RÓŻNE PROPOZYCJE, CIEKAWOSTKI
TECHNICZNE, ARTYKUŁY
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Środa 20.04.2011, 17:51
POLSKA
TECHNOLOGIA? JESTEŚMY ZA RUANDĄ, BURUNDI I GAMBIĄ
Polska
innowacyjność technologia eksport ranking państwa
W 2010
roku opatentowaliśmy tylko 199 wynalazków.
Mamy
innowacyjną gospodarkę? Biorąc pod uwagę liczbę uzyskanych patentów, czy udział
w eksporcie nowoczesnych technologii jesteśmy daleko za resztą świata -
informuje forsal.pl.
Z danych
Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) wynika, że uzyskaliśmy w
ubiegłym roku zaledwie 199 patentów - co stanowi 0,12 proc. wszystkich
światowych patentów. Dało nam to 31. miejsce w rankingu państw pod względem
liczby zgłoszonych patentów.
Kto
znalazł się na jego czele? USA, które uzyskało w ubiegłym roku blisko 45 tys.
patentów (23 proc. wszystkich światowych patentów). Na drugim miejscu
uplasowała się Japonia - 32 tys. (19,6 proc.), na trzecim miejscu Niemcy - 17,6
tys. (10,7 proc.).
Kolejne
miejsca zajęły Chiny, Korea Południowa, Francja, Wielka Brytania i Holandia.
Jeszcze
gorzej wypadamy pod względem udziału w eksporcie towarów wysokich technologii.
Stanowią one zaledwie 5 proc. polskiego eksportu.
W tej
dziedzinie wyprzedza nas nawet Ruanda, Burundi, Niger i Gambia - informuje
forsal.pl. | WB
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Piątek 30.09.2011, 10:09
OECD:
POLSKA BĘDZIE KRAJEM MONTOWNI
Nie
inwestujemy w badania i nowe technologie.
Nasze
przedsiębiorstwa nie inwestują w badania i rozwój. Zajmujemy pod tym względem
jedno z ostatnich miejsc wśród blisko 40 najbardziej rozwiniętych gospodarek
świata - alarmuje dziennik.pl.
Eksperci
z OECD ostrzegają w swoim raporcie, że jeśli nic się nie zmieni to niebawem
nasz kraj będzie wielką montownią produktów zagranicznych koncernów.
Polscy
przedsiębiorcy wydają na innowacyjne projekty zaledwie 0,2 proc. PKB, przy
średniej unijnej 1,2 proc., a światowej 1,6 proc. Rekordziści - Izrael i
Finlandia - przeznaczają na nowe technologie odpowiednio 3,5 i 3 proc. PKB.
Tylko
jedna niemiecka firma farmaceutyczna wydaje rocznie na badania więcej, niż
wynoszą wszystkie budżetowe polskie wydatki poniesione na ten cel - przyznaje
Piotr Rogowiecki, ekspert Pracodawców RP. | AJ
o Ponieważ używanie amunicji wiąże się z b.
wieloma szkodliwymi skutkami ubocznymi (w tym w związku z jej produkcją,
podczas jej używania i po użyciu) trzeba wprowadzić stosowanie ćwiczebnej broni
zasilanej sprężonym powietrzem i wykorzystującej wiązkę fal z słabego lasera wraz
z odpowiednią, elektroniczną do tego tarczą, jako imitację strzału z broni
palnej.
o
Do zabijania sztucznie
wprowadzonych w Australii hodowlanych zwierząt do ekosystemu, gdzie czynią
spustoszenie, np.: psów Dingo, świń, kotów, królików można zastosować
stacjonarne i samobieżne stanowiska strzeleckie z kamerami, obsługiwanymi na
odległość, np. przez Internet.
o
By zmniejszyć plagę
oblegających miasta ptaków (szczególnie gołębi) można dodawać im do karmy
środki antykoncepcyjne. Można też wykorzystać lasery (w tym samobieżne, z
kamerą z powiększaniem obrazu i celownikiem), o optymalnej mocy, by nie
uszkadzać np. drzew, do ich usuwania.
Ich obecność jest uciążliwa i
kosztowna, a może być także niebezpieczna dla zdrowia (i w ten sposób dodatkowo
kosztowna).
PS
Czy osoby dokarmiające
zastanowiły się, jakim kosztem, przyrody, zdrowotnym ludzi, finansowym,
powstaje żywność, którą państwo tak beztrosko dokarmiają ptaki, zachęcając je
do przebywania w śród siedzib ludzkich, rozmnażania się...
o
By informacje dla widzów o
rodzaju programu (relaksujący, pośredni, drastyczny itp.) były bardziej
czytelne proponuję wykorzystać w tym celu symbol twarzy (kółko z kreską i dwoma
kropkami): uśmiechniętą – w kolorze niebieskim, pośrednią – w kolorze czarnym,
oraz czerwonym z wykrzyknikami od 1 do 3.
o
Trzeba zrobić program TV »LUDZIE.../MARGINES« gdzie,
posługując się ukrytymi kamerami, mikrofonami pokazywano by, demaskowano,
psychopatów, ludzi nikczemnych, psiarzy itp.. By pomóc ich ofiarom (w tym
sąsiadom, współpracownikom).
o
W każdym dużym mieście powinien
być tani, nieopodatkowany, hotel z pokojami 1 i 2 osobowymi (z piętrowymi
łóżkami) i o minimalnych rozmiarach, np. 1,5 x 2,5 m. Słuchanie RTV itp. byłoby
tam możliwe wyłącznie przez słuchawki. Ściany musiałyby być wyciszone. Na msu
powinien być aut telef., Internet, prysznice, pralki aut. W ten sposób zwiększy
się szanse ludziom ubogim na znalezienie pracy i utrzymanie się.
o
W każdym dużym mieście powinien
być bezpłatny lokal gdzie będzie można przygotować sobie samemu gorący posiłek,
umyć się itp..
o
INTYMNA HIGIENA
Po wydaleniu moczu należy
koniec penisa, wargi sromowe przepłukać ciepłą wodą, i wytrzeć papierowym
ręcznikiem. Pisuary powinny mieć w tym celu, uruchamiany nogą, kranik.
o
W razie nie przebywania w
ogrzewanym pomieszczeniu grzejniki można okryć izolatorem termicznym (jeśli nie
ma innej regulacji).
o
Trzeba wprowadzić dowody,
dokumenty z chipami elektronicznymi – jest to ogromna oszczędność czasu i
pieniędzy podczas załatwiania formalności, kontroli oraz zwiększy
bezpieczeństwo (by np. korzystać z Internetu można by wymóc posiadanie
terminala do odczytu takiego chipu – utrudni to nielegalne działania w sieci.
Podobnie można zrobić z możliwością korzystania z telefonu).
o
Zamiast zużywać kartony, papier, do wysyłania przedmiotów
pocztą można zastosować standardowe, w tym przeźroczyste (by zwiększyć
bezpieczeństwo, liczbę oszustw), pojemniki.
o
Trzeba wziąć pod uwagę zużycie
energii przez windy (dziennie przewożą one ok. 2 mld ludzi), które stale rośnie
(jeśli ich zastosowanie jest racjonalne to powinny być energooszczędne, np.
poruszając się w próżni, odzyskujące energię).
o
o
Sposób na uciążliwe
zachowywanie się dzieci, młodzieży, dorosłych. Można nagrywać ich zachowanie na
kamerę, a następnie po jakimś czasie pokazywać im nagranie...
[Dać pismo jakie
przekazałem Komendzie Głównej Policji.]
o
o
Dzieci wożone w wózkach
środkami transportu publicznego powinny być zwrócone tyłem do kierunku jazdy.
Byłem świadkiem ich wypadnięcia z wózków, bo były odpowiednio, „do tego celu”,
ustawione...
o
ŁODZIE PODWODNE powinny mieć
osłonę amortyzującą skutki uderzenia (czynnikiem pochłaniającym zderzenie może
być wypływająca przez klapy-zawory woda, która znajduje się w przestrzeni
między osłoną a właściwym kadłubem).
o
GÓRY LODOWE
By zmniejszyć niebezpieczeństwo
z nimi związane, można je oznaczać niezatapialnymi, do odzysku, bojami z
fotoogniwami nadającymi sygnał radiowy, świetlny i dźwiękowy.
By się szybciej rozpuszczały
można je przykrywać czarną folią, która ogrzewana słońcem będzie ciepło
przekazywać lodowi. W ten czy inny sposób powstałą wodę z gur lodowych można
transportować do obszarów gdzie jej brakuje.
o
ZASYPANI LAWINĄ
Osoby zagrożone zasypaniem
lawiną powinny mieć nadajnik, sygnalizator, kawałek metalu – coś co przyspieszy
ich odnalezienie.
o
ASTEROIDY ITP. CIAŁA
ZAGRAŻAJĄCE ZIEMI
Do ich zniszczenia czy zmiany
trajektorii lotu można użyć skupionego promieniowania słonecznego z zestawu
gigantycznych rozmiarów zwierciadeł, utworzonych z nadmuchanych balonów
(podzielonych na segmenty, by zmniejszyć straty gazu w razie przedziurawienia
go. Każdy miałby też roboty naprawcze), powleczonych powłoką z aluminium.
Ogniskową regulowałoby się ciśnieniem balonu. Można też stworzyć zespół (stale
powiększany) zwykłych zwierciadeł. Trzecia możliwość to wykorzystanie
mniejszych asteroidów do rozbicia większego. Najlepsze byłyby lodowe, gdyż lud
można, z wykorzystaniem promieniowania słonecznego, przerobić na paliwo
rakietowe (tlen i wodór).
Do zmiany trajektorii
zagrażających Ziemi obiektów kosmicznych można używać zamocowując na nich
ogromne, sterowane żagle reagujące na tzw. wiatr słoneczny.
Można też je wyłapywać i
wykorzystywać do budowy baz orbitalnych. Na ich bazie można również budować
zestaw do podróży poza układ słoneczny.
Kolejny sposób (przedstawiony
na rysunku) to rozpuszczanie lodowych ciał promieniowaniem słonecznym (pod
okrywą z przeźroczystej foli), a następnie kierowanie powstałych gazów do dyszy
i wypuszczanie ich w pożądanym kierunku by uzyskać odrzut – przemieszczanie się
obiektu.
W następnym rozwiązaniu można
zastosować materac z metalową obręczą w wokół, która będzie się zapadać w
podłoże uszczelniając powłokę. Wierzchnia warstwa materaca powinna być z
przeźroczystej folii, a dolna z czarnej – absorbującej promieniowanie
słoneczne. Zasada jest podobna, z tym że lud zamienia się w parę pod wpływem
ogrzania go przez czarną folię, a powstałe gazy są odprowadzane do dyszy jak w
poprzednim rozwiązaniu.
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Poniedziałek 10.01.2011, 19:05
SEKS W KOSMOSIE JEST BARDZO
NIEBEZPIECZNY
Bez grawitacji to nie takie
łatwe.
Z tajnych archiwów NASA wynika,
że z 20 najpopularniejszych pozycji seksualnych w kosmosie można wykonać tylko
cztery. Najnowsze badania mówią także o zmniejszeniu płodności.
Przeprowadzone przez biologów z
University of Kansas Medical Center badania udowodniły spadek liczby nasienia u
mężczyzn. Brak grawitacji wpływa również negatywnie na produkcję żeńskich
komórek jajowych - donosi tvp.info.
Naukowcy są przekonani, że
ludzki układ rozrodczy pozostaje ostatnim tabu i granicą, którą trzeba
przekroczyć w ramach badań kosmicznych.
Z wyciekających co kilka lat
tajnych informacji o rosyjskich czy amerykańskich astronautach wynika, że seks
w kosmosie uprawiano już kilkukrotnie i to pod okiem kamer.
Astronauci odbywali stosunki w
kosmosie w ramach dwóch niezależnych programów badawczych. Celem obu programów
było ustalenie, czy i jak ludzie mogą przeżyć wieloletnie loty kosmiczne -
dodaje portal.
Najnowsze badania laboratoryjne
z Kansas pokazują, że przed długimi lotami może nas powstrzymać niska wydajność
organów rozrodczych przy zerowej grawitacji.
Ze względu na dość delikatny i
nadal stanowiący temat tabu charakter tych badań, wyniki praktycznych testów są
nadal cenzurowane. | JS
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Niedziela 02.10.2011, 14:36
NIE
PODBIJEMY KOSMOSU. DO CELU DOLECĄ TYLKO MUTANTY
Nie
wiemy jak się rozmnażać na statkach kosmicznych.
Rosnący
płód byłby narażony na wiele potencjalnych zagrożeń. Nie wiadomo do końca, jak
rozwijałoby się jego ciało w stanie nieważkości i jaki miałoby to wpływ na jego
system kostny - tvn24.pl cytuje naukowców biorących udział w sympozjum na temat
podróży międzygwiezdnych w USA.
Przy
obecnie istniejących napędach podróż nawet do najbliższych gwiazd musiałaby
trwać dziesiątki, jeśli nie setki lat. Rozmnażanie się byłoby koniecznością.
Bez urządzeń sztucznie wytwarzających grawitację seks byłby trudny, a poród
koszmarem.
Narodziny
w stanie nieważkości byłyby piekłem. Polegasz wtedy tylko na ciężarze dziecka -
portal cytuje biolog Athenę Andreadis z University of Massachusetts Medical
School.
Nic, co
stworzyła ludzka ręka nie dotarło jeszcze nawet do najbliższej nam gwiazdy,
odległej o 4,2 lata świetlne Proxima Centauri. Ale naukowcy są pełni nadziei na
stworzenie w przyszłości olbrzymich, niezależnych statków. | JS
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [11.05.2010, 21:55]
TO KONIEC MARZEŃ. NIGDY NIE PODBIJEMY KOSMOSU
Nasze geny nie lubią stanu nieważkości.
Podbój Marsa może okazać się nierealny - będzie bowiem
zbyt niebezpieczny dla człowieka. Z najnowszych badań wynika, że komórki
macierzyste w stanie nieważkości produkują białka, które m.in. uszkadzają kości
- informuje discoverynews.com.
Australijscy naukowcy, wykorzystując opracowane przez
NASA urządzenie symulujące mikrograwitację, badali rozwój embrionalnych komórek
macierzystych, z których powstają wszystkie komórki naszego ciała.
Okazało się, że zachowują się one inaczej w stanie
nieważkości. Naukowcy odkryli w nich 64 białka, których nie było w próbkach
kontrolnych, rozwijających się w normalnej ziemskiej grawitacji.
Wśród owych białek były takie, które decydowały o
łamliwości kości i gospodarowaniu wapniem.
Lekarze NASA szacują, że astronauci tracą podczas
trwającej miesiąc misji kosmicznej ok. 1 proc. masy kostnej. Mikrograwitacja
powoduje też utratę masy mięśniowej i zmiany w układzie sercowo-naczyniowym
oraz odpornościowym.
Naukowcy uważają, że w stanie nieważkości zostaje
wyłączony lub włączony jakiś gen, który powoduje te objawy.
Wstępne wyniki badań wskazują na potencjalne negatywne
skutki nieważkości na zdrowia astronautów, to może zaś mieć szkodliwy wpływ na
powodzenie misji - twierdzi prowadząca badania Elizabeth Blaber z Australian
Center for Astrobiology.
Jej zdaniem badania należy kontynuować, by znaleźć
przyczynę takiego zachowania się komórek macierzystych. Od tego może bowiem
zależeć powodzenie wielu kosmicznych wypraw. | WB
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Poniedziałek [14.02.2011, 12:18]
NIE
SKOLONIZUJEMY INNYCH PLANET. TO OZNACZA BEZPŁODNOŚĆ
Wszystko
przez silne promieniowanie.
Choć
Stephen Hawking ostrzega, że bez ucieczki na inne planety ludzkość nie przetrwa
następnych 100 lat, może to okazać się trudne do zrealizowania.
Współczesne
materiały służące do budowy statków kosmicznych nie są w stanie uchronić
mężczyzn przed utratą płodności, a kobiet przed rodzeniem bezpłodnych dzieci -
donosi "The Independent".
Promieniowanie
kosmiczne przenikające pokrycie statku niemal na pewno uczyni kosmonautów
bezpłodnymi. Gdy dolecą np. na Marsa, nie będą już mogli mieć dzieci.
Gdyby tę
drogę pokonywała ciężarna kobieta, także jej dziecko urodziłoby się już
wysterylizowane.
O
niszczącym efekcie deszczu protonów na DNA przekonuje ekspert NASA, biofizyk
Tore Straume z Ames Research Center - dodaje gazeta. | JS
o
Do zwiększenia
efektywności podróżowania w kosmosie można wykorzystać b. długie,
magnetyczne, rurowe wyrzutnie służące jednocześnie do cumowania (podczas
startu, zwiększającego prędkość przelotu/rozpędzania pobierałyby energię, a
podczas spowalniającego przelotu/wyhamowywania, cumowania oddawałyby energię),
czyli uzwojone rury wytwarzające b. silne pole magnetyczne (w bliskich
odległościach od słońca zasilanie energią słoneczną), z których starują, przez
które przelatują i w których cumują kapsuły podróżne (oczywiście posiadające
własny napęd korygująco-wspomagający) - byłyby rozstawione na trasie podróży, a
zatem i wielokrotnego użytku.
o
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Poniedziałek 02.01.2012, 15:47
BUDZI SIĘ STRASZNY WULKAN W SERCU EUROPY. TUŻ OBOK POLSKI
Przykryje nas wulkaniczny pył?
Niemiecki
wulkan-gigant budzi się regularnie co 10-12 tys. lat. Ostatni raz wybuchł
właśnie 12 tys. lat temu i są przesłanki by sądzić, że znów doprowadzi do
tragedii.
Na
powierzchni leżącego nad nim jeziora Laacher pojawiają się bąbelki. To
dwutlenek węgla uwalnia się z komory z magmą pod dnem - donosi "The Daily
Mail".
W
regionie wulkanu w 2011 roku odnotowano kilka drobnych trzęsień ziemi.
Wulkan
drzemiący pod niemieckim jeziorem wielkością przypomina Pinatubo. Gdy wybuchł
ten w Azji, na całym świecie temperatura spadła o 0,5 st. Celsjusza. Gdy
wybuchnie ten koło Bonn, Europę czeka zagłada - donosi "The Daily
Mail".
Jeżeli
eksploduje, popioły i głazy wyrzucone erupcją wulkanu pokryją wszystko w
promieniu ok 1000 km, w tym zachodnią i centralną Polskę. Z Bonn do Warszawy
jest 970 km. Konieczna byłaby ewakuacja milionów ludzi, a popioły zasłoniłyby
na długo niebo, zmieniając panujący w Europie klimat. | JS
[A gdyby
zrobić setki odwiertów celem stopniowego wypuszczania gazów (a przy okazji
można wykorzystać ich energię do produkcji prądu, ogrzewania*), to mogłoby
spowolnić i zmniejszyć energię erupcji? Powinny się na to złożyć wszystkie
państwa europejskie.
*Wokół
wywierconego otworu trzeba by było nałożyć szeroką rurę (z zaworami
wlotowymi/jednokierunkowymi dla wody przy dolnym końcu – ciśnienie wody pokona
ciśnienie gazów, jeśli rura będzie odpowiednio duża), wystającą ponad powierzchnię
jeziora, a na górnym końcu rury trzeba założyć wyprowadzenie do odbioru pary
wodnej zmieszanej z gazami. - red.]
GC20KX7 - Laacher
See: Mofetten
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=EYLfQzP0ka0#!
o
Proponuję ustalić dzień
szczerości seksualnej, np. 06.06. Można by wtedy po pokazaniu: mężczyźni –
środkowego palca do góry (robisz na mnie takie... wrażenie), kobiety – „kółka”
z palców (jestem gotowa) zrezygnować z konwenansów, w tym kłapania dziobem... .
o
W msh publicznych można by
ustawiać seks-kabiny, kontenery (z prysznicem; kamerami). Tam zainteresowani
mogliby zaspokajać swoje potrzeby w sposób higieniczny i komfortowy (w tym
naobcmokiwać się i namacać do woli). Przy czym byłyby dwie opcje: korzystanie
za opłatą, oraz bezpłatnie (dla młodzieży do 21. roku życia 15 godzin w miesiącu) – pod
warunkiem wyrażenia zgody na filmowanie i podglądanie (za
pośrednictwem kamer).
ZESTAW
CZTERECH KONTENERÓW DOŁĄCZONYCH DO PIĄTEGO,
CENTRALNEGO-WSPÓLNEGO, Z PRYSZNICEM I TOALETĄ
o
Warto
zorganizować w msh publicznych (nie każdy chce słuchać radia i wdychać tn w
kawiarni, i ma na to pieniądze i czas), w wybrane dni, spotkania osób
zainteresowanych nawiązaniem znajomości, itp. zależnie od wieku i zainteresowań.
Proponuję na spotkania w celu
zaspokojenia potrzeby seksualnej przeznaczyć sobotę. O godz. 15.00 spotykaliby
się ci, którzy nie ukończyli 15 lat; o 16.00, w wieku do 30 lat; o 17.00, w
wieku do 45 lat; o 18.00 w wieku do 60 lat. W niedzielę - według tych samych
zasad – mogliby się spotykać romantycy, zainteresowani konwersacją itp.. W
Warszawie takim msm mogłyby być np. ławki przy Pałacu Kultury od strony Al.
Jerozolimski, przy fontannach.
q
Warto by było również rozpropagować plakietki np.:
As – jestem osobą aseksualną
(w kolorze białym).
St – interesuje mnie wyłącznie seks i typowy (w kolorze czerwonym).
Sn– interesuje mnie wyłącznie seks i nietypowy (w kolorze pomarańczowym)(dla osób z mniejszości
seksualnych).
Rs – interesuje mnie przede
wszystkim rozmowa i ew. seks. (biało-czerwona).
Sr – interesuje mnie przede
wszystkim seks i ew. rozmowa (czerwonobiała).
Ro – jestem osobą romantyczną (jasnoniebieska).
Re – jestem osobą religijną (żółta).
To od
Nas wszystkich zależy czy to się upowszechni ( i da szereg korzyści).
·
Przydałyby
się gadżety elektroniczne (np. telefony komórkowe), udzielające automatycznie
odpowiedzi (w podczerwieni czy drogą radiową) i z innymi treściami np.
informujące (umówionymi kodami): szukam partnera/ki, i podstawowe dane o sobie,
oraz o oczekiwaniach; bądź: nie jestem zaint. nawiązywaniem znajomości. Sądzę,
iż ten sposób b. ułatwi poznawanie się odpowiednich dla siebie osób, m.in.
ośmielając potencjalnych kandydatów i z góry wskazując na niepożądanych. Da to
też pewien komfort (oszczędzając stresów obydwu stronom), w przypadku braku
zainteresowania danymi ofertami, czy w ogóle jakimikolwiek.
·
DO OPERATORÓW TELEFONII KOMÓRKOWEJ
Proszę
wprowadzić opłaty za samo zachowanie nu telefonu, pobierane automatycznie z
konta. Obecnie dochodzi do paranoicznej sytuacji, że mam na koncie, w systemie
przedpłat (telefon na tzw. kartę), wielokrotnie większą sumę niż potrzeba na
doładowanie konta, ale jeżeli znów nie doładuję go kolejną sumą, to stracę
numer, a jeszcze wcześniej możliwość wykonywania połączeń wychodzących...
·
"WPROST" Numer: 32/2006 (1235)
POCIĄG Z SMS-A
Od 2010 r. Brytyjczycy nie będą
musieli stać w kolejkach, by kupić bilety kolejowe. Już teraz dwóch
przewoźników - Midland Mainline oraz One - wprowadziło bilety elektroniczne
sprzedawane przez Internet. Klienci zamiast papierowego biletu otrzymują SMS-em
kod dostępu, który wprowadzają przy wejściu na peron.
·
Nie należy dawać pieniędzy
osobom żebrującym bo ok. 99% z nich przeznaczanych jest na alkohol, tn,
narkotyki więc jest to wspieranie alkoholizmu, zatruwania się (i innych),
narkomani (a więc produkujących i sprzedających narkotyki przestępców!)!
·
KOMUNIKOWANIE SIĘ
Jeżeli ktoś nie odebrał
pierwszego połączenia telef. (mógł np. nie zdążyć, być chwilowo zajęty) warto
po kilku minutach spróbować jeszcze raz. Odradzam narażanie innych na stratę
pieniędzy i frustracje ustawiając nagrywanie wiadomości zaraz po połączeniu
(minimum to po 5 impulsach).
·
SPÓŹNIENIA
Tam gdzie nie ma to większego znaczenia, proszę je lekceważyć, dać możliwość odpracowania.
Bo ludzie to nie zegarki, które powinny być zawsze punktualne.
·
Wyburzanie
należy przeprowadzać tylko w czasie deszczu.
DO PRODUCENTÓW
o
ZAMKI DRZWIOWE
Warto w nich zastosować
sygnalizację w postaci migającej czerwonej diody – gdy są otwarte, a zielona,
świecąca ciągłym światłem oznaczałaby, że są zamknięte.
Przydałby się alarm z funkcją
podłączania prądu z elektroszokera do metalowych drzwi i zamka.
Przydałyby się domofony dla
psów i kotów by nie hałasowały pod klatką (np. można by montować w odpowiednim
msu dźwignię, która uruchamiałaby sygnalizację w domu właściciela, który
wówczas wpuszczałby zwierzę przez specjalną klapę).
o
Uruchamiane elektromagnesem zasuwki w bramach (zaczepy elektromagnetyczne)
i inne mechanizmy (w tym zamków z klamką) powinny być wyciszone (np. podkładką
gumową, stosując optymalne sprężyny) tak by, niekiedy, cala okolica (oprócz
najbliższych mieszkańców) nie musiała słuchać cały dzień i noc kiedy ktoś
uruchamia mechanizm.
DO PRODUCENTÓW ZACZEPÓW
ELEKTROMAGNETYCZNYCH
(ELEKTRA PLUS TOMASZ POŁCZYŃSKI ul.
Grudzieniec 66, 61-601 Poznań tel. 061 848-41-78; „FANA” ul. Koronkarska 7/11,
61-005 Poznań )
Proszę Państwa.
Zwracam się z propozycją dokonania, niewielkiej
technicznie ale istotnej dla użytkowników, modyfikacji P. wyrobu zmierzającej
do wyciszenia go podczas używania. Sprawa jest banalna. Otóż kupiłem P. wyrób,
rozebrałem go a następnie wymieniłem zastosowaną tam sprężynę o średnicy 1,5 mm
na sprężynę o śr. 1 mm i 2 razy rzadszym zwoju, a następnie włożyłem kawałek
gumy, by służyła jako odbojnik, w wgłębienie dla sprężyny w obracającym się
zaczepie. Zrobiłem też głębsze o 1 mm wyżłobienie dla wsuwającej się blokady z
elektromagnesu. Efekt znakomity: wszystko nie tylko działa, ale tego nie
słychać i nie trzeba się w ogóle siłować z bramą z powodu zbyt silnej,
dotychczas stosowanej sprężyny. W drugim przypadku wykorzystałem oryginalną
sprężynę a tylko odwinąłem ją trochę z obydwu stron – efekt równie pozytywny.
Mam nadzieję na podjęcie przez P. odp. działań by produkt bardziej spełniał
oczekiwania.
Piotr Kołodyński
o
DO PRODUCENTÓW SAMOOBROTOWYCH
KUŁ UŻYWANYCH NP. W PLATFORMACH (WÓZKACH). Potrzebna jest opcja unieruchomiania
ich w jednej pozycji - z godnie z kierunkiem jazdy (wystarczy do jazdy na
wprost) - by się nie obracały, gdy np. się zjeżdża po schodach.
o
Warto w odpowiednich modelach
rowerów dodać sprężynowe urządzenie magazynujące energię podczas zjazdu z góry,
a następnie umożliwiające jej odzyskanie podczas wjazdu pod górę.
Przydałby się elektrorower,
czyli pojazd łączący zalety roweru i elektrycznego skutera, ale bardziej
dopracowany. A mianowicie z fotoogniwami jako okrywy kuł, oraz możliwością
doładowania akumulatora podczas jazdy w duł.
By zmniejszyć ilość kradzieży
rowerów (ich elementów) można zrobić dla nich zamykane schowki z alarmami i
monitoringiem za pośrednictwem kamer.
o
Propozycja
budowy SUPER ROWERU
-
zamiast łańcucha wał napędowy,
- przerzutki,
-
jedna dźwignia hamulca uruchamiająca najpierw hamulec tylni, a przy głębszym
naciśnięciu również przedni,
-
amortyzacja przednia i tylna (łożyska magnetyczne pełniące jednocześnie rolę
amortyzatorów),
-
sprężynowy system akumulowania i odzysku energii – gdy chcemy zwolnić,
zatrzymać się, zjeżdżamy z górki, to załączamy gromadzenie energii, a gdy
chcemy szybko przyspieszyć, podjechać pod górkę, to załączamy odzyskiwanie
zgromadzonej energii,
-
dynamo + układ stabilizująco-ładujący + akumulator = stałe zasilanie 2-ch
reflektorów przednich (jeden oświetlający drogę tuż przed przednim kołem, a
drugi w dalszej odległości), oraz świateł tylnych: pozycyjnego i hamowania,
bądź zasilanie akumulatorem ładowanym panelem fotowoltaicznym,
-
dołączana naczepa z własnymi kołami, podobne jak w rowerach dziecięcych – z
kołami po bokach, z tym, że w tym wypadku tuż przy samym tylnym kole (tak więc
nic nie będzie wystawać z tyłu roweru (będzie miał zachowaną pierwotną
długość)). Naczepa musi mieć swobodę poruszania się w osi pionowej, a rower
możliwość podwieszenia jego tylnej części na sprężynie pod naczepę, co zapewni
dodatkową amortyzację roweru,
-
wersja trójkołowa,
- na
wsporniku kierownicy zamocowany jest uchwyt do zamocowania drugiego, długiego,
wspornika dla drugiej kierownicy do jazdy w wersji turystycznej.
-
zabezpieczenie przed kradzieżą w postaci blokady przedniego i tylnego koła oraz
alarmu reagującego na poruszenie (dźwięk powinien działać przez 1 minutę od
ostatniego poruszenia roweru),
-
zrobiony z stali nierdzewnej.
SUPER
ROWER Z NAPĘDEM ELEKTRYCZNYM
- w
tym wypadku, dodatkowo, możliwość ładowania akumulatora podczas zjazdu z góry
oraz doładowywania z panelu fotowoltaicznego stanowiącego poziome zadaszenie
przeciwsłoneczne i przeciwdeszczowe.
Rower
z napędem elektrycznym najlepiej sprawdzi się na dużych trasach, czy/i z dużym
obciążeniem z zastosowaniem naczepy, przyczepy, w której będzie umieszczony o
dużej pojemności akumulator, co zapewni duży zasięg jazdy (spokojnie 200
km)(można w niej przewozić i inne rzeczy).
o
DO PRODUCENTÓW WKŁADÓW DO DŁUGOPISÓW.
Dlaczego przyczyniają się P. do zużywania surowców,
energii, produkcji śmieci, zatruwania środowiska wytwarzając w większości
przypadków piszące tylko kilka godzin wkłady, które następnie ulegają uszkodzeniu…!!
Dlatego, by krótkowzrocznie, egoistycznie zarobić!!...
Od czego więc są odpowiednie organizacje, instytucje
chroniące środowisko, prawa konsumenta, naszą gospodarkę?!
o
DO PRODUCENTÓW ODTWARZACZY MUZYCZNYCH.
Na przykładzie CREATIVE MuVo V 100, dobrze wykonany
(m.in. intuicyjne, b. rozbudowane i po polsku menu), ale za mały ekran i
pojemność pamięci (5GB to minimum). Jednak największy problem to ustawienie
głośności: na 1-dynce, czyli minimum, odpowiednią głośność, przynamniej przed
zaśnięciem, uzyskuję dopiero po prawie całkowitym zsunięciu słuchawek z
uszu...! Maksymalne ustawienie głośności nie może się też wiązać z uszkadzaniem
słuchu (większość ludzi nie myśli – więc trzeba to robić za nich (muzykę z
czyichś słuchawek często słychać z kliku metrów... – To już, często nastoletni,
inwalidzi...!))!
o
DO WYTWÓRNI MUZYCZNYCH.
Dlaczego tzw. muzyka stereo nie jest tak naprawdę stereo
(najczęściej w obydwu głośnikach słychać to samo)? Czy to tylko lenistwo, czy
także oszustwo?!
o
26.06.2011 r.
Do wydawców planów miast, map państw.
PROPOZYCJE USPRAWNIEŃ W PRODUKCJI PLANÓW, MAP
Nazwy ulic w planach miast, nazwy miejscowości w mapach
powinny być drukowane jako osobne książeczki, gdyż zwiększy to komfort,
efektywność podczas szukania potrzebnych inf., a także umożliwi drukowanie
planów, map po obydwu stronach – po połowie z każdej strony, dzięki czemu
będzie można zwiększyć wielkość, obecnie zbyt małych, liter w nazwach.
Z poważaniem,
Piotr Kołodyński - autor/redaktor:
o
Swetry są najczęściej za
krótkie, w efekcie podczas podnoszenia rąk wysuwają się z spodni odsłaniając
brzuch, co, szczególnie zimą, jest nieprzyjemne, a w kółko ich poprawianie
uciążliwe.
o
Powinien być powszechny, bezpłatny dostęp do kranów z
wodą. Drzwi (w tym ich blokowanie z inf., iż ktoś za nimi jest), krany,
spłuczki, podajniki mydła – muszą być uruchamiane łokciem, stopą, bądź
automatycznie (bez marnowania wody).
– W msh wydawania tzw. zup (dla bezdomnych –
i nie tylko tam)... trzeba nakazać używania lejka zamocowanego poza baniakiem,
by podczas napełniania pojemników, nie spłukiwać z nich zupą brudu do
baniaka!!
q
Tanie
i proste rozwiązanie do szybkiego wprowadzenia. Otwierane drzwi łokciem lub
stopą dzięki odpowiednim występom: Nacisnąć klamkę i zablokować język zamka
gwoździem, a w futrynie zamocować magnes lub wyciszony zatrzask kulkowy.
q
Należy
też wprowadzić zakaz sprzedaży misek ustępowych bez pułki (dotyczy to też
przewoźnych toalet, które muszą mieć automatycznie nawilżaną i nożnie
opuszczaną półkę), bo ochlapują podczas korzystania (szczególnie gdy ktoś
kuca)! Podobnie ma się sprawa z szczotkami do mycia misek ustępowych z włosiem
na około, które rozbryzgują jej
zawartość zgodnie z swoim kształtem... !
o
Między framugą a drzwiami powinien być luz umożliwiający
zastosowanie odpowiedniej (niekiedy grubej) uszczelki, która jednocześnie
będzie wyciszać drzwi m.in. podczas ich zamykania.
o
Rynny do przesypywania
produktów w celu ich przeglądu (np. owoców, orzechów) można wykonać z luster
pokrytych miękką, przeźroczystą folią, co znacznie ułatwi pracę.
o
Producenci skarpetek „uszczęśliwiają”
klientów mnóstwem uciskających kostki nóg gumek (trzeba by chyba przekroczyć
barierę dźwięku by je zgubić...). Jeśli chodzi o skarpetki frotte, to
przydałyby się z szwem z przodu zamiast u góry.
o
Wkłady w długopisach muszą mieć
dostęp powietrza (dobrze by było by same też miały boczny otwór) .
o
Przydałyby się umywalki, miski
ustępowe i brodziki z stali nierdzewnej.
o
Czy do prania, mycia niemożna
by używać wody poddanej odpowiednim drganiom, zamiast używać zatruwające
środowisko środki chemiczne?
o
W sejfach można zastosować
atrapy pokręteł.
o
W samochodach trzeba zastosować
zderzaki z amortyzacją i na tej samej wysokości.
o
STEROWCE
W tzw. sterowcach można by
zastosować powłokę fotoogniwną, która dostarczałaby prąd do akumulatorów
zasilających silniki elektryczne.
o
ESA, NASA (AGENCJE KOSMICZNE)
SZ. P.
Ponieważ słabym elementem
konstrukcji promów kosmicznych jest pokrycie kadłuba składające się z
przyklejanych płytek, proponuję zastosować inny sposób ich mocowania, a
mianowicie podobnie jak przytwierdzone są łuski u ryb. Wówczas znacznie
zwiększy się ich odporność na kurczenie, rozprężanie się i wibracje kadłuba,
oraz efekt ich rozszerzania się i stąd wzajemnego napierania na siebie pod
wpływem temperatury.
Do ułatwienia wynoszenia
ładunków na orbitę można zastosować elektromagnetyczną wyrzutnię o wysokości
kilku kilometrów. Da to sporą oszczędność na paliwie czy też umożliwi
wynoszenie większych ładunków.
Z poważaniem (wynalazca oraz redaktor)
Piotr Kołodyński
o
FOTOTAPETA
...na sufit z chmurami i
słońcem.
o
ALTERNATYWĄ dla lampek nocnych
mogą być podświetlane od spodu plakaty.
o
KLATKI MODUŁOWE DLA ZWIERZĄT
Jeżeli już ktoś musi mieć
zwierzęta to warto by było im zapewnić minimum komfortu, chociażby przez
trzymanie ich w klatkach, które można łączyć (np. węższymi odcinkami, rurami) –
rozbudowując je.
o
Pałka tonfa proszę o kontakt
osoby zainteresowany realizacją ukończeniem projektu:
[Dać rysunek]
o
Ponieważ kąpiel w chłodnych
morzach (np. w Bałtyku) nie należy do przyjemności można wodę w msh kąpieli
podgrzewać wykorzystując energię słoneczną. Można w tym celu wykorzystać
pływające zakotwiczone platformy wykonane z czarnego materiału lub wyłożyć nim
dno, robić z niego przybrzeżne baseny – by absorbował energię słoneczną i
przekazywał ciepło wodzie.
o
Zamiast nad akwenami wodnymi
budować mosty, można zastosować podwodne tunele, unoszące się dzięki własnej
wyporności (oddzielone od otoczenia co najmniej trzema warstwami komór
wypełnionymi wodą (wówczas komory zewnętrzne nie będą musiały dodatkowo
wytrzymywać różnicy ciśnień)).
o
W budownictwie warto zastosować
łączenie budynków, w kształt krzyża, gwiazdki, by zapewnić większy komfort
mieszkańcom (okna nie na wprost siebie) i stosować wspólne klatki schodowe,
windy).
o
KANAŁ PRZEPŁYWOWY DLA RYB (z boku tamy) Leje, wlotowo-wylotowe zmniejszają prędkość wody
przez nie przepływającej (z jednego, dzięki powstawaniu podciśnienia,
odpływowi wody, jest odsysana, a w drugi, dzięki nadciśnieniu, naporowi
wody, wtłaczana, dzięki czemu ryby mogą łatwiej przepłynąć pod prąd, górę,
i łagodniej z prądem wody, w dół). www.wolnyswiat.pl
o
SMOG
ŚWIETLNY.
Dość
uciążliwym zjawiskiem (szczególnie w miastach) jest wszechobecność światła
pochodzącego od lamp ulicznych. By ten problem zmniejszyć trzeba zastosować
lampy oświetlające tylko jezdnię i chodniki, a więc z odpowiednim reflektorem i
płaskimi, nierozpraszającymi światła, szklanymi osłonami (przy okazji można
wprowadzić energooszczędne o wiele trwalsze diody świecące zamiast
energochłonnych żarówek; warto też rozważyć zastosowanie - tam gdzie jest b.
mały ruch, w tym o odpowiednich godzinach - czujek reagujących na ruch-
włączając oświetlenie). Lampy takie muszą też być szczelne – by nie dostawały
się do niej owady, które uwięzione giną (miliony rocznie!).
o
NAJTAŃSZYM, NAJEFEKTYWNIEJSZYM
ROZWIĄZANIEM W BUDOWNICTWIE JEST ZASTOSOWANIE PRÓŻNI JAKO IZOLATORA TERMICZNEGO
I AKUSTYCZNEGO, czyli elementów, ścian z całkowicie pustą przestrzenią w
środku. Mogą to być takie elementy stanowiące wypełnienie, odpowiednio
przygotowane segmenty do montażu, kostki do montażu.
[Dać rysunki.]
ADRESY:
CENTRUM ENERGII ODNAWIALNYCH w
Stryszowie.
LIFE – ekologiczny program Unii
Europejskiej. W ramach programu rozdysponowywane są pieniądze na proekologiczne
przedsięwzięcia. Pośrednikiem jest Departament Integracji Europejskiej w
Ministerstwie Środowiska.
Stowarzyszenie „Domy z tej
ziemi”. – Propagują, doradzają, pomagają w ekologicznym budownictwie rodzinnym
(na bazie gliny, słomy, które w budowie i eksploatacji jest o wiele tańsze od
tzw. nowoczesnego. Np. słomę i glinę można mieć za darmo).
o
SIŁOWNIE
W „rowerach” i innych
przyrządach do ćwiczeń można zastosować prądnice, a powstały prąd wykorzystywać
np. do oświetlenia (za pośrednictwem akumulatora), ogrzewania pomieszczeń (za
pośr. pieca akumulacyjnego). Zmniejszy to koszty eksploatacji takich msc i da
też większą satysfakcję - motywację - do ćwiczeń. Bo można opłatę za ćwiczenie
zmniejszyć zależnie od ilości wypracowanego prądu przez ćwiczącego.
o
BEZPOŚREDNIE OGRZEWANIE ENERGIĄ
SŁONECZNĄ.
Donów, basenów, cieplarni, bud
dla psów itp..
[Dać rysunki.]
o
Do regulacji pogody (w tym
zapobiegania kataklizmom) można używać tysiące nakierowywanych luster,
umieszczonych na orbicie, które kierowałyby światło słoneczne na wybrane rejony
Ziemi. W ten sposób można też zapewnić tanie oświetlenie (odladzanie dróg)
miast (ten pomysł ma już dziesiątki, a
może i setki lat. – Gdzieś o nim, w jakiejś starej książce, czytałem).
www.o2.pl / www. sfora.pl | Sobota
[13.11.2010, 08:58]
PEKIN CZEKA NA ŚNIEG. BĘDĄ GO
ZBIERAĆ I TOPIĆ...
Stolica Chin usycha z pragnienia.
Mieszkańcy stolicy Chin z
utęsknieniem czekają na śnieg. Jak informuje chińska prasa będzie on zbierany i
topiony. Uzyskana z niego woda ma zapełnić zbiorniki - informuje wp.pl.
Pekin cierpi na chroniczny brak
wody. Zapotrzebowanie miasta na nią ciągle wzrasta, tymczasem susza w tym
rejonie sprawia, że wody jest coraz mniej. Miasto, liczące ok. 20 mln
mieszkańców potrzebuje ok. 3,55 mld metrów sześciennych, dostaje zaledwie 2,18
mld metrów.
To właśnie dlatego dwa specjalne
pojazdy, wyposażone w piec zdolny roztopić w godzinę 100 metrów sześciennych
śniegu i lodu będą krążyć po mieście i zbierać biały puch.
Czysty śnieg będzie także zrzucany
do trzech rzek przepływających przez Pekin.
Władze mają nadzieję, że w ten
sposób uda się zgromadzić wystarczająca ilość wody w zbiornikach. | WB
o
WODOOSZCZĘDNE DOSTARCZANIE WODY ROŚLINOM, W POSTACI PRZYKRYTEGO
KANAŁU (z automatycznym uzupełnianiem wody, która może się przelewać) Z
DOSTĘPEM DO WODY DLA KORZENI ROŚLIN
WODOOSZCZĘDNE
NASĄCZANIE GLEBY WODĄ Z
ZAMKNIĘTEGO/ZAMYKANEGO ZBIORNIKA ZA
POŚREDNICTWEM RURY UMIESZCZONEJ W GLEBIE www.wolnyswiat.pl
o
By zmniejszyć niedobór wody
można budować zbiorniki wody deszczowej (najlepiej dużo powyżej poziomu
okolicznego gruntu, by można było wykorzystywać tą wodę do nawadniania kanałami
bez używania pomp.
o
ELEWACJE, DROGI.
...powinny być zrobione
(pokryte) tak by zmieniały barwę zależnie od temperatury otoczenia: latem
powinny być w jasnym kolorze – by zmniejszyć nagrzewanie się, a zimą w ciemnym – by się nagrzewały.
o
BY ZMNIEJSZYĆ KOSZTY PRZEWOZU
KOLEJĄ MOŻNA, na bazie obecnej technologii, wykorzystać tzw. poduszkę
magnetyczną. W tym celu, można zastosować specjalne szyny i podkłady wykonane z
ferromagnetyka. Po takich torach będą się mogły przemieszczać zarówno
tradycyjne jak i poruszające się na poduszce magnetycznej pociągi.
o
o
o
ODZYSKIWANIE ENERGII HAMOWANIA
POCIĄGÓW.
[Dać rysunki po zgłoszeniu w U.P.]
o
Dla zwiększenia bezpieczeństwa lądowania, pasy dla
samolotów powinny być osłonięte od wiatru wysokimi osłonami przeciwwiatrowymi.
o
Wszystkie samoloty z wysuwanym podwoziem, muszą mieć
także zapasowe, na stałe, tylko w części wysunięte koła (niedużo większy opór,
nie dużo więcej msa i ciężar, a zabezpieczenie jest zawsze).
o
HAMOWANIE I START SAMOLOTU W KANALE WODNYM.
[Dać rysunki po zgł.
w U.P.]
o
ROZPĘDZANIE SAMOLOTU DO STARTU
POLEM MAGNETYCZNYM I, ANALOGICZNIE, LĄDOWANIE
o
HAMOWANIE SAMOLOTU NA PODUSZCE
MAGNETYCZNEJ I POLEM MAGNETYCZNYM
o
MANEWR SAMOLOTU PIONOWEGO
STARTU PRZED LĄDOWANIEM.
[Dać rysunki po zgł.
w U.P.]
o
SAMOLOTY, które uległy awarii
mogą być zabierane przez większe, dzięki odpowiedniej konstrukcji (zaczepom) lub
ewakuację można przeprowadzić do innego samolotu.
o
Każdy samolot musi mieć klapę
na spodzie umożliwiającą ewakuację z użyciem spadochronu czy wykorzystując inny
samolot, w razie poważnej awarii.
o
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Piątek [20.11.2009, 06:19] 2 źródła, 2 wideo
TAK BĘDĄ
WYGLĄDAĆ SAMOLOTY PRZYSZŁOŚCI?
Maszyna napędzana energią słoneczną przechodzi ostatnie
testy przed swoim pierwszym lotem.
Solar Impulse jest słynny na całym świecie, mimo że
jeszcze ani razu nie oderwał się od ziemi.
Napędzany wyłącznie energią słoneczną samolot, o
rozpiętości skrzydeł ponad 60 metrów (podobnie jak 700-osobowy Boeing ) waży
tyle co duży samochód osobowy.
Pierwszy lot testowy ma odbyć się w lutym 2010 - podaje
redorbit.com.
Za dwa tygodnie planowane jest też próbne wzniesienie się
w powietrze na kilka metrów i przelot nad pasem startowym lotniska.
Krótki lot będzie przypominał ten, którego dokonali
bracia Wright w 1903 r. - pisze Andre Borschberg, członek zespołu, na
oficjalnej stronie projektu.
Ostatecznym celem przedsięwzięcia jest przelot dookoła
świata bez międzylądowań.
Samolot ma zbierać energię słoneczną z paneli którymi
pokryte jest jego ogromne skrzydło i magazynować ją w akumulatorach w trakcie
dnia.
W nocy zgromadzona energia pozwoli na utrzymanie go w
powietrzu. Cała operacja będzie nadzorowana przez obsługę naziemną kierującą
samolot z dala od zachmurzonych i burzowych obszarów.
Pilotem innowacyjnego samolotu jest
szwajcarski poszukiwacz przygód, Bertrand Piccard - podaje redorbit.com. | JP
o
Statki powinny być wyposażone w
uniwersalne łaty, by w razie powstania dziury w kadłubie można było ją zasłonić
od zewnątrz. Łaty powinny mieć na obrzeżach miękkie kołnierze ułatwiające
uszczelnienie, by dokładniej przylegały do kadłuba, oraz gwintowane otwory od
wewnętrznej strony, by przez dziurę w kadłubie można było od środka łatę
przymocować, i ew. jeszcze przyspawać.
o
W razie niedyspozycji pilotów w
komputerach pokładowych powinien być program instruktażowy dla laika odnośnie
prowadzenia samolotu, w tym lądowania, oprócz możliwości włączenia zdalnego
kierowania.
o
By zmniejszyć uciążliwość
hałasu startujących i lądujących samolotów można zastosować aktywne jego
tłumienie falą dźwiękową o przeciwnej lub odwrotnej fazie.
o
STEROWIEC-WODOLOT
[Dać rysunek]
o
PROMIENIOWANIE SŁONECZNE.
Do ochrony przed nim można by
wykorzystać, między ziemią a słońcem, b. silne elektromagnesy, które by te
promieniowanie osłabiały.
o
o
NIESZKODLIWY SPOSÓB NA POZBYCIE
SIĘ KOMARÓW.
Postawić wiadro z wodą (dodać
trochę liści, ziemi) w cieniu, gdzie komary złożą jaja. Gdy wylęgną się larwy
wylać wodę do ustępu, bądź w takim msu gdzie zginą (np. na asfalt, czy do dołka,
który trzeba zasypać) i ponownie postawić wiadro z wodą.
PROSZĘ NIE KARMIĆ KOMARÓW
(m.in. by się nie rozmnażałay).
Proszę stosować siatki ochronne
(na okna, otwory wentylacyjne), lepy na owady (można z nich zrobić rurkę i
podświetlić ją od środka lampką diodową).
„PRZEKRÓJ”
KO(SZ)MAR NOCY LETNIEJ
(...) SPOSÓB NA LARWĘ
Walka z larwami komarów jest
szkodliwa dla środowiska i ludzi prowadzi się ją bowiem z pomocą pestycydów.
Zespół naukowców z uniwersytetu na Tajwanie zbadał alternatywne środki
komarobójcze pochodzenia roślinnego – najskuteczniejszy okazał się olejek
cynamonowy. Używany w stężeniu 29 części na milion zabijał połowę larw, podczas
gdy popularny syntetyczny środek owadobójczy DEET był równie skuteczny dopiero
przy stężeniu 50 części na milion. (...) Larwami żywią się też ryby i płazy.
Świetnymi tępicielami komarów są niektóre gatunki nietoperzy. Jeden nietoperz
potrafi zjeść 1200 tych owadów na godzinę. Komary nie znoszą zapachu goździków,
mięty, eukaliptusa, czeremchy i pelargonii. (...)
Opracowała Olga Woźniak
„PRZEGLĄD” nr 44, 06.11.2005
r.
BEZPŁODNE
KOMARY
GENETYCZNIE
ZMIENIONE OWADY MOGĄ SIĘ OKAZAĆ ZABÓJCZĄ BRONIĄ PRZECIWKO MALARII
Brytyjscy
naukowcy przygotowali nowy oręż przeciwko malarii - genetycznie zmienione samce
komarów z genitaliami świecącymi zielonkawym blaskiem. Owady te są bezpłodne.
Samice, które wybiorą sterylnych partnerów, nie złożą jaj. W ten sposób, jak
zapewnia Andrea Crisanti, profesor parazytologii molekularnej stojący na czele
zespołu badaczy z londyńskiego Imperial College, z rozległych obszarów znikną
populacje komarów roznoszących zarodźca malarii. Dzięki temu tysiące istnień
ludzkich zostaną uratowane.
Malaria
to jedna z najgroźniejszych chorób. Co roku zaraża się nią do 500 mln osób, a
2,7 mln umiera. Ta plaga jest w Afryce
największym
zabójcą dzieci do lat pięciu
i
paraliżuje rozwój gospodarczy Czarnego Lądu. Co roku powoduje na tym
kontynencie szkody gospodarcze oceniane na 12 mld dol. Nie istnieje szczepionka
przeciwko zarodźcom niszczącym czerwone ciałka krwi, pierwotniakom z gatunku
Plasmodium. Pasożyty te uodporniają się coraz bardziej na istniejące lekarstwa,
np. chlorochinę. Malaria jest chorobą ubogich, zamieszkujących subtropikalne regiony
Afryki, Ameryki Południowej i Azji. Niektórzy uważają, że koncerny
farmaceutyczne nie kwapią się do kosztownych badań nad nowymi lekarstwami,
ponieważ dobrze wiedzą, że chorzy nie mają pieniędzy, aby je kupić. Według ocen
Banku Światowego, społeczność międzynarodowa przeznacza na walkę z malarią
najwyżej 200 mln dol. rocznie, podczas gdy widoczne rezultaty mogłyby dać
nakłady co najmniej 10 razy większe. Niektóre zdesperowane afrykańskie rządy,
np. Republiki Południowej Afryki, powróciły do tępienia malarycznych komarów
środkiem owadobójczym DDT, wprawdzie skutecznym i tanim, ale szkodliwym także
dla zdrowia i środowiska naturalnego. Afrykanie twierdzą, że zachodnie
organizacje i politycy, sprzeciwiający się użyciu DDT, uprawiają
"imperializm ekologiczny" i pragną chronić przyrodę kosztem życia
konających na malarię czarnych dzieci.
Metoda
wyniszczenia populacji roznoszących zarazki owadów poprzez wypuszczanie
bezpłodnych osobników nie powoduje negatywnych skutków ubocznych. Stosowano ją
z powodzeniem do unicestwienia lub przynajmniej zdziesiątkowania kilkunastu
gatunków szkodliwych insektów. W ten właśnie sposób osiągnięto całkowite
wyniszczenie muchy śrubowej na wyspie Curaçao, w Puerto Rico, w południowych
stanach USA i w północnym Meksyku. Władze Libii wydały na to 100 mln dol., ale
cel osiągnęły. Mucha śrubowa jest wyjątkowo obrzydliwym pasożytem, którego
larwy żywią się mięsem żywych ssaków, dziesiątkują bydło, zabijają osiem na 10
młodych jelonków. Bezpłodne osobniki przerwały życiowy cykl tego małego
potwora. W Kalifornii sterylne owady wyniszczyły populację owocanki
południówki, której larwy żywią się brzoskwiniami i innymi owocami i powodują
ogromne szkody na plantacjach.
W
Europie wypuszczano sterylne samce śmietki cebulanki. Te bezpłodne muchówki
rozpylano z samolotu lecącego z szybkością 120 km na godzinę 20 m nad ziemią.
Tępienie śmietki cebulanki za pomocą takiej "broni biologicznej"
okazało
się dwa razy skuteczniejsze i tańsze
niż przy
zastosowaniu chemicznych środków owadobójczych. Używanie bezpłodnych owadów do
unicestwiania populacji szkodników najlepiej udaje się na obszarach
izolowanych, np. w kotlinach górskich, w miastach i na wyspach, do których nie
mogą przybyć z innych obszarów owady zdolne do rozrodu.
Badacze
chętnie posłużyliby się podobną bronią przeciwko komarom malarycznym z gatunku
Anopheles. Niestety, nie umieli odróżnić samców od samic. A wypuszczanie
bezpłodnych owadów płci obojga budziło poważne wątpliwości. Tylko samice
wysysają krew ssaków i roznoszą malarię, także te sterylne. Wzbogacenie
środowiska o chmurę wysterylizowanych, ale głodnych komarzyc oznaczałoby więc
przejściowy wzrost zachorowań na malarię. Po kilku latach badań brytyjscy
naukowcy opracowali jednak metodę pozwalającą oznakować samce. W jajach komarów
umieszczali fragmenty DNA świecących fluorescencyjnym światłem meduz, które
żyją w zimnych wodach północnego Pacyfiku. Taki świecący gen przeskakiwał do
chromosomów larw, ale kodował tylko proteiny w męskich organach płciowych. W
ultrafioletowym świetle gonady samców emitowały zieloną poświatę jak meduzy.
Dzięki temu brytyjscy badacze mogli skonstruować maszynę do sortowania komarów,
a ściślej mówiąc, ich larw, które puszczano w strumieniu wody. Promień światła
z detektora laserowego sprawiał, że samce świeciły. Wtedy strumień powietrza
wypychał świecące larwy do osobnego basenu. Automat potrafi w ten sposób
przesiać 180 tys. larw w ciągu 10 godzin. Samce są następnie sterylizowane za
pomocą chemikaliów lub promieniowania jonizującego. Ich sperma także świeci,
toteż naukowcy będą mogli sprawdzić, które samice kopulowały z bezpłodnymi
partnerami.
Takie
samice nie wydadzą potomstwa.
W czasie
swego dorosłego życia trwającego dwa tygodnie komarzyce rozmnażają się tylko
raz.
Teoretycznie
londyńscy badacze przygotowali znakomitą biologiczną wunderwaffe, nieszkodliwą
dla człowieka i środowiska. Nie jest jednak pewne, czy samice nie odrzucą
sterylnych partnerów. DNA meduzy zostało zaszczepione w komarach Anopheles
stephensi, które roznoszą malarię w Azji. Największym zagrożeniem jest
natomiast występujący w Afryce komar Anopheles gambiae, odpowiedzialny za
większość przypadków malarii. Brytyjscy specjaliści przypuszczają, że także
tego owada uda się zmodyfikować genetycznie, tak aby świecił, ale pewności na
razie nie ma. Potrzebne są dalsze prace, być może jednak już za kilka lat
sterylne komary spowodują zniknięcie swego roznoszącego śmierć gatunku
przynajmniej na niektórych obszarach.
Marek
Karolkiewicz
Potencjalna broń biologiczna?
Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia zamierzali w
latach 70. XX w wypuścić w Indiach sterylne samce komarów Aëdes aegypti
roznoszących wirus gorączki denga. Poczwarki samców tego gatunku są mniejsze,
toteż selekcja przebiegała bez trudności. Dziennikarze w Delhi zwrócili jednak
uwagę, że ten sam owad przenosi zarazki żółtej gorączki, czyli żółtej febry.
Wirusy wywołujące tę chorobę wpisane były na amerykańską listę potencjalnych
broni biologicznych. Prasa indyjska podniosła alarm - oto eksperymenty w
rzeczywistości służą testowaniu broni B. Światowa Organizacja Zdrowia nie
zdecydowała się na wypuszczenie już gotowych sterylnych komarów. Obecnie
wątpliwości zgłaszają ekolodzy. Teoretycznie nie ma żadnych powodów do obaw.
Zmodyfikowane komary są bezpłodne i nie będą rozprzestrzeniać swego
"obcego" DNA. Sue Mayer z brytyjskiej organizacji Genewatch ma jednak
wątpliwości: "Zmiana jednego genu może zmienić także inne właściwości
owada. Dlatego świecące komary muszą zostać dokładnie przebadane, zanim znajdą
się w środowisku".
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [01.08.2010, 11:00]
TAK LUDZIE ZABIJĄ WSZYSTKIE KOMARY. TOTALNA ZAGŁADA
Oto najskuteczniejsza metoda walki z krwiopijcami.
Udało się stworzyć chemiczny związek zostawiany przez
stworzenia pożerające komarze jaja.
Naukowcy z Uniwersytetu Hajfy zidentyfikowali chemiczną
postać związku, pozostawianego przez komarzych wrogów żyjących w wodzie -
donosi rm24.pl.
Po rozlaniu go w zbiornikach wodnych (jest nieszkodliwy),
komary nie będą się tam wylęgać. Ze strachu przed utratą potomstwa, komarzyce
nie będą składać jaj. Taka metoda walki z owadami jest tania i przyjazna
środowisku - zapewnia portal.
Między innymi pozyskali "zapach" ważki Anax
imperator czyli Husarza władcy, największej z żyjących w Polsce.
Połączono go z zapachem wydzielanym przez jeszcze innego
wroga. A dalsze eksperymenty w naturalnym komarzym środowisku pokazały, jak
doskonałe jest to rozwiązanie.
Oba związki oddzielnie sprawiają, że komary nie składają
jaj w ich obecności. Gdy substancje te występują równocześnie w siedlisku
komarów, mają zdwojoną siłę działania - tłumaczy rmf24.pl. | JS
[Trzeba jednocześnie robić, przy
tych zabezpieczonych, sztuczne, małe zbiorniki, gdzie komarzyce będą składać
jaja, i regularnie wybijać w nich larwy. - red.]
o
o
NIESZKODLIWY SPOSÓB NA POZBYCIE
SIĘ MUCH.
Regularnie wykładać w cieniu, na pojemniku
mięso, na którym muchy będą składać jaja. Gdy wylęgną się larwy, wyrzucić je w
raz z mięsem do ustępu i wyłożyć następną porcję mięsa. Jeśli wszyscy w okolicy
będą postępować podobnie, radykalnie zmniejszy się liczba tych owadów bez
trucia ich, innych owadów oraz ludzi chemikaliami.
o
W związku z rozprzestrzeniającą się plagą odkleszczowych
chorób (testy tylko u części zakażonych je wykrywają. Większość chorych na
choroby, a jest ich mnóstwo, spowodowane odkleszczowym zakażeniem nie wie, co
jest ich przyczyną (często również lekarze)) trzeba uruchomić program mający na
celu usunięcie tego problemu, przeznaczając na to m.in. odp. środki. Moją
propozycją jest umieszczanie
zabijających (trujących je, czy powodujących bezpłodność) pułapek, wabi w msh
występowania kleszczy.
DO PRODUCENTÓW ODZIEŻY.
Proszę przygotować struj przeznaczony do przebywania w
msh gdzie są kleszcze. Musi być on całkowicie biały. Skarpetki muszą mieć
podwójny rękaw – między który będzie się wkładać nogawki spodni, podobnie
zakrywające całą szyję rękawy koszulek, typu golf, oraz w swetrach typu golf,
muszą być podwójne – by można było tam włożyć dolną część, rękaw, okrycia głowy
(tzw. kominiarki). Do zestawu potrzebny też jest kapelusz z rondem. Można też
stosować łączące poszczególne elementy stroju rzepy.
Regułą musi być, iż do lasu nigdy nie idzie się samemu –
chodzi oto by się wzajemnie sprawdzać czy po kimś nie chodzi kleszcz.
o
Może zamiast ręcznego, uciążliwego zbierania owoców, np.
takich jak jagody, porzeczki, truskawki, można by zastosować dźwięki od
odpowiedniej częstotliwości i natężeniu powodujące odpadanie tylko dojrzałych
owoców (do podstawionych, wyłożonych miękką okrywą, rynien)?
o
Do pozbywania się szkodników można wykorzystywać mrówki
(które można wabić), ptaki i innych naturalnych ich wrogów, którym trzeba
przygotować w takich msh warunki do zamieszkania. Ptaki można
tresować, trzymać je na polach, w sadach na uwięzi.
o
Tunel do uwalniania zwierząt od
owadów. Można je ustawiać zarówno na pastwiskach jak i przy wejściach do obory.
TUNEL
DO UWALNIANIA OD OWADÓW, PRZECHODZĄCE PRZEZ NIEGO, ZWIERZĘTA. U góry, pod
przeźroczystą folią, zwisają lepy na owady (ich dolne końce są nałożone na
wygięty pręt, by się nie zlepiały), a na dole, po środku, zwisają
odstraszające owady sznurki. Ścianki tunelu zabezpieczone są przed zwierzętami barierkami ochronnymi.
www.wolnyswiat.pl
o
SPOSÓB NA ZŁAPANIE SZCZURA
WCHODZĄCEGO Z KANALIZACJI DO MISKI USTĘPOWEJ. Trzeba w tym celu włożyć do
kanału odpływowego miski ustępowej pułapkę w postaci pojemnika z uchylną -
tylko do wewnątrz - klapką.
o
o
Może promieniowanie o odp.
częstotliwości zabijałoby niepożądane bakterie, wirusy?
DO LEKARZY USUWAJĄCYCH LASEREM
ZMIANY SKÓRNE,
np. brodawki, naczyniówki.
Takie zmiany należy usuwać WYŁĄCZNIE ZA JEDNYM RAZEM (czyli laserem o
odpowiedniej mocy, a nie tylko nadającym się do usuwania płytkich zmian
naczyniowych)!, gdyż inaczej, te zdegenerowane, zbuntowane komórki rozsiewają
się po organizmie, z tego skutkami...!
Trzeba to unormować prawnie, by
lekarze w pogoni za krótkowzrocznym, egoistycznym zyskiem nie robili pacjentom,
społeczeństwu krzywdy.
"FAKTY I MITY"
nr 49, 13.12.2007 r. ZE ŚWIATA
GENIALNY
IGNORANT?
Dokonania
amatorów majster-klepków są zazwyczaj kwitowane przez profesjonalistów
uprzejmymi, lecz niekryjącymi politowania uśmiechami. Co rusz ktoś zbuduje
perpetuum mobile, wymyśli silnik na kwaśne mleko lub opracuje projekt rakiety
zdolnej dolecieć do gwiazd.
Tak na
pierwszy rzut oka wyglądało dokonanie Johna Kanziusa – kiedyś właściciela
stacji radiowych w Pensylwanii, obecnie emeryta na Florydzie. Kiedy dowiedział
się, że ma białaczkę, nie popadł w rozpacz, ale przystąpił do pracy. Rezultatem
jest maszyna stanowiąca – jak twierdzi – alternatywę dla bolesnej i obfitującej
w skutki uboczne (ze śmiertelnym zejściem włącznie) chemioterapii. Urządzenie
ma zwalczać raka za pomocą fal radiowych.
Tu pora
na uśmiech politowania. Ale należy się z nim wstrzymać. Ustrojstwo Kanziusa
kompletnie unicestwiło guzy nowotworowe u królików. Od królików do ludzi (a
nawet kaczek) droga dość długa – nie wiadomo, czy zadziała tak samo – ale nikt
z fachowców nie stuka się w głowę. „To więcej niż wybitne” – twierdzi dr Steven
Curley z Anderson Cancer Center uniwersytetu w Houston. Podekscytowany jest
również dr Robert Young z Fox Chase Cancer Ceneter w Filadelfii. Inny onkolog w
wywiadzie dla TV ABC oświadczył: „Przez 20 lat badań nad rakiem nie
wynaleźliśmy czegoś takiego”.
Do
pierwszych klinicznych testów na ludziach trzeba jeszcze 5 lat. „Może mniej” –
mówi dr Young. TN
www.o2.pl |
Czwartek [05.03.2009, 21:01] 3 źródła |
TWORZĄC LEKARSTWO NA RAKA WYMYŚLILI BROŃ
Zamiast komórki rakowe, paraliżować można całego
człowieka.
Wymyślona wiele lat temu technika rażenia komórek
nanoskedundowymi impulsami prądem o wysokim woltażu jest dziś badana jako
alternatywa dla paralizatorów.
Na początku traktowano to jako metodę wprowadzania
materiału genetycznego lub leków do komórki przez "przedziurawioną"
impulsem membranę. Później odkryto, że impulsy elektryczne mogą wywołać
samobójstwo komórki (apoptozę) i zaczęto eksperymenty w niszczeniu komórek
rakowych. Teraz trzecim zastosowaniem jest broń - donosi "New
Scientist".
Wyniki badań i dojście w nich do trzeciego (militarnego)
zastosowania jest o tyle zrozumiałe, że większość badań i informacji o technice
elektrycznych nanoimpulsów pochodzi od Franka Reidy z Research Centre for
Bioelectrics w Old Dominion University w Norfolk, stanie Wirginia.
Sponsorem wielu badań w tym centrum naukowym jest
Pentagon, a konkretnie Joint Non-Lethal Weapons Directorate (JNLWD) z Quantico
(też Wirginia).
Nowatorskość odkrycia polega na wydłużeniu efektu
paraliżu mięśni przy zachowaniu (ogólnie mierzonej) niskiej szkodliwości.
Obecne testy prowadzi się jedynie na tkankach na poziomie komórkowym, lecz
wstępne obliczenia sugerują, że nanoimpulsami można powalić zwierzę lub
człowieka - informuje "New Scientist". JS
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Piątek [14.08.2009, 11:41] 3 źródła
PREZERWATYWA W PŁYNIE URATUJE ŚWIAT PRZED HIV
Kobiety mogą jej używać bez wiedzy partnera.
Naukowcy opracowali prezerwatywę w płynie, która służy
jako środek antykoncepcyjny i chroni kobiety przed chorobami przenoszonymi
drogą płciową w tym HIV
Żel niszczy nasienie oraz cząstki wirusów HIV, opryszczki
i brodawczaka - powiedział Patrick Kiser z University of Utah w Salt Lake City.
Zdaniem naukowców to niezwykle skuteczny i tani środek,
który zapewni ochronę przede wszystkim kobietom z Afryki. Umożliwi im
zabezpieczenie się przed niechcianą ciąża i HIV bez zgody partnera - dodaje
Kiser.
Produkcja środka ma się rozpocząć za trzy lata. | TM
o
Do walki z rakiem warto
spróbować przywrócić tym komórkom podporządkowanie się poleceniu apoptozy
(popełnienia samobójstwa). A skoro nie chcą tego zrobić normalnie trzeba je
nafaszerować środkami odurzającymi, dezorientującymi bezpośrednio, selektywnie
je do nich dostarczając. Jeśli chodzi o takie zmiany na skórze to miejscowo.
o
Ponieważ w stanie hipnozy,
można m.in. doprowadzić do powstania ran, przypominających oparzeniowe,
uszkodzeń skóry - siłą autosugestii - to może warto tą zdolność wykorzystać do
walki z chorobami, w tym m.in. usuwania niepożądanych zmian skórnych?
o
POJEMNIKI
SPRAY trzeba wprowadzić wielokrotnego użytku.
o
W transformatorach, silnikach,
elektromagnesach itp. można zastosować kwadratowy, prostokątny drut co zwiększy
ich sprawność.
o
NIEKTÓRE UBRANIA, paski od
plecaków zamiast szwów mogą mieć rzepy (w przypadku przeciążenia rzep się tylko
odczepi).
o
PLANY MIAST, MAPY najlepiej
robić laminowane (w ten sposób by można je było przetworzyć) i przyjąć jeden
standard ich składania. Bo obecnie prawie za każdym razem to łamigłówka.
„WPROST” nr 9(1212), 2006 r. KNOW-HOW
KWAŚNY
WYBIELACZ
Środki
dezynfekujące zawierające chlor działają znacznie silniej po dodaniu do nich
octu. Naukowcy z Microchem Lab zbadali skuteczność stosowanego w wybielaczach
podchloryanu sodu (NaOCl).
Po
zakwaszeniu jego skuteczność w zwalczaniu mikrobów rośnie nawet 200-krotnie!
"Do czterech litrów wody trzeba dodać szklankę wybielacza, a potem
szklankę octu. Taki roztwór w ciągu 10-20 minut zabija nawet przetrwalniki
wąglika" - wyjaśnia prowadzący badania dr Norman Miner.
(JAS)
·
Trzeba zabronić lakierowania
stron pism, gdyż punktowo odbijają światło co jest męczące dla oczu. Ma to też
aspekt ekologiczny, gdyż zmniejszy się produkcja takich lakierów, oraz łatwiej
będzie można przetworzyć makulaturę.
·
Stosowanie przyciemnianych szyb w budownictwie musi
być zabronione (jak ktoś chce uszkodzić sobie wzrok to niech używa
przyciemnianych okularów). Naturalne światło słoneczne jest najkorzystniejsze
dla oczu. Do ochrony przed jego nadmiarem mogą służyć zasłony, rolety, żaluzje,
markizy.
·
Irytujące
są niedopracowania produktów np.:
– elementy łączące obudowy
łatwo pękają gdyż ich kształty mają
ostre kąty – więc naprężenia skupiają się w ich stykach – na małej przestrzeni,
są za słabe, za cienkie;
– zamiast prostszych, tańszych
zatrzasków stosuje się śrubki, mało tego nietypowych, a niekiedy jeszcze
różnych i w dodatku w dnie głębokich otworów...!;
– gadżety powinny być zabezpieczone przed przypadkowym włączeniem się (np.
odtwarzacze muzyki, latarki, elektroszokery), dodatkowym włącznikiem
(bezpiecznikiem) umieszczonym w osłonie, bądź na równo czy poniżej krawędzi
obudowy;
– dobierane źródła zasilania mają zbyt małą pojemność (co zmusza do noszenia ich w zapasie) oraz nietypowe
napięcia (ładowarki zwykle umożliwiają ładowanie 2 lub 4 baterii); należy też
przede wszystkim stosować, standardowo, jako źródła zasilania tzw. paluszki
itp. nośniki, a nie jakieś nietypowe, utrudniające czy wręcz uniemożliwiające
ładowanie,\ które po zużyciu są wyrzucane, co często powoduje skażenie
środowiska;
– kształt obudów, wytłaczane na nich napisy często mają wgłębienia b.
utrudniające, a niekiedy uniemożliwiające ich oczyszczenie więc gromadzi się
tam brud!;
– przełączniki różnych opcji
świecenia w latarkach powinny mieć sekwencje: opcja-wyłączanie, kolejna opcja i
znów wyłączanie – by nie trzeba było wszystkich za każdym razem włączać by w
końcu wyłączyć latarkę. Standardem też powinno być - w latarkach z diodami
świecącymi - stosowanie przełącznika umożliwiającego, w miarę wyczerpywania się
źródła energii/by zmniejszyć jej zużycie, zmniejszanie liczby podłączonych do
zasilania diod.
·
Opakowania trutek (np. przeciw gryzoniom) muszą być
w formie pojemnika zamykanego okrywą, bądź nakrętką. Dotychczas stosowane
woreczki wymagają użycia - skażenia - nożyczek, i gdy się nie wykorzysta całego
opakowania niekiedy przez nieostrożność dochodzi do niekontrolowanego wysypania
się trutki podczas jej przechowywania! Również samo jej dozowanie z woreczków
jest niepraktyczne i niebezpieczne! Natomiast samą trutkę w żadnym razie
niewolno wykładać na tackach itp. bo dochodzi do jej rozsypania, smakowania
przez inne zwierzęta (dzieci!)! By temu zapobiec należy ją umieszczać w
plastikowych pojemnikach (np. 5 litrowych po wodzie) z zrobionym z boku
otworem.
·
ZARZĄD TRANSPORTU MIEJSKIEGO 15.11.2005
r.
SZ. P. Zwracam się z prośbą o zaprzestanie
„uszczęśliwiania” nas jakimikolwiek hałasami poza koniecznymi. W tym przypadku
chodzi o odtwarzany komunikat o zamykanych drzwiach (wystarczy lampka
ostrzegawcza i ostatecznie, dotychczas stosowany, sygnał dźwiękowy; niewidomi
stanowią drobny ułamek pasażerów, poza tym mogą poprosić o pomoc (często są z
przewodnikiem))... Podobnie się ma sytuacja z „informowaniem” stałych pasażerów
(stanowią przeogromną
większość) tysiące razy rocznie o mijanych przystankach –
co jest pozbawione sensu i irytujące (poza tym natężenie dźwięku w metrze i
tramwajach jest za duże) więc proszę zakończyć ten absurd! Poza tym pasażerowie
przede wszystkim rozpoznają mse gdzie są wizualnie. Jestem jak najbardziej za
wprowadzaniem, ale WYŁĄCZNIE rozsądnych propozycji. Każdy zastosowany pomysł
pociąga za sobą szereg konsekwencji: dobry – korzystne, zły – niekorzystne. Na
wskazanym przykładzie unaocznię do czego może doprowadzić ta utopia: następnym
krokiem mogą być komunikaty „inf.” o rodzaju danego śr.
komunikacji (tramwaj, autobus), numerze danej linii,
odjeździe śr. komunikacji, jego prędkości (zwalnianiu, przyspieszaniu), o
zakrętach, wjeździe do tunelu, następnie o dniu tygodnia, dacie, godzinie,
pogodzie (Uwaga, słońce jasno świeci z prawej strony...), zatrzymaniu pojazdu
(można, rozsądne inf., jak dotychczas, wyświetlać) itp...
Pasażerowie wiedzą o rychłym odjeździe (spodziewają się
tego, inaczej by nie wsiedli) - ciągłym zatrzymywaniu się i odjeżdżaniu - i
tego konsekwencjach. Tak więc takie komunikaty (tysiące rocznie!) są zbędną,
irytującą (uprzykrzającą jazdę) oczywistością. Proszę więc nie popadać w
absurdy.
W kasownikach najlepiej zamiast dźwięku wykorzystać
dodatkową diodę świecącą mocując
ją na górnej części obudowy.
Następną, poruszaną
już, sprawą jest nagminne i
powszechne (stąd nie będę podawał poszczególnych przykładów) zmuszanie przez
kierowców pasażerów do słuchania tego co oni, czyli najczęściej radia. Chodzi
też oto by pasażerowie nie musieli tysiące razy, często nieskutecznie..,
upominać się, dodatkowo stresować, o prawo do nie słuchania W OGÓLE reklam,
nazw stacji, jakiegokolwiek jazgotu (kierowcy uważają że mają prawo...;
słuchają cicho...)!
Trzeba
więc robić izolowane od pasażerów kabiny, oraz montować (oprócz gniazd na
słuchawki, np. do słuchania muzyki podczas postoju), na wysokości głowy (np. z
tyłu), wyciszone od strony pasażerów głośniki (w tym opornikami – by ograniczyć
ich głośność).
Kolejną sprawą jest (m.in. biorąc przykład z innych
krajów) wprowadzenie zakazu używania słuchawek na terenie msc i w środkach
transportu. Praktycznie będą dalej używane ale cicho, w innym przypadku taki
przepis będzie podstawą do obrony przed dodatkowym irytującym hałasem (jeśli
wprowadzi się przepis nakazujący ściszanie to każdy będzie miał na temat
natężenia dźwięku swoje zdanie...).
Podobnie ma się sytuacja z żuciem gumy, itp. – kulturą.
Obecnie jazda śr. transportu niemal = się ciągłemu
słuchaniu: radia, brzęczenia słuchawek, ciamkania, a w razie prób obrony =
wyzwiskom, groźbom kłótniom, w dodatku często nieskutecznym! – przecież wiadomo
że tak nie zachowują się osoby inteligentne, kulturalne.
Trzeba też bronić pasażerów przed nikotynowymi
trucicielami (zabójcami!), którzy trują innych na przystankach, przy wejściu do
śr. transportu i w środku – wdmuchując ostatnią porcje trucizny po wejściu, a
niekiedy nawet kontynuując trucie w środku!
Trzeba zastosować w tym celu (zrozumiałe też dla
obcokrajowców) wymowne naklejki, będące podstawą do obrony i ukrócenia dyskusji
(bo oni mają prawo... – nigdzie nie pisze że jest zabronione, jest
demokracja... (jeżeli ludzie robią co chcą - bez względu na konsekwencje dla
otoczenia – to, to jest anarchia a nie demokracja!), oni tak chcą/lubią..., ale
ich to nie obchodzi, że to komuś przeszkadza..., to ma się nie słuchać skoro
przeszkadza...!, wysiąść, leczyć się...!, jest się pier...!, można dostać w
ryj...!, to samemu - broniąc się - stwarza się problem a nie hałasujący...!
itp...!). (...)
UŻYWANIE SŁUCHAWEK, ŻUCIE GUMY -
JAKIEKOLWIEK HAŁASOWANIE – W
MSH I ŚRODKACH TRANSPORTU
ZBIOROWEGO JEST ZABRONIONE!
PROSZĘ PRZESTAĆ ZACHOWYWAĆ
SIĘ BEZMYŚLNIE, EGOISTYCZNIE I
ZASPOKAJAĆ SWOJE POTRZEBY
KOSZTEM SAMOPOCZUCIA, ZDROWIA
INNYCH LUDZI!
Element
podpierający blokadę i naprowadzający drzwi umieszczony na dolnym, ostatnim
schodku, podobnie jak poręcze przy wejściach, w niektórych rozwiązaniach, b.
utrudniają wejście, wyjście, wyjazd, np. 2-kułką, wózkiem, czy bagażem (lepiej
byłoby zrobić wycięcie w schodku).
–
Wszystkie pojazdy muszą być oznakowane z wszystkich
stron.
–
Trasa przejazdu, w tym widoczna na zewnątrz, musi
obejmować wszystkie przystanki.
–
Poziom przystanku powinien być równy poziomowi podłogi
autobusów, tramwajów niskopodłogowych.
–
Krzywizna
podjazdu do przystanku dla autobusów powinna umożliwiać bezproblemowe
dojechanie i odjechanie od krawędzi krawężnika (bez nadmiernej koncentracji, w
tym zmęczonych, kierowców).
W niektórych pojazdach poziome drążki przy wejściach, i
nie tylko, służące do przytrzymania się są zamocowane za nisko co powoduje
uderzanie w nie głową przez wyższe osoby podczas wchodzenia – w tym msu nie
powinno być ich w ogóle!
Na przystankach, stacjach metra najważniejszą
informacją , w tym dla obcokrajowców,
jest wskazanie w którą stronę jest CENTRUM (dla wielu pasażerów określenia
takie jak np.: Młociny, Kabaty są niemal abstrakcją (np. gdy podjeżdża pojazd i
nie ma czasu na poznanie planu)).
Ponieważ mój uświadamiający tekst o zaprzestaniu nas,
pasażerów, nękania, tysiące razy, komunikatami z głośników w pojazdach, nie dał
pozytywnego efektu (a nawet gorzej, bo w coraz większej liczbie pojazdów trzeba
je słuchać), mam propozycję: proszę przy każdym głośniku umieścić przełącznik –
jak ktoś będzie chciał słuchać komunikatów, to go włączy (będzie wybór). Ale
najlepiej, proszę nadawać je drogą radiową, czy w podczerwieni, i sprzedawać do
ich odbioru odbiorniki z słuchawkami.
Przy okazji przekonamy się ile osób będzie
zainteresowanych uszczęśliwianiem ich...
Z powodu powszechnego wandalizmu przystanki powinny być
betonowe. Przy przystankach powinny być, również betonowe, bezpłatne toalety
publiczne.
§ 13 1. W pojazdach
lokalnego transportu zbiorowego, na stacjach metra oraz na przystankach
pasażerom zabrania się: (…) 7) spożywania napojów i artykułów żywnościowych,
jeżeli może to spowodować zabrudzenie pozostałych pasażerów, zanieczyszczenie
pojazdu, stacji metra lub przystanku, (…) 10) gry na instrumentach muzycznych, korzystania
z urządzeń nagłaśniających lub zakłócania w inny sposób spokoju, (…) 14)
wykonywania czynności niedozwolonych w miejscach publicznych lub mogących
narazić inne osoby lub mienie na szkody lub obrażenia.
– To powinno odnosić się do wszystkich, więc również i do
kierowców (zwłaszcza że nagminnie zmuszają pasażerów do słuchania radia!).
Z
poważaniem Piotr Kołodyński
q
NAJEKONOMICZNIEJSZY
ŚRODEK TRANSPORTU: MAGNETYCZNO-PRÓŻNIOWO-TUNELOWY
Zaletami takiego rozwiązania są: możliwość osiągania b.
dużych prędkości, brak hałasu, minimalne wibracje, odzyskiwanie energii
hamowania, małe koszty eksploatacji.
W przypadku
zastosowania w transporcie miejskim.
Pajęczynowa sieć połączeń, składająca się z 2
niezależnych sieci, ma następujące zalety:
brak krzyżujących się, w danej sieci, połączeń – co
zapewnia prostotę wykonania, obsługi, duże bezpieczeństwo i oszczędność czasu
oraz ułatwia nawet pierwszy raz korzystającym szybkie zorientowania się w
połączeniach a więc i dotarcie do celu. Można też zastosować pojedyncze tory do
ruchu wahadłowego pojazdów
– tzn. tam i z powrotem (sieć promienista (zielona)) oraz
naprzemiennie kolistego – tzn. co drugi tor w przeciwną stronę (sieć kolista
(niebieska)). W razie modernizacji, remontu, awarii dowolnego odcinka przejazdu
można dotrzeć na mse inną trasą. Takie rozwiązanie sprawdzi się szczególnie na
dłuższych trasach, jako uzupełnienie innego transportu.
·
Uprzejmi
kierowcy... Dość częstym, irytującym, bo zabierającym czas, wymuszającym szybkie,
stresujące przechodzenie, zachowaniem kierowców jest irracjonalne zatrzymywanie
się przez nich by przepuścić pieszego, w sytuacjach gdy mogliby swobodnie
kontynuować jazdę (bez dodatkowego zużywania paliwa i hamulców), a pieszy, nie
zwalniając (bądź minimalnie), przechodzić przez jezdnię.
·
Trzeba ustalić normę szerokości
przejść na poszczególnych targowiskach i inny msh handlu, by dopasować je do
ilości przechodzących nimi osób, uwzględniając też ew. ewakuację.
·
Czy w 21. wieku jest zasadne
stosowanie techniki doprowadzania, wody, prądu itp., w dużych aglomeracjach,
polegającej na zrobieniu wykopu, położeniu kabli, rur i zasypaniu go. Przecież
produkcja np. wielkogabarytowych rur i innych elementów, z których można zrobić
kanały, nie nastręcza żadnych problemów. Kanały łatwiej można monitorować,
również szybciej i taniej można instalacje w nich umieszczone naprawiać i
modernizować, bez konieczności robienia totalnych, uciążliwych wykopów, co
często powoduje spore utrudnienia w ruchu i jest kosztowne.
·
Czy zamiast milionów
indywidualnych telewizorów, komputerów nie można by zastosować regionalnych, a
w domach byłyby tylko monitory, klawiatury itp.?
·
www.o2.pl |
Poniedziałek [06.04.2009, 13:59] 1 źródło
NIE ZAPŁACIŁEŚ ABONAMENTU? NIE OBEJRZYSZ TELEWIZJI
W Finlandii telewizor sam zablokuje dostęp do kanałów.
System uniemożliwi oglądanie tylko programów stacji
publicznych, twierdzą Finowie. Szczegóły tej wyjątkowej blokady znane będą już
w tym miesiącu.
Finowie zdecydowali się na takie rozwiązanie, bo
ściągalność abonamentu jest coraz niższa. A skandynawowie nie chcą, aby
działalność mediów publicznych była finansowana z budżetu. Ich zdaniem
pieniędzy wystarczy, gdy wszyscy widzowie, oglądający telewizję publiczną,
zapłacą abonament.
Nowy system uniemożliwi odbieranie tych kanałów bez
dokonania płatności - informuje dziennik "Hufvudstadsbladet".
Funkcjonowanie telewizji publicznej w tym kraju opiera
się wyłącznie na abonamencie. TM
·
PRACOWNICY takich zawodów jak
portier, strażak itp. powinni w wolnym czasie pracować np. na komputerze
(oprócz efektywności takiej pracy wzrosły by też w niej zarobki).
·
ABY ZMNIEJSZYĆ SZOK I STRES (co
powoduje później urazy psychiczne) NOWORODKÓW
...należy: używać słabego
oświetlenia, nie hałasować (mówić szeptem), zapewnić stałą optymalną
temperaturę i wilgotność powietrza, b. delikatnie i wolno je przenosić.
DO PKP
1. Każdy
grzejnik musi mieć regulator temperatury, gdyż b. często dochodzi do
kosztownego i uciążliwego przegrzewania wagonów!
2. Ceny
biletów na pociągi pośpieszne i osobowe powinna być taka sama by ci, którzy
jadą na większą odległość nie wlekli się pociągiem os.. Proszę też policzyć ile
energii traci się podczas ciągłego hamowania i rozpędzania pociągów osobowych,
oraz pozostałe koszty ich obsługi.
3. Trzeba
montować indywidualnie otwieranie drzwi by zaoszczędzić ciepło i zwiększyć ich
żywotność.
4. Na
stacjach można zamontować drążki do ćwiczeń by część pasażerów mogła ćwiczyć
zamiast bezczynnie stać (obciążać kręgosłup, stopy).
5. Wszelkie,
nagłe (w tym jednorazowe) zmiany rozkładu jazdy muszą być zaznaczone na tablicy
z rozkładem jazdy, z dopiskiem w czerwonym koloże > czasowo < a pod
spodem rzeczywisty tego dnia/w podanym okresie czas odjazdu. Jednocześnie w
widocznych msh muszą być rozstawione stojaki z odpowiednim napisem. Wiele osób
ma bilet miesięczny, bądź powrotny (kupiony gdzie indziej) i nie patrzy, nie
tylko na komunikaty, ale nawet na tablice z rozkładem jazdy.
6. Najwyższy
czas wprowadzić elektroniczne bilety, a jeszcze lepiej wykorzystać możliwości
telefonii 3-generacji pozwalającej obyć się bez kasy i umożliwiającej
przekazanie kupującemu inf. np. o zmianach w rozkładzie jazdy.
7. Trzeba
wyciszyć szyny oraz ich podkłady zaczynając od obszarów najgęściej
zaludnionych.
PS
Przypominam o moich postulatach
(wyznaczeniu wyłącznych wagonów dla: zażywających tn z absolutnym -
bezwzględnie egzekwowanym - zakazem trucia w innych wagonach; przeżuwaczy,
ciamkaczy, mlaskaczy i strzelających gumą do żucia, czykaczy, muczaczy,
używających słuchawki; chorych na choroby zakaźne (np. zarażonych grypą), by
nie zarażali współpasażerów).
DO DYREKCJI TELEKOMUNIKACJI POLSKIEJ SA
Cieszę się, iż moje pismo (z
lipca 2000 r.) przyniosło efekt
i obecnie dłużnikowi nie wyłącza się linii telef. (przynajmniej od
razu), tylko blokuje tzw. rozmowy wychodzące.
Dzięki czemu mogą dalej dawać ogłoszenia (np. w sprawie pracy, wynajęcia pokoju
itp.) m.in. zwiększając prawdopodobieństwo
oddania długu, a
telekomunikacja może dalej zarabiać na tej lini, która jest wykorzystywana itd. W
tamtym piśmie poruszyłem też i inne kwestie m.in. odnośnie natarczywego, uciążliwego i zbędnego
sygnalizowania dźwiękiem (pikaniem) przez
automat pewnych stanów. Czy przycisk przy podajniku do czegoś służy?! Jaki sens ma słuchanie kawalkady pikania (używanego przez siebie i innych telefonu) gdy ktoś włożył ,
bądź odebrał kartę telef.?! Podobnie ma się sprawa z komendami: „Włóż kartę”, „Odbierz kartę”, „Wybierz nr” itp., które powinny być uruchamiane na życzenie. Brak też funkcji
kasowania poszczególnych cyfr
(a nie całego nr), gdy wybrało się je błędnie. Proszę sobie wyobrazić co czuje
osoba wykonująca setki telef. (np. zamieszczająca telef. ogłoszenie (kiedy trzeba niekiedy przez
kilkadziesiąt minut wydzwaniać by się połączyć z redakcją), czy szukająca
pracy) w kawalkadzie pikania (np. tysiące razy miesięcznie), przez siebie i innych, używanego automatu! A do tego dochodzi jeszcze zbędne, nie zamawiane, słuchanie setki (tysiące) razy komend (to tak jak bym ja napisał
np.: Jeśli chcesz czytać
to czytaj, a jeśli nie chcesz czytać
to nie czytaj. Jeśli skończyłeś czytać tą linijkę to przenieś wzrok na następną. Koniec kolumny. Jeśli chcesz
czytać dalszy ciąg to przenieś wzrok na następną. Koniec tego nu pisma. Jeśli chcesz przeczytać następny nr to
zacznij czytać następny nr, a jeśli nie chcesz czytać następnego nu, to nie
czytaj następnego nu... Itp...).
–
Brakuje
gniazda na słuchawki z mikrofonem by, podczas rozmowy, mieć wolne ręce.
–
Brak
haczyka na torbę oraz pułki na położenie jakiegoś przedmiotu i do napisania
notatki.
–
Włączanie
się aut. sekretarki powinno być dozwolone dopiero po 5 impulsach (to uwaga
m.in. do producentów)(osoby bezmyślne nastawiają ją na połączenie od razu, co powoduje niepotrzebne wydatki i
frustrację dzwoniących, w tym spowodowane inf. iż automat nie może przyjąć
więcej inf...).
Jest za mały kąt możliwości odczytu z wyświetlacza co
zmusza do schylania się osób wyższych. Również podświetlenie wyświetlacza nie
funkcjonuje właściwie, i gdy nie ma innego oświetlenia trzeba wybierać nr po
ciemku.
q
Trzeba wprowadzić wielokrotnego
użytku ładowane karty, a jeszcze lepiej możliwość pobierania opłaty z tel.
komórkowego, którego przybliżenie do automatu powinno umożliwić rozmowę przez
sieć stacjonarną (gdzieś czytałem o takim pomyśle).
q
Przydałaby się kolejna usługa,
a mianowicie czasowa zmiana nr. telefonu (np. przez dodanie kolejnych cyfr –
korzystając z pośrednictwa centrali) na czas zamieszczenia ogłoszenia. Gdy ogł.
będzie nieaktualne, dzwoniący, bezpłatnie, otrzymałby o tym inf..
q
W przypadku gdy nr tel. jest
zastrzeżony (nie ukazuje się) to zamiast niego powinien być wyświetlany nr
statystyczny abonenta. Umożliwi to m.in. wpisanie sobie jego nazwy do telefonu.
q
O tym, czy doszło do, w tym
wewnętrznego, połączenia, powinien inf. odpowiedni napis, by nie trzeba było
ciągle trzymać słuchawki przy uhu i słuchać sygnału czy rzępolenia melodyjek,
którymi niektórzy „uszczęśliwiają” dzwoniących, gdy na nie czekamy.
q
Brakuje opcji, w tym w
telefonach komórkowych, programowania kiedy telefon ma się automatycznie
wyłączać/włączać, przełączać na bezdźwiękowe - diodą świecącą - sygnalizowanie
połączenia. Potrzebna jest też możliwość wyładowania akumulatora do końca gdy
jest już prawie wyczerpany. Przydałaby się też opcja głosowego wpisywania
treści SMS-a.
q
Menu w telef. powinno
umożliwiać korzystanie z niego na co najmniej na dwa sposoby (podobnie jak w
komputerach), m.in. od razu, dowolną, obróbkę wskazanego nu, oraz opcje: menu
podstawowe, menu rozbudowane – z możliwością samodzielnego ustalenia co gdzie
ma być. Trzeba też w końcu zdecydować się na jedno, najlepsze rozwiązanie i
zastosować je w wszystkich telefonach, by skończył się powszechny koszmar z
jego (często tylko częściowym) opanowaniem.
q
Automatycznie otrzymywane
e-maile (by nie trzeba było sprawdzać poczty elektronicznej) byłyby ogromnym
ułatwieniem, w tym oszczędnością czasu – o ile nie byłby to spam.
q
Telefony - w tym komórkowe -
nawet gdy są wyłączone muszą mieć możliwość - po włączeniu ich odp. sygnałem z
sieci - powiadamiania - w tym dźwiękowego, bez względu na ustawienia własne - o
lokalnych niebezpieczeństwach, np. zbliżającym się huraganie, lawinie, powodzi,
trzęsieniu ziemi, fali tsunami, skażeniu, ataku terrorystycznym itp.
q
Kto chce mieć elektroniczny zegarek z wskazówkami zamiast
cyfr (komu zegarek pomyli się np. z nm telefonu?)…(jeśli już to opcjonalnie).
q
Musi być - prawnie usankcjonowana - możliwość rezygnacji
z otrzymywania jakichkolwiek wr, reklam i informacji od sieci (poza inf. o
zbliżaniu się końca terminu ważności karty, abonamentu).
·
Trzeba
ustanowić rozsądne normy temperatur w autobusach, by nie było tak jak obecnie,
że najpierw organizm pasażera walczy przez kilkadziesiąt minut z skutkami gorąca,
a następnie w ciągu ułamka sekundy,
(gdy wysiądzie) zimna. Różnica temperatur może sięgnąć kilkudziesięciu stopni
C!, co powoduje szok dla organizmu, w tym dla płuc, serca i stres, gdyż nie
wiadomo co wydarzy się za chwilę!
·
Trzeba wyciszyć w autobusach publicznych wylot
sprężonego powietrza, gdyż dotychczasowe
rozwiązanie stresuje, uszkadza słuch.
o
Jeżeli schody wwożące na górę
nie działają, to jeśli obok są zwożące, to powinno przełączyć się je na
wwożenie.
o
Wylewki kranów od wody
oligoceńskiej z szeroką - rozbryzgującą wodę - końcówką, to niezły pomysł... na
marnotrawstwo wody!
o
Znaki drogowe można
zaprojektować tak, że ich znaczenia nie trzeba się będzie uczyć, gdyż będą od
razu zrozumiałe (na wszelki wypadek podpisane).
[Rysunki]
o
Przy przejściach dla pieszych
potrzebne są pułki do podparcia, założonego, plecaka, położenia np. zakupów,
oraz, po bokach, osłony chroniące przed ochlapaniem przez samochody.
o
Nad chodnikami (chociaż na
szerokość 1 m, od budynków) i przy przejściach dla pieszych przydałyby się
zadaszenia.
o
Poczta
poste restante powinna być odbierana na nr dowodu os., który jest jeden w
przeciwieństwie do tysięcy nazwisk.
o
W
przypadku korzystania z skrytek pocztowych, brakuje opcji powiadamiania o
przesyłce do odebrania SMS-em, impulsem telef..
o
Trzeba
zorganizować biuro wszelkich pomysłów, które kierowałoby je w odpowiednie msa.
Udane pomysły byłyby nagradzane pieniężnie.
„FOCUS” nr 6,
06.2005 r.
Co to jest aerożel?
N A J M N I E J G
Ę S T E TWORZYWO
STWORZONE PRZEZ CZŁOWIEKA WAŻY NIEWIELE WIĘCEJ NIŻ POWIETRZE
Wynalazł go Bing Fung z
uniwersytetu w Oklahomie. Nazywany dmuchaną celulozą, wyglądający jak
zamarznięty dym, składa się z powietrza i celulozy.
To bardzo twarde tworzywo, ma
świetne właściwości izolacyjne, dlatego z powodzeniem może być używane w
budownictwie, inżynierii lotniczej itp. Aerożel można uzyskać również z
dwutlenku krzemu. Do jego postaci płynnej lub roztworu jest wprowadzane powietrze
pod bardzo dużym ciśnieniem. W rezultacie powstaje zastygłe, przeźroczyste i
porowate tworzywo. Dzięki właściwościom termoizolacyjnym, aerożel jest
wykorzystywany w technologiach kosmicznych. W 1997 roku NASA użyła go do
ochrony przed niskimi temperaturami czułej elektroniki marsjańskiej sondy
Pathfinder.
"NEWSWEEK"
nr 34, 26.08.2007 r.
MROŻONY DYM
Przedziwna substancja, aerożel, będzie oczyszczać rzeki,
zasilać telefony komórkowe i statki kosmiczne.
Wszystko, co jasne i piękne, jest dziełem Boga - tak
przynajmniej mówią słowa anglikańskiego hymnu. Natomiast coś najdziwniejszego
na świecie - aerożel - to wytwór człowieka. Ciało stałe, składające się w 99
proc. z gazu, jest sztywne przy lekkim nacisku, miękkie przy mocniejszym, a
przy silnym uderzeniu tłucze się jak szkło. Ta jedna z najbardziej zagadkowych
substancji na Ziemi może mieć wszechstronne zastosowanie.
Aerożel wytrzymuje żar otwartego płomienia, dlatego
stosuje się go jako warstwę ochronną na wieżach wiertniczych i jako wyściółkę
izolacyjną w butach do wędrówek wysokogórskich lub polarnych. NASA wykorzystuje
aerożele do chwytania drobinek pyłu z komet, pędzących z prędkością sześciu
kilometrów na sekundę. Ostatnio ta dziwna substancja trafiła na pierwsze strony
gazet, bo naukowcy wytworzyli aerożel zdolny do wysysania ze środowiska metali
ciężkich, przede wszystkim rtęci, ale także kadmu czy ołowiu. Przypuszczalnie
da się go zastosować do oczyszczania skażonej wody. Trwają też prace nad
różnymi nowymi wyrobami z tego materiału: katalizatorami do samochodów,
akumulatorami do telefonów komórkowych, napędem do rakiet.
Aerożele mają eteryczny wygląd, stąd nazwa - mrożony dym.
Nie są jednak wcale mrożone i nie mają nic wspólnego z dymem. Nie są nawet
jednym z najnowszych wynalazków. Pierwszy materiał o strukturze aerożelu
uzyskał w 1931 roku chemik Steven Kistler, który - jak głosi anegdota - założył
się z kolegą, że uda mu się zastąpić gazem całą ciecz w materiale o strukturze
żelu. Kistler podgrzewał żel, usuwając w ten sposób ciecz, a na jej miejsce
wpuszczał metan. Ogłosił wyniki doświadczenia w czasopiśmie "Nature"
z tego samego roku, nazywając uzyskany materiał galaretką powietrzną
(aerojelly). Naukowcy bawili się jego pomysłem przez następne siedemdziesiąt
lat, aż w końcu ustalili, że tego typu materiał najlepiej uzyskiwać z tlenków,
na przykład dwutlenku krzemu (krzemionka) lub tlenku glinu jako podstawy oraz
dwutlenku węgla jako gazu (zamiast palnego metanu).
Z tych składników powstaje substancja przypominająca
bardzo porowate szkło - jeden centymetr sześcienny ma powierzchnię boiska
piłkarskiego. To ciało stałe o najmniejszym ciężarze właściwym (1,2 miligrama
na centymetr sześcienny), niewiele większym niż powietrze. Ale niech ta lekkość
nikogo nie zmyli: aerożel jest mocny. Na fotografiach NASA można obejrzeć, jak
2 gramy tej pianki bez trudu podtrzymują 2,5-kilogramową cegłę.
Aerożel, który zdobył rozgłos w ubiegłym miesiącu,
powstał z innych składników: podstawą jest siarka lub selen, a nie tlenki.
Nadal jednak ma piankową strukturę i dlatego jak gąbka wchłania atomy metali
ciężkich z zanieczyszczonej wody - tłumaczy szef ekipy badawczej Mercouri
Kanatzidis, chemik z Northwestern University w Evanston (stan Illinois).
Aerożele tlenkowe nie wiążą się z ciężkimi metalami, natomiast te nowe, na
bazie siarki i selenu, jak najbardziej, w dodatku bardzo sprawnie. A ponieważ
materiał aerożelo-wy to ogromna powierzchnia upakowana w maleńkiej objętości,
nawet niewielka bryłka może oczyścić wiele litrów wody.
Nowe aerożele nie nadają się jeszcze do powszechnego
zastosowania. Przy ich wytwarzaniu stosuje się kosztowną platynę, dlatego są
bardzo drogie. Przypuszczalnie uda się jednak do ich produkcji użyć innych
metali, a wtedy będzie można za pomocą bryłek wrzuconych do zanieczyszczonej
wody usuwać z niej wszelkie paskudztwa.
Naukowcy znaleźli też nowe zastosowania dla tradycyjnych
aerożeli tlenkowych.
Biolodzy z Kalifornii pracują nad aerożelem, który jest
zbudowany podobnie do błony komórkowej. Liczą na to, że pomoże im zrozumieć
procesy molekularne zachodzące w żywych organizmach. Trwają też prace nad
zastosowaniem aerożeli do odsalania złóż wód podziemnych, które są źródłem wody
pitnej dla Las Vegas i Phoenix. W kolejce czekają jeszcze napęd do rakiet
(aerożele nadają się do oczyszczania paliwa wodo-
rowego, mogą także wychwytywać energię ze światła
słonecznego), akumulatory do telefonów komórkowych i katalizatory
wykorzystywane w motoryza-cji (mają doskonałe własności elektryczne). Wygląda
na to, że rzeczy jasne i piękne to dopiero początek.
Mary Carmichael
„NEWSWEEK” nr 5, 05.02.2006 r. INNOWACJE
KOSMICZNA PLOMBA
Mechanizm podobny do gojenia się ludzkich ran zostanie
wykorzystany w statkach kosmicznych. Powłoka opracowana przez Brytyjczyków z
University of Bristol wypełni szczeliny w powłoce kosmicznego pojazdu, tak jak
rany na skórze goją się dzięki krzepnięciu krwi. Cała tajemnica technologii
tkwi w szklanych nanorurkach wypełnionych specjalną żywicą oraz substancją,
która w razie potrzeby utwardza żywicę. Dzięki temu powstaje solidna plomba w
miejscu, gdzie zrobiła się dziura. Materiał jest już testowany w sztucznie
wytworzonych warunkach kosmicznych.
"NEWSWEEK"
nr 19, 09.05.2004 r.
WĘGLOWY WIEK
Wakacje w kosmosie i usuwanie nowotworów bez skalpela -
wszystko to będzie możliwe dzięki manipulacjom atomami zwyczajnego węgla.
Czasem jest przezroczysty i jasny. Kiedy indziej czarny,
smolisty. Bywa też żółty i ulotny jak kamfora albo szary i delikatny jak wełna.
Ale za każdym razem to węgiel. Jego atomy mogą łączyć się w przeróżne kryształy:
twardy diament, miękki grafit, małe piłeczki, zwane fullerenami i cieniutkie
miękkie wężyki, zwane nanorurkami.
Do tych czterech postaci krystalicznych węgla, fachowo
nazywanych "odmianami alotropowymi", dołączył w ostatnich tygodniach
piąty rodzaj - nanopianka. Doktor Andrei Rode z Australian National University
przedstawił swoje odkrycie na sympozjum Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego
22 marca w Montrealu. Największą sensację wzbudził fakt, że nanopianka
zachowuje się jak magnes. Ponieważ węgiel klasyfikowany jest przez chemików
jako diamagnetyk, oznacza to, że nie powinien się tak zachowywać. Odkrycie
australijskich uczonych zapowiada zatem rewolucję w chemii. Dotychczas dzielono
pierwiastki na mające własności magnetyczne i te, które są ich pozbawione.
Teraz stary podział nie ma racji bytu. Ale to nie wszystkie sensacje.
Magnetyczne własności nanopianki można wykorzystać do niszczenia nowotworów.
Nanopiankę odkryto, jak to często w nauce bywa, przez
przypadek. Dr Rode do planowanych przez siebie eksperymentów
potrzebował dwóch form węgla - fullerenów i nanorurek. Zamiast je kupić,
postanowił zająć się ich produkcją. W tym celu strzelał laserem do kawałka
grafitu zanurzonego w naczyniu z gazem szlachetnym - argonem. Potężny impuls
światła rozgrzewał bryłkę węgla do temperatury ponad 10 tys. stopni Celsjusza,
w wyniku czego substancja parowała. Dr Rode zauważył, że na ściankach naczynia,
w którym był grafit, powstał osad przypominający sadzę. Gdy uczony obejrzał go
pod mikroskopem elektronowym, okazało się, że osad jest nową odmianą węgla, a
jego struktura krystaliczna do złudzenia przypomina gąbkę.
Zdaniem dr. Rode'a nanopiankę można stosować w leczeniu
nowotworów. Wystarczy wstrzyknąć substancję w chore miejsce, a następnie za
pomocą silnego pola magnetycznego rozruszać atomy, by się rozgrzały. Wysoka
temperatura zniszczy chorą tkankę. A wszystko bez ingerencji skalpela albo
szkodliwego promieniowania, którymi dziś usuwa się nowotwory.
Inne własności nanopianki pozwolą zastosować ją w
dziedzinach bardzo odległych od medycyny. Nowa forma węgla może stać się
materiałem budowlanym. Substancja jest bardzo lekka - metr sześcienny waży
tylko dwa kilogramy, a to sprawia, że nanopianka jest jednym z najlżejszych
ciał stałych. Jednocześnie stanowi znakomitą izolację cieplną, jest bardzo
odporna na chemikalia i wysokie temperatury. Materiały stosowane obecnie do
ocieplania budynków są albo ciężkie (wełna mineralna), albo mało odporne na
chemikalia i temperaturę (styropian). A ponadto węgiel jest absolutnie obojętny
dla środowiska, więc odpady z placu budowy nie byłyby szkodliwymi śmieciami,
jak ma to miejsce w przypadku pozostałych materiałów.
Proponowane zastosowania to oczywiście czyste spekulacje,
bo na razie nanopianka wytwarzana jest w bardzo małych ilościach w
laboratoriach. Na opracowanie metody produkcji przemysłowej trzeba poczekać.
Ale jeśli uda się znaleźć sposób na tanie pozyskiwanie dużych ilości, może stać
się równie pożyteczna jak inne, znane od wieków odmiany węgla: grafit czy
diament.
Czarny i kruchy grafit w niczym nie przypomina
przezroczystego i niezwykle twardego diamentu. Dopiero w XVIII wieku chemicy
pokazali, że te tak odmienne substancje są dwiema postaciami tego samego
pierwiastka. Różnią się jedynie wewnętrznym układem atomów. Diament, najtwardszy
znany minerał na ziemi, jest znakomitym materiałem ściernym. Piły powlekane
maleńkimi kryształami tną bez trudu beton, kamień i szkło. Zaś kruchy gafit
jest świetnym przewodnikiem prądu, dlatego umieszcza się go w bateriach, a
także - właśnie ze względu na kruchość - w ołówkach. Z kolei odpowiednio
spreparowany pozwala tworzyć bardzo wytrzymałe kompozyty węglowe, służące do
budowy wielu przedmiotów: od wędek i rakiet tenisowych po samoloty i statki
kosmiczne.
Bez tych form węgla człowiek nie wyobraża sobie dziś
życia. Inaczej jest z wynalezionymi w ostatnich dwóch dekadach innymi jego
postaciami: fullerenami i nanorurkami.
Fullereny to maleńkie kulki węgla, składające się z
kilkudziesięciu atomów. Najczęściej 60, choć bywają też większe. Można ich użyć
do produkcji smarów. Jeśli między dwiema powierzchniami znajdowałaby się
warstwa takich kuleczek, to wprowadzałyby idealny poślizg. Po prostu przedmioty
toczyłyby się po węglowych piłeczkach. Niestety na razie nikt nie potrafi
produkować tak dużych ilości węglowych kuleczek. Znane dziś metody otrzymywania
fullerenów starczają ledwie na pokrycie potrzeb laboratoriów badawczych.
Fullereny kształtem do złudzenia przypominają piłki
futbolowe. Te węglowe cząstki odkryli w 1985 roku amerykańscy
uczeni Robert Curl i Richard Smalley. W swoim laboratorium usiłowali odtworzyć
warunki panujące w kosmosie i sprawdzić, jak zachowują się wtedy atomy węgla. W
tym celu w komorze napełnionej helem o bardzo niskim ciśnieniu i temperaturze
minus 270 stopni Celsjusza ostrzeliwali kawałek grafitu światłem lasera
imitującym promieniowanie kosmiczne. Kawałki węgla wyrwane z grafitowej kostki
tworzyły cząsteczki zawierające 60 atomów tego pierwiastka. Ani mniej, ani
więcej. Uczeni spędzili wiele dni, usiłując odgadnąć, jaki kształt mają
otrzymane drobiny. Pomógł im w tym dopiero znajomy matematyk, który przypomniał
prace Leonarda Eulera. Ten XVIII-wieczny uczony wykazał, że foremna bryła o 60
wierzchołkach musi składać się z 20 sześciokątów i 12 pięciokątów, czyli być
tak zbudowana jak... zwykła piłka futbolowa. Jeszcze raz okazało się - jak
mawiał włoski pisarz Elias Canetti - że najtrudniej jest odkryć na nowo to, co
i tak już wiemy. Część naukowców proponowała zatem nazwać nowy typ węgla
futbolenem. Ostatecznie zwyciężyła nazwa fullereny wymyślona na cześć
amerykańskiego konstruktora Buckminstera Fullera, który w latach 50. XX wieku
zaprojektował wiele domów z wyjątkowo wytrzymałym dachem w kształcie kuli.
Inną postacią węgla, która nie znalazła jeszcze
przemysłowego zastosowania, są odkryte w 1991 r. przez Japończyków nanorurki.
Wyglądają jak cieniutkie wężyki. Z nanorurek uczeni zbudowali już tranzystor,
który pozwoli skonstruować szybsze komputery. Z kolei inżynierowie firmy
Motorola zmusili cienkie rurki do świecenia i twierdzą, że w przyszłości
korporacja wykorzysta ten efekt do budowy lepszych monitorów i telewizorów.
Jednak najbardziej obiecującą właściwością węglowych rurek jest ich
wytrzymałość na zerwanie - pod tym względem są ponad sto razy mocniejsze od
stali, a przy tym czterokrotnie lżejsze. Uczeni wierzą, że gdy nauczą się
budować odpowiednio długie nanorurki, takie, które można splatać w nici, uda im
się stworzyć superwytrzymałe i lekkie liny. A dzięki nim zbudują windę, która
pozwoli bardzo tanio wynosić ładunki i ludzi w przestrzeń kosmiczną. (O tym
projekcie pisaliśmy w "Newsweeku" 41/03).
Pomysłów na zastosowanie różnych postaci węgla jest
mnóstwo. Jednak ostatnie badania naukowe pokazują, że choć węgiel
jest chemicznie obojętny dla człowieka, to jednak wprowadzenie niektórych jego
form do naszych organizmów może być szkodliwe. Pod koniec marca doktor Eva
Oberdörster, toksykolog z Southern Methodist University w Dallas (USA), w
biuletynie amerykańskiego towarzystwa chemicznego opublikowała wyniki badań, z których
wynika, że fullereny mogą szkodzić kręgowcom. Do akwarium, w którym pływały
młode okonie, uczona dodała odrobinę węglowych kuleczek. Następnego dnia
zbadała ryby i okazało się, że wszystkie mają zniszczoną wątrobę i tkanki
mózgu. I to nie wiadomo dlaczego - teoretycznie nic nie powinno im zaszkodzić.
Istnieje więc poważne ryzyko, że fullereny są równie toksyczne dla ludzi.
Historia węgla pokazuje, jak ogromne możliwości kryje w
sobie ten - wydawałoby się banalny - pierwiastek. Naukowcy potrafią dziś zwinąć
kawałek grafitu w nanorurkę i napełnić ją fullerenami. Sami nie bardzo wiedzą,
po co im takie zabawy. Ale przykład doktora Rode'a pokazuje, że czasem w
trakcie takich manipulacji powstają substancje, które swymi właściwościami
zadziwiają fizyków i chemików. I choć dziś brzmi to fantastycznie, może za 20
lat pojedziemy na wakacje windą w kosmos właśnie dzięki dzisiejszym zabawom z
nanorurkami.
Marcin Bójko
"WPROST'
Numer: 4/2006 (1207)
WĘGIEL JAK GUMA
Nanorurki potrafią się rozciągnąć aż o ponad 280 proc.
bez rozrywania się - wykazali badacze z USA. Do tej pory uważano, że te cienkie
rurki zbudowane z jednej warstwy atomów węgla są mało odporne na rozciąganie i
szybko pękają, ale w temperaturze 2000ŃC stają się bardzo elastyczne. W
przyszłości nanorurki będą dodawane do materiałów ceramicznych, aby zwiększyć
ich wytrzymałość. | (JAS)
www.o2.pl / www.sfora.pl |Wtorek
[05.10.2010, 16:17]
NOBEL Z FIZYKI ZA ODKRYCIE
SUPERMATERIAŁU
Grafen odmieni świat.
Tegoroczną Nagrodę Nobla w
dziedzinie fizyki otrzymali urodzeni w Rosji, Holender Andre Geim i Brytyjczyk
Konstantin Nowosiełow. Komitet Noblowski wyróżnił ich za odkrycie grafenu,
węgla w postaci cienkiej warstwy o grubości zaledwie jednego atomu - donosi RMF
FM.
Grafen to najcieńszy i najbardziej
wytrzymały materiał znany teraz ludziom. Dodatkowo bardzo dobrze przewodzi prąd
i ciepło. Materiał, choć jest przezroczysty to jednocześnie na tyle gęsty, że
nie przepuszcza nawet najmniejszych atomów - chociażby helu.
Odkrycie naukowców z uniwersytetu w
Manchesterze już teraz uznawane jest za krok milowy w rozwoju nowoczesnych
technologii. Zbudowane z grafenu układy elektroniczne i procesory będą bardziej
efektywne od tych stosowanych obecnie.
W przyszłości można liczyć na
wykorzystanie grafenu do budowy przezroczystych ekranów dotykowych, paneli
świetlnych i ogniw fotoelektrycznych - zauważa stacja.
Naukowcy twierdzą, że to grafen
będzie podstawowym materiałem do wytwarzania mocnych, lekkich oraz elastycznych
przedmiotów i urządzeń. | AJ
http://gadzetomania.pl/2011/04/21/polacy-zdeklasowali-amerykanow-w-produkcji-najtwardszego-materialu
| 21 kwietnia 2011, godz. 18:00
POLACY
ZDEKLASOWALI AMERYKANÓW W PRODUKCJI NAJTWARDSZEGO MATERIAŁU - GRAFENU!
Polacy
pokazali zagranicznej konkurencji, kto tu rządzi, i zdobyli patent na
wytwarzanie grafenu – materiału 100 razy twardszego niż stal. Oznacza to, że
mamy szansę stać się głównym producentem grafenowych urządzeń, a przy okazji
podpisać kontrakty na wielomiliardowe sumy.
Grafen
wyróżnia się niesamowitą twardością oraz bardzo dobrym przewodnictwem ciepła i
elektryczności – prędkość przepływu elektronów wynosi w tym materiale 1/300
prędkości światła. Jest też przezroczysty, elastyczny i rozciągliwy. To
prawdziwy materiał przyszłości, o bardzo dużym potencjale pod względem
zastosowań.
Metoda
wytwarzania grafenu została stworzona przez dr. inż. Włodzimierza Strupińskiego
z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME). To właśnie on i jego
zespół uzyskali patent równoznaczny z wyłącznością na zastosowanie wynalazku w
przemyśle i biznesie. Oznacza to także, że może spłynąć do nas rzeka funduszy
unijnych (łącznie miliard euro przez 10 lat) przyznawanych w ramach programu
Flag Ship.
Polski
grafen znajdzie zastosowanie w przemyśle elektronicznym, w procesie wytwarzania
materiałów kompozytowych, przezroczystych elektrod w ogniwach słonecznych,
superkondensatorów oraz ogniw wodorowych. Nowa technologia pomoże stworzyć
superbaterię dla OLED
Polska
metoda utarła nosa naukowcom z Georgia Institute of Technology (Atlanta, USA),
których konkurencyjna technologia była bezużyteczna dla świata biznesu. Jak
mówi autor rodzimej techniki wytwarzania: Na razie jesteśmy jedyni i to może
być przełom w zastosowaniu na większą skalę produkcji grafenu. Polska metoda
jest dużo bardziej użyteczna, elastyczna i powinna się lepiej sprawdzać w
przemyśle
Metoda
już jest opatentowana, a ochrona – na razie na dwa lata, a potem na dłużej –
obejmuje także inne kraje. Polacy mogą dzięki temu legalnie wytwarzać grafen do
zastosowań komercyjnych, sprzedawać go i rozwijać samą technologię.
Brawo,
Polacy!
Piotr
Dopart
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Piątek 18.11.2011,17:21
MATERIAŁ
Z METALU 100 RAZY LŻEJSZY OD STYROPIANU
Siatka
zbudowana z niklowych nanorurek.
Na
zamówienie amerykańskiego wojska naukowcy z Kalifornii stworzyli najlżejszy
materiał na świecie, metal o gęstości 100 razy mniejszej, niż styropian -
donosi rmf24.pl.
Przy
jego pomocy zbudowano siatkę, w której aż 99,99 procent przestrzeni wypełnia
powietrze. Gęstość nowego materiału wynosi około 0,9 mg/cm3.
Siatkę
tworzą niklowe, puste w środku nanorurki, o grubości ścianek 1000 razy
mniejszej, niż średnica ludzkiego włosa - dodaje portal za naukowcami z
Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, HRL Laboratories i Kalifornijskiego
Instytutu Technologicznego (Caltech).
Siatkę
tworzy się pokrywając polimerowy szablon niklem. Później usuwa się szablon
wytrawiając go.
Materiał
ma niezwykłe właściwości mechaniczne, może powrócić do pierwotnego kształtu po
odkształceniu go nawet o 50 procent jego wymiaru, ma też doskonałe zdolności
pochłaniania energii - podkreśla rmf24.pl.
Posłużyć
ma do budowy elektrod nowoczesnych baterii, warstw izolacyjnych, tłumiących
dźwięk, drgania, czy przepływ ciepła. | JS
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Sobota 17.12.2011, 11:24
NOWY WYTRZYMAŁY
SUPERMATERIAŁ. LEKKI JAK SKRZYDŁO MOTYLA
Naukowcy
nadali mu imię: shrilk.
Przyroda
jest źródłem wielu wynalazków. Tym razem jej podpatrywanie zaowocowało
wynalezieniem nowego materiału, który może zastąpić plastik, a także znaleźć
zastosowanie w medycynie - informuje stooq.com.
Shrilk,
bo taką nazwę nadali naukowcy nowemu materiałowi, to syntetycznie otrzymana
kutikula - oskórek owadów. Ta substancja ma niezwykłe właściwości: potrafi być
sztywna - by chronić organy wewnętrzne owadów lub stanowić budulec skrzydeł,
albo giętka - by zapewnić elastyczność stawów. Jej dodatkową zaletą jest
niezwykła lekkość.
Kutikula
to z punktu widzenia inżyniera kompozyt - naprzemiennie ułożone warstwy chityny
i białka. Substancje te, oddziaływując na siebie wzajemnie, powodują albo
niezwykłą sztywność albo giętkość tego materiału.
Naukowcom
z Wyss Institute for Biologically Inspired Engineering na Uniwersytecie
Harvarda, którzy badali kutikulę, udało się odtworzyć tę substancję w
laboratorium. Shrilk może być wytrzymały i twardy jak aluminium. Może też być -
dzięki zmianie zawartości wody podczas produkcji - bardzo elastyczny. Można go
też podgrzewać i formować w dowolne kształty.
Co
najważniejsze jest też biodegradowalny i bardzo tani: do jego produkcji używa
się chityny - odpadu powstałego przy obróbce krewetek.| WB
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Wtorek 13.09.2011, 12:00
NIEMCY
WYPRODUKOWALI PAJĘCZĄ NIĆ. SILNIEJSZA NIŻ STAL
Jest
bardziej elastyczna od gumy.
Niemiecka
firma Amsilk z Monachium ogłosiła właśnie, że jest wstanie wyprodukować
syntetyczną pajęczą nić. Wynalazek ten może być stosowany w medycynie,
przemyśle tekstylnym, samochodowym, ale także przy podboju kosmosu - informuje
thelocal.de.
Firmie
Amsilk udało się prześcignąć wiele światowych koncernów, które od wielu lat
pracują nad sposobem pozyskiwania syntetycznej jedwabnej pajęczej nici -
niezwykle lekkiej, elastyczniejszej od gumy i wytrzymalszej od stali.
Proces
produkcyjny tej nici chroniony jest już przez 70 patentów. Wykorzystano w nim
nieszkodliwą bakterię typu E.coli oraz geny pająka odpowiedzialne za produkcję
białka, z którego składa się nić.
Niestety,
obecnie wyprodukowanie kilograma takiej nici jest bardzo drogie. Amsilk
nawiązał więc współpracę z Fraunhofer Technology Research Institute. Jej celem
jest takie zmodyfikowanie procesu produkcyjnego, by obniżyć koszty jej
wytwarzania do minimum.
Nigdy
nie uda nam się uzyskać kosztów takich, jak przy produkcji nylonu - twierdzi
Thomas Scheibel, jeden z twórców syntetycznej pajęczej nici. - Jednak wiele procesów
produkcyjnych trzeba zmodyfikować, gdyby tak się nie stało kilogram przędzy
kosztowałby 100 tys. euro.
Prezes
Amsilk Axel Leimer przekonuje, że pierwsze wyroby z syntetycznej pajęczej nici
zobaczymy już w przyszłym roku. | WB
„NEWSWEEK” nr 1, 09.01.2005 r.
SUCHA WODA
Wygląda jak woda. Płynie jak woda, ale nie moczy. Ma
magiczną moc – można w niej zamoczyć laptopa, ale po wyjęciu będzie suchy i
gotowy do pracy. Substancja nazywa się 3M Novec 1230 Fire Protection Fluid i
może okazać się przełomem w gaszeniu pożarów w biurach czy muzeach.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [08.11.2009, 09:18]
2 źródła, 2 wideo
NA ORBITĘ
WJEDZIEMY... WINDĄ (WIDEO)
Prototyp urządzenia napędzanego laserem już działa.
Robot zasilany wiązką światła lasera wdrapał się po linie
na wysokość kilometra. Wydarzyło się to podczas próby zorganizowanej przez NASA
- donosi "Rzeczpospolita".
Zespół naukowców LaserMotive, których maszyna pokazała,
że literacki mit o "kosmicznej windzie" już mitem wcale nie jest,
dostał 900 tys. dolarów na dalsze badania.
Prototyp windy to robot w trójkątnej ramce z prętów
obejmujących kwadrat paneli fotoelektrycznych z silnikiem elektrycznym i
układem sterowania. Energii elektrycznej silnikowi dostarczyły panele
fotoelektryczne. Źródłem energii nie było jednak Słońce, ale promień lasera -
tłumaczy gazeta. | JS
„WPROST” nr 3,
21.01.2007 r. POWIETRZNA ŻEGLUGA
Niedługo
po morzach i oceanach mogą pływać ogromne statki napędzane... latawcami.
„Powietrzna
żegluga” może znacznie zwiększyć oszczędności i obniżyć emisję spalin. Rosnące
ceny ropy i konieczność stosowania ekologicznego paliwa o niskiej zawartości
siarki skłania inżynierów do szukania nowych napędów statków.
Latające
skrzydło:
powierzchnia 160-5000 mkw. Wieloprzegrodowa płaszczyzna i aerodynamiczny
kształt zwiększa silę napędową. Siła napędowa największego latawca może wynosić
nawet 6800 koni mechanicznych.
Najwyższa
moc napędowa:
nawet trzykrotnie większa niż w wypadku tradycyjnych silników.
Siła
wiatru rośnie wraz z wysokością.
Kierunek
żeglugi:
latawiec SkySail może być używany nawet przy wychyleniu do 50 stopni pod wiatr.
SkySail
pozwala zaoszczędzić od 10 proc. do 35 proc. paliwa.
"ANGORA" nr 29, 16.07.2006 r.
Francja
"THE SUNDAY TIMES" 02.07.2006 r.
Czy
to łódź? Czy samolot? To prom przyszłości
PO
WODZIE DO BRZEGU
To
nie łódź, choć korzysta z portów,
i
nie samolot, choć unosi się
w
powietrzu. Rewolucyjny francuski
prom
może niedługo transportować
pasażerów
poprzez kanał
La
Manche z szybkością ponad
100
mil na godzinę. Nie dotykając
lustra
wody.
Latająca
łódź, inaczej Wing-In-Ground-Effect opiera się na tzw.
efekcie
przypowierzchniowym, który
pozwala
mewom lecieć blisko powierzchni
wody.
Rosja używała samolotów
korzystających
z tej zasady
podczas
zimnej wojny.
Teraz,
gdy ceny paliwa wciąż rosną,
nadszedł
czas skrzydlatych łodzi.
Rząd
francuski nagrodził 300
tys.
funtów przedsiębiorstwo Focus
21 z
Marsylii, które pracuje nad aeropterem,
jak
nazywany jest nowy
środek
transportu. Aeropter jest
przedsięwzięciem
wysokiej technologii
z
szerokim zapleczem przemysłowym.
Korzystając
z doświadczenia
Rosjan,
Amerykanów i Australijczyków,
Focus
21 zamierza stworzyć
latający
prototyp w ciągu najbliższych
trzech
lat.
–
Taka technologia stanie się
przedmiotem
wielkiego zainteresowania.
To
nieuchronne przy wzrastających
wciąż
kosztach paliwa – zapewnia
Eric
Magre, założyciel i szef
Focus
21. Jedną z zalet pojazdu jest
to, że
będąc w zasadzie samolotem,
będzie
korzystał z portów i podlegał
morskim
a nie lotniczym regulacjom,
co
czyni go łatwiejszym
w
użytkowaniu niż zwykły samolot.
Magre,
40-letni architekt morski
i
projektant samolotów, widzi swój
wynalazek
jako idealny do pokonywania
kanału.
– Chcę przetrzeć szlak
dla
nisko latających samolotów statków
z
ładunkiem o wadze kilku tysięcy
ton,
które będą mogły przemierzać
oceany
z kontenerami, pojazdami
i
pasażerami – mówi
Magre.
– Współpracujemy
z firmami kurierskimi,
ponieważ
transport WIGE zapewni
im
redukcję kosztów w porównaniu
z
transportem lotniczym.
Podobną
karierę wróżono już poduszkowcom
wymyślonym
przez
Brytyjczyków
w latach 60. Również
wodoloty
swego czasu uważane były
za
pojazdy przyszłości. W przeciwieństwie
do
poduszkowców skrzydlate
łodzie
są ciche i nie skaczą
na
falach. Poruszają się z dwukrotnie
większą
prędkością, zużywając
mniej
mocy, unoszą się na wodzie
dzięki
krótkim, małym skrzydłom.
(...)
(jm)
Charles
Bremner
© The Times
Newspaper Limited,
2006
Latające
łodzie wykorzystują tzw. efekt przypowierzchniowy,
który pozwala lecieć blisko powierzchni wody Fot: aee.odu.edu
„WPROST” nr 25, 25.06.2006 r. TRANSPORT LOTNICZY
PODNIEBNA
CIĘŻARÓWKA
SKYFREIGHTER to skrzyżowanie sterowca i samolotu.
Startuje i ląduje pionowo. W dodatku jest szybszy niż statki handlowe i może
zabrać na pokład nawet 500 ton towarów, znacznie więcej niż największe samoloty
transportowe.
Nie potrzebuje lotnisk ani urządzeń do załadunku i
rozładunku. Może startować i lądować zarówno na lądzie jak i na wodzie.
System obrotowych silników i komputerowy układ
manewrowania pozwalają na pionowy start i lądowanie, latanie na dużych wysokościach
z prędkością 160 km/godz. oraz obrót o 360 stopni wokół własnej osi.
Zasięg około 9000 km bez tankowania
Zbiorniki wypełnione helem lub próżniowe
Długość 372 m
Szerokość 77,5 m
Wysokość 46,5 m
Ładowność 500 t
Źródło: Millennium Airship Inc.
[Takie pojazdy powinny przemieszczać się wykorzystując
prądy atmosferyczne, lecąc optymalną trasą dla danej pory roku, na odpowiedniej
wysokości (na podstawie danych instytutów klimatycznych, meteorologicznych).
Wówczas skutki uboczne, oraz koszty przelotu byłyby minimalne. – red.]
www.o2.pl | Wtorek [09.06.2009, 06:12] 1 źródło
KONSTRUKCJA Z HELEM MA DOWOZIĆ NA SKRAJ KOSMOSU.
Jest to bezpośrednia konkurencja dla pomysłu wciąganej
kablem windy, która ma wynosić statki kosmiczne na orbitę, do tego może powstać
szybciej niż tamta konstrukcja. Tak przynajmniej sądzą jej pomysłodawcy z
Uniwersytetu York w Toronto - na ich artykuł w piśmie "Acta
Astronautica" powołuje się "The New Scientist".
Wieża ma mieć 15 km wysokości, choć jej autorzy, Brendan
Quine, Raj Seth i George Zhu, przewidują możliwość postawienia jej na szczycie
górskim, co dodałoby jej jeszcze około 5 km wysokości. Miałaby ona służyć
badaniom atmosferycznym, turystyce, telekomunikacji i jako platforma dla
pojazdów kosmicznych.
Do jej budowy miałyby posłużyć pneumatyczne moduły na
bazie polietylenowo-kewlarowych rur. Dziś używa się ich przy budowie m.in.
promów kosmicznych. Usztywniłoby je napełnienie helem. Model stworzony z pomocą
firmy Thoth Technology Inc jest 7-metrowym odpowiednikiem wieży w mniejszej
skali - informuje czasopismo.
By utrzymać się w pionie, pełna
konstrukcja powinna zawierać żyroskopy i systemy aktywnie stabilizujące w
każdym module. Gotowa wieża składałaby się ze 100 modułów po 150 metrów
wysokości i 230 metrów średnicy. Tworzyłyby ją napełnione helem tuby o średnicy
dwóch metrów. Po wypełnieniu gazem konstrukcja powinna ważyć około 800 tys.
ton, dwa razy tyle co największy supertankowiec. | JS
W-wa 22.01.2010 r.
Piotr Kołodyński
Skr. 904, 00-950 W-wa 1
POLSKA
Tel. 0 608 174 362
wolnyswiat@op.pl
wolnyswiat@wolnyswiat.pl
THE EUROPEAN AND AMERICAN SPACE AGENCY
He appeared on the Internet last news about another project launching
objects into space / making them an initial velocity in this order:
www.o2.pl / www.sfora.pl | Monday [18.01.2010, 20:40]
OTO GUN, WHICH LOADS GO OFF INTO ORBIT (VIDEO)
Barrel is to be a mile long.
Thanks to the cost of sending a kilogram of cargo into orbit will drop from
2.3 thousand. dollars to about $ 130 - physorg.com reports.
The originator of the physicist, John Hunter. It is based on our own
experience years ago, when the gun was built running the length of 130 meters.
The new version would drive the load on the principle of expansion is
heated and compressed hydrogen. Once fired up to turn a small rocket engines -
added service.
According to Hunter cargo weighing 450 kg would be able to propel the speed
of 6 km / s.
Enormous overload exclude people travel by this method. Fired body
skurczyłoby this method twice - explains the researcher.
A journey through the atmosphere would take 100 seconds. | JS
Here's my proposal:
Sincerely,
Piotr Kołodyński
red. - www.wolnyswiat.pl
Polskojęzyczna, precyzyjniej sformułowana, wersja:
W-wa 22.01.2010 r.
DO EUROPEJSKIEJ I AMERYKAŃSKIEJ AGENCJI KOSMICZNEJ
Pojawił się ostatnio news w Internecie, o kolejnym
projekcie wystrzeliwania obiektów w kosmos/nadawania im wstępnej prędkości w
tym celu:
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [18.01.2010,
20:40]
OTO DZIAŁO, KTÓRE WYSTRZELI ŁADUNKI NA ORBITĘ (WIDEO)
Lufa ma mieć półtora kilometra długości.
Dzięki temu koszt wysłania kilograma ładunku na orbitę
spadnie z 2,3 tys. dolarów do około 130 dolarów - donosi physorg.com.
Pomysłodawcą jest fizyk, John Hunter. Bazuje on na
własnych doświadczeniach sprzed lat, gdy zbudowano działające działo długości
130 metrów.
Nowa wersja miałaby napędzać ładunek na zasadzie
rozprężania się podgrzanego i skompresowanego wodoru. Po wystrzale włączyć się
mają małe silniki rakietowe - dodaje serwis.
Według Huntera ładunek o wadze 450 kg byłby w stanie
rozpędzić do prędkości 6 km/s.
Olbrzymie przeciążenie wykluczałoby podróżowanie tą
metodą ludzi. Wystrzelone tą metodą ciało skurczyłoby się dwukrotnie - tłumaczy
naukowiec.
Podróż przez atmosferę trwałaby 100 sekund. | JS
A oto moja propozycja (Ekologiczne i efektywne wystrzeliwanie
obiektów w kosmos/nadawanie im wstępnej prędkości):
Z poważaniem,
Piotr Kołodyński
red. - www.wolnyswiat.pl , www.pzepr.pl
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Wtorek [16.02.2010,
21:28]
NIE POLECIMY Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA. TO ZABÓJCZE!
To koniec podboju kosmosu?
William Edelstein z Johns Hopkins University School of
Medicine w Baltimore odebrał nam nadzieję na zwiedzanie kosmosu z prędkością
bliską światłu. Jego zdaniem, im szybciej, tym niebezpieczniej. A prędkość
bliska światłu po prostu zabije załogę - informuje newscientist.com.
Przestrzeń kosmiczna jest prawie pusta. Ale to
"prawie" czyni wielką różnice, również w tym przypadku. W każdym
centymetrze sześciennym kosmosu są bowiem średnio mniej niż dwa atomy wodoru.
To wystarczy, by zabić załogę statku i co najmniej uszkodzić jego urządzenia.
Zgodnie ze szczególną teorią względności Einsteina przestrzeń
i czas ulegają zniekształceniu dla obserwatorów podróży przy różnych
prędkościach. To oznacza - zdaniem Edelsteina - że przy prędkości bliskiej
prędkości światła, przestrzeń międzygwiezdna jest wysoce skompresowana, a tym
samy liczba atomów wodoru zwiększa się. Co gorsze, wzrasta również energia
kinetyczna atomów wodoru. Przy prędkości bliskiej światłu będzie ona równa 7
teraelectron voltom, czyli będzie porównywalna do tej jaką osiągną cząsteczki w
Large Hadron Collider.
Jak wyliczył Edelstein 10-cm powłoka statku zdołałaby
wchłonąć zaledwie 1 proc. tej energii!
A to nie koniec. Jeszcze gorsze skutki wywarłoby
promieniowanie jonizujące. Jego śmiertelna dawka dla człowieka wynosi 6
siewertów. Tymczasem przy prędkości bliskiej światłu załoga w ciągu sekundy
otrzymałaby ponad 10 tysięcy siwertów!
Edelstein spekuluje, że może to być jeden z powodów dla
których kosmici nie złożyli nam jeszcze wizyty.
Nawet gdyby mieli technologie pozwalającą im na osiąganie
takiej prędkości, to zapewne znaleźlibyśmy ich w uszkodzonym statku, z zepsutą
elektroniką, leżących martwych na pokładzie - twierdzi Edelstein. | WB
„PRZEKRÓJ” nr 8, 23.02.2003 r.
NAJCZARNIEJSZA
CZERŃ
Odblaski światła wewnątrz instrumentów optycznych
zamazują obraz, dlatego ich wnętrze często maluje się czarną farbą. Jednak
żadna farba nie była idealnie czarna. Do dziś. Naukowcy z brytyjskiego National
Physical Laboratory w Teddington opracowali powłokę niklowo-fosforową, która
wielokrotnie przewyższa „jakość czerni” stosowanych dotąd barwników. Zwykle
czarna farba odbija 2,5 procenta padającego na nią prostopadle światła, a
powłoka nowego typu – siedem razy mniej. Jeszcze większa jest różnica przy
świetle padającym pod kątem 45 stopni – aż 25-krotna. Można pokrywać nią metale
i ceramikę. Jej główną wadą jest wrażliwość na zadrapanie, za to dobrze znosi
warunki kosmiczne. Czarniejsze powłoki mogą poprawić rozdzielczość teleskopu
Hubble’a.
„PRZEKRÓJ” nr 39, 26.09.2004 r.:
Rozdrobniona skrobia, oliwa i
woda – po przyłożeniu napięcia mieszanina ta zmienia się z płynu w ciało stałe,
a po wyłączeniu prądu znowu jest płynna. Może się to przydać np. w
amortyzatorach o zmiennej czułości. [oraz w sekciarstwie... – to oczywiście
żart. – red.]
„WPROST” 27.02.2005 r.
CHODZĄ JAK MY
Uczeni skonstruowali roboty,
które poruszają się jak ludzie – kroczą na dwóch nogach, nieznacznie się
kołysząc. Wyposażono je nawet w mechaniczne ramiona, którymi machają, aby
zachować równowagę. Model opracowany w Massachusetts Institute of Technology uczy się chodzenia podobnie jak
dziecko i jest w stanie dostosować kroki do typu terenu. Z kolei robot z
Cornell University jest bardzo oszczędny – zużywa tyle energii, ile idący
człowiek. Dotychczasowy rekordzista Honda Asimo potrzebował jej 10 razy więcej.
Prace nad maszynami posłużą m.in. do zaprojektowania nowych protez dla
niepełnosprawnych. | (JAS)
www.o2.pl | www.sfora.pl Poniedziałek [05.04.2010,
13:01]
POLACY SKONSTRUOWALI PIERWSZĄ SZTUCZNĄ RYBĘ
Ma srebrny kolor, czarne płetwy, 60 cm długości i waży
blisko 3,5 kg - tak wygląda sztuczna ryba: pierwszy polski podwodny robot
mobilny, który sposobem poruszania przypomina żywą rybę - donosi TVP Info.
"CyberRybę" skonstruowali studenci Wydziału
Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Robot wyposażony jest w kamerę oraz
zestaw czujników.
Ponieważ imituje rybę młodzi naukowcy liczną na
zainteresowanie ich konstrukcją ze strony polskiej armii.
Może być wykorzystywana jako wojskowy podwodny robot
zwiadowczy. Może poruszać się całkowicie autonomicznie albo być sterowany za
pomocą komputera lub telefonu komórkowego - powiedział inż. Marcin Morawski.
Koszt budowy jednego robota to jedynie 2 tys. zł. | AJ
Fot. www.cyberryba.eu
www.o2.pl | Czwartek
[22.01.2009, 20:54] 2 źródła, 2 wideo
ZBUDOWALI ŁÓDŹ, KTÓRA NIE POTRZEBUJE NAPĘDU
W ruch wprowadza ją napięcie powierzchniowe wody.
Naukowcy z Pittsburga, zainspirowani sposobem poruszania
się po powierzchni wody różnych gatunków owadów, skonstruowali prototyp
miniłodzi.
Jej osobliwością jest to, że nie posiada żadnych
ruchomych elementów. Jako napęd wykorzystuje napięcie powierzchniowe wody.
Jeśli np. odpowiednio wychyli się do tyłu, napór wody popchnie ją do przodu.
Dzięki zamontowanej elektrodzie, która pełni w wynalazku
tę samą rolę, co zakończenie odwłoka u owadów, miniłódka może się poruszać w
dowolnym kierunku.
Opracowana przez nas miniłódka może być docelowo
wykorzystywana jako robot, badający jakość wody zarówno w małych, jak i
większych zbiornikach wodnych, nawet w oceanach - mówi Sung Kwon Cho, profesor
z pittsburskiej Swanson School of Engineering. | AB
"NEWSWEEK" nr 45, 13.11.2005 r.
CHIRURG WIELKOŚCI SZMINKI
Bezkrwawe operacje nie są już domeną szamanów. Ich przeprowadzanie
stanie się możliwe dzięki miniaturowym robotom wprowadzanym do organizmu i
poruszającym się w krwioobiegu. Takiego właśnie robota wielkości szminki
opracowali naukowcy z University of
Nebraska. Wyposażony jest on w kamerę i wysuwane narzędzia chirurgiczne,
co pozwala lekarzowi przeprowadzać operacje zdalnie sterowane. Ten nowoczesny
sprzęt chirurgiczny będzie wykorzystywany na przykład na polu bitwy lub w
kosmosie. Pierwszą operację zaplanowano na wiosnę 2006 roku.
„WPROST” nr 1155, 23.01.2005 r.
POLAR Z PINGWINÓW
MÓZG SZCZURA ZA STERAMI
SAMOLOTU!
Szwajcarski inżynier George de
Mestral, zmęczony ciągłym czyszczeniem po spacerach sierści swego ulubionego
psa, zbadał pod mikroskopem tkwiące w niej nasiona rzepienia pospolitego
(Xanthium strumarium) i wymyślił velcro - uniwersalne zapięcie zwane rzepem.
Wkrótce w sklepach pojawi się odzież z materiału lepszego niż polar, który w
niskiej temperaturze zapobiega utracie ciepła, a w wyższej umożliwia wentylację
ubrania. Prof. Julian Vincent z brytyjskiego University of Bath wykorzystał
strukturę upierzenia pingwinów oraz mechanizm znany dzięki sosnowym szyszkom,
które otwierają się, gdy spada wilgotność. Stworzony przez niego materiał
zawiera warstwę mikroskopijnych wełnianych "kolców", które w wyższych
temperaturach podnoszą się, pozwalając na swobodny przepływ powietrza.
- Na razie tylko w wypadku 10
proc. produktów wykorzystano technologie odwołujące się do mechanizmów
stosowanych przez żywe organizmy, ale w najbliższych latach pojawi się wiele
nowych wyrobów tego rodzaju - powiedział w rozmowie z "Wprost" prof.
Vincent, który zajmuje się biomimetyką, czyli podpatrywaniem rozwiązań
istniejących w przyrodzie. Przykładem może być futro niedźwiedzia polarnego,
które zainspirowało specjalistów firmy Malden Mills pracującej nad lekką i
ciepłą tkaniną mogącą zastąpić wełnę. Uczeni wykorzystali cienkie włókna poliestrowe,
których sploty przypominają układ włosów na niedźwiedziej skórze. Stworzony w
ten sposób polartec został uznany przez tygodnik "Time" za jeden z
najważniejszych wynalazków XX wieku.
Pajęczyna na prąd
Popularne zapięcia na rzepy
mogą się wkrótce doczekać konkurencji - tym razem wzorowanej na nogach pająków,
owadów i jaszczurek. Te stworzenia potrafią chodzić po gładkich powierzchniach,
takich jak ściana czy szyba. Rekordzistami są gekony, które potrafią zawisnąć
na czubku palca przyklejonego do podłoża. Miliony mikroskopijnych włosków
pokrywających stopy tych zwierząt przywierają do dowolnego podłoża dzięki
oddziaływaniu elektromagnetycznemu między
atomami. Ten mechanizm jest
odporny na wodę i zabrudzenia, można go stosować nawet w próżni - udowodnili
uczeni z Lewis and Clark College. Wyniki ich pracy pozwoliły na wyprodukowanie
pierwszego syntetycznego "kleju gekona" na University of California w
Berkeley. Okazało się, że najważniejsze są wymiary włosków - im mniejsze, tym
lepiej przylegają. "Nie musimy więc dokładnie naśladować natury, co
pozwoli na tanią i masową produkcję" - mówi prowadzący badania dr Roland
Fearing.
Bliscy osiągnięcia tego celu są
też uczeni, którzy od dziesięcioleci próbują skopiować strukturę pajęczych
nici. Są one lekkie, rozciągliwe nawet do 50 proc. pierwotnej długości,
przyjazne dla środowiska, a wytrzymałością dorównują kevlarowi, z którego są
produkowane kamizelki kuloodporne. Pająki w odróżnieniu od jedwabników nie
nadają się jednak do hodowli - są samotnikami i kanibalami (mają silny instynkt
ochrony terytorium). Dlatego uczeni postanowili wyizolować geny odpowiedzialne
za produkcję pajęczyny i wszczepić je do komórek innych zwierząt. Firmie Nexia
udało się to w wypadku kóz, które pajęcze białka wydzielały wraz z mlekiem.
Wygodniejszą metodę znaleźli
izraelscy i niemieccy uczeni. "Wykorzystaliśmy komórki pobrane od
gąsienicy sówki, ponieważ jest blisko spokrewniona z pajęczakami, co ułatwia
przeniesienie genów" - tłumaczy dr Uri Gat z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
Dzięki sztucznym modyfikacjom będzie można wyprodukować włókna pajęczyny o
niespotykanych w naturze właściwościach, na przykład przewodzące prąd albo
zawierające składniki bakteriobójcze.
Stacja kosmiczna z termitów
Biomimetyka wykracza poza
tworzenie nowych materiałów. Inspirację z biologii czerpią konstruktorzy nowych
samolotów, które będą mogły płynnie zmieniać geometrię skrzydeł w czasie lotu
(odpowiednią aerodynamikę zapewni im pokrycie płytkami wzorowanymi na rybich
łuskach). Zachowanie chrząszcza strzela bombardiera (Brachinus fumans) ma
zastosowanie w pracach nad nowym typem silnika odrzutowego - wzorem jest jego
system obrony przed wrogami, których owad spryskuje strumieniem wrzącego płynu.
Biomimetyka jest też
wykorzystywana w architekturze. Konstrukcja wieży Eiffla była wzorowana na
wewnętrznej strukturze najmocniejszego elementu ludzkiego szkieletu - kości
udowej. Olbrzymie liście wiktorii amazońskiej utrzymujące się na powierzchni
wody były inspiracją dla budowniczych słynnego londyńskiego Pałacu
Kryształowego, który spłonął w 1938 r. Zaprojektował go Joseph Paxton -
ogrodnik bez kwalifikacji inżyniera czy architekta.
Uczeni podpatrują też termity
żyjące na pustyniach Namibii. "Chcemy zbudować nowy typ budynku, który
będzie samowystarczalny i odporny na niekorzystne warunki pogodowe. Być może w
ten sposób będzie można konstruować nawet stacje kosmiczne na Księżycu czy
Marsie" - prognozuje dr Rupert Soar z Loughborough University. Szczególnie
interesuje go skomplikowana sieć kanałów wewnątrz termitiery, która działa jak
naturalne urządzenie klimatyzacyjne nie wymagające żadnego zasilania.
Pełzające roboty w jelitach
Kopalnią pomysłów na nowe
rozwiązania techniczne są stawonogi - najliczniejszy i najróżnorodniejszy typ
zwierząt. Pustynne chrząszcze Stenocara mają na grzbiecie skraplacz, który
pozwala im na uzyskiwanie wody z porannej mgły. Jest on kilka razy wydajniejszy
niż najlepsze systemy stosowane przez ludzi - pozwala na zebranie
kilkudziesięciu litrów płynu z metra kwadratowego tkaniny umieszczonej na
drodze wiatru niosącego mgłę. Z kolei pospolite karaluchy stały się obiektem
zainteresowania konstruktorów maszyn. Robot RHex swoją wyjątkową mobilność
zawdzięcza budowie nóg wzorowanej na strukturze odnóży owadów.
W laboratoriach powstają też
inspirowane budową krabów, skorpionów, minogów i węży roboty, których zadaniem
jest przedostanie się w niedostępne dla ludzi miejsca, na przykład do ruin
budynku. Uczeni ze Scuola Superiore Sant'Anna w Pizie skonstruowali endoskop
Bioloch, którego końcówka porusza się jak nereida (Nereis diversicolor), morski
robak spokrewniony z pijawkami i dżdżownicami. Dzięki falującym ruchom
urządzenie będzie mogło się przemieszczać przez jelito grube, nie wywołując u
badanego przykrych doznań towarzyszących standardowej kolonoskopii.
Chrząszcze przeciwpożarowe
Dla uczonych niedościgłym
wzorem są narządy zmysłów zwierząt. Amerykańska armia intensywnie bada m.in.
ciemniki czarne (Melanophila acuminata) - chrząszcze, które potrafią dostrzec
pożar nawet z odległości 50 km. Ich narządy, wykrywające promieniowanie
podczerwone, są o wiele czulsze niż najlepsze wojskowe noktowizory i kamery
szpiegowskie. Najbardziej złożoną, a zarazem najtrudniejszą do skopiowania
strukturą w przyrodzie jest jednak mózg. Nawet prosty układ nerwowy doskonale
radzi sobie z zadaniami, które przerastają możliwości współczesnych komputerów,
takimi jak rozpoznawanie partnerów czy
wyszukiwanie pożywienia. Owady
i skorupiaki mają narządy zmysłów podobne do ludzkich, ale do wykonania tych
samych zadań używają znacznie mniej zasobów. Do tego, do czego my potrzebujemy
setek neuronów, im wystarczy kilka.
Kawałek szczurzego mózgu,
hodowany w laboratorium, potrafi pilotować myśliwiec - ogłosili uczeni z
University of Florida. Udało im się stworzyć coś, co nazywają żywym komputerem
- układ złożony z 25 tys. neuronów pobranych z kory mózgowej szczura. Komórki
początkowo są rozproszone, ale z biegiem czasu wytwarzają połączenia i są w
stanie wykonywać proste zadania. Metodą prób i błędów opanowały posługiwanie
się komputerowym symulatorem lotu myśliwca F-22. W przyszłości najsprawniejsze
komputery będą połączeniem elektroniki i żywych komórek.
Jan Stradowski
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Środa [19.08.2009, 16:36] 1 źródło
BEZ PROBLEMU PRZEROBIĄ KAŻDY PLASTIK
Rewolucyjny proces zmieni oblicze recyklingu.
Dotychczas jedyny sposób na wprowadzenie plastiku do
powtórnego obiegu był bardzo pracochłonny. Tylko oczyszczone opakowania
wykonane z tego samego rodzaju materiału mogły być poddane recyklingowi. Jednak
nowa fabryka otwarta w Luton pod Londynem stosując nowoczesną technologię jest
w stanie przerabiać każdy rodzaj plastiku na sklejkę - podaje economist.com.
EcoSheet (tak nazywa się nowy materiał) kosztuje tyle
samo co normalna sklejka i tak jak ona może zostać użyty do wielu konstrukcji.
Przewaga nowego materiału to m.in brak drzazg,
odporność na zgniliznę oraz 100-procentowa podatność na recykling, nawet po
pomalowaniu czy wbiciu gwoździ - mówi Turul Taskenet współzałożyciel fabryki.
Sam proces polega na zapiekaniu sproszkowanego
plastiku umieszczonego pomiędzy polimerowymi płachtami, by nadać mu kształt i
strukturę przy jednoczesnym przedmuchiwaniu sprężonym powietrzem, dla nadania
materiałowi wytrzymałość i strukturę.
Początkowo fabryka ma produkować ok. 360 tys. płyt
materiału rocznie - podaje economist.com.
Obecnie w Wielkiej Brytanii recyklingowi podlega tylko
ok. 20 proc. plastikowych odpadów. | JP
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Czwartek 19.01.2012, 10:57 ostatnia aktualizacja: 19.01.2012,
10:58
REWOLUCYJNY WYNALAZEK POLAKÓW. PRZEMYSŁ NIE BĘDZIE TRUŁ WODY
Wszystko dzięki fotokatalizatorom.
Polscy
naukowcy z Instytutu Chemii Fizycznej PAN pracują nad rewolucyjną metodą
oczyszczania wody ze związków organicznych. Wystarczy fotokatalizator i światło
słoneczne - informuje onet.pl.
Moja
praca przypomina trochę alchemię. Biorę "magiczny" proszek, wsypuję
do brudnej wody, mieszam i wystawiam na słońce. Po paru godzinach mam czystą
wodę plus substancje, z których można robić użyteczne rzeczy, na przykład leki
- tłumaczy autor badań dr inż. Juan Carlos Colmenares z IChF PAN.
Ale
nie tylko. Z jego doświadczeń, przeprowadzonych w Instytucie Chemii Fizycznej
PAN w Warszawie wynika, że odseparowane odpady można z powodzeniem
przekształcać także w użyteczne związki chemiczne czy paliwo.
Fotokatalizatory,
którymi się zajmujemy, są pod wieloma względami odmienne od tradycyjnych
katalizatorów. To substancje stałe, których podstawą jest dwutlenek tytanu. Ich
aktywacja następuje pod wpływem światła - tłumaczy dr Colmenares.
Kiedy
nowa metoda zostanie zastosowana w praktyce? W przyszłym roku zostaną
przeprowadzone próby w ogromnych fotoreaktorach biochemicznych Uniwersytetu w
Kordobie w Hiszpanii.
Trzeba
przeprowadzić jeszcze wiele testów i badań - twierdzi dr Colmenares. | WB
"NEWSWEEK"
nr 31, 06.08.2006 r.
PLASTIK
OWOCOWO-WARZYWNY
A gdyby tak tworzywa sztuczne produkować z soku
jabłkowego? Wbrew pozorom pomysł nie jest wcale absurdalny, a pierwsze takie
przedmioty już powstają.
Talerz wykonany z soczystych i dojrzałych owoców? Choć
dziś trudno to sobie wyobrazić, już wkrótce będziemy mogli jeść zupę z talerzy
wykonanych właśnie z tego typu tworzywa. Naczynie takie w przeciwieństwie do
tradycyjnych plastikowych produktów nie zagrozi naturalnemu środowisku. A będzie
miało wszystkie zalety stosowanych dotychczas.
Ekologiczne tworzywa z soi i kukurydzy zaczęto wytwarzać
już w latach 30. XX wieku. Wtedy jednak technologie produkcji były mało
wydajne, kosztowne, a efekt końcowy - niezadowalający. Problemy te udało się rozwiązać
dopiero kilka lat temu. A przed kilkoma tygodniami naukowcy z University of
Wisconsin w Madison poinformowali na łamach "Science", że opracowali
technologię pozwalającą wykonywać plastik z owoców, miodu i innych surowców
zawierających fruktozę.
Nowa metoda w wielkim skrócie polega na wydobyciu z cukru
związku o chemicznej nazwie 5-hydroksymetylofurfural, czyli HMF. Co można z
niego zrobić? Jak twierdzi kierujący projektem profesor James Dumesic, lista
potencjalnych produktów z owocowego tworzywa jest bardzo długa. Począwszy od
butelek i pojemników przez tkaniny aż po środki farmaceutyczne i paliwo do
silników Diesla. Ma też nadzieję, że niedługo rozpocznie się ich produkcja.
W ten sposób naukowcy wydłużyli listę naturalnych
surowców, z których w przyszłości będą powszechnie wytwarzać ekologiczne
tworzywa. Na rynku już dzisiaj można znaleźć produkty z plastiku na bazie
kukurydzy. Technolodzy z firm Nature Works i Amcor PET Packaging wyprodukowali
z niej ulegający biodegradacji polimer polikwasu mlekowego (PLA - polilaktyd).
Nowy plastik przeszedł pomyślnie wszelkie kontrole. Dzięki temu od końca
ubiegłego roku w sklepach Francji, Finlandii, Japonii czy Stanów Zjednoczonych
można znaleźć mleko, oleje, alkohole, napoje i sosy w pojemnikach z ekologicznego
polilaktydu. Największym atutem tych opakowań jest to, że rozkładają się w
kompostowni w ciągu zaledwie 75-80 dni, podczas gdy zwykła plastikowa butelka
może leżeć na wysypisku nawet setki lat.
Chemicy eksperymentują także z roślinami oleistymi i włóknodajnymi,
tj. soją, rzepakiem, lnem, jutą i konopiami. I tak, z oleju sojowego uzyskują
poliole, substancje stosowane w produkcji m.in. elastycznej pianki
poliuretanowej, zawartej w meblach i odzieży. Stan badań jest już na tyle
zaawansowany, że prawdopodobnie za 10-15 lat poliole z tej rośliny zastąpią
tradycyjne tworzywa.
Nadzieję na tak prędki sukces mają też technolodzy z
firmy Soy Works Corporation z Illinois, którzy zamiast oleju sojowego do
produkcji plastiku wykorzystują białko tej rośliny. - Podstawowy proces
wytwarzania tworzywa przypomina robienie spaghetti - porównuje Roy Taylor,
dyrektor tej firmy. Proszek z białka sojowego mieszany jest m.in. z wodą, a
następnie przepuszczany przez maszynę, która tę masę zmienia w przypominające
makaron włókna. Taylor jest zdania, że tworzywo z soi znajdzie zastosowanie w
wielu dziedzinach życia. Powstaną z niego materiały budowlane i ogrodnicze,
różnego rodzaju identyfikatory, dowody tożsamości, opakowania na jedzenie czy
zabawki.
Do produkcji tworzyw sztucznych używana jest również
trzcina cukrowa. W tym przypadku naukowcy korzystają z pomocy bakterii, które
żywią się węglem pochodzącym z glukozy zawartej w tych roślinach. W wyniku
przemian metabolicznych powstają wtedy w organizmach drobnoustrojów tzw. polihydroksykwasy
alkanowe (PHA), związki stanowiące składnik wielu tworzyw. Niektórzy naukowcy
wykorzystują szczepy bakterii genetycznie zmodyfikowanych. Dzięki temu
otrzymują PHA lepszej jakości, a sam proces ich wytwarzania zajmuje mniej
czasu. Ale to im nie wystarcza. Chcą tak zmienić genetycznie rośliny, by same
wytwarzały plastik. Nad tym pracują już specjaliści z amerykańskiego giganta
biotechnologicznego, firmy Monsanto. Do rzepaku i rzeżuchy dodali geny bakterii
produkującej związki, z których mogą powstawać tworzywa sztuczne.
Z kolei kalifornijska firma EarthShell wyprodukowała
bioplastik ze skrobi ziemniaczanej, wapieni i włókien papieru po wtórnej
przeróbce, które na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od tradycyjnych.
Na razie ekologiczny plastik nie jest produkowany na
szeroką skalę, bo kosztuje więcej niż tradycyjny, wytwarzany z ropy naftowej.
Jest dwa razy droższy niż na przykład powszechnie stosowany polietylen. Jest
jednak trwalszy, lżejszy odporny na wilgoć, tłuszcz i zniszczenia oraz łatwo
ulega całkowitemu rozkładowi. Dlatego, kiedy kolejne wyroby z tradycyjnego
plastiku zostaną obłożone dodatkowymi opłatami ekologicznymi - jak to się już
np. stało z reklamówkami w Irlandii - triumfalnego pochodu bioplastiku już nic
nie zatrzyma.
Julia Linard
„NEWSWEEK” 16.03.2003 r.
SUWAK Z KUKURYDZY
Zamki
błyskawiczne z przetworzonej kukurydzy można kupić w japońskich pasmanteriach.
Technologia produkcji suwaków z polikwasu mlekowego została opracowana przez
uczonych z Unitika Group – dużej japońskiej firmy produkującej tworzywa
sztuczne. Nowe zamki włożone do kompostu rozkładają się w kilka tygodni. Są to
więc pierwsze całkowicie ekologiczne suwaki, a w dodatku kosztują tyle co
plastikowe.
www.o2.pl
/ www.sfora.pl | Czwartek [18.02.2010, 14:48]
REKLAMÓWKA Z CUKRU? TO JUŻ MOŻLIWE
Za pięć lat plastik będzie można kompostować.
Od
wielu lat naukowcy zastanawiają się, jak z naturalnych, biodegradowalnych
materiałów wyprodukować plastikowe torby i opakowania. Niestety, wszystkie ich
dotychczasowe osiągnięcia w tej dziedzinie były zbyt kosztowne, by wyprzeć z
rynku plastik produkowany na bazie ropy naftowej.
Brytyjskim
naukowcom udało się jednak rozwiązać ten problem - informuje "The Daily
Telegraph".
Opracowali
oni tanią technologię pozyskiwania polimerów z glukozy zawartej w szybko
rosnących
drzewach i trawach - donosi gazeta.
Nasze
odkrycie jest bardzo obiecujące, mam nadzieję, że ta technologia zostanie
wykorzystana w ciągu dwóch, najdalej pięciu lat - twierdzi Charlotte Williams z
Engineering and Physical Sciences Research Council.
Tworzywa
sztuczne wykonane z ropy rozkładają się przez setki lat, nowy plastik może być
kompostowany w domowym ogródku, rozkłada się w ciągu kilku miesięcy.
To nie
jest jedyna "ekologiczna" zaleta nowego plastiku. Do jego produkcji
potrzeba również o wiele mniej energii niż do otrzymania tradycyjnych tworzyw
sztucznych z ropy.
Ważne
jest również to, że możemy pozyskiwać polimery z glukozy drzew i traw, roślin,
które nie są wykorzystywane jako żywność i wymagają znacznie mniej areału pod
uprawę, by móc pozyskiwać z nich tworzywa sztuczne. To oznacza, że technologia
ta jest mniej kontrowersyjna niż np. uprawa roślin jadalnych na potrzeby
produkcji biopaliw - twierdzi Williams. | WB
"NEWSWEEK"
nr 3, 22.01.2006 r. EKOLOGIA
KROCHMALONY PAPIER
Skrobia wykorzystywana jest dziś w niewielkim stopniu do
produkcji papieru, ale niedługo może stać się głównym składnikiem kartki.
Specjaliści z fińskiego centrum technicznego VTT wyodrębnili ze skrobi
ziemniaczanej związki mogące zastąpić drogie i szkodliwe dla środowiska
materiały, wykorzystywane w produkcji papieru. Uzyskany produkt jest o 30
procent lżejszy od tradycyjnego, co pozwoli zredukować wydatki na transport.
Skrobiowy papier można w całości przetworzyć, a podczas tego procesu do atmosfery
dostaje się znacznie mniej szkodliwych związków niż obecnie.
„NEWSWEEK” nr 39, 02.10.2005 r.
KOREPETYCJE U MATKI NATURY
Każdy nasz problem przyroda już
dawno rozwiązała. Swoje techniki natura doskonali od 3,8 miliarda lat.Skoro
mamy Batmana - człowieka-nietoperza i Spidermana - człowieka-pająka, to może
powinniśmy mieć superbohatera człowieka-małża? - zastanawia się biochemik
Herbert Waite z University of California w Santa Barbara. Małże nie są
najpiękniejszymi z morskich stworzeń, ale jedno potrafią doskonale: wytwarzać
wodoodporny klej. Dzięki niemu przywierają do podmorskich skał tak mocno, że
nawet uderzenia fal ich nie odrywają. Nie ma na Ziemi drugiej substancji o
takich zdolnościach klejących.
Przyroda dokonuje rzeczy, o
których naszym inżynierom się nie śniło. Dlatego coraz częściej próbujemy
naśladować naturę. Wprawdzie rozwiązania występujące w przyrodzie wymagają
często daleko idącej adaptacji, aby nadawały się do wykorzystania przez
człowieka, ale za to pozwalają na wiele udoskonaleń - od odsalania wody po
opracowywanie opływowych kształtów samochodów.
Specjaliści z NASA badają pewne
chrząszcze z rodziny bogatkowatych, które składają jaja w świeżo zwęglonym
drewnie. Owady te potrafią wykryć pożar z odległości wielu kilometrów. Jeśli
poznamy ich tajemnicę, może uda się zaprojektować nowy, tani detektor
podczerwieni. Zaś koncern Volvo próbuje rozgryźć, jak to się dzieje, że choć
szarańcza lata w gęstych chmarach, to jednak owady nie wpadają na siebie.
Owadzie zdolności można by wykorzystać w konstrukcji
"antystłuczkowych" zabezpieczeń w samochodach.
Dzięki pomysłom zaczerpniętym z
przyrody można ulepszać przedmioty codziennego użytku. Choćby ekrany laptopów,
na których w jasnym świetle dnia prawie nic nie widać. Być może rozwiązanie tego
problemu kryje się w pawich piórach. Ich opalizujące błękity i zielenie nie
pochodzą z barwników, lecz z mikroskopijnych struktur. Wzmacniają one dany
kolor, odbijając tylko niektóre długości fal świetlnych. Firma Qualcomm,
opierając się na tym pomyśle, opracowuje monitor, w którym kolory wytwarzane
będą przez mikrostruktury umieszczone pod powierzchnią ekranu. W padającym na
ekran świetle kolory zrobią się wyraźniejsze. Taki ekran nie potrzebuje w dzień
własnego podświetlenia, więc nie dość, że będzie się nadawał do pracy w pełnym
słońcu, to jeszcze zużyje mniej energii.
Celem inżynierów jest także
kopiowanie z przyrody metod produkcji. Uczeni z Sandia National Laboratories
opracowują nową technikę montażu, podpatrzoną u mięczaków morskich. Umieszczone
w naczyniu cząsteczki, które mają fragmenty "wodolubne", i takie,
które są przez wodę odpychane, układają się w określone sekwencje. Gdy woda
wyparuje, cząsteczki same tworzą warstwy, takie jak w muszlach mięczaków.
Korzystając z tego samego mechanizmu, ale używając innych związków chemicznych,
uczeni tworzą filtry do wody - średnica przepuszczających wodę otworów nie
przekracza nanometra. Nie trzeba do tego żadnej wymyślnej aparatury czy
nanomanipulatorów. Proces odbywa się w temperaturze pokojowej, bez przemysłowych
pieców czy trujących rozpuszczalników.
Jak się okazuje, organizmy
naturalne potrafią zrobić wszystko, czego potrzebujemy. I to bez zużywania
paliw kopalnych i zanieczyszczania globu.
Anne Underwood
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Wtorek [08.09.2009, 16:30] 4 źródła, 3 wideo
OTO WYNALAZKI SKRADZIONE NATURZE
Nie powstałyby gdyby nie przyroda.
Od zawsze ludzie podpatrywali zwierzęta i rośliny,
czerpiąc od nich pomysły na udogodnienie sobie życia. Jednak teraz wynalazki,
które powstały dzięki wzorcom z natury warte są już miliardy dolarów. Oto
najciekawsze technologie inspirowane przyrodą.
Rekiny w szpitalu.
Szpitale wciąż boją się bakterii i wirusów.
Rozprzestrzeniają się one bez względu na to jak często lekarze czy pielęgniarki
myją ręce. Co roku - tylko w Stanach Zjednoczonych, z powodu zakażenia w
szpitalach umiera 100 tys. pacjentów. Z pomocą przyszły jednak rekiny.
Właściwie ich skóra, która od dawna intrygowała biologów, bo nie trzymały się
jej glony czy skorupiaki. Okazało się, że jest pokryta dywanem bardzo drobnych
„zębów". Wykorzystał to inż. Tony Brennan i stworzył folię, której
struktura przypomina właśnie skórę rekina. Na pokrytych folią włącznikach,
monitorach czy klamkach żadna bakteria się nie utrzyma. Pierwsze testy już
rozpoczęły już amerykańskie szpitale.
Nietoperz dla niewidomych.
Te latające ssaki znane są z echolokacji, dzięki której
poruszają się doskonale w ciemności. Naukowcy z Uniwersytetu w Leeds
postanowili wykorzystać niezwykłe umiejętności nietoperzy i stworzyli laskę Ultracane,
która wibruje w rękach niewidomego, gdy ten zbliża się do przeszkody.
Urządzenie wysyła kilkadziesiąt tysięcy ultradźwięków na sekundę, które wracają
do niego po odbiciu od przedmiotów znajdujących się w pobliżu. Inteligentna
laska już pojawiła się w sprzedaży w Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii.
Zimorodek w lokomotywie.
Szybkie pociągi przyniosły rewolucję w komunikacji.
Jednak początkowo pasażerowie składów w Japonii skarżyli się na ciśnienie i
hałas, które powstawały po wyjeździe składu z tunelu. Naukowcy szybko ustalili,
że to wina powietrza, które szybki pociąg pcha przed sobą, a na końcu tunelu
uwalnia z przykrymi dla ludzi efektami. Inżynier
i ornitolog-amator Eiji Nakatsu odkrył, że pomocny może
być ptak nurek - jeden z gatunku zimorodków. Jego dziób natura skonstruowała w
taki sposób, że przecina powietrze i taflę wody niczym nóż. Teraz wszystkie
superszybkie pociągi w Japonii mają „nosy" podobne do dzioba zimorodka, co
pozwala im bez hałasu i różnic ciśnienia wyjeżdżać z tuneli.
Energia od humbaka.
Niewykluczone, że pomoc w walce z światowym kryzysem
energetycznym przyjdzie z głębi oceanów. Frank Fish - biolog z West Chester
University w Pensylwanii zaobserwował, że płetwy humbaków posiadają rząd
guzków, które pozwalają temu gatunkowi wielorybów poruszać się w wodzie z
minimalnym zużyciem energii. Po badaniach modelu płetw humbaka w tunelu
aerodynamicznym okazało się, że tak samo radzą sobie one z powietrzem. To dało
podstawę do skonstruowania siłowni wiatrowych, które są o 20 procent bardziej
efektywne od tradycyjnych bo nie muszą tak bardzo walczyć z oporem powietrza.
To one mają być przyszłością światowej energetyki.
Prąd z gąbki morskiej.
Gąbka morska nie ma organów, układu pokarmowego czy
krążenia. Całe swoje życie spędza na dnie morskim i filtruje wodę. Dla
naukowców jest jednak sprawcą kolejnej rewolucji w energetyce. „Szkielet"
gąbki złożony z wapnia i krzemu bardzo przypomina bowiem materiał używany do
produkcji paneli słonecznych, mikroprocesorów czy baterii. Żeby jednak go wytworzyć
trzeba teraz mnóstwa energia i różnych toksycznych związków chemicznych. Gąbki
robią to prościej - przy użyciu specjalnych enzymów wyodrębniają w wody wapń i
krzem, które dzięki kolejnym substancjom, tworzą precyzyjne kształty ich ciała.
Naukowcom już udało się sztucznie wytworzyć te enzymy i niebawem rozpocznie się
produkcja tanich i przyjaznych środowisku materiałów do budowy kolektorów
słonecznych czy procesorów.
Spacer po wodzie.
Ten gatunek jaszczurki - Bazyliszek często określany jest
jako jaszczurka Jezusa Chrystusa bo potrafi biegać po wodzie. Co prawda wiele
owadów wykonuje podobne sztuczki, ale Bazyliszek jest od nich dużo większy i
robi to w wyjątkowy sposób. Ma szeroko rozstawione palce o łuskowatych
obwódkach, które pozwalają mu utrzymywać się na powierzchni wody dzięki
napięciu powierzchniowemu. Umiejętności gada podpatrzył prof. Metin Sitti z
Uniwersytetu Carnegie Mellon. Razem ze swoimi studentami zabrał się do pracy
i po kilku miesiącach stworzył robota, który także
potrafi chodzić po wodzie. W przyszłości urządzenie ma służyć do monitorowania
jakości wody w zbiornikach wodnych, a nawet ratować ludzi podczas powodzi.
Osy zdobędą Marsa.
Owady z rodziny trzpiennikowatych mają coś co od wielu
lat intrygowało entymologów - dwa długie żądła, a właściwie wiertła. Nie służą
one jednak do obrony przed napastnikami, ale do drążenia korytarzy w drzewach,
gdzie te owady wychowują potomstwo. Osy mogą wiercić otwory pod każdym kątem,
przy niewielkim wysiłku i minimalnej masie ciała. Po latach badań odkryto, że
te dwie igły pracują razem, nakładając się na siebie - w sposób podobny jak w
mechanizmie zamka błyskawicznego. Naukowcy z Uniwersytetu w Bath w Wlk.
Brytanii stwierdzili, że to sposób idealny do zastosowania podczas badania
powierzchni Marsa. Udało się już stworzyć lekkie, ale bardzo skuteczne
urządzenie, które może wiercić w bardzo twardych materiałach, także w warunkach
braku grawitacji.
Homar prześwietli wszystko.
Fale rentgenowskie w przeciwieństwie do światła nie dają
się wyginać. Dlatego nasze walizki i torby na lotniskach są sprawdzane przez
ogromne urządzenia, które prześwietlają wszystko bez wyjątku i to tylko w
jednej płaszczyźnie. Z pomocą przyszły jednak homary, żyjące w mętnej wodzie,
300 metrów pod powierzchnią oceanów. W odróżnieniu od ludzkiego oka homary
„widzą" otoczenie, dzięki promieniom Rentgena, które po odbiciu się od
przeszkody pozwalają stworzyć im trójwymiarowy obraz. Naukowcom udało się
skopiować te zdolności i tak powstał ręczny aparat rentgenowski wielkości
latarki, który prześwietli nawet kontrabandę ukrytą za kilkucentymetrowymi,
stalowymi ścianami.
Mech przeciw chorobom.
Te gatunki mchów pustynnych nazywane są roślinami
zmartwychwstania. W czasie suszy kurczą się i są tak w stanie przetrwać lata.
Ale kiedy pada deszcz roślina staje się zielona i rozkwita, choć wcześniej
wyglądała na martwą. Okazało się, że te organizmy są w stanie przetrwać w
warunkach, które byłyby zabójcze dla człowieka: temperatury od zera
bezwzględnego do blisko 150 stopni Celsjusza, 10 lat bez wody oraz
promieniowanie silniejsze tysiąc razy niż jest w stanie przeżyć jakikolwiek
inny organizm. Ich sekretem jest hibernacja podczas, której woda w organizmie
mchu zamienia się w twardy jak szkło cukier. Ludzie nie będą w stanie tego
naśladować, ale zdolności tych organizmów już wykorzystuje się do produkcji
szczepionek odpornych na upały. To może uratować miliony Afrykańczyków.
Tukan w samochodzie.
Dziób tukana jest tak duży i gruby, że na pierwszy rzut
oka powinien być dla ptaka problemem i ściągać go w dół. Tak się jednak nie
dzieje bo to jeden z cudów natury. Tukan potrafi przebić najtwardsze skorupy
owoców i walczyć z innymi ptakami, dziobem o strukturze podobnej do kubka ze
styropianu. Tajemnicę jego wytrzymałości
odkrył prof. Marc Meyers z Uniwersytetu Kalifornijskiego
w San Diego. Okazało się, że dziób tukana składa się ze skomplikowanej siatki
drobnych kostek i cienkich błon, których charakterystyczne ułożenie zapewnia
niezwykłą wytrzymałość mimo niskiej wagi. Teraz materiały o podobnej strukturze
wykorzystuje się już w budowie mocniejszych, lżejszych i bezpieczniejszych
części samochodowych. | AJ
www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [07.11.2009, 11:54] 2
źródła
POLSKI
NAUKOWIEC WYMYŚLIŁ MONITOR Z... DROŻDŻY
Jego zespół zdobył 3. miejsce na międzynarodowym
konkursie biologii syntetycznej.
Nasz projekt to jeden z pierwszych przykładów połączenia
elektroniki i biologii. Polega on na stworzeniu ekranu komputerowego z komórek
drożdży zmodyfikowanych genetycznie poprzez dodanie do nich świecącego białka -
aekworyny - naturalnie znajdowanego w meduzach - tłumaczy w dzienniku.pl autor
projektu Jerzy Szabłowsk, który pracuje obecnie na Uniwersytecie w Walencji.
Jak ma działać monitor z drożdży (nagrodę zespół otrzymał
za pomysł, projekt jest dopiero we wstępnej fazie badań)? Komórka drożdży jest
stymulowana impulsem elektrycznym. Powoduje on napływ wapnia do jej wnętrza i
rozbłysk aekworyny.
Metoda ta pozwala na wyświetlenie dowolnego obrazu na
powierzchni kultury drożdży w ciągu bardzo małego ułamka sekundy z pomocą
dowolnego komputera i elektrod - tłumaczy Szbłowski.
Co ważne, jeśli projekt sie powiedzie, będzie można
budować monitory o znacznie większej rozdzielczości - jeden piksel mógłby
bowiem mieć wielkość 20 mikrometrów - tak duża jest jedna komórka drożdży.
Oznacza to, że - jak czytamy w dzienniku.pl - 14-calowy monitor mógłby mieć
rozdzielczość 14400x9000 pikseli.
Szabłowski uważa jednak, że jego pomysł mógłby znaleźć
zastosowanie nie tylko przy konstrukcji monitorów, lecz również w medycynie. Uważa,
że z drożdży można skonstruować bioelektroniczą pompę insulinową, która sama
będzie mierzyła poziom cukru u pacjenta i sama produkowała insulinę.
Podsumowując, takie urządzenie praktycznie zastąpiłoby
trzustkę - tłumaczy Szabłowski. | WB
„NEWSWEEK” nr 17,
30.04.2006 r., strona 84 TECHNOLOGIA
SUPER- PRZYLEPIEC
Jakiej
siły trzeba użyć, żeby oderwać od szklanego talerza przyczepioną do niego
bakterię Caulobacter crescentus? Naukowcy z Indiana University w USA
sprawdzili, że ten wodolubny organizm trzyma się podłoża z siłą 70 newtonów na
jeden milimetr kwadratowy, co oznacza, że gdyby użyć go jako kleju na niecałych
3 centymetrach kwadratowych, byłby w stanie utrzymać ciężar 5 ton. Jest to
najsilniejszy naturalny przylepiec znany dotąd w przyrodzie. Jeśli inżynierom
uda się znaleźć sposób produkowania na masową skalę materiału z wykorzystaniem
Caulobacter crescentus, stworzą superklej wykorzystywany w przemyśle morskim i
medycynie.
„WPROST” nr 34(1186),
2005 r.
CYBERSKÓRA
Elastyczną
elektroniczną powłokę wrażliwą na dotyk i ciepło opracowali naukowcy z
Uniwersytetu w Tokio. Sztuczna skóra zbudowana jest z cienkiego, rozciągliwego
tworzywa, w którym umieszczono płaskie elementy elektroniczne wykonane ze
związków organicznych. Ma ona znaleźć zastosowanie przy konstruowaniu
człekopodobnych robotów, takich jak zaprezentowany niedawno żeński android
Repliee Q1. Konstruktorzy zapowiadają też opracowanie cyberskóry następnej
generacji z czujnikami wrażliwymi na światło, dźwięk i wilgotność powietrza. | (JAS)
„ANGORA: DODATEK ANGORKA” nr 44, 30.10.2005 r.
TAJNY NOTATNIK NA PAZNOKCIU
Nowa laserowa technologia gromadzenia i
odtwarzania danych, opracowana przez japońskich naukowców, pozwoli zamieścić 5
megabajtów sekretnych informacji na płytce... ludzkiego paznokcia. Metoda polega
na wypalaniu mikroskopijnych otworów w rogowej blaszce. To świetny sposób na
dyskretne i w pełni bezpieczne zapisanie danych osobistych, takich jak numer
PESEL, NIP czy PIN karty kredytowej. – Tak naniesione informacje mogą służyć jako
identyfikatory biometryczne, dzięki czemu nie będzie już trzeba pamiętać
niezliczonych kodów dostępu. Procedura ich identyfikacji ma się odbywać
automatycznie za pośrednictwem specjalnego czytnika – zachwalają swój wynalazek
jego twórcy. System ma tylko jedną wadę. Czas przechowywania informacji upływa
wraz ze wzrostem paznokcia i wynosi maksymalnie 172 dni.
Oz na
podst. „DZIENNIKA ŁÓDZKIEGO”
www.o2.pl |
Wtorek [23.06.2009, 18:20] 2 źródła
ROZPOZNAJĄ CIĘ PO UKŁADZIE ŻYŁ
Polacy wynaleźli niezawodną metodę identyfikowania
człowieka.
Pracownicy Instytutu Maszyn Matematycznych w Warszawie
skonstruowali biometryczny terminal, który rozpozna osobę na podstawie układu
żył dłoni - pisze „Rzeczpospolita".
Może on służyć jako urządzenie kontroli dostępu lub system
rejestracji czasu pracy.
Ta metoda zapewnia większą odporność na fałszerstwa i
daje najwięcej punktów charakterystycznych, które można porównać z pierwowzorem
- uważa Leon Rozbicki z IMM. - Układ żył jest niezmienny i indywidualny dla
każdego człowieka już od czwartego roku życia.
Zdaniem twórców, koszty zainstalowania urządzenia w
średniej firmie zwracają się po 3-6 miesiącach.| TM
„FOCUS” nr 6, 06.2005 r.
Jak to działa?
DENTYSTYCZNY LASER WODNY
NOWE WIERTŁO DENTYSTYCZNE UŻYWA
WODY DO BOROWANIA ZAMIAST DO CHŁODZENIA SZKLIWA
Wykorzystanie w wiertle tzw.
energii hydrokinetycznej polega na tym, że przez silnie rozpylony strumień wody
jest przepuszczana wiązka światła lasera. Dzięki temu rozpylone cząsteczki wody
absorbują energię lasera – są teraz zdolne „przedostać się” przez szkliwo zęba
(najtwardszą tkankę ludzkiego organizmu) i precyzyjnie usuwać próchnicę.
W trakcie leczenia takie
wiertło nie powoduje wibrowania i nie dopuszcza do rozgrzania szkliwa zęba, a
to są główne przyczyny bólu. Dlatego przy
zastosowaniu tego wiertła nie trzeba pacjenta znieczulać. Eliminuje
ewentualność powstawania mikropęknięć, występujących wskutek wibracji przy
stosowaniu wierteł o końcówkach szybkoobrotowych.
Technologia ta wykorzystywana
jest również w przeprowadzaniu zabiegów na kościach szczęki i żuchwy.
"NEWSWEEK"
nr 34, 26.08.2007 r.
EKOPRANIE
Zdawałoby się, że żadne gospodarstwo domowe nie obejdzie
się bez proszku do prania. Można go jednak nie używac, a chodzić w czystych
ubraniach. Najnowsza pralka firmy Haier o nazwie WasH20 rozbija cząsteczki wody
na jony wodorotlenowe o ujemnym ładunku (OH-) oraz jony wodorowe naładowane
dodatnio (H+).
Cząsteczki te czyszczą zabrudzenia, a nawet wybawiają
plamy. Cena ekologicznej pralki, sprzedawanej na razie tylko we Francji, to w
przeliczeniu na złotówki około 3 tys. zł.
"NEWSWEEK" nr 38, 23.09.2007 r.
PRANIE
BIO
Wcale nie trzeba wymieniać pralki na ekologiczną (jak np.
ta, o której pisaliśmy w nr. 34/2007 r.), by prać bez użycia proszku. Wystarczy
kupić Ekokule. System rozbija cząsteczki wody na nietrwałe jony wodorotlenowe o
ładunku ujemnym (OH-) i jony wodorowe naładowane dodatnio (H+). Cząstki te,
dążąc do połączenia się z innymi cząstkami i stworzenia bardziej stabilnych
wiązań, usuwają wszelkie zabrudzenia. Jak zapewnia producent, tak uprane
ubrania są równie świeże i pozbawione plam, jak poddane działaniu proszku.
Zestaw trzech kul (w znaleźności od stopnia zabrudzenia tkanin należy wrzucić
jedną, dwie lub trzy kule) kosztuje 139 zł i wystarcza na 400 prań.
(DR)
www.ekoboom.pl
„WPROST” 05.01.2003 r.
ZDROWA LODÓWKA
Czy można powstrzymać rozwój
bakterii, mikroorganizmów, grzybów i pleśni na żywności? Chłodziarki Siemens
zostały wyposażone w system antybakteryjny AgION. Ich wnętrze pokryto powłoką
zawierającą jony srebra. Dzięki nim przechowywane zapasy pozostają świeże, nie
tracąc przy tym cennych witamin i mikroelementów. Bakteriobójcze działanie
srebra znane było już w starożytnym Egipcie. Wodę przechowywano tam w pokrytych
srebrem zbiornikach, co skutecznie chroniło ją przed zepsuciem. W Chinach i
średniowiecznej Europie arystokracja używała srebrnych naczyń (zmniejszało to
ryzyko przenoszenia chorób).
„NEWSWEEK” nr 8, 26.02.2006 r.
ŁAZIENKA
DLA ZAPRACOWANYCH
Zapomnij o męczącym czyszczeniu toalety i łazienki. Powłoka,
którą stworzyli australijscy naukowcy z University Of New South Wales, będzie
lśnić bez kiwnięcia palcem. W jej skład wchodzą cząsteczki dwutlenku tytanu,
które aktywują się pod wpływem światła ultrafioletowego. Zdaniem uczonych
pokrycie tym materiałem najbardziej narażonych na bakterie miejsc w łazience
uchroni je przed atakiem drobnoustrojów i grzybów. Ponadto nowa powłoka jest
hydroforowa, co oznacza, że woda spłynie po niej wraz z całym brudem.
Specjaliści mają nadzieję, że opracowana przez nich materia będzie
wykorzystywana np. w szpitalach, gdzie dezynfekcja zajmuje dużo czasu, a jest
niezbędna.
"NEWSWEEK"
nr 1, 08.01.2006 r. NAUKA TECHNOLOGIA
INTELIGENCJA GARÓW
Wynalazcy nie wychodzą z kuchni. Pracują nad piekarnikiem
ostrzegającym przed przypaleniem i blatem, który pomoże w gotowaniu.
Nad ułatwieniem życia gospodyniom domowym pracuje prężny
zespół kilkunastu inżynierów. Jednostka badawcza nosi nazwę Zespołu ds.
Inteligencji Przykuchennej (Counter Intelligence Group) i powstała pod koniec
lat 90. przy najsłynniejszej amerykańskiej uczelni technicznej Massachusetts
Institute of Technology. Naukowcy pragną, by praca w kuchni była prosta i
przyjemna. Chcą zapobiegać takim kataklizmom, jak przypalenie ciasta lub
przesolenie zupy. Opracowali też plan ratunkowy na wypadek niespodziewanego
najazdu gości.
Co zrobić, kiedy tłum krewnych zalewa mieszkanie, a
gospodyni jest załamana, bo nie ma im co dać na obiad, a co gorsza, nie ma tylu
talerzy? Dla naukowców z Massachusetts Institute of Technology to już żaden
problem. Stworzyli urządzenie zwane naczyniorobem (DishMaker). Za jednym razem
może wykonać on 150 sztuk zastawy. Uformowanie kubka lub talerza zajmie mu
półtorej minuty.
Urządzenie jest wielkości zmywarki. Produkuje naczynia z
cienkich akrylowych kartek. Po wykorzystaniu niszczy je w wysokiej
temperaturze, zmieniając ponownie w płaty plastiku, które zajmują bardzo mało
miejsca; odpada problem przechowywania sterty naczyń potrzebnych tylko od
wielkiego dzwonu. Twórca naczynioroba Leonardo Bonnani reklamuje swój wynalazek
jako przyjazny środowisku naturalnemu. Wynalazca obliczył, że jego robot
formując i niszcząc zastawę stołową trzy razy dziennie przez cały rok,
wykorzystuje tyle samo energii, ile zużywa się do jednorazowego wyprodukowania
analogicznej zastawy ceramicznej.
Ale to nie wszystkie wynalazki niosące nadzieję
gospodyniom domowym. Kolejnym jest mebel nazwany szafką życia. Jego wnętrze
wypełnia światło i dwutlenek węgla pochodzący z piekarnika. Takie otoczenie
stwarza idealne warunki do podtrzymania życia tlącego się w koperku lub dymce.
Bonnani twierdzi, że główka sałaty, którą włożymy do cudownej szafki, zachowa
świeżość przez wiele tygodni, a nawet wypuści nowe liście.
Wśród wynalazków zespołu jest też inteligentny blat,
który pomaga przyrządzać potrawy. Zna on na pamięć książkę kucharską i może
wyświetlić dowolny przepis, zaznaczając czynność, którą należy wykonać w danym
momencie. Blat współpracuje z szafkami i szufladami
- lampki informują gotującego, gdzie może znaleźć
składniki potrawy. W skład zestawu wchodzi też naczynie do mieszania
składników, które pomaga w ich odmierzaniu. - Jeszcze dwie szklanki mąki - mówi
naczynie - jeszcze jedna, jeszcze troszkę... stop!
Co jeszcze wymyślili koledzy Bonnaniego? Zlew
automatycznie dostosowujący się do wzrostu zmywającego. Lodówkę, na której
drzwiach wyświetlona jest aktualna fotografia wnętrza z całą zawartością. W
nowej właśnie ulepszanej wersji lodówka będzie na żądanie przesyłać tę
fotografię do telefonu komórkowego gospodyni lub gospodarza, którzy właśnie
robią zakupy i zastanawiają się, czego im jeszcze brakuje.
Co przyniesie przyszłość? Kuchenni wynalazcy zapowiadają,
że wkrótce zakończą pracę nad piekarnikiem, który nigdy nie dopuści do spalenia
potrawy. A pomoże mu w tym kilka termometrów, które będą monitorować np.
pieczone ciasto. Kiedy osiągnie ono niepokojąco wysoką temperaturę, piekarnik
zakrzyknie: Zaraz się spali!
Naukowcy konstruują też inteligentną łyżkę do próbowania
zup, sosów i innych ciekłych pyszności. Łyżka mierzy temperaturę, kwaśność,
zasolenie, lepkość. Dzięki niej bez parzenia sobie ust szybko ustalimy, czy
woda na makaron nie jest przesolona.
Choć część tych genialnych wynalazków budzi uśmiech
sceptyków, jeden z pierwszych wynalazków Zespołu ds. Inteligencji Przykuchennej
jest już produkowany. Chodzi o kuchenkę mikrofalową, która rozszyfrowuje kody
paskowe z opakowań potraw i na tej podstawie decyduje, jaki program odgrzewania
wybrać. Sukces mikrofalówki pozwala przypuszczać, że także inne kuchenne cuda
mogą trafić do sklepów
z artykułami gospodarstwa domowego. A wtedy nawet horda
niezapowiedzianych gości stojących w naszych drzwiach nie będzie dla nas
postrachem. W końcu obsłuży ich jeden naczyniorób.
Łukasz Kaniewski
„POLITYKA” nr 40, 08.10.2005 r.
ZAPACH BAKTERII
Brytyjscy naukowcy z University
of Warwick oraz Heart of England Hospital zbudowali elektroniczny nos, który
potrafi wykrywać bakterie – pisze tygodnik „New Scientist”. Dzięki niemu można
stwierdzić, czy u pacjentów doszło do zakażenia gronkowcem złocistym. Co
więcej, elektroniczny nos potrafi wykryć bakterie zaledwie w ciągu 15 minut,
podczas gdy będącym dopiero w fazie prób szybkim testom DNA zabiera to
przynajmniej dwie godziny. Ponadto elektroniczny nos może pochwalić się
96-procentową skutecznością.
„NEWSWEEK” nr 02/06, strona 75 LABORATORIUM
CZUJNIK
WYKRYJE RAKA
Wyprodukowano
mały bioczujnik przeznaczony do wykrywania białek wytwarzanych przez komórki
rakowe i groźnych bakterii. Wibrujący krążek, opracowany na bazie technologii
wykorzystywanej w systemach nawigacyjnych i samochodowych poduszkach
powietrznych, pomoże zdiagnozować często występujące nowotwory. Urządzenie
naukowców z brytyjskiego University of Newcastle identyfikuje tzw. markery,
czyli białka produkowane przez raka. Czujnik umieszczony w próbce śliny
rozpoznaje nawet te najmniejsze cząsteczki, dzięki czemu można bardzo wcześnie
zdiagnozować nowotwór. Inteligentny dysk będzie także wykorzystywany do
wykrywania wielu groźnych bakterii i wirusów.
www.o2.pl |
Piątek [01.05.2009, 18:16] 1 źródło
CZAPKA NIEWIDKA TO JUŻ NIEMAL FAKT
Silikonowy płaszcz zakrzywia promieniowanie w bliskiej
podczerwieni.
Choć to nie pierwszy model koncepcyjny, który potrafi
zakrzywić światło, ten stworzony na Cornell University i kalifornijskim
uniwersytecie w Berkeley jest pierwszym, który zbudowano bez użycia metalowych
elementów.
Zasadniczo
zakrzywiamy prostą linię, po której biegnie światło, by opływało nasz maskujący
materiał a z zewnątrz nie dochodziło do widocznego zakłócenia obrazu -
wyjaśniają naukowcy.
Użycie silikonu pozwoliło zmniejszyć straty w obrazie.
Metal pochłania bowiem za dużo światła. W niektórych miejscach tworzył
zaciemnione plamy.
Nowy projekt
jest na razie w stanie maskować obiekty w promieniowaniu świetlnym w bliskiej
podczerwieni. Jednak możliwość zmniejszenia pochłanialności pozwoli, zdaniem
naukowców, na maskowanie promieniowania dostrzegalnego przez ludzkie oko.
Światło prześlizguje się po powierzchni materiału
okrywającego przedmiot niczym woda wokół kamienia.
Silikonowa
czapka niewidka zmienia lokalną gęstość obiektu który okrywa. Gdy światło
przechodzi z powietrza do wody, załamuje się, bo optyczna gęstość (współczynnik
załamania) wody jest inny niż powietrza. Manipulując współczynnikiem załamania
obiektu można zmienić kierunek poruszania się światła z prostej linii na
praktycznie dowolną - tłumaczą BBC naukowcy.
Owa czapka niewidka ma dużą liczbę wydrążonych otworów,
strategicznie rozmieszczonych tak, by dopasować się do profilu obiektu, który
jest maskowany. I zmienić jego współczynnik załamania.
Im więcej
dziurek w jednym miejscu, tym więcej w nim powietrza niż silikonu. Przez to
zmniejsza się współczynnik załamania. Każdy otwór jest mniejszy niż długość
fali światła. Światło nie widzi więc otworu a jedynie mieszankę silikonu i
powietrza. Z jego punktu widzenia zmieniliśmy jedynie gęstość obiektu - dodają.
Niestety, czapka niewidka, o której tu mowa, jeszcze nie
przypomina znanych nakryć głowy. Jest malutka, ma tysięczną część milimetra.
Ale to wystarczy, by stosować ją w przemyśle elektronicznym, np. do maskowania
błędów przy produkcji procesorów. Pozwoliłoby to na olbrzymie oszczędności. / JS
"WPROST" Numer: 21/2009 (1376)
SZÓSTYM ZMYSŁEM
Świat komputerowy łączy się z rzeczywistym. Ruch ręki
wystarczy, by na wewnętrznej stronie dłoni wyświetliła się klawiatura telefonu,
na której wybierzemy numer. Sixth Sense (ang. szósty zmysł) opracowany przez
specjalistów z Massachusetts Institute of Technology to tzw. rozszerzona
rzeczywistość (AR – Augmented Reality).
Do uzyskania efektu AR jest potrzebna mała kamera,
miniaturowy rzutnik i telefon pełniący funkcję komputera. Ale najważniejsze
jest oprogramowanie. Sixth Sense analizuje odbierane obrazy i interpretuje
gesty rąk właściciela, jednocześnie wyszukując w Internecie właściwe dane.
Dzięki rzutnikowi ekranem staje się dowolna powierzchnia. Możliwości są
ograniczone jedynie wyobraźnią programistów.
Mobile Augmented Reality Applications to z kolei
projekt inżynierów z Nokia Research Center. Działa jedynie za pomocą telefonu
Nokii wyposażonego w GPS, kompas i mierzący ruch akcelerometr. Na podstawie
danych z tych czujników telefon oblicza położenie każdego obiektu w polu
widzenia kamery i pobiera z Internetu dane na jego temat. Patrząc na budynek
przez wyświetlacz telefonu, zobaczymy znacznie więcej niż gołym okiem, na
przykład godziny otwarcia muzeum, koszt biletu, menu restauracji. System jest
już niemal gotowy do wprowadzenia na rynek.
Nad programem AR Sekai Camera dla iPhone’a pracuje
firma TonchiDot. Dla telefonów działających z systemem Google Android firma
Mobilizy opracowała program Wikitude AR Travel Guide. Identyfikuje on 350 tys.
różnych obiektów widzianych okiem kamery i wyświetla informacje o nich
pobierane z internetowych baz, między innymi z Wikipedii. Program jest dostępny
w internetowym sklepie Android Market.
Rolę komputerów przejmują telefony, a okulary do
rozszerzonej rzeczywistości zaczynają wyglądać jak zwykłe okulary
przeciwsłoneczne. Wrap 920AV to produkt opracowywany przez firmę Vuzix. Te ważące
niecałe 90 gramów okulary prezentują obraz odpowiadający widzianemu z trzech
metrów 60-calowemu ekranowi. Fraunhofer-Institut für Angewandte
Informationstechnik stworzył system AR działający pod wodą. Wodoszczelny,
przenośny komputer i maska z wyświetlaczem pozwalają oglądać w wodzie wytwory
wirtualnej rzeczywistości. W prototypie jest to rafa koralowa, rośliny i
kolorowe ryby.
Amerykańska agencja wojskowa DARPA zamierza
skonstruować przezroczyste, miniaturowe wyświetlacze wbudowane w soczewki kontaktowe.
Nad podobnym projektem pracują uczeni z University of Washington. Udało im się
już stworzyć szkła kontaktowe z elektroniką, diodami LED i anteną, która zasila
urządzenie, pobierając energię z fal radiowych.
Autor: Marek Matacz
„NEWSWEEK” nr 24, 19.06.2005 r.
TECHNOLOGIA: TRZY WYMIARY KULI
Skonstruowano pierwszy,
naprawdę trójwymiarowy wyświetlacz. Firma Actuality Systems zaprezentowała
urządzenie w kształcie kuli. Perspecta, bo tak je nazwano, pokazuje widok
generowany przez komputer. Elektronika urządzenia tnie przesyłany obraz na 198
„plasterków”, wyświetlanych na powierzchni kuli. Osoba oglądająca widzi obraz
złożony ze 100 mln trójwymiarowych pikseli. Można go oglądać z góry lub z boku,
można obejść kulę dookoła, śledząc widok. Urządzenie wymyślono głównie z myślą
o chirurgach czy pilotach. Jedynym minusem jest cena – 40 tys. dol.
"WPROST"
nr 7/2009 (1362)
KSIĄŻKI W KOMÓRCE
Internetowy sklep Amazon oferuje ponad 225 tys. tytułów
książek elektronicznych, w tym niemal wszystkie najnowsze bestsellery. Można
też kupić elektroniczne gazety i czasopisma. Lawina zamówień spowodowała, że
zapasy czytników e-booków Kindle po raz kolejny wyczerpały się tuż przed Bożym
Narodzeniem 2008 r.
Nowa usługa Amazon na razie jest dostępna tylko w USA,
ale prowadzone są już rozmowy z europejskimi operatorami sieci komórkowych.
Ofertę o nazwie The eBook Store wprowadziła fi rma Sony, producent podobnego do
Kindle urządzenia Sony Reader. Można je kupić w Wielkiej Brytanii i Francji. We
Francji Orange testował usługę Read & Go. Abonenci mogli pobierać przez
sieć komórkową na specjalny czytnik elektroniczne wersje największych
francuskich gazet. Odpowiedzią Amazon jest nowy model czytnika e-booków Kindle.
W Monachium zorganizowano kongres na temat e-książek.
Ronald Schild, twórca serwisu Liberka, przekonywał, że nadszedł czas, by za
e-bookami opowiedziały się tradycyjne wydawnictwa. Sprzyja temu wynalazienie
tzw. elektronicznego papieru, który wykorzystują czytniki e-booków. e-booków.
Specjalna powierzchnia zmienia barwę, tworząc obrazy lub litery. Nie jest to
tak męczące dla oczu jak świecący ekran. Mikroskopijne kapsułki zawierają
ciemne i jasne cząsteczki, których ułożenie jest sterowane napięciem
elektrycznym. Aby zobaczyć, co jest na ekranie, potrzebne jest zewnętrzne
światło. Wieczorem – tak jak w wypadku zwykłej książki – niezbędna jest
przynajmniej nocna lampka.
Na razie czytniki e-książek dobrze radzą sobie tylko z
wyświetlaniem obrazów w odcieniach szarości. E Ink Corporation pracuje już
jednak nad kolorowymi wyświetlaczami. Kindle mieści średnio 200 książek, a
dodatkowe karty pamięci praktycznie likwidują limit. Bezprzewodowe połączenie
ze sklepem umożliwia ściąganie książek z dowolnego miejsca. Urządzenie odtwarza
też pliki dźwiękowe. Oprócz Amazon i Sony na rynku są też inne urządzenia do
odczytu e-booków, takie jak iLiad, Cybook i HanHan- lin eReader. Różnią się
nieco wielkością, budową i funkcjonalnością. Ekran iLiada działa jak tablet,
który pozwala pisać i robić notatki. Firma Plastic Logic w 2010 r. chce
rozpocząć sprzedaż bardzo cienkich, giętkich czytników. W Internecie można
znaleźć publikacje przeznaczone do czytania na domowych komputerach,
najczęściej w postaci plików PDF. Ale PDF to jeszcze nie e-book. Format
elektronicznej książki musi bowiem umożliwiać wyświetlanie jej na przenośnych
urządzeniach, łatwą nawigację, wyszukiwanie fraz, regulację czcionki. Amazon
stworzył format AZW, Sony – BBeB. Większość urządzeń czyta także formaty takie
jak ePub lub bardzo popularny Mobipocket. Do czytania książek można wykorzystać
niektóre telefony komórkowe. Firma Apple za pośrednictwem App Store oferuje
e-booki dla iPhone’a i iPod Toucha. Kanadyjska sieć księgarń Indigo Books &
Music przygotowuje dla tych gadżetów system Shortcovers, który pozwoli zamawiać
i czytać elektroniczne publikacje z wirtualnej księgarni.
E-book (eBook, książka elektroniczna, e-książka) to treść
zapisana w formie elektronicznej, przeznaczona do odczytania za pomocą
oprogramowania zainstalowanego w urządzeniu komputerowym (komputerze, palmtopie,
telefonie komputerowym, czytniku e-booków). E-booki są tańsze niż tradycyjne
książki, mają praktycznie nieograniczoną pojemność, łączą różne typy mediów
(książki, gazety, czasopisma) w jednym niewielkim pliku.
Autor: Marek Matacz
www.interia.pl
| Czwartek, 16 lipca (11:02)
LUKSUSOWY PENDRIVE 128 GB
Pamięć przenośna Luxio - 128GB /PCArena.pl
Super Talent dołącza do grona producentów pamięci typu
flash, które w swojej ofercie posiadają urządzenie o pojemności 128 GB.
Najnowszy pendrive tej
firmy otrzymał nazwę Luxio, i oprócz olbrzymiej ilości miejsca na dane,
charakteryzuje się nowoczesnym, eleganckim wyglądem i dostępny będzie w trzech
wersjach kolorystycznych - czarnej, srebrnej oraz przypominającej fakturą słoje
drewna.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Nd [06.12.2009, 07:19] 1
źródło
JUŻ WKRÓTCE NIE BĘDZIESZ MUSIAŁ MYĆ OKIEN
Załatwi to za ciebie "las" nanopeptydów.
Naukowcy z uniwersytetu w Tel Awiwie opracowali
nowatorski sposób kontrolowania przyrostu mikroskopijnych nanocząsteczek
peptydów - informuje serwis sciencedaily.com. Pokrywają one dowolną
powierzchnię: szyby lub np. baterii słonecznej i chronią ją przed zabrudzeniem.
Mikroskopijny "las" nanopeptydów odpycha kurz i
wodę, dzięki temu pokryta nim powierzchnia jest wiecznie czysta.
To jest wspaniały i zaskakujący rezultat naszych badań -
mówi portalowi Lihi Adler-Abramowicz, jeden z biorących w badaniach naukowców.
- Poszukiwaliśmy nowego lekarstwa na chorobę Alzheimera. Ku naszemu
zaskoczeniu, dokonaliśmy odkrycia, które może wpłynąć na rozwój samochodów o
napędzie elektrycznym, elektrowni słonecznych i budownictwa.
Króciutkie rurki nanopetydów mają bowiem także inną
właściwość - potrafią magazynować energię. I to w ogromnych ilościach. Dzięki
nim będzie można budować bardzo pojemne baterie i akumulatory. | WB
„PRZEGLĄD” nr 34, 22.08.2004 r.
INTELIGENTNE
OKNA
Szkło, które odbija ciepło, ale przepuszcza światło, to
wynalazek badaczy z University College London. Dotychczas stosowane pokrycia
okien chroniły przed gorącem, ale jednocześnie ograniczały dopływ światła. Nowy
materiał przepuszcza widzialne pasmo promieniowania słonecznego, a odbija tylko
fale podczerwone. Co więcej, zaczyna się tak zachowywać dopiero w temperaturze
powyżej 29 stopni Celsjusza. Dzięki temu w zimie cenne słoneczne ciepło
nagrzewa wnętrze, a w lecie upał nie ma wstępu do środka.
Nowy materiał oparty jest na dwutlenku wanadu, który
zależnie od temperatury zmienia właściwości. Gdy jest zimno, wiązanie między
atomami wanadu zatrzymują elektrony i zapobiegają przewodzeniu – wówczas
materiał pochłania ciepło. Po przekroczeniu temperatury granicznej wiązania
zostają zerwane i dwutlenek wanadu zaczyna się zachowywać jak metal odbijający
podczerwień. Dotychczas problemem było to, że owa zmiana właściwości
następowała przy mniej więcej 70 stopniach. Przełomem okazało się dodanie
wolframu, który znacznie obniżył temperaturę zmiany właściwości. Metoda może
otworzyć nowe drogi przed architektami projektującymi ogromne budynki kryte
szkłem.
„NEWSWEEK” nr 36, 05.09.2004 r.
SUPERCHŁÓD
Koniec z nagrzanymi słońcem pomieszczeniami. Brytyjscy
naukowcy z uniwersytetów w Liverpoolu i Londynie opracowali chemiczny filtr
blokujący ciepło promieni słonecznych. Składa się on z mieszanki dwutlenku
wanadu i niewielkiej ilości metalicznego wolframu. Przy temperaturach niższych
niż 29 stopni C filtr działa jak półprzewodnik i przepuszcza światło widzialne
i podczerwone. Zaś po osiągnięciu tej temperatury elektrony dwutlenku wanadu przekształcają
się w metal, który odbija promienie podczerwone i zapobiega dalszemu
nagrzewaniu się wnętrz, masowa produkcja tak udoskonalonych szyb ma się rozpocząć
w ciągu najbliższych trzech lat.
„NEWSWEEK” nr 6, 12.02.2006 r.
OBRAZY NA SZYBACH
Właśnie się spełniło marzenie technologów o stworzeniu
szyb wyświetlających obrazy i jednocześnie przepuszczających światło. To
zasługa specjalistów z niemieckiego Fraunhofer-Institut für Angewandte
Polymerforschung w Poczdamie. Opracowali oni przeźroczysty polimer, który pod
wpływem prądu emituje światło. Szyba, do której produkcji użyto owego związku,
może w dowolnej chwili zamienić się w wyświetlacz. (...)
„NEWSWEEK” nr 46, 18.11.2007 r.
TROCHĘ CIEMNIEJ
Koniec z zasłonami. Wkrótce na szybach samochodów będą
montowane filtry, które uchronią kierowcę i pasażerów przed nadmiarem światła.
Za pomocą dwóch przycisków ustawimy stopień przyciemnienia zależności od tego,
jak jasno jest na zewnątrz. Przy okazji szyby zatrzymają do 99 proc.
ultrafioletu. Autokar z takimi oknami zaprezentowano w Tokio podczas
zakończonych 11 listopada targów samochodowych. | (PG)
www.refr-spd.com , www.sciencedaily.com
"WPROST"
Numer: 18/2009 (1373)
SUPERŚWIATŁO
Wizja ścian i sufitów emitujących naturalne światło wcale
nie jest odległa. W dodatku odcień tego światła będzie dowolnie regulowany,
zużycie prądu ma być minimalne, a źródło światła ma działać wiele lat. Znane z
urządzeń elektronicznych luminescencyjne diody niebawem mogą się stać głównym
źródłem światła. A to dopiero początek ich możliwości.
Diody są coraz częściej stosowane w wyświetlaczach ciekłokrystalicznych.
Są już wykorzystywane jako podświetlenie do ekranów LCD. Dzięki nim Samsung
stworzył telewizor o grubości zaledwie 6,5 mm, przy przekątnej 55 cali. Jeszcze
większe możliwości mają diody, w których światło emitują związki organiczne
(OLED). Umożliwiają one tworzenie ekranów supercienkich, giętkich, a nawet
przezroczystych. W tym wypadku diody nie są jedynie podświetleniem, ale same
generują obraz. Dzięki temu matryce wykorzystujące tę technologię wyjątkowo
dokładnie odwzorowują barwy, jasność i kontrast. Obraz można oglądać pod każdym
kątem. Na targach CES 2009 Samsung zaprezentował stworzony w tej technologii
4,3-calowy przezroczysty wyświetlacz. Wynalazek mógłby znaleźć zastosowanie w
samochodowych systemach GPS. Umieszczony na szybie nie rozpraszałby uwagi
kierowcy.
W 2008 r. Samsung przedstawił 4-calowy wyświetlacz o
grubości 0,05 mm. Koncern wyprodukował też wykorzystujący OLED duży, 40-calowy
ekran wyświetlający w niezwykle wysokiej rozdzielczości obraz full HD. Na rynku
dostępny jest już produkowany przez Sony telewizor z 11-calowym ekranem OLED o
grubości 3 mm. Minusem obecnie istniejących organicznych diod jest ich
żywotność, która wynosi około 14 tys. godzin. Konstruktorzy opracowują już
jednak rozwiązania, które mają wydłużyć ich żywotność.
Półprzewodnikowe światło wkracza w świat medycyny. Uczeni
z Medical College of Wisconsin w Milwaukee pracują nad wykorzystaniem diod
emitujących specjalne światło do leczenia ślepoty. Wcześniej były one
wykorzystywane przez NASA do przyspieszania gojenia ran u astronautów. Dzięki
temu światłu oślepione wcześniej metanolem szczury odzyskały 95 proc. zdolności
widzenia. Uszkodzone komórki siatkówki zostały zregenerowane. Diody okazały się
też skuteczne w łagodzeniu bolesnego zapalenia błon śluzowych ust i gardła,
które jest skutkiem ubocznym terapii nowotworów. Amerykańska firma Dobi Medical
Systems pracuje nad wykorzystującym diody skanerem, który będzie uzupełniać
badania mammograficzne. Według konstruktorów, umożliwi to rozróżnianie groźnych
zmian nowotworowych od łagodnych.
Powstały urządzenia, które za pomocą światła
produkowanego przez diody skutecznie leczą trądzik. Niebieskie światło o
odpowiedniej długości fali zabija bakterie i wpływa na pH skóry, zapobiegając
rozprzestrzenianiu się choroby. Uczeni z University of Ulm w Niemczech odkryli
natomiast, że czerwone światło wpływa na oddziaływanie wody z elastyną –
białkiem budującym skórę – co wygładza zmarszczki. Przeszkodą w powszechnym
stosowaniu diod jest ich cena. Eksperci twierdzą też, że rzeczywisty czas ich
działania jest krótszy niż deklarowany. Cała nadzieja w nauce. Uczeni z
University of Cambridge opracowali właśnie technologię pozwalającą na niedrogą
masową produkcję diod o żywotności 100 tys. godzin.
Autor: Marek Matacz
www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [28.12.2009,
14:24] 1 źródło
DZIĘKI POLSKIM NAUKOWCOM TELEWIZOR ZWINIESZ W RULON
Wynalazek pozwala oszczędzać energię.
Czy telewizor może mieć coś wspólnego z ochroną
środowiska? Naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego wymyślili rozwiązanie, dzięki
któremu będziemy zużywać mniej energii elektrycznej oglądając swoje ulubione
programy. Za nowy polimer otrzymali prestiżową nagrodę - donosi "Dziennik
Zachodni".
Polscy naukowcy opracowali metodę otrzymywania
polimerowych materiałów fotoluminescencyjnych. Materiał emituje światło przy
niewielkim zużyciu energii.
Wynalazek został wyróżniony najwyższą nagrodą na
Światowej Wystawie Innowacji, Badań Naukowych i Nowoczesnej Techniki Brussels
Innova Eureka Contest 2009.
Stworzony przez nas polimer może mieć rozmaite
zastosowanie, na przykład przy produkcji wyświetlaczy w telewizorach, żarówek
energooszczędnych, diod. Nasz polimer to po prostu wielka płachta, która po
wzbudzeniu promieniowaniem UV świeci - wyjaśnia mgr Andrzej Swinarew z Wydziału
Informatyki i Nauki o Materiałach w Uniwersytecie Śląskim.
Dodatkowo, urządzenia z takim polimerowym ekranem będzie
można zwijać i bez przeszkód przenosić. | AJ
„PRZEKRÓJ” nr 49, 05.12.04 r.
KOMÓRKA NA GAZ
Generator prądu wielkości jednego centymetra może zasilać
telefon komórkowy. Urządzenie zawiera miniaturowy magnes obracający się z
szybkością stu tysięcy obrotów na minutę, który wytwarza prąd w maleńkich
cewkach. Całość może być napędzana równie małą turbiną gazową i dawać 10 razy
więcej prądu niż bateria o tej samej wadze.
System opracowano z myślą o
wojsku, ale może on trafić również do cywilów.
„ANGORA: ANGORKA” nr 30, 24.07.2005 r.
SŁONECZNA KOMÓRKA
Zasilaną energią słoneczną
ładowarkę do telefonów komórkowych wymyślili Holendrzy. (...) Urządzenie
wytwarzające prąd, czerpiąc moc z promieni Słońca, współpracuje z większością
aparatów Motoroli, Nokii, Samsunga, Siemensa i Sony Ericssona. Niewielkie
rozmiary (135x80x10 mm) oraz waga (85 g) sprawią, że nie będzie ono zbyt dużym
obciążeniem dla podróżnika.
OZ na
podst. „POLITYKI”
„NEWSWEEK” nr 02/06,
strona 75
ŻELOWA BATERIA
Niezwykle cienką i elastyczną baterię stworzyła japońska
firma NEC. Ogniwo wykonane jest ze specjalnego plastiku w żelu i ma niecały
milimetr grubości. Bateria w skrócie nazywana ORB może być wykorzystywana w
wielu urządzeniach, m.in. laptopie, inteligentnym papierze czy karcie
kredytowej. Jej ogromną zaletą jest szybkość ładowania. Wystarczy jedynie 30
sekund, aby przyjazna środowisku bateria znów działała na pełnych obrotach.
www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [08.12.2009, 18:40] 3
źródła, 1 wideo Poleć na Facebook
BATERIE Z
PAPIERU? SPRZĘT BĘDZIE LŻEJSZY (WIDEO)
Przełom w technologii zasilania.
Naukowcy ze Stanford University opracowali metodę
budowania baterii z... papieru.
To baterie o dużej mocy, ale dosłownie wagi papierowej.
Powstały z papieru pokrytego „jakby atramentem ze srebrnych i węglowych
nanomateriałów" - powiedział inżynier Yi Cui.
Już wcześniej z silikonu badacze zbudowali ogniwo 10 razy
mocniejsze od jonowo-litowego zasilającego m.in. laptopy.
Teraz baterie są zwykle najcięższym elementem urządzeń,
więc z nowymi sprzęt stanie się lżejszy - twierdzą wynalazcy.
Nowe baterie będą też mogły zasilać pojazdy hybrydowe.
Wkrótce ma się rozpocząć ich masowa produkcja. | TM
www.onet.pl | 2009-12-22 | "Suddeutsche Zeitung "
NANOKŁOPOTY WYCHODZĄ W PRANIU
Obecnie
na rynku pojawiło się wiele produktów zawierających mikroskopijne jony srebra.
Tymczasem ekolodzy ostrzegają przed negatywnym wpływem nanosrebra na środowisko
naturalne i zdrowie człowieka.
Bakteriobójcze
właściwości srebra były znane od stuleci. Nie bez przyczyny książęta jadali na
srebrnych zastawach, a ich poddani wrzucali srebrne monety do mleka w celu
przedłużenia jego trwałości. W czasach współczesnych średniowieczne mądrości
znalazły zastosowanie w ostatnio bardzo modnej nanotechnologii. W sprzedaży
pojawiło się wiele produktów wzbogaconych nanocząsteczkami srebra, czyli
mikroskopijnymi molekułami wielkości milionowej części milimetra.
Jony
srebra są skutecznym orężem w walce z groźnymi bakteriami, grzybami i wirusami.
Jednak z raportu przedstawionego przez niemiecki Związek na Rzecz Ochrony
Środowiska i Przyrody (BUND) wynika, że cząsteczki srebra są bronią obosieczną
i mogą mieć szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka oraz środowisko naturalne.
Nanocząsteczki
srebra są coraz częściej obecne w naszym codziennym życiu. Producenci
przekonują, że srebro w skali nano jest cudowną bronią: zapobiega brzydkiemu
zapachowi stóp, skutecznie niszczy zarazki na obudowach komórek, klawiaturach
komputerowych czy powierzchni zabawek pomalowanych nanofarbą. Cząsteczki srebra
można znaleźć w osłonkach wędlin, tapetach, ściereczkach do sprzątania, folii
spożywczej, kosmetykach, a nawet w płynach do płukania tkanin. Podobno klamki i
krany powleczone warstewką srebra zapobiegają rozprzestrzenianiu się groźnych
infekcji.
Obecnie
można kupić na rynku około 800 produktów z domieszką nanosrebra. Według
informacji zebranych przez organizację ekologiczną BUND producenci około 30
procent produktów zachęcają do ich kupna powołując się na dobroczynne
właściwości jonów srebra. Od 1990 roku wzrosła aż czternastokrotnie liczba
wniosków zgłaszanych do Europejskiego Urzędu Patentowego w sprawie zastosowania
tego pierwiastka.
Istotnie,
jony srebra mają niezwykłe właściwości biobójcze. Cząsteczki srebra osiadają na
błonie komórkowej mikrobów, blokują enzymy pomocne w namnażaniu drobnoustrojów
i w ten sposób niszczą ich materiał genetyczny. W przeciwieństwie do
konwencjonalnych antybiotyków nanosrebro jest skuteczną bronią w walce z
odpornymi szczepami bakterii, np. z wirusowym zapaleniem wątroby typu B.
Najistotniejsza różnica między srebrem konwencjonalnym i srebrem w wersji nano
polega na tym, że mikroskopijne cząsteczki srebra mają znacznie większą
powierzchnię czynną i tym samym ogromny potencjał biobójczy. Inną szczególną
właściwością nanosrebra jest jego uniwersalne zastosowanie i niezwykła
aktywność. Jony srebra zawarte w opakowaniach przedłużają świeżość żywności,
hamują wzrost i podział komórek, z łatwością rozprzestrzeniają się w środowisku
naturalnym i przenikają do łańcucha pokarmowego.
Tymczasem
wciąż niewiele wiadomo o skutkach ubocznych nanosrebra. Podczas eksperymentów
laboratoryjnych okazało się, że jony srebra niszczą zarodki ryb, a pluskwiakom
wodnym uniemożliwiają dalszą reprodukcję. Z kolei u szczurów inhalowanych
nanosrebrem stwierdzono podwyższoną zawartość tego metalu w wątrobie, nerkach i
płucach. Niedawno koreański naukowiec poinformował, że w płucach szczurów
rozwijają się chroniczne stany zapalne.
Na
razie nie wiadomo, jak wyniki eksperymentów na zwierzętach przekładają się na
organizm człowieka. – Z powodu braku stosownych badań nie można wydać
jednoznacznej oceny o szkodliwości powierzchni nasyconych nanosrebrem, jak choćby
klawiatur komputerowych – wyjaśnia Heribert Wefers, ekspert od zagadnień
chemicznych w organizacji BUND. – Na pewno odradzałbym kupno antyrespirantów
czy środków ochrony roślin w sprayu z domieszką nanosrebra. Wdychane przez
człowieka cząsteczki trafiają do płuc i z dużym prawdopodobieństwem zagrażają
naszemu zdrowiu.
ie
można wykluczyć, że nanosrebro ma także inne skutki uboczne. Niemiecka
organizacja ekologiczna BUND ostrzega w swoim raporcie, że zbyt częste
stosowanie produktów z nanosrebrem może doprowadzić do uodpornienia się
groźnych szczepów bakterii. Obecnie jony srebra stanowią efektywną broń w walce
z wieloma mikroorganizmami, wobec których antybiotyki okazują się bezradne.
Przykładowo nanosrebrem pokrywa się protezy stawu kolanowego i cewniki, a także
dodaje do maści i środków opatrunkowych przeznaczonych do leczenia oparzeń.
Jednak w szpitalach i kanalizacji naukowcy już natrafili na ślad zarazków
odpornych na działanie nanosrebra. – Możemy zafundować sobie poważny problem
medyczny dążąc do zaspokojenia całkowicie absurdalnej potrzeby sterylności w
życiu codziennym – ostrzega Heribert Wefers.
Niemałe
wątpliwości budzi efektywność sprzętu gospodarstwa domowego z domieszką
nanosrebra. Przed kilku laty Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BfR) z siedzibą w
Berlinie stwierdził jednoznacznie: lodówki pokryte w środku warstwą jonów
srebra nie gwarantują lepszej ochrony przed drobnoustrojami. Okazuje się, że
powłoki antybakteryjne są całkowicie zbędne, jeżeli dbamy systematycznie o
czystość tradycyjnymi metodami. W przypadku tekstyliów wystarczy jedno pranie,
aby wytrącić większość jonów srebra. Jak wykazało badanie przeprowadzone przez
Związkowy Instytut Kontroli Jakości i Badań Materiałowych w szwajcarskim St.
Gallen już podczas pierwszego prania w wodzie ląduje jedna trzecia jonów tego
szlachetnego metalu zawartego w skarpetkach.
Obecność
nanosrebra w ściekach świadczy nie tylko o przegranej walce z przykrym zapachem
stóp, lecz stanowi także zagrożenie dla środowiska naturalnego. W październiku
2009 roku Federalna Agencja Ochrony Środowiska (UBA) zażądała przeprowadzenia
badań, które miały odpowiedzieć na pytanie, czy jony srebra obecne w
oczyszczalniach ścieków nie powodują zaburzeń w pracy mikroorganizmów
rozkładających zanieczyszczenia. Z analizy przeprowadzonej na zlecenie UBA przez Instytut Frauenhofera w
Karlsruhe i w Schmallenberg wynika, że tego rodzaju ryzyko jest minimalne.
Jednak autorzy ekspertyzy zwracają uwagę na inny problem: jeśli osad z oczyszczalni
ścieków trafi na pola, to zawarte w nim cząsteczki nanosrebra mogą zatruć
rośliny i organizmy glebowe.
Dlatego
organizacja ekologiczna BUND uważa, że konieczne są dodatkowe badania, aby
poznać faktyczne oddziaływanie nanosrebra na środowisko naturalne i zdrowie
człowieka. (...) Organizacja wzywa do wprowadzenia czasowego moratorium w
sprawie stosowania nanosrebra – za wyjątkiem medycyny – do czasu, aż nie
zostaną wyjaśnione wszystkie wątpliwości. Ponadto konsumenci powinni zostać
poinformowani, czy kupują produkty z jonami srebra, czy też nie. Na razie Unia
Europejska nie przyjęła żadnych uregulowań prawnych określających oznakowanie
nanoproduktów. Jedyny wyjątek zrobiono dla artykułów kosmetycznych. W grudniu
Rada Europejska postanowiła, że od 2012 roku nanokosmetyki dopuszczone do sprzedaży
muszą mieć odpowiednią ulotkę informacyjną. (…)
Wiebke Rögener, Izabella Jachimska-Paech
"NEWSWEEK" nr 1, 08.01.2006 r.
INWAZJA LAPTOPÓW
Pomysł, który może doprowadzić do zalania świata tanimi
komputerami. Profesor Nicholas Negroponte ze słynnego Massachusetts Institute
of Technology zaprezentował w listopadzie prototyp notebooka zasilanego korbką,
podobnie jak dziecięce zabawki, który ma kosztować zaledwie 100 dolarów, czyli
ok. 320 złotych. Minuta kręcenia zapewnia prąd na około 40 minut pracy. Komputer,
choć wygląda na zabawkę, ma obudowę z tworzywa sztucznego odpornego na wilgoć i
zanieczyszczenia. Wewnątrz kryje się m.in. procesor 500 MHz, twardy dysk o
pojemności 1 gigabajta, moduł łączności bezprzewodowej Wi-Fi oraz bezpłatne oprogramowanie
Linux. Może to nie tak wiele w porównaniu z najnowszymi maszynami, ale za taką
cenę – rewelacja.
Sprzęt nie jest zresztą pomyślany jako oferta dla
wielkomiejskich gadżeciarzy, bo konstruktorzy liczą głównie na zamówienia od
międzynarodowych organizacji humanitarnych. Urządzenie ma pomóc w wyrównaniu
szans edukacyjnych milionów dzieci z południowoamerykańskich faweli czy
afrykańskich slumsów. Twórcy urządzenia oceniają, że do 2007 r. będą sprzedawać
100-150 milionów komputerów rocznie.
„ANGORA:
ANGORKA” nr 36, 03.09.2006 r.
POSTRASZONO NAS
National Geographic przedstawił film informujący, że pod
jeziorem Toba na Sumatrze znajduje się ogromny superwulkan – właśnie 75 tys.
lat temu zniszczył pół globu. Film BBC w „Dwójce” przypomniał, że pod parkiem
Yellowstone (w USA) daje niepokojące znaki aktywności wielkie, o długości
prawie 100 km jezioro magmy. Wybuch któregoś z tych superwulkanów byłby
globalna katastrofą. National Geographic, TVP 2, 24.08.
Telewidz
[Warto rozważyć wykorzystanie
energii aktywujących się wulkanów, jezior magmy, tym bardziej, jeśli w pobliżu
jest akwen morski. Wówczas można by wykorzystać ciepło magmy, gazy wulkaniczne
do zamiany wody w parę, która wprawiałaby w ruch turbiny napędzające generatory
wytwarzające prąd. Jednocześnie w ten sposób można by stopniowo wychładzać
magmę, zapobiegając ew. katastrofie. – red.]
www.o2.pl |
Piątek [17.07.2009, 21:59] 1 źródło
BILL GATES CHCE KONTROLOWAĆ POGODĘ
Ma zamiar opatentować technologię powstrzymującą
huragany.
Udostępnione opinii publicznej wnioski patentowe (do
których prawa ma właśnie założyciel Microsoftu) ujawniają sposób, w jaki chce
tego dokonać - informuje "The USA Today".
Propozycja Gatesa? By na wprost huraganu wysyłać
olbrzymie barki, które zasysać będą wodę z głębi oceanu i wypluwać ją wprost
pod podstawę potężnej wichury. Jeżeli Gates dostanie swój patent, będzie miał
prawo osłabiać huragany (przynajmniej próbować) przez 18 lat.
Współautorem wniosku jest klimatolog Ken Caldeira z
waszyngtońskiego Carnegie Institution. Uważa on, że zaopatrzone w potężne
turbiny barki, zalewając powierzchnię oceanów zimną wodą, będą w stanie
powstrzymać huragan - tłumaczy gazeta.
Fundacja Billa i Melindy Gates a także sam Caldeira
odmówili mediom komentarza.
Z punktu widzenia nauki i polityki międzynarodowej,
pomysł Gatesa jest zachęcający. Jednak jak z każdym planem tej skali, trzeba
określić, czy pieniądze wydane na zapobieganie wyrządzaniu strat nie są większe
niż same straty - uważa Gene Quinn, ekspert patentowy z IPWatchtog.com. | JS
www.onet.pl | 13.10.2008 | PAP, POg /00:16
"Energy
& Environmental Science"
CUKIER
ZASTĄPI BATERIE DO MP3?
(...)
Bioogniwa paliwowe, to urządzenia, które w łagodnych warunkach (temperatura
pokojowa oraz normalne ciśnienie) przetwarzają chemiczną energię zmagazynowaną
w związkach organicznych, np. w glukozie, w energię elektryczną. Do tego celu
wykorzystuje się specjalne enzymy lub całe, żywe mikroorganizmy.
Naukowcom
z instytutu badawczo-rozwojowego firmy SONY, z grupy badawczej doktora
Tsuyonobu Hatazawa, udało się opracować pierwszą w pełni ekologiczną baterię,
która zasilać może nowoczesny, przenośny odtwarzacz muzyki.
Do
przetwarzania energii chemicznej zawartej w cukrze prostym - glukozie -
naukowcy wykorzystali naturalne enzymy, które w żywych organizmach wchodzą w skład
szlaków metabolicznych, gdzie podczas rozpadu cząsteczki glukozy uwalniania
jest, zmagazynowana w niej energia. Enzymy te naukowcy unieruchomili na
powierzchni anody, która wykonana została z silnie porowatych włókien węglowych
i oddzielona od katody membraną selektywnie przepuszczającą protony.
Zastosowanie naftochinonu jako transportera elektronów znacznie zwiększyło
wydajność bioogniwa paliwowego.
W
trakcie procesu enzymatycznego utleniania cukru powstają elektrony i protony.
Protony wędrują poprzez membranę bezpośrednio do katody, podczas gdy elektrony
przepływają przez zewnętrzny układ elektryczny i również trafiają do katody,
gdzie wraz z protonami, łącząc się z tlenem wytwarzają wodę.
Tak
skonstruowane urządzenie, zestawione w poczwórną baterię, generuje z cukru dość
energii elektrycznej (o mocy ponad 100 mW) do zasilania odtwarzacza MP3
wyposażonego w zewnętrzne przenośne głośniki!
Bioogniwo
jest w pełni ekologicznym urządzeniem. Według naukowców, możliwość praktycznego
użycia bioogniw z całą pewnością zmniejszy ilość wyrzucanych na śmietnik
tradycyjnych baterii - urządzeń bardzo niebezpiecznych dla środowiska
naturalnego.
ŁADOWARKA SŁONECZNA MANTA
02.09.2008
15:40
MSC-01
Portable Solar Charger to ładowarka słoneczna z wbudowanym akumulatorem.
Zamienia promienie słoneczne w energię elektryczną, którą może przechowywać
przez około trzy miesiące.
Energię
zmagazynowaną w akumulatorze można używać bezpośrednio do ładowania dowolnego
sprzętu elektronicznego, posiadającego odpowiednie gniazda. Wraz z urządzeniem
producent dostarcza różne końcówki które pasują do większości aparatów
telefonicznych na rynku.
W
razie potrzeby istnieje możliwość podładowania akumulatora z gniazdka 230V za
pomocą dołączonej do zestawu ładowarki.
Dane
techniczne:
* ładowarka słoneczna
* panel słoneczny 5V/100mA
* wbudowana latarka
* wbudowany alumulator Li-ion: 3,7V
1300mAh
* ładowanie poprzez USB: 5V 500mA (DC)
* napięcie wyjściowe: 5V
* natężenie wyjściowe: 350-500mA
* czas ładowania: panel- 10-15 godz., USB-
2-4 godz.
* ochrona: przepięciowa, przeciwzwarciowa,
przeładowania
* 7 końcówek do aparatów kom.: Nokia,
Sony-Ericsson, Motorola, Samsung oraz urządzeń z gniazdem zasilania mini – USB
Sugerowana
cena wynosi 89 zł.
Na
podstawie Manta
Adam Kwiatkowski
"WPROST"
Numer: 42/2006 (1244) WPROST EXTRA
WIZJE
UCZONYCH
* Samochód na wodór, który sam sobie
wytwarza paliwo ze zwykłej wody oraz związków boru - to propozycja naukowców z
Instytutu Weizmanna w Izraelu. Obie substancje znajdują się w oddzielnych
zbiornikach i w razie potrzeby są mieszane. W wyniku reakcji chemicznych
powstaje wodór, którym napędzany jest albo zwykły silnik, albo ogniwo paliwowe.
* Pojazd produkujący wodór z benzyny
zatankowanej na stacji - naukowcy z Northwestern University w Chicago
zaproponowali zbudowanie prawie perpetuum mobile: ogniwo paliwowe na wodór
dostarcza zarówno prąd do napędzania pojazdu, jak i ciepło do podtrzymywania
pracy katalizatora produkującego ów wodór. Uczeni twierdzą, na razie tylko na
podstawie teoretycznych analiz, że taki system może mieć sprawność nawet 50
proc. (sprawność zwykłego silnika benzynowego wynosi 25-30 proc.)
* Produkcja paliwa wodorowego z węgla
przez dodanie jonów żelaza do zmielonego proszku węglowego - takie paliwo może
być wytwarzane w fabrykach w reakcjach chemicznych zachodzących w temperaturze
100°C. Prototypowe urządzenie zbudowane przez Douglasa Weibela z Harvardu ma
jednak znikomą sprawność - marnuje się aż 93 proc. energii zmagazynowanej w
węglu.
* Zamiana dwutlenku węgla na paliwo do
samochodów - to pomysł chemików z uniwersytetu w Mesynie we Włoszech.
Opracowali oni (na papierze) prototyp katalizatora z nanorurek wypełnionych
platyną i palladem. Gdyby im się powiodło, mielibyśmy rewolucję w recyklingu
zanieczyszczeń gazowych: samochody karmiłyby się brudem, który same wytwarzają.
* Paliwem może też być sproszkowany metal:
żelazo, aluminium albo bor. Miele się go na drobiny o średnicy mierzonej w
nanometrach, a następnie spala. Dave Beach z Oak Ridge National Laboratory
(USA) twierdzi, że samochód osobowy z silnikiem na metal (i bakiem pełnym
metalicznego paliwa) przejechałby trzy razy więcej niż samochód na podobnej
ilości benzyny. Takie paliwo byłoby czyste dla środowiska i na dodatek dawałoby
się odzyskać.
Andrzej Hołdys
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 13:21] 1 źródło
MIĘSO WYPRODUKUJĄ Z... PROBÓWKI
Naukowcy wykorzystają metodę in-vitro.
Mięso wyhodowane z probówek nie tylko polepszy los
żywych zwierząt, ale może być też zdrowsze dla ludzi - twierdzi Jason Metheny z
grupy badawczej New Harvest.
Naukowcy twierdzą, że używając metody hodowania mięsa
w warunkach laboratoryjnych, będą w stanie kontrolować m.in. ilość tłuszczu w
mięsie powstałym w ten sposób.
Jednak najważniejszym powodem dla którego Metheny
prowadzi badania nad "mięsem in-vitro", jest wyeliminowanie chorób
żywego inwentarza (spowodowanych warunkami hodowli), które powodują wiele
groźnych chorób u ludzi.
Mięso z laboratorium pozwoli zmniejszyć ryzyko
wystąpienia takich chorób jak świńska czy ptasia grypa, choroba wściekłych krów
a nawet salmonella - mówi Metheny.
W dodatku będzie też efektywniejsza niż hodowla
zwierząt na ubój.
W tradycyjnym modelu, z jednego zwierzęcia przerabiamy
na jedzenie zaledwie 5 do 25 proc. jego wagi. Mięso z laboratorium ma być
znacznie bardziej ekonomiczne.
Dla przykładu, "wieprzowina" powstaje
poprzez zapłodnienie jajników świni (pozyskanych z rzeźni), powstałe embriony
są umieszczane w odżywczym płynie, gdzie rosną i rozwijają się - pisze CNN.
Naukowcy są zdania, że technologia umożliwiająca
produkcję mięsa w warunkach laboratoryjnych ma być gotowa w przeciągu 10 lat. |
JP
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Poniedziałek [17.08.2009, 13:45] 1 źródło
OTO POKARM PRZYSZŁOŚCI
Zwalcza choroby i redukuje tłuszcz. Pomaga na serce.
Chodzi o chlorellę, jeden z rodzajów morskich alg,
obficie rosnących u wybrzeży krajów Dalekiego Wschodu i Australii.
O ile do tej pory jej właściwości doceniali jedynie
entuzjaści zdrowego jedzenia, oficjalnie określający chlorellę mianem
superjedzenia, to już wkrótce roślina ta może trafić na stoły całego świata.
Wszystko przez jej niezwykłe właściwości. Chlorella jest naszpikowana
proteinami dwa razy bardziej niż słynny szpinak, 38 razy niż soja i 55 razy niż
ryż. Dodatkowo jest pełna witamin, minerałów i aminokwasów.
Zdaniem badaczy z Japonii i USA, można z całą
pewnością twierdzić, że chlorella pomaga zwalczać główne choroby cywilizacyjne:
otyłość i niewydolności serca. Udało się już udowodnić, że alga ta jest w
stanie redukować tłuszcz w organizmie i cukier. Mało tego - chlorella działa
jak dopalacz, ładuje organizm energią. Pomaga też osobom cierpiącym na
depresję. Roślina wzmacnia również system odpornościowy osób chorych na raka.
Chlorella chroni nas przed toksynami, którymi jesteśmy
bombardowani ze wszystkich stron. Ta roślina pomaga wyrzucić je z organizmu. To
świetny odkażacz i odświeżacz - mówi Nadia Brydon, terapeutka z brytyjskiego
Instytutu Walki z Rakiem Piersi. Jednak nie ona jedna docenia właściwości rośliny.
Chlorella pomaga też stabilizować problemy z metabolizmem. To nie złoty lek,
jednak wprowadzając ją do diety jesteśmy pewni, że zrobiliśmy dla swojego
zdrowia o jedną dobrą rzecz więcej. To jak codzienne ćwiczenia - mówi prof.
Randall Merchant z wydziału neurochirurgii i anatomii na Virginia Commonwealth
University. | BW
„NEWSWEEK” 11.01.2004 r.
GADŻETY Z PRZYSZŁOŚCIĄ
KURTKA
NO-CONTAKCT potrafi być odpychająca. W momencie
zagrożenia wystarczy, żeby kobieta aktywowała włącznik i dreszcz 80 tys. woltów
przejdzie po powierzchni ubrania, a każdy napastnik cofnie się o kilka kroków.
Oczywiście strój jest w pełni izolowany, więc sam użytkownik jest całkowicie
bezpieczny. (...)
„WIEDZA I ŻYCIE” luty, 2005 r.
POSŁUSZNA SPLUWA
Jest superbezpieczna. Jeśli wpadnie
w niepowołane ręce, pożytek będzie z niej marny. Inteligentna broń XXI wieku
może być użyta wyłącznie przez prawowitego właściciela.
INŻYNIEROWIE z Instytutu
Technologicznego (NJIT) z New Jersey dokonali tego, o czym ich koledzy marzyli
od dawna. Jako pierwszym na świecie udało im się stworzyć prototyp broni
przyszłości. Broni, która paradoksalnie będzie najbezpieczniejszą z
dotychczasowych. skonstruowany przez nich pistolet identyfikuje użytkownika na
podstawie siły uścisku oraz linii papilarnych dłoni. Szesnaście specjalnych
czujników biometrycznych, oprócz odcisków palców i siły chwytu, kontroluje
również odruchy bezwarunkowe, czyli w jaki sposób użytkownik reaguje na
konkretne sytuacje. Jeśli wszystkie te cechy zgadzają się z pierwowzorem, spust
broni zostaje odblokowany. (...) Inteligentna broń nie pojawiła się jeszcze na
rynku, a stan New Jersey już przygotowuje się do zmiany przepisów. Od
przyszłego roku każda broń, poza biometryczną, będzie tam rekwirowana. | (JK)
"NEWSWEEK"
nr 19, 11.05.2008 r.
PAPIERKOWA ROBOTA
Origami przeżywa renesans. Sztuka składania papieru staje
się inspiracją dla twórców najnowocześniejszych technologii XXI wieku.
Starojapońska sztuka składania papieru origami, która
powstała około 1300 lat temu, wciąż ma wielu entuzjastów. Ostatnio coraz
częściej są wśród nich naukowcy, jak choćby specjaliści z japońskiej agencji
kosmicznej JAXA, którzy stworzyli niewielki papierowy samolocik origami.
Zrobili go jednak nie dla zabawy. Chcą swój minipojazd wypuścić na Ziemię z
pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i obserwować jego lot. Samolocik,
który w tunelu aerodynamicznym na Ziemi wytrzymuje prędkość 7 machów (czyli
siedmiokrotnie większą od prędkości dźwięku) i jest zabezpieczony przed
spaleniem w atmosferze, pomoże im w przyszłości konstruować wahadłowce oraz
sondy kosmiczne.
Podobnych pomysłów na wykorzystanie origami w nowoczesnej
technice jest więcej. Sztuka składania papieru już ułatwiła naukowcom
opracowanie optymalnego systemu pakowania poduszek powietrznych w samochodach i
konstrukcji szybko rozkładających się anten satelitów. Uczeni myślą o jej
wykorzystaniu w tworzeniu urządzeń elektronicznych, a nawet mikroaparatów
diagnostycznych. To, co było dotąd tylko rozrywką czy formą sztuki, staje się
kopalnią pomysłów na nowe technologie.
Najbardziej ambitną próbą wykorzystania origami w
badaniach naukowych jest system składania soczewki Eyeglass, największego
orbitalnego teleskopu na świecie, który powstaje w Lawrence Livermore National
Laboratory w Kalifornii. Urządzenie to ma aż 40-krotnie przewyższyć możliwości
najdoskonalszego dotąd teleskopu Hubble'a, krążącego po orbicie okołoziemskiej.
Jego twórcy chcą, by składało się z dwóch gigantycznych soczewek - każda
miałaby po 100 metrów średnicy. Już wiadomo, że przetransportowanie całej tej
aparatury na orbitę będzie nie lada problemem, bo średnica ładowni
transporterów kosmicznych wynoszonych przez rakiety ma zaledwie cztery metry.
Wielkie soczewki trzeba więc będzie jakoś złożyć. I tu właśnie doskonale
sprawdza się metoda origami.
Roderick Hyde, szef projektu Eyeglass, początkowo
próbował złożyć soczewki na wzór papierowej struktury Miura-ori, stworzonej
jeszcze w latach 80. XX w. przez japońskiego uczonego Koryo Miurę. Była ona
inspiracją dla twórców anteny japońskiej sondy HALCA, wystrzelonej w kosmos w
1997 r. Dzięki metodzie składania przypominającej origami panele można było
łatwo rozłożyć po wejściu na orbitę. Struktura Miura-ori okazała się jednak
nieprzydatna do złożenia soczewek Eyeglass. Dlatego Robert Lang, artysta
tworzący figurki z papieru, a jednocześnie fizyk z California Institute of
Technology, zaproponował wykorzystanie innej formy, zwanej parasolką. Opracował
oprogramowanie, które konkretne zagięcia płaszczyzny - kartki lub soczewki -
oblicza na podstawie skomplikowanych algorytmów matematycznych. Dzięki temu
soczewki teleskopu giganta będą się składać i rozkładać niczym parasol. Na
razie powstał ich zmniejszony prototyp.
W przyszłości jednak składanie soczewek przed wysłaniem
ich na orbitę może w ogóle okazać się zbędne, bo oprogramowanie do origami
pozwala także projektować skomplikowane systemy zwierciadeł załamujących
promień świetlny. Dzięki nim już powstają soczewki o znacznie mniejszych
rozmiarach niż tradycyjne, a nawet mniejsze niż Eyeglass.
Ślady origami możemy za to już znaleźć w ziemskich
technologiach, na przykład w mapach, które dają się rozkładać i składać jednym
ruchem ręki. Wykorzystaniem japońskiej techniki interesują się także producenci
urządzeń elektronicznych. Sony opatentowało technologię produkcji składanych
urządzeń elektronicznych, takich jak komputery przenośne i konsole do gier.
Będzie je można złożyć niczym kartkę papieru, a po rozłożeniu usztywnić dzięki
warstwie polimeru twardniejącego pod wpływem prądu. Izraelska firma Inventables
stworzyła odtwarzacz DVD z ekranem z tzw. e-papieru, a kilka innych firm
opracowało prototypy telefonów komórkowych z elastycznym rozkładanym ekranem.
Dzięki temu w małym urządzeniu można zmieścić całkiem duży ekran.
Sztuka zaginania papieru inspiruje także producentów
opakowań. Przed kilkoma laty browar Kirin wypuścił na rynek napój alkoholowy o
nazwie Hyoketsu (co po japońsku oznacza zmrożony) w puszce z
charakterystycznymi dla origami zagięciami na powierzchni. Podobne znajdują się
na japońskich butelkach. Dzięki temu po opróżnieniu można je łatwo złożyć, a to
ułatwia proces recyklingu.
Japońskie koncerny samochodowe pracują z kolei nad
wykorzystaniem origami do projektowania aut. Zagięcia blachy jak na papierze
mogą bowiem sprawić, że podczas zderzenia karoseria będzie się odkształcać w
przewidywalny sposób, nie zagrażając bezpieczeństwu pasażerów. Podobnie rzecz
się ma z poduszkami powietrznymi. Konstruktorzy z niemieckiej firmy EASi
Engineering GmbH wykorzystują algorytm pozwalający złożyć je tak, by otwierały
się szybko, a jednocześnie nie zrobiły krzywdy pasażerom auta, wypełniając się
zbyt gwałtownie powietrzem. Poduszki składane jak origami są montowane w
mercedesach, ale ponieważ gwarantują znacznie większe bezpieczeństwo niż
dotychczasowe, zapewne wkrótce będą wszechobecne.
Origami znajdziemy niedługo także wewnątrz naszych
organizmów. Uczeni z University of New Mexico testują już urządzenie służące do
badań ultrasonograficznych o rozmiarach ziarenka ryżu. Dzięki specjalnej
konstrukcji czujnika składanego niczym kartka papieru pozwoli ono uzyskać po
wprowadzeniu do naczyń krwionośnych czy kanalików układu oddechowego
panoramiczny obraz tkanek. Osiem części czujnika, z których każda jest w stanie
emitować i odbierać ultradźwięki, zostanie umieszczonych na jednej
płaszczyźnie, którą się zgina. I tak powstaje ośmiościenna bryła.
W przyszłości takim miniaturowym urządzeniom
diagnostycznym będzie można nadać dowolne kształty, co ułatwi dostęp do różnych
typów tkanek. Technikę składania milimetrowych powierzchni w różne bryły
opracowali m.in. naukowcy z Ecole Supérieure de Physique et de Chimie w Paryżu.
Dodają oni kropelkę wody do plastikowych powierzchni wielkości zaledwie kilku
milimetrów, a kiedy woda wyparowuje, powierzchnie o specjalnie dobranym
składzie chemicznym wyginają się i miniaturowe origami układa się samo, tworząc
sześciany czy sfery.
Wszystko wskazuje więc na to, że wynalazków inspirowanych
origami, będzie coraz więcej. Inżynierowie zmagający się z problemem
konstrukcyjnym powinni uważniej przyjrzeć się tej sztuce. Zamiast wertować
książki i robić mozolne obliczenia, może czasem lepiej po prostu wygodnie
usiąść, wziąć do ręki kartkę papieru i trochę ją powyginać.
Paweł Górecki
"NEWSWEEK"
nr 18, 04.05.2008 r.
LEWAREK JAK
BALON
Nie trzeba męczyć się z lewarkiem, gdy musimy zmienić
koło. Wyręczy nas Titan Exhaust Air Jack.
Ten niezwykły podnośnik jest w istocie balonem w
kształcie walca wypełnianym spalinami z samochodu. Wystarczy, że umieścimy go
pod autem, a końcówkę połączonego z nim węża założymy na rurze wydechowej.
Kilkudziesięciosekundowa praca silnika pozwoli wypełnić
balon spalinami i delikatnie unieść auto. Specjalny zawór odcina dopływ spalin,
gdy nadmuchiwany gazem lewarek jest już pełny. Urządzenie kosztuje około 260
złotych.
www.streamlineimport.com
„NEWSWEEK” nr 17, 03.05.2005 r.
CZUŁA
POBUDKA
Notorycznie
niewyspani studenci z Brown University w Rhode Island skonstruowali nowy typ
budzika. Urządzenie wykorzystuje fakt, że sen ma cykliczne fazy, następujące
jedna po drugiej, a wyrwanie śpiącego z głębokiego snu wpływa fatalnie na jego
samopoczucie w ciągu całego dnia. SleepSmart składa się z nakładanej na głowę
opaski, elektrod i mikroprocesora. Analizuje fale mózgowe i dzwoni podczas
najpłytszej fazy snu.
"NEWSWEEK"
nr 16, 22.04.2007 r.
INSTRUKCJA NAPRAWY KLIMATU
Uwalnianie dwutlenku węgla do atmosfery idzie nam
świetnie. Samo ograniczenie jego emisji już nie wystarczy. Dlatego wizjonerzy
myślą, jak go usunąć.
By powstrzymać katastrofę klimatyczną, Klaus Lackner,
profesor geofizyki z Uniwersytetu Columbia, zaczął kombinować z drzewami. Ale
nie z tymi o zielonych listkach i z korzeniami. Lackner bierze udział w
projektowaniu - jak to sam nazywa - sztucznego drzewa. Największy jego model
wyrośnie na mniej więcej 300 metrów w górę, by dosięgnąć gnanych z wiatrem
chmur zanieczyszczeń. Jego podstawa ma być większa niż boisko piłkarskie.
Bardziej niż drzewo, co prawda, będzie przypominać słup z ogromnymi listwami,
które wypełni wodorotlenek sodu (lepiej znany jako ług sodowy). Związek ten
oprócz tego, że stosowany jest do udrażniania rur kanalizacyjnych, ma
właściwość, na którą będzie wielkie zapotrzebowanie, gdy ludzkości nie uda się
(a wszystko na to wskazuje) ustabilizować zawartości gazów cieplarnianych w
atmosferze. Otóż wodorotlenek sodu wysysa z powietrza dwutlenek węgla.
Gaz ten jest jednym z głównych winowajców zmian
klimatycznych w ostatnich dekadach. A za nadmierną jego emisję odpowiada
człowiek. Przed rewolucją przemysłową zawartość CO2 w atmosferze wynosiła
bowiem 280 ppm (części na milion). Dzisiaj jego stężenie sięga 380 ppm i nadal
rośnie. Jak twierdzi Gregg Marland z Oak Ridge National Laboratory, od lat 90.
ubiegłego wieku światowa emisja CO2 przyspieszyła - z 6 mld ton w 1992 roku do
7,3 mld w 2003 r. i 8 mld (według szacunków) w roku ubiegłym.
Cząsteczki dwutlenku węgla pozostają w atmosferze do 200
lat. A to oznacza, że te wyrzucone z rur wydechowych pierwszych aut wciąż
jeszcze krążą w powietrzu. W efekcie - zdaniem klimatologa Wallace'a Broeckera
z Lamont-Doherty Earth Observatory z Uniwersytetu Kolumbia - bez radykalnych
zmian nie uda się zmniejszyć zawartości CO2 w atmosferze, a tylko spowolnić
tempo jej wzrostu. Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC) przewiduje,
że jeśli tak dalej pójdzie, przed końcem tego stulecia dojdziemy do poziomu
450, 550, a być może nawet 750 ppm.
Zmiany klimatyczne, jakie zachodzą przy obecnym stężeniu
CO2, są już bardzo niekorzystne. Ziemię trapią upały, wichury i cyklony,
topnieją lodowce i obumierają rafy koralowe. Podnosi się poziom mórz. Zanika
lód morski wokół bieguna północnego; według analizy ogłoszonej w
"Science" w ubiegłym miesiącu do 2040 r. Arktyka będzie całkowicie
wolna od lodu. To wszystko przy poziomie CO2 "zaledwie" 380 ppm.
Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy jego stężenie
osiągnie 450 ppm, a to zapewne nastąpi w ciągu najbliższych 40 lat. Możemy się
nie przejmować losem niedźwiedzi polarnych, które z braku pól lodowych nie będą
miały gdzie polować na foki, trudno jednak nie przejąć się tym, że zniknięcie
lodu zmieni cyrkulację oceanu i atmosfery. Przyniesie to gwałtowne sztormy w
średnich szerokościach geograficznych, spowoduje zwiększenie opadów zimą w
zachodniej i południowej Europie, a zmniejszy opady na zachodzie Ameryki. Warto
przypomnieć, że już w 1998 roku rejon ten nawiedziła niespotykana w historii
susza. Wyniki badań, prowadzonych przez Richarda Seagera z obserwatorium
klimatologicznego im. Lamonta i Doherty'ego, które ukażą się w
"Science", brzmią jednoznacznie: na Wielkich Równinach susze podobne
do tych, jakie miały miejsce w latach 30. XX wieku, staną się normą.
Dlatego światowi przywódcy zaczęli poważnie traktować
sprawę wychwytywania dwutlenku węgla z atmosfery i jego magazynowania. Myśli
się o jego usuwaniu z powietrza lub - co jest technicznie łatwiejsze -
bezpośrednio ze spalin elektrowni, gdzie jest wytwarzany, i przechowywaniu go w
głębinach oceanicznych lub w wyeksploatowanych pokładach ropy naftowej czy gazu
ziemnego. Amerykańskie ministerstwo energetyki przeznaczyło w tym roku 100 mln
dolarów na prace badawczo-rozwojowe poświęcone zagospodarowaniu CO2. Sprawą
zainteresowali się też bogaci Amerykanie. Gary
Comer, właściciel sieci odzieżowej Lands' End, tuż przed
śmiercią w 2006 r. założył w Tucson w Arizonie firmę o nazwie Global Research
Technologies, by ta zajmowała się opracowaniem metod usuwania dwutlenku węgla z
powietrza atmosferycznego. W lutym prezes koncernu Virgin sir Richard Branson
wraz z Alem Gore'em ufundowali nagrodę w wysokości 25 mln dolarów dla autora -
jak ujął to Branson - "metody usuwania śmiercionośnych ilości CO2 z
atmosfery ziemskiej".
Najwyższy więc czas na sztuczne drzewo Lacknera, które
będzie mogło wysysać dwutlenek węgla. To na razie tylko pomysł, ale z obliczeń
wynika, że najmniejszy model drzewa - do domowego użytku - ze zbiornikiem
wodorotlenku sodu o powierzchni nie większej niż ekran telewizyjny (i to nie
103-calowy plazmowy gigant, ale zwykły telewizor o przekątnej 20 cali, jaki
kiedyś człowiekowi zupełnie wystarczał) wchłonie tyle dwutlenku węgla, ile
Stany Zjednoczone produkują w przeliczeniu na jednego Amerykanina. Albo -
używając innego porównania - jedno drzewo wchłonie mniej więcej tyle, ile
emituje 15 tys. samochodów.
By jednak system działał, trzeba usuwać wodorotlenek sodu
z rozpuszczonym dwutlenkiem węgla, a na to potrzeba energii. Lackner rozwiązał
i ten problem. Obliczył, że jeśli sztuczne drzewo połączyć z jedną elektrownią
wiatrową o mocy 3 megawatów, to cała operacja byłaby energetycznie
samowystarczalna. Koszty takiego przedsięwzięcia nie zostały jeszcze
oszacowane, ale według wstępnych obliczeń za związanie tony dwutlenku węgla
trzeba by zapłacić 80-100 dolarów. - Na dodatek sprawność wychwytywania CO2
jest wyższa niż w przypadku żywego drzewa. System ten umożliwiłby usunięcie z atmosfery
istotnej części tego gazu - mówi Lackner.
Jeszcze tańsze niż usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery
jest wychwytywanie go w elektrowniach, zanim zostanie wyrzucony w niebo. Spółka
GreenFuel Technologies z Cambridge w stanie Massachusetts opracowała proces
przetwarzania spalin z elektrowni, usuwający z nich znaczną część CO2. Podstawą
jest rozwiązanie techniczne liczące 3,5 miliarda lat, czyli to samo, które
zastosowały pierwsze fotosyntetyzujące organizmy. Pomysł sprowadza się do
postawienia szklarni z korytem wypełnionym glonami. Prototyp budowany jest
właśnie w 1000-megawatowej elektrowni opalanej gazem ziemnym koło Phoenix. Gdy
osiągnie ona pełną wydajność, w ciągu dnia glony będą pochłaniać 80 proc.
emitowanego CO2. Cary Bullock, dyrektor GreenFuel, zwraca uwagę, że efektem
ubocznym procesów spalania w takiej glonowej oczyszczalni mogą być alkohol
etylowy lub biopaliwo dieslowskie, co sprawi, iż stanie się opłacalna.
Sharon Begley
„WPROST” nr 41(1294),
14.10.2007 r.
POMPOWANIE OCEANU
Globalne
ocieplenie można zahamować, pompując wodę z głębin na powierzchnię oceanu -
twierdzi ekolog prof. James Lovelock. Należy stworzyć sieć rur, które będą
wynosiły na powierzchnię żyzne wody z głębokości 200 m, gdzie z powodu braku
światła plankton słabo się rozwija. Bogactwo dostarczonych składników
pokarmowych pobudzi rozwój i rozmnażanie żyjących przy powierzchni glonów,
które w procesie fotosyntezy wychwycą dwutlenek węgla z atmosfery. Obumarłe
komórki planktonu opadną na dno i utworzą wielki magazyn dwutlenku węgla. | (EN)
www.o2.pl | Piątek
[27.02.2009, 12:16] 3 źródła
NAUKOWCY WIEDZĄ, JAK WYGRAĆ Z GLOBALNYM OCIEPLENIEM
Wystarczy wystrzelić w kosmos trylion lusterek.
Lusterka mają odwrócić promienie słoneczne i tworzyć cień
o powierzchni 260 tysięcy kilometrów kwadratowych.
Muszą zostać wystrzelone przy użyciu ogromnych armat o
kalibrze prawie kilometra - twierdzi dr Roger Angel z University of Arizona. -
Ich siła rażenia musi być 100 razy mocniejsza od broni konwencjonalnej.
Realizacja projektu kosztować ma 350 bilionów dolarów.
Efektów należy się spodziewać za 20 - 30 lat. Teraz powstaje pilotażowa wersja
"pistoletu". Jego długość wynosi 4 metry. Wystrzeliwuje pociski z
siłą 100 razy większą od tradycyjnej broni. Pobiera taką samą ilość prądu co 44
tysięcy elektrycznych czajników.
Ten projekt zatrzyma globalne ocieplenie - dodaje dr
Angel. | K
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 18:47]
3 źródła
TYSIĄCE STATKÓW URATUJĄ KLIMAT NA ZIEMI
Naukowcy już wiedzą jak walczyć z globalnym
ociepleniem.
Po wodach całego świata pływać będzie armada złożona z
1,9 tys. statków. Tak uratuje świat przed katastrofą i skutkami globalnego
ocieplenia, donosi Bloomberg.
Okręty będą produkować z wody morskiej chmury, które
odbiją niszczące promienie słoneczne. Dzięki temu średnia temperatura na Ziemi
obniży się o kilka stopni.
Tak z globalnym ociepleniem chce walczyć grupa
brytyjskich i amerykańskich naukowców. Koszt przedsięwzięcia oszacowany został
na około 9 mld dolarów (ok. 26 mld zł).
Wbrew pozorom to szybki i tani sposób. Każdy dolar
zainwestowany w to przedsięwzięcie przyniesie około 2 tys. dolarów oszczędności
na skutkach globalnego ocieplenia - twierdzi Bjørn Lomborg z Copenhagen
Business School.
Niektórzy specjaliści twierdzą jednak, że takie
manipulowanie klimatem jest niebezpieczne i może przynieść nieprzewidziane
konsekwencje. | TM
www.o2.pl / www. sfora.pl | Wtorek
[21.09.2010, 16:33]
TAK ZATRZYMAMY WSZYSTKIE TAJFUNY. TO
PRZEŁOM
Japończycy wiedzą już jak zatrzymać
huragan.
Tajfuny co roku pochłaniają wiele
ofiar. Nic więc dziwnego, że od lat ludzie zastanawiają się jak zmienić ich
kierunek lub powstrzymać niszczycielski żywioł przed dotarciem na ląd.
Japońscy wynalazcy postanowili tego
dokonać przy użyciu flotylli... łodzi podwodnych - informuje "The Daily
Telegraph".
Patent jest prosty. By tajfun mógł
nabierać sił potrzebuje sprzyjających warunków - między innymi ciepłej
powierzchni morza - powinno ono mieć temperaturę od 25 do 26 stopni Celsjusza.
Japończycy postanowili więc ochłodzić temperaturę wody o kilka stopni. Są
przekonani, że dzięki temu tajfun zaniknie.
Łódź będzie wyposażona w serię
dwudziestometrowych pomp po obu stronach burty, które będą zasysać wodę z
głębin i wyrzucać ją powierzchnię - tłumaczy jeden z twórców łodzi Tomotsu
Omori.
Szef firmy Ise Kogyo Co., Koichi
Kitamura twierdzi, że pompy są w stanie w ciągu jednej minuty przepompować na
powierzchnię 480 ton wody. Flotylla 20 takich okrętów, jak oblicza Kitamura, w
ciągu jednej godziny byłaby w stanie obniżyć temperaturę o 3 stopnie na powierzchni
57 tys. m kwadratowych morza. | WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek
[22.10.2010, 06:55]
SZTUCZNE WULKANY ZNISZCZĄ ZIEMIĘ
Człowiek nie powinien ingerować w
klimat.
Zdaniem ekologów ONZ powinno ogłosić
moratorium na wszelkie programy geoinżynieryjne, których celem jest zmiana
klimatu, np. na tzw. sztuczne wulkany. Nie wiadomo bowiem jakie będą skutki
uboczne tej działalności człowieka - informuje foxnews.com.
Eksperci z 200 krajów radzą w
Japonii nad tym, jak zachować dla przyszłych pokoleń nasz świat. Jak zapobiec
niszczeniu środowiska i wymieraniu gatunków zwierząt i roślin. Ekolodzy
uważają, że naszym podstawowym zadaniem jest ochrona środowiska naturalnego, a
nie ingerencja w jego funkcjonowanie.
Wiele krajów próbuje już wpływać na
klimat m.in. rozsypując w oceanie drobinki żelaza, które sprzyjają rozwojowi
fitoplanktonu pochłaniającego dwutlenek węgla. Niestety, sprzyja to zakwitowi
glonów - w ten sposób wymiera wiele gatunków ryb i innych zwierząt morskich.
Naukowcy proponują także rozpylanie
wody morskiej w atmosferze. Chcą w ten sposób zwiększyć rozmiar chmur i
sprawić, by odbijały więcej promieni słonecznych.
Kolejny pomysł to umieszczenie w
przestrzeni kosmicznej bilionów maleńkich zwierciadeł, które będa odbijały
promienie słoneczne, tak, by nie docierały na Ziemię.
By zmniejszyć ilość promieni
słonecznych docierających na Ziemię naukowcy chcą też wykorzystać... sztuczne
wulkany. Mają zamiar wypuścić do atmosfery drobniutkie cząsteczki siarczanów i
innych substancji, które zazwyczaj znajdują się w pyle wulkanicznym i
"przysłonić" nam światło naszej gwiazdy.
Wiele rządów stara się też
wychwytywać emitowany dwutlenek węgla i wtłaczać go głęboko pod ziemię.
Jesteśmy za tym, by prowadzić
badania nad geinżynieryjnymi metodami rozwiązania problemu globalnego
ocieplenia, ale zanim je wprowadzimy w życie musimy mieć pewność, że nie
przyniosą nam one szkody. To absolutnie niedopuszczalne, by jakieś państwo samo
podejmowało takie eksperymenty bez zgody innych krajów - stwierdził Francois
Simard z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN). | WB
„POLITYKA” nr 1, 08.01.2005 r.
DOŚĆ ŚMIECENIA
Zmorą
cywilizowanego świata są dziś wszechobecne plastikowe torby zaśmiecające
krajobraz. W samej Francji sklepy rozdają ich 18 mld sztuk rocznie! Z tego
znaczny odsetek trafia na wysypiska, gdzie przeleżą prawdopodobnie setki lat,
zanim natura z nimi się upora. Nie mają tej wady nowe torby francuskiej firmy
Bagherra wykonane z tzw. bioplastiku Mater-Bi, wytwarzanego z kukurydzianej
skrobi. Równie użyteczne jak plastikowe, rozkładają się zupełnie po trzech
tygodniach, a te najgrubsze najpóźniej po dwóch miesiącach. Można je
kompostować i palić bez ryzyka zatrucia środowiska. Mają jedną wadę – są
droższe od tradycyjnych, ale przy wsparciu państwa, które w ciągu trzech lat
chce zmniejszyć nawet o 25 proc. ilość śmieci, mogą się szybko we Francji
upowszechnić.
"NEWSWEEK"
nr 46, 18.11.2007 r.
NATURALNE TWORZYWA SZTUCZNE
Talerz zrobiony z resztek obiadu? Czemu nie. Zamiast
drogiej ropy do produkcji plastiku będziemy używać kukurydzy lub soi.
Ropa naftowa to nie tylko surowiec do produkcji paliwa.
Jest niemal we wszystkich artykułach codziennego użytku: opakowaniach
plastikowych, podzespołach elektronicznych w komputerach, kosmetykach,
syntetycznych tkaninach. Teraz jednak, w dobie deficytu ropy, uczeni szukają
sposobów na jej zastąpienie. W efekcie powstaje coraz więcej biomateriałów
produkowanych z kukurydzy, soi, a nawet odpadów organicznych. Są wytrzymałe,
trwałe i - co bardzo ważne - po wyrzuceniu nie stanowią zagrożenia dla
środowiska. Wkrótce zastąpią ropę w przedmiotach, którymi posługujemy się na co
dzień. Zmiany już się rozpoczęły.
Pod koniec września do sklepów w Stanach Zjednoczonych
trafiły pierwsze na świecie całkowicie naturalne dezodoranty. W przeciwieństwie
do tradycyjnych nie zawierają pochodnych ropy. Firma Terra Naturals we
współpracy z koncernem Dupont produkuje je w kilku owocowych zapachach. Jak
zapewniają przedstawiciele firmy, właściwości ekologicznych kosmetyków w
usuwaniu nieprzyjemnych woni dorównują tradycyjnym dezodorantom. Powstały na
bazie biopropanediolu, który jest wytwarzany z cukrów pochodzących z kukurydzy
(tradycyjny propanediol jest pochodną ropy naftowej). Biopropanediol posłużył
także do stworzenia tkaniny o nazwie sorona, którą trudno zaplamić. Szyje się z
niej koszule, garnitury, dywany. Teraz naukowcy pracują nad tym, by z
biopropanediolu produkować detergenty i środki zapobiegające zamarzaniu szyb
samochodowych oraz ruchomych elementów skrzydeł w samolotach.
Biomateriały zastępują też plastikowe tworzywa - efekt
przetworzenia ropy naftowej - służące do wykończenia wnętrz samochodów.
Pierwszym przykładem takiej zamiany są materiały zastosowane w autach marki
Mitsubishi, już sprzedawanych na rynku japońskim. Do produkcji kokpitów i
innych plastikowych elementów tych samochodów wykorzystano żywice roślinne oraz
włókna trzciny bambusowej.
Produkty ropopochodne zaczynają być na cenzurowanym także
w branży elektronicznej. Firma Fujitsu zastępuje bioplastikami obudowy swoich
urządzeń. W laptopie o symbolu FMV-BIBLO NB80K obudowę wykonano z kwasu
polimlekowego wytwarzanego z kukurydzy lub trzciny cukrowej. W kolejnych
ekologicznych modelach (FMV-BIBLO MG75X/V i FMV-BIBLO MG75X) do produkcji
obudów wykorzystano nowy biopolimer z oleju rycynowego wytwarzanego z rącznika
pospolitego.
Już niedługo bioplastiki pojawią się także wewnątrz
urządzeń elektronicznych. Naukowcy z University of Delaware razem z największym
na świecie producentem procesorów, firmą Intel, pracują nad stworzeniem
bioplastiku z soi. Ma on zastąpić materiały ropopochodne wykorzystywane do
produkcji płyt głównych w komputerach.
Prawdziwa biorewolucja dokona się jednak w wytwarzanych z
ropopochodnego polietylenu plastikowych opakowaniach, które nie ulegają
biodegradacji. Plastikowe torebki rozkładają się nawet 400 lat. Większość po
jednorazowym zużyciu zalega na wysypiskach śmieci. Rozwiązaniem problemu mogą
okazać się właśnie bioplastiki, na przykład mirel, który w przyszłym roku ma
trafić na rynek. Nowe tworzywo rozkłada się w ciągu zaledwie kilku dni dzięki
mikroorganizmom żyjącym w odpadach organicznych. Mirel został zrobiony z
polihydrokwasu, substancji produkowanej przez genetycznie modyfikowane
bakterie, żywione skrobią kukurydzianą. Nie zawiera produktów ropopochodnych.
Można z niego zrobić zarówno folię do produkcji toreb, jak i twardy plastik, z
którego powstaną pudełka czy butelki.
Trwają też prace nad stworzeniem bioplastików z odpadów
organicznych. Jian Yu z University of Hawaii wykorzystał do tego celu odpadki z
restauracji. Resztki jedzenia umieścił w podgrzewanym i hermetycznie zamykanym
pojemniku, zmieszał je z wodą i odstawił. Po kilku tygodniach w naczyniu
rozwinęły się szczepy bakterii beztlenowych. Mikroorganizmy zaczęły rozkładać
związki organiczne z resztek jedzenia, w wyniku czego wytrąciły się kwasy,
głównie mlekowy i masłowy. Uczony odessał je za pomocą pompy i wykorzystał do
produkcji biopolimerów. Jak następnie wyliczył, z każdych 100 kilogramów
rozwodnionych odpadów powstaje od 22 do 25 kilogramów polimerów, z których
można zrobić plastikowe opakowania czy obudowy, wolne od pochodnych ropy
naftowej.
Z kolei naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory,
ośrodka naukowego mieszczącego się w Richland w stanie Waszyngton, zamierzają
wytwarzać bioplastiki z krowich odchodów. - Zwierzęta gospodarskie, zwłaszcza
krowy, nie trawią pokarmu dokładnie. Dlatego ich odchody są bogate m.in. w
węglowodany. Związki te mogą być wykorzystane do produkcji glikoli i dioli,
substancji służących na przykład do produkcji plastikowych opakowań - twierdzi
Don Stevens z PNNL.
Czy jednak nie poczujemy się nieswojo, gdy przyjdzie nam
jeść z talerza zrobionego z krowich placków? Bez obaw - uspokajają naukowcy -
wszystkie bioprodukty będą znacznie bezpieczniejsze dla naszego zdrowia niż
tradycyjne wyroby przemysłu chemicznego.
A jeśli nie zaczniemy ich używać, obrzydzenie będziemy
odczuwać raczej do zaśmieconego środowiska, w którym przyjdzie nam żyć.
Wojciech Cejrowski
„WPROST” nr 34, 28.08.2005 r.
EKOLOGICZNY PLASTIK
97
proc. ptaków i zwierząt żerujących nad Morzem Północnym ma w żołądkach
fragmenty opakowań foliowych – alarmuje organizacja Save the North Sea. To
kolejny argument ekologów w walce z tworzywami sztucznymi, które w ziemi
rozkładają się nawet 500 lat. Nadzieją na redukcję śmieci aż o 30 proc. jest
produkcja toreb i folii z samorozkładających się tworzyw. Takie produkty – na
przykład firmy Ecoplastic – rozkładają się na związki proste całkowicie w ciągu
trzech miesięcy.
„POLITYKA” nr 2, 15.01.2005 r.
LEPIANKI KLASY LUX
(...)
Ściany w naturalnym domu projektant porównuje do połączenia polaru z
goreteksem. Wewnętrzna warstwa (deski i wełna celulozowa) jest przepuszczalna
dla pary wodnej, ale chroni dom przed utratą ciepła (polar). Przez metr
kwadratowy takiej ściany w ciągu godziny może przeniknąć para wodna w ilości
równoważnej
szklance
wody. To jest dużo więcej niż potrzeba. Natomiast warstwa zewnętrzna (deski i
wełna mineralna) jest szczelna, chroni przed wiatrem, deszczem i śniegiem (jak
goretex). Pomiędzy warstwami jest pustka powietrzna, do której przenika para
wodna i wędruje do pochłaniacza energii umieszczonego w szczycie budynku. Tam
się skrapla, uwalniając do pochłaniacza energię cieplną.
– Nie mogę położyć na ścianach tapet ani boazerii, tylko specjalną farbę
przepuszczającą parę – opowiada inwestorka, która wraz z mężem zdecydowała się
na projekt architekta z Gliwic. Ale otrzymała coś w zamian – będzie mogła
rzadziej sprzątać. Efektem ubocznym zastosowanej w jej domu wentylacji, która
nie wymaga intensywnej wymiany powietrza, jest dużo mniejszy napływ kurzu do
wnętrza. To oznacza, że tak zbudowany dom można rzadziej sprzątać. Panująca w
nim wilgotność na poziomie 45 proc. Nie sprzyja rozwojowi roztoczy, co jest
ważne dla alergików.
(...)
Dzięki zastosowaniu aktywnych ścian i odzysku energii dom naturalny ma zużywać
dziesięć razy mniej energii niż typowy dom murowany. Koszt ciepła i ogrzewania
wody nie powinien przekroczyć kwoty 500 zł za cały rok. Gdyby taki dom
ogrzewało się gazem, trzeba by wydać 3,5 tys. zł, a energią elektryczną – ok. 9
tys. zł. W ciepło zaopatruje go potrójny system grzewczy. Pochłaniacz na
szczycie domu nie tylko odzyskuje energię z pary wodnej, ale także absorbuje
energię słoneczną. (...)
Ryszarda Socha
„POLITYKA” nr 38, 18.09.2004 r.
KSIĘŻYCOWA ARKA NOEGO
Na wypadek globalnej
katastrofy, jaką może być zderzenie Ziemi z planetoidą albo totalna wojna
jądrowa, powinniśmy stworzyć współczesną
arkę Noego i umieścić ją na... Księżycu – twierdzi dr. Bernard Foing z
Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). (...)
[Proponuję też zainstalować,
samonaprawiający się, nadajnik wysyłający odpowiedni komunikat (np. gdy
nadejdzie odpowiedni moment, automatycznie: My już nie żyjemy! A wy...) –
red.]
„POLITYKA” nr 28, 13.07.02 r.
Szwecja: Nowy, ekologiczny obrządek grzebania ciał
I W KWIAT SIĘ OBRÓCISZ
W PRZYSZŁOŚCI CMENTARZE MOGĄ WYGLĄDAĆ ZUPEŁNIE INACZEJ NIŻ DZIŚ. MOŻE BĘDĄ
TO WIŚNIOWE SADY ALBO PO PROSTU SKUPISKA KWITNĄCYCH KRZEWÓW.
Na cmentarzu św. Zygfryda w
Boraas, przemysłowym mieście w pobliżu Goteborga, istnieje od roku
eksperymentalny grób nowego obrządku: kwitnący biało rododendron. W jego
korzeniach, zaledwie 20 cm pod powierzchnią, umieszczono, wykonaną z
kukurydzianej skrobi, trumnę ze zwłokami, które po śmierci poddano procesowi
liofilizacji, czyli odwodnieniu w ciekłym azocie, przez co straciły dwie
trzecie swej pierwotnej wagi, a następnie przy użyciu ultradźwięków zmieniono
je w proch.
Biolog Susanne Wiigh-Masak
wynalazła metodę szybkiego przekształcania ludzkich zwłok w zasobny w składniki
pokarmowe dla roślin humus. Brzmi to makabrycznie? A grzebanie ciała na
głębokości 3 m., gdzie przy niedostatku bakterii tlenowych ulega ono powolnemu
i brzydkiemu (oczy tego na szczęście nie widzą) rozkładowi? Substancje gnilne
przenikają do wód gruntowych. Nawet kremacja w oczyszczającym ogniu nie jest
tak sterylna, jak się wydaje. Wiele związków - w tym trująca rtęć z plomb zębowych - przedostaje się do powietrza, którym
oddychamy. Nowa metoda to pełna ekologiczna recyrkulacja w krótkim czasie.
(...) Zwłoki najwybitniejszych nawet ludzi (niedawno Astrid Lindgren) czekają
całymi tygodniami na pochówek. Trzeba je balsamować, żeby mogły dotrwać do
ceremonii pogrzebowej, po czym natychmiast się je spala. Środki chemiczne stosowane
do konserwacji (rakotwórcza formalina) zatruwają z kominów krematoriów
środowisko. Spalanie jest kosztowne i wymaga sporo energii. W mieście Kalmar na
południowym wybrzeżu Szwecji piece krematorium, w którym spalano zmarłych,
grzały wprawdzie także kotły komunalnej elektrociepłowni, ale spotkało się to z
protestami.
Tomasz Walat z Sztokholmu
www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło, 1 wideo Poniedziałek [29.03.2010,
21:31]
PO ŚMIERCI CIĘ ZAMROŻĄ I... POKRUSZĄ (WIDEO)
Rusza pierwsze promatorium. Powstanie w Polsce?
Jeszcze w tym roku ruszyć ma w Szwecji pierwsze na świecie promatorium -
urządzenie, które zamraża, a potem kruszy zwłoki. Dyrektor Zakładu Cmentarzy
Komunalnych w Olsztynie Edmund Rauba jest zachwycony tym pomysłem. Chciałby, by
takie urządzenie trafiło również do Polski - informuje
"Rzeczpospolita".
Zarządzający olsztyńskimi cmentarzami, dyrektor Rauba, zamierza już wkrótce
porozmawiać o promatorium z prezydentem miasta.
Nową metodę pochówku opracowała szwedzka biolog Susanne WiighMäsak. Nazwała
ją promesją - obietnicą lepszego jutra dla przyrody. Zwłoki schładzane są
najpierw w temperaturze minus 18 stopni Celsjusza, a potem zanurzane w ciekłym
azocie. To sprawia, że stają się kruche.
Potem poddawane są wibracjom i rozpadają się na granulki, z których
odparowuje się wodę. Usuwa się z nich również metale. Ostatecznie umieszcza się
powstałe w ten sposób ludzkie prochy w urnach ze skrobi ziemniaczanej lub
kukurydzianej.
Pochowane w ziemi urny wraz z prochami, według założeń, rozkładają się w
ciągu roku użyźniając glebę.
Kościół nie ma nic przeciwko takiej formie pochówku.
Technika obracania ciała w proch nie powinna być według mnie traktowana
jako gorsza czy lepsza - mówi "Rzeczpospolitej" ks. dr Mateusz
Matuszewski, konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów
Konferencji Episkopatu Polski. - Kanon 1176, paragraf 3 kodeksu prawa
kanonicznego głosi, że Kościół nie zabrania kremacji, jeśli nie została wybrana
z pobudek przeciwnych wierze chrześcijańskiej. Podobnie można by potraktować promesję.
| WB
www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [09.06.2010, 18:24]
LUDZKIE SZCZĄTKI BĘDĄ ROZRZUCANE JAKO NAWÓZ
Koniec z cmentarzami i kremacją.
Przy pomocy ciekłego azotu ciało jest zamrażane do minus 195 stopni
Celsjusza. Wtedy rozpada się w proszek. Dzięki temu można z niego usunąć każdą
trującą substancję. Nowy sposób jest mniej szkodliwy dla środowiska.
W całym procesie do atmosfery dostanie się tylko 50 kilogramów dwutlenku
węgla. Standardowe spalanie zwłok daje aż trzy razy więcej tego szkodliwego związku-
pisze newscientist.com.
Proszek z ludzkiego ciała zostanie wysuszony i wysterylizowany. Następnie
może być bezpiecznie rozrzucony na polu jako nawóz.
Wynalazek brytyjskiej firmy Croymation to odpowiedź na rosnące
zapotrzebowanie kremacji ciał. Miejsc na tradycyjny pochówek jest coraz
mniej.Trzeba będzie je spalać, a to oznacza olbrzymią liczba groźnych
zanieczyszczeń.
Do atmosfery podczas kremacji wydostaje się
150 kilogramów dwutlenku węgla. Jedna trzecia to wynik używanego paliwa,
pozostała część pochodzi ze zwłok. Metr sześcienny gazu zawiera aż 200
mikrogramów rtęci. Pochodzą one z plomb dentystycznych - czytamy na portalu. |
MK
"FAKTY I MITY" nr
6, 8-14, 2008 r.
GÓWNIANA ROBOTA
Coll Bell z
Nowej Zelandii zaprezentował swój rewolucyjny projekt publicznej toalety.
Nowatorstwo
polegało na zastąpieniu chemikaliów robakami rozkładającymi odchody. Skutecznie
rozprawiały się one z kałem, a pozostała ciecz po przefiltrowaniu wsiąkała w
grunt.
Weto
postawili ekolodzy. Przecież zrzucanie odchodów na głowę biednym robaczkom może
spowodować u nich stres. To nieludzkie! – zaprotestowali. „Musi pan znaleźć
kogoś z odpowiednimi kwalifikacjami, kto stwierdzi, że robaki nie doznają
żadnych cierpień psychologicznych” – brzmiała treść zastrzeżeń. W końcu konsultant
z dziedziny psychologii robaków autorytatywnie orzekł, że te po spałaszowaniu
ludzkich fekaliów rozmnażają się szczęśliwie i tryskają zdrowiem, co oznacza
zielone światło dla patentu Bella. | ST
„NEWSWEEK” nr 27, 10.07.2005 r.
NANOZIEMIA OBIECANA
Za murami zniszczonych fabryk, bez kapitału, pracują nad wynalazkami, o
które bije się cały świat.
Jego wynalazek chcą kupić
tuzy przemysłu, m.in. Nokia i Bosch. Andrzej Mościcki, doktor Politechniki
Łódzkiej, trzy lata temu podzielił cząsteczki srebra na kawałki wielkości kilku
atomów. Nanosrebro pozwoli zbudować tysiąckrotnie cieńszy od ludzkiego włosa
przewodnik prądu, który jeszcze bardziej zminiaturyzuje elektronikę.
Inwestorów nie zraża
zatęchła kamienica, w której mieści się laboratorium. Przed oczami mają zysk.
Sproszkowane srebro trafi na rynek za kilka tygodni. Na 40 kilogramach, które
Mościcki sprzeda w pierwszym miesiącu, zarobi 400 tys. euro. A to dopiero
początek. Jeśli produkcja ruszy na dużą skalę, przychody jego firmy Amepox
urosną do milionów.
Oprócz czasu i energii
poświęconych na żmudne badania Mościcki zainwestował ok. 50 tys. zł. Na
Zachodzie podobne badania kosztowałyby pół miliona dolarów. Światowe koncerny
coraz śmielej wykorzystują naukowców z naszej części Europy. - Są pomysłowi, dobrze
wykształceni i o wiele tańsi - mówi Ewa Kochańska, prezes firmy Pro-Akademia,
pomagającej łódzkim naukowcom wchodzić na zagraniczne rynki.
W 2004 roku wydatki na
badania i rozwój w Polsce sięgnęły zaledwie równowartości 0,34 proc. PKB.
Szwecja przeznacza na ten cel 4,27 proc. PKB, Finlandia 3,49 proc., Niemcy 2,5
proc. A PKB Niemiec jest 11 razy wyższy niż Polski.
Co prawda Ministerstwo
Gospodarki szacuje, że w minionym roku polskie firmy zainwestowały w badania
naukowe ponad 2 mld złotych - najwięcej w ostatniej dekadzie - ale to i tak
wciąż mało. Sama Nokia wydaje na poszukiwanie nowych rozwiązań 3,7 mld euro
rocznie, a Siemens - ponad 5 mld euro.
- Postanowiliśmy uszczknąć
choć kilkadziesiąt tysięcy z tych miliardów - mówi Przemysław Pilaszek, współwłaściciel
innej łódzkiej firmy TriMen Chemicals. Z Jackiem Olczakiem i Witoldem Mozgą -
na zlecenie światowych potentatów prowadzą badania nad nowymi cząsteczkami
wykorzystywanymi do produkcji leków. Trzy firmy farmaceutyczne (jakie, to
tajemnica strzeżona umową), dla których właśnie pracują, podpisały z nimi
roczne kontrakty na sumę 480 tys. dol. W Ameryce tyle kosztuje praca dwóch
naukowców, w Łodzi za tę kwotę pracuje dwudziestu.
To, że obie firmy są z
Łodzi, nie jest przypadkiem. Miasto zostało zmuszone do eksplozji
innowacyjności. Pierwsze prywatne laboratoria powstały tam jeszcze w latach 80.
Ale strumień zamienił się w rzekę w latach 90., kiedy jeden po drugim zaczęły
padać zakłady włókiennicze i chemiczne. Ściśle z nimi współpracujące uczelnie i
instytuty zostały bez zleceń i pieniędzy. Na wsparcie państwa nie było co
liczyć. Chemicy, mikrobiolodzy, informatycy i farmaceuci mogli klepać biedę
albo założyć biznes. A że wielu z nich nie chciało handlować majtkami, w
zapomnianych kamienicach i niszczejących fabrykach zaczęli bez wielkich
pieniędzy konstruować lasery do leczenia nowotworów, prowadzili badania dla
korporacji farmaceutycznych albo wnikali w nanotechnologie.
Wiele z tych firm ma już
dziś za sobą pierwsze biznesowe sukcesy. Wektor In sprzedaje środek biobójczy
do zwalczania m.in. sinic i cholery. CAS oferuje oprogramowanie do nawigacji
lotów, a Cryptigo współczesną enigmę do szyfrowania poczty elektronicznej,
którą zainteresowała się marynarka wojenna USA i Lockheed Martin, producent samolotów
F-16. Właściciele kilkudziesięciu innych firm finalizują kontrakty i liczą, że
w ciągu kilku tygodni będą mogli wejść ze swoimi pomysłami na najbardziej
wymagające rynki świata. A przykład sukcesu, jaki właśnie odniósł Andrzej
Mościcki, tylko ich mobilizuje.
Bo on też zaczynał od
niczego. Gdy pod koniec lat 80. opuścił mury Politechniki Łódzkiej, miał 2 tys.
zł oszczędności. Wystarczyło na wynajęcie opustoszałego dwupokojowego lokum,
bez ogrzewania, za to z pleśnią na suficie i wąskim korytarzem do malutkiej
toalety. To było jego pierwsze własne laboratorium, które powoli wyposażał w
sprzęt, składany za pomocą młotka i spawarki. Zaczął od produkcji m.in.
lakierów przewodzących prąd. Kupowali je peerelowscy krezusi: Telpot, Diora,
Kasprzak. Dzięki ich zleceniom Mościcki mógł przenieść laboratorium do
przestronnej fabryki na południu miasta, a lokum w kamienicy przekształcić w
biuro.
Ale właśnie wtedy, kiedy
miał zacząć zarabiać, odbiorcy jego obwodów jeden po drugim padali. Chemik nie
dał za wygraną. Wdrożył swój kolejny wynalazek - antystatyczne płytki z
syntetycznej żywicy, służące do wykładania podłóg w halach, w których montuje
się urządzenia elektroniczne.
Pierwszym dużym odbiorcą
stał się koncern ABB, który właśnie kupił podupadającą Eltrę. Firma znów
zaczęła się rozwijać. Mościcki zatrudniał pracowników, a zarobione pieniądze
inwestował w prace nad nowymi wynalazkami. Wówczas nie przypuszczał jeszcze, że
współpraca z ABB, która rozpoczęła się dość przypadkowo, zaważy na przyszłych
losach jego firm. - Trafiłem do ekskluzywnego grona dostawców międzynarodowych
koncernów. A mimo rozwoju technologii wśród inżynierów wciąż najlepszym
środkiem komunikacji jest poczta pantoflowa - żartuje dziś Mościcki.
I to właśnie dzięki niej w
styczniu 2001 roku w jego biurze zadzwonił telefon. Mościcki został zaproszony
przez holenderski instytut TNO do konsorcjum, które miało opracować nowy rodzaj
mikroprzewodników. - Doznałem szoku - opowiada Mościcki. W grupie znaleźli się
sami potentaci, m.in. Bosch czy globalny producent klejów Loctite. Mościckiemu
powierzono zadanie opracowania technologii wytwarzania nanosrebra. Pozostałe
firmy miały głowić się nad jego zastosowaniem.
Równie skromnie jak
Mościcki zaczynali TriMen Chemicals. W 1998 r. trzej doktoranci Politechniki
Łódzkiej, z paroma groszami na wyposażenie laboratorium, zaczęli bombardować
firmy farmaceutyczne ofertami współpracy. Na 600 wysłanych e-maili przyszła
jedna odpowiedź, ale to wystarczyło, by uruchomić lawinę.
Amerykańska firma ArQule
zdziwiona niską ceną oferty postanowiła sprawdzić, kim są tajemniczy chemicy z
dalekiej Łodzi. Ich wysłanniczka, ubrana w elegancką garsonkę młoda Amerykanka,
była zszokowana. Spodziewała się reprezentacyjnej siedziby. Tymczasem, drepcząc
na szpilkach, musiała przedrzeć się przez labirynt błotnistych dróżek, wśród
budynków upadłych zakładów Anilany. Łodzianie patrzyli na jej minę i czekali,
kiedy ucieknie. Dla niej jednak liczył się ich zapał do pracy. Konkurencyjna
cena ostatecznie przekonała Amerykanów. - Od tamtej pory ani razu nie pukaliśmy
do drzwi klientów, to oni do nas przychodzą - mówi Pilaszek, trzymając na dowód
tabelę z wynikami firmy. W 1998 r. przychód firmy wyniósł 8 tys. zł, trzy lata
później 600 tys., a w 2004 ponad 1,5 mln zł.
Gdyby firma była w stanie
zrealizować wszystkie przychodzące zlecenia, przychody mogłyby wzrosnąć
kilkakrotnie. To jednak wymagałoby rozbudowania laboratorium, dokupienia nowego
sprzętu i zatrudnienia dziesiątków chemików. - Inwestycja pochłonęłaby pół
miliona dolarów. Nikt nie chce nam pożyczyć tyle pieniędzy - mówi Olczak. Z
brakiem pieniędzy borykają się wszystkie firmy inwestujące w innowacje.
Wprowadzenie na rynek nowego rozwiązania informatycznego kosztuje zwykle
kilkaset tysięcy dolarów, w nanotechnologii nawet kilkadziesiąt milionów. Żaden
bank nie zainwestuje tyle w ryzykowny projekt, który w najlepszym razie zwróci
się po upływie wielu lat. Zwłaszcza że bankowi urzędnicy nie mają pojęcia, jak
wycenić możliwe zyski z takiego przedsięwzięcia i oszacować ryzyko.
Ale na świecie - w
Wielkiej Brytanii, USA czy Izraelu - działają tysiące funduszy venture capital
specjalizujących się w finansowaniu wynalazczości. Ryzyko jest co prawda
ogromne, ale sukces niesie za sobą równie wielkie zyski. Fundusze dodatkowo
wspierane są przez państwa, które rekompensują im część poniesionych strat.
W Polsce ten system jest
dopiero w powijakach. W marcu Sejm uchwalił ustawę o krajowym funduszu
kapitałowym, dzięki czemu przez najbliższe cztery lata fundusze venture, które
zainwestują w firmy technologiczne, będą mogły liczyć na gwarancje w wysokości
455 mln zł (ponad 80 proc. tej kwoty dostaniemy z Unii Europejskiej). Sytuację
powinny poprawić także unijne fundusze pomocowe - w latach 2004-2006 na zakup
nowoczesnych technologii przez polskie firmy przeznaczono dofinansowanie w
wysokości 1,7 mld zł.
To pewnie kropla w morzu
potrzeb. Ale Mościcki i jego naśladowcy są żywymi dowodami, że na grunt
innowacyjności warto takich kropli sączyć jak najwięcej.
Dominik
Wierusz-Walknowski
"FAKTY I MITY" nr
51/52, 03.01.2008 r.
CUDZE
CHWALICIE...
W
LABORATORIACH POLSKICH NAUKOWCÓW – MIMO BRAKU ŚRODKÓW – POWSTAJĄ PRAWDZIWE
CUDA. WIELE Z NICH TO RYNKOWE PRZEBOJE.
Na całym
świecie – zaczynając od USA, a kończąc na Dalekim Wschodzie i Australii – w
milionach domów stoją dekodery telewizji satelitarnej pochodzące z Polski. Tak,
proszę państwa, w Polsce projektuje się te niewielkie skrzyneczki, wraz z
oprogramowaniem. Nasi naukowcy zaprojektowali także procesory, dzięki którym
one funkcjonują. To nie koniec. Nie ma też na świecie operatora telewizji
kablowej, u którego nie znajdziemy produkowanego u nas sprzętu (modemy
kablowe).
A gdzie
takie cudeńka powstają? Otóż w Zielonej Górze, w centrum badawczym Advanced
Digital Broadcast. Wszystko zaczęło się od spotkania pracowników naukowych
Politechniki Zielonogórskiej z Polakami pracującymi w centrach projektowych
tajwańskich korporacji telekomunikacyjnych. Pierwsze zamówienia dotyczyły
oprogramowania, które miało być jeszcze tańsze niż azjatyckie. Jedyną
możliwością była oszczędność pamięci i układów scalonych. Efekt – kody, które w
wydaniu azjatyckim zajmowały trzydzieści kilobajtów pamięci, zielonogórscy
naukowcy potrafili zmieścić w dwóch. Za tym szły rozwiązania dotyczące nowych
modeli układów scalonych. Gdy inni oferowali sprzęt, który musiał mieć
zainstalowane aż cztery tak zwane kości (układy scalone), kosztujące
kilkadziesiąt dolarów – ADB oferowała układ Billi I, którego cena nie
przekraczała 5 dolarów (i to już w roku 2002!).
To
dzięki pomysłom pracowników zielonogórskiej firmy możemy już przeglądać strony
internetowe na ekranie telewizora, nie posiadając komputera, odbierać i wysyłać
e-maile, robić zakupy. Kino na żądanie, czyli wypożyczalnia filmów bez potrzeby
wychodzenia z domu, to także ich dzieło. Co ciekawe, wiele z tych rozwiązań
powstało w laboratoriach, zanim zapotrzebowanie na takie usługi zgłosiły
telewizje kablowe czy satelitarne. Tak było także z dekoderami z opcją
magnetowidu. Przez kilka lat żaden właściciel płatnej telewizji nie wyobrażał
sobie sytuacji, aby jego abonenci mogli w domu bezkarnie rejestrować programy
TV, i to bez żadnego zabezpieczenia przed dalszym kopiowaniem. Dzisiaj opcja
cyfrowego magnetowidu jest powszechna.
Sprzęt
ADB to nie tylko domowa elektronika, lecz także w pełni profesjonalne
urządzenia dla stacji telewizyjnych i instytucji finansowych. Tajwańskie banki
dostały z Zielonej Góry sprzęt i oprogramowanie, które uniemożliwia
przechwycenie przez złodzieja numeru karty kredytowej. Po prostu autoryzacja
operacji dokonuje się bez konieczności przesyłania jej numeru.
Lekki
samolocik
Cudeńkiem,
dzięki któremu może wzrosnąć nasze bezpieczeństwo, jest opracowany w
laboratorium firmy „Margański & Mysłowski Zakłady Lotnicze” z
Bielska-Białej samolot EM-11R Orka. Na początku, w 1986 roku, firma zajmowała
się przeglądami i naprawami szybowców drewnianych, potem jeszcze motoszybowców,
a także kosztowną odbudową (jedyną w Europie) zabytkowych samolotów. Ich
dziełem są rekonstruowane eksponaty w Muzeum Lotnictwa w Krakowie (PO-2,
RWD-13). Już po czterech latach doświadczeń firma była w stanie przygotować
pierwszą własną konstrukcję. Dla szwajcarskiej korporacji opracowano i wdrożono
produkcję ultralekkiego szybowca akrobacyjnego „SWIFT”. Kolejny etap rozwoju
lotniczego biznesu to samolot dyspozycyjny EM-11 Orka. Wcześniej Margański
& Mysłowski zaoferowali armii samolot przeznaczony do szkolenia pilotów,
wyposażony w elektroniczne symulatory systemów obserwacji, celowania i użycia
uzbrojenia. Model „Bielik” powstał w cztery lata, bez rządowych dotacji.
Podobny sprzęt amerykansko-izraelskie konsorcjum budowało siedem lat,
otrzymując na prace badawcze kilkadziesiąt milionów dolarów.
W 2008
r. do seryjnej produkcji trafi ultralekki samolot dyspozycyjny EM 11C Orka. Na
świecie może z nim konkurować jedynie dzieło amerykańskiej firmy Diamond.
O
samolociku Orka marzą nie tylko firmy transportowe, ale także policjanci. Jest
to idealny sprzęt do patrolowania ruchu drogowego z powietrza – zamiast
drogich, ciężkich i głośnych śmigłowców. Od roku 2008 będzie on na stanie
policji. Specjalną ofertę (jedyną w Europie) bielscy inżynierowie skierowali
także do firm energetycznych, paliwowych. Zamiast kosztownego naocznego
odnajdywania
miejsc awarii (zerwanych sieci, włamań do ropociągów, uszkodzeń ciepłociągów),
które wiążą się z rozkopywaniem ulic, wystarczy jeden lot z radarem.
Ci sami
inżynierowie w 2003 r. przedstawili unikalny na świecie system kładek dla
pieszych i podjazdów dla niepełnosprawnych wykonanych z tworzyw sztucznych,
wzmacnianych włóknem szklanym. Funkcjonują one w takich miastach jak Ryga,
Tallin czy Madryt.
Lasery
Nie ma
dziedziny, w której ta technologia nie miałaby zastosowania. Ot, choćby w
czasie wizyt w gabinecie lekarskim. Wykorzystujemy lasery, kiedy nagrywamy film
na płytę DVD i gdy robimy codzienne zakupy (czytnik kodów paskowych). Dzięki
laserowi powstają książki i czasopisma; służy też do precyzyjnego cięcia
metali; nawet tak powszechne wykorzystywane etykiety powstają dzięki technice
laserowej. Wykorzystuje je także armia i policja, np. do rozpoznawania
samolotów i pojazdów. Od dziesięciu lat trwa na świecie rywalizacja, kto
szybciej na skalę przemysłową wykorzysta nowy typ lasera – tak zwanego
niebieskiego. Nowość polega na tym, że wytwarzane przez niego światło ma bardzo
dużo energii. Pozwala to na wytworzenie urządzeń o wielkiej mocy (i o
niewielkich rozmiarach), a do jej osiągnięcia wykorzystuje się kryształy tlenku
galu. Pierwszą placówką na świecie, która już na początku lat 80. ubiegłego
stulecia rozpoczęła badania nad tym syntetycznym związkiem, było Centrum Badań
Wysokociśnieniowych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Dopiero w 1992 roku
badania nad jego gospodarczym wykorzystaniem rozpoczął japoński inżynier Shuij
Nakamura. Do dnia dzisiejszego jego zespołowi nie udało się wyprodukować
kryształów tlenku galu o czystości oferowanej przez polskie laboratorium. Tylko
dzięki niej niebieski laser nadaje się do gospodarczego zastosowania. To
urządzenie wkrótce pozwoli na rewolucję w przetwarzaniu informacji, bo dzięki
niemu na płytach DVD zmieścimy znacznie więcej i precyzyjniej zapisanych
danych. Będziemy także w stanie znacznie szybciej zdiagnozować próchnicę zębów
u dzieci. Umożliwi także walkę z rakiem, zanim ten zaatakuje organizm.
Niebieski laser to także rewolucja w systemach ostrzegania przed ogniem,
promieniowaniem UV (ultrafioletowe). Pozwoli na znacznie szybsze wykrywanie
szkodliwych gazów (na przykład azotków). Dzięki niemu obniżą się znacznie
koszty dostarczania wody pitnej – spadną bowiem wydatki na systemy monitoringu
jej jakości. Jak wynika z szacunków naukowców, w ciągu najbliższych 15 lat
biznesowe wykorzystanie tego wynalazku przebije obroty i zyski światowego
przemysłu samochodowego!!!
I
pomyśleć, co jeszcze mogliby wynaleźć Polacy, gdyby – jak wynalazcy z innych krajów
– mieli do dyspozycji miliony dolarów i gdyby nie straszono ich (jak do
niedawna) lustracją i zwolnieniami...
MiC, współpraca DP
„FAKTY I MITY” nr 27, 14.07.2005 r. KOMENTARZ NACZELNEGO
NAUKA BEZ WIARY
Polska
to nie tylko brud, smród, ubóstwo i głupota oraz narodowe pielgrzymki, które do
tej nędzy duchowej i materialnej prowadzą. (...)
Ale
chyba najbardziej cierpi polska nauka. Na badania naukowe wydajemy rocznie 0,3
proc. PKB, najmniej w całej Europie! A jednocześnie to właśnie skandalicznie
nisko opłacani naukowcy budzą naszą największą nadzieję. Co tydzień
specjalistyczny ośrodek informacji naukowo-technicznej dostarcza informacje o
kolejnych sukcesach polskiej nauki. Oto ostatnie z nich.
Już
we wrześniu tego roku taksówki we Frankfurcie nad Menem będą posługiwały się
systemem TaxiCityWest. Opracowali go polscy informatycy z mysłowickiej firmy
Logotec. Niezwykłość polskiej aplikacji polega na tym, że taksówkarze będą
mogli otrzymywać informacje o zgłoszeniach bez połączenia głosowego, a wyświetlacz
automatycznie wskaże im najkrótszą drogę pod wskazany adres. Polską firmę
zaangażowała politechnika w Darmstadt, gdyż sama nie była w stanie
przygotować
tak skomplikowanego oprogramowania. Firma Logotec jest na liście 25 najlepszych
firm programistycznych świata – partnerów Microsoftu. Firma oferuje kilkanaście
aplikacji używanych przez firmy telekomunikacyjne i transportowe. Posiada
oddziały w Niemczech, Belgii, Włoszech i USA. Tworzenie oprogramowania odbywa
się wyłącznie w Polsce.
Kolejna
dobra wiadomość dotarła z Gdańska. Tamtejsza politechnika opracowała unikatowe
urządzenie do diagnostyki powłok przeciwkorozyjnych. Metoda ta jest tańsza i o
40 proc. dokładniejsza od obecnie stosowanych.
Polska
wydaje miliony złotych i euro na oczyszczanie ścieków, zwłaszcza na wsi. Jednak
koszty tradycyjnych rozwiązań są b. wysokie, miejskie instalacje nie sprawdzają
się np. w górach. Ale można skorzystać z oferty Instytutu Budownictwa,
Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa (IBMER) w Warszawie – Górskiego
Centrum
Badań i Wdrożeń w Tyliczu k. Krynicy Zdroju. Tamtejsi naukowcy opracowali
metodę pozwalającą – przy minimalnych nakładach finansowych – w ciągu kilku lat
oczyścić całą polską prowincję. „Technologia ta jest korzystna zwłaszcza w
przypadku pojedynczych domów, grup kilku budynków, gospodarstw
rolniczych
lub budynków wolnostojących w zabudowie rozproszonej, czyli tam, gdzie
nieuzasadniona jest budowa oczyszczali typu miejskiego. Świetnie sprawdza się w
warunkach górskich” – mówi dr Andrzej Jucherski, jeden z twórców projektu.
Oczyszczalnia opracowana w Tyliczu wykorzystuje naturalne sposoby filtracji
ścieków. Dodatkowo oczyszczalnie można dopasować do indywidualnych potrzeb
klientów. Polską technologię – tanią i wydajną – masowo kupują Niemcy.
Natomiast
producenci samochodów oraz koncerny lotnicze ustawiły się w kolejce do
naukowców ze wspomnianej już Politechniki Gdańskiej. Wykorzystali oni laser do
utwardzania metali. Dzięki tej metodzie elementy silników samochodowych lub
lotniczych będą teraz 10-krotnie bardziej odporne na korozję i 30-, a nawet
50-krotnie – na ścieranie. Patent ten wykorzystuje się również przy produkcji
endoprotez ze stopu tytanu.
Na
całym świecie strażacy szukają nowych skutecznych i tanich metod gaszenia
pożarów. Jedną ze stosowanych powszechnie jest tak zwana metoda mgławicowa.
Wymaga ona jednak, aby krople miały bardzo małe rozmiary (poniżej 50 mikronów)
i poruszały się z dużą prędkością. Jeśli krople są większe, woda opada na
ziemię, natomiast jeśli ich prędkość jest zbyt niska, znoszą je prądy
konwekcyjne unoszące się ponad płomieniami. I pożar nie zostaje ugaszony.
Centrum
Naukowo-Badawcze
Ochrony Przeciwpożarowej w Józefowie oraz firma Telsesto przygotowały system
dysz mgłowych pozwalających skutecznie i bez strat gasić pożary. Zastosowane
urządzenia dopasowują wielkość kropel mgły do obiektu gaszenia. Dodatkowo
strumień mgły kierowany jest wyłącznie w stronę źródła ognia, co minimalizuje
straty.
Kolejna
wiadomość o pomysłowości Polaków dotarła z Łodzi. Doktor Marcin Kaczmarski z
Politechniki Łódzkiej przedstawił prototyp sztucznej ludzkiej ręki. Dłoń
została wykonana z rurek miedzianych i aluminiowych, a uzupełniają ją specjalne
pneumatyczne mięśnie. Dzisiaj prototyp jest w stanie utrzymać kubek oraz
całkowicie zacisnąć palce (wynalazek to ruchome końcówki palców).
Lista
polskich sukcesów naukowych, pomysłów racjonalizatorskich oraz patentów jest
zdumiewająco długa. Niewykluczone, że zajmujemy pod tym względem jedno z
pierwszych miejsc na świecie, i to przy najmniejszych w Europie nakładach
finansowych! W tym kontekście wręcz zbrodnią jest brak jakiejkolwiek raklamy
polskiej wynalazczości. Jej promocją, poza branżowym serwisem, nie
zajmuje się Minister Nauki i Informatyzacji. Profesor Michał Kleiber (SLD) z
wielkim
zaangażowaniem organizował za to debaty pod hasłem „Nauka i wiara w czasach
Jana Pawła II”. Jak tłumaczył pseudolewicowy minister, „przez całe swoje życie
szukałem odpowiedzi, jak pogodzić rozum i wiarę” (sic!). „W końcu – jak
oświadczył – każdy naukowiec dojdzie do wniosku, że jakaś istota wyższa
rządziła i rządzi procesami zachodzącymi w przyrodzie”. Na koniec pan minister
pouczył swoich kolegów naukowców, że wiara uczy naukę pokory i że Bóg naprawdę
istnieje. Na sali nie było żadnego z twórców wynalazków, o których wyżej, za to
roiło się od duchownych (przedstawianych jako naukowcy...).
Dziennikarze
„FiM” uśmiali się jak norki, gdy słuchali bredni o tym, że JP II był wybitnym
uczonym, a nauka bez wiary (i teologii) nie może istnieć. Ministrowi Kleiberowi
nie chciało się jednak zachęcić posłów do szybkiego uchwalenia ustawy o
wsparciu przez państwo inwestycji w projekty innowacyjne. Od 18 maja 2005 r.
Sejm nie chce zająć się sprawozdaniem komisji na ten temat.
Na
całym świecie, oprócz Polski, każdy rząd zachęca biznesy do inwestowania w
projekty naukowe. Są one jednak obarczone poważnym ryzykiem. Jak wynika z
analiz OECD – z 10 wynalazków tylko 4 przynoszą zysk. Państwo (ale nie
polskie), aby zminimalizować ryzyko, pozwala koszty prac naukowych (bez względu
na ich wynik) wrzucać w całości w koszty biznesu, co zmniejsza podatek
dochodowy tym przedsiębiorcom, którzy prowadzą prace badawcze; rządy tworzą
także specjalne fundusze poręczeniowe.
W Polsce też można odpisać od
podatku – 100 proc. darowizny na Kościół. No, czyż to nie jest genialny
wynalazek Ministerstwa Finansów na bankructwo państwa?!
Jonasz
„WPROST” nr 25(1278),
24.06.2007 r.
KONIEC
ŚWIATA BELLA
TECHNOLOGICZNE
ZAPÓŹNIENIE MOŻE BYĆ NASZYM ATUTEM
Kończy
się era jednego z najważniejszych wynalazków XIX i XX wieku - telefonu na
drucie. Wynalazł go Alexander Graham Bell. Kończy się więc era tego, co ledwo
kilka lat temu tak naprawdę trafiło pod polskie strzechy. Czy to źle, czy
dobrze? Czy, gdy chcemy jak najszybciej dogonić naszych lepiej technologicznie
rozwiniętych sąsiadów, musimy się piąć mozolnie szczebel po szczeblu? Kolejno
wprowadzać do masowego użytku te same wynalazki i technologie, które oni
zdążyli już wprowadzić, a potem zastąpić nowszymi? Cała teoria ekonomii mówi,
że jest to marnowanie szans przyspieszonego rozwoju. Zamiast podążać ścieżką
wydeptaną przez innych, trzeba szukać dróg na skróty.
ODCIĘCIE
OD DRUTU
Od czasu
gdy ponad 130 lat temu Bell wywołał po raz pierwszy swojego siedzącego w
piwnicy asystenta Watsona za pomocą prymitywnego telefonu, telekomunikacja
stała się symbolem nowoczesności i postępu. Kiedy w krajach Zachodu na 1000
mieszkańców przypadało około 500 abonentów telefonicznych, w Polsce pod koniec
lat 80. wskaźnik ten wynosił zaledwie 80. Kolejka osób czekających na podłączenie
kabla wynosiła kilka milionów i wydawać się mogło, że nie zniknie nigdy. A do
tego dochodził fatalny stan archaicznych centrali telefonicznych, przez co
łączenie się z numerem zamiejscowym mogło trwać godzinami.
Pierwsze
lata gospodarki rynkowej w Polsce wiązały się z szybką poprawą stanu
telekomunikacji. Choć warunki gry nadal dyktował państwowy monopolista,
sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze. Po pięciu latach liczba abonentów
telefonicznych wzrosła dwukrotnie, a kolejki zaczęły znikać; pod koniec ostatniej
dekady XX wieku nadal przyrastała w tempie prawie miliona podłączeń rocznie, co
pozwalało przypuszczać, że w latach 2007-2008 sięgnie poziomu nieźle
rozwiniętej Hiszpanii, czyli około 18 mln łączy telefonicznych.
Ale
jednocześnie zaczęło się dziać coś dziwnego, nieporównywalnego ze zjawiskami
obserwowanymi poprzednio w krajach zachodniej Europy. Od roku 1993 telefonom
stacjonarnym przybył konkurent - nie istniejące poprzednio telefony komórkowe.
W roku 1995 ich liczba była jeszcze nieznaczna - 75 tys. wobec 6 mln telefonów
stacjonarnych. Już w roku 2001 obie liczby zbliżyły się jednak do siebie (po
10-11 mln abonentów). W kolejnych latach liczba komórek nadal gwałtownie rosła
- przyrosty po 6 mln abonentów rocznie - i dzisiaj jest zbliżona do liczby
ludności kraju. Natomiast popyt na nowe telefony stacjonarne gwałtownie osłabł
- od roku 2005 liczba abonentów telefonii stacjonarnej zaczęła spadać.
WALKA
TECHNOLOGII
W XIX
wieku miarą postępu cywilizacyjnego była rozbudowa sieci kolei - jednak pojawienie
się najpierw samochodu, a potem samolotu spowodowało, że liczba użytkowanych
linii kolejowych zaczęła spadać, zamiast wzrastać. Kolej oczywiście nie
zniknęła z transportowej mapy świata, ale jej rola została znacznie
ograniczona. Podobny los czekał potężne naziemne instalacje telekomunikacyjne,
w momencie gdy ich rolę taniej i skuteczniej przejęły satelity
telekomunikacyjne.
Zahamowanie
rozwoju telefonii stacjonarnej nie musiało być w Polsce tak gwałtowne, jak
widzieliśmy. W krajach wysoko rozwiniętych, gdzie usługi telekomunikacyjne
zostały wcześniej niż u nas sprywatyzowane, zliberalizowane i poddane walce
konkurencyjnej, mogły one znacznie skuteczniej stawić czoła komórkowemu
rywalowi, w wielu dziedzinach zachowując nad nim kosztową i użytkową przewagę
(na przykład w zakresie bezpieczeństwa korzystania z sieci).
POSTĘP
PRZEZ ZACOFANIE
Czy to
dobrze, że w Polsce rozwój telefonii stacjonarnej stanął w miejscu i już
prawdopodobnie nigdy nie dogoni poziomu rozwoju w krajach zachodniej Europy?
Oczywiście, że tak. Jeśli istnieje nowa, lepsza technologia, należy sięgać
bezpośrednio po nią, nie starając się na siłę powtarzać wszystkiego tego, przez
co przeszły uprzednio kraje bardziej zaawansowane w rozwoju. Pozwala to zarówno
na szybszy pościg (a więc wyższe tempo wzrostu PKB), jak i na uniknięcie
nieuchronnych pułapek wejścia w ślepą uliczkę rozwoju technologicznego.
Możliwość
drogi na skróty, wyboru najnowszych dostępnych technologii, to właśnie
największy atut krajów "ścigających" technologiczną czołówkę świata.
W ten sposób Niemcy przegoniły pod koniec XIX wieku górujących nad nimi
początkowo Brytyjczyków, w ten sposób Japonia w ciągu kilkudziesięciu lat
awansowała do grona najlepiej rozwiniętych gospodarek globu. Pogoń za nowymi
technologiami i entuzjastyczną gotowość do ich używania w życiu codziennym
wyraźnie widać i w USA, i w najszybciej rozwijających się krajach Dalekiego
Wschodu. Niestety, trudno ją jednak zauważyć w większości krajów europejskich -
w tym również w Polsce.
Pomocą
może być presja tworzona przez rynek. W dziedzinie bankowości udało nam się
skutecznie przeskoczyć jeden szczebel rozwoju - zamiast wprowadzać drogi i dziś
już przestarzały system czeków, przeszliśmy od razu do etapu pieniądza
plastikowego, którego masowe wprowadzenie w krajach rozwiniętych zajęło
dziesięciolecia. Niewykluczone więc, że również w dziedzinie Internetu możemy
dokonać szybkiego skoku, zwłaszcza jeśli rozwojowi nowych technologii będzie
towarzyszyła silna presja tworzona przez "niewidzialną rękę" konkurencyjnego
rynku.
WIELKIE
PRZYSPIESZENIE
Technologia
rozwija się wprawdzie w sposób ciągły, ale w ostatnim stuleciu tempo jej
rozwoju gwałtownie przyspieszyło.
Jak
wylicza brytyjski ekonomista John Kay, w ciągu 4000 lat rozwoju
technologicznego, do końca XIX wieku, ludzkości udało się zwiększyć efektywność
źródeł oświetlenia około pięćdziesięciokrotnie, natomiast w ciągu XX wieku - aż
8 tys. razy. Gdzie się podziały gigantyczne centralne komputery (mainframe), do
których - jak ćwierć wieku temu sądzono - mają być podłączone miliony domowych
terminali? Gdzie są "inteligentne systemy" poszukiwania człowieka po
całym świecie za pomocą normalnych telefonów stacjonarnych? Zamiast tego we
współczesnym świecie królują laptopy, Internet i telefony komórkowe.
Kraj
zapóźniony może sięgać po to, co najlepsze. Dzięki temu, że niemal całe
oświetlenie polskich ulic jest energochłonne i przestarzałe, tylko wymiana lamp
na nowoczesne może prowadzić do znaczących oszczędności. Ale można pójść
jeszcze dalej i wprowadzić tzw. inteligentne systemy oświetlenia (które same
dostosowują intensywność światła do warunków pogodowych, pory dnia i natężenia
ruchu). Dzięki skokowi jakościowemu taka inwestycja zwraca się już w ciągu
czterech lat. Równie opłacalne staje się inwestowanie w inne energooszczędne
technologie. Dzięki rozwojowi technik transportu skroplonego gazu (LNG) zamiast
kosztownych gazociągów bardziej opłacalna staje się budowa terminali do odbioru
LNG z tankowców. Z kolei dzięki rozwojowi handlu internetowego wiele firm nie
będzie musiało rozwijać kosztownej tradycyjnej sieci sprzedaży.
Czy w
dziedzinie reform administracji publicznej nie powinniśmy pójść drogą
najnowszych rozwiązań, z intensywnym wykorzystaniem Internetu? Dlaczego nie
mamy tą drogą rozliczać wszystkich podatków, załatwiać wszystkich spraw
urzędowych, uzyskiwać zaświadczeń? Jeśli w niektórych liniach lotniczych możemy
już sami, przed wyjściem z domu dokonać check-in i wydrukować własną kartę
pokładową, dlaczego nie można nadal w podobny sposób oddać głosu w wyborach?
Wszystko
to można. Ale trzeba nie bać się nowego i walczyć o liberalne zasady
funkcjonowania gospodarki, bo nic innego nie wymusza w równie skuteczny sposób
postępu, jak ostra konkurencja rynkowa.
Witold
M. Orłowski