JESTEM ZDROWY!!! KTO RZĄDZI...!!!; CO CZYNICIE...!!!
JESTEM ZDROWY!!! KTO RZĄDZI...!!!; CO CZYNICIE...!!!
Materiały zawarte w tym wątku znajdują się także tutaj:
16. JESTEM ZDROWY, KTO RZĄDZI, CO CZYNICIE
http://www.wolnyswiat.pl/16h5.html
JESTEM WRESZCIE ZDROWY; NORMALNY!!!/KTO RZĄDZI...!!!; KOGO SŁUCHACIE...; CO NAPRAWDĘ CZYNICIE...!!!
16. JESTEM ZDROWY, KTO RZĄDZI, CO CZYNICIE
http://www.wolnyswiat.pl/16h5.html
JESTEM WRESZCIE ZDROWY; NORMALNY!!!/KTO RZĄDZI...!!!; KOGO SŁUCHACIE...; CO NAPRAWDĘ CZYNICIE...!!!
Ostatnio zmieniony śr lip 21, 2010 7:57 pm przez admin, łącznie zmieniany 4 razy.
31.01.2010 r.
DO PARLAMENTARZYSTÓW, RZĄDU RP; SPOŁECZEŃSTWA
Zacząłem oglądać telewizję i słuchać radia, i dzięki temu wreszcie zmądrzałem!!!
Zacząłem brać środki psychotropowe i wyzdrowiałem; jestem wreszcie normalny!!!
Zacząłem czytać prokonsumpcyjne książki o ekonomii i oświeciło mnie – uważam że wyznawanie i czczenie PKB jest słuszne!
Przechodziłem koło figurki św. Madonny, i nagle doznałem łaski! Nawróciłem się!!!
Macie rację! Jestem za Waszymi działaniami! Popieram Was! – Trzeba zwiększać wydobycie, zużycie surowców (rabunek surowców i innych zasobów jest słuszny, sprawiedliwy, uczciwy i dalekowzroczny!), jak najwięcej budować mieszkań, autostrad (zwiększanie wielkości naszej populacji; wycinanie lasów, odrolnianie gruntów; zalewanie coraz większych obszarów betonem i asfaltem jest mądre, dobre i dalekowzroczne!), produkować, emitować (skażanie, trucie jest konieczne w imię wzrostu najważniejszego dla naszego świata – wzrostu PKB! Poza tym korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy, który również przyczynia się do skażeń, zatruć oraz zakażeń, co również korzystnie wpływa na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy, co również korzystnie wpływa na przemysł farma... O przepraszam, to już by…, tzn. itd. I przynosi korzyści zapewniając pracę w ZUS-ie.), sprzedawać jak najwięcej samochodów (spalanie ropy, by ją jak najszybciej wyczerpać jest dobre, bo pobudza gospodarki! Również wojny o ropę są dobre, bo dzięki nim przybywa ludzi do leczenia i utrzymywania na rencie, co korzystnie wpływa na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS. Dzięki wojnom można też, gdy się wymorduje odpowiednią liczbę ludzi, zostać bohaterem i otrzymać medal. A dzięki produkcji broni, zwiększa się zużycie surowców, skażenia, zatrucia, co również korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS. A zabijanie, skażanie, trucie podczas wypadów samochodowych, przyczynianie do kalectw, także korzystnie wpływa na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS (...)). Trzeba produkować, co tylko się da (co korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS); trzeba, za wszelką cenę, zwiększać PKB, którego wzrost korzystnie wpływa m.in. samopoczucie najwyższego lotu ekonomistów i polityków, wyznawców i czcicieli PKB, emitować jak najwięcej reklam, co korzystnie wpływa na intelekt, samopoczucie; umysły tego odbiorców, co korzystnie wypływa na zachowanie posad, władzy jedynie słusznych parlamentarzystów, rządzących. Jeszcze więcej pożyczać pieniędzy, co korzystnie wpływa na życie z odsetek pożyczkodawcom, morzyć głodem ludzi zdrowych, szczególnie dzieci, a karmić chorych, szczególnie starców; zabierać dbającym o zdrowie abstynentom, pracującym, pożytecznym, a dawać chorym, degeneratom, pasożytom, rozmnażać się, szczególnie ludzie brzydcy, chorzy, debilni i psychopatyczni; estetyczne, intelektualne, psychiczne, zdrowotne degenerowanie naszego gatunku jest mądre, dobre, dalekowzroczne, moralne, i korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...), ZUS i więziennictwo. Zarażeni nieuleczalnymi zarazkami powinni mieć zagwarantowaną anonimowość oraz mieć zpewnioną bezpłatną opiekę medyczną oraz rentę, co korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS. Nikotynizm, alkoholizm, narkomania są pożyteczne bo zwiększają produkcję, zapewniają msa pracy, wpływa to też korzystnie m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy i ZUS, więc degeneraci powinni być szanowani, mieć zapewnione wszelkie prawa. Media powinny zajmować się tym, co do tej pory, w tym emisją reklam oraz eksponowaniem dotychczasowych polityków, gdyż obecnie prosperujący parlamentarzyści, rządzący są jedynie słuszni!
Udział w mszach, słuchanie radia i telewizji, w tym reklam, powinno być obowiązkowe! Należy wszystko, co jeszcze można, w tym ile się da pieniędzy, dać Kościołowi katolickiemu i politykom!
Spieszmy się z tego realizacją!!!
Już same próby zmian są głupie, złe i dowodem choroby psychicznej!; obecne unormowania prawne, normy moralne; demokracja, w tym głos, rządy psychopatów, debili; kanalii, kapitalizm, w tym konsumpcjonizm, katolicyzm, w tym krzyż przy krzyżu na krzyżu; trwactwo – są jedynie słuszne!; jest wspaniale i będzie jeszcze lepiej!
Jak widzicie wreszcie jestem normalny, zmądrzałem; jestem więc jednym z Was, swój chłop!
No to kiedy mogę zacząć występować w telewizji, mój tekst zagości i na łamach opiniotwórczych pism, i z czyjej listy mogę kandydować (chciałem też zająć mse w kolejce do kasy)?
PS
Jednocześnie korzystając z okazji wyrażam skruchę za swoje anormalne postępowanie wywołane chorobą umysłową, nienormalnością, i dziękuję mediom, że przez 10 lat mnie zmilczały, wykazywały wyrozumiałość dla mojego anormalnego stanu; zniechęcały, w ten sposób, innych do pójścia w moje ślady, dzięki czemu jest normalnie, tak dobrze. A jednocześnie wyrażam głęboki podziw dla Waszych Osiągnięć; najwyższe uznanie za wybitny poziom etyki, odwagę, rzetelność; lojalność wobec przyrody, ludzi, obywateli, przyszłych pokoleń (dzieci, wnuków, prawnuków); rozsądek, dalekowzroczność; eksponowanie, wypromowanie tylu wybitnych polityków; współprzyczynienie do obecnego wspaniałego stanu środowiska, przyrody, zdrowia, ekonomicznego obywateli, gospodarki; świetlane perspektywy.
Z pokorą przedstawiam kolejny dowód mojego powrotu do zdrowia, normalności:
JAK PAMIĘTACIE CHCIAŁEM, Z POWODU MOJEJ CHOROBY UMYSŁOWEJ, NIENORMALNOŚCI, MORDOWAĆ LUDZI
(4. EUTANAZJA; SELEKCJA POZYTYWNA/UTOPIA; SELEKCJA NEGATYWNA (to tylko... psychopaci, debile; kanalie; degeneraci; skutki braku selekcji/selekcji negatywnej)
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... c&start=45 )
, ALE NA SZCZĘŚCIE DOBRZY, MĄDRZY PRACOWNICY MEDIÓW, POLITYCY DALEJ RATUJĄ LUDZKOŚĆ, I W OGÓLE ŻYCIE NA ZIEMI (musicie więc dalej wierzyć mediom, być podporządkowani obecnie rządzącym, a dalej będziecie ratowani)(w ogóle ludzie dbają o swoje i innych zdrowie, życie; są rozsądni, dobrzy, dalekowzroczni)
W hołdzie, jako dowód najwyższego uznania, dla mediów, polityków; ludzkości, małe co nieco (prezenty od pracowników mediów, eksponowanych, promowanych, wspieranych przez nich polityków(/skutki promowania, wspierania, stosowania dotychczasowych rozwiązań systemowych/efekty zmilczania (...)); jedynie słusznych rządzących, i jedynie słusznie postępujących; dobroczyńców; plony Waszych działań, Waszego dobra, już teraz, oraz tego perspektywy):
[DEDYKUJĘ TO TEŻ SPECJALISTOM OD: „LUDOBÓJSTWA, FASZYZMU (Stalin, Hitler [To byli niszczący m.in. wartościowych ludzi, zmuszający do realizowania ich utopii psychopaci-wszechstronni destruktorzy (m.in. likwidujący zagrożenie ze strony ludzi myślących...)!])”, ITP. (gdy ktoś próbuje temu przeciwdziałać, coś konstruktywnego zrobić)... Czyli m.in. współ: degenerującym, skażającym, trującym, zagładcom przyrody, w ogóle życia, grabieżcom minerałów i innych zasobów, zadłużycielom, barbarzyńcom; egoistycznym kreaturom, bezwzględnym bestiom; psychopatom, debilom; kanaliom:
PS
Niech przeciwnicy racjonalnego postępowania wykażą, jakie to byłoby złe w skutkach (w tym selekcja pozytywna, eutanazja (co tysiąckrotnie przeważy – skutki uboczne czy korzyści)), oraz jak jest dobre obecne postępowanie (czyli m.in. płodzenie, rodzenie dzieci chorych, upośledzonych, niedorozwiniętych (zarażających, psychopatów, debili); rencistów, przestępców. Jak korzystne jest przeludnienie)...]
DO PARLAMENTARZYSTÓW, RZĄDU RP; SPOŁECZEŃSTWA
Zacząłem oglądać telewizję i słuchać radia, i dzięki temu wreszcie zmądrzałem!!!
Zacząłem brać środki psychotropowe i wyzdrowiałem; jestem wreszcie normalny!!!
Zacząłem czytać prokonsumpcyjne książki o ekonomii i oświeciło mnie – uważam że wyznawanie i czczenie PKB jest słuszne!
Przechodziłem koło figurki św. Madonny, i nagle doznałem łaski! Nawróciłem się!!!
Macie rację! Jestem za Waszymi działaniami! Popieram Was! – Trzeba zwiększać wydobycie, zużycie surowców (rabunek surowców i innych zasobów jest słuszny, sprawiedliwy, uczciwy i dalekowzroczny!), jak najwięcej budować mieszkań, autostrad (zwiększanie wielkości naszej populacji; wycinanie lasów, odrolnianie gruntów; zalewanie coraz większych obszarów betonem i asfaltem jest mądre, dobre i dalekowzroczne!), produkować, emitować (skażanie, trucie jest konieczne w imię wzrostu najważniejszego dla naszego świata – wzrostu PKB! Poza tym korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy, który również przyczynia się do skażeń, zatruć oraz zakażeń, co również korzystnie wpływa na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy, co również korzystnie wpływa na przemysł farma... O przepraszam, to już by…, tzn. itd. I przynosi korzyści zapewniając pracę w ZUS-ie.), sprzedawać jak najwięcej samochodów (spalanie ropy, by ją jak najszybciej wyczerpać jest dobre, bo pobudza gospodarki! Również wojny o ropę są dobre, bo dzięki nim przybywa ludzi do leczenia i utrzymywania na rencie, co korzystnie wpływa na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS. Dzięki wojnom można też, gdy się wymorduje odpowiednią liczbę ludzi, zostać bohaterem i otrzymać medal. A dzięki produkcji broni, zwiększa się zużycie surowców, skażenia, zatrucia, co również korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS. A zabijanie, skażanie, trucie podczas wypadów samochodowych, przyczynianie do kalectw, także korzystnie wpływa na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS (...)). Trzeba produkować, co tylko się da (co korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS); trzeba, za wszelką cenę, zwiększać PKB, którego wzrost korzystnie wpływa m.in. samopoczucie najwyższego lotu ekonomistów i polityków, wyznawców i czcicieli PKB, emitować jak najwięcej reklam, co korzystnie wpływa na intelekt, samopoczucie; umysły tego odbiorców, co korzystnie wypływa na zachowanie posad, władzy jedynie słusznych parlamentarzystów, rządzących. Jeszcze więcej pożyczać pieniędzy, co korzystnie wpływa na życie z odsetek pożyczkodawcom, morzyć głodem ludzi zdrowych, szczególnie dzieci, a karmić chorych, szczególnie starców; zabierać dbającym o zdrowie abstynentom, pracującym, pożytecznym, a dawać chorym, degeneratom, pasożytom, rozmnażać się, szczególnie ludzie brzydcy, chorzy, debilni i psychopatyczni; estetyczne, intelektualne, psychiczne, zdrowotne degenerowanie naszego gatunku jest mądre, dobre, dalekowzroczne, moralne, i korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...), ZUS i więziennictwo. Zarażeni nieuleczalnymi zarazkami powinni mieć zagwarantowaną anonimowość oraz mieć zpewnioną bezpłatną opiekę medyczną oraz rentę, co korzystnie wpływa m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy (...) i ZUS. Nikotynizm, alkoholizm, narkomania są pożyteczne bo zwiększają produkcję, zapewniają msa pracy, wpływa to też korzystnie m.in. na przemysł farmaceutyczno-medyczno-leczniczy i ZUS, więc degeneraci powinni być szanowani, mieć zapewnione wszelkie prawa. Media powinny zajmować się tym, co do tej pory, w tym emisją reklam oraz eksponowaniem dotychczasowych polityków, gdyż obecnie prosperujący parlamentarzyści, rządzący są jedynie słuszni!
Udział w mszach, słuchanie radia i telewizji, w tym reklam, powinno być obowiązkowe! Należy wszystko, co jeszcze można, w tym ile się da pieniędzy, dać Kościołowi katolickiemu i politykom!
Spieszmy się z tego realizacją!!!
Już same próby zmian są głupie, złe i dowodem choroby psychicznej!; obecne unormowania prawne, normy moralne; demokracja, w tym głos, rządy psychopatów, debili; kanalii, kapitalizm, w tym konsumpcjonizm, katolicyzm, w tym krzyż przy krzyżu na krzyżu; trwactwo – są jedynie słuszne!; jest wspaniale i będzie jeszcze lepiej!
Jak widzicie wreszcie jestem normalny, zmądrzałem; jestem więc jednym z Was, swój chłop!
No to kiedy mogę zacząć występować w telewizji, mój tekst zagości i na łamach opiniotwórczych pism, i z czyjej listy mogę kandydować (chciałem też zająć mse w kolejce do kasy)?
PS
Jednocześnie korzystając z okazji wyrażam skruchę za swoje anormalne postępowanie wywołane chorobą umysłową, nienormalnością, i dziękuję mediom, że przez 10 lat mnie zmilczały, wykazywały wyrozumiałość dla mojego anormalnego stanu; zniechęcały, w ten sposób, innych do pójścia w moje ślady, dzięki czemu jest normalnie, tak dobrze. A jednocześnie wyrażam głęboki podziw dla Waszych Osiągnięć; najwyższe uznanie za wybitny poziom etyki, odwagę, rzetelność; lojalność wobec przyrody, ludzi, obywateli, przyszłych pokoleń (dzieci, wnuków, prawnuków); rozsądek, dalekowzroczność; eksponowanie, wypromowanie tylu wybitnych polityków; współprzyczynienie do obecnego wspaniałego stanu środowiska, przyrody, zdrowia, ekonomicznego obywateli, gospodarki; świetlane perspektywy.
Z pokorą przedstawiam kolejny dowód mojego powrotu do zdrowia, normalności:
JAK PAMIĘTACIE CHCIAŁEM, Z POWODU MOJEJ CHOROBY UMYSŁOWEJ, NIENORMALNOŚCI, MORDOWAĆ LUDZI
(4. EUTANAZJA; SELEKCJA POZYTYWNA/UTOPIA; SELEKCJA NEGATYWNA (to tylko... psychopaci, debile; kanalie; degeneraci; skutki braku selekcji/selekcji negatywnej)
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... c&start=45 )
, ALE NA SZCZĘŚCIE DOBRZY, MĄDRZY PRACOWNICY MEDIÓW, POLITYCY DALEJ RATUJĄ LUDZKOŚĆ, I W OGÓLE ŻYCIE NA ZIEMI (musicie więc dalej wierzyć mediom, być podporządkowani obecnie rządzącym, a dalej będziecie ratowani)(w ogóle ludzie dbają o swoje i innych zdrowie, życie; są rozsądni, dobrzy, dalekowzroczni)
W hołdzie, jako dowód najwyższego uznania, dla mediów, polityków; ludzkości, małe co nieco (prezenty od pracowników mediów, eksponowanych, promowanych, wspieranych przez nich polityków(/skutki promowania, wspierania, stosowania dotychczasowych rozwiązań systemowych/efekty zmilczania (...)); jedynie słusznych rządzących, i jedynie słusznie postępujących; dobroczyńców; plony Waszych działań, Waszego dobra, już teraz, oraz tego perspektywy):
[DEDYKUJĘ TO TEŻ SPECJALISTOM OD: „LUDOBÓJSTWA, FASZYZMU (Stalin, Hitler [To byli niszczący m.in. wartościowych ludzi, zmuszający do realizowania ich utopii psychopaci-wszechstronni destruktorzy (m.in. likwidujący zagrożenie ze strony ludzi myślących...)!])”, ITP. (gdy ktoś próbuje temu przeciwdziałać, coś konstruktywnego zrobić)... Czyli m.in. współ: degenerującym, skażającym, trującym, zagładcom przyrody, w ogóle życia, grabieżcom minerałów i innych zasobów, zadłużycielom, barbarzyńcom; egoistycznym kreaturom, bezwzględnym bestiom; psychopatom, debilom; kanaliom:
PS
Niech przeciwnicy racjonalnego postępowania wykażą, jakie to byłoby złe w skutkach (w tym selekcja pozytywna, eutanazja (co tysiąckrotnie przeważy – skutki uboczne czy korzyści)), oraz jak jest dobre obecne postępowanie (czyli m.in. płodzenie, rodzenie dzieci chorych, upośledzonych, niedorozwiniętych (zarażających, psychopatów, debili); rencistów, przestępców. Jak korzystne jest przeludnienie)...]
Ostatnio zmieniony pt kwie 30, 2010 7:18 pm przez admin, łącznie zmieniany 8 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Piątek [19.03.2010, 10:56]
LUBISZ CHIŃSZCZYZNĘ? JEST GORSZA NIŻ TRUCIZNA!
Restauracje podają "podgrzane pomyje".
Każdego roku chińskie restauracje zużywają od 2 do 3 mln ton trującego i brudnego oleju.
To pomyje zawierające trujące i rakotwórcze substancje. W oleju odkryto m.in. aflatoksyny, które są 100 razy bardziej trujące niż zakazany biały arsen - pisze "China Youth Daily".
Zdaniem dietetyków w ten sposób przygotowywany jest co 10. posiłek podawany w chińskiej restauracji.
Z raportu naukowców z Wuhan Polytechnic University wynika, że olej używany w gastronomii powstaje często z miejskich ścieków, które są odpowiednio podgrzewane i filtrowane. | TM
www.o2.pl | Wtorek [24.03.2009, 17:49] 2 źródła
NIEZDROWY TRYB ŻYCIA KOSZTUJE POLAKÓW 20 MLD ROCZNIE
Tyle trzeba wydać na leczenie chorób związanych z otyłością i nadwagą.
Jeśli chcemy żyć długo i w dobrej formie, musimy prowadzić zdrowy tryb życia. To on odpowiada za 56 proc. naszego zdrowia, podczas gdy medycyna naprawcza - jedynie za 10-15 proc. Zdrowy tryb życia gwarantuje lepszą jakość życia - uważa Andrzej Wojtyła, główny inspektor sanitarny i przewodniczący Rady ds. Diety, Aktywności Fizycznej i Zdrowia.
W Polsce problemy z nadwagą i otyłością ma 13 proc. dzieci i młodzieży. Niestety, jedynie 30 proc. uczestniczy w zajęciach sportowych w czasie wolnym od zajęć. Wśród dorosłych sytuacja jest jeszcze gorsza. Sport uprawia zaledwie 5 proc. z nich.
Odżywiamy się bardzo źle. Jemy nie to, co trzeba, i w nieodpowiednich ilościach. Na domiar złego ciągle, zwłaszcza w kolorowych czasopismach, pojawiają się rozbieżne informacje o tym, co jest zdrowe, a co nie - powiedział wiceprezes Polskiego Towarzystwa Technologów Żywności prof. Krzysztof Krygier. | G
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [31.05.2010, 08:41]
POLSKIE DZIECI TYJĄ NA POTĘGĘ. BĘDĄ KALEKAMI?
To nie tylko przez chipsy i słodycze.
Co piątemu polskiemu dziecku grożą choroby z powodu otyłości. Już teraz wśród gimnazjalistów 6 proc. dzieci ma problem z nadwagą, a 11 proc. jest otyłych. Najbardziej zagrożeni tą dolegliwością są chłopcy - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Co czwarty nastolatek przyznaje się do jedzenie w nocy, tyle samo często nie je śniadania. Większość codziennie sięga po słodycze i chipsy.
Oprócz złych nawyków żywieniowych przyczyną tycia najmłodszych Polaków jest brak ruchu - aż 60 proc. przyznaje, że ich jedyną formą aktywności jest droga do szkoły i zajęcia wychowania fizycznego.
Coraz więcej dzieci jest podwożonych do szkół, a czas wolny spędzają przed komputerem lub telewizorem. W efekcie co piąte dziecko skarży się na problemy z kręgosłupem, stawami, sercem czy astmą - mówi prof. Anna Dobrzańska, konsultant krajowy ds. pediatrii.
Coraz częściej dzieci cierpią także na nadciśnienie tętnicze, które dotąd uznawano za chorobę dorosłych. | AJ
LUBISZ CHIŃSZCZYZNĘ? JEST GORSZA NIŻ TRUCIZNA!
Restauracje podają "podgrzane pomyje".
Każdego roku chińskie restauracje zużywają od 2 do 3 mln ton trującego i brudnego oleju.
To pomyje zawierające trujące i rakotwórcze substancje. W oleju odkryto m.in. aflatoksyny, które są 100 razy bardziej trujące niż zakazany biały arsen - pisze "China Youth Daily".
Zdaniem dietetyków w ten sposób przygotowywany jest co 10. posiłek podawany w chińskiej restauracji.
Z raportu naukowców z Wuhan Polytechnic University wynika, że olej używany w gastronomii powstaje często z miejskich ścieków, które są odpowiednio podgrzewane i filtrowane. | TM
www.o2.pl | Wtorek [24.03.2009, 17:49] 2 źródła
NIEZDROWY TRYB ŻYCIA KOSZTUJE POLAKÓW 20 MLD ROCZNIE
Tyle trzeba wydać na leczenie chorób związanych z otyłością i nadwagą.
Jeśli chcemy żyć długo i w dobrej formie, musimy prowadzić zdrowy tryb życia. To on odpowiada za 56 proc. naszego zdrowia, podczas gdy medycyna naprawcza - jedynie za 10-15 proc. Zdrowy tryb życia gwarantuje lepszą jakość życia - uważa Andrzej Wojtyła, główny inspektor sanitarny i przewodniczący Rady ds. Diety, Aktywności Fizycznej i Zdrowia.
W Polsce problemy z nadwagą i otyłością ma 13 proc. dzieci i młodzieży. Niestety, jedynie 30 proc. uczestniczy w zajęciach sportowych w czasie wolnym od zajęć. Wśród dorosłych sytuacja jest jeszcze gorsza. Sport uprawia zaledwie 5 proc. z nich.
Odżywiamy się bardzo źle. Jemy nie to, co trzeba, i w nieodpowiednich ilościach. Na domiar złego ciągle, zwłaszcza w kolorowych czasopismach, pojawiają się rozbieżne informacje o tym, co jest zdrowe, a co nie - powiedział wiceprezes Polskiego Towarzystwa Technologów Żywności prof. Krzysztof Krygier. | G
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [31.05.2010, 08:41]
POLSKIE DZIECI TYJĄ NA POTĘGĘ. BĘDĄ KALEKAMI?
To nie tylko przez chipsy i słodycze.
Co piątemu polskiemu dziecku grożą choroby z powodu otyłości. Już teraz wśród gimnazjalistów 6 proc. dzieci ma problem z nadwagą, a 11 proc. jest otyłych. Najbardziej zagrożeni tą dolegliwością są chłopcy - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Co czwarty nastolatek przyznaje się do jedzenie w nocy, tyle samo często nie je śniadania. Większość codziennie sięga po słodycze i chipsy.
Oprócz złych nawyków żywieniowych przyczyną tycia najmłodszych Polaków jest brak ruchu - aż 60 proc. przyznaje, że ich jedyną formą aktywności jest droga do szkoły i zajęcia wychowania fizycznego.
Coraz więcej dzieci jest podwożonych do szkół, a czas wolny spędzają przed komputerem lub telewizorem. W efekcie co piąte dziecko skarży się na problemy z kręgosłupem, stawami, sercem czy astmą - mówi prof. Anna Dobrzańska, konsultant krajowy ds. pediatrii.
Coraz częściej dzieci cierpią także na nadciśnienie tętnicze, które dotąd uznawano za chorobę dorosłych. | AJ
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:25 am przez admin, łącznie zmieniany 11 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [17.12.2009, 08:05] 2 źródła: Jedna mutacja genów raka płuc przypada na każde wypalone 15 papierosów. Co więcej, zmiany wywołuje już pierwsze zaciągnięcie się nikotyną - czytamy na gazeta.pl. | JS
[Podobnie ma się sytuacja m.in. z narkotykami, w tym z marihuaną, alkoholem, tzw. lekami, wpływem skażonego środowiska, sposobem odżywiania, trybem życia, sposobem uprawiania seksu, zapładniania, przekazywanymi genami (selekcją negatywną/brakiem selekcji, doboru osób mających zająć się prokreacją). – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Poniedziałek [22.02.2010, 07:32]
WYŚPIJ SIĘ. UNIKAJ NIEODPOWIEDNIEGO TOWARZYSTWA. TO MOŻE URATOWAĆ CI ŻYCIE
Jakich znajomych warto unikać.
Młodzi, którzy śpią krócej niż 7 godzin na dobę, mają znacznie większe szanse na uzależnienie od narkotyków i alkoholu - twierdzą naukowcy z University of California.
Ich zdaniem portale społecznościowe sprawiły, że bezsenność rozprzestrzenia się "jak zaraza". Osoba, która ma tylko jednego przyjaciela, który śpi mniej niż 7 godzin ma również o 11 proc. większe szanse na bezsenność i 19 proc. większe na zażywanie narkotyków.
Natomiast przyjaciel, który zażywa marihuanę zwiększa nasze szanse na wpadnięcie w nałóg aż o ponad 50 proc.
Zwiększenie liczby godzin snu może uratować młodzież przed groźnymi nałogami - uważają eksperci. | TM
[Podobnie ma się sytuacja z zażywaniem innych trucizn, niezdrowym trybem życia, sposobem zaspokajania seksu, itp. – red.]
NAJPIERW WYDATKI NA:
www.o2.pl | www.sfora.pl Poniedziałek [12.04.2010, 07:52] ILE POLACY WYDAJĄ NA DZIECI
W grę wchodzą miliardy złotych.
W 2009 roku na produkty dla dzieci, takie jak pieluchy, zabawki, odzież, obuwie, kosmetyki, wózki i meble wydaliśmy ok. 10 mld złotych - wynika z danych firmy Euromonitor International.
Ile trzeba wydać na dziecko? Zdaniem ekspertów z Centrum im. A. Smitha minimalny koszt wychowania dziecka do osiągnięcia przez nie 20. roku życia wynosi 160 tys. zł. Jednak - jak przypomina gazeta - może on wzrosnąć, gdy podniesiona zostanie stawka podatku VAT z 7 do 22 proc., czego domaga się od nas Unia Europejska.
Na razie jednak, dzięki wzrostowi liczby dzieci (do 2015 roku ma się utrzymywać mini baby boom, związany z wchodzeniem w tzw. okres rozrodczy osób z wyżu demograficznego lat 80. oraz odroczonymi decyzjami o macierzyństwie pokolenia lat 70. - przyp. gazeta) producenci artykułów dla dzieci wciąż liczą na wzrost sprzedaży.
Szczególnie producenci żywności dla dzieci zacierają ręce. W ubiegłym roku kupiliśmy kaszek i odżywek za 1 mld złotych. W tym roku kupimy o 10 proc. więcej. | WB
www.o2.pl | Poniedziałek [01.06.2009, 08:18] 2 źródła
ILE KOSZTUJE WYCHOWANIE DZIECI
Na jedno wydasz nawet pół miliona złotych.
Miesięczne wydatki na wychowanie jednego dziecka wynoszą prawie 2 tysiące złotych - donosi "Gazeta Prawna".
Choć ze statystyk wynika, że średnio Polacy wydają na swoją pociechę średnio 650 złotych. Jednak, zdaniem analityków, to kryzysowe wyliczenia. Wystarczy, że rodzice postanowią w przypadku małego dziecka zatrudnić opiekunkę, lub w przypadku starszego - posłać je do prywatnej szkoły, aby te koszty wzrosły o ponad 1000 złotych.
Do tego kolejne kilkaset złotych miesięcznie na szeroko pojęte podniesienie standardu życia i po 20 latach mamy wydatki rzędu pół miliona złotych - wyliczają eksperci z Centrum im. Adama Smitha
Czy taka warta prawie 500 tysięcy złotych "inwestycja" ma szansę się zwrócić? To zależy przede wszystkim - jak w przypadku każdej inwestycji - od podejmowania dobrych decyzji w trakcie całego procesu wychowawczego.
Jak mówi stare powiedzenie: dobrze wychowane dziecko to wyrok na 25 lat. Źle wychowane to dożywocie. - podsumowuje wyliczenia "Gazeta Prawna". | AJ
www.o2.pl | Środa [05.08.2009, 07:14] 4 źródła
WYCHOWANIE DZIECKA KOSZTUJE 300 TYS. DOLARÓW
Ta kwota zaspokoi tylko podstawowe potrzeby pociechy przez 17 lat.
Za wychowanie dziecka w USA trzeba zapłacić obecnie blisko 300 tys. dolarów - wynika z raportu amerykańskiego Departamentu Rolnictwa.
Kwota ta obejmuje wydatki na zaspokojenie podstawowych potrzeb dziecka przez 17 lat. Przy jej wyliczeniu eksperci brali pod uwagę m.in. ceny żywności, mieszkania, opieki zdrowotnej oraz nauki w szkole podstawowej i średniej.
Jak się okazuje wychowywanie dzieci w USA jest coraz bardziej kosztowne. W 1960 roku kosztowało to ledwie 25,3 tys. dol., a w 2007 roku 269 tys. dol. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.11.2009, 14:58] 3 źródła
DZIECKO KOSZTUJE WIĘCEJ NIŻ MYŚLISZ. WYDASZ FORTUNĘ
Czy stać cię na wychowanie potomstwa.
Utrzymanie i wychowanie dziecka kosztuje obecnie prawie milion dolarów - wynika z badań australijskich analityków.
Według specjalistów ponad 384,5 tys. dolarów wydajemy na utrzymanie dziecka do 18 roku życia. Ta suma nie obejmuje wydatków na prywatną szkołę i wakacje. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie koniec wydatków.
Dzieci urodzone po 1995 roku nie chcą się wyprowadzać z rodzinnego domu. Do samodzielnego życia zniechęcają je wysokie koszty utrzymania - twierdzą eksperci.
Większość z nich mieszka z rodzicami do 25 roku życia. Przez to koszty prowadzenia gospodarstwa domowego wzrastają o 834 tys. dolarów - twierdzi Mark McCrindle, autor raportu.
W tym okresie na podróże, wyżywienie, edukację i rozrywki dla naszych pociech wydajemy około 3 tys. dolarów rocznie.
W ciągu całego życia rodzice wydają 206 tys. dolarów na wyżywienie dziecka, 165 tys. na mieszkanie, 157 tys. na opiekę zdrowotną i rozrywki 129 tys. na odzież, 123 tys. na transport, 95 tys. na edukację oraz 157 tys. na "inne usługi" z jakich korzystają nasze pociechy.
Badanie pokazało również, że średnio każde dziecko posiada ponad 100 zabawek. Niemal każdy rodzic wydaje też na zabawki ponad 100 dolarów rocznie. | TM
NASTĘPNIE WYDATKI NA:
www.o2.pl | Piątek, 08.05.2009 08:37 | PULS BIZNESU: Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika jednak, że pali 30% obywateli UE. A europejska gospodarka traci z powodu szkodliwości nałogu i leczenia palaczy - około 100 mld EUR rocznie. Rygorystyczne prawo przeciw paleniu jest już m.in. w Irlandii, Anglii i Norwegii.
[Czyli za te pieniądze można by było wybudować np. tysiące elektrowni wiatrowo-wodnych. Nie bylibyśmy truci ani trucizną nikotynową, ani z kominów domowych, ani elektrowni węglowych. – red.]
www.o2.pl | Sobota [30.05.2009, 18:35] 1 źródło
TYTOŃ ZABIJE MILIARD LUDZI
Do końca stulecia.
Bo co sześć sekund umiera jeden palacz.
Przed zabójczymi skutkami tytoniu ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia. Tylko do 2030 roku nałóg zabije 175 milionów osób na całym świecie.
Jeśli będą nadal palili tyle, co obecnie, do końca stulecia, umrze na naszej planecie miliard ludzi - ostrzega WHO.
Jak dodają eksperci organizacji, obecnie tytoń zabija prawie 5,4 miliona ludzi rocznie. A to oznacza, że przez papierosy jedna osoba umiera co sześć sekund. Palenie jest przyczyną co dziesiątego zgonu. | JK
www.o2.pl Poniedziałek [05.01.2009, 09:57] 1 źródło
TRUJĄCY DYM Z PAPIEROSÓW JEST WSZĘDZIE
Na ubraniach, we włosach, w domu i w windzie.
Pojęcie biernego palenia, kiedy wdychamy dym papierosowy przebywając w jednym pomieszczeniu z palaczami, jest nam doskonale znane. Jednak naukowcy ostrzegają także przez tzw. "paleniem z trzeciej ręki". O co chodzi? Trujące substancje z dymu papierosowego osiadają na włosach, ubraniu, skórze osób palących, a także na meblach i przedmiotach. W ten sposób mają z nimi kontakt osoby niepalące, w tym dzieci. Niewidoczne toksyczne gazy i cząsteczki zawierają metale ciężkie, substancje rakotwórcze, a nawet materiały radioaktywne - badanie na ten temat przeprowadzili lekarze ze Szpitala dla Dzieci MassGeneral w Bostonie. Wśród substancji znajdujących się w dymie papierosowym są m.in. cyjanowodór, używany w broni chemicznej; butan stosowany w zapalniczkach, toluen, arsen, ołów, tlenek węgla, a także polon-210, którego użyto do zabójstwa byłego rosyjskiego szpiega Aleksandra Litwinienki. AH
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Środa, 10.02.2010 13:31
KRAJ: CAŁKOWITY ZAKAZ PALENIA.
Prawie wszyscy są za
Zdaniem sejmowej komisji zdrowia w Polsce rocznie umiera 2 tys. osób narażonych na bierne wdychanie dymu tytoniowego.
Bartosz Dyląg bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [10.11.2009, 13:46] 3 źródła
PRZEZ PAPIEROSY WYGINĄ WSZYSTKIE... RYBY ŚWIATA
Jak można zapobiec katastrofie.
Chemiczne substancje zawarte w kiepach wyrzucanych przez palaczy zagrażają populacji wszystkich ryb na świecie. Niedopałki to odpadki na tyle niebezpieczne, że ich wyrzucanie powinno być prawnie regulowane - donosi "San Diego Union-Tribune".
Do takich wniosków doszli naukowcy z San Diego State University. W czasie swojego eksperymentu najpierw przed dobę moczyli w wodzie niedopałki, a później wpuścili do niej ryby. Połowa nie przeżyła nawet 5 dni. To zdaniem badaczy dowodzi, że wypalone resztki papierosów zagrażają światowym zasobom
wody. To kolejne negatywne skutki tej używki. Powinniśmy zaostrzyć prawo, tak aby na ulicach nie leżały tony toksycznych niedopałków - mówi prof. Tom Novotny. W San Francisco już wprowadzono 20-procentowy podatek, który pokrywa koszty usuwania wyrzuconych przez palaczy niedopałków. | AJ
[Podczas deszczu wypłuczyny z miliardów petów dostają się do wód gruntowych, pety są też bezpośrednio wyrzucane do rzek, akwenów morskich, kanalizacji, potem, tylko częściowo oczyszczoną wodę pijemy, i w inny sposób spożywamy zawarte w niej substancje i my sami. – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [20.11.2009, 21:45] 1 źródło
PAPIEROSY ZABIJAJĄ NIE TYLKO NIKOTYNĄ
O wiele szybciej palacza dopadną ukryte w nich bakterie.
W dostępnych sprzedaży papierosach odkryto setki bakterii patogennych odpowiedzialnych za ciężkie i przewlekłe choroby - czytamy na labspaces.net. Nie tylko palacze, ale ci, w towarzystwie których się pali wchłaniają m.in.:
- Acinetobacter - infekcje krwi i płuc; - Bacillus - wydłużona forma bakterii, pod tą postacią występuje np. wąglik i tężec ; - Burkholderia - posocznica, zapalenie osierdzia, zapalenie dróg moczowych; - Clostridium - choroby układu pokarmowego; - Klebsiella - łączona z durem brzusznym, czerwonką i salmonellą;
- Pseudomonas aeruginosa - pałeczki ropy błękitnej, "typowa bakteria szpitalna" może wywołać wszystko od infekcji ucha po zapalenie opon mózgowych.
Wstępne badania francusko-amerykańskie na Ecole Centrale de Lyon University of Maryland pokazały, że bakterie występujące w papierosach są w stanie przetrwać proces palenia. Potem podróżują z dymem do przewodu pokarmowego i płuc. | JS
[Podobnie ma się sytuacja m.in. z narkotykami, w tym z marihuaną, alkoholem, tzw. lekami, wpływem skażonego środowiska, sposobem odżywiania, trybem życia, sposobem uprawiania seksu, zapładniania, przekazywanymi genami (selekcją negatywną/brakiem selekcji, doboru osób mających zająć się prokreacją). – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Poniedziałek [22.02.2010, 07:32]
WYŚPIJ SIĘ. UNIKAJ NIEODPOWIEDNIEGO TOWARZYSTWA. TO MOŻE URATOWAĆ CI ŻYCIE
Jakich znajomych warto unikać.
Młodzi, którzy śpią krócej niż 7 godzin na dobę, mają znacznie większe szanse na uzależnienie od narkotyków i alkoholu - twierdzą naukowcy z University of California.
Ich zdaniem portale społecznościowe sprawiły, że bezsenność rozprzestrzenia się "jak zaraza". Osoba, która ma tylko jednego przyjaciela, który śpi mniej niż 7 godzin ma również o 11 proc. większe szanse na bezsenność i 19 proc. większe na zażywanie narkotyków.
Natomiast przyjaciel, który zażywa marihuanę zwiększa nasze szanse na wpadnięcie w nałóg aż o ponad 50 proc.
Zwiększenie liczby godzin snu może uratować młodzież przed groźnymi nałogami - uważają eksperci. | TM
[Podobnie ma się sytuacja z zażywaniem innych trucizn, niezdrowym trybem życia, sposobem zaspokajania seksu, itp. – red.]
NAJPIERW WYDATKI NA:
www.o2.pl | www.sfora.pl Poniedziałek [12.04.2010, 07:52] ILE POLACY WYDAJĄ NA DZIECI
W grę wchodzą miliardy złotych.
W 2009 roku na produkty dla dzieci, takie jak pieluchy, zabawki, odzież, obuwie, kosmetyki, wózki i meble wydaliśmy ok. 10 mld złotych - wynika z danych firmy Euromonitor International.
Ile trzeba wydać na dziecko? Zdaniem ekspertów z Centrum im. A. Smitha minimalny koszt wychowania dziecka do osiągnięcia przez nie 20. roku życia wynosi 160 tys. zł. Jednak - jak przypomina gazeta - może on wzrosnąć, gdy podniesiona zostanie stawka podatku VAT z 7 do 22 proc., czego domaga się od nas Unia Europejska.
Na razie jednak, dzięki wzrostowi liczby dzieci (do 2015 roku ma się utrzymywać mini baby boom, związany z wchodzeniem w tzw. okres rozrodczy osób z wyżu demograficznego lat 80. oraz odroczonymi decyzjami o macierzyństwie pokolenia lat 70. - przyp. gazeta) producenci artykułów dla dzieci wciąż liczą na wzrost sprzedaży.
Szczególnie producenci żywności dla dzieci zacierają ręce. W ubiegłym roku kupiliśmy kaszek i odżywek za 1 mld złotych. W tym roku kupimy o 10 proc. więcej. | WB
www.o2.pl | Poniedziałek [01.06.2009, 08:18] 2 źródła
ILE KOSZTUJE WYCHOWANIE DZIECI
Na jedno wydasz nawet pół miliona złotych.
Miesięczne wydatki na wychowanie jednego dziecka wynoszą prawie 2 tysiące złotych - donosi "Gazeta Prawna".
Choć ze statystyk wynika, że średnio Polacy wydają na swoją pociechę średnio 650 złotych. Jednak, zdaniem analityków, to kryzysowe wyliczenia. Wystarczy, że rodzice postanowią w przypadku małego dziecka zatrudnić opiekunkę, lub w przypadku starszego - posłać je do prywatnej szkoły, aby te koszty wzrosły o ponad 1000 złotych.
Do tego kolejne kilkaset złotych miesięcznie na szeroko pojęte podniesienie standardu życia i po 20 latach mamy wydatki rzędu pół miliona złotych - wyliczają eksperci z Centrum im. Adama Smitha
Czy taka warta prawie 500 tysięcy złotych "inwestycja" ma szansę się zwrócić? To zależy przede wszystkim - jak w przypadku każdej inwestycji - od podejmowania dobrych decyzji w trakcie całego procesu wychowawczego.
Jak mówi stare powiedzenie: dobrze wychowane dziecko to wyrok na 25 lat. Źle wychowane to dożywocie. - podsumowuje wyliczenia "Gazeta Prawna". | AJ
www.o2.pl | Środa [05.08.2009, 07:14] 4 źródła
WYCHOWANIE DZIECKA KOSZTUJE 300 TYS. DOLARÓW
Ta kwota zaspokoi tylko podstawowe potrzeby pociechy przez 17 lat.
Za wychowanie dziecka w USA trzeba zapłacić obecnie blisko 300 tys. dolarów - wynika z raportu amerykańskiego Departamentu Rolnictwa.
Kwota ta obejmuje wydatki na zaspokojenie podstawowych potrzeb dziecka przez 17 lat. Przy jej wyliczeniu eksperci brali pod uwagę m.in. ceny żywności, mieszkania, opieki zdrowotnej oraz nauki w szkole podstawowej i średniej.
Jak się okazuje wychowywanie dzieci w USA jest coraz bardziej kosztowne. W 1960 roku kosztowało to ledwie 25,3 tys. dol., a w 2007 roku 269 tys. dol. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [30.11.2009, 14:58] 3 źródła
DZIECKO KOSZTUJE WIĘCEJ NIŻ MYŚLISZ. WYDASZ FORTUNĘ
Czy stać cię na wychowanie potomstwa.
Utrzymanie i wychowanie dziecka kosztuje obecnie prawie milion dolarów - wynika z badań australijskich analityków.
Według specjalistów ponad 384,5 tys. dolarów wydajemy na utrzymanie dziecka do 18 roku życia. Ta suma nie obejmuje wydatków na prywatną szkołę i wakacje. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie koniec wydatków.
Dzieci urodzone po 1995 roku nie chcą się wyprowadzać z rodzinnego domu. Do samodzielnego życia zniechęcają je wysokie koszty utrzymania - twierdzą eksperci.
Większość z nich mieszka z rodzicami do 25 roku życia. Przez to koszty prowadzenia gospodarstwa domowego wzrastają o 834 tys. dolarów - twierdzi Mark McCrindle, autor raportu.
W tym okresie na podróże, wyżywienie, edukację i rozrywki dla naszych pociech wydajemy około 3 tys. dolarów rocznie.
W ciągu całego życia rodzice wydają 206 tys. dolarów na wyżywienie dziecka, 165 tys. na mieszkanie, 157 tys. na opiekę zdrowotną i rozrywki 129 tys. na odzież, 123 tys. na transport, 95 tys. na edukację oraz 157 tys. na "inne usługi" z jakich korzystają nasze pociechy.
Badanie pokazało również, że średnio każde dziecko posiada ponad 100 zabawek. Niemal każdy rodzic wydaje też na zabawki ponad 100 dolarów rocznie. | TM
NASTĘPNIE WYDATKI NA:
www.o2.pl | Piątek, 08.05.2009 08:37 | PULS BIZNESU: Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika jednak, że pali 30% obywateli UE. A europejska gospodarka traci z powodu szkodliwości nałogu i leczenia palaczy - około 100 mld EUR rocznie. Rygorystyczne prawo przeciw paleniu jest już m.in. w Irlandii, Anglii i Norwegii.
[Czyli za te pieniądze można by było wybudować np. tysiące elektrowni wiatrowo-wodnych. Nie bylibyśmy truci ani trucizną nikotynową, ani z kominów domowych, ani elektrowni węglowych. – red.]
www.o2.pl | Sobota [30.05.2009, 18:35] 1 źródło
TYTOŃ ZABIJE MILIARD LUDZI
Do końca stulecia.
Bo co sześć sekund umiera jeden palacz.
Przed zabójczymi skutkami tytoniu ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia. Tylko do 2030 roku nałóg zabije 175 milionów osób na całym świecie.
Jeśli będą nadal palili tyle, co obecnie, do końca stulecia, umrze na naszej planecie miliard ludzi - ostrzega WHO.
Jak dodają eksperci organizacji, obecnie tytoń zabija prawie 5,4 miliona ludzi rocznie. A to oznacza, że przez papierosy jedna osoba umiera co sześć sekund. Palenie jest przyczyną co dziesiątego zgonu. | JK
www.o2.pl Poniedziałek [05.01.2009, 09:57] 1 źródło
TRUJĄCY DYM Z PAPIEROSÓW JEST WSZĘDZIE
Na ubraniach, we włosach, w domu i w windzie.
Pojęcie biernego palenia, kiedy wdychamy dym papierosowy przebywając w jednym pomieszczeniu z palaczami, jest nam doskonale znane. Jednak naukowcy ostrzegają także przez tzw. "paleniem z trzeciej ręki". O co chodzi? Trujące substancje z dymu papierosowego osiadają na włosach, ubraniu, skórze osób palących, a także na meblach i przedmiotach. W ten sposób mają z nimi kontakt osoby niepalące, w tym dzieci. Niewidoczne toksyczne gazy i cząsteczki zawierają metale ciężkie, substancje rakotwórcze, a nawet materiały radioaktywne - badanie na ten temat przeprowadzili lekarze ze Szpitala dla Dzieci MassGeneral w Bostonie. Wśród substancji znajdujących się w dymie papierosowym są m.in. cyjanowodór, używany w broni chemicznej; butan stosowany w zapalniczkach, toluen, arsen, ołów, tlenek węgla, a także polon-210, którego użyto do zabójstwa byłego rosyjskiego szpiega Aleksandra Litwinienki. AH
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Środa, 10.02.2010 13:31
KRAJ: CAŁKOWITY ZAKAZ PALENIA.
Prawie wszyscy są za
Zdaniem sejmowej komisji zdrowia w Polsce rocznie umiera 2 tys. osób narażonych na bierne wdychanie dymu tytoniowego.
Bartosz Dyląg bartosz.dylag@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [10.11.2009, 13:46] 3 źródła
PRZEZ PAPIEROSY WYGINĄ WSZYSTKIE... RYBY ŚWIATA
Jak można zapobiec katastrofie.
Chemiczne substancje zawarte w kiepach wyrzucanych przez palaczy zagrażają populacji wszystkich ryb na świecie. Niedopałki to odpadki na tyle niebezpieczne, że ich wyrzucanie powinno być prawnie regulowane - donosi "San Diego Union-Tribune".
Do takich wniosków doszli naukowcy z San Diego State University. W czasie swojego eksperymentu najpierw przed dobę moczyli w wodzie niedopałki, a później wpuścili do niej ryby. Połowa nie przeżyła nawet 5 dni. To zdaniem badaczy dowodzi, że wypalone resztki papierosów zagrażają światowym zasobom
wody. To kolejne negatywne skutki tej używki. Powinniśmy zaostrzyć prawo, tak aby na ulicach nie leżały tony toksycznych niedopałków - mówi prof. Tom Novotny. W San Francisco już wprowadzono 20-procentowy podatek, który pokrywa koszty usuwania wyrzuconych przez palaczy niedopałków. | AJ
[Podczas deszczu wypłuczyny z miliardów petów dostają się do wód gruntowych, pety są też bezpośrednio wyrzucane do rzek, akwenów morskich, kanalizacji, potem, tylko częściowo oczyszczoną wodę pijemy, i w inny sposób spożywamy zawarte w niej substancje i my sami. – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [20.11.2009, 21:45] 1 źródło
PAPIEROSY ZABIJAJĄ NIE TYLKO NIKOTYNĄ
O wiele szybciej palacza dopadną ukryte w nich bakterie.
W dostępnych sprzedaży papierosach odkryto setki bakterii patogennych odpowiedzialnych za ciężkie i przewlekłe choroby - czytamy na labspaces.net. Nie tylko palacze, ale ci, w towarzystwie których się pali wchłaniają m.in.:
- Acinetobacter - infekcje krwi i płuc; - Bacillus - wydłużona forma bakterii, pod tą postacią występuje np. wąglik i tężec ; - Burkholderia - posocznica, zapalenie osierdzia, zapalenie dróg moczowych; - Clostridium - choroby układu pokarmowego; - Klebsiella - łączona z durem brzusznym, czerwonką i salmonellą;
- Pseudomonas aeruginosa - pałeczki ropy błękitnej, "typowa bakteria szpitalna" może wywołać wszystko od infekcji ucha po zapalenie opon mózgowych.
Wstępne badania francusko-amerykańskie na Ecole Centrale de Lyon University of Maryland pokazały, że bakterie występujące w papierosach są w stanie przetrwać proces palenia. Potem podróżują z dymem do przewodu pokarmowego i płuc. | JS
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:27 am przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [26.02.2010, 12:00]
ĆPAJĄ JUŻ NAWET OŚMIOLATKI
Mali narkomani są niemal w każdej szkole.
Wolne od narkotyków było jedno liceum na 112 i 10 podstawówek na 94. To wynik badania szkół w Hongkongu - donosi serwis monstersandcritics.com.
Już ośmioletnie dzieci przyznawały się do brania narkotyków i innych substancji psychoaktywnych.
Zaczynają od tego co znajdą w domu - rozcieńczacz do farb i syrop na kaszel - dodaje serwis.
Pierwszy środek bierze 37,5 proc. a drugi 30,7 proc. narkotyzujących się dzieci z podstawówek.
W liceach dominuje trawka i ketamina (środek znieczulający dla zwierząt) - zauważa monstersandcritics.com. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | 4 źródła Środa [13.01.2010, 12:58]
KOKAINA WYKOŃCZY MILIONY EUROPEJCZYKÓW
Wszyscy mogą umrzeć w jednej chwili.
Ponad 3 proc. nagłych zgonów w Europie związanych jest z zażywaniem kokainy. Wiele osób umiera po wymieszaniu tego narkotyku z alkoholem i papierosami - twierdzą naukowcy.
Ich zdaniem z tego powodu codziennie ryzykuje życiem 12 mln mieszkańców naszego kontynentu.
Nie istnieje coś takiego jak bezpieczne zażywanie kokainy. Nawet niewielkie dawki mogą mieć katastrofalne konsekwencje - powiedział Joaquin Lucena z Institute of Legal Medicine.
W Hiszpanii, gdzie prowadzono badania, umierali głównie mężczyźni w wieku 21-45 lat. 81 proc. z nich paliło również papierosy, a 76 proc. piło alkohol - pisze "European Heart Journal".
Kokainę zażywa już ponad 5 proc. dorosłych w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoszech. Najczęściej to ludzie w wieku od 15 do 34 lat. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Sobota [23.01.2010, 19:05]
EKSPERCI: NARKOTYKI SĄ CORAZ TAŃSZE I BARDZIEJ NIEBEZPIECZNE
Uwaga na zabójcze podróbki.
Pigułki ecstasy są coraz tańsze i coraz bardziej niebezpieczne - ostrzegają eksperci.
W Australii ceny spadły w ciągu roku nawet o 5 dolarów za sztukę.
Badania wykazały również, że młodzi ludzie biorą coraz większe ilości tego narkotyku. W ciągu ostatniego roku spożycie wzrosło średnio o 18 proc. na osobę. To oznacza, że jedna osoba przyjmuje co najmniej dwie tabletki na dobę.
Narkotyk ten zawiera także coraz więcej szkodliwych substancji. Coraz częściej dodawany jest do niego również np. proszek do prania i kreda - powiedział Charlie Carver z Serious Organised Crime Squad. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Środa [03.02.2010, 14:45]
KOKAINA BEZ KOKAINY? ALE ZE ŚRODKIEM NA ODROBACZANIE
Co handlarze dodają do narkotyków, żeby zwiększyć zyski.
Handlarze narkotyków sprzedają kokainę coraz gorszej jakości - twierdzą czescy policjanci.
Kartele z Ameryki Południowej rozcieńczają narkotyk, aby zwiększyć zyski. Jeszcze dwa lata temu średnie stężenie kokainy wynosiło około 60 proc., a w ubiegłym roku już tylko 20 proc. - powiedział Jakub Frydrych z National Anti-Drug Centrum.
Do kokainy dodają często leki weterynaryjne oraz środki znieczulające. Czysta kokaina stała się rzadkością.
Bardzo popularny jest Levamisol to środek na odrobaczanie zwierząt. Niestety zmniejsza on odporność organizmu na wiele chorób - ostrzegają eksperci. | TM
ĆPAJĄ JUŻ NAWET OŚMIOLATKI
Mali narkomani są niemal w każdej szkole.
Wolne od narkotyków było jedno liceum na 112 i 10 podstawówek na 94. To wynik badania szkół w Hongkongu - donosi serwis monstersandcritics.com.
Już ośmioletnie dzieci przyznawały się do brania narkotyków i innych substancji psychoaktywnych.
Zaczynają od tego co znajdą w domu - rozcieńczacz do farb i syrop na kaszel - dodaje serwis.
Pierwszy środek bierze 37,5 proc. a drugi 30,7 proc. narkotyzujących się dzieci z podstawówek.
W liceach dominuje trawka i ketamina (środek znieczulający dla zwierząt) - zauważa monstersandcritics.com. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | 4 źródła Środa [13.01.2010, 12:58]
KOKAINA WYKOŃCZY MILIONY EUROPEJCZYKÓW
Wszyscy mogą umrzeć w jednej chwili.
Ponad 3 proc. nagłych zgonów w Europie związanych jest z zażywaniem kokainy. Wiele osób umiera po wymieszaniu tego narkotyku z alkoholem i papierosami - twierdzą naukowcy.
Ich zdaniem z tego powodu codziennie ryzykuje życiem 12 mln mieszkańców naszego kontynentu.
Nie istnieje coś takiego jak bezpieczne zażywanie kokainy. Nawet niewielkie dawki mogą mieć katastrofalne konsekwencje - powiedział Joaquin Lucena z Institute of Legal Medicine.
W Hiszpanii, gdzie prowadzono badania, umierali głównie mężczyźni w wieku 21-45 lat. 81 proc. z nich paliło również papierosy, a 76 proc. piło alkohol - pisze "European Heart Journal".
Kokainę zażywa już ponad 5 proc. dorosłych w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoszech. Najczęściej to ludzie w wieku od 15 do 34 lat. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Sobota [23.01.2010, 19:05]
EKSPERCI: NARKOTYKI SĄ CORAZ TAŃSZE I BARDZIEJ NIEBEZPIECZNE
Uwaga na zabójcze podróbki.
Pigułki ecstasy są coraz tańsze i coraz bardziej niebezpieczne - ostrzegają eksperci.
W Australii ceny spadły w ciągu roku nawet o 5 dolarów za sztukę.
Badania wykazały również, że młodzi ludzie biorą coraz większe ilości tego narkotyku. W ciągu ostatniego roku spożycie wzrosło średnio o 18 proc. na osobę. To oznacza, że jedna osoba przyjmuje co najmniej dwie tabletki na dobę.
Narkotyk ten zawiera także coraz więcej szkodliwych substancji. Coraz częściej dodawany jest do niego również np. proszek do prania i kreda - powiedział Charlie Carver z Serious Organised Crime Squad. | TM
www.o2.pl / www.sfora.pl | 3 źródła Środa [03.02.2010, 14:45]
KOKAINA BEZ KOKAINY? ALE ZE ŚRODKIEM NA ODROBACZANIE
Co handlarze dodają do narkotyków, żeby zwiększyć zyski.
Handlarze narkotyków sprzedają kokainę coraz gorszej jakości - twierdzą czescy policjanci.
Kartele z Ameryki Południowej rozcieńczają narkotyk, aby zwiększyć zyski. Jeszcze dwa lata temu średnie stężenie kokainy wynosiło około 60 proc., a w ubiegłym roku już tylko 20 proc. - powiedział Jakub Frydrych z National Anti-Drug Centrum.
Do kokainy dodają często leki weterynaryjne oraz środki znieczulające. Czysta kokaina stała się rzadkością.
Bardzo popularny jest Levamisol to środek na odrobaczanie zwierząt. Niestety zmniejsza on odporność organizmu na wiele chorób - ostrzegają eksperci. | TM
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:29 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [04.05.2010, 21:32]
POLSKA MŁODZIEŻ ZAPIJA SIĘ NA ŚMIERĆ
Alkohol jest najczęstszą przyczyną zgonów i inwalidztwa.
Pijemy coraz więcej. Alkohol jest główną przyczyną zgonów i inwalidztwa wśród młodych ludzi – czytamy w sprawozdaniu z realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi za 2008 r., które we wtorek przyjął rząd.
Spożycie alkoholu na jednego mieszkańca w Polsce skoczyło z 9,21 l w 2007 r. do 9,58 l w 2008 r. Do picia alkoholu przyznaje się też 1/3 kobiet w ciąży. Około 14 procent Polaków i 4 procent Polek pije alkohol "w sposób ryzykowny i szkodliwy", co zagraża ich zdrowiu fizycznemu i psychicznemu - wynika z badań CBOS zrealizowanych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Najgorsze jest to, że od alkoholu nie stronią kobiety w ciąży, coraz więcej pije młodzież. Ze sprawozdania wynika, że picie alkoholu przez młodzież to jeden z największych problemów społecznych w Polsce. Alkohol jest główną przyczyną zgonów i inwalidztwa osób w wieku 15-21 lat. Wśród osób podejrzanych o zabójstwo ponad połowa była nietrzeźwa.
Polacy najwcześniej piją piwo (54,2 proc.), wyroby spirytusowe (35,5 proc.) oraz wino i miody pitne (10,3 proc.). | BD
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.05.2010, 21:47]
POLACY PIJĄ NA UMÓR.
Niemowlak, trzylatek i 80-letnia babcia. Każdy Polak statystycznie wypił w ubiegłym roku 9,58 l czystego alkoholu. Prawie o pół litra więcej niż rok wcześniej - informuje portal interia.pl.
Co piliśmy najczęściej? Piwo (54,2 proc.), wyroby spirytusowe (35,5 proc.) oraz wino i miody pitne (10,3 proc.). | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [02.02.2010, 22:05]
PIJEMY NAJWIĘCEJ NA ŚWIECIE. 11 LITRÓW ROCZNIE
Jak alkohol zabija Europejczyków.
Przeciętny obywatel UE spożywa rocznie 11 litrów czystego alkoholu. To 2,5 razy więcej niż reszta mieszkańców świata - wynika z danych EuroCare.
Alkohol ma związek z co dziesiątym zgonem w UE. Jest także przyczyną co czwartego wypadku śmiertelnego i co trzeciego zgonu wśród kierowców - powiedział Hans Olav Fekjaer z organizacji Actis.
Przez alkohol dochodzi również do 40 proc. przypadków przemocy wobec kobiet, 40 proc. zabójstw i 50 proc. wszystkich przestępstw z użyciem przemocy. | TM
POLSKA MŁODZIEŻ ZAPIJA SIĘ NA ŚMIERĆ
Alkohol jest najczęstszą przyczyną zgonów i inwalidztwa.
Pijemy coraz więcej. Alkohol jest główną przyczyną zgonów i inwalidztwa wśród młodych ludzi – czytamy w sprawozdaniu z realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi za 2008 r., które we wtorek przyjął rząd.
Spożycie alkoholu na jednego mieszkańca w Polsce skoczyło z 9,21 l w 2007 r. do 9,58 l w 2008 r. Do picia alkoholu przyznaje się też 1/3 kobiet w ciąży. Około 14 procent Polaków i 4 procent Polek pije alkohol "w sposób ryzykowny i szkodliwy", co zagraża ich zdrowiu fizycznemu i psychicznemu - wynika z badań CBOS zrealizowanych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Najgorsze jest to, że od alkoholu nie stronią kobiety w ciąży, coraz więcej pije młodzież. Ze sprawozdania wynika, że picie alkoholu przez młodzież to jeden z największych problemów społecznych w Polsce. Alkohol jest główną przyczyną zgonów i inwalidztwa osób w wieku 15-21 lat. Wśród osób podejrzanych o zabójstwo ponad połowa była nietrzeźwa.
Polacy najwcześniej piją piwo (54,2 proc.), wyroby spirytusowe (35,5 proc.) oraz wino i miody pitne (10,3 proc.). | BD
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.05.2010, 21:47]
POLACY PIJĄ NA UMÓR.
Niemowlak, trzylatek i 80-letnia babcia. Każdy Polak statystycznie wypił w ubiegłym roku 9,58 l czystego alkoholu. Prawie o pół litra więcej niż rok wcześniej - informuje portal interia.pl.
Co piliśmy najczęściej? Piwo (54,2 proc.), wyroby spirytusowe (35,5 proc.) oraz wino i miody pitne (10,3 proc.). | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [02.02.2010, 22:05]
PIJEMY NAJWIĘCEJ NA ŚWIECIE. 11 LITRÓW ROCZNIE
Jak alkohol zabija Europejczyków.
Przeciętny obywatel UE spożywa rocznie 11 litrów czystego alkoholu. To 2,5 razy więcej niż reszta mieszkańców świata - wynika z danych EuroCare.
Alkohol ma związek z co dziesiątym zgonem w UE. Jest także przyczyną co czwartego wypadku śmiertelnego i co trzeciego zgonu wśród kierowców - powiedział Hans Olav Fekjaer z organizacji Actis.
Przez alkohol dochodzi również do 40 proc. przypadków przemocy wobec kobiet, 40 proc. zabójstw i 50 proc. wszystkich przestępstw z użyciem przemocy. | TM
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:29 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [17.12.2009, 08:05] 2 źródła: Jedna mutacja genów raka płuc przypada na każde wypalone 15 papierosów. Co więcej, zmiany wywołuje już pierwsze zaciągnięcie się nikotyną - czytamy na gazeta.pl. | JS
[Podobnie ma się sytuacja m.in. z narkotykami, w tym z marihuaną, alkoholem, tzw. lekami, wpływem skażonego środowiska, sposobem odżywiania, trybem życia, sposobem uprawiania seksu, zapładniania, przekazywanymi genami (selekcją negatywną/brakiem selekcji, doboru osób mających zająć się prokreacją). – red.]
O kumulowaniu się negatywnych czynników i wzajemnym potęgowaniu ich negatywnego działania.
Jeżeli np. 1 negatywny czynnik zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania o 5%, inny tyle samo, ale razem zwiększają je np. o 15%. A gdy wystąpią 3 łącznie to ryzyko zachorowania (śmierci) zwiększa się do 30%. Nie ma możliwości by trucie się, niezdrowy tryb życia, nie miało negatywnego wpływu na organizm i potomstwo. Ilość negatywnych czynników należy zmniejszać (jeśli środowisko, żywność są niezdrowe, to tym bardziej!). Jeżeli przyjąć, iż przeciętny człowiek musi (praktycznie!) wdychać truciznę nikotynową „tylko!” przez 3 godziny (np. 1,5 godziny w pracy i 1,5 godziny w domu; a przecież często częściej), czyli dokonać około 2160 wdechów trucizny dziennie, to daje to rocznie ponad tysiąc godzin/788 400 wdechów (razy 10, 20, 30, 40... lat!)!!
[Podobnie ma się sytuacja m.in. z narkotykami, w tym z marihuaną, alkoholem, tzw. lekami, wpływem skażonego środowiska, sposobem odżywiania, trybem życia, sposobem uprawiania seksu, zapładniania, przekazywanymi genami (selekcją negatywną/brakiem selekcji, doboru osób mających zająć się prokreacją). – red.]
O kumulowaniu się negatywnych czynników i wzajemnym potęgowaniu ich negatywnego działania.
Jeżeli np. 1 negatywny czynnik zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania o 5%, inny tyle samo, ale razem zwiększają je np. o 15%. A gdy wystąpią 3 łącznie to ryzyko zachorowania (śmierci) zwiększa się do 30%. Nie ma możliwości by trucie się, niezdrowy tryb życia, nie miało negatywnego wpływu na organizm i potomstwo. Ilość negatywnych czynników należy zmniejszać (jeśli środowisko, żywność są niezdrowe, to tym bardziej!). Jeżeli przyjąć, iż przeciętny człowiek musi (praktycznie!) wdychać truciznę nikotynową „tylko!” przez 3 godziny (np. 1,5 godziny w pracy i 1,5 godziny w domu; a przecież często częściej), czyli dokonać około 2160 wdechów trucizny dziennie, to daje to rocznie ponad tysiąc godzin/788 400 wdechów (razy 10, 20, 30, 40... lat!)!!
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:31 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [13.06.2010, 09:36]
TAK OSZUKUJĄ DENTYŚCI. TRUJĄ PACJENTÓW I ZARABIAJĄ MILIONY
Stomatolodzy oszukują głównie na koronkach i mostkach.
Choć nie ma oficjalnych danych, to prowadzone w sposób niejawny kontrole pokazują, że takich praktyk dopuszcza się co czwarty dentysta w Wielkiej Brytanii - dodaje gazeta.
Dentyści okłamują pacjentów i oszczędzają. Używają fałszywego złota, najczęściej to pomalowane farbą stopy miedzi i aluminium.
Te natomiast korodują i zatruwają organizm toksycznymi metalami - donosi "The Independent on Sunday".
Dentyści opłacani z brytyjskiego odpowiednika NFZ nie mają prawa tego robić, ale czerpią z tego ogromne zyski. Za wstawiony mostek dostają zwrot 190 funtów, ich koszt jest dużo niższy.
Ostatnio zaczęli ściągać gotowe produkty prosto z Chin, gdzie nikt nie przejmuje się takimi kwestiami jak toksyczność. | JS
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Środa, 16.06.2010 20:50 18 komentarzy
STERYLNY SPRZĘT U DENTYSTY DLA CO TRZECIEGO PACJENTA
Co wykazała kontrola sanepidu.
Strach przed wizytą u dentysty jednak jest uzasadniony, przynajmniej w Polsce… Dlaczego powinniśmy się bać, przekraczając próg gabinetu stomatologicznego, wyjaśnia lubelska "Gazeta Wyborcza".
Inspektorzy stwierdzili m.in., że brakowało końcówek (w tym wierteł), a te, które były, odkażano w nieodpowiedni sposób. Zamiast przeprowadzić sterylizację, przecierano je gazikiem nasączonym preparatem dezynfekcyjnym.
W drugim gabinecie sterylizacja narzędzi się odbywała, ale… po co trzecim pacjencie. Większość zabiegów stomatologiczne wykonywano jednak przy użyciu niesterylnego sprzętu.
Co, ciekawe, gabinety były uprzedzone o kontroli, ale wiadomość, że inspektorzy sanepidu się pojawią, nie skłoniła ich pracowników do większej staranności. Czyżby nie wiedzieli, w jaki sposób można się zarazić wirusem HIV czy WZW?
Inspektorzy nakazali zamknąć obie placówki, ale jedna już naprawiła błędy i znowu działa – czytamy na Gazeta.pl.
Źródło: Gazeta.pl
Dominika Reszke
dominika.reszke@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [26.02.2010, 06:51]
ILE JEST WARTE TWOJE ŻYCIE DLA POGOTOWIA
Kontrola ujawniła przerażające historie.
Od 255 do 425 zł zarabia pogotowie za każdego pacjenta wożonego ze szpitala do szpitala - pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na pokontrolny raport prof. Cezarego Pakulskiego, wojewódzkiego konsultanta medycyny ratunkowej w Zachodniopomorskiem.
Kontrola, to efekt skarg szpitali na pracę pogotowia.
Pogotowie przywożące pacjenta z jego domu do szpitala nie dostaje pieniędzy, bo to zadanie objęte kontraktem z NFZ. Dlatego chory z drgawkami jest zostawiany w szpitalu bez neurologii, pacjenci ze złamaniami - tam gdzie nie ma ortopedii. Ekipy pogotowia robią to celowo, żeby przewieźć pacjentów jeszcze raz i zarobić.
Kontrola ujawniła wiele dramatycznych historii ofiar wypadków, które pogotowie naraziło na dodatkowe cierpienie i utratę życia. Szpital w Stargardzie Szczecińskim pokazał listę 32 pacjentów, których pogotowie przywiozło, choć ratownicy musieli wiedzieć, że pacjenci nie otrzymają pomocy, bo szpital nie ma odpowiednich oddziałów.
Szpital w Goleniowie dostał chorego z rozpoznanym zawałem. Choć lekarz z izby przyjęć niemal natychmiast potwierdził diagnozę, karetka, która go przywiozła, odjechała i trzeba było zamówić tzw. karetkę transportową ze Szczecina. Chory czekał na nią dwie godziny - pisze "Gazeta Wyborcza".
Do szpitala w Dębnie, gdzie nie ma oddziału urazowo-ortopedycznego, pogotowie przywiozło sześciu pacjentów ze złamaniami kończyn i kręgosłupa. Niektórzy mieli złamania otwarte. Pogotowie ich zostawiło. Wezwane ponownie - przewiozło na ortopedię do innego szpitala - gazeta przytacza kolejny przykład. | JS
„WPROST” 4.11.2001 r.
LECZENIE NA ŚMIERĆ
Co roku w amerykańskich szpitalach więcej ludzi umiera po niewłaściwej kuracji i wskutek zaniedbań personelu, niż ginie w wypadkach samochodowych, lotniczych, z powodu samobójstw, zatruć i utonięć. Liczba śmiertelnych ofiar błędnych terapii i stosowania złych leków sięga w Stanach Zjednoczonych od 44 tys. do 98 tys. rocznie. Tylko z powodu niewłaściwego stosowania leków umiera więcej ludzi niż na skutek wypadków przy pracy. Ponadto co roku około miliona pacjentów doznaje w szpitalach ciężkich uszkodzeń fizycznych i psychicznych, choć nie kończą się one zgonem.
Leki nieskuteczne lub szkodliwe
Opublikowanie danych amerykańskiego Instytutu Medycyny wywołało wstrząs nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Przeprowadzenie podobnych badań zlecono także w Australii, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Okazało się, że w Australii odsetek ofiar kuracji i pobytu w szpitalu jest jeszcze wyższy niż w USA. W kraju liczącym 18 mln obywateli niewłaściwa kuracja i źle ordynowane leki powodują co roku około 18 tys. zgonów. Brytyjska Narodowa Służba Zdrowia przyznała, że pomyłki lekarzy i personelu szpitalnego są trzecią z kolei przyczyną zgonów. Podane liczby dotyczą tylko przypadków szpitalnych. Szacuje się, że jeszcze więcej zgonów powodują niewłaściwe medykamenty przepisywane w lecznictwie poza szpitalnym. Dwa lata temu we Francji przeanalizowano 23 tys. recept wypisanych przez lekarzy domowych. Od 30 % do 90% zalecanych leków okazało się nieskutecznych. W wielu chorobach były wręcz szkodliwe. Rok temu na polecenie francuskiego ministra zdrowia komisja ekspertów, złożona z profesorów medycyny i lekarzy największych francuskich szpitali, sprawdziła działanie 100 najczęściej przepisywanych preparatów. 27 z nich oceniono negatywnie, gdyż były nieefektywne lub szkodliwe.
Obłudni, kłamliwi, drapieżni
(...) Francuska Agencja Krwi sprzedała przecież tysiącom osób cierpiących na hemofilię krew, której nie przetestowano na obecność wirusów HIV, choć istniały odpowiednie metody ich wykrywania. Zmarły tysiące osób. W tej samej Francji, która przoduje w Europie w ilości produkowanych leków i jest liderem w ich konsumpcji, setkom wolno rosnących dzieci zaaplikowano hormon wzrostu uzyskany w karygodnych warunkach higienicznych z przysadek mózgowych osób często cierpiących na choroby zwyrodnieniowe mózgu. W efekcie osiemdziesięcioro dzieci zmarło.
Zdrowie na ołtarzu interesów
(...) Matki noworodków opuszczających kliniki wynoszą stamtąd recepty, leki, próbki i materiały promocyjne firm farmaceutycznych. Część tych środków jest pożyteczna, inne są niepotrzebne lub wręcz szkodliwe. Niemowlętom aplikuje się np. leki ograniczające odbijanie się pokarmów, choć wystarczyłaby odrobina zdrowego rozsądku, aby nie podawać im jednorazowo więcej płynów, niż może pomieścić niewykształcony jeszcze przewód pokarmowy. Lekarze ordynują drogie preparaty przeciwko biegunkom, nieskuteczne i toksyczne, od lat odradzane przez Światową Organizację Zdrowia. Nie zalecają tanich i prostych soli, ułatwiających nawadnianie organizmu. Sześcioletnie dzieci otrzymują środki nasenne i psychotropowe, które mają im ułatwić przystosowanie się do życia w szkole. W Kanadzie rodzicom zaleca się podawanie sześciolatkom leku psychostymulującego, ograniczającego ich ruchliwość. Ten sam lek w innych krajach jest na liście środków narkotycznych. Koncerny farmaceutyczne usiłują też zarabiać na ludzkich emocjach. Zwykły smutek kwalifikowany jako depresja jest leczony specyfikami, od których często trudno się później wyzwolić. Niepokój przed egzaminem, żałoba, separacja, niesprawność seksualna – stają się powodem do faszerowania nas niepotrzebnymi lekami.
Miliardy dolarów na promocje
Pośrednikiem w tym interesie są lekarze. Co roku firmy farmaceutyczne przeznaczają 11 mld USD na promocję swoich produktów. Na każdego lekarza – wg czasopisma Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarskiego – wydają 8-13 tys. USD. Na sumy te składają się prezenty, honoraria, stypendia, sponsorowane wyjazdy na konferencje i seminaria do atrakcyjnie położonych miejscowości, wystawne kolacje i lunche. W zamian fundatorzy oczekują, że obdarowani nie zapomną o wprowadzeniu produkowanych przez nich środków do szpitalnych spisów leków, a także nie pominą ich w wystawianych przez siebie receptach. Wg badań opublikowanych przez czasopismo medyczne „The Journal of the American Medical Association”, „dobroczyńcy” rzadko są rozczarowani.
Wszyscy ludzie koncernów
Powiązania między lekarzami a producentami leków coraz częściej prowadzą do konfliktu interesów. Terminem tym określa się sytuacje, w której czyjaś profesjonalna opinia jest zależna od zysku, jaki może dzięki niej osiągnąć. Lekarze często są współwłaścicielami firm farmaceuetycznych, właścicielami ich akcji, doradcami. Amerykańska Agencja ds. Leków i Żywności (FDA) ujawniła, że połowa biorących udział w ostatnich 150 spotkaniach, na których ważyły się losy nowych leków, czerpała korzyści finansowe od firm farmaceutycznych zamierzających te leki produkować. Trzy najbardziej cenione czasopisma medyczne na świecie ogłosiły we wrześniu, że coraz trudniej znaleźć im niezależnych ekspertów do oceny nowych medykamentów i terapii. Większość lekarzy i naukowców ma bowiem finansowe powiązania z koncernami farmaceutycznymi. Żeby uniknąć zarzutów o korupcję, wydawcy czasopism medycznych wymagają od autorów artykułów oceniających leki, by poinformowali o swych związkach z producentami farmaceutyków. Tygodnik Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarskiego „JAMA” ujawnił, że niemal wszyscy autorzy artykułów na temat leków przeciw AIDS i otyłości mają finansowe powiązania z produkującymi je koncernami. Z kolei „New England Journal of Medicine” przyznał, że autorzy 19 artykułów przeglądowych o lekach prowadzą wspólne interesy z przemysłem farmaceutycznym. Nieograniczone zaufanie do leków i bezstronności zalecających je lekarzy zaczyna w tej sytuacji wyglądać na niebezpieczną naiwność.
Bożena Kastory
„WPROST” nr 32, 12.07.2001 r.
SZPITALE DO SZPITALA
PLACÓWKI ZDROWIA ZABIJAJĄ WIĘCEJ LUDZI, NIŻ GINIE ICH W WYPADKACH DROGOWYCH
(...) Tymczasem tylko ze szczątkowych danych Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych (badaniami ankietowymi objęto 120 szpitali) wyłania się obraz przerażający: w naszych szpitalach zaraża się prawdopodobnie niemal pół miliona osób, a umiera z tego powodu co najmniej 10-15 tys., a więc znacznie więcej, niż ginie w wypadkach drogowych!
(...) Bomba wybuchła latem tego roku, gdy okazało się, że w firmie Cormay dokonało zakupów aż 55 polskich szpitali. – Jeżeli włodarze tych placówek decydowali się na zakupy sprzętu i odczynników po cenach niekiedy 700% przekraczających wartość katalogową, to można to wyjaśnić tylko w jeden sposób: plagą korupcji – komentuje pragnący zachować anonimowość wysoki urzędnik NIK. (...)
Paulina Kaczanow, Janusz Michalak, współpraca: Donata Wancel
www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-13 (13:40)
RYZYKO ZGONU POLSKICH DZIECI O 40% WIĘKSZE NIŻ W INNYCH KRAJACH
W przypadku polskich dzieci ryzyko zgonu jest o 40% większe niż w innych krajach UE - alarmuje Polskie Towarzystwo Pediatryczne i przypomina, że opieka pediatryczna w Polsce od kilku lat przeżywa poważny kryzys.
"WPROST" nr 23(1175), 12.06.2005 r.: PLAGA BŁĘDÓW MEDYCZNYCH
PATRZ LEKARZOM NA RĘCE!
Ponad 36 tysięcy osób prawdopodobnie umrze w tym roku w Polsce z powodu błędów medycznych - dwukrotnie więcej, niż dotychczas szacowano.
Aż 11 proc. pacjentów ma poważne kłopoty zdrowotne z powodu uchybień podczas zabiegów, niewłaściwego dawkowania leków lub fatalnego stanu sprzętu medycznego.
Zbigniew Wojtasiński, współpraca Monika Florek
"PRZEGLĄD" nr 1 (315), 08.01.2006 r.: BŁĘDY MEDYCZNE
CO ROKU 45 TYS. OSÓB PADA OFIARĄ POMYŁEK LEKARSKICH
(...) Pewien lekarz opowiada mi dowcip: - Są wśród nas trzy grupy: interniści, którzy wszystko wiedzą i nic nie robią, chirurdzy, którzy wszystko robią i nic nie wiedzą, patolodzy, co wszystko robią i wszystko wiedzą, z tym, że za późno... Brzmi jak z horroru, ale to nie film.
W USA co roku z powodu pomyłek lekarskich umiera 100 tys. osób, to piąta przyczyna zgonów. Kolejne 200 tys. zostaje kalekami (raport Harvard School of Public Health). Porównując amerykańskie wyniki do kraju wielkości Polski, można obliczyć, że co roku z powodu (?!) leczenia może u nas umierać 15 tys. osób, a 30 tys. doznawać uszkodzeń ciała. Edyta Gietka
„WPROST” nr, 46(1094), 2003 r.: DIAGNOSTYKA ŚMIERCI
WYNIKI 30 PROC. BADAŃ USG MOŻNA W POLSCE WYRZUCIĆ DO KOSZA!
Paweł Górecki, współpraca Alicja Baranowska
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [27.08.2009, 14:53] 4 źródła
PRZEŚWIETLASZ SIĘ ZA CZĘSTO? BĘDZIESZ MIAŁ RAKA
Ryzyko nowotworu wzrasta o 700 procent.
Rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa czy prześwietlenie płuc. Naukowcy stwierdzili, że badania związane z promieniowaniem są stosowane zbyt często i stają się przyczyną coraz większej liczby nowotworów - donosi "Los Angeles Times".
Lekarze coraz częściej zlecają pacjentom prześwietlenia, a nikt nie kontroluje jaką dawkę promieniowania otrzymują pacjenci podczas serii badań.
Dr Reza Fazel z Uniwersytetu w Atlancie po 3 latach badań stwierdziła, że kilka milionów Amerykanów rocznie poddawanych jest takiej liczbie badań, która grozi chorobami nowotworowymi.
Z jednej strony pacjenci muszą korzystać z prześwietleń, aby wiedzieć co dzieje się w ich organizmie, ale z drugiej może kosztować to ich życie. Ryzyko nowotworu z powodu napromieniowania jest teraz 7 razy wyższe niż 30 lat temu - podkreśla dr Fazel. | AJ
„WPROST” nr 1(1306), 2008 r.: GENOWA FATAMORGANA
TESTY GENETYCZNE CAŁEGO GENOMU NIEPOTRZEBNIE STRASZĄ LUDZI
(...) – Takie testy mogą niepotrzebnie straszyć ludzi. Posiadanie pewnych mutacji genetycznych nie przesądza o chorobie, szczególnie jeśli mówimy o schorzeniach wieloczynnikowych. Jeśli takie wyniki nie zostaną przeanalizowane przez lekarza genetyka, narażają pacjenta na niepotrzebny strach – mówi prof. Janusz Limon, kierujący Katedrą i Zakładem Biologii i Genetyki Akademii Medycznej w Gdańsku.
Możemy założyć, że każdy z nas ma pewne predyspozycje genetyczne do najczęściej występujących schorzeń. Na dodatek są to choroby wieloczynnikowe, których wystąpienie zależy od wielu genów oraz od wpływu środowiska. Powiązania między nimi są wciąż słabo znane. Dopiero zrozumienie wszystkich czynników mogłoby dać prawdziwy obraz podatności na określone choroby. Takie badania wciąż nie są jednak możliwe do przeprowadzenia.
Choć wszystkie firmy deklarowały, że nie diagnozują predyspozycji do zapadania na choroby, wyraźnie podawały informacje dotyczące ryzyka zachorowania na cukrzycę, raka, choroby serca czy nadciśnienie. I to wszystko na podstawie badania zaledwie kilku lub kilkunastu genów. Sugerowano też skorzystanie z suplementów dobranych do profilu genetycznego, które potrafią naprawić uszkodzone geny. Koszt rocznej kuracji wynosił 1200 dolarów. Było to oszukiwanie klientów, ponieważ nie ma leków „naprawiających DNA", a skład suplementów nie różnił się od zwykłych preparatów multiwitaminowych.
Badania genetyczne już dziś mogą pomóc w poznaniu i wczesnym wykryciu wielu chorób. Ważne, żebyśmy podchodzili do nich z ostrożnością, a nie ślepą wiarą.
(...)
Aleksandra Postoła
"WPROST" nr 44, 03.11.2002 r.: OPERACJA NA OTWARTYM PORTFELU
Ponad 20 procent zabiegów medycznych i operacji wykonuje się niepotrzebnie!
Wyrywanie i operowanie bez ograniczeń
Brytyjczycy wydają rocznie miliony funtów na zbędne lub wręcz szkodliwe zabiegi dentystyczne. Prof. Aubrey Sheiham z University College w Londynie ocenia, że co piąty zabieg, taki jak wymiana plomby, usuwanie kamienia i wyrywanie zdrowych zębów mądrości, stomatolodzy wykonują jedynie dla zarobku. W Polsce dentyści naciągają majętnych pacjentów na zbędne lub droższe zabiegi, bo konkurencja między gabinetami jest tak duża, że coraz częściej brakuje im klientów.
Porody w niektórych krajach częściej odbywają się na stole operacyjnym niż w sali porodowej. Tak jest głównie w Ameryce Łacińskiej, gdzie w ubiegłym roku przeprowadzono prawie milion cesarskich cięć! W prywatnych klinikach Brazylii i Meksyku w ten sposób przychodzi na świat ponad 70 proc. dzieci. A jeszcze pod koniec lat 90. pod pręgierzem stawiane były ośrodki, w których ten zabieg stosowano częściej niż raz na 10-15 porodów (takie są wskazania Światowej Organizacji Zdrowia). W Polsce ponad 20 proc. dzieci rodzi się przez cesarskie cięcie, ale przewiduje się, że w ciągu kilku lat ten odsetek zwiększy się dwukrotnie. - Cesarskie cięcie może się okazać przyszłością położnictwa, bo coraz więcej kobiet chce w ten sposób rodzić, nawet jeśli zabiegu nie uzasadniają względy medyczne - mówi prof. Romuald Dębski, szef Kliniki Ginekologii i Położnictwa Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Niektóre kobiety twierdzą, że robią to dla dobra dziecka, ale czasami to wygoda lekarzy powoduje, że takie zabiegi przeprowadza się bez potrzeby. Podejrzewa się, że co najmniej jedna piąta zapłodnień in vitro wykonywana jest u kobiet, u których szanse na powodzenie zabiegu są niemal zerowe.
"Dobrze założona plomba powinna wytrzymać piętnaście lat" - twierdzi prof. Sheiham.
Zbigniew Wojtasiński
Współpraca: Alicja Baranowska
"WPROST" nr 1160, 27.02.2005 r.: SKALPELEM PO KIESZENI
LEKARZE USUWAJĄ ZDROWE WYROSTKI ROBACZKOWE I WYRYWAJĄ ZDROWE ZĘBY
AŻ JEDNA PIĄTA PRZEPROWADZANYCH W POLSCE ZABIEGÓW I OPERACJI - SZCZEGÓLNIE W GINEKOLOGII, POŁOŻNICTWIE, STOMATOLOGII, KARDIOLOGII I LECZENIU NIEPŁODNOŚCI - JEST NIEPOTRZEBNA LUB ZBYT RYZYKOWNA
O TYM JEDNAK DOWIADUJE SIĘ NIEWIELU PACJENTÓW - I TO NAJCZĘŚCIEJ PRZYPADKOWO, GDY PO ZABIEGU DOJDZIE DO POWIKŁAŃ LUB GDY CHORY PÓJDZIE DO INNEGO SPECJALISTY. SKALA TEGO PROBLEMU MOŻE BYŚ ZNACZNIE WIĘKSZA NIŻ LICZBA EWIDENTNYCH BŁĘDÓW W SZTUCE LEKARSKIEJ.
Jan Stradowski, Zbigniew Wojtasiński Współpraca: Monika Florek
LECZENIE POZOROWANE
NAJCZĘSTSZE NIEPOTRZEBNIE STOSOWANE ZABIEGI MEDYCZNE W POLSCE
ANTYBIOTYKOTERAPIA
lekarze pierwszego kontaktu przepisują antybiotyki pacjentom z infekcjami wirusowymi, takimi jak przeziębienie czy zapalenie gardła, na które te leki w ogóle nie działają
niepotrzebnie stosowane w 70% przypadków
PORÓD PRZEZ CESARSKIE CIĘCIE
wykonywany na życzenie kobiet, u których nie istnieją wskazania medyczne do takiego zabiegu, albo pod naciskiem lekarzy, którzy oferują "bezbolesny" poród za opłatę
niepotrzebny u ponad 60% Polek rodzących w ten sposób
USUWANIE WYROSTKA ROBACZKOWEGO
prosta operacja wykonywana często w wypadku trudnych do zdiagnozowania bólów brzucha, aby zapobiec ropnemu zapaleniu wyrostka i perforacji jelita
niepotrzebne u 25% kobiet i 10% mężczyzn
ZABIEGI STOMATOLOGICZNE
wymiana plomby, usuwanie kamienia i wyrywanie nie powodujących żadnych dolegliwości zdrowych zębów mądrości
niepotrzebne u 20% pacjentów
Prof. Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Łodzi: "Największe oszczędności w szpitalu dają reorganizacja pracy i rezygnacja z nie sprawdzonych naukowo metod leczenia"
„WPROST” nr 12(1265), 25.03.2007 r.: NADOPIEKA MEDYCZNA
CO PIĄTA OPERACJA JEST NIEPOTRZEBNA, A NAWET MOŻE BYĆ SZKODLIWA
Zbigniew Wojtasiński, współpraca: Monika Borkowska
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 16:05] 5 źródeł
JAK LEKARZE OSZUKUJĄ POLAKÓW I NFZ
Pracują 10 dni w tygodniu, a rekordziści mają 25 etatów.
Wielomiesięczne kolejki do specjalistów i czas oczekiwania na wizytę dłuższy od planowanego o kilka godzin, często z powodu niepunktualności lekarzy, to dla pacjentów codzienność. Tymczasem wielu lekarzy pracuje w kilku placówkach jednocześnie, w dodatku w tych samych godzinach. Najbardziej "mobilne" specjalizacje to ginekologia i alergologia – donosi rynekzdrowia.pl
Medycy zatrudniają się w kilku przychodniach, a dane o godzinach ich pracy przesyłają do Narodowego Funduszu Zdrowia. Ten uruchomił jednak właśnie system informatyczny, który wyłapuje nieuczciwych lekarzy. I są już pierwsze wyniki.
W Lublinie wpadł lekarz, który wykazywał, że przyjmuje pacjentów 240 godzin tygodniowo, chociaż tydzień ma tylko 168 godzin.
W Opolskiem NFZ nakrył doktora, który kończył pracę o godz. 14 w jednej przychodni i o tej samej porze zaczynał dyżur w drugiej – tyle, że kilkadziesiąt kilometrów dalej. W Łodzi rekordzista miał 25 etatów.
Na takim procederze wpadło już kilkudziesięciu lekarzy. Ukarano ich grzywnami w wysokości kilkuset złotych. | AJ
www.o2.pl | Piątek [24.04.2009, 18:36] 3 źródła
W BRUDNYCH POLSKICH SZPITALACH PACJENCI GŁODUJĄ
Tak twierdzą kontrolerzy NIK.
Chleb z masłem i herbata - takie kolacje serwowano pacjentom w szpitalu w Dąbrowie Górniczej. Nie lepiej było w 11 innych szpitalach z 6 województw, które skontrolowali inspektorzy NIK.
W żadnym ze szpitali stan wyżywienia pacjentów nie był właściwy. Serwowane posiłki miały niską wartość odżywczą, porcje były zbyt małe, wędliny niskiej jakości, a nabiału, warzyw i owoców podawano niewiele - pisze w swoim raporcie NIK.
Ale to nie wszystko. Wiele do życzenia pozostawia również czystość. Jak twierdzi NIK, w szitalach nie przestrzega się w nich procedur higienicznych, a personel nie jest odpowiednio przeszkolony. Do tego, zamiast profesjonalnych środków dezynfekujących często używa się tych zwykłych, przeznaczonych do gospodarstw domowych.
Decydujący wpływ na jakość żywienia i czystość szpitala ma nie tyle stan jego finansów, ale organizacja pracy i dobre zarządzanie wydatkami - mówi "Rzeczpospolitej" prezes NIK Jacek Jezierski.
Były miejsca, w których przy mniejszych nakładach wyżywienie było całkiem dobre. Tak jak w Dębicy, Busku Zdroju i Chorzowie.
Tak samo były szpitale (w Radomiu, Kaliszu i Białymstoku), gdzie mniej wydawano na sprzątanie i było bardziej czysto. Według NIK działo się tak, bo zatrudniono one firmy zewnętrzne.
Jednak jak zauważają kontrolerzy, w wypadku kiepskiego wyżywienia, nie miało znaczenia to, czy jest ono przygotowywane przez szpital, czy firmę zewnętrzną. | JK
www.o2.pl | 2008-10-16 15:04
CZY LEKARZE TO GŁĄBY?
Brak wiedzy, doświadczenia i umiejętności często idzie w parze z agresywną postawą wobec pacjenta i łapczywością na pieniądze. Im mniej lekarz wie, tym bezczelniej oszukuje swoich pacjentów. Szczególnie widać to w przypadku takich chorych, którzy muszą odwiedzić go kilkakrotnie, oraz w przypadku dzieci. Rodzice chorych i cierpiących na rozmaite zespoły zwyrodnieniowe dzieci są łupieni przez medyków bez miłosierdzia. Rozmaite przypadłości, które dadzą się opisać jako "rozwojowe" lub można się ich pozbyć za pomocą łagodnych terapii lub ćwiczeń, diagnozowane są jako ciężkie przypadki kwalifikujące się niemal do operacji. Lekarze potrafią także wymyślać choroby, których nie ma i których nigdy nie było. Łżą w żywe oczy, że skonstruowane przez ich mózg przypadłości istnieją, i przepisują na nie lekarstwa, każą pacjentom przychodzić na kilka wizyt i za każdą pobierają opłatę. Dla ludzi, którzy z medycyną nie mają do czynienia lub stykają się z nią sporadycznie, opinia lekarza to świętość. Szczególnie jeśli lekarz i pacjent pochodzą ze środowiska małomiasteczkowego lub wiejskiego.
Robert Grąd
www.o2.pl | Środa [08.04.2009, 09:33] 1 źródło
WOLIMY ZABOBONY OD PORAD LEKARZY
Nie słuchamy zaleceń specjalistów i nie zażywamy zapisanych leków.
Polacy bardziej cenią rady pani Goździkowej niż zalecenia lekarzy. Prawie połowa z nas nie stosuje się do zaleceń specjalistów, nie przyjmuje zapisanych leków i przerywa leczenie, gdy tylko poczuje się odrobinę lepiej - wynika z raportu naukowców Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Do tego 38 procent z nas nie w ogóle nie idzie do lekarza, gdy zaczyna chorować. Wybieramy się do niego dopiero, gdy choroba rozwinie się na dobre.
Naukowcy twierdzą, że przyczyną takiego zachowania jest silnie zakorzeniona w świadomości Polaków wiara w skuteczność tradycyjnych czy ludowych metod leczenia. Ale nie tylko. Nie chcemy się leczyć u lekarzy także z braku pieniędzy.
Klientów, którzy rezygnują z leków z powodu ich ceny, jest coraz więcej. Rośnie za to sprzedaż leków bez recepty, które często kupowane są bez żadnej konsultacji z lekarzem - mówi Zbigniew Solarz z łódzkiej izby aptekarskiej.
Koszty nieprzestrzegania zaleceń lekarzy można szacować na ok. 6 mld zł rocznie. Jest to suma, którą NFZ wydaje na całą podstawową opiekę zdrowotną - czytamy w "Polsce". | AB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [08.09.2009, 16:30] 4 źródła, 3 wideo: Co roku, tylko w Stanach Zjednoczonych, z powodu zakażenia w szpitalach umiera 100 tys. pacjentów.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 12:43] 1 źródło
EKSCYTUJEMY SIĘ GRYPĄ, A W POLSCE SZALEJE GRUŹLICA
A za lek musisz płacić sam.
Jak informuje "Głos Wielkopolski" siedzimy na prawdziwej bombie z prątkami gruźlicy lekoodpornej. Dlaczego? Bo po raz pierwszy od 35 lat pacjenci muszą czekać na lek i na dodatek płacić za niego z własnej kieszeni. A to sprawia, że wielu przerywa leczenie i... zaraża gruźlicą otoczenie.
Problem pojawił się, gdy polski koncern farmaceutyczny zrezygnował z produkcji
jedynego i niezbędnego leku – izoniazidu. Teraz sprowadzamy go z Czech. Szpital leczący chorego stara się o import docelowy.
Jednak leczenie szpitalne nie kończy kuracji. Pacjent powinien przyjmować lek nadal, już w domu. Powinno to trwać od czterech miesięcy do nawet dwóch lat. Jednak wielu pacjentów kurację przerywa.
Dlaczego się tak dzieje? Między innymi dlatego, że na lek muszą długo czekać - o zgodę na import docelowy w imieniu pacjenta występuje wówczas do resortu zdrowia
kierownik poradni, urzędniczy proces może zaś trwać, jak informuje "Głos Wielkopolski", nawet 4 miesiące.
Problemem jest również to, że za opakowanie leku pacjent musi zapłacić kilkadziesiąt złotych. I to z własnej kieszeni. A na refundację nie ma co liczyć - przepisy na to nie pozwalają.
To jest igranie ze zdrowiem społeczeństwa, a dodatkowym niebezpieczeństwem jest możliwość zmiany postaci gruźlicy, która nie reaguje na leki już podawane – tłumaczy gazecie Aleksander Barinow-Wojewódzki, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [28.12.2009, 06:34] 1 źródło
GRUŹLICA WRÓCIŁA. JESZCZE GROŹNIEJSZA
Czy grozi nam kolejna epidemia?
Wydawało się, że tę chorobę już pokonaliśmy. Niestety, jak się okazało, było to tylko złudzenie. W USA odkryto przypadek nowego rodzaju gruźlicy skrajnie odpornej na leki (XXDR) - informuje tvn24.pl.
Chorym na nową gruźlicę był 19-letni Oswaldo Juarez. Lekarze walczyli o jego życie
przez dwa lata. Udało im się go ocalić.
Odporna na leki gruźlica to "bomba zegarowa" - twierdzi szef Krajowego Centrum Badań nad Gruźlicą w San Francisco, Masae Kawamura.
Chorobą bardzo łatwo się zarazić, np. od kogoś, kto kaszle lub kicha a jest na nią chory. Gruźlica może też być następstwem niewłaściwego leczenia.
Obserwujemy właśnie globalny problem - mówi agencji AP dr Lee Reichman, ekspert z Instytutu Gruźlicy New Jersey Medical School. - To nie jest problem zagraniczny. Chorych nie da się "trzymać na zewnątrz". Czas by ludzie zdali sobie z tego sprawę.
Problem zauważyła już Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która w kwietniu zorganizowała na temat nowej gruźlicy konferencję w Pekinie. Jej wnioski były niepokojące:
Choroba jest już na wszystkich kontynentach i rozprzestrzenia się bardzo szybko - czytamy na portalu tvn24.pl. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [06.01.2010, 15:01] 1 źródło
CO SEKUNDĘ KTOŚ ZARAŻA SIĘ GRUŹLICĄ
Jedna trzecia ludzi na świecie jest nosicielem tej choroby.
Gruźlica jest siódmą na świecie najczęstszą przyczyną śmierci. Zabiła w 2008 roku 1,8 miliona ludzi na całym świecie (w 2007 roku było to 1,77 miliona) - informuje "The Daily Telegraph".
Gruźlica bardzo łatwo się rozprzestrzenia - chory kaszle i prątki gruźlicy zakażają kolejne osoby. Zdaniem WHO co sekundę kolejna osoba staje się nosicielem bakterii powodujących gruźlicę. Jedna na 10 zarażonych osób zachoruje - wystarczy, że jej układ odpornościowy zostanie osłabiony.
Zgodnie z danymi WHO w 2008 roku na gruźlicę chorowało 9,4 mln ludzi, w 2007 - 9,27 mln, w 2006 - 9,24 mln. Najwięcej chorych było w krajach rozwijających się: w Afryce i Azji.
Coraz częściej lekarze mają też do czynienie z gruźlicą odporną na leki - to efekt zbyt szybkiego przerywania kuracji. Najwięcej przypadków tej choroby obserwuje się w Indiach i w Chinach, a także tuż za naszą wschodnia granicą - w krajach byłego Związku Radzieckiego.
Ryzyko śmierci wśród chorych na lekoodporną gruźlicę wynosi od 35 do 50 proc. - informuje "The Daily Telegraph". | WB
Blisko co 3. Polak zarażony jest prątkami Koha, które mogą wywołać gruźlicę. Osoby zarażone nie prątkują, natomiast jeden chory zaraża, poprzez kichnięcie, kaszlnięcie itp. ok. 10-12 osób. Aż 30 % przypadków gruźlicy lekarze wykrywają nie w czasie badań, lecz dopiero na podstawie okresowo
wykonywanych zdjęć rentgenowskich, a do szpitali trafiają hoży z b. zaawansowaną chorobą. – Za „GW” nr 61 z dn. 12.03.1992 r.
"WPROST" nr 50/2005 (1202)
POŻERACZE CIAŁA
(...) Uczeni ostrzegają, że agresywne bakterie niewrażliwe na większość stosowanych dziś antybiotyków coraz częściej atakują osoby, które nie miały żadnego kontaktu z placówkami służby zdrowia. Najgroźniejsze szczepy gronkowca złocistego opornego na metycylinę (MRSA) jeszcze kilka lat temu spotykano niemal wyłącznie na oddziałach intensywnej terapii. Dziś nosicielem tej superbakterii jest już w USA co dziesiąte dziecko.
Szczepy niewrażliwe na antybiotyki wywołały epidemię w krajach azjatyckich - są tam przyczyną 70-80 proc. zakażeń wewnątrzszpitalnych. We Włoszech i Portugalii odsetek ten przekracza 50 proc. - Polska jest w europejskiej czołówce pod względem zużycia antybiotyków, więc spodziewamy się szybkiego narastania zjawiska antybiotykooporności. Największe zagrożenie stanowią dziś bakterie Pseudomonas i Acinetobacter - w ich wypadku liczba szczepów opornych podwoiła się w ostatnich dwóch latach - ostrzega dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Infekcje szpitalne zabijają rocznie 30 tys. Polaków, mimo że wydatki na antybiotyki pochłaniają ponad 10 proc. pieniędzy na refundację leków.
Martwica bakteryjna
Superbakterie znajdujące się na naszej skórze czy w jamie nosowej mogą przez wiele lat pozostawać w ukryciu, by zaatakować, gdy spadnie odporność organizmu. "MRSA potrafi się przedostać do wnętrza ciała przez bardzo małe zranienia, wywołując szybko postępującą martwicę tkanek miękkich. Dlatego nazywamy go pożeraczem ciała" - opowiada dr Loren Miller z University of California w Los Angeles. Gronkowce są również przyczyną ciężkich zapaleń płuc, a także wstrząsu toksycznego, który potrafi błyskawicznie zabić pozornie zdrową osobę. Coraz groźniejsze infekcje powodują także inne mikroby: pneumokoki, Haemophilus influenzae (szczególnie niebezpieczny dla dzieci), enterokoki i pałeczki jelitowe.
(...) Pojawiły się też gronkowce i enterokoki niewrażliwe na wankomycynę, uważaną za lek ostatniej szansy w ciężkich infekcjach. (...)
Jan Stradowski
www.o2.pl | Środa [24.06.2009, 11:26] 3 źródła
BAKTERIE SĄ CORAZ SILNIEJSZE PRZEZ... LEKARZY
Bo faszerują nas antybiotykami.
Już w 39 procentach przypadków w Europie inwazyjne bakterie okazały się odporne na penicylinę.
Naukowcy obwiniają za to lekarzy. W szczególności tych, którzy zbyt często przepisują antybiotyki - pisze physorg.com.
Badania dotyczące częstotliwości użycia antybiotyków objęły 3402 dorosłych w 13 krajach (Walia, Anglia, Holandia, Hiszpania, Niemcy, Węgry, Belgia, Polska, Włochy, Szwecja, Norwegia, Finlandia i Słowacja).
Ogólnie, antybiotyki otrzymało 53 procent pacjentów, jednak wskaźnik ten wahał się w poszczególnych krajach pomiędzy 20 a 90 procent - podaje physorg.com.
Pacjenci w Słowacji, Włoszech, Węgrzech, Walii i w Polsce otrzymywali leki prawie dwukrotnie częściej niż średnia europejska. Za to Norwegowie, Belgowie i Szwedzi otrzymywali je czterokrotnie rzadziej.
Te badania pokazały jak duże różnice istnieją w podejściu do leków niezależnie od medycznych przesłanek - mówi prof. Chris Butler z Cardiff University prowadzący badania.
Jak rozwiązać ten problem?
Powinniśmy ujednolicić sposób stosowania leków w Europie. Dzięki temu możemy zażegnać groźbę uodparniania się bakterii - komentuje prof. Herman Goossens z University of Antwerp. | JP
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [19.11.2009, 19:30] 2 źródła Poleć na: Facebook
MEGAODPORNY SZCZEP BAKTERII ZAGRAŻA EUROPIE
Wszystko przez nadmiar antybiotyków.
Do takich wniosków doszli zebrani na konferencji w Sztokholmie specjaliści z zakresu medycyny.
Niektóre szczepy bakterii są tak uodpornione, że musimy stosować starsze, bardziej szkodliwe środki albo próbować mieszanek leków, które teoretycznie powinny zadziałać - mówi Dominique Monnet, specjalista z European Centre for Diseases Prevention and Control.
Na leczenie takich przypadków wydajemy co roku 2,2 mld dolarów - pisze redorbit.com.
Najwięcej antybiotyków stosuje się na południowym oraz wschodnim obszarze Starego Kontynentu.
Według badań ECDC ponad połowa oddziałów intensywnej terapii w Europie co najmniej raz w miesiącu przyjmuje pacjenta zarażonego całkowicie odpornymi na antybiotyki bakteriami.
Bez efektywnych leków współczesna medycyna nie może funkcjonować - mówi Zsuzsanna Jakab, szef ECDC.
Według danych organizacji, 25 tys. osób w UE umiera co roku z powodu odpornych na leczenie szczepów bakterii. To ponad połowa liczby ofiar, ginących w wypadkach samochodowych. | JP
www.o2.pl / www.sfora.pl | 6 źródeł Wtorek [30.03.2010, 22:44]
TA CHOROBA WENERYCZNA STAJE SIĘ ODPORNA NA LEKI
Rzeżączki nie wyleczą już antybiotyki.
Bakterie wywołujące rzeżączkę stają się odporne na stosowane obecnie przeciw tej chorobie antybiotyki. Brytyjska Agencji Ochrony Zdrowia - Health Protection Agency ostrzega, że niebawem walka z rzeżączką będzie bardzo trudna - alarmuje BBC News.
Antybiotyki będzie trzeba podawać kilka razy, a nie jak do tej pory w jednej dawce. Jednak nawet to może nie wystarczyć. Dlatego naukowcy apelują o jak najszybsze rozpoczęcie prac nad nowymi lekami.
Wskazują również na dalszą konieczność promowania bezpiecznego seksu z użyciem prezerwatyw. Zdaniem ekspertów potrzebne są także kampanie informacyjne zachęcające do częstszych badań.
Stajemy przed poważnym wyzwaniem. Rzeżączka jest drugą najczęstszą chorobą przenoszoną drogą płciową w Wielkiej Brytanii. W innych krajach jest podobnie - profesor Catherine Ison mówi.
Nieleczona rzeżączka może prowadzić do stanów zapalnych, powstawania ropni, u kobiet do zapalenia jajowodów i bezpłodności. Bakterie atakują także inne narządy - stawy czy serce. | AJ
www.o2.pl | Sobota [14.02.2009, 12:37] 1 źródło
GRONKOWCEM MOŻESZ ZARAZIĆ SIĘ W MORZU
Ostrzegają amerykańscy naukowcy.
Uczeni z Miami University odkryli, że kąpiele morskie mogą sprzyjać rozprzestrzenianiu się gronkowca złocistego. Ten lekoodporny szczep bakterii - jak informuje "Daily Mail" - powoduje co roku śmierć około 1500 Brytyjczyków.
Jak się okazało, w ciepłych morskich wodach, w okolicach Hiszpanii, Portugalii i na Florydzie znaleziono gronkowca.
Naukowcy dowiedli, że na 100 osób, które przez co najmniej piętnaście minut zanurzą się w morzu, 37 zarazi się tą niebezpieczną bakterią. BW
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [02.05.2010, 18:51]
NADCHODZI WIELKA EPIDEMIA. JEST GROŹNIEJSZA NIŻ AIDS
Niebezpieczna bakteria zaatakowała już miliony ludzi.
Chodzi o szpitalnego gronkowca złocistego (MRSA), który jest odporny na większość antybiotyków. Ta bakteria zaatakowała już około 4,5 mln ludzi na całym świecie.
Istnieją tylko dwa leki, które mogą walczyć z tą bakterią, ale nie zawsze działają. Dlatego MRSA bardzo często jest śmiertelny - donosi portal failuremag.com.
Do tej pory atakował głównie w szpitalach. Teraz jednak bakteria stała się groźna także poza lecznicami.
W zmutowanej formie pojawiła się nawet u zwierząt, a od nich zarażają się MRSA ludzie - informuje failuremag.com.
Zdaniem autorki książki o gronkowcu złocistym, ludzkości grozi epidemia gorsza niż AIDS. Na domiar złego, nie ma skutecznego sposobu, by z nią walczyć. | M
www.o2.pl / www.sfora.pl |Wtorek [05.01.2010, 08:23] 2 źródła
CHCESZ SIĘ ZASZCZEPIĆ? UWAŻAJ NA TE IGŁY
Producenci sprzedają produkty w dziurawych opakowaniach.
Do tej pory wycofano z rynku już 14 serii igieł dwóch niemieckich firm: KDM oraz Henke Sass Wolf. Dostarczają one do polskich szpitali i przychodni prawie 50 proc. igieł, nawet 400 mln sztuk rocznie - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Igła, której używa się podczas robienia zastrzyku musi być sterylna. Niestety, jak odkryła konkurencyjna firma Mifam, te pochodzące z dwóch niemieckich firm takie nie są. 17 opakowań z 200 przebadanych było uszkodzonych, część igieł była niesterylna.
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i Wyrobów Medycznych zlecił własne badania. Potwierdziły one ustalenia Mifamu - informuje gazeta.
Pierwsze wyniki są przygnębiające. Wszystkie serie, które otrzymaliśmy, miały felerne opakowania, a ponieważ są one bardzo cienkie, to dziur nie widać gołym okiem, tylko pod mikroskopem. Wszystko wskazuje, że chodzi o błąd technologiczny w czasie procesu produkcji - mówi "DGP" Michał Maurin z Instytutu Leków.
Okazało się, że nawet 10 proc. opakowań miało dziury!
Od października firma wycofuje z obrotu kolejne serie wprowadzanych na polski rynek igieł. Zdaniem byłego szefa URPLiWM Leszka Borkowskiego to za mało. Jego zdaniem wszystkie igły powinny zostać wycofane z obrotu dopóki nie zostaną dokładnie przebadane.
Tu ewidentnie chodzi o wadę w technologii produkcji, a nie o wypadek przy pracy. A nie mówimy przecież o gumowych kościach dla psów, tylko o tak delikatnej sprawie jak igły. To bardzo groźne dla pacjentów - tłumaczy gazecie Borkowski.
Pracownicy urzędu przyznają, że mają dylemat: jeśli wstrzymają sprzedaż wszystkich igieł może się okazać, że lekarze nie będą mieli czym robić zastrzyków. Tym bardziej, że również w opakowaniach trzeciej firmy - Mifamu również stwierdzono dziury.
Czym grożą niesterylne igły?
Nie wolno pod żadnym pozorem użyć igły, jeżeli jej opakowanie jest nieszczelne. Mogłoby się bowiem okazać, że w czasie robienia dożylnych zastrzyków wprowadziliśmy do krwi bakterie. A to grozi sepsą - tłumaczy dziennikowi prof. Krzysztof Simon z Kliniki Chorób Zakaźnych AM we Wrocławiu. | WB
W Polsce ok. 1 os. na 70 jest zakażona wirusem żółtaczki typu C (jest to bardzo zakaźna i nieuleczalna forma, która często prowadzi do zapalenia wątroby, następnie raka, śmierci. 1 gram zakażonej wydzieliny wystarczy do zakażenia 1 mln ludzi! – To nie pomyłka), a ok. 1 os. na 1000 HIV – ze stałą tendencją wzrostową zakażeń w obydwu wypadkach!!
„NEWSWEEK” nr 48, 03.12.2006 r.: Każdego dnia wirusem HIV zakaża się na świecie 14 tys. osób. Ogólną liczbę chorych na AIDS i zakażonych szacuje się na ok. 40 mln osób.
Ok. 50% zakażeń dotyczy osób między 15. a 24. rokiem życia. Każdego dnia na świecie umiera z przyczyn związanych z HIV/AIDS około 8 tys. osób. W Polsce statystycznie każdego dnia dwie osoby dowiadują się, że są zakażone HIV.
W perspektywie czasowej jedna zarażona osoba, statystycznie, przyczyni się do zarażenia, śmierci milionów innych osób; skażeń, zatruć; chorób; degeneracji; degradacji; wydatków, długów, nędzy; problemów, strat (powstaje, wszechstronny, efekt lawinowy)! Więc należy to całościowo przemyśleć, oszacować, i postępować tak, by RZECZYWIŚCIE pomagać, a nie szkodzić!
www.onet.pl | 25.09.2008 r.
GRUŹLICA I HIV - "TYKAJĄCA BOMBA" Z POLSKICH SZPITALI
Dziennik "Polska" pisze, że w ściekach wypływających z Pomorskiego Centrum Gruźlicy i Chorób Zakaźnych w Gdańsku wykryto wirusy HIV i wirusowego zapalenia wątroby, prątki gruźlicy, bakterie coli oraz dziesiątki innych wirusów i bakterii.
Szpitali, które nie mają skutecznych oczyszczalni ścieków, są w Polsce dziesiątki. Epidemiolodzy nie mają wątpliwości: To tykająca bomba biologiczna - alarmuje dziennik "Polska".
Od początku roku nie było miesiąca, aby przynajmniej w jednej sieci wodociągowej w Polsce nie wykryto bakterii coli. Wody nie wolno było pić w Pleszewie w Wielkopolsce, Baranowie Sandomierskim, Nisku czy w Korczynie na Podkarpaciu. Ale niebezpieczeństwo, że bakterie zatrują wodę w dużych miastach - jak Warszawa, Gdańsk czy Kraków - jest ogromne. Bo drobnoustroje opuszczają szpitale w ściekach i niezabite trafiają do rzek.
W Polsce nikt nie bada tego, co szpitale wypuszczają do kanalizacji. Nikt nawet nie pilnuje, czy przepisy w tej sprawie są przestrzegane. W Gdańsku skażenie odkryto przypadkowo - tylko dlatego, że Pomorskie Centrum Gruźlicy samo zleciło zbadanie swoich nieczystości.
Więcej na ten temat - w dzienniku "Polska".
"WPROST" nr 32/2006 (1235)
PO 50 LATACH ZNÓW GROZI NAM PLAGA SYFILISU
SYFILIS JAK GRYPA
O zakażeniu kiłą mogą świadczyć pojedyncze nadżerki lub owrzodzenia, pojawiające się na narządach płciowych po trzech lub czterech tygodniach od kontaktu z zarazkiem. Po mniej więcej dwóch tygodniach owrzodzenie się goi, ale nie świadczy to o wyzdrowieniu. Jeśli pacjent nie podjął leczenia, wkrótce może się pojawić na całym ciele wysypka (plamki, grudki) oraz brodawkowate narośla na sromie. Często towarzyszą temu plamki i nadżerki w jamie ustnej, przebiegająca bez gorączki tzw. angina kiłowa i plackowata utrata włosów. Czasem objawy syfilisu przypominają grypę: powiększone węzły chłonne, zapalenie gardła i podwyższona temperatura. W wielu wypadkach zakażenie nie daje natychmiastowych objawów. Bakterie mogą pozostawać w fazie uśpienia nawet 10-20 lat. W tym czasie przedostają się do narządów wewnętrznych, m.in. serca, mózgu i narządów wzroku i słuchu i bezpowrotnie je uszkadzają.
W cieniu AIDS na całym świecie niepostrzeżenie rozprzestrzeniają się inne choroby przenoszone drogą płciową. Do niedawna można było mówić o epidemii, teraz to już sytuacja kryzysowa - alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia. Syfilisem jest zakażonych trzykrotnie więcej osób niż HIV, choć jeszcze kilka lat temu wydawało się, że w niektórych krajach tę chorobę będzie można całkowicie wyeliminować. W Wielkiej Brytanii jedynie w ostatnich pięciu latach liczba zakażeń wzrosła o 550 proc.! W Polsce pierwszy raz od 50 lat ponownie zaczęła ona gwałtownie rosnąć. Szacuje się, że kiłą od początku tego stulecia co roku zakaża się ok. 10 tys. osób, ale jedynie w tym roku liczba infekcji może się zwiększyć o 30 proc. - ostrzega prof. Sławomir Majewski z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową Akademii Medycznej w Warszawie.
Ponad 100 mln ludzi na świecie jest zakażonych wirusem opryszczki narządów płciowych (Herpes simplex virus). (...) Blisko połowa dorosłych jest nosicielami wirusa brodawczaka ludzkiego, przyczyniającego się do rozwoju raka szyjki macicy. W USA ten wirus został uznany przez Centrum Kontroli Chorób w Atlancie za najczęstszą infekcję przenoszoną drogą płciową. Wirus jest już tak powszechny, że wiele nastolatek jest nim zarażonych wkrótce po inicjacji seksualnej!
(...) W efekcie codziennie chorobami przenoszonymi drogą płciową zaraża się 1,5 mln osób (nie licząc HIV i wirusowego zapalenia wątroby typu B).
(...) na Białorusi większym problemem niż AIDS. Oficjalne dane mówią o 4 tys. zarażonych HIV i 42 tys. cierpiących na syfilis (w tym dzieci poniżej 14. roku życia). Na Ukrainie kiłą zakaża się co najmniej 12 tys. osób rocznie, w Rosji w ciągu minionych 10 lat zanotowano 260-krotny wzrost liczby zachorowań. Są to jedynie oficjalne dane. Faktyczna liczba osób zarażonych syfilisem może być nawet pięciokrotnie większa.
Z badań prof. Gordona Scotta z Edinburgh Royal Infirmary wynika, że w Wielkiej Brytanii co najmniej 9,8 proc. mężczyzn i 10 proc. aktywnych seksualnie kobiet jest zarażonych chlamydiami. To prawie pięciokrotnie więcej, niż sugerowały wcześniejsze analizy. Uczeni z Indiana University School of Medicine ostrzegli kilka dni temu, że nosicielami odmiany wirusa opryszczki HSV 1, powodującego opryszczkę warg, jest aż 59,6 proc. badanych przez nich dziewcząt między 14. a 18. rokiem życia, a 13,5 proc. jest zakażonych HSV 2, powodującym opryszczkę narządów płciowych. Tak jest od początku rozwoju cywilizacji. Zmieniają się tylko choroby przenoszone drogą płciową.
Mutanty przetrwalnikowe
(...) Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że choruje na kiłę lub jest nosicielami jej zarazków i może zarażać innych - mówi prof. Majewski. (...) Jednocześnie w ostatnich kilkunastu latach niemal dwudziestokrotnie zmniejszyła się liczba pacjentów zgłaszających się na badania serologiczne krwi, pozwalające wykryć bezobjawową postać kiły (opracowane już 100 lat temu przez Augusta Wassermanna).
Pierwsze objawy zakażenia, takie jak nadżerka czy owrzodzenie, są przez pacjentów lekceważone, bo na ogół po kilkunastu dniach mijają. Do poradni, niemal jak w XIX wieku, zgłasza się coraz więcej pacjentów z powikłaniami kiły. Z reguły te osoby są niewłaściwie leczone, bo nawet lekarze nie przypuszczają, że przyczyną dolegliwości może być infekcja narządów płciowych. Jeszcze bardziej niepokoi to, że zwiększa się oporność na antybiotyki niektórych bakterii wywołujących choroby weneryczne. "The Lancet" ostrzega, że oporność rzeżączki na te leki zwiększyła się z 3 proc. do 10 proc.
Ukryta epidemia
(...) W USA nosicielami wirusa opryszczki narządów płciowych jest 22 proc. dorosłych, a co roku rejestruje się pół miliona nowych przypadków! Za 20 lat w Ameryce Północnej zakażonych będzie 40 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet w wieku od 15. do 39. roku życia - prognozują specjaliści z McMaster University w Hamilton w Ontario. Tego rodzaju infekcję wywołuje zwykle wirus HSV-2, ale coraz częściej na narządy płciowe przenosi się drugi typ tego zarazka (HSV-1), wywołujący dotychczas wyłącznie opryszczkę ust. Choroby przenoszone drogą płciową wkrótce mogą się okazać kolejną "seksbombą" z opóźnionym zapłonem, której nikt już nie zdąży rozbroić.
NIEBEZPIECZNY SEKS
Kiła (syfilis) - choroba spowodowana zakażeniem krętkiem bladym (Treponema pallidum), w jej zwalczaniu stosuje się najstarszy antybiotyk - penicylinę. Uczeni z Children's Memorial Hospital w Chicago dowiedli, że obrzezani mężczyźni rzadziej zarażają się kiłą.
Rzeżączka - wywoływana przez dwoinki rzeżączki (na zdjęciu), kobiety mogą się nią zarazić nie tylko przez kontakt seksualny, ale nawet przez używanie pościeli czy ręczników zakażonej osoby. Najczęściej chorują na nią mieszkańcy miast między 15. a 29. rokiem życia.
Opryszczka - choroba wirusowa powodująca powstawanie na ustach i narządach płciowych niewielkich pęcherzyków, które przekształcają się w ranki i zwiększają ryzyko infekcji innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową. Opryszczka wargowa może spowodować u partnera opryszczkę narządów płciowych i odwrotnie.
Rzęsistek pochwowy (Trichomonas vaginalis) - pierwotniak z grupy wiciowców, powoduje chorobę zapalną dróg moczowo-płciowych - rzęsistkowicę. Występuje aż u 50 proc. osób często zmieniających partnerów seksualnych.
Wirus brodawczaka ludzkiego (HPV) - najgroźniejsze jego typy mogą prowadzić do rozwoju raka szyjki macicy i innych nowotworów narządów moczowo-płciowych. Na świecie jest nim zakażonych około 630 mln ludzi.
Chlamydia trachomatis - bakterie niezdolne do życia poza żywymi komórkami zaatakowanego organizmu, w niektórych regionach krajów rozwijających się jest nimi zarażone 90 proc. społeczeństwa. Atakują zarówno mężczyzn, jak i kobiety, ale u kobiet powodują bardziej dramatyczne skutki, takie jak niepłodność czy zapalenie stawów.
Zbigniew Wojtasiński, Monika Florek-Moskal
"FAKTY I MITY" nr 26, 03.07.2008 r.: 26 proc. nowojorczyków zarażonych jest herpesem genitalnym. To przenoszona drogą płciową nieuleczalna choroba, objawiająca się bolesnymi wrzodami na narządach płciowych. Dwukrotnie zwiększa ryzyko zarażenia się wirusem HIV. Więcej chorych jest wśród kobiet, alarmujący jest odsetek zarażonych murzynów - 49 proc. Ale nie tylko to. Dane statystyczne pokazują, że w Nowym Jorku jest znacznie więcej chorych na choroby weneryczne: kiłę, rzeżączkę i inne.
http://www.grabieniec.pl/pokaz_artykul. ... tykulu=559 | Artykuł aktualizowano 26 lipca 2005
SKUTECZNOŚĆ PREZERWATYWY:
Zazwyczaj pojedynczy por w prezerwatywie ma średnicę wielkości 5 um (mikrometrów), czyli jest ona większa niż wielkość plemnika, bakterii czy wirusa HIV!
W związku z tym zarówno plemnik, niektóre bakterie czy wirus HIV mogą swobodnie przedostawać się przez mikropory prezerwatywy!
Warto wiedzieć także, że prezerwatywa często zsuwa się z członka lub pęka podczas stosunku płciowego. Według badań przeprowadzonych w 1990 roku w Wielkiej Brytanii zdarza się to, co drugiemu mężczyźnie ( 52%), stosującemu ją systematycznie, a według badań amerykańskich - co siódmemu spośród wszystkich „użytkowników”.
Tak jak wszystkie wyroby gumowe również prezerwatywy mogą mieć wady fabryczne, a także defekty wynikające z nieprawidłowego przechowywania lub stosowania, przeterminowania czy rozpuszczenia pod wpływem różnych maści zawierających substancje oleiste.
Około 10 % ludzi wykazuje uczulenie na lateks, czego następstwem mogą być zaburzenia układu krążenia, oddechowego, uszkodzenie nabłonka narządów płciowych i skóry, co osłabia miejscową odporność, zwiększając ryzyko zakażeń bakteryjnych, wirusowych czy grzybiczych.
Jak do tej pory, pomimo usilnych starań koncernów nie udało się wyprodukować takiej prezerwatywy, która nie miałaby mikroporów i żadnych wad.
PREZERWATYWA W ZAPOBIEGANIU CHOROBOM WENERYCZNYM
Wiadomo obecnie, że prezerwatywa nie zapobiega wszystkim chorobom przenoszonym drogą płciową, gdyż wiele drobnoustrojów posiada mniejsze rozmiary niż mikropory (5 um). Należą do nich: bakterie kiły (1 um), rzeżączki (0,5 um), wirusy herpes (opryszczki – 0,3 um) i chlamydia (do 1,5 um).Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia osoby stosujące prezerwatywę mogą się czuć tylko o 1/3 bardziej zabezpieczone przed tymi chorobami w porównaniu z osobami jej nie używającymi. W Stanach Zjednoczonych każdego dnia jedną z powyższych chorób wenerycznych zaraża się około 7000 młodych ludzi, co daje liczbę 2,5 mln rocznie, mimo stosowania prezerwatywy.
lek. med. Anna Leśniewska- specjalista chorób dzieci.
TAK OSZUKUJĄ DENTYŚCI. TRUJĄ PACJENTÓW I ZARABIAJĄ MILIONY
Stomatolodzy oszukują głównie na koronkach i mostkach.
Choć nie ma oficjalnych danych, to prowadzone w sposób niejawny kontrole pokazują, że takich praktyk dopuszcza się co czwarty dentysta w Wielkiej Brytanii - dodaje gazeta.
Dentyści okłamują pacjentów i oszczędzają. Używają fałszywego złota, najczęściej to pomalowane farbą stopy miedzi i aluminium.
Te natomiast korodują i zatruwają organizm toksycznymi metalami - donosi "The Independent on Sunday".
Dentyści opłacani z brytyjskiego odpowiednika NFZ nie mają prawa tego robić, ale czerpią z tego ogromne zyski. Za wstawiony mostek dostają zwrot 190 funtów, ich koszt jest dużo niższy.
Ostatnio zaczęli ściągać gotowe produkty prosto z Chin, gdzie nikt nie przejmuje się takimi kwestiami jak toksyczność. | JS
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Środa, 16.06.2010 20:50 18 komentarzy
STERYLNY SPRZĘT U DENTYSTY DLA CO TRZECIEGO PACJENTA
Co wykazała kontrola sanepidu.
Strach przed wizytą u dentysty jednak jest uzasadniony, przynajmniej w Polsce… Dlaczego powinniśmy się bać, przekraczając próg gabinetu stomatologicznego, wyjaśnia lubelska "Gazeta Wyborcza".
Inspektorzy stwierdzili m.in., że brakowało końcówek (w tym wierteł), a te, które były, odkażano w nieodpowiedni sposób. Zamiast przeprowadzić sterylizację, przecierano je gazikiem nasączonym preparatem dezynfekcyjnym.
W drugim gabinecie sterylizacja narzędzi się odbywała, ale… po co trzecim pacjencie. Większość zabiegów stomatologiczne wykonywano jednak przy użyciu niesterylnego sprzętu.
Co, ciekawe, gabinety były uprzedzone o kontroli, ale wiadomość, że inspektorzy sanepidu się pojawią, nie skłoniła ich pracowników do większej staranności. Czyżby nie wiedzieli, w jaki sposób można się zarazić wirusem HIV czy WZW?
Inspektorzy nakazali zamknąć obie placówki, ale jedna już naprawiła błędy i znowu działa – czytamy na Gazeta.pl.
Źródło: Gazeta.pl
Dominika Reszke
dominika.reszke@hotmoney.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Piątek [26.02.2010, 06:51]
ILE JEST WARTE TWOJE ŻYCIE DLA POGOTOWIA
Kontrola ujawniła przerażające historie.
Od 255 do 425 zł zarabia pogotowie za każdego pacjenta wożonego ze szpitala do szpitala - pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na pokontrolny raport prof. Cezarego Pakulskiego, wojewódzkiego konsultanta medycyny ratunkowej w Zachodniopomorskiem.
Kontrola, to efekt skarg szpitali na pracę pogotowia.
Pogotowie przywożące pacjenta z jego domu do szpitala nie dostaje pieniędzy, bo to zadanie objęte kontraktem z NFZ. Dlatego chory z drgawkami jest zostawiany w szpitalu bez neurologii, pacjenci ze złamaniami - tam gdzie nie ma ortopedii. Ekipy pogotowia robią to celowo, żeby przewieźć pacjentów jeszcze raz i zarobić.
Kontrola ujawniła wiele dramatycznych historii ofiar wypadków, które pogotowie naraziło na dodatkowe cierpienie i utratę życia. Szpital w Stargardzie Szczecińskim pokazał listę 32 pacjentów, których pogotowie przywiozło, choć ratownicy musieli wiedzieć, że pacjenci nie otrzymają pomocy, bo szpital nie ma odpowiednich oddziałów.
Szpital w Goleniowie dostał chorego z rozpoznanym zawałem. Choć lekarz z izby przyjęć niemal natychmiast potwierdził diagnozę, karetka, która go przywiozła, odjechała i trzeba było zamówić tzw. karetkę transportową ze Szczecina. Chory czekał na nią dwie godziny - pisze "Gazeta Wyborcza".
Do szpitala w Dębnie, gdzie nie ma oddziału urazowo-ortopedycznego, pogotowie przywiozło sześciu pacjentów ze złamaniami kończyn i kręgosłupa. Niektórzy mieli złamania otwarte. Pogotowie ich zostawiło. Wezwane ponownie - przewiozło na ortopedię do innego szpitala - gazeta przytacza kolejny przykład. | JS
„WPROST” 4.11.2001 r.
LECZENIE NA ŚMIERĆ
Co roku w amerykańskich szpitalach więcej ludzi umiera po niewłaściwej kuracji i wskutek zaniedbań personelu, niż ginie w wypadkach samochodowych, lotniczych, z powodu samobójstw, zatruć i utonięć. Liczba śmiertelnych ofiar błędnych terapii i stosowania złych leków sięga w Stanach Zjednoczonych od 44 tys. do 98 tys. rocznie. Tylko z powodu niewłaściwego stosowania leków umiera więcej ludzi niż na skutek wypadków przy pracy. Ponadto co roku około miliona pacjentów doznaje w szpitalach ciężkich uszkodzeń fizycznych i psychicznych, choć nie kończą się one zgonem.
Leki nieskuteczne lub szkodliwe
Opublikowanie danych amerykańskiego Instytutu Medycyny wywołało wstrząs nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Przeprowadzenie podobnych badań zlecono także w Australii, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Okazało się, że w Australii odsetek ofiar kuracji i pobytu w szpitalu jest jeszcze wyższy niż w USA. W kraju liczącym 18 mln obywateli niewłaściwa kuracja i źle ordynowane leki powodują co roku około 18 tys. zgonów. Brytyjska Narodowa Służba Zdrowia przyznała, że pomyłki lekarzy i personelu szpitalnego są trzecią z kolei przyczyną zgonów. Podane liczby dotyczą tylko przypadków szpitalnych. Szacuje się, że jeszcze więcej zgonów powodują niewłaściwe medykamenty przepisywane w lecznictwie poza szpitalnym. Dwa lata temu we Francji przeanalizowano 23 tys. recept wypisanych przez lekarzy domowych. Od 30 % do 90% zalecanych leków okazało się nieskutecznych. W wielu chorobach były wręcz szkodliwe. Rok temu na polecenie francuskiego ministra zdrowia komisja ekspertów, złożona z profesorów medycyny i lekarzy największych francuskich szpitali, sprawdziła działanie 100 najczęściej przepisywanych preparatów. 27 z nich oceniono negatywnie, gdyż były nieefektywne lub szkodliwe.
Obłudni, kłamliwi, drapieżni
(...) Francuska Agencja Krwi sprzedała przecież tysiącom osób cierpiących na hemofilię krew, której nie przetestowano na obecność wirusów HIV, choć istniały odpowiednie metody ich wykrywania. Zmarły tysiące osób. W tej samej Francji, która przoduje w Europie w ilości produkowanych leków i jest liderem w ich konsumpcji, setkom wolno rosnących dzieci zaaplikowano hormon wzrostu uzyskany w karygodnych warunkach higienicznych z przysadek mózgowych osób często cierpiących na choroby zwyrodnieniowe mózgu. W efekcie osiemdziesięcioro dzieci zmarło.
Zdrowie na ołtarzu interesów
(...) Matki noworodków opuszczających kliniki wynoszą stamtąd recepty, leki, próbki i materiały promocyjne firm farmaceutycznych. Część tych środków jest pożyteczna, inne są niepotrzebne lub wręcz szkodliwe. Niemowlętom aplikuje się np. leki ograniczające odbijanie się pokarmów, choć wystarczyłaby odrobina zdrowego rozsądku, aby nie podawać im jednorazowo więcej płynów, niż może pomieścić niewykształcony jeszcze przewód pokarmowy. Lekarze ordynują drogie preparaty przeciwko biegunkom, nieskuteczne i toksyczne, od lat odradzane przez Światową Organizację Zdrowia. Nie zalecają tanich i prostych soli, ułatwiających nawadnianie organizmu. Sześcioletnie dzieci otrzymują środki nasenne i psychotropowe, które mają im ułatwić przystosowanie się do życia w szkole. W Kanadzie rodzicom zaleca się podawanie sześciolatkom leku psychostymulującego, ograniczającego ich ruchliwość. Ten sam lek w innych krajach jest na liście środków narkotycznych. Koncerny farmaceutyczne usiłują też zarabiać na ludzkich emocjach. Zwykły smutek kwalifikowany jako depresja jest leczony specyfikami, od których często trudno się później wyzwolić. Niepokój przed egzaminem, żałoba, separacja, niesprawność seksualna – stają się powodem do faszerowania nas niepotrzebnymi lekami.
Miliardy dolarów na promocje
Pośrednikiem w tym interesie są lekarze. Co roku firmy farmaceutyczne przeznaczają 11 mld USD na promocję swoich produktów. Na każdego lekarza – wg czasopisma Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarskiego – wydają 8-13 tys. USD. Na sumy te składają się prezenty, honoraria, stypendia, sponsorowane wyjazdy na konferencje i seminaria do atrakcyjnie położonych miejscowości, wystawne kolacje i lunche. W zamian fundatorzy oczekują, że obdarowani nie zapomną o wprowadzeniu produkowanych przez nich środków do szpitalnych spisów leków, a także nie pominą ich w wystawianych przez siebie receptach. Wg badań opublikowanych przez czasopismo medyczne „The Journal of the American Medical Association”, „dobroczyńcy” rzadko są rozczarowani.
Wszyscy ludzie koncernów
Powiązania między lekarzami a producentami leków coraz częściej prowadzą do konfliktu interesów. Terminem tym określa się sytuacje, w której czyjaś profesjonalna opinia jest zależna od zysku, jaki może dzięki niej osiągnąć. Lekarze często są współwłaścicielami firm farmaceuetycznych, właścicielami ich akcji, doradcami. Amerykańska Agencja ds. Leków i Żywności (FDA) ujawniła, że połowa biorących udział w ostatnich 150 spotkaniach, na których ważyły się losy nowych leków, czerpała korzyści finansowe od firm farmaceutycznych zamierzających te leki produkować. Trzy najbardziej cenione czasopisma medyczne na świecie ogłosiły we wrześniu, że coraz trudniej znaleźć im niezależnych ekspertów do oceny nowych medykamentów i terapii. Większość lekarzy i naukowców ma bowiem finansowe powiązania z koncernami farmaceutycznymi. Żeby uniknąć zarzutów o korupcję, wydawcy czasopism medycznych wymagają od autorów artykułów oceniających leki, by poinformowali o swych związkach z producentami farmaceutyków. Tygodnik Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarskiego „JAMA” ujawnił, że niemal wszyscy autorzy artykułów na temat leków przeciw AIDS i otyłości mają finansowe powiązania z produkującymi je koncernami. Z kolei „New England Journal of Medicine” przyznał, że autorzy 19 artykułów przeglądowych o lekach prowadzą wspólne interesy z przemysłem farmaceutycznym. Nieograniczone zaufanie do leków i bezstronności zalecających je lekarzy zaczyna w tej sytuacji wyglądać na niebezpieczną naiwność.
Bożena Kastory
„WPROST” nr 32, 12.07.2001 r.
SZPITALE DO SZPITALA
PLACÓWKI ZDROWIA ZABIJAJĄ WIĘCEJ LUDZI, NIŻ GINIE ICH W WYPADKACH DROGOWYCH
(...) Tymczasem tylko ze szczątkowych danych Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych (badaniami ankietowymi objęto 120 szpitali) wyłania się obraz przerażający: w naszych szpitalach zaraża się prawdopodobnie niemal pół miliona osób, a umiera z tego powodu co najmniej 10-15 tys., a więc znacznie więcej, niż ginie w wypadkach drogowych!
(...) Bomba wybuchła latem tego roku, gdy okazało się, że w firmie Cormay dokonało zakupów aż 55 polskich szpitali. – Jeżeli włodarze tych placówek decydowali się na zakupy sprzętu i odczynników po cenach niekiedy 700% przekraczających wartość katalogową, to można to wyjaśnić tylko w jeden sposób: plagą korupcji – komentuje pragnący zachować anonimowość wysoki urzędnik NIK. (...)
Paulina Kaczanow, Janusz Michalak, współpraca: Donata Wancel
www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-13 (13:40)
RYZYKO ZGONU POLSKICH DZIECI O 40% WIĘKSZE NIŻ W INNYCH KRAJACH
W przypadku polskich dzieci ryzyko zgonu jest o 40% większe niż w innych krajach UE - alarmuje Polskie Towarzystwo Pediatryczne i przypomina, że opieka pediatryczna w Polsce od kilku lat przeżywa poważny kryzys.
"WPROST" nr 23(1175), 12.06.2005 r.: PLAGA BŁĘDÓW MEDYCZNYCH
PATRZ LEKARZOM NA RĘCE!
Ponad 36 tysięcy osób prawdopodobnie umrze w tym roku w Polsce z powodu błędów medycznych - dwukrotnie więcej, niż dotychczas szacowano.
Aż 11 proc. pacjentów ma poważne kłopoty zdrowotne z powodu uchybień podczas zabiegów, niewłaściwego dawkowania leków lub fatalnego stanu sprzętu medycznego.
Zbigniew Wojtasiński, współpraca Monika Florek
"PRZEGLĄD" nr 1 (315), 08.01.2006 r.: BŁĘDY MEDYCZNE
CO ROKU 45 TYS. OSÓB PADA OFIARĄ POMYŁEK LEKARSKICH
(...) Pewien lekarz opowiada mi dowcip: - Są wśród nas trzy grupy: interniści, którzy wszystko wiedzą i nic nie robią, chirurdzy, którzy wszystko robią i nic nie wiedzą, patolodzy, co wszystko robią i wszystko wiedzą, z tym, że za późno... Brzmi jak z horroru, ale to nie film.
W USA co roku z powodu pomyłek lekarskich umiera 100 tys. osób, to piąta przyczyna zgonów. Kolejne 200 tys. zostaje kalekami (raport Harvard School of Public Health). Porównując amerykańskie wyniki do kraju wielkości Polski, można obliczyć, że co roku z powodu (?!) leczenia może u nas umierać 15 tys. osób, a 30 tys. doznawać uszkodzeń ciała. Edyta Gietka
„WPROST” nr, 46(1094), 2003 r.: DIAGNOSTYKA ŚMIERCI
WYNIKI 30 PROC. BADAŃ USG MOŻNA W POLSCE WYRZUCIĆ DO KOSZA!
Paweł Górecki, współpraca Alicja Baranowska
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [27.08.2009, 14:53] 4 źródła
PRZEŚWIETLASZ SIĘ ZA CZĘSTO? BĘDZIESZ MIAŁ RAKA
Ryzyko nowotworu wzrasta o 700 procent.
Rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa czy prześwietlenie płuc. Naukowcy stwierdzili, że badania związane z promieniowaniem są stosowane zbyt często i stają się przyczyną coraz większej liczby nowotworów - donosi "Los Angeles Times".
Lekarze coraz częściej zlecają pacjentom prześwietlenia, a nikt nie kontroluje jaką dawkę promieniowania otrzymują pacjenci podczas serii badań.
Dr Reza Fazel z Uniwersytetu w Atlancie po 3 latach badań stwierdziła, że kilka milionów Amerykanów rocznie poddawanych jest takiej liczbie badań, która grozi chorobami nowotworowymi.
Z jednej strony pacjenci muszą korzystać z prześwietleń, aby wiedzieć co dzieje się w ich organizmie, ale z drugiej może kosztować to ich życie. Ryzyko nowotworu z powodu napromieniowania jest teraz 7 razy wyższe niż 30 lat temu - podkreśla dr Fazel. | AJ
„WPROST” nr 1(1306), 2008 r.: GENOWA FATAMORGANA
TESTY GENETYCZNE CAŁEGO GENOMU NIEPOTRZEBNIE STRASZĄ LUDZI
(...) – Takie testy mogą niepotrzebnie straszyć ludzi. Posiadanie pewnych mutacji genetycznych nie przesądza o chorobie, szczególnie jeśli mówimy o schorzeniach wieloczynnikowych. Jeśli takie wyniki nie zostaną przeanalizowane przez lekarza genetyka, narażają pacjenta na niepotrzebny strach – mówi prof. Janusz Limon, kierujący Katedrą i Zakładem Biologii i Genetyki Akademii Medycznej w Gdańsku.
Możemy założyć, że każdy z nas ma pewne predyspozycje genetyczne do najczęściej występujących schorzeń. Na dodatek są to choroby wieloczynnikowe, których wystąpienie zależy od wielu genów oraz od wpływu środowiska. Powiązania między nimi są wciąż słabo znane. Dopiero zrozumienie wszystkich czynników mogłoby dać prawdziwy obraz podatności na określone choroby. Takie badania wciąż nie są jednak możliwe do przeprowadzenia.
Choć wszystkie firmy deklarowały, że nie diagnozują predyspozycji do zapadania na choroby, wyraźnie podawały informacje dotyczące ryzyka zachorowania na cukrzycę, raka, choroby serca czy nadciśnienie. I to wszystko na podstawie badania zaledwie kilku lub kilkunastu genów. Sugerowano też skorzystanie z suplementów dobranych do profilu genetycznego, które potrafią naprawić uszkodzone geny. Koszt rocznej kuracji wynosił 1200 dolarów. Było to oszukiwanie klientów, ponieważ nie ma leków „naprawiających DNA", a skład suplementów nie różnił się od zwykłych preparatów multiwitaminowych.
Badania genetyczne już dziś mogą pomóc w poznaniu i wczesnym wykryciu wielu chorób. Ważne, żebyśmy podchodzili do nich z ostrożnością, a nie ślepą wiarą.
(...)
Aleksandra Postoła
"WPROST" nr 44, 03.11.2002 r.: OPERACJA NA OTWARTYM PORTFELU
Ponad 20 procent zabiegów medycznych i operacji wykonuje się niepotrzebnie!
Wyrywanie i operowanie bez ograniczeń
Brytyjczycy wydają rocznie miliony funtów na zbędne lub wręcz szkodliwe zabiegi dentystyczne. Prof. Aubrey Sheiham z University College w Londynie ocenia, że co piąty zabieg, taki jak wymiana plomby, usuwanie kamienia i wyrywanie zdrowych zębów mądrości, stomatolodzy wykonują jedynie dla zarobku. W Polsce dentyści naciągają majętnych pacjentów na zbędne lub droższe zabiegi, bo konkurencja między gabinetami jest tak duża, że coraz częściej brakuje im klientów.
Porody w niektórych krajach częściej odbywają się na stole operacyjnym niż w sali porodowej. Tak jest głównie w Ameryce Łacińskiej, gdzie w ubiegłym roku przeprowadzono prawie milion cesarskich cięć! W prywatnych klinikach Brazylii i Meksyku w ten sposób przychodzi na świat ponad 70 proc. dzieci. A jeszcze pod koniec lat 90. pod pręgierzem stawiane były ośrodki, w których ten zabieg stosowano częściej niż raz na 10-15 porodów (takie są wskazania Światowej Organizacji Zdrowia). W Polsce ponad 20 proc. dzieci rodzi się przez cesarskie cięcie, ale przewiduje się, że w ciągu kilku lat ten odsetek zwiększy się dwukrotnie. - Cesarskie cięcie może się okazać przyszłością położnictwa, bo coraz więcej kobiet chce w ten sposób rodzić, nawet jeśli zabiegu nie uzasadniają względy medyczne - mówi prof. Romuald Dębski, szef Kliniki Ginekologii i Położnictwa Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Niektóre kobiety twierdzą, że robią to dla dobra dziecka, ale czasami to wygoda lekarzy powoduje, że takie zabiegi przeprowadza się bez potrzeby. Podejrzewa się, że co najmniej jedna piąta zapłodnień in vitro wykonywana jest u kobiet, u których szanse na powodzenie zabiegu są niemal zerowe.
"Dobrze założona plomba powinna wytrzymać piętnaście lat" - twierdzi prof. Sheiham.
Zbigniew Wojtasiński
Współpraca: Alicja Baranowska
"WPROST" nr 1160, 27.02.2005 r.: SKALPELEM PO KIESZENI
LEKARZE USUWAJĄ ZDROWE WYROSTKI ROBACZKOWE I WYRYWAJĄ ZDROWE ZĘBY
AŻ JEDNA PIĄTA PRZEPROWADZANYCH W POLSCE ZABIEGÓW I OPERACJI - SZCZEGÓLNIE W GINEKOLOGII, POŁOŻNICTWIE, STOMATOLOGII, KARDIOLOGII I LECZENIU NIEPŁODNOŚCI - JEST NIEPOTRZEBNA LUB ZBYT RYZYKOWNA
O TYM JEDNAK DOWIADUJE SIĘ NIEWIELU PACJENTÓW - I TO NAJCZĘŚCIEJ PRZYPADKOWO, GDY PO ZABIEGU DOJDZIE DO POWIKŁAŃ LUB GDY CHORY PÓJDZIE DO INNEGO SPECJALISTY. SKALA TEGO PROBLEMU MOŻE BYŚ ZNACZNIE WIĘKSZA NIŻ LICZBA EWIDENTNYCH BŁĘDÓW W SZTUCE LEKARSKIEJ.
Jan Stradowski, Zbigniew Wojtasiński Współpraca: Monika Florek
LECZENIE POZOROWANE
NAJCZĘSTSZE NIEPOTRZEBNIE STOSOWANE ZABIEGI MEDYCZNE W POLSCE
ANTYBIOTYKOTERAPIA
lekarze pierwszego kontaktu przepisują antybiotyki pacjentom z infekcjami wirusowymi, takimi jak przeziębienie czy zapalenie gardła, na które te leki w ogóle nie działają
niepotrzebnie stosowane w 70% przypadków
PORÓD PRZEZ CESARSKIE CIĘCIE
wykonywany na życzenie kobiet, u których nie istnieją wskazania medyczne do takiego zabiegu, albo pod naciskiem lekarzy, którzy oferują "bezbolesny" poród za opłatę
niepotrzebny u ponad 60% Polek rodzących w ten sposób
USUWANIE WYROSTKA ROBACZKOWEGO
prosta operacja wykonywana często w wypadku trudnych do zdiagnozowania bólów brzucha, aby zapobiec ropnemu zapaleniu wyrostka i perforacji jelita
niepotrzebne u 25% kobiet i 10% mężczyzn
ZABIEGI STOMATOLOGICZNE
wymiana plomby, usuwanie kamienia i wyrywanie nie powodujących żadnych dolegliwości zdrowych zębów mądrości
niepotrzebne u 20% pacjentów
Prof. Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Łodzi: "Największe oszczędności w szpitalu dają reorganizacja pracy i rezygnacja z nie sprawdzonych naukowo metod leczenia"
„WPROST” nr 12(1265), 25.03.2007 r.: NADOPIEKA MEDYCZNA
CO PIĄTA OPERACJA JEST NIEPOTRZEBNA, A NAWET MOŻE BYĆ SZKODLIWA
Zbigniew Wojtasiński, współpraca: Monika Borkowska
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 16:05] 5 źródeł
JAK LEKARZE OSZUKUJĄ POLAKÓW I NFZ
Pracują 10 dni w tygodniu, a rekordziści mają 25 etatów.
Wielomiesięczne kolejki do specjalistów i czas oczekiwania na wizytę dłuższy od planowanego o kilka godzin, często z powodu niepunktualności lekarzy, to dla pacjentów codzienność. Tymczasem wielu lekarzy pracuje w kilku placówkach jednocześnie, w dodatku w tych samych godzinach. Najbardziej "mobilne" specjalizacje to ginekologia i alergologia – donosi rynekzdrowia.pl
Medycy zatrudniają się w kilku przychodniach, a dane o godzinach ich pracy przesyłają do Narodowego Funduszu Zdrowia. Ten uruchomił jednak właśnie system informatyczny, który wyłapuje nieuczciwych lekarzy. I są już pierwsze wyniki.
W Lublinie wpadł lekarz, który wykazywał, że przyjmuje pacjentów 240 godzin tygodniowo, chociaż tydzień ma tylko 168 godzin.
W Opolskiem NFZ nakrył doktora, który kończył pracę o godz. 14 w jednej przychodni i o tej samej porze zaczynał dyżur w drugiej – tyle, że kilkadziesiąt kilometrów dalej. W Łodzi rekordzista miał 25 etatów.
Na takim procederze wpadło już kilkudziesięciu lekarzy. Ukarano ich grzywnami w wysokości kilkuset złotych. | AJ
www.o2.pl | Piątek [24.04.2009, 18:36] 3 źródła
W BRUDNYCH POLSKICH SZPITALACH PACJENCI GŁODUJĄ
Tak twierdzą kontrolerzy NIK.
Chleb z masłem i herbata - takie kolacje serwowano pacjentom w szpitalu w Dąbrowie Górniczej. Nie lepiej było w 11 innych szpitalach z 6 województw, które skontrolowali inspektorzy NIK.
W żadnym ze szpitali stan wyżywienia pacjentów nie był właściwy. Serwowane posiłki miały niską wartość odżywczą, porcje były zbyt małe, wędliny niskiej jakości, a nabiału, warzyw i owoców podawano niewiele - pisze w swoim raporcie NIK.
Ale to nie wszystko. Wiele do życzenia pozostawia również czystość. Jak twierdzi NIK, w szitalach nie przestrzega się w nich procedur higienicznych, a personel nie jest odpowiednio przeszkolony. Do tego, zamiast profesjonalnych środków dezynfekujących często używa się tych zwykłych, przeznaczonych do gospodarstw domowych.
Decydujący wpływ na jakość żywienia i czystość szpitala ma nie tyle stan jego finansów, ale organizacja pracy i dobre zarządzanie wydatkami - mówi "Rzeczpospolitej" prezes NIK Jacek Jezierski.
Były miejsca, w których przy mniejszych nakładach wyżywienie było całkiem dobre. Tak jak w Dębicy, Busku Zdroju i Chorzowie.
Tak samo były szpitale (w Radomiu, Kaliszu i Białymstoku), gdzie mniej wydawano na sprzątanie i było bardziej czysto. Według NIK działo się tak, bo zatrudniono one firmy zewnętrzne.
Jednak jak zauważają kontrolerzy, w wypadku kiepskiego wyżywienia, nie miało znaczenia to, czy jest ono przygotowywane przez szpital, czy firmę zewnętrzną. | JK
www.o2.pl | 2008-10-16 15:04
CZY LEKARZE TO GŁĄBY?
Brak wiedzy, doświadczenia i umiejętności często idzie w parze z agresywną postawą wobec pacjenta i łapczywością na pieniądze. Im mniej lekarz wie, tym bezczelniej oszukuje swoich pacjentów. Szczególnie widać to w przypadku takich chorych, którzy muszą odwiedzić go kilkakrotnie, oraz w przypadku dzieci. Rodzice chorych i cierpiących na rozmaite zespoły zwyrodnieniowe dzieci są łupieni przez medyków bez miłosierdzia. Rozmaite przypadłości, które dadzą się opisać jako "rozwojowe" lub można się ich pozbyć za pomocą łagodnych terapii lub ćwiczeń, diagnozowane są jako ciężkie przypadki kwalifikujące się niemal do operacji. Lekarze potrafią także wymyślać choroby, których nie ma i których nigdy nie było. Łżą w żywe oczy, że skonstruowane przez ich mózg przypadłości istnieją, i przepisują na nie lekarstwa, każą pacjentom przychodzić na kilka wizyt i za każdą pobierają opłatę. Dla ludzi, którzy z medycyną nie mają do czynienia lub stykają się z nią sporadycznie, opinia lekarza to świętość. Szczególnie jeśli lekarz i pacjent pochodzą ze środowiska małomiasteczkowego lub wiejskiego.
Robert Grąd
www.o2.pl | Środa [08.04.2009, 09:33] 1 źródło
WOLIMY ZABOBONY OD PORAD LEKARZY
Nie słuchamy zaleceń specjalistów i nie zażywamy zapisanych leków.
Polacy bardziej cenią rady pani Goździkowej niż zalecenia lekarzy. Prawie połowa z nas nie stosuje się do zaleceń specjalistów, nie przyjmuje zapisanych leków i przerywa leczenie, gdy tylko poczuje się odrobinę lepiej - wynika z raportu naukowców Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Do tego 38 procent z nas nie w ogóle nie idzie do lekarza, gdy zaczyna chorować. Wybieramy się do niego dopiero, gdy choroba rozwinie się na dobre.
Naukowcy twierdzą, że przyczyną takiego zachowania jest silnie zakorzeniona w świadomości Polaków wiara w skuteczność tradycyjnych czy ludowych metod leczenia. Ale nie tylko. Nie chcemy się leczyć u lekarzy także z braku pieniędzy.
Klientów, którzy rezygnują z leków z powodu ich ceny, jest coraz więcej. Rośnie za to sprzedaż leków bez recepty, które często kupowane są bez żadnej konsultacji z lekarzem - mówi Zbigniew Solarz z łódzkiej izby aptekarskiej.
Koszty nieprzestrzegania zaleceń lekarzy można szacować na ok. 6 mld zł rocznie. Jest to suma, którą NFZ wydaje na całą podstawową opiekę zdrowotną - czytamy w "Polsce". | AB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [08.09.2009, 16:30] 4 źródła, 3 wideo: Co roku, tylko w Stanach Zjednoczonych, z powodu zakażenia w szpitalach umiera 100 tys. pacjentów.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [08.08.2009, 12:43] 1 źródło
EKSCYTUJEMY SIĘ GRYPĄ, A W POLSCE SZALEJE GRUŹLICA
A za lek musisz płacić sam.
Jak informuje "Głos Wielkopolski" siedzimy na prawdziwej bombie z prątkami gruźlicy lekoodpornej. Dlaczego? Bo po raz pierwszy od 35 lat pacjenci muszą czekać na lek i na dodatek płacić za niego z własnej kieszeni. A to sprawia, że wielu przerywa leczenie i... zaraża gruźlicą otoczenie.
Problem pojawił się, gdy polski koncern farmaceutyczny zrezygnował z produkcji
jedynego i niezbędnego leku – izoniazidu. Teraz sprowadzamy go z Czech. Szpital leczący chorego stara się o import docelowy.
Jednak leczenie szpitalne nie kończy kuracji. Pacjent powinien przyjmować lek nadal, już w domu. Powinno to trwać od czterech miesięcy do nawet dwóch lat. Jednak wielu pacjentów kurację przerywa.
Dlaczego się tak dzieje? Między innymi dlatego, że na lek muszą długo czekać - o zgodę na import docelowy w imieniu pacjenta występuje wówczas do resortu zdrowia
kierownik poradni, urzędniczy proces może zaś trwać, jak informuje "Głos Wielkopolski", nawet 4 miesiące.
Problemem jest również to, że za opakowanie leku pacjent musi zapłacić kilkadziesiąt złotych. I to z własnej kieszeni. A na refundację nie ma co liczyć - przepisy na to nie pozwalają.
To jest igranie ze zdrowiem społeczeństwa, a dodatkowym niebezpieczeństwem jest możliwość zmiany postaci gruźlicy, która nie reaguje na leki już podawane – tłumaczy gazecie Aleksander Barinow-Wojewódzki, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [28.12.2009, 06:34] 1 źródło
GRUŹLICA WRÓCIŁA. JESZCZE GROŹNIEJSZA
Czy grozi nam kolejna epidemia?
Wydawało się, że tę chorobę już pokonaliśmy. Niestety, jak się okazało, było to tylko złudzenie. W USA odkryto przypadek nowego rodzaju gruźlicy skrajnie odpornej na leki (XXDR) - informuje tvn24.pl.
Chorym na nową gruźlicę był 19-letni Oswaldo Juarez. Lekarze walczyli o jego życie
przez dwa lata. Udało im się go ocalić.
Odporna na leki gruźlica to "bomba zegarowa" - twierdzi szef Krajowego Centrum Badań nad Gruźlicą w San Francisco, Masae Kawamura.
Chorobą bardzo łatwo się zarazić, np. od kogoś, kto kaszle lub kicha a jest na nią chory. Gruźlica może też być następstwem niewłaściwego leczenia.
Obserwujemy właśnie globalny problem - mówi agencji AP dr Lee Reichman, ekspert z Instytutu Gruźlicy New Jersey Medical School. - To nie jest problem zagraniczny. Chorych nie da się "trzymać na zewnątrz". Czas by ludzie zdali sobie z tego sprawę.
Problem zauważyła już Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która w kwietniu zorganizowała na temat nowej gruźlicy konferencję w Pekinie. Jej wnioski były niepokojące:
Choroba jest już na wszystkich kontynentach i rozprzestrzenia się bardzo szybko - czytamy na portalu tvn24.pl. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [06.01.2010, 15:01] 1 źródło
CO SEKUNDĘ KTOŚ ZARAŻA SIĘ GRUŹLICĄ
Jedna trzecia ludzi na świecie jest nosicielem tej choroby.
Gruźlica jest siódmą na świecie najczęstszą przyczyną śmierci. Zabiła w 2008 roku 1,8 miliona ludzi na całym świecie (w 2007 roku było to 1,77 miliona) - informuje "The Daily Telegraph".
Gruźlica bardzo łatwo się rozprzestrzenia - chory kaszle i prątki gruźlicy zakażają kolejne osoby. Zdaniem WHO co sekundę kolejna osoba staje się nosicielem bakterii powodujących gruźlicę. Jedna na 10 zarażonych osób zachoruje - wystarczy, że jej układ odpornościowy zostanie osłabiony.
Zgodnie z danymi WHO w 2008 roku na gruźlicę chorowało 9,4 mln ludzi, w 2007 - 9,27 mln, w 2006 - 9,24 mln. Najwięcej chorych było w krajach rozwijających się: w Afryce i Azji.
Coraz częściej lekarze mają też do czynienie z gruźlicą odporną na leki - to efekt zbyt szybkiego przerywania kuracji. Najwięcej przypadków tej choroby obserwuje się w Indiach i w Chinach, a także tuż za naszą wschodnia granicą - w krajach byłego Związku Radzieckiego.
Ryzyko śmierci wśród chorych na lekoodporną gruźlicę wynosi od 35 do 50 proc. - informuje "The Daily Telegraph". | WB
Blisko co 3. Polak zarażony jest prątkami Koha, które mogą wywołać gruźlicę. Osoby zarażone nie prątkują, natomiast jeden chory zaraża, poprzez kichnięcie, kaszlnięcie itp. ok. 10-12 osób. Aż 30 % przypadków gruźlicy lekarze wykrywają nie w czasie badań, lecz dopiero na podstawie okresowo
wykonywanych zdjęć rentgenowskich, a do szpitali trafiają hoży z b. zaawansowaną chorobą. – Za „GW” nr 61 z dn. 12.03.1992 r.
"WPROST" nr 50/2005 (1202)
POŻERACZE CIAŁA
(...) Uczeni ostrzegają, że agresywne bakterie niewrażliwe na większość stosowanych dziś antybiotyków coraz częściej atakują osoby, które nie miały żadnego kontaktu z placówkami służby zdrowia. Najgroźniejsze szczepy gronkowca złocistego opornego na metycylinę (MRSA) jeszcze kilka lat temu spotykano niemal wyłącznie na oddziałach intensywnej terapii. Dziś nosicielem tej superbakterii jest już w USA co dziesiąte dziecko.
Szczepy niewrażliwe na antybiotyki wywołały epidemię w krajach azjatyckich - są tam przyczyną 70-80 proc. zakażeń wewnątrzszpitalnych. We Włoszech i Portugalii odsetek ten przekracza 50 proc. - Polska jest w europejskiej czołówce pod względem zużycia antybiotyków, więc spodziewamy się szybkiego narastania zjawiska antybiotykooporności. Największe zagrożenie stanowią dziś bakterie Pseudomonas i Acinetobacter - w ich wypadku liczba szczepów opornych podwoiła się w ostatnich dwóch latach - ostrzega dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Infekcje szpitalne zabijają rocznie 30 tys. Polaków, mimo że wydatki na antybiotyki pochłaniają ponad 10 proc. pieniędzy na refundację leków.
Martwica bakteryjna
Superbakterie znajdujące się na naszej skórze czy w jamie nosowej mogą przez wiele lat pozostawać w ukryciu, by zaatakować, gdy spadnie odporność organizmu. "MRSA potrafi się przedostać do wnętrza ciała przez bardzo małe zranienia, wywołując szybko postępującą martwicę tkanek miękkich. Dlatego nazywamy go pożeraczem ciała" - opowiada dr Loren Miller z University of California w Los Angeles. Gronkowce są również przyczyną ciężkich zapaleń płuc, a także wstrząsu toksycznego, który potrafi błyskawicznie zabić pozornie zdrową osobę. Coraz groźniejsze infekcje powodują także inne mikroby: pneumokoki, Haemophilus influenzae (szczególnie niebezpieczny dla dzieci), enterokoki i pałeczki jelitowe.
(...) Pojawiły się też gronkowce i enterokoki niewrażliwe na wankomycynę, uważaną za lek ostatniej szansy w ciężkich infekcjach. (...)
Jan Stradowski
www.o2.pl | Środa [24.06.2009, 11:26] 3 źródła
BAKTERIE SĄ CORAZ SILNIEJSZE PRZEZ... LEKARZY
Bo faszerują nas antybiotykami.
Już w 39 procentach przypadków w Europie inwazyjne bakterie okazały się odporne na penicylinę.
Naukowcy obwiniają za to lekarzy. W szczególności tych, którzy zbyt często przepisują antybiotyki - pisze physorg.com.
Badania dotyczące częstotliwości użycia antybiotyków objęły 3402 dorosłych w 13 krajach (Walia, Anglia, Holandia, Hiszpania, Niemcy, Węgry, Belgia, Polska, Włochy, Szwecja, Norwegia, Finlandia i Słowacja).
Ogólnie, antybiotyki otrzymało 53 procent pacjentów, jednak wskaźnik ten wahał się w poszczególnych krajach pomiędzy 20 a 90 procent - podaje physorg.com.
Pacjenci w Słowacji, Włoszech, Węgrzech, Walii i w Polsce otrzymywali leki prawie dwukrotnie częściej niż średnia europejska. Za to Norwegowie, Belgowie i Szwedzi otrzymywali je czterokrotnie rzadziej.
Te badania pokazały jak duże różnice istnieją w podejściu do leków niezależnie od medycznych przesłanek - mówi prof. Chris Butler z Cardiff University prowadzący badania.
Jak rozwiązać ten problem?
Powinniśmy ujednolicić sposób stosowania leków w Europie. Dzięki temu możemy zażegnać groźbę uodparniania się bakterii - komentuje prof. Herman Goossens z University of Antwerp. | JP
www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [19.11.2009, 19:30] 2 źródła Poleć na: Facebook
MEGAODPORNY SZCZEP BAKTERII ZAGRAŻA EUROPIE
Wszystko przez nadmiar antybiotyków.
Do takich wniosków doszli zebrani na konferencji w Sztokholmie specjaliści z zakresu medycyny.
Niektóre szczepy bakterii są tak uodpornione, że musimy stosować starsze, bardziej szkodliwe środki albo próbować mieszanek leków, które teoretycznie powinny zadziałać - mówi Dominique Monnet, specjalista z European Centre for Diseases Prevention and Control.
Na leczenie takich przypadków wydajemy co roku 2,2 mld dolarów - pisze redorbit.com.
Najwięcej antybiotyków stosuje się na południowym oraz wschodnim obszarze Starego Kontynentu.
Według badań ECDC ponad połowa oddziałów intensywnej terapii w Europie co najmniej raz w miesiącu przyjmuje pacjenta zarażonego całkowicie odpornymi na antybiotyki bakteriami.
Bez efektywnych leków współczesna medycyna nie może funkcjonować - mówi Zsuzsanna Jakab, szef ECDC.
Według danych organizacji, 25 tys. osób w UE umiera co roku z powodu odpornych na leczenie szczepów bakterii. To ponad połowa liczby ofiar, ginących w wypadkach samochodowych. | JP
www.o2.pl / www.sfora.pl | 6 źródeł Wtorek [30.03.2010, 22:44]
TA CHOROBA WENERYCZNA STAJE SIĘ ODPORNA NA LEKI
Rzeżączki nie wyleczą już antybiotyki.
Bakterie wywołujące rzeżączkę stają się odporne na stosowane obecnie przeciw tej chorobie antybiotyki. Brytyjska Agencji Ochrony Zdrowia - Health Protection Agency ostrzega, że niebawem walka z rzeżączką będzie bardzo trudna - alarmuje BBC News.
Antybiotyki będzie trzeba podawać kilka razy, a nie jak do tej pory w jednej dawce. Jednak nawet to może nie wystarczyć. Dlatego naukowcy apelują o jak najszybsze rozpoczęcie prac nad nowymi lekami.
Wskazują również na dalszą konieczność promowania bezpiecznego seksu z użyciem prezerwatyw. Zdaniem ekspertów potrzebne są także kampanie informacyjne zachęcające do częstszych badań.
Stajemy przed poważnym wyzwaniem. Rzeżączka jest drugą najczęstszą chorobą przenoszoną drogą płciową w Wielkiej Brytanii. W innych krajach jest podobnie - profesor Catherine Ison mówi.
Nieleczona rzeżączka może prowadzić do stanów zapalnych, powstawania ropni, u kobiet do zapalenia jajowodów i bezpłodności. Bakterie atakują także inne narządy - stawy czy serce. | AJ
www.o2.pl | Sobota [14.02.2009, 12:37] 1 źródło
GRONKOWCEM MOŻESZ ZARAZIĆ SIĘ W MORZU
Ostrzegają amerykańscy naukowcy.
Uczeni z Miami University odkryli, że kąpiele morskie mogą sprzyjać rozprzestrzenianiu się gronkowca złocistego. Ten lekoodporny szczep bakterii - jak informuje "Daily Mail" - powoduje co roku śmierć około 1500 Brytyjczyków.
Jak się okazało, w ciepłych morskich wodach, w okolicach Hiszpanii, Portugalii i na Florydzie znaleziono gronkowca.
Naukowcy dowiedli, że na 100 osób, które przez co najmniej piętnaście minut zanurzą się w morzu, 37 zarazi się tą niebezpieczną bakterią. BW
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [02.05.2010, 18:51]
NADCHODZI WIELKA EPIDEMIA. JEST GROŹNIEJSZA NIŻ AIDS
Niebezpieczna bakteria zaatakowała już miliony ludzi.
Chodzi o szpitalnego gronkowca złocistego (MRSA), który jest odporny na większość antybiotyków. Ta bakteria zaatakowała już około 4,5 mln ludzi na całym świecie.
Istnieją tylko dwa leki, które mogą walczyć z tą bakterią, ale nie zawsze działają. Dlatego MRSA bardzo często jest śmiertelny - donosi portal failuremag.com.
Do tej pory atakował głównie w szpitalach. Teraz jednak bakteria stała się groźna także poza lecznicami.
W zmutowanej formie pojawiła się nawet u zwierząt, a od nich zarażają się MRSA ludzie - informuje failuremag.com.
Zdaniem autorki książki o gronkowcu złocistym, ludzkości grozi epidemia gorsza niż AIDS. Na domiar złego, nie ma skutecznego sposobu, by z nią walczyć. | M
www.o2.pl / www.sfora.pl |Wtorek [05.01.2010, 08:23] 2 źródła
CHCESZ SIĘ ZASZCZEPIĆ? UWAŻAJ NA TE IGŁY
Producenci sprzedają produkty w dziurawych opakowaniach.
Do tej pory wycofano z rynku już 14 serii igieł dwóch niemieckich firm: KDM oraz Henke Sass Wolf. Dostarczają one do polskich szpitali i przychodni prawie 50 proc. igieł, nawet 400 mln sztuk rocznie - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Igła, której używa się podczas robienia zastrzyku musi być sterylna. Niestety, jak odkryła konkurencyjna firma Mifam, te pochodzące z dwóch niemieckich firm takie nie są. 17 opakowań z 200 przebadanych było uszkodzonych, część igieł była niesterylna.
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i Wyrobów Medycznych zlecił własne badania. Potwierdziły one ustalenia Mifamu - informuje gazeta.
Pierwsze wyniki są przygnębiające. Wszystkie serie, które otrzymaliśmy, miały felerne opakowania, a ponieważ są one bardzo cienkie, to dziur nie widać gołym okiem, tylko pod mikroskopem. Wszystko wskazuje, że chodzi o błąd technologiczny w czasie procesu produkcji - mówi "DGP" Michał Maurin z Instytutu Leków.
Okazało się, że nawet 10 proc. opakowań miało dziury!
Od października firma wycofuje z obrotu kolejne serie wprowadzanych na polski rynek igieł. Zdaniem byłego szefa URPLiWM Leszka Borkowskiego to za mało. Jego zdaniem wszystkie igły powinny zostać wycofane z obrotu dopóki nie zostaną dokładnie przebadane.
Tu ewidentnie chodzi o wadę w technologii produkcji, a nie o wypadek przy pracy. A nie mówimy przecież o gumowych kościach dla psów, tylko o tak delikatnej sprawie jak igły. To bardzo groźne dla pacjentów - tłumaczy gazecie Borkowski.
Pracownicy urzędu przyznają, że mają dylemat: jeśli wstrzymają sprzedaż wszystkich igieł może się okazać, że lekarze nie będą mieli czym robić zastrzyków. Tym bardziej, że również w opakowaniach trzeciej firmy - Mifamu również stwierdzono dziury.
Czym grożą niesterylne igły?
Nie wolno pod żadnym pozorem użyć igły, jeżeli jej opakowanie jest nieszczelne. Mogłoby się bowiem okazać, że w czasie robienia dożylnych zastrzyków wprowadziliśmy do krwi bakterie. A to grozi sepsą - tłumaczy dziennikowi prof. Krzysztof Simon z Kliniki Chorób Zakaźnych AM we Wrocławiu. | WB
W Polsce ok. 1 os. na 70 jest zakażona wirusem żółtaczki typu C (jest to bardzo zakaźna i nieuleczalna forma, która często prowadzi do zapalenia wątroby, następnie raka, śmierci. 1 gram zakażonej wydzieliny wystarczy do zakażenia 1 mln ludzi! – To nie pomyłka), a ok. 1 os. na 1000 HIV – ze stałą tendencją wzrostową zakażeń w obydwu wypadkach!!
„NEWSWEEK” nr 48, 03.12.2006 r.: Każdego dnia wirusem HIV zakaża się na świecie 14 tys. osób. Ogólną liczbę chorych na AIDS i zakażonych szacuje się na ok. 40 mln osób.
Ok. 50% zakażeń dotyczy osób między 15. a 24. rokiem życia. Każdego dnia na świecie umiera z przyczyn związanych z HIV/AIDS około 8 tys. osób. W Polsce statystycznie każdego dnia dwie osoby dowiadują się, że są zakażone HIV.
W perspektywie czasowej jedna zarażona osoba, statystycznie, przyczyni się do zarażenia, śmierci milionów innych osób; skażeń, zatruć; chorób; degeneracji; degradacji; wydatków, długów, nędzy; problemów, strat (powstaje, wszechstronny, efekt lawinowy)! Więc należy to całościowo przemyśleć, oszacować, i postępować tak, by RZECZYWIŚCIE pomagać, a nie szkodzić!
www.onet.pl | 25.09.2008 r.
GRUŹLICA I HIV - "TYKAJĄCA BOMBA" Z POLSKICH SZPITALI
Dziennik "Polska" pisze, że w ściekach wypływających z Pomorskiego Centrum Gruźlicy i Chorób Zakaźnych w Gdańsku wykryto wirusy HIV i wirusowego zapalenia wątroby, prątki gruźlicy, bakterie coli oraz dziesiątki innych wirusów i bakterii.
Szpitali, które nie mają skutecznych oczyszczalni ścieków, są w Polsce dziesiątki. Epidemiolodzy nie mają wątpliwości: To tykająca bomba biologiczna - alarmuje dziennik "Polska".
Od początku roku nie było miesiąca, aby przynajmniej w jednej sieci wodociągowej w Polsce nie wykryto bakterii coli. Wody nie wolno było pić w Pleszewie w Wielkopolsce, Baranowie Sandomierskim, Nisku czy w Korczynie na Podkarpaciu. Ale niebezpieczeństwo, że bakterie zatrują wodę w dużych miastach - jak Warszawa, Gdańsk czy Kraków - jest ogromne. Bo drobnoustroje opuszczają szpitale w ściekach i niezabite trafiają do rzek.
W Polsce nikt nie bada tego, co szpitale wypuszczają do kanalizacji. Nikt nawet nie pilnuje, czy przepisy w tej sprawie są przestrzegane. W Gdańsku skażenie odkryto przypadkowo - tylko dlatego, że Pomorskie Centrum Gruźlicy samo zleciło zbadanie swoich nieczystości.
Więcej na ten temat - w dzienniku "Polska".
"WPROST" nr 32/2006 (1235)
PO 50 LATACH ZNÓW GROZI NAM PLAGA SYFILISU
SYFILIS JAK GRYPA
O zakażeniu kiłą mogą świadczyć pojedyncze nadżerki lub owrzodzenia, pojawiające się na narządach płciowych po trzech lub czterech tygodniach od kontaktu z zarazkiem. Po mniej więcej dwóch tygodniach owrzodzenie się goi, ale nie świadczy to o wyzdrowieniu. Jeśli pacjent nie podjął leczenia, wkrótce może się pojawić na całym ciele wysypka (plamki, grudki) oraz brodawkowate narośla na sromie. Często towarzyszą temu plamki i nadżerki w jamie ustnej, przebiegająca bez gorączki tzw. angina kiłowa i plackowata utrata włosów. Czasem objawy syfilisu przypominają grypę: powiększone węzły chłonne, zapalenie gardła i podwyższona temperatura. W wielu wypadkach zakażenie nie daje natychmiastowych objawów. Bakterie mogą pozostawać w fazie uśpienia nawet 10-20 lat. W tym czasie przedostają się do narządów wewnętrznych, m.in. serca, mózgu i narządów wzroku i słuchu i bezpowrotnie je uszkadzają.
W cieniu AIDS na całym świecie niepostrzeżenie rozprzestrzeniają się inne choroby przenoszone drogą płciową. Do niedawna można było mówić o epidemii, teraz to już sytuacja kryzysowa - alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia. Syfilisem jest zakażonych trzykrotnie więcej osób niż HIV, choć jeszcze kilka lat temu wydawało się, że w niektórych krajach tę chorobę będzie można całkowicie wyeliminować. W Wielkiej Brytanii jedynie w ostatnich pięciu latach liczba zakażeń wzrosła o 550 proc.! W Polsce pierwszy raz od 50 lat ponownie zaczęła ona gwałtownie rosnąć. Szacuje się, że kiłą od początku tego stulecia co roku zakaża się ok. 10 tys. osób, ale jedynie w tym roku liczba infekcji może się zwiększyć o 30 proc. - ostrzega prof. Sławomir Majewski z Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Przenoszonych Drogą Płciową Akademii Medycznej w Warszawie.
Ponad 100 mln ludzi na świecie jest zakażonych wirusem opryszczki narządów płciowych (Herpes simplex virus). (...) Blisko połowa dorosłych jest nosicielami wirusa brodawczaka ludzkiego, przyczyniającego się do rozwoju raka szyjki macicy. W USA ten wirus został uznany przez Centrum Kontroli Chorób w Atlancie za najczęstszą infekcję przenoszoną drogą płciową. Wirus jest już tak powszechny, że wiele nastolatek jest nim zarażonych wkrótce po inicjacji seksualnej!
(...) W efekcie codziennie chorobami przenoszonymi drogą płciową zaraża się 1,5 mln osób (nie licząc HIV i wirusowego zapalenia wątroby typu B).
(...) na Białorusi większym problemem niż AIDS. Oficjalne dane mówią o 4 tys. zarażonych HIV i 42 tys. cierpiących na syfilis (w tym dzieci poniżej 14. roku życia). Na Ukrainie kiłą zakaża się co najmniej 12 tys. osób rocznie, w Rosji w ciągu minionych 10 lat zanotowano 260-krotny wzrost liczby zachorowań. Są to jedynie oficjalne dane. Faktyczna liczba osób zarażonych syfilisem może być nawet pięciokrotnie większa.
Z badań prof. Gordona Scotta z Edinburgh Royal Infirmary wynika, że w Wielkiej Brytanii co najmniej 9,8 proc. mężczyzn i 10 proc. aktywnych seksualnie kobiet jest zarażonych chlamydiami. To prawie pięciokrotnie więcej, niż sugerowały wcześniejsze analizy. Uczeni z Indiana University School of Medicine ostrzegli kilka dni temu, że nosicielami odmiany wirusa opryszczki HSV 1, powodującego opryszczkę warg, jest aż 59,6 proc. badanych przez nich dziewcząt między 14. a 18. rokiem życia, a 13,5 proc. jest zakażonych HSV 2, powodującym opryszczkę narządów płciowych. Tak jest od początku rozwoju cywilizacji. Zmieniają się tylko choroby przenoszone drogą płciową.
Mutanty przetrwalnikowe
(...) Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że choruje na kiłę lub jest nosicielami jej zarazków i może zarażać innych - mówi prof. Majewski. (...) Jednocześnie w ostatnich kilkunastu latach niemal dwudziestokrotnie zmniejszyła się liczba pacjentów zgłaszających się na badania serologiczne krwi, pozwalające wykryć bezobjawową postać kiły (opracowane już 100 lat temu przez Augusta Wassermanna).
Pierwsze objawy zakażenia, takie jak nadżerka czy owrzodzenie, są przez pacjentów lekceważone, bo na ogół po kilkunastu dniach mijają. Do poradni, niemal jak w XIX wieku, zgłasza się coraz więcej pacjentów z powikłaniami kiły. Z reguły te osoby są niewłaściwie leczone, bo nawet lekarze nie przypuszczają, że przyczyną dolegliwości może być infekcja narządów płciowych. Jeszcze bardziej niepokoi to, że zwiększa się oporność na antybiotyki niektórych bakterii wywołujących choroby weneryczne. "The Lancet" ostrzega, że oporność rzeżączki na te leki zwiększyła się z 3 proc. do 10 proc.
Ukryta epidemia
(...) W USA nosicielami wirusa opryszczki narządów płciowych jest 22 proc. dorosłych, a co roku rejestruje się pół miliona nowych przypadków! Za 20 lat w Ameryce Północnej zakażonych będzie 40 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet w wieku od 15. do 39. roku życia - prognozują specjaliści z McMaster University w Hamilton w Ontario. Tego rodzaju infekcję wywołuje zwykle wirus HSV-2, ale coraz częściej na narządy płciowe przenosi się drugi typ tego zarazka (HSV-1), wywołujący dotychczas wyłącznie opryszczkę ust. Choroby przenoszone drogą płciową wkrótce mogą się okazać kolejną "seksbombą" z opóźnionym zapłonem, której nikt już nie zdąży rozbroić.
NIEBEZPIECZNY SEKS
Kiła (syfilis) - choroba spowodowana zakażeniem krętkiem bladym (Treponema pallidum), w jej zwalczaniu stosuje się najstarszy antybiotyk - penicylinę. Uczeni z Children's Memorial Hospital w Chicago dowiedli, że obrzezani mężczyźni rzadziej zarażają się kiłą.
Rzeżączka - wywoływana przez dwoinki rzeżączki (na zdjęciu), kobiety mogą się nią zarazić nie tylko przez kontakt seksualny, ale nawet przez używanie pościeli czy ręczników zakażonej osoby. Najczęściej chorują na nią mieszkańcy miast między 15. a 29. rokiem życia.
Opryszczka - choroba wirusowa powodująca powstawanie na ustach i narządach płciowych niewielkich pęcherzyków, które przekształcają się w ranki i zwiększają ryzyko infekcji innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową. Opryszczka wargowa może spowodować u partnera opryszczkę narządów płciowych i odwrotnie.
Rzęsistek pochwowy (Trichomonas vaginalis) - pierwotniak z grupy wiciowców, powoduje chorobę zapalną dróg moczowo-płciowych - rzęsistkowicę. Występuje aż u 50 proc. osób często zmieniających partnerów seksualnych.
Wirus brodawczaka ludzkiego (HPV) - najgroźniejsze jego typy mogą prowadzić do rozwoju raka szyjki macicy i innych nowotworów narządów moczowo-płciowych. Na świecie jest nim zakażonych około 630 mln ludzi.
Chlamydia trachomatis - bakterie niezdolne do życia poza żywymi komórkami zaatakowanego organizmu, w niektórych regionach krajów rozwijających się jest nimi zarażone 90 proc. społeczeństwa. Atakują zarówno mężczyzn, jak i kobiety, ale u kobiet powodują bardziej dramatyczne skutki, takie jak niepłodność czy zapalenie stawów.
Zbigniew Wojtasiński, Monika Florek-Moskal
"FAKTY I MITY" nr 26, 03.07.2008 r.: 26 proc. nowojorczyków zarażonych jest herpesem genitalnym. To przenoszona drogą płciową nieuleczalna choroba, objawiająca się bolesnymi wrzodami na narządach płciowych. Dwukrotnie zwiększa ryzyko zarażenia się wirusem HIV. Więcej chorych jest wśród kobiet, alarmujący jest odsetek zarażonych murzynów - 49 proc. Ale nie tylko to. Dane statystyczne pokazują, że w Nowym Jorku jest znacznie więcej chorych na choroby weneryczne: kiłę, rzeżączkę i inne.
http://www.grabieniec.pl/pokaz_artykul. ... tykulu=559 | Artykuł aktualizowano 26 lipca 2005
SKUTECZNOŚĆ PREZERWATYWY:
Zazwyczaj pojedynczy por w prezerwatywie ma średnicę wielkości 5 um (mikrometrów), czyli jest ona większa niż wielkość plemnika, bakterii czy wirusa HIV!
W związku z tym zarówno plemnik, niektóre bakterie czy wirus HIV mogą swobodnie przedostawać się przez mikropory prezerwatywy!
Warto wiedzieć także, że prezerwatywa często zsuwa się z członka lub pęka podczas stosunku płciowego. Według badań przeprowadzonych w 1990 roku w Wielkiej Brytanii zdarza się to, co drugiemu mężczyźnie ( 52%), stosującemu ją systematycznie, a według badań amerykańskich - co siódmemu spośród wszystkich „użytkowników”.
Tak jak wszystkie wyroby gumowe również prezerwatywy mogą mieć wady fabryczne, a także defekty wynikające z nieprawidłowego przechowywania lub stosowania, przeterminowania czy rozpuszczenia pod wpływem różnych maści zawierających substancje oleiste.
Około 10 % ludzi wykazuje uczulenie na lateks, czego następstwem mogą być zaburzenia układu krążenia, oddechowego, uszkodzenie nabłonka narządów płciowych i skóry, co osłabia miejscową odporność, zwiększając ryzyko zakażeń bakteryjnych, wirusowych czy grzybiczych.
Jak do tej pory, pomimo usilnych starań koncernów nie udało się wyprodukować takiej prezerwatywy, która nie miałaby mikroporów i żadnych wad.
PREZERWATYWA W ZAPOBIEGANIU CHOROBOM WENERYCZNYM
Wiadomo obecnie, że prezerwatywa nie zapobiega wszystkim chorobom przenoszonym drogą płciową, gdyż wiele drobnoustrojów posiada mniejsze rozmiary niż mikropory (5 um). Należą do nich: bakterie kiły (1 um), rzeżączki (0,5 um), wirusy herpes (opryszczki – 0,3 um) i chlamydia (do 1,5 um).Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia osoby stosujące prezerwatywę mogą się czuć tylko o 1/3 bardziej zabezpieczone przed tymi chorobami w porównaniu z osobami jej nie używającymi. W Stanach Zjednoczonych każdego dnia jedną z powyższych chorób wenerycznych zaraża się około 7000 młodych ludzi, co daje liczbę 2,5 mln rocznie, mimo stosowania prezerwatywy.
lek. med. Anna Leśniewska- specjalista chorób dzieci.
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:33 am przez admin, łącznie zmieniany 5 razy.
348 kg emitowanych pyłów przypada rocznie na jednego człowieka. Źródło: dr Joyce E. Penner z Uniwersytetu Michigan
99 mld puszek aluminiowych rocznie wyrzucają Amerykanie Źródło: EPA
3 tys. ton farmaceutyków wyrzucają do śmieci Polacy. Źródło: aktualne.pl
71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
1,3 mld ton odpadów rocznie powstaje w Unii Europejskiej. Źródło: EEC
1,6 mln ton rocznie niebezpiecznych odpadów powstaje w Polsce
Rolnictwo przemysłowe jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń. Z tego powodu 2,5% obszaru Polski jest narażone na zanieczyszczenia azotanami.
http://www.sciaga.pl/tekst/30896-31-recycling
Polskie odpady zgromadzone w jednym miejscu stworzyłyby górę
o długości 1 km i wysokości podwójnego Everestu,
Na polskich składowiskach znajdują się 2 mld ton odpadów przemysłowych
i 4 mln ton odpadów komunalnych,
Codziennie każde duże miasto w Polsce wysyła na składowisko sto ciężarówek z odpadami,
Ilość nagromadzonych odpadów zwiększyła się trzykrotnie przez ostatnie
20 lat,
Zajmowana przez te odpady powierzchnia zwiększyła się dwukrotnie,
40 mln obywateli produkuje rocznie 10 mln ton odpadów komunalnych,
Szacuje się, że rocznie do śmieci trafia ponad 1550 ton baterii
i akumulatorów, 11500 ton farb i 3000 ton farmaceutyków,
130 mln ton odpadów przemysłowych rocznie przybywa w Polsce,
Tylko 222 tys. ton odpadów komunalnych jest kompostowanych (2%); dla porównania w Danii, Szwajcarii i Szwecji 60-80%,
Żeby odpady uległy naturalnej biodegradacji musi minąć kilkaset lat,
Gospodarka odpadami ograniczona jest tylko do składowania odpadów podrzucona jako bomba ekologiczna przyszłym pokoleniom,
Każde 100 kg papieru to średniej wielkości dwa drzewa, przy czym należy wiedzieć, że jedno drzewo produkuje w ciągu roku tlen dla 10 osób,
Każdy z nas wyrzuca w ciągu roku ok. 56 opakowań szklanych nadających się w pełni do ponownego wykorzystania,
Wyrzucone w ciągu roku na całym świecie butelki PET ustawione jedna na drugiej utworzyłyby wieżę o wysokości 28 mln km,
W Polsce rocznie zużywa się 400 mln aluminiowych puszek, które można powtórnie przetworzyć oraz wykorzystać nieskończenie wiele razy; 6 puszek ze złomu to oszczędność energii równej spalaniu jednego litra paliwa,
Każda tona odzyskanej makulatury pozwoli zaoszczędzić 1200 l. wody
w papierni oraz 2,5 m3 przestrzeni środowiska,
Aby wyprodukować 1 t. papieru trzeba ściąć średnio 17 drzew,
Jeżeli każdy z nas wyrzuci na śmietnik tylko jeden słoik to na wysypiska
w całej Polsce trafi rocznie 10 tys. szkła,
Tworzywa sztuczne wyrzucane na składowiska nie ulegają rozkładowi nawet przez 500 lat.
„PRZEGLĄD” nr 19, 14.05.2006 r.
KATASTROFA CO DWA DNI
Dyrektor Państwowego Urzędu Ochrony Środowiska w Chinach, Zhou Shengxian, przyznał, że co dwa dni dochodzi tam do kolejnej katastrofy ekologicznej.
Szybki rozwój gospodarczy Chin w latach 80. i 90. XX w. stał się zmorą tego kraju. To przez niego Państwo Środka musi walczyć z kwaśnymi deszczami, a połowa rzek jest zanieczyszczona. Tylko w tym roku doszło tam do kilku bardzo groźnych katastrof.
Chodzi m.in. o wyciek kadmu do Rzeki Perłowej (na południu Chin) w styczniu i wyciek gazu w Chongqing (w centrum kraju), w wyniku którego trzeba było ewakuować 15 tys. osób.
Zdaniem Zhou Shengxiana, 50% ubiegłorocznych katastrof ekologicznych było związanych z zanieczyszczeniem rzek, a 40% - z zanieczyszczeniem powietrza.
99 mld puszek aluminiowych rocznie wyrzucają Amerykanie Źródło: EPA
3 tys. ton farmaceutyków wyrzucają do śmieci Polacy. Źródło: aktualne.pl
71 kg odpadów nuklearnych przypada na mieszkańca USA. Źródło: EEC
„PRZEKRÓJ” nr 41, 12.10.2006 r.: Waste Isolation Pilot Project (WIPP) to otwarte w 1999 roku składowisko odpadów radioaktywnych. Stworzono je w nieczynnej kopalni soli w Carlsbad, w stanie Nowy Meksyk. Zanim przechowywane tu odpady przestaną być zagrożeniem, minie około 300 tysięcy lat.
1,3 mld ton odpadów rocznie powstaje w Unii Europejskiej. Źródło: EEC
1,6 mln ton rocznie niebezpiecznych odpadów powstaje w Polsce
Rolnictwo przemysłowe jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń. Z tego powodu 2,5% obszaru Polski jest narażone na zanieczyszczenia azotanami.
http://www.sciaga.pl/tekst/30896-31-recycling
Polskie odpady zgromadzone w jednym miejscu stworzyłyby górę
o długości 1 km i wysokości podwójnego Everestu,
Na polskich składowiskach znajdują się 2 mld ton odpadów przemysłowych
i 4 mln ton odpadów komunalnych,
Codziennie każde duże miasto w Polsce wysyła na składowisko sto ciężarówek z odpadami,
Ilość nagromadzonych odpadów zwiększyła się trzykrotnie przez ostatnie
20 lat,
Zajmowana przez te odpady powierzchnia zwiększyła się dwukrotnie,
40 mln obywateli produkuje rocznie 10 mln ton odpadów komunalnych,
Szacuje się, że rocznie do śmieci trafia ponad 1550 ton baterii
i akumulatorów, 11500 ton farb i 3000 ton farmaceutyków,
130 mln ton odpadów przemysłowych rocznie przybywa w Polsce,
Tylko 222 tys. ton odpadów komunalnych jest kompostowanych (2%); dla porównania w Danii, Szwajcarii i Szwecji 60-80%,
Żeby odpady uległy naturalnej biodegradacji musi minąć kilkaset lat,
Gospodarka odpadami ograniczona jest tylko do składowania odpadów podrzucona jako bomba ekologiczna przyszłym pokoleniom,
Każde 100 kg papieru to średniej wielkości dwa drzewa, przy czym należy wiedzieć, że jedno drzewo produkuje w ciągu roku tlen dla 10 osób,
Każdy z nas wyrzuca w ciągu roku ok. 56 opakowań szklanych nadających się w pełni do ponownego wykorzystania,
Wyrzucone w ciągu roku na całym świecie butelki PET ustawione jedna na drugiej utworzyłyby wieżę o wysokości 28 mln km,
W Polsce rocznie zużywa się 400 mln aluminiowych puszek, które można powtórnie przetworzyć oraz wykorzystać nieskończenie wiele razy; 6 puszek ze złomu to oszczędność energii równej spalaniu jednego litra paliwa,
Każda tona odzyskanej makulatury pozwoli zaoszczędzić 1200 l. wody
w papierni oraz 2,5 m3 przestrzeni środowiska,
Aby wyprodukować 1 t. papieru trzeba ściąć średnio 17 drzew,
Jeżeli każdy z nas wyrzuci na śmietnik tylko jeden słoik to na wysypiska
w całej Polsce trafi rocznie 10 tys. szkła,
Tworzywa sztuczne wyrzucane na składowiska nie ulegają rozkładowi nawet przez 500 lat.
„PRZEGLĄD” nr 19, 14.05.2006 r.
KATASTROFA CO DWA DNI
Dyrektor Państwowego Urzędu Ochrony Środowiska w Chinach, Zhou Shengxian, przyznał, że co dwa dni dochodzi tam do kolejnej katastrofy ekologicznej.
Szybki rozwój gospodarczy Chin w latach 80. i 90. XX w. stał się zmorą tego kraju. To przez niego Państwo Środka musi walczyć z kwaśnymi deszczami, a połowa rzek jest zanieczyszczona. Tylko w tym roku doszło tam do kilku bardzo groźnych katastrof.
Chodzi m.in. o wyciek kadmu do Rzeki Perłowej (na południu Chin) w styczniu i wyciek gazu w Chongqing (w centrum kraju), w wyniku którego trzeba było ewakuować 15 tys. osób.
Zdaniem Zhou Shengxiana, 50% ubiegłorocznych katastrof ekologicznych było związanych z zanieczyszczeniem rzek, a 40% - z zanieczyszczeniem powietrza.
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:35 am przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [31.05.2010, 09:41]
PIJESZ WODĘ Z BUTELKI? ZOBACZ, CO W NIEJ PŁYWA
Kiedy lepiej wybrać kranówkę.
Zawiera ona znacznie więcej bakterii niż woda z kranu. W niektórych markach ich poziom przekracza dopuszczalną normę sto razy - wynika z ostatnich badań.
Tak wysoka obecność drobnoustrojów stanowi szczególne zagrożenie dla kobiet w ciąży, niemowląt, pacjentów z obniżoną odpornością i ludzi starszych - pisze newsru.com.
Wniosek jest jeden. Nie wolno ulegać reklamom o cudownych właściwościach tego, co znajduje się w plastikowych opakowaniach.
Jeżeli mamy informację, że woda z sieci wodociągowej jest dobrej jakości, to kupowanie butelkowanej nie ma sensu - stwierdził dr Sonish Azam z kanadyjskiego Ccrest Laboratories. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 08:06]
OD WOJEN WIĘCEJ LUDZI ZABIJA... WODA
Ile osób umiera z tego powodu.
3,7 proc. wszystkich zgonów na świecie związanych jest z chorobami powiązanymi z jakością wody, co przekłada się na miliony ofiar - wynika z raportu przygotowanego przez oenzetowski Program Środowiskowy (UNPE) - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Ponad połowa chorych, którzy leżą w szpitalach to ofiary brudnej wody.
Jeśli nie będziemy potrafili poradzić sobie z naszymi odpadami będzie to oznaczało, że na choroby związane z jakością wody będzie umierać coraz więcej ludzi - twierdzi dyrektor UNPE Achim Steiner.
Jego zdaniem, by świat mógł sie nadal rozwijać i umożliwić przetrwanie 6 mld ludzi (w 2050 roku ma być ich już 9 mld), powinniśmy nauczyć się rozsądniej gospodarować ściekami.
Z raportu wynika, że codziennie produkujemy i wylewamy 2 miliardy ton ścieków pochodzących z rolnictwa, gospodarstw domowych i przemysłu. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Czwartek [25.03.2010, 19:26] ostatnia aktualizacja: Czw [25.03.2010, 19:27]
CODZIENNE MYCIE SKRACA ŻYCIE.. PLANETY
Nasze pragnienie czystości szkodzi środowisku naturalnemu.
Wszystko przez chemię, która z naszych wanien i pralek trafia do wodociągów, a potem rzek - donosi zeenews.com.
Dotąd patrzono na toalety jako główne źródło zanieczyszczenia. Do ścieków trafiają zarówno stare leki, jak i narkotyki czy środki hormonalne.
Z kałem i moczem trafiają do środowiska.
Amerykańska Rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zajęła się alternatywnymi drogami, jakimi trująca chemia trafia do środowiska naturalnego - dodaje serwis. Okazuje się, że to co trafia do odpływu w wannie czy wypływa z pralki jest równie zabójcze jak to, co wydala nasz organizm. Dochodzą tu bowiem kremy, żele, szampony oraz wybielacze z proszków do prania - tłumaczą naukowcy. Co gorsza, dostają się do środowiska w swojej oryginalnej postaci.
JS
http://www.hydropure.com.pl/informacje/ ... yc_trujaca
Polska należy w Europie do państw o najdalej posuniętej degradacji środowiska. Zaniedbania kolejnych rządów w Polsce powojennej doprowadziły do tego, że obecnie nie mamy praktycznie w ogóle wód I-szej klasy czystości (1% w roku 2000), które jako jedyne mogą być surowcem do produkcji wody pitnej w zakładach wodociągowych. Bowiem tylko z takiego surowca da się wyprodukować czystą, zdrową i bezpieczną wodę pitną. Z powodu braku wód I-szej klasy, ale także II-giej klasy czystości (6% w 2000 roku) zmuszeni jesteśmy przerabiać do picia ścieki w postaci wód III-ciej klasy (33% w 2000 roku) oraz wód pozaklasowych (60% w 2000 roku). Nie można się zatem dziwić, że w 1 litrze dzisiejszej wody kranowej mamy ponad 1 000 mg związków chemicznych, których nie da się z niej usunąć żadną z tradycyjnych metod.
Otóż to, Wisła - główne źródło wody pitnej dla Warszawiaków posiada od wielu, wielu lat wodę pozaklasową. Przez środek tego pięknego miasta płynie sobie po prostu największy polski ściek.
Nikogo zatem nie zdziwi, że produkowana z takiego "żuru" woda nie może nadawać się do picia. Wrażliwi ludzie nie mogą się w niej nawet kąpać, czego dowodem są istoty wrażliwe z definicji - dzieci. O tym wiadomo już dawno i oficjalnie - zabrania się wręcz kąpieli niemowląt i małych dzieci w warszawskiej kranówie.
Wisłą spływa rocznie między innymi około 175 ton ołowiu, 50 ton rtęci i 14 ton kadmu.
Nie inaczej ma się w Zbiorniku Zegrzyńskim, drugim "źródełku" wody pitnej dla Warszawa. Tutaj woda jest również pozaklasowa.
Ponieważ surowiec dostarczany zakładom wodociągowym jest tak tragiczny, stąd musi być poddany brutalnym procesom rewitalizacji, a to z kolei nie pozostaje bez wpływu na finalną jakość wody opuszczającej bramy tych zakładów.
Woda pitna w Warszawie zawiera do 110!!! razy większe stężenie chlorowanych węglowodanów, do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów i do 50 razy większe stężenie chlorofenoli niż zezwala na to norma. Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć w wyniku reakcji chemicznych ponad 250 (!!!) toksycznych i mutagennych chloropochodnych substancji.
Kolejną tragiczną sprawą jest fakt, że liczba organicznych związków chemicznych normowanych w Polsce w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków chemicznych organicznych, które nie podlegają żadnej normie sięga tysięcy.
Dzisiaj nasze śmietniki wyglądają inaczej - era plastików z rakotwórczym polichlorkiem winylu, trujące baterie i akumulatory, farby i lakiery, lekarstwa i inne odpady szpitalne, popioły z pieców węglowych itd., itp. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkiego, bo tak naprawdę to wszystko co produkujemy w fabrykach chemicznych, prędzej czy później wyląduje na śmietnikach. Nie zapominajmy również, że oprócz omawianych tutaj odcieków ze śmietnisk, do rzek dostają się bezpośrednio ścieki komunalne, przemysłowe oraz rolnicze (nawozy i pestycydy).
"Ryby w Tamizie nie potrzebują operacji zmiany płci. Na zlecenie BBC wykonano badania dowodzące, że same zmieniają płeć - na żeńską. Wody tej rzeki skażono bowiem żeńskim hormonem. Wszystkiemu winne są pigułki antykoncepcyjne z silną dawką estrogenu, który wraz z moczem przedostaje się do rzeki. Najgorsze jest to, że skażenie może mieć wpływ na rozrodczość Anglików. 1/3 wody pitnej w Wielkiej Brytanii pochodzi z rzek."
Artykuł tej treści pojawił się około pół roku temu w gazetach angielskich, a w ostatnich miesiącach pokazał się w kilku czasopismach w Polsce. Tylko wiedzieć należy, że opisany w powyższym artykule problem nie dotyczy wyłącznie Wielkiej Brytanii. Ten problem mamy wszyscy, bo również w innych krajach (nie wykluczając Polski) spożywane są pigułki antykoncepcyjne. Podobne badania przeprowadzono w 2001 roku w Niemczech - tam stwierdza się takie dawki antybiotyków w wodach kranowych (ich źródłem są również lekarstwa aplikowane tysiącom pacjentów), że zdrowi ludzie spożywający taką wodę stają się na pewne antybiotyki odporni.
Nasze polskie rzeki należą do najbardziej skażonych w Europie. Roi się w nich od trujących związków chemicznych, w tym również rakotwórczych. W krajach zachodnich już od dawna przestrzega się ludzi przed wodą z kranu, która nie nadaje się do picia. Tam już od wielu lat obywatele wiedzą, że ponad 80% współczesnych chorób ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej. Tam już od dawna wiadomo, że w chwili obecnej istnieje tylko jeden sposób na usunięcie chemii z wody pitnej - osmoza odwrócona. Cieszmy się zatem, że urządzenia osmotyczne zdobywają u nas w Polsce coraz więcej zwolenników, szczególnie, że są one coraz tańsze.
www.o2.pl | Poniedziałek [20.04.2009, 17:32] 1 źródło
AMERYKANIE PIJĄ WODĘ SKAŻONĄ LEKAMI
Ponad 1000 ton farmaceutyków w rzekach i jeziorach.
Najnowszy odkryty przypadek skażenia wody pitnej lekami to zatrucie rzeki Delaware kodeiną (narkotyk, silny lek przeciwbólowy) wyrzucaną przez leżącą nad nią fabrykę farmaceutyków. Wysoki poziom kodeiny odkryto w oczyszczalni Wilmington.
Śledztwo w tej sprawie poprowadziła agencja Associated Press. W jej wyniku otrzymano liczbę ponad 1000 ton farmaceutyków rozpuszczonych w wodach śródlądowych Stanów Zjednoczonych. W badaniach pojawiają się setki środków chemicznych, w największej ilości lit ze środków uspokajających, nitrogliceryna z leków nasercowych i miedź ze środków antykoncepcyjnych.
Badanie szczegółowe zanieczyszczenia lekami jest utrudnione, uważa agencja prasowa, bo amerykańskie władze badają skażenia głównie pod kątem przemysłowym i wartość 1000 ton jest sporo zaniżona.
Uwzględniając dostępne dane, liczbę Amerykanów którzy w kranach mają wodę skażoną lekami można oszacować na co najmniej 51 mln - podaje "AP". JS
www.o2.pl | Poniedziałek [19.01.2009, 11:28] 1 źródło
ZANIECZYSZCZONE RZEKI ZMIENIAJĄ PŁEĆ RYB
Trujące chemikalia powodem bezpłodności.
Do takich wniosków doszli naukowcy po trzech latach studiów prowadzonych na uniwersytetach Exeter i Brunel. Przebadano próbki z 30 zbiorników wodnych i ponad 1500 ryb.
W zanieczyszczonych rzekach odkryto chemikalia zwane antyandrogenami, które mogą pochodzić od pestycydów, ścieków przemysłowych lub farmaceutyków.
Ich działanie jest bardzo niebezpieczne. Substancje mogą blokować męskie hormony płciowe, takie jak testosteron.
Może być wiele powodów wzrostu problemów z płodnością u ludzi, ale te wyniki mogłyby ujawnić kolejny, wcześniej nieznany czynnik - powiedział zaangażowany w badania profesor Charles Tyler z Uniwersytetu w Exeter.
Zaobserwowano też, że ryby płci męskiej, pod wpływem antyandrogenów zmieniają się w ryby płci żeńskiej. | AH
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [24.11.2009, 11:26] 1 źródło
CO MOŻNA ZNALEŹĆ W WODZIE Z KRANU
Lepiej zrezygnuj z jej picia.
Francuscy naukowcy nie mają wątpliwości: w rzekach w tym kraju można znaleźć wszystkie lekarstwa - od antybiotyków po antydepresanty. Z nich trafiają wprost do kranów w kuchniach i łazienkach.
Źródło tych zanieczyszczeń to przede wszystkim toaleta. Cząsteczki leków, które nie zostały zużyte przez nasz organizm trafiają do ścieków. Niestety, 60 proc. z nich nie jest usuwana podczas procesu oczyszczania.
Efekt? 90 proc. hormonów, które znaleziono we francuskich rzekach pochodzi z pigułek antykoncepcyjnych.
Zanieczyszczenie to ma, oczywiście, wpływ na środowisko naturalne.
Już obserwujemy znaczną zmianę proporcji osobników żeńskich i męskich w populacji ryb w rzekach - twierdzi Claude Champredon z organizacji France Nature Envirennement.
Te same hormony znaleziono również w płynącej z kranu wodzie.
Szczególnie groźny jest fakt, że do rzek, a potem naszych kranów trafiają antybiotyki. Nie pozostaje to bez wpływu na powstawanie nowych szczepów bakterii, odpornych na leki.
Co z tym robić? Naukowcy nie maja wątpliwości. Należy ograniczyć spożywanie leków do minimum, nie wyrzucać ich byle gdzie i poprawić system uzdatniania wody do picia.
To kosztuje - przekonuje France Nature Envirennement. - Trzeba więc również przekonać podatnika do tego, że musi za to zapłacić. | WB
PIJESZ WODĘ Z BUTELKI? ZOBACZ, CO W NIEJ PŁYWA
Kiedy lepiej wybrać kranówkę.
Zawiera ona znacznie więcej bakterii niż woda z kranu. W niektórych markach ich poziom przekracza dopuszczalną normę sto razy - wynika z ostatnich badań.
Tak wysoka obecność drobnoustrojów stanowi szczególne zagrożenie dla kobiet w ciąży, niemowląt, pacjentów z obniżoną odpornością i ludzi starszych - pisze newsru.com.
Wniosek jest jeden. Nie wolno ulegać reklamom o cudownych właściwościach tego, co znajduje się w plastikowych opakowaniach.
Jeżeli mamy informację, że woda z sieci wodociągowej jest dobrej jakości, to kupowanie butelkowanej nie ma sensu - stwierdził dr Sonish Azam z kanadyjskiego Ccrest Laboratories. | MK
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 08:06]
OD WOJEN WIĘCEJ LUDZI ZABIJA... WODA
Ile osób umiera z tego powodu.
3,7 proc. wszystkich zgonów na świecie związanych jest z chorobami powiązanymi z jakością wody, co przekłada się na miliony ofiar - wynika z raportu przygotowanego przez oenzetowski Program Środowiskowy (UNPE) - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Ponad połowa chorych, którzy leżą w szpitalach to ofiary brudnej wody.
Jeśli nie będziemy potrafili poradzić sobie z naszymi odpadami będzie to oznaczało, że na choroby związane z jakością wody będzie umierać coraz więcej ludzi - twierdzi dyrektor UNPE Achim Steiner.
Jego zdaniem, by świat mógł sie nadal rozwijać i umożliwić przetrwanie 6 mld ludzi (w 2050 roku ma być ich już 9 mld), powinniśmy nauczyć się rozsądniej gospodarować ściekami.
Z raportu wynika, że codziennie produkujemy i wylewamy 2 miliardy ton ścieków pochodzących z rolnictwa, gospodarstw domowych i przemysłu. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Czwartek [25.03.2010, 19:26] ostatnia aktualizacja: Czw [25.03.2010, 19:27]
CODZIENNE MYCIE SKRACA ŻYCIE.. PLANETY
Nasze pragnienie czystości szkodzi środowisku naturalnemu.
Wszystko przez chemię, która z naszych wanien i pralek trafia do wodociągów, a potem rzek - donosi zeenews.com.
Dotąd patrzono na toalety jako główne źródło zanieczyszczenia. Do ścieków trafiają zarówno stare leki, jak i narkotyki czy środki hormonalne.
Z kałem i moczem trafiają do środowiska.
Amerykańska Rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zajęła się alternatywnymi drogami, jakimi trująca chemia trafia do środowiska naturalnego - dodaje serwis. Okazuje się, że to co trafia do odpływu w wannie czy wypływa z pralki jest równie zabójcze jak to, co wydala nasz organizm. Dochodzą tu bowiem kremy, żele, szampony oraz wybielacze z proszków do prania - tłumaczą naukowcy. Co gorsza, dostają się do środowiska w swojej oryginalnej postaci.
JS
http://www.hydropure.com.pl/informacje/ ... yc_trujaca
Polska należy w Europie do państw o najdalej posuniętej degradacji środowiska. Zaniedbania kolejnych rządów w Polsce powojennej doprowadziły do tego, że obecnie nie mamy praktycznie w ogóle wód I-szej klasy czystości (1% w roku 2000), które jako jedyne mogą być surowcem do produkcji wody pitnej w zakładach wodociągowych. Bowiem tylko z takiego surowca da się wyprodukować czystą, zdrową i bezpieczną wodę pitną. Z powodu braku wód I-szej klasy, ale także II-giej klasy czystości (6% w 2000 roku) zmuszeni jesteśmy przerabiać do picia ścieki w postaci wód III-ciej klasy (33% w 2000 roku) oraz wód pozaklasowych (60% w 2000 roku). Nie można się zatem dziwić, że w 1 litrze dzisiejszej wody kranowej mamy ponad 1 000 mg związków chemicznych, których nie da się z niej usunąć żadną z tradycyjnych metod.
Otóż to, Wisła - główne źródło wody pitnej dla Warszawiaków posiada od wielu, wielu lat wodę pozaklasową. Przez środek tego pięknego miasta płynie sobie po prostu największy polski ściek.
Nikogo zatem nie zdziwi, że produkowana z takiego "żuru" woda nie może nadawać się do picia. Wrażliwi ludzie nie mogą się w niej nawet kąpać, czego dowodem są istoty wrażliwe z definicji - dzieci. O tym wiadomo już dawno i oficjalnie - zabrania się wręcz kąpieli niemowląt i małych dzieci w warszawskiej kranówie.
Wisłą spływa rocznie między innymi około 175 ton ołowiu, 50 ton rtęci i 14 ton kadmu.
Nie inaczej ma się w Zbiorniku Zegrzyńskim, drugim "źródełku" wody pitnej dla Warszawa. Tutaj woda jest również pozaklasowa.
Ponieważ surowiec dostarczany zakładom wodociągowym jest tak tragiczny, stąd musi być poddany brutalnym procesom rewitalizacji, a to z kolei nie pozostaje bez wpływu na finalną jakość wody opuszczającej bramy tych zakładów.
Woda pitna w Warszawie zawiera do 110!!! razy większe stężenie chlorowanych węglowodanów, do 60 razy większe stężenie chlorobenzenów i do 50 razy większe stężenie chlorofenoli niż zezwala na to norma. Aktywny chlor używany do dezynfekcji wody surowej może wytworzyć w wyniku reakcji chemicznych ponad 250 (!!!) toksycznych i mutagennych chloropochodnych substancji.
Kolejną tragiczną sprawą jest fakt, że liczba organicznych związków chemicznych normowanych w Polsce w wodzie do picia jest znikoma. Natomiast liczba toksycznych związków chemicznych organicznych, które nie podlegają żadnej normie sięga tysięcy.
Dzisiaj nasze śmietniki wyglądają inaczej - era plastików z rakotwórczym polichlorkiem winylu, trujące baterie i akumulatory, farby i lakiery, lekarstwa i inne odpady szpitalne, popioły z pieców węglowych itd., itp. Nie ma sensu wymieniać tutaj wszystkiego, bo tak naprawdę to wszystko co produkujemy w fabrykach chemicznych, prędzej czy później wyląduje na śmietnikach. Nie zapominajmy również, że oprócz omawianych tutaj odcieków ze śmietnisk, do rzek dostają się bezpośrednio ścieki komunalne, przemysłowe oraz rolnicze (nawozy i pestycydy).
"Ryby w Tamizie nie potrzebują operacji zmiany płci. Na zlecenie BBC wykonano badania dowodzące, że same zmieniają płeć - na żeńską. Wody tej rzeki skażono bowiem żeńskim hormonem. Wszystkiemu winne są pigułki antykoncepcyjne z silną dawką estrogenu, który wraz z moczem przedostaje się do rzeki. Najgorsze jest to, że skażenie może mieć wpływ na rozrodczość Anglików. 1/3 wody pitnej w Wielkiej Brytanii pochodzi z rzek."
Artykuł tej treści pojawił się około pół roku temu w gazetach angielskich, a w ostatnich miesiącach pokazał się w kilku czasopismach w Polsce. Tylko wiedzieć należy, że opisany w powyższym artykule problem nie dotyczy wyłącznie Wielkiej Brytanii. Ten problem mamy wszyscy, bo również w innych krajach (nie wykluczając Polski) spożywane są pigułki antykoncepcyjne. Podobne badania przeprowadzono w 2001 roku w Niemczech - tam stwierdza się takie dawki antybiotyków w wodach kranowych (ich źródłem są również lekarstwa aplikowane tysiącom pacjentów), że zdrowi ludzie spożywający taką wodę stają się na pewne antybiotyki odporni.
Nasze polskie rzeki należą do najbardziej skażonych w Europie. Roi się w nich od trujących związków chemicznych, w tym również rakotwórczych. W krajach zachodnich już od dawna przestrzega się ludzi przed wodą z kranu, która nie nadaje się do picia. Tam już od wielu lat obywatele wiedzą, że ponad 80% współczesnych chorób ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej. Tam już od dawna wiadomo, że w chwili obecnej istnieje tylko jeden sposób na usunięcie chemii z wody pitnej - osmoza odwrócona. Cieszmy się zatem, że urządzenia osmotyczne zdobywają u nas w Polsce coraz więcej zwolenników, szczególnie, że są one coraz tańsze.
www.o2.pl | Poniedziałek [20.04.2009, 17:32] 1 źródło
AMERYKANIE PIJĄ WODĘ SKAŻONĄ LEKAMI
Ponad 1000 ton farmaceutyków w rzekach i jeziorach.
Najnowszy odkryty przypadek skażenia wody pitnej lekami to zatrucie rzeki Delaware kodeiną (narkotyk, silny lek przeciwbólowy) wyrzucaną przez leżącą nad nią fabrykę farmaceutyków. Wysoki poziom kodeiny odkryto w oczyszczalni Wilmington.
Śledztwo w tej sprawie poprowadziła agencja Associated Press. W jej wyniku otrzymano liczbę ponad 1000 ton farmaceutyków rozpuszczonych w wodach śródlądowych Stanów Zjednoczonych. W badaniach pojawiają się setki środków chemicznych, w największej ilości lit ze środków uspokajających, nitrogliceryna z leków nasercowych i miedź ze środków antykoncepcyjnych.
Badanie szczegółowe zanieczyszczenia lekami jest utrudnione, uważa agencja prasowa, bo amerykańskie władze badają skażenia głównie pod kątem przemysłowym i wartość 1000 ton jest sporo zaniżona.
Uwzględniając dostępne dane, liczbę Amerykanów którzy w kranach mają wodę skażoną lekami można oszacować na co najmniej 51 mln - podaje "AP". JS
www.o2.pl | Poniedziałek [19.01.2009, 11:28] 1 źródło
ZANIECZYSZCZONE RZEKI ZMIENIAJĄ PŁEĆ RYB
Trujące chemikalia powodem bezpłodności.
Do takich wniosków doszli naukowcy po trzech latach studiów prowadzonych na uniwersytetach Exeter i Brunel. Przebadano próbki z 30 zbiorników wodnych i ponad 1500 ryb.
W zanieczyszczonych rzekach odkryto chemikalia zwane antyandrogenami, które mogą pochodzić od pestycydów, ścieków przemysłowych lub farmaceutyków.
Ich działanie jest bardzo niebezpieczne. Substancje mogą blokować męskie hormony płciowe, takie jak testosteron.
Może być wiele powodów wzrostu problemów z płodnością u ludzi, ale te wyniki mogłyby ujawnić kolejny, wcześniej nieznany czynnik - powiedział zaangażowany w badania profesor Charles Tyler z Uniwersytetu w Exeter.
Zaobserwowano też, że ryby płci męskiej, pod wpływem antyandrogenów zmieniają się w ryby płci żeńskiej. | AH
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [24.11.2009, 11:26] 1 źródło
CO MOŻNA ZNALEŹĆ W WODZIE Z KRANU
Lepiej zrezygnuj z jej picia.
Francuscy naukowcy nie mają wątpliwości: w rzekach w tym kraju można znaleźć wszystkie lekarstwa - od antybiotyków po antydepresanty. Z nich trafiają wprost do kranów w kuchniach i łazienkach.
Źródło tych zanieczyszczeń to przede wszystkim toaleta. Cząsteczki leków, które nie zostały zużyte przez nasz organizm trafiają do ścieków. Niestety, 60 proc. z nich nie jest usuwana podczas procesu oczyszczania.
Efekt? 90 proc. hormonów, które znaleziono we francuskich rzekach pochodzi z pigułek antykoncepcyjnych.
Zanieczyszczenie to ma, oczywiście, wpływ na środowisko naturalne.
Już obserwujemy znaczną zmianę proporcji osobników żeńskich i męskich w populacji ryb w rzekach - twierdzi Claude Champredon z organizacji France Nature Envirennement.
Te same hormony znaleziono również w płynącej z kranu wodzie.
Szczególnie groźny jest fakt, że do rzek, a potem naszych kranów trafiają antybiotyki. Nie pozostaje to bez wpływu na powstawanie nowych szczepów bakterii, odpornych na leki.
Co z tym robić? Naukowcy nie maja wątpliwości. Należy ograniczyć spożywanie leków do minimum, nie wyrzucać ich byle gdzie i poprawić system uzdatniania wody do picia.
To kosztuje - przekonuje France Nature Envirennement. - Trzeba więc również przekonać podatnika do tego, że musi za to zapłacić. | WB
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:36 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
„WPROST” nr 35, 29.08.2004 r.
PUSTYNIA BAŁTYCKA
DZIESIĄTA CZĘŚĆ BAŁTYKU JEST MARTWA
Polskie wybrzeże Bałtyku jest najczystsze od 30 lat - ogłosili niedawno burmistrzowie nadmorskich miast. I wkrótce otwarto prawie wszystkie plaże i kąpieliska jeszcze rok temu niedostępne dla turystów. Tymczasem badania zanieczyszczenia wód Bałtyku nie dają powodów do optymizmu. Kąpiel w rejonie Zalewu
Wiślanego i Zatoki Gdańskiej jest niebezpieczna, bo pełno tam gnijących glonów i sinic produkujących toksyczne dla ludzi substancje. Wpływające do morza ścieki zawierają pałeczki salmonelli i czerwonki, laseczki zgorzeli gazowej oraz zarazki wywołujące infekcje dróg oddechowych, układu moczowego i nerek. Plaże w Orzechowie, Karwieńskich Błoniach i Dębinie zamknięto, bo odkryto tam bakterie coli.
Jak wynika z szacunków prof. Stefana Kozłowskiego, przewodniczącego Komitetu „Człowiek i Środowisko” PAN, tylko z Polski trafia rocznie do Bałtyku około miliarda litrów nie oczyszczonych ścieków. Z naszego kraju pochodzi prawie czwarta część zanieczyszczeń Bałtyku (...).
WODNE PUSTYNIE
Na Bałtyku powstaje coraz więcej tzw. Pustyń wodnych, gdzie wszelkie życie zabił siarkowodór. Te pustynie zajmują już ponad 10 proc. powierzchni morza – wynika z danych Instytutu Badań Morza przy uniwersytecie w Rostoku. Dno Bałtyku w okolicach Głębi Gotlandzkiej, Bornholmskiej i Gdańskiej pokryte jest białym nalotem i milionami martwych bezkręgowców. – przy obecnych zanieczyszczeniach odbudowa ekosystemu Bałtyku jest praktycznie niemożliwa. (...) Do tego morza wpływa rocznie niemal 700 tys. ton związków azotu i około 620 tys. ton fosforu. Poziom stężenia związków toksycznych w łowionych na Bałtyku rybach jest dwukrotnie wyższy niż w rybach z Morza Północnego, uznawanego za kloakę Europy.
W 1984 r. odławiano z Bałtyku 400 tys. ton dorszy, podczas gdy obecnie jest to jedynie 40 tys. ton. (...)
Jak zauważa dr Grażyna Kowalewska, kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza PAN, mało kto zdaje sobie sprawę, że palenie opon czy plastikowych opakowań to ostatecznie zanieczyszczanie morza, bo toksyczne pyły są potem zmywane do rzek i wpadają do Bałtyku.
Tomasz Krzyżak
„ANGORA” nr 30, 27.07.2003 r.
„CORRIERE DELLA SERA” 05.07.2003 r.
ZAGŁADA OCEANÓW
– Środowisko oceaniczne przechodzi poważny kryzys – alarmuje niezależna organizacja „Pew Oceans Commission” z Waszyngtonu, złożona ze światowej sławy intelektualistów, naukowców i obrońców środowiska. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańską Akademię Nauk, ilość resztek paliw trafiających do wód przez osiem miesięcy jest równa wyciekowi ropy z tankowca Exxon Valdez w 1989 roku.
Ilość azotu wpuszczonego do wód Wybrzeża Atlantyckiego i Zatoki Meksykańskiej w wyniku działalności przemysłowej człowieka wzrosła pięciokrotnie od czasów preindustrialnych, a do roku 2030 może powiększyć się o kolejnych 30%. Dwie trzecie zatok i ujść rzecznych ulega procesowi eutrofizacji. W 2001 roku tylko w USA ponad 13 tys. plaż zamknięto z powodu zanieczyszczenia – 20% więcej w porównaniu z rokiem ubiegłym. Według szacunków EPA (ministerstwa środowiska USA) w ciągu tygodnia 3 tys. pasażerów jednego rejsu produkuje 796 tys. litrów odchodów, 3,5 miliona litrów ścieków oleistych oraz ponad 8 ton śmieci.
Agresorzy, czyli nowe gatunki genetycznie zmodyfikowane przez człowieka i przystosowane do życia w niesprzyjających warunkach, przewyższają liczbę gatunków naturalnych i tym samym stanowią zagrożenie dla gospodarki morskiej. Rywalizując ze „starymi” odmianami, przyczyniają się do ich wyginięcia. W Zatoce San
Francisco co 14 tygodni odkrywany jest nowy gatunek. „Obcy” są trudni do zidentyfikowania i wykorzenienia z ekosystemu, bowiem bardzo szybko się rozwijają i wykorzystują do przemieszczania się wody balastowe, pompowane w czasie załadunku statków. Zazwyczaj woda jest nabierana w zanieczyszczonych portach, a następnie spuszczana na pełnym morzu. Każdego dnia ok. 7 tys. „obcych” gatunków podróżuje w ten sposób.
Groźnym czynnikiem są hodowle ryb, które umożliwiają gatunkom podbój siedlisk ich dzikich „kuzynów”. W grudniu 2000 roku na skutek burzy z hodowli w Maine uciekło 100 tys. łososi, co tysiąckrotnie przewyższa liczbę dorosłych osobników tego gatunku obecnych w wodach stanowych. Ostatnio około tysiąca łososi przedostało się do okolicznych rzek, powodując ogromne straty w lokalnej faunie: osobniki hodowlane atakowały gatunki naturalne oraz roznosiły choroby.
Intensywne połowy prowadzą do wyeliminowania ważnych drapieżników, co z kolei może powodować poważne zmiany w strukturze ekosystemu morskiego. W 1989 roku populacja dorsza i flądry uległa znacznej redukcji. Atlantycka populacja halibuta wyginęła w raz z odmianą rekina ostronosa – ofiarą nadmiernych połowów.
Bycatch, czyli polowanie, zabijanie i sortowanie gatunków w czasie połowów, stanowi jeden z poważniejszych problemów ekologicznych. Eksperci twierdzą, że w latach 1980-90 rybacy wyrzucali rocznie 26% (30 milionów kilogramów) złowionych ryb. (...)
Alessandra Farkas
www.o2.pl | Czwartek [01.01.2009, 22:23] 1 źródło, 1 wideo
W MORZACH NIEBAWEM NIE BĘDZIE ŻYCIA
MORZE UMIERA. A WINNI JESTEŚMY MY.
Chociaż ludzie nie muszą już mieszkać tak blisko zbiorników wodnych, jak dawniej, wciąż ponad połowa ludności świata mieszka w promieniu 100 kilometrów od brzegów mórz i oceanów. Co więcej, aż jedna dziesiąta ma do wody morskiej nie więcej niż 10 kilometrów. Niestety...
Niestety, bo efekty tego są coraz bardziej widoczne. Właśnie przez ludzką obecność brzegi mórz podlegają stałej i stopniowej degradacji. Tyczy się to nie tylko morskiego krajobrazu, który zmienia się przez rozwój turystycznej infrastruktury, lecz także tego, co się dzieje w samym morzu.
Jak pisze "The Economist", według niektórych naukowców wyginęło już ponad 90 procent wielkich drapieżnych ryb, takich jak tuńczyk czy rekin. Ale zagrożone są też inne gatunki.
W przybrzeżnych rewirach morza wyginęło już 85 procent waleni. Także morskie gatunki ptaków, np. mewy czy albatrosy, przy obecnych warunkach mają małe szanse na przetrwanie - ostrzegają naukowcy.
Jak pisze "The Economist", stały wzrost poziomu wody w morzach i oceanach wywołany efektem cieplarnianym prowadzi do paradoksalnej sytuacji: wody przybywa, ale życia w niej jest coraz mniej. | AB
„GAZETA WYBORCZA” 07.05.2004 r.
POTOP PLASTIKU
MIKROSKOPIJNE KAWAŁKI TWORZYW SZTUCZNYCH ZALEWAJĄ OCEANY. LEŻĄ NA PLAŻACH, PŁYWAJĄ W WODZIE, NAJWIĘCEJ JEST ICH NA DNIE MORSKIM
(...) Najpierw uczeni ruszyli na morskie wybrzeże najbliżej ich macierzystego uniwersytetu w Plymouth. Zebrali tam 30 próbek osadu – część wprost z plaży, część z delt rzecznych, a pozostałe z oceanicznego dna położonego poniżej strefy pływów. Czegóż tam nie znaleźli? Poczynając od włókien nylonu, przez kawałki polietylenu, poliestru, aż po mikroskopijne kawałki poliwinylu.
– To resztki ubrań, opakowań i sznurków – twierdzą naukowcy.
Zaintrygowani badacze wybrali się w inne rejony wybrzeża. W sumie zebrali próbki z 17 plaż. „Mikroplastiki” były wszędzie. Ale może opadają one na dno i nie krążą w wodzie? By to sprawdzić uczeni wykorzystali już zebrane próbki wody morskiej. Od lat 60. bowiem regularnie co roku na dwóch trasach, od Szkocji do Wysp Szetlandzkich (315), wyławiano wodę wraz z drobną ilością planktonu. Całość skrzętnie przechowywano. Trudno o lepszą gratkę dla poszukiwaczy zaginionych „mikroplastików”.
Kiedy badacze wzięli pod mikroskop historyczne próbki, ujrzeli w nich mnóstwo kolorowych drobinek. To były sztuczne tworzywa. Niektóre miały kształt kulisty, większość jednak stanowiły włókna o średnicy porównywalnej z ludzkim włosem. Prawdopodobnie stanowiły one tylko część wszystkich plastikowych zanieczyszczeń. Co gorsza, im młodsza była próbka, tym więcej takich małych fragmentów w niej pływało. Z analizy wynikało, że na przełomie lat 70. i 80. liczba „mikroplastików” w wodzie oceanicznej wzrosła kilka razy.
(...)
Brytyjczycy przeprowadzili prosty eksperyment. Do akwarium, w którym żyły drobne morskie skorupiaki i pierścienice, w lali wodę z niewielką liczbą „mikroplastików”. Kiedy po kilku dniach zajrzeli tam ponownie, wszystkie rodzaje tworzyw sztucznych można było odnaleźć wewnątrz zwierząt. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób plastiki szkodzą ich organizmom. Zapewne – spekulują autorzy badań – na rozdrobnionych kawałkach tworzyw sztucznych mogą się
zbierać i powstawać różnorodne szkodliwe związki chemiczne. Czy te toksyny trafią potem do żołądków zwierząt? Jeśli tak, to jak bardzo im szkodzą? Na to pytanie – ważne, bo przecież drobne organizmy morskie są pożerane przez ryby, z których część trafia potem na nasz stół – uczeni nie znają jeszcze odpowiedzi. Ale dowiemy się tego już wkrótce – powiedział „Gazecie” Richard Thompson. Właśnie dostaliśmy fundusze na kolejne trzy lata badań.
Wojciech Mikołuszko
PUSTYNIA BAŁTYCKA
DZIESIĄTA CZĘŚĆ BAŁTYKU JEST MARTWA
Polskie wybrzeże Bałtyku jest najczystsze od 30 lat - ogłosili niedawno burmistrzowie nadmorskich miast. I wkrótce otwarto prawie wszystkie plaże i kąpieliska jeszcze rok temu niedostępne dla turystów. Tymczasem badania zanieczyszczenia wód Bałtyku nie dają powodów do optymizmu. Kąpiel w rejonie Zalewu
Wiślanego i Zatoki Gdańskiej jest niebezpieczna, bo pełno tam gnijących glonów i sinic produkujących toksyczne dla ludzi substancje. Wpływające do morza ścieki zawierają pałeczki salmonelli i czerwonki, laseczki zgorzeli gazowej oraz zarazki wywołujące infekcje dróg oddechowych, układu moczowego i nerek. Plaże w Orzechowie, Karwieńskich Błoniach i Dębinie zamknięto, bo odkryto tam bakterie coli.
Jak wynika z szacunków prof. Stefana Kozłowskiego, przewodniczącego Komitetu „Człowiek i Środowisko” PAN, tylko z Polski trafia rocznie do Bałtyku około miliarda litrów nie oczyszczonych ścieków. Z naszego kraju pochodzi prawie czwarta część zanieczyszczeń Bałtyku (...).
WODNE PUSTYNIE
Na Bałtyku powstaje coraz więcej tzw. Pustyń wodnych, gdzie wszelkie życie zabił siarkowodór. Te pustynie zajmują już ponad 10 proc. powierzchni morza – wynika z danych Instytutu Badań Morza przy uniwersytecie w Rostoku. Dno Bałtyku w okolicach Głębi Gotlandzkiej, Bornholmskiej i Gdańskiej pokryte jest białym nalotem i milionami martwych bezkręgowców. – przy obecnych zanieczyszczeniach odbudowa ekosystemu Bałtyku jest praktycznie niemożliwa. (...) Do tego morza wpływa rocznie niemal 700 tys. ton związków azotu i około 620 tys. ton fosforu. Poziom stężenia związków toksycznych w łowionych na Bałtyku rybach jest dwukrotnie wyższy niż w rybach z Morza Północnego, uznawanego za kloakę Europy.
W 1984 r. odławiano z Bałtyku 400 tys. ton dorszy, podczas gdy obecnie jest to jedynie 40 tys. ton. (...)
Jak zauważa dr Grażyna Kowalewska, kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza PAN, mało kto zdaje sobie sprawę, że palenie opon czy plastikowych opakowań to ostatecznie zanieczyszczanie morza, bo toksyczne pyły są potem zmywane do rzek i wpadają do Bałtyku.
Tomasz Krzyżak
„ANGORA” nr 30, 27.07.2003 r.
„CORRIERE DELLA SERA” 05.07.2003 r.
ZAGŁADA OCEANÓW
– Środowisko oceaniczne przechodzi poważny kryzys – alarmuje niezależna organizacja „Pew Oceans Commission” z Waszyngtonu, złożona ze światowej sławy intelektualistów, naukowców i obrońców środowiska. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańską Akademię Nauk, ilość resztek paliw trafiających do wód przez osiem miesięcy jest równa wyciekowi ropy z tankowca Exxon Valdez w 1989 roku.
Ilość azotu wpuszczonego do wód Wybrzeża Atlantyckiego i Zatoki Meksykańskiej w wyniku działalności przemysłowej człowieka wzrosła pięciokrotnie od czasów preindustrialnych, a do roku 2030 może powiększyć się o kolejnych 30%. Dwie trzecie zatok i ujść rzecznych ulega procesowi eutrofizacji. W 2001 roku tylko w USA ponad 13 tys. plaż zamknięto z powodu zanieczyszczenia – 20% więcej w porównaniu z rokiem ubiegłym. Według szacunków EPA (ministerstwa środowiska USA) w ciągu tygodnia 3 tys. pasażerów jednego rejsu produkuje 796 tys. litrów odchodów, 3,5 miliona litrów ścieków oleistych oraz ponad 8 ton śmieci.
Agresorzy, czyli nowe gatunki genetycznie zmodyfikowane przez człowieka i przystosowane do życia w niesprzyjających warunkach, przewyższają liczbę gatunków naturalnych i tym samym stanowią zagrożenie dla gospodarki morskiej. Rywalizując ze „starymi” odmianami, przyczyniają się do ich wyginięcia. W Zatoce San
Francisco co 14 tygodni odkrywany jest nowy gatunek. „Obcy” są trudni do zidentyfikowania i wykorzenienia z ekosystemu, bowiem bardzo szybko się rozwijają i wykorzystują do przemieszczania się wody balastowe, pompowane w czasie załadunku statków. Zazwyczaj woda jest nabierana w zanieczyszczonych portach, a następnie spuszczana na pełnym morzu. Każdego dnia ok. 7 tys. „obcych” gatunków podróżuje w ten sposób.
Groźnym czynnikiem są hodowle ryb, które umożliwiają gatunkom podbój siedlisk ich dzikich „kuzynów”. W grudniu 2000 roku na skutek burzy z hodowli w Maine uciekło 100 tys. łososi, co tysiąckrotnie przewyższa liczbę dorosłych osobników tego gatunku obecnych w wodach stanowych. Ostatnio około tysiąca łososi przedostało się do okolicznych rzek, powodując ogromne straty w lokalnej faunie: osobniki hodowlane atakowały gatunki naturalne oraz roznosiły choroby.
Intensywne połowy prowadzą do wyeliminowania ważnych drapieżników, co z kolei może powodować poważne zmiany w strukturze ekosystemu morskiego. W 1989 roku populacja dorsza i flądry uległa znacznej redukcji. Atlantycka populacja halibuta wyginęła w raz z odmianą rekina ostronosa – ofiarą nadmiernych połowów.
Bycatch, czyli polowanie, zabijanie i sortowanie gatunków w czasie połowów, stanowi jeden z poważniejszych problemów ekologicznych. Eksperci twierdzą, że w latach 1980-90 rybacy wyrzucali rocznie 26% (30 milionów kilogramów) złowionych ryb. (...)
Alessandra Farkas
www.o2.pl | Czwartek [01.01.2009, 22:23] 1 źródło, 1 wideo
W MORZACH NIEBAWEM NIE BĘDZIE ŻYCIA
MORZE UMIERA. A WINNI JESTEŚMY MY.
Chociaż ludzie nie muszą już mieszkać tak blisko zbiorników wodnych, jak dawniej, wciąż ponad połowa ludności świata mieszka w promieniu 100 kilometrów od brzegów mórz i oceanów. Co więcej, aż jedna dziesiąta ma do wody morskiej nie więcej niż 10 kilometrów. Niestety...
Niestety, bo efekty tego są coraz bardziej widoczne. Właśnie przez ludzką obecność brzegi mórz podlegają stałej i stopniowej degradacji. Tyczy się to nie tylko morskiego krajobrazu, który zmienia się przez rozwój turystycznej infrastruktury, lecz także tego, co się dzieje w samym morzu.
Jak pisze "The Economist", według niektórych naukowców wyginęło już ponad 90 procent wielkich drapieżnych ryb, takich jak tuńczyk czy rekin. Ale zagrożone są też inne gatunki.
W przybrzeżnych rewirach morza wyginęło już 85 procent waleni. Także morskie gatunki ptaków, np. mewy czy albatrosy, przy obecnych warunkach mają małe szanse na przetrwanie - ostrzegają naukowcy.
Jak pisze "The Economist", stały wzrost poziomu wody w morzach i oceanach wywołany efektem cieplarnianym prowadzi do paradoksalnej sytuacji: wody przybywa, ale życia w niej jest coraz mniej. | AB
„GAZETA WYBORCZA” 07.05.2004 r.
POTOP PLASTIKU
MIKROSKOPIJNE KAWAŁKI TWORZYW SZTUCZNYCH ZALEWAJĄ OCEANY. LEŻĄ NA PLAŻACH, PŁYWAJĄ W WODZIE, NAJWIĘCEJ JEST ICH NA DNIE MORSKIM
(...) Najpierw uczeni ruszyli na morskie wybrzeże najbliżej ich macierzystego uniwersytetu w Plymouth. Zebrali tam 30 próbek osadu – część wprost z plaży, część z delt rzecznych, a pozostałe z oceanicznego dna położonego poniżej strefy pływów. Czegóż tam nie znaleźli? Poczynając od włókien nylonu, przez kawałki polietylenu, poliestru, aż po mikroskopijne kawałki poliwinylu.
– To resztki ubrań, opakowań i sznurków – twierdzą naukowcy.
Zaintrygowani badacze wybrali się w inne rejony wybrzeża. W sumie zebrali próbki z 17 plaż. „Mikroplastiki” były wszędzie. Ale może opadają one na dno i nie krążą w wodzie? By to sprawdzić uczeni wykorzystali już zebrane próbki wody morskiej. Od lat 60. bowiem regularnie co roku na dwóch trasach, od Szkocji do Wysp Szetlandzkich (315), wyławiano wodę wraz z drobną ilością planktonu. Całość skrzętnie przechowywano. Trudno o lepszą gratkę dla poszukiwaczy zaginionych „mikroplastików”.
Kiedy badacze wzięli pod mikroskop historyczne próbki, ujrzeli w nich mnóstwo kolorowych drobinek. To były sztuczne tworzywa. Niektóre miały kształt kulisty, większość jednak stanowiły włókna o średnicy porównywalnej z ludzkim włosem. Prawdopodobnie stanowiły one tylko część wszystkich plastikowych zanieczyszczeń. Co gorsza, im młodsza była próbka, tym więcej takich małych fragmentów w niej pływało. Z analizy wynikało, że na przełomie lat 70. i 80. liczba „mikroplastików” w wodzie oceanicznej wzrosła kilka razy.
(...)
Brytyjczycy przeprowadzili prosty eksperyment. Do akwarium, w którym żyły drobne morskie skorupiaki i pierścienice, w lali wodę z niewielką liczbą „mikroplastików”. Kiedy po kilku dniach zajrzeli tam ponownie, wszystkie rodzaje tworzyw sztucznych można było odnaleźć wewnątrz zwierząt. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób plastiki szkodzą ich organizmom. Zapewne – spekulują autorzy badań – na rozdrobnionych kawałkach tworzyw sztucznych mogą się
zbierać i powstawać różnorodne szkodliwe związki chemiczne. Czy te toksyny trafią potem do żołądków zwierząt? Jeśli tak, to jak bardzo im szkodzą? Na to pytanie – ważne, bo przecież drobne organizmy morskie są pożerane przez ryby, z których część trafia potem na nasz stół – uczeni nie znają jeszcze odpowiedzi. Ale dowiemy się tego już wkrótce – powiedział „Gazecie” Richard Thompson. Właśnie dostaliśmy fundusze na kolejne trzy lata badań.
Wojciech Mikołuszko
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:37 am przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-11 (16:55)
USA ZGUBIŁY NAD GRENLANDIĄ BOMBĘ ATOMOWĄ
Amerykański B52 rozbił się w 1968 r. nad Grenlandią z czterema nieuzbrojonymi bombami atomowymi na pokładzie. Mimo intensywnych poszukiwań, szczątków jednej z nich nigdy nie zdołano odnaleźć - ustalił korespondent BBC Gordon Corera.
Według Gordona Corery żadna z bomb nie wybuchła, choć w zderzeniu z ziemią eksplodowały konwencjonalne ładunki wybuchowe, które były do nich podwieszone. Po katastrofie przeprowadzono akcję oczyszczania terenu na dużą skalę, usuwając tony skażonego lodu mogącego zawierać radioaktywne odłamki.
Szczątków jednej z bomb, o seryjnym numerze 78252, nie udało się odnaleźć mimo wysłania do akcji okrętu podwodnego. Niewykluczone, że zagubiona bomba, zawierająca uran i pluton, wypaliła dziurę w powłoce lodowej, spadła na dno morza i do dziś znajduje się pod lodem. Poszukiwań zaprzestano z braku wyników.
Miejscowa ludność mówi o deformacji ciał fok i morsów w okolicach katastrofy oraz o negatywnych skutkach dla zdrowia ludności. U czterech osób wykryto chorobę popromienną, dwie z nich zmarły. Przeciwko rządowi Danii wniesiono sprawę do sądu. (zel)
„POLITYKA” nr 31, 31.07.2004 r.: 17 stycznia 1966 r. B-52 zderzył się z samolotem cysterną i obie maszyny runęły w płomieniach w pobliżu hiszpańskiej miejscowości Palomares. Dwie uszkodzone bomby jądrowe skaziły wtedy teren, a dwie spadły do morza. Jerzy Liwiński
www.wp.pl | 2008-11-09
NAJWAŻNIEJSZE WYPADKI ŁODZI ATOMOWYCH OD 1968 ROKU:
maj/czerwiec 1968 - USA zatonął amerykański okręt podwodny "Skorpion" z 99 marynarzami na pokładzie,
marzec 1970 - francuski okręt podwodny Eurydyka zatonął na Morzu Śródziemnym. Zginęło 57 członków załogi,
kwiecień 1970 - rosyjska łódź podwodna tonie na Atlantyku, w pobliżu Hiszpanii, ginie 88 osób,
kwiecień 1985 - eksplozja na radzieckiej łodzi podwodnej na Oceanie Spokojnym w pobliżu Władywostoku - zginęło 10 osób,
kwiecień 1989 - 42 marynarzy poniosło śmierć na pokładzie radzieckiej łodzi podwodnej, która zatonęła u wybrzeży północnej Norwegii,
sierpień 2000 - rosyjski okręt podwodny Kursk z 118-osobową załogą zatonął na Morzu Barentsa, wszyscy zginęli,
luty 2001 - Amerykańska łódź podwodna The Greenville, stacjonująca w Pearl Harbor, zderzyła się z japońskim kutrem, którego 9-osobowa załoga zginęła.
INTERIA.PL/PAP
http://www.focus.pl/historia/artykuly/z ... ombe/nc/1/ | 20/01/10
KTO WIDZIAŁ BOMBĘ?
Podczas zimnej wojny amerykańska armia „zgubiła” kilkanaście bomb atomowych. Narażone na działanie sił przyrody, niszczeją na dnie oceanów i na terenach zamieszkanych przez człowieka. Pentagon ukrywa informację o zagrożeniu przed światową opinią oraz niepokornymi dziennikarzami
Gdy na początku czerwca zaczynają się huragany i burze tropikalne, Derek Duke nie może znaleźć sobie miejsca. Wychodzi na ganek domu w miejscowości Statesboro i obserwuje chmury gnane porywistym wiatrem od strony Atlantyku. Wraca do gabinetu i nadsłuchuje komunikatów meteorologicznych. Jego myśli biegną do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów wybrzeża Georgii, gdzie w wodach bagnistej i płytkiej cieśniny Wassaw Sound od pół wieku spoczywa bomba nuklearna.
Duke, emerytowany podpułkownik lotnictwa, kilka lat temu skończył sześćdziesiątkę. Chodził do szkoły, gdy w lutym 1958 roku samolot B-47, przenoszący na pokładzie ładunek wodorowy, zderzył się w powietrzu z odrzutowcem. F-86 roztrzaskał się nad Atlantykiem, bombowiec – choć poważnie uszkodzony – zdołał bezpiecznie wylądować. Wcześniej jego piloci poprosili o zgodę na pozbycie się trzyipółtonowej bomby, którą następnie zrzucili do oceanu z wysokości około 2200 metrów. Poszukiwania niewybuchu u ujścia rzeki Savannah trwały ponad dwa miesiące. Przerwano je na wieść o kolejnej „zagubionej” bombie wodorowej w sąsiedniej Południowej Karolinie. Tym jednak razem część konwencjonalnych materiałów wybuchowych eksplodowała, powodując znaczne straty materialne. Siły powietrzne wznowiły penetrację wybrzeża Georgii w 2001 roku. Poszukiwania ponownie nie przyniosły rezultatu. Trzy lata później poirytowany Derek Duke zarzucił wojsku arogancję i bagatelizowanie zagrożenia, zebrał milion dolarów, zakupił specjalistyczny sprzęt i wraz z grupą niezależnych badaczy postanowił odszukać bombę. Według jego wyliczeń spoczywa ona na północnym krańcu Wassaw Sound, opodal kurortu Tybee Island. W 1996 roku podczas olimpiady w Atlancie rozegrano tam konkurencje żeglarskie.
W mulistych wodach Wassaw Sound na głębokości od trzech do pięciu metrów ekipa Dereka dzięki specjalistycznemu sprzętowi namierzyła obiekt odpowiadający poszukiwanemu ładunkowi Mk15. Zarejestrowano również zwiększone promieniowanie radioaktywne. Zdaniem Duke’a siły przyrody mogą uszkodzić bombę i spowodować ekologiczną katastrofę o rozmiarach trudnych do przewidzenia. Skażeniu ulegną wtedy fauna i flora morska, plaże, ujęcia wody pitnej. „Huragan, trzęsienie ziemi albo inny czynnik naturalny” – podpułkownik wylicza źródła zagrożenia w opublikowanym w Internecie wywiadzie. – Huragany potrafią z ogromną siłą wyrzucać z oceanu różne przedmioty”.
Duke przesłał raport z poszukiwań dowództwu Sił Powietrznych. Wojskowi eksperci popłynęli we wskazane przez Duke’a miejsce, ale bomby nie wyłowili. Według oficjalnego oświadczenia promieniowanie miało tam wartość „normalną dla występujących na tym obszarze minerałów”. Specjaliści uznali również, że wydobycie skorodowanego pocisku jest bardziej ryzykowne niż pozostawienie go w płytkiej wodzie. Ale amerykańska armia nie może uchodzić za wiarygodne źródło informacji. Podpułkownik Derek Duke wie o tym bardzo dobrze. Dlatego nie zaskoczyły go doniesienia o „zagubieniu” przez armię USA bomby wodorowej na Grenlandii.
NIEBO NAD BIEGUNEM
„Bombowiec B-52 Sił Powietrznych USA przewożący cztery bomby wodorowe rozbił się wczoraj w lodach u wybrzeży Grenlandii podczas próby awaryjnego lądowania w bazie Sił Powietrznych w Thule” – donosił 23 stycznia 1968 roku „New York Times”. Po uderzeniu samolotu w lód eksplodowały ładunki konwencjonalne. Cudem nie doszło do nuklearnej reakcji łańcuchowej, ale radioaktywny pluton wyciekł i zanieczyścił wieczną zmarzlinę. Ekipy ratunkowe wywiozły skażony śnieg i odnalazły szczątki bomb. W laboratorium udało się zrekonstruować jednak tylko trzy pociski. Brakowało bomby wodorowej numer 78252 o mocy 1,1 megaton (na Hiroszimę spadł ładunek o mocy około 70 razy mniejszej, tj. 15 kiloton). Przez 40 lat Pentagon zapewniał o odnalezieniu wszystkich głowic. Pod koniec 2008 roku reporterzy BBC dotarli do odtajnionych dokumentów, które przeczą oficjalnej wersji.
Według materiałów Amerykanie po kilku nieudanych próbach zrezygnowali z poszukiwań zagubionego ładunku. Brytyjscy reporterzy rozmawiali z ocalałymi pilotami Johnem Haugem i Joe D’Amario oraz uczestniczącymi w akcji ratunkowej Duńczykami. Ich zdaniem czwarta bomba mogła wbić się w pokrywę lodową i do dziś tkwi pod powierzchnią. Mieszkańcy osady Thule (obecnie Qannaq) są przekonani, że okolica wciąż jest skażona. Myśliwi opowiadali reporterom BBC o fokach z „wysuszonymi” wnętrznościami. Nikt jednak, ani Eskimosi, ani dziennikarze nie widzieli zagubionej bomby. Czy topniejące lody Arktyki odsłonią kiedyś zagubiony pocisk? Amerykański Departament Obrony nie skomentował rewelacji BBC.
ZŁAMANE STRZAŁY
Administrowana przez Duńczyków największa wyspa świata miała podczas wyścigu zbrojeń strategiczne znaczenie. Nad Arktyką prowadzi najkrótsza droga z USA do Rosji. Po wybuchu zimnej wojny Amerykanie znacznie rozbudowali na Grenlandii swoje bazy lotnicze. Wykorzystywali je podczas rozpoczętej w lipcu 1961 r. operacji o kryptonimie „Chrome dome”, którą zintensyfikowali od momentu zaostrzenia kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Samoloty uzbrojone w bomby wodorowe nieustannie krążyły w powietrzu. W przypadku ataku nuklearnego ZSRR bombowce miały polecieć najkrótszą drogą i zbombardować stolicę radzieckiego imperium. Czasem niewiele brakowało, a zaatakowałyby USA albo któregoś z sojuszników.
Po katastrofie na Grenlandii USA przerwały operację „Chrome dome”. Pentagon opracował na własne potrzeby listę „poważnych wypadków z udziałem broni nuklearnej”. Podczas zimnej wojny takie niekontrolowane incydenty określano kryptonimem „Broken arrow”. W okresie od 1950 do 1968 roku naliczono ich jedenaście. W ciągu następnej dekady wojskowi eksperci uzupełniali spis o kolejne 20 incydentów. Na przełomie 1980 i 1981 roku po wypadku w Arkansas amerykańskie dowództwo podało listę do publicznej wiadomości. Świat dowiedział się wówczas, że katastrofy lotnicze u wybrzeży Georgii i Arktyki nie były odosobnionymi wypadkami „Broken arrow”.
Rejestr rozpoczynała awaria bombowca B-36. W lutym 1950 r. w lecącym z Alaski do Teksasu samolocie popsuły się 3 silniki i piloci pozbyli się ładunku nuklearnego nad Pacyfikiem. Rok 1950 był wyjątkowo pechowy, bo alarm „Broken arrow” ogłaszano aż 5 razy. Zginęły dziesiątki ludzi, głównie lotników. Koniec lat 50. i lata 60. przyniosły kolejną falę wypadków lotniczych, zgubionych bomb, kolizji i zatonięć. Oto kilka przykładów: pilot B-47 w brytyjskiej bazie Lakenheath stracił panowanie nad maszyną i roztrzaskał się o magazyn, w którym składowano bomby atomowe.
Okręt podwodny USS „Scorpion” zatonął na południowy zachód od Azorów z 99 członkami załogi i ładunkami nuklearnymi na pokładzie. Z lotniskowca USS „Ticonderoga” „wypadł” myśliwiec z pociskami atomowymi. Pół roku po wypadkach w Georgii i Południowej Karolinie samolot z ładunkiem nuklearnym na pokładzie rozbił się w Teksasie.
NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
Bomby spoczywają na dnie mórz i oceanów lub na terenach trudno dostępnych człowiekowi. Georgia jest jednak stanem gęsto zaludnionym. Podobnie jak Północna Karolina, nad którą w 1961 r. B-52 „upuścił” dwie bomby. Moc rażenia każdej z nich była 1600 razy większa niż bomby zrzuconej na Hiroszimę (choć niektórzy badacze podają, że była „jedynie” 250 razy większa). Jeden ładunek spadł na spadochronie i nie uległ zniszczeniu, drugi (częściowo) utonął w bagnie, strzeżonym dziś przez wojsko. Czy „zagubione” bomby mogą wpaść w niepowołane ręce? „Byłoby trudno komukolwiek innemu odzyskać ładunki, jeśli my nie potrafiliśmy ich odnaleźć” – powiedział stacji BBC William H. Chambers, były konstruktor broni nuklearnej w laboratorium Los Alamos.
Dereka Duke’a te argumenty nie przekonują. Podpułkownik obawia się ludzi tak samo jak sił przyrody. Niepożądane osoby, np. islamscy ekstremiści, mogą wykorzystać ładunek atomowy do przeprowadzenia zamachu. „Wszystko może się w przyszłości wydarzyć. Może kiedyś terroryści wynajdą nową technologię, która pozwoli im zrobić z bombą to, co zechcą?” – zastanawia się Derek Duke i dodaje, że przed 11 września 2001 r. nikt nie wyobrażał sobie podobnego zamachu.
Po atakach na WTC i Pentagon nuklearna teoria spisku rozpaliła umysły wielu Amerykanów. O tym, jak wielki jest w USA lęk przed atomowym atakiem terrorystycznym, pokazuje przykład repliki bomby atomowej „Little Boy”, zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki. Eksperci od bezpieczeństwa kazali usunąć ją z muzeum przy Narodowym Laboratorium w Los Alamos w obawie, że atrapa może posłużyć terrorystom za wzór. Przejęcie „zagubionych” bomb wydaje się mało prawdopodobne, ale groźba radioaktywnego skażenia jest realna. Przekonali się o tym mieszkańcy Palomares na andaluzyjskim wybrzeżu, gdzie ponad 40 lat po katastrofie bombowca odkryto zanieczyszczoną glebę.
WAKACJE Z BOMBĄ
Tadeusz Witold Szulc zjawił się w Palomares dzień po katastrofie. W miejscowej restauracji przysłuchiwał się rozmowie hiszpańskich dziennikarzy i miejscowych chłopów. Wszyscy mówili o tym, jak poprzedniego dnia amerykański bombowiec B-52 zderzył się podczas tankowania w powietrzu z latającą cysterną KC-135. Zginęła cała załoga cysterny, kilku lotnikom udało się katapultować z bombowca. Samolot przełamał się w powietrzu i wypadły z niego bomby. Zadziałał system spowalniający. Trzy pociski na spadochronach spadły na pola, jeden zatonął w morzu. Szulc wiedział już o tym wszystkim z gazet kontrolowanych przez reżim generała Franco. Dopił kawę i wyszedł na ulicę. Był 18 stycznia 1966 r.
Urodzony w Warszawie Tadeusz Szulc pracował dla „New York Timesa”. „Tad” był wcześniej korespondentem dziennika w Europie Wschodniej i Ameryce Łacińskiej. W kwietniu 1961 r. jako pierwszy informował świat o planowanej inwazji w Zatoce Świń. Miał doświadczenie reporterskie i przeczucie, że w Palomares dzieje się coś wyjątkowego. Drogą wśród plantacji pomidorów poszedł tam, gdzie upadły bomby. Amerykańskie wojsko nie wpuszczało dziennikarzy i przeganiało właścicieli upraw. Szulc był świadkiem, jak jeden z rolników wdał się w kłótnię z amerykańskim żołnierzem. Wojskowy nie znał hiszpańskiego i nieopatrznie poprosił kręcącego się opodal reportera, by ten powiedział rolnikowi, że teren jest zamknięty z powodu radioaktywnego skażenia. Szulc przetłumaczył zdanie Hiszpanowi. Następnego dnia informację o skażeniu w Palomares podał na pierwszej stronie „New York Times”.
Departament Stanu był zmuszony przyznać, że na pokładzie B-52 znajdowały się bomby atomowe. Część ładunków konwencjonalnych eksplodowała i pluton skaził 200 ha ziemi uprawnej. Amerykanie wywozili do utylizacji w USA prawie półtora tysiąca ton gleby, zapewniając równocześnie o braku promieniowania. Ale kłamstwo ma krótkie nogi. W 2004 r. w okolicy Palomares odnotowano zwiększoną wartość promieniowania radioaktywnego. Rok temu hiszpańskie władze zlokalizowały dwa doły ze skażoną ziemią. Amerykanie zobowiązali się usunąć ją do końca 2009 r.
Organizacja Greenpeace nie wierzy w to, co twierdzą przedstawiciele Pentagonu. We wstępie do opublikowanej w 1996 roku listy wypadków (Nuclear Weapons Accidents Briefing Paper, 1950–1993) ekolodzy piszą o 380 incydentach z udziałem broni nuklearnej, które przytrafiły się tylko siłom morskim USA! Amerykańska armia pilnie strzeże informacji, ale jeszcze większą niewiadomą jest Rosja. Główny rywal USA w atomowym wyścigu zbrojeń miał z pewnością swoje „Broken arrow”. Greenpeace wymienia kilkadziesiąt wypadków z udziałem radzieckich atomowych łodzi podwodnych. Według wyliczeń ekologów flota wojenna ZSRR mogła „zagubić” nawet 44 ładunki nuklearne. Mając na uwadze niechęć Kremla do otwierania archiwów, nieprędko uda się zweryfikować tę liczbę. Dodatkowo klimat polityczny nie sprzyja aktywności dziennikarzy oraz ludzi takich jak podpułkownik Derek Duke, którzy mówią głośno o sprawach niewygodnych władzy.
Marcin Rogoziński
Dziennikarz, publicysta, tłumacz.
Artykuł pochodzi z www.focus.pl
USA ZGUBIŁY NAD GRENLANDIĄ BOMBĘ ATOMOWĄ
Amerykański B52 rozbił się w 1968 r. nad Grenlandią z czterema nieuzbrojonymi bombami atomowymi na pokładzie. Mimo intensywnych poszukiwań, szczątków jednej z nich nigdy nie zdołano odnaleźć - ustalił korespondent BBC Gordon Corera.
Według Gordona Corery żadna z bomb nie wybuchła, choć w zderzeniu z ziemią eksplodowały konwencjonalne ładunki wybuchowe, które były do nich podwieszone. Po katastrofie przeprowadzono akcję oczyszczania terenu na dużą skalę, usuwając tony skażonego lodu mogącego zawierać radioaktywne odłamki.
Szczątków jednej z bomb, o seryjnym numerze 78252, nie udało się odnaleźć mimo wysłania do akcji okrętu podwodnego. Niewykluczone, że zagubiona bomba, zawierająca uran i pluton, wypaliła dziurę w powłoce lodowej, spadła na dno morza i do dziś znajduje się pod lodem. Poszukiwań zaprzestano z braku wyników.
Miejscowa ludność mówi o deformacji ciał fok i morsów w okolicach katastrofy oraz o negatywnych skutkach dla zdrowia ludności. U czterech osób wykryto chorobę popromienną, dwie z nich zmarły. Przeciwko rządowi Danii wniesiono sprawę do sądu. (zel)
„POLITYKA” nr 31, 31.07.2004 r.: 17 stycznia 1966 r. B-52 zderzył się z samolotem cysterną i obie maszyny runęły w płomieniach w pobliżu hiszpańskiej miejscowości Palomares. Dwie uszkodzone bomby jądrowe skaziły wtedy teren, a dwie spadły do morza. Jerzy Liwiński
www.wp.pl | 2008-11-09
NAJWAŻNIEJSZE WYPADKI ŁODZI ATOMOWYCH OD 1968 ROKU:
maj/czerwiec 1968 - USA zatonął amerykański okręt podwodny "Skorpion" z 99 marynarzami na pokładzie,
marzec 1970 - francuski okręt podwodny Eurydyka zatonął na Morzu Śródziemnym. Zginęło 57 członków załogi,
kwiecień 1970 - rosyjska łódź podwodna tonie na Atlantyku, w pobliżu Hiszpanii, ginie 88 osób,
kwiecień 1985 - eksplozja na radzieckiej łodzi podwodnej na Oceanie Spokojnym w pobliżu Władywostoku - zginęło 10 osób,
kwiecień 1989 - 42 marynarzy poniosło śmierć na pokładzie radzieckiej łodzi podwodnej, która zatonęła u wybrzeży północnej Norwegii,
sierpień 2000 - rosyjski okręt podwodny Kursk z 118-osobową załogą zatonął na Morzu Barentsa, wszyscy zginęli,
luty 2001 - Amerykańska łódź podwodna The Greenville, stacjonująca w Pearl Harbor, zderzyła się z japońskim kutrem, którego 9-osobowa załoga zginęła.
INTERIA.PL/PAP
http://www.focus.pl/historia/artykuly/z ... ombe/nc/1/ | 20/01/10
KTO WIDZIAŁ BOMBĘ?
Podczas zimnej wojny amerykańska armia „zgubiła” kilkanaście bomb atomowych. Narażone na działanie sił przyrody, niszczeją na dnie oceanów i na terenach zamieszkanych przez człowieka. Pentagon ukrywa informację o zagrożeniu przed światową opinią oraz niepokornymi dziennikarzami
Gdy na początku czerwca zaczynają się huragany i burze tropikalne, Derek Duke nie może znaleźć sobie miejsca. Wychodzi na ganek domu w miejscowości Statesboro i obserwuje chmury gnane porywistym wiatrem od strony Atlantyku. Wraca do gabinetu i nadsłuchuje komunikatów meteorologicznych. Jego myśli biegną do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów wybrzeża Georgii, gdzie w wodach bagnistej i płytkiej cieśniny Wassaw Sound od pół wieku spoczywa bomba nuklearna.
Duke, emerytowany podpułkownik lotnictwa, kilka lat temu skończył sześćdziesiątkę. Chodził do szkoły, gdy w lutym 1958 roku samolot B-47, przenoszący na pokładzie ładunek wodorowy, zderzył się w powietrzu z odrzutowcem. F-86 roztrzaskał się nad Atlantykiem, bombowiec – choć poważnie uszkodzony – zdołał bezpiecznie wylądować. Wcześniej jego piloci poprosili o zgodę na pozbycie się trzyipółtonowej bomby, którą następnie zrzucili do oceanu z wysokości około 2200 metrów. Poszukiwania niewybuchu u ujścia rzeki Savannah trwały ponad dwa miesiące. Przerwano je na wieść o kolejnej „zagubionej” bombie wodorowej w sąsiedniej Południowej Karolinie. Tym jednak razem część konwencjonalnych materiałów wybuchowych eksplodowała, powodując znaczne straty materialne. Siły powietrzne wznowiły penetrację wybrzeża Georgii w 2001 roku. Poszukiwania ponownie nie przyniosły rezultatu. Trzy lata później poirytowany Derek Duke zarzucił wojsku arogancję i bagatelizowanie zagrożenia, zebrał milion dolarów, zakupił specjalistyczny sprzęt i wraz z grupą niezależnych badaczy postanowił odszukać bombę. Według jego wyliczeń spoczywa ona na północnym krańcu Wassaw Sound, opodal kurortu Tybee Island. W 1996 roku podczas olimpiady w Atlancie rozegrano tam konkurencje żeglarskie.
W mulistych wodach Wassaw Sound na głębokości od trzech do pięciu metrów ekipa Dereka dzięki specjalistycznemu sprzętowi namierzyła obiekt odpowiadający poszukiwanemu ładunkowi Mk15. Zarejestrowano również zwiększone promieniowanie radioaktywne. Zdaniem Duke’a siły przyrody mogą uszkodzić bombę i spowodować ekologiczną katastrofę o rozmiarach trudnych do przewidzenia. Skażeniu ulegną wtedy fauna i flora morska, plaże, ujęcia wody pitnej. „Huragan, trzęsienie ziemi albo inny czynnik naturalny” – podpułkownik wylicza źródła zagrożenia w opublikowanym w Internecie wywiadzie. – Huragany potrafią z ogromną siłą wyrzucać z oceanu różne przedmioty”.
Duke przesłał raport z poszukiwań dowództwu Sił Powietrznych. Wojskowi eksperci popłynęli we wskazane przez Duke’a miejsce, ale bomby nie wyłowili. Według oficjalnego oświadczenia promieniowanie miało tam wartość „normalną dla występujących na tym obszarze minerałów”. Specjaliści uznali również, że wydobycie skorodowanego pocisku jest bardziej ryzykowne niż pozostawienie go w płytkiej wodzie. Ale amerykańska armia nie może uchodzić za wiarygodne źródło informacji. Podpułkownik Derek Duke wie o tym bardzo dobrze. Dlatego nie zaskoczyły go doniesienia o „zagubieniu” przez armię USA bomby wodorowej na Grenlandii.
NIEBO NAD BIEGUNEM
„Bombowiec B-52 Sił Powietrznych USA przewożący cztery bomby wodorowe rozbił się wczoraj w lodach u wybrzeży Grenlandii podczas próby awaryjnego lądowania w bazie Sił Powietrznych w Thule” – donosił 23 stycznia 1968 roku „New York Times”. Po uderzeniu samolotu w lód eksplodowały ładunki konwencjonalne. Cudem nie doszło do nuklearnej reakcji łańcuchowej, ale radioaktywny pluton wyciekł i zanieczyścił wieczną zmarzlinę. Ekipy ratunkowe wywiozły skażony śnieg i odnalazły szczątki bomb. W laboratorium udało się zrekonstruować jednak tylko trzy pociski. Brakowało bomby wodorowej numer 78252 o mocy 1,1 megaton (na Hiroszimę spadł ładunek o mocy około 70 razy mniejszej, tj. 15 kiloton). Przez 40 lat Pentagon zapewniał o odnalezieniu wszystkich głowic. Pod koniec 2008 roku reporterzy BBC dotarli do odtajnionych dokumentów, które przeczą oficjalnej wersji.
Według materiałów Amerykanie po kilku nieudanych próbach zrezygnowali z poszukiwań zagubionego ładunku. Brytyjscy reporterzy rozmawiali z ocalałymi pilotami Johnem Haugem i Joe D’Amario oraz uczestniczącymi w akcji ratunkowej Duńczykami. Ich zdaniem czwarta bomba mogła wbić się w pokrywę lodową i do dziś tkwi pod powierzchnią. Mieszkańcy osady Thule (obecnie Qannaq) są przekonani, że okolica wciąż jest skażona. Myśliwi opowiadali reporterom BBC o fokach z „wysuszonymi” wnętrznościami. Nikt jednak, ani Eskimosi, ani dziennikarze nie widzieli zagubionej bomby. Czy topniejące lody Arktyki odsłonią kiedyś zagubiony pocisk? Amerykański Departament Obrony nie skomentował rewelacji BBC.
ZŁAMANE STRZAŁY
Administrowana przez Duńczyków największa wyspa świata miała podczas wyścigu zbrojeń strategiczne znaczenie. Nad Arktyką prowadzi najkrótsza droga z USA do Rosji. Po wybuchu zimnej wojny Amerykanie znacznie rozbudowali na Grenlandii swoje bazy lotnicze. Wykorzystywali je podczas rozpoczętej w lipcu 1961 r. operacji o kryptonimie „Chrome dome”, którą zintensyfikowali od momentu zaostrzenia kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Samoloty uzbrojone w bomby wodorowe nieustannie krążyły w powietrzu. W przypadku ataku nuklearnego ZSRR bombowce miały polecieć najkrótszą drogą i zbombardować stolicę radzieckiego imperium. Czasem niewiele brakowało, a zaatakowałyby USA albo któregoś z sojuszników.
Po katastrofie na Grenlandii USA przerwały operację „Chrome dome”. Pentagon opracował na własne potrzeby listę „poważnych wypadków z udziałem broni nuklearnej”. Podczas zimnej wojny takie niekontrolowane incydenty określano kryptonimem „Broken arrow”. W okresie od 1950 do 1968 roku naliczono ich jedenaście. W ciągu następnej dekady wojskowi eksperci uzupełniali spis o kolejne 20 incydentów. Na przełomie 1980 i 1981 roku po wypadku w Arkansas amerykańskie dowództwo podało listę do publicznej wiadomości. Świat dowiedział się wówczas, że katastrofy lotnicze u wybrzeży Georgii i Arktyki nie były odosobnionymi wypadkami „Broken arrow”.
Rejestr rozpoczynała awaria bombowca B-36. W lutym 1950 r. w lecącym z Alaski do Teksasu samolocie popsuły się 3 silniki i piloci pozbyli się ładunku nuklearnego nad Pacyfikiem. Rok 1950 był wyjątkowo pechowy, bo alarm „Broken arrow” ogłaszano aż 5 razy. Zginęły dziesiątki ludzi, głównie lotników. Koniec lat 50. i lata 60. przyniosły kolejną falę wypadków lotniczych, zgubionych bomb, kolizji i zatonięć. Oto kilka przykładów: pilot B-47 w brytyjskiej bazie Lakenheath stracił panowanie nad maszyną i roztrzaskał się o magazyn, w którym składowano bomby atomowe.
Okręt podwodny USS „Scorpion” zatonął na południowy zachód od Azorów z 99 członkami załogi i ładunkami nuklearnymi na pokładzie. Z lotniskowca USS „Ticonderoga” „wypadł” myśliwiec z pociskami atomowymi. Pół roku po wypadkach w Georgii i Południowej Karolinie samolot z ładunkiem nuklearnym na pokładzie rozbił się w Teksasie.
NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY
Bomby spoczywają na dnie mórz i oceanów lub na terenach trudno dostępnych człowiekowi. Georgia jest jednak stanem gęsto zaludnionym. Podobnie jak Północna Karolina, nad którą w 1961 r. B-52 „upuścił” dwie bomby. Moc rażenia każdej z nich była 1600 razy większa niż bomby zrzuconej na Hiroszimę (choć niektórzy badacze podają, że była „jedynie” 250 razy większa). Jeden ładunek spadł na spadochronie i nie uległ zniszczeniu, drugi (częściowo) utonął w bagnie, strzeżonym dziś przez wojsko. Czy „zagubione” bomby mogą wpaść w niepowołane ręce? „Byłoby trudno komukolwiek innemu odzyskać ładunki, jeśli my nie potrafiliśmy ich odnaleźć” – powiedział stacji BBC William H. Chambers, były konstruktor broni nuklearnej w laboratorium Los Alamos.
Dereka Duke’a te argumenty nie przekonują. Podpułkownik obawia się ludzi tak samo jak sił przyrody. Niepożądane osoby, np. islamscy ekstremiści, mogą wykorzystać ładunek atomowy do przeprowadzenia zamachu. „Wszystko może się w przyszłości wydarzyć. Może kiedyś terroryści wynajdą nową technologię, która pozwoli im zrobić z bombą to, co zechcą?” – zastanawia się Derek Duke i dodaje, że przed 11 września 2001 r. nikt nie wyobrażał sobie podobnego zamachu.
Po atakach na WTC i Pentagon nuklearna teoria spisku rozpaliła umysły wielu Amerykanów. O tym, jak wielki jest w USA lęk przed atomowym atakiem terrorystycznym, pokazuje przykład repliki bomby atomowej „Little Boy”, zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki. Eksperci od bezpieczeństwa kazali usunąć ją z muzeum przy Narodowym Laboratorium w Los Alamos w obawie, że atrapa może posłużyć terrorystom za wzór. Przejęcie „zagubionych” bomb wydaje się mało prawdopodobne, ale groźba radioaktywnego skażenia jest realna. Przekonali się o tym mieszkańcy Palomares na andaluzyjskim wybrzeżu, gdzie ponad 40 lat po katastrofie bombowca odkryto zanieczyszczoną glebę.
WAKACJE Z BOMBĄ
Tadeusz Witold Szulc zjawił się w Palomares dzień po katastrofie. W miejscowej restauracji przysłuchiwał się rozmowie hiszpańskich dziennikarzy i miejscowych chłopów. Wszyscy mówili o tym, jak poprzedniego dnia amerykański bombowiec B-52 zderzył się podczas tankowania w powietrzu z latającą cysterną KC-135. Zginęła cała załoga cysterny, kilku lotnikom udało się katapultować z bombowca. Samolot przełamał się w powietrzu i wypadły z niego bomby. Zadziałał system spowalniający. Trzy pociski na spadochronach spadły na pola, jeden zatonął w morzu. Szulc wiedział już o tym wszystkim z gazet kontrolowanych przez reżim generała Franco. Dopił kawę i wyszedł na ulicę. Był 18 stycznia 1966 r.
Urodzony w Warszawie Tadeusz Szulc pracował dla „New York Timesa”. „Tad” był wcześniej korespondentem dziennika w Europie Wschodniej i Ameryce Łacińskiej. W kwietniu 1961 r. jako pierwszy informował świat o planowanej inwazji w Zatoce Świń. Miał doświadczenie reporterskie i przeczucie, że w Palomares dzieje się coś wyjątkowego. Drogą wśród plantacji pomidorów poszedł tam, gdzie upadły bomby. Amerykańskie wojsko nie wpuszczało dziennikarzy i przeganiało właścicieli upraw. Szulc był świadkiem, jak jeden z rolników wdał się w kłótnię z amerykańskim żołnierzem. Wojskowy nie znał hiszpańskiego i nieopatrznie poprosił kręcącego się opodal reportera, by ten powiedział rolnikowi, że teren jest zamknięty z powodu radioaktywnego skażenia. Szulc przetłumaczył zdanie Hiszpanowi. Następnego dnia informację o skażeniu w Palomares podał na pierwszej stronie „New York Times”.
Departament Stanu był zmuszony przyznać, że na pokładzie B-52 znajdowały się bomby atomowe. Część ładunków konwencjonalnych eksplodowała i pluton skaził 200 ha ziemi uprawnej. Amerykanie wywozili do utylizacji w USA prawie półtora tysiąca ton gleby, zapewniając równocześnie o braku promieniowania. Ale kłamstwo ma krótkie nogi. W 2004 r. w okolicy Palomares odnotowano zwiększoną wartość promieniowania radioaktywnego. Rok temu hiszpańskie władze zlokalizowały dwa doły ze skażoną ziemią. Amerykanie zobowiązali się usunąć ją do końca 2009 r.
Organizacja Greenpeace nie wierzy w to, co twierdzą przedstawiciele Pentagonu. We wstępie do opublikowanej w 1996 roku listy wypadków (Nuclear Weapons Accidents Briefing Paper, 1950–1993) ekolodzy piszą o 380 incydentach z udziałem broni nuklearnej, które przytrafiły się tylko siłom morskim USA! Amerykańska armia pilnie strzeże informacji, ale jeszcze większą niewiadomą jest Rosja. Główny rywal USA w atomowym wyścigu zbrojeń miał z pewnością swoje „Broken arrow”. Greenpeace wymienia kilkadziesiąt wypadków z udziałem radzieckich atomowych łodzi podwodnych. Według wyliczeń ekologów flota wojenna ZSRR mogła „zagubić” nawet 44 ładunki nuklearne. Mając na uwadze niechęć Kremla do otwierania archiwów, nieprędko uda się zweryfikować tę liczbę. Dodatkowo klimat polityczny nie sprzyja aktywności dziennikarzy oraz ludzi takich jak podpułkownik Derek Duke, którzy mówią głośno o sprawach niewygodnych władzy.
Marcin Rogoziński
Dziennikarz, publicysta, tłumacz.
Artykuł pochodzi z www.focus.pl
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:50 am przez admin, łącznie zmieniany 5 razy.
„FAKTY I MITY” nr 4, 24.01.2003 r.
USA – TWÓJ PRZYJACIEL
(...) Trudno jest dokładnie ustalić, ile
razy i gdzie USA interweniowały militarnie.
Oblicza się jednak, że
w krótkim czasie swego istnienia Stany
Zjednoczone od 1776 r., jako niepodległe
państwo, przeprowadziły
ponad 400 wielkich akcji militarnych
i blisko 6000 „zakamuflowanych”
interwencji w ponad 100 krajach.
Tylko od czasu drugiej wojny światowej,
USA zbombardowały aż 19
krajów, w tym tak małe i biedne
jak Gwatemala i Grenada, żeby nie
wspomnieć o zmasakrowaniu Wietnamu,
Iraku czy ostatnio Afganistanu.
Nikt też nie wie – i chyba nigdy
nie będzie dokładnie wiedział – ile
milionów ludzi straciło życie w wyniku
zbrojnych interwencji USA.
W Kambodży lotnictwo amerykańskie
zrzuciło na ten biedny kraj ponad
pół miliona ton bomb. Zginęło
około 600 tys. ludzi. W Laosie,
pół miliona. Na Filipinach, ćwierć
miliona. W wojnie koreańskiej – milion.
W Wietnamie – największym
horrorze made in USA – Amerykanie
zabili prawdopodobnie ponad
2 miliony Wietnamczyków (z tego
połowa to cywile).(...)
Kazimerz Dziamka
[A co oznacza konflikt zbrojny, wojna?! To oznacza kalectwo, śmierć przede wszystkim młodych, zdrowych ludzi (ludzie chorzy, którzy się wtedy rozmnażają..., oraz starzy są, na ogół, chronionymi cywilami). A przeżywają w nich najczęściej najokrutniejsi, mający najmniej skrupułów psychopaci – czyli jest to podwójna selekcja negatywna!!! – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [19.08.2009, 08:26] 1 źródło
ZA WOJNĘ W AFGANISTANIE POLSKA ZAPŁACI MILIARDY
To nasz najdroższy konflikt.
Minister obrony Bogdan Klich poinformował, że w 2008 roku wydaliśmy na wojnę w Afganistanie 214 mln zł , w tym zaplanowano zakupy na prawie 500 mln. W przyszłym roku będzie to około 800 mln - donosi Forsal.pl.
Ale tyle kosztuje tylko sprzęt wojskowy. A trzeba jeszcze utrzymać 2 tys, żołnierzy. Łącznie obecność Polski w Afganistanie w latach 2002-2008 kosztowała już 806,9 mln złotych. W tym roku tylko utrzymanie kontyngentu obciążyło skarb państwa kwotą 453,64 mln zł.
Amerykanie na wojnę w Afganistanie (mają tam 40 tys. żołnierzy) wydali do tej pory 228 mld dolarów. A suma ta dotyczy jedynie bieżących wydatków. Prognozowane długoterminowe oscylują wokół pół biliona. | JS
http://www.irak.pl/
Ofiary po stronie okupantów
oficjalnie 4000 żołnierzy USA (wg rozmaitych źródeł niezależnych ponad 13 000 lub nawet ok. 35 000)
OFIARY PO STRONIE IRACKIEJ:
Ponad 1 milion (1 200 000) cywili zmarłych i zabitych przy użyciu napalmu, broni chemicznej, bomb kasetowych, itd.
co najmniej 45 000 żołnierzy (głównie młodych poborowych)
co najmniej 54 000 powstańców
2 000 000 (2 miliony) rannych cywili (w tym: poparzonych napalmem, napromieniowanych zubożonym uranem, itd.)
4 500 000 uchodźców (2 500 000 uchodźców poza granicami Iraku, 2 000 000 uchodźców w granicach Iraku)
ponad 2 000 lekarzy i pielęgniarek zabitych,
18 000 lekarzy i pielęgniarek opuściło kraj
drastyczny wzrost liczby chorób nowotworowych, schorzeń posttraumatycznych, poronień, itd.
70% - 90% więźniów w Iraku 'aresztowanych "przez pomyłkę"
PRAWDZIWSZE OBLICZE M.IN. WOJNY W IRAKU:
http://www.irak.pl/
http://www.zieloni.osiedle.net.pl/irak-tsunami.htm
http://lepszyswiat.home.pl/modules.php? ... le&sid=220
http://www.psz.pl/tekst-565/Phylis-Benn ... ny-w-Iraku
http://www.pka.most.org.pl/publicystyka_08.htm
www.o2.pl | Czwartek [16.04.2009, 14:12] 2 źródła
CYWILE GINĄ W EGZEKUCJACH I ZAMACHACH
Powstał raport na temat przyczyn śmierci Irakijczyków.
Spośród 60 481 cywilów, którzy zginęli od początku wojny w Iraku 33 procent to ofiary egzekucji. 29 procent z nich było wcześniej torturowanych. To wyniki analizy przygotowanej przez King's College i Royal Holloway University of London oraz organizacji
Iraq Body Count.
Ludność cywilna ginie też w nalotach, przeprowadzanych głównie przez siły amerykańskie, a także w ostrzałach lotniczych i lądowych - piszą autorzy raportu.
W każdym z takich incydentów ginie przeciętnie 17 cywilów. Średnio 16 osób staje się natomiast ofiarami każdego zamachu samobójczego. Według raportu w takich zamachach zginęło 14 procent cywilnych ofiar wojny.
Natomiast jedna piąta cywilów w Iraku zginęła od strzałów z broni ręcznej podczas wymiany ognia i strzelanin. Raport opublikowano w „New England Journal of Medicine". | TM
www.o2.pl | Piątek [02.01.2009, 15:20]
Ponad połowa zabitych w strefie gazy to dzieci.
Do tej pory przeprowadzono ponad 2 tys. wybuchów jądrowych.
LICZBA PRÓBNYCH WYBUCHÓW
USA: 1030,
ZSRR: 715,
Francja: 210,
Wielka Brytania: 45,
Chiny: 45,
Indie: 6,
Pakistan: 6,
Najpotężniejsza bomba miała moc równą 4 tys. bomb zrzuconych na Hiroszimę. Grzyb atomowy miał wysokość 60 km i szerokość 30-40 km, Poparzenia 3-go stopnia odnieśliby ludzie znajdujący się w promieniu 100 km od wybuchu. Część skalistych wysepek, w otoczeniu których detonowano ładunek nuklearny, wyparowała. (Na podstawie „WPROST” nr 42, 22.10.2006 r. ATOMOWE DOMINO)
www.o2.pl | Wtorek [16.12.2008, 20:33]
WEDŁUG BADACZY, W TYM ROKU NA ŚWIECIE PROWADZONO 345 KONFLIKTÓW, W TYM AŻ 9 WOJEN.
Okazuje się, że przyczyną jednej trzeciej z nich były spory o ustrój państwa i ideologię. Aż połowa takich konfliktów rozwiązywanych jest przemocą.
Próby secesji, walki o autonomię, kłótnie na tle narodowościowym, lub walki o regionalną dominację wywołały kolejne 109 konfliktów z użyciem przemocy i 107 rozstrzyganych bez użycia siły.
Jeśli wierzyć badaniom niemieckiego instytutu, na świecie niezbyt chętnie walczy się o zasoby naturalne. Naukowcy znaleźli 30 takich konfliktów z użyciem przemocy. Natomiast kolejnych 41 rozwiązywanych jest droga pokojową.
USA – TWÓJ PRZYJACIEL
(...) Trudno jest dokładnie ustalić, ile
razy i gdzie USA interweniowały militarnie.
Oblicza się jednak, że
w krótkim czasie swego istnienia Stany
Zjednoczone od 1776 r., jako niepodległe
państwo, przeprowadziły
ponad 400 wielkich akcji militarnych
i blisko 6000 „zakamuflowanych”
interwencji w ponad 100 krajach.
Tylko od czasu drugiej wojny światowej,
USA zbombardowały aż 19
krajów, w tym tak małe i biedne
jak Gwatemala i Grenada, żeby nie
wspomnieć o zmasakrowaniu Wietnamu,
Iraku czy ostatnio Afganistanu.
Nikt też nie wie – i chyba nigdy
nie będzie dokładnie wiedział – ile
milionów ludzi straciło życie w wyniku
zbrojnych interwencji USA.
W Kambodży lotnictwo amerykańskie
zrzuciło na ten biedny kraj ponad
pół miliona ton bomb. Zginęło
około 600 tys. ludzi. W Laosie,
pół miliona. Na Filipinach, ćwierć
miliona. W wojnie koreańskiej – milion.
W Wietnamie – największym
horrorze made in USA – Amerykanie
zabili prawdopodobnie ponad
2 miliony Wietnamczyków (z tego
połowa to cywile).(...)
Kazimerz Dziamka
[A co oznacza konflikt zbrojny, wojna?! To oznacza kalectwo, śmierć przede wszystkim młodych, zdrowych ludzi (ludzie chorzy, którzy się wtedy rozmnażają..., oraz starzy są, na ogół, chronionymi cywilami). A przeżywają w nich najczęściej najokrutniejsi, mający najmniej skrupułów psychopaci – czyli jest to podwójna selekcja negatywna!!! – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [19.08.2009, 08:26] 1 źródło
ZA WOJNĘ W AFGANISTANIE POLSKA ZAPŁACI MILIARDY
To nasz najdroższy konflikt.
Minister obrony Bogdan Klich poinformował, że w 2008 roku wydaliśmy na wojnę w Afganistanie 214 mln zł , w tym zaplanowano zakupy na prawie 500 mln. W przyszłym roku będzie to około 800 mln - donosi Forsal.pl.
Ale tyle kosztuje tylko sprzęt wojskowy. A trzeba jeszcze utrzymać 2 tys, żołnierzy. Łącznie obecność Polski w Afganistanie w latach 2002-2008 kosztowała już 806,9 mln złotych. W tym roku tylko utrzymanie kontyngentu obciążyło skarb państwa kwotą 453,64 mln zł.
Amerykanie na wojnę w Afganistanie (mają tam 40 tys. żołnierzy) wydali do tej pory 228 mld dolarów. A suma ta dotyczy jedynie bieżących wydatków. Prognozowane długoterminowe oscylują wokół pół biliona. | JS
http://www.irak.pl/
Ofiary po stronie okupantów
oficjalnie 4000 żołnierzy USA (wg rozmaitych źródeł niezależnych ponad 13 000 lub nawet ok. 35 000)
OFIARY PO STRONIE IRACKIEJ:
Ponad 1 milion (1 200 000) cywili zmarłych i zabitych przy użyciu napalmu, broni chemicznej, bomb kasetowych, itd.
co najmniej 45 000 żołnierzy (głównie młodych poborowych)
co najmniej 54 000 powstańców
2 000 000 (2 miliony) rannych cywili (w tym: poparzonych napalmem, napromieniowanych zubożonym uranem, itd.)
4 500 000 uchodźców (2 500 000 uchodźców poza granicami Iraku, 2 000 000 uchodźców w granicach Iraku)
ponad 2 000 lekarzy i pielęgniarek zabitych,
18 000 lekarzy i pielęgniarek opuściło kraj
drastyczny wzrost liczby chorób nowotworowych, schorzeń posttraumatycznych, poronień, itd.
70% - 90% więźniów w Iraku 'aresztowanych "przez pomyłkę"
PRAWDZIWSZE OBLICZE M.IN. WOJNY W IRAKU:
http://www.irak.pl/
http://www.zieloni.osiedle.net.pl/irak-tsunami.htm
http://lepszyswiat.home.pl/modules.php? ... le&sid=220
http://www.psz.pl/tekst-565/Phylis-Benn ... ny-w-Iraku
http://www.pka.most.org.pl/publicystyka_08.htm
www.o2.pl | Czwartek [16.04.2009, 14:12] 2 źródła
CYWILE GINĄ W EGZEKUCJACH I ZAMACHACH
Powstał raport na temat przyczyn śmierci Irakijczyków.
Spośród 60 481 cywilów, którzy zginęli od początku wojny w Iraku 33 procent to ofiary egzekucji. 29 procent z nich było wcześniej torturowanych. To wyniki analizy przygotowanej przez King's College i Royal Holloway University of London oraz organizacji
Iraq Body Count.
Ludność cywilna ginie też w nalotach, przeprowadzanych głównie przez siły amerykańskie, a także w ostrzałach lotniczych i lądowych - piszą autorzy raportu.
W każdym z takich incydentów ginie przeciętnie 17 cywilów. Średnio 16 osób staje się natomiast ofiarami każdego zamachu samobójczego. Według raportu w takich zamachach zginęło 14 procent cywilnych ofiar wojny.
Natomiast jedna piąta cywilów w Iraku zginęła od strzałów z broni ręcznej podczas wymiany ognia i strzelanin. Raport opublikowano w „New England Journal of Medicine". | TM
www.o2.pl | Piątek [02.01.2009, 15:20]
Ponad połowa zabitych w strefie gazy to dzieci.
Do tej pory przeprowadzono ponad 2 tys. wybuchów jądrowych.
LICZBA PRÓBNYCH WYBUCHÓW
USA: 1030,
ZSRR: 715,
Francja: 210,
Wielka Brytania: 45,
Chiny: 45,
Indie: 6,
Pakistan: 6,
Najpotężniejsza bomba miała moc równą 4 tys. bomb zrzuconych na Hiroszimę. Grzyb atomowy miał wysokość 60 km i szerokość 30-40 km, Poparzenia 3-go stopnia odnieśliby ludzie znajdujący się w promieniu 100 km od wybuchu. Część skalistych wysepek, w otoczeniu których detonowano ładunek nuklearny, wyparowała. (Na podstawie „WPROST” nr 42, 22.10.2006 r. ATOMOWE DOMINO)
www.o2.pl | Wtorek [16.12.2008, 20:33]
WEDŁUG BADACZY, W TYM ROKU NA ŚWIECIE PROWADZONO 345 KONFLIKTÓW, W TYM AŻ 9 WOJEN.
Okazuje się, że przyczyną jednej trzeciej z nich były spory o ustrój państwa i ideologię. Aż połowa takich konfliktów rozwiązywanych jest przemocą.
Próby secesji, walki o autonomię, kłótnie na tle narodowościowym, lub walki o regionalną dominację wywołały kolejne 109 konfliktów z użyciem przemocy i 107 rozstrzyganych bez użycia siły.
Jeśli wierzyć badaniom niemieckiego instytutu, na świecie niezbyt chętnie walczy się o zasoby naturalne. Naukowcy znaleźli 30 takich konfliktów z użyciem przemocy. Natomiast kolejnych 41 rozwiązywanych jest droga pokojową.
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:54 am przez admin, łącznie zmieniany 3 razy.
www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 12:11]
PRZEZ ZŁODZIEI ZNIKAJĄ CAŁE WYSPY
Kradną z nich piasek i żwir.
Mieszkańcy wyspy Sebesi, położonej kilka kilometrów od wulkanu Krakatau, byli szczęśliwi, gdy pojawił się u nich przedsiębiorca, obiecujący, że zabezpieczy ich wyspę przed ewentualnymi skutkami kolejnej erupcji.
Za późno zorientowali się, że zamiast budować umocnienia po prostu kradnie piasek i żwir - informuje "The Times".
Urzędnicy twierdzą, że uczynił on więcej szkód niż sam wulkan, którego wybuch w 1883 roku rozsadził macierzystą wyspę.
Od 2005 roku Indonezja straciła 24 wyspy. Rozkradli je złodzieje piasku i żwiru, którzy dostarczają materiały budowlanego do Chin, Tajlandii, Hong Kongu i Singapuru - informuje "The Times".
Indonezja w 2007 roku zakazała eksportu swojego piasku i żwiru, jednak skorumpowani urzędnicy nadal udzielają pozwoleń na ich wydobycie i wywóz.
Nie wiadomo dokładnie, jak wielka jest skala tego nielegalnego procederu. Gdy był on jeszcze legalny z jednej wyspy można było w ciągu miesiąca wydobyć ok. 300 tys. ton piasku.
Nawet jeśli złodzieje "nie rozkradną" wyspy do końca, to proces wydobycia piasku niszczy życie
wokół niej. Giną m.in. ryby, które stanowią podstawę egzystencji miejscowej ludności. | WB
[No ale, jak w setkach innych przypadków - początkowo - rośnie najważniejsze dla prokonsumpcyjnych ekonomistów, a mianowicie ilość msc pracy i PKB... Pytanie brzmi: co daje puste mse, przez setki tys. lat... – red.]
PRZEZ ZŁODZIEI ZNIKAJĄ CAŁE WYSPY
Kradną z nich piasek i żwir.
Mieszkańcy wyspy Sebesi, położonej kilka kilometrów od wulkanu Krakatau, byli szczęśliwi, gdy pojawił się u nich przedsiębiorca, obiecujący, że zabezpieczy ich wyspę przed ewentualnymi skutkami kolejnej erupcji.
Za późno zorientowali się, że zamiast budować umocnienia po prostu kradnie piasek i żwir - informuje "The Times".
Urzędnicy twierdzą, że uczynił on więcej szkód niż sam wulkan, którego wybuch w 1883 roku rozsadził macierzystą wyspę.
Od 2005 roku Indonezja straciła 24 wyspy. Rozkradli je złodzieje piasku i żwiru, którzy dostarczają materiały budowlanego do Chin, Tajlandii, Hong Kongu i Singapuru - informuje "The Times".
Indonezja w 2007 roku zakazała eksportu swojego piasku i żwiru, jednak skorumpowani urzędnicy nadal udzielają pozwoleń na ich wydobycie i wywóz.
Nie wiadomo dokładnie, jak wielka jest skala tego nielegalnego procederu. Gdy był on jeszcze legalny z jednej wyspy można było w ciągu miesiąca wydobyć ok. 300 tys. ton piasku.
Nawet jeśli złodzieje "nie rozkradną" wyspy do końca, to proces wydobycia piasku niszczy życie
wokół niej. Giną m.in. ryby, które stanowią podstawę egzystencji miejscowej ludności. | WB
[No ale, jak w setkach innych przypadków - początkowo - rośnie najważniejsze dla prokonsumpcyjnych ekonomistów, a mianowicie ilość msc pracy i PKB... Pytanie brzmi: co daje puste mse, przez setki tys. lat... – red.]
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:55 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
- 2,7% PKB – czyli równowartość 3 mld. dolarów (Instytut Transportu Samochodowego szacuje je na 30 mld zł), to roczne koszty wypadków samochodowych w Polsce, których w 2003 r. było 50 tys!! Ginie w nich rocznie około 6 tys. osób, a 50 tys. zostaje rannych. Światowa Org. Zdrowia (WHO) oraz Bank Światowy podają, iż rocznie w wypadkach samochodowych ginie na świecie ponad 1,2 mln osób, a ok. 50 mln odnosi obrażenia!!
www.o2.pl | Wtorek [03.02.2009, 19:16] 3 źródła
HAŁAS ULICY MOŻE WYWOŁAĆ ZAWAŁ
Im więcej decybeli, tym większe ryzyko ataku serca.
Osoby mieszkające w cichej okolicy mają szansę na dłuższe życie niż te, których dom stoi przy trasie szybkiego ruchu - udowadniają szwedzcy naukowcy.
Badania na 1500 mieszkańcach Sztokholmu przeprowadzali eksperci szkoły medycznej Karolinska Institute. Porównano dwie grupy: osoby, które przeszły zawał i te, z których zdrowiem jest wszystko w porządku.
Gdy oceniono poziom hałasu w pobliżu miejsc, gdzie mieszkają, okazało się, że szansa na atak serca u osób żyjących w hałasie jest o 40 procent większa niż u tych, którzy żyją w cichym otoczeniu - twierdzi kierownik projektu badawczego, Goran Pershagen.
Za szkodliwy poziom uznano hałas powyżej 50 decybeli. Jest to relatywnie niewiele, bo przeciętna norma dla dużego natężenia ruchu w mieście wynosi 80 decybeli.
Wyniki badań opisano w najnowszym numerze dziennika naukowego Epidemiology. | J
„WPROST” nr 4(1104), 25.01.2004 r. NAUKA I ZDROWIE
WSTRZYMAJ ODDECH!
(...) Do podobnych wniosków doszli uczeni z Francji. Z przeprowadzonych przez nich badań wynika, że pyły wydostające się z rur wydechowych samochodów sprzyjają zawałom serca, nawet jeśli ich poziom w powietrzu mieści się w tzw. dopuszczalnych granicach. "Wystarczy, by stężenie mikrocząstek spalin przekroczyło 25 mg w metrze sześciennym, a do szpitali trafia o 91 proc. więcej ofiar zawału serca" - mówi prof. Yves Cottin z uniwersytetu w Dijon. (...)
Jan Stradowski
http://209.85.129.132/search?q=cache:Xs ... =firefox-a
W wyniku działalności człowieka związanej transportem do oceanów dostaje się 3 mln ton ropy rocznie w wyniku katastrof tankowców. Tylko w 1990 roku do mórz dostało się 100 000 ton ropy w wyniku katastrof tankowców. Oszacowano, że katastrofa „Exxon Valdez” spowodowała śmierć 100 000-300 000 ptaków i tysięcy innych istnień, a katastrofy o tak poważnych skutkach ekologicznych zdarzają się przynajmniej raz w roku.
www.o2.pl | Sobota, 12.07.2008 11:24
KONIEC NORWESKIEJ ROPY ("Financila Times")
Brytyjskie stowarzyszenie branżowe Oil&Gas UK ostrzegło w tym tygodniu, że bez poważnych inwestycji i rozwoju nowych złóż, brytyjski sektor Morza Północnego "skończy się ostatecznie do około 2020 roku".
Obecnie na Morzu Północnym Wielka Brytania i Norwegia wydobywają 4 miliony baryłek ropy dziennie, co stanowi 4,7% globalnego popytu. To mniej więcej tyle, ile zapewnia Iran i więcej niż wydobycie w Kuwejcie, Wenezueli czy Nigerii. Do 2013 roku wydobycie w tym rejonie spadnie do 3 milionów baryłek dziennie, czyli do 3,2% popytu, przewiduje MAE.
Robert Kiewlicz
robert.kiewlicz@hotmoney.pl
www.o2.pl | Poniedziałek [03.08.2009, 12:14] 1 źródło
KOŃCZĄ SIĘ ŚWIATOWE ZASOBY ROPY
Ostrzegają specjaliści z sektora energetycznego.
Analitycy mówią już o kolejnym nadchodzącym kryzysie, tym razem związanym z wyczerpywaniem się złóż ropy naftowej.
Zarówno opinia publiczna jak i rządy wielu państw nie zwracają uwagi na fakt, że zasoby ropy, na których opiera się cała nasza cywilizacja, kończą się szybciej niż przewidywano - mówi dr Fatih Birol, dyrektor International Energy Agency.
Według pesymistycznych przewidywań, szczyt wydobycia mieliśmy osiągnąć za 10 lat. Okazało się jednak, że rzeczywistość jest o wiele gorsza. Niedawne badania przeprowadzone na ponad 800 polach naftowych wykazały, że jesteśmy bliżej katastrofy niż sądziliśmy.
W dużej części największych pól naftowych już osiągnęliśmy szczytowy punkt wydobycia, a prędkość jego spadku podwoiła się w stosunku do wyników sprzed dwóch lat - pisze "Independent".
Dr Birol ostrzegł kraje zachodnie przed nieuchronnym kryzysem.
Siła rynkowa kilku krajów wydobywających ropę naftową, głównie na Bliskim Wschodzie, wzrośnie bardzo szybko. Już teraz mają w ręku około 40 proc. światowego rynku naftowego - ostrzega ekonomista. | JP
[Trzeba przynajmniej utrzymać cenę ropy; ropa musi być tania...; trzeba pobudzać sprzedaż pojazdów napędzanych benzyną, ropą...; Trzeba dalej słuchać prokomercyjnych ekonomistów, mnie dalej zmilczać, to wtedy będzie coraz szybciej lepiej... - red.]
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 16.04.2010 18:14
ZA 5 LAT ZABRAKNIE ROPY NAFTOWEJ
Pesymistyczne prognozy Amerykanów.
Ropy naftowej może zabraknąć wcześniej niż nam się wydaje. Zdaniem wojskowych ekspertów jest to możliwe już w 2015 roku. Analityk Goldman Sachs Jeffrey Currie twierdzi, że krótkoterminowe braki ropy pojawią się już w przyszłym roku – ostrzega dailyfinance.com.
Zdaniem autorów raportu U.S. Joint Forces Command w 2015 roku na świecie może brakować 10 miliardów baryłek dziennie, a już w roku 2030 dziennie zabraknie 18 miliardów baryłek ropy.
Naukowcy na świecie nie są zgodni, kiedy przypadnie peak oil, czyli szczyt światowej produkcji ropy naftowej. Niektórzy z nich uważają, że dzieli nas od tego kilka dekad, inni są zdania, że stało się to już dwa lata temu.
W tym tygodniu, ceny ropy naftowej wzrosły na wieść, że rezerwy ropy naftowej spadły o 2,2 mln baryłek, podczas gdy analitycy spodziewali się wzrostu o 1,1 milionów baryłek.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
[Wyczerpywanie ropy idzie tak skandalicznie wolno z powodu zbyt mało intensywnego wsparcia przemysłu samochodowego przez rządzących, banki... – red.]
www.o2.pl | Wtorek [03.02.2009, 19:16] 3 źródła
HAŁAS ULICY MOŻE WYWOŁAĆ ZAWAŁ
Im więcej decybeli, tym większe ryzyko ataku serca.
Osoby mieszkające w cichej okolicy mają szansę na dłuższe życie niż te, których dom stoi przy trasie szybkiego ruchu - udowadniają szwedzcy naukowcy.
Badania na 1500 mieszkańcach Sztokholmu przeprowadzali eksperci szkoły medycznej Karolinska Institute. Porównano dwie grupy: osoby, które przeszły zawał i te, z których zdrowiem jest wszystko w porządku.
Gdy oceniono poziom hałasu w pobliżu miejsc, gdzie mieszkają, okazało się, że szansa na atak serca u osób żyjących w hałasie jest o 40 procent większa niż u tych, którzy żyją w cichym otoczeniu - twierdzi kierownik projektu badawczego, Goran Pershagen.
Za szkodliwy poziom uznano hałas powyżej 50 decybeli. Jest to relatywnie niewiele, bo przeciętna norma dla dużego natężenia ruchu w mieście wynosi 80 decybeli.
Wyniki badań opisano w najnowszym numerze dziennika naukowego Epidemiology. | J
„WPROST” nr 4(1104), 25.01.2004 r. NAUKA I ZDROWIE
WSTRZYMAJ ODDECH!
(...) Do podobnych wniosków doszli uczeni z Francji. Z przeprowadzonych przez nich badań wynika, że pyły wydostające się z rur wydechowych samochodów sprzyjają zawałom serca, nawet jeśli ich poziom w powietrzu mieści się w tzw. dopuszczalnych granicach. "Wystarczy, by stężenie mikrocząstek spalin przekroczyło 25 mg w metrze sześciennym, a do szpitali trafia o 91 proc. więcej ofiar zawału serca" - mówi prof. Yves Cottin z uniwersytetu w Dijon. (...)
Jan Stradowski
http://209.85.129.132/search?q=cache:Xs ... =firefox-a
W wyniku działalności człowieka związanej transportem do oceanów dostaje się 3 mln ton ropy rocznie w wyniku katastrof tankowców. Tylko w 1990 roku do mórz dostało się 100 000 ton ropy w wyniku katastrof tankowców. Oszacowano, że katastrofa „Exxon Valdez” spowodowała śmierć 100 000-300 000 ptaków i tysięcy innych istnień, a katastrofy o tak poważnych skutkach ekologicznych zdarzają się przynajmniej raz w roku.
www.o2.pl | Sobota, 12.07.2008 11:24
KONIEC NORWESKIEJ ROPY ("Financila Times")
Brytyjskie stowarzyszenie branżowe Oil&Gas UK ostrzegło w tym tygodniu, że bez poważnych inwestycji i rozwoju nowych złóż, brytyjski sektor Morza Północnego "skończy się ostatecznie do około 2020 roku".
Obecnie na Morzu Północnym Wielka Brytania i Norwegia wydobywają 4 miliony baryłek ropy dziennie, co stanowi 4,7% globalnego popytu. To mniej więcej tyle, ile zapewnia Iran i więcej niż wydobycie w Kuwejcie, Wenezueli czy Nigerii. Do 2013 roku wydobycie w tym rejonie spadnie do 3 milionów baryłek dziennie, czyli do 3,2% popytu, przewiduje MAE.
Robert Kiewlicz
robert.kiewlicz@hotmoney.pl
www.o2.pl | Poniedziałek [03.08.2009, 12:14] 1 źródło
KOŃCZĄ SIĘ ŚWIATOWE ZASOBY ROPY
Ostrzegają specjaliści z sektora energetycznego.
Analitycy mówią już o kolejnym nadchodzącym kryzysie, tym razem związanym z wyczerpywaniem się złóż ropy naftowej.
Zarówno opinia publiczna jak i rządy wielu państw nie zwracają uwagi na fakt, że zasoby ropy, na których opiera się cała nasza cywilizacja, kończą się szybciej niż przewidywano - mówi dr Fatih Birol, dyrektor International Energy Agency.
Według pesymistycznych przewidywań, szczyt wydobycia mieliśmy osiągnąć za 10 lat. Okazało się jednak, że rzeczywistość jest o wiele gorsza. Niedawne badania przeprowadzone na ponad 800 polach naftowych wykazały, że jesteśmy bliżej katastrofy niż sądziliśmy.
W dużej części największych pól naftowych już osiągnęliśmy szczytowy punkt wydobycia, a prędkość jego spadku podwoiła się w stosunku do wyników sprzed dwóch lat - pisze "Independent".
Dr Birol ostrzegł kraje zachodnie przed nieuchronnym kryzysem.
Siła rynkowa kilku krajów wydobywających ropę naftową, głównie na Bliskim Wschodzie, wzrośnie bardzo szybko. Już teraz mają w ręku około 40 proc. światowego rynku naftowego - ostrzega ekonomista. | JP
[Trzeba przynajmniej utrzymać cenę ropy; ropa musi być tania...; trzeba pobudzać sprzedaż pojazdów napędzanych benzyną, ropą...; Trzeba dalej słuchać prokomercyjnych ekonomistów, mnie dalej zmilczać, to wtedy będzie coraz szybciej lepiej... - red.]
www.o2.pl / www.hotmoney.pl | Piątek, 16.04.2010 18:14
ZA 5 LAT ZABRAKNIE ROPY NAFTOWEJ
Pesymistyczne prognozy Amerykanów.
Ropy naftowej może zabraknąć wcześniej niż nam się wydaje. Zdaniem wojskowych ekspertów jest to możliwe już w 2015 roku. Analityk Goldman Sachs Jeffrey Currie twierdzi, że krótkoterminowe braki ropy pojawią się już w przyszłym roku – ostrzega dailyfinance.com.
Zdaniem autorów raportu U.S. Joint Forces Command w 2015 roku na świecie może brakować 10 miliardów baryłek dziennie, a już w roku 2030 dziennie zabraknie 18 miliardów baryłek ropy.
Naukowcy na świecie nie są zgodni, kiedy przypadnie peak oil, czyli szczyt światowej produkcji ropy naftowej. Niektórzy z nich uważają, że dzieli nas od tego kilka dekad, inni są zdania, że stało się to już dwa lata temu.
W tym tygodniu, ceny ropy naftowej wzrosły na wieść, że rezerwy ropy naftowej spadły o 2,2 mln baryłek, podczas gdy analitycy spodziewali się wzrostu o 1,1 milionów baryłek.
Bartosz Dyląg
bartosz.dylag@hotmoney.pl
[Wyczerpywanie ropy idzie tak skandalicznie wolno z powodu zbyt mało intensywnego wsparcia przemysłu samochodowego przez rządzących, banki... – red.]
Ostatnio zmieniony śr cze 23, 2010 8:56 am przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
Wróć do „POLITYKA/PRAWO/GOSPODARKA”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości