[Ostatnia aktualizacja: 02.2012 r. (całość przejrzana, poprawiona: 08.2010 r.)]

 

 

RACJONALNE - KONSTRUKTYWNE - ZARZĄDZENIA DLA ŚWIATA (cz. 2)

 

 

2. EKONOMIA - EKOLOGIA - ZDROWIE, PRZETRWANIE LUDZKOŚCI, RESZTEK POZOSTAŁEJ PRZYRODY

 

By daną działalność określić mianem proekologicznej, to musi ona obejmować produkcję/wykorzystywanie energii z źródeł odnawialnych, 100% odzysk surowców/obieg zamknięty/0 śmieci, żadnych szkodliwych emisji, ponad absolutnie nieuniknione, maksymalnie możliwą energooszczędność, utrzymanie wielkości i stanu obszaru przyrodniczego w stanie umożliwiającym pełne funkcjonowanie ekosystemów, w tym zachowanie odpowiedniej wielkości populacji gatunków, bioróżnorodności, w tym wszystkich gatunków, czyli równowagi, harmonii.

 

 

 http://7dni.wordpress.com/2008/05/29/pomoc-humantarna-wielkie-oszustwo/ Opublikowany 29 maj 2008 „POLITYKA”, Świat

POMOC HUMANITARNA - WIELKIE OSZUSTWO

Programy pomocy humanitarnej Zachodu w większości ubogich krajów wspierają skorumpowane władze, pogłębiają ubóstwo i wzmacniają uzależnienie ludzi. I tylko nam poprawiają samopoczucie

(...)

80 procent na koszty własne

Jakie są skutki tej pomocy? Od strony statystycznej nieubłagane dla jej zwolenników. W ciągu ostatnich 50 lat Zachód wydał na pomoc dla krajów Trzeciego Świata 2,3 biliona dolarów (1 bilion =1000 miliardów). Sama Afryka, która jest głównym odbiorcą pomocy, otrzymała 568 miliardów dolarów. I efekt tego jest jednoznaczny: wraz z rozwojem programów pomocy humanitarnej regularnie rosła bieda wśród Afrykanów. Np. między rokiem 1990 i 2001 liczba osób żyjących poniżej poziomu określanego przez ONZ jako skrajne ubóstwo, czyli za mniej niż 1 dolara dziennie, wzrosła z 227 milionów do 313 milionów. Prawie połowa mieszkańców Afryki (46 proc.) wegetuje w stanie, który ONZ określa jako zwykłe ubóstwo. Jednym z największych paradoksów historii XX wieku jest fakt, że w większości krajów afrykańskich stopa życiowa mieszkańców jest dziś relatywnie niższa niż przed osiągnięciem przez nie niepodległości. 941 milionów ludzi wytwarza dziś dochód wielkości 580 mld dolarów, czyli nieco więcej niż Korea Południowa.

 

(...) Hancock, znany pisarz, wcześniej pracownik brytyjskiej organizacji humanitarnej, wykazywał, że głównym, a zwykle jedynym beneficjentem pomocy są lokalne skorumpowane elity rządowe, producenci żywności i innych produktów przeznaczanych na pomoc oraz „pomocowa biurokracja”. Głównymi ofiarami szczodrobliwości Zachodu – wykazywał Hancock – padają zaś podatnicy z Zachodu i oczywiście ludność Trzeciego Świata.

 

Hancock pokazuje przykłady zinstytucjonalizowanej korupcji w ramach organizacji działających pod patronatem ONZ. (Moja ulubiona: Rada Organizacji Edukacyjnych, Naukowych i Kulturalnych, wydała w jednym roku 1 milion 759 tysięcy 584 dolary na podróże i zakwaterowanie. W tym samym czasie przeznaczyła 49 tys. dolarów na edukację dla niepełnosprawnych dzieci w Afryce i 1000 dolarów na kształcenie nauczycieli w Hondurasie.). Autor przedstawia przerażające dane na temat marnotrawstwa pieniędzy (w czasie pisania książki Hancocka 80 procent wydatków agend ONZ przeznaczane było na wydatki dla pracowników; budżet na konsultantów zewnętrznych wynosił 22 miliardy dolarów) czy quasi-przestępczego charakteru zamówień publicznych na pomoc (od 80 do 99 procent kwot pomocowych było wydawane w krajach rozwiniętych na realizację zamówień). „Zachodnia pomoc – pisze Hancock – jest wykorzystywana do wytwarzania zysku zachodnich firm”. Autor barwnym językiem określa programy pomocy humanitarnej jako „transakcję między biurokratami i autokratami”, czyli „gangsterami i psychopatami”, którzy kradną albo marnują publiczne pieniądze.

 

Do tego dochodzą przypadki absurdów przypominających praktyki kwitnącego socjalizmu: wyludnione kliniki w szczerym polu zbudowane z pieniędzy pomocowych (klinikę zbudować łatwo, trudniej zgromadzić i utrzymać zespół lekarski), mosty, którymi nie da się przejechać (bo ich budowa doprowadziła do erozji i obsunięcia gruntu po obu brzegach), matki wyrzucające lekarstwa chroniące ich dzieci przez zarażeniem wirusem HIV (bo stosowanie ich oznaczałoby przyznanie się przed rodziną, że są zarażone, a to – wyrzucenie poza nawias społeczny) itd. Oprócz tego co jakiś czas dowiadujemy się o katastrofach na wielką skalę: zbudowanej przez ONZ fermie rybnej w Mali, która sprzedaje ryby w cenie 3 tysięcy dolarów za kilogram, tamie w Gwatemali, której budowa spowodowała wzrost cen elektryczności o 70 procent, sudańskiej cukrowni, która sprzedaje cukier po cenach wyższych niż importowany, sponsorowanych przez Bank Światowy programach przesiedleń w Brazylii i Indonezji, których wynikiem jest niszczenie lasów tropikalnych i lokalnych plemion.

(...)

Na czym konkretnie ma to polegać? W swojej książce Easterly podaje wiele przykładów, oto jeden z nich. 500 milionów ludzi rocznie zaraża się malarią, 80 procent z nich to mieszkańcy czarnej Afryki. Według Światowej Organizacji Zdrowia specjalnie nasączone moskitiery (koszt: poniżej 5 dolarów za sztukę) i lekarstwa (koszt 2,5 dolara na osobę) mogłyby praktycznie doprowadzić do kontroli tej choroby przez człowieka. Jednak moskitiery rozdawane przez agencje pomocy bardzo często wykorzystywane są jako sieci do łowienia ryb albo materiał na suknie ślubne. W Malawi zdecydowano się na eksperyment: zamiast rozdawać moskitiery za darmo, sprzedaje się je ludności po 50 centów za sztukę, co jest dla wielu rodzin sporym wydatkiem. Wskutek tego programu, pisze Easterly, wykorzystanie moskitier we właściwym celu w Malawi wzrosło z 8 procent w 2000 roku do 55 procent w 2005. W krajach takich jak Zambia, gdzie moskitiery rozdaje się za darmo, poziom ich wykorzystania nie przekracza 30 procent.

(...)

Źródło: Rzeczpospolita: Zabijanie dobrocią

Dariusz Rosiak 23-05-2008

 

 

Trzeba przeprowadzić migrację ludności z msc z ekstremalnymi, nieprzyjaznymi warunkami, w tym klimatycznymi, by m.in. zredukować negatywne skutki oddziaływania ludzi na przyrodę, skutki kataklizmów dla ludzi (jak trzęsienia ziemi, tsunami, susze, powodzie, pożary lasów, lawiny, huragany, tornada), liczbę zarażeń chorobami, by zredukować potrzebę ogrzewania, chłodzenia pomieszczeń (a więc potrzeby energetyczne), zmniejszyć koszty i skutki produkcji, w tym rolnej i inne.

 

TZW. KRAJE ZACOFANE

Co robić by to zmienić? Każda mądra decyzja pociąga za sobą szereg pozytywnych konsekwencji i analogicznie błędna – negatywne. B. poważnym problemem ekologicznym, a w efekcie ekonomicznym - jak wykazałem istnieje tutaj ścisła współzależność - jest degradacja środowiska. A są rejony świata, gdzie, na dzień

dzisiejszy, ludzie nie powinni mieszkać z uwagi na katastrofalne skutki dla środowiska swego pobytu, więc konieczne jest przeniesienie ich w odpowiedniejsze msa. Kolejnym rozwiązaniem jest zrezygnowanie z obdarowywania ich pieniędzmi (...) na rzecz ekologicznych inwestycji ułatwiających dogonienie nas cywilizacyjnie. Np. w ekologiczne elektrownie, wytwórnie, fabryki (produkujące m.in. kuchenki do gotowania wykorzystujące światło słoneczne, panele słoneczne do ogrzewania wody, fotoogniwa do wytwarzania prądu).

 

Kluczowe w tych działaniach jest dokonanie, wszechstronnie, pozytywnej selekcji ludzi, w tym oddzielenie zarażonych, by nie przenosili chorób/redukcji przeludnienia, a dopiero po spełnieniu tych wymogów można pomóc w przesiedleniu, zagospodarowaniu się.

 

 

 

 

Około 70% energii zużywanej przez gospodarstwa domowe w UE przeznaczane jest na ogrzewanie mieszkań, a kilkanaście procent na ogrzewanie wody.

 

 

Zakazuję wycinania lasów w kluczowych msh. Nakazuję ograniczenie zużycia i odzysk papieru, wprowadzenie jego alternatywy w postaci np. elektronicznych nośników* informacji – bez podatków.

Zachowanie lasów tropikalnych - tzw. płuc Ziemi - jest jednym z warunków zachowania życia na Ziemi. Są one naszą wspólną własnością. Stąd ich wycinanie jest bezmyślną zbrodnią (poprzez uduszenie) i grabieżą!!

* Trzeba jak najszybciej opracować i wprowadzić bezpieczny zapis danych (w tym programów, filmów, muzyki) na dysk twardy, przenośny, przez internet (w tym możliwość ponownego ich zapisu w razie utraty danych), zamiast produkować miliardy płyt.

 

 http://www.ekobloger.pl/?p=1173

Nadchodzi elektromagnetyczna rewolucja w recyklingu papieru. Dzięki zaawansowanej technologii możliwe jest usuwanie kolorowych pigmentów z papieru. Urządzenie jest dziełem inżyniera Moshina Saleha, i zrywa z tradycyjnym, bardzo energochłonnym, procesem rozdrabniania papieru. Dzięki wykorzystaniu określonego zakresu promieniowania możliwe jest rozerwanie wiązań pigmentów kolorowych tworząc zupełnie białą, czystą kartkę, gotową do ponownego użycia.

 

 

 www.o2.pl | Wtorek [30.12.2008, 10:33] 1 źródło

E-BOOK | ELEKTRONICZNA KSIĄŻKA

KOMÓRKOWE E-BOOKI ZASTĄPIĄ ZWYKŁE KSIĄŻKI?

Coraz więcej osób czyta z ekranów urządzeń przenośnych.

To szansa dla wydawców i autorów, by mogli dotrzeć do szerszej publiczności - uważa Matt Shatz, wiceprezes firmy Random House.

Ostatnio w USA dużą popularnością cieszą się specjalne czytniki do e-booków. Monitor takiego czytnika jest nieco większy i dużo wygodniejszy do czytania, niż telefon.

W sieci książki są dużo tańsze, niż w wydaniu papierowym. Odpadają bowiem koszty druku, przewożenia, składowania, a do tego nie trzeba nawet ruszać się z domu. Najtańsze wydania można już kupić za 99 centów, czyli ok. 3 złote.

Aplikację do pobierania darmowych książek stworzył m.in. sklep Apple iTunes. Fima oferuje listę około 700 elektronicznych książek i 70 tytułów w formie audio.

W sieci działa też już wiele stron z polskimi tytułami. Szczycą się, że mają w zanadrzu nawet kilka tysięcy książek. | AH

 

 www.o2.pl | Niedziela [14.06.2009, 19:32] 1 źródło

KONIEC Z PAPIEREM W FIRMACH?

To jest coraz bardziej realne.

Polskie firmy coraz częściej wprowadzają rozwiązania oparte na dokumentach w wersji elektronicznej. Dzisiejszy stopień zinformatyzowania banków, ubezpieczycieli, firm telekomunikacyjnych czy energetycznych pozwala tym branżom na dokonanie kolejnego kroku w kierunku tzw. paperless office.

Z badań przeprowadzonych przez IPSOS na zlecenie firmy ArchiDoc wynika, że 68 proc. firm z branży finansowej korzysta z elektronicznego repozytorium. Natomiast 28 proc. przedsiębiorstw zamierza w ciągu najbliższych 2 lat zwiększyć wydatki na rejestrację danych w systemach informatycznych.

Przedsiębiorstwa z sektorów usługowych, m.in. bankowości i finansów, ubezpieczeń, telekomunikacji i energetyki przetwarzają masowe ilości dokumentacji np.: faktur, umów, aneksów, reklamacji czy wniosków.

Główny problem stanowi - wbrew pozorom - nie liczba dokumentów, ale ich różnorodność i późniejsza dystrybucja wewnątrz organizacji. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem pozostaje zastąpienie papieru elektronicznymi plikami graficznymi i położenie nacisku na automatyzację przepływu informacji - oceniają eksperci.

Paperless office gwarantuje firmie nie tylko obniżenie kosztów bieżącej działalności, przez wyeliminowanie wydatków ponoszonych na przesyłanie, drukowanie czy powielanie dokumentów. To przede wszystkim usprawnienie funkcjonowania całej organizacji, w której dzięki szybszemu obiegowi informacji, poszczególne sprawy załatwiane są w zdecydowanie krótszym czasie niż w przypadku modelu tradycyjnego - podkreśla Piotr Cholewa, szef ArchiDoc. | LS

 

 

 www.o2.pl | Środa [17.06.2009, 06:11] 1 źródło

NADCHODZI KONIEC GOTÓWKI

Za kilka lat płacić będziemy tylko chipami.

Szefowie australijskich banków przewidują, że elektroniczne formy płatności zastąpią monety i banknoty najdalej za 5-7 lat.

 

Zamiast drobnych w kieszeni lub portfelu, będziemy je nosić w telefonie lub innym urządzeniu jako przedpłacony kredyt.

 

Spójrzcie na Hong-Kong czy Singapur. Tam nie można nawet wsiąść do autobusu bez wykupionej uprzednio karty - mówi Evers.

 

Jako pierwsze, mają zostać zlikwidowane najmniejsze transakcje.

Żeby kupić nawet butelkę wody, trzeba będzie posłużyć się chipem - mówi Chris Ward kierownik BankSA.

W zapomnienie mają odejść również karty kredytowe.

Zamiast nich informacja o finansach będzie przechowywana w telefonie, zegarku lub podobnym urządzeniu - tłumaczy Greg Connor dyrektor naczelny Savings & Loans. | JP

 

 

 www.o2.pl | Wtorek [30.06.2009, 13:03] 3 źródła

BILET NA POCIĄG KUPISZ PRZEZ KOMÓRKĘ

Kolej wprowadza nowy system informacji dla podróżnych.

Telekomunikacja Kolejowa uruchomiła system informacyjny, dzięki któremu będzie można sprawdzać rozkład jazdy pociągów przez komórkę, a w przyszłości kupić bilet - informuje "Gazeta Prawna"

Państwowa spółka TK Telekom na portalu www.sitkol.pl już teraz oferuje informacje o rozkładzie jazdy i pozwala zaplanować trasę przejazdu. System informuje również o opóźnieniach części pociągów.

Internauci i użytkownicy telefonów komórkowych korzystać mogą także z rozkładu jazdy autobusów, tramwajów i metra w stolicy. Niebawem portal zaoferuje także rozkłady komunikacji miejskiej

w innych miastach Polski.

W przyszłości przez komórkę można będzie kupić bilet, zarezerwować i kupić miejscówkę. Bilety na wybrane pociągi PKP Intercity będzie można kupić jeszcze przed zmianą rozkładu w grudniu tego roku - mówi Marian Ostasz z TK Telekom.

Projekt kosztował 3,6 miliona euro. Prace finansowano z budżetu państwa oraz środków unijnych. | AJ

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 07:09] 2 źródła

KOMÓRKĄ ZAPŁACISZ ZA WSZYSTKO

Nowoczesny system płatności chcą wprowadzić w Polsce operatorzy komórkowi i banki.

Płatności telefonem mają być możliwe bez względu na to, z którego operatora korzystamy, i w którym banku mamy konto.

Taki jest cel uniwersalnej platformy mobilnej, nad której stworzeniem pracują dziś wszyscy operatorzy komórkowi oraz banki - pisze gazetaprawna.pl.

Aplikacja służąca do płacenia będzie zapisana na karcie SIM telefonu i umożliwi obciążenie przypisanej karty płatniczej.

Od czerwca trwają już testy nowego systemu. Bierze w nich udział ponad 200 osób. Płacą za transakcje dokonywane w internecie, parkowanie samochodów, doładowania telefonów i bilety komunikacji miejskiej - podaje forsal.pl.

Wciąż nie wiadomo kiedy system ma trafić do powszechnego użycia.

Ze względu na skalę, data komercyjnego wdrożenia nie została jeszcze ustalona. Projekt ma charakter otwarty.

Uczestnicy zapraszają do współpracy organizacje i firmy zainteresowane rozwojem płatności mobilnych - informuje operator sieci Era firma PTC. | JP

 

Konferencje | Wykłady: Płatności bezgotówkowe w Polsce

 http://www.sfora.pl/Platnosci-bezgotowkowe-w-Polsce-wp9537

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [18.08.2009, 12:16] 2 źródła

PODPISZESZ SIĘ DOWODEM

Już niedługo dokument ten będzie zawierał nasz elektroniczny podpis.

Osobisty podpis elektroniczny będzie zakodowany w chipie w dowodzie osobistym.

Takie rozwiązanie przewiduje projekt nowej ustawy o podpisach elektronicznych - pisze "Gazeta Prawna".

Podpis osobisty będzie miała każda dorosła osoba. Będzie on składany przez osobę fizyczną na podstawie dowodu osobistego.

Powszechność nowych podpisów oraz ich wydawanie wraz z dowodem osobistym ma sprawić, że będą one dużo tańsze. Na razie nie wiadomo jednak, ile będzie kosztował podpis.

Koszty wprowadzenia podpisów osobistych będą spoczywały na państwie. Za niezbędną do nowej działalności infrastrukturę zapłacą więc wszyscy podatnicy, niezależnie, czy będą korzystali z tych usług - podaje "Gazeta Prawna".

Zdaniem ekspertów jest to złe rozwiązanie. Postulują oni, by takie zadania przekazać podmiotom prywatnym. | JP

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [21.01.2010, 17:56] 1 źródło

RZĄD UZDROWI NAS KOLEJNĄ REFORMĄ

Wszystko będzie elektroniczne.

Donald Tusk przygotowuje e-rewolucję, która już za cztery lata uzdrowi służbę zdrowia.

Nowy system ma działać tak: pacjent przychodzi do lekarza z dowodem osobistym, w którym zaszyty jest podpis elektroniczny (takie dokumenty będą wydawane od 1 stycznia 2011 r.). Lekarz na tej podstawie otwiera w komputerze e-kartę pacjenta, tam zapisuje diagnozę i informację, jakie leki przepisał. A aptekarz - też elektronicznie - odczytuje e-receptę i wydaje lekarstwa - pisze "Gazeta Wyborcza".

Wszystko dlatego, że w niemal wszystkich międzynarodowych rankingach europejskiego poziomu służby zdrowia Polska jest na szarym końcu.

Brakuje leków, pieniędzy na leczenie, specjalistycznego sprzętu i lekarzy, którzy zamiast w państwowych przychodniach wolą pracować w prywatnych lecznicach.

Eksperci zajmujący się służbą zdrowia chwalą zapał do reformowania, ale nie wierzą, że ambitne plany szybko uda się zrealizować.

Cztery lata to dramatycznie mało. Wątpię, czy tak duży projekt da się zrealizować do 2013 r. Obawiam się, że powstaną tylko fundamenty systemu, ale dobre i to - przyznaje w rozmowie z "GW" Robert Mołdach, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych. | BW

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [26.05.2010, 11:58]

WIRUS KOMPUTEROWY MOŻE ZARAZIĆ CZŁOWIEKA

To działa także w drugą stronę.

Czip z wirusem wszczepiony w ciało naukowca Marka Gassona z University of Reading był w stanie zainfekować system komputera. Złośliwy plik może także wędrować z maszyny do ciała człowieka.

Jeżeli ktoś będzie chciał zniszczyć sztuczne implanty w organizmie, zrobi to bez problemu - pisze news.bbc.co.uk.

Urządzenie to zaawansowany model chipa przeznaczony dla zwierząt. Gasson uruchomił nim także telefon komórkowy i otworzył drzwi z cyfrowym system antywłamaniowym.

Jeżeli takie chipy znajdą się poza kontrolą medyczną, to będą wykorzystane w złych celach. Trzeba bardzo uważać na nowe zagrożenie - czytamy na portalu. | MK

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sierpień 30th, 2009

PRASA RODZI SIĘ NA NOWO

E-gazeta podbija rynek

Papierowe wydanie codziennych gazet ma bardzo wieli zwolenników. Dotyk – szorstki papier, zapach – farba drukarska, relaks – czytamy ją np. siedząc w fotelu. W XXI wieku możemy podzielić wrażenia społeczeństwa na oczach, którego powstawało papierowe wydanie gazet. Dzisiaj mamy do czynienia z e-gazetą, którą można czytać m.in. przez internet (przez małe „i” też jest formą poprawną). Jesteśmy świadkami zjawiska, w którym tradycyjna prasa odchodzi do lamusa, a zastępuje ją cyfrowa. Przedstawia to poniższy film.

 

Zaprezentowane urządzenie nazwane zostało Kindle. Jest przenośnym czytnikiem, dzięki któremu możemy czytać gazety, książki, robić notatki. To dopiero początek rozwoju e-czytników. W USA do tej pory kupiono ok. 700 tys. takich urządzeń. Na Polskie warunki jest ono jeszcze zbyt drogie (ciężko oszacować cenę). Mimo, iż Kindle nie jest jeszcze znany całemu światu, to rośnie mu już konkurencja. Producenci prześcigają się w ulepszeniach urządzenia. Kolorowe wyświetlacze, nowe Pluginy itp. Mimo sporej grupy konkurentów na czoło wysuwa się firma Plastic Logic. Produkuje urządzenie, które przypomina 10-calowy ekran dotykowy. Giętki elektroniczny papier ma zaledwie 0,4 mm grubości, a okalająca go sztywna ramka z tworzywa sztucznego – ok. 5 mm. Przyrząd waży niecałe 500 g. Obejrzyj poniższy film.

 

Kto by nie chciał mieć w ręku takiego urządzenia…

Paweł Gregorowicz

 http://www.mediastudenckie.duu.pl/

 

 

Stowarzyszenie Polska Młodych od kilku lat walczy o wprowadzenie e-głosowania w Polsce. Teraz mamy prototyp systemu, który chcemy przetestować.

 http://www.e-glosowanie.org/

 

 http://www.demokracja20.pl

 

17. ELEKTRONICZNE ZBIERANIE PODPISÓW (pod

inicjatywami ustawodawczymi, moją kandydaturą na prezydenta)

 http://www.wolnyswiat.pl/17.php

 

 

Każdy powinien otrzymać osobisty adres mail (przed znakiem „@”ma być nr PESEL)(trzeba zastrzec na te potrzeby takie adresy), oraz nr telefonu (również trzeba zastrzec), który ma składać się z nu PESEL (w razie utraty karty, właściciel jest zobowiązany odnowić swój numer).

 

 

 

 

Należy urealnić ceny produktów drewno i ropopochodnych oraz węgla, by obejmowały one rzeczywiste skutki ich używania dla środowiska, a więc zdrowia i życia ludzi. Te rozwiązania (pozornie droższe), które pozwalają na ich zastąpienie muszą być zwolnione z podatku (m.in. elektroniczne nośniki danych, które można wykorzystywać tysiące razy). Trzeba też wziąć pod uwagę potrzeby tysięcy kolejnych pokoleń.

 

„POLITYKA” nr 13, 02.04.2005 r. HEJ, KTO POLAK NA PALETY: Połaniec kupuje „papierówkę”, czyli drewno doskonałej jakości – przyznaje Janusz Dawidziak, dyrektor generalny Lasów Państwowych. Rocznie puszcza z dymem 400 tys. m. sześć. Elektrownia zwróciła się do lasów w 2002 r.

Rocznie wycina się w kraju ok. 26 mln m sześc. drewna, więc jeśli chodzi o ilość, jesteśmy drewnianą potęgą.

Joanna Solska

 

Codziennie znikają lasy przeznaczane m.in. na wytworzenie mebli, których wycinanie, a następnie wykonywanie z nich mebli wiąże się z zużywaniem ogromnych ilości energii, skażaniem, truciem, po czym lądują one na hałdach śmieci, bądź są spalane emitując spaliny, w tym (uwalniając) CO2!!

 

 

Wszelkie regały, meble muszą być wykonywane z niemalowanej stali nierdzewnej i w standardowych wymiarach (np. od 25cm x 25 cm, poprzez wielokrotność tego wymiaru) umożliwiających ich różne konfiguracje, zapewniających ich uniwersalność, wszechstronność zastosowania, łatwą higienę utrzymania, trwałość użytkowania.

 

 

 

Jeśli superkondensatory rzeczywiście są, na każdym etapie, dużo mniej szkodliwe dla środowiska niż akumulatory, to należy zwolnić ich produkcję, sprzedaż, kupno z podatków, gdyż ich upowszechnienie, w mse akumulatorów, będzie ekologicznie, zdrowotnie, ekonomicznie korzystne (obecnie jest to nierealne na większą skalę, z uwagi na b. wysoki koszt superkondensatorów).

 

 

 

 

www.o2.pl / www. sfora.pl | Piątek [12.11.2010, 07:02]

RECYCLING TO JEDNO WIELKIE OSZUSTWO. POLACY TRACĄ MILIARDY

Wszystko przez lewe kwity.

40-50 proc. rynku przerobu sprzętu RTV i AGD to puste i fałszywe kwity - wyborcza.pl cytuje Marcina Peterlika z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

W ciągu roku budżet państwa traci na tym około 2 miliardów złotych. Doliczyć do tego należy także handel lewymi fakturami na demontaż aut, przerób opakowań i odzysk elektrozłomu.

Szara strefa to w zależności od sektora 40 do 80 proc. całego recyklingowego rynku. Średnio, połowa recyklingu w Polsce to fikcja. Oznacza to, że 250-280 tys. ton szkła jest odzyskiwane tylko na papierze, a państwo traci tylko z tego powodu ponad 50 mln zł - wyborcza.pl cytuje za "Rzeczpospolitą".

Co gorsza, lewych faktur przybywa. Poświadcza się przetwarzanie sprzętu, który przetworzony nie został, zawyża się masę tego co zutylizowano oraz zapisuje się w dokumentach inny sprzęt, niż faktycznie zutylizowano.

Jest to działalność na granicy przestępstwa i wyłudzanie państwowych pieniędzy kierowanych do firm zajmujących się odzyskiem - wyborcza.pl dodaje za Marcinem Peterlikiem z IBnGR.

Problem powiększa jeszcze fakt, że nieuczciwe firmy wypierają rzetelnych przedsiębiorców, którzy do recyklingu podchodzą na poważnie. | JS

 

www.o2.pl / www.wiadomosci.gazeta.pl | 2009-08-04 18:52

NAUKOWCY ZBADAJĄ PLASTIKOWĄ ZUPĘ

Plastikowa zupa śmieciowa to ogromny (rozciąga się na 500 mil morskich) kożuch składający się z plastikowych odpadków. To największe na Ziemi wysypisko śmieci - ciągnie się od wybrzeży Hawajów aż po Japonię - wreszcie zostanie zbadane.

Na spotkanie z jednym z najbardziej niezwykłych zjawisk naszej planety wyrusza kalifornijski statek New Horizon. Na jego pokładzie popłynie ponad 30 naukowców, i techników. Wyprawa współorganizowana przez University of California ma potrwać około trzech tygodnie.

Naukowcy z załogi New Horizon umieszczają specjalne urządzenie do pomiaru głębokości i temperatury wód

W "Wielkim Pacyficznym Płacie Śmieci" (Great Pacific Garbage Patch) pływa około 100 mln ton plastiku. Zupa śmieciowa nie jest wykrywana przez satelity, dostrzec ją można jedynie ze statków. Według Programu Narodów Zjednoczonych do spraw Ochrony Środowiska (UNEP) co roku przez plastikowe śmieci ginie ponad milion morskich ptaków oraz ponad 100 tys. morskich ssaków. W ich żołądkach znajdowane są strzykawki, zapalniczki i szczoteczki do zębów.

Ekspedycja ma na celu przede wszystkim zbadanie wpływu, jaki plastikowa zupa wywołuje w ekosystemie Pacyfiku. Naukowcy chcą także rozwiązać zagadkę stojącą za powstaniem zjawiska. Niestety do tej pory nie stworzono wiarygodnej teorii wyjaśniającej przyczyny powstania śmieciowej zupy.

Długi na 52 metry New Horizon jest wyposażony w niezwykle nowoczesne laboratoria, jednak naukowcy będą prowadzili badania także na lądzie. W tym celu pobrane zostaną próbki plastikowego kożucha. | tm, Reuters

 

[Tą chorobotwórczą, śmiercionośną „zupę” trzeba jak najszybciej wydobyć i zneutralizować! I nigdy nie tworzyć! A więc nie wolno wrzucać śmieci, wpuszczać ścieków do jakichkolwiek wód, w tym rzek, jezior, mórz! – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 04.10.2011, 07:38

CO ROKU GINĄ MILIONY ZWIERZĄT. PRZEZ ZANIECZYSZCZENIA

WWF: oszczędzajmy energię, by je ratować.

World Wide Fund for Nature (WWF) alarmuje, że jesteśmy świadkami największego wymierania gatunków od czasów zagłady dinozaurów. Zagrożony jest co czwarty gatunek ssaków i co trzeci gatunek płazów - informuje stooq.com.

Najgorzej sytuacja przedstawia się w strefie równikowej - najbogatszej pod względem przyrodniczym, gdzie liczebność zwierząt zmniejszyła się aż o 60 proc. - informuje WWF w specjalnym oświadczeniu z okazji Światowego Dnia Zwierząt.

Jak można temu zapobiec? Według WWF powinniśmy zacząć oszczędzać energię, zrezygnować z jazdy autem na rzecz roweru oraz przestać śmiecić.

Ponad milion ptaków i 100 tysięcy ssaków ginie co roku z powodu zanieczyszczenia mórz i oceanów plastikowymi odpadami. Żyjące w oceanach od milionów lat żółwie morskie są obecnie zagrożone wyginięciem m.in. z powodu zjadania plastikowych torebek, które do złudzenia przypominają meduzy - przysmak żółwi. Albatrosy zjadają plastikowe zakrętki od butelek, biorąc je mylnie za pokarm - informuje WWF. | WB

 

„GAZETA WYBORCZA” 07.05.2004 r.

POTOP PLASTIKU

MIKROSKOPIJNE KAWAŁKI TWORZYW SZTUCZNYCH ZALEWAJĄ OCEANY. LEŻĄ NA PLAŻACH, PŁYWAJĄ W WODZIE, NAJWIĘCEJ JEST ICH NA DNIE MORSKIM

(...) Najpierw uczeni ruszyli na morskie wybrzeże najbliżej ich macierzystego uniwersytetu w Plymouth. Zebrali tam 30 próbek osadu – część wprost z plaży, część z delt rzecznych, a pozostałe z oceanicznego dna położonego poniżej strefy pływów. Czegóż tam nie znaleźli? Poczynając od włókien nylonu, przez kawałki polietylenu, poliestru, aż po mikroskopijne kawałki poliwinylu.

 

– To resztki ubrań, opakowań i sznurków –  twierdzą naukowcy.

Zaintrygowani badacze wybrali się w inne rejony wybrzeża. W sumie zebrali próbki z 17 plaż. „Mikroplastiki” były wszędzie. Ale może opadają one na dno i nie krążą w wodzie? By to sprawdzić uczeni wykorzystali już zebrane próbki wody morskiej. Od lat 60. bowiem regularnie co roku na dwóch trasach, od Szkocji do Wysp Szetlandzkich (315), wyławiano wodę wraz z drobną ilością planktonu. Całość skrzętnie przechowywano. Trudno o lepszą gratkę dla poszukiwaczy zaginionych „mikroplastików”.

 

Kiedy badacze wzięli pod mikroskop historyczne próbki, ujrzeli w nich mnóstwo kolorowych drobinek. To były sztuczne tworzywa. Niektóre miały kształt kulisty, większość jednak stanowiły włókna o średnicy porównywalnej z ludzkim włosem. Prawdopodobnie stanowiły one tylko część wszystkich plastikowych zanieczyszczeń. Co gorsza, im młodsza była próbka, tym więcej takich małych fragmentów w niej pływało. Z analizy wynikało, że na przełomie lat 70. i 80. liczba „mikroplastików” w wodzie oceanicznej wzrosła kilka razy.

(...)

Brytyjczycy przeprowadzili prosty eksperyment. Do akwarium, w którym żyły drobne morskie skorupiaki i pierścienice, w lali wodę z niewielką liczbą „mikroplastików”. Kiedy po kilku dniach zajrzeli tam ponownie, wszystkie rodzaje tworzyw sztucznych można było odnaleźć wewnątrz zwierząt. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób plastiki szkodzą ich organizmom. Zapewne – spekulują autorzy badań – na rozdrobnionych kawałkach tworzyw sztucznych mogą się

 

zbierać i powstawać różnorodne szkodliwe związki chemiczne. Czy te toksyny trafią potem do żołądków zwierząt? Jeśli tak, to jak bardzo im szkodzą? Na to pytanie – ważne, bo przecież drobne organizmy morskie są pożerane przez ryby, z których część trafia potem na nasz stół – uczeni nie znają jeszcze odpowiedzi. Ale dowiemy się tego już wkrótce – powiedział „Gazecie” Richard Thompson. Właśnie dostaliśmy fundusze na kolejne trzy lata badań.

Wojciech Mikołuszko

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 28.01.2012, 17:51

NAUKOWCY ALARMUJĄ: ZJADAMY TO, CO WYPŁYWA Z PRALEK

Zdziwisz się, ile mikroplastiku jest w jedzeniu.

Mikroskopijne plastikowe śmieci z pralki dostają się do wody i trafiają do oceanów. Są potem zjadane przez zwierzęta i trafiają do łańcucha pokarmowego - informuje bbc.co.uk.

Około 80 proc. wszystkich plastikowych odpadków, które trafiają do środowiska naturalnego, jest mikroskopijnej wielkości. Zastanawialiśmy się, nad ich pochodzeniem. Teraz nie mamy już wątpliwości, ich źródłem są nasze pralki - twierdzi dr Mark Brown z University of California, współautor badania.

Badacze zebrali próbki z 18 plaż na całym świecie. Okazało się, że we wszystkich znaleźli mikroplastik, czyli drobinki tworzyw sztucznych mniejsze niż 1 mm. Największe stężenie mikroplastiku występowało jednak w pobliżu dużych skupisk ludzkich.

Większość tych odpadów miała włóknistą strukturę. Przede wszystkim były to cząsteczki poliestru, akrylu i nylonu - opowiada dr Brown.

Naukowcy postanowili sprawdzić, czy źródłem tego skażenia mogły być miejskie ścieki. Okazało się, że odkryli w nich te same mikroplastiki.

W rezultacie Brown i jego kolega profesor Richard Thompson z University of Plymouth przeprowadzili szereg eksperymentów z pralką, by sprawdzić, czy w odprowadzanej z niej wodzie znajdą mikroplastik.

Byliśmy zaskoczeni, gdy okazało się, że z jednego ubrania z poliestru podczas prania oddziela się aż 1900 mikrowłókien - opowiada dr Brown.

Te mikroskopijne fragmenty plastiku zjadają później zwierzęta, np. ryby. Mikroplastik trafia do ich układu krwionośnego i odkłada się w komórkach. Potem wraz z rybami trafia na nasz stół. | WB

 

www.o2.pl | Piątek [20.02.2009, 20:37] 1 źródło

GLOBALNE OCIEPLENIE TO WIĘKSZY PROBLEM NIŻ KRYZYS GOSPODARCZY

W samej Wielkiej Brytanii przemysł odzieżowy i tekstylny produkuje około 3,1 mln ton dwutlenku węgla, 2 mln ton śmieci i ok. 70 mln ton zanieczyszczonej wody w ciągu roku. | AB

 

[M.in. mikroplastiki są także m.in. w glebach uprawnych, a to za sprawą podlewania ich skażoną wodą, ścierania się opon, lakierów, farb samochodowych, plastikowych pługów, szczotek w odśnieżarkach, oczyszczarkach drogowych, a następnie rozwiewania takiego pyłu przez wiatr, wyrzucanych gdzie popadnie plastikowych śmieci, w tym reklamówek, które wiatr znosi na pola, gdzie są zaorywane wraz z glebą, a także za sprawą nawożenia pól organicznymi odpadami z hurtowni warzyw, owoców, gdzie także trafiają plastikowe odpady (część jest razem z odpadami organicznymi na msu mielona)!

No to jak będzie z tym PKB, dążeniem do bogactwa/co naprawdę rośnie, do czego dążymy, co osiągamy...!!! – red.]

 

 

 

 

Trzeba zakazać produkcji niebiodegradalnych całkowicie ubrań, ich składników, w tym farb!

 

 

5. TO TYLKO NISKIE CENY SUROWCÓW, DOPŁATY, PRODUKCJA (następne oblicze tzw. reklam)(czy to jeszcze jest powietrze, ziemia, woda, żywność)...

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=183&postdays=0&postorder=asc&start=60

 

9. KOLEJNA PLAGA – ŚMIECI

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=120&postdays=0&postorder=asc&start=120

 

 

Najskuteczniejszym sposobem pozbycia się problemów związanych z śmieciami jest stosowanie rozwiązań, w których one nie powstają.

 

Trzeba, najlepiej całkowicie, zrezygnować z chemii m.in. gospodarstwa domowego, gdyż już jej sama produkcja jest m.in. śmiertelnie szkodliwa, następnie takie jest jej używanie, wydalanie z gospodarstw domowych w skutkach!

 

 

KOLEJNE, JEDNE Z B. WIELU, PRZYKŁADY KONSUMPCJONIZMU; M.IN. ZUŻYWANIA SUROWCÓW, PRODUKOWANIA „SZYBKICH ŚMIECI”, SKAŻANIA, TRUCIA; PRZYCZYNIANIA DO CHORÓB, WYDATKÓW; STRAT, PROBLEMÓW

 

PRZY OKAZJI – co wyjdzie taniej: pralka produkowana, eksploatowana w sposób szkodliwy dla środowiska, o trwałości 5 lat, za 2 tys. zł, czy produkowana, eksploatowana w sposób nieszkodliwy dla środowiska, z części w 100% do odzyskania, solidna, z stali nierdzewnej, o trwałości 20 lat, za 4 tys. zł...; co wyjdzie korzystniej, w tym taniej: utrzymywanie drogiego, szkodliwego msa tzw. pracy, i w tym celu produkowanie „szybkich śmieci”, czy wypłacanie, równowartości kilku-kilkunastu procent kosztów utrzymywania msa tzw. pracy, zasiłku, i nie szkodzenie...

 

www.o2.pl | www.sfora.pl Sobota [10.04.2010, 13:52]

UWAŻAJ! TE MYDŁA SĄ NIEBEZPIECZNE

Dużo zdrowsza jest woda.

US Food and Drug Administration ostrzega przed produktami, w których znajduje się triclosan. Używany jest on m.in. do produkcji mydeł antybakteryjnych, pasty do zębów i kosmetyków, a także odzieży i zabawek.

Ten związek chemiczny może być przyczyną problemów rozwojowych oraz przyczyniać się do oporności na antybiotyki - uważa Sarah Janssen z Natural Resources Defence Council.

Zdaniem ekspertów konsumenci powinni wiedzieć, że tzw. produkty antybakteryjne wcale nie chronią nas bardziej skutecznie przed infekcjami niż zwykłe mydła i woda.

Z tą opinią nie zgadają się producenci, twierdzą, że produkty antybakteryjne znacznie skuteczniej zapobiegają zakażeniom. | TM

 

[Nie używam mydła od 6 lat. – red.]

 

„POLITYKA” nr 37, 15.09.2007 r.

GROŹNE MYDŁO

Myjesz się antybakteryjnym mydłem, żeby usunąć wszystkie zarazki? To źle! Jak przekonują na łamach „Clinical Infectious Diseases” naukowcy z University of Michigan, mydła antybakteryjne wcale nie chronią przed infekcjami, a wręcz do nich prowokują. Ich najważniejszy składnik triklosan co prawda niszczy duże \koncentracje bakterii, ale jest nieefektywny w przypadku niektórych ich rodzajów (np. Pseudodmonas aeruginosa) i sprzyja wzrostowi oporności na antybiotyki (np. Amoxycilinę). Zdrowiej i bezpieczniej jest korzystać z zwykłych mydeł.

 

[Podobnie ma się sytuacja z innymi chemikaliami związanymi z czystością, higieną. – red.]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 26.08.2011, 19:25

TE PROSZKI DO PRANIA SĄ TOKSYCZNE

Ładny zapach może kosztować zdrowie.

Pachnące proszki do prania mogą być toksyczne – ostrzega "Gazeta Wyborcza".

Twierdzą tak chemicy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, którzy sprawdzili skład powietrza wydostającego się z otworów wentylacyjnych w pralkach i suszarkach. W każdym urządzeniu ubrania prane były w zapachowych detergentach.

Po analizie powietrza w laboratorium okazało się, że zawierało aż 7 lotnych substancji groźnych dla środowiska – dodaje dziennik.

Wśród nich znalazły się aldehyd octowy i benzen. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska uznała je za toksyczne i rakotwórcze. Nie podano nazw ani producentów podejrzanych proszków. | AJ

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [21.10.2009, 08:36] 2 źródła

DOM NIE MOŻE BYĆ ZBYT CZYSTY. TO GROŹNE DLA ZDROWIA

Jak sprzątać, aby uniknąć chorób.

Jeżeli wszyscy są zdrowi, to w gospodarstwie domowym nie powinno się używać środków dezynfekujących. Mogą zaszkodzić naszemu zdrowiu - ostrzega Klaus Afflerbach z Green Cross.

Według ekspertów nadmierne dbanie o czystość może wywołać alergie, schorzenia dróg oddechowych i uszkodzenia błon śluzowych. To przez zapachy wydzielane przez środki dezynfekcyjne.

Aby pozbyć się groźnych bakterii, gąbki do mycia naczyń należy raz w tygodniu zdezynfekować w kuchence mikrofalowej, a blaty kuchenne zmywać wodą o temperaturze od 50 do 60 st. C - radzi Afflerbach.

Osady z wapnia należy natomiast usuwać przy pomocy środków wyprodukowanych na bazie cytryny, a nie octu. Są one mniej niebezpieczne dla naszego zdrowia.

Według specjalistów dla utrzymania czystości w domu wystarczy "proste" sprzątanie, należy wystrzegać się dezynfekcji. | TM

 

 

"NEWSWEEK" nr 34, 26.08.2007 r.

EKOPRANIE

Zdawałoby się, że żadne gospodarstwo domowe nie obejdzie się bez proszku do prania. Można go jednak nie używać, a chodzić w czystych ubraniach. Najnowsza pralka firmy Haier o nazwie WasH20 rozbija cząsteczki wody na jony wodorotlenowe o ujemnym ładunku (OH-) oraz jony wodorowe naładowane dodatnio (H+).

Cząsteczki te czyszczą zabrudzenia, a nawet wybawiają plamy. Cena ekologicznej pralki, sprzedawanej na razie tylko we Francji, to w przeliczeniu na złotówki około 3 tys. zł.

 

"NEWSWEEK" nr 38, 23.09.2007 r.

PRANIE BIO

Wcale nie trzeba wymieniać pralki na ekologiczną (jak np. ta, o której pisaliśmy w nr. 34/2007 r.), by prać bez użycia proszku. Wystarczy kupić Ekokule. System rozbija cząsteczki wody na nietrwałe jony wodorotlenowe o ładunku ujemnym (OH-) i jony wodorowe naładowane dodatnio (H+). Cząstki te, dążąc do połączenia się z innymi cząstkami i stworzenia bardziej stabilnych wiązań, usuwają wszelkie zabrudzenia. Jak zapewnia producent, tak uprane ubrania są równie świeże i pozbawione plam, jak poddane działaniu proszku. Zestaw trzech kul (w znaleźności od stopnia zabrudzenia tkanin należy wrzucić jedną, dwie lub trzy kule) kosztuje 139 zł i wystarcza na 400 prań. | (DR) | www.ekoboom.pl

 

 

 www.o2.pl | Wtorek [24.02.2009, 06:33] 2 źródła

CUDOWNY PŁYN DO ZMYWANIA NACZYŃ

Kranówka poddana elektrolizie lepsza niż każdy chemiczny środek czyszczący.

Jest zbawieniem dla wielu hoteli, które na płyny do naczyń i środki do podłóg wydają miliony. Jest nieszkodliwa dla człowieka (mieszanina kranówki i soli kuchennej potraktowana prądem), świetnie zmywa tłuszcz i zabija bakterie. I najważniejsze - jest tania - donosi "Los Angeles Times".

Amerykanie odkrycia tu wielkiego nie dokonali, bo jak zauważa gazeta, owego "eliksiru" jako środka odkażającego od dawna używa się w Japonii czy Rosji.

Zresztą nawet w USA stosuje się ją w więzieniach, gdzie każda chemia to potencjalna trucizna. Teraz jednak odkrywają ją hotele, które szukają każdego sposobu, by zaoszczędzić. | J

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Czwartek [25.03.2010, 19:27]

CODZIENNE MYCIE SKRACA ŻYCIE.. PLANETY

Nasze pragnienie czystości szkodzi środowisku naturalnemu.

Wszystko przez chemię, która z naszych wanien i pralek trafia do wodociągów, a potem rzek - donosi zeenews.com.

Dotąd patrzono na toalety jako główne źródło zanieczyszczenia. Do ścieków trafiają zarówno stare leki, jak i narkotyki czy środki hormonalne.

Z kałem i moczem trafiają do środowiska.

Amerykańska Rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zajęła się alternatywnymi drogami, jakimi trująca chemia trafia do środowiska naturalnego - dodaje serwis. Okazuje się, że to co trafia do odpływu w wannie czy wypływa z pralki jest równie zabójcze jak to, co wydala nasz organizm. Dochodzą tu bowiem kremy, żele, szampony oraz wybielacze z proszków do prania - tłumaczą naukowcy. Co gorsza, dostają się do środowiska w swojej oryginalnej postaci.

JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Wtorek [23.03.2010, 08:06]

OD WOJEN WIĘCEJ LUDZI ZABIJA... WODA

Ile osób umiera z tego powodu.

3,7 proc. wszystkich zgonów na świecie związanych jest z chorobami powiązanymi z jakością wody, co przekłada się na miliony ofiar - wynika z raportu przygotowanego przez oenzetowski Program Środowiskowy (UNPE) - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Ponad połowa chorych, którzy leżą w szpitalach to ofiary brudnej wody.

Jeśli nie będziemy potrafili poradzić sobie z naszymi odpadami będzie to oznaczało, że na choroby związane z jakością wody będzie umierać coraz więcej ludzi - twierdzi dyrektor UNPE Achim Steiner.

Jego zdaniem, by świat mógł sie nadal rozwijać i umożliwić przetrwanie 6 mld ludzi (w 2050 roku ma być ich już 9 mld), powinniśmy nauczyć się rozsądniej gospodarować ściekami.

Z raportu wynika, że codziennie produkujemy i wylewamy 2 miliardy ton ścieków pochodzących z rolnictwa, gospodarstw domowych i przemysłu. | WB

 

 

„WPROST” 05.01.2003 r.

ZDROWA LODÓWKA

Czy można powstrzymać rozwój bakterii, mikroorganizmów, grzybów i pleśni na żywności? Chłodziarki Siemens zostały wyposażone w system antybakteryjny AgION. Ich wnętrze pokryto powłoką zawierającą jony srebra. Dzięki nim przechowywane zapasy pozostają świeże, nie tracąc przy tym cennych witamin i mikroelementów. Bakteriobójcze działanie srebra znane było już w starożytnym Egipcie. Wodę przechowywano tam w pokrytych srebrem zbiornikach, co skutecznie chroniło ją przed zepsuciem. W Chinach i średniowiecznej Europie arystokracja używała srebrnych naczyń (zmniejszało to ryzyko przenoszenia chorób).

 

 

„NEWSWEEK” nr 8, 26.02.2006 r.

ŁAZIENKA DLA ZAPRACOWANYCH

Zapomnij o męczącym czyszczeniu toalety i łazienki. Powłoka, którą stworzyli australijscy naukowcy z University Of New South Wales, będzie lśnić bez kiwnięcia palcem. W jej skład wchodzą cząsteczki dwutlenku tytanu, które aktywują się pod wpływem światła ultrafioletowego. Zdaniem uczonych pokrycie tym materiałem najbardziej narażonych na bakterie miejsc w łazience uchroni je przed atakiem drobnoustrojów i grzybów. Ponadto nowa powłoka jest hydroforowa, co oznacza, że woda spłynie po niej wraz z całym brudem. Specjaliści mają nadzieję, że opracowana przez nich materia będzie wykorzystywana np. w szpitalach, gdzie dezynfekcja zajmuje dużo czasu, a jest niezbędna.

 

 

„PRZEGLĄD” nr 34, 22.08.2004 r.

INTELIGENTNE OKNA

Szkło, które odbija ciepło, ale przepuszcza światło, to wynalazek badaczy z University College London. Dotychczas stosowane pokrycia okien chroniły przed gorącem, ale jednocześnie ograniczały dopływ światła. Nowy materiał przepuszcza widzialne pasmo promieniowania słonecznego, a odbija tylko fale podczerwone. Co więcej, zaczyna się tak zachowywać dopiero w temperaturze powyżej 29 stopni Celsjusza. Dzięki temu w zimie cenne słoneczne ciepło nagrzewa wnętrze, a w lecie upał nie ma wstępu do środka.

Nowy materiał oparty jest na dwutlenku wanadu, który zależnie od temperatury zmienia właściwości. Gdy jest zimno, wiązanie między atomami wanadu zatrzymują elektrony i zapobiegają przewodzeniu – wówczas materiał pochłania ciepło. Po przekroczeniu temperatury granicznej wiązania zostają zerwane i dwutlenek wanadu zaczyna się zachowywać jak metal odbijający podczerwień. Dotychczas problemem było to, że owa zmiana właściwości następowała przy mniej więcej 70 stopniach. Przełomem okazało się dodanie wolframu, który znacznie obniżył temperaturę zmiany właściwości. Metoda może otworzyć nowe drogi przed architektami projektującymi ogromne budynki kryte szkłem.

 

 

 

 

ZAKAZ ZANIECZYSZCZANIA, TRUCIA.

Trzeba ograniczyć do absolutnego minimum produkcję i stosowanie szkodliwej, trującej chemii.

 

Do niszczenia szkodników na polach uprawnych, w sadach można wykorzystywać owady – ich wrogów, w tym mrówki, ptaki przygotowując im odpowiednie msa do zamieszkiwania. Jeśli chodzi o mrówki, to zbiór plonów musiałby odbywać się w chłodne dni, gdy owady unikają wychodzenia + trzeba by je ostrzegać, wytresować, by nie wychodziły, np. wibracjami.

 

M.in. trzeba stosować materiały niewymagające zabezpieczania przed korozją (dotyczy to także pojazdów, w tym rowerów, garnków, podestów, brodzików, wanien, umywalek, misek ustępowych), np. farbą, lakierem (a te miliony ton materiałów na powłoki ochronne trzeba najpierw, w postaci surowców, wydobyć, przetransportować, potem przetworzyć, ponownie przetransportować, użyć (po czym, po jakimś czasie odpadną)(a do tego dodajmy skutki produkcji i używania rozpuszczalników), itd. – cały czas skażając, trując, zużywając energię), m.in. aluminium, stal nierdzewną, szkło (jedynie w kilku standardowych kolorach), tworzywa sztuczne (te ostatnie muszą być łatwo przetwarzalne do ponownego wykorzystania, nie mieszane, tylko kilka rodzaji, w kilku standardowych kolorach).

 

Zwykła stal rdzewieje, więc jej ubytki trzeba pokrywać wydobywając kolejne porcje surowców z ziemi, co niesie mnóstwo tego negatywnych konsekwencji dla środowiska, przyrody, ludzi!

 

Każdy wyrób z stali nierdzewnej po zużyciu jest od razu gotowym surowcem bez żadnych strat, gdyż nie rdzewieje, nie wymaga wydobywania z ziemi surowców, usuwania farby, lakierów.

 

Każdy użyty gatunek stali nierdzewnej musi być na wyrobie z niej wykonanym oznaczony takim samym oznaczeniem na całym świecie.

 


 http://www.constructalia.com/pl_PL/style-i-materialy/stal-nierdzewna/5038762/page.jsp
STAL NIERDZEWNA
TRWAŁY MATERIAŁ BUDOWLANY

Stal nierdzewna to materiał wyjątkowo ekologiczny, ponieważ może być przeznaczony do ponownego wykorzystania praktycznie w nieskończoność - w budownictwie, współczynnik skutecznego odzysku wynosi prawie 100%. Stal nierdzewna to materiał praktycznie niezniszczalny, ale jednocześnie obojętny dla środowiska: w kontakcie z substancjami takimi, jak woda nie wydziela żadnych czynników, które powodowałyby zaburzenie jej składu.

Zalety te sprawiają, że stal nierdzewna doskonale nadaje się do stosowania jako elementy budowlane narażone na działanie czynników atmosferycznych: dachy, fasady, systemy odzyskiwania wody deszczowej lub przewody sanitarne. Trwałość stali odpowiada potrzebom zrównoważonego rozwoju: nasze doradzctwo w zakresie wyboru, montażu i konserwacji Waszego rozwiązania zapewnią jego niezrównaną trwałość.

Używana często do wykonania elementów zewnętrznych elewacji lub pokryć dachowych, stal nierdzewna doskonale nadaje się również do wykorzystania w postaci okładzin, obudów lub wewnętrznych elementów dekoracyjnych. W ostatnich latach, nowe możliwości zastosowania stali nierdzewnej pojawiły się w sektorach, w których do tej pory stosowane były inne rodzaje stali lub materiałów: konstrukcje budynków mieszkalnych lub basenów, a także okładziny zewnętrzne budynków przemysłowych. Zastosowania te sprawiają, że stal nierdzewna jest obecnie materiałem łatwo dostępnym, a nie jedynie luksusowym.

Rodzaje (gatunki) stali nierdzewnej
Istnieje ponad sto gatunków stali nierdzewnej. Są one sklasyfikowane w czterech głównych grupach odpowiadających precyzyjnie określonym strukturom metalurgicznym (europejska norma EN 10088).

 

 

Stosowanie płytek ceramicznych (stosowanych m.in. do wykładania nimi ścian) musi być prawnie ograniczone do racjonalnie zasadnego minimum, gdyż są one jednorazowe, a po ich usunięciu stają się b. trwałymi śmieciami. Alternatywą jest stosowanie pokryć z stali nierdzewnej, które muszą być standardowe i umożliwiające ich szybkie, bez uszkadzania tych pokryć, zdejmowanie, by można je było ponownie wykorzystać.

 

Należy zastąpić baterie elektryczne akumulatorami niezawierającymi toksycznych składników – a gdy są zużyte skupować wszędzie tam, gdzie są sprzedawane i w specjalnych skupach. Nie będzie dochodziło do takiego skażenia środowiska ich toksyczną zawartością. Będzie to też tańsze rozwiązanie dla ich użytkowników, gdyż akumulatory można używać setki, tysiące razy, a większe upowszechnienie zmniejszy ich cenę.

 

Stosowane napięcie w akumulatorach trzeba ustandaryzować, by np. telefony komórkowe, przenośne komputery, akumulatory w samochodach, elektronarzędzia miały takie samo napięcie zasilania (dzięki czemu m.in. nie będzie potrzebne stosowanie np. przetwornic napięcia, możliwe będzie wszechstronniejsze korzystanie z tych urządzeń, będzie mniej elektrycznych, elektronicznych śmieci).

Należy stosować takie same akumulatory (baterie) w wszystkich modelach telefonów.

Ładowarki powinny mieć opcję ładowania również samego akumulatora (bateri) od telefonów komórkowych.

 

 www.o2.pl | Poniedziałek, 29.06.2009 22:48

JEDNA ŁADOWARKA DLA WSZYSTKICH KOMÓREK

Jeśli kiedykolwiek zapomniałeś ładowarki do telefonu komórkowego i nie mogłeś nigdzie znaleźć właściwego modelu, możesz odetchnąć z ulgą. Najwięksi producenci komórek uzgodnili, że już wkrótce wszystkie sprzedawane w Europie komórki będą posiadać jeden typ gniazda i współpracować z jednym rodzajem zasilacza. Wszystko przez... troskę o środowisko.

 

Unijny komisarz ds. przemysłu, Guenter Verheugen, który brał udział w przygotowywaniu porozumienia powiedział bowiem, że pozwoli to w przeciągu kilku lat na sprzedawanie nowych telefonów bez dodatku ładowarki - klienci będą bowiem mogli skorzystać z już posiadanej. Zmniejszy to ilość elektronicznych odpadów zalewających europejskie wysypiska.

 

Do porozumienia przystąpiły firmy takie jak Nokia, Sony Ericsson, Apple, RIM, Motorola, LG, NEC, Qualcomm, Samsung oraz Texas Instruments, kontrolujące łącznie ponad 90% europejskiego rynku. Nowe ładowarki będą wykorzystywać złącze mini-USB.

Karol Karpiński

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [24.10.2009, 15:35] 5 źródeł

JUŻ NIE BĘDZIESZ SZUKAĆ ODPOWIEDNIEJ ŁADOWARKI

Każda będzie pasować do twojego telefonu. Jak to możliwe?

Agenda ONZ zaaprobowała uniwersalną ładowarkę, która będzie kompatybilna z każdym modelem telefonu komórkowego. Urządzenie łączy wygodę z ekologią - donosi "Rzeczpospolita".

Teraz każdy producent telefonów sprzedaje inny typ ładowarek, czasami nawet kilka różnych modeli do poszczególnych aparatów danej marki. W efekcie po wymianie telefonu użytkownik wyrzuca stary sprzęt. Szacuje się, że rocznie może

być to nawet ponad 50 tys. ton elektro-złomu.

Nowe ładowarki zatwierdzone przez Międzynarodową Unię Telekomunikacyjną (International Telecommunication Union - ITU) mają rozwiązać ten problem. Szacuje się również, że zmniejszą ilość wydzielanych gazów cieplarnianych o 13,6 mln ton - informuje dziennik.

Urządzenie będzie wykorzystywać łącze micro USB. Teraz tempo wprowadzenia ładowarek do sprzedaży zależeć będzie od producentów telefonów. Sony Ericsson już zapowiedział, że rozpocznie ich wytwarzanie za kilka miesięcy. | AJ

 

 

 http://www.heliosin.pl/szczegoly_produktu,004-001-000,90,67,67,1.htm

Panel Słoneczny produkowany w Niemczech w nowoczesnej technologii cienkowarstwowej CdTe o mocy 75 W.

 

Seria FS 275 prezentuje najnowsze osiągnięcie w technologii cienkowarstwowej. Panel zachowuje wysokie parametry produkcji energii niezależnie od warunków klimatycznych. W pełni zautomatyzowany system produkcji pozwala na spełnienie szeregu norm i certyfikatów:

- IEC 61646

- Safety Class II (SK II)

- Znak CE

- ISO9001:2000

- ISO14001:2004

 

Gwarancja:
- gwarancja na materiał oraz wykonanie 5 lat
- gwarancja na moc wyjściową: 90% mocy wyjściowej po 10 latach oraz 80% mocy wyjściowej po 25 latach

Ochrona środowiska:
- Panele firmy First Solar podlegają specjalnemu programowi recyklingu dzięki któremu po zakończeniu swojej żywotności panele są poddawane pełnemu recyklingowi i zostają użyte do wytworzenia nowych modułów

 

Specyfikacja techniczna:
Wysokość:                                                   1200mm
Szerokość:                                                   600mm
Grubość:                                                      6.8mm
Powierzchnia:                                               0.72m2

 

CENA:  

480,00 zł netto

590,40 zł brutto

 

 

 

 

Używanie ołowiu, zubożonego uranu itp. metali musi być zabronione, np. jako dodatek do benzyny, w pociskach do broni palnej, kulek w broni sportowej, myśliwskiej, wędkarstwie. Obecnie ich miliardy sztuk rocznie ląduje w glebie, zbiornikach wodnych – powodując ich skażenie.

 

Trzeba wprowadzić zakaz sprzedaży i używania szkodliwych art. przemysłowych oraz przyrządów i urządzeń stanowiących zagrożenie dla życia, zdrowia i środowiska, jeśli można je zastąpić nieszkodliwymi (np. termometry rtęciowe – elektronicznymi, tzw. jarzeniówki/świetlówki, których składniki po wyrzuceniu zatruwają środowisko – nietoksycznymi źródłami światła).

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [15.10.2010, 06:26]

TA SUBSTANCJA TO TOKSYNA. W POLSCE JEST WSZĘDZIE

Pierwszy kraj zakazuje BPA.

Kanada włączyła bisfenol A (BPA), używany przy produkcji większości plastikowych przedmiotów codziennego użytku, do wykazu substancji toksycznych.

Wiemy, że jesteśmy pierwszym państwem na świecie, który zdecydował się na taki krok, ale nasi naukowcy nie pozostawiają złudzeń: bisfenol A może szkodzić zarówno ludziom jak i środowisku - mówi Leona Aglukkaq, minister zdrowia Kanady.

Decyzja kanadyjskich władz oznacza, że niebawem można spodziewać się, że ten sztuczny hormon zostanie całkowicie zakazany w tym kraju. Producenci butelek i opakowań na żywność będą musieli zmienić swoje technologie.

Wiele badań na całym świecie dowiodło, że bisfenol A zwiększa ryzyko zachorowania na raka prostaty, piersi oraz mózgu. Wiązany jest także z bezpłodnością i chorobami wynikającymi z zachwianej gospodarki hormonalnej organizmu - przypomina ABC News.

Światowa Organizacja Zdrowia odradza stosowanie bisfenolu w produktach mających zastosowanie w branży spożywczej.

Jednak Unia Europejska nie wydała zakazu używania tego związku chemicznego. Większość plastikowych przedmiotów dostępnych na polskim rynku zawiera BPA. | AJ

 

 

 

 

Do pracowników Sanepidu

Jak można dopuszczać, że powszechną plagą jest podawanie artykułów do bezpośredniego spożycia dłońmi, którymi brane są także pieniądze, surowe mięso (sprzedający je mają aż czerwone dłonie od resztek mięsa, krwi)!

 

Należy wprowadzić zakaz używania opakowań jednorazowych (poza uzasadnionymi przypadkami, a wówczas jedynie biodegradalne bądź przetwarzalne), oraz nakaz sprzedaży wyłącznie opakowanych produktów spożywczych do bezpośredniego spożycia (a nie dających się umyć) np. pieczywa (które można pakować do odpowiednich, wielokrotnego użytku pojemników). Pojemniki takie powinny być przeźroczyste bądź białe. W pozostałych przypadkach produkty muszą być podawane chwytakiem (osoby stosujące tylko rękawiczki b. często, w tym odruchowo, biorą nimi m.in. pieniądze i dotykają i inne rzeczy!).

 

Skrzynki na owoce, warzywa muszą być trwałe, wielokrotnego użytku, w tym ich wyściółka, którą mogą być nadmuchiwane materace. Obecnie codziennie miliony m.in. takich opakowań ląduje na wysypiskach, bądź jest mieszanych z odpadami organicznymi, i po kompostowaniu są nawożone na pola...!

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 12.03.2010, 10:41

EKOLOGICZNA TORBA NA ZAKUPY? NIE MA TAKIEJ

Także mogą szkodzić środowisku - twierdzą naukowcy.

Ekologiczne torby z tworzyw sztucznych, którymi zastąpiono tradycyjne plastikowe siatki na zakupy, wcale nie są od nich przyjaźniejsze dla środowiska - czytamy w "The Daily Telegraph".

Oksybiodegradowalne torby pojawiły się w brytyjskich sklepach pięć lat temu. Ich producenci zapewniali, że są przyjazne dla środowiska i rozkładają się w ciągu najdalej pięciu lat. Niestety, jak wynika z badań Loughborough University, nie jest to prawda.

Wcale nie rozkładają się tak szybko jak zapewniają producenci, co oznacza, że śmieci wcale nie jest mniej.

Co istotne, oksybiodegradowalne tworzywa sztuczne wzbogacane są różnymi dodatkami, które mają przyśpieszyć proces ich rozkładu. Niestety, nie są one obojętne dla środowiska naturalnego i mogą "powodować pewne negatywne skutki". Jakie? Tego badacze nie precyzują.

Tworzywa te nie nadają się też do kompostowania, o czym wielu użytkowników nie wie. Nie można ich też ponownie przetwarzać.

Badacze twierdzą, że producenci powinni dokładnie oznaczać swoje wyroby, tak by termin "biodegradowalna" nie wprowadzał użytkowników w błąd. Postulują także ograniczenie ich użytkowania. | WB

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 03.04.2010, 07:21

EKOLOGICZNY PLASTIK JEST GROŹNY DLA ŚRODOWISKA

Wydziela gaz groźniejszy niż dwutlenek węgla.

Biodegradowalne torby i opakowania wypierają tradycyjny plastik. Problem w tym, że nadal zalegają na wysypiskach śmieci. I uwalniają metan - gaz, który ma większy wpływ na ocieplenie klimatu niż dwutlenek węgla - informuje serwis discovery.com.

Zdaniem naukowców, tzw. biodegradowalne opakowania na zwykłym wysypisku śmieci będą leżały tak długo, jak inne opakowania. Jeśli nie trafią do kompostowni, w której ulegną komletnemu kontrolowanemu rozpadowi, zaczną powoli uwalniać metan, a także inne toksyczne składniki, które w końcu trafią do łańcucha pokarmowego.

Społeczeństwo patrzy na biodegradację jak na coś magicznego, choć termin ten nie ma sensu - stwierdził Ramani Narayan, inżynier chemik z Michigan State University w East Lansing, konsultant ds. tworzyw sztucznych ulegających biodegradacji. - Jest to najbardziej nadużywane i wykorzystywane słowo w naszym słowniku w tej chwili.

Jego zdaniem tworzywa biodegradowalne będą miały sens tylko wówczas, gdy będą trafiały do kompostowni. Taką instalację powinna mieć każda lokalna wspólnota. | WB

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [18.02.2010, 14:48]

REKLAMÓWKA Z CUKRU? TO JUŻ MOŻLIWE

Za pięć lat plastik będzie można kompostować.

Od wielu lat naukowcy zastanawiają się, jak z naturalnych, biodegradowalnych materiałów wyprodukować plastikowe torby i opakowania. Niestety, wszystkie ich dotychczasowe osiągnięcia w tej dziedzinie były zbyt kosztowne, by wyprzeć z rynku plastik produkowany na bazie ropy naftowej.

Brytyjskim naukowcom udało się jednak rozwiązać ten problem - informuje "The Daily Telegraph".

Opracowali oni tanią technologię pozyskiwania polimerów z glukozy zawartej w szybko

rosnących drzewach i trawach - donosi gazeta.

Nasze odkrycie jest bardzo obiecujące, mam nadzieję, że ta technologia zostanie wykorzystana w ciągu dwóch, najdalej pięciu lat - twierdzi Charlotte Williams z Engineering and Physical Sciences Research Council.

Tworzywa sztuczne wykonane z ropy rozkładają się przez setki lat, nowy plastik może być kompostowany w domowym ogródku, rozkłada się w ciągu kilku miesięcy.

To nie jest jedyna "ekologiczna" zaleta nowego plastiku. Do jego produkcji potrzeba również o wiele mniej energii niż do otrzymania tradycyjnych tworzyw sztucznych z ropy.

Ważne jest również to, że możemy pozyskiwać polimery z glukozy drzew i traw, roślin, które nie są wykorzystywane jako żywność i wymagają znacznie mniej areału pod uprawę, by móc pozyskiwać z nich tworzywa sztuczne. To oznacza, że technologia ta jest mniej kontrowersyjna niż np. uprawa roślin jadalnych na potrzeby produkcji biopaliw - twierdzi Williams. | WB

 

 

Trzeba wprowadzić jak najszerszą możliwość kupowania produktów płynnych, sypkich, stałych do własnych pojemników (w tym z opcją ich umycia i osuszenia za dodatkową opłatą) z automatów dystrybuujących za opłatą kartą bankomatową, bądź gotówką. Zmniejszy to w znaczący sposób skutki, w tym koszty transportu, cenę produktów, ilość produkowanych opakowań, -śmieci (zmniejszy to stopień skażania środowiska, trucia ludzi, przyrody).

Mamy 21. wiek, więc skuteczne mycie pojemników nie powinno nastręczać problemów techniczno-technologiczno-sanitarnych (można zastosować w tym celu np. mikrofale, ultradźwięki).

 

 

 http://www.mlecznabudka.pl/index.php/602/jak-zarobic-na-mleku-prosto-od-krowy/#more-602

Mlekowaty (samoobsługowe budki z mlekiem)

JAK ZAROBIĆ NA MLEKU PROSTO OD KROWY?

Jedno jest pewne – nie zawiera żadnych barwników ani konserwantów – mówi.

 

Nie jest tanie, ale chętni są

Za litr niepasteryzowanego mleka trzeba zapłacić około 3 zł, czyli od 50 gr do 1 zł więcej niż za litr mleka w supermarkecie. Sam zakup urządzenia to koszt około 100-120 tys. zł. Wydanie zezwoleń na taką dystrybucję mleka musi potrwać. – Zanim dostaliśmy zgodę na sprzedaż mleka w tego typu urządzeniu, zostało one skontrolowane przez odpowiednie instytucje, zgodnie stwierdzono, że jest to najlepszy i najbezpieczniejszy sposób na sprzedaż surowego mleka prosto z gospodarstwa do klienta detalicznego – informuje Mleczna Budka. – Komora, która wydaje mleko, jest co kilkadziesiąt sekund czyszczona parą wodną, beczka oraz przewody dystrybucyjne nie są instalowane w mlekomacie na stałe, są zabierane co kilkadziesiąt godzin. Mimo że mleko nie jest tanie, punkty sprzedaży są oblegane przez klientów. Firma nie zastosowała żadnej kampanii promocyjnej ani akcji informacyjnej. Najwyraźniej dobrze trafiła w potrzeby klientów.

 

 http://www.mlekomaty.org/swieze-mleko/2.158.aktualnosci/

 

 

 

 

Rozmiar i kolor opakowań, w tym szklanych, trzeba ustandaryzować, by były bardziej uniwersalne (takie same w sklepie i kupowane na użytek prywatny) oraz łatwiejsze do przeróbki.

 

 

Trzeba - obowiązkowo - wprowadzić jedynie sztandarowe pojemniki na żywność ze stali nierdzewnej, szkła: przeźroczyste i nieprzeźroczyste.

 

q        

Przykład pojemników podciśnieniowych (zawartość pakowana jest w podciśnieniu (lub uzyskuje się  je w wyniku ostygnięcia produktu), które przytrzymuje  wieczko/a):

 


 

 

 

 


Skup i zbiórka odpadów, śmieci, surowców. Ich odzysk musi obejmować wszystkie ich rodzaje, być też bardziej selektywny, więc obejmować również m.in. baterie, akumulatory, oraz odpady organiczne, które będą źródłem gazu i staną się nawozem po kompostowaniu.

Przy takich pojemnikach zawsze powinien znajdować się pojemnik i na pozostałe odpady, by nie były one - obecnie nagminnie - wrzucane do przeznaczonych na surowce.

Pojemniki na surowce muszą być - obowiązkowo - wszędzie tam, gdzie są ludzie.

Wpłynie to korzystnie na całą gospodarkę obniżając koszty wszystkiego, zmniejszając jednocześnie niekorzystny wpływ naszej ściekowo, śmieciowo, spalinowo, hałasowo - trująco-chorobowo-samobójczo-zabójczej - cywilizacji na otoczenie, jeszcze w części składające się z resztek przyrody.

 

W wszystkich punktach skupu złomu, msh jego magazynowania musi być, obowiązkowo, prowadzona sprzedaż złomu, by umożliwić wykorzystywanie tych materiałów zamiast je niepotrzebnie transportować, przetapiać.

 

W każdym mieście musi być, nieopodatkowywany i bezczynszowy sklep z materiałami do majsterkowania (profile, rury, blachy i inne), by ułatwić działalność racjonalizatorską, wynalazczą, konstruktorską.

 

 

Trzeba wprowadzić zakaz palenia w piecach, ich używania, (powinny być zastąpione ogrzewaniem elektrycznym), które są źródłem zanieczyszczeń przy paleniu węglem czy koksem, a przecież część ludzi pali w nich toksyczne śmieci! Kolejnym źródłem niszczenia zdrowia i degradacji środowiska jest wydobywanie węgla, który (oprócz śmieci) jest w tych piecach palony!

 

"PRZEGLĄD" nr 47(361), 26.11.2006 r. EKOLOGIA

TRUJĄCE DOMOWE KOMINY

"Kochasz swoje dzieci? Nie pal śmieci!" - to hasło kampanii informującej o szkodliwości palenia śmieci w domowych piecach, prowadzonej przez ekologiczną Fundację Arka. Szczególnie szkodliwe jest palenie plastikowych opakowań, w wyniku spalania polichlorku winylu (PCV) bowiem powstaje chlorowodór, który w połączeniu z wodą tworzy kwas solny. W czasie procesu spalania powstają też groźne dla płuc tlenki azotu, dwutlenek siarki i dwutlenek węgla. Niebezpieczne jest też palenie starych mebli i papieru bielonego nieorganicznymi związkami chloru z kolorowym nadrukiem, gdyż jego skutkiem jest przenikanie do powietrza rakotwórczych związków, zwanych dioksynami i furanami. Stężenie dioksyn i furanów w dymie wydobywającym się z domowych kominów może wynosić 100 nanogramów/m3, podczas gdy ich dopuszczalne stężenie wynosi 0,1 nanograma/m3. Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że na choroby wywołane zanieczyszczeniem powietrza umiera co roku 28 tys. Polaków.

Paulina Nowosielska, Krzysztof Kęciek i Joanna Wielgat

 

 www.o2.pl | Piątek [16.01.2009, 07:59] 1 źródło

POLACY PALĄ ŚMIECI W PIECU

Po co? Bo oszczędzają na wywózce odpadów.

Eksperci biją na alarm, bo trujący dym z kominów zawiera chlorowodory, fluorowodory, tlenki azotu oraz siarki. Substancje te są szkodliwe i mogą być przyczyną powstawania nowotworów.

 

Śmieci w domowych warunkach palone są w niskich temperaturach. To powoduje, że wydziela się mnóstwo zanieczyszczeń - tłumaczy w "Metrze'"Dariusz Paczkowski z Fundacji Ekologicznej "Arka".

 

Jak rozpoznać, że sąsiad pali w piecu czym popadnie? Najprościej po kolorze dymu i jego zapachu. Biały lub czarny oznacza, że pali się drewno lub węgiel. Jeśli z kominów leci pomarańczowy, czerwony lub inny kolor, to właśnie płoną plastiki, puszki, stare ubrania lub inne odpady.

 

Sytuacja najgorzej wygląda na osiedlach domków jednorodzinnych. Tam co komin, to inny kolor dymu.

 

Palenie śmieci jest wykroczeniem, za które można zostać ukaranym grzywną nawet do 5 tys. złotych - informuje "Metro". | AH

 

 

 

 

Muszą istnieć dwie sieci wodociągowe: jedna dostarczających wodę do celów sanitarnych, a druga mineralną do bezpośredniego spożycia. Zmniejszy to radykalnie koszt dostarczania tego drugiego rodzaju wody, a więc m.in. liczbę produkowanych, zużywanych opakowań (surowców)(a więc m.in. przyrost hałdy śmieci), i będzie stanowić duże udogodnienie odciążając osoby robiące zakupy.

 

 

Korzystanie z urządzeń w jak najszerszym zakresie bezdotykowo, a więc z wykorzystaniem fotokomórek (zasłaniając przez ułamek sekundy dłonią, palcem przesyłaną wiązkę fotonów z diody do fotoelementu), np. w uruchamianej przez pieszych sygnalizacji świetlnej, do wzywania i programowania windy, w domofonach, przełącznikach światła, do otwierania i regulowania kranów, przy spłuczkach ustępowych, w drzwiach, itp.

 

 

Powinien być powszechny, bezpłatny dostęp do kranów z wodą. Drzwi (w tym ich blokowanie z informacją, iż ktoś za nimi jest), krany, spłuczki, podajniki mydła – muszą być uruchamiane bezdotykowo.

 

 

 

 

 

 

 

 

Należy też wprowadzić zakaz sprzedaży misek ustępowych bez pułki (dotyczy to też przewoźnych toalet, które muszą mieć automatycznie nawilżaną i nożnie opuszczaną półkę), bo ochlapują podczas korzystania (szczególnie gdy ktoś kuca)! Podobnie ma się sprawa z szczotkami do mycia misek ustępowych z włosiem na około, które rozbryzgują  jej zawartość zgodnie z swoim kształtem...!

 

Miski ustępowe, umywalki, brodziki, wanny muszą być wykonywane wyłącznie z stali nierdzewnej (zwiększy to higienę, ich trwałość, umożliwi odzysk surowca)!

 

Toalety muszą być - obowiązkowo - wszędzie tam, gdzie są ludzie, proporcjonalnie do ich liczby. Przynajmniej te o obniżonym standardzie muszą być bezpłatne, by higiena - a więc i zapobieganie chorobom - nie była ograniczona tylko do tych, którzy mają, czy chcą przeznaczyć na nią pieniądze. Jeśli to możliwe, to kabiny należy podłączać do kanalizacji. Tam, gdzie jest więcej kabin, przynajmniej jedna (zaznaczona) musi  być przeznaczona do  naturalnego - kucznego - higienicznego i fizjologicznie uzasadnionego z nich korzystania. Muszą mieć ukośny, opuszczany nogą spad, by nie ochlapywały (w tym narządy płciowe kobiet!)...! Muszą też być większe (m.in. dlatego, że często są zabrudzone kałem...!). Trzeba też w nich - obowiązkowo - umieszczać gęste kratki uniemożliwiające dostawanie się przez otwory wentylacyjne much, lepy, pułapki na muchy, zadaszone otwory w drzwiach kilkadziesiąt cm nad ziemią, by korzystający widział czy ktoś czeka pod drzwiami, dużo dużych, mocnych haków oraz półki na rzeczy, by nie trzeba było kłaść plecaków, toreb itp. w brudnych, w tym zanieczyszczonych kałem msh! Blokada drzwi musi być tak skonstruowana, by robić to nogą.

 

q       Tanie i proste rozwiązanie umożliwiające otwieranie drzwi łokciem lub stopą: nacisnąć klamkę i zablokować język zamka gwoździem, wkładając go w odsłonięty otwór pod językiem zamka. W futrynie zamocować magnes lub wyciszony zatrzask kulkowy, a na drzwiach występy dla stopy, łokcia – umożliwiające ich otwieranie.

 

 

30.01.2011 r.

Do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Warszawie

(...)

Kolejna sprawa - co jest plagą! - to podawanie produktów spożywczych, w tym mięsa, dłońmi, ew. w rękawiczkach, którymi, w tym bezwiednie, się dotyka, bierze i inne rzeczy, w tym pieniądze! Stosowanie rękawiczek jest nieskuteczne i nieekologiczne, czyli podwójnie szkodliwe! Trzeba wyegzekwować stosowanie CHWYTAKÓW! Następną sprawą jest kładzenie sprzedanego klientowi mięsa w reklamówce na... mięsie!

 

 

 

 

Skażający; truciciele mają sami pić, spożywać skażoną przez siebie wodę, produkty.

 

 

 www.o2.pl | Wtorek [04.08.2009, 08:16] 1 źródło

WIELKIE JEZIORA MAZURSKIE TO ŚCIEK

Tak twierdzi organizacja ekologiczna WWF.

Naukowcy są ostrożniejsi: od kilkunastu lat stan wód się poprawia, ale problem brudnych akwenów może powrócić.

W wyniku zanieczyszczenia wód możemy bezpowrotnie utracić unikatowe bogactwo przyrodnicze Mazur - mówi Piotr Nieznański kierownik Działu Ochrony Przyrody WWF Polska.

Najbardziej brudzą właściciele jachtów, wylewając ścieki wprost do wody. Do jezior może dostawać się nawet kilkaset kilogramów nieczystości dziennie - mówi dr hab. Waldemar Siuda z Uniwersytetu Warszawskiego. Ścieki nie dość, że śmierdzą, to jeszcze są szkodliwe dla ryb, ich neutralizacja pozbawia wodę tlenu.

W Mikołajkach, naczelnym kurorcie mazurskim, w marinie jachtowej działa punkt odbioru ścieków chemicznych. Kolejki się przed nim nie ustawiają. Mimo że koszt opróżnienia pojemnika to tylko 6 zł - mówi Joanna Wróbel sekretarz gminy Mikołajki.

Do oczyszczania naszych jezior dokłada się też UE. Program budowy ekologicznych przystani żeglarskich jest finansowany ze środków unijnych.

Sieć tzw. ekomarin na jeziorach powstanie do 2011 r. - pisze gazeta.pl.

Mariny będą wyposażone w specjalną technologię odbioru odpadów z łodzi - nieczystości będą rozrzedzane tak, by mogły trafiać do zwykłych oczyszczalni biologicznych. | JP

 

[Kuwety na nieczystości muszą być plombowane, a za jej nielegalne opróżnienie kary muszą być bardzo wysokie (liczone w tys. zł. – red.]

 

 

 

 

www.mtp24.pl

Międzynarodowe Targi Ochrony Środowiska POLEKO oraz Międzynarodowe Targi Techniki Komunalnej KOMTECHNIKA, odbędą się w Poznaniu w dniach 23-26 listopada 2010 roku, zgromadzą blisko 600 wystawców i firm reprezentowanych z 20 krajów.

Najlepsi polscy producenci oraz dystrybutorzy, a także wielu zagranicznych liderów zaprezentuje innowacyjne rozwiązania z zakresu ochrony środowiska oraz gospodarki komunalnej, w tym m.in. urządzenia przeznaczone do pomiarów analiz laboratoryjnych i kontroli jakości wody, ścieków, powietrza i hałasu.

 

Cztery ekspozycje specjalne: Salon Recyklingu, Czystej Energii, Aparatury Kontrolno-Pomiarowej oraz Nauka dla Środowiska będą dopełnione bogatym programem wydarzeń - specjalistycznymi konferencjami, licznymi spotkaniami biznesowymi i warsztatami.

 

W celu zapoznania się ze szczegółowym programem targów zapraszamy na  www.poleko.mtp.pl oraz www.komtechnika.pl

 

 

 http://artelis.pl/artykuly/1090/jakie-sa-podstawowe-bezsensowne-rozwiazania-w-domowej-gospodarce-wodnej

22.05.2007

JAKIE SĄ PODSTAWOWE BEZSENSOWNE ROZWIĄZANIA W DOMOWEJ GOSPODARCE WODNEJ?

Wody na świecie brakuje od dawna i jest coraz bardziej zanieczyszczona. Wiele krajów boryka się z problemem braku nie tylko wody pitnej. Ludzie umierają z pragnienia i głodu spowodowanego suszą.

 

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Polska ma najmniejsze zasoby wodne z całej Europy. W związku z coraz większym na nią zapotrzebowaniem i postępującym zanieczyszczeniem sytuacja szybko się pogarsza. Niedługo zacznie być odczuwalna nie tylko poprzez coraz wyższą cenę wody pitnej i przemysłowej.

 

W takiej sytuacji postępujemy jak szaleńcy. Mieszamy dobrą wodę pitną i wodę deszczową z trudno usuwalnymi zanieczyszczeniami chemicznymi i biologicznymi. Później nakładem dużych środków staramy się z niewielkim skutkiem (dziewięćdziesiąt parę procent) oczyścić wodę i utylizujemy wszystkie domieszane do ścieków często bardzo wartościowe składniki, z fatalnym skutkiem dla środowiska.

 

To tak jak gdyby wymieszać kilka cennych składników, tracąc je w większości bezpowrotnie, a potem za duże pieniądze odzyskiwać jeden z nich, czyli wodę i to w dodatku mocno zanieczyszczony, silnie skażając przy tym środowisko. Brak w tym sensu zarówno ekonomicznego jak i zdroworozsądkowego, nie wspominając o ekologii.

 

Zarówno woda deszczowa jak i tak zwana szara woda w żadnym wypadku nie powinny być mieszane ze ściekami z toalet.

 

Szara woda to taka, która spływa ze zlewów kuchennych, umywalek, wanny i spod prysznica. Jeżeli stosujemy biodegradowalne środki do czyszczenia i mycia, nie stanowi żadnego zagrożenia dla środowiska. Może być używana bez żadnych zabiegów do podlewania ogrodu.

 

Woda deszczowa zwykle też nie jest szkodliwa dla środowiska. Wyjątkiem są kwaśne deszcze, które spowodowane są bezmyślnym wypuszczaniem do atmosfery szkodliwych składników przez przemysł i energetykę.

 

Zarówno szarą wodę jak i wodę deszczową bardzo łatwo i stosunkowo tanio można doprowadzić do parametrów wody pitnej. Znane i stosowane są takie sposoby czyszczenia jak ultrafiltracja, czy odwrócona osmoza.

 

Jakość dostarczanej wodociągami tzw. wody pitnej bardzo często przedstawia wiele do życzenia w związku, z czym często i tak jakieś rodzaje dodatkowych filtrów są stosowane.

 

Tam gdzie jest kanalizacja centralna najczęściej opłaty za odprowadzanie ścieków są naliczane od ilości doprowadzonej wody. W związku z tym zysk za zaoszczędzenie wody jest podwójny.

 

W ściekach toaletowych największy problem stanowi zanieczyszczenie moczem. Oczyszczenie ze składników w nim zawartych tworzy większość kosztów. A przecież mocz to jeden z najlepszych i najłatwiej przyswajalnych nawozów. Zamiast wykorzystać, wielkim nakładem sił i środków niszczymy go.

 

Drugi z produktów, który powstaje w toalecie, też po odpowiednim potraktowaniu jest wspaniałym nawozem. Jest co prawda skażony biologicznie, ale z tym najłatwiej sobie można poradzić. Nie wolno tylko doprowadzić do wymieszania tych dwóch produktów, bo rozpoczyna się wówczas proces gnilny, tracone są cenne składniki i zwiększone jest wydzielanie nieprzyjemnych zapachów.

 

Wspaniale rozwiązali ten problem Szwedzi tworząc toalety separujące, za co zdobyli światowe nagrody i certyfikaty. Mocz jest w nich odprowadzany do specjalnego zbiornika, z którego jest używany do podlewania. Kał jest wysuszany podciśnieniowo, co eliminuje wszelkie zapachy. Toalety opróżnia się raz na 3-6 miesięcy. Produkt trafia na kompost, gdzie po około 6 miesiącach zamienia się na wspaniały nawóz. Toalety praktycznie nie potrzebują wody do działania.

 

W przypadku stawiania domu, jeśli uwzględnimy wszystkie powyższe rozwiązania, nie jest potrzebne odprowadzanie ścieków, ani szambo czy oczyszczalnia biologiczna. Mamy ogromną oszczędność wody nawet, jeśli nie zainstalujemy oszczędnych baterii z czujnikami. Z przeprowadzonej kalkulacji wychodzi mi prawie trzykrotna oszczędność na etapie inwestycji, a wielokrotna w eksploatacji.

 

Nawet, jeżeli nikt z czytelników nie planuje uwzględnić takich rozwiązań w swojej inwestycji uważam, że warto je bliżej poznać. Niczego tu nie chcę reklamować, ale podzielić się informacjami na temat tego, co według mnie jest najkorzystniejsze. Ja na pewno wszystko to u siebie zastosuję.

 

Wykorzystujemy to, co ziemia nam daje – żywność, drewno, biomasę, itd. W zamian dostarczamy ziemi kilka sztucznych związków chemicznych, które mają służyć do nowej produkcji oraz wiele trucizn. Zapominamy o dodatkach śladowych i mikroelementach. Wyjaławiamy z nich glebę tak mocno, że w niektórych miejscach nie istnieją.

 

Dawniej wszystko, co powstało z ziemi, wracało do niej i cykl się powtarzał. Dziś wyciągamy ile się da, a zamiast zwracać to co można, niszczymy i utylizujemy, produkując trucizny i dwutlenek węgla.

 

Piotr Waydel

 

 

 http://artelis.pl/artykuly/1363/jak-mozna-racjonalnie-rozwiazac-problem-stalych-odpadow-komunalnych

21.06.2007

JAK MOŻNA RACJONALNIE ROZWIĄZAĆ PROBLEM STAŁYCH ODPADÓW KOMUNALNYCH?

Produkujemy coraz więcej śmieci. Zanieczyszczamy ziemię tworząc hałdy lub spalamy niszcząc atmosferę. Wielkim nakładem sił i środków niszczymy własne środowisko i pozbawiamy się wielu cennych składników. Sama Warszawa produkuje niewiele mniej niż 1000000 ton śmieci rocznie.

 

Ekolodzy walcząc, jak najbardziej słusznie, o segregację śmieci i recykling, doprowadzili w poszczególnych przypadkach, w państwach w których jest to już wdrożone, do sytuacji gdzie niektóre odpady są poddawane powtórnemu przerobowi w sytuacji, kiedy sama taka procedura bardziej zanieczyszcza środowisko, niż ich utylizacja, czy inne wykorzystanie.

 

Nie piszę w tym przypadku o opłacalności, bo z tym bywa różnie, a poza tym istnieją bodźce wymuszające nawet irracjonalne postępowanie w rozumieniu mikro i makro. Wystarczy, że decydują o tym ludzie niekompetentni.

 

Osoby odpowiedzialne za zagospodarowanie śmieci nie zastanawiają się jak można je wykorzystać, a tylko jak je zutylizować albo wywieźć, zrzucając problem na najmniej protestujące gminy. A przecież właściwe wykorzystanie stałych odpadów komunalnych jest nie tylko dużo tańsze, ale daje interesujące produkty i nie zanieczyszcza środowiska, ponieważ nie powstają odpady wtórne i nie emituje się do atmosfery tlenków, pyłów, itd, co ma miejsce w przypadku utylizacji poprzez spalanie.

 

Przy dzisiejszym stanie wiedzy, optymalnym rozwiązaniem do zagospodarowania ostatecznej mieszanki stałych odpadów komunalnych, jest rozdrobnienie ich i poddanie procesowi pirolizy niskotemperaturowej, dzięki czemu nie tracimy węglowodorów.

 

Takie przetwarzanie śmieci jest czyste ekologicznie, gdyż wszystkie powstałe produkty są zagospodarowywane, a cały proces jest z ogromnym zapasem samowystarczalny energetycznie.

 

Ostatecznie, po kilku operacjach chemicznych i mechanicznych otrzymujemy na wyjściu paliwo płynne w ilości około 25-30%, wysokiej klasy granulowane kruszywo, zmniejszające czasochłonność budowy dróg, oraz wyśmienicie poprawiające ich jakość i żywotność,a także złom metali czarnych i kolorowych (kilka procent).

 

Zakład przerabiający 50000 ton odpadów rocznie, potrzebuje tylko około 1000m2 powierzchni. Ponieważ nie produkuje żadnych odpadów wtórnych, jedynym przeciwwskazaniem jego lokalizacji może być zapach przywożonych śmieci oraz ewentualny hałas emitowany przez kruszarki.

 

Z pierwszym dosyć łatwo można sobie poradzić, ponieważ przywiezione śmieci natychmiast są poddawane procesowi produkcji, a całość obiektu może mieć lekkie podciśnienie i urządzenia wentylacyjne z fotochemicznymi neutralizatorami (i/lub innymi) na wyjściu.

 

Z drugim problemem jest jeszcze łatwiej. Wystarczy jeżeli zakład będzie miał dobrą izolację akustyczną i śluzy.

 

Zupełnie nie potrafię zrozumieć, czemu zamiast takich rozwiązań, stosowane jest kosztowne spalanie śmieci, lub składowanie ich na wysypiskach, co powoduje zniszczenie nie tylko tego miejsca, ale i poważne obniżenie wartości terenów okolicznych.

 

Piotr Waydel

 

BRANŻE:

Finanse/Ekonomia

Nieruchomości/Budownictwo

Szkolenia/Edukacja

 

ORGANIZACJE:

Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego

Fundacja promocji historii Polski

People To People International

KCBE Rada Fundacji

oraz inne Fundacje i Stowarzyszenia

 

JĘZYKI:

Angielski, rosyjski

 

CZYM SIĘ ZAJMUJĘ:

Ekonomia alternatywna.

Stworzenie prawdziwej Biznesowej Grupy Twórczej.

Realizacja spraw niemożliwych, bo tylko takie są ciekawe.

Nowe wyzwania.

 

Zajmuję się rozwiązywaniem niestandardowych problemów i inżynierią finansową.

Aktualnie są to:

Autonomiczne Osiedle Ekologicznych Domów Pasywnych.

Sieć biznesowa rozproszona.

Międzynarodowa Szkoła Alternatywna.

Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości.

Alternatywny, ze wszech miar racjonalny transport miejski.

Projekt: Mieszkania dla młodych, aktywnych ludzi bez oficjalnej zdolności kredytowej.

 

Zawsze robię nie to, co wszyscy.

 

Użytkownik:

 http://www.goldenline.pl/

 http://www.eurogospodarka.pl/

 http://www.pozywamy-zbiorowo.pl/

 http://www.artelis.pl/autor/profil/760  

 http://www.ithink.pl/piotr-waydel/

 http://www.mentora.pl/

 http://www.knowmore.pl/

 http://www.grupa-wzajemnej-promocji.pl/

 http://www.facebook.com/profile.php?id=100000149983495

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [01.12.2010, 14:25]

TO LUDZKI KAŁ URATUJE NAS OD GŁODU. JEDZENIE NIE ZDROŻEJE

Nie ma innego sposobu.

Fosfor z ludzkiego kału może być stosowany w uprawie popularnych zbóż m.in. pszenicy. Ma zastąpić ten pozyskiwany z fosforanów, który niedługo zniknie. A wtedy ceny żywności mają być dużo wyższe.

Fosfor to kluczowy związek w uprawach, niezbędny do prawidłowego kiełkowania, ukorzenienia i dalszego rozwoju rośliny. Ale jego dostawy, w związku z coraz mniejszą liczbą skał fosforanowych spadają - pisze "Pravda".

Szczyt pozyskiwania fosforu ma przypaść na 2033 rok. Później będzie tylko droższy.

Tymczasem z trzech milionów ton fosforu, który znajduje się w ludzkich odchodach na grunty rolne trafia zaledwie 10 procent - informuje gazeta.

I to właśnie ma być sposób na zastąpienie obecnie stosowanych nawozów.

Już teraz Unia Europejska zastanawia się nad wykorzystaniem do nawożenia pól części ścieków - materiałów ubocznych z oczyszczalni tzw. biosolid. Warunkiem ma być spełnienia przez nie norm zawartości metali ciężkich - informuje "Pravda". | MK

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [18.11.2010, 19:19]

W KOSMOS POLECIMY NA PALIWIE Z LUDZKICH ODCHODÓW

Przełomowe odkrycie zapewni nam podróż na krańce wszechświata.

Cel pierwszego satelity ONZ, który znajdzie się na orbicie w 2011 roku jest jasny - zbadać, czy można latać na paliwie

z ludzkich odchodów.

W środku obiektu znajdzie się odpowiedni ładunek kału, maszyny do jego mieszania, elektromagentyczne pompy i bakterie beztlenowe - pisze "Wired".

Eksperyment będzie próbował odpowiedzieć na pytanie, czy bakteria Shewanella MR-1 może w odpowiedniej ilości wydobywać z kału wodór, który mógłby zasilać ogniwa paliwowe i tym samym uzupełniać źródła zasilania.

Autorami pomysłu są studenci z Florida Institute of Technology. Chcą się dowiedzieć, w jaki sposób bakterie funkcjonują w rożnych temperaturach i pod innym ciśnieniem.

Jeżeli plan wypali może mieć niezwykły wpływ na rozwój podróży kosmicznych. Dzięki niemu podróże we wszechświecie będą coraz odleglejsze - informuje "Wired". | MK

 

 

 

 

W każdym regionie trzeba na czas mrozów wyznaczać ekipy do fachowego wykonywania przerębli, napowietrzania zbiorników zimą oraz latem w okresie upałów (są samoczynne i samowystarczalne (napędzane wiatrem) pływające zestawy) – by nie ginęło życie w zbiornikach wodnych.

 

 

www.onet.pl | 20.06.2011, 10:37 GK / "Fakty" TVN

NIEZWYKŁY SPOSÓB NA KOMARY. PROBLEM ZNIKNĄŁ

Prawie pół wieku temu, kiedy dokuczliwa plaga nie dawała im żyć w spokoju, lokalny przedsiębiorca J.L. Wade wpadł na pomysł jak temu zaradzić. Po tym jak sprowadził jaskółczaki modre, które w ciągu doby mogą zjeść nawet 2 tys. komarów, problem zniknął, a miasto stało się stolicą... domków dla ptaków. Najokazalszy z nich, wzorowany na Empire State Building stoi w samym centrum miasta. Oczywiście mieszkają w nim uwielbiane jaskółczaki - informują Fakty TVN24. | (tsz)

 

[A także trwałe, betonowe, na tysiące lat, całoroczne schronienia (b. wysokie betonowe bądź z stali nierdzewnej rury z zadaszeniem, w kształcie grzyba, na dole mające wysoką opaskę z stali nierdzewnej, by nikt, ani nic nie mogło się tam wspiąć, z podziemną komorą, z barierkami z tworzywa sztucznego do zawieszania się), by nikt ani nic ich nie niepokoił (tylko raz w roku upoważnione ekipy oczyszczałyby komory z nieczystości) dla nietoperzy, bo jeden nietoperz potrafi zjeść nawet 2 tys. komarów dziennie! - red.]

 

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 03.08.2011, 22:15

TAK POLACY WYGRALI WOJNĘ Z KOMARAMI. JEST SPOSÓB

W tym mieście owady już nie gryzą.

We Wrocławiu udało się skutecznie wytępić komary. Służby odpowiedzialne za odkomarzanie były bezlitosne, atakowały je specjalnymi preparatami z ziemi i z powietrza. Jednak lekarstwem na uciążliwe owady okazały się... ryby, informuje Radio ZET.

Rybki są wpuszczane do stawów i oczek wodnych w mieście. Karasie, liny i słonecznice zjadają larwy komarów i tam się komary nie lęgną - zapewnia Monika Kaliwoda, specjalistka od odkomarzania z wrocławskiego magistratu.

Jak informuje stacja to znakomita rada, dla tych, którzy mają oczka wodne w ogródkach.

Kilka rybek może sprawić, że nie będziesz miał koło domu wylęgarni komarów - dodaje Kaliwoda.

W oczkach wodnych świetnie sprawdzają się też małe fontanny, bo komary nie legną się w wodzie, która jest w ruchu. | TM

 

[Trzeba wybić te ryby, bo zabierają pracę, czyli przyczyniają do zmniejszania PKB, a komary należy rozmnażać, bo dzięki temu będzie rosła liczba msc pracy w zakładach chemicznych, w handlu, przy wywózce i składowaniu śmieci, w lecznictwie, w tym farmaceutyce – z powodu skażeń/zatruć/chorób... - red.!]

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 10.08.2011, 18:46

TAK SETKI MILIONY PSZCZÓŁ ZABIJĄ SZKODNIKI

Owady mają chronić lasy i sady.

Władze miasta Baoding postanowiły wypuścić 600 milionów pszczół. Owady mają uchronić pobliskie lasy i sady przed gąsienicami amerykańskiej białej ćmy. Larwy ćmy to prawdziwa plaga w tej okolicy. Gąsienice zjadają bowiem liście. Niektóre potrafią ogołocić całe drzewa. Najbardziej dają się we znaki sadownikom, którzy przez szkodniki tracą czasami całe zbiory owoców - donosi psychorg.com.

Chińczycy walczą z białą ćmą od 1979 roku. Właśnie wtedy motyl ten został po raz pierwszy zauważony w Kraju Środka. Entomolog profesor Yang Zhongqi zaobserwował wówczas, że pszczoły za pomocą swoich żądeł zabijają larwy, gdy te są jeszcze w kokonach, potem zjadają gąsienice.

Od tego czasu pszczoły wykorzystywane są w Chinach jako naturalna broń przeciwko tym szkodnikom. Leśnicy rozwieszają na gałęziach wielkie gniazda pszczół w tych miejscach, w których występują ćmy.

Eksperci twierdzą, że owady bardzo dobrze radzą sobie ze szkodnikami, ale to nie wystarczy, by pozbyć się żarłocznych gąsienic. Ich zdaniem same pszczoły mogą bowiem nie dać sobie rady z rosnącą plagą amerykańskiej białej ćmy - informuje psychorg.com | BB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 19.04.2011, 14:04

JEST SPOSÓB NA MUCHY. NIE BĘDĄ CIĘ JUŻ DENERWOWAĆ

Oto skuteczna broń biologiczna.

Muchy mogą zniszczyć pasożytnicze osy. Tak pracownicy zoo w Edynburgu oczyścili z owadów pomieszczenia szympansów.

Do małpiarni wpuścili 30 tys. żyjących na Wyspach pasożytniczych os, których larwy niszczą poczwarki much. Po sześciu tygodniach 98 proc. pomieszczenia była czysta - pisze "New Scientist".

Te osy są tak małe, że nie zauważają ich ludzie ani szympansy. Mają 2 mm wielkości, żyją około miesiąca. Samica składa w tym czasie jaja w około 100 poczwarkach much.

Wykluwające się z nich larwy zabijają poczwarkę, po czym stają się osami, szukającymi dalszych ofiar. Gdy zabraknie much, giną także osy, które nie mogą się dalej rozmnażać - tłumaczą specjaliści z brytyjskiej firmy Rentokil.

Ich zdaniem w biologiczny sposób zwalczać można także amerykańskie mrówki ogniste czy pluskwiaki, pustoszące kalifornijskie winnice.| TM

 

 

 

 

By przywrócić rzeki do stanu prawidłowego, można u początku ich biegu, w tym w msh gdzie były zasilające je lodowce, umieszczać bryły lodu pobrane z dryfujących pól, gór lodowych po morzach, a do ich transportu wykorzystywać sterowce.

 

 

 

 

Trzeba w msh publicznych, m.in. w środkach komunikacji, oddzielić i oznaczyć msa dla zarażonych chorobą zakaźną (np. grypą), by takie osoby nie zarażały współpasażerów. Obowiązkowe musi być noszenie przez takie osoby maseczek ochronnych!

 

Trzeba zastąpić zwyczaj przekazywania wirusów, bakterii, grzybów (w tym grzybicy skóry, grzybów szkodliwych dla roślin), pasożytów, ich przetrwalników, itp. podczas: uścisku dłoni (zastępując go jej uniesieniem i kiwnięciem, ukłonem głowy), dmuchania na tort (rozpylania mikrobów przed ich konsumpcją przez gości), dzielenia się opłatkiem..., całowania się, itp.!!

Rozpropagowanie prawidłowego podejścia do tej sprawy leży w rękach m.in. osób publicznych (w interesie wszystkich).

 

Trzeba nawiązać ogólnoświatową współpracę w celu wyeliminowania chorób zakaźnych i pasożytów – globalnie i ostatecznie. Jej elementem muszą być m.in. bezpłatne, obowiązkowe badania i leczenie (izolowanie) zarażonych ludzi, zwierząt. Osoby mogące zarażać drogą kropelkową (kichnięcie, wycieranie nosa, kaszlnięcie, plucie) nie mogą przebywać w msh publicznych. Osoby, u których wykryje się formę nieuleczalną muszą mieć to wpisane do dokumentów i być oznaczone np. ostrzegawczym tatuażem na przedramieniu.

Nieświadome i świadome zarażanie innych nie jest rzadkością o czym najlepiej...(!!) świadczą statystyki inf. o milionach takich ofiar (są kraje gdzie co 4-3-cia osoba jest zarażona HIV...)!!!

Jeżeli takie osoby stanowiłyby zagrożenie np. prostytuując się (bądź w inny sposób) byłyby izolowane, a za zarażenie kogoś odpowiadałyby jak za uszkodzenie ciała prowadzące do śmierci. Należy chronić zdrowie, a nie chorobę jak obecnie.

Ponieważ będzie to związane z wieloma problemami (m.in. z wprowadzeniem odpowiednich norm prawnych), program musi być skuteczny, tak by nie trzeba go było na taką skalę powtarzać. A więc jego zasady muszą być bezwzględnie i przez wszystkich przestrzegane. Tym bardziej, że będzie to też związane z sporymi wydatkami, które będą się jednak z każdym rokiem coraz szybciej zwracać, dzięki regularnemu zmniejszaniu się (obecnie ogromnych) wydatków związanych z tymi chorobami. Począwszy od ich wykrywania, poprzez koszty niedyspozycji zdrowotnej i leczenia (ogromna rzesza ludzi, których trzeba wykształcić i utrzymywać infrastrukturę, przemysł z tym związany, a więc również skażanie środowiska, w tym wydalinami z resztkami leków).

Zdrowie i życie ma wartość ponad narodową, a choroba nie może podlegać suwerenności. Dajmy ten prezent przyszłym pokoleniom. Może stwierdzą, że nie byliśmy tak do końca bezmyślną, egoistyczną bandą, która nie potrafiła zrobić nic ponadczasowego.

(Koszt podany jest poniżej)

 

 www.o2.pl | Wtorek [26.05.2009, 13:32] 4 źródła

OZNAKUJĄ NOSICIELI HIV

Zobacz, kto chce w ten sposób walczyć z wirusem.

Symbol informujący o tym, że dana osoba jest nosicielem wirusa ma zostać umieszczony na pośladkach chorych w Królestwie Suazi.

Znakowanie powinno być obowiązkowe w całym kraju - powiedział pastor Timothy Myeni. - To pomoże powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby poprzez zmniejszenie stosunków seksualnych między zakażonymi i zdrowymi - dodał.

Jak stwierdził Mayni "przed stosunkiem każdy będzie mógł sprawdzić czy nie decyduje się na seks z osobą, która jest nosicielem HIV".

Pomysł natychmiast skrytykowały środowiska medyczne.

To narusza podstawowe prawa człowieka - powiedziała Siphiwe Hlophe.

Około 43 procent mieszkańców Królestwa Suazi jest nosicielami HIV. | TM

 

 www.o2.pl | Środa [26.11.2008, 20:26]

ŚWIAT BEZ AIDS! NAUKOWCY WIEDZĄ, JAK TO ZROBIĆ

Koszt całej tej operacji jest niemały, ale nie rzuca na kolana. Choćby w porównaniu z budżetem Pentagonu czy planowanymi wydatkami na ratowanie światowej gospodarki przed skutkami kryzysu finansowego. To 1,7 mld dolarów rocznie przez 14 lat.

Bartosz Kowalczyk

 

 

By zmniejszyć skalę problemu roznoszenia zarazków, dewastacji budynków itp. wydalinami przez ptaki, trzeba wytrzebić m.in. wszystkie gołębie przebywające w pobliżu siedzib ludzkich. Można to zrobić np. używając samobieżnego lasera (zsynchronizowanego z kamerą). A ich dokarmianie musi być rygorystycznie i surowo karane! Takie środki trzeba stosować już na stałe.

 

 

2. CHOROBY ZAKAŹNE

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=120&postdays=0&postorder=asc&start=15

 

 

 

 

Zakazuję jakiegokolwiek transportu drogą lotniczą, oraz w jakikolwiek inny sposób, np. w czasie ćwiczeń itp., materiałów nuklearnych, wykorzystywania nuklearnego napędu, jakiegokolwiek wykorzystywania materiałów promieniotwórczych, ich pozyskiwania!

Wszystkie radioaktywne materiały, śmieci muszą być - najlepiej jak potrafimy - zabezpieczone!

Proszę się zastanowić, np.: jakie skutki będzie miało zniszczenie reaktora jadrowego (np. w wyniku ataku terrorystów, konfliktu zbrojnego) dla życia na naszej planecie (wyprowadzić hierarchię wartości, ważności)...!!!

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [08.12.2010, 21:05]

POLSCE GROZI RADIOAKTYWNE SKAŻENIE. KTOŚ UKRADŁ ODPADY

Zniknął radioaktywny kobalt.

Siedem pojemników z radioaktywnym kobaltem zniknęło z nieczynnej odlewni żeliwa Ursus w Lublinie - "Kurer Lubelski" donosi za Państwową Agencją

Atomistyki.

Śledztwo w tej sprawie prowadzą wspólnie policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Jeżeli nikt nie uszkodzi pojemników to odpady pozostaną niegroźne dla ludzi i środowiska.

Wystarczy, jednak że ktoś je rozbije lub uszkodzi. Wtedy może dojść do skażenia zarówno zewnętrznego jak i wewnętrznego - ostrzega dr Stanisław Latek,

rzecznik PAA.

Sprawę zaginięcia PAA trzymało w tajemnicy przed policją i ABW. Teraz okazało się, że pojemniki zginęły jeszcze w listopadzie.

Odlewnia jest nieczynna przynajmniej od 1990 r. Takie materiały jak kobalt powinny być ściśle ewidencjonowane i usuwane w pierwszej kolejności - powiedział

Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie.

Zaginione pojemniki typu PRJ-20 są żółte i mają jajowaty kształt.

Kobalt-60 to izotop emitujący silne promieniowanie gamma, o okresie półrozpadu ok. 5,3 roku. Jest stosowany w medycynie i przemyśle - tłumaczy dziennik. | JS

 

[Proszę wyznaczyć nagrodę za zwrot. Takie rozwiązanie będzie najszybsze, najbezpieczniejsze i najtańsze. - red.]

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [21.01.2009, 16:28] 1 źródło

PLUTON LEŻAŁ W BUTELCE NA WYSYPISKU

Odkryto materiały radioaktywne z pierwszej bomby atomowej.

Na wysypisku nieopodal najstarszego zakładu przetwarzania plutonu na świecie w Hanford, w stanie Waszyngton, znaleziono szklaną butelkę z plutonem-239. Posłużył on do budowy pierwszej bomby atomowej Trinity.

Jej test odbył się 16 lipca 1945 roku. Później jej siostry zrzucono na Hiroszimę i Nagasaki.

Pozostałe po konstrukcji bomb elementy, także niezużyty pluton, wyrzucono na śmietnik.

Butelkę odkryto przez przypadek, podczas prac porządkowych. Testy potwierdziły pochodzenie 400 mililitrów plutonu, jaki znaleziono w środku. | J

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [16.10.2009, 09:35] 4 źródła

ZOSTAWILI BEZ DOZORU RADIOAKTYWNY PLUTON

Mogło powstać sześć bomb atomowych.

Ponad 30 kg radioaktywnego plutonu pozostawiono bez dozoru w byłym kompleksie badań jądrowych we Francji. Koncern energetyczny po prostu zapomniał o tej substancji - poinformowało RMF FM. Pomyłka wyszła na jaw podczas robót w kompleksie przeznaczonym do rozbiórki. Zamiast 8 kg plutonu znajdowało się tam się tam aż 39 kg tej radioaktywnej substancji. Mogło to narazić na niebezpieczeństwo pracujących tam robotników. Bezpośredni kontakt z jednym miligramem plutonu może już spowodować chorobę nowotworową - ostrzegają eksperci. | FC

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 26.12.2011, 14:39

ROSJANIE UJAWNILI, ILE ZATOPILI RADIOAKTYWNYCH ODPADÓW

Rosja ma 25 tysięcy miejsc w swoich morzach, w których leżą radioaktywne i groźne dla środowiska odpady - informuje rian.ru.

Rosjanie przyznają się do "niebezpiecznych ładunków" między innymi na dnie Bałtyku, Morza Czarnego, Barentsa i Ochockiego.

Tu zatopiono atomowe okręty atomowe, ale także odpady z produkcji ropy, broń czy chemikalia - dodaje portal.

Ministerstwo zapewnia, że "od 15 lat" dokładnie monitoruje składowiska. Wskazało dwa najbardziej grożące skażeniem miejsca.

To reaktory z łodzi podwodnych nieopodal archipelagu Nowa Ziemia na Morzu Arktycznym i urządzenia do wzbogacania uranu koło Sachalinu - konkluduje rian.ru. | RM

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [26.11.2010, 15:08]ostatnia aktualizacja: Pt [26.11.2010, 15:13]

FIRMA KURIERSKA ZGUBIŁA RADIOAKTYWNĄ PRZESYŁKĘ

Firma nie potrafi wyjaśnić, jak do tego doszło.

Firma kurierska FedEx zgubiła przesyłkę zawierającą radioaktywne cylindry. Poszukiwania trwają od czwartku, ale nie udało się jeszcze zlokalizować zguby - donosi tvn24.pl.

Do skażenia nie powinno dojść, o ile znalazca przesyłki nie postanowi jej otworzyć.

Przed zabójczym promieniowaniem chroni specjalne ołowiane opakowanie.

Cztery cylindry wypadły z auta w sposób, którego firma nie jest w stanie wyjaśnić. Wspomniano tylko, że pudło w którym się znajdowały zamokło - dodaje serwis.

W jaki sposób wypadły one z jadącej przez stan Tennessee, ciężarówki już nie wyjaśniono.

Kurierzy, którzy przewozili niebezpieczny ładunek, nie stawili się w pracy.

Fed Ex ma nadzieję, że będą w stanie pomóc w poszukiwaniach - podkreśla tvn24.pl.

Ukryte w cylindrach pręty stosuje się w sprzęcie medycznym. | JS

 

 www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-11 (16:55)

USA ZGUBIŁY NAD GRENLANDIĄ BOMBĘ ATOMOWĄ

Amerykański B52 rozbił się w 1968 r. nad Grenlandią z czterema nieuzbrojonymi bombami atomowymi na pokładzie. Mimo intensywnych poszukiwań, szczątków jednej z nich nigdy nie zdołano odnaleźć - ustalił korespondent BBC Gordon Corera.

Według Gordona Corery żadna z bomb nie wybuchła, choć w zderzeniu z ziemią eksplodowały konwencjonalne ładunki wybuchowe, które były do nich podwieszone. Po katastrofie przeprowadzono akcję oczyszczania terenu na dużą skalę, usuwając tony skażonego lodu mogącego zawierać radioaktywne odłamki.

 

Szczątków jednej z bomb, o seryjnym numerze 78252, nie udało się odnaleźć mimo wysłania do akcji okrętu podwodnego. Niewykluczone, że zagubiona bomba, zawierająca uran i pluton, wypaliła dziurę w powłoce lodowej, spadła na dno morza i do dziś znajduje się pod lodem. Poszukiwań zaprzestano z braku wyników.

 

Miejscowa ludność mówi o deformacji ciał fok i morsów w okolicach katastrofy oraz o negatywnych skutkach dla zdrowia ludności. U czterech osób wykryto chorobę popromienną, dwie z nich zmarły. Przeciwko rządowi Danii wniesiono sprawę do sądu. | (zel)

 

 

 www.o2.pl | 29.10.2008

EURO 2012: TERRORYŚCI MOGĄ ZAATAKOWAĆ BRONIĄ JĄDROWĄ!

Uderzenie miałoby nastąpić na jednym z wypełnionych tłumem kibiców stadionów. Terroryści mieliby odpalić tzw. brudną bombę - niewielki ładunek wybuchowy zawierający substancje radioaktywne.

Zagrożenie jest na tyle realne, że eksperci z Państwowej Agencji Atomistyki już szykują się do zabezpieczenia stadionów. "Rzeczpospolita" cytuje prezesa agencji Jerzego Niewodniczańskiego, który podkreśla, że skonstruowanie brudnej bomby jest bardzo proste:

 

Substancję radioaktywną mocuje się wokół materiału wybuchowego, np. granatu, który eksplodując rozrzuca ją dookoła. Nie obawiamy się poważnego skażenia radiobiologicznego, ale paniki jaką taka bomba może wywołać. Gdyby doszło do tego na stadionie, skutki paniki mogłyby być katastrofalne.

 

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, która zajmuje się m.in. monitorowaniem handlu materiałami rozszczepialnymi, ogłosiła, że w ostatnim roku dramatycznie wzrosła liczba kradzieży substancji radioaktywnych. To, że pewna ilość materiałów promieniotwórczych trafiła w ręce terrorystów, jest poważnym zagrożeniem.

 

Tymczasem po wejściu do strefy Schengen bramki wykrywające substancje radioaktywne na graniach stały się bezużyteczne. Po prostu samochody mijają je zbyt szybko. (...)

Bartosz Kowalczyk

 

 

 www.wp.pl | PAP | dodane 2008-11-11 (16:55)

USA ZGUBIŁY NAD GRENLANDIĄ BOMBĘ ATOMOWĄ

Amerykański B52 rozbił się w 1968 r. nad Grenlandią z czterema nieuzbrojonymi bombami atomowymi na pokładzie. Mimo intensywnych poszukiwań, szczątków jednej z nich nigdy nie zdołano odnaleźć - ustalił korespondent BBC Gordon Corera.

Według Gordona Corery żadna z bomb nie wybuchła, choć w zderzeniu z ziemią eksplodowały konwencjonalne ładunki wybuchowe, które były do nich podwieszone. Po katastrofie przeprowadzono akcję oczyszczania terenu na dużą skalę, usuwając tony skażonego lodu mogącego zawierać radioaktywne odłamki.

 

Szczątków jednej z bomb, o seryjnym numerze 78252, nie udało się odnaleźć mimo wysłania do akcji okrętu podwodnego. Niewykluczone, że zagubiona bomba, zawierająca uran i pluton, wypaliła dziurę w powłoce lodowej, spadła na dno morza i do dziś znajduje się pod lodem. Poszukiwań zaprzestano z braku wyników.

 

Miejscowa ludność mówi o deformacji ciał fok i morsów w okolicach katastrofy oraz o negatywnych skutkach dla zdrowia ludności. U czterech osób wykryto chorobę popromienną, dwie z nich zmarły. Przeciwko rządowi Danii wniesiono sprawę do sądu. (zel)

 

„POLITYKA” nr 31, 31.07.2004 r.: 17 stycznia 1966 r. B-52 zderzył się z samolotem cysterną i obie maszyny runęły w płomieniach w pobliżu hiszpańskiej miejscowości Palomares. Dwie uszkodzone bomby jądrowe skaziły wtedy teren, a dwie spadły do morza. Jerzy Liwiński

 

 www.wp.pl | 2008-11-09

NAJWAŻNIEJSZE WYPADKI ŁODZI ATOMOWYCH OD 1968 ROKU:

maj/czerwiec 1968 - USA zatonął amerykański okręt podwodny "Skorpion" z 99 marynarzami na pokładzie,

marzec 1970 - francuski okręt podwodny Eurydyka zatonął na Morzu Śródziemnym. Zginęło 57 członków załogi,

kwiecień 1970 - rosyjska łódź podwodna tonie na Atlantyku, w pobliżu Hiszpanii, ginie 88 osób,

kwiecień 1985 - eksplozja na radzieckiej łodzi podwodnej na Oceanie Spokojnym w pobliżu Władywostoku - zginęło 10 osób,

kwiecień 1989 - 42 marynarzy poniosło śmierć na pokładzie radzieckiej łodzi podwodnej, która zatonęła u wybrzeży północnej Norwegii,

sierpień 2000 - rosyjski okręt podwodny Kursk z 118-osobową załogą zatonął na Morzu Barentsa, wszyscy zginęli,

luty 2001 - Amerykańska łódź podwodna The Greenville, stacjonująca w Pearl Harbor, zderzyła się z japońskim kutrem, którego 9-osobowa załoga zginęła.

INTERIA.PL/PAP

 

 

 http://www.focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/kto-widzial-bombe/nc/1/ | 20/01/10

KTO WIDZIAŁ BOMBĘ?

Podczas zimnej wojny amerykańska armia „zgubiła” kilkanaście bomb atomowych. Narażone na działanie sił przyrody, niszczeją na dnie oceanów i na terenach zamieszkanych przez człowieka. Pentagon ukrywa informację o zagrożeniu przed światową opinią oraz niepokornymi dziennikarzami

 

Gdy na początku czerwca zaczynają się huragany i burze tropikalne, Derek Duke nie może znaleźć sobie miejsca. Wychodzi na ganek domu w miejscowości Statesboro i obserwuje chmury gnane porywistym wiatrem od strony Atlantyku. Wraca do gabinetu i nadsłuchuje komunikatów meteorologicznych. Jego myśli biegną do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów wybrzeża Georgii, gdzie w wodach bagnistej i płytkiej cieśniny Wassaw Sound od pół wieku spoczywa bomba nuklearna.

 

Duke, emerytowany podpułkownik lotnictwa, kilka lat temu skończył sześćdziesiątkę. Chodził do szkoły, gdy w lutym 1958 roku samolot B-47, przenoszący na pokładzie ładunek wodorowy, zderzył się w powietrzu z odrzutowcem. F-86 roztrzaskał się nad Atlantykiem, bombowiec – choć poważnie uszkodzony – zdołał bezpiecznie wylądować. Wcześniej jego piloci poprosili o zgodę na pozbycie się trzyipółtonowej bomby, którą następnie zrzucili do oceanu z wysokości około 2200 metrów. Poszukiwania niewybuchu u ujścia rzeki Savannah trwały ponad dwa miesiące. Przerwano je na wieść o kolejnej „zagubionej” bombie wodorowej w sąsiedniej Południowej Karolinie. Tym jednak razem część konwencjonalnych materiałów wybuchowych eksplodowała, powodując znaczne straty materialne. Siły powietrzne wznowiły penetrację wybrzeża Georgii w 2001 roku. Poszukiwania ponownie nie przyniosły rezultatu. Trzy lata później poirytowany Derek Duke zarzucił wojsku arogancję i bagatelizowanie zagrożenia, zebrał milion dolarów, zakupił specjalistyczny sprzęt i wraz z grupą niezależnych badaczy postanowił odszukać bombę. Według jego wyliczeń spoczywa ona na północnym krańcu Wassaw Sound, opodal kurortu Tybee Island. W 1996 roku podczas olimpiady w Atlancie rozegrano tam konkurencje żeglarskie.

 

W mulistych wodach Wassaw Sound na głębokości od trzech do pięciu metrów ekipa Dereka dzięki specjalistycznemu sprzętowi namierzyła obiekt odpowiadający poszukiwanemu ładunkowi Mk15. Zarejestrowano również zwiększone promieniowanie radioaktywne. Zdaniem Duke’a siły przyrody mogą uszkodzić bombę i spowodować ekologiczną katastrofę o rozmiarach trudnych do przewidzenia. Skażeniu ulegną wtedy fauna i flora morska, plaże, ujęcia wody pitnej. „Huragan, trzęsienie ziemi albo inny czynnik naturalny” – podpułkownik wylicza źródła zagrożenia w opublikowanym w Internecie wywiadzie. – Huragany potrafią z ogromną siłą wyrzucać z oceanu różne przedmioty”.

 

Duke przesłał raport z poszukiwań dowództwu Sił Powietrznych. Wojskowi eksperci popłynęli we wskazane przez Duke’a miejsce, ale bomby nie wyłowili. Według oficjalnego oświadczenia promieniowanie miało tam wartość „normalną dla występujących na tym obszarze minerałów”. Specjaliści uznali również, że wydobycie skorodowanego pocisku jest bardziej ryzykowne niż pozostawienie go w płytkiej wodzie. Ale amerykańska armia nie może uchodzić za wiarygodne źródło informacji. Podpułkownik Derek Duke wie o tym bardzo dobrze. Dlatego nie zaskoczyły go doniesienia o „zagubieniu” przez armię USA bomby wodorowej na Grenlandii.

 

NIEBO NAD BIEGUNEM

„Bombowiec B-52 Sił Powietrznych USA przewożący cztery bomby wodorowe rozbił się wczoraj w lodach u wybrzeży Grenlandii podczas próby awaryjnego lądowania w bazie Sił Powietrznych w Thule” – donosił 23 stycznia 1968 roku „New York Times”. Po uderzeniu samolotu w lód eksplodowały ładunki konwencjonalne. Cudem nie doszło do nuklearnej reakcji łańcuchowej, ale radioaktywny pluton wyciekł i zanieczyścił wieczną zmarzlinę. Ekipy ratunkowe wywiozły skażony śnieg i odnalazły szczątki bomb. W laboratorium udało się zrekonstruować jednak tylko trzy pociski. Brakowało bomby wodorowej numer 78252 o mocy 1,1 megaton (na Hiroszimę spadł ładunek o mocy około 70 razy mniejszej, tj. 15 kiloton). Przez 40 lat Pentagon zapewniał o odnalezieniu wszystkich głowic. Pod koniec 2008 roku reporterzy BBC dotarli do odtajnionych dokumentów, które przeczą oficjalnej wersji.

 

Według materiałów Amerykanie po kilku nieudanych próbach zrezygnowali z poszukiwań zagubionego ładunku. Brytyjscy reporterzy rozmawiali z ocalałymi pilotami Johnem Haugem i Joe D’Amario oraz uczestniczącymi w akcji ratunkowej Duńczykami. Ich zdaniem czwarta bomba mogła wbić się w pokrywę lodową i do dziś tkwi pod powierzchnią. Mieszkańcy osady Thule (obecnie Qannaq) są przekonani, że okolica wciąż jest skażona. Myśliwi opowiadali reporterom BBC o fokach z „wysuszonymi” wnętrznościami. Nikt jednak, ani Eskimosi, ani dziennikarze nie widzieli zagubionej bomby. Czy topniejące lody Arktyki odsłonią kiedyś zagubiony pocisk? Amerykański Departament Obrony nie skomentował rewelacji BBC.

 

ZŁAMANE STRZAŁY

Administrowana przez Duńczyków największa wyspa świata miała podczas wyścigu zbrojeń strategiczne znaczenie. Nad Arktyką prowadzi najkrótsza droga z USA do Rosji. Po wybuchu zimnej wojny Amerykanie znacznie rozbudowali na Grenlandii swoje bazy lotnicze. Wykorzystywali je podczas rozpoczętej w lipcu 1961 r. operacji o kryptonimie „Chrome dome”, którą zintensyfikowali od momentu zaostrzenia kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Samoloty uzbrojone w bomby wodorowe nieustannie krążyły w powietrzu. W przypadku ataku nuklearnego ZSRR bombowce miały polecieć najkrótszą drogą i zbombardować stolicę radzieckiego imperium. Czasem niewiele brakowało, a zaatakowałyby USA albo któregoś z sojuszników.

 

Po katastrofie na Grenlandii USA przerwały operację „Chrome dome”. Pentagon opracował na własne potrzeby listę „poważnych wypadków z udziałem broni nuklearnej”. Podczas zimnej wojny takie niekontrolowane incydenty określano kryptonimem „Broken arrow”. W okresie od 1950 do 1968 roku naliczono ich jedenaście. W ciągu następnej dekady wojskowi eksperci uzupełniali spis o kolejne 20 incydentów. Na przełomie 1980 i 1981 roku po wypadku w Arkansas amerykańskie dowództwo podało listę do publicznej wiadomości. Świat dowiedział się wówczas, że katastrofy lotnicze u wybrzeży Georgii i Arktyki nie były odosobnionymi wypadkami „Broken arrow”.

 

Rejestr rozpoczynała awaria bombowca B-36. W lutym 1950 r. w lecącym z Alaski do Teksasu samolocie popsuły się 3 silniki i piloci pozbyli się ładunku nuklearnego nad Pacyfikiem. Rok 1950 był wyjątkowo pechowy, bo alarm „Broken arrow” ogłaszano aż 5 razy. Zginęły dziesiątki ludzi, głównie lotników. Koniec lat 50. i lata 60. przyniosły kolejną falę wypadków lotniczych, zgubionych bomb, kolizji i zatonięć. Oto kilka przykładów: pilot B-47 w brytyjskiej bazie Lakenheath stracił panowanie nad maszyną i roztrzaskał się o magazyn, w którym składowano bomby atomowe.

 

Okręt podwodny USS „Scorpion” zatonął na południowy zachód od Azorów z 99 członkami załogi i ładunkami nuklearnymi na pokładzie. Z lotniskowca USS „Ticonderoga” „wypadł” myśliwiec z pociskami atomowymi. Pół roku po wypadkach w Georgii i Południowej Karolinie samolot z ładunkiem nuklearnym na pokładzie rozbił się w Teksasie.

 

NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY

Bomby spoczywają na dnie mórz i oceanów lub na terenach trudno dostępnych człowiekowi. Georgia jest jednak stanem gęsto zaludnionym. Podobnie jak Północna Karolina, nad którą w 1961 r. B-52 „upuścił” dwie bomby. Moc rażenia każdej z nich była 1600 razy większa niż bomby zrzuconej na Hiroszimę (choć niektórzy badacze podają, że była „jedynie” 250 razy większa). Jeden ładunek spadł na spadochronie i nie uległ zniszczeniu, drugi (częściowo) utonął w bagnie, strzeżonym dziś przez wojsko. Czy „zagubione” bomby mogą wpaść w niepowołane ręce? „Byłoby trudno komukolwiek innemu odzyskać ładunki, jeśli my nie potrafiliśmy ich odnaleźć” – powiedział stacji BBC William H. Chambers, były konstruktor broni nuklearnej w laboratorium Los Alamos.

 

Dereka Duke’a te argumenty nie przekonują. Podpułkownik obawia się ludzi tak samo jak sił przyrody. Niepożądane osoby, np. islamscy ekstremiści, mogą wykorzystać ładunek atomowy do przeprowadzenia zamachu. „Wszystko może się w przyszłości wydarzyć. Może kiedyś terroryści wynajdą nową technologię, która pozwoli im zrobić z bombą to, co zechcą?” – zastanawia się Derek Duke i dodaje, że przed 11 września 2001 r. nikt nie wyobrażał sobie podobnego zamachu.

 

Po atakach na WTC i Pentagon nuklearna teoria spisku rozpaliła umysły wielu Amerykanów. O tym, jak wielki jest w USA lęk przed atomowym atakiem terrorystycznym, pokazuje przykład repliki bomby atomowej „Little Boy”, zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki. Eksperci od bezpieczeństwa kazali usunąć ją z muzeum przy Narodowym Laboratorium w Los Alamos w obawie, że atrapa może posłużyć terrorystom za wzór. Przejęcie „zagubionych” bomb wydaje się mało prawdopodobne, ale groźba radioaktywnego skażenia jest realna. Przekonali się o tym mieszkańcy Palomares na andaluzyjskim wybrzeżu, gdzie ponad 40 lat po katastrofie bombowca odkryto zanieczyszczoną glebę.

 

WAKACJE Z BOMBĄ

Tadeusz Witold Szulc zjawił się w Palomares dzień po katastrofie. W miejscowej restauracji przysłuchiwał się rozmowie hiszpańskich dziennikarzy i miejscowych chłopów. Wszyscy mówili o tym, jak poprzedniego dnia amerykański bombowiec B-52 zderzył się podczas tankowania w powietrzu z latającą cysterną KC-135. Zginęła cała załoga cysterny, kilku lotnikom udało się katapultować z bombowca. Samolot przełamał się w powietrzu i wypadły z niego bomby. Zadziałał system spowalniający. Trzy pociski na spadochronach spadły na pola, jeden zatonął w morzu. Szulc wiedział już o tym wszystkim z gazet kontrolowanych przez reżim generała Franco. Dopił kawę i wyszedł na ulicę. Był 18 stycznia 1966 r.

 

Urodzony w Warszawie Tadeusz Szulc pracował dla „New York Timesa”. „Tad” był wcześniej korespondentem dziennika w Europie Wschodniej i Ameryce Łacińskiej. W kwietniu 1961 r. jako pierwszy informował świat o planowanej inwazji w Zatoce Świń. Miał doświadczenie reporterskie i przeczucie, że w Palomares dzieje się coś wyjątkowego. Drogą wśród plantacji pomidorów poszedł tam, gdzie upadły bomby. Amerykańskie wojsko nie wpuszczało dziennikarzy i przeganiało właścicieli upraw. Szulc był świadkiem, jak jeden z rolników wdał się w kłótnię z amerykańskim żołnierzem. Wojskowy nie znał hiszpańskiego i nieopatrznie poprosił kręcącego się opodal reportera, by ten powiedział rolnikowi, że teren jest zamknięty z powodu radioaktywnego skażenia. Szulc przetłumaczył zdanie Hiszpanowi. Następnego dnia informację o skażeniu w Palomares podał na pierwszej stronie „New York Times”.

 

Departament Stanu był zmuszony przyznać, że na pokładzie B-52 znajdowały się bomby atomowe. Część ładunków konwencjonalnych eksplodowała i pluton skaził 200 ha ziemi uprawnej. Amerykanie wywozili do utylizacji w USA prawie półtora tysiąca ton gleby, zapewniając równocześnie o braku promieniowania. Ale kłamstwo ma krótkie nogi. W 2004 r. w okolicy Palomares odnotowano zwiększoną wartość promieniowania radioaktywnego. Rok temu hiszpańskie władze zlokalizowały dwa doły ze skażoną ziemią. Amerykanie zobowiązali się usunąć ją do końca 2009 r.

 

Organizacja Greenpeace nie wierzy w to, co twierdzą przedstawiciele Pentagonu. We wstępie do opublikowanej w 1996 roku listy wypadków (Nuclear Weapons Accidents Briefing Paper, 1950–1993) ekolodzy piszą o 380 incydentach z udziałem broni nuklearnej, które przytrafiły się tylko siłom morskim USA! Amerykańska armia pilnie strzeże informacji, ale jeszcze większą niewiadomą jest Rosja. Główny rywal USA w atomowym wyścigu zbrojeń miał z pewnością swoje „Broken arrow”. Greenpeace wymienia kilkadziesiąt wypadków z udziałem radzieckich atomowych łodzi podwodnych. Według wyliczeń ekologów flota wojenna ZSRR mogła „zagubić” nawet 44 ładunki nuklearne. Mając na uwadze niechęć Kremla do otwierania archiwów, nieprędko uda się zweryfikować tę liczbę. Dodatkowo klimat polityczny nie sprzyja aktywności dziennikarzy oraz ludzi takich jak podpułkownik Derek Duke, którzy mówią głośno o sprawach niewygodnych władzy.

Marcin Rogoziński

Dziennikarz, publicysta, tłumacz.

 

Artykuł pochodzi z www.focus.pl

 

 

www.o2.pl | Piątek [15.05.2009, 09:14] 2 źródła

"KRAJE ARABSKIE TO TYKAJĄCA BOMBA ATOMOWA"

Ostrzega laureat pokojowego Nobla Mohamed El Baradei.

Jeśli największe mocarstwa świata nie podejmą działań prewencyjnych, liczba głowic atomowych na świecie zwiększy się nawet dwukrotnie w ciągu najbliższych kilku lat - ostrzega Mohamed El Baradei, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2005 roku.

Noblista dodał, że działania prewencyjne sił pokojowych powinny uwzględnić szczególnie region Bliskiego Wschodu.

Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (Nuclear Non-Proliferation Treaty) nie ma tam żadnego znaczenia. Te tereny to tykająca bomba atomowa, bo właśnie tam działa najwięcej organizacji terrorystycznych. Szczególne niebezpieczeństwo dla świata stanowią talibowie w Pakistanie - oskarża El Baradei. | AB

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [13.08.2009, 08:08] 4 źródła, 1 wideo

TERRORYŚCI CHCĄ UKRAŚĆ BOMBĘ ATOMOWĄ (WIDEO)

Atakują bazy nuklearne w Pakistanie.

Talibowie i Al-Kaida atakują bazy wojenne, w których przechowywane są arsenały atomowe.

W ciągu ostatnich dwóch lat talibowie i Al-Kaida co najmniej trzy razy atakowali obiekty atomowe w Pakistanie. Ryzyko, że arsenały atomowe lub technologie trafią w ręce terrorystów, jest rzeczywiste - twierdzi prof. Shaun Gregory z Ośrodka Badań nad Bezpieczeństwem Pakistanu.

Partyzanci zaatakowali bazę wojskową w Sargodha, gdzie znajdują się magazyny materiałów nuklearnych, a zamachowiec-samobójca wysadził się przed bramą do bazy lotniczej w Kamrze. Do serii zamachów samobójczych doszło również przed wejściem do bazy wojskowej w Wah - pisze "Gazeta Wyborcza".

Eksperci przypominają, że pakistańskie bazy atomowe znajdują się na terenie kontrolowanym dziś przez talibów, a wielu pakistańskich wojskowych jest wrogo nastawionych do wszystkiego co zachodnie.

Pakistan może posiadać około 60 głowic nuklearnych. Strzeże ich ok. 10 tys. żołnierzy. | TM

 

 

WRESZCIE LIKWIDACJA ARSENAŁU BRONI JĄDROWEJ?

 

 www.o2.pl | Środa [10.06.2009, 20:56] 1 źródło

PUTIN ZLIKWIDUJE ARSENAŁ BRONI JĄDROWEJ

Jeśli inne państwa tak zrobią...

Premier Rosji, Władimir Putin stwierdził, że jego kraj jest gotów zrezygnować z posiadania broni jądrowej, jeżeli to samo uczynią też inne posiadające ją państwa. Słowa te padły podczas spotkania z szefem niemieckiej dyplomacji - donosi telewizja Fox News.

Rosja i Stany Zjednoczone zgodziły się już wcześniej spisać szkic nowego traktatu redukującego posiadany arsenał.

Jeżeli ci, którzy bombę stworzyli i użyli jej, są gotowi ją porzucić, podobnie jak inne potęgi nuklearne posiadające broń jawnie i niejawnie, chętnie się przyłączymy - stwierdził Putin.

Zerowy arsenał to nie utopia, to temat, którym zajmą się seniorzy amerykańskiej dyplomacji, a także i niemieccy, i polscy politycy - dodał szef niemieckiego MSZ, Frank-Walter Steinmeier. | JS

 

 

NIE DA SIĘ ROZWIĄZAĆ PROBLEMÓW ROZŁĄCZNIE

Samo usunięcie arsenału jakiejkolwiek broni nie usunie niebezpieczeństwa, a nawet w niektórych sytuacjach może je pogorszyć. Stąd trzeba zakończyć realizowanie utopi!!!; rozwiązać m.in.: problem przeludnienia, zakończyć rabunek, marnotrawienie surowców mineralnych i innych zasobów; skażanie, trucie, trzeba wprowadzić selekcję pozytywną. Itp., itd. (...) WRESZCIE, PIERWSZY RAZ W HISTORII LUDZKOŚCI ZASTOSOWAĆ RACJONALNE PRAWA!!!; URATOWAĆ NASZ ŚWIAT (co jeszcze można)!!!

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła | Wtorek [02.02.2010, 09:20]

ANTYNUKLEARNY APEL SIKORSKIEGO W "THE NEW YORK TIMES"

Minister apeluje do USA i Rosji o redukcję arsenałów.

Artykuł wspólnego autorstwa szefów dyplomacji Polski i Szwecji, Carla Bildta, trafił do najnowszego wydania amerykańskiego dziennika.

Ministrowie wyrażają nadzieję, że wkrótce podpisane zostanie porozumienie między USA a Rosją w sprawie dalszej redukcji ilości głowic taktycznych rozmieszczonych w Europie - donosi gazeta.pl.

Szwecja i Polska mają, ich zdaniem, większe powody by bać się amerykańskich i rosyjskich głowic w Europie niż każde z mocarstw arsenału przeciwnika.

Ład i pokój w Europie może zapewnić jedynie ich całkowite usunięcie - piszą obaj szefowie dyplomacji.

Tekst przedrukowała także siostrzana gazeta NYT, "The International Herald Tribune". | JS

 

13. O BEZPIECZNEJ, EKOLOGICZNEJ, TANIEJ ENERGETYCE NUKLEARNEJ...

 http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=183&postdays=0&postorder=asc&start=30

 

 

 

 

 

 

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [24.08.2009, 14:15] 1 źródło

DLACZEGO TALIBOWIE NAPRAWDĘ WALCZĄ

Nie chodzi o Allaha.

Dla wielu Afgańczyków walka z zagranicznymi żołnierzami jest sposobem na utrzymanie rodziny.

Terrorysta dostaje od 300 do 600 dolarów miesięcznie - ustaliły włoskie służby wywiadowcze.

Za atak samobójczy talibowie płacą nawet 1500 dolarów. Rodzina zamachowca może też liczyć dodatkowe wsparcie.

W porównaniu do oferty wojsk rządowych, wstęp w szeregi talibów jest naprawdę opłacalny. Państwowe służby mundurowe oferują żołd w wysokości zaledwie 100 dolarów. Podobnie zarabiają nauczyciele, nieco lepiej lekarze.

Należy zaproponować alternatywę tym bojownikom, którzy walczą z wojskami innych krajów nie z powodów ideologicznych, lecz wyłącznie ekonomicznych - uważa generał Rosario Castellano z dowództwa włoskich sił w Afganistanie. | BW

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [15.08.2009, 13:49] 2 źródła

WOJNĘ Z TERRORYZMEM DA SIĘ... KUPIĆ

Eksperci: to najtańszy sposób na zakończenie afgańskiej operacji.

Wojna w Afganistanie kosztuje USA 4 mld dolarów miesięcznie i nie wiadomo kiedy się zakończy - pisze "Time".

Zdaniem wielu ekspertów walka z talibami jest po prostu nieopłacalna. Dlaczego zatem ich nie... przekupić?

Trzeba zaufać matematyce. Bojownicy zarabiają 10 dolarów dziennie. Obecnie walczy ich około 10-15 tys. Nawet gdy zapłacimy im dwa razy więcej, będzie to nas kosztować tylko 300 tysięcy dolarów dziennie - twierdzą amerykańscy analitycy. To mniej niż 1 procent obecnych kosztów działań wojennych.

Eksperci szacują, że tylko 5 procent bojowników walczy dla idei. Dla 70 procent z nich wojna to wyłącznie sposób na zarabianie pieniędzy.

Stany Zjednoczone mogłyby kupić tę wojnę za mniejsze pieniądze  niż wydają na utrzymanie bazy w Bagram - twierdzi jeden z analityków.

Podobną strategię Waszyngton zastosował w Iraku, płacąc 100 tysiącom sunnickich rebeliantów po 300 dolarów miesięcznie. | TM

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [09.12.2009, 22:36] 1 źródło

ILE ZARABIA TERRORYSTA?

Pieniądz ma być nową bronią w Afganistanie.

Dwa najważniejsze cele Stanów Zjednoczonych w Afganistanie to utworzenie silnych afgańskich służb bezpieczeństwa i przekonanie talibów do złożenia broni. Zdaniem amerykańskiego sekretarza stanu Roberta Gatesa w realizacji obu tych celów mogą pomóc tylko pieniądze - informuje CNN.

To właśnie finanse są przyczyną kłopotów afgańskiego rządu z naborem ochotników do służby w policji w wojsku. Talibowie są po prostu lepiej opłacani niż mundurowi, dlatego mężczyźni z Afganistanu wolą zostać terrorystami.

Dlatego konieczne jest podniesienie pensji dla policjantów i żołnierzy oraz wprowadzenie systemu premii. Udało nam się ustalić, że przeciętny talib zarabia równowartość około 300 dolarów miesięcznie - mówi dowódca sił USA w Afganistanie gen. Stanley McChrystal. | AJ