EUTANAZJA; SELEKCJA POZYTYWNA/DOGŁĘBNA ETYKA
A JAK WYGLĄDA SYTUACJA INNYCH GRUP (proszę też o tym przeczytać w 2-giej części pliku uniwersalnego "TO TYLKO... REALIZACJA UTOPII", w podpunkcie: 2. MIGRACJA):
– Według szacunków UNICEF, 1 mld młodocianych na świecie żyje w skrajnej nędzy!
– Codziennie umiera z głodu 110.000 osób, w ciągu roku zaś 40 milionów ludzi, w tym 7 milionów dzieci!
– Każdego roku przeszło 12 milionów dzieci umiera na choroby związane z niewłaściwym odżywianiem!
www.o2.pl | Sobota [20.06.2009, 07:11] 5 źródeł
JUŻ PONAD MILIARD LUDZI GŁODUJE
To przez kryzys oraz rosnące ceny żywności.
Jedna szósta ludzkości cierpi z powodu głodu - poinformowała Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa.
Liczba głodujących w ciągu roku wzrosła o około 100 mln.
Kryzys głodowy to poważne zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa na świecie - powiedział Jacques Diouf z FAO.
Prawie wszyscy niedożywieni są mieszkańcami krajów rozwijających się. Około 642 mln ludzi cierpi głód w Azji i regionie Pacyfiku, a 265 milionów na obszarze Afryki subsaharyjskiej. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [17.11.2009, 11:05] 4 źródła, 1 wideo
PRAWIE 50 MILIONÓW AMERYKANÓW GŁODUJE
Obama: to kryzys opróżnił nasze spiżarnie.
Ponad 49 mln osób w Stanach Zjednoczonych w 14 proc. gospodarstw domowych miało w ubiegłym roku trudności ze zdobyciem wystarczającej ilości pożywienia - poinformował Amerykański Departament Rolnictwa. To najgorszy wynik od 14 lat - donosi "Newsweek".
Brak jedzenia dotyka 17 milionów amerykańskich rodzin. To 11 proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz więcej Amerykanów korzysta z bonów żywnościowych wydawanych przez opiekę społeczną.
Najgorsze jest to, że prawie pół miliona dzieci kilka razy w roku odczuwało głód. To kryzys opróżnił nasze spiżarnie. Musimy jak najszybciej zwiększyć zatrudnienie - powiedział prezydent Barack Obama. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.12.2009, 19:45] 2 źródła
AMERYKANIE DOSTAJĄ JEDZENIE NA KARTKI
36 mln ludzi jest na garnuszku pomocy społecznej.
Program żywieniowy, który jeszcze niedawno był przedstawiany jako nieudolna pomoc społeczna, teraz pomaga wyżywić jednego na ośmiu obywateli USA, w tym aż 25 proc. dzieci - donosi forsal.pl.
Każdego dnia przybywa 20 tys. nowych potrzebujących.
Wśród otrzymujących żywność 28 proc. stanowią czarni, 15 proc. latynosi i 8 proc. białych.
Ich różnorodność pokazuje, jak duże spustoszenie poczyniła recesja wśród zwykłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Samotne matki i małżeństwa, dopiero co wyrzuceni z pracy i przewlekle bezrobotni – każda grupa społeczna jest zagrożona ubóstwem - dodaje portal. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Środa [03.02.2010, 16:39]
CO ÓSMY AMERYKANIN NIE MA NA JEDZENIE
Magazyny pomocy społecznej świecą pustkami.
Aż 70 proc. tzw. Emergency Food Centers (EFC), gdzie paczki dostają najbiedniejsi, może zostać zamknięte z braku towarów do wydawania - donosi "The Wichita Eagle".
Z opublikowanego właśnie raportu "Hunger in America 2010" wynika, że co ósmy obywatel nie ma pieniędzy, by się samodzielnie wyżywić.
To 37 mln ludzi, w tym 14 mln dzieci żyjących tylko dzięki paczkom - zauważa dziennik.
Od 2006 do 2009 roku liczba potrzebujących pomocy wzrosła w USA o 46 proc.
O połowę zwiększyła się ilość głodnych dzieci, o 64 proc. ilość głodnych emerytów - dodaje gazeta.
Na przykładzie miasta Kansas i tamtejszego EFC, gazeta wskazuje, że blisko połowa biorących paczki musi wybierać między spłatą kredytu mieszkaniowego albo kupnem żywności.
Co trzecia osoba wybiera między lekami a żywnością - dodaje "The Wichita Eagle". | JS
www.o2.pl | www.sfora.pl 3 źródła Wtorek [06.04.2010, 20:50] GŁÓD TYSIĄCLECIA Według ostatnich danych z głodu może umrzeć aż 51 proc. mieszkańców Środkowej Afryki. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [22.12.2009, 21:53] 1 źródło
UBÓSTWO SZKODZI BARDZIEJ NIŻ PAPIEROSY
Bieda odbiera lata życia.
Przeciętna osoba o niskich zarobkach traci 8,2 lata życia, palacz 6,6 lat, osoba z niepełnym średnim wykształceniem 5,1 a człowiek otyły 4,2 lata - czytamy na physorg.com.
Portal cytuje wyniki badań przeprowadzonych na Columbia University's Mailman School of Public Health.
Jako skrajną biedę naukowcy określają dochody rodziny 200 proc. poniżej federalnej stopy ubóstwa. W USA na granicy ubóstwa żyje co trzeci człowiek - dodaje portal.
Wedle raportu opublikowanego w grudniowym wydaniu American Journal of Public Health najbardziej szkodzą swojemu zdrowiu ubodzy i niewykształceni.
Negatywny wpływ na zdrowie ma też posiadanie czarnej skóry, nadwaga, alkoholizm i brak ubezpieczenia zdrowotnego - wyliczają badacze.
Utratę lat życia wylicza się na podstawie różnych zestawów danych o kondycji zdrowotnej społeczeństwa.
To ubrana w jedną cyfrę, połączone, spodziewana długość życia i stan zdrowia - wyjaśnia physorg.com.
Określając ją, podobnie jak robią to firmy ubezpieczeniowe, bierze się pod uwagę całą gamę czynników wpływających na jakość życia.
W tym przeciętną wielkością klas w szkołach czy poziom zanieczyszczenia środowiska. | JS
www.o2.pl | Sobota [21.03.2009, 22:34] | Na świecie 2,5 miliarda ludzi nie ma dostępu do czystej wody.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [04.10.2009, 11:41] 1 źródło
INDIE WYSYSAJĄ Z ZIEMI CAŁĄ WODĘ
Wypompowują 21 milionów basenów olimpijskich rocznie.
Rabunkowa gospodarka wodna to jeden z najważniejszych problemów z jakimi uporać się powinny Indie. Nie tylko dla własnego dobra, ale dla dobra całej planety - zauważa "The New Scientist".
Problem jest podwójny. Po pierwsze ubywa wód gruntowych - o 10 cm rocznie opada jej poziom w tym regionie. Po drugie słodka woda, którą w Indiach wypompują i zużyją, trafia do atmosfery i do oceanów.
Wody gruntowe wypompowywane przez Indie odpowiadają za podnoszenie się poziomu światowych mórz i oceanów o 0,16 mm rocznie - tłumaczy pismo.
To 5 proc. całego przyrostu. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [03.05.2010, 14:44]
BIBLIJNA RZEKA ZNIKNIE Z POWIERZCHNI ZIEMI
A wraz z nią Morze Martwe.
Ekolodzy alarmują: Jordan w przyszłym roku zniknie z powierzchni ziemi. A wraz z nim Morze Martwe - informuje polskieradio.pl.
Organizacja EcoPeace, która przygotowała raport w sprawie biblijnej rzeki, w której wodach miał zostać ochrzczony m.in. Jezus Chrystus, wezwała rządy Izraela, Jordani i Autonomii Palestyńskiej do natcyhmiastowych działań ratujących rzekę.
Trzeba natychmiast naprawić cieknące rury wodociągowe, zakryć zbiorniki wodne, by uniemożliwić odparowywanie wody i nakłonić społeczeństwo do podlewania domowych ogródków wodą już używaną w gospodarstwie domowym.
Izrael, Jordania i Autonomia Palestyńska wypompowały z Jordanu ponad 98 procent wody. Jednocześnie stale odprowadzają do rzeki ścieki.
Brak świeżej wody już doprowadził do wyginięcia raków, węży, małży i owadów - w sumie około 50 bezkręgowców, a także miejscowej roślinności. | WB
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 19.04.2010 09:32
NIEDOBÓR WODY ZNISZCZY GOSPODARKĘ?
Ceny jedzenia poszybują w górę.
Światowy kryzys związany z niedoborem wody może wywindować ceny jedzenia w Wielkiej Brytanii i zniszczyć gospodarkę – ostrzegają brytyjscy eksperci w najnowszym raporcie.
Woda już wkrótce może stać się rzadkim i bardzo cennym zasobem. Przyczynią się do tego wzrost liczby ludności świata i popytu na wodę, a także zmiany klimatu.
Obecnie znaczenia wody się nie docenia, chociaż jej wpływ m.in. na rozwój gospodarczy jest ogromny. To dlatego, że woda niezbędna do wyprodukowania jedzenia czy ubrań jest „niewidzialna”. Tymczasem taka „ukryta” woda odpowiada za 2/3 całkowitego zużycia w Wielkiej Brytanii. Bardzo niewielu konsumentów zdaje sobie sprawę, że na wyprodukowanie kilograma wołowiny potrzeba aż 15,5 tys. litrów wody, a na wytworzenie bawełnianego T-shirtu – 2,7 tys. litrów. Konsekwencje braku wody mogą być więc dramatyczne dla wielu gałęzi gospodarki.
Eksperci podkreślają, że nie tylko ubogie kraje świata są zagrożone katastrofalnymi skutkami braku wody w przyszłości; problem ten dotyczy również państw rozwiniętych.
www.dailymail.co.uk
„METROPOL” 16.09.2004 r.
3,4 MLD LUDZI BĘDZIE BEZ WODY
ONZ W 2025 roku może zacząć brakować wody kilku miliardom ludzi – ostrzegła wczoraj Organizacja Narodów Zjednoczonych. Za dwadzieścia lat od 2,4 do 3,4 miliarda mieszkańców Ziemi może nie mieć dostatecznego dostępu do wody. Dzisiaj takich ludzi jest pół miliarda. Zagrożenie, jakim jest niedobór wody, potęguje gwałtowny przyrost demograficzny. | PAP
www.o2.pl | Niedziela [24.05.2009, 18:07] 1 źródło
MILIARDY LUDZI ŻYJĄ BEZ PRĄDU
Nie mają dostępu do elektryczności - wynika z raportu MAE.
Bez prądu musi się obejść blisko 1,6 mld ludzi na świecie. Najgorzej jest w Afryce Subsaharyjskiej i środkowej Azji - takie dane Międzynarodowa Agencja Energetyczna przestawiła w swym raporcie ministrom energetyki państw G8.
Według ekspertów liczba ludzi bez dostępu do prądu będzie cały czas rosnąć. A to dlatego, że z powodu kryzysu wstrzymano wiele inwestycji w najbiedniejszych regionach świata.
W tym roku, po raz pierwszy od drugiej wojny światowej, o 3,5 procent spadnie produkcja energii elektrycznej - ostrzega MAE. | JK
– W najbiedniejszych krajach do szkoły podstawowej uczęszcza mniej niż połowa dzieci i mniej niż 20 procent uczy się w szkołach ponadpodstawowych. Na całym świecie 114 milionów dzieci nie uzyskuje nawet podstawowego wykształcenia i 584 miliony kobiet jest analfabetkami!
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 02.02.2010 13:04
NIEMIECKIE MIASTA I GMINY ZADŁUŻONE PO USZY
Tak źle nie było jeszcze nigdy!
Walka z kryzysem gospodarczym oraz jego konsekwencje okazały się poważniejsze niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Ponad miarę nie tylko zadłużył się budżet federalny Niemiec, ale również samorządy.
Taka suma może przyprawić o zawrót głowy, ale wyliczono, że niemieckie miasta i gminy spodziewają się w tym roku łącznego deficytu na poziomie 12 mld euro - czytamy na gazetaprawna.pl.
- To o blisko 50 proc. wyższy deficyt niż w rekordowym dotąd pod tym względem roku 2003 - poinformowała we wtorek w Berlinie przewodnicząca sejmiku niemieckich miast, chadecka nadburmistrz Frankfurtu nad Menem Petra Roth.
Według niej, stanie się tak głównie na skutek dramatycznego spadku wpływów z podatków od przedsiębiorstw oraz wzrostu wydatków na świadczenia socjalne.
Krzysztof Zacharuk
krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 29.08.2009 22:15
ROSJA: CORAZ WIĘCEJ BIEDY
"Gorzej niż jeńcy pod Stalingradem".
Jak pisze "Rzeczpospolita" w swoim internetowym wydaniu, coraz większym problemem u naszego wschodniego sąsiada jest skrajne ubóstwo. Według najnowszych statystyk w biedzie żyje już ponad 17% mieszkańców Rosji. W ciągu roku liczba ich wzrosła o prawie 10%.
Wszyscy oni żyją poniżej "minimum egzystencji", które samo w sobie jest szokujące.
"Według tego minimalna norma ubrania dla dziewczynki 13-letniej to jedna sukienka na trzy lata. Norma chleba na miesiąc to 11 kg, mięsa i ryby - 120 gr/dzień. Dla porównania niemieccy jeńcy pod Stalingradem dostawali 26 kg chleba miesięcznie i 160 gramów mięsa lub ryby dziennie" - dziennik cytuje Aleksieja Szewiakowa, dyrektora Instytutu Problemów Socjalno-Ekonomicznych Ludności Rosyjskiej Akademii Nauk.
Okazuje się też, że ubóstwo to nie tylko problem bezrobotnych - nawet aż 30% osób żyjących poniżej wspomnianego minimum pracuje zawodowo. | Karol Karpiński
www.interia.pl | Sobota, 15 listopada (09:38)
SZOK! 5 MILIONÓW ROSYJSKICH DZIECI ŻYJE NA ULICY
W Rosji jest już 5 milionów bezprizornych, czyli bezdomnych dzieci. Te szokujące dane ogłosiła Federalna Agencja ds. Młodzieży. Większość z nich zajmuje się drobną przestępczością.
Tak wielkiej liczby bezprizornych nie było w Rosji ani po rewolucji, ani po II wojnie światowej. Wcześniej na ulicy żyły dzieci - sieroty. Teraz większość z nich ma rodziców. - Oni już nikomu nie są potrzebni. Machnęli na nich ręką i rodzice, i domy dziecka - opowiada korespondentowi RMF FM właściciel kawiarni przy Dworcu Kurskim w Moskwie.
To właśnie głównie wokół dworców i targowisk żyją bezprizorni. Zarabiają na drobnych kradzieżach, a alkohol i klej to typowe wśród nich używki. Pomoc trafia do nich niezwykle rzadko.
Historia bezprizornych sięga czasów carskich. Potem, w Związku Radzieckim oficjalnie dzieci ulicy nie było.
źródło informacji: RMF
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [17.03.2010, 22:46]
MILONY LUDZI MIESZA W SLUMSACH. CAŁY CZAS ICH PRZYBYWA
Gdzie bieda wchłania całe miasta.
Od 2000 do 2010 roku slumsy opuściło 227 mln ludzi (głównie w Chinach i Indiach). Jednak pomimo tego w ciągu ostatnich 10 lat liczbę mieszkańców slumsów wzrosła z 776,7 do 827,6 mln - informuje AFP.
Około połowy "nowych" mieszkańców slumsów to osoby, które się tam urodziły, a 25 proc. to wieśniacy, którzy postanowili szukać lepszego życia w wielkich miastach.
Według ekspertów ONZ liczba ludzi zamieszkujących slumsy będzie zwiększać się o 6 mln rocznie.
Największe slumsy na świecie istnieją obecnie w Afryce Subsaharyjskej, żyje w nich 199,5 mln osób (to 61,7 proc. ludności miejskiej). Najliczniejsze skupiska biedy powstały wokół Buffalo, Johannesburga i Ekurhuleni. | TM
[Jedyne rozsądne wyjście to zwiększenie przyrostu naturalnego, szczególnie o osobniki chore, głupie, psychopatyczne, upośledzone, oraz zwiększenie eksploatacji surowców mineralnych i innych zasobów – wtedy będzie coraz szybciej lepiej... – red.]
www.o2.pl | Środa [01.04.2009, 16:47] 3 źródła
NASTOLATKI CORAZ CZĘŚCIEJ MIESZKAJĄ NA ULICY
Bezdomnymi zostają w Australii dziewczęta w wieku od 15 do 19 lat.
Nastoletnie dziewczęta tworzą największą grupę bezdomnych w Nowej Południowej Walii. Każdej nocy bez dachu nad głową w tej australijskiej prowincji pozostaje ponad 11 tysięcy młodych ludzi.
Tracą dom najczęściej przez konflikty rodzinne. Rocznie pomagamy ponad 4 tysiącom młodych kobiet - powiedziała Linda Burney, przedstawicielka australijskiego rządu.
Według ekspertów bezdomność grozi coraz większej grupie młodych Australijczyków. Powodem jest kryzys gospodarczy i rosnące bezrobocie. | TM
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 01.02.2010 18:14
10 MLN LUDZI BEZ GODNEGO MIEJSCA ZAMIESZKANIA
W tym 600 tys. dzieci. Szokujące dane.
W warunkach, które nie zasługują na mianogodnych żyje aż 10 milionów Francuzów, w tym 600 tysięcy dzieci – alarmuje w ogłoszonym w poniedziałek raporcie pozarządowa Fundacja Abbe Pierre, zajmująca się walką o poprawę warunków mieszkaniowych – podaje PAP.
Z poważnymi problemami mieszkaniowymi boryka się więc co szósty Francuz. Sytuacja pogorszyła się w ostatnim roku z powodu kryzysu finansowego.
3,5 mln mieszkańców Francji mieszka w bardzo złych warunkach lub nie ma mieszkania w ogóle.
Fundacja proponuje rozwiązania: wśród nich nałożenie na deweloperów prawnego obowiązku wydzielenia puli co najmniej 30% nowych mieszkań o przystępnym czynszu, a także odgórne ograniczenia swobody podnoszenia cen czynszów.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl | Poniedziałek [18.05.2009, 11:27] 1 źródło
SZEŚĆ MILIONÓW EUROPEJCZYKÓW TRAFI NA BRUK
Bezrobocie na Starym Kontynencie może objąć nawet 25 milionów osób.
Pod czerwonymi sztandarami związków zawodowych na ulice największych europejskich miast wyszło w weekend 350 tys. osób. To odpowiedź na prognozy, według których do końca przyszłego roku pracę straci ponad 6 mln Europejczyków - donosi "Dziennik".
Najwięcej, bo ponad 100 tys. demonstrantów pojawiło się w Berlinie. Uczestników dowiozło tam 600 wypełnionych do ostatniego miejsca autokarów i 17 specjalnie na tę okazję wynajętych pociągów.
W Brukseli pod sztandarami "Bronimy miejsc pracy" i "Europa socjalna? Yes we can!" przemaszerowało 50 tys. osób. W podobnym wiecu w Pradze wzięło udział 30 tys. uczestników. Nieco wcześniej w Madrycie protestowało 150 tys. związkowców.
Eksperci twierdzą, że fale protestów to dopiero początek niepokojów społecznych, jakie uderzą w Europę w najbliższych miesiącach.
Bezrobocie rośnie i będzie rosnąć przez cały 2009 i 2010 rok. W wielu krajach UE, osiągnie ono poziom nienotowany od zakończenia II wojny światowej i obejmie aż 26 mln osób - mówi "Dziennikowi" Thomas Klau, analityk i szef paryskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych. | AB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [30.12.2009, 11:00] 2 źródła
RODZICE CHCĄ SIĘ POZBYĆ Z DOMÓW DOROSŁYCH DZIECI
Ale nie mogą tego zrobić, bo się boją.
Rodzice są przerażeni. Brak tanich mieszkań oraz kryzys finansowy sprawiły, że dorosłe dzieci nie chcą się wyprowadzać z rodzinnych domów - alarmują szwedzkie media.
Z ostatnich badań wynika, że 70 proc. Szwedów w wieku od 20 do 25 lat chciałoby rozpocząć życie na własną rękę, ale nie może tego zrobić z przyczyn finansowych. Także 70 proc. rodziców pragnie aby ich dzieci rozpoczęły samodzielne życie. Połowa z nich obawia się, że ich dzieci nie będą w stanie nigdy kupić sobie mieszkania.
Brak tanich mieszkań odczuwają teraz całe rodziny - powiedział Barbro Engman z Hyresgästföreningen. | TM
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 29.09.2009 23:05
BIEDA: 75% SPOŁECZEŃSTWA NIE STAĆ NA CZYNSZ I RACHUNKI
Tak wygląda rzeczywistość w Nowej Europie.
Członkostwo w Unii Europejskiej znacząco podniosło standard życia w Polsce i innych nowych krajach UE. Wciąż najgorzej jest w Bułgarii. W niedostatku żyje tam trzy czwarte społeczeństwa – głosi opublikowany we wtorek raport Komisji Europejskiej.
Zdaniem KE, w 2005 roku aż 44% mieszkańców nowych krajów nie miało pieniędzy na zapłacenie czynszu albo bieżących rachunków, ogrzewanie, pełnowartościowe jedzenie, wyjazd na wakacje, zakup samochodu, telewizora czy lodówki albo nieprzewidziane wydatki.
W 2007 r. ten tzw. wskaźnik "materialnego niedostatku" spadł w nowych krajach do 33%. W tym samym czasie w starych krajach UE wskaźnik ów się nie zmienił, wynosi nadal 17%.
Polska pod tym względem cały czas plasuje się na szarym końcu Europy. Wskaźnik materialnego niedostatku wynosi u nas 38%. Gorzej jest tylko w Bułgarii (trzy czwarte społeczeństwa!), Rumunii (ponad połowa) i na Łotwie (45%).
Ale uwaga. Powyższe dane pochodzą z 2007 roku i nie uwzględniają obecnego kryzysu gospodarczego i jego konsekwencji np. rosnącego bezrobocia. Sytuacja w niektórych krajach (np. na Łotwie) może być jeszcze gorsza.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [17.10.2009, 08:41] 6 źródeł
OBAMA JEST POPULISTĄ?
Jego pomysł pomocy seniorom spotkał się z krytyką.
Propozycja wypłaty przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę jednorazowego zasiłku w wysokości 250 dolarów to próba politycznej gry i zdobywanie przychylności za publiczne pieniądze - pisze republikański publicysta Yael T. Abouhalkah, na łamach portalu voices.kansascity.com.
Administracja Obamy chce, aby pomoc otrzymało 57 milionów seniorów, weteranów i niepełnosprawnych. Ma to być rekompensata za brak podwyżek świadczeń
z Urzędu Ubezpieczeń Społecznych w 2010 roku.
Wzrost wypłaty emerytur i rent nie jest możliwy, bo od lat automatycznie oblicza się go na podstawie tzw. wskaźnika kosztów życia związanego z inflacją. W tym roku, po raz pierwszy od lat 70., wskaźnik jest ujemny.
Jednak rozwiązanie proponowane przez Obamę oznacza wydatek 13 miliardów dolarów. To duże obciążenie dla podatników i ich dzieci, które odczuwane będzie jeszcze w następnych latach - twierdzi dziennikarz.
Dlatego także wielu innych amerykańskich publicystów i ekonomistów apeluje do Kongresu o odrzucenie wniosku administracji prezydenta w imię wspólnego dobra. | AJ
[Ale dzieci (co dotyczy również Polski) nie głosują, po za tym kogo obchodzi co będzie z nimi jak dorosną, krajem, światem; w przyszłości, demokratycznie wybrani politycy do tego czasu już się dorobią dzięki realizacji utopii, czyli w imię ratowania, pomagania, itd.; czynienia - urojonego, wmawianego - (własnego, krótkowzrocznie-egoistycznego) dobra... A że to "dobro" przyczynia się do długów, biedy, nędzy, cierpień, nieszczęść, tragedii, potworności, prowadzi do zagłady, to kogo to (im jest dobrze; dla nich jeszcze starczy)... – red.]
„NEWSWEEK” nr 49, 09.12.2007 r.: Z badań Banku Światowego wynika, że około 45 proc. hinduskich dzieci do lat pięciu jest niedożywionych.
Blisko 80 proc. pracowników w Indiach żyje za mniej niż 20 rupii (około 50 centów) dziennie.
Z oficjalnych statystyk wynika, że w ciągu 10 lat, jakie minęły od powrotu Hongkongu pod zwierzchnictwo Chin, niemal podwoiła się liczba pracującej biedoty – czyli tych, którzy zarabiają poniżej minimum.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [19.09.2009, 08:36] 4 źródła
TU NAWET PIĘCIOLATKI MUSZĄ PRACOWAĆ
W tym kraju miliony dzieci zarabiają co miesiąc zaledwie równowartość 160 zł.
W Brazylii 4,5 mln dzieci i młodzieży w wieku od 5 do 17 lat pracuje zarobkowo.
Najmłodsi przynoszą miesięcznie do domu średnio równowartość 38 euro, 14-15-latkowie o 30 euro więcej, a najstarsi nawet 120 euro - wynika z raportu państwowego studium statystycznego.
W ten sposób młodzi Brazylijczycy zamiast chodzić do szkoły, pomagają w utrzymaniu domów. Ponad 30 proc. nieletnich pracuje w rolnictwie, a ponad 50 proc. w gospodarstw domowych.
Władze Brazylii podkreślają jednak, że w 1992 roku musiało pracować o 9 proc. dzieci więcej niż obecnie.
Z raportu wynika również, że 14,2 mln mieszkańców Brazylii w wieku powyżej 15 lat to analfabeci. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [04.06.2010, 20:58]
Nie żyje ponad sto dzieci. Zabiła je praca w kopalni
Maluchy wydobywały nigeryjskie złoto.
Część maluchów nie miała nawet pięciu lat. Ofiar zatrucia ołowiem jest jednak dużo więcej. Poza 111 dziećmi zmarło jeszcze 52 dorosłych.
Stwierdziliśmy 355 przypadków zatrucia i 163 ofiary śmiertelne - rmf24.pl cytuje głównego epidemiologa w Ministerstwie Zdrowia Henry'ego Akpana.
Większość dotkniętych zatruciem pochodzi z wiosek ze stanu Zamfara, na północy kraju. Prace wydobywcze prowadzono w miejscu o dużym stężeniu ołowiu.
Ofiary zmarły w wyniku kontaktu z narzędziami, glebą lub wodą - tłumaczy portal.
Na pomoc wezwano lekarzy z organizacji międzynarodowych, w tym WHO i amerykańskiego Centrum ds. Kontroli i Prewencji Epidemiologicznej. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [03.05.2010, 06:57]
TYSIĄCE DZIECI SPRZEDAJĄ DO DOMÓW PUBLICZNYCH
Tu do prostytucji zmuszają już 9-latki.
Nawet 15 tys. dziewczynek sprzedają w ciągu roku rodziny z Nepalu. Wszystkie trafiają do indyjskich domów publicznych - wynika z raportu Departamentu Stanu USA.
Znany jest m.in. przypadek 9-latki, która przyjmowała 60 klientów dziennie. Kładła się spać o drugiej w nocy - donosi cnn.com.
Kobiety muszą często wykonywać usługi, za które nie dostają pieniędzy. W razie sprzeciwu właściciele straszą ich okaleczeniem. Wyjście z tego piekła graniczy z cudem.
Państwo jest bezsilne. Od 1993 roku urzędnikom udało się uratować zaledwie 12 tys. kobiet. Wiele z nich trafia do największego ośrodka pomocy Maiti Nepal.
Są załamane psychicznie, chore i często mają małe dzieci. Ta sytuacja jest wstrząsająca - pisze cnn.com. | M
„NEWSWEEK” nr 3, 22.01.2006 r.: Współcześnie w niektórych krajach Unii Europejskiej 40 procent wszystkich osób mających zatrudnienie należy do grupy osób zagrożonych ubóstwem.
„NEWSWEEK” nr 50, 18.12.2005 r.: Około 15 proc. Amerykanów żyje poniżej progu ubóstwa.
„ŻYCIE WARSZAWY: KULISY” nr 47, 26.11.2004 r.: Co dwudziesty Japończyk żyje dziś bez dachu nad głową i nie ma się z czego utrzymać.
www.o2.pl | Wtorek [24.02.2009, 20:47] 1 źródło
TYSIĄCE JAPOŃCZYKÓW UMIERA Z PRZEPRACOWANIA I STRESU
Przepracowanie i stres związany z pracą zabija rocznie tysiące Japończyków. Ze względu na kryzys gospodarczy, liczba ofiar Karoshi (tak nazwano zjawisko nagłej śmierci z przepracowania), jest jeszcze większa - twierdzą eksperci. TM
www.o2.pl | Środa [25.02.2009, 09:25] 1 źródło |
PRACOHOLIKOM GROZI DEMENCJA
Ponad 55 godzin pracy w tygodniu uszkadza mózg.
Optymalna ilość godzin pracy, mierzona co prawda na Brytyjczykach, to 41. Każda chwila ponad to może grozić złą pracą mózgu. (...)
Dr Marianna Virtanen z Finnish Institute of Occupational Health ostrzega jednocześnie, że badania udowodniły bezpośredni związek między przepracowaniem a późniejszą zapadalnością na starczą demencję. | JS
www.o2.pl | Sobota [25.04.2009, 08:59] 2 źródła
PRACA - CICHY ZABÓJCA TWOJEGO MÓZGU
Alzheimer, demencja i ubogie słownictwo - to cię czeka, jeśli jesteś pracoholikiem.
55 godzin pracy tygodniowo to limit, którego częste przekraczanie negatywnie wpływa na funkcje poznawcze. Po osiągnięciu wieku średniego osoby, które pracują za dużo mają uboższe słownictwo, słabiej łączą przyczyny ze skutkami i są bardziej narażone na demencję lub chorobę Alzheimera - donosi serwis GazetaPraca.pl.
Takiej tezy dowodzą badania naukowców z fińskiego Instytutu Medycyny Pracy w Helsinkach. Uczeni u ponad 2 tys. brytyjskich urzędników i menedżerów zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy zbadali związek między liczbą godzin poświęcanych pracy zawodowej i ich sprawnością umysłową.
W formie specjalnych testów oceniono także funkcje poznawcze badanych, m.in. pamięć krótkoterminową, rozumowanie przyczynowo-skutkowe, słownictwo, płynność fonetyczną i semantyczną. Co się okazało?
Osoby pracujące 55 lub więcej godzin tygodniowo uzyskiwały w testach zdecydowanie gorsze wyniki niż osoby pracujące 40 godzin tygodniowo. I nie możemy zawężać skali problemu tylko do Wielkiej Brytanii.
W krajach członkowskich UE ponad 40 godzin tygodniowo pracuje 12-17 proc. wszystkich pracowników - dodaje serwis Pomorska.pl. | AB
www.o2.pl | Poniedziałek, 20.07.2009 13:19
PRACA: POLACY REZYGNUJĄ Z WAKACYJNEGO URLOPU
Co się stało?
Lato to czas urlopowych wyjazdów. Polacy ostatnio byli znani ze skłonności do takich wypadów. Czy podobnie jest w tym roku, a może kryzys zahamował urlopowe zapędy Polaków? Nie mamy dobrych wiadomości.
Z wyników sondy przeprowadzonej przez portal rynekpracy.pl wynika, że w stosunku do roku ubiegłego Polacy znacząco skorygowali plany dotyczące letnich urlopów. Ponad jedna piąta z nas (blisko 22%) nie wybiera się na urlop w okresie wakacyjnym. Z letniego wypoczynku zrezygnuje więc 10% więcej Polaków niż w zeszłym roku.
Skróceniu uległa także planowana długość pobytu na urlopie. Jeszcze przed rokiem 31,5% respondentów deklarowało, że zamierza spożytkować na ten cel 2 tygodnie. W 2009 roku przekonanych o tym było już tylko 23,7% badanych.
Wypoczynek obejmujący okres od 1 do 2 tygodni zapowiedziało około 11,6% respondentów, czyli o blisko 3% mniej niż w 2008. Na zbliżonym poziomie w stosunku do ubiegłego roku utrzymały się deklaracje dotyczące urlopów nie dłuższych niż tydzień. Dla około 16% respondentów wakacyjny urlop potrwa jeden tydzień, a 8,6% zadowoli tylko kilka dni „wolnego”.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl | Środa [25.03.2009, 19:12] 1 źródło
MŁODZI IRLANDCZYCY SĄ TOTALNIE ZAGUBIENI
75 procent z nich ma problemy psychiczne.
Według sprawozdania Krajowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Młodzieży, tylko 38 procent młodych ludzi twierdzi, że mogą im pomóc dorośli. 10 procent pomimo problemów nigdy nie szukało pomocy. 47 procent ankietowanych stwierdziło, że są lub byli zastraszani.
Zdrowie psychiczne to obecnie największy problem młodych Irlandczyków - powiedział dr Tony Bates. - Dorośli powinni ich słuchać i zapewnić odpowiednie wsparcie.
Specjaliści są zgodni: trzeba zmienić podejście do młodzieży.
Lepsze wyniki osiągniemy tylko wówczas, gdy dorośli będą zauważać potrzeby i problemy młodych ludzi - uważa Bairbre Nic Aongusa, dyrektor Biura Niepełnosprawności i Zdrowia Psychicznego w Wydziale Zdrowia. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [12.09.2009, 17:06] 1 źródło
NA ŚWIECIE PRACUJE AŻ 200 MLN NIELETNICH
Produkują bawełnę, ryż, kawę, kakao i tytoń.
Amerykański Departament Pracy ocenia, że ponad dwie trzecie z nich pracuje w rolnictwie, a jedna czwarta w usługach - przy sprzedaży ulicznej w hotelach i restauracjach.
Najwięcej produktów (w tym ubrania i piłki futbolowe) produkowanych przez dzieci pochodzi z Indii – podaje wyborcza.pl.
Dzieci pracują też w kopalniach złota w Peru i Burkina Faso.
Niektóre kraje mocno walczą z pracą dzieci, jak np. Brazylia, Indonezja i Indie. Jednak są i takie, które się tym zupełnie nie przejmują.
W Republice Środkowoafrykańskiej, Czadzie i Afganistanie dzieci są wcielane do armii, a rząd Uzbekistanu z kolei przeprowadza mobilizację nieletnich do pracy przy zbiorach bawełny - pisze wyborcza.pl.
Z krajów europejskich najgorsza jest sytuacja w Albanii i Mołdawii. Kilka lat temu szacowano, że pracuje tam odpowiednio 36 i 30 proc. dzieci - głównie w rodzinnych gospodarstwach rolnych. W tych dwóch krajach rozwija się również handel dziećmi - do pracy, prostytucji i gangów żebraczych.
Unia Europejska nie została ujęta w raporcie, jednak o Polsce wspomina się przy okazji dzieci pracujących przy dorywczym handlu, czy myciu samochodów. | JP
www.o2.pl | Niedziela [22.03.2009, 18:47] 2 źródła
CO TRZECI MŁODY POLAK BĘDZIE BEZROBOTNY
Tak twierdzi Główny Urząd Statystyczny.
Według wstępnych szacunków GUS stopa bezrobocia wśród młodzieży w wieku do 25 lat sięgnęła w lutym 21,4 procent - pisze "Dziennik". Wartość dla całego rynku to 10,9 procent.
Biorąc pod uwagę typową dla naszego rynku zależność (dwukrotnie więcej bezrobotnych jest wśród młodych), gdy stopa bezrobocia wzrośnie do 15 proc., bezrobocie wśród młodych wynieść może nawet 30 procent.
Największe problemy ze znalezieniem pracy będzie miała młodzież ze wsi i małych miast. Bez płatnego zajęcia zostać może co druga osoba między 16 a 25 rokiem życia - informuje gazeta. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.12.2009, 18:00] 1 źródło
NIEMAL CO CZWARTY MŁODY POLAK JEST BEZROBOTNY
Ale bez pracy pozostaje krócej, niż starsi.
Młodzi ludzie są bardziej narażeni na bezrobocie, ale też trwa ono krócej. Są bowiem bardziej mobilni niż starsi pracownicy – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Irena Wóycicka z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Mają jednak najwyżej rok, by coś znaleźć. Jeżeli sobie nie poradzą, przepadną w wyścigu z rówieśnikami.
Bezrobotni do 25 lat stanowią 23 proc. wszystkich Polaków w wieku produkcyjnym którzy pracy nie mają. Pod koniec października było ich w rejestrach ponad 400 tys., o 120 tys. więcej niż rok wcześniej - dodaje gazeta.
Problemem jest też bezrobocie absolwentów. Praktycznie połowa idzie po szkole na garnuszek państwa. Częściej też pracę tracą młodzi, bo ich odprawa jest niższa. | JS
www.o2.pl | Piątek [17.04.2009, 08:45] 2 źródła
KONIEC PODWYŻEK. POLACY BĘDĄ CORAZ MNIEJ ZARABIAĆ
To przez kryzys i inflację.
Skończyła się złota era podwyżek. Teraz twarde warunki dyktują pracodawcy - pisze "Polska". W ciągu ostatniego miesiąca pracę straciło 17 tysięcy osób, a wielu pracowników musiało się zgodzić na niższe wynagrodzenia
Dynamika wzrostu płac spadnie do poziomu poniżej 2 procent pod koniec roku. Biorąc pod uwagę inflację, realnie będziemy zarabiali mniej - powiedziała Maja Goettig, główny ekonomista BPH.
W jeszcze gorszej sytuacji są ci, którzy starają się teraz o pracę. Kandydatom proponuje się dzisiaj wynagrodzenie niższe nawet o 15 procent od tego, które mogliby uzyskać jeszcze rok temu - mówi Izabela Kluzek-Duda z firmy SelectOne. | TM
www.o2.pl | Wtorek [31.03.2009, 08:01] 1 źródło
CO NAJMNIEJ MILION POLAKÓW CIERPI NA DEPRESJĘ
Leki antydepresyjne stały się artykułami pierwszej potrzeby - ostrzegają psychiatrzy.
W ubiegłym roku z hurtowni farmaceutycznych trafiło do aptek ponad 13 mln opakowań leków przeciwdepresyjnych wypisywanych na receptę. Przyjmując szacunkowo, że jeden pacjent zużywa w ciągu miesiąca terapii średnio jedno opakowanie, może to oznaczać, że tego typu środki stosuje w naszym kraju ponad 1 mln osób - wynika z danych zebranych przez firmę IMS Health. | AB
"FAKTY I MITY" nr 39, 04.102007 r.
PISOFRENIA PARANOIDALNA
Na zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc. populacji) (...).
Dominika Nagel
www.o2.pl | Środa [29.04.2009, 22:49] 1 źródło
W CHINACH ŻYJE 100 MLN CHORYCH UMYSŁOWO
Według psychiatrów - co najmniej tyle.
Według dr Huang Yueqina ta liczba jest i tak mocno zaniżona. Jego ośrodek od 2002 roku jest głównym autorem metod walki z rosnącym problemem zaburzeń psychicznych dotykających obywateli Chin - informuje "The Daily Telegraph".
Choroby psychiczne są obecnie na pierwszym miejscu na liście problemów dotykających ten naród. Wyprzedziły raka i choroby serca. Dotykając 7 proc. ludności, są największym obciążeniem zdrowotnym dla budżetu.
Większość chorujących cierpi na stany lękowe, depresje, uzależnienie od narkotyków i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Według dr. Huanga jeden na 20 chorych wie, że coś mu dolega i próbuje się leczyć. Narzeka on, że przez ostatnie 50 lat władza nie zauważała tego problemu i nie inwestowała w leczenie osób umysłowo chorych - dodaje gazeta.
W Pekinie powstaje właśnie sześć nowych klinik psychiatrycznych zdolnych obsłużyć 150 tys. pacjentów. W tej chwili w stolicy Chin na oddziałach psychiatrycznych jest jedynie 6,9 tys. łóżek. Brakuje jednak lekarzy. Psychiatrów w całych Chinach jest jedynie 4 tys. Nie ma też wydziałów psychiatrii w szkołach medycznych. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [05.09.2009, 12:24] 1 źródło
ZABIJE NAS... DEPRESJA
W przyszłości to właśnie ta choroba będzie najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie.
Takiego zdania są eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, którzy spotkali się w Atenach w ramach pierwszego Globalnego Szczytu Zdrowia Psychicznego - podaje polskieradio.pl.
Na zaburzenia psychiczne na całym świecie cierpi ponad 450 mln ludzi, depresja to największy problem w tej grupie chorób.
W ciągu dwóch dekad, spośród wszystkich chorób, depresja stanie się największym ciężarem dla gospodarki i społeczeństw - mówi dr Shekhar Sabena ekspert WHO.
Jego zdaniem, choroba ta może mieć kilka przyczyn, niektóre z nich są biologiczne, ale duże znacznie mają też czynniki zewnętrzne, na przykład stres.
Dlatego ludzie biedni, zarówno w krajach rozwijających się jak i rozwiniętych chorują częściej niż osoby zamożne - mówi ekspert.
Lekarze przypominają, że objawami depresji mogą być przygnębienie, zmęczenie, problemy ze snem, a także lęk, trudności w koncentracji a nawet nieumiejscowiony ból. | JP
http://bezkomentarza.eu/archives/4 W Polsce różne organizacje podają, że około 10-25 % dzieci w wieku do 14 lat cierpi przez głód i spożywa najwyżej jeden posiłek dziennie. Według obecnych szacunków minimum egzystencji to około 350-390 złotych na osobę! (wikipedia.org)
– GUS podaje, iż 60% (23 mln) polskiego społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (z tego 5 mln w skrajnej nędzy)!
„FAKTY I MITY” nr 7, 22.02.2007 r.: „Jak wynika z danych Eurostatu, Polska znalazła się po raz pierwszy na pierwszym msu w rankingu państw UE. Jesteśmy liderem... w biedzie. Przegoniliśmy nawet Rumunów i Bułgarów! Z 1/3 obywateli żyjących poniżej minimum socjalnego staliśmy się prawdziwą europejską potęgą!
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 04.10.2009 14:59
KRAJ: WCIĄŻ WYDAJEMY KROCIE NA STARSZYCH
A zapominamy o młodych.
Do 2030 roku liczba osób w wieku emerytalnym wzrośnie w Polsce o ponad 60 procent – wynika z szacunków. Jeśli tak się stanie, to już za 20 lat, co trzeci Polak będzie żył z emerytury lub rent. Kto wtedy ich utrzyma?
Wielu ekspertów twierdzi, że osoby starsze są u nas dyskryminowane na każdym praktycznie kroku. W opinii uczestniczki konferencji w Kancelarii Prezydenta, koordynatorki programu "Forum 50 plus" Hanny Nowakowskiej, są one wypychane na emerytury, a ich prawa nie są postrzegane jako ważne.
Czy rzeczywiście tak jest? Niezupełnie.
Z danych ZUS wynika, że na emeryturę, a tym bardziej rentę nikogo specjalnie nie trzeba wypychać, jest wręcz przeciwnie – większość Polaków chce jak najszybciej zakończyć pracę i dostawać pieniądze z budżetu państwa zamiast realizować się zawodowo (poza ewidentnymi przypadkami osób, które pracować nie mogą). Co więcej, wyliczenia budżetu państwa jasno pokazują, że na wcześniejsze emerytury czy renty wydajemy znacznie więcej środków, niż na najmłodszych czy pomoc rodzinom wielodzietnym.
– Generalnie jest tak, że wspieramy brak aktywności zawodowej starszych, a zapominamy o najmłodszych, czyli przyszłości naszego kraju – uważa jeden z urzędników resortu finansów.
Czy zgadzacie się z nim?
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [20.08.2009, 21:38] 1 źródło
RZĄD ZAOSZCZĘDZI NA BIEDNYCH
Zasiłki na dzieci trafią do mniejszej liczby rodzin.
W najbliższych latach nawet milion polskich dzieci może stracić prawo do pomocy państwa. Rząd, zasłaniając się kryzysem, nie zmienił bowiem kryteriów dochodowych, które uprawniają niezamożne rodziny do otrzymywania zasiłków na dzieci - donosi "Dziennik".
Aby otrzymać zasiłek dochód na osobę w rodzinie nie może przekroczyć 504 złotych, a w przypadku dziecka niepełnosprawnego - 583 złotych. Takie stawki mają obowiązywać trzy lata. Biorąc pod uwagę inflację i wzrost cen oznaczać to może, że pozbawione pomocy zostaną rodziny żyjące poniżej minimum socjalnego.
Progi uprawniające do otrzymywania świadczeń rodzinnych utrzymywane są od 2004 roku. Dlatego liczba dzieci uprawnionych do otrzymywania pomocy państwa zmalała w ostatnich latach o ponad 2 mln: z 5,55 do 3,26 mln - wylicza "Dziennik".
Stawki o 23 proc. chciało podnieść Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, ale sprzeciwił się resort finansów. Uznał, że to zbyt duże obciążenie dla budżetu państwa.
Jeśli państwo tak będzie wspierać najuboższych, to za 10 lat zasiłki zupełnie znikną - przewiduje prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Już teraz Komisja Europejska wyliczyła, że Polska wydaje najmniejszą część PKB na pomoc rodzinie ze wszystkich państw Wspólnoty. | AJ
www.o2.pl / www.hotmoney.pl |Czwartek, 03.09.2009 19:14
OECD: POLSKIE DZIECI NALEŻĄ DO NAJBIEDNIEJSZYCH
Polska na szarym końcu w kategorii publicznych wydatków na dzieci.
Efekt? Polskie dzieci należą do najbiedniejszych i muszą uczyć się w kiepskich warunkach – twierdzi OECD.
Analitycy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zbadali średnie wydatki rządów członkowskich na dziecko od jego narodzin do osiągnięcia pełnoletności. Najwięcej wydaje Luksemburg, na każde dziecko przeznacza równowartość 380 tysięcy dolarów. Polski rząd w każdego młodego rodaka inwestuje zaledwie 44 tysiące dolarów.
OECD postuluje, by państwa członkowskie więcej inwestowały w rozwój dzieci w okresie przedszkolnym i wyrównywanie ich szans, aby nie zależały one od pozycji społecznej rodzin.
OECD sprawdziła także, jak w krajach członkowskich wygląda standard życia dzieci, ich edukacja i stan zdrowia, a także jak rządy radzą sobie z ochronę dzieci i młodzieży przed zagrożeniami. Chociaż żaden kraj nie wypada najlepiej we wszystkich kategoriach, Polska nie znalazła się w czołówce w żadnej z nich.
Gorszy status materialny od polskich dzieci mają wśród 30 krajów OECD tylko te mieszkające w Meksyku i Turcji. Najlepiej wypadamy jeśli chodzi o edukację - znaleźliśmy się w tej kategorii na ósmej pozycji.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [04.09.2009, 06:29] 1 źródło
120 TYSIĘCY POLSKICH UCZNIÓW JEST GŁODNYCH
Przychodzą do szkoły nawet bez śniadania.
Wstrząsający raport o głodnych dzieciach w Polsce przygotowała międzynarodowa firma badawcza MillwardBrown. Wynika z niego, że aż 120 tys. dzieci przychodzi do szkoły głodnych, a dla ponad 70 tys. jedynym posiłkiem w ciągu dnia jest obiad ze szkolnej stołówki - cytuje dane z raportu "Dziennik".
W wielu rodzinach dzieci żyją o jednej bułce przez cały dzień. Wychodzą z domu bez śniadania i potem jedzą tylko tyle, ile dostaną w szkole, o ile coś w ogóle dostaną - mówi "Dziennikowi" Ilona Felsman ze świdnickiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Felsman uważa, że rodzice tych dzieci uważają, że one "jakoś sobie poradzą". Twierdzi, że takim rodzicom ośrodek nie daje pieniędzy, jedynie paczki z żywnością. A i ta nie zawsze trafia na stół. Rodzice często ja sprzedają, a pieniądze wydają na własne potrzeby.
Znałam maluchy, które nie wiedziały, jak się je zupę. Okazało się, że nigdy w życiu nie dostały takiego posiłku - opowiada gazecie Alicja Przychodni z jednej z podstawówek w Rzeszowie.
Dzieci, które chodzą do szkoły mają szansę na przynajmniej jeden posiłek. Najczęściej jest to szklanka mleka i bułka rozdawane w ramach programu finansowanego przez rząd i Unię Europejską. Część może również liczyć na dofinansowany przez gminę obiad.
Niestety, jak przypomina gazeta, są z tym problemy. Bo nie każda szkoła ma stołówkę. I nie każdy potrzebujący na obiad może liczyć. Dlaczego?
Aby dostać dopłatę do szkolnych obiadów, trzeba spełnić bardzo szczegółowe kryteria wyznaczone przez ośrodek pomocy społecznej. A przede wszystkim trzeba się tam pofatygować, czego wielu rodziców nie robi. Z kolei same dzieci wstydzą się powiedzieć, że nie mają co jeść - mówi Mariusz Wiśniewski, prezes stowarzyszenia "17-tka" z Rybnika. | WB
[Przy takim odżywianiu to są przyszli renciści...; przyszli rodzice rencistów... itd...; psychopaci, debile; degeneraci (niezdrowo odżywiający się, nikotynowy, alkoholicy, narkomani, dewianci); kanalie, przestępcy! – red.]
www.o2.pl | Czwartek [16.04.2009, 13:38] 1 źródło
ZŁA DIETA MATKI MOŻE ZMIENIĆ GENY DZIECKA
Niedożywione matki rodzą słabsze i mniejsze dzieci - twierdzą lekarze.
Badania przeprowadzone na szczurach wykazały, że samice spodziewające się potomka i otrzymujące mniejsze ilości jedzenia wydawały na świat osobniki genetycznie przystosowane do życia w środowisku, w którym jest mniej pokarmu - czytamy w serwisie Livescience.
Nowonarodzone szczury źle odżywionych samic miały także inną budowę fizyczną niż te, które pochodziły od osobników dobrze odżywionych. Były mniejsze oraz bardziej podatne na problemy układu krążenia oraz defekty neurologiczne.
Chociaż nasze badania były przeprowadzone na szczurach, to wnioski z naszego odkrycia da się zastosować do gatunku ludzkiego, ponieważ mechanizmy rozwoju płodu są w obu przypadkach analogiczne - dodaje Robert Lane, profesor neonatologii z Uniwersytetu w Utah. | AB
www.o2.pl Czwartek [19.03.2009, 21:55] 3 źródła
BIEDNIEJSZE DZIECI UCZĄ SIĘ CORAZ GORZEJ
Od 2007 roku różnica w poziomie wykształcenia wzrosła dwukrotnie. Ale Brytyjczycy nadrobią ją w trzy miesiące.
Brytyjczycy porównali wyniki jakie osiągają uczniowie korzystający w szkołach podstawowych z bezpłatnych posiłków z tymi, którzy takiej pomocy nie otrzymują.
Dzieci z najbiedniejszych rodzin osiągały o 22 procent gorsze wyniki z języka angielskiego i o 20 procent z matematyki. W przypadku wszystkich przedmiotów różnica wyniosła 15 procent.
Zrobimy wszystko, aby uboższe dzieci nie miały takich zaległości - powiedziała Sarah McCarthy-Fry, minister szkolnictwa. - Wprowadzimy skuteczne programy, które pozwolą na nadrobienie zaległości już w ciągu trzech miesięcy - dodała. | TM
"WPROST" nr 12/2009 (1367)
Brytania na krawędzi
DOROŚLI ANALFABECI
Ponad 5 mln Brytyjczyków to analfabeci, a prawie 7 mln nie potrafi liczyć, mimo że rząd na walkę z tym zjawiskiem wydaje rocznie miliardy funtów. Raport rządowy pokazał, że wielu nastolatków kończy szkoły bez podstawowych umiejętności w zakresie języka angielskiego i matematyki. Oznacza to, że nie są w stanie czytać etykietek na produktach i liczyć drobnych w czasie zakupów. | MN
www.o2.pl | Wtorek [04.08.2009, 14:04] ostatnia aktualizacja: Wt [04.08.2009, 14:17] 4 źródła
BRYTYJCZYKOM GROZI ANALFABETYZM
Dzieci nie potrafią poprawnie pisać i liczyć.
Jedna czwarta uczniów szkół podstawowych nie potrafi poprawnie pisać i czytać. Dzieci mają także poważne kłopoty z matematyką - wynika z najnowszego raportu o stanie brytyjskiej oświaty.
Ponad 25 proc. 11-latków w tym roku nie osiągnęło w nauce angielskiego i matematyki minimalnych wymaganych rezultatów. To najgorszy wynik od 15 lat.
Według rządowych danych podstawowych zasad ojczystego języka nie opanowało 20 proc. dziewcząt i chłopców. Dziewczęta nieco lepiej radziły sobie z przedmiotami ścisłymi.
Rządowi eksperci twierdzą, że szkoły nie wykorzystują w pełni swoich możliwości. Proponują m.in. zmniejszenie wielkości klas i zwiększenie środków przekazywanych na oświatę. | TM
www.o2.pl | Poniedziałek [06.04.2009, 20:50] 1 źródło
BIEDA USZKADZA MÓZG
Najbardziej cierpią dzieci.
Nie od dziś wiadomo, że dzieci z biedniejszych rodzin częściej chorują i gorzej radzą sobie w szkole. Teraz jednak odkryto bezpośredni związek między ubóstwem a słabymi szansami na rozwój w wieku dorosłym.
Chroniczny stres wywołany dorastaniem w biedzie ma bezpośredni wpływ na pracę mózgu. Potwierdzono, że uszkadza ośrodek pamięci i utrudnia rozwój umysłowy - na wyniki badań z Cornell University w stanie Nowy Jork powołuje się "The Washington Post".
Kryzys ekonomiczny dla wielu dzieci oznacza dorastanie w biedzie. Wyniki ostatnich badań pokazują, że całe pokolenie będzie miało mniejsze szanse na rozwój i osiągnięcie sukcesu w życiu.
To ważne odkrycie, bo dotąd różnice w rozwoju dzieci biednych i bogatych porównywano pod kątem środowiskowym (jak np. częstszy kontakt z trującymi substancjami), genetycznym (różnice w genach odpowiedzialnych za inteligencję) oraz edukacyjnym (mniejsza stymulacja mózgu dzieci biedniejszych) - wylicza gazeta.
Stres wywołany dorastaniem w biedzie, którego dotąd nie brano pod uwagę, okazał się być kluczowym czynnikiem. | JS
www.o2.pl | Poniedziałek [23.03.2009, 20:11] 1 źródło
SANEPID CHCE CHRONIĆ PRZEDSZKOLAKI PRZED PAPIEROSAMI
Jak wynika z badań przeprowadzonych w Polsce jesienią 2007 r. przy udziale Światowej Organizacji Zdrowia, co trzeci chłopiec i co piąta dziewczynka w wieku 10 lat sięgnęli już po papierosa - donosi serwis "Moje Miasto Lublin". Codziennie palić zaczyna pół tysiąca maluchów, dużo więcej jest biernymi palaczami. Akcja lubelskiego sanepidu ma zwiększyć świadomość szkodliwości palenia nie tylko wśród dzieci, ale i ich rodziców - donosi "MM Lublin". Wpierw szkolone będą panie przedszkolanki, a później swoją wiedzę przekażą podopiecznym. Te mają prosić rodziców, by przy nich nie palili. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.06.2010, 07:43]
DZIECIŃSTWO W POLSCE TO KOSZMAR
Po takich przeżyciach ciężko być normalnym człowiekiem.
Raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju nie pozostawia złudzeń. Na dzieci wydajemy najmniej ze wszystkich krajów OECD, a statystki dotyczące najmłodszych są przerażające.
Ponad 41 tysięcy dzieci w ubiegłym roku padło ofiarą przemocy domowej, 106 zostało porzuconych, odnotowano także 28 przypadków dzieciobójstwa - pisze dziennikpolski.pl.
Liczby i tak nie oddają głębi problemu - twierdzą specjaliści. Dość przypomnieć, że aż 1,8 mln dzieci w Polsce żyje w nędzy. Problemów jest mnóstwo.
Niedostatek materialny rodzin, kłopoty z dostępem do lekarzy pediatrów czy wikłanie dzieci w konflikty między rozwodzącymi się rodzicami - wymienia w portalu Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.
Do tego dochodzi emocjonalna pustka. Rodzice nie mają dla dziecka czasu.
Ojciec poświęca mu dziennie tyle, ile zajmuje mu poranne golenie. Mama nieco więcej, ponieważ razem z dzieckiem robi zakupy albo ogląda telewizję - alarmuje portal. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [24.09.2009, 06:38] 2 źródła
ILE POLACY WIEDZĄ O SWOICH DZIECIACH?
Przez wyścig szczurów - niewiele.
Rodzice nie wiedzą kim są ich dzieci, co jest dla nich ważne i czym się zajmują w wolnym czasie - wynika z "Badania rodziców 2009".
18 proc. rodziców wie, że ich dzieci spotykają nieprzyjemności ze strony rówieśników. Tymczasem to problem 41,4 proc. dzieci. Młodzi ludzie spędzają w sieci 7 godzin w tygodniu, a ich rodzice myślą, że co najwyżej 3. Unikają też zajęć sportowych i kółek zainteresowań.
To efekt głębokich zmian w sposobie wychowania. Dorośli dają dzieciom nieograniczoną wolność, zarazem jednak przerzucają na nie odpowiedzialność - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Znaczna część młodzieży będzie wyrastać w "kulturze galerianek". Ich mottem przewodnim w życiu stanie się walka o swoje, bez względu na koszty - uważa prof. Janusz Czapiński, autor badań. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [30.05.2010, 20:58]
UCZNIOWIE MASOWO TERRORYZUJĄ NAUCZYCIELI
Wyzwiska to najłagodniejsza forma przemocy.
Każdego dnia co najmniej dwóch nauczycieli pada ofiarą agresji uczniów. Najbardziej popularne metody ataku to uderzenie pięścią, kopanie, uderzenie przedmiotem, albo wyzwiska - wynika z badań nowozelandzkiej Post Primary Teachers Association.
Coraz częściej dochodzi do radykalnych sytuacji. Na przykład atak 10-centymetrowym nożem w pełnej uczniów klasie- pisze stuff.co.nz.
Nauczyciele boją się swojej pracy. Strach jest tym większy, że po ostry język sięgają coraz młodsi wychowankowie. To źle rokuje na przyszłość. Zresztą wulgaryzmy są niemal powszechne.
Problemem jest też to, że oficjalne statystyki zaprzeczają, by działo się cokolwiek złego.
W ubiegłym roku, jedynie dwóch nauczycieli wzięło zwolnienie w związku poszkodowaniem przez inną osobę w pracy - czytamy na stuff.co.nz. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [12.03.2010, 20:58]
POLSKIE DZIECI PO GIMNAZJUM? TO PIJACY I NARKOMANI
Nauczyciele milczą, bo boją się dostać nożem pod żebro.
Co czwarty nastolatek kończący gimnazjum pije alkohol, a co dziesiąty bierze narkotyki lub chodzi z nożem w kieszeni. Tak wynika z najnowszego raportu przedstawionego przez warszawskie biuro edukacji - donosi rmf24.pl.
By wiedzieć, jak walczyć z młodymi bandytami, nauczyciele muszą przechodzić specjalne szkolenia. Na razie ukończyło je 600 osób.
Na zajęciach nauczyciele uczyli się między innymi jak rozładowywać negatywne emocje nastolatków, w jaki sposób trafić do uczniów, czy w jaki sposób przeprowadzać trudne rozmowy z rodzicami - tłumaczy portal.
Pedagodzy nie umieją jednak walczyć z tym, czego nie widzą, czyli pozaszkolnym życiem ich podopiecznych.
Uczniowie korzystają z różnego rodzaju używek, w różnych miejscach. Starają się tego nie robić w szkole - mówi portalowi Marcin Pabierski, nauczyciel z warszawskiego gimnazjum. | JS
www.o2.pl | Wtorek [24.03.2009, 18:30] 2 źródła
W POLSKICH RODZINACH SZERZĄ SIĘ PROSTYTUCJA I NARKOMANIA
Od 10 do 20 proc. polskich rodzin funkcjonuje wadliwie. Jeśli rodzice nie dopełniają swoich ról ojca i matki, dzieci nie potrafią odróżniać dobra i zła –oceniają specjaliści.
Według nich najpoważniejsze zjawiska patologiczne to samobójstwa, narkomania i prostytucja wśród dzieci i nieletnich.
Cały czas obniża się wiek sięgających po narkotyki. Problemy skłaniają też młodych do sięgania po papierosy i alkohol. Około połowa gimnazjalistów deklaruje, że już się upiła, część z nich, że po alkoholu straciła kontakt z rzeczywistością. Specjaliści ostrzegają też przed innymi zjawiskami - mówią lekarze. Dodają, że oparami kleju potrafią się odurzać nawet siedmiolatki. Podczas jednego takiego eksperymentu tracą nawet 400-500 tysięcy komórek mózgowych. Po paru latach pozostawania w nałogu młody człowiek nie ma szans na samodzielne funkcjonowanie, z powodu dramatycznych zmian zdrowotnych i intelektualnych - twierdzą lekarze.
Ale to nie wszystko. Problemy rodzinne pchają najmłodszych do prostytucji. Według badań, prostytuuje się ok. 5 tysięcy polskich chłopców i dwa-trzy razy więcej dziewcząt. A ci, którzy nie wytrzymują stresu popełniają samobójstwo
W 2009 r. 4,5 tys. osób w Polsce targnie się na życie, z czego 10 proc. stanowić będą ludzie bardzo młodzi - dzieci i nieletni do lat 17 - mówią eksperci. | JK
http://www.sciaga.pl/tekst/47930-48-wpl ... _spoleczna
Około 70-85% najgroźniejszych przestępstw kryminalnych (zabójstwa, rozboje, gwałty, uszkodzenia ciała, kradzieże z włamaniem ) oraz około 90% przestępstw przeciwko rodzinie i z pobudek chuligańskich popełnia się pod wpływem alkoholu. Pijani są nie tylko sprawcami przestępstw, ale i ich ofiarami. Prawie 70% ofiar zabójstw, gwałtów, rabunków i uszkodzeń ciała znajdowało się w stanie nietrzeźwym.
W Polsce około 4-6 milionów ludzi żyje w rodzinach alkoholowych. Małżonkowie i dzieci osób uzależnionych, wykazują nierzadko specyficzne postawy wobec występującego w rodzinie problemu, stają się osobami współuzależnionymi.
http://www.nowaruda.info/588.htm
PONAD MILION POLSKICH DZIECI PROWADZI DOROSŁE ŻYCIE
Przy polskich drogach prostytuuje się około czterystu dziewcząt, które nie ukończyły 15. roku życia - to oficjalne dane policji. Nieoficjalnie dzieci utrzymujących się z nierządu może być 5-7 tysięcy. Najmłodsza prostytutka, która trafiła do La Strady (organizacji pomagającej kobietom wykorzystywanym w seksbiznesie), miała trzynaście lat. Oprócz nieletnich prostytutek na polskich ulicach marnują się setki tysięcy tzw. dorosłych dzieci. Zwykle mają po 8-15 lat, ale są już głównymi żywicielami rodziny. Płacą czynsz, dbają o młodsze rodzeństwo, wypłacają \"rentę\" rodzicom. Na początku starają się zarabiać legalnie. Większość jednak szybko zaczyna się utrzymywać wyłącznie z kradzieży, handlu narkotykami i alkoholem, wymuszania haraczy od rówieśników, prostytucji. Według danych policyjnych izb dziecka oraz szacunków pomocowych organizacji pozarządowych, dorosłe życie prowadzi w Polsce około miliona dzieci. Większość z nich mieszka w dużych miastach.
Socjologowie alarmują: nad rozwojem fizycznym i społecznym 13 proc. dzieci w wieku 3-18 lat właściwie nikt nie czuwa. To dzieci ulicy. Tam pracują, bawią się, nawiązują znajomości, przechodzą przyspieszony kurs dojrzewania.
Kontakt z alkoholem miało 85 proc. uczniów podstawówek. Ich ulubionym napojem jest piwo, ale 70 proc. chłopców i 42 proc. dziewcząt spróbowało już wódki. Coraz częściej eksperymentują też z narkotykami - z 50 tys. uzależnionych Polaków około 30 tys. nie ukończyło 18. roku życia.
Większość dorosłych dzieci już po roku przebywania na ulicy zaczyna się utrzymywać wyłącznie z działalności przestępczej. W ubiegłym roku dzieci popełniły w Polsce 63 tys. przestępstw, w tym 21 morderstw (najmłodszy zabójca miał 9 lat), 118 gwałtów i 9537 napadów rabunkowych. Do tego dochodzi około 10 tys. przestępstw popełnionych przez dzieci poniżej 13. roku życia, których nie odnotowuje się w policyjnych statystykach. - To często dzieci z patologicznych rodzin.
Sieroty Pana Boga, Tygodnik \"Wprost\", Nr 1060 (23 marca 2003)
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [10.03.2010, 07:27]
300 TYSIĘCY POLSKICH DZIECI WYCHOWUJE ULICA
Na niej uczą się wybijać szyby i kraść.
Ulica wychowuje już nie tylko dzieci z patologicznych rodzin, głodne i zaniedbane. Cały dzień spędzają na niej bez opieki także dzieci tych, których bez reszty pochłonęła praca - informuje "Rzeczpospolita".
Gdy nie ma co robić i brakuje pozytywnych wzorców, dzieci lgną do złego - mówi gazecie Tomasz Szczepański z Grupy Pedagogiki i Animacji Społecznej Praga-Północ, która zajmuje się dziećmi spędzającymi czas na ulicy. - Zaczynają od dewastowania przystanków czy wybijania szyb. Kończą na kradzieżach czy narkotykach - tłumaczy.
A, niestety, nie mają co robić. Tymczasem streetworkerów, pedgagogów ulicy, którzy mogliby wyszukiwać i wychowywać pozbawione opieki dzieci, jest jak na lekarstwo. Co mogą zaproponować dzieciakom, gdy do nich dotrą?
Chłopcy z Wyszkowa dzięki streetworkerom pierwszy raz w życiu jeździli na snowboardzie. W Wildze konstruowali bolidy, na Pradze robili chemiczne doświadczenia - czytamy w "Rz".
Według szacunków aż 300 tys. dzieci "samowychowuje się" na ulicach.
To realna liczba. Samym nadzorem kuratorów objętych jest ponad 200 tys. dzieci, prawie 400 tys. korzysta z pomocy społecznej, tylko 32 proc. rodziców stać na opłacenie dzieciom dodatkowych zajęć - wylicza w gazecie prof. Ewa Leś, ekspert polityki społecznej z UW. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [07.06.2010, 08:24]
POLSKĘ OPANUJĄ GANGI MŁODYCH PRZESTĘPCÓW
Policja: będą walczyć na naszych ulicach.
Polskę zalewa fala przestępstw popełnianych przez nieletnich. Specjaliści przewidują, że już wkrótce na polskich ulicach zaczną się też wojny młodocianych gangów - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że od stycznia do kwietnia nieletni popełnili już ponad 40 tys. przestępstw. To połowa odnotowanych w ubiegłym roku.
Najczęściej młodzi Polacy dopuszczają się rozbojów (w tym roku już ponad 5,7 tys.) i gwałtów. Co trzecia bójka i pobicie też dotyczy nieletnich.
Coraz częściej policyjni zatrzymują dzieci poniżej 13 roku życia. Rośnie też przestępczość i agresja wśród dziewcząt.
Wzrost przestępczości to efekt coraz większego przyzwolenia społecznego na agresywne zachowanie dzieci. Policjanci twierdzą, że wśród młodzieży panuje moda na bandytyzm - zauważa RMF FM. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [26.11.2009, 22:57] 3 źródła Poleć na: Facebook
NASTOLATKI CORAZ CZĘŚCIEJ ZARABIAJĄ NA PROSTYTUCJI
Zobacz, ilu młodych Polaków handluje własnym ciałem.
Od 6 do 8 procent młodych Polaków prostytuuje się – te szokujące dane ujawniono na trwającym właśnie sympozjum poświęconym prostytucji - donosi dziennik.pl.
Dlaczego uprawiają seks za pieniądze?
Jest to działalność dorywcza, podejmowana w celu zdobycia pieniędzy na podręczniki czy wakacje - portal cytuje polskich specjalistów.
Jak przyznaje Marcin Drewniak z krakowskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji Społecznej "Parasol”, jest to też konsekwencja wykorzystania seksualnego przez członka rodziny. | JS
www.o2.pl | Poniedziałek [06.04.2009, 08:55] 5 źródeł
NAUCZYCIELI CORAZ CZĘŚCIEJ ATAKUJĄ... RODZICE
40 proc. brytyjskich nauczycieli doświadczyło agresji ze strony opiekunów.
Natomiast co czwarty brytyjski nauczyciel został zaatakowany także przez swoich uczniów. Takiej formy przemocy doświadczyło ponad 30 procent pedagogów ze szkół podstawowych i 20 procent ze szkół średnich.
Uczniowie grożą pedagogom najczęściej nożami lub nożyczkami - informują stowarzyszenia nauczycieli.
Prawie 60 procent wykładowców uważa, że uczniowie zachowują się coraz gorzej. Każdego dnia w brytyjskich szkołach dochodzi do około 300 ataków na pedagogów.
Najgorzej, że o wiele częściej niż młodzież agresywni są rodzice i opiekunowie
To szokujące. Przecież oni powinni wspierać pedagogów w tworzeniu odpowiedniego środowiska nauki dla dzieci - powiedziała dr Marii Bousted ze stowarzyszenia nauczycieli ATL. | K
http://www.policja.pl
KOMENDA GŁOWNA POLICJI / statystyki
2008 r.
Przestępstwa stwierdzone ogółem: 1.082.057,
z tego:
kryminalnych było: 735.218
gospodarczych było: 135.305
Czyny karalne nieletnich: 74.219
Nieletnich sprawców było: 52.081
* Czyny zabronione nieletnich do lat 13, nie są uwzględnione w zestawieniu.
– Według szacunków UNICEF, 1 mld młodocianych na świecie żyje w skrajnej nędzy!
– Codziennie umiera z głodu 110.000 osób, w ciągu roku zaś 40 milionów ludzi, w tym 7 milionów dzieci!
– Każdego roku przeszło 12 milionów dzieci umiera na choroby związane z niewłaściwym odżywianiem!
www.o2.pl | Sobota [20.06.2009, 07:11] 5 źródeł
JUŻ PONAD MILIARD LUDZI GŁODUJE
To przez kryzys oraz rosnące ceny żywności.
Jedna szósta ludzkości cierpi z powodu głodu - poinformowała Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa.
Liczba głodujących w ciągu roku wzrosła o około 100 mln.
Kryzys głodowy to poważne zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa na świecie - powiedział Jacques Diouf z FAO.
Prawie wszyscy niedożywieni są mieszkańcami krajów rozwijających się. Około 642 mln ludzi cierpi głód w Azji i regionie Pacyfiku, a 265 milionów na obszarze Afryki subsaharyjskiej. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [17.11.2009, 11:05] 4 źródła, 1 wideo
PRAWIE 50 MILIONÓW AMERYKANÓW GŁODUJE
Obama: to kryzys opróżnił nasze spiżarnie.
Ponad 49 mln osób w Stanach Zjednoczonych w 14 proc. gospodarstw domowych miało w ubiegłym roku trudności ze zdobyciem wystarczającej ilości pożywienia - poinformował Amerykański Departament Rolnictwa. To najgorszy wynik od 14 lat - donosi "Newsweek".
Brak jedzenia dotyka 17 milionów amerykańskich rodzin. To 11 proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz więcej Amerykanów korzysta z bonów żywnościowych wydawanych przez opiekę społeczną.
Najgorsze jest to, że prawie pół miliona dzieci kilka razy w roku odczuwało głód. To kryzys opróżnił nasze spiżarnie. Musimy jak najszybciej zwiększyć zatrudnienie - powiedział prezydent Barack Obama. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.12.2009, 19:45] 2 źródła
AMERYKANIE DOSTAJĄ JEDZENIE NA KARTKI
36 mln ludzi jest na garnuszku pomocy społecznej.
Program żywieniowy, który jeszcze niedawno był przedstawiany jako nieudolna pomoc społeczna, teraz pomaga wyżywić jednego na ośmiu obywateli USA, w tym aż 25 proc. dzieci - donosi forsal.pl.
Każdego dnia przybywa 20 tys. nowych potrzebujących.
Wśród otrzymujących żywność 28 proc. stanowią czarni, 15 proc. latynosi i 8 proc. białych.
Ich różnorodność pokazuje, jak duże spustoszenie poczyniła recesja wśród zwykłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Samotne matki i małżeństwa, dopiero co wyrzuceni z pracy i przewlekle bezrobotni – każda grupa społeczna jest zagrożona ubóstwem - dodaje portal. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Środa [03.02.2010, 16:39]
CO ÓSMY AMERYKANIN NIE MA NA JEDZENIE
Magazyny pomocy społecznej świecą pustkami.
Aż 70 proc. tzw. Emergency Food Centers (EFC), gdzie paczki dostają najbiedniejsi, może zostać zamknięte z braku towarów do wydawania - donosi "The Wichita Eagle".
Z opublikowanego właśnie raportu "Hunger in America 2010" wynika, że co ósmy obywatel nie ma pieniędzy, by się samodzielnie wyżywić.
To 37 mln ludzi, w tym 14 mln dzieci żyjących tylko dzięki paczkom - zauważa dziennik.
Od 2006 do 2009 roku liczba potrzebujących pomocy wzrosła w USA o 46 proc.
O połowę zwiększyła się ilość głodnych dzieci, o 64 proc. ilość głodnych emerytów - dodaje gazeta.
Na przykładzie miasta Kansas i tamtejszego EFC, gazeta wskazuje, że blisko połowa biorących paczki musi wybierać między spłatą kredytu mieszkaniowego albo kupnem żywności.
Co trzecia osoba wybiera między lekami a żywnością - dodaje "The Wichita Eagle". | JS
www.o2.pl | www.sfora.pl 3 źródła Wtorek [06.04.2010, 20:50] GŁÓD TYSIĄCLECIA Według ostatnich danych z głodu może umrzeć aż 51 proc. mieszkańców Środkowej Afryki. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [22.12.2009, 21:53] 1 źródło
UBÓSTWO SZKODZI BARDZIEJ NIŻ PAPIEROSY
Bieda odbiera lata życia.
Przeciętna osoba o niskich zarobkach traci 8,2 lata życia, palacz 6,6 lat, osoba z niepełnym średnim wykształceniem 5,1 a człowiek otyły 4,2 lata - czytamy na physorg.com.
Portal cytuje wyniki badań przeprowadzonych na Columbia University's Mailman School of Public Health.
Jako skrajną biedę naukowcy określają dochody rodziny 200 proc. poniżej federalnej stopy ubóstwa. W USA na granicy ubóstwa żyje co trzeci człowiek - dodaje portal.
Wedle raportu opublikowanego w grudniowym wydaniu American Journal of Public Health najbardziej szkodzą swojemu zdrowiu ubodzy i niewykształceni.
Negatywny wpływ na zdrowie ma też posiadanie czarnej skóry, nadwaga, alkoholizm i brak ubezpieczenia zdrowotnego - wyliczają badacze.
Utratę lat życia wylicza się na podstawie różnych zestawów danych o kondycji zdrowotnej społeczeństwa.
To ubrana w jedną cyfrę, połączone, spodziewana długość życia i stan zdrowia - wyjaśnia physorg.com.
Określając ją, podobnie jak robią to firmy ubezpieczeniowe, bierze się pod uwagę całą gamę czynników wpływających na jakość życia.
W tym przeciętną wielkością klas w szkołach czy poziom zanieczyszczenia środowiska. | JS
www.o2.pl | Sobota [21.03.2009, 22:34] | Na świecie 2,5 miliarda ludzi nie ma dostępu do czystej wody.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [04.10.2009, 11:41] 1 źródło
INDIE WYSYSAJĄ Z ZIEMI CAŁĄ WODĘ
Wypompowują 21 milionów basenów olimpijskich rocznie.
Rabunkowa gospodarka wodna to jeden z najważniejszych problemów z jakimi uporać się powinny Indie. Nie tylko dla własnego dobra, ale dla dobra całej planety - zauważa "The New Scientist".
Problem jest podwójny. Po pierwsze ubywa wód gruntowych - o 10 cm rocznie opada jej poziom w tym regionie. Po drugie słodka woda, którą w Indiach wypompują i zużyją, trafia do atmosfery i do oceanów.
Wody gruntowe wypompowywane przez Indie odpowiadają za podnoszenie się poziomu światowych mórz i oceanów o 0,16 mm rocznie - tłumaczy pismo.
To 5 proc. całego przyrostu. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [03.05.2010, 14:44]
BIBLIJNA RZEKA ZNIKNIE Z POWIERZCHNI ZIEMI
A wraz z nią Morze Martwe.
Ekolodzy alarmują: Jordan w przyszłym roku zniknie z powierzchni ziemi. A wraz z nim Morze Martwe - informuje polskieradio.pl.
Organizacja EcoPeace, która przygotowała raport w sprawie biblijnej rzeki, w której wodach miał zostać ochrzczony m.in. Jezus Chrystus, wezwała rządy Izraela, Jordani i Autonomii Palestyńskiej do natcyhmiastowych działań ratujących rzekę.
Trzeba natychmiast naprawić cieknące rury wodociągowe, zakryć zbiorniki wodne, by uniemożliwić odparowywanie wody i nakłonić społeczeństwo do podlewania domowych ogródków wodą już używaną w gospodarstwie domowym.
Izrael, Jordania i Autonomia Palestyńska wypompowały z Jordanu ponad 98 procent wody. Jednocześnie stale odprowadzają do rzeki ścieki.
Brak świeżej wody już doprowadził do wyginięcia raków, węży, małży i owadów - w sumie około 50 bezkręgowców, a także miejscowej roślinności. | WB
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 19.04.2010 09:32
NIEDOBÓR WODY ZNISZCZY GOSPODARKĘ?
Ceny jedzenia poszybują w górę.
Światowy kryzys związany z niedoborem wody może wywindować ceny jedzenia w Wielkiej Brytanii i zniszczyć gospodarkę – ostrzegają brytyjscy eksperci w najnowszym raporcie.
Woda już wkrótce może stać się rzadkim i bardzo cennym zasobem. Przyczynią się do tego wzrost liczby ludności świata i popytu na wodę, a także zmiany klimatu.
Obecnie znaczenia wody się nie docenia, chociaż jej wpływ m.in. na rozwój gospodarczy jest ogromny. To dlatego, że woda niezbędna do wyprodukowania jedzenia czy ubrań jest „niewidzialna”. Tymczasem taka „ukryta” woda odpowiada za 2/3 całkowitego zużycia w Wielkiej Brytanii. Bardzo niewielu konsumentów zdaje sobie sprawę, że na wyprodukowanie kilograma wołowiny potrzeba aż 15,5 tys. litrów wody, a na wytworzenie bawełnianego T-shirtu – 2,7 tys. litrów. Konsekwencje braku wody mogą być więc dramatyczne dla wielu gałęzi gospodarki.
Eksperci podkreślają, że nie tylko ubogie kraje świata są zagrożone katastrofalnymi skutkami braku wody w przyszłości; problem ten dotyczy również państw rozwiniętych.
www.dailymail.co.uk
„METROPOL” 16.09.2004 r.
3,4 MLD LUDZI BĘDZIE BEZ WODY
ONZ W 2025 roku może zacząć brakować wody kilku miliardom ludzi – ostrzegła wczoraj Organizacja Narodów Zjednoczonych. Za dwadzieścia lat od 2,4 do 3,4 miliarda mieszkańców Ziemi może nie mieć dostatecznego dostępu do wody. Dzisiaj takich ludzi jest pół miliarda. Zagrożenie, jakim jest niedobór wody, potęguje gwałtowny przyrost demograficzny. | PAP
www.o2.pl | Niedziela [24.05.2009, 18:07] 1 źródło
MILIARDY LUDZI ŻYJĄ BEZ PRĄDU
Nie mają dostępu do elektryczności - wynika z raportu MAE.
Bez prądu musi się obejść blisko 1,6 mld ludzi na świecie. Najgorzej jest w Afryce Subsaharyjskiej i środkowej Azji - takie dane Międzynarodowa Agencja Energetyczna przestawiła w swym raporcie ministrom energetyki państw G8.
Według ekspertów liczba ludzi bez dostępu do prądu będzie cały czas rosnąć. A to dlatego, że z powodu kryzysu wstrzymano wiele inwestycji w najbiedniejszych regionach świata.
W tym roku, po raz pierwszy od drugiej wojny światowej, o 3,5 procent spadnie produkcja energii elektrycznej - ostrzega MAE. | JK
– W najbiedniejszych krajach do szkoły podstawowej uczęszcza mniej niż połowa dzieci i mniej niż 20 procent uczy się w szkołach ponadpodstawowych. Na całym świecie 114 milionów dzieci nie uzyskuje nawet podstawowego wykształcenia i 584 miliony kobiet jest analfabetkami!
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 02.02.2010 13:04
NIEMIECKIE MIASTA I GMINY ZADŁUŻONE PO USZY
Tak źle nie było jeszcze nigdy!
Walka z kryzysem gospodarczym oraz jego konsekwencje okazały się poważniejsze niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Ponad miarę nie tylko zadłużył się budżet federalny Niemiec, ale również samorządy.
Taka suma może przyprawić o zawrót głowy, ale wyliczono, że niemieckie miasta i gminy spodziewają się w tym roku łącznego deficytu na poziomie 12 mld euro - czytamy na gazetaprawna.pl.
- To o blisko 50 proc. wyższy deficyt niż w rekordowym dotąd pod tym względem roku 2003 - poinformowała we wtorek w Berlinie przewodnicząca sejmiku niemieckich miast, chadecka nadburmistrz Frankfurtu nad Menem Petra Roth.
Według niej, stanie się tak głównie na skutek dramatycznego spadku wpływów z podatków od przedsiębiorstw oraz wzrostu wydatków na świadczenia socjalne.
Krzysztof Zacharuk
krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 29.08.2009 22:15
ROSJA: CORAZ WIĘCEJ BIEDY
"Gorzej niż jeńcy pod Stalingradem".
Jak pisze "Rzeczpospolita" w swoim internetowym wydaniu, coraz większym problemem u naszego wschodniego sąsiada jest skrajne ubóstwo. Według najnowszych statystyk w biedzie żyje już ponad 17% mieszkańców Rosji. W ciągu roku liczba ich wzrosła o prawie 10%.
Wszyscy oni żyją poniżej "minimum egzystencji", które samo w sobie jest szokujące.
"Według tego minimalna norma ubrania dla dziewczynki 13-letniej to jedna sukienka na trzy lata. Norma chleba na miesiąc to 11 kg, mięsa i ryby - 120 gr/dzień. Dla porównania niemieccy jeńcy pod Stalingradem dostawali 26 kg chleba miesięcznie i 160 gramów mięsa lub ryby dziennie" - dziennik cytuje Aleksieja Szewiakowa, dyrektora Instytutu Problemów Socjalno-Ekonomicznych Ludności Rosyjskiej Akademii Nauk.
Okazuje się też, że ubóstwo to nie tylko problem bezrobotnych - nawet aż 30% osób żyjących poniżej wspomnianego minimum pracuje zawodowo. | Karol Karpiński
www.interia.pl | Sobota, 15 listopada (09:38)
SZOK! 5 MILIONÓW ROSYJSKICH DZIECI ŻYJE NA ULICY
W Rosji jest już 5 milionów bezprizornych, czyli bezdomnych dzieci. Te szokujące dane ogłosiła Federalna Agencja ds. Młodzieży. Większość z nich zajmuje się drobną przestępczością.
Tak wielkiej liczby bezprizornych nie było w Rosji ani po rewolucji, ani po II wojnie światowej. Wcześniej na ulicy żyły dzieci - sieroty. Teraz większość z nich ma rodziców. - Oni już nikomu nie są potrzebni. Machnęli na nich ręką i rodzice, i domy dziecka - opowiada korespondentowi RMF FM właściciel kawiarni przy Dworcu Kurskim w Moskwie.
To właśnie głównie wokół dworców i targowisk żyją bezprizorni. Zarabiają na drobnych kradzieżach, a alkohol i klej to typowe wśród nich używki. Pomoc trafia do nich niezwykle rzadko.
Historia bezprizornych sięga czasów carskich. Potem, w Związku Radzieckim oficjalnie dzieci ulicy nie było.
źródło informacji: RMF
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [17.03.2010, 22:46]
MILONY LUDZI MIESZA W SLUMSACH. CAŁY CZAS ICH PRZYBYWA
Gdzie bieda wchłania całe miasta.
Od 2000 do 2010 roku slumsy opuściło 227 mln ludzi (głównie w Chinach i Indiach). Jednak pomimo tego w ciągu ostatnich 10 lat liczbę mieszkańców slumsów wzrosła z 776,7 do 827,6 mln - informuje AFP.
Około połowy "nowych" mieszkańców slumsów to osoby, które się tam urodziły, a 25 proc. to wieśniacy, którzy postanowili szukać lepszego życia w wielkich miastach.
Według ekspertów ONZ liczba ludzi zamieszkujących slumsy będzie zwiększać się o 6 mln rocznie.
Największe slumsy na świecie istnieją obecnie w Afryce Subsaharyjskej, żyje w nich 199,5 mln osób (to 61,7 proc. ludności miejskiej). Najliczniejsze skupiska biedy powstały wokół Buffalo, Johannesburga i Ekurhuleni. | TM
[Jedyne rozsądne wyjście to zwiększenie przyrostu naturalnego, szczególnie o osobniki chore, głupie, psychopatyczne, upośledzone, oraz zwiększenie eksploatacji surowców mineralnych i innych zasobów – wtedy będzie coraz szybciej lepiej... – red.]
www.o2.pl | Środa [01.04.2009, 16:47] 3 źródła
NASTOLATKI CORAZ CZĘŚCIEJ MIESZKAJĄ NA ULICY
Bezdomnymi zostają w Australii dziewczęta w wieku od 15 do 19 lat.
Nastoletnie dziewczęta tworzą największą grupę bezdomnych w Nowej Południowej Walii. Każdej nocy bez dachu nad głową w tej australijskiej prowincji pozostaje ponad 11 tysięcy młodych ludzi.
Tracą dom najczęściej przez konflikty rodzinne. Rocznie pomagamy ponad 4 tysiącom młodych kobiet - powiedziała Linda Burney, przedstawicielka australijskiego rządu.
Według ekspertów bezdomność grozi coraz większej grupie młodych Australijczyków. Powodem jest kryzys gospodarczy i rosnące bezrobocie. | TM
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Poniedziałek, 01.02.2010 18:14
10 MLN LUDZI BEZ GODNEGO MIEJSCA ZAMIESZKANIA
W tym 600 tys. dzieci. Szokujące dane.
W warunkach, które nie zasługują na mianogodnych żyje aż 10 milionów Francuzów, w tym 600 tysięcy dzieci – alarmuje w ogłoszonym w poniedziałek raporcie pozarządowa Fundacja Abbe Pierre, zajmująca się walką o poprawę warunków mieszkaniowych – podaje PAP.
Z poważnymi problemami mieszkaniowymi boryka się więc co szósty Francuz. Sytuacja pogorszyła się w ostatnim roku z powodu kryzysu finansowego.
3,5 mln mieszkańców Francji mieszka w bardzo złych warunkach lub nie ma mieszkania w ogóle.
Fundacja proponuje rozwiązania: wśród nich nałożenie na deweloperów prawnego obowiązku wydzielenia puli co najmniej 30% nowych mieszkań o przystępnym czynszu, a także odgórne ograniczenia swobody podnoszenia cen czynszów.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl | Poniedziałek [18.05.2009, 11:27] 1 źródło
SZEŚĆ MILIONÓW EUROPEJCZYKÓW TRAFI NA BRUK
Bezrobocie na Starym Kontynencie może objąć nawet 25 milionów osób.
Pod czerwonymi sztandarami związków zawodowych na ulice największych europejskich miast wyszło w weekend 350 tys. osób. To odpowiedź na prognozy, według których do końca przyszłego roku pracę straci ponad 6 mln Europejczyków - donosi "Dziennik".
Najwięcej, bo ponad 100 tys. demonstrantów pojawiło się w Berlinie. Uczestników dowiozło tam 600 wypełnionych do ostatniego miejsca autokarów i 17 specjalnie na tę okazję wynajętych pociągów.
W Brukseli pod sztandarami "Bronimy miejsc pracy" i "Europa socjalna? Yes we can!" przemaszerowało 50 tys. osób. W podobnym wiecu w Pradze wzięło udział 30 tys. uczestników. Nieco wcześniej w Madrycie protestowało 150 tys. związkowców.
Eksperci twierdzą, że fale protestów to dopiero początek niepokojów społecznych, jakie uderzą w Europę w najbliższych miesiącach.
Bezrobocie rośnie i będzie rosnąć przez cały 2009 i 2010 rok. W wielu krajach UE, osiągnie ono poziom nienotowany od zakończenia II wojny światowej i obejmie aż 26 mln osób - mówi "Dziennikowi" Thomas Klau, analityk i szef paryskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych. | AB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [30.12.2009, 11:00] 2 źródła
RODZICE CHCĄ SIĘ POZBYĆ Z DOMÓW DOROSŁYCH DZIECI
Ale nie mogą tego zrobić, bo się boją.
Rodzice są przerażeni. Brak tanich mieszkań oraz kryzys finansowy sprawiły, że dorosłe dzieci nie chcą się wyprowadzać z rodzinnych domów - alarmują szwedzkie media.
Z ostatnich badań wynika, że 70 proc. Szwedów w wieku od 20 do 25 lat chciałoby rozpocząć życie na własną rękę, ale nie może tego zrobić z przyczyn finansowych. Także 70 proc. rodziców pragnie aby ich dzieci rozpoczęły samodzielne życie. Połowa z nich obawia się, że ich dzieci nie będą w stanie nigdy kupić sobie mieszkania.
Brak tanich mieszkań odczuwają teraz całe rodziny - powiedział Barbro Engman z Hyresgästföreningen. | TM
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Wtorek, 29.09.2009 23:05
BIEDA: 75% SPOŁECZEŃSTWA NIE STAĆ NA CZYNSZ I RACHUNKI
Tak wygląda rzeczywistość w Nowej Europie.
Członkostwo w Unii Europejskiej znacząco podniosło standard życia w Polsce i innych nowych krajach UE. Wciąż najgorzej jest w Bułgarii. W niedostatku żyje tam trzy czwarte społeczeństwa – głosi opublikowany we wtorek raport Komisji Europejskiej.
Zdaniem KE, w 2005 roku aż 44% mieszkańców nowych krajów nie miało pieniędzy na zapłacenie czynszu albo bieżących rachunków, ogrzewanie, pełnowartościowe jedzenie, wyjazd na wakacje, zakup samochodu, telewizora czy lodówki albo nieprzewidziane wydatki.
W 2007 r. ten tzw. wskaźnik "materialnego niedostatku" spadł w nowych krajach do 33%. W tym samym czasie w starych krajach UE wskaźnik ów się nie zmienił, wynosi nadal 17%.
Polska pod tym względem cały czas plasuje się na szarym końcu Europy. Wskaźnik materialnego niedostatku wynosi u nas 38%. Gorzej jest tylko w Bułgarii (trzy czwarte społeczeństwa!), Rumunii (ponad połowa) i na Łotwie (45%).
Ale uwaga. Powyższe dane pochodzą z 2007 roku i nie uwzględniają obecnego kryzysu gospodarczego i jego konsekwencji np. rosnącego bezrobocia. Sytuacja w niektórych krajach (np. na Łotwie) może być jeszcze gorsza.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [17.10.2009, 08:41] 6 źródeł
OBAMA JEST POPULISTĄ?
Jego pomysł pomocy seniorom spotkał się z krytyką.
Propozycja wypłaty przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę jednorazowego zasiłku w wysokości 250 dolarów to próba politycznej gry i zdobywanie przychylności za publiczne pieniądze - pisze republikański publicysta Yael T. Abouhalkah, na łamach portalu voices.kansascity.com.
Administracja Obamy chce, aby pomoc otrzymało 57 milionów seniorów, weteranów i niepełnosprawnych. Ma to być rekompensata za brak podwyżek świadczeń
z Urzędu Ubezpieczeń Społecznych w 2010 roku.
Wzrost wypłaty emerytur i rent nie jest możliwy, bo od lat automatycznie oblicza się go na podstawie tzw. wskaźnika kosztów życia związanego z inflacją. W tym roku, po raz pierwszy od lat 70., wskaźnik jest ujemny.
Jednak rozwiązanie proponowane przez Obamę oznacza wydatek 13 miliardów dolarów. To duże obciążenie dla podatników i ich dzieci, które odczuwane będzie jeszcze w następnych latach - twierdzi dziennikarz.
Dlatego także wielu innych amerykańskich publicystów i ekonomistów apeluje do Kongresu o odrzucenie wniosku administracji prezydenta w imię wspólnego dobra. | AJ
[Ale dzieci (co dotyczy również Polski) nie głosują, po za tym kogo obchodzi co będzie z nimi jak dorosną, krajem, światem; w przyszłości, demokratycznie wybrani politycy do tego czasu już się dorobią dzięki realizacji utopii, czyli w imię ratowania, pomagania, itd.; czynienia - urojonego, wmawianego - (własnego, krótkowzrocznie-egoistycznego) dobra... A że to "dobro" przyczynia się do długów, biedy, nędzy, cierpień, nieszczęść, tragedii, potworności, prowadzi do zagłady, to kogo to (im jest dobrze; dla nich jeszcze starczy)... – red.]
„NEWSWEEK” nr 49, 09.12.2007 r.: Z badań Banku Światowego wynika, że około 45 proc. hinduskich dzieci do lat pięciu jest niedożywionych.
Blisko 80 proc. pracowników w Indiach żyje za mniej niż 20 rupii (około 50 centów) dziennie.
Z oficjalnych statystyk wynika, że w ciągu 10 lat, jakie minęły od powrotu Hongkongu pod zwierzchnictwo Chin, niemal podwoiła się liczba pracującej biedoty – czyli tych, którzy zarabiają poniżej minimum.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [19.09.2009, 08:36] 4 źródła
TU NAWET PIĘCIOLATKI MUSZĄ PRACOWAĆ
W tym kraju miliony dzieci zarabiają co miesiąc zaledwie równowartość 160 zł.
W Brazylii 4,5 mln dzieci i młodzieży w wieku od 5 do 17 lat pracuje zarobkowo.
Najmłodsi przynoszą miesięcznie do domu średnio równowartość 38 euro, 14-15-latkowie o 30 euro więcej, a najstarsi nawet 120 euro - wynika z raportu państwowego studium statystycznego.
W ten sposób młodzi Brazylijczycy zamiast chodzić do szkoły, pomagają w utrzymaniu domów. Ponad 30 proc. nieletnich pracuje w rolnictwie, a ponad 50 proc. w gospodarstw domowych.
Władze Brazylii podkreślają jednak, że w 1992 roku musiało pracować o 9 proc. dzieci więcej niż obecnie.
Z raportu wynika również, że 14,2 mln mieszkańców Brazylii w wieku powyżej 15 lat to analfabeci. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [04.06.2010, 20:58]
Nie żyje ponad sto dzieci. Zabiła je praca w kopalni
Maluchy wydobywały nigeryjskie złoto.
Część maluchów nie miała nawet pięciu lat. Ofiar zatrucia ołowiem jest jednak dużo więcej. Poza 111 dziećmi zmarło jeszcze 52 dorosłych.
Stwierdziliśmy 355 przypadków zatrucia i 163 ofiary śmiertelne - rmf24.pl cytuje głównego epidemiologa w Ministerstwie Zdrowia Henry'ego Akpana.
Większość dotkniętych zatruciem pochodzi z wiosek ze stanu Zamfara, na północy kraju. Prace wydobywcze prowadzono w miejscu o dużym stężeniu ołowiu.
Ofiary zmarły w wyniku kontaktu z narzędziami, glebą lub wodą - tłumaczy portal.
Na pomoc wezwano lekarzy z organizacji międzynarodowych, w tym WHO i amerykańskiego Centrum ds. Kontroli i Prewencji Epidemiologicznej. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [03.05.2010, 06:57]
TYSIĄCE DZIECI SPRZEDAJĄ DO DOMÓW PUBLICZNYCH
Tu do prostytucji zmuszają już 9-latki.
Nawet 15 tys. dziewczynek sprzedają w ciągu roku rodziny z Nepalu. Wszystkie trafiają do indyjskich domów publicznych - wynika z raportu Departamentu Stanu USA.
Znany jest m.in. przypadek 9-latki, która przyjmowała 60 klientów dziennie. Kładła się spać o drugiej w nocy - donosi cnn.com.
Kobiety muszą często wykonywać usługi, za które nie dostają pieniędzy. W razie sprzeciwu właściciele straszą ich okaleczeniem. Wyjście z tego piekła graniczy z cudem.
Państwo jest bezsilne. Od 1993 roku urzędnikom udało się uratować zaledwie 12 tys. kobiet. Wiele z nich trafia do największego ośrodka pomocy Maiti Nepal.
Są załamane psychicznie, chore i często mają małe dzieci. Ta sytuacja jest wstrząsająca - pisze cnn.com. | M
„NEWSWEEK” nr 3, 22.01.2006 r.: Współcześnie w niektórych krajach Unii Europejskiej 40 procent wszystkich osób mających zatrudnienie należy do grupy osób zagrożonych ubóstwem.
„NEWSWEEK” nr 50, 18.12.2005 r.: Około 15 proc. Amerykanów żyje poniżej progu ubóstwa.
„ŻYCIE WARSZAWY: KULISY” nr 47, 26.11.2004 r.: Co dwudziesty Japończyk żyje dziś bez dachu nad głową i nie ma się z czego utrzymać.
www.o2.pl | Wtorek [24.02.2009, 20:47] 1 źródło
TYSIĄCE JAPOŃCZYKÓW UMIERA Z PRZEPRACOWANIA I STRESU
Przepracowanie i stres związany z pracą zabija rocznie tysiące Japończyków. Ze względu na kryzys gospodarczy, liczba ofiar Karoshi (tak nazwano zjawisko nagłej śmierci z przepracowania), jest jeszcze większa - twierdzą eksperci. TM
www.o2.pl | Środa [25.02.2009, 09:25] 1 źródło |
PRACOHOLIKOM GROZI DEMENCJA
Ponad 55 godzin pracy w tygodniu uszkadza mózg.
Optymalna ilość godzin pracy, mierzona co prawda na Brytyjczykach, to 41. Każda chwila ponad to może grozić złą pracą mózgu. (...)
Dr Marianna Virtanen z Finnish Institute of Occupational Health ostrzega jednocześnie, że badania udowodniły bezpośredni związek między przepracowaniem a późniejszą zapadalnością na starczą demencję. | JS
www.o2.pl | Sobota [25.04.2009, 08:59] 2 źródła
PRACA - CICHY ZABÓJCA TWOJEGO MÓZGU
Alzheimer, demencja i ubogie słownictwo - to cię czeka, jeśli jesteś pracoholikiem.
55 godzin pracy tygodniowo to limit, którego częste przekraczanie negatywnie wpływa na funkcje poznawcze. Po osiągnięciu wieku średniego osoby, które pracują za dużo mają uboższe słownictwo, słabiej łączą przyczyny ze skutkami i są bardziej narażone na demencję lub chorobę Alzheimera - donosi serwis GazetaPraca.pl.
Takiej tezy dowodzą badania naukowców z fińskiego Instytutu Medycyny Pracy w Helsinkach. Uczeni u ponad 2 tys. brytyjskich urzędników i menedżerów zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy zbadali związek między liczbą godzin poświęcanych pracy zawodowej i ich sprawnością umysłową.
W formie specjalnych testów oceniono także funkcje poznawcze badanych, m.in. pamięć krótkoterminową, rozumowanie przyczynowo-skutkowe, słownictwo, płynność fonetyczną i semantyczną. Co się okazało?
Osoby pracujące 55 lub więcej godzin tygodniowo uzyskiwały w testach zdecydowanie gorsze wyniki niż osoby pracujące 40 godzin tygodniowo. I nie możemy zawężać skali problemu tylko do Wielkiej Brytanii.
W krajach członkowskich UE ponad 40 godzin tygodniowo pracuje 12-17 proc. wszystkich pracowników - dodaje serwis Pomorska.pl. | AB
www.o2.pl | Poniedziałek, 20.07.2009 13:19
PRACA: POLACY REZYGNUJĄ Z WAKACYJNEGO URLOPU
Co się stało?
Lato to czas urlopowych wyjazdów. Polacy ostatnio byli znani ze skłonności do takich wypadów. Czy podobnie jest w tym roku, a może kryzys zahamował urlopowe zapędy Polaków? Nie mamy dobrych wiadomości.
Z wyników sondy przeprowadzonej przez portal rynekpracy.pl wynika, że w stosunku do roku ubiegłego Polacy znacząco skorygowali plany dotyczące letnich urlopów. Ponad jedna piąta z nas (blisko 22%) nie wybiera się na urlop w okresie wakacyjnym. Z letniego wypoczynku zrezygnuje więc 10% więcej Polaków niż w zeszłym roku.
Skróceniu uległa także planowana długość pobytu na urlopie. Jeszcze przed rokiem 31,5% respondentów deklarowało, że zamierza spożytkować na ten cel 2 tygodnie. W 2009 roku przekonanych o tym było już tylko 23,7% badanych.
Wypoczynek obejmujący okres od 1 do 2 tygodni zapowiedziało około 11,6% respondentów, czyli o blisko 3% mniej niż w 2008. Na zbliżonym poziomie w stosunku do ubiegłego roku utrzymały się deklaracje dotyczące urlopów nie dłuższych niż tydzień. Dla około 16% respondentów wakacyjny urlop potrwa jeden tydzień, a 8,6% zadowoli tylko kilka dni „wolnego”.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl | Środa [25.03.2009, 19:12] 1 źródło
MŁODZI IRLANDCZYCY SĄ TOTALNIE ZAGUBIENI
75 procent z nich ma problemy psychiczne.
Według sprawozdania Krajowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Młodzieży, tylko 38 procent młodych ludzi twierdzi, że mogą im pomóc dorośli. 10 procent pomimo problemów nigdy nie szukało pomocy. 47 procent ankietowanych stwierdziło, że są lub byli zastraszani.
Zdrowie psychiczne to obecnie największy problem młodych Irlandczyków - powiedział dr Tony Bates. - Dorośli powinni ich słuchać i zapewnić odpowiednie wsparcie.
Specjaliści są zgodni: trzeba zmienić podejście do młodzieży.
Lepsze wyniki osiągniemy tylko wówczas, gdy dorośli będą zauważać potrzeby i problemy młodych ludzi - uważa Bairbre Nic Aongusa, dyrektor Biura Niepełnosprawności i Zdrowia Psychicznego w Wydziale Zdrowia. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [12.09.2009, 17:06] 1 źródło
NA ŚWIECIE PRACUJE AŻ 200 MLN NIELETNICH
Produkują bawełnę, ryż, kawę, kakao i tytoń.
Amerykański Departament Pracy ocenia, że ponad dwie trzecie z nich pracuje w rolnictwie, a jedna czwarta w usługach - przy sprzedaży ulicznej w hotelach i restauracjach.
Najwięcej produktów (w tym ubrania i piłki futbolowe) produkowanych przez dzieci pochodzi z Indii – podaje wyborcza.pl.
Dzieci pracują też w kopalniach złota w Peru i Burkina Faso.
Niektóre kraje mocno walczą z pracą dzieci, jak np. Brazylia, Indonezja i Indie. Jednak są i takie, które się tym zupełnie nie przejmują.
W Republice Środkowoafrykańskiej, Czadzie i Afganistanie dzieci są wcielane do armii, a rząd Uzbekistanu z kolei przeprowadza mobilizację nieletnich do pracy przy zbiorach bawełny - pisze wyborcza.pl.
Z krajów europejskich najgorsza jest sytuacja w Albanii i Mołdawii. Kilka lat temu szacowano, że pracuje tam odpowiednio 36 i 30 proc. dzieci - głównie w rodzinnych gospodarstwach rolnych. W tych dwóch krajach rozwija się również handel dziećmi - do pracy, prostytucji i gangów żebraczych.
Unia Europejska nie została ujęta w raporcie, jednak o Polsce wspomina się przy okazji dzieci pracujących przy dorywczym handlu, czy myciu samochodów. | JP
www.o2.pl | Niedziela [22.03.2009, 18:47] 2 źródła
CO TRZECI MŁODY POLAK BĘDZIE BEZROBOTNY
Tak twierdzi Główny Urząd Statystyczny.
Według wstępnych szacunków GUS stopa bezrobocia wśród młodzieży w wieku do 25 lat sięgnęła w lutym 21,4 procent - pisze "Dziennik". Wartość dla całego rynku to 10,9 procent.
Biorąc pod uwagę typową dla naszego rynku zależność (dwukrotnie więcej bezrobotnych jest wśród młodych), gdy stopa bezrobocia wzrośnie do 15 proc., bezrobocie wśród młodych wynieść może nawet 30 procent.
Największe problemy ze znalezieniem pracy będzie miała młodzież ze wsi i małych miast. Bez płatnego zajęcia zostać może co druga osoba między 16 a 25 rokiem życia - informuje gazeta. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.12.2009, 18:00] 1 źródło
NIEMAL CO CZWARTY MŁODY POLAK JEST BEZROBOTNY
Ale bez pracy pozostaje krócej, niż starsi.
Młodzi ludzie są bardziej narażeni na bezrobocie, ale też trwa ono krócej. Są bowiem bardziej mobilni niż starsi pracownicy – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Irena Wóycicka z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Mają jednak najwyżej rok, by coś znaleźć. Jeżeli sobie nie poradzą, przepadną w wyścigu z rówieśnikami.
Bezrobotni do 25 lat stanowią 23 proc. wszystkich Polaków w wieku produkcyjnym którzy pracy nie mają. Pod koniec października było ich w rejestrach ponad 400 tys., o 120 tys. więcej niż rok wcześniej - dodaje gazeta.
Problemem jest też bezrobocie absolwentów. Praktycznie połowa idzie po szkole na garnuszek państwa. Częściej też pracę tracą młodzi, bo ich odprawa jest niższa. | JS
www.o2.pl | Piątek [17.04.2009, 08:45] 2 źródła
KONIEC PODWYŻEK. POLACY BĘDĄ CORAZ MNIEJ ZARABIAĆ
To przez kryzys i inflację.
Skończyła się złota era podwyżek. Teraz twarde warunki dyktują pracodawcy - pisze "Polska". W ciągu ostatniego miesiąca pracę straciło 17 tysięcy osób, a wielu pracowników musiało się zgodzić na niższe wynagrodzenia
Dynamika wzrostu płac spadnie do poziomu poniżej 2 procent pod koniec roku. Biorąc pod uwagę inflację, realnie będziemy zarabiali mniej - powiedziała Maja Goettig, główny ekonomista BPH.
W jeszcze gorszej sytuacji są ci, którzy starają się teraz o pracę. Kandydatom proponuje się dzisiaj wynagrodzenie niższe nawet o 15 procent od tego, które mogliby uzyskać jeszcze rok temu - mówi Izabela Kluzek-Duda z firmy SelectOne. | TM
www.o2.pl | Wtorek [31.03.2009, 08:01] 1 źródło
CO NAJMNIEJ MILION POLAKÓW CIERPI NA DEPRESJĘ
Leki antydepresyjne stały się artykułami pierwszej potrzeby - ostrzegają psychiatrzy.
W ubiegłym roku z hurtowni farmaceutycznych trafiło do aptek ponad 13 mln opakowań leków przeciwdepresyjnych wypisywanych na receptę. Przyjmując szacunkowo, że jeden pacjent zużywa w ciągu miesiąca terapii średnio jedno opakowanie, może to oznaczać, że tego typu środki stosuje w naszym kraju ponad 1 mln osób - wynika z danych zebranych przez firmę IMS Health. | AB
"FAKTY I MITY" nr 39, 04.102007 r.
PISOFRENIA PARANOIDALNA
Na zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc. populacji) (...).
Dominika Nagel
www.o2.pl | Środa [29.04.2009, 22:49] 1 źródło
W CHINACH ŻYJE 100 MLN CHORYCH UMYSŁOWO
Według psychiatrów - co najmniej tyle.
Według dr Huang Yueqina ta liczba jest i tak mocno zaniżona. Jego ośrodek od 2002 roku jest głównym autorem metod walki z rosnącym problemem zaburzeń psychicznych dotykających obywateli Chin - informuje "The Daily Telegraph".
Choroby psychiczne są obecnie na pierwszym miejscu na liście problemów dotykających ten naród. Wyprzedziły raka i choroby serca. Dotykając 7 proc. ludności, są największym obciążeniem zdrowotnym dla budżetu.
Większość chorujących cierpi na stany lękowe, depresje, uzależnienie od narkotyków i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Według dr. Huanga jeden na 20 chorych wie, że coś mu dolega i próbuje się leczyć. Narzeka on, że przez ostatnie 50 lat władza nie zauważała tego problemu i nie inwestowała w leczenie osób umysłowo chorych - dodaje gazeta.
W Pekinie powstaje właśnie sześć nowych klinik psychiatrycznych zdolnych obsłużyć 150 tys. pacjentów. W tej chwili w stolicy Chin na oddziałach psychiatrycznych jest jedynie 6,9 tys. łóżek. Brakuje jednak lekarzy. Psychiatrów w całych Chinach jest jedynie 4 tys. Nie ma też wydziałów psychiatrii w szkołach medycznych. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [05.09.2009, 12:24] 1 źródło
ZABIJE NAS... DEPRESJA
W przyszłości to właśnie ta choroba będzie najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie.
Takiego zdania są eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, którzy spotkali się w Atenach w ramach pierwszego Globalnego Szczytu Zdrowia Psychicznego - podaje polskieradio.pl.
Na zaburzenia psychiczne na całym świecie cierpi ponad 450 mln ludzi, depresja to największy problem w tej grupie chorób.
W ciągu dwóch dekad, spośród wszystkich chorób, depresja stanie się największym ciężarem dla gospodarki i społeczeństw - mówi dr Shekhar Sabena ekspert WHO.
Jego zdaniem, choroba ta może mieć kilka przyczyn, niektóre z nich są biologiczne, ale duże znacznie mają też czynniki zewnętrzne, na przykład stres.
Dlatego ludzie biedni, zarówno w krajach rozwijających się jak i rozwiniętych chorują częściej niż osoby zamożne - mówi ekspert.
Lekarze przypominają, że objawami depresji mogą być przygnębienie, zmęczenie, problemy ze snem, a także lęk, trudności w koncentracji a nawet nieumiejscowiony ból. | JP
http://bezkomentarza.eu/archives/4 W Polsce różne organizacje podają, że około 10-25 % dzieci w wieku do 14 lat cierpi przez głód i spożywa najwyżej jeden posiłek dziennie. Według obecnych szacunków minimum egzystencji to około 350-390 złotych na osobę! (wikipedia.org)
– GUS podaje, iż 60% (23 mln) polskiego społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego (z tego 5 mln w skrajnej nędzy)!
„FAKTY I MITY” nr 7, 22.02.2007 r.: „Jak wynika z danych Eurostatu, Polska znalazła się po raz pierwszy na pierwszym msu w rankingu państw UE. Jesteśmy liderem... w biedzie. Przegoniliśmy nawet Rumunów i Bułgarów! Z 1/3 obywateli żyjących poniżej minimum socjalnego staliśmy się prawdziwą europejską potęgą!
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 04.10.2009 14:59
KRAJ: WCIĄŻ WYDAJEMY KROCIE NA STARSZYCH
A zapominamy o młodych.
Do 2030 roku liczba osób w wieku emerytalnym wzrośnie w Polsce o ponad 60 procent – wynika z szacunków. Jeśli tak się stanie, to już za 20 lat, co trzeci Polak będzie żył z emerytury lub rent. Kto wtedy ich utrzyma?
Wielu ekspertów twierdzi, że osoby starsze są u nas dyskryminowane na każdym praktycznie kroku. W opinii uczestniczki konferencji w Kancelarii Prezydenta, koordynatorki programu "Forum 50 plus" Hanny Nowakowskiej, są one wypychane na emerytury, a ich prawa nie są postrzegane jako ważne.
Czy rzeczywiście tak jest? Niezupełnie.
Z danych ZUS wynika, że na emeryturę, a tym bardziej rentę nikogo specjalnie nie trzeba wypychać, jest wręcz przeciwnie – większość Polaków chce jak najszybciej zakończyć pracę i dostawać pieniądze z budżetu państwa zamiast realizować się zawodowo (poza ewidentnymi przypadkami osób, które pracować nie mogą). Co więcej, wyliczenia budżetu państwa jasno pokazują, że na wcześniejsze emerytury czy renty wydajemy znacznie więcej środków, niż na najmłodszych czy pomoc rodzinom wielodzietnym.
– Generalnie jest tak, że wspieramy brak aktywności zawodowej starszych, a zapominamy o najmłodszych, czyli przyszłości naszego kraju – uważa jeden z urzędników resortu finansów.
Czy zgadzacie się z nim?
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [20.08.2009, 21:38] 1 źródło
RZĄD ZAOSZCZĘDZI NA BIEDNYCH
Zasiłki na dzieci trafią do mniejszej liczby rodzin.
W najbliższych latach nawet milion polskich dzieci może stracić prawo do pomocy państwa. Rząd, zasłaniając się kryzysem, nie zmienił bowiem kryteriów dochodowych, które uprawniają niezamożne rodziny do otrzymywania zasiłków na dzieci - donosi "Dziennik".
Aby otrzymać zasiłek dochód na osobę w rodzinie nie może przekroczyć 504 złotych, a w przypadku dziecka niepełnosprawnego - 583 złotych. Takie stawki mają obowiązywać trzy lata. Biorąc pod uwagę inflację i wzrost cen oznaczać to może, że pozbawione pomocy zostaną rodziny żyjące poniżej minimum socjalnego.
Progi uprawniające do otrzymywania świadczeń rodzinnych utrzymywane są od 2004 roku. Dlatego liczba dzieci uprawnionych do otrzymywania pomocy państwa zmalała w ostatnich latach o ponad 2 mln: z 5,55 do 3,26 mln - wylicza "Dziennik".
Stawki o 23 proc. chciało podnieść Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, ale sprzeciwił się resort finansów. Uznał, że to zbyt duże obciążenie dla budżetu państwa.
Jeśli państwo tak będzie wspierać najuboższych, to za 10 lat zasiłki zupełnie znikną - przewiduje prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Już teraz Komisja Europejska wyliczyła, że Polska wydaje najmniejszą część PKB na pomoc rodzinie ze wszystkich państw Wspólnoty. | AJ
www.o2.pl / www.hotmoney.pl |Czwartek, 03.09.2009 19:14
OECD: POLSKIE DZIECI NALEŻĄ DO NAJBIEDNIEJSZYCH
Polska na szarym końcu w kategorii publicznych wydatków na dzieci.
Efekt? Polskie dzieci należą do najbiedniejszych i muszą uczyć się w kiepskich warunkach – twierdzi OECD.
Analitycy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zbadali średnie wydatki rządów członkowskich na dziecko od jego narodzin do osiągnięcia pełnoletności. Najwięcej wydaje Luksemburg, na każde dziecko przeznacza równowartość 380 tysięcy dolarów. Polski rząd w każdego młodego rodaka inwestuje zaledwie 44 tysiące dolarów.
OECD postuluje, by państwa członkowskie więcej inwestowały w rozwój dzieci w okresie przedszkolnym i wyrównywanie ich szans, aby nie zależały one od pozycji społecznej rodzin.
OECD sprawdziła także, jak w krajach członkowskich wygląda standard życia dzieci, ich edukacja i stan zdrowia, a także jak rządy radzą sobie z ochronę dzieci i młodzieży przed zagrożeniami. Chociaż żaden kraj nie wypada najlepiej we wszystkich kategoriach, Polska nie znalazła się w czołówce w żadnej z nich.
Gorszy status materialny od polskich dzieci mają wśród 30 krajów OECD tylko te mieszkające w Meksyku i Turcji. Najlepiej wypadamy jeśli chodzi o edukację - znaleźliśmy się w tej kategorii na ósmej pozycji.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [04.09.2009, 06:29] 1 źródło
120 TYSIĘCY POLSKICH UCZNIÓW JEST GŁODNYCH
Przychodzą do szkoły nawet bez śniadania.
Wstrząsający raport o głodnych dzieciach w Polsce przygotowała międzynarodowa firma badawcza MillwardBrown. Wynika z niego, że aż 120 tys. dzieci przychodzi do szkoły głodnych, a dla ponad 70 tys. jedynym posiłkiem w ciągu dnia jest obiad ze szkolnej stołówki - cytuje dane z raportu "Dziennik".
W wielu rodzinach dzieci żyją o jednej bułce przez cały dzień. Wychodzą z domu bez śniadania i potem jedzą tylko tyle, ile dostaną w szkole, o ile coś w ogóle dostaną - mówi "Dziennikowi" Ilona Felsman ze świdnickiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Felsman uważa, że rodzice tych dzieci uważają, że one "jakoś sobie poradzą". Twierdzi, że takim rodzicom ośrodek nie daje pieniędzy, jedynie paczki z żywnością. A i ta nie zawsze trafia na stół. Rodzice często ja sprzedają, a pieniądze wydają na własne potrzeby.
Znałam maluchy, które nie wiedziały, jak się je zupę. Okazało się, że nigdy w życiu nie dostały takiego posiłku - opowiada gazecie Alicja Przychodni z jednej z podstawówek w Rzeszowie.
Dzieci, które chodzą do szkoły mają szansę na przynajmniej jeden posiłek. Najczęściej jest to szklanka mleka i bułka rozdawane w ramach programu finansowanego przez rząd i Unię Europejską. Część może również liczyć na dofinansowany przez gminę obiad.
Niestety, jak przypomina gazeta, są z tym problemy. Bo nie każda szkoła ma stołówkę. I nie każdy potrzebujący na obiad może liczyć. Dlaczego?
Aby dostać dopłatę do szkolnych obiadów, trzeba spełnić bardzo szczegółowe kryteria wyznaczone przez ośrodek pomocy społecznej. A przede wszystkim trzeba się tam pofatygować, czego wielu rodziców nie robi. Z kolei same dzieci wstydzą się powiedzieć, że nie mają co jeść - mówi Mariusz Wiśniewski, prezes stowarzyszenia "17-tka" z Rybnika. | WB
[Przy takim odżywianiu to są przyszli renciści...; przyszli rodzice rencistów... itd...; psychopaci, debile; degeneraci (niezdrowo odżywiający się, nikotynowy, alkoholicy, narkomani, dewianci); kanalie, przestępcy! – red.]
www.o2.pl | Czwartek [16.04.2009, 13:38] 1 źródło
ZŁA DIETA MATKI MOŻE ZMIENIĆ GENY DZIECKA
Niedożywione matki rodzą słabsze i mniejsze dzieci - twierdzą lekarze.
Badania przeprowadzone na szczurach wykazały, że samice spodziewające się potomka i otrzymujące mniejsze ilości jedzenia wydawały na świat osobniki genetycznie przystosowane do życia w środowisku, w którym jest mniej pokarmu - czytamy w serwisie Livescience.
Nowonarodzone szczury źle odżywionych samic miały także inną budowę fizyczną niż te, które pochodziły od osobników dobrze odżywionych. Były mniejsze oraz bardziej podatne na problemy układu krążenia oraz defekty neurologiczne.
Chociaż nasze badania były przeprowadzone na szczurach, to wnioski z naszego odkrycia da się zastosować do gatunku ludzkiego, ponieważ mechanizmy rozwoju płodu są w obu przypadkach analogiczne - dodaje Robert Lane, profesor neonatologii z Uniwersytetu w Utah. | AB
www.o2.pl Czwartek [19.03.2009, 21:55] 3 źródła
BIEDNIEJSZE DZIECI UCZĄ SIĘ CORAZ GORZEJ
Od 2007 roku różnica w poziomie wykształcenia wzrosła dwukrotnie. Ale Brytyjczycy nadrobią ją w trzy miesiące.
Brytyjczycy porównali wyniki jakie osiągają uczniowie korzystający w szkołach podstawowych z bezpłatnych posiłków z tymi, którzy takiej pomocy nie otrzymują.
Dzieci z najbiedniejszych rodzin osiągały o 22 procent gorsze wyniki z języka angielskiego i o 20 procent z matematyki. W przypadku wszystkich przedmiotów różnica wyniosła 15 procent.
Zrobimy wszystko, aby uboższe dzieci nie miały takich zaległości - powiedziała Sarah McCarthy-Fry, minister szkolnictwa. - Wprowadzimy skuteczne programy, które pozwolą na nadrobienie zaległości już w ciągu trzech miesięcy - dodała. | TM
"WPROST" nr 12/2009 (1367)
Brytania na krawędzi
DOROŚLI ANALFABECI
Ponad 5 mln Brytyjczyków to analfabeci, a prawie 7 mln nie potrafi liczyć, mimo że rząd na walkę z tym zjawiskiem wydaje rocznie miliardy funtów. Raport rządowy pokazał, że wielu nastolatków kończy szkoły bez podstawowych umiejętności w zakresie języka angielskiego i matematyki. Oznacza to, że nie są w stanie czytać etykietek na produktach i liczyć drobnych w czasie zakupów. | MN
www.o2.pl | Wtorek [04.08.2009, 14:04] ostatnia aktualizacja: Wt [04.08.2009, 14:17] 4 źródła
BRYTYJCZYKOM GROZI ANALFABETYZM
Dzieci nie potrafią poprawnie pisać i liczyć.
Jedna czwarta uczniów szkół podstawowych nie potrafi poprawnie pisać i czytać. Dzieci mają także poważne kłopoty z matematyką - wynika z najnowszego raportu o stanie brytyjskiej oświaty.
Ponad 25 proc. 11-latków w tym roku nie osiągnęło w nauce angielskiego i matematyki minimalnych wymaganych rezultatów. To najgorszy wynik od 15 lat.
Według rządowych danych podstawowych zasad ojczystego języka nie opanowało 20 proc. dziewcząt i chłopców. Dziewczęta nieco lepiej radziły sobie z przedmiotami ścisłymi.
Rządowi eksperci twierdzą, że szkoły nie wykorzystują w pełni swoich możliwości. Proponują m.in. zmniejszenie wielkości klas i zwiększenie środków przekazywanych na oświatę. | TM
www.o2.pl | Poniedziałek [06.04.2009, 20:50] 1 źródło
BIEDA USZKADZA MÓZG
Najbardziej cierpią dzieci.
Nie od dziś wiadomo, że dzieci z biedniejszych rodzin częściej chorują i gorzej radzą sobie w szkole. Teraz jednak odkryto bezpośredni związek między ubóstwem a słabymi szansami na rozwój w wieku dorosłym.
Chroniczny stres wywołany dorastaniem w biedzie ma bezpośredni wpływ na pracę mózgu. Potwierdzono, że uszkadza ośrodek pamięci i utrudnia rozwój umysłowy - na wyniki badań z Cornell University w stanie Nowy Jork powołuje się "The Washington Post".
Kryzys ekonomiczny dla wielu dzieci oznacza dorastanie w biedzie. Wyniki ostatnich badań pokazują, że całe pokolenie będzie miało mniejsze szanse na rozwój i osiągnięcie sukcesu w życiu.
To ważne odkrycie, bo dotąd różnice w rozwoju dzieci biednych i bogatych porównywano pod kątem środowiskowym (jak np. częstszy kontakt z trującymi substancjami), genetycznym (różnice w genach odpowiedzialnych za inteligencję) oraz edukacyjnym (mniejsza stymulacja mózgu dzieci biedniejszych) - wylicza gazeta.
Stres wywołany dorastaniem w biedzie, którego dotąd nie brano pod uwagę, okazał się być kluczowym czynnikiem. | JS
www.o2.pl | Poniedziałek [23.03.2009, 20:11] 1 źródło
SANEPID CHCE CHRONIĆ PRZEDSZKOLAKI PRZED PAPIEROSAMI
Jak wynika z badań przeprowadzonych w Polsce jesienią 2007 r. przy udziale Światowej Organizacji Zdrowia, co trzeci chłopiec i co piąta dziewczynka w wieku 10 lat sięgnęli już po papierosa - donosi serwis "Moje Miasto Lublin". Codziennie palić zaczyna pół tysiąca maluchów, dużo więcej jest biernymi palaczami. Akcja lubelskiego sanepidu ma zwiększyć świadomość szkodliwości palenia nie tylko wśród dzieci, ale i ich rodziców - donosi "MM Lublin". Wpierw szkolone będą panie przedszkolanki, a później swoją wiedzę przekażą podopiecznym. Te mają prosić rodziców, by przy nich nie palili. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [01.06.2010, 07:43]
DZIECIŃSTWO W POLSCE TO KOSZMAR
Po takich przeżyciach ciężko być normalnym człowiekiem.
Raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju nie pozostawia złudzeń. Na dzieci wydajemy najmniej ze wszystkich krajów OECD, a statystki dotyczące najmłodszych są przerażające.
Ponad 41 tysięcy dzieci w ubiegłym roku padło ofiarą przemocy domowej, 106 zostało porzuconych, odnotowano także 28 przypadków dzieciobójstwa - pisze dziennikpolski.pl.
Liczby i tak nie oddają głębi problemu - twierdzą specjaliści. Dość przypomnieć, że aż 1,8 mln dzieci w Polsce żyje w nędzy. Problemów jest mnóstwo.
Niedostatek materialny rodzin, kłopoty z dostępem do lekarzy pediatrów czy wikłanie dzieci w konflikty między rozwodzącymi się rodzicami - wymienia w portalu Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.
Do tego dochodzi emocjonalna pustka. Rodzice nie mają dla dziecka czasu.
Ojciec poświęca mu dziennie tyle, ile zajmuje mu poranne golenie. Mama nieco więcej, ponieważ razem z dzieckiem robi zakupy albo ogląda telewizję - alarmuje portal. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [24.09.2009, 06:38] 2 źródła
ILE POLACY WIEDZĄ O SWOICH DZIECIACH?
Przez wyścig szczurów - niewiele.
Rodzice nie wiedzą kim są ich dzieci, co jest dla nich ważne i czym się zajmują w wolnym czasie - wynika z "Badania rodziców 2009".
18 proc. rodziców wie, że ich dzieci spotykają nieprzyjemności ze strony rówieśników. Tymczasem to problem 41,4 proc. dzieci. Młodzi ludzie spędzają w sieci 7 godzin w tygodniu, a ich rodzice myślą, że co najwyżej 3. Unikają też zajęć sportowych i kółek zainteresowań.
To efekt głębokich zmian w sposobie wychowania. Dorośli dają dzieciom nieograniczoną wolność, zarazem jednak przerzucają na nie odpowiedzialność - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Znaczna część młodzieży będzie wyrastać w "kulturze galerianek". Ich mottem przewodnim w życiu stanie się walka o swoje, bez względu na koszty - uważa prof. Janusz Czapiński, autor badań. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [30.05.2010, 20:58]
UCZNIOWIE MASOWO TERRORYZUJĄ NAUCZYCIELI
Wyzwiska to najłagodniejsza forma przemocy.
Każdego dnia co najmniej dwóch nauczycieli pada ofiarą agresji uczniów. Najbardziej popularne metody ataku to uderzenie pięścią, kopanie, uderzenie przedmiotem, albo wyzwiska - wynika z badań nowozelandzkiej Post Primary Teachers Association.
Coraz częściej dochodzi do radykalnych sytuacji. Na przykład atak 10-centymetrowym nożem w pełnej uczniów klasie- pisze stuff.co.nz.
Nauczyciele boją się swojej pracy. Strach jest tym większy, że po ostry język sięgają coraz młodsi wychowankowie. To źle rokuje na przyszłość. Zresztą wulgaryzmy są niemal powszechne.
Problemem jest też to, że oficjalne statystyki zaprzeczają, by działo się cokolwiek złego.
W ubiegłym roku, jedynie dwóch nauczycieli wzięło zwolnienie w związku poszkodowaniem przez inną osobę w pracy - czytamy na stuff.co.nz. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [12.03.2010, 20:58]
POLSKIE DZIECI PO GIMNAZJUM? TO PIJACY I NARKOMANI
Nauczyciele milczą, bo boją się dostać nożem pod żebro.
Co czwarty nastolatek kończący gimnazjum pije alkohol, a co dziesiąty bierze narkotyki lub chodzi z nożem w kieszeni. Tak wynika z najnowszego raportu przedstawionego przez warszawskie biuro edukacji - donosi rmf24.pl.
By wiedzieć, jak walczyć z młodymi bandytami, nauczyciele muszą przechodzić specjalne szkolenia. Na razie ukończyło je 600 osób.
Na zajęciach nauczyciele uczyli się między innymi jak rozładowywać negatywne emocje nastolatków, w jaki sposób trafić do uczniów, czy w jaki sposób przeprowadzać trudne rozmowy z rodzicami - tłumaczy portal.
Pedagodzy nie umieją jednak walczyć z tym, czego nie widzą, czyli pozaszkolnym życiem ich podopiecznych.
Uczniowie korzystają z różnego rodzaju używek, w różnych miejscach. Starają się tego nie robić w szkole - mówi portalowi Marcin Pabierski, nauczyciel z warszawskiego gimnazjum. | JS
www.o2.pl | Wtorek [24.03.2009, 18:30] 2 źródła
W POLSKICH RODZINACH SZERZĄ SIĘ PROSTYTUCJA I NARKOMANIA
Od 10 do 20 proc. polskich rodzin funkcjonuje wadliwie. Jeśli rodzice nie dopełniają swoich ról ojca i matki, dzieci nie potrafią odróżniać dobra i zła –oceniają specjaliści.
Według nich najpoważniejsze zjawiska patologiczne to samobójstwa, narkomania i prostytucja wśród dzieci i nieletnich.
Cały czas obniża się wiek sięgających po narkotyki. Problemy skłaniają też młodych do sięgania po papierosy i alkohol. Około połowa gimnazjalistów deklaruje, że już się upiła, część z nich, że po alkoholu straciła kontakt z rzeczywistością. Specjaliści ostrzegają też przed innymi zjawiskami - mówią lekarze. Dodają, że oparami kleju potrafią się odurzać nawet siedmiolatki. Podczas jednego takiego eksperymentu tracą nawet 400-500 tysięcy komórek mózgowych. Po paru latach pozostawania w nałogu młody człowiek nie ma szans na samodzielne funkcjonowanie, z powodu dramatycznych zmian zdrowotnych i intelektualnych - twierdzą lekarze.
Ale to nie wszystko. Problemy rodzinne pchają najmłodszych do prostytucji. Według badań, prostytuuje się ok. 5 tysięcy polskich chłopców i dwa-trzy razy więcej dziewcząt. A ci, którzy nie wytrzymują stresu popełniają samobójstwo
W 2009 r. 4,5 tys. osób w Polsce targnie się na życie, z czego 10 proc. stanowić będą ludzie bardzo młodzi - dzieci i nieletni do lat 17 - mówią eksperci. | JK
http://www.sciaga.pl/tekst/47930-48-wpl ... _spoleczna
Około 70-85% najgroźniejszych przestępstw kryminalnych (zabójstwa, rozboje, gwałty, uszkodzenia ciała, kradzieże z włamaniem ) oraz około 90% przestępstw przeciwko rodzinie i z pobudek chuligańskich popełnia się pod wpływem alkoholu. Pijani są nie tylko sprawcami przestępstw, ale i ich ofiarami. Prawie 70% ofiar zabójstw, gwałtów, rabunków i uszkodzeń ciała znajdowało się w stanie nietrzeźwym.
W Polsce około 4-6 milionów ludzi żyje w rodzinach alkoholowych. Małżonkowie i dzieci osób uzależnionych, wykazują nierzadko specyficzne postawy wobec występującego w rodzinie problemu, stają się osobami współuzależnionymi.
http://www.nowaruda.info/588.htm
PONAD MILION POLSKICH DZIECI PROWADZI DOROSŁE ŻYCIE
Przy polskich drogach prostytuuje się około czterystu dziewcząt, które nie ukończyły 15. roku życia - to oficjalne dane policji. Nieoficjalnie dzieci utrzymujących się z nierządu może być 5-7 tysięcy. Najmłodsza prostytutka, która trafiła do La Strady (organizacji pomagającej kobietom wykorzystywanym w seksbiznesie), miała trzynaście lat. Oprócz nieletnich prostytutek na polskich ulicach marnują się setki tysięcy tzw. dorosłych dzieci. Zwykle mają po 8-15 lat, ale są już głównymi żywicielami rodziny. Płacą czynsz, dbają o młodsze rodzeństwo, wypłacają \"rentę\" rodzicom. Na początku starają się zarabiać legalnie. Większość jednak szybko zaczyna się utrzymywać wyłącznie z kradzieży, handlu narkotykami i alkoholem, wymuszania haraczy od rówieśników, prostytucji. Według danych policyjnych izb dziecka oraz szacunków pomocowych organizacji pozarządowych, dorosłe życie prowadzi w Polsce około miliona dzieci. Większość z nich mieszka w dużych miastach.
Socjologowie alarmują: nad rozwojem fizycznym i społecznym 13 proc. dzieci w wieku 3-18 lat właściwie nikt nie czuwa. To dzieci ulicy. Tam pracują, bawią się, nawiązują znajomości, przechodzą przyspieszony kurs dojrzewania.
Kontakt z alkoholem miało 85 proc. uczniów podstawówek. Ich ulubionym napojem jest piwo, ale 70 proc. chłopców i 42 proc. dziewcząt spróbowało już wódki. Coraz częściej eksperymentują też z narkotykami - z 50 tys. uzależnionych Polaków około 30 tys. nie ukończyło 18. roku życia.
Większość dorosłych dzieci już po roku przebywania na ulicy zaczyna się utrzymywać wyłącznie z działalności przestępczej. W ubiegłym roku dzieci popełniły w Polsce 63 tys. przestępstw, w tym 21 morderstw (najmłodszy zabójca miał 9 lat), 118 gwałtów i 9537 napadów rabunkowych. Do tego dochodzi około 10 tys. przestępstw popełnionych przez dzieci poniżej 13. roku życia, których nie odnotowuje się w policyjnych statystykach. - To często dzieci z patologicznych rodzin.
Sieroty Pana Boga, Tygodnik \"Wprost\", Nr 1060 (23 marca 2003)
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [10.03.2010, 07:27]
300 TYSIĘCY POLSKICH DZIECI WYCHOWUJE ULICA
Na niej uczą się wybijać szyby i kraść.
Ulica wychowuje już nie tylko dzieci z patologicznych rodzin, głodne i zaniedbane. Cały dzień spędzają na niej bez opieki także dzieci tych, których bez reszty pochłonęła praca - informuje "Rzeczpospolita".
Gdy nie ma co robić i brakuje pozytywnych wzorców, dzieci lgną do złego - mówi gazecie Tomasz Szczepański z Grupy Pedagogiki i Animacji Społecznej Praga-Północ, która zajmuje się dziećmi spędzającymi czas na ulicy. - Zaczynają od dewastowania przystanków czy wybijania szyb. Kończą na kradzieżach czy narkotykach - tłumaczy.
A, niestety, nie mają co robić. Tymczasem streetworkerów, pedgagogów ulicy, którzy mogliby wyszukiwać i wychowywać pozbawione opieki dzieci, jest jak na lekarstwo. Co mogą zaproponować dzieciakom, gdy do nich dotrą?
Chłopcy z Wyszkowa dzięki streetworkerom pierwszy raz w życiu jeździli na snowboardzie. W Wildze konstruowali bolidy, na Pradze robili chemiczne doświadczenia - czytamy w "Rz".
Według szacunków aż 300 tys. dzieci "samowychowuje się" na ulicach.
To realna liczba. Samym nadzorem kuratorów objętych jest ponad 200 tys. dzieci, prawie 400 tys. korzysta z pomocy społecznej, tylko 32 proc. rodziców stać na opłacenie dzieciom dodatkowych zajęć - wylicza w gazecie prof. Ewa Leś, ekspert polityki społecznej z UW. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [07.06.2010, 08:24]
POLSKĘ OPANUJĄ GANGI MŁODYCH PRZESTĘPCÓW
Policja: będą walczyć na naszych ulicach.
Polskę zalewa fala przestępstw popełnianych przez nieletnich. Specjaliści przewidują, że już wkrótce na polskich ulicach zaczną się też wojny młodocianych gangów - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że od stycznia do kwietnia nieletni popełnili już ponad 40 tys. przestępstw. To połowa odnotowanych w ubiegłym roku.
Najczęściej młodzi Polacy dopuszczają się rozbojów (w tym roku już ponad 5,7 tys.) i gwałtów. Co trzecia bójka i pobicie też dotyczy nieletnich.
Coraz częściej policyjni zatrzymują dzieci poniżej 13 roku życia. Rośnie też przestępczość i agresja wśród dziewcząt.
Wzrost przestępczości to efekt coraz większego przyzwolenia społecznego na agresywne zachowanie dzieci. Policjanci twierdzą, że wśród młodzieży panuje moda na bandytyzm - zauważa RMF FM. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [26.11.2009, 22:57] 3 źródła Poleć na: Facebook
NASTOLATKI CORAZ CZĘŚCIEJ ZARABIAJĄ NA PROSTYTUCJI
Zobacz, ilu młodych Polaków handluje własnym ciałem.
Od 6 do 8 procent młodych Polaków prostytuuje się – te szokujące dane ujawniono na trwającym właśnie sympozjum poświęconym prostytucji - donosi dziennik.pl.
Dlaczego uprawiają seks za pieniądze?
Jest to działalność dorywcza, podejmowana w celu zdobycia pieniędzy na podręczniki czy wakacje - portal cytuje polskich specjalistów.
Jak przyznaje Marcin Drewniak z krakowskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji Społecznej "Parasol”, jest to też konsekwencja wykorzystania seksualnego przez członka rodziny. | JS
www.o2.pl | Poniedziałek [06.04.2009, 08:55] 5 źródeł
NAUCZYCIELI CORAZ CZĘŚCIEJ ATAKUJĄ... RODZICE
40 proc. brytyjskich nauczycieli doświadczyło agresji ze strony opiekunów.
Natomiast co czwarty brytyjski nauczyciel został zaatakowany także przez swoich uczniów. Takiej formy przemocy doświadczyło ponad 30 procent pedagogów ze szkół podstawowych i 20 procent ze szkół średnich.
Uczniowie grożą pedagogom najczęściej nożami lub nożyczkami - informują stowarzyszenia nauczycieli.
Prawie 60 procent wykładowców uważa, że uczniowie zachowują się coraz gorzej. Każdego dnia w brytyjskich szkołach dochodzi do około 300 ataków na pedagogów.
Najgorzej, że o wiele częściej niż młodzież agresywni są rodzice i opiekunowie
To szokujące. Przecież oni powinni wspierać pedagogów w tworzeniu odpowiedniego środowiska nauki dla dzieci - powiedziała dr Marii Bousted ze stowarzyszenia nauczycieli ATL. | K
http://www.policja.pl
KOMENDA GŁOWNA POLICJI / statystyki
2008 r.
Przestępstwa stwierdzone ogółem: 1.082.057,
z tego:
kryminalnych było: 735.218
gospodarczych było: 135.305
Czyny karalne nieletnich: 74.219
Nieletnich sprawców było: 52.081
* Czyny zabronione nieletnich do lat 13, nie są uwzględnione w zestawieniu.
Ostatnio zmieniony ndz paź 03, 2010 10:32 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [01.01.2010, 15:29] 5 źródeł, 1 wideo
RZEŹ NA MECZU SIATKÓWKI (WIDEO)
Dziesiątki zabitych na boisku.
Zamachowiec samobójca zdetonował wyładowany materiałami wybuchowymi samochód na boisku, na którym odbywał się turniej siatkówki. Zabił co najmniej 70 osób - donoszą pakistańskie media.
Zamachu dokonano w miejscowości Lakki Marwat w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej w Pakistanie. W tym rejonie talibowie są szczególnie aktywni.
Potwierdziliśmy 70 ofiar śmiertelnych. Są też dziesiątki rannych. Ofiary przewożone są do szpitali prywatnymi samochodami - agencja AFP cytuje lokalne władze. | JS
www.o2.pl | Wtorek [07.04.2009, 15:01] 6 źródeł
ZAMACHOWIEC SAMOBÓJCA JUŻ ZA PIĘĆ TYSIĘCY DOLARÓW
Talibowie kupują ich życie w Pakistanie.
To najczęściej kilkunastoletni chłopcy, można ich kupić od ich własnych rodzin. Cena wynosi od 5 do 15 tysięcy dolarów - powiedział Rehman Malik, pakistański minister spraw wewnętrznych.
Według władz Pakistanu młodzi zamachowcy często nie zdają sobie sprawy z konsekwencji eksplozji.
Terroryści kupują zamachowców przeważnie na pograniczu z Afganistanem oraz w Beludżystanie. Tutaj także sprzedawane są specjalne kamizelki i pasy służące do przeprowadzania zamachów.
Handel życiem ludzkim rozwija się z powodu zacofania i biedy miejscowej ludności - twierdzi Malik.| TM
[Dziwne, oj dziwne, dlaczego brodacze sami nie chcą iść do Allacha, tylko wysyłają tam dzieci i ciemniaków... – red.]
3,4 mld zł kosztowało w 2006 r. utrzymanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, z tego obsługa bankowego zadłużenia kosztowała 250 mln zł.
– W Polsce było zarejestrowanych w 2005 r. jako renciści i emeryci, 7,2 mln osób (rencistów w 2007 r. było prawie 3 mln)!
W 2008 roku wypłaty dla rencistów i emerytów (ok. 80% sumy) przekroczyły sumę 100 mld zł.
www.o2.pl | Środa [01.07.2009, 07:44] 2 źródła
ZUS-OWI BRAKUJE MILIARDÓW NA RENTY I EMERYTURY
Żeby wypłacić należności zakład bierze kredyt.
ZUS-owi zabraknie w tym roku 5-8 mld zł na wypłatę rent i emerytur. Rząd nie zwiększy dotacji, bo dziura budżetowa i tak jest ogromna - pisze wyborcza.pl.
Wczoraj ZUS skorzystał z otwartej 2,5 miliardowej linii kredytowej w jednym z banków komercyjnych i wziął 200 mln zł. Ostatni raz zakład brał taki kredyt dwa lata temu. Jednak nie jest to bezbolesne rozwiązanie.
Zapłacą za to wszyscy podatnicy, bo gdy sytuacja gospodarcza się poprawi, budżet będzie musiał dać FUS większą dotację na spłacenie kredytu - mówi Mordasewicz. | JP
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 25.09.2009 07:24
GAZETA PRAWNA: W ZUS zabraknie wielkiej kasy!
Jeżeli zadłużenie będzie rosnąć ZUS nie będzie miał z czego wypłacać świadczeń.
Maria Szczur, odwołany już członek zarządu ZUS odpowiadający za jego finanse, przyznała w rozmowie z "GP", że w tym roku mimo dotacji w wysokości 30,4 mld zł, Fundusz Ubezpieczeń Społecznych będzie musiał pożyczyć w bankach 4 mld zł. Tegoroczna sytuacja funduszu nie będzie taka zła w porównaniu z prognozami na następne lata.
Jak podaje "GP" gorsza sytuacja ma być w przyszłym roku. FUS otrzyma rekordową dotację z budżetu w wysokości 37,9 mld zł, a mimo to będzie mu brakować na wypłatę świadczeń. Dlatego dodatkowe 7,5 mld zł ma pochodzić z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Mimo to ZUS będzie musiał w bankach pożyczyć 3,8 mld zł. Łącznie więc w kasie FUS będzie brakować prawie 50 mld zł.
Jeżeli system nie zostanie zreformowany, z roku na rok dziura w budżecie ZUS będzie coraz większa.
www.gazetaprawna.pl
Rafał Kerger
rafal.kerger@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 28.11.2009 19:37
PIENIĄDZE: PRZEZ SYSTEM EMERYTALNY NIGDY NIE WEJDZIEMY DO STREFY EURO?
Emeryci nie uratują finansów państwa.
Zmiany w systemie emerytalnym miały, zdaniem rządu, przede wszystkim przynieść korzyści emerytom. Prawda jest inna. Prawdziwym celem tych zmian jest ukrywanie rosnących długów budżetu. Wiceminister finansów twierdzi, że przez system emerytalny Polska nigdy nie wejdzie do strefy euro – podaje CNBC Biznes.
Trzy tygodnie propozycjach zmian minister finansów przyznał, że chodzi o budżet, który rzekomo cierpi z powodu składek przekazywanych do OFE. Ale według ministra nawet to trzęsienie ziemi nie uratuje publicznych finansów.
Na początku listopada padła propozycja przesunięcia do ZUS części składek, które od dziesięciu lat spływają do OFE . Ich zdaniem byłaby to "drobna korekta systemu", na której skorzystaliby przyszli emeryci.
Zastępca ministra Rostowskiego przestrzega, że przez system emerytalny Polska nigdy nie wejdzie do strefy euro.
Przy dzisiejszym systemie emerytalnym jest to niemożliwe. po prostu ten dług nie tylko nie będzie się zmniejszał, ale będzie rósł - przyznał wiceminister finansów Ludwik Kotecki, rządowy pełnomocnik ds. przyjęcia europejskiej waluty.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70 mld zł)).
16 listopada 2007 - zaprzysiężenie rządu Platformy Obywatelskiej (Donalda Tuska)
http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const ... 0&typ=news
MINISTERSTWO FINANSÓW
Zadłużenie Skarbu Państwa nr 12/2007
Na koniec grudnia 2007 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 501.530,8 mln zł (tj. ok. 140,0 mld EUR lub ok. 206,0 mld USD - w przeliczeniu po kursach z dnia 31 grudnia 2007r.: 1EUR = 3,5820 PLN, 1USD = 2,4350 PLN). W porównaniu z końcem grudnia 2006 roku zadłużenie to wzrosło o 23.004,4 mln zł, tj. o 4,8%.
MINISTERSTWO FINANSÓW
Zadłużenie Skarbu Państwa nr 2/2009
Na koniec lutego 2009 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 598.214,8 mln zł (tj. ok. 128,4 mld EUR lub ok. 162,7 mld USD – w przeliczeniu po kursach z dnia 27 lutego 2009 r.: 1EUR = 4,6578 PLN, 1USD = 3,6758 PLN). W porównaniu z końcem stycznia 2009 roku zadłużenie to wzrosło o 14.363,7 mln zł, tj. o 2,5%.
Zadłużenie Sektora Finansów Publicznych (SFP) przed konsolidacją na koniec I kwartału 2009 r. wyniosło 639.754,6 mln zł, w tym:
- zadłużenie sektora rządowego 603.933,1 mln zł (94,4% długu
ogółem),
- zadłużenie sektora samorządowego 33.434,8 mln zł (5,2% długu
ogółem).
- zadłużenie sektora ubezpieczeń społecznych 2.386,7 mln zł
(0,4% długu ogółem).
http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const ... 0&id=70510
MINISTERSTWO FINANSÓW
Zadłużenie Skarbu Państwa nr 2/2010
Na koniec lutego 2010 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 657.996,0 mln zł (tj. ok. 165,5 mld EUR lub ok. 224,9 mld USD – w przeliczeniu po kursach z dnia 26 lutego 2010r.: 1EUR = 3,9768 PLN, 1USD = 2,9251 PLN). W porównaniu z końcem stycznia 2010 roku zadłużenie to wzrosło o 5.083,2 mln zł, tj. o 0,8%.
[Czyli w roku 2010 zbliży się do 700 mld zł, a może nawet przekroczy tą kwotę!!! Za Gierka zadłużenie było mniejsze od samych odsetek obecnego zadłużenia...
Proszę zwrócić uwagę, że społeczeństwo woli płacić - tracić - , łącznie, miliardy, niż racjonalnie zainwestować choćby złotówkę od osoby...; pozwalać na pogrążanie się - trwać - niż wykazać się choćby minimalną, racjonalną aktywnością...
Ach Ci analitycy, nie rozumieją komercyjnego kapitalizmu (skrót od kapitału i katolicyzmu; katolicyzm – skrót od: kapitału liczenia/kapitał się liczy) – trza dać zarobić bogaczom (również na długach indywidualnych i wierzytelnościach państwowych)(m.in. piorąc mózgi, wypaczając psychikę, ogłupiając wypłocinami reklamowymi; jaki ten kapitalizm kochany, tzn. z Bożo pomocom chciałem powiedzieć), bo Bóg tak chce! – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [29.12.2009, 16:27] 2 źródła
ILE POLSKA NAPRAWDĘ MA DŁUGÓW
Amerykanie też nie znają prawdy o własnym budżecie.
Co roku w listopadzie Departament Skarbu wydaje raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP, czyli takich, które obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa - pisze na swoim blogu analityk Michał Słysz. W tym roku raport zostanie opublikowany później.
Ale i tak zawarte w nim dane nie trafią do mediów - przewiduje Słysz. Dlaczego? Bo zawiera on dane nie tylko o deficycie dochodów w danym roku względem wydatków, ale także przyrost przyszłych zobowiązań - głównie na rzecz funduszy emerytalnych i zdrowotnych. Jak informuje na swoim blogu Słysz całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460 proc. PKB.
A jak w podobnym ujęciu wyglądałoby zadłużenie polskiego budżetu? Słysz szacuje go, wraz z zobowiązaniami na rzecz przyszłych emerytów, na 3,1 bln zł czyli ok. 240 proc. PKB. | WB
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 23.05.2010 08:46
CAŁY ŚWIAT TONIE W DŁUGACH
Polska też ma kłopoty.
Żarty się skończyły! Na koniec 2011 roku dług Polski wzrośnie do prawie 60 proc. PKB, czyli ok. 900 mld zł. Zdaniem ekonomistów, dalsze zadłużanie kraju może zrujnować gospodarkę.
Specjaliści zwracają uwagę, że życie na kredyt po prostu się nie opłaca. Z kraju odpływają zagraniczni inwestorzy, a złotówka się osłabia.
Możemy jednak nie mieć wyboru i nowe długi będą konieczne. Tylko straty związane z powodzią szacuje się na grubo ponad 11 mld zł.
Ale na świecie są państwa, gdzie długi są znacznie większe niż u nas. Na 58 krajów badanych przez szwajcarski International Institute for Management Development aż 40 jest zadłużonych powyżej 60 proc. PKB - czytamy na rp.pl.
Japończykom obniżenie długu do 60 proc. PKP ma zająć 74 lata! Do 2019 roku z nadmiernym zadłużeniem uporają się Hiszpanie. Grecja czy Islandia zacznie wychodzić na prostą dopiero po 2030 roku - pisze "Rzeczpospolita".
Gigantyczne długi mają także Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi. Ale Europa to nie wyjątek. Po uszy zadłużone są także Stany Zjednoczone, Australia czy Kanada.
Krzysztof Zacharuk
krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 01.01.2010 19:31
FINANSE: STANY ZJEDNOCZONE SĄ JUŻ PRAKTYCZNIE BANKRUTEM
Jakie jest prawdziwe zadłużenie USA?
Departament Skarbu wydał doroczny raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP (obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa).
Ekonomiści twierdzą, że informacje o raporcie trudno jest znaleźć w mediach, ponieważ użyta metodologia wydobywa na światło dzienne półprawdy zawarte w oficjalnym raporcie - tym, o którym media informują.
- Konserwatywne zasady GAAP uwzględniają nie tylko deficyt dochodów względem wydatków w danym roku, ale również przyrost bieżącej wartości przyszłych zobowiązań, głównie na rzecz funduszy Social Security (emerytalno-rentowych) i Medicare (zdrowotnych) – tłumaczy ekonomista Michał Słysz.
I dodaje, że według GAAP w ciągu ostatniej dekady deficyt budżetu wynosił ok. 4 bln USD średniorocznie, czyli ok. 30% PKB! I tak, w 2008 r. faktyczny deficyt wynosił nie 450 mld USD, ale 5,1bln!.
A Shadowstats, niezależne biuro statystyczne, szacuje deficyt GAAP w 2009 r. aż na 9 bln USD (czyli 63% PKB), co oznacza, że USA stoją praktycznie na krawędzi bankructwa.
- Całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460% PKB. Dla porównania, w Polsce dług publiczny wraz z ukrytymi zobowiązaniami budżetu wobec emerytów szacuję z grubsza na 3,1 bln zł czyli ok. 240% PKB – dodaje Słysz.
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 06.02.2010 22:37
ŚWIAT: ZADŁUŻENIE AMERYKANÓW SIĘGA 350% PKB!
Nie do wiary? Taka jest prawda!
W obecnym roku fiskalnym kończącym się we wrześniu, amerykański deficyt budżetowy sięgnie 10,6% PKB. Wyniesie 1,56 bln dolarów wobec zakładanych 1,2 bln dolarów i przewidywanych przez ekonomistów 1,35 bln dolarów. To największy deficyt od czasów II Wojny Światowej – podaje Gold Finance.
Następny budżet, którego projekt w tym tygodniu został przez prezydencką administrację przesłany do Kongresu Stanów Zjednoczonych, przewiduje deficyt w wysokości 1,27 bln dolarów. W czasie wyborów Barack Obama obiecywał, że do końca 2012 r. ograniczy deficyt do około 650 mld dolarów. Teraz wiadomo, że nie ma na to szans. Nawet, gdyby projektowany na kolejne 12 miesięcy deficyt nie został przekroczony.
Dług amerykańskiego sektora publicznego sięga dziś gigantycznej kwoty 12 bilionów dolarów. Jego obsługa, czyli spłata odsetek, pochłania prawie pół biliona dolarów rocznie. A prognozy mówią, że do 2020 r. dług ten wzrośnie do co najmniej 18,5 bln dolarów, sięgając 100% PKB.
I to mimo usilnych starań o ograniczenie deficytów budżetowych. Jeśli zliczyć całe zadłużenie Stanów Zjednoczonych, czyli i publiczne, i sektora przedsiębiorstw, i obywateli, to już teraz sięga ono 350% PKB.
Problem w tym, że nie da się pogodzić redukcji tak potężnego deficytu i tak ogromnej góry długów z pobudzaniem gospodarki kolejnymi hojnymi pakietami stymulacyjnymi. Wręcz przeciwnie: konieczne będzie ostre zaciskanie pasa przez wiele lat. A to rozwojowi amerykańskiej gospodarki nie będzie sprzyjać – Roman Przasnyski, główny analityk Gold Finance.
Źródło: Gold Finance.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
"NEWSWEEK" nr 51-52, 29.12.2002 r.: Ponad dwadzieścia dorodnych drzew zużywa się do produkcji pieluch jednorazowych dla jednego dziecka, zanim nauczy się ono korzystać z nocnika.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [25.04.2010, 19:22]
TAK HIGIENA DOPROWADZI NAS ZAGŁADY
Świat marnuje coraz więcej papieru toaletowego.
Tylko w Europie codziennie do rur kanalizacyjnych trafia 60 milionów rolek papieru toaletowego. Natomiast przeciętny Amerykanin w ciągu dnia zużywa 57 listków papieru - sześć razy więcej niż wynosi średnia światowa.
Tymczasem większość papieru toaletowego nie jest produkowana z makulatury, ale z nowego materiału, bo ludzie chcą cienkiego, wielowarstwowego produktu. Takie podejście do higieny oznacza zagładę lasów - alarmuje Worldwatch Institute z Waszyngtonu.
Eksperci wskazują, że najwięcej papieru marnuje się w krajach bogatych i rozwijających się. W tej dekadzie w USA ponad 14,5 mln ton papieru biurowego i gazetowego wyląduje na wysypiskach śmieci i nie będzie wykorzystana do powtórnego użytku.
To marnotrawstwo, bo produkcja rolki papieru toaletowego z makulatury wymaga zużycia o 64 proc. mniej energii i o połowę mniej wody niż w przypadku wykorzystania nowego papieru. Recykling pozwala także o 74 proc. zmniejszyć zanieczyszczenia uwalnianie do atmosfery - zauważa "New Scientist". | AJ
- Przeciętny człowiek spożywa przez całe swoje życie około 70 ton produktów spożywczych.
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło, 1 wideo | Piątek [22.01.2010, 09:53]
TO NAJGORSZE PIEKŁO NA ZIEMI (WIDEO)
Jak wygląda życie w slumsach Liberii.
Potoki moczu, sterty śmieci i gnijących skór zwierząt - tak wyglądają ulice West Point, najgorszych slumsów w afrykańskiej Liberii. Najbardziej wstrząsające wrażenie wywiera plaża, którą mieszkańcy zamienili w wielką toaletę, bo w całej dzielnicy nie ma kanalizacji - donosi liveleak.com.
Cykl reportaży o życiu w Liberii przygotowali dziennikarze internetowej telewizji VBS. Ze swoimi kamerami dotarli do Monrovii - stolicy tego zachodnioafrykańskiego państwa.
Mimo że po zakończeniu wieloletnich wojen domowych pomoc Liberii przesyłają ONZ i Unia Europejska, to nie dociera ona do wszystkich.
Gwałty, przemoc i śmierć z powodu chorób to w West Point codzienna rzeczywistość. Najgorsza jest oczywiście epidemia AIDS. Rząd Liberii nie robi nic, aby pomóc mieszkańcom slumsów. Przewodnik dziennikarzy mówi, że urzędnicy, którzy zapuszczają się do West Point sami korzystają z "toalety" na plaży - zauważa portal. | AJ
Świat zużywa co roku blisko 16 bln kilowatogodzin energii. Wypada średnio po 2500 kWh na osobę.
www.o2.pl / www.sfora.pl |Czwartek [07.01.2010, 21:54] 1 źródło
SKUTA LODEM WIELKA BRYTANIA POGRĄŻA SIĘ W CHAOSIE
Z powodu zimna i śniegu odcinają prąd fabrykom.
Stojąc w obliczu całkowitego rozpadu sieci przesyłowej, brytyjskie władze odcięły prąd i gaz 100 fabrykom i zakładom przemysłowym - donosi "The Guardian".
Klienci korporacyjni m.in. British Gas muszą wstrzymać pracę, bo istnieje poważne ryzyko odcięcia od sieci milionów mieszkańców.
Ostatnie podobne, spowodowane zimnem, odłączenia prądu miało miejsce 20 lat temu - zauważa dziennik.
Sami Brytyjczycy też są proszeni, by maksymalnie ograniczyć zużycie energii i gazu. | JS
"NEWSWEEK" nr 5, 03.02.2008 r.: polskie elektrownie dysponują mocą około 33 tys. megawatów
www.o2.pl | Poniedziałek [25.05.2009, 12:57] 5 źródeł
CHCESZ OCALIĆ ZIEMIĘ? NIE PIJ PIWA
Przy jego produkcji powstaje zbyt dużo gazów cieplarnianych.
Brytyjscy eksperci zachęcają do jedzenia większej ilości warzyw i kurczaków. Ich zdaniem pozwoli to na ograniczenie emisji CO2. Nie powinno się za to jeść jagnięciny.
Wyprodukowanie 2,2 funta jagnięciny jest równoznaczne z uwolnieniem 37 funtów dwutlenku węgla. W przypadku takiej samej ilości pomidorów emisja CO2 wynosi 20 funtów, a ziemniaków tylko jeden funt - wynika z badań finansowanych przez rząd.
Jagnięcina jest szkodliwa dla środowiska przez owce, które wydzielają metan. Stado 200 krów, które uznane zostały za mniej szkodliwe, przez rok produkuje taką samą ilość metanu jak samochód podczas pokonanywania 100 tys. mil.
Na wysokość emisji wpływa także spożywanie alkoholu. 1,5 proc. wszystkich gazów cieplarnianych emitowanych przez Wielką Brytanię powstaje w wyniku uprawy, a następnie przetwórstwa chmielu i słodu.
Zmiana diety może być jednym z kluczowych elementów w ograniczaniu emisji CO2 - powiedział David Kennedy z Komitetu ds. Zmian Klimatu.
Za ponad 30 proc. metanu, emitowanego przez Wielką Brytanię, odpowiedzialni są hodowcy zwierząt. | TM
www.o2.pl | Piątek [20.02.2009, 20:37] 1 źródło
GLOBALNE OCIEPLENIE TO WIĘKSZY PROBLEM NIŻ KRYZYS GOSPODARCZY
W samej Wielkiej Brytanii przemysł odzieżowy i tekstylny produkuje około 3,1 mln ton dwutlenku węgla, 2 mln ton śmieci i ok. 70 mln ton zanieczyszczonej wody w ciągu roku. | AB
- Do wyprodukowania jednego samochodu zużywa się 380 ton wody, 1 kg bawełny 50 ton wody, a 1 kg wołowiny 100 tys. litrów!
- Świat zużywa co roku blisko 16 bln kilowatogodzin energii. Wypada średnio po 2500 kWh na osobę.
- 348 kg emitowanych pyłów przypada rocznie na jednego człowieka. Źródło: dr Joyce E. Penner z Uniwersytetu Michigan
- 1,3 mld ton odpadów rocznie powstaje w Unii Europejskiej. Źródło: EEC
- 1,6 mln ton rocznie niebezpiecznych odpadów powstaje w Polsce!
- 71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
BY UZMYSŁOWIĆ TYLKO SAMĄ EKONOMICZNĄ SKALĘ PROBLEMU
Przyjmijmy, iż, łącznie, ludzi sparaliżowanych, ciężko chorych, zniedołężniałych; cierpiących; zdegenerowanych, niepożytecznych, szkodliwych jest w Polsce 5 mln. To właśnie oni pochłaniają większą część wydatków na lecznictwo (Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje, że łącznie wydatki wyniosły 65-70 mld zł)), większą część wypłat z ZUS-u (ponad 100 mld zł w 2008 r.). 3,4 mld zł kosztowało w 2006 r. utrzymanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, z tego obsługa bankowego zadłużenia kosztowała 250 mln zł.
RZEŹ NA MECZU SIATKÓWKI (WIDEO)
Dziesiątki zabitych na boisku.
Zamachowiec samobójca zdetonował wyładowany materiałami wybuchowymi samochód na boisku, na którym odbywał się turniej siatkówki. Zabił co najmniej 70 osób - donoszą pakistańskie media.
Zamachu dokonano w miejscowości Lakki Marwat w Północno-Zachodniej Prowincji Pogranicznej w Pakistanie. W tym rejonie talibowie są szczególnie aktywni.
Potwierdziliśmy 70 ofiar śmiertelnych. Są też dziesiątki rannych. Ofiary przewożone są do szpitali prywatnymi samochodami - agencja AFP cytuje lokalne władze. | JS
www.o2.pl | Wtorek [07.04.2009, 15:01] 6 źródeł
ZAMACHOWIEC SAMOBÓJCA JUŻ ZA PIĘĆ TYSIĘCY DOLARÓW
Talibowie kupują ich życie w Pakistanie.
To najczęściej kilkunastoletni chłopcy, można ich kupić od ich własnych rodzin. Cena wynosi od 5 do 15 tysięcy dolarów - powiedział Rehman Malik, pakistański minister spraw wewnętrznych.
Według władz Pakistanu młodzi zamachowcy często nie zdają sobie sprawy z konsekwencji eksplozji.
Terroryści kupują zamachowców przeważnie na pograniczu z Afganistanem oraz w Beludżystanie. Tutaj także sprzedawane są specjalne kamizelki i pasy służące do przeprowadzania zamachów.
Handel życiem ludzkim rozwija się z powodu zacofania i biedy miejscowej ludności - twierdzi Malik.| TM
[Dziwne, oj dziwne, dlaczego brodacze sami nie chcą iść do Allacha, tylko wysyłają tam dzieci i ciemniaków... – red.]
3,4 mld zł kosztowało w 2006 r. utrzymanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, z tego obsługa bankowego zadłużenia kosztowała 250 mln zł.
– W Polsce było zarejestrowanych w 2005 r. jako renciści i emeryci, 7,2 mln osób (rencistów w 2007 r. było prawie 3 mln)!
W 2008 roku wypłaty dla rencistów i emerytów (ok. 80% sumy) przekroczyły sumę 100 mld zł.
www.o2.pl | Środa [01.07.2009, 07:44] 2 źródła
ZUS-OWI BRAKUJE MILIARDÓW NA RENTY I EMERYTURY
Żeby wypłacić należności zakład bierze kredyt.
ZUS-owi zabraknie w tym roku 5-8 mld zł na wypłatę rent i emerytur. Rząd nie zwiększy dotacji, bo dziura budżetowa i tak jest ogromna - pisze wyborcza.pl.
Wczoraj ZUS skorzystał z otwartej 2,5 miliardowej linii kredytowej w jednym z banków komercyjnych i wziął 200 mln zł. Ostatni raz zakład brał taki kredyt dwa lata temu. Jednak nie jest to bezbolesne rozwiązanie.
Zapłacą za to wszyscy podatnicy, bo gdy sytuacja gospodarcza się poprawi, budżet będzie musiał dać FUS większą dotację na spłacenie kredytu - mówi Mordasewicz. | JP
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 25.09.2009 07:24
GAZETA PRAWNA: W ZUS zabraknie wielkiej kasy!
Jeżeli zadłużenie będzie rosnąć ZUS nie będzie miał z czego wypłacać świadczeń.
Maria Szczur, odwołany już członek zarządu ZUS odpowiadający za jego finanse, przyznała w rozmowie z "GP", że w tym roku mimo dotacji w wysokości 30,4 mld zł, Fundusz Ubezpieczeń Społecznych będzie musiał pożyczyć w bankach 4 mld zł. Tegoroczna sytuacja funduszu nie będzie taka zła w porównaniu z prognozami na następne lata.
Jak podaje "GP" gorsza sytuacja ma być w przyszłym roku. FUS otrzyma rekordową dotację z budżetu w wysokości 37,9 mld zł, a mimo to będzie mu brakować na wypłatę świadczeń. Dlatego dodatkowe 7,5 mld zł ma pochodzić z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Mimo to ZUS będzie musiał w bankach pożyczyć 3,8 mld zł. Łącznie więc w kasie FUS będzie brakować prawie 50 mld zł.
Jeżeli system nie zostanie zreformowany, z roku na rok dziura w budżecie ZUS będzie coraz większa.
www.gazetaprawna.pl
Rafał Kerger
rafal.kerger@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 28.11.2009 19:37
PIENIĄDZE: PRZEZ SYSTEM EMERYTALNY NIGDY NIE WEJDZIEMY DO STREFY EURO?
Emeryci nie uratują finansów państwa.
Zmiany w systemie emerytalnym miały, zdaniem rządu, przede wszystkim przynieść korzyści emerytom. Prawda jest inna. Prawdziwym celem tych zmian jest ukrywanie rosnących długów budżetu. Wiceminister finansów twierdzi, że przez system emerytalny Polska nigdy nie wejdzie do strefy euro – podaje CNBC Biznes.
Trzy tygodnie propozycjach zmian minister finansów przyznał, że chodzi o budżet, który rzekomo cierpi z powodu składek przekazywanych do OFE. Ale według ministra nawet to trzęsienie ziemi nie uratuje publicznych finansów.
Na początku listopada padła propozycja przesunięcia do ZUS części składek, które od dziesięciu lat spływają do OFE . Ich zdaniem byłaby to "drobna korekta systemu", na której skorzystaliby przyszli emeryci.
Zastępca ministra Rostowskiego przestrzega, że przez system emerytalny Polska nigdy nie wejdzie do strefy euro.
Przy dzisiejszym systemie emerytalnym jest to niemożliwe. po prostu ten dług nie tylko nie będzie się zmniejszał, ale będzie rósł - przyznał wiceminister finansów Ludwik Kotecki, rządowy pełnomocnik ds. przyjęcia europejskiej waluty.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje (...) że łącznie wydatki wyniosły 65-70 mld zł)).
16 listopada 2007 - zaprzysiężenie rządu Platformy Obywatelskiej (Donalda Tuska)
http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const ... 0&typ=news
MINISTERSTWO FINANSÓW
Zadłużenie Skarbu Państwa nr 12/2007
Na koniec grudnia 2007 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 501.530,8 mln zł (tj. ok. 140,0 mld EUR lub ok. 206,0 mld USD - w przeliczeniu po kursach z dnia 31 grudnia 2007r.: 1EUR = 3,5820 PLN, 1USD = 2,4350 PLN). W porównaniu z końcem grudnia 2006 roku zadłużenie to wzrosło o 23.004,4 mln zł, tj. o 4,8%.
MINISTERSTWO FINANSÓW
Zadłużenie Skarbu Państwa nr 2/2009
Na koniec lutego 2009 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 598.214,8 mln zł (tj. ok. 128,4 mld EUR lub ok. 162,7 mld USD – w przeliczeniu po kursach z dnia 27 lutego 2009 r.: 1EUR = 4,6578 PLN, 1USD = 3,6758 PLN). W porównaniu z końcem stycznia 2009 roku zadłużenie to wzrosło o 14.363,7 mln zł, tj. o 2,5%.
Zadłużenie Sektora Finansów Publicznych (SFP) przed konsolidacją na koniec I kwartału 2009 r. wyniosło 639.754,6 mln zł, w tym:
- zadłużenie sektora rządowego 603.933,1 mln zł (94,4% długu
ogółem),
- zadłużenie sektora samorządowego 33.434,8 mln zł (5,2% długu
ogółem).
- zadłużenie sektora ubezpieczeń społecznych 2.386,7 mln zł
(0,4% długu ogółem).
http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const ... 0&id=70510
MINISTERSTWO FINANSÓW
Zadłużenie Skarbu Państwa nr 2/2010
Na koniec lutego 2010 roku zadłużenie Skarbu Państwa (SP) wyniosło 657.996,0 mln zł (tj. ok. 165,5 mld EUR lub ok. 224,9 mld USD – w przeliczeniu po kursach z dnia 26 lutego 2010r.: 1EUR = 3,9768 PLN, 1USD = 2,9251 PLN). W porównaniu z końcem stycznia 2010 roku zadłużenie to wzrosło o 5.083,2 mln zł, tj. o 0,8%.
[Czyli w roku 2010 zbliży się do 700 mld zł, a może nawet przekroczy tą kwotę!!! Za Gierka zadłużenie było mniejsze od samych odsetek obecnego zadłużenia...
Proszę zwrócić uwagę, że społeczeństwo woli płacić - tracić - , łącznie, miliardy, niż racjonalnie zainwestować choćby złotówkę od osoby...; pozwalać na pogrążanie się - trwać - niż wykazać się choćby minimalną, racjonalną aktywnością...
Ach Ci analitycy, nie rozumieją komercyjnego kapitalizmu (skrót od kapitału i katolicyzmu; katolicyzm – skrót od: kapitału liczenia/kapitał się liczy) – trza dać zarobić bogaczom (również na długach indywidualnych i wierzytelnościach państwowych)(m.in. piorąc mózgi, wypaczając psychikę, ogłupiając wypłocinami reklamowymi; jaki ten kapitalizm kochany, tzn. z Bożo pomocom chciałem powiedzieć), bo Bóg tak chce! – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [29.12.2009, 16:27] 2 źródła
ILE POLSKA NAPRAWDĘ MA DŁUGÓW
Amerykanie też nie znają prawdy o własnym budżecie.
Co roku w listopadzie Departament Skarbu wydaje raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP, czyli takich, które obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa - pisze na swoim blogu analityk Michał Słysz. W tym roku raport zostanie opublikowany później.
Ale i tak zawarte w nim dane nie trafią do mediów - przewiduje Słysz. Dlaczego? Bo zawiera on dane nie tylko o deficycie dochodów w danym roku względem wydatków, ale także przyrost przyszłych zobowiązań - głównie na rzecz funduszy emerytalnych i zdrowotnych. Jak informuje na swoim blogu Słysz całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460 proc. PKB.
A jak w podobnym ujęciu wyglądałoby zadłużenie polskiego budżetu? Słysz szacuje go, wraz z zobowiązaniami na rzecz przyszłych emerytów, na 3,1 bln zł czyli ok. 240 proc. PKB. | WB
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Niedziela, 23.05.2010 08:46
CAŁY ŚWIAT TONIE W DŁUGACH
Polska też ma kłopoty.
Żarty się skończyły! Na koniec 2011 roku dług Polski wzrośnie do prawie 60 proc. PKB, czyli ok. 900 mld zł. Zdaniem ekonomistów, dalsze zadłużanie kraju może zrujnować gospodarkę.
Specjaliści zwracają uwagę, że życie na kredyt po prostu się nie opłaca. Z kraju odpływają zagraniczni inwestorzy, a złotówka się osłabia.
Możemy jednak nie mieć wyboru i nowe długi będą konieczne. Tylko straty związane z powodzią szacuje się na grubo ponad 11 mld zł.
Ale na świecie są państwa, gdzie długi są znacznie większe niż u nas. Na 58 krajów badanych przez szwajcarski International Institute for Management Development aż 40 jest zadłużonych powyżej 60 proc. PKB - czytamy na rp.pl.
Japończykom obniżenie długu do 60 proc. PKP ma zająć 74 lata! Do 2019 roku z nadmiernym zadłużeniem uporają się Hiszpanie. Grecja czy Islandia zacznie wychodzić na prostą dopiero po 2030 roku - pisze "Rzeczpospolita".
Gigantyczne długi mają także Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi. Ale Europa to nie wyjątek. Po uszy zadłużone są także Stany Zjednoczone, Australia czy Kanada.
Krzysztof Zacharuk
krzysztof.zacharuk@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 01.01.2010 19:31
FINANSE: STANY ZJEDNOCZONE SĄ JUŻ PRAKTYCZNIE BANKRUTEM
Jakie jest prawdziwe zadłużenie USA?
Departament Skarbu wydał doroczny raport pokazujący deficyt budżetowy wg norm GAAP (obowiązują amerykańskie przedsiębiorstwa).
Ekonomiści twierdzą, że informacje o raporcie trudno jest znaleźć w mediach, ponieważ użyta metodologia wydobywa na światło dzienne półprawdy zawarte w oficjalnym raporcie - tym, o którym media informują.
- Konserwatywne zasady GAAP uwzględniają nie tylko deficyt dochodów względem wydatków w danym roku, ale również przyrost bieżącej wartości przyszłych zobowiązań, głównie na rzecz funduszy Social Security (emerytalno-rentowych) i Medicare (zdrowotnych) – tłumaczy ekonomista Michał Słysz.
I dodaje, że według GAAP w ciągu ostatniej dekady deficyt budżetu wynosił ok. 4 bln USD średniorocznie, czyli ok. 30% PKB! I tak, w 2008 r. faktyczny deficyt wynosił nie 450 mld USD, ale 5,1bln!.
A Shadowstats, niezależne biuro statystyczne, szacuje deficyt GAAP w 2009 r. aż na 9 bln USD (czyli 63% PKB), co oznacza, że USA stoją praktycznie na krawędzi bankructwa.
- Całkowity dług budżetu USA w ujęciu GAAP wyniósł na koniec 2008 r. 66 bln USD czyli 460% PKB. Dla porównania, w Polsce dług publiczny wraz z ukrytymi zobowiązaniami budżetu wobec emerytów szacuję z grubsza na 3,1 bln zł czyli ok. 240% PKB – dodaje Słysz.
Leszek Sadkowski
leszek.sadkowski@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Sobota, 06.02.2010 22:37
ŚWIAT: ZADŁUŻENIE AMERYKANÓW SIĘGA 350% PKB!
Nie do wiary? Taka jest prawda!
W obecnym roku fiskalnym kończącym się we wrześniu, amerykański deficyt budżetowy sięgnie 10,6% PKB. Wyniesie 1,56 bln dolarów wobec zakładanych 1,2 bln dolarów i przewidywanych przez ekonomistów 1,35 bln dolarów. To największy deficyt od czasów II Wojny Światowej – podaje Gold Finance.
Następny budżet, którego projekt w tym tygodniu został przez prezydencką administrację przesłany do Kongresu Stanów Zjednoczonych, przewiduje deficyt w wysokości 1,27 bln dolarów. W czasie wyborów Barack Obama obiecywał, że do końca 2012 r. ograniczy deficyt do około 650 mld dolarów. Teraz wiadomo, że nie ma na to szans. Nawet, gdyby projektowany na kolejne 12 miesięcy deficyt nie został przekroczony.
Dług amerykańskiego sektora publicznego sięga dziś gigantycznej kwoty 12 bilionów dolarów. Jego obsługa, czyli spłata odsetek, pochłania prawie pół biliona dolarów rocznie. A prognozy mówią, że do 2020 r. dług ten wzrośnie do co najmniej 18,5 bln dolarów, sięgając 100% PKB.
I to mimo usilnych starań o ograniczenie deficytów budżetowych. Jeśli zliczyć całe zadłużenie Stanów Zjednoczonych, czyli i publiczne, i sektora przedsiębiorstw, i obywateli, to już teraz sięga ono 350% PKB.
Problem w tym, że nie da się pogodzić redukcji tak potężnego deficytu i tak ogromnej góry długów z pobudzaniem gospodarki kolejnymi hojnymi pakietami stymulacyjnymi. Wręcz przeciwnie: konieczne będzie ostre zaciskanie pasa przez wiele lat. A to rozwojowi amerykańskiej gospodarki nie będzie sprzyjać – Roman Przasnyski, główny analityk Gold Finance.
Źródło: Gold Finance.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
"NEWSWEEK" nr 51-52, 29.12.2002 r.: Ponad dwadzieścia dorodnych drzew zużywa się do produkcji pieluch jednorazowych dla jednego dziecka, zanim nauczy się ono korzystać z nocnika.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [25.04.2010, 19:22]
TAK HIGIENA DOPROWADZI NAS ZAGŁADY
Świat marnuje coraz więcej papieru toaletowego.
Tylko w Europie codziennie do rur kanalizacyjnych trafia 60 milionów rolek papieru toaletowego. Natomiast przeciętny Amerykanin w ciągu dnia zużywa 57 listków papieru - sześć razy więcej niż wynosi średnia światowa.
Tymczasem większość papieru toaletowego nie jest produkowana z makulatury, ale z nowego materiału, bo ludzie chcą cienkiego, wielowarstwowego produktu. Takie podejście do higieny oznacza zagładę lasów - alarmuje Worldwatch Institute z Waszyngtonu.
Eksperci wskazują, że najwięcej papieru marnuje się w krajach bogatych i rozwijających się. W tej dekadzie w USA ponad 14,5 mln ton papieru biurowego i gazetowego wyląduje na wysypiskach śmieci i nie będzie wykorzystana do powtórnego użytku.
To marnotrawstwo, bo produkcja rolki papieru toaletowego z makulatury wymaga zużycia o 64 proc. mniej energii i o połowę mniej wody niż w przypadku wykorzystania nowego papieru. Recykling pozwala także o 74 proc. zmniejszyć zanieczyszczenia uwalnianie do atmosfery - zauważa "New Scientist". | AJ
- Przeciętny człowiek spożywa przez całe swoje życie około 70 ton produktów spożywczych.
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło, 1 wideo | Piątek [22.01.2010, 09:53]
TO NAJGORSZE PIEKŁO NA ZIEMI (WIDEO)
Jak wygląda życie w slumsach Liberii.
Potoki moczu, sterty śmieci i gnijących skór zwierząt - tak wyglądają ulice West Point, najgorszych slumsów w afrykańskiej Liberii. Najbardziej wstrząsające wrażenie wywiera plaża, którą mieszkańcy zamienili w wielką toaletę, bo w całej dzielnicy nie ma kanalizacji - donosi liveleak.com.
Cykl reportaży o życiu w Liberii przygotowali dziennikarze internetowej telewizji VBS. Ze swoimi kamerami dotarli do Monrovii - stolicy tego zachodnioafrykańskiego państwa.
Mimo że po zakończeniu wieloletnich wojen domowych pomoc Liberii przesyłają ONZ i Unia Europejska, to nie dociera ona do wszystkich.
Gwałty, przemoc i śmierć z powodu chorób to w West Point codzienna rzeczywistość. Najgorsza jest oczywiście epidemia AIDS. Rząd Liberii nie robi nic, aby pomóc mieszkańcom slumsów. Przewodnik dziennikarzy mówi, że urzędnicy, którzy zapuszczają się do West Point sami korzystają z "toalety" na plaży - zauważa portal. | AJ
Świat zużywa co roku blisko 16 bln kilowatogodzin energii. Wypada średnio po 2500 kWh na osobę.
www.o2.pl / www.sfora.pl |Czwartek [07.01.2010, 21:54] 1 źródło
SKUTA LODEM WIELKA BRYTANIA POGRĄŻA SIĘ W CHAOSIE
Z powodu zimna i śniegu odcinają prąd fabrykom.
Stojąc w obliczu całkowitego rozpadu sieci przesyłowej, brytyjskie władze odcięły prąd i gaz 100 fabrykom i zakładom przemysłowym - donosi "The Guardian".
Klienci korporacyjni m.in. British Gas muszą wstrzymać pracę, bo istnieje poważne ryzyko odcięcia od sieci milionów mieszkańców.
Ostatnie podobne, spowodowane zimnem, odłączenia prądu miało miejsce 20 lat temu - zauważa dziennik.
Sami Brytyjczycy też są proszeni, by maksymalnie ograniczyć zużycie energii i gazu. | JS
"NEWSWEEK" nr 5, 03.02.2008 r.: polskie elektrownie dysponują mocą około 33 tys. megawatów
www.o2.pl | Poniedziałek [25.05.2009, 12:57] 5 źródeł
CHCESZ OCALIĆ ZIEMIĘ? NIE PIJ PIWA
Przy jego produkcji powstaje zbyt dużo gazów cieplarnianych.
Brytyjscy eksperci zachęcają do jedzenia większej ilości warzyw i kurczaków. Ich zdaniem pozwoli to na ograniczenie emisji CO2. Nie powinno się za to jeść jagnięciny.
Wyprodukowanie 2,2 funta jagnięciny jest równoznaczne z uwolnieniem 37 funtów dwutlenku węgla. W przypadku takiej samej ilości pomidorów emisja CO2 wynosi 20 funtów, a ziemniaków tylko jeden funt - wynika z badań finansowanych przez rząd.
Jagnięcina jest szkodliwa dla środowiska przez owce, które wydzielają metan. Stado 200 krów, które uznane zostały za mniej szkodliwe, przez rok produkuje taką samą ilość metanu jak samochód podczas pokonanywania 100 tys. mil.
Na wysokość emisji wpływa także spożywanie alkoholu. 1,5 proc. wszystkich gazów cieplarnianych emitowanych przez Wielką Brytanię powstaje w wyniku uprawy, a następnie przetwórstwa chmielu i słodu.
Zmiana diety może być jednym z kluczowych elementów w ograniczaniu emisji CO2 - powiedział David Kennedy z Komitetu ds. Zmian Klimatu.
Za ponad 30 proc. metanu, emitowanego przez Wielką Brytanię, odpowiedzialni są hodowcy zwierząt. | TM
www.o2.pl | Piątek [20.02.2009, 20:37] 1 źródło
GLOBALNE OCIEPLENIE TO WIĘKSZY PROBLEM NIŻ KRYZYS GOSPODARCZY
W samej Wielkiej Brytanii przemysł odzieżowy i tekstylny produkuje około 3,1 mln ton dwutlenku węgla, 2 mln ton śmieci i ok. 70 mln ton zanieczyszczonej wody w ciągu roku. | AB
- Do wyprodukowania jednego samochodu zużywa się 380 ton wody, 1 kg bawełny 50 ton wody, a 1 kg wołowiny 100 tys. litrów!
- Świat zużywa co roku blisko 16 bln kilowatogodzin energii. Wypada średnio po 2500 kWh na osobę.
- 348 kg emitowanych pyłów przypada rocznie na jednego człowieka. Źródło: dr Joyce E. Penner z Uniwersytetu Michigan
- 1,3 mld ton odpadów rocznie powstaje w Unii Europejskiej. Źródło: EEC
- 1,6 mln ton rocznie niebezpiecznych odpadów powstaje w Polsce!
- 71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
BY UZMYSŁOWIĆ TYLKO SAMĄ EKONOMICZNĄ SKALĘ PROBLEMU
Przyjmijmy, iż, łącznie, ludzi sparaliżowanych, ciężko chorych, zniedołężniałych; cierpiących; zdegenerowanych, niepożytecznych, szkodliwych jest w Polsce 5 mln. To właśnie oni pochłaniają większą część wydatków na lecznictwo (Budżet Służby Zdrowia wynosił w 2005 r. prawie 37 mld zł („WPROST” podaje, że łącznie wydatki wyniosły 65-70 mld zł)), większą część wypłat z ZUS-u (ponad 100 mld zł w 2008 r.). 3,4 mld zł kosztowało w 2006 r. utrzymanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, z tego obsługa bankowego zadłużenia kosztowała 250 mln zł.
Ostatnio zmieniony wt cze 22, 2010 3:51 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.
"WPROST" nr 7/2009 (1362)
EUROPA PŁONIE
„Francuzi uwielbiają, jak jadę karetą z Carlą. Ale przecież ścięli też głowę Ludwikowi XIV. Jedna iskra wystarczy” – miał powiedzieć swoim ministrom prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Bojąc się powtórki rewolty 1968 r., chciał zrezygnować z reformy polityki społecznej. Obawy nie są płonne, bo na skutek kryzysu finansowego nastroje wśród młodzieży w Grecji, Hiszpanii, Francji czy Islandii gwałtownie się radykalizują.
Czeskiemu artyście, który zaprezentował kontrowersyjną instalację w budynku Rady UE, znakomicie udała się jedynie karykatura Francji – jeden wielki strajk. W ostatni czwartek stycznia Paryż i inne miasta Francji zostały sparaliżowane. Zastrajkowali pracownicy transportu publicznego, poczty, energetyki, telewizji, uniwersytetów, sądów, szpitali i banków. Z powodu protestów nauczycieli zamknięto wiele francuskich szkół. Ludzie nie godzą się na liberalną politykę gospodarczą prawicowej władzy i na planowaną przez Sarkozy’ego reformę polityki społecznej. Sarko zapowiadał to jeszcze w czasie kampanii wyborczej – koniec z rozbuchanymi przywilejami i nadopiekuńczością państwa. Po półtora roku rządów do wprowadzenia zmian zmotywował go dodatkowo kryzys finansowy. Według państwowego instytutu statystycznego INSEE, nie dość, że Francja nie uniknie recesji, to jeszcze będzie ona długa i głęboka. Trudna jest też sytuacja finansów publicznych. Deficyt budżetowy może sięgnąć nawet 5 proc. PKB.
Sarkozy zaproponował m.in., by wielkie sieci handlowe były czynne w niedziele, a zatrudnieni tam ludzie za swoją pracę otrzymywali podwójną stawkę. Jego pomysłem były także zmiany w systemie szkolnictwa średniego. Pierwsze sygnały niezadowolenia na francuskich uczelniach i w szkołach wyższych już się pojawiły: w strajkach studenckich w grudniu wzięło udział ponad 200 tys. młodych ludzi. W niektórych miastach doszło do ostrych starć z policją. Widząc, co się dzieje, prezydent chciał zrezygnować z reform. Kiedy jednak podtrzymał pierwotny pomysł, Francuzi wyszli na ulice. – Kryzys gospodarczy wywołuje desperację obywateli. Rząd w starciu z wściekłą, rozżaloną młodzieżą nie ma wielkich szans – mówi Laurent Fabius, były socjalistyczny premier. Wszystko zaczęło się w Grecji. Pod koniec listopada 2008 r., po zastrzeleniu przez policję nastolatka, na ulice Aten, a potem innych miast wyszły tysiące młodych ludzi. Kilkutygodniowe gwałtowne zamieszki, w trakcie których dochodziło do regularnych walk z policją i aktów wandalizmu, przerodziły się w wielki protest przeciwko establishmentowi i nieudolnej polityce prawicowego rządu. Symbolem stało się hasło „600 euro pensji". Na tyle mogą bowiem liczyć bez stosownych znajomości absolwenci najlepszych greckich uczelni. Burdy w Grecji były o tyle symboliczne, że wzięli w nich udział demonstranci z innych krajów europejskich. Dla młodych lewaków, antyglobalistów, anarchistów z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Włoch stały się one okazją do walki z establishmentem i ogólnie z prawicą. Takich walk ulicznych Grecja nie pamięta. Teraz nałożył się na to powszechny strajk, który kompletnie sparaliżował gospodarkę i życie publiczne. Grecja jest o krok od wybuchu wojny domowej, której skutki byłyby odczuwalne w całej Europie.
Kryzys i upadek banków wyprowadziły ostatnio tłumy na ulice w Islandii. Rozwścieczeni ludzie podczas kolejnych manifestacji obrzucali kamieniami siedziby banków i instytucji. W końcu udało im się doprowadzić do dymisji rządu, ale nie do rozwiązania zasadniczego problemu. Także Łotwa przeżyła największe zamieszki uliczne od 1991 r. oraz Litwa i Bułgaria. Niewiele spokojniej jest we Włoszech i Hiszpanii, gdzie premierzy przestrzegają przed wybuchem społecznej rewolty. – Ofiarami cięcia przywilejów socjalnych oraz wzrostu bezrobocia padnie głównie niewykształcona młodzież imigrancka, muzułmańska. Zamieszki w Paryżu i innych miastach Francji oraz Europy były nie tylko protestem przeciw ofensywie izraelskiej w Gazie, ale i wyrazem ogólnego gniewu społecznego – mówi Jean Quatremer, publicysta dziennika „Libération". Najbardziej niebezpieczne jest połączenie frustracji z powodu zubożenia z polowaniem na wroga. Może to wywołać na przykład nową falę antysemityzmu w Europie. Zapowiedzią są ataki w ostatnich tygodniach na synagogi, budynki gmin żydowskich czy bojkot żydowskich sklepów, do czego nawoływali włoscy lewacy. Także w Belgii czy Wielkiej Brytanii dochodziło do ataków na budynki żydowskich społeczności.
Europie grozi wybuch gniewu młodych sfrustrowanych. We Francji młodzież arabskiego pochodzenia jeszcze przed kryzysem nie widziała dla siebie perspektyw, zapaść finansowa to pogłębi – mówi polski eurodeputowany Bogusław Sonik. Czy kryzys stanie się pożywką dla politycznych ekstremizmów na lewicy i prawicy? – W czasach zagrożenia ludzie szukają raczej oparcia w rządach i głównych partiach, bo to im daje poczucie bezpieczeństwa i wrażenie parasola ochronnego – twierdzi Piotr Maciej Kaczyński, analityk Centrum Studiów nad Polityką Europejską w Brukseli (CEPS). Wzrost popularności marksizmu w Belgii, Francji czy Wielkiej Brytanii napawa wielu niepokojem. Przykład zrujnowanych po I wojnie światowej Niemiec, które stały się wylęgarnią faszyzmu, jest przytaczany jako przestroga.
W Brukseli słychać opinie, że wszystko to może sprawić, iż czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego, które z reguły nie budziły wielkiego społecznego zainteresowania, okażą się szansą dla populistów. Gorące nastroje już wykorzystuje irlandzki polityk i biznesmen Declan Ganley, który w kolejnych krajach chce utworzyć filie swojej antyestablishmentowej partii Libertas. Wyważony zazwyczaj, stroniący od ostrych ocen paryski „Le Figaro" uznał jednak niedawno, że wydarzenia we Francji, Włoszech czy Grecji dowodzą, iż największym niebezpieczeństwem dla europejskiego spokoju nie są prawicowi eurosceptycy w rodzaju Ganleya, lecz nowa rewolucyjna lewica.
Dominika Ćosić
www.o2.pl | Środa [11.03.2009, 23:58]
NADCHODZI CZAS GNIEWU! POLSKA POGRĄŻY SIĘ W CHAOSIE?
Kryzys coraz częściej skłania Europejczyków do głośnego wyrażania swego niezadowolenia. Czy naszemu kontynentowi, w tym i Polsce, grozi społeczny bunt?
W grudniu 2008 roku media przekazywały dramatyczne obrazy z Grecji: uliczne bitwy, wybite szyby, płonące samochody. Jako powód gwałtownych zamieszek podawano reakcję na zastrzelenie przez policjantów nastolatka. Lecz to tylko część prawdy. Oczywiście, śmierć Alexandrosa Grigoropoulosa stanowiła iskrę. Jednakże przyczyny pożaru, który wybuchł w greckich miastach, miały dużo szerszy charakter.
Grecja jest jednym z tych krajów, który najwcześniej doznał skutków światowego kryzysu finansowego. Nigdy nie była tak bogata, jak inne kraje "starej" UE, teraz jej wskaźniki ekonomiczne dryfują w dół. W siłę rosną tam radykalne ruchy lewicowe i anarchistyczne – i to ich działacze prowokowali starcia z policją.
Wydarzenia w Grecji były lekcją. Pokazały, jak cała Europa może wyglądać, jeśli kryzys będzie się pogłębiał. Wkrótce po tym, gdy greckiej policji udało się spacyfikować zamieszki, na ulice wyszli mieszkańcy kolejnych państw.
13 stycznia w Rydze doszło do największych demonstracji w historii niepodległej Łotwy. Tysiące ludzi starło się z policją podczas protestu przeciwko rządowi i całej klasie politycznej. Łotysze obwiniali władze za doprowadzenie do ruiny jednaj z najlepiej rozwijających się gospodarek Europy. 20 lutego rząd Ivarsa Godmanisa podał się do dymisji.
Łotwa nie jest jedynym krajem, gdzie oburzony tłum obalił premiera. Do podobnego wydarzenia doszło na Islandii. Ta zimna wyspa w styczniu stała się politycznie wyjątkowo gorąca. Bogate do niedawna państwo znalazło się na krawędzi bankructwa. Pozbawieni pracy oraz oszczędności Islandczycy otoczyli siedzibę rządu. 20 stycznia doszło do walk ulicznych. Policja musiała rozpraszać demonstrantów gazem łzawiącym. Skala oburzenia obywateli była tak wielka, iż niektórzy analitycy porównywali Reykiawik do rewolucyjnego Paryża z 1789 roku. Ostatecznie premier Geir Haarde ustąpił 1 lutego.
W wielu pozostałych krajach Europy nie jest dużo spokojniej. Tyle tylko, że nie dochodzi jeszcze do starć na ulicach. Są za to strajki – jak w Niemczech lub Włoszech, lub wielotysięczne protesty – jak w Irlandii oraz Wielkiej Brytanii. Objawy społecznego niepokoju można zaobserwować nawet w Rosji.
Na tym tle Polska wydaje się być prawdziwą wyspą spokoju. Owszem, demonstracje zdarzają się regularnie, lecz mają charakterem różnią się od tych w Europie. U nas manifestują głównie związkowcy i każda branża broni partykularnych interesów. Górnicy chcą emerytur pomostowych, policjanci – emerytur szybszych, a np. pracownicy pomorskiej energetyki – podwyżek (!). Na ulice nie wychodzą "zwykli" ludzie, którzy ucierpieli z powodu kryzysu.
Jednakże niewykluczone, iż ten stan rzeczy bardzo szybko ulegnie zmianie. W mniejszych miejscowościach przybywa zakładów, które są likwidowane w całości. Nagle całe miasta zostają bez pracy. Taka sytuacja może powodować wśród Polaków marazm. Ale może też wywoływać gniew. Kiedy nie ma perspektyw, kamienie oraz butelki z benzyną zyskują na atrakcyjności.
Oczywiście zamieszki nie są najlepszym sposobem wyrażania społecznego sprzeciwu. Lecz sama ewentualność rozruchów często mobilizuje polityków do sprawniejszego działania. Zbyt duży publiczny spokój może więc być po prostu szkodliwy.
Dobrym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest Islandia. Tam zmiana władz odbyła się najbrutalniej, ale nowy rząd potrafił opanować sytuację. Z perspektywy czasu najlepiej widać, iż poprzedni gabinet najpierw popełnił katastrofalne błędy, a następnie nie potrafił ich naprawić. Bez demonstracji i zamieszek politycy trzymaliby się swoich stołków, a Islandia szłaby na dno.
Polska, na szczęście, nie jest w tak złej sytuacji jak Islandia lub Łotwa. I miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie. Jeśli jednak coś miałoby potoczyć się źle, zapewne szybko przekonalibyśmy się co wolą wybrać Polacy: marazm czy gniew?
Paweł Rybicki
www.o2.pl | Poniedziałek [ 9.02.2009, 12:03]
BĘDZIE KRACH FINANSOWY? BĘDĄ ROZRUCHY?
Ekonomiści są zgodni: obserwowane osłabienie złotówki, choć poważne, to dopiero przygrywka. Będzie gorzej. Do załamania rynku włącznie. Czy czeka nas krach, a nawet rozruchy społeczne?
Tego nie wyklucza rozsądny przecież i opanowany "Newsweek". Spadający kurs złotego to nie tylko raptownie rosnące raty kredytów we frankach szwajcarskich, ale poważne kłopoty dla całego systemu finansowego. Mechanizm jest prosty: inwestorzy wycofują się z naszego rynku, sprzedając akcje i papiery skarbowe. Uzyskane w ten sposób złotówki wymieniają na waluty obce. Złotówek w obiegu jest dużo, więc tanieją. Najgorsze, że w takich momentach włączają się zazwyczaj spekulanci - działający w samych walutach.
Jak prognozuje w "Newsweeku" Miłosz Węglewski, Polska, która na tle Ukrainy czy Węgier była oazą spokoju, zaczyna się więc pogrążać. Złoty słabnie nawet wobec ukraińskiej hrywny. Niedawno pisano, że tylko patrzeć, jak na Ukrainie dojdzie do krachu. Teraz nie wiadomo już, u kogo prędzej. Błędy popełnili wszyscy będący u władzy. Gospodarka niby jest silna, ale za późno zredukowano stopy procentowe - ignorując światowe trendy.
Bardzo zaspał też Donald Tusk. Chorobliwy optymizm i kunktatorstwo rządu całkowicie przesłoniły mu wciąż pogarszające się okoliczności. Do tego doszedł od dawna zapowiadany wybuch opcji walutowych - tej bomby z opóźnionym zapłonem, jaką banki założyły pod naszą gospodarkę. Oraz rosnące koszta obsługi długu walutowego państwa i samorządów. Jest dziś tego 54 mld euro.
Nie są to sprawy abstrakcyjne, gdyż problemy państwa poprzez podniesienie kosztów życia już wkrótce mogą przełożyć się na niepokoje społeczne. Do tego wzrośnie zapewne bezrobocie. Podnoszenie podatków i cięcie wydatków socjalnych, jak przypuszcza wielu ekspertów, może doprowadzić na wiosnę do masowych protestów w całej Europie. Są już pierwsze oznaki. Zwracają na to dziś uwagę i "Newsweek", i "Wprost".
W Wielkiej Brytanii nasilają się sprzeciwy i pikiety w obronie miejsc pracy przed imigrantami. Hiszpanie protestują przeciw bezrobociu w masowych marszach. Brutalne rozruchy na Łotwie, Litwie i w Estonii były na czołówkach mediów. W Grecji rozpędzono protesty rolników, Ukraińcy żądają dymisji prezydenta Juszczenki, ogólnokrajowy protest sparaliżował 29 stycznia Francję.
Nawet spacyfikowane społeczeństwo rosyjskie demonstruje przeciwko Putinowi. Komentatorzy zapowiadają kataklizm społeczny na miarę roku 1968. Nieudolność polityków, którą ci właśnie pokazują, może spowodować żądania radykalnej przebudowy polityki europejskiej.
Oraz polskiej. W zapewnienia, że nas to wszystko nie dotyczy, w świetle ostatnich doniesień nie wierzy już chyba nikt. Niedawne wypadki w Rzeszowie mogą być zapowiedzią tego, co nas czeka już wkrótce. Gwałtowne protesty związkowców ze Stalowej Woli 5 lutego przeciwko podwyżkom cen prądu i bierności rządu były chyba wydarzeniem znacznie ważniejszym, niż można by wnosić po znikomym zainteresowaniu mediów.
Oczywiście - można do tego dorobić ideologię i mówić, że ludzie mają już dość XIX-wiecznej, drapieżnej wersji kapitalizmu i chcą wreszcie sprawiedliwości. Zwłaszcza w Polsce. Choć od wielu lat wmawia się jej mieszkańcom, że kraj rośnie w siłę a oni żyją coraz dostatniej, zdaniem GUS dostatek dotyczy tylko niewielkiej części narodu. Sytuacja, gdy najbogatsi zarabiają 13 razy więcej od najbiedniejszych, jest właściwa bantustanom, a nie krajom europejskim.
Ale nie w tym rzecz. Ludziom nie chodzi o ideologię. Czy PiS powróci na fali protestów do władzy, jest więc wątpliwe. Ludziom chodzi o portfele. Nawet Jarosław Kaczyński nie jest tak cyniczny, by obiecać ludziom pośrodku głębokiej zapaści, że im je wypełni.
Słowem, nie chodzi tylko o Tuska: choć ewidentne wydają się jego zaniedbania i to, że z wyzwaniem kryzysu sobie nie poradził: grając na zwłokę, robiąc za mało i za wolno oraz bojąc się spadku popularności. Możliwe, że już wkrótce społeczeństwo wystawi ocenę całej polskiej polityce po roku 1989 - i że będzie ona rażąco sprzeczna z gigantycznym zadowoleniem z życia, jakie rzekomo deklarujemy w sondażach.
Magda Hartman
www.o2.pl | Niedziela [19.04.2009, 20:09] 1 źródło
W BERLINIE CO NOC PŁONĄ PORSCHE I MERCEDESY
Tak lewacy walczą z nierównościami społecznymi.
W modnej dzielnicy Prenzlauer Berg podpalane są również luksusowe domy, a w Friedrichshain powstają płonące barykady. Według "Rzeczpospolitej" w ten sposób młodzi anarchiści postanowili walczyć z kapitalizmem i niesprawiedliwością społeczną.
Co prawda zagrożone dzielnice coraz częściej kontroluje policja, jednak na niewiele się to zdaje. Na funkcjonariuszy lecą butelki i kamienie. Pojemniki z farbą spadają na komisariaty.
Robią to z desperacji, bo nie wiedzą, jak walczyć z aparatem represji państwa. Podobnie było kilkadziesiąt lat temu, gdy powstawał RAF - tłumaczą motywy swoich anonimowych kolegów młodzi lewacy.
RAF to Rote Armee Fraktion, zwana także grupą Baader-Meinhof (od nazwisk głównych członków organizacji) czyli lewicowi terroryści, którzy w latach 60. ubiegłego stulecia zaczynali działalność od podpalenia domu towarowego we Frankfurcie nad Menem, by ostatecznie mordować bankierów, przemysłowców i polityków.
Jednak eksperci nie obawiają się nawrotu terroru za naszą zachodnią granicą.
Drugi RAF nie powstanie. To, co się dziś dzieje we wschodnich dzielnicach Berlina to wściekły atak na kapitalizm niepodbudowany żadną ideologią. Nic takiego nie dzieje się w innych miastach niemieckich poza sporadycznymi przypadkami w Hamburgu - tłumaczy profesor Peter Grottian, politolog. - Dzisiejsi podpalacze to kryminaliści, którzy chcą zwrócić na siebie uwagę mediów - dodaje. | G
[Proponuję szansę, energię wykorzystać konstruktywnie, póki jest okazja, do konstruktywnych zmian, inaczej ponownie skorzystają z okazji i dorwą się do władzy utopiści; populiści, cwaniacy, kombinatorzy itp...!!!
Są rozwiązania, jest ich potencjalny realizator – na kogo głosować, tylko czy są, to rozumiejący, członkowie społeczeństwa, wyborcy? - red.]
www.o2.pl | Piątek [17.04.2009, 13:12] 5 źródeł
EUROPEJSCY SEPARATYŚCI SĄ GROŹNIEJSI OD ISLAMISTÓW
Zobacz raport o terrorystach, przygotowany przez Europol.
W 2008 roku nasiliły się ataki grup związanych ze skrajną lewicą.
Siedem krajów UE zgłosiło 515 nieudanych, udaremnionych lub przeprowadzonych z powodzeniem ataków terrorystycznych.
Z wyjątkiem jednego nieudanego ataku bombowego w Wielkiej Brytanii w 2008 roku w UE islamiści nie przeprowadzili żadnego skutecznego ataku - piszą autorzy raportu.
UE najbardziej zagrażają ataki separatystów baskijskich w Hiszpanii i Francji oraz korsykańskich we Francji. Nadal niebezpieczne są ugrupowania terrorystyczne w Irlandii.
Wzrosły też ataki grup lewicowych ekstremistów w Grecji. W 13 państwach Unii zatrzymano 1009 osób podejrzanych o terroryzm. 384 z nich skazano. Połowa spraw dotyczyła terrorystów islamskich, a 39 procent - separatystów.
Według specjalistów zagrożenie atakami terrorystycznymi nadal jest wysokie.
Instytucje związane z wymiarem sprawiedliwości powinny zachować czujność i próbować rozbijać grupy terrorystyczne - uważa wicedyrektor Europolu Mariano Simancas. | K
www.o2.pl | Poniedziałek [25.05.2009, 19:24] 2 źródła, 1 wideo
BUNT GŁODNYCH W ROSJI
Mają dość zup z chwastów. A władze zastanawiają się, gdzie giną bezdomne zwierzęta...
Nocne koszmary włodarzy Kremla stały się rzeczywistością, choć jeszcze w mikroskali. Mieszkańcy 20-tysięcznego Pikalewa pod Sankt Petersburgiem szturmowali biura władz miasta, żądając od burmistrza poprawienia warunków życia.
Gdy trzy okoliczne fabryki zostały zamknięte, większość mieszkańców została bez środków do życia. Szala przelała się, gdy zbankrutowała jedyna w okolicy elektrociepłownia. Gdy odcięto gaz a w kranach i kaloryferach zabrakło wody, ludziom puściły nerwy - donosi "The Independent".
Z informacji opisanych w gazecie Moskiewski Komsomolec, ludzie zaczęli się żywić zupą z pokrzyw i sałatkami z polnych chwastów. Gazeta zwraca też uwagę na nagły i dość tajemniczy spadek liczby kotów i psów na ulicach miasta.
Dramatyczne ujęcia wideo nakręcone podczas marszu na biura władz miasta, pokazują grupę wściekłych mieszkańców, którzy odpychając policję, włamują się do gabinetu burmistrza - dodaje "The Independent".
Pikalewo to typowe miasto zbudowane wokół zakładów przemysłowych. Miast tego typu w Rosji są setki. Niedawno podobny bunt przeżyła górnicza Workuta.
Możemy się spodziewać, że takie obrazy będą do nas docierać coraz częściej. Rewolucji z tego nie będzie, ale protesty staną się coraz bardziej brutalne - uważa polityczny analityk z Moskwy, Dimitrij Oreszkin. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 16:23] 3 źródła
TERRORYŚCI BĘDĄ NĘKAĆ TURYSTÓW NA CAŁYM ŚWIECIE
Szczególnie niebezpieczne mają być ataki na wodzie.
Pasażerowie statków wycieczkowych stali się dla terrorystów celem numer jeden - uważa David Beirman, ekspert ds. bezpieczeństwa turystyki.
Jego zdaniem, ze względu na lepsze zabezpieczenia, terroryści rzadziej atakować będą samoloty. Częściej natomiast wybierać będą autobusy z turystami i hotele. I to na całym świecie - w Europie, Azji, Afryce i Ameryce.
Dla wycieczkowców szczególnie niebezpieczne będą wody Cieśniny Malakka, pomiędzy Indonezją i Tajlandią.
Takie jednostki są dla piratów łatwym celem. Przejęcie statku pasażerskiego przynosi bandytom także ogromny rozgłos - dodaje Beirman. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [21.10.2009, 23:15] 4 źródła
PIRACI ATAKUJĄ CZĘŚCIEJ, I SĄ LEPIEJ UZBROJENI
Nie są już tylko lokalnym zagrożeniem.
Według najnowszego raportu Międzynarodowej Izby Handlu w ciągu 9 miesięcy 2009 roku było więcej ataków na statki niż w całym 2008 roku - czytamy na thestar.com.
Do pogorszenia statystyk przysłużyły się ataki u wybrzeży Somalii i w Zatoce Adeńskiej.
To pod względem morskiego piractwa dwa najniebezpieczniejsze miejsca na Ziemi - czytamy w raporcie stanowiącego część MIH International Maritime Bureau.
W 2008 roku odnotowano 293 ataki, do końca września 2009 - 306. Aż 100 z nich dotyczy Zatoki Adeńskiej. Somalijczycy atakowali w tym czasie 47 razy.
W 2009 roku 661 marynarzy trafiło w ręce piratów. Sześciu dalszych zamordowano. O ośmiu nadal nic nie wiadomo. 176 z ponad trzystu ataków przeprowadzono z użyciem broni palnej - czytamy w raporcie.
Jedyne, co może cieszyć, to mniejsza liczba ataków w skali 2009 roku. W trzecim kwartale było ich mniej niż w pierwszych dwóch.
To efekt zaangażowania marynarek wojennych państw, których okręty atakowano jak. np. Francji - tłumaczą autorzy raportu.
Niestety, marynarze nie mogą już czuć się bezpiecznie nawet na pełnym morzu. Dzięki używaniu "okrętów matek" piraci atakują z dala od wybrzeży. | JS
EUROPA PŁONIE
„Francuzi uwielbiają, jak jadę karetą z Carlą. Ale przecież ścięli też głowę Ludwikowi XIV. Jedna iskra wystarczy” – miał powiedzieć swoim ministrom prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Bojąc się powtórki rewolty 1968 r., chciał zrezygnować z reformy polityki społecznej. Obawy nie są płonne, bo na skutek kryzysu finansowego nastroje wśród młodzieży w Grecji, Hiszpanii, Francji czy Islandii gwałtownie się radykalizują.
Czeskiemu artyście, który zaprezentował kontrowersyjną instalację w budynku Rady UE, znakomicie udała się jedynie karykatura Francji – jeden wielki strajk. W ostatni czwartek stycznia Paryż i inne miasta Francji zostały sparaliżowane. Zastrajkowali pracownicy transportu publicznego, poczty, energetyki, telewizji, uniwersytetów, sądów, szpitali i banków. Z powodu protestów nauczycieli zamknięto wiele francuskich szkół. Ludzie nie godzą się na liberalną politykę gospodarczą prawicowej władzy i na planowaną przez Sarkozy’ego reformę polityki społecznej. Sarko zapowiadał to jeszcze w czasie kampanii wyborczej – koniec z rozbuchanymi przywilejami i nadopiekuńczością państwa. Po półtora roku rządów do wprowadzenia zmian zmotywował go dodatkowo kryzys finansowy. Według państwowego instytutu statystycznego INSEE, nie dość, że Francja nie uniknie recesji, to jeszcze będzie ona długa i głęboka. Trudna jest też sytuacja finansów publicznych. Deficyt budżetowy może sięgnąć nawet 5 proc. PKB.
Sarkozy zaproponował m.in., by wielkie sieci handlowe były czynne w niedziele, a zatrudnieni tam ludzie za swoją pracę otrzymywali podwójną stawkę. Jego pomysłem były także zmiany w systemie szkolnictwa średniego. Pierwsze sygnały niezadowolenia na francuskich uczelniach i w szkołach wyższych już się pojawiły: w strajkach studenckich w grudniu wzięło udział ponad 200 tys. młodych ludzi. W niektórych miastach doszło do ostrych starć z policją. Widząc, co się dzieje, prezydent chciał zrezygnować z reform. Kiedy jednak podtrzymał pierwotny pomysł, Francuzi wyszli na ulice. – Kryzys gospodarczy wywołuje desperację obywateli. Rząd w starciu z wściekłą, rozżaloną młodzieżą nie ma wielkich szans – mówi Laurent Fabius, były socjalistyczny premier. Wszystko zaczęło się w Grecji. Pod koniec listopada 2008 r., po zastrzeleniu przez policję nastolatka, na ulice Aten, a potem innych miast wyszły tysiące młodych ludzi. Kilkutygodniowe gwałtowne zamieszki, w trakcie których dochodziło do regularnych walk z policją i aktów wandalizmu, przerodziły się w wielki protest przeciwko establishmentowi i nieudolnej polityce prawicowego rządu. Symbolem stało się hasło „600 euro pensji". Na tyle mogą bowiem liczyć bez stosownych znajomości absolwenci najlepszych greckich uczelni. Burdy w Grecji były o tyle symboliczne, że wzięli w nich udział demonstranci z innych krajów europejskich. Dla młodych lewaków, antyglobalistów, anarchistów z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Włoch stały się one okazją do walki z establishmentem i ogólnie z prawicą. Takich walk ulicznych Grecja nie pamięta. Teraz nałożył się na to powszechny strajk, który kompletnie sparaliżował gospodarkę i życie publiczne. Grecja jest o krok od wybuchu wojny domowej, której skutki byłyby odczuwalne w całej Europie.
Kryzys i upadek banków wyprowadziły ostatnio tłumy na ulice w Islandii. Rozwścieczeni ludzie podczas kolejnych manifestacji obrzucali kamieniami siedziby banków i instytucji. W końcu udało im się doprowadzić do dymisji rządu, ale nie do rozwiązania zasadniczego problemu. Także Łotwa przeżyła największe zamieszki uliczne od 1991 r. oraz Litwa i Bułgaria. Niewiele spokojniej jest we Włoszech i Hiszpanii, gdzie premierzy przestrzegają przed wybuchem społecznej rewolty. – Ofiarami cięcia przywilejów socjalnych oraz wzrostu bezrobocia padnie głównie niewykształcona młodzież imigrancka, muzułmańska. Zamieszki w Paryżu i innych miastach Francji oraz Europy były nie tylko protestem przeciw ofensywie izraelskiej w Gazie, ale i wyrazem ogólnego gniewu społecznego – mówi Jean Quatremer, publicysta dziennika „Libération". Najbardziej niebezpieczne jest połączenie frustracji z powodu zubożenia z polowaniem na wroga. Może to wywołać na przykład nową falę antysemityzmu w Europie. Zapowiedzią są ataki w ostatnich tygodniach na synagogi, budynki gmin żydowskich czy bojkot żydowskich sklepów, do czego nawoływali włoscy lewacy. Także w Belgii czy Wielkiej Brytanii dochodziło do ataków na budynki żydowskich społeczności.
Europie grozi wybuch gniewu młodych sfrustrowanych. We Francji młodzież arabskiego pochodzenia jeszcze przed kryzysem nie widziała dla siebie perspektyw, zapaść finansowa to pogłębi – mówi polski eurodeputowany Bogusław Sonik. Czy kryzys stanie się pożywką dla politycznych ekstremizmów na lewicy i prawicy? – W czasach zagrożenia ludzie szukają raczej oparcia w rządach i głównych partiach, bo to im daje poczucie bezpieczeństwa i wrażenie parasola ochronnego – twierdzi Piotr Maciej Kaczyński, analityk Centrum Studiów nad Polityką Europejską w Brukseli (CEPS). Wzrost popularności marksizmu w Belgii, Francji czy Wielkiej Brytanii napawa wielu niepokojem. Przykład zrujnowanych po I wojnie światowej Niemiec, które stały się wylęgarnią faszyzmu, jest przytaczany jako przestroga.
W Brukseli słychać opinie, że wszystko to może sprawić, iż czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego, które z reguły nie budziły wielkiego społecznego zainteresowania, okażą się szansą dla populistów. Gorące nastroje już wykorzystuje irlandzki polityk i biznesmen Declan Ganley, który w kolejnych krajach chce utworzyć filie swojej antyestablishmentowej partii Libertas. Wyważony zazwyczaj, stroniący od ostrych ocen paryski „Le Figaro" uznał jednak niedawno, że wydarzenia we Francji, Włoszech czy Grecji dowodzą, iż największym niebezpieczeństwem dla europejskiego spokoju nie są prawicowi eurosceptycy w rodzaju Ganleya, lecz nowa rewolucyjna lewica.
Dominika Ćosić
www.o2.pl | Środa [11.03.2009, 23:58]
NADCHODZI CZAS GNIEWU! POLSKA POGRĄŻY SIĘ W CHAOSIE?
Kryzys coraz częściej skłania Europejczyków do głośnego wyrażania swego niezadowolenia. Czy naszemu kontynentowi, w tym i Polsce, grozi społeczny bunt?
W grudniu 2008 roku media przekazywały dramatyczne obrazy z Grecji: uliczne bitwy, wybite szyby, płonące samochody. Jako powód gwałtownych zamieszek podawano reakcję na zastrzelenie przez policjantów nastolatka. Lecz to tylko część prawdy. Oczywiście, śmierć Alexandrosa Grigoropoulosa stanowiła iskrę. Jednakże przyczyny pożaru, który wybuchł w greckich miastach, miały dużo szerszy charakter.
Grecja jest jednym z tych krajów, który najwcześniej doznał skutków światowego kryzysu finansowego. Nigdy nie była tak bogata, jak inne kraje "starej" UE, teraz jej wskaźniki ekonomiczne dryfują w dół. W siłę rosną tam radykalne ruchy lewicowe i anarchistyczne – i to ich działacze prowokowali starcia z policją.
Wydarzenia w Grecji były lekcją. Pokazały, jak cała Europa może wyglądać, jeśli kryzys będzie się pogłębiał. Wkrótce po tym, gdy greckiej policji udało się spacyfikować zamieszki, na ulice wyszli mieszkańcy kolejnych państw.
13 stycznia w Rydze doszło do największych demonstracji w historii niepodległej Łotwy. Tysiące ludzi starło się z policją podczas protestu przeciwko rządowi i całej klasie politycznej. Łotysze obwiniali władze za doprowadzenie do ruiny jednaj z najlepiej rozwijających się gospodarek Europy. 20 lutego rząd Ivarsa Godmanisa podał się do dymisji.
Łotwa nie jest jedynym krajem, gdzie oburzony tłum obalił premiera. Do podobnego wydarzenia doszło na Islandii. Ta zimna wyspa w styczniu stała się politycznie wyjątkowo gorąca. Bogate do niedawna państwo znalazło się na krawędzi bankructwa. Pozbawieni pracy oraz oszczędności Islandczycy otoczyli siedzibę rządu. 20 stycznia doszło do walk ulicznych. Policja musiała rozpraszać demonstrantów gazem łzawiącym. Skala oburzenia obywateli była tak wielka, iż niektórzy analitycy porównywali Reykiawik do rewolucyjnego Paryża z 1789 roku. Ostatecznie premier Geir Haarde ustąpił 1 lutego.
W wielu pozostałych krajach Europy nie jest dużo spokojniej. Tyle tylko, że nie dochodzi jeszcze do starć na ulicach. Są za to strajki – jak w Niemczech lub Włoszech, lub wielotysięczne protesty – jak w Irlandii oraz Wielkiej Brytanii. Objawy społecznego niepokoju można zaobserwować nawet w Rosji.
Na tym tle Polska wydaje się być prawdziwą wyspą spokoju. Owszem, demonstracje zdarzają się regularnie, lecz mają charakterem różnią się od tych w Europie. U nas manifestują głównie związkowcy i każda branża broni partykularnych interesów. Górnicy chcą emerytur pomostowych, policjanci – emerytur szybszych, a np. pracownicy pomorskiej energetyki – podwyżek (!). Na ulice nie wychodzą "zwykli" ludzie, którzy ucierpieli z powodu kryzysu.
Jednakże niewykluczone, iż ten stan rzeczy bardzo szybko ulegnie zmianie. W mniejszych miejscowościach przybywa zakładów, które są likwidowane w całości. Nagle całe miasta zostają bez pracy. Taka sytuacja może powodować wśród Polaków marazm. Ale może też wywoływać gniew. Kiedy nie ma perspektyw, kamienie oraz butelki z benzyną zyskują na atrakcyjności.
Oczywiście zamieszki nie są najlepszym sposobem wyrażania społecznego sprzeciwu. Lecz sama ewentualność rozruchów często mobilizuje polityków do sprawniejszego działania. Zbyt duży publiczny spokój może więc być po prostu szkodliwy.
Dobrym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest Islandia. Tam zmiana władz odbyła się najbrutalniej, ale nowy rząd potrafił opanować sytuację. Z perspektywy czasu najlepiej widać, iż poprzedni gabinet najpierw popełnił katastrofalne błędy, a następnie nie potrafił ich naprawić. Bez demonstracji i zamieszek politycy trzymaliby się swoich stołków, a Islandia szłaby na dno.
Polska, na szczęście, nie jest w tak złej sytuacji jak Islandia lub Łotwa. I miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie. Jeśli jednak coś miałoby potoczyć się źle, zapewne szybko przekonalibyśmy się co wolą wybrać Polacy: marazm czy gniew?
Paweł Rybicki
www.o2.pl | Poniedziałek [ 9.02.2009, 12:03]
BĘDZIE KRACH FINANSOWY? BĘDĄ ROZRUCHY?
Ekonomiści są zgodni: obserwowane osłabienie złotówki, choć poważne, to dopiero przygrywka. Będzie gorzej. Do załamania rynku włącznie. Czy czeka nas krach, a nawet rozruchy społeczne?
Tego nie wyklucza rozsądny przecież i opanowany "Newsweek". Spadający kurs złotego to nie tylko raptownie rosnące raty kredytów we frankach szwajcarskich, ale poważne kłopoty dla całego systemu finansowego. Mechanizm jest prosty: inwestorzy wycofują się z naszego rynku, sprzedając akcje i papiery skarbowe. Uzyskane w ten sposób złotówki wymieniają na waluty obce. Złotówek w obiegu jest dużo, więc tanieją. Najgorsze, że w takich momentach włączają się zazwyczaj spekulanci - działający w samych walutach.
Jak prognozuje w "Newsweeku" Miłosz Węglewski, Polska, która na tle Ukrainy czy Węgier była oazą spokoju, zaczyna się więc pogrążać. Złoty słabnie nawet wobec ukraińskiej hrywny. Niedawno pisano, że tylko patrzeć, jak na Ukrainie dojdzie do krachu. Teraz nie wiadomo już, u kogo prędzej. Błędy popełnili wszyscy będący u władzy. Gospodarka niby jest silna, ale za późno zredukowano stopy procentowe - ignorując światowe trendy.
Bardzo zaspał też Donald Tusk. Chorobliwy optymizm i kunktatorstwo rządu całkowicie przesłoniły mu wciąż pogarszające się okoliczności. Do tego doszedł od dawna zapowiadany wybuch opcji walutowych - tej bomby z opóźnionym zapłonem, jaką banki założyły pod naszą gospodarkę. Oraz rosnące koszta obsługi długu walutowego państwa i samorządów. Jest dziś tego 54 mld euro.
Nie są to sprawy abstrakcyjne, gdyż problemy państwa poprzez podniesienie kosztów życia już wkrótce mogą przełożyć się na niepokoje społeczne. Do tego wzrośnie zapewne bezrobocie. Podnoszenie podatków i cięcie wydatków socjalnych, jak przypuszcza wielu ekspertów, może doprowadzić na wiosnę do masowych protestów w całej Europie. Są już pierwsze oznaki. Zwracają na to dziś uwagę i "Newsweek", i "Wprost".
W Wielkiej Brytanii nasilają się sprzeciwy i pikiety w obronie miejsc pracy przed imigrantami. Hiszpanie protestują przeciw bezrobociu w masowych marszach. Brutalne rozruchy na Łotwie, Litwie i w Estonii były na czołówkach mediów. W Grecji rozpędzono protesty rolników, Ukraińcy żądają dymisji prezydenta Juszczenki, ogólnokrajowy protest sparaliżował 29 stycznia Francję.
Nawet spacyfikowane społeczeństwo rosyjskie demonstruje przeciwko Putinowi. Komentatorzy zapowiadają kataklizm społeczny na miarę roku 1968. Nieudolność polityków, którą ci właśnie pokazują, może spowodować żądania radykalnej przebudowy polityki europejskiej.
Oraz polskiej. W zapewnienia, że nas to wszystko nie dotyczy, w świetle ostatnich doniesień nie wierzy już chyba nikt. Niedawne wypadki w Rzeszowie mogą być zapowiedzią tego, co nas czeka już wkrótce. Gwałtowne protesty związkowców ze Stalowej Woli 5 lutego przeciwko podwyżkom cen prądu i bierności rządu były chyba wydarzeniem znacznie ważniejszym, niż można by wnosić po znikomym zainteresowaniu mediów.
Oczywiście - można do tego dorobić ideologię i mówić, że ludzie mają już dość XIX-wiecznej, drapieżnej wersji kapitalizmu i chcą wreszcie sprawiedliwości. Zwłaszcza w Polsce. Choć od wielu lat wmawia się jej mieszkańcom, że kraj rośnie w siłę a oni żyją coraz dostatniej, zdaniem GUS dostatek dotyczy tylko niewielkiej części narodu. Sytuacja, gdy najbogatsi zarabiają 13 razy więcej od najbiedniejszych, jest właściwa bantustanom, a nie krajom europejskim.
Ale nie w tym rzecz. Ludziom nie chodzi o ideologię. Czy PiS powróci na fali protestów do władzy, jest więc wątpliwe. Ludziom chodzi o portfele. Nawet Jarosław Kaczyński nie jest tak cyniczny, by obiecać ludziom pośrodku głębokiej zapaści, że im je wypełni.
Słowem, nie chodzi tylko o Tuska: choć ewidentne wydają się jego zaniedbania i to, że z wyzwaniem kryzysu sobie nie poradził: grając na zwłokę, robiąc za mało i za wolno oraz bojąc się spadku popularności. Możliwe, że już wkrótce społeczeństwo wystawi ocenę całej polskiej polityce po roku 1989 - i że będzie ona rażąco sprzeczna z gigantycznym zadowoleniem z życia, jakie rzekomo deklarujemy w sondażach.
Magda Hartman
www.o2.pl | Niedziela [19.04.2009, 20:09] 1 źródło
W BERLINIE CO NOC PŁONĄ PORSCHE I MERCEDESY
Tak lewacy walczą z nierównościami społecznymi.
W modnej dzielnicy Prenzlauer Berg podpalane są również luksusowe domy, a w Friedrichshain powstają płonące barykady. Według "Rzeczpospolitej" w ten sposób młodzi anarchiści postanowili walczyć z kapitalizmem i niesprawiedliwością społeczną.
Co prawda zagrożone dzielnice coraz częściej kontroluje policja, jednak na niewiele się to zdaje. Na funkcjonariuszy lecą butelki i kamienie. Pojemniki z farbą spadają na komisariaty.
Robią to z desperacji, bo nie wiedzą, jak walczyć z aparatem represji państwa. Podobnie było kilkadziesiąt lat temu, gdy powstawał RAF - tłumaczą motywy swoich anonimowych kolegów młodzi lewacy.
RAF to Rote Armee Fraktion, zwana także grupą Baader-Meinhof (od nazwisk głównych członków organizacji) czyli lewicowi terroryści, którzy w latach 60. ubiegłego stulecia zaczynali działalność od podpalenia domu towarowego we Frankfurcie nad Menem, by ostatecznie mordować bankierów, przemysłowców i polityków.
Jednak eksperci nie obawiają się nawrotu terroru za naszą zachodnią granicą.
Drugi RAF nie powstanie. To, co się dziś dzieje we wschodnich dzielnicach Berlina to wściekły atak na kapitalizm niepodbudowany żadną ideologią. Nic takiego nie dzieje się w innych miastach niemieckich poza sporadycznymi przypadkami w Hamburgu - tłumaczy profesor Peter Grottian, politolog. - Dzisiejsi podpalacze to kryminaliści, którzy chcą zwrócić na siebie uwagę mediów - dodaje. | G
[Proponuję szansę, energię wykorzystać konstruktywnie, póki jest okazja, do konstruktywnych zmian, inaczej ponownie skorzystają z okazji i dorwą się do władzy utopiści; populiści, cwaniacy, kombinatorzy itp...!!!
Są rozwiązania, jest ich potencjalny realizator – na kogo głosować, tylko czy są, to rozumiejący, członkowie społeczeństwa, wyborcy? - red.]
www.o2.pl | Piątek [17.04.2009, 13:12] 5 źródeł
EUROPEJSCY SEPARATYŚCI SĄ GROŹNIEJSI OD ISLAMISTÓW
Zobacz raport o terrorystach, przygotowany przez Europol.
W 2008 roku nasiliły się ataki grup związanych ze skrajną lewicą.
Siedem krajów UE zgłosiło 515 nieudanych, udaremnionych lub przeprowadzonych z powodzeniem ataków terrorystycznych.
Z wyjątkiem jednego nieudanego ataku bombowego w Wielkiej Brytanii w 2008 roku w UE islamiści nie przeprowadzili żadnego skutecznego ataku - piszą autorzy raportu.
UE najbardziej zagrażają ataki separatystów baskijskich w Hiszpanii i Francji oraz korsykańskich we Francji. Nadal niebezpieczne są ugrupowania terrorystyczne w Irlandii.
Wzrosły też ataki grup lewicowych ekstremistów w Grecji. W 13 państwach Unii zatrzymano 1009 osób podejrzanych o terroryzm. 384 z nich skazano. Połowa spraw dotyczyła terrorystów islamskich, a 39 procent - separatystów.
Według specjalistów zagrożenie atakami terrorystycznymi nadal jest wysokie.
Instytucje związane z wymiarem sprawiedliwości powinny zachować czujność i próbować rozbijać grupy terrorystyczne - uważa wicedyrektor Europolu Mariano Simancas. | K
www.o2.pl | Poniedziałek [25.05.2009, 19:24] 2 źródła, 1 wideo
BUNT GŁODNYCH W ROSJI
Mają dość zup z chwastów. A władze zastanawiają się, gdzie giną bezdomne zwierzęta...
Nocne koszmary włodarzy Kremla stały się rzeczywistością, choć jeszcze w mikroskali. Mieszkańcy 20-tysięcznego Pikalewa pod Sankt Petersburgiem szturmowali biura władz miasta, żądając od burmistrza poprawienia warunków życia.
Gdy trzy okoliczne fabryki zostały zamknięte, większość mieszkańców została bez środków do życia. Szala przelała się, gdy zbankrutowała jedyna w okolicy elektrociepłownia. Gdy odcięto gaz a w kranach i kaloryferach zabrakło wody, ludziom puściły nerwy - donosi "The Independent".
Z informacji opisanych w gazecie Moskiewski Komsomolec, ludzie zaczęli się żywić zupą z pokrzyw i sałatkami z polnych chwastów. Gazeta zwraca też uwagę na nagły i dość tajemniczy spadek liczby kotów i psów na ulicach miasta.
Dramatyczne ujęcia wideo nakręcone podczas marszu na biura władz miasta, pokazują grupę wściekłych mieszkańców, którzy odpychając policję, włamują się do gabinetu burmistrza - dodaje "The Independent".
Pikalewo to typowe miasto zbudowane wokół zakładów przemysłowych. Miast tego typu w Rosji są setki. Niedawno podobny bunt przeżyła górnicza Workuta.
Możemy się spodziewać, że takie obrazy będą do nas docierać coraz częściej. Rewolucji z tego nie będzie, ale protesty staną się coraz bardziej brutalne - uważa polityczny analityk z Moskwy, Dimitrij Oreszkin. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 16:23] 3 źródła
TERRORYŚCI BĘDĄ NĘKAĆ TURYSTÓW NA CAŁYM ŚWIECIE
Szczególnie niebezpieczne mają być ataki na wodzie.
Pasażerowie statków wycieczkowych stali się dla terrorystów celem numer jeden - uważa David Beirman, ekspert ds. bezpieczeństwa turystyki.
Jego zdaniem, ze względu na lepsze zabezpieczenia, terroryści rzadziej atakować będą samoloty. Częściej natomiast wybierać będą autobusy z turystami i hotele. I to na całym świecie - w Europie, Azji, Afryce i Ameryce.
Dla wycieczkowców szczególnie niebezpieczne będą wody Cieśniny Malakka, pomiędzy Indonezją i Tajlandią.
Takie jednostki są dla piratów łatwym celem. Przejęcie statku pasażerskiego przynosi bandytom także ogromny rozgłos - dodaje Beirman. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [21.10.2009, 23:15] 4 źródła
PIRACI ATAKUJĄ CZĘŚCIEJ, I SĄ LEPIEJ UZBROJENI
Nie są już tylko lokalnym zagrożeniem.
Według najnowszego raportu Międzynarodowej Izby Handlu w ciągu 9 miesięcy 2009 roku było więcej ataków na statki niż w całym 2008 roku - czytamy na thestar.com.
Do pogorszenia statystyk przysłużyły się ataki u wybrzeży Somalii i w Zatoce Adeńskiej.
To pod względem morskiego piractwa dwa najniebezpieczniejsze miejsca na Ziemi - czytamy w raporcie stanowiącego część MIH International Maritime Bureau.
W 2008 roku odnotowano 293 ataki, do końca września 2009 - 306. Aż 100 z nich dotyczy Zatoki Adeńskiej. Somalijczycy atakowali w tym czasie 47 razy.
W 2009 roku 661 marynarzy trafiło w ręce piratów. Sześciu dalszych zamordowano. O ośmiu nadal nic nie wiadomo. 176 z ponad trzystu ataków przeprowadzono z użyciem broni palnej - czytamy w raporcie.
Jedyne, co może cieszyć, to mniejsza liczba ataków w skali 2009 roku. W trzecim kwartale było ich mniej niż w pierwszych dwóch.
To efekt zaangażowania marynarek wojennych państw, których okręty atakowano jak. np. Francji - tłumaczą autorzy raportu.
Niestety, marynarze nie mogą już czuć się bezpiecznie nawet na pełnym morzu. Dzięki używaniu "okrętów matek" piraci atakują z dala od wybrzeży. | JS
Ostatnio zmieniony wt cze 22, 2010 3:53 pm przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
Wróć do „POLITYKA/PRAWO/GOSPODARKA”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości