[Ostatnia aktualizacja: 03.2014 r.]
Sytuacja
jednostek, społeczeństw, państw, cywilizacji, ludzkości, jest wprost
proporcjonalna do tworzonego, wykorzystywanego potencjału...
Umysły
normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności...
Każdy bodziec,
oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o
naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te
ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły
predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich
wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność,
izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co
sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.
To odczuwanie i
realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami
obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!
Nie można nie odbierać
przekazu, nie analizować, nie
interpretować, nie rozumieć, nie przyswajać, nie kodować sobie czyjegoś stanu,
intencji, nie rozpoznawać czy jest to przekaz dla mnie (pozytywny, negatywny,
inf. o zagrożeniu). A prawie wszyscy przekazują to, co jest efektem tego, co
sami odebrali, jest więc to kodowane... Więc powstaje efekt lawiny. Może on być
pozytywny bądź negatywny.
Normalnym, pozytywnym, konstruktywnym, prawym, ludziom
PRZEKAZ, INNA DZIAŁALNOŚĆ SŁUŻY OSIĄGANIU POZYTYWNYCH EFEKTÓW. Ludziom
upośledzonym psychicznie, niedorozwiniętym, ułomnym umysłowo, nienormalnym,
chorym, szkodliwym, destrukcyjnym przekaz, inna działalność służy do osiągania
negatywnych efektów, szkodzenia, niszczenia.
JESTEŚMY LUDŹMI, istotami
żywymi, WIĘC BODŹCE ODBIERAMY PO LUDZKU, jak istoty żywe...
Więc całkiem inaczej
reagujemy na dźwięki nie do uniknięcia, a odmiennie na dźwięki do uniknięcia.
I, odpowiednio, na dźwięki, hałasy mechaniczne, i na dźwięki, hałasy wydawane,
powodowane przez ludzi, zwierzęta. I tak samo na wynikłe z konieczności, a
wynikłe z bezmyślności, złośliwości, psychopatii, nienormalności!
Irracjonalne
hałasy, dźwięki, treści przekazu, w tym powtarzactwo, odpowiednio, powodują myślenie, skupianie na nich, ich przyczynie,
sytuacji, uwagi, irytują, wywołują złość, powodują stres, uwrażliwiają,
przyczyniają się do urazów, uszkadzania psychiki, chorób, powodują m.in.
nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca, stany zmęczenia,
wyczerpania psychicznego, fizycznego, depresji; utrudniają koncentrację,
zmniejszają efektywność działań, pogarszają wydajność pracy, przyczyniają się
do marnowania czasu, ogłupiania, obniżania potencjału, wydatków, problemów,
strat, powodują śmierć (bezpośrednio np. z powodu zawału serca, a pośrednio z
powodu wywołanych, spowodowanych chorób, wypadków spowodowanych wyczerpaniem
psychicznym, fizycznym)! A takie, w dodatku wszechstronne szkodliwe,
postępowanie demoralizuje, wypacza, jest przyczyną naśladownictwa, tego
rozpowszechniania! W takich warunkach b. trudne, a często niemożliwe jest
powstawanie umysłów wybitnych, konstruktywnych inicjatyw (myślenie, życie toczy
się wokół osobników destrukcyjnie aktywnych, problemów przez nich wywoływanych,
prób tego odreagowywania, odpoczynku, leczenia).
To,
jak się zachowujemy wynika z naśladownictwa (jeśli ktoś wychowywałby się wśród
zwierząt, to naśladowałby zwierzęta)(przykładowo
powtarzactwo wynika z naśladowania przekazu z mediów (podawanie w kółko nazwy
stacji, programu, emisja tzw. reklam, itp.), a te media naśladują jeszcze inne,
wcześniej tak postępujące, a w efekcie powtarzactwem zajmują/zajmowali się
pracownicy hipermarketów w kółko życząc przyjemnych/udanych zakupów, zajmują
się tym pracownicy dworców kolejowych w kółko życząc przyjemnej podróży, w pojazdach
transportu zbiorowego w kółko podaje się przez głośniki nazwy przystanków, przy
przejściach dla pieszych zaczynają być montowane automaty w kółko inf. jakie
światło jest włączone, coraz więcej przebojów muzycznych składa się z
powtarzania niewielkiej liczby słów, coraz powszechniej przymusza się do
odbioru przekazu z stacji radiowych, telewizyjnych, by jak najwięcej osób było
poddanych oddziaływaniu m.in. powtarzactwa, bo... coraz powszechniej przymusza
się do odbioru przekazu z stacji radiowych, telewizyjnych, itp., ITD...).
Nieświadome szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania,
nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego,
debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba
powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, jest objawem choroby
psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; szkodliwe, złe
jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest
postępowaniem nienormalnym, złym, jest dowodem anormalności, a że to nie osoba
szkodząca, tylko ofiara jest winna, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania,
czyli choroby umysłowej!
Degeneracja
gatunku skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale,
względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach,
wysokim potencjale...
Takie, o tym podłożu
negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa, generują
mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! – Oto
kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej – osób
zajmujących się prokreacją...
Wysokie walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania,
wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed
im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!
Dbajmy o
siebie m.in. dbając o innych (...).
Inteligentni,
normalni, mądrzy, rozsądni, wrażliwi, etyczni, ludzie są wstanie przewidzieć
skutki postępowania; wyciągają
rozsądne, konstruktywne, całościowo przemyślane, wnioski, i jeśli coś czynią,
to po to, by osiągnąć tego pozytywne, a nie negatywne efekty.
„To moja sprawa, czy i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie
miało, m.in. zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty,
trujący się, demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego
następnych (przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak
doprowadził...), »inni«; społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne,
pośrednio, bezpośrednio złe...
ZASTANÓW
SIĘ, JAKI JEST TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ;
RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.
Dzisiaj Ty nie
przejmujesz się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność,
nieczułość, pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś
destrukcyjnie uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych
osób, psychikę, wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym
postępowaniem; degradujesz, degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał,
uczysz takiego postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia,
zdrowia, intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w
sposób nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję),
szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie
przejmuje się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani
niczym »»» po pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...
Dzięki temu
co robisz, czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz
więc tracić bądź zyskiwać.
„Taki już los. Tacy są ludzie”.
Totalnym
błędem w ocenianiu ludzi jest nierozróżnialnie, uogólnianie, rozpraszanie
odpowiedzialności na wszystkich, czyli na „nikogo”.
Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym,
anormalnym świecie, co skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem, upośledzanie umysłów,
demoralizowaniem - jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów
działań, identyfikowania osobników...
Kolejnym
problemem jest brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość
psychopatów, debili uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie,
a to inni są nienormalni, głupi, źli...).
Są osobniki, z których
strony jakiekolwiek interesowanie się jest horrorem dla ich ofiar, wystarczy
np. że wzrokiem...
PO CZYM ROZPOZNAĆ
PSYCHOPATĘ/KĘ – PO:
- po traktowaniu ludzi, jak
niewolników, półniewolników, którzy powinni się z nimi zadawać, ich słuchać,
być im podporządkowani, posłuszni, pozbawione praw przedmioty, mające służyć
zaspokajaniu ich potrzeb,
- po tłumaczeniu spraw na
odwrót,
- interesowaniu się osobami,
które tego sobie nie życzą, czego objawem jest m.in. przyglądanie, gapienie
się, napastowanie wzrokiem,
- mimice, która także służy
do ułatwiania destrukcyjnej działalności – przed osobami, które nie podlegają
ich bezpośrednim wpływom, nie są ich podwładnymi, od nich uzależnionymi, w tym
by nie mieli obaw przed tym, by się nimi stać, będą udawać, że są aniołkami, a
dla im podległych wzrok służy do straszenia, na niego uwrażliwiania i
wywoływania nim podporządkowywania się,
- truciu, eksponowaniu tego,
degenerowaniu siebie, innych, uczeniu tego innych (m.in. nikotynizmu,
alkoholizmu, narkomani), wydawaniu, powodowaniu irracjonalnych dźwięków,
powtarzactwie (jakiegoś słowa, tekstu, np. pytania, przezwiska), hałasów,
przymuszaniu do odbioru przekazu, np. z radia, telewizji – takim zwracaniu,
koncentrowaniu, skupianiu na swoim zachowaniu, postępowaniu, działaniach/na
sobie uwagi,
- destrukcyjnej aktywności, w
tym takim uporze,
- przypisywaniu swoich
negatywnych cech ofierze, w tym złośliwości, agresji, choroby, nienormalności,
winy, zła,
- krytykanctwie, w tym za
obronę siebie, innych (co jest nazywane przez nich na odwrót: atakowaniem...),
dbanie o siebie innych (co jest nazywane przez nich
nienormalnością)/konstruktywizm (który jest uważany przez nich za objaw
choroby),
- twierdzeniu, że nic nie
robi, on/a „tylko”..., że jest ofiarą swojej ofiary,
- gdy z tego co mówi,
postępowania wynika, że istnieją tylko psychopatyczne prawa – do: interesowania
się kim i jak chcą, negatywnego oddziaływania, zachowania, postępowania,
działania, szkodzenia, niszczenia, pogrążania (inne nie istnieją, bądź są
głupie, nienormalne, złe), że ich ofiary nie mają żadnych praw (w tym do
ochrony swojego samopoczucia, walorów, potencjału, do myślenia i zajmowania się
swoimi sprawami, do zdrowia, rozwoju, pozytywnych relacji z innymi, do radości,
wysokiej jakości życia, do normalności), a próby egzekwowania swoich praw ze
strony ofiar są dowodem ich choroby, nienormalności, agresji, winy, zła, a
gdzie jest wina, zło, musi być kara. Więc ofiara nie ma prawa m.in. do
decydowania czy, a jeśli to z kim, w jakim stopniu się zadaje, decydować o
swoim losie, od tego jest psychopata,
- że zajmuje się
„naprawianiem, leczeniem” swojej ofiary, gdy jej nie odpowiada interesowanie
się, towarzystwo psychopaty/ki, jego/jej zachowanie, postępowanie, działania,
- testowaniu ofiary: co jej
szkodzi, celem powtarzania, kumulowania najskuteczniejszych negatywnych
działań,
- twierdzeniu, że widoczne u
ofiary negatywne efekty działań psychopaty/ki są dowodem choroby,
nienormalności ofiary, i kontynuowaniu swoich pogrążających działań, twierdząc,
że takie postępowanie jest słuszne, bo uwidacznia chorobę, nienormalność
ofiary, a jak nie ma jeszcze widocznych objawów, to swymi działaniami trzeba je
uwidocznić, by to ofiara okazywała się chora, nienormalna i w wyniku
uwrażliwienia, regularnego pobudzania, krzywdzenia, szkodzenia, pogrążania,
agresywna, a dzięki temu winna,
- braku wyrzutów sumienia,
poczucia winy,
-
cieszeniu się, zadowoleniu z swoich osiągnięć względem ofiary,
-
I jeszcze jedno. B. często psychopaci udają debili, ludzi upośledzonych,
chorych psychicznie, by pod pretekstem „niezrozumienia” skutków, konsekwencji
swojego zachowania, postępowania, działań, „nienormalności” i w ten sposób
zapewniać sobie bezkarność, by zaspokajać, realizować swoje antyspołeczne,
antyludzkie potrzeby...
Jak normalni ludzie stają
się psychopatami, a to wpływa na ich geny, więc jest przekazywane potomstwu –
gdy:
- są tego opowiadaniami
uczeni,
- obserwując zachowanie,
postępowanie, działania osobników psychopatycznych, dochodzi do tego kodowania
w ich umyśle, uczenia się,
- są bezpośrednio wystawieni
na oddziaływanie osobnika/ów psychopatycznych: mimiczne, w tym wzrokowe,
werbalne, w tym intonacją głosu, formą, treścią przekazu, ich emanację,
afirmację, to dochodzi do kodowania w swoim umyśle, a za jego pośrednictwem
psychiki, składników jego/j/ich osobowości, synchronizacji swojego z jego/j/ich
umysłem,
- biorą udział w takim
zachowaniu, postępowaniu, działaniach,
- stresowani, dręczeni,
niszczeni przez psychopatę, pojawiają się u nich myśli, plany odwetu, mają mse
ich realizacje – gdy zostali doprowadzeni do stanu wykazywania się
okrucieństwem.
Z tych powodów, w tym w efekcie niszczenia ludzi o wysokim
pozytywnym potencjale, wartościowych przez psychopatów/ki, oraz z braku
pozytywnej/z powodu negatywnej selekcji prokreacyjnej ma mse efekt negatywnej lawiny,
czyli osobników o niskim, szkodliwym, destrukcyjnym potencjale przybywa (trzeba
też dodać debili/ki wykazujący się biernością czy współpracujący z
psychopatami, za co są przez nich zostawiani w spokoju, nagradzani)!!
Wszystko co myślimy,
robimy, przeżywamy nami kieruje, nas motywuje, kształtuje; nasze działania, ścieżka życiowa, mogą być pozytywne,
bądź negatywne, w tym mimo negatywnych przeżyć, które mogą nas zmobilizować.
Jednak szkoda, że tak wiele czasu, inwencji, środków trzeba przeznaczać na skutki
i zapobieganie destrukcyjnym działaniom innych.
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Poniedziałek [26.04.2010, 20:23]
SĄSIAD STUKA I KRZYCZY?
ZNOSIMY TO W MILCZENIU
Wielu nie decyduje się
na interwencję.
Co najmniej 3 miliony
Brytyjczyków cierpią z powodu hałasu dobiegającego zza ściany, ale prawie 40
proc. nie podejmuje żadnych działań, żeby uciszyć uciążliwego sąsiada - donosi
„The Independent”. Najbardziej przeszkadza im głośna rozmowa i krzyki -
wskazało tak 58 proc. pytanych w sondażu kancelarii prawnej Which?. 40 proc.
badanych denerwuje najbardziej zbyt głośna muzyka lub telewizor.
Jedna czwarta dostaje
"białej gorączki" kiedy sąsiad trzaska drzwiami, a 15 proc.
przeszkadzają regularne imprezy. 3 proc. wskazało, że budzą ich krzyki sąsiadów
pochłoniętych ognistym seksem.
Ankietowali wskazywali
także, że uciążliwe jest dla nich wiercenie w ścianach przez sąsiadów,
szczekanie psa, gra na instrumentach oraz odbijanie piłki przez dzieci - dodaje
dziennik.
Ponad połowa badanych
narzeka na brak snu, inni mówią o rozdrażnieniu i stresie. 10 proc. twierdzi,
że uciążliwy sąsiad doprowadził ich do poważnych kłopotów zdrowotnych. 7 proc.
zdecydowało się na przeprowadzkę, żeby uniknąć hałasu.
Jednak tylko co czwarty
Brytyjczyk wzywa policję lub administrację, co trzeci stara się spokojnie
rozmawiać z sąsiadami. Aż 36 proc. nie robi nic - zauważa "The Daily
Telegraph". | AJ
[Proszę też zwrócić uwagę
na to, kto kogo, i do czego przymusza: czy np. naukowcy, wynalazcy,
inżynierowie, pisarze, redaktorzy, zapoznający się z wartościowymi materiałami,
itp.; intelektualiści, twórcy, uczący się, ludzie normalni przymuszają do
czytania, oglądania (słuchania...) swoich prac, dzieł; plonów działalności, czy
to psychopaci, debile; kanalie przymuszają, m.in. ich, do słuchania m.in.:
„hau!!!, hau!!!, hau!!!... Raaadiooo Zeeet!... Pierwsze źródło wiadomości...
Kup ten rewelacyjny proszek!... W TVN!... hau!!!, hau!!!, hau!!!... Raaadiooo
Zeeet!... Pierwsze źródło wiadomości... W TVN!... Ciesz się... hau!!!, hau!!!,
hau!!!... ćwir!!, ćwir!!, ćwir!!... Ciesz się!... Bądź sobą!... Raaadiooo
Zeeet!... Pierwsze źródło wiadomości... hau!!!, hau!!!..., hau!!!...
uuuchuuuchuchu, uuuchuuuchuchu, uuuchuuuchuchu... fiju!, fiju!, fiju!...” Itp.,
itd... Sami są psychopatami, debilami; kanaliami no to inni też mają się tacy
stać... Oto kolejne plony (w tym w postaci takich produkcji w środkach
przekazu...) braku selekcji pozytywnej, selekcji negatywnej; rodzenia,
tworzenia takich osobników... – red.]
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Czwartek [07.01.2010, 15:47] 3 źródła
TU ZA PUNKTY KARNE
EKSMITUJĄ Z MIESZKAŃ
Lokatorzy karani są
za plucie i hazard.
Eksmisje za plucie w
miejscach publicznych, hałasowanie i uprawianie hazardu grożą Chińczykom,
którzy zajmującym mieszkania finansowane przez rząd.
Na czarnej liście Guangzhou
Land and House Management Bureau znalazło się 20 występków, za które lokatorzy
otrzymują punkty karne. Po przekroczeniu 20 punktów muszą opuścić mieszkanie.
Za plucie przyznawane są 3
punkty karne, za zaśmiecanie 5, za wyrzucanie rzeczy przez okno i nie płacenie
czynszu przez trzy miesiące 7 punktów.
Plucie w miejscach
publicznych jest w tym kraju bardzo powszechne. Chińczycy nie chcą zrezygnować
z tego zwyczaju pomimo kampanii przekonywujących ich, że jest to niezdrowe -
pisze Reuters.
Chińscy internauci uznali
nowy pomysł władz za „dyskryminację ubogich”. | TM
http://nathanel.nowyekran.pl/post/81928,orwellowski-swiat-to-male-piwko-bedzie-gorzej
| 05.12.2012
ORWELLOWSKI
ŚWIAT TO MAŁE „PIWKO”. BĘDZIE GORZEJ
Amsterdam
będzie tworzył „wioski dla szumowin”. Jeśli zostaniesz uznany za społecznego
intruza , wylądujesz poza miastem, w baraku mając minimum warunków do życia i
pod policyjnym nadzorem.
Stany
Zjednoczone Socjalistycznej Europy prześcigają się w pomysłach jak umilić życie
swoim obywatelom.
Amsterdam zamierza tworzyć „Wioski Szumowin” dla
nieznośnych sąsiadów i lokatorów, którzy nie lubią podporządkowywać się
socjalnym wymogom środowiska. Będą oni eksmitowani z miasta i przesiedleni do
baraków czy barakowozów ulokowanych na przedmieściach wyposażonych w minimalnym
stopniu, za to pod stałym nadzorem policji.
Holenderska
stolica juz ma specjalne „grupy uderzeniowe” miejskich urzędników, które
wyszukują osobniki „nieprzystosowane społecznie” i wysyłają ich na półroczne
kursy dobrego zachowania.
Myśmy
już mieli w PRL-u podobne wynalazki: trójki klasowe, potem grupy
milicyjno-robotnicze, a w stanie wojennym wychowywaniem obywateli zajmowali się
komisarze. A propos czy w Unii nie ma Komisarzy?
Osobniki
(rodziny, lokatorzy), które mimo wszystko nie wykazują postępów wychowawczych
lub odmówią udziału w „szkoleniu” zostaną przymusowo wyeksmitowane i pozostaną
bezdomni.
Mayor
Amsterdamu Eberhard van der Laan, przygotował plan za £810,000 by zaradzić na 13,000 skarg jakie napływają
na nieznośnych sąsiadów . Dotychczasowa praktyka dowodzi, że to prawomyślni,
porządni mieszkańcy dostosowywali się do rozwydrzonych sąsiadów.
„Taki
świat jest postawiony do góry nogami” - stwierdził Mayor i postanowił to
zmienić.
Projekt
przewiduje uruchomienie specjalnej „gorącej linii” umożliwiającej poszkodowanym
przez sąsiadów składanie doniesień do władzy.
Dla
„winnych” zbudowane zostaną karne osiedla, gdzie będzie się osadzać
sprawiających kłopoty.
Recydywiści
będą siłą usuwani z miejsc zamieszkania (zakłócania) i skoncentrowani w jednym
miejscu. Pomysł ten nosi roboczą nazwę „śmieci trzeba trzymać razem”.
Władza
unika nazywanie tego „karnymi obozami”, raczej podkreślając, że to specjalne
osadnictwo ma wymusić dobre zachowanie.
Amsterdam
znany jest ze swej tolerancji, ale dotyczy to prostytucji i narkomanii.
Natomiast trudno zdefiniować jakim kryteriom podlegać będzie penalizowane
„niedostosowanie społeczne”. Czy głośno podkreślająca przeżywanie orgazmu
naćpana prostytutka będzie tolerowana czy nie.
Już
jest ten program eksperymentalnie realizowany, Przystosowano do zamieszkania 10
transportowych kontenerów, do których zasiedla się winowajców i żyją tam pod
całodobowym nadzorem policji i pracowników socjalnych.
Zgodnie
z nowymi przepisami poszkodowani mieszkańcy nie muszą się przeprowadzać w
spokojniejsze rejony. To awanturnicy mają być eksmitowani do kontenerów lub
baraków.
Holenderska
gazeta Parool ( nie macie czasem jakiegoś skojarzenia?) zauważa, że nie jest to
nic nowego pod słońcem. Już w 19-tym wieku dokuczliwi mieszkańcy byli
wysiedlani do miejscowości Drenthe i Overijssel położonych na obrzeżach
Amsterdamu.
Program
jest bądź co bądź nieco kontrowersyjny. Jakie są Wasze opinie?
PS.
Mamy
w naszym polskim domu takie hałaśliwe, upierdliwe hałastry. Jedna nawet rządzi.
POparłbym ten pomysł, gdyby się tego badziewia udało nam pozbyć...
[Biedaczyska!
– to łone nie mogom już sobie pobawić się do 2-4-tej w nocy?! – Po co dzieci,
młodzież, lekarze, aptekarze, kierowcy, policjanci, sędziowie, itp. mają spać?!
Nie można być takim egoistą, kiedy niepracujące lumpy chcom sobie wydawać
pieniądze z zasiłków na alkohol, pośpiewać, posłuchać muzyki, i nauczyć tego
swoje, oczywiście nieśpiące w tym czasie, dzieci! A może i pieseczki nie mogą
sobie wyć i szczekać do woli, bo jacyś egoistyczni ludzie nie chcą mieć
uszkadzanej psychiki, wariować, za to chcą po nocnej zmianie spać, czy uczyć
się, chorują, chcieliby odpocząć po pracy?! A przy okazji. Po to są trawniki,
piaskownice, chodniki, by psy miały gdzie srać, a ludzie, w tym dzieci, po czym
chodzić i w czym się babrać!
Tag
samo ptaszeczki w klatkach po to majom gardła, co by po ptasiemu wrzeszczeć, co
by wszystkie sonsiedzi słyszeli, i się nie nudzili!
Takoj
samo, po to siem zamieszcza telepiąnce siem od wiatru rury, dzwoneczki, co by
wszystkie sąsiedzi słuchali tego, co my uważamy za stosowne!
I
po to som łokna, co by pod niemi gwizdać i drzeć mordem, a łusy, co by niemi
tego słuchać, a własnom mordem trzymać na kłódkę, bo można dostać w ryj, jak
coś się nie podoba! I som jeszcze po to, oraz ławki, co by z nich łobserwować,
gapić się, spozierać na jinnych – ile chcemy i kiedy mamy ochotę, bo takie jezd
nasze prawo, w przeciwieństwie do jinnych, którzy nie majom żadnych praw!
A
piwnice som po to, co by w niech stukać (np. zrobić tam stolarnię, czy zakład
naprawczy).
Podobnie
z palaczami na klatkach schodowych – jakim prawem ktoś nie chce wdychać
wydmuchiwanej przez nich trucizny i nie mieć smrodu w swoim domu?!
Itp. itd... – red.]
Jest 5 głównych
źródeł/przyczyn nie rozwijania/obniżania potencjału:
- rodzina/relacje
rodzinne,*1
- sąsiedzi,*2
- RTV,*3
- degenerująca praca,*4
-
płeć gadasińska (zadawanie się z nimi wymusza potrzeba zaspokojenia seksu, a w
ich przypadku - zadawanie się z nami wymusza potrzeba gadulstwa)).*5
*1
Np. na tle materialnym: 5.
MIĘDZYPOKOLENIOWE KONTAKTY RODZINNE PROPOZYCJE WŁASNEGO, TANIEGO LOKUM
http://www.wolnyswiat.pl/5h3.html
Na
tle religijnym: 11a).
RACJONALNE MYŚLI, ANALIZY, WNIOSKI (kompentium mojego pisma www.wolnyswiat.pl )(cz. 2)
http://www.wolnyswiat.pl/11ah5.html
M.IN. O KATOLICKIEJ
ORGANIZACJI RELIGIJNEJ
http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html
*2
M.IN. ZACHOWANIA,
POSTĘPOWANIE, ZDROWIE
http://www.wolnyswiat.pl/15p1.html
ULOTKI
ZACHOWANIA...
http://www.wolnyswiat.pl/1u1.html
*3
WYPŁOCINOREKLAMOWY
ŚWIAT
http://www.wolnyswiat.pl/7h1.html
DO
OBRONY PRZED SŁUCHANIEM RTV
http://www.wolnyswiat.pl/8h1.html
WYPŁOCINY REKLAMOWE
http://www.wolnyswiat.pl/11h1.html
*4
(TZW.) PRACA...
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=120&postdays=0&postorder=asc&start=105
*5 SEKS, ZESTAW INF.
(ANTYNUDZIARSKI)(przed pierwszymi randkami...)
http://www.wolnyswiat.pl/1h5.html
01.2010 r.
(czwarty
od lewej w pierwszym rzędzie) (pierwszy od lewej w
ostatnim rzędzie)
(trzecia postać od lewej w drugim
rzędzie)
(pierwszy od prawej z tyłu)
(najstarszy
– na pozostałych zdjęciach, z wyjątkiem pierwszego z lewej w środkowym rzędzie)
W
Opolu, przed domem towarowym „Opolanin”
(pierwszy od prawej z tyłu) U kolegi na weselu
Bardzo
serdecznie pozdrawiam znajomych, kolegów, przyjaciół, w tym uwiecznionych na
tych zdjęciach, z tamtych czasów!
Warszawa
2002 r. (Życie z zbieractwa/sprzedaż klamotów – zdobyczy)[Pozdrawiam bardzo
sympatycznego turystę, z któregoś z państw ponownie powstałych po rozpadzie
ZSRR, któremu zawdzięczam te zdjęcia (jest na nich ze mną).]
Nazywam
się Piotr Kołodyński. Urodziłem się 17.10.1966 r. w Brzegu (woj. opolskie). Jestem
jedynakiem, którym zajmowała się samotnie (gdy ojciec popełnił samobójstwo) od
mojego 4 roku życia matka. Przez pierwsze 3-4 lata mieszkałem w Łubnianach,
następnie 3-4 lata w Łosiowie, później w Karłowicach, ale początek opisanych
poniżej zdarzeń na dobre zaczął się w Brzegu, gdzie zacząłem chodzić od 5 badź 6-tej
klasy do szkoły podstawowej nr 4, im. Komisji Edukacji Narodowej (wszystkie te miejscowości
znajdują się w woj. opolskim)
Tacy jak ja, nigdy nie powinni podlegać dotychczasowemu
systemowi edukacji, poza wykształceniem podstawowym, a i to nie w pełnym wymiarze,
podobnie nigdy nie powinniśmy zajmować się pracą zarobkową, jako taką (mieć
problemy egzystencjonalne). Za to powinniśmy zajmować się doskonaleniem się,
być wszechstronnie wspierani, chronieni, a nasze możliwości wszechstronnie -
pozytywnie - wykorzystywane.
Niestety, w moim przypadku, jak zwykle, wszystko było i jest
na odwrót...
Za wszystko należałoby, odpowiednio do zasług..., zapłacić (niestety
nie ma takiej możliwości (jak mogą zapłacić np. wiekowe kanalie (a część z nich
pewnie już nie żyje), za zniszczenie zdrowia, w tym psychiki; życia młodemu
człowiekowi...))
Opisałem
tylko część, w dodatku fragmentarycznie, najważniejsze, kluczowe przejścia z
mojego życia (a przymierzałem się do tego wiele lat, wiele razy...).
Jeżeli
jakaś psychopatyczna osoba tylko miała możliwość, to zajmowała się niszczeniem
mnie.
Cały
czas krytykanctwo, przyczepianie się wyszydzanie, przypisywanie głupoty,
nienormalności, zboczenia, choroby psychicznej, uprzedzanie do mnie innych; pod
każdym możliwym pretekstem szkodzenie mi, niszczenie mnie, bym zrównał się w
zachowaniu i wyglądzie, a jeszcze lepiej osiągnął niższy poziom od szkodzących,
niszczących, i żeby to wyglądało tak, że to ja jestem winny, a więc jeszcze
zły…
W
tym przekazując inf. innym, na co zostałem już uwrażliwiony przez poprzednich
osobników, na co już mnie on/a uwrażliwiła, by zająć się mną wszechstronnie, w
tym zbiorowo...
Za
każdym razem, gdy tylko w miarę doszedłem do siebie, to zaraz wzbudzało to zawiść,
agresję skierowaną przeciwko mnie jakiejś psychopatycznej kanalii, która
ponownie doprowadzała moją psychikę, a w efekcie i stan fizyczny organizmu do
ruiny, i tak w kółko (jak tylko dobrze się czuję, wyglądam, to natychmiast
spotyka mnie kara, chociażby w postaci napastowania mnie, masowo, zbiorowo, wzrokiem)!
Moje
całe dorosłe życie, to była jedna wielka ucieczka, najpierw przed
psychopatyczną, debilną matką i mieszkańcami miasta Brzeg, w wieku 17 lat do
Opola, gdzie mieszkałem w internatach, hotelu robotniczym, wynajmowałem pokój,
mieszkanie, a następnie przed takimi sąsiadami, gdy już miałem własne
mieszkanie, poprzez wielokrotne przeprowadzki, czekanie na uwolnienie się od
nich wszystkich – po zatarciu wszelkich śladów za sobą (chciałem nawet zmienić
nazwisko). Ale przed psychopatami-debilami; kanaliami nie da się uciec – bo są
wszędzie (więc tylko napatacza się na kolejnych)...
Jedyną, w dodatku b. odczuwalną „nagrodą” jaką codziennie otrzymuję za swoją społeczną
pracę, którą wykonuję od 2000 roku jako autor-redaktor:
-
www.wolnyswiat.pl - pismo niezależne (od 2000 r.)
-
www.racjonalnyrzad.pl - konstruktywna alternatywa dla realizowania utopii;
szkodzenia, niszczenia; destrukcji; pogrążania: RACJONALNY RZĄD,
-
www.pzepr.pl - PROEKO-energia, transport-BIZNES,
-
www.lcbw.pl - Ludzie Coraz Bardziej Wartościowi - wspieranie wartościowych ludzi i
ich pozytywne wykorzystywanie,
-
www.antyludzcy.pl - filmy i opisy takich osobników, celem ich
zdyscyplinowania,
-
www.jawnystatus.pl - (w założeniu) publiczne dostępny zbiór inf. o
potencjale, publicznych działaniach wszystkich ludzi, celem pozytywnej selekcji
do pełnienia ważnych funkcji w społeczeństwie, zajmowania ważnych stanowisk w
państwie.
jest kaszel na mój widok w wykonaniu
psychopatów i psychopatek (ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że czyniąc mi
krzywdę, czynią ją i sobie i innym, negatywnie kształtując swój i innych osób
wystawionych na takie oddziaływanie umysł, psychikę, że jednocześnie jeszcze
odstraszają od konstruktywnej działalności, w tym ze szkodą dla siebie, a więc
szkodzą wszystkim, i to w wielonasób (korzyści nie odnosi nikt))...
Abym każdego dnia przypominał sobie swoje przejścia życiowe, działania
psychopatów, psychopatek, celem zachowania ciągłości negatywnego pobudzenia,
stresu, bym był dołowany, by moje urazy były zwiększane, bym przechodził traumę,
odczuwał lęki, a więc bym był jeszcze bardziej uwrażliwiany, znerwicowany, by
pogarszać stan mojego zdrowia, by mi szkodzić, mnie pogrążać, bo tak im
podpowiada, każe anormalny, antyludzki, aspołeczny umysł, taka psychika...
PS
„WPROST” nr 29/2006 (1232): ŚMIERTELNY KASZEL Groźny krztusiec jest często mylony z
przeziębieniem lub grypą.
Dziś krztusiec powraca, i to na całym
kontynencie europejskim.
W Polsce w ciągu ostatnich ośmiu lat mimo masowych
szczepień liczba osób cierpiących na tę chorobę zwiększyła się aż
dziesięciokrotnie. Według Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, co roku
rejestruje się około 3 tys. zachorowań, ale rzeczywista liczba chorych jest
znacznie większa.
W Stanach Zjednoczonych co roku setki tysięcy
nastolatków i dorosłych chorują na tzw. słaby koklusz, zwykle rozpoznawany jako
zapalenie oskrzeli - wykazały badania Center for Disease Control w Atlancie. -
W ten sposób zarażeni krztuścem dorośli stają się rezerwuarem zarazków i
przenoszą je na dzieci, u których szczepionka przestała już działać - wyjaśnia
dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
Pałeczki bezdechu
Krztuścem, nazywanym także kokluszem, można się
zarazić drogą kropelkową lub przez kontakt z wydzielinami górnych dróg
oddechowych osoby zakażonej. Chorobę wywołują bakterie Bordetella pertussis,
znane jako pałeczki krztuśca.
Niebezpieczne szczepy
W Wielkiej Brytanii aż 40 proc. dzieci, które
zgłaszają się do lekarza z powodu uporczywego kaszlu, jest zarażonych krztuścem
mimo otrzymanych szczepień.
Nową szansą na ujarzmienie krztuśca może być
szczepionka dla dorosłych, która w Polsce ma się pojawić za pięć lat. - Zanim
będzie to możliwe, zarażone krztuścem osoby powinny być izolowane co najmniej
trzy tygodnie od pierwszego napadu kaszlu. Dzieci mogą się kontaktować z
rówieśnikami dopiero po ok. 4 tygodniach, kiedy całkowicie wyzdrowieją - mówi
dr Grzesiowski. Dzieci do 6. roku życia chore na krztusiec muszą przebywać w
szpitalu, ponieważ podczas napadu kaszlu często dochodzi u nich do zatrzymania
oddechu. Tymczasem wiele osób nie tylko nie przestrzega podstawowych zaleceń,
ale też próbuje leczyć uporczywy kaszel domowymi sposobami, sprzyjającymi
roznoszeniu zarazków.
Monika Florek-Moskal
http://dobrydietetyk.pl/czytelnia/248/pneumokoki/
PNEUMOKOKI
Drobnoustroje te występują
powszechnie i są bardzo niebezpieczne. Żaden inny patogen nie spowodował tylu
przypadków śmierci, co one. Pneumokoki (łacińska nazwa Streptococcus
pneumoniae), dawniej były określane dwoinkami lub diplokokami, z uwagi na
kształt przypominający płomień świecy. Najwięcej ich przebywa w drogach
oddechowych człowieka (noso-gardzieli). Łatwo się przenoszą z jednej osoby na
drugą drogą kropelkową. Wystarczy kichnąć lub zakasłać, szczególnie wtedy, gdy
na skutek grypy, zakażeń wirusowych, zapalenia oskrzeli mamy uszkodzony
nabłonek dróg oddechowych.
W Polsce nosicielami
pneumokoków jest około 20% dorosłych, 50% dzieci uczęszczających do przedszkola
i 64% wychowywanych w domach dziecka.
http://mojniemowlak.pl/zdrowie/czym-sa-pneumokoki.html
CZYM SĄ PNEUMOKOKI?
PNEUMOKOKI to chorobotwórcze
bakterie, dawniej zwane dwoinkami lub diplokokami. Są jednymi z najbardziej
zjadliwych, agresywnych i niebezpiecznych bakterii. Bardzo trudno je zwalczyć,
ponieważ posiadają specjalną otoczkę wielocukrową (z polisacharydów), która
chroni je przed układem odpornościowym i sprawia, że stają się dla niego
niewidoczne.
Dlatego właśnie w pierwszym
stadium zakażenia nie występują żadne gwałtowne symptomy, tj. gorączka czy
wybroczyny. Objawy pojawiają się dopiero, gdy zakażenie jest już w pełni
rozwinięte. Pneumokoki mają zdolność przenikania do krwi i innych płynów
ustrojowych, co powoduje atakowanie różnych narządów.
Pneumokoki występują
powszechnie wśród wielu dzieci, które nieświadomie stają się ich nosicielami.
Siedliskiem pneumokoków jest błona śluzowa gardła i nosa.
Statystyki przerażają - 70%
maluchów chodzących do żłobka, przedszkola lub przebywających w domach dziecka
to nosiciele pneumokoków.
W ostatnich latach pojawił
się kolejny problem - pneumokoki uodporniły się na większość antybiotyków,
nie tylko na te typowe (np. z grupy penicylin), ale także na antybiotyki
wyższej generacji, co znacznie zawęża pole do walki z nimi. Zjawisko to wciąż
się nasila, a jego przyczyną jest m.in. nadużywanie i nieprawidłowe stosowanie
leków przeciwbakteryjnych.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dwoinka_zapalenia_p%C5%82uc
DWOINKA ZAPALENIA PŁUC,
CZYLI BAKTERIA NAZYWANA POPULARNIE PNEUMOKOKIEM
Jest częstą przyczyną
zachorowań na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych u małych dzieci oraz zapalenie
płuc u osób z osłabioną odpornością, przy czym liczba zakażeń wzrosła w
pierwszych latach XXI wieku[2].
Wbrew swojej nazwie bakteria
może wywoływać różnego rodzaju zakażenia inne, niż zapalenie płuc, w tym ostre
zapalenie zatok, zapalenie ucha środkowego, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych,
zapalenie szpiku, septyczne zapalenie stawów, zapalenie wsierdzia, zapalenie
otrzewnej, zapalenie osierdzia, tkanki łącznej i ropień mózgu.
Szerzą się drogą kropelkową,
ze szczytem zachorowań jesienią i zimą (Polska). Infekcja często jest
poprzedzona wcześniejszą kolonizacją, zwłaszcza okolicy nosowo-gardłowej. Sama
obecność bakterii w górnych drogach oddechowych nie świadczy jeszcze o
chorobie, ze względu na częstą bezobjawową kolonizację (zwłaszcza u dzieci)[12][13].
Współtowarzyszące lub niedawno przebyte zakażenie rhinowirusem lub adenowirusem
sprzyja adhezji bakterii do nabłonka[
http://www.wlaczochrone.pl/articles/grypa-a-pneumokoki/zaka%C5%BCenie-pneumokokowe-powa%C5%BCne-powik%C5%82anie-pogrypowe/
ZAKAŻENIE PNEUMOKOKOWE
Badania przeprowadzone w
wielu krajach potwierdzają, że w grupie wiekowej powyżej 65. roku życia:
- około 3-krotnie rośnie
częstość zachorowań w porównaniu z młodszymi dorosłymi,
- rośnie również śmiertelność z powodu IChP,
która w tej grupie wiekowej wynosi ok. 30% w przypadku zapalenia płuc, ale
nawet do 60-80% w przypadku zapalenia opon mózgowych oraz sepsy
Zagrożenie ze strony
pneumokoków zwiększa się w okresach częstszej zapadalności na grypę, ponieważ
infekcje wirusowe sprzyjają wtórnym zakażeniom bakteryjnym o ciężkim przebiegu.
Podczas każdej pandemii grypy w XX wieku to właśnie powikłania pogrypowe
wywołane przez pneumokoki stanowiły najczęstszą przyczynę zgonów. Zwiększoną
liczbę zakażeń pneumokokowych obserwujemy również w przypadku zwykłej,
sezonowej grypy. Wynika to z osłabienia infekcją grypową organizmu, który nie
jest w stanie się bronić przed bakteriami znajdującymi się w otoczeniu bądź
tymi, których jest nosicielem. Szczególnie narażone na powikłania i ciężki przebieg
choroby pneumokokowej są te osoby, których układ odpornościowy jest dodatkowo
osłabiony ze względu na wiek, bądź współistniejące choroby przewlekłe.
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Poniedziałek [28.12.2009, 06:34] 1 źródło
GRUŹLICA WRÓCIŁA.
JESZCZE GROŹNIEJSZA
Czy grozi nam kolejna
epidemia?
Wydawało się, że tę chorobę
już pokonaliśmy. Niestety, jak się okazało, było to tylko złudzenie. W USA
odkryto przypadek nowego rodzaju gruźlicy skrajnie odpornej na leki (XXDR) -
informuje tvn24.pl.
Chorym na nową gruźlicę był
19-letni Oswaldo Juarez. Lekarze walczyli o jego życie
przez dwa lata. Udało im
się go ocalić.
Odporna na leki gruźlica to
"bomba zegarowa" - twierdzi szef Krajowego Centrum Badań nad Gruźlicą
w San Francisco, Masae Kawamura.
Chorobą bardzo łatwo się
zarazić, np. od kogoś, kto kaszle lub kicha a jest na nią chory. Gruźlica może
też być następstwem niewłaściwego leczenia.
Obserwujemy właśnie
globalny problem - mówi agencji AP dr Lee Reichman, ekspert z Instytutu
Gruźlicy New Jersey Medical School. - To nie jest problem zagraniczny. Chorych
nie da się "trzymać na zewnątrz". Czas by ludzie zdali sobie z tego
sprawę.
Problem zauważyła już
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która w kwietniu zorganizowała na temat
nowej gruźlicy konferencję w Pekinie. Jej wnioski były niepokojące:
Choroba jest już na
wszystkich kontynentach i rozprzestrzenia się bardzo szybko - czytamy na
portalu tvn24.pl. | WB
www.o2.pl /
www.sfora.pl | Środa [06.01.2010, 15:01]
CO SEKUNDĘ
KTOŚ ZARAŻA SIĘ GRUŹLICĄ
Jedna
trzecia ludzi na świecie jest nosicielem tej choroby.
Gruźlica jest
siódmą na świecie najczęstszą przyczyną śmierci. Zabiła w 2008 roku 1,8 miliona
ludzi na całym świecie (w 2007 roku było to 1,77 miliona) - informuje "The
Daily Telegraph".
Gruźlica bardzo
łatwo się rozprzestrzenia - chory kaszle i prątki gruźlicy zakażają kolejne
osoby. Zdaniem WHO co sekundę kolejna osoba staje się nosicielem bakterii
powodujących gruźlicę. Jedna na 10 zarażonych osób zachoruje - wystarczy, że
jej układ odpornościowy zostanie osłabiony.
Zgodnie z
danymi WHO w 2008 roku na gruźlicę chorowało 9,4 mln ludzi, w 2007 - 9,27 mln,
w 2006 - 9,24 mln. Najwięcej chorych było w krajach rozwijających się: w Afryce
i Azji.
Coraz częściej
lekarze mają też do czynienie z gruźlicą odporną na leki - to efekt zbyt
szybkiego przerywania kuracji. Najwięcej przypadków tej choroby obserwuje się w
Indiach i w Chinach, a także tuż za naszą wschodnia granicą - w krajach byłego
Związku Radzieckiego.
Ryzyko śmierci
wśród chorych na lekoodporną gruźlicę wynosi od 35 do 50 proc. - informuje
"The Daily Telegraph". | WB
Blisko co 3. Polak zarażony jest
prątkami Koha, które mogą wywołać gruźlicę. Osoby zarażone nie prątkują,
natomiast jeden chory zaraża, poprzez kichnięcie, kaszlnięcie itp. ok. 10-12
osób. Aż 30 % przypadków gruźlicy lekarze wykrywają nie w czasie badań, lecz
dopiero na podstawie okresowo
wykonywanych zdjęć rentgenowskich, a do szpitali
trafiają hoży z b. zaawansowaną chorobą. – Za „GW” nr 61 z dn. 12.03.1992 r.
W Polsce ok. 1 os. na 70 (łącznie ok.
700 000) jest zakażona wirusem HCV powodującym zapalenie wątroby typu C
(potocznie żółtaczkę)(
Prawie 80% zakażeń wirusem HCV
(powodującym WZW typu C) prowadzi do przewlekłej choroby wątroby, zakażenie
wirusem HBV (wywołującym WZW typu B) jest przyczyną ok. 80% przypadków raka
wątroby.
[Gdyby do zakażenia
dochodziło wyłącznie podczas transfuzji, czy w inny sposób wymiany krwi, jak
głosi obiegowa opinia, to dotyczyłoby to ułamka populacji. – red.]
Więcej: CO M.IN.
PRZEKAZUJEMY SOBIE M.IN. ZA POŚREDNICTWEM DŁONI
http://www.wolnyswiat.pl/33h1.html
Na świecie, od zarania
dziejów są m.in. psychopaci (niemal wszyscy są nimi, tylko w mniejszym lub
większym stopniu, i u większości ujawnia się to tylko sytuacyjnie: w
sprzyjających temu warunkach, ekstremalnych sytuacjach) oraz ich ofiary, w tym »wrażliwcy«,
osoby o wysokich estetycznych, pozytywnych walorach, dla których... poświęcają
oni swoje życie. Asortyment środków używanych przez psychopatów, gama działań,
liczba kombinacji, są ogromne. A szkodzenie innym to jest ich pasja, cel
życia...!!
Chodzi oto, byśmy utracili
jak najwięcej walorów, potencjału, nie mieli możliwości ich wykorzystania,
byśmy się nie rozwijali, tylko byli pogrążani, i by to tak wyglądało, że to z
naszej winy, stąd musimy być zawsze czegoś winni...
NASZE
ŻYCIE...!!!
Są
osoby, których życie DIAMETRALNIE różni się od innych »są szczególne« i
niemal zawsze, natychmiast budzą destrukcyjne zainteresowanie debili,
psychopatów, ludzi ułomnych, chorych psychicznie; kanalii; dochodzi do
wymuszonego poznawania się, a jak jednak uda się takiej bezpośredniej
znajomości uniknąć, to i tak nic nie zmienia; niemal wszelkie zdobyte inf.
wykorzystują przeciw nam; niemal nigdy niczego nam nie darują, nawet drobiazgu,
co powiemy zostanie jak najgorzej zinterpretowane, przeinaczone; będziemy
obserwowani jak przez mikroskop, a oceniani jakbyśmy nie byli niedoskonałymi
ludźmi, tylko jakimś absolutem (w pracy również traktowani jesteśmy
rygorystycznie, powinniśmy pracować non stop, nigdy nie możemy mieć
wytchnienia, kosztem zdrowia, nigdy nie powinna sprawiać nam przyjemności,
inaczej jesteśmy leniami, oszustami, lekceważymy pracę, szefa, współpracowników,
bacznie obserwujących i krytykancko oceniających nas. Rygory, moralne, dotyczą
także sfery seksu: inni mogą niemal wszystko, my – niemal nic)...; z góry
jesteśmy winni, w tym np. posiadania wyższego ilorazu inteligencji (jeżeli
okażemy się mądrzejsi od osoby starszej, przełożonego, to już ich obrażamy, jeżeli
okaże się, że mięliśmy rację, to jesteśmy bezczelni...), poziomu świadomości,
urody, temperamentu, wzbudzania sympatii (np. jeżeli z kimś rozmawiamy i się do
tej osoby uśmiechamy, to napewno drwimy, śmiejemy się z kogoś, czyli z osoby nas
obserwującej, czepiającej się nas, krytykancko; destrukcyjnie interesującej się
nami (m.in. spodziewa się jakiegoś rewanżu, więc tak interpretuje nasze
zachowanie się), a jak się do tego nie przyznajemy, to kłamiemy (jak się
nietłumaczymy, tzn. że lekceważymy osobę, która nas „przyłapała”, a jak się
tłumaczymy, to tłumaczą się winni...), zadowoleni z życia, pozytywnego
emanowania (emanowanie zadowoleniem, pogodą jest szykaną, drwiną z starań
osoby/osób nas atakujących...); wysokich; wyższych walorów, unikania dla nas
nie odpowiednich osób, organizacji religijnych, trucizn, więc w ten sposób już
obrażamy, wywyższamy się, drwimy, szydzimy [Jak oddychamy, to dążymy w ten
sposób do tego, by nasi dręczyciele udusili się z braku tlenu…] itp.; Są
wnoszącymi przeciwko nam oskarżenia „prokuratorami, osądzającymi nas sędziami i
egzekutorami swoich wyroków” (sprawę mają o tyle ułatwioną, że z góry wiedzą,
iż jesteśmy, czy też wkrótce będziemy wszystkiemu winni)... Więc prowokują,
szukają pretekstu, by zrobić aferę, zaszkodzić, szkodzić, i mieć tego, przed
innymi, na potrzeby swojej chorej, patologicznej psychiki usprawiedliwienie;
wszelkie inf. służą do niszczenia nas. Na nas można powiedzieć niemal wszystko,
my na innych – niemal nic... Nieuzasadniona agresja na nas jest słuszna, bo tak
naprawdę jesteśmy winni... Nasza uzasadniona obrona jest dowodem naszej agresji,
że tak naprawdę jesteśmy źli (a osoba dręcząca właśnie to, „prawdę” o nas,
wykazała...)...; winni...
Jednym
z rzucających się w oczy objawów takiej sytuacji jest, w tym zbiorowe,
napastowanie wzrokiem – gdzie się da, jak długo się da; jak często się da...
I
m.in. stąd to opisuję, by ich, resztę społeczeństwa uświadomić, tym bardziej,
iż prawie nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, o tym nie wie, ostrzec.
W
zasadzie nasze życie sprowadza się do unikania, izolowania się, uciekania przed
nimi; jest jedną, wielką udręką, koszmarem!!!
Jestem już wyczerpany psychicznie (w kółko podobni
osobnicy, podobne sytuacje, a nawet teksty; szkodzenie, dręczenie,
prześladowanie; w kółko to samo tłumaczyć, w kółko nie rozumienie albo udawanie
nie rozumienia, itp.; to nie debil, psychopata; kanalia ma przestać mi
szkodzić, się ode mnie odczepić, przestać mną interesować, bo nic dobrego z
tego dla mnie i dla niego nie wyjdzie (np. w pracy), tylko ja mam iść do
lekarza...; jestem winny...).
Więcej:
http://www.wolnyswiat.pl/15p1.html
9.
STOPNIE ŚWIADOMOŚCI I TEGO OBJAWY ORAZ SKUTKI
http://www.wolnyswiat.pl/9h5.html
Jedna
z odmian problemu:
"ANGORA" nr
4, 25.01.2009 r.
"ELLE" nr 11
Za piękni, za mądrzy, za zdolni, aby się z nimi porównywać,
ale także związać. Boimy się ideałów. Wolimy ich od razu wykluczyć
z naszego grona. Problem w tym, że oni bardzo pragną
naszego uznania
NIE BÓJ SIĘ BLASKU
„Była bardzo, ale to bardzo
piękna. Miała długie, jedwabiste
włosy, a cerę jak mleko z miodem.
Znakomicie się uczyła, była
też świetna w różnych sportach.
Zawsze dla wszystkich bardzo
miła. Naprawdę niezwykła osoba.
Ale nie miała przyjaciół i wszędzie
chodziła sama”*.
Madonna wie, co mówi, a raczej
pisze w swojej słynnej książce dla
dzieci. Bycie „naprawdę niezwykłą
osobą” ma swoje konsekwencje.
Ludzie zbyt ładni, zbyt zdolni, zbyt
dobrze urodzeni budzą podziw, ale
nie chęć bycia naprawdę blisko
nich. – Boimy się, że nie doskoczymy
do ich poziomu, że zostaniemy
przyćmieni ich blaskiem, że oni i tak
nie chcieliby mieć z nami, szarakami,
nic wspólnego. Nie chcemy się
z tym konfrontować. I na wszelki
wypadek zamykamy im przed nosem
drzwi – mówi psycholog Magdalena
Małkiewicz-Borkowska
z ośrodka terapii MABOR. Księżniczka!
Tak w środowisku modowym
mówi się o Barbarze Czartoryskiej,
fotografce i stylistce. „Niedostępna,
wyniosła, jak za szybą”.
Rzeczywiście, już na pierwszy rzut
oka w Basi jest coś onieśmielającego.
Uroda? Sposób ubierania się?
Maniery? A może właśnie świadomość,
że jest z tych Czartoryskich?
– Wiele osób od razu szufladkuje
mnie jako arystokratkę, która musi
płynnie mówić po francusku, grać
na pianinie, no i na pewno zadzierać
nosa. Od razu chcą pokazać, że
wcale nie jestem taka wspaniała
– mówi Barbara Czartoryska. Tak
było w szkole, gdzie bez żadnego
racjonalnego powodu denerwowała
niektóre nauczycielki (do tej pory
pamięta przykre uwagi z ich ust).
Tak było, gdy jako nastolatka czekała
na to, by na imprezie ktoś
do niej zagadał (nie wiedząc, że to
reszta czekała, aż Basia do nich podejdzie
i przywita się ze znajomymi).
Tak jest i teraz, gdy jest matką
trójki dzieci. Ostatnio nie mogła
przyjść na jakieś spotkanie. Usprawiedliwiła
się „sprawami rodzinnymi”.
Wtedy jedna z dalszych znajomych
prychnęła: „Wiadomo, Czartoryscy!”.
– A ja po prostu miałam
wywiadówkę syna – mówi Basia.
Przez pewien czas ukrywała nawet,
jak się nazywa, przedstawiając się
nazwiskiem byłego męża. Nie
chciała być obiektem zazdrości, zawiści,
agresji.
(...)
„Była taka cisza, że usłyszelibyście
nawet dźwięk upuszczanej
szpilki. – Chyba bardzo się pomyliłyśmy
– bąknęła Grace”*.
Słyszeliście o efekcie aureoli? Badania
pokazują, że osobom atrakcyjnym
fizycznie jesteśmy skłonni
przypisywać szereg innych pozytywnych
cech, takich jak mądrość,
dobroć, pracowitość. Dlaczego
więc piękni ludzie tak często narzekają
na ostracyzm społeczny? Czy
to zazdrość? A może aureola świeci
za mocno? – Bardzo przystojni
mężczyźni i bardzo piękne kobiety
rzeczywiście mają łatwiej, ale tylko
na początku. Później wymaga się
od nich dużo więcej i szuka w nich
zalet, których nie mają. To rozczarowuje.
I obraca się przeciwko nim
– mówi psycholog Magdalena Małkiewicz-
Borkowska.
Zabójczo przystojny. Do tego miły,
inteligentny, dobrze zarabiający.
Specjalista od wymyślania nowych
marek: od sklepu z meblami, przez
pismo dla kobiet, po napój energetyzujący.
Interesujący się psychologią
poznawczą, biologią, chemią.
Płynnie mówiący kilkoma językami.
Tworzący kosmetyki według własnych
receptur. Szykujący się
na międzywydziałowe studia doktoranckie
w Stanach Zjednoczonych.
Za dużo tego dobrego! „Pan jest
niewiarygodny”, usłyszał na jednym
ze służbowych spotkań, gdy chciał
pokazać, co potrafi. Wiktor Koszewski
postanowił więc skrócić swoje
CV do kilku punktów. Dopiero
wtedy szefowie wielkich firm zaczęli
go traktować poważnie. – Postanowiłem
mówić o sobie jak najmniej.
Działało. To był mój sposób na kontrolowanie
sytuacji – przyznaje Wiktor.
Niestety, te same uczucia wzbudzał
poza pracą. A tu kontrola
na niewiele się zda. „Za przystojny!”,
„Za inteligentny!”, „Zbyt szczęśliwy!”.
Koledzy brali go na przynętę
do klubów. Zwracał uwagę, ale to
oni podrywali dziewczyny. Miał
mnóstwo znajomych, ale niewielu
przyjaciół. Ale nawet ci się zastanawiali,
dlaczego ktoś taki jak Wiktor
chce się z nimi spotykać. „Człowieku,
jaki ty możesz mieć problem?”,
mówili. – Największą trudność miałem
z budowaniem związku. Cały
czas dochodziło do tej samej awarii.
Najpierw byłem stawiany na piedestale,
potem każda odkryta wada
była dla tej drugiej strony tym większym
rozczarowaniem. Rozstawaliśmy
się bardzo szybko – przyznaje
szczerze Wiktor. Nie chciał zawodzić.
Więc jeszcze bardziej się starał,
byle tylko zasłużyć na czyjeś
uznanie, czyjąś miłość. I jeszcze
bardziej oddalał się od „nieidealnej”
reszty. Poszedł na psychoterapię
grupową. – Dopiero tam się otworzyłem,
zrozumiałem, że mogę sobie
pozwolić na porażkę, na bycie
niedoskonałym w jakiejś dziedzinie
– przyznaje. (...)
„Najpierw zaprosiły ją na podwieczorek,
potem zaczęły razem
chodzić do szkoły, a wkrótce już
wspólnie odrabiały zadania domowe”*.
Anna nie chce podawać swojego
nazwiska. Nie chce się kreować
na kobietę doskonałą. Wystarczy,
że przez lata była cudownym
dzieckiem. Wysoka brunetka
o niezwykłej, chłodnej urodzie.
Równie dobrze mogłaby być modelką.
Członkini Mensy, czyli organizacji
ludzi o ponadprzeciętnej inteligencji.
Matematyczny geniusz.
I świetna wiolonczelistka.
W szkole nauczyciele się nią zachwycali,
ale dzieci ją odrzucały.
Przychodziły do niej na urodziny,
ale potem obgadywały. (...)
– Starałam się zaimponować moim
znajomym tym, co mi się wydawało
atrakcyjne u nich. W tym, że
jestem dobra z matematyki czy że
słyszę każdy fałsz, nie widziałam
nic nadzwyczajnego – mówi dziś
Anna. Przez lata była samotna.
Mężczyźni podchodzili do niej tylko
wtedy, gdy byli pijani. Na trzeźwo
nie mieli odwagi, onieśmielała
ich swoją urodą. Ona sama uważała,
że jest z nią coś nie tak.
Czy w ogóle można zburzyć taki
mur? Czy można się wkupić w łaski
zwykłych przeciętniaków, będąc
nieprzeciętnym? Według Magdaleny
Małkiewicz-Borkowskiej
jest to możliwe. I jak najbardziej
wskazane dla obu stron. – Zwykle
koncentrujemy się na tym, co
w danej osobie jest najbardziej widoczne,
najbardziej błyszczące.
Ten blask nas oślepia i nic poza
nim nie widzimy – mówi psychoterapeutka.
Wszyscy widzą, że ta
osoba jest piękna i ma wysokie IQ.
Ale jakie ma poczucie humoru? Jaki
ma gust muzyczny, filmowy, literacki?
Jakim jest przyjacielem?
– Dlatego dobrze jest spojrzeć
na daną osobę także pod innym
kątem. Takim, z którego widać inne,
ciemniejsze lub bardziej kolorowe
strony – tłumaczy Małkiewicz-
Borkowska. Będzie to prostsze,
gdy ci wyjątkowi zmienią trochę
kąt padania światła i przestaną
wyłącznie oślepiać. Anna zdała
na reżyserię dźwięku, prestiżowe
studia, gdzie był wymagany i talent
matematyczny, i muzyczny. Poczuła
się bezpieczniej. Tu nie odstawała
swoimi zdolnościami, była też
jedną z niewielu dziewczyn. Pewnego
dnia za konsoletą dostrzegła
chłopaka, który wydał jej się sympatyczny.
Sama do niego podeszła.
Zaczęli rozmawiać o zbliżającym
się nagraniu. Pomyślała, że
mógłby być jej mężem.
„I wiecie co? Tak właśnie się
stało. Jeśli mi nie wierzycie, możecie
się sami przekonać. Przecież
tego nie zmyśliłam”*.
Anita Szarlik
współpraca:
Katarzyna Błażuk
* Fragmenty książki dla dzieci
„Angielskie różyczki” autorstwa Madonny
[Do
tego dochodzi niewłaściwa, negatywna, interpretacja zachowania, przypisywania
nieposiadanych negatywnych cech. – red.]
Szczerze pisząc nie mam zdrowia do tego wszystkiego wracać;
przypominać sobie wszystko. A więc w skrócie:
DZIECIŃSTWO
(kilka wyrywków)
Gdy
kolejny raz zachorowałem na zapalenie oskrzeli, czy coś podobnego, lekarka
przepisała mi antybiotyki. Chcę połknąć pierwsza porcję, ale matka mi zabrania,
bo chce każdą kapsułkę otworzyć i tak mi każe połykać lek…! Kłócimy się, proszę
ją by się kogoś spytała, jak się bierze antybiotyki. Nie, nie będzie się nikogo
pytać ty głupku(!), i bierze do ręki kabel... Więc połykam proszek i wymiotuję.
No to ona postanowiła, że będzie robić kulki z chleba z antybiotykiem w środku.
I tak trochę połykając, trochę wymiotując przerabiałem kulki z proszkiem, z
tydzień czy dwa... A ponieważ dalej miałem kłopoty ze zdrowiem, to ponownie
poszliśmy do lekarza. Już nie pamiętam czy wymogłem na niej zapytanie się
lekarki, jak się bierze antybiotyki, czy sam zapytałem. W każdym razie
dowiedziała się wreszcie jak się bierze antybiotyki… Lekarka ponownie
przepisała mi te same antybiotyki…
W
czasie dojazdu do rodziny na wsi na Dw. Centralnym w Warszawie nie chciałem pić
z termosu od obcego człowieka, rodzina była w szoku – dlaczego (nie chcę
ryzykować załapania np. jakiś bakterii, wirusów; być zarażony, chorować)?!...
Co za głupie dziecko?!... Po wymuszonym wypiciu bałem się też, że płyn mógł być
czymś zatruty i umrę!
Wytresowany na polecenie
mamusi o kilka lat młodszy ode mnie kuzyn na komendę: „Pokaż gdzie wujek
Piotruś ma śrubkę?!” – pokazywał przy wszystkich..., a gdy byliśmy sami
dodawał: „Jesteś głupi!”. Uraz do tego gestu, określenia, tematyki mam do tej
pory!...
Nie będę rozległe opisywał przejść z matką, i ujmę to w skrócie:
Kiedyś matka podczas rozmowy, przyznała mi się, że
zrobiła mi pranie mózgu, a jest, oprócz że moją matką, to jeszcze debilką,
psychopatką i w dodatku pedagogiem (do tego trzeba dodać to, że byłem wtedy
małym dzieckiem, jestem wrażliwcem i mam umysł analityczny), bym się nie bił z
innymi. Jak pamiętam nigdy za tym nie przepadałem, unikałem tego, miałem
wysokie morale, ale i poczucie sprawiedliwości, i jak potrzeba było, jak sama
matka przyznawała, potrafiłem wlać i starszym ode siebie. I póki tak było, było
dobrze. No, ale po co ma być dobrze, skoro może być źle (przyznała się, że
popełniła pedagogiczny, wychowawczy błąd)... No więc pranie mózgu zrobiło
swoje, wpłynęło na moją psychikę, wyraz oczu, mimikę, postawę, wygląd,
zachowywanie się, więc byłem regularnie atakowany, poniżany, bity; agresorzy
bezkarni, a ja w coraz gorszej sytuacji, bo nie potrafiłem się bronić, a takie
próby wywoływały u mnie widoczne poczucie winy, strach, co prowokowało do
dalszych ataków agresorów. A miałem predyspozycje do przywództwa. Zamiast więc
tworzyć pozytywny kapitał z otoczenia, otoczenie zaczęło mnie atakować,
niszczyć, więc się izolowałem, uciekałem od niego. To negatywnie zaważyło na
całym moim życiu (stąd m.in. te ciągłe przeprowadzki-ucieczki).
Ulubionym zajęciem mojej
mamusi było perfidne, wyrafinowane denerwowanie mnie, przekonywanie rodziny, że
to ja jestem zły, a jaka ona jest dobra, mimo mojego zła (przeinaczanie
rzeczywistości)... I irytowanie mnie mimiką, triumfem..., po spektaklu...
Wśród
repertuaru określeń kierowanych do mnie były m.in.: „głupku!, kretynie!, idioto!,
kopnięty!, szurnięty!, nienormalny!”.
Bardzo
pomogło mi to w relacjach z otoczeniem: kompleksy, brak wiary w siebie, swoje
możliwości, bardzo niski poziom asertywności, zaradności, w tym
przedsiębiorczości...; zakodowało mi to, na niemal całe życie, iż jestem
gorszy, nie mam szans, i odpowiedni do tego wyraz oczu, mimikę, treść wypowiedzi,
intonację głosu. Stąd m.in. kłopoty, problemy z psychopatami, debilami;
kanaliami; skuteczną obroną; praktycznie, całe życie jak nie taczka i łopata,
to jakieś inne ciężary...
Kolejne
jej postępowanie, to uwrażliwianie mnie na złośliwości, pewne dźwięki, zachowania,
jak np. wkładanie mi do tornistra jakichś przedmiotów, chowanie kluczy od
mieszkania, wyrafinowane trzaskanie drzwiami, morzenie głodem, afery z powodu
że zapomniałem wyrzucić śmieci (powinienem cały czas o nich myśleć, sprawdzać,
by nie przeoczyć odpowiedniego momentu...) itp.
Gdy
zaczynałem dojrzewać, a zatem szybko rosnąć, potrzebowałem buty, matka kupiła
mi za ciasne, a gdy poprosiłem o ich wymianę na większe, to powiedziała, że je
rozchodzę albo mogę chodzić boso. Dzieci, szczególnie w okresie dojrzewania,
rosną, więc „rozchodzenie” butów jest nierealne. Palce, oczywiście, u nóg się
wykrzywiły! Gdy jej to powiedziałem, to się, jawnie, ucieszyła…
Podobnych
sytuacji było więcej, i zawsze okazywałem się dla matki, za jej dobroć, mądrość...,
niewdzięcznikiem, głupkiem itp...
Przez
większość mojego życia truła mnie trucizną nikotynową!
[Nie chce mi się przypominać reszty. Może
kiedyś?]
Są trzy rzeczy, za które jestem matce wdzięczny:
- za urodzenie mnie (ale ABSOLUTNIE NIE OSOBIŚCIE, TYLKO
W ZWIĄZKU Z MOJĄ MISJĄ ŻYCIOWĄ/W IMIENIU ISTNIEŃ NA ZIEMI (...))
- za nie odzywanie się;
- za nie indoktrynowanie mnie religijnie.
MIESZKANIE
W BRZEGU(woj. opolskie) NA UL. JAGIEŁŁY 21/5 (mieszkałem, z kilkuletnią przerwą
na pobyt w Opolu, od około 1977 do 1989 r.)(dzieciństwo i okres młodzieńczy)
Profile
psychik w uproszczonym, okołoseksualnym kontekście – ludzi pod względem
predyspozycji dzielimy na potrzebujących zachować następujące proporcje (2 -
skrajne - przykłady):
-
99% seksu, 1% gadania,
-
99% gadania, 1% seksu.
Takie
mają proporcje potrzeb/taka JEST ich natura!
Jak
ona nie ma seksu, to nikt nie ma mieć seksu!... Jak ona jest nieszczęśliwa, to
wszyscy mają być nieszczęśliwi!...
Proszę
uważać na krzywomordowe, spasione; brzydkie, głupie, antypatyczne; budzące
niechęć, odrazę, aseksualne do nich podejście ze strony atrakcyjnych
chłopców/mężczyzn, zazdrosne, zawistne, wredne, złośliwe; destrukcyjne
sabotażystki-niszczycielki! To one współodpowiadają za paranoiczne,
prodegeneracyjne/antygatunkowe sytuacje, że atrakcyjni chłopcy zastępczo zadają
się z nieatrakcyjnymi dziewczynami, bo hetery niweczą próby nawiązywania przez
nich kontaktów, tworzenia związków z partnerkami na ich poziomie.
Zajmują się opanowywaniem
umysłów, podporządkowywaniem sobie dziewczyn z ich otoczenia, niedopuszczaniem
do tego, by uprawiały seks, nie doprowadzaniem do powstawania-, niszczeniem już
istniejących związków, realizowaniem anormalnych, nierealnych planów (nawet
gdyby doszło do ich realizacji, to wynikłyby z tego, dla nich, dla ich ofiar,
społeczeństwa, naszego gatunku, WYŁĄCZNIE tragedie), że np. jak nie dopuszczą
wybranego chłopaka do innych dziewczyn, to on zacznie z nią chodzić... Itp.,
itd. Ich arsenał to kłamstwa, pomawianie (np.: „A ona to jest kurwa! Pracuje w
burdelu! Jest zarażona świerzbem/tryplem/HIV-em! Spała z X, Y, Z! A on jest
zboczony! To pedał!”), wyzywanie, straszenie, bicie, wypytywanie,
przesłuchiwanie, wpajanie aseksualności, antyseksualności, zabranianie, itp.,
itd. Są niezwykle wytrwałe, bo proceder kontynuują latami. Trzeba ustalać,
która/e osobniczki tak działają i je ujawniać, o nich uświadamiać, przed nimi
ostrzegać, je oddzielać od innych, usuwać z msc niszczycielskich działań! Ale
jest to b. trudne, bo: destruktorki są niezwykle perfidne, zdolne do
kamuflowania swoich działań, manipulowania, wzbudzania współczucia, odgrywania
niewinności, roli ofiary, obiecują zaprzestania swoich szkodliwych działań,
choć tego zaprzestać nie mają zamiaru. A ich ofiary, przez nie opanowane, podporządkowane
dziewczyny, są wobec swych niszczycielek niezwykle lojalne... Jednak przed nimi
obrona musi być stanowcza, skuteczna!
By jak najskuteczniej, w
tym jak najwszechstronniej szkodzić, psychopaci/tki, debile/ki potrzebują
pretekstu, a takim pretekstem może być okazanie ze strony upatrzonej ofiary choćby
najmniejszego zainteresowania seksem, jedną z elementarnych potrzeb, co będzie
potraktowane jako objaw nienormalności, zboczenia, dowodem, że stanowi się
zagrożenie dla otoczenia... Ma to na celu, oczywiście, zdegradowanie ofiary w
społeczeństwie, spowodowanie uszkodzeń w psychice; obniżenie walorów,
potencjału, utrudnienie, a najlepiej uniemożliwienie założenia rodziny,
posiadania potomstwa.
GEHENNA
Z OTOCZENIEM PT. „ZBOCZENIEC” ZACZĘŁA SIĘ NA DOBRE, GDY MIAŁEM OK. 15 LAT.
Nie
wiem kto mi zrobił taką opinię. Pamiętam tylko 2. sytuacje:
-
W szkole podstawowej nr 4, gdy miałem dyżur na parterze, jakaś przychodząca tam
i siadająca (a nieupoważniona do tego) przy naszym biurku pani,
wygrzebała z moich rzeczy mój prywatny zeszyt służący mi do rysowania, i
znalazła tam mój rysunek gołej dziewczyny, na co zrobiła scenę, zanim
przyszedłem i gdy przyszedłem, jaki to ja jestem nienormalny, zboczony, że
zaniesie to do dyrektorki... Wścibski, bezczelny, nienormalny babsztyl, a m.in.
za takich sprawą właśnie tworzeni są zboczeńcy (...)!
-
Kolejna scena miała mse w sklepie rybnym, gdzie spotkałem 2. kolegów z klasy, i
jeden z nich, Andrzej O., nagle, z głupia frant, powiedział głośno, dobitnie w
moją stronę, w obecności kilkunastu osób stojących w kolejce: „TO JEST
ZBOCZENIEC!” Cała kolejka i tak - jak zawsze, wszędzie - gapiąca się na mnie,
jeszcze bardziej omiotła, zlustrowała mnie wzrokiem...
Ona
i on, ale i jakieś inne osoby zrobiły mi, w kilkudziesięciotysięcznym mieście,
opinię zboczeńca. No i zaczęło się... Zresztą niemal w całym moim życiu,
okazanie przeze mnie potrzeb seksualnych było odbierane jako objaw nienormalności,
zboczenia, i wzbudzało, ochoczo rozpowszechnianą, sensację, bo w moim przypadku
zaspokajanie takich potrzeb bez realizacji konwenansów, spełnienia norm
obyczajowych, czyli gadulstwa, chodzenia, tzw. poznawania się, odczekania,
przewidzianego umowną normą, odpowiedniego okresu czasowego, było
niedopuszczalne... Więc miałem stosunek raz na kilka lat...
Same
zboki... (niech bym ja tak się zachował, choćby w 1/5, to musiałbym się
wyprowadzić z Polski, a może i z kontynentu...)
Ukryta
Kamera - Wypięta Laska
http://www.youtube.com/watch?v=7FGLKUBf65A
Ukryta
kamera - ruchome schody i mini
http://www.youtube.com/watch?v=FuM3NWh89jg
Ukryta kamera/Goło i
wesoło:
- "nie mogę się skupić" http://www.youtube.com/watch?v=uZk70LHKZA0&feature=player_embedded&has_verified=1
- opuszczony długopis http://www.youtube.com/watch?v=gb2EhxTL6wE&feature=related
- gdzie mam włożyć tą dyskietkę http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=ynBkzoKETeA
- majtki na kręgielni http://www.youtube.com/watch?v=Ytm62vNCnkw&feature=related
-
plaża http://www.youtube.com/watch?v=Y4FxZ227tMo&feature=related
PRZEPIS NA ZROBIENIE „ZBOCZEŃCA” (z autopsji...; na podstawie własnego, b. bogatego, wieloletniego
doświadczenia...)
Trzeba w tym celu przykleić komuś taką „łatkę”, a
reszta zrobi się sama...; spowoduje to u takiej osoby uraz, lęki, kompleksy,
zaniżoną samoocenę, zmniejszy poczucie własnej wartości, a więc, i w efekcie,
swoich możliwości w tej materii, jeśli chodzi o możliwość poznania odpowiedniej
partnerki (gdzie miałby się z nią spotykać, jak spędzać czas), w efekcie będzie
miał nie tylko problemy z poznaniem takiej osoby, ale i utrzymaniem takiej ewentualnej
znajomości (związku), a jeśli to z osobą nie na swoim, właściwym, poziomie, i
również z tego powodu nietrwale; taka osoba będzie unikać msc publicznych, bo będzie
się wstydzić, bać, gdyż będzie pokazywana jako zboczona. W ten sposób można
kogoś okaleczyć psychicznie, zrobić komuś krzywdę na całe życie. Niesie to też
negatywne skutki dla otoczenia, i to w trójnasób!
Ostatnio
przerabiałem, w zbliżony sposób, temat w Jachrance, w efekcie tego, iż
powiedziałem jakiś teks, jak to mężczyzna (jakąś wersję: że mnie bierze na,
niezwykle, pod każdym względem, atrakcyjną, córkę jednej z pracownic),
sprowokowany podobnym tekstami jednego pracownika, właśnie temu pracownikowi, a
on przekazał to matce tej dziewczyny
(m.in. dowiedziałem się od tej kobiety, że zna chłopaków, którzy wywlekli
jednego do lasu i go tam spalili...)...
A
ostatnio na Dw. Zachodnim, gdy sprzedającemu tam młodemu mężczyźnie
powiedziałem, że sprzedająca tam dziewczyna ma niezłe argumenty..; trudno się powstrzymać.
Oczywiście powiedział jej o tym (może coś jeszcze), a ona, jak to zwykle,
zrobiła minę na mój widok, jakbym obrzucił ją najgorszymi wyzwiskami, i coś zaczęła
w tej materii do mnie mówić. Puściły mi nerwy i spontanicznie opowiedziałem
jej, w skrócie, moje doświadczenia życiowe w tej materii, a ona rozpowiedziała
to reszcie...
01.2011
r.
DO DONOSICIELA, POKAZYWACZA,
OBGADYWACZA, SZKALOWNIKA (sprzedającego perfumy w podziemiach dworca
zachodniego)
CELEM
WSTĘPU:
Niewiedza,
nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne
ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd,
niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest
edukowanie, uświadamianie ludzi.
Sytuacja
jednostek, społeczeństw, państw, cywilizacji, ludzkości, jest wprost
proporcjonalna do tworzonego, wykorzystywanego potencjału...
Degeneracja gatunku
skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim
potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych
walorach, wysokim potencjale... Takie,
o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma
psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na
przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz
selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...
Wysokie
walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania,
wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed
im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!
„To
moja sprawa, czym i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in.
zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się,
demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych
(przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«;
społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...
ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST
TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; POTENCJAŁ, RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O
SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.
Dzisiaj Ty nie przejmujesz
się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość,
pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie
uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę,
wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem, uczysz takiego
postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia,
intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób
nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję),
szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat) » jutro Ktoś nie przejmuje
się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po
pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...
Dzięki temu co robisz,
czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić
bądź zyskiwać.
Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co
skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem umysłów, demoralizowaniem -
jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań,
identyfikowania osobników...
Kolejnym problemem jest
brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili
uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są
nienormalni, głupi, źli...).
Celem,
stanowiących znaczną część populacji, osobników jest, w sposób świadomy,
nieświadomy, uświadomiony, nieuświadomiony, bezpośrednio, pośrednio,
destrukcja, szkodzenie, w tym sobie, niszczenie z negatywnymi tego skutkami i
dla siebie. Winne temu stanowi rzeczy
są: wszechstronna selekcja negatywna, degeneracja; realizowanie utopii, czego
objawem jest m.in., mająca wpływ na innych, otoczenie, świat, aktywność
psychopatów, debili; kanalii, którzy bezkarnie używają sobie w swoim
środowisku, pełnią ważne funkcje, zajmują ważne stanowiska. A wykorzystują
niedoskonałości, przeoczenia prawne, korzystają, jeśli na małą skalę, z
anonimowości, a więc wynikłej m.in. z tego bezkarności, wykorzystują do swoich
działań m.in. manipulowanie, ogłupianie, to, że masy ludzkie kierują się
emocjami, naśladownictwem, instynktem stadnym, są nierozumne, bezmyślne, w tym
krótkowzroczne.
WSZYSTKO
MA NA NAS WPŁYW, PROGRAMUJE NASZ UMYSŁ, WPŁYWA NA GENY, KSZTAŁTUJE, STANOWI O
NASZYM, A W EFEKCIE I INNYCH POTENCJALE, A W TEGO WYNIKU PRZESĄDZA O NASZEJ
SYTUACJI
Każdy chce, by to grupa
przez niego reprezentowana była najliczniejsza.
Np.: utopiści |
racjonaliści debile |
intelektualiści osoby religijnie
zatrute | ateiści nikotynowi,
alkoholowi, narkotykowi degeneraci | dbający o zdrowie abstynenci osobniki o uszkodzonej psychice, wypaczonym
umyśle, zdemoralizowane, zdegenerowane, szkodliwe | osoby zdrowe, normalne,
etyczne, wartościowe, pożyteczne
Pytanie więc brzmi: kto jest, a kto powinien być aktywny (jakie grupy się
powiększają); jakie grupy powinny maleć, a jakie rosnąć...; mamy rozwój
korzystnych cech i z tego korzyści, czy następuje regres, a więc ponosimy
straty...
To,
że coś jest powszechne, nie oznacza że jest także dobre, mądre, słuszne; warte
naśladowania, rozpowszechniania.
Jeśli
powołujesz się na czegoś powszechność, tzn. że, nie zastanawiając się, a więc
nie rozumiejąc, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, tylko naśladujesz,
ulegasz instynktowi stadnemu.
JESTEŚ
NAŚLADOWCĄ, UCZNIEM, -PRZYKŁADEM, WZORCEM
Zdolność
do wykształcenia, wyrobienia, osiągnięcia pozytywnych cech na postawie własnej
dedukcji to rzadka cecha, stąd obowiązkiem każdego członka społeczeństwa jest,
pośrednio, bezpośrednio, dawanie, wskazywanie pozytywnych wzorców (np.
nikotynizm, narkomania, alkoholizm, trucie szkodliwą żywnością, fanatyzm
religijny, chamstwo, krótkowzroczność, egoizm, nieprzejmowanie nikim ani
niczym, są naśladowane, przekazywane kolejnym pokoleniom (w tym utrwalane w
genach)).
Wszystko
co robimy, co wdychamy, spożywamy, zażywamy, w tym tzw. leki, trucizny, np.
nikotynę, narkotyki, alkohol, na co wystawiamy swój organizm, co świadomie,
nieświadomie odbieramy, przeżywamy, na czym skupiamy uwagę, o czym myślimy, co
analizujemy, jak rozumiemy, z kim się zadajemy, czym się zajmujemy, jaki tryb
życia prowadzimy, w tym czy się intelektualnie, psychicznie, etycznie rozwijamy
czy też degenerujemy, jak, z kim uprawiamy seks, płodzimy potomstwo, wpływa
m.in. na nasze samopoczucie, zdrowie psychiczne, fizyczne (są choroby
psychosomatyczne, czyli fizyczne o podłożu psychicznym), inteligencję, nasze,
naszego potomstwa, innych geny; potencjał; sytuację otoczenia, społeczeństwa,
innych istnień, przyszłych pokoleń. Wpływ ten może być negatywny bądź
pozytywny.
PS
Jeśli np.:
-
wystawiamy się, innych na ekspozycję przekazu z radia, telewizji (- w obecnej
postaci...), głośników w sklepach, przekaz psychopatycznych, debilnych,
obłąkanych osobników zajmujących się powtarzaniem, bełkotaniem, nawoływaniem
np. pod pretekstem zajmowania się handlowaniem, szerzeniem jedynie słusznej
religijności, ustrojowej ideologii; tzw. reklam, bełkotu, powtarzactwa, utopii;
-
wystawiamy się, innych na ekspozycję uzależniającej trucizny nikotynowej,
zezwalamy na eksponowanie przy nas, innych nikotynizmu, alkoholizmu,
narkomanii, niezdrowego odżywiania się, w tym obżarstwa, trybu życia;
degeneractwa,
-
akceptujemy, zezwalamy, biernie, czynnie wspieramy płodzenie, rodzenie,
utrzymywanie przy życiu chorych, upośledzonych dzieci,
czyli
zezwalamy na uszkadzanie psychiki, wypaczanie umysłu, ogłupianie, trucie,
skażanie, w tym podczas produkcji trucizn, takimi śmieciami; demoralizowanie;
degenerowanie; szkodzenie, pogrążanie, to takie postępowanie, tego skutki będą,
w wyniku naśladownictwa, zarażania tym, demoralizacji, powielane, się
rozprzestrzeniać, więc wszyscy będą ponosić tego, bezpośrednio, pośrednio,
negatywne konsekwencje (powstaje efekt lawiny!).
Nie chodzi oto co można robić, tylko jak
powinno się postępować.
Psychopaci,
debile; kanalie najpierw skupiają na sobie uwagę, swoim zachowaniem, postępowaniem, np. trucizną
nikotynową; nikotynizmem, napastowaniem wzrokiem, powodowanymi, wydawanymi
dźwiękami, treścią przekazu; robią wszystko, by sprowokować kogoś (praktycznie
osoby najwrażliwsze) do obrony (a w efekcie wymuszonej dyskusji), a następnie
upierają się że »nic nie robią«, i nie chcą dyskutować (tak, jakby ktoś chciał
z nimi, psychopatami, debilami; kanaliami, dyskutować...; wystawiać się jeszcze
i na takie ich oddziaływanie: być manipulowany, ogłupiany, stresowany,
uwrażliwiany, przejmować składniki ich osobowości; ponosić skutki stanu ich psychiki,
umysłu, być demoralizowany, psychicznie okaleczany, mieć wypaczany umysł,
tracić czas, stawać się „winnym”; być pogrążany...), i że to osoba broniąca się
jest winna zaistniałej sytuacji, a nie ją prowokująca...
Ludziom
normalnym, pożytecznym; prawym, mądrym wiedza, informacje służą zapobieganiu
problemom, w tym unikaniu konfliktów, ułatwiają konstruktywną, w tym
pozytywnemu wykorzystywaniu własnego, innych potencjału, współpracę dla
wspólnego, obopólnego dobra. Psychopatom, debilom; kanaliom wiedza, informacje
służą do zaspokajania swoich egoistycznych, patologicznych, anormalnych
potrzeb, w tym wywoływania konfliktów, tworzenia, przyczyniania do problemów;
szkodzenia, niszczenia; destrukcji!
Jeżeli pozwoli się na jedno (to czemu nie na drugie, a jak
na te dwa, to czemu nie na trzy, cztery..., dziesięć (inaczej byłaby to
dyskryminacja…) (powstaje efekt lawiny!)) irytujące zachowanie, szkodliwe
postępowanie, to zadziała demoralizująco na tą osobę i innych, i w efekcie
zaczną sobie pozwalać na kolejne takie działania; degenerować się i
demoralizować następnych.
(Jeszcze
inaczej)
Dawanie
złego przykładu bezpośrednio własnym postępowaniem, biernością wobec złego
postępowania innych jest świadomym, nieświadomym, uświadomionym,
nieuświadomionym szkodzeniem, w tym przyczynia do tego rozpowszechniania!
Dawany,
rozpowszechniany przykład może być zły bądź dobry.
Twoje
zachowywanie się, postępowanie, samopoczucie; stan psychiki, umysłu udzielają
się, bezpośrednio, pośrednio innym; wpływa na ich, a w efekcie ogólny,
potencjał.
Trzeba
zawsze brać pod uwagę wpływ swojego stanu, w tym psychiki, umysłu, w tym
charakteru, osobowości, w tym formy, treści wypowiedzi, ekspresji, afirmacji,
gestykulacji, mimiki, w tym wyrazu oczu, na innych, przy czym nie w każdym
przypadku zależy, może zależeć to od chęci. Wpływ ten może być pozytywny bądź
negatywny.
Nad
tzw. wolność osobistą trzeba przedkładać interes społeczny, odpowiedzialność za
potomstwo, gatunek, życie innych istnień, przyszłość!
Wszechstronnie
korzystnym celem gatunków - z godnie z planem natury - winno być dążenie do
doskonałości (stymulowanie, zachowanie, przekazanie najcenniejszych cech;
genów, inaczej gatunek jest degenerowany, wymiera).
PS
Czy ludzkość dąży do jakiejkolwiek doskonałości, czy wręcz przeciwnie –
wszechstronnej, bo: intelektualnej, psychicznej, zdrowotnej, fizycznej, w tym
estetycznej, degeneracji... Czy to jest rozsądne, dalekowzroczne, korzystne,
mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...
"WPROST" Numer:
8/2009 (1363) WIRUSY UMYSŁU (...) Na nasze zachowania wpływają nawet
osoby, których nigdy nie spotkaliśmy. Ich nastroje i poglądy docierają do nas
przez tzw. sieć społeczną. Tak rozprzestrzeniają się depresja, uzależnienia,
otyłość.
Analizy Jamesa Fowlera z
University of California w San Diego i Nicholasa Christakisa z Harvard Medical
School w Bostonie wykazały, że jeśli ktoś z naszych przyjaciół staje się otyły,
my stajemy się o 60 proc. bardziej narażeni na tę chorobę niż inni. Otyły
przyjaciel zmienia nasze przekonanie o tym, jaka sylwetka jest powszechnie
akceptowana, i sami zaczynamy przybierać na wadze. Podobnie jest z nałogami.
Jeśli ktoś z naszego towarzystwa zaczyna palić, chętniej sięgamy po papierosa.
Tak samo jest z rozwodami. (...) „Zakaźne" są nawet cechy, które uznawano
za przejaw indywidualizmu, takie jak preferencje wyborcze, gust muzyczny,
poczucie szczęścia. Badania Christakisa dowodzą, że szczęśliwi ludzie trzymają
z sobą nie dlatego, że naturalnie kierują się ku sobie, ale dlatego, że
poczucie szczęścia się rozprzestrzenia. Co więcej, nie zależy ono jedynie od
najbliższych przyjaciół, ale także od przyjaciół naszych przyjaciół, choć nasze
szanse na szczęśliwość rosną tym bardziej, im bliżej jesteśmy związani ze
szczęśliwymi ludźmi. Epidemie zachowań nie są wywoływane przez silne
osobowości. Na ogół nie mają liderów. – W mikroskali proces zakażania
społecznego wyraźnie widać wśród kibiców sportowych – ludzie zarażają się
nastrojem i tak samo reagują. Podobnie dzieje się w Polsce w samolotach. Gdy
maszyna dotknie kołami ziemi, biją brawo wszyscy, nawet obcokrajowcy, którzy
wcześniej o takim zwyczaju nie słyszeli. Nikt nie myśli racjonalnie, że radość
jest przedwczesna, bo wiele wypadków zdarza się już po lądowaniu – mówi doc.
Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. (...) Dziś
proces zakażania społecznego przebiega szybciej niż dawniej, bo sieci społeczne
są gęstsze – mamy więcej powiązań z innymi ludźmi. Dawniej ludzie z różnych
warstw społecznych niechętnie się kontaktowali. Teraz większość z nas ma dostęp
do różnych środowisk. Nie jesteśmy też zdani tylko na kontakty bezpośrednie –
mamy do dyspozycji media i Internet. Dlatego idee rozprzestrzeniają się
szybciej i szybciej się mobilizujemy, czego przykładem jest Wielka Orkiestra
Świątecznej Pomocy. Lokalna inicjatywa błyskawicznie tworzy efekt globalny. Tak
tworzą się trendy i rozprzestrzeniają ideologie. – Ludzie nie są dziś bardziej
zależni od opinii i działania innych niż dawniej. Chodzi jedynie o to, że nie
jesteśmy całkowicie niezależni. Zachowania i nastroje każdego człowieka są jak
fale rozchodzące się wokół kamienia wrzuconego do wody. Ma to związek z tzw.
inteligencją kolektywną sieci społecznych. Ludzie w takiej sieci zachowują się
jak ptaki w stadach. Decyzja o rzuceniu palenia, gdy robią to osoby w naszym
środowisku, nie jest bardziej samodzielna niż decyzja ptaka, który zmienia
kierunek lotu na taki, jaki wybrała reszta jego stada – twierdzi Nicholas
Christakis.
Wpływom społecznym ulegamy
nieświadomie. Jesteśmy istotami społecznymi i nie uda nam się ich uniknąć.
Takie naśladownictwo wykształciła w nas ewolucja, by ułatwić nam przetrwanie –
kiedy nie mamy dobrego rozwiązania problemu, podpatrujemy innych. Barbara Wild
z uniwersytetu w Tybindze zauważyła, że im wyraźniej malują się emocje na naszej
twarzy, tym silniej doświadczają ich osoby, które nas obserwują. Niektórzy
naukowcy uważają, że wynika to z działania neuronów lustrzanych. Są to komórki
mózgu, które się aktywują, kiedy obserwujemy zachowanie innych. Nie wiadomo
tylko, czy to naśladowanie aktywuje neurony lustrzane, czy też naśladujemy
innych pod wpływem działania tych komórek. Sam mechanizm zakażania społecznego
jest neutralny. Katastrofalne mogą być skutki rozprzestrzeniania się idei
szkodliwych społecznie. A ponieważ zawsze będziemy podatni na wpływ innych
osób, warto się upewnić, czy przebywamy w towarzystwie odpowiednich ludzi.
To, jak bardzo jesteśmy
podatni na wpływ innych, zależy od naszych relacji z otoczeniem. Jeśli nasz
dobry przyjaciel, który mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas, odczuwa
zadowolenie, szansa, ze my staniemy się szczęśliwsi, wzrasta o ponad 60 proc.
Nastrój sąsiada, który mieszka bliżej, ale nie jesteśmy z nim tak związani, ma
na nas o połowę mniejszy wpływ. Łatwiej zakażamy się kształtem sylwetki od osób
tej samej płci. To wyjaśnia, dlaczego wśród młodych dziewcząt szerzy się
epidemia zaburzeń odżywiania. Najnowsze badania sugerują, ze podatność na
zakażanie społeczne jest w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie – bliźnięta
jednojajowe tworzyły gęstsze sieci społeczne niż bliźnięta dwujajowe. Autor:
Monika Florek-Moskal
„WPROST”
nr 46(1299), 2007 r. WIELKIE DOŁOWANIE NIE PODDAJĘ SIĘ NEGATYWNYM
OPINIOM – TAK SĄDZI WIELU Z NAS. TO ZŁUDNE PRZEKONANIE. Negatywne argumenty są
tak silne, że nawet jeśli wielokrotnie wysłuchamy ich z ust tylko jednego
człowieka, wpływają one na nas tak przekonująco, jak zapoznanie się z opiniami
wielu różnych ludzi. – Pod wpływem negatywnego nastawienia innych szybko
zmieniamy własną opinię, nie tylko z dobrej na złą, ale także ze złej na
jeszcze gorszą – mówi dr Adam Duhachek z Indiana University.
Aż
82 proc. badanych przez firmę Goodmind stwierdziło, że w ostatnich 12
miesiącach dokonali zakupu, kierując się opinią innych osób, a 74 proc. pod
wpływem negatywnych opinii innych zrezygnowało z poważnego zakupu, na przykład
komputera, sprzętu elektronicznego lub samochodu. – Rozwój Internetu wytworzył
grupę klientów, która jest wręcz uzależniona od opinii innych osób. Ci klienci
tworzą grupy wymieniające opinie mailami. Opierają się zarówno na zdaniu
przyjaciół, jak i globalnej sieci klientów – mówi Peter Mackey, szef firmy
Goodmind. Negatywnym opiniom ulegamy tym bardziej, im ważniejszą decyzję mamy
do podjęcia. Amerykański biolog Paul Ewald z Amherst College porównuje
rozprzestrzenianie się ich do zakażeń bakteriami opornymi na antybiotyki. Nie
ma na nie lekarstwa.
ŚMIERTELNY
PESYMIZM – Jeśli często słyszymy złe opinie na swój temat, na przykład z ust
partnera czy szefa w pracy, zaczynamy w nie wierzyć i zatracamy poczucie
własnej wartości. W efekcie spada jakość naszego działania, stajemy się gorsi w
pracy i rodzinie. Wpadamy w błędne koło, które paraliżuje nasze działania –
wyjaśnia doc. Janusz Heitzman z Kliniki Psychiatrii Sądowej Instytutu
Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Często takie zachowanie jest warunkowane
od dzieciństwa. Wtedy podatność na zakażanie negatywnymi opiniami jest
największa, szczególnie ze strony najbliższych osób. Dziecko, które słyszy od
rodziców: „Ty nigdy nic nie robisz dobrze", traci motywację do rozwoju. W
efekcie nie podejmuje wyzwań także w życiu dorosłym. „Negatywne opinie
błyskawicznie się rozprzestrzeniają, infekują umysły i zmieniają nasze
zachowanie, tak jak wirus komputerowy zakłóca działanie oprogramowania" –
stwierdził Aaron Lynch w książce „Thought Contagion” (Zaraza myśli). Becca Levy
z Yale University dowiodła, że osoby, które negatywnie myślą o swojej starości,
żyją o siedem i pół roku krócej niż ci, którzy z pogodą ducha akceptują upływ
czasu.
Niszczącą
siłę negatywnych opinii potęguje to, że przypisanie komuś jednej negatywnej
cechy powoduje, iż łatwo obarczamy go innymi wadami, nawet takimi, których
nigdy nie zaobserwowaliśmy. Jedynie na podstawie niejasnych przesłanek łatwo
przypisujemy kogoś do „grupy trzymającej władzę" czy do „układu".
Zjawisko to stało się fundamentem działania tzw. czarnego PR. Manipuluje on
negatywnymi informacjami na temat ludzi, organizacji czy instytucji, żeby
podważyć ich wiarygodność. Na świecie pionierem w wykorzystaniu tego zjawiska w
polityce był amerykański XVIII-wieczny polityk Samuel Adams. Głosił on zasadę:
„Przedstaw wroga w złym świetle, a już w nim pozostanie”. Walcząc przeciwko
brytyjskiemu prawu kolonialnemu, organizował komitety korespondencyjne w celu
rozpowszechniania fałszywych antybrytyjskich informacji.
W Polsce prekursorem politycznego czarnego PR
był Stan Tymiński. W 1990 r. opowiadał o czarnej teczce, która pomoże mu
pogrążyć rywali. Udało mu się przekonać do siebie tak wiele osób, że obok Lecha
Wałęsy przeszedł do II tury wyborów prezydenckich. Przykładem siły rażenia
negatywnych opinii jest zdarzenie związane z Donaldem Tuskiem. Kiedy przed
drugą turą wyborów w 2005 r. pojawiła się informacja, że jego dziadek
ochotniczo służył w Wehrmachcie, stracił część poparcia, chociaż informacja okazała
się nieprawdziwa.
WIARYGODNA
PLOTKA Skłonność do ulegania negatywnym opiniom nie oznacza, że człowiek z
natury jest pesymistą. Nie ma też nic wspólnego z siłą sugestii, jak dotychczas
sądzono. Uleganie wpływom innych jest w nas genetycznie zaprogramowane. Nasi
przodkowie naśladowali to, co robią inni, by uniknąć niebezpieczeństwa.
Zdolność do bacznego obserwowania innych i odczytywania z ich zachowania
sygnałów na temat tego, co się dzieje, było zaletą, którą ewolucja
faworyzowała. – Jeśli na podstawie reakcji innych osób na szum w krzewach
zareagujemy, zanim sami usłyszymy złowrogie odgłosy, mamy większą szansę na
ucieczkę przed drapieżnikiem – mówi Rita Carter, autorka książki „Mapping the
Mind".
Najprawdopodobniej
dlatego łatwiej niż faktom wierzymy złowrogim plotkom, co udowodnili badacze z
Instytutu Maksa Plancka. Podczas eksperymentu dali studentom pieniądze i
pozwolili się nimi dzielić z innymi. Okazało się, że badani dawali mniej
pieniędzy osobom nazywanym sknerami, a więcej tym, których określano jako hojni
gracze. Prof. Mahzarin Banaji z Uniwersytetu Harvarda uważa to zjawisko za
ważną przyczynę powstawania uprzedzeń. Wiąże się ono z procesem nieświadomego
uczenia się. Badaczka wykazała to na przykładzie dzieci pochodzenia
latynoskiego. Traktują one poszczególne rasy zgodnie z nastawieniem
obowiązującym wśród dorosłych – uważają się za lepsze od Afroamerykanów, ale
gorsze od białych rówieśników.
Zakażanie
umysłu negatywnymi myślami przyczynia się do irracjonalnych lęków przed
zagrożeniami, które nie mają nic wspólnego z prawdopodobieństwem ich
wystąpienia. Badania agencji Euro RSCG Worldwide wykazały, że większość ludzi
boi się rzeczy, które w najgorszym wypadku stanowią jedynie marginalne
zagrożenie. Ponad 60 proc. respondentów w każdym regionie świata wymienia
terroryzm wśród pięciu największych zagrożeń. Jednocześnie lekceważą oni to, co
realnie zagraża ich zdrowiu i życiu. Tylko 6 proc. badanych boi się otyłości,
która w USA przyczynia się do śmierci 300 tys. osób rocznie. Co drugi badany bardziej
boi się śmierci w wypadku samochodowym niż chorób serca, które są o 40 proc.
częściej przyczyną zgonów. Te osoby jednocześnie nie dbają o dietę i aż 20
proc. z nich nie zapina podczas jazdy samochodem pasów bezpieczeństwa. Po
aferze ze szpinakiem zakażonym bakteriami E. coli w USA nawet palacze
papierosów bali się tych mikrobów bardziej niż zachorowania na raka płuc. Siła
negatywnych opinii powoduje, że szybciej rozpowszechniają się nieskuteczne
diety niż te, które warto stosować. Osoby, które bezskutecznie je stosowały,
rozpowiadają o nich tak namiętnie, że wielu ludzi postanawia je sprawdzić.
Naśladowanie
zachowań innych ludzi rządzi światową gospodarką. – To najbogatsi ustalają
granice wydatków osób o niższym statusie finansowym. W ubogim społeczeństwie
mąż, chcąc wyznać miłość żonie, przynosi jej jedną różę, w bogatym musi jej
przynieść tuzin – mówi Robert Frank, profesor ekonomii z Cornell University.
Jego zdaniem, tylko pozornie nie zwracamy uwagi na majątek najbogatszych.
Członkowie klasy średniej chcą osiągnąć taki status finansowy jak najbogatsi i
coraz bardziej się zadłużają. W USA, choć zarobki klasy średniej wzrosły
znacznie mniej niż dochody najbogatszych, przeciętna wielkość nowo wybudowanego
domu od lat 80. zwiększyła się o ponad 30 proc.
Skłonność
do ulegania opiniom innych powoduje, że w wielu sytuacjach ludzie kierują się
instynktem stada, czego dowodzą zachowania na giełdzie. Gdy ceny akcji
zwyżkują, inwestorzy za każdą cenę skupują akcje. Do gry wchodzą nowi, coraz
mniej doświadczeni inwestorzy i postępują coraz mniej racjonalnie. Takie
zachowania doprowadziły do „czarnego wtorku" na amerykańskiej giełdzie w
1929 r., kiedy rozpoczęła się masowa wyprzedaż akcji. Zdaniem ekspertów, nie
licząc wojen, był to największy kataklizm gospodarczy XX wieku. W ciągu
miesiąca indeks giełdowy spadł o ponad 20 proc. To z powodu ulegania negatywnym
opiniom w wypadku inwestycji na giełdzie znacznie większe jest
prawdopodobieństwo strat niż zysków.
ZAKAŹNA
NIRWANA Zarażania społecznego doświadczamy na co dzień. Nieświadomie
pozostajemy pod wpływem opinii i nastrojów innych osób. Im bardziej są
negatywne, tym silniej na nas oddziałują, bo mózg jest na nie wrażliwszy niż na
to, co pozytywne. Podczas odczuwania negatywnych emocji w mózgu wydziela się
hormon walki, norepinefryna. Zwiększa ona wrażliwość neuronów w obszarach mózgu
odpowiedzialnych za pamięć. To m.in. od tego, jak głęboko negatywne opinie
zapadną w naszą pamięć, zależy to, jak łatwo im ulegniemy. Biolog Richard
Dawkins nazwał pojedyncze zakaźne myśli memami. Socjolog Loren Coleman, autor
książki „The Copycat Effect", uważa, że zarażenie negatywnymi myślami było
główną przyczyną serii strzelanin w szkołach, m.in. w szkole amiszów w
Pensylwanii. Z jego badań wynika, że większość szkolnych strzelanin zdarza się
dwa razy do roku: we wrześniu i październiku oraz w marcu i kwietniu. Zawsze od
tygodnia do miesiąca po medialnych informacjach o rocznicach podobnych zdarzeń.
Nie ma jednak pewności, że to elektroniczne media potęgują samobójczą zarazę.
Już 200 lat temu fala samobójstw przetoczyła się przez Europę po opublikowaniu
książki Johanna Wolfganga Goethego „Cierpienia młodego Wertera". Tragiczny
bohater popełnia w niej samobójstwo. Niezależnie od mediów plaga samobójstw
rozprzestrzenia się w niewielkich miejscowościach lub instytucjach. Przykładem
jest Wągrowiec w północno-zachodniej Polsce, w którym od marca 2007 roku przez
trzy miesiące odebrało sobie życie 19 osób – dwa razy więcej niż w całym 2006
r. Podobna sytuacja zdarzyła się w Miluzie we Francji – przez pół roku
samobójstwo popełniło sześciu pracowników tamtejszej fabryki Peugota.
Richard
Dawkins przekonuje, że idee ewoluują jak żywe organizmy. Podobnie jak w
przyrodzie kieruje nimi zasada doboru naturalnego. Przetrwać udaje się
najsilniejszym. Najłatwiej negatywnym opiniom i nastrojom ulegają ludzie
wychowywani w rodzinach, w których nie radzono sobie ze stresem czy złością i
gdzie brakowało poczucia bezpieczeństwa. Poddają się oni opiniom innych, bo
dzięki temu czują się związani z jakąś grupą. Takie osoby nie tylko łatwo
wierzą innym, ale też same konstruują spiskowe teorie. Widzą lęk nawet tam,
gdzie go nie ma. Monika Florek-Moskal
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ktoś ciebie truł
nikotyną, przekazem z radia, telewizji, religijnymi tekstami, jazgotem
muzycznym, wydawanymi, powodowanym dźwiękami; stresował, ogłupiał; więc masz
uszkodzoną psychikę, wypaczony, zdemoralizowany umysł, obniżony iloraz
inteligencji; potencjał, w tym genetyczny, więc teraz ty trujesz innych
(powstaje efekt lawiny!)...
ZANIM COŚ ZROBISZ, W TYM
POWIESZ, NAJPIERW ZASTANÓW SIĘ CZY NIE JEST NA ODWRÓT…
Bo może zamiast twojego
„prawa” do szkodzenia jest prawo chroniące przed przymuszaniem, szkodzeniem;
prawo do nie tracenia czasu, prawo do nie myślenia o rzeczach niepożądanych,
szkodliwych, prawo do wolności od stresu; prawo do dobrego samopoczucia, prawo
do zachowania właściwego sobie poziomu inteligencji, prawo do zachowania
zdrowia psychicznego, fizycznego (a więc m.in. do niesłuchania rzeczy
niepożądanych, szkodliwych, nie wdychania śmierdzącej trucizny); prawo do nie
uszkadzania psychiki, nie wypaczania umysłu, nie demoralizowania; prawo do,
mimowolnego (przecież ty temu uległeś/aś...), nie naśladowania szkodliwego
postępowania; prawo do zachowania swoich walorów; prawo do zachowania swojego,
w tym genetycznego potencjału, prawo do życia, w tym w normalnym, zdrowym,
zamożnym, szczęśliwym społeczeństwie (m.in. nie obarczanym skutkami działań
pdk, degeneratów)!
Jest też nieformalne prawo
wzajemności, tzn. ja nie szkodzę tobie, to ty odwzajemnij się tym samym. Ty
szkodzisz mi, no to ja mam prawo zaszkodzić, tak się bronić, tobie (wg zasady:
najpierw jest przyczyna...).
Więc może okazać się, że to
nie inni są: „głupi, nienormalni, chorzy, jeb..., pier..., poj..., powinni się
leczyć” itp., itd...
PS A jeśli ciebie nie
obchodzi, że komuś szkodzisz, to kogoś może nie obchodzić, że ciebie to nie
obchodzi (i kto będzie miał rację)...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A
TERAZ BEZPOŚREDNIO ODNOŚNIE SPRAWY:
Minęło
1,5 roku od incydentu, ja - poszkodowany - wycofałem się całkowicie (proszę mi
się zrewanżować tym samym), ty - który przyczyniłeś się do niego - dalej
kontynuujesz swoje dzieło... – Nikt z tego nie odnosi jakichkolwiek korzyści,
za to wszyscy tracą...!
Czy
ja P. upoważniłem do udzielania na mój temat jakichkolwiek, komukolwiek inf.,
pokazywania mnie komukolwiek...! Jak by P. się czul na moim msu, jak zareagował
na takie postępowanie jakiejś osoby.../Czy P. chciałby, bym zrewanżował mu się
tym samym (zaczął pokazywać obcym ludziom, w tym degeneratom, pojebom, debilom,
psychopatom, obgadywać)(i tak przez 1,5 roku)...
Jeszcze inaczej: Czy ja kiedykolwiek, jakkolwiek uczyniłem P.
jakąkolwiek krzywdę?! A skoro NIE!, to kim jest osobnik czyniący krzywdę
osobie, która nic mu nie zawiniła... Czy ktokolwiek, kiedykolwiek odniósł z P.
działalności jakiekolwiek korzyści... A skoro NIE, to kim jest osobnik czyniący
szkody...
I jeszcze inaczej: Zrozum i daj wrzeszczcie mi, ludziom spokój, albo idź
do psychologa, psychiatry (potraktuj go tak, jak mnie i uznaj za tego winnego,
a jak coś mu nie będzie odpowiadać, to powiedz mu, że jest „jebnięty”...), a
nie twoje ofiary!
I Jeszcze inaczej: Z kim przystajesz, takim się stajesz...
I jeszcze inaczej: Czy innych ludzi też P. tak traktuje... – Oczywiście, że nie, bo by, np. za taki tekst,
który musiałem słuchać dziesiątki razy: „Jebnięty... (itd.)” z pańskiej strony
pod moim adresem, podczas »opisywania mnie« kolejnym osobom..., podszedł i np.
pierdolnął w ryj za szkalowanie, i mógł jeszcze zająć się stoiskiem, np.
umieszczając jego zawartość na ścianie i posadzce...
PS1 Całe moje życie, od
najmłodszych lat po dzień dzisiejszy, »interesują się mną« wszelkiej maści
psychopaci, debile; kanalie...; zajmują, wszechstronnie, bezpośrednio,
pośrednio, szkodzeniem mi; niszczeniem mnie...!! Oczywiście to nie oni są
winni, tylko ich ofiary (nie unikają ich, no to są sami sobie winni, unikają
ich, no to są winni ich unikania; nie bronią się, no to są sami sobie winni,
bronią się, no to są winni, że się bronią...)... Oczywiście żaden nie pójdzie
do psychologa, psychiatry, to ich ofiary mają tam chodzić...
PS2 Jak jeszcze nie
dotarło, to jeszcze inaczej: ODPIERDOL SIĘ ODE MNIE CZŁOWIEKU RAZ NA
ZAWSZE!, albo złożę skargę wynajmującemu panu mse na dworcu, poinformuje o
sytuacji p. dzielnicowego, itp.! Panie normalny...
red. - www.wolnyswiat.pl
Był
też epizod na Dw. Zachodnim z osobnikiem dokonującym przeróbki jednego z lokali
w holu w podziemiach, gdzie podczas pracy „sobie” całymi godzinami gwizdał,
czego musieli wszyscy w pobliżu tam pracujący i przechodzący słuchać.
Poprosiłem więc go o zaprzestanie gwizdania (a na jego pytanie: „Dlaczego?”
Ironicznie odpowiedziałem: „Bo dostaję od tego orgazmu z rozkoszy...”).
Oczywiście bez znaczącego efektu. Więc stanąłem niedaleko tego lokalu, i też
zacząłem gwizdać, na co on wyszedł i chciał
mnie bić, na co ja go odepchnąłem. Moja próba wyjaśnienia sytuacji,
skończyła się pogonią za mną z sztachetą... Więc zadzwoniłem na policję.
Podczas wyjaśnień człowiek ten pobił chyba rekord świata w kłamstwach – prawie
w każdym wypowiedzianym zdaniu... I jeszcze dodał, że go napastowałem
seksualnie...
Inni,
kierowani silnym popędem seksualnym, dostosowują się do sytuacji, posuwają się
do oszukiwania – realizują potrzebny, oczekiwania płci gadasińskiej: gadają,
mówią im to, co chcą usłyszeć. Ja, mimo, iż mam ponad przeciętne potrzeby
seksualne, to jednak moje hamulce racjonalne i etyczne nie pozwalają mi na
gadulstwo, oszukiwanie. Tego wynik jest opisany poniżej...
Całe
życie moje zainteresowanie gadaniem, miłością było = 0. Za to zainteresowanie -
bez jakiegokolwiek czekania - wyłącznie seksem = 100%.
Niemal
w całym moim życiu, okazanie przeze mnie potrzeb seksualnych było odbierane
jako objaw zboczenia, bo w moim przypadku zaspokajanie takich potrzeb bez
realizacji konwenansów, spełnienia norm obyczajowych, czyli gadulstwa,
chodzenia, tzw. poznawania się, odczekania, przewidzianego umowną normą,
odpowiedniego okresu czasowego, było niedopuszczalne (inni mogą zaspokajać
swoje potrzeby seksualne jak i ile potrzebują, a ja NIE... Moje relacje z płcią
przeciwną muszą być aseksualne, niewolno mi na nic popatrzeć, niczego dotknąć,
przekazać jakichkolwiek proseksualnych sygnałów, żadnej gry wstępnej,
rozwinięcia, utrwalenia przyjemnych skojarzeń, przygotowania, tylko dystans, aseksualność,
za to dużo gadania żeby było i wielomiesięcznego, wieloletniego czekania, no to
ja wtedy zawrażeniony będą i wtedy miłość będzie, a więc jeszcze więcej
gadania... A w efekcie z takimi dziewczynami było blisko 0 gadania i ZAWSZE,
mimo że po tym czekaniu chciały, 0 seksu... Poza tym miałem do nich - co nie pozwalało na
jakikolwiek seks - uraz, odczuwałem względem nich rozgoryczenie, czułem do nich
antypatię...). Więc miałem stosunek raz na kilka lat...
CO DO MNIE
Przeciętnie
mam stosunek raz na kilka lat (od zawsze. Ostatnio wyjdzie chyba trochę
rzadziej...) – najczęściej - gdy już jestem skrajnie wyposzczony (chodzę po
ścianach...) - po przebrzydle nudnym, beznadziejnym kłapaniu dziobem, kiedy
czuję już do kłapaciary serdeczną
antypatię (...).
Praktycznie
wszystkie wolne osoby płci kłapiącej są wolne też od jakiejkolwiek
atrakcyjności..., więc nie bez powodu... Warunkiem, dla wyposzczonego od kilku
lat mężczyzny, pójścia z nimi do łóżka jest odczuwanie do nich serdecznej...
antypatii – od przebrzydłego kłapania dziobem (...), przekonanie ich o chęci
związania się z... głupią, nudną i brzydką kłapaciarą...; przekłapanie setek
godzin na nieśmiertelnych ławeczkach, w kawiarniach; okazywanie
aseksualności....
Dodam
jeszcze że ANI JEDNA potencjalna partnerka nie wyraziła zgody na zrobienie
testu na obecność HIV (bo one wolałyby nie wiedzieć, więc w razie… zarażać! [Czy
już wiadomo dlaczego HIV/AIDS - pandemia - ma się dobrze – bo ludzie wolą nie
wiedzieć, a rządy wolą chronić zarażonych – tą chorobę (...)!]). Z
zabezpieczeniem się przed ew. ciążą bywało niekiedy podobnie („będzie co ma
być”...). Trzeci warunek (a właściwie pierwszy): ZERO przynudzania, w tym
okłamywania, obiecywania jej itp. – czyli uczciwy układ: po prostu
niezobowiązujący seks był dla nich równie atrakcyjny (ile ja tysięcy godzin,
lat życia straciłem na dawanie ogłoszeń, szukanie, przesiadywanie, kłapanie
itp... Ile inni biedacy tracą...)...
Jestem
racjonalnym intelektualistą - pragmatykiem - szczerym - prostolinijnym
(przynajmniej na ile się da) w relacjach międzyludzkich - człowiekiem. Tacy są
na końcu w hierarchii atrakcyjności dla kłapaciar. Na pierwszym msu jest
inteligencja emocjonalna – czyli kłapiący dziobem tzw. przebojowcy (bajeranci)
i kłamcy – którzy powiedzą kłapaciaże to, co chce usłyszeć. Czyli uczciwi
(„zboczeńcy”), racjonalni, konstruktywni ludzie są eliminowani, a cwaniacy,
próżniacy się m.in. rozmnażają! Gratuluję...
"WPROST" Numer: 9/2010
(1413)
SEKS OD KOŁYSKI
Dotychczas
dominował pogląd, że między wiekiem przedszkolnym a dojrzewaniem istnieje
aseksualny okres utajenia. Nowe badania seksualności dzieci i młodzieży rzucają
jednak nowe światło na to, co się dzieje przed okresem dojrzewania.
Dość powszechne
jest przekonanie, że dzieci są z natury aseksualne. Choć w okresie
przedszkolnym zadają pytania dotyczące odmienności płci czy tego, jak przyszły
na świat, wydawało się, że nie towarzyszą temu seksualne doznania. Dlatego
rodziców zawsze szokuje, gdy dzieci pobudzają własne narządy płciowe.
Najczęściej zakłada się, że dochodzi do tego z przyczyn chorobowych, na
przykład swędzącej infekcji. Nawet gdy obserwowano przy tym reakcje seksualne,
na przykład orgazm, to były one traktowane jak bliżej nieokreślona przypadkowa
przyjemność, bez kontekstu seksualnego. Zakładano, że seks pojawia się dopiero
w okresie dojrzewania i jest aktywowany burzą hormonalną, zmianami ciała i
reakcjami na nie otoczenia.
Tymczasem
pierwsze reakcje seksualne pojawiają się już w bardzo młodym wieku. Orgazm
(prawdziwy!) może być przeżywany już w szóstym miesiącu życia, a zachowania
masturbacyjne obserwuje się w 15.-16. miesiącu życia dziecka. Do wywoływania
orgazmu skłania odkrycie, że jest on przyjemny. Najczęściej staje się to
przypadkiem, w trakcie dotykania się, pocierania o łóżko, zaciskania ud itp. U
znerwicowanych dzieci może to stać się metodą neutralizacji lęków i sposobem na
uspokojenie. Zarówno orgazmy, jak i zachowania masturbacyjne nie są czymś
nadzwyczajnym w tym wieku i niepotrzebnie budzą niepokój u rodziców. Problem
pojawia się, gdy przybierają charakter zachowań natrętnych.
W dzisiejszych
czasach rodzice i wychowawcy są przewrażliwieni na punkcie molestowania
seksualnego dzieci. Nic zatem dziwnego, że ujawniana przez dzieci ciekawość,
twórczość o tematyce erotycznej (rysunki nagiego ciała, narządów płciowych) czy
masturbacja budzą podejrzenie, że dziecko było molestowane. Niejeden rodzic był
z tego powodu podejrzewany o seksualne wykorzystywanie dziecka. Obecnie zwyczaj
masowania przez matkę, ciotkę czy babcię członka małego chłopca (istniejący od
dawna na południu Europy) byłby traktowany jako molestowanie. Tymczasem to
działanie miało na celu powiększanie członka jako istotnej cechy męskości.
A co z okresem
utajenia? Okazało się, że pociąg erotyczny u wielu dzieci pojawia się już w dziesiątym
roku życia. Podobnie jest z podnieceniem – choć u dziewcząt rozwija się ono
nieco później, średnio w wieku 10,8 lat. Pierwsze fantazje erotyczne zaczynają
się pojawiać w wieku 11 lat. Pierwsze zakochanie spotyka się już u 8-9-latków.
Na pierwszą randkę idą dzieci w 14.-15. roku życia. Nocne erekcje, badane
dzięki zastosowaniu specjalnej aparatury pomiarowej, zaobserwowano u chłopców
już 2-3 lata przed okresem dojrzewania, a ich maksymalne natężenie przypada na
13. rok życia. Przed 10. rokiem życia orgazm przeżyło 13,5 proc. chłopców i
10,8 proc. dziewcząt – wynika z badań opublikowanych w 2009 r. przez jednego z
najbardziej znanych seksuologów, prof. Johna Bancrofta z Wielkiej Brytanii.
Część dzieci i młodzieży już od wczesnych lat życia silniej reaguje na bodźce
seksualne niż ich rówieśnicy. Prawdopodobnie ma to podłoże genetyczne.
Ujawnienie
seksualności przed okresem dojrzewania budzi u rodziców zaskoczenie, lęk i
przekonanie, że to patologia. Nie ma tygodnia, aby w moim gabinecie nie
pojawiła się zatroskana matka z dzieckiem (częściej synem) przed pokwitaniem,
które masturbuje się, rysuje „dziwne rzeczy", nawiązuje znajomości w
internecie i prowadzi korespondencję o seksualnej treści. Najczęściej jest to
traktowane jako dowód uwiedzenia przez pedofila, objaw zaburzeń hormonalnych
lub psychicznych. Seksualność dzieci w wieku przedpokwitaniowym rzeczywiście
może być wykorzystywana przez pedofilów w internecie. Gdyby jednak rodzice i
wychowawcy byli świadomi seksualności swoich małych dzieci, mogliby chronić je
przed wykorzystaniem.
Autor: Zbigniew
Lew-Starowicz
„FAKTY I MITY” nr 6, 14.02.2008 r.
DZIEWICTWO ALBO ZDROWIE
Religia,
zwłaszcza katolicka, jest cerberem dziewictwa. Podczas szkolnych indoktrynacji
wyznaniowych uczniów w Polsce instruuje się o konieczności zachowania
„czystości” aż po kościelny ślub.
W
USA z budżetu państwa przeznacza się setki milionów dolarów na wychowanie
seksualne propagujące abstynencje płciową do chwili zamążpójścia lub ożenku.
Wolni od religijnych fiksacji lekarze i seksuolodzy zdają sobie sprawę z
bałamutności tych przykazań, ale w krajach takich jak nasz wolą przezornie
milczeć, by nie ściągać na siebie gniewu i retorsji Kościoła. W stanach właśnie
zakończono rozległy program badawczy, którego wyniki zostaną opublikowane w
styczniowym wydaniu „American Journal of Public Health”. Są dość jednoznaczne i
dobitne: im później nastąpi utrata dziewictwa, tym większe ryzyko problemów
seksualnych. To konkluzje naukowców z Columbia University i New York
Psychiatric Institute.
Osoby,
które zainicjowały życie seksualne w wieku od 21 do 23 lat, doświadczają
częściej zaburzeń seksualnych niż ich rówieśnicy, którzy zgrzeszyli wcześniej.
Komplikacje dotyczą zwłaszcza przedwczesnego wytrysku, niemożności osiągnięcia
podniecenia i orgazmu. Z klinicznego punktu widzenia stykamy się z wieloma
późnymi dziewicami, które mają wielkie trudności z satysfakcjonującym pożyciem
seksualnym w ramach stałego związku. Powodem, najogólniej mówiąc, jest
powstrzymywana na siłę burza hormonów. | TN
[Niech,
łącznie, setki milionów „szczęśliwców (w tym również zastępczych masturbatorów,
homoseksualistów, zoofilów itp.)” podziękuje swoim czy/i innych nauczycielom
(którzy, w znacznej części, sami w tym czasie zajmowali się orgiami
seksualnymi)... – red.]
Więcej:
1.
SEKS, ZESTAW INF. (ANTYNUDZIARSKI)(przed pierwszymi randkami...)
http://www.wolnyswiat.pl/1h5.html
ZACHOWANIA.
Czy prowokowanie problemów daje
komukolwiek korzyści...
Zanim
się coś zrobi - na małą, osobistą skalę bądź dowolnie większą - najpierw trzeba
przeanalizować: czy da to - w szerokim tego słowa znaczeniu - korzyści (np.
gadanie w celu gadania żeby gadać (ogłupiając się i innych, marnując własny i
czyjś czas), uczynienie osobistej podłości (zyskując nienawiść – wroga-ów),
wywołanie wojny (powodując zubożenie własnego i czyjegoś społeczeństwa,
nienawiść)) itp.
Nawiązując do tego tematu trzeba
niestety wyjaśnić, iż są, i to powszechnie, osoby chore, psychopatyczne,
anormalne (jawnie – wówczas
wykorzystują socjotechnikę, instynkt stadny do poparcia, a przynajmniej
osiągnięcia obojętności otoczenia na swoje ataki (wykorzystują też różne
preteksty do uzasadnienia swoich działań, przypisania winy osobie atakowanej,
np. z powodu jej inności, odmienności (gdyż np. nie chce zadawać się z osobami,
z którymi przebywanie jej nie odpowiada, nie służy jej, nie wychodzi na
zdrowie); bo nieodpowiada na atak – nie podziela zainteresowań psychopaty…/bo
odpowiada na atak...), ale częściej w sposób ukrywany) - antyspołeczne
(w tym chimery – osoby których mózg, umysł pracuje jakby dokładnie odwrotnie od
normalnego) - których chore mózgi, umysły mają chore, anormalne (w
najprzeróżniejszych kombinacjach, w tym proporcjach) - antyspołeczne - potrzeby
niestety, i trzeba się z tym liczyć. Stąd dopatrywanie się racjonalnych
przyczyn poczynań takich osób jest daremne; ich brak świadczy właśnie o tym, iż
mamy do czynienia z taką osobą. Należy wówczas absolutnie ograniczyć,
uniemożliwić możliwości destrukcyjnego oddziaływania na innych takich osób, w
tym jawnie ostrzegać przed nią (by dać do myślenia takiej osobie, zastraszyć ją
– by to ona się bała szkodzić innym; by to taka osoba zaczęła się leczyć, a nie
musiały jej ofiary!)! Szczególnie narażone na taką agresję są osoby wrażliwe* –
bo są to najłatwiejsze ofiary, które w dodatku b. łatwo i szybko można
okaleczyć, uwrażliwić na swoje destrukcyjne działania i nękać. Stąd inni mogą
być pozostawiani w spokoju, a nawet nie zdawać sobie sprawy, nie rozumieć
sytuacji (no skoro innych się nie czepia, to widocznie osoba atakowana jest
czemuś winna...), co skutkuje pozostawianiem na pastwę takiej osoby
atakującemu, a nawet podejrzeniami choroby psychicznej u osoby wrażliwej,
okaleczonej – atakowanej; skutkuje to też bezkarnością, i daje podwójną
satysfakcje dręczycielowi!
*
Kto to jest wrażliwiec. W skrócie i w uproszczeniu jest to osoba, która np.
wielokrotnie bardziej, szybciej i silniej ulega stresowi. Taka osoba może też
przez wiele lat nie rozumieć agresji (dopatrywać się, a niekiedy i otoczenie, u
siebie tego przyczyn), braku wrażliwości u innych (niezdolności do empatii –
zdolności do wczuwania się w sytuację innych). Jeśli ktoś taki ma jeszcze, a
często tak, umysł analityczny - to już jest katastrofa! - bo będzie to bezwiednie,
co przeszła, przechodzi, analizować na wszelkie możliwe sposoby, w tym w brew
swym chęciom – a więc jeszcze samą siebie uwrażliwiać, dręczyć (i to niekiedy
latami)!
Stanowimy psychosomatyczną jedność – tzn., stan psychiczny wpływa na
stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe funkcjonowanie
organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (następuje sprzężenie
zwrotne).
Każdy uraz psychiczny, (psycho-)fizyczny
powoduje, pozostawia, skutki na całe życie (z autopsji:).
Np.
wybicie zęba upośledza mimikę, proces przeżuwania, rozdrabniania pokarmu –
obciąża pozostałe zęby, żołądek; powoduje uraz psychiczny, obniża poczucie
własnej wartości, pewności siebie, obniża poziom atrakcyjności, powodzenia
życiowego – a to wszystko z powodu „tylko” jednego zęba. Podobnie uderzenia np.
w głowę, nerki itp. niosą różne negatywne skutki.
Jakaś
potwarz, np. określenie kogoś mianem zboczeńca może przekreślić czyjeś życie.
Że np. nie tylko wybrana ale większość, czy nawet żadna dziewczyna nie będzie
chciała mieć z delikwentem do czynienia; otoczenia będzie nieufne, podejrzliwe
(nie gadaj z zboczeńcem!, on jest zboczony!), przypatrywać się, szukać i
niekiedy „znajdywać” potwierdzenie pogłoski. Ktoś po takich przejściach,
nabyciu lęków, kompleksów, urazów również sam nie będzie miał nie tylko
przebojowości, ale nawet odwagi wykazywać się inicjatywą względem płci
przeciwnej – tak czy inaczej może zostać izolowany, sam się odsunąć od
otoczenia. Co w efekcie może doprowadzić, zastępczo, do realizacji zboczeń. Więc
na taką potwarz należy kategorycznie zareagować – chodzi o wszystkich! W
niczyim interesie jest by przybywało ludzi z urazami, nieszczęśliwych
(„”zboczeńców)(tak w ogóle uważanie, określanie kogoś mianem zboczeńca np.
tylko dlatego, iż proponuje seks osobie płci przeciwnej – jest właśnie
patologią, chore i wymaga co najmniej edukacji z dziedziny seksualności,
zboczeń seksualnych!; powoduje to też paraliżujący lęk u innych przed
wykazywaniem się inicjatywą względem płci przeciwnej, by nie zyskać miana zboczeńca,
co w efekcie, może właśnie do jakiejś dewiacji doprowadzić).
Pozdrowionka od „zboczeńca” z Brzegu, woj. opolskie, z szkoły
podstawowej nr 4 (z halą sportową)
(jak
ja się PANICZNIE BAŁEM!, przez całe dotychczasowe życie, przyznać skąd pochodzę
(a byłem oto pytany ponad tysiąc razy (jakie to były wspaniałe doznania... gdy
sobie dzięki tym pytankom o wszystkim przypominałem) – zawsze zmyślałem), oraz
dla mamusi... od m.in., najprawdopodobniej, kilkuletniego, nocnego, partnera
seksualnego „ idioty”, „kretyna”, „głupka”, „kopniętego”, „szurniętego” itp...
(kolejny temat STRACH!)(teraz wreszcie nie ja się boję, wstydzę. Piszę o tym
też dlatego, iż gdyby nie te przejścia, to zająłbym się m.in. polityką już na początku lat 90.)
PS
Nigdy
z żadną dziewczyną nie tylko z klasy, ale nawet z szkoły, a przez całe lata z
całego trzydziestokilkudziesięciotysięcznego miasta nie miałem do czynienia.
Najszybciej jak mogłem (w wieku 17 lat) wyjechałem z tego miasta (ostatni raz -
z konieczności - tam byłem około 1992 roku), a jak musiałem się tam pojawiać to
dostawałem białej gorączki!
Proszę
o wskazanie chociaż jednego przypadku i chociażby w najmniejszym stopniu
mojego zboczenia… (nawet nigdy żadnej dziewczynie nie zaproponowałem seksu
(wtedy to chyba przyjechałby po mnie oddział zomowców, a gazety opisywałyby
mnie przez kilka lat... – byłbym znany w całym kraju, a nie tylko w jednym
mieście) – jeśli nawet to traktować jako zboczenie; po prostu ktoś obdarzył
mnie taką potwarzą i poszło to w miasto. A ponieważ jestem osobą szczególną -
więc i tak wszyscy na mnie zwracali uwagę, czyli m.in. niemal wszędzie, niemal
zawsze, niemal non stop gapili się na mnie; byłem powszechnie znany z widzenia
– to w tempie ekspresowym, na dużą skalę i trwale) a przecież latami byłem
oglądany i traktowany jak zboczeniec... (nigdy nie zapomnę tych obserwujących
mnie, obracających się w moją stronę ludzi, głów, ironicznych, szyderczych
spojrzeń, tekstów („o zboczony/eniec idzie”...; ile razy schodziłem cały
czerwony na bok, chowałem się do najbliższej bramy))!! Skutki - urazy - wywarły
swoje piętno, pozostały mi na całe życie!! Ilu jeszcze takich „zboczeńców”
stworzyli bezmyślni, durni, debilni, nikczemni ludzie (najczęściej, a może
niemal wyłącznie katolicy – jest okazja do zrobienia krzywdy bliźniemu, to
byłby grzech nieskorzystać)?! Czy ktokolwiek, kiedykolwiek odniósł z tego
jakąkolwiek korzyść...
Negatywne
relacje z matką, rodziną już były wystarczającym powodem do wyprowadzenia się z
domu, a do tego doszedł jeszcze „zboczeniec” i napastowanie przez mieszkańców
wzrokiem. Tak więc pierwsza przeprowadzka-ucieczka miała mse gdy miałem 17 lat.
Wówczas zamieszkałem w Opolu, gdzie mieszkałem w internatach, hotelu
robotniczym, wynajmowałem pokój, mieszkanie.
M.in. dzięki odwiedzającej mnie w internacie w Opolu
babce (matce ojca), informacje o moich problemach z matką, przed czym uciekłem
z Brzegu, dotarły i tam, z tego skutkami (rozpowiadała wszystko portierowi, a ten mieszkającym w bursie, moim
znajomym, kolegom... Być może też matka...)!
Moja matka jest z wykształcenia pedagogiem polonistką.
Ojciec popełnił samobójstwo, gdy miałem ok. 4 lata. Od tamtej pory matka sama
się zaspokajała plastikowym przyrządem, i na 90% mną i czymś zaraziła! Co wywarło na mnie nieodwracalne
piętno psychiczne (i fizyczne, na zdrowie)!
Brak spermy, mężczyzny; samotność ma swoje plusy i
minusy. Jeśli chodzi o minusy, to skutkowało to u mojej matki złośliwością,
perfidią, w dodatku rozczarowałem ją niskimi osiągnięciami w nauce (i
wagarowaniem)(jeśli zdawałem z klasy do klasy do ledwo ledwo, a klasę 7
powtarzałem). Bywały okresy rok, dwa, niemal kompletnego nie odzywania się
między nami (za to jestem akurat bardzo wdzięczny). A gdy gdy uświadomiłem sobie, w wieku kilkunastu lat,
co wyprawiała ze mną gdy miałem lat kilka, dostałem wstrętu do jej dotyku. Co
dodatkowo pogorszyło moje z nią relacje.
Większe problemy zaczęły się, gdy wróciłem po kilku
latach pobytu w Opolu (mieszkałem tam w internatach, hotelu robotniczym
wynajmowałem, pokój, mieszkanie). Czynnikiem, który o tym przeważył było to, iż
bliski kolega (Grzegorz B.)... ciężko mnie pobił, wybił mi też przedniego zęba*,
miałem także rozcięte wargi, a były tak spuchnięte, że wyglądały jak połówki
dużej bułki, miałem też wstrząs mózgu. Dlaczego mi to zrobił (w towarzystwie 3
innych kolegów, nachodząc mnie w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu)? Ano
dlatego, że drugi kolega, rzekomo usłyszał głos jego dziewczyny przez drzwi
mieszkania, które wynajmowałem. Na to ten pierwszy przypisał swoją opinię mi, a
mianowicie, że kolczyki w uchu to noszą pedały, a więc ten drugi kolega,
noszący kolczyk, jest pewnie pedałem... Po co coś ustalać, sprawdzać, pytać
się, zastanawiać czy warto, ważne że można zniszczyć przyjaźń, jest okazja do
zrobienia komuś krzywdy. Oczywiście jego dziewczyna nawet nie wiedziała gdzie
mieszkam. Były potem odwiedziny, przeprosiny, oddał za mnie mój dług. No, ale
pewnych rzeczy nie da się odkręcić.
Przyczyną powrotu była też chęć przemyślenia jak
pokierować swoim dalszym życiem (a chciałem zająć się polityką. Tylko jak zająć
się polityką jako: „głupek, kretyn, idiota, kopnięty, szurnięty, nienormalny”,
„zboczeniec”, „zakała rodziny, wyrodek, podlec, zwyrodnialec”, będąc powszechnie
napastowanym wzrokiem... ).
Gdy wróciłem, to okazało się, że zamieszkała u nas
babcia, a dla niej byłem - nie kochającym matki, nie wierzącym w jedynie
słuszną wiarę katolicką - diabłem wcielonym. No i zaczęło się nękanie mnie w
moim mieszkaniu, pokoju, jaki to ja jestem wyrodek, podlec, zwyrodnialec, że
matka powinna była mnie utopić w wiadrze z zlewkami, że skończę w „wieźniu”,
włażenie do mojego pokoju podczas mojej nieobecności i szperanie w moich
rzeczach, i włażenie podczas mojej obecności, prowokowanie, itp.
Za kontynuowanie szperania w moich rzeczkach wywaliłem u
matki w pokoju zawartość jednej z jej szuflad na dywan by zniechęcić do
włażenia do mojego pokoju, szperania, nękania mnie. Zadzwoniła na policję.
Po jakimś czasie odwiedził mnie w moim pokoju dawny
kolega z Opola, zaprosiłem też niedaleko mieszkającego kolegę i wypiliśmy w
3-je jedno wino. Było cicho, spokojnie, kulturalnie, zabarykadowałem i
zasłoniłem drzwi gąbką, ale matka domagała się, by koledzy wyszli. Było późno,
kolega mieszkał w Opolu, więc chciałem by przenocował, i rano wrócił. Ale matka
zadzwoniła na policję, która wymogła opuszczenie mojego pokoju przez kolegów.
Potem zaczęły się inscenizacje, np. babka wychodziła na
klatkę i łapała się za poręcz, jaka to jest prześladowana, albo ciotka
wychodziła na klatkę i coś tam bełkotała na mój temat, więc zamknąłem drzwi od
mieszkania, na co matka, ciotka, i baka wpadły w furię i mnie pobiły, uciekłem
do pokoju. W którym przesiadywałem całymi dniami, często zasłaniając drzwi
gąbką i je barykadując. Znowu głodowałem (matka z miłości, dobra nie dawała mi
ani pieniędzy ani jedzenia. Miałem iść do wojska (żebym nabrał rozumu
(przebywając w otoczeniu-, i będąc wystawionym na działania psychopatów,
debili; kanalii, napastowaczy)...)*, a potem do pracy (oczywiście do łopaty,
jak to: „kretyn, idiota, głupek, kopnięty, szurnięty, nienormalny”, „leń”,
któremu się uczyć nie chce (...)...) – szybko, szybko...).
Ponieważ nie reagowałem, robiło się coraz gorzej, żadnego
spokoju, więc zacząłem prosić o zostawienie mnie w spokoju, wyprowadzenie się
babki. Ponieważ to też nie przyniosło skutku, to raz złapałem babkę za ręce i
kategorycznie domagałem zaprzestania czepiania się mnie, wyprowadzenia się.
Podobno miała odciski na rękach. Więc przyszedł kuzyn, były bokser, i zrobił
porządek z „bandytą” czyli ze mną (na szczęście były to razy bardziej umowne,
niż dotkliwe). Wezwałem policję, policjant kazał mu opuści mieszkanie.
W międzyczasie odwiedziła mnie ciotka, od strony ojca.
Matka jak zwykle zaczęła swoje perfidne słowne i mimiczne gierki, jak to ona
się martwi o mnie, jest dobra, cierpi, jaki ja jestem zły, a ona mimo to chce
dla mnie jak najlepiej itp. ...Tym razem nie wytrzymałem, i jedyny raz w życiu,
poszarpałem ją i uderzyłem kilka razy.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co ma na celu to wszystko,
a chodziło o wyeksmitowanie mnie. I rzeczywiście, z pomocą ciotecznej siostry,
pracującej jako komornik, jej możliwości, udało się to. I tak zamieszkałem w
jednopokojowym mieszkaniu w starym budownictwie, z piecem na węgiel i wspólną
ubikacją na klatce.
Nie miałem psychicznej siły podjąć pracy w Brzegu z
powodu powszechnego napastowania mnie wzrokiem, famy zboczeńca, kłopotów z
rodziną, więc znów nie miałem co jeść, i rosły długi związane z mieszkaniem.
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Poniedziałek [09.11.2009, 09:20] 4 źródła
MATKI GWAŁCĄ DZIECI.
MOLESTUJĄ SYNÓW I CÓRKI
Kobiety coraz częściej
staja się seksualnymi oprawcami.
Kobiet coraz częściej
wykorzystują seksualnie dzieci - wynika z danych brytyjskiej ChildLine.
W ciągu ostatnich 5 lat
zanotowano 132 proc. wzrost takich przestępstw wśród kobiet, a 27 proc. wśród
mężczyzn.
Większość poszkodowanych to
dziewczęta, ale wśród ofiar są także chłopcy. Dzieci wykorzystywane są w domach
i przedszkolach - powiedziała Sue Minto z ChildLine.
W ubiegłym roku w Wielkiej
Brytanii ujawniono ponad 2,1 tys. przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci
przez kobiety. Ponad 1,3 tys. zostało skrzywdzonych przez własne matki.
Obalony został kolejny mit
dotyczący molestowania. Okazało się, że matki wykorzystują także swoich synów -
powiedziała Esther Rantzen z ChildLine. | TM
www.o2.pl
/ www. sfora.pl | Wtorek [09.11.2010, 18:48]
EUROPEJCZYCY
MOLESTUJĄ DZIECI
Rada
Europy zszokowana i przerażona
Aż
20 procent dzieci w Europie pada ofiarą molestowania seksualnego - ujawniła
Maud de Boer-Buquicchio, zastępczyni sekretarza generalnego Rady Europy.
Dane
określiła jako przerażające i wezwała wszystkie kraje Starego Kontynentu do
potraktowania problemu jako "priorytetu politycznego" .
Według
niej chodzi nie tylko o ochronę nieletnich przed bezpośrednią przemocą i
wykorzystywaniem seksualnym.
Dzieci
nie mogą być świadkami scen przemocy w rodzinie - stwierdziła Boer-Buquicchio.
| MK
„WPROST” nr 4, 25.01.2004 r.: Z badań przeprowadzonych pod kierunkiem prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza wynika,
że aż 35 proc. kobiet i 29 proc. mężczyzn przyznaje się, że byli w dzieciństwie
molestowani seksualnie.
„WPROST” 16.12.2001 r.
MIĘDZYNARODÓWKA
PEDOFILÓW
(...)
RACHUNEK CIERPIEŃ
Skutki
seksualnego wykorzystywania w dzieciństwie często ujawniają się dopiero po
latach. - Osoby takie cierpią na depresję, nerwice, seksualne obsesje, mają
trudności ze znalezieniem życiowego partnera - tłumaczy seksuolog prof.
Zbigniew Lew-Starowicz. – Konsekwencją molestowania dzieci bywa także
„osobowość wielokrotna”, objawiająca się między innymi ogromnymi wahaniami
nastrojów. Dzieci zmuszane do seksu cierpią na stany lękowe, mają skłonności
samobójcze – dodaje Zbigniew Izdebski.
– Ogromnym problemem jest
to, że dzieci same zaczynają organizować ciche grupy świadczące usługi
pedofilom. (...)
Jarosław Knap Współpraca: Ewa Ornacka
www.o2.pl / www.sfora.pl |
2 źródła Środa [20.01.2010, 14:42]
MOLESTOWANE DZIECI JUŻ
NIGDY NIE SĄ SZCZĘŚLIWE
Zobacz, kiedy wydają
zboczeńców.
Połowa osób, które
doświadczyły molestowania seksualnego ujawnia prawdę najwcześniej po 5 latach,
a niektórzy nie robią tego nigdy - twierdzą naukowcy z Université de Montréal.
To bardzo bolesne. Im
dłużej czeka się z ujawnieniem tego przestępstwa tym głębsze i trwalsze
pozostawia ono konsekwencje - twierdzi profesor Mireille Cyr.
Z ostatnich badań wynika,
że 25 proc. ofiar milczy na temat przez całe życie.
Tak postępuje 16 proc.
kobiet i 34 proc. mężczyzn. Prawdę ujawniają częściej gdy napastnikiem jest
osoba obca.
Niestety, w 85 proc.
przypadków sprawcami są przyjaciele lub członkowie rodziny - twierdzą badacze.
Osoby molestowane w
dzieciństwie, trzy do czterech razy częściej, stają się także ofiarami przemocy
fizycznej lub seksualnej w życiu dorosłym - powiedziała Isabell Daigneault z
Université de Montréal. | TM
Do
skutków pedofilii trzeba też dodać fizyczne, psychiczne skutki zarażania
zarazkami dzieci, w tym tego skutki dla ich potomstwa...!! – red.
www.o2.pl / www.sfora.pl |
Poniedziałek [09.11.2009, 14:15] 5 źródeł
STRES W DZIECIŃSTWIE
MUSI SKOŃCZYĆ SIĘ DEPRESJĄ
Trauma zmienia nasze
geny.
Urazy psychiczne w
dzieciństwie powodują zmianę genów, które odpowiadają za produkcję hormonu
stresu. Osoby, który jako dzieci przeżyły wypadek czy widziały drastyczną
zbrodnię są dużo bardziej podatne na depresję i inne zaburzenia psychiczne -
donosi thelocal.de.
To wynik badań niemieckich
naukowców z Instytutu Psychologii Maxa Plancka z Monachium. Doświadczenia
przeprowadzone na myszach wykazały, że u gryzoni, które we wczesnej fazie życia
narażone były na czynniki stresogenne, doszło do zmian w kodzie DNA.
Stwierdzono, że mózgi tych
myszy, przez całe życie wytwarzały zbyt wiele wazopresyny, która odpowiada
m.in. za regulację produkcji hormonów stresu, emocji i zachowań społecznych.
Nasze odkrycie pozwoli na
nowe metody leczenia depresji i stanów lękowych u ludzi. Teraz już wiemy gdzie
poszukiwać przyczyn takich zaburzeń - mówi dr Florian Holsboer. | AJ
TZW. LECZENIE ZĘBÓW...
Korzystałem z usług kilku stomatologów/żek, prawie
wszyscy zaplombowali moje zęby w stanie niedokończonym, o czym informowali mnie
kolejni stomatolodzy, którzy również niedokańczali tzw. leczenia, by kolejni
mieli co poprawiać... Więc te zęby mam martwe. A gdy wybito mi przedni ząb, to
kilku stwierdziło, że nie można mi założyć korony, tylko jednozębową protezkę.
Ta proteza spowodowała zmiany w podniebieniu i kamień nazębny. Po kilku latach
okazało się, że jak najbardziej można zrobić stały mostek. Ale oczywiście
zrobiono go niewłaściwie –
Ja
i wszystko co mówię jest niesamowicie dziwne, stąd trzeba zawsze być
zdumionym...
Każdy
pretekst, w tym banał, jest dobry do szkodzenia.
Nie
darowali mi żadnego drobiazgu, w tym jakiejś gafy, przejęzyczenia, a w przeogromnej
większości przypadku wynikało to z, stworzonej przez anormalnie się
zachowujących ludzi, chorej sytuacji, i wynikłych z tego: tremy, irytacji,
urazów, złości. – Każdy pretekst jest dobry do realizacji swojej zawiści,
nikczemności...!
„A
co się stało?! A co on powiedział/chciał?!” A o co mu chodziło?!”
Zawsze
absolutnie wzrokowo, słuchowo, zbiorowo na mnie skupieni, wszystkim zdziwieni,
zawsze wykorzystujący każdy pretekst do jak najsurowszej oceny, osądu, kary:
wyśmiania, ryknięcia szyderczym śmiechem, wykpienia, wyszydzenia; wywołania
negatywnej lawiny; speszenia, upokorzenia, zirytowania; zaszkodzenia.
KOMUNIKACJA
Z NIEKTÓRYMI OSOBAMI Z OTOCZENIA, TO irracjonalne,
złośliwe strofowanie, krytykowanie, w tym obelgami, by mnie zdołować, speszyć,
poniżyć, wyprowadzić mnie z równowagi.
Pod
byle pretekstem absolutne zdziwienie, zdumienie, dopatrywanie się we mnie, NA
SIŁĘ, głupoty, nienormalności, np. gdy spytam się o dzisiejszą datę, nazwę
ulicy, na co zaraz szyderczo słyszę: „ JAK TO, TO TY NIE WIESZ KTÓRY DZISIAJ
JEST?(!)?(!)?!”, tak żeby wszyscy usłyszeli, i następuje pauza, i trzymanie, a
jeśli są jeszcze inne osoby w pobliżu, to zbiorowe, wzroku wlepionego w moje
oczy, na mojej twarzy – aż nie zrobię się czerwony, a wtedy także, z tym że
dochodzi jeszcze do złośliwego ucieszenia się...
OBSERWATORZY...
Przez
kilkadziesiąt lat mojego życia, a, szczególnie jak się psychofizycznie
zregeneruję, byłem, nierzadko i teraz jestem, powszechnie napastowany wzrokowo.
Np.
idąc gdzieś, jestem zauważany przez kogoś stojącego samotnie, albo z grupką, w
tym drugim przypadku członkowie grupy natychmiast podążą za niesamowicie
zdziwionym i całkowicie skupionym wzrokiem obserwatora-napastowacza, i tak od
PS
Ja
zawsze jak tylko mogę unikam jakiegokolwiek interesowania się, w tym patrzenia,
a więc i nawiązywania z nimi kontaktu wzrokowego, ludźmi: „pierdolniętymi,
jebniętymi, pojebanymi, nienormalnymi” itp., bo to jest niezdrowe. Więc jeśli
państwo uważają że jestem: „pierdolnięty, jebnięty, pojebany, nienormalny,”
itp., to proponuje zachowywać się podobnie!
A
jak nie uważają mnie P. za kogoś takiego, to proszę, tak jak ja P., zostawić
mnie w spokoju, bym się taki nie stał!
Jeszcze
inaczej: Pierdolony pojebie/ko, debilu/ko jak widzisz, że komuś twoje
wpatrzone ślepia, twoja zwrócona w jego stronę łepetyna; twoje zainteresowanie
nie odpowiadają, to się od tej osoby odpierdol! To ty masz i stwarzasz problem,
a nie twoje ofiary, które nic ci nie zrobiły!
Byłem
(nieraz i obecnie) tysiące razy powszechnie, zawsze i wszędzie napastowany
wzrokowo i podsłuchiwany, w tym podczas banalnych sytuacji, np. podczas pytania
się o godzinę, czy rozmowy z kimś. A zawsze robiłem to tak, żeby jak najmniej
osób mogło się na mnie gapić i podsłuchiwać. No to wówczas przygłupiszcza, debiliszcza,
psychopaci, którzy stali za mną przechodzili przede mnie i maksymalnie, jak to
tylko możliwe skupiali wzrok na mojej twarzy, oczach i tym co mówię, tak jakbym
miał 4-stronny transparent z napisem: LUDZIEEEE PATRZCIE, SŁUCHAJCIE I DZIWUJCIE
SIĘ, ALBOWIEM ZAPRAWDY POWIADAM WAM, ŻE JESTEM DZIWEM NAD DZIWY, I ZARAZ
WYLĄDUJE TU UFO!!!... A do tego dochodziło jeszcze bezczelne, szydercze
cieszenie swojego głupiego ryja, z głupia frant, z tego co mówię, oraz z faktu,
że widać, iż ich zachowywanie mi nie odpowiada, nie wychodzi mi dobrze na
samopoczucie, źle wpływa na moją komunikację, zdrowie, przez napastujących i
podsłuchujących i napastliwe wyczekiwanie, dążenie, prowokowanie mnie, do
nawiązania ze mną kontaktu wzrokowego... No i jeszcze dochodziły bezczelne,
obraźliwe komentarze, „między sobą”, o „przemawiającym”, czyli o mnie...,
obelgi, znieważenia: „jebnięty”, „nienormalny”, „pierdolnięty” itp... Bo się
przesuwam, przestawiam, mówię coraz ciszej, więc trudniej jest podsłuchiwać, nie
nawiązuje kontaktu wzrokowego, a więc rozczarowałem napastujących, sytuacja,
która im odpowiada, mi nie odpowiada, więc ich swoim „traktowaniem”
szykanuję...
ZBIOROWY
ZAJOB WZROKOWY; NAPASTLIWOŚĆ WZROKOWA (Przynajmniej na razie trochę chaotycznie. Nie mam zdrowia się przykładać)
Przez nieomal całe moje
życie, niemal wszyscy, niemal wszędzie; niemal zawsze napastowali mnie wzrokowo
– napotykałem wlepione we mnie tępe, durne, napastliwe, chore, bezczelne,
perfidne, złośliwe, nachalne ślepia; ludzi zwalniających, czekających aż będzie
widoczna moja twarz, ustawiających się do gapienia na mnie, gapiących się jak
dochodzę do nich, czekających aż się odwrócę, trzymających wlepione we mnie
ślepia tak długo jak się da, do ostatniej sekundy, w tym przesuwając, przekręcając
się, bez jakiegokolwiek skrępowania, hamulców, wykazywania najmniejszej
wrażliwości, empatii, litości…! Mimo, iż doskonale było widać, że to na mnie
źle wpływa, nie odpowiada mi, że tego unikam, a wywoływalno to radość,
satysfakcję, zadowolenie u części z tych osobników; nim gorzej to na mnie
wpływano, tym wielu z nich tym bardziej się cieszyło i opowiadało o mnie,
pokazywało następnym napastującym...! A jakakolwiek, nawet mimowolna, próba nawet
pozawerbalnej obrony, czyli wyrazem oczu, twarzy; mimiki wywoływała złość,
obelżywe komentarze („Cwaniaczek! Nienormalny! Patrzeć się na niego nie można!”
itp. ...)... Natomiast werbalne próby obrony (b., b. rzadko – raz na kilka
lat), niekiedy nawet nie zdążyłem dokończyć zdania: „Dlaczego się P. na mnie
ga…”, Proszę się przestać na mnie ga…”. Wywoływały atak złości (– bij, zabij
cwaniaczka!): „Ty jesteś nienormalny! Lecz się pojebie! A co nie można!” (Wiele
rzeczy można, ale czy należy...); sensacja w całym msu, a w perspektywie czasu na
całą miejscowość i okolicę: „O, idzie pojebany! To on! Zobacz, zobacz! Patrzeć
się na niego nie można! Nienormalny!”... – Natychmiastowy atak, w tym zbiorowej
furii, nienawiści ku pełnemu poparciu otoczenia i natychmiastowe informowanie o
mnie, pod tym kontem, otoczenia – następnych napastujących psycholi,
niedorozwoi, debili, pojebów, przychlastów itp. – nim większej liczbie i w nim
w większym stopniu tym lepiej, bo wreszcie utracę walory... Oni mają prawo non
stop przyglądać mi się, oglądać mnie, zaglądać w moją twarz; być nachalni,
nieczuli, wścibscy, bezczelni; decydować, prowokować, wymuszać o kim, o czym
mam myśleć, w jakim być stanie psychicznym, jak ma wyglądać moje życie; ingerować
w moje życie, czyli wszystko co dotyczy mnie ma być zrujnowane…, a ja nie mam prawa do intymności, obrony,
ochrony swojej wrażliwości; walorów; mam zachowywać się jak nic nie odczuwający
przedmiot, zaspokajać czyjeś anormalne, patologiczne, destrukcyjne potrzeby. Beznamiętnie,
przeciągle jak jakiemuś dziwu i jednocześnie jakiemuś przedmiotowi, a nie
człowiekowi, który ma prawo do nie narzucania się mu, nie napastowania go, nie
nękania, nie obserwowania; nie interesowania się; zostawienia w spokoju; do
normalnego, jak inni, życia, w dodatku jestem wrażliwcem, o racjonalnym,
analitycznym umyśle, który to odbiera dziesiątki razy bardziej czule niż przeciętny
człowiek, a co dopiero psychopata, debil czy inny okaleczony bądź/i
niedorozwinięty umysłowo, a tych - nim w większym stopniu takich... - tym
bardziej interesowałem...!!
Jaka
to zabawna sytuacja, w tym powodu tego, że mi to najwyraźniej nie odpowiada...,
jaki napastujący jest oryginalny/a...
Oglądanie
moich oczu - BEZ NAJMNIEJSZEGO SKRĘPOWANIA; OKAZYWANIA WRAŻLIWOŚCI, EMPATII,
SZACUNKU - w tym jakiś babsztyli, pojebów starszych ode mnie o kilkadziesiąt
lat – tysiące razy, w tysiącach sytuacji...
Czekanie
przeze mnie, pod jakimś pretekstem, np. że coś czytam albo oglądam, aż im się znudzi
czekanie na moją twarz, by móc przejść, a unikanie przeze mnie napastowania mnie wywoływało obelżywe
komentarze, podejrzewanie u mnie, nie u siebie, głupoty, choroby psychicznej,
nienormalności...
O
poznaniu dziewczyny w msu publicznym mogłem zapomnieć, bo to był szok dla
otoczenia, wszystko robiło wytrzeszcz. Zaczynał się, jak i przy innych
okazjach, „taniec” – żeby lepiej mnie widzieć, dokładniej słyszeć co mówię...
Do tego trzeba dodać, jak to podczas sensacji, poczucia bezkarności, braku
hamulców, ryki, śmiechy, drwiny, bezczelne komentarze itp. A zdarzało się i
podchodzenie, wtrącanie do naszej rozmowy... Słowem – zbiorowe popierdolenie
mózgów!
Nigdy
nie miałem dziewczyny; najczęstszym pytaniem, gdy z jakąś (raz na kilka lat)
spacerowałem było: „Dlaczego wszyscy się na nas gapią?!”...
Trzymanie
podczas rozmowy wlepionych we mnie, w moje oczy ślepi NON STOP, bez sekundy przerwy
(do tego trzeba dodać durne, bezmyślne ucieszenie: widać, że mi to nie
odpowiada, nie wychodzi na zdrowie, no ale przecież to takie oryginalne,
zabawne – to dlaczego sobie tego odmawiać...), ile się da! Gdy ktoś się zwraca
do mnie, z kimś rozmawiam, wszystko się odwraca i wlepia we mnie gały, bo jest
akuratny pretekst, powód, by również wlepiać we mnie gały (odwracać się,
przemieszczać w bardziej dogodny punkt obserwacyjny, zajmować lepsze pozycje; każdy
pretekst jest dobry i słuszny do napastowania mnie namolnym, chorym,
patologicznym, durnym wzrokiem)...
Ich
zachowywanie się, postępowanie jest objawem kultury, normalności, zdrowia
psychicznego, a moje cwaniactwa, nienormalności, choroby psychicznej... Bo oni
mają do tego święte prawo, ja - oczywiście - żadnych...!
Trzeba
też do tego dodać skrajne przypadki, podczas których otoczenie zamiast mnie
wesprzeć, a speszyć napastującego, czy/i przyczepiającego się o coś napastnika,
to przyłączało się wzrokiem do niego, bo to przecież kolejna wspaniała okazja,
pretekst, do przyglądania się; napastowania mnie... Dzięki czemu napastnik czuł
poparcie, się bezkarny i dalej, bardziej atakował, a ja znajdowałem się w coraz
gorszej pozycji (pod emocjonalną presją, ostrzałem – winny, bo winny, no bo
tak...)...
Gdybym
odbywał zasadniczą służbę wojskową, to by się mną destrukcyjnie zainteresowali,
jak zwykle, wszyscy...; zaatakowali zarówno pozostali ją odbywający, jak i
dowództwo; zostałbym tam psychicznie i fizycznie zakatowany za żywota; czyli
słusznie, no bo tak, i już! (moje jakiekolwiek próby obrony byłyby wykorzystane
również przeciwko mnie – jako dodatkowe inf. o wrogu; dowody mojej głupoty,
choroby psychicznej, nienormalności); zostałbym zbiorowo, wszechstronnie
zniszczony!
A
OTO ZALEDWIE KILKA Z CODZIENNYCH PRZYKŁADÓW NAPASTOWANIA MNIE WZROKOWEGO:
Na
ulicach.
To
nie jest normalne, że gdy ktoś (np. mężczyzna) próbuje/ podrywa/poznaje
dziewczynę, to niemal wszyscy wokół się na niego gapią, przystają, słuchają co
mówi, reagują na wypowiedziane słowa, interesują się, a niekiedy jeszcze się
wtrącają ośmieszając, wywołując sensację, pesząc, utrudniając, uniemożliwiając poznanie,
normalne kontynuowanie, to więcej niż bezczelność, takie osoby potrzebują
pomocy co najmniej psychologa, psychoanalityka...
Nawiązywanie
pozytywnego kontaktu wzrokowego, między potencjalnymi partnerami, to są prywatne, w tym w niektórych sytuacjach intymne
relacje, w tym niekiedy decydujące o znajomości, związku na całe życie. Kim
więc są osobnicy to niweczący swoją bezczelną, złośliwą napastliwością
wzrokową,. przysłuchiwaniem się, jakby to było publiczne słuchowisko, drwieniem
wyśmiewaniem, wyszydzaniem, itp...
Idąc
chodnikiem staram się przejść z tyłu stojących na nim, jak jest oczywiście mse,
którzy, oczywiście, odwracają się na mój widok, w moją stronę, przerywają
rozmowy, ale oni wolą się przesunąć tak, by uniemożliwić mi przejście za ich
plecami, by dalej, jak najdłużej się na mnie gapić, zaglądać mi w oczy, twarz
(a niektórzy dodawali jeszcze komentarz, na moje próby zejścia z linii ich
zbiorowego wzroku: „jebnięty”, „pojebany”...)...
Na
chodnikach łącznie setki tys. razy m.in. trzymanie wzroku wlepionego w moje
oczy od momentu mnie zobaczenia i trzymanie wpatrzonych oczu, aż do
przekręcenia głowy, podczas mijania mnie, do 90 stopni... Zbiorowy zajob
wzrokowy na przejściach dla pieszych, siadanie na przeciwległych, przyległych ławkach,
gdy chciałem odpocząć od ludzkiego wzroku, i wlepianie we mnie wzroku, a gdy
siadałem tyłem to słyszałem: „jebnięty”, „pierdolnięty”. Sensacja w bramach,
gdy tam próbowałem się ukryć (inni mogą tam chlać, lać, rozrabiać, ale gdy ja
tylko sobie tam na kilka-kilkanaście minut stanę, to jest szok, problem, z
m.in. następującymi objawami: „A na kogo ty/pan czeka/sz?!”, „A co ty/pan tutaj
robi/sz?!”, „A ty/pan tutaj mieszka/sz?!” No i, oczywiście, napastowanie
wzrokiem...), w tym niekiedy dołączali jeszcze, gapiąc się na mnie, przechodnie
[A co to, ja chciałem odpocząć, ukryć się prze nimi(?!), nie ma litości, tak
dobrze; ciągłość gapienia się musi być zachowana...], więc robiła się jeszcze
większa bo zbiorowa sensacja (czyli dokładnie odwrotnie do moich oczekiwań)...
Albo
jacyś obcy, poszkodowani przez rodziców; geny; los nastolatkowie mający w
wyrazie spojrzenia na mnie o coś żal, pretensje, agresję (a może mi się coś nie
podoba, że np. gapią się na mnie, interesują mną, to zaraz pożałuję, może chcę
dostać w ryj, bić się – wynikało z wzroku, mimiki, postawy niektórych...)....
I
zaczyna się „taniec” – oni stają tak, bym był jak najbardziej, jak najdłużej
widoczny, ja staram się stanąć tak, by być jak najmniej, najkrócej widocznym (absolutnie
zdziwieni co ja robię (niekiedy jeszcze dodając komentarz: „pierdolnięty”,
„jebnięty” itp.) – przecież tak będzie mnie trudniej oglądać (czy ja jestem
naprawdę aż tak głupi, że tego nie rozumiem...)...
A
do tego trzeba dodać irracjonalnie zatrzymujących się przede mną kierowców, by
sobie się na mnie pogapić (często z pomocnikami)..., a to jeszcze dodatkowo
zwracało uwagę otoczenia...
W
sklepach.
Bezczelne,
skurwysyńskie pojeby w sklepach.
Żartujemy
sobie przez chwilę z ekspedientką w sklepie, a ponieważ jest to półprywatna
rozmowa, i jak zawsze nie chcę wzbudzać sensacji, to stoję tyłem do reszty, głowę
mam przechyloną tak, by była jak najmniej widoczna dla osób stojących z tyłu i
pochylam się w stronę tej ekspedientki i mówię półgłosem, na co, oczywiście,
stojące za mną pojebiszcze przechyla się do przodu i wysuwa swój durny łep
przez moje ramię i wlepia we mnie swój bezczelny, skurwysyński wzrok, i
nikczemnie cieszy swój ryj wydając z siebie szyderczy rechot (czasem zdarzają
się jeszcze złośliwe docinki, przedrzeźnianie, przeinaczanie, itp. – wszystko
oczywiście na cały głos), tak by mnie zirytować, wyprowadzić z równowagi, by
sympatyczną sytuację przemienić w nieprzyjemną. A po osiągnięciu swoich starań
okazuje nikczemne zadowolenie z efektów, w wlepiając swoje wyrażające podłość
ślepia w moje oczy, by dalej mnie irytować, kontynuować swoje dzieło – jak
długo się da...! (Jakiekolwiek próby obrony z mojej strony zostałyby
wykorzystane przeciwko mnie, a jednocześnie byłyby okazją do uprzedzenia do
mnie otoczenia, przypisując mi nienormalność, chorobę, agresję... A na zewnątrz
b. chętnie wybiłby mi koronę czy/i zęby... – No i oczywiście to zawsze ja byłbym
winny...) A spotykało mnie to, i teraz też co jakiś czas spotyka, mnóstwo razy.
M.in.
niemal każdorazowe robienie zakupów wiązało się z napastowaniem wzrokowym;
stresem; pogłębianiem urazów. A
odbywało się to najczęściej następująco: wchodzę do sklepu, i zaraz zostaję
zauważony – wlepiony we mnie chory, bezczelny, napastliwy, beznamiętny wzrok
(bo to dziwo...; nie odczuwający emocji przedmiot do przypatrywania się wszedł...;
ich święte prawo gapić mi się w oczy, oglądać moją twarz, gdy mają taką ochotę…;
a ja nie mam, oczywiście, żadnych praw...) kogoś z kolejki, co błyskawicznie
zwraca uwagę, udziela się, następnym – więc cała kolejka przekręca łby, a część
jeszcze obraca się do tyłu, gdzie staję. Następnie ktoś, jeśli stoją dwie
osoby, z pary opuszcza partnera idzie na początek kolejki, przy kasie, odwraca
się i... przez kilka-kilkanaście minut spoziera mi w twarz, wlepia gały, ogląda
moje jedno, drugie oko, policzki, twarz – bo taką ma potrzebę, ochotę... (co ja
chcę, czy mi to odpowiada; jakie są dla mnie tego skutki – nie ma
znaczenia...). A oprócz tego inni kolejkowicze też robią obcięcia mojej twarzy
przestawiając się, przekręcając głowy (jeśli jest jeszcze jakąś para, to ktoś z
niej staje tyłem do początku kolejki – by było mu wygodniej spozierać na mnie).
No i przychodzi moja kolej na zrobienie zakupów. Jeśli przy kasie nie stoi
kolejny obserwator, od pary z tylu kolejki, to staję na wprost, jeśli nie ma,
to przekręcam głowę pod kontem w przeciwną stronę niż jest kolejka – by się w
miarę ochronić przed wlepionym wzrokiem stojących z tyłu kolejkowiczów, którzy
się wychylają by lepiej widzieć moją twarz, oczy i lepiej słyszeć jak zamawiam
np. chleb i mleko. Sklepowa właśnie dostaje zajoba wzrokowego na mój widok.
Zalega grobowa cisza – „dziwo” czyli ja, zaraz powie coś niesamowitego, i nie
można niczego przeoczyć: „Proszę 1 mleko i chleb” [Jaaa cięęę...] (niektóre z
szoku nie wiedziały o co mi chodzi np.: „Jaki chleb??!”...) Następnie dochodzi,
jak zwykle, by przedłużyć wydarzenie, do perturbacji z wydaniem reszty: a może
ja jednak mam 70 groszy, no to może chociaż 20 groszy (by było łatwiej wydać),
no to może... niech ja poszukam... Wynikła kolejna sensacja: coś się
niezgadza... A jak daję z góry przygotowaną końcówkę należności, to też
sensacja: po co ja daję te drobne (na cały głos)??!... Kolejka robi niemal siku
na msu z wrażenia, oczy im, z wytrzeszczu na mnie, zaczynają łzawić...W końcu
udało się... - zakończeniowa sensacja - jednak się zgadza...A teraz nadchodzi
długo wyczekiwany przez wszystkich moment – nie mam innego wyjścia: muszę
obrócić się przodem do kolejki i wzdłuż niej przejść do wyjścia. Wszystko co
żywe w sklepie nie traci ani ułamka sekundy z okazji – i wlepia w moją twarz
wzrok. Jeszcze jedna okazja – przechodzę koło przeszklonej witryny sklepowej
(głowa 45 stopni w bok, jeśli nie mijam kogoś na ulicy). I już mam kolejny
seans za sobą.... Teraz pozostała tylko... ulica (przecież przechodniom też od
życia coś się należy. Mi spokój, normalne traktowanie oczywiście – nie...).
Wchodzę
do dużego sklepu z odzieżą, obuwiem itp., sensacja, dziw nad dziwy wszedł, wszystko się odwraca i spoziera na
mnie w całkowitym oniemieniu i skupieniu (co to będzie; dlaczego nic się nie
dzieje – a powinno)... W zasadzie już chcę wyjść, ale to też wywoła sensację – zaraz
usłyszę że jestem jakiś pierdolnięty, nienormalny – bo wszedł i wyszedł(?!)(mi
nie wolno/nikt tego nie przeoczy/mi tego nie podaruje), bez sensu!... Poza tym
potrzebuję kupić np. spodnie czy buty. Więc idę dalej, by jak najszybciej być jak
najmniej widocznym. Ekspedientki wypytujących ich o coś klientów,
przebierających w towarze przestały zauważać, więc ci dołączają, za ich
wzrokiem, do spozierania na mnie, i zaczyna się, jak zwykle, spektakl – pokrzykiwanie
do mnie: „Proszę bardzo?!”, Proszę bardzo?!!, PROSZĘ B...”. Dzięki temu mają
usprawiedliwienie swojego wpatrywania się we mnie – przecież tylko są „uprzejme”/mam
kłopoty ze słuchem... Kolejna sensacja – co ja wyprawiam, dlaczego nie
zamawiam, przecież ja już powinienem wiedzieć czego chcę (nawet jeszcze nie
wiem gdzie co jest, a co dopiero czy coś dla mnie, na mój wymiar). Oczywiście
zapewnia to wszystkim większy komfort gapienia się na mnie, bo mają tego już aż
10 powodów/usprawiedliwień: 1 – jestem dziwem, 2 – ekspedientki są „uprzejme”,
3 – mam kłopoty ze słuchem, 4 – mam kłopoty ze wzrokiem, 5 – nie wiem czego
chcę (po co przyszedłem), 6 – nie zamawiam (np. proszę
A
proszę, w takich warunkach, spróbować jeszcze poznać atrakcyjną ekspedientkę
(wątpię, czy byłbym wstanie ją chociażby zauważyć, nawet gdyby to była miss
świata, i w dodatku nago i trzymała jeszcze transparent z napisem: czekam na
ciebie (tak te zachowania były normalne, przyjemne))...
Albo:
„Proszę pana! PROSZĘ PANA! – Zostawił Pan jeden grosz! (niekiedy jeszcze z
pomocą kogoś z kolejki)!” – sensacja na pół, a niekiedy na cały sklep(!) – Jeśli
ktoś przeoczył moją twarz, to już dzięki temu naprawił ten błąd... i - w raz z
innymi - będzie się na mnie gapił, jak na nic nie czujący przedmiot, tak długo,
jak długo będę widoczny...
Inne
sytuacje z ekspedientkami.
Inne
osoby, mimo marudzenia, grymaszenia, wydziwiania obsługiwania są normalnie/bez
sensacji.
„Proszę
chleb za 2,50 i kilogram cukru” –
Ekspedientka wlepia we mnie DOBITNIE znieruchomiale, beznamiętny, a
zarazem maksymalnie skupiony wzrok, nie spuszczając go ze mnie ani na ułamek
sekundy i ABSOLUTNIE ZDUMIONA (jakbym zamawiał np. świeży cement) DOBITNIE reaguje:
„JAKI CHLEB (tak, żeby, jeśli jeszcze ktoś mnie przeoczył, wszyscy
usłyszeli/wzięli udział w zamieszaniu/sensacji)?!” – „Po
Wyraz
twarzy części ekspedientek wskazywał na to, że to według nich jest dobra
zabawa/śmieszna sytuacja (która, w różnych kombinacjach, spotkała mnie tysiące
razy...), a części jakąś pretensję do mnie/że słusznie zostałem ukarany (pewnie
chodziło oto, że według niej ONA MA PRAWO (ja, naturalnie, nie miałem żadnych
praw), i jak i ile się jej podoba, do napastowania mnie wzrokiem, a jak mi to
nie odpowiada, to jestem nienormalny, zły; winny, a więc spotkała mnie
zasłużona kara)... Do tego trzeba dodać
perfidną satysfakcję wyrażaną w ich wzroku, gdy widziały, że sytuacja mi
ABSOLUTNIE nie odpowiada, że się denerwuję, czerwienię (a dobrze tak „winnemu
cwaniaczkowi (hyyy)”...! Do tego zapewne dochodziła zawiść o walory, no i
potrzeba szkodzenia, niszczenia osób o wysokich walorach...
Na
przystanku, w autobusie, tramwaju.
Najpierw
podczas dochodzenia do przystanku niemal wszystko co żywe zamierało z szoku na
mój widok (jak jedna osoba zrobiła wytrzeszcz, to zaraz następne dołączały by
zobaczyć co takiego się dzieje...), przekręcało się, przechodziło w
dogodniejsze mse do obserwacji, i tak do czasu przyjazdu pojazdu. Podczas
wchodzenia i po wejściu, ja starałem się wybrać takie mse, pozycję, by inni nie
mogli się na mnie gapić, przynajmniej jak najmniej mnie napastować, znaczna
część reszty wręcz przeciwnie – woli niewygodę, np. stać, by tylko się na mnie
gapić, więc tysiące razy stałem mimo wolnych msc, trzymałem głowę pod nienaturalnym
kątem, w stronę okna, itp... Ale i tak kiedyś trzeba wyjść, na co wygłodzeni
obserwatorzy tylko czekali...
To
czekający jeszcze po tym wszystkim kierowcy komunikacji miejskiej z pasażerami,
żeby sobie pospozierać na mnie jak najdłużej – tak potrafili czekać aż przejdę
wzdłuż autobusu, a następnie jeszcze powoli koło mnie jechać chwilę z
wgapionymi we mnie pasażerami (bo to jest niezła zabawa, tym bardziej
przyjemna, że wyraźnie źle na mnie działająca, a jak odwracałem się i udawałem
że poprawiałem sznurowadła, to niektórzy potrafili się zatrzymać czy nie ruszać
pojazdem przez kilkanaście sekund z nieukrywaną radością i ku oczekiwaniom
pasażerów – bo to trza se pospozierać na nastoletnie-dwudziestoparoletnie
dziwo...!)...
Podobnie
było podczas czekania na przyjazd pociągu, w pociągach. Gdy było tłoczniej, i
musiałem stać w przedsionku, przy drzwiach, to pasażerowie robili kółeczko wokół
mnie, a jak stałem przy oknie, to po bokach, ja patrzyłem za okno, a oni
wpatrywali się we mnie, i tak przez kilkadziesiąt minut.... A jak, w wersji z „kółeczkiem”
zamykałem oczy, by zmniejszyć stres wywołany ich wlepionym we mnie ślepiami, to
ktoś mnie przywoływał do porządku ostrzeżeniem, żebym nie zasnął... Więc w
efekcie tysiące razy się przesiadywałem, stałem na korytarzu w rogu, a i tak
jak ktoś już tam był, bądź przechodził, to też tam zostawał i całą drogę
wlepiali we mnie wzrok... Tak samo podczas wysiadania. Wówczas często szedłem
za jakaś tablicę, i udawałem że czytam rozkład. A i tak niekiedy największe
pojeby czekały na mnie przy schodach... Potem tylko zbiorowa obcinka z
zamilknięciem, przekręcaniem głów przez taksówkarzy, no i zostawali tylko...
przechodnie.
W
bibliotekach.
Nie
inaczej było w wszystkich czytelniach, tzn. w Opolu, Grodkowie, Wrocławiu,
Szczecinie, z tym, że robiły to pracujące tam panie (rzadziej czytelnicy)
U
fryzjera.
W
zakładach fryzjerskich zajoba dostawali zarówno fryzjerzy, strzygący mnie (przez
kilkadziesiąt lat nie mogłem mieć przyciętej grzywki, tak jak chciałem, bo taka
prośba wywoływała sensację w zakładzie, osłupienie-niezrozumienie o co mi
chodzi, co ja wydziwiam (że chcę, by grzywka była przycięta nie jak od linijki,
ani bardzo nie równo, tylko tak plus minus kilka milimetrów różnicy w długości włosów
(stosując technikę: zaczesanie włosów do góry i w tedy ich przycięcie. W ogóle
zacząłem unikać odzywania się nic ponad). Inni klienci mogli dowolnie
wydziwiać, i nikogo, poza strzygącym, to nie interesowało, byli rozumiani, o co
im chodzi)), z sąsiednich stanowisk, jak i czekający na swoją kolej klienci
(jako nastolatek i młodzieniec niekiedy chroniłem się przed klientami w ten
sposób, że przychodziłem do fryzjera tuż przed zamknięciem zakładu, i z góry
informowałem go, że dopłacę za zostanie dłużej (jeśli nawet ktoś wszedł, to
fryzjer informował tą osobą, że już więcej nikogo nie obsłuży)).
Pod
kinem.
W
kinie sytuacja wyglądała podobnie, a właściwie już przed nim – całe zebrane towarzystwo
odwraca się, za zdziwionym wzrokiem w moją stronę, gapi się na mnie i zamiera
do czasu aż ich minę, bo wówczas przekręca się zgodnie z trasą mojego
przejścia... Podobnie było przed (stąd zacząłem przychodzić po rozpoczęciu
projekcji, co z kolei wywoływało, i tylko w moim przypadku (inni wchodzący
spóźnialscy mieli spokój), uwagi do mnie, wlepianie we mnie wzroku prze
bileterkę, pozostały personel) i po seansie...
W
Opolu, w internacie na ul. Mondrzyka (gdzie mieszkałem 2 lata)
pracował
portier (miał około 60 lat). Od razu, co oczywiste..., mnie zauważył – i tak,
łącznie, tysiące razy wodził za mną ślepiami, zaglądał mi, oglądał mi oczy,
twarz, a niekiedy jeszcze otwierał drzwi dyżurki, żeby dłużej sobie mnie
oglądać... A gdy odwracałem głowę w bok, by się przed jego ślepiami;
napastowaniem chociaż częściowo obronić, to, co... oczywiste, słyszałem od
niego, w tym niekiedy przy innych: „jebnięty”, „pierdolnięty” itp...
W
Domu Towarowym „Centrum” w Opolu (od 03.11.1986 r. do 28.02.1987 r.)
W
kolejnej pracy było dużo lepiej, ale...
Moim
głównym zajęciem przed otworzeniem Domu Towarowego było chronienie się przed
napastowaniem wzrokowym. Najbardziej napastliwy był ok. 30-to kilku letni
babsztyl. Stosowałem, jak zwykle, taktykę zejścia z widoku, i siadałem w mało
widocznym msu i zamykałem oczy. W tedy ten babsztyl podchodził do mnie i się
bezczelnie, złośliwie pytał: „Śpisz?!” – żebym otworzył oczy, by mogła sobie w
nie pospozierać (bardzo ja cieszyło, że mi to najwyraźniej nie odpowiada, bo to
takie śmieszne, zabawne, a ona taka oryginalna..., moje zdenerwowanie...)... I
tak zaczynał się mój dzień pracy...
Na
stanowisku z AGD i meblami, gdzie najpierw pracowałem, całymi dniami pracująca
ze mną na stanowisku starsza ode mnie o ok. 10 lat kobieta z wąsami,
napastowała mnie wzrokowo. Jak się chowałem za słupem, to ona przechodziła na
drugą stronę, gdzie mnie nie zasłaniał. Jak się przesuwałem, to ona także, i
tak całe dnie. Żadne prośby, groźby nic nie dawały. Za to przyszedł jej brat do
wyjaśnienia o co mi chodzi, może chcę z nim wyjść na bok... A od kierownika
otrzymałem ostrzeżenie-groźbę-skrytykowanie z wymownym spojrzeniem i akcentem: „Pożałujesz!”
I wkrótce zostałem przeniesiony na stanowisko z art. chemicznymi. Na nowym
stanowisku oprócz tresury prze kierowniczkę, która miała widocznie wzrok
ograniczony do zauważania obiektów znajdujących się tylko na wprost jej oczu, i
pewnie uważała, że inni również, żeby przekręcać głowę, oczy na każdego
klienta, i sprawdzać czy nie kradnie, bo inaczej przecież nic nie widzę...,
miałem, wiadomo na jakim - jak zawsze – tle „przygodę” z napastliwym,
bezczelnym i złośliwym ok. 30-to kilkuletnim babsztylem, który sobie stanął,
rozejrzał się czy nikt nie widzi, a następnie przekręcił łeb w moją stronę, i
tak sobie zaczął spozierać na mnie oglądać moje czy, policzki, twarz, i tak w
kółko. Mija minuta, dwie... Próbuje się bronić: „Proszę przestać się na mnie patrzeć/(czy:)
gapić”. Zaraz, jak zwykle - zawsze - wrzask, wynikła afera.. Wylądowałem u
dyrektorki.
Jak
by ktoś nie wiedział, to wyjaśniam, że sklepy służą do oglądania; napastowania
wzrokiem personelu przez klientów, który, co oczywiste, nie ma żadnych praw, w
tym do obrony (np. poproszę o ładną, szczupłą, z pięknymi oczami, wrażliwą,
około dwudziestoletnią blondynkę, gdyż mam ochotę sobie taką pooglądać,
pozaglądać jej w oczy, bo na ulicy to mnie omijają z daleka...)... Wkrótce
potem babsztyl ponownie się pojawił i triumfalnie z mandatem bezkarności i
„słuszności” sobie na mnie spozierał do woli…
W
PRACY:
-
W mleczarni w Opolu (od 23.11.1987 r. do 02.1988 r.).
Wchodzę
na jadalnię, a tam wszystko co żywe już czeka na moją twarz, bo już mnie
namierzyli przez oszkloną ścianę, ledwo się orientuję gdzie iść od stresu, z
trudnością zauważam okienko, i idę do niego na sztywnych nogach, starając się
nie przewrócić, towarzystwo nie traci ani sekundy z niesamowitego widowiska...
Biorę coś do jedzenia i idę gdzieś, gdzie naprzeciw mnie będzie ściana... Jem,
nawet nie czuję co, cały czas stres, i świadomość, że mało kto wyjdzie póki nie
skończę, i nie odwrócę, by zanieść brudny talerz. Skończyłem jeść. Czekam. Może
„widzowie” jednak pójdą sobie, bo też skończyli? Większość zostaje, nie są
„frajerami” by sobie odmówić obejrzenia „dziwa”... Moje próby uniknięcia tego
wszystkiego przed i na jadalni, poprzez czekanie aż skończą niewiele dawały, bo
większość czekała aż przyjdę (i zamiast, jak wcześniej, przebywać na jadalni
10-15 minut, przebywali 25 minut)... W efekcie miałem kłopoty, bo się
spóźniałem z rozpoczęciem pracy. I tak po „odpoczynku” wracam na halę, gdzie
pracownicy już na mnie czekali...
Nie wiem ile, łącznie, tysięcy razy wychodziłem cały czerwony na
twarzy z tych wszystkich opisanych msc...
www.o2.pl /
http://www.pudelek.pl/artykul/25282/gorniak_ukrywala_sie_w_toalecie/ |
NIEDZIELA 13.06.2010
GÓRNIAK UKRYWAŁA SIĘ W TOALECIE...
Jaka jest Edyta Górniak na żywo? Wygląda na to, że taka jak w telewizji.
W księgarniach ukazała się książka ze wspomnieniami stewardesy pt.
Stewardesa Justyna. Wspominki, których autorka opisuje znanych ludzi spotkanych
na pokładach samolotów. Spotkanie z Edzią, wracającą z Londynu do Warszawy,
wspomina tak:
- Czy mogę się gdzieś schować? -
spytała na wejściu do samolotu.
Widząc moją zdziwioną minę, dodała:
- Nie lubię, jak ludzie tak
natarczywie lustrują mnie od dołu do góry.
Ukryła się w toalecie, a na swoje
miejsce wróciła dopiero przed kołowaniem.
Jakoś nas to nie zaskakuje. Edyta
żyje w swoim pokręconym świecie od co najmniej 20 lat.
[Proszę poprosić osoby ze swojego otoczenia, by non stop się Tobie
przyglądały, oglądały Cię jak dziwo (ciekawe ile sekund wytrzymasz... A są
osoby, które muszą to znosić latami)... - red.]
Jedna
z odmian problemu:
www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [21.08.2009, 07:20] 3 źródła
ŁADNE EKSPEDIENTKI TYLKO... ODSTRASZAJĄ
To praca wyłącznie dla brzydkich kobiet.
Ekspedientkami powinny być kobiety starsze i przeciętnej urody - wynika z
badań naukowców z University of Adelaide.
Panie nie chciały wchodzić do sklepu, w którym pracowała młoda i ładna
sprzedawczyni. A jeśli była ona atrakcyjniejsza od klientki, jej decyzja była
nieodwołalna - twierdzi Bianka Price, autorka badań.
Badania przeprowadzono po tym jak niepełnosprawna studentka wytoczyła
firmie Abercrombie and Fitch. Z powodu protezy ręki pracodawcy pozwalali jej
pokazywać się klientom wyłącznie w zimie. Latem musiała pracować w magazynie - pisze "Journal of International
Business and Economics".
Badaniami nie objęto mężczyzn, ale ich autorzy podejrzewają, że ich również
odstraszają przystojni sprzedawcy. | TM
-
W szpitalu: Klinika Chirurgii Dziecięcej (od 28.03.1988 r. do 02.04.1990 r.)(miałem
nadzieję, że uda mi się załatwić odrobienie tam zastępczej służby wojskowej).
W
szpitalu zbiorowym napastowaniem mnie zajmowały się pielęgniarki, a w jadalni
jeszcze pozostały personel (identycznie jak w mleczarni).
-
W szpitalu w Brzegu.
Z
powodu istniejącego w tamtych latach utopijnego traktowania młodych mężczyzn,
otrzymałem, chyba dzięki współpracy mamusi..., co najmniej z listonoszem,
wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej (oczywiście, jak zwykle z - z
wściekle interesującymi się mną - psychopatami, debilami; kanaliami), bo równe
traktowanie wszystkich jest sprawiedliwe...
Po
perypetiach, udawałem sympatyzowanie z świadkami Jehowy, chociaż żadnego w
życiu nie spotkałem, udało mi się wymusić na Komisji Wojskowej umożliwienie mi
odbycia zastępczej służby wojskowej w szpitalu, gdzie skierowano mnie na
oddział ginekologii. No i zaczął się m.in. dalszy horror z zajobem wzrokowym,
ataki, intrygi, psychopatek itp.
Napastowanie
wzrokowe przez pielęgniarki.
Jak
np. wchodziłem do ich dyżurki, by wymyć podłogę, specjalnie tylko wtedy, gdy
była tam jedna z 2. normalnie się zachowujących pielęgniarek, w tym najmłodsza
(b. atrakcyjna)(serdecznie Panie pozdrawiam), to zaraz przychodziły wszystkie,
i zaczynał się, co oczywiste..., „taniec”, ze mną jako główną, a właściwie
jedyną atrakcją w centrum... Itp., itd...
Do
tego wszystkiego doszły intrygi, nękanie mnie przez stare babsztyle z personelu
pomocniczego, z byle powodu, pod byle pretekstem; pilnowanie, bym nigdy nie był
w dobrym nastroju (bo to wywoływało z kolei zły nastrój u nich..., i odwrotnie...);
2 wredne babsztyle dostawały wściekłości jak widziały mnie w poniedziałek w
miarę zregenerowanego psychicznie po wolnych od pracy dniach, i nadrabiały
zaległości, bym był cały czas zdołowany, w stanie pobudzenia...
Oto
jeden z przykładów.
Otóż
rozmawiałem sobie w pracy z kolegą, z sąsiedniego oddziału, a tu pewien,
regularnie knujący intrygi przeciw mnie babsztyl mówi do mnie przy wszystkich: „Ale
ty jesteś głupi!/czy też: Głupio mówisz!” – Na co próbuję się bronić i odpowiadam:
„Ale ja z Panią nie ro...”. Na co słyszę: „Ty gówniarzu!”, „Jak się zwracasz do
starszych!”, „Co to za odzywki!”, „Dla starszych trzeba mieć szacunek!”. Itp. Sensacja
na całe pomieszczenie. Wszyscy stanęli murem za tą osobą (twierdząc jeszcze, że
to ja zacząłem)...
Po
pierwsze, co jest najpierw: skutek czy przyczyna... Po drugie, kultura
obowiązuje obydwie strony (a starsi powinni być wzorcem pozytywnym kultury, a
nie negatywnym, np. wtrącając się, bezczelną uwagę do czyjejś prywatnej
rozmowy. Przeinaczając sytuację; przypisując winę osobie zaatakowanej,
publicznie poniżonej; kłamiąc. To nie wiek, tylko pozytywne cechy charakteru,
postępowanie zasługują na szacunek (więzienia są pełne kreatur w podeszłym
wieku)). Po trzecie, pracownicy powinni stanąć po stronie atakowanego, poszkodowanego,
dając nauczkę napastniczce, a nie po stronie osoby bezczelnej, złośliwej,
kłamliwej – demoralizując ją (i ew. następnych chętnych do takiego
postępowania). Człowiek ma prawo do obrony swojej prywatności, godności; wymagać
kultury, jeśli sam taki wymóg spełnia.
Gdy
podczas przerwy śniadaniowej zauważyłem, iż wiozą zwłoki, powiedziałem: „Proszę
nie podchodzić do okna”. Na co zajmujący się przeciwko mnie intrygami, z niemal
każdego możliwego (błahego) powodu wredny, choleryczny drugi babsztyl zareagował
odsunięciem talerza i imitacją wymiotów, a następnie scenę, m.in. że mówię przy
jedzeniu o trupach... W ciągu najbliższych dni sama podczas posiłku
powiedziała: „Trupa wiozą!”... Nikt, w tym ja, nie zareagował (i intryga nie
wyszła, bo liczyła pewnie na mój rewanż (znowu bym usłyszał, o niewinnych
starszych, i że to ja zacząłem...)).
I
tak w koło, intrygi, pomówienia (np. ktoś poinformował poznaną na oddziale
fajną dziewczynę, że jestem „zboczeńcem”...).
-
Odrabianie zastępczej służby wojskowej w Przedsiębiorstwie Gospodarki
Komunalnej (od 01.07. 1989 r. do 31.03.1990 r.).
Przeniosłem
się więc z szpitala, by dokończyć odrabianie zastępczej służby, do tego
przedsiębiorstwa. Gdzie natychmiast wzbudziłem zainteresowanie psycholi,
pojebów (reszta pracowników była bardzo sympatyczna, w porządku. Pozdrawiam
Was).
Najgorszy
był napastujący mnie (około pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna, niski, trochę
gruby) wzrokowo spozieracz i powtarzacz: „A dlaczego ty do wojska nie idziesz?!
(hyyy)” I tak przez cały okres pracy tam nękał mnie tym irytującym mnie
pytaniem i napastował wzrokowo... Przyczynił się do powstania u mnie do niego
wstrętu, urazu, uwrażliwienia na to durne, złośliwie zadawane niby pytanie!; pilnował
bym był cały czas w stanie pobudzenia; zdenerwowania; nie odzyskiwał dobrego
nastroju (oczywiście „nic mi nie robiąc”)... Oprócz tego napastowało mnie
wzrokiem 2-ch jego odbywających tam praktykę wnuków (co geny i wychowanie, to
geny i wychowanie)...
Odpowiadam
na to „pytanie”!: dlatego, by nie być wystawionym na pastwę, w tym 24 godziny
na dobę, psychopatów, debili; kanalii!; by nie zapłacić za to zdrowiem
psychicznym, fizycznym, poziomem intelektu! Bo w tym przedsiębiorstwie
działanie takich osobników było ograniczone. Poza tym to nie pańska sprawa!
A dlaczego pan nie poszedł do
psychologa, psychiatry i nie opowiedział, czym się zajmuje: panie doktorze, mam
55 lat, jestem debilem a jednocześnie psychopatą, obleśnym, beznadziejnym, bez
stylu, klasy, a nawet kultury, brzydkim, starym, odpychającym z powodu zachowania
i wyglądu prykiem, i zajmuję się dręczeniem wartościowego, atrakcyjnego
młodzieńca i b. mnie to śmieszy...
Następny napastowacz wzrokiem
i stwarzasz problemów, to kierowca (miał ok. 22 lata, średni wzrost, średniej
budowy) małego samochodu z otwartą ładownią potrafił np. 2 godziny stać i gapić
się na moją twarz podczas gdy ładowałem łopatą ziemię na samochód (to lustro i
obrazki panie kolego niech zaspokajają m.in. te pańskie potrzeby, a nie, nie
życzący sobie tego napastowani przez pana ludzie)... Było mu też ciężko
podjechać bliżej, bo był b. zajęty..., więc gdy się tego domagałem, to poszedł
do kierownika na skargę... Kierownik stwierdził, że powinniśmy sobie pomagać,
współpracować, i sprawę zostawił w naszej gestii. Obserwator podjechał więc...
ze 20-
Gdy mój majster wziął urlop,
skierowano mnie do pracy z inną ekipą do naprawy, z użyciem smoły, dachu.
Rozpaliłem pod kotłem ogień, minął jakiś czas, i wołają do mnie z dachu, bym
sam otworzył zawór (małą!) dźwigienką. Ponieważ nie dąłem rady, a pracownicy
znów zaczęli mówić, że jestem leser, nygus (Zasze byłem od pracowania non stop,
2 razy więcej od innych, ale i tak byłem krytykowany, pomawiany.) pomógł mi,
zdaje się, że ktoś z mieszkańców, zawór nagle puścił i wówczas smoła trysnęła i
zalała mi nadgarstek, przeleciała też parę centymetrów od twarzy... Straszy
ból, poleciałem do szpitala, gdzie zdjęli mi w tym msu skórę (będę miał ślady
do końca życia). A wystarczyło zrobić przedłużenie tej małej dźwigienki w
postaci rury, by, po pierwsze, ułatwić otworzenie zaworu, dzięki większemu
przełożeniu, a po drugie, zapewnić, zapewniający bezpieczeństwo, dystans. No
ale co ja tam znowu wydziwiam...
PARĘ
EPIZODÓW:
Tuż
po przeprowadzce z Grodkowa do Szczecina, przejąłem pracę stróża na budowie, po
zamieniającym się mieszkaniem ze mną (potrójna zamiana). Miałem w związku z tym
sprawę do załatwienia w firmie zajmującej się pośrednictwem pracy. Jestem więc
obsługiwany przez jedną z pań, a w tym czasie druga przerwała swoją pracę, i,
jak zwykle w podobnych stacjach, zaczęła się gapić w moje oczy. Mija minuta,
dwie, trzy, cztery... Próbuję się bronić: „Proszę przestać się tak mi
przyglądać”. Na co słyszę podniesionym głosem od przyglądaczki: „Pan jest
nienormalny! Musi się pan leczyć! My kogoś takiego nie możemy zatrudniać!” I
dalej kontynuuje swoje... Na co odpowiedziałem tym samym – w lepiłem w jej oczy
wymowny wzrok, i tak z minutę, może dwie. A gdy poskutkowało dodałem, mniej
więcej to samo co ona powiedziała mi. Ale to nie koniec, od tamtej pory kilka
kilkudziesięcioletnich pracujących tam pań dowiedziało się o mnie, czego
napastliwością wzrokową, w tym wyrażającą bezwzględność, nienawiść, tak po
kobiecemu, na mój widok, nie ukrywały… A ponieważ często wychodziły przed
wejście na papierosa (firma mieści się w narożnym budynku na ul. księcia
Bogusława i ul. Mikołaja Kopernika, przy pl. Dziecka), to musiałem ten rejon przez
kilka lat obchodzić na około, bo inaczej, pod wpływem tych wlepionych we mnie
ślepi, wymownego wzroku, czułem się jakbym zrobił tym paniom coś strasznego
(był bardzo złym człowiekiem)...
W
szkole zawodowej w Opolu, głównym zajęciem kilku kolegów w klasie było
przekręcanie się do tyło, po kilkanaście razy w ciągu lekcji, i spozieranie na
mnie....
Oglądanie
filmów wideo u mnie w mieszkaniu na ul. Jagiełły polegało na tym, że część
oglądających oglądała podczas projekcji mnie (głowy o 90 stopni w prawo)...
Podobnie
było podczas oglądania telewizji u kolegi z bloku, Krzysztofa Ż.. Ja oglądałem
film, a jego matka mnie...
Zajob
wzrokowy w tramwaju, i tego reperkusje.
Mniej
więcej w 2006 roku jechałem w Warszawie tramwajem (nr 10), z swoim wózkiem do
hurtowni po owoce i warzywa. No i, oczywiście, intensywnie zainteresował się
mną, wzrokowo, jakiś młodzieniec (około 18 lat, wysoki, dobrze zbudowany,
czarne włosy). Wbił we mnie skrajnie napastliwy wzrok, i tak mija minuta, dwie,
trzy, cztery... Więc się go pytam: „Czy coś się stało?!” Na co on reaguje: „Bo
co?!” – „No bo gapisz się na mnie non stop od kilku minut”. Wiadomo, zaczęła
się durna gadka, i dalej robi swoje, z tym, że gdy się przekręcałem w drugą
stronę, to on tam przechodził i kontynuował napastowanie mnie, z tym, że już z
odległości kilkudziesięciu cm.... A było w nim tyle pewności siebie, agresywnej
nachalności, że zacząłem się bać, czy mi czegoś dodatkowo nie zrobi(!). Więc
zadzwoniłem na policję, niestety zanim podałem namiary na tramwaj, to wysiadł (na
ul. Wolskiej, na wysokości ul. Wieluńskiej)(razem z swoją matką, a raczej
babką). I na odchodnym wbił we mnie pałający triumfem, fanatyczną nienawiścią
wzrok, i takiej intonacji głosem zagroził, że się jeszcze spotkamy, i MAM
WPIERDOL!!
Po
jakimś czasie jadąc tą trasą natrafiłem na jakiegoś nastolatka, który zrobił mi
scenę na pół, albo i cały tramwaj, że jestem jakiś nienormalny, że się na mnie patrzeć
nie można, itp., a następnie podszedł do mnie i wlepił we mnie napastliwie
wzrok, i tak jechaliśmy parę przystanków, w końcu wysiadł, i na odchodnym
rzucił parę obelg (cały czas nie reagowałem).
Jakiś
czas potem, jakiś dryblas, na tym samym przystanku (na wysokości ul.
Wieluńskiej, tylko w stronę centrum), postukał w okno przy którym siedziałem, i
powiedział: „Ty palancie!” Na co odpowiedziałem: „Odczep się przygłupie!”.
Było
jeszcze kilka podobnych sytuacji z jego znajomymi bądź znajomymi jego
znajomych…
M.IN. DO TEGO NASTOLATKA
Po pierwsze.
Zastanów się dlaczego gapisz
się na, i przypierdalasz (w tym znieważasz) do obcego człowieka, który w żaden
sposób Cię nie prowokuje (czy sam byś chciał żeby ciebie coś takiego spotkało –
i uważałbyś że takie zachowanie jest normalne…)?!
Po drugie.
Jak lubisz gapić się na
facetów, to daj odpowiednie ogłoszenie, są też pisma z zdjęciami facetów...; tą
drogą możesz też poznać odpowiednią osobę do pogapienia się na siebie nawzajem,
pogadania sobie (zamiast zaczepiać ludzi...)(a jak nikt nie będzie chciał z
tobą gadać - tak jak ja - to idź do kibla, strzel kupę, zamelduj jej co chcesz,
a następnie ją utop żeby się nie męczyła...).
Po trzecie.
A ode mnie i innych
przypadkowych ludzi się odczep (zgłoś sprawę na policję, że ludzie nie chcą,
byś się im przyglądał, zaczepiał ich, gadać z tobą – może ich aresztują, wyślą
na leczenie... Zgłoś postulat w Sejmie, by wprowadzono przepis zabraniający bronić
się przed napastliwością; swoją wrażliwość – by każdy debil, psychopata, hory
psychicznie mógł bezkarnie, kiedy chce i kogo chce zaczepiać, spozierać na
niego swoim debilnym, chorym wzrokiem, interesować się nim (bo normalnym ludziom
powinno to odpowiadać...)...)!
PS
Czy chciałbyś, żeby gapił się na Ciebie, interesował
Tobą jakiś facet; uskuteczniać dyskusję z osobą bezmyślną, egoistyczną,
debilną, chorą psychicznie... – ja też NIE!
Jeżeli nie znasz okoliczności
jakiejś sytuacji (tylko np. znasz ją z tzw. drugiego obiegu, w tym np. na
podstawie pomówień, insynuacji, niezrozumienia) to daruj sobie wyciąganie na
tej podstawie jednoznacznych wniosków, a tym bardziej podejmowanie
jakichkolwiek działań...!, bo możesz komuś zrobić krzywdę, a inspiratora danej
sytuacji utwierdzić w słuszności swojego, np. podłego, chorego, postępowania
(co może go, w tym bezkarność, prowokować do dalszych takich działań, a
otoczenie może zostać zastraszone – skoro taki osobnik, a nie jego ofiara,
triumfuje, co może wywołać samonapędzającą się, destrukcyjną spiralę: atak =
bezkarność, triumf = DALSZE ATAKI ITD.!)!
Itp.,
itd. …(nie będę się rozpisywał, bo zajęłoby to zbyt dużo msa)
Proszę sobie wyobrazić, iż
mimo mojego wieku czterdziestu kilka lat, dalej, jak tylko mam lepsze
dni, bardziej rozpogodzony wzrok, natrafiam na napastujących mnie wzrokowo,
którzy zaglądają mi w oczy, oglądają twarz, przyglądają mi się, a minę przy tym
mają taką jakbym właśnie był do tego stworzony...
Więcej:
3. DO
OBRONY PRZED NAPASTLIWOŚCIĄ WZROKOWĄ
http://www.wolnyswiat.pl/3h1.html
4.
PROSZĘ SIĘ ODCZEPIĆ
http://www.wolnyswiat.pl/4h1.html
W
Warszawie.
RYNEK
ROLNO-SPOŻYWCZY „BRONISZE”
Wyśmienite
zajęcie: przebieranie owoców, warzyw i ich sprzedaż.., doborowe towarzystwo (przez
8 lat) dla redaktora portalu, wynalazcy, racjonalizatora, inicjatora,
pomysłodawcy i koordynatora konsorcjum...; wrażliwca, osoby o umyśle
analitycznym...; wybitnej!..
Alkoholicy,
nikotynowcy; degeneraci, debile, psychopaci:
-
„handlujący” nawoływacz-krzykacz-powtarzacz („Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!!
Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!! Iiiiii KO...”),
-
bełkotacz-powtarzacz (np.: „Nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie
ma nic...”, „Ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne
pomidorki, ładne pomidorki...”, „Nooo, nooo, nooo, nooo, nooo...”, „Przebierać
i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i
brać...”, „...że ojojoj! ...ojojoj!... ojojoj!...),
-
4 + kilka osób (w mniejszym stopniu) pośrednio, bezpośrednio wyuczeni przez
tego drugiego; zarażeni tym; zdemoralizowani, wypaczeni; z uszkodzoną psychiką,
następni/e pierdolacze/ki-powtarzacze/ki (np.: O!, zgniły grejpfrut, o!, ten
też jest zgniły, o! ten też jest zgniły, o! ten też jest zgniły, o! ten też
jest zgniły, o!..”),
-
zacinający się jąkała, wzdychacz, sapacz i stękacz (około
-
kolejny zacinający się jąkała,
-
krzykszacz, świstacz i nucasz (ciągle wydaje takie dźwięki),
-
przygłuchy (w efekcie mówię podniesionym głosem na innych),
-
„tak-tak” (gdy ktoś mówi do niego, albo przy nim, to on w kółko powtarza:
„TAAAK, TAAAK, TAAAK”).
-
jąkała z łagodną postacią psychopatii. Od samego początku jego zachłystujące
się mową jąkanie wydało mi się nietypowe (jakby udawane), i już po kilku
miesiącach okazało się, że te tysiące zająknięć rzeczywiście było udawanych, bo
gdy się zapomni, to w ogóle się nie jąka... Kolejna sprawa, to zachowywanie się,
np. je (a robi to dość często, jak tylko coś do jedzenia znajdzie się w jego
zasięgu) tak, jakby się obawiał że w każdej chwili ktoś mu wydrze owoc czy
warzywo (a rąk i tego co je, a je rzeczy ewidentnie brudne, nie myje) z ust,
łapczywie, dławiąc się, stękając, mlaskając i pomrukując. Cieszy/śmieje się z
głupia frant w baranio-rechoczącej intonacji, a jak przy kimś coś robi, to trzęsą
mu się ręce (też nietypowo/nienaturalnie: mała częstotliwość, duża amplituda).
Itp...
07.2012 r.
Kolejne pismo, wciągu
kilku lat (wersja b. skrócona) O
PSYCHOPATYCZNYM, DEBILNYM, ZŁOŚLIWYM, O ANORMALNEJ PSYCHICE
POWTARZACZU-BEŁKOTACZU (starszym mężczyźnie, który od kilku lat przyjeżdża po
odpady, oraz celem zaspokajania, kosztem innych, swoich anormalnych potrzeb)
A to, co z siebie wydaje
to są śmieci, toksyny, trucizny; anormalności dla intelektu, umysłu, psychiki,
a takie postępowanie jest także m.in. zaraźliwe...! Więc konieczne jest się
przed nim siebie i innych obronienie!!!
Wpływać na innych można
jedynie pozytywnie, wówczas osiągamy efekt pozytywnej lawiny. Jeśli nie potrafi się wpływać pozytywnie, to trzeba
być neutralnym (nie wolno innym w jakikolwiek sposób szkodzić, bo inaczej m.in.
powstaje efekt negatywnej lawiny)!
Niech każdy robi to, co
chce, ale tak, by inni nie ponosili tego niechcianych, szkodliwych
konsekwencji!
Co to jest wolność w
aspekcie zachowań W tym kontekście
można być wolnym, gdy nie ponosi się skutków negatywnego zachowania,
postępowania, działań innych osób. A wymuszanie ponoszenia skutków czyjegoś
zachowania, postępowania jest łamaniem czyjejś wolności, terrorem!
To
przede wszystkim osoby aktywne programują, bezpośrednio, pośrednio, umysły innych osób.
Ludzki
umysł, w tym intelekt, psychika, to nie szambo, gdzie kto chce, jak chce, czym chce, ile razy i jak
długo chce może się wypróżniać (...)...!
Każdy bodziec,
oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o
naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te
ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły
predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich
wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność,
izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co
sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.
To odczuwanie i
realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami
obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!
Nie można nie odbierać
przekazu, nie analizować, nie
interpretować, nie rozumieć, nie przyswajać, nie kodować sobie czyjegoś stanu,
intencji, nie rozpoznawać czy jest to przekaz dla mnie (pozytywny, negatywny,
inf. o zagrożeniu). A prawie wszyscy przekazują to, co jest efektem tego, co
sami odebrali, jest więc to kodowane... Więc powstaje efekt lawiny. Może on być
pozytywny bądź negatywny.
Normalnym,
pozytywnym, konstruktywnym, prawym, ludziom PRZEKAZ, INNA DZIAŁALNOŚĆ SŁUŻY
OSIĄGANIU POZYTYWNYCH EFEKTÓW. Ludziom upośledzonym psychicznie,
niedorozwiniętym, ułomnym umysłowo, nienormalnym, chorym, szkodliwym,
destrukcyjnym przekaz, inna działalność służy do osiągania negatywnych efektów,
szkodzenia, niszczenia.
JESTEŚMY LUDŹMI, istotami
żywymi, WIĘC BODŹCE ODBIERAMY PO LUDZKU, jak istoty żywe... Więc całkiem inaczej reagujemy na dźwięki nie do
uniknięcia, a odmiennie na dźwięki do uniknięcia. I, odpowiednio, na dźwięki,
hałasy mechaniczne, i na dźwięki, hałasy wydawane, powodowane przez ludzi,
zwierzęta. I tak samo na wynikłe z konieczności, a wynikłe z bezmyślności,
złośliwości, psychopatii, nienormalności!
Zachowanie wynika z stanu
umysłu-psychiki
Gdy umysł-psychika pracuje
nieprawidłowo, to skutkuje niewłaściwym, anormalnym, aspołecznym, szkodliwym
zachowaniem, postępowaniem, takimi działaniami, a wynika to m.in. z skutków
wystawiania się na oddziaływanie osób, których umysł-psychika pracuje
nieprawidłowo. Powstaje więc efekt negatywnej lawiny: ktoś tamtym osobom tak
zaszkodził, tamci ludzie zaszkodzili następnym, a ci kolejnym...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednym
z objawów stanu tego starszego mężczyzny jest modulowane muczenie, a kolejnym
objawem jest powtarzactwo: „Nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic, nie
ma nic...”, „Ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne pomidorki, ładne
pomidorki, ładne pomidorki...”, „Nooo, nooo, nooo, nooo, nooo...”, „Przebierać
i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i brać, przebierać i
brać...”, „...że ojojoj! ...ojojoj!... ojojoj!..., „Taaak! Taaak! Taa...”. Itp.
Powtarza z głupia frant, także po kilka razy to, co ktoś inny nawet nie do
niego powiedział, w tym nie pytany, nie proszony „odpowiada” kilka razy powtarzając
się na nie zadane mu pytanie, tak wyraża swoje opinie... – by uwrażliwić na jak
najwięcej słów, zwrotów...! – I tak w kółko to samo, łącznie, tysiące razy, od
kilku lat! Przy czym jest jeszcze złośliwy, i gdy go proszę, by przestał, to
jeszcze więcej razy powtarza, i dodaje tonem wyrażającym upór i że ma rację:
„Taaak!, taaak!, taa...” (właśnie taaak ma być jak jemu podpowiada chora
psychika, anormalny, psychopatyczny, złośliwy umysł...)... Oprócz tego za mną
chodzi i robi to specjalnie przy mnie, w tym, gdy z kimś rozmawiam, by zepsuć
mi nastrój, atmosferę, wyprowadzić mnie z równowagi...! Przez pierwsze lata
jeszcze się jawnie cieszył z stanu, do jakiego mnie doprowadzał, dopiero jak mu
kilka razy dosadnie powiedziałem kim jest, i że ma zamknąć swoją chorą,
debilną, psychopatyczna mordę, to przestał się jawnie cieszyć.
Skutkiem
tego wszystkiego jest m.in. uwrażliwienie na te nazwy owoców, warzyw, te
teksty; uszkodzenie psychiki, zaśmiecenie, zatrucie umysłu, lęki, traumatyczne
projekcje – negatywne skutki na całe życie! A o tym wszystkim i wielu, wielu
innych aspektach, konsekwencjach jego zachowania, postępowania, działań
wielokrotnie go pisemnie i werbalnie poinformowałem, więc jest tego świadomy, a
zatem robi to, w tym ze mnie psychiczną kalekę, świadomie…! A jest to dla mnie
tym bardziej bolesne, szkodliwe, że jestem wrażliwcem, a więc wielokrotnie
bardziej i dłużej to odczuwam od innych, mało tego, mam umysł analityczny, a
więc wszystko analizuję...! A sytuacja nie trwa dzień czy tydzień, miesiąc, rok
czy dwa...! Ani nie msa jeden czy dziesięć, sto, dwieście razy...! Tylko dłużej
i dużo więcej razy...!
Kilka
osób bezpośrednio, pośrednio wyuczeni przez tego chorego człowieka; zarażeni
tym; zdemoralizowani, wypaczeni; z uszkodzoną psychiką, również zajmuje się
powtarzactwem...!
I, oczywiście, uważa, że ma
rację, postępuje, zachowuje się normalnie, prawidłowo, a to ja broniąc swój,
innych intelekt, samopoczucie, psychikę, zdrowie, postępuję źle, jestem
nienormalny (przecież normalni ludzie w kółko, łącznie, tysiące razy powtarzają
i słuchają debile teksty)...
Ponieważ większość ludzi
kieruje się stereotypami, wyraża emocje, bez myślenia, analizowania,
prawidłowego wnioskowania naśladuje, w tym powtarza obiegowe opinie, oceny,
osądy, mało tego myśli, ocenia, postępuje na odwrót, to wyjaśnię kilka
kolejnych kwestii:
Podobno ludziom starszym należy okazywać
szacunek. Czy, swego czasu, np.
Stalinowi, Hitlerowi też?... Na szacunek trzeba sobie zasłużyć (a wiek nie ma
tutaj nic do rzeczy).
PS1
Tym gorzej, jeżeli jakieś kanalie żyją tak długo!
Proszę sobie wyobrazić, że
jest dwóch nikczemnych osobników, którzy w takim samym stopniu robią ludziom
bezpośrednio czy/i pośrednio krzywdę, z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90.
Rozumiem, że temu drugiemu należy się większy szacunek...
Biedny starszy człowiek...
To osoba destrukcyjnie
aktywna jest winna, a nie jego
BRONIĄCA SIĘ ofiara, która będzie tego skutki ponosić do końca życia, jak
również osoby, na które będzie oddziaływać!
Dlaczego ja się bronię, i nie
pozwalam mu na używanie sobie do woli na mnie przez kolejne lata (znów na
odwrót – on „ma prawo” m.in. mi szkodzić, a ja nie mam prawa się, innych, w tym
nieświadomych sytuacji, jej skutków, bronić)...
Msa publiczne, ludzie nie
mogą służyć do realizacji, zaspokajania swoich anormalnych potrzeb przez osobniki aspołeczne: psychopatyczne,
debilne, anormalne, chore; tacy ludzie nie mogą się eksponować, bo świadomie,
nieświadomie, bezpośrednio, pośrednio, w sposób jawny, niejawny, uświadomiony,
nieuświadomiony czynią krzywdę innym ludziom, w tym uwrażliwiając, uszkadzając
ich psychikę, demoralizując, wypaczając, obniżając ich iloraz inteligenci,
przyczyniając do chorób, cierpień, problemów, strat! Nie ma ABSOLUTNIE niczego
normalnego, prawidłowego ani w pozwalaniu na szkodzenie, ani na to się
wystawianiu, a wręcz przeciwnie – jest to wszechstronnie anormalne, aspołeczne,
szkodliwe! Za to obowiązkiem ludzi normalnych, świadomych, odpowiedzialnych
jest obrona siebie i innych!
Psychopaci, debile,
osobniki anormalne, aspołeczne, chore, upośledzone interesują się mną od
ZAWSZE! Całe moje życie sprowadza się
do ich unikania... W efekcie ich m.in. w msh pracy psychopatycznych działań,
przymuszania do wdychania trucizny nikotynowej, słuchania śmieci, trucizn, w
tym tzw. reklam, powtarzactwa, w tym nazwy stacji radiowej, poddawania się
manipulacji z radia, wylądowałem tutaj (proszę też zwrócić uwagę na to, że NIKT
INNY z kilkunastu osób tu przychodzących nie przeniknął do mocjo najbliższego
otoczenia, pod namiot, i to jeszcze po kilka godzin dziennie...)...
Jakakolwiek forma agresji
ABSOLUTNIE nie jest zgodna z moją osobowością, jednak, jeśli w ramach obrony
wszystko inne zawiedzie, to obecnie już się bronię jak tylko to możliwe, tym
bardziej, że moja swoboda manewru jest już bliska 0 (wycofałem się
prawdopodobnie na ostatnią możliwą dla mnie pozycję)!
Degeneracja gatunku
skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim
potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych
walorach, wysokim potencjale... Takie,
o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma
psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na
przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz
selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...
Wysokie walory nie są od
ich marnotrawienia, niszczenia, tylko
odkrywania, rozwijania, wykorzystywania, przekazywania; tacy ludzie muszą być
nie tylko chronieni przed im szkodzeniem, ale i wszechstronnie wspierani!
Pozytywne zachowanie,
postępowanie, działania przyniosą, dzięki
tego naśladowaniu, uczeniu, rozpowszechnianiu, osiągnięciu efektu pozytywnej
lawiny, pozytywne efekty, a negatywne przyniosą negatywne skutki, konsekwencje,
więc nie wolno ani sobie, ani innym w jakikolwiek sposób szkodzić, bo wówczas
osiąga się efekt negatywnej lawiny!
Dbajmy o siebie m.in.
dbając o innych (...).
Inteligentni, normalni,
mądrzy, rozsądni, wrażliwi, etyczni, ludzie są wstanie przewidzieć skutki
postępowania; wyciągają rozsądne,
konstruktywne, całościowo przemyślane, wnioski, i jeśli coś czynią, to po to,
by osiągnąć tego pozytywne, a nie negatywne efekty.
„To
moja sprawa, czy i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in.
zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się,
demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych
(przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«;
społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...
ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST
TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ
O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.
Dzisiaj Ty nie przejmujesz
się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość,
pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie
uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę,
wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz,
degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania,
rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego
interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony,
uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz
(przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje
się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po
pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...
Dzięki temu co robisz,
czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić
bądź zyskiwać.
Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co
skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem, upośledzanie umysłów, demoralizowaniem - jest brak trafnego,
właściwego, oceniania motywów, efektów działań, identyfikowania osobników...
Kolejnym problemem jest
brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili
uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są
nienormalni, głupi, źli...).
Czy
my się wami interesujemy, poza sprowokowaną obroną, was denerwujemy, wam
szkodzimy, was niszczymy, pogrążamy! No to, na prawie wzajemności, także
zostawcie nas w spokoju, i dajcie normalnie, pozytywnie, zgodnie z naszymi
walorami, naszym potencjałem, który powinniśmy stale zwiększać, normalnie,
szczęśliwie, w pełni żyć!
Czy
zdajecie sobie sprawę, co to za koszmar:
- żyć wśród debili, psychopatów/kanalii;
ponosić pośrednie, a co dopiero bezpośrednie skutki ich istnienia, zachowań,
postępowania, działań...,
- żyć wśród ich ofiar...,
- żyć z uwrażliwioną, uszkodzoną psychiką,
jako kaleka, cierpiący, nieszczęśliwy człowiek – tak godzina po godzinie, dzień
po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, dziesięciolecie
po dziesięcioleciu...,
- żyć z skrajną nienawiścią do swych
oprawców, chęcią okrutnej zemsty, mimo, że takie myśli, agresja nie są zgodne z
naszą naturą...,
DO
PSYCHOPATÓW/EK, DEBILI/EK
Czego
was nauczono/się nauczyliście... > kogo naśladujecie... > czego
uczycie... > co rozpowszechniacie... > co, jakie efekty osiągacie... >
do czego się przyczyniacie... > jakie są tego skutki, konsekwencje...!!! Kto
tak postępuje...!
Czy
potraficie sobie wyobrazić: co czują niszczone przez was ofiary, na których
wymuszacie myślenie, analizowanie tego, co im czynicie, o was, działania z wami
związane, którym obniżacie walory, potencjał, a więc możliwości życiowe,
sprawiacie, że życie zamiast być pełne konstruktywnego zapału, dawać radość,
być prosperitą, związane zostaje z negatywnymi skutkami waszych działań, staje
się udręką, koszmarem, że byle wydarzenie budzi lęki, traumatyczne skojarzenia,
negatywne projekcje wyobrażeń, że dochodzi do degradacji waszych ofiar w ich w
środowisku, w życiu prywatnym (nie będą wstanie nawiązać znajomości-, utrzymać
związku z partnerem/ką na swoim pierwotnym poziomie, a w związku m.in. z tym
będą nieszczęśliwi (związek skazany jest na niepowodzenie, a przynajmniej na
niski poziom, powikłania, co, i w ten sposób, będzie miało negatywny wpływ na
potomstwo))...!
Czy
zdajecie sobie sprawę, że z powodu waszych działań człowiek staje się
wszechstronnie, bo emocjonalnie, a więc i uczuciowo, psychicznie, umysłowo,
intelektualnie, kaleki (dochodzi do zerwania połączeń między neuronami, a więc
i uszkodzeń genów)! Ze taki... potencjał jest, bezpośrednio (genetycznie) i
pośrednio (własnym wpływem) przekazywany...!
Czy
rozumiecie, że nikt, w tym wy na tym nie zyskuje, za to wszyscy, wszechstronnie
(powstają efekty lawin) tracą!
Wy
psychopatyczne, zdebilałe kanalie, skurwysyny, kreatury, bestie!!
PS
Czy zdajecie sobie sprawę, że sami jesteście, genetycznie/, w sposób nabyty
predysponowanymi (w wyniku demoralizowania, wypaczania, -uczenia
się/naśladowania), psychopatami/kami, debilami/kami m.in. w wyniku działań
innych psychopatów/ek, debili/ek (wywołuje się obłędne koło)...?
„NEWSWEEK” nr 18,
07.05.2006 r. CZY CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ Znaczna część naszego mózgu
zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom lustrzanym
odbieramy i odczuwamy cudze emocje.
[Wszystko wpływa m.in.
na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego
analizowania przez umysł.
Za pośrednictwem wyrazu
czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści
przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm,
narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu,
religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie
gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej,
butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji
o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest
tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się,
negatywnie, na innych. – red.] Empatia,
czyli odbieranie i współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze
zdolnościami paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko
nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres
kolegi, który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby
sami czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)
W ludzkim mózgu też wykryto
neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni,
kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.
Doktor Marco Iacoboni z
uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi,
tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność.
Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co
chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany,
twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo.
Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym
doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji,
odpowiednich symptomów. – red.] (...) Ale wiadomo już, że identyfikowanie i
odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma, obrzydzenie,
poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym,
znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą. (...) empatia służy nie tylko
do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System
neuronów lustrzanych odpowiada za indywidualny rozwój i działa niemal od chwili
narodzin. Dzięki temu dzieci mogą naśladować swoich opiekunów od pierwszych
chwil życia – twierdzi dr Andrew Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około
ósmego tygodnia pojawia się u nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu,
dzięki któremu może odczytywać uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. –
We wczesnym dzieciństwie współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z
najważniejszych sposobów utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof.
Trzebińska. – Dzięki empatii z matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co
jest niezbędne do kształtowania się psychiki.
[Przebywając z kimś
przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od
wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru,
asertywności, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy
ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, w tym zdrowotne oddziaływania ludzi
upośledzonych psychicznie, o uszkodzonej psychice, chorych, wypaczonych
umysłowo, psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe,
werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji
(ekspresji, afirmacji), emanacją, zachowywaniem się, postępowaniem). A te
efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich
działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym
osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się
odpowiednie osoby. – red.]
(...) Empatia jest jednym z
drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych
ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się
jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach
społecznych. (...)
Chodzi więc o to, by
korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w
życiu.
Jolanta Chyłkiewicz
"WPROST" Numer:
8/2009 (1363) WIRUSY UMYSŁU Zachowania ludzi rozprzestrzeniają się
jak wirusy. Kryzys gospodarczy jest tego świetnym przykładem. Aż 61 proc.
Polaków planuje cięcia w codziennych wydatkach, prawie 40 proc. zamierza
zrezygnować w tym roku z wakacji, a 65 proc. obawia się kłopotów finansowych.
Dzieje się tak, choć większość z nas nie odczuwa jeszcze skutków kryzysu. –
Łatwo ulegamy nastrojom i opiniom innych, poddajemy się tzw. procesowi
społecznego zakażania – mówi dr Joanna Heidtman, psycholog z Uniwersytetu
Jagiellońskiego.
Kryzys stał się tematem
codziennych rozmów. Mówimy o nim, nawet jeśli nas nie dotyczy. To budzi emocje,
a te wywołują działania. Jeśli osoby, z którymi się spotykamy, wyprzedają akcje
lub rezygnują z wyjazdu, bo boją się utraty pracy, my – niewiele myśląc –
robimy to samo. Często niepotrzebnie. Na nasze zachowania wpływają nawet osoby,
których nigdy nie spotkaliśmy. Ich nastroje i poglądy docierają do nas przez
tzw. sieć społeczną. Tak rozprzestrzeniają się depresja, uzależnienia, otyłość.
Analizy Jamesa Fowlera z
University of California w San Diego i Nicholasa Christakisa z Harvard Medical
School w Bostonie wykazały, że jeśli ktoś z naszych przyjaciół staje się otyły,
my stajemy się o 60 proc. bardziej narażeni na tę chorobę niż inni. Otyły
przyjaciel zmienia nasze przekonanie o tym, jaka sylwetka jest powszechnie
akceptowana, i sami zaczynamy przybierać na wadze. Podobnie jest z nałogami.
Jeśli ktoś z naszego towarzystwa zaczyna palić, chętniej sięgamy po papierosa.
Tak samo jest z rozwodami. Otoczenie ma nawet wpływ na samobójstwa, o czym
świadczy przykład wielkopolskiego Wągrowca. Od marca do czerwca 2007 r.
odebrało sobie tam życie 19 osób – dwa razy więcej niż w całym 2006 r. Podobnie
było w Miluzie we Francji – przez pół roku samobójstwo popełniło sześciu
pracowników tamtejszej fabryki Peugeota. Tak samo działają pozytywne przykłady.
Jeśli jedna osoba przestaje palić, łatwiej rzucić palenie innym.
„Zakaźne" są nawet
cechy, które uznawano za przejaw indywidualizmu, takie jak preferencje
wyborcze, gust muzyczny, poczucie szczęścia. Badania Christakisa dowodzą, że
szczęśliwi ludzie trzymają z sobą nie dlatego, że naturalnie kierują się ku
sobie, ale dlatego, że poczucie szczęścia się rozprzestrzenia. Co więcej, nie
zależy ono jedynie od najbliższych przyjaciół, ale także od przyjaciół naszych
przyjaciół, choć nasze szanse na szczęśliwość rosną tym bardziej, im bliżej
jesteśmy związani ze szczęśliwymi ludźmi. Epidemie zachowań nie są wywoływane
przez silne osobowości. Na ogół nie mają liderów. – W mikroskali proces
zakażania społecznego wyraźnie widać wśród kibiców sportowych – ludzie zarażają
się nastrojem i tak samo reagują. Podobnie dzieje się w Polsce w samolotach.
Gdy maszyna dotknie kołami ziemi, biją brawo wszyscy, nawet obcokrajowcy,
którzy wcześniej o takim zwyczaju nie słyszeli. Nikt nie myśli racjonalnie, że
radość jest przedwczesna, bo wiele wypadków zdarza się już po lądowaniu – mówi
doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Spektakularnym przykładem
społecznej infekcji była reakcja na słuchowisko radiowe „Wojna „Wojna światów",
które w 1938 r. przygotował Orson Welles. Słuchacze potraktowali je jako
prawdziwą relację z inwazji Marsjan i wpadli w panikę. Obserwując sąsiadów,
zaczynali się pakować i uciekać, dzwonili na policję. Naśladownictwo
najczęściej się zdarza w sytuacjach, które budzą przerażenie, ale nie tylko.
Psychiatrzy nazywają takie zjawisko obłędem udzielonym. W 1237 r. w Utrechcie
epidemia zbiorowego tańca doprowadziła do zawalenia się mostu: 200 osób
opętanych taneczną psychozą utonęło. Takie ekstazy były powszechne aż do XIV
wieku. Sekty taneczników podróżowały między Holandią a Niemcami, zakażając
taneczną histerią coraz więcej osób. Dziś proces zakażania społecznego
przebiega szybciej niż dawniej, bo sieci społeczne są gęstsze – mamy więcej
powiązań z innymi ludźmi. Dawniej ludzie z różnych warstw społecznych
niechętnie się kontaktowali. Teraz większość z nas ma dostęp do różnych
środowisk. Nie jesteśmy też zdani tylko na kontakty bezpośrednie – mamy do
dyspozycji media i Internet. Dlatego idee rozprzestrzeniają się szybciej i
szybciej się mobilizujemy, czego przykładem jest Wielka Orkiestra Świątecznej
Pomocy. Lokalna inicjatywa błyskawicznie tworzy efekt globalny. Tak tworzą się
trendy i rozprzestrzeniają ideologie. – Ludzie nie są dziś bardziej zależni od opinii
i działania innych niż dawniej. Chodzi jedynie o to, że nie jesteśmy całkowicie
niezależni. Zachowania i nastroje każdego człowieka są jak fale rozchodzące się
wokół kamienia wrzuconego do wody. Ma to związek z tzw. inteligencją kolektywną
sieci społecznych. Ludzie w takiej sieci zachowują się jak ptaki w stadach.
Decyzja o rzuceniu palenia, gdy robią to osoby w naszym środowisku, nie jest
bardziej samodzielna niż decyzja ptaka, który zmienia kierunek lotu na taki,
jaki wybrała reszta jego stada – twierdzi Nicholas Christakis.
Wpływom społecznym ulegamy
nieświadomie. Jesteśmy istotami społecznymi i nie uda nam się ich uniknąć.
Takie naśladownictwo wykształciła w nas ewolucja, by ułatwić nam przetrwanie –
kiedy nie mamy dobrego rozwiązania problemu, podpatrujemy innych. Barbara Wild
z uniwersytetu w Tybindze zauważyła, że im wyraźniej malują się emocje na
naszej twarzy, tym silniej doświadczają ich osoby, które nas obserwują.
Niektórzy naukowcy uważają, że wynika to z działania neuronów lustrzanych. Są to
komórki mózgu, które się aktywują, kiedy obserwujemy zachowanie innych. Nie
wiadomo tylko, czy to naśladowanie aktywuje neurony lustrzane, czy też
naśladujemy innych pod wpływem działania tych komórek. Sam mechanizm zakażania
społecznego jest neutralny. Katastrofalne mogą być skutki rozprzestrzeniania
się idei szkodliwych społecznie. A ponieważ zawsze będziemy podatni na wpływ
innych osób, warto się upewnić, czy przebywamy w towarzystwie odpowiednich
ludzi.
To, jak bardzo jesteśmy
podatni na wpływ innych, zależy od naszych relacji z otoczeniem. Jeśli nasz
dobry przyjaciel, który mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas, odczuwa
zadowolenie, szansa, ze my staniemy się szczęśliwsi, wzrasta o ponad 60 proc.
Nastrój sąsiada, który mieszka bliżej, ale nie jesteśmy z nim tak związani, ma
na nas o połowę mniejszy wpływ. Łatwiej zakażamy się kształtem sylwetki od osób
tej samej płci. To wyjaśnia, dlaczego wśród młodych dziewcząt szerzy się
epidemia zaburzeń odżywiania. Najnowsze badania sugerują, ze podatność na zakażanie
społeczne jest w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie – bliźnięta
jednojajowe tworzyły gęstsze sieci społeczne niż bliźnięta dwujajowe. Autor: Monika
Florek-Moskal
CYTATY:
Na zaburzenia psychiczne
cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych oraz 900 tys. dzieci
i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990 r.). Ze
specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc.
populacji) (...).
[Dotyczy
tych, którzy się do tego przyczyniają, oraz ich ofiar... – red.]
- Schizofrenia dotyka aż
400 tysięcy Polaków, cierpi na nią jedna na 100 osób. Jest bardzo
demokratyczna: dotyka i profesorów uniwersytetu, i kloszardów. Występuje na
całym świecie, bez względu na płeć, rasę i religię. Choruje na nią aż 50
milionów ludzi. W samych Stanach Zjednoczonych cierpią na nią 2 miliony
Amerykanów, a każdego roku notuje się ponad 100 tys. nowych przypadków
zachorowań. W Wielkiej Brytanii każdego roku schizofrenię rozpoznaje się u 7500
pacjentów. Codziennie na polskich oddziałach psychiatrycznych przebywa około
8770 osób z rozpoznaniem tej choroby.
- CO NAJMNIEJ MILION POLAKÓW CIERPI NA DEPRESJĘ
POLACY WPADAJĄ W
DEPRESJĘ NA POTĘGĘ Na tę chorobę
cierpi już co dziesiąty z nas.
ZABIJE NAS... DEPRESJA W
przyszłości to właśnie ta choroba będzie najpoważniejszym problemem zdrowotnym
na świecie. Takiego zdania są
eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, którzy spotkali się w Atenach w ramach
pierwszego Globalnego Szczytu Zdrowia Psychicznego - podaje polskieradio.pl.
Jego zdaniem, choroba ta
może mieć kilka przyczyn, niektóre z nich są biologiczne, ale duże znacznie
mają też czynniki zewnętrzne, na przykład stres.
-
PLAGA ZABURZEŃ PSYCHICZNYCH EUROPEJCZYKÓW Aż 165 mln Europejczyków, czyli 38 proc. populacji naszego
kontynentu, każdego roku cierpi na zaburzenia psychiczne i choroby mózgu takie
jak depresja, napady lęku, bezsenność oraz demencja – wykazał raport European
College of Neuropsychopharmacology (ENCP).
Autorzy
międzynarodowego raportu twierdzą w komentarzu, że choroby psychiczne są
największym w XXI stuleciu wyzwaniem zdrowotnym dla Europy. Alarmują, że tylko
jedna trzecia dotkniętych tymi chorobami osób korzysta z pomocy specjalisty i
zażywa leki. Dodają, że wiele spośród tych osób zgłasza się po pomoc z
wieloletnim opóźnieniem. Uczony dodał, że te schorzenia są jedną z głównych
przyczyn zgonów i niepełnosprawności oraz ogromnym obciążeniem społecznym i dla
służby zdrowia.
Prognozy
Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są jeszcze bardziej niepokojące. Przewiduje
ona, że w 2020 r. depresja będzie na świecie drugą najbardziej kosztowną
społecznie chorobą (po chorobach nowotworowych - PAP). Cytowany przez Reutersa
David Nutt, psychofarmakolog z Imperial College London, dodał, że jeśli nie uda
się tego dokonać, zaburzenia psychiczne i choroby mózgu jeszcze przez następne
stulecia będą najpoważniejszym problemem zdrowotnym ludzkości.
- WSZYSCY JESTEŚMY CHORZY PSYCHICZNIE? Naukowcy twierdzą, że tak. Ale nie każdy się przyznaje. Zaburzenia psychiczne występują częściej niż nam się wydaje. Przypadków stanów lękowych, depresji, natręctw i uzależnień od alkoholu, narkotyków czy czynności może być nawet dwukrotnie więcej niż wynika ze statystyk - alarmuje portal brightsurf.com
-
DORASTA POKOLENIE CHORYCH UMYSŁOWO. NIE MA DLA NICH RATUNKU? Choć nie zawsze chodzi o ciężką psychozę, to jednak
jedno na pięcioro dzieci ma objawy zaburzeń psychicznych utrudniających
funkcjonowanie w społeczeństwie - donosi eurekalert.org.
Odkryto
też bardzo silny związek między zdrowiem psychicznym dziecka a zdrowiem psychicznym
jego rodziców - dodaje serwis. Aż u 40 proc. badanych wykryto więcej niż jedną
formę zaburzenia. Poziom obecności w badanej grupie zaburzeń trwale
utrzymujących się (przez całe życie) określono na 22,2 proc.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Całość przygotował Piotr
Kołodyńki - autor/redaktor: www.wolnyswiat.pl , www.pzepr.pl ,
www.racjonalnyrzad.pl
A
w pojazdach, w tym bez możliwości przemieszczania się, bo jeżdżę z b. wysokim
(z skrzynkami) wózkiem, muszę słuchać:
...ciamk, ciamk, ci...
...Trzask! Mlask, mlask, ml... ...Bum!! ...Cmok, cmok, cm...! Niuch, niuch,
ni...! – Czy ja jadę z ciamkającymi, mlaskającymi, pierdzącymi i pociągającymi
ryjem świniami, przeżuwającymi krowami w jakimś bydlęcym wagonie??!! Nie, to
tylko... przeżuwacze i strzelający gumą do żucia (a gdyby ktoś tak przy tobie
np. „strzelał”/klaskał silno dłońmi, zaczął walić w bęben, strzelać
wypełnionymi powietrzem torebkami, z pistoletu ślepymi nabojami, odpalać
petardy...), jednocześnie przy tej czynności rozpryskujący ślinę z mikrobami (a
gdyby ktoś tobie napluł na twarz...), obcałowywujący się (cmokające, macające się
pary robią obecnie to już niemal wszędzie (kolejny etap to kopulacja... Kolej
też na swobodne zachowywanie się gejów, zoofilii, sadystów, kaprofilii,
itp...), więc otoczenie musi tyle samo razy w tym uczestniczyć, więc jest to
wymuszanie! A jest to też objaw ekshibicjonizmu, braku wrażliwości, wyczucia,
dbania o intymność, zdemoralizowania, chamstwa (w końcu człowiek powinien się
pozytywnie różnić od np. publicznie kopulującego psa...)! Po iluś tysiącach
takich oglądniętych, odsłuchanych intymnych relacji dochodzi do uwrażliwienia
na takie widoki, dźwięki osób z otoczenia, w tym uczestniczących, a więc
wywołuje to irytację, złość!), i
pociągający nosem współpasażerowie komunikacji miejskiej! Prawie za każdym
razem jadąc środkami komunikacji miejskiej słyszę jakieś trzaski, telepotanie
się! Czyżby były uszkodzone??!! Nie, to tylko... radio kierowcy/, słuchawki*
słuchaczy muzyki, przekazu radiowego (proszę samemu ich posłuchać z odległości
kilku metrów... A gdyby ktoś Tobie zaczął świecić w oczy lampą błyskową albo
migającą latarką, bo on tak chce, lubi, jego nie obchodzi że to Cię denerwuje,
szkodzi Ci, bo to jest jego lampa błyskowa, latarka i nie będziesz mu mówił/a
co ma z nią robić... To nie oglądaj skoro Ci to przeszkadza... Przecież
reflektory samochodów, żarówki w domach, słońce też świecą, więc nie powinno Ci
to przeszkadzać...)! ...czyk, czyk, cz...! Szyyyk, szyyyk, sz... ! Sziiit...! –
Czy to jakieś ptaki zagnieździły się w środkach komunikacji? Nie, to tylko...
cedzacze zębów (sztucznych szczęk), tikowcy! ...telep, telep, te...!;
...brzdęg, brzdęg, brz...! ...grzechot, grzechot, grz...! – Czyżby zapędziło
się tu jakieś poobwieszane dzwonkami bydło, członkowie kor zaczęli zbierać
haracz od przechodniów?! Nie, to tylko... poobwieszani (w tym na szyi) kluczami
przechodnie i telepacze kluczami, bilonem! ...szur, szur, sz...! – Słychać,
niemal wszędzie gdzie odbywa się ruch pieszy! Czy to ktoś szoruje tam podłoże
papierem ściernym?! Nie, to tylko...
szuracze obuwiem, klapkami! ...pstryk, pstryk, ps...! – Ktoś coś włącza
i wyłącza w sklepie, msu usługi, w pojeździe komunikacji zbiorowej?! Nie, to
tylko... pstrykacze długopisem! A do tego trzeba dodać pikaczy (oni wystukują
coś na klawiaturze; wysyłają, grają, to otoczenie też ma w tym
uczestniczyć...), stękaczy, wzdychaczy, zarażających chorobami, dziesiątki
tysięcy ludzi rocznie, kaszlaczy-prychaczy, pluwaczy, stukaczy-ki, tupaczy-ki,
nucaczy-ki itp. (brakuje chyba tylko wypróżniających się, chociaż...). – Po co
ludzie mają myśleć o swoich sprawach, odpoczywać, relaksować się skoro mogą te
dźwięki słuchać (kto... jedzie, idzie, itp.!), absorbować swoją uwagę – się
stresować, przypominać sobie stare i nabywać nowe urazy?!!
Niemal wszędzie wdycham
truciznę nikotynową (z której powodu rocznie w Polsce umiera 60.000 osób!!!)!!!
Czyżby zaatakowali nas talibowie?!! Nie, to tylko... rodacy!!
* Co to za słuchanie „muzyki”, „relaks”: w hałasie
pojazdu, wielkomiejskim…, a to już są
zbyt wielkim obciążeniem dla słuchu, psychiki, więc dokładanie jeszcze jazgotu
muzycznego pogarsza sprawę!
Jeżeli
jakikolwiek dźwięk z słuchawek, szczególnie w hałasie miejskim, jest słyszalny
w odległości większej niż
Te dźwięki powodują stres,
uwrażliwienie na nie, irytację, złość je słysząc, a więc dochodzi do
uszkadzania psychiki, czyli pogarszania jakości życia, obniżania potencjału,
przyczyniania do problemów, strat!
Kolejnym przypadkiem
jest osobnik nawiedzający Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy Bronisze S.A.
Otóż po terenie giełdy
BRONISZE chodzi starszy człowiek zajmujący się obnośną sprzedażą narzędzi itp.
(raczej próbami – jeszcze nigdy nie widziałem by mu się to udało, ale pewnie
czasami tak) i skowycze: „Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!! Iiiiii KOmu coś PASUJEeeee!!
Iiiiii KO...”...!!
Od
pierwszych miesięcy staram się go unikać, ale od razu to zauważył i specjalnie
przy mnie zwalnia, a niekiedy nawet zatrzymuje i oczywiście kilka-kilkanaście
razy skowycze (ostatnio doszło do tego, że jeszcze się nie zdarzyło by nie
przeszedł koło mnie i nie zaskowyczał, bez względu na to, czy w pobliżu byli
inni ludzie czy też byłem sam!...)! Przy czym robi to tak często, iż każdy jest
zmuszony go słyszeć wielokrotnie! Po dłuższym okresie takiej sytuacji
poprosiłem go by spróbował innej, normalnej formy prób sprzedaży (zachowania)
tak jak inni obnośni sprzedawcy (bezgłośnie). Gdyż na giełdzie nie sposób
przejść niezauważonym, gdyż sprzedający są uczuleni na takich ludzi,
potencjalnych klientów. Poza tym jest powszechnie znany... [Ten osobnik jest na
szczęście... jedynym, ale za to b. uciążliwym wyjątkiem! Sprzedających są tu
setki i gdyby „tylko” co dziesiąty zaczął się tak zachowywać, to trudno byłoby
coś zrozumieć w hałasie (stresie!).] Moja, poparta logiką perswazja nic nie
zmieniła (stał się tylko jeszcze bardziej złośliwy!)! Poza tym na giełdzie (na
halach, a ja właśnie tylko na jednej z nich kupuje i mimo nawet 1-2 godzinnej
rozpiętości czasowej przyjazdu tutaj dość regularnie go na niej spotykam!...).
Narzędzia
ludzie kupują raz na wiele lat (rotacja pracowników na giełdzie (halach) jest
znikoma). Tak więc jeżeli ktoś coś kupił od tego człowieka, to już przez
najbliższe lata nie będzie potrzebował. Więc naprzykrzanie się w kółko tym
samym osobom: setki (i wołanie tysiące) razy jest irracjonalne, oprócz tego, że
stresujące (po rozmowie tylko z jednym sprzedającym na ten temat dowiedziałem
się, iż już od niego oberwał pomidorem...)! Po kolejnym dłuższym czasie
przeprowadziłem drugą, nazwijmy to rozmowę..., na poziomie tego osobnika (bez
pozytywnego efektu oczywiście!). Po treści i formie wypowiedzi (oprócz
opisanego zachowania) doszedłem do wniosku, iż jest on chory psychicznie, a
opisane zachowanie to realizacja jego takich właśnie potrzeb (pewnie się nudzi,
jest samotny, a tak ma namiastkę kontaktów z ludźmi, i zwraca na siebie uwagę -
coś się dzieje), a tacy jak ja - m.in. wrażliwcy - to dodatkowa atrakcja! W
związku z powyższym proszę o przywołanie tej osoby do porządku, bo giełda to
nie wybieg dla chorych psychicznie (miejsce spędzania czasu, „zabawy”) –
kosztem innych ludzi! Jak chce, niech łazi, ale zachowuje tak jak inni
sprzedający np. kawę , reklamówki, pisma itp.
PS
DO
OPISANEGO OSOBNIKA.
To
Pan, hory, psychopatyczny człowieku ma się leczyć, a nie pańskie ofiary! Normalny,
inteligentny człowiek z góry domyśla się, co może denerwować innych ludzi i
takich działań unika. Mniej inteligentny zrozumie to, gdy mu się wytłumaczy. –
Wolą zyskiwać przyjaźń, sympatię, przekazywać, wywoływać pozytywne emocje.
Natomiast skończeni debile nie są w stanie tego zrozumieć. A dla psychopatów
jest to informacja, że mogą się poznęcać (wrażliwcy - których natychmiast
zauważają - to dla nich nie lada atrakcja), bo karmią się negatywnymi emocjami
– wolą prześladować, zyskiwać nienawiść, strach negatywne emocje.
Proszę
by Państwo zaczęli wrzeszczeć na jego widok (najlepiej znienacka w plecy... -
tak jak on - niech się przekona jak to przyjemnie, uwrażliwi się. Może to go
pobudzi do refleksji). To on ma się bać (a nie jego dręczone ofiary) postępować
aspołecznie, skoro nie ma innej motywacji. Bezkarność demoralizuje. A cała
sytuacja trwa już prawie rok! Bo żadne racjonalne i pozytywne argumenty do
niego nie docierają! Podobnie nic nie dają próby unikania go! Na tym właśnie
polega psychopactwo – co by nie robić dręczą, znęcają się!
CZASAMI ROBIENIE CZEGOŚ =
CZYNIENIE KOMUŚ (...)
Proszę się zastanowić jak wyglądałoby nasze życie
gdyby „tylko” co drugi człowiek robił co chce...!
Wiele
osób źle definiuje problem. Otóż nikt nie zabrania (ale odradzam) tak się
zachowywać. Chodzi o to by nie zmuszać innych do ponoszenia tego konsekwencji.
My nie chcemy ponosić skutków (nabywać - w tym kolejne
- urazy, stresować się, popadać w nerwicę, leczyć się (bo to przyczyniający się
do tego powinni to robić)) czyjejś bezmyślności, głupoty, złośliwości, nawyków
(niech ich wytrwały nabywca cierpi z braku ich realizacji, a nie otoczenie w
ich wyniku), choroby!!
– niektóre zachowania - w
tym osób chorych psychicznie - są chorobotwórcze „zakaźne”!!
– gwałtu można dokonać za
pośrednictwem różnych zmysłów i na wiele sposobów, a efektem będą urazy i inne
negatywne skutki!!
–
bez względu na to czy ktoś jest zdrowy, czy hory jego sytuacji nie należy
pogarszać, a wręcz przeciwnie!!
BROŃMY SIĘ,
WZAJEMNIE, PRZED PSYCHOPATAMI/KAMI, DEBILAMI/KAMI; KANALIAMI, LUDŹMI CHORYMI!
TO TACY LUDZIE MAJĄ SIĘ LECZYĆ, IZOLOWAĆ SIĘ, BYĆ IZOLOWANI, A NIE MY, W TYM
IZOLOWAĆ SIĘ OD OTOCZENIA!
Nie
pozwalajmy na to, by jedna nienormalna, szkodliwa, pasożytnicza osoba szkodziła
dziesiątkom normalnych, pożytecznych ludzi(!), którzy ją w dodatku utrzymują z
podatków (dzięki swojej mozolnej pracy); na demoralizację, i brońmy się! Niech
zwycięży prawo, społeczny interes, dobro, a nie triumfuje bezkarność,
destrukcja, zło!
UWAGA!
Na
Dworcu Zachodnim od lat uprzykrza życie pracującym tu i niektórym przebywającym
ludziom starsza, chora psychicznie, obłąkana, kuśtykająca (z laską) kobieta
zajmująca się przypatrywaniem, spozieractwem i narzucaniem swojego towarzystwa;
nękaniem ludzi. Jak sobie kogoś upatrzy, to potrafi za nim nawet łazić (za mną
od 2003 roku; 6 rok) i spozierać mu to w jedno, to w drugie oko, twarz swoim
wyrażającym obłęd i poczucie krzywdy wzrokiem, powodując lęk, urazy. A w razie
najmniejszej próby* - piszę „próby” bo efekty jeśli są, to mizerne - obrony,
chodzi po dworcu i opowiada o swojej ofierze „krzywdzie” jaką jej ktoś zrobił (bo to nie ona innym
napastując, narzucając się, tylko inni jej robią krzywdę – broniąc się…)
próbując się bronić przed jej spozieractwem, chorym wzrokiem, napastliwością,
zachowywaniem się – bo nie jest przedmiotem; nie chce myśleć za każdym razem o
starej, chorej kobiecie, nabywać urazów.
I
tak od lat, na spozieractwie, narzucaniu się i opowiadaniu o swojej krzywdzie,
zatruwaniu innym życia, przetrawia życie. Efektem są też lęki (rozglądanie się,
by jej uniknąć), traumatyczne wspomnienia, kojarzenie tego msa z tą osobą, jej
chorymi, napastliwymi, wlepionymi w własne oczy ślepiami, itp...
*
Obrona przed tą osobą jest nieskuteczna (być może
są nawet oczekiwana – gdyż ma okazję jeszcze kogoś nawyzywać, poudawać
poszkodowaną; coś się dzieje w codziennej monotonii spozierania; napastowania
wzrokiem; swoim towarzystwem). A swoje ofiary, w razie prób obrony z
ich strony, perfidnie zastrasza obłąkańczym, histerycznym krzykiem, wyzwiskami
(powoduje aferę), przypisywaniem im swojego postępowania, swoich cech;
robieniem z siebie ich ofiary; wywoływaniem wrażenia, że jest, za niewinność,
atakowana, i tylko się broni... I wymusza, w ten sposób, pogodzenie się z
sytuacją, podporządkowanie się jej (to ona, i tylko ona ma prawo decydować, kto
ma się z nią zadawać)...!
PS
Albo
udaje, więc jest jeszcze, nieświadomą psychopatką, albo rzeczywiście jest
obłąkana, i uważa, że to jej ofiary są winne całej sytuacji, robią jej krzywdę,
a nie ona im...
Sama
jest chora i innych też chce do takiego stanu doprowadzić uwrażliwiając na
wzrok, wywołując lęki, urazy, wstręt; uszkadzając psychikę! Jest bardzo
zawzięta, czuje się bezkarna!
PROSZĘ
PANI!
Pani
widok, towarzystwo to żadna przyjemność... Pozostali ludzie nie są pozbawieni
osobistych praw; przedmiotami od zaspokajania pani egoistycznych, chorych,
patologicznych potrzeb! Pani musi liczyć się z skutkami swojego postępowania
dla innych, i unikać niepożądanych, szkodliwych działań, postępowania!
Pani
nie ma prawa nikomu narzucać swojego towarzystwa; decydować, że ktoś ma mieć z
panią do czynienia; robić, praktycznie, ludziom krzywdę napastując ich
wzrokowo, interesując się nimi, itp.! Ludzie mają prawo do unikania
niepożądanych znajomości, towarzystwa!; do nie myślenia o takich sprawach;
ochrony swojego zdrowia psychicznego! Ludzie mają prawo do dobrego
samopoczucia, myślenia, zajmowania się swoimi sprawami, a nie stresami,
problemami wynikłymi z działań ludzi chorych, niedorozwiniętych psychicznie,
intelektualnie, etycznie, debilnych, Proszę więc zostawić ludzi w spokoju, dać
im spokojnie, normalnie pracować, zajmować swoimi sprawami; żyć
Proszę więc m.in. przestać
za mną łazić, podchodzić do mnie, proszę nie czekać na mnie, nie obracać się w
moją stronę, nie przyglądać mi się, nie gapić się na mnie, nie napastować
wzrokowo; nie interesować się mną, zostawić w spokoju!!! – tak jak ja, inni
ludzie zostawiamy w spokoju panią, proszę się więc zrewanżować Nam tym samym.
Pani obecne postępowanie jest anormalne; chore, chorobotwórcze; patologiczne.
Ja nie jestem pani znajomym, i jakichkolwiek kontaktów z panią sobie absolutnie
nie życzę!!!
Proszę komuś podobnemu
do siebie, chętnemu, nie tylko tak wytrwale, z takim zacietrzewieniem, ale
nawet 1-den raz "nic nie robić", a mnie i pozostałych ludzi zostawić
w spokoju! A jeśli nie przestanie P. nie tylko w jakikolwiek sposób mi
szkodzić, ale nawet interesować się mną, moimi sprawami (co też szkodzi (...)),
to, odpowiednio, przekażę opis sytuacji wynajmującemu P. lokal, pańskiej
firmie, ewidencji działalności gospodarczej, szkole, sąsiadom, rodzinie, opiszę
w Internecie, zgłoszę pańskiemu dzielnicowemu, podam P. do sądu, wystąpię o
odebranie renty za aspołeczne postępowanie osoby utrzymywanej przez społeczeństwo,
o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym!
To JA wiem; decyduję co
mi nie odpowiada; szkodzi!
Jeśli czegoś P. nie
rozumie, to proszę poprosić o pomoc odpowiednią osobę.
PS
To P. ma bać się czynić
krzywdę, łamać prawo, powstrzymać od szkodliwych działań/, zdobyć odpowiednią,
do swojego stanu, wiedzę, osiągnąć zrozumienie przynajmniej elementarnych
rzeczy, leczyć się, a nie ponosić, zajmować skutkami P. działań, bać się P.,
cierpieć, pańskie ofiary, otoczenie, w tym wymiar sprawiedliwości!
FRAGMENTY
MOJEGO PISMA INTERNETOWEGO (celem dodatkowego wyjaśnienia):
Niewiedza,
nierozumienie i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne
ilości szkód, strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd,
niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest
edukowanie, uświadamianie ludzi.
Aspołeczne
postępowanie udziela się innym (w wyniku naśladownictwa (...)), jest
demoralizujące (bo m.in. jest precedens – a on/a może a ja nie mogę?!)
Źródłem
stresu, przyczyną problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś
niepożądanym, szkodliwym.
Jeden
stres, uraz zwiększa podatność na kolejne stresy, urazy – powstaje efekt
lawinowy!
Nie
chodzi oto, co można robić, tylko jak powinno się postępować. – Proszę wziąć
pod uwagę skutki swojego zachowania dla innych. P. nie jest tutaj sam/a!
Zachowywanie się odzwierciedla poziom inteligencji...
Jeśli
zezwoli się na to by ludzie robili to, co im się podoba - bez względu na skutki
dla otoczenia - to będzie anarchia, a nie demokracja – szerokie pole do
działania dla psychopatów, debilów, nikczemników, egoistów, zboczeńców, chorych
psychicznie, bandytów, innych kreatur itp.! Każdy powinien mieć prawo do
robienia tego, czego pragnie, ale tak BY INNI NIE PONOSILI TEGO NIECHCIANYCH
KONSEKWENCJI! Więc wolność polega też na ochronie przed nimi – od nich.
SKĄD
SIĘ BIORĄ M.IN. NIKOTYNOWCY, ALKOHOLICY, NARKOMANI, PSIARZE,
WYPŁOCINOREKLAMODAWCY, OSOBY NAPASTLIWE; OSOBY O IRYTUJĄCYM ZACHOWYWANIU SIĘ,
UCIĄŻLIWE, SZKODLIWE, NIEBEZPIECZNE (ZARAŻAJĄCY NAŁOGAMI, CHOROBAMI,
PRZYCZYNIAJĄCY SIĘ DO URAZÓW, CHORÓB)
Wiele
osób nie zdaje sobie sprawy z posiadania genów lustrzanych odpowiedzialnych za
naśladowanie innych, instynkt stadny (skąd wziął się np. ich nałóg, psia mania,
uciążliwe, szkodliwe, chorobotwórcze dla innych zachowywanie, postępowanie);
dlaczego postępują na swoją szkodę, z wpływu swojego postępowania na następnych
(powstaje efekt lawinowy!) i wynikłej z tego współodpowiedzialności!
Wiele
osób nie zdaje sobie sprawy, dlaczego działa na innych szkodę – że są
świadomymi bądź nie psychopatami (a nałóg, uciążliwe zwierzę, udawana głupota,
bezmyślność, niedoskonałości prawne są tylko pretekstem do szkodzenia innym).
PS1
Np. psychopata-nikotynowiec nie stanie nigdzie indziej, tylko w widocznym msu;
przy wejściu, przy przystanku, od strony wiatru – by przeciąg wciągał
śmierdzącą truciznę do środka, by wiatr wiał dym na innych, by dmuchać na
przechodzących, stojących; irytować, nękać, okaleczać psychicznie; pokazywać,
wciągać w to następnych.
PS2
Do tworzących prawo:
Jak
można zezwalać na destrukcję, bezkarne szkodzenie?!
Trzeba
wprowadzić ogólnokrajowy rejestr osób psychopatycznych, debilnych (a stanowią
oni co najmniej kilka procent społeczeństwa!) i wpisywać status danej osoby do
jej dokumentów. Również osoby wybitne zasługują, ale na chlubne wyróżnienie.
Najlepiej więc wprowadzić kilka kategorii, osoba:
wybitna/pożyteczna/przeciętna/szkodliwa/b. szkodliwa. I odpowiednio, do ich
postępowania, traktować takich ludzi.
TO,
CO ROBIĄ INNI, WIĘKSZOŚĆ, JEST NIEZABRONIONE JEST SŁUSZNE...
Psychopaci,
debile; kanalie, skurwysyny (nikotynowcy, ciamkacze i strzelacze gumą do żucia,
używający w sposób uciążliwy słuchawek, gwizdacze, nawoływacze do kupna,
psiarze, przymuszający do słuchania radia, odbioru reklam itp.) mają proste
wytłumaczenie swojego postępowania (trucia ludzi, eksponowania nikotynizmu,
zarażania nałogiem, okaleczania psychicznego, przyczyniania się do stresów,
chorób, problemów): inni też tak postępują...
Więc
na to zezwalanie, czynienie precedensu, równa się tego propagowaniu,
rozpowszechnianiu, w tym zakresu, skali takiego postępowania (przenosi się to i
na inne działania); demoralizacji, anarchii; degeneracji, destrukcji. Staje się
to niepisanym prawem (czymś słusznym, usprawiedliwionym)(nie tylko nie dbanie o
swoje, innych zdrowie, ale szkodzenie staje się normą, czymś normalnym). A
prawo do nie ponoszenia skutków czyjegoś postępowania, dobrego samopoczucia,
zdrowia, wolności od nałogów, działania w czyimś, wspólnym, interesie (nikt się
nad tym nie zastanawia, bo nie ma powodu) – czymś niezrozumiałym, głupim,
absurdalnym.
Stanowimy
psychosomatyczną jedność – tzn., stan
psychiczny wpływa na stan fizyczny i odwrotnie; stresy powodują nieprawidłowe
funkcjonowanie organizmu, choroby, co jest źródłem kolejnego stresu (sprzężenie
zwrotne).
Generalnie,
w uproszczeniu, nasz stan, z powodu mowy ciała, zachowywania się, mimiki
(wyrazu oczu), treści i formy wypowiedzi, przekazu, udziela się innym,
odpowiednio: pozytywny, pozytywnie, negatywny – negatywnie.
Tą
ulotkę przekazuję by się obronić, a jednocześnie zapobiec ew. negatywnym
skutkom bezpośredniej konfrontacji z P., na co absolutnie nie mam najmniejszej
ochoty!
W
razie nie zrozumienia - jeśli przedstawiona argumentacja dla P. jest
niewystarczająca – to proszę przeczytać ciąg dalszy.
Czy
P. chciałaby znaleźć się na moim msu (nie tylko 1 czy 2 razy, ale dziesiątki,
setki tysięcy razy, z, łącznie, tysiącami podobnych (w tym chorych,
napastliwych, debilnych, psychopatycznych) ludzi)(wyobrażenie sobie bycia w
czyjejś sytuacji nazywa się zdolnością do empatii)...
CO
JEST NAJPIERW, SKUTEK CZY PRZYCZYNA…
Nie
zajmuję się obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest
obrażaniem, tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym
kłamał). A że jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę
kierować nie w moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do
myślenia adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma
jest wskazanie, praktycznie,
najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie kolejnym
(bezpośrednim, pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji
międzyludzkich, zdrowia, życia).
PS
Więc zanim p. coś zrobią proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to miało
konsekwencje (dla kogoś – P.)!
Jeżeli
racjonalne, merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są
nierozumiane, to trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu),
skutecznych!
NIERÓB
DRUGIEMU, CO JEMU NIEMIŁE (nawet nie musisz czynić dobra, tylko NIE CZYŃ ZŁA –
Czy to dla Ciebie za dużo???). Krótko pisząc: żyj i daj spokojnie żyć innym.
BEZ
WZGLĘDU NA TO CZY KTOŚ JEST ZDROWY, CZY CHORY JEGO SYTUACJI NIE NALEŻY
POGARSZAĆ, A WRĘCZ PRZECIWNIE!!
Każdy
z nas ma określoną, nazwijmy to umownie, »pojemność stresową«, tzn. może do
pewnego stopnia z względnie małymi skutkami przyjmować stresy, lecz po
przekroczeniu indywidualnego progu wytrzymałości, dochodzi do uszkodzeń
psychiki z skutkami na całe życie – człowiek staje się psychicznym kaleką;
następuje gwałtowny spadek tzw. tolerancji negatywnych bodźców i w efekcie
dalszego, ciężkiego pogrążania już nawet błahostkami. Nie wolno dopuszczać do
takiej sytuacji – robić ludziom krzywdy!
Dlaczego
tak ważne jest unormowanie zachowań, stosunków międzyludzkich.
Bo
miliony ludzi cierpi, leczy się z powodu debilów, chorych psychicznie,
psychopatów; bo ponoszą tego skutki, w tym finansowe, i pozostali, bo tracimy
potencjał, jaki tkwi w tych ludziach, którzy muszą zajmować się, myśleć o
takich sprawach zamiast konstruktywnymi, bo absorbuje to policję, sądy.
www.o2.pl | Piątek
[05.06.2009, 12:21] 1 źródło
CO DZIEJE SIĘ W MÓZGU
PSYCHOPATY
To często dobrzy
sąsiedzi i mili ludzie. Brak empatii,
nieumiejętność odwzorowywania uczuć, słabsze odczuwanie bólu - to podstawowe
cechy charakteryzujące psychopatów. Jak wynika z ostatnich badań psychopaci
stanowią jeden procent społeczeństwa, 15 do 20 procent mieszkańców więzień i 15
procent osób uzależnionych. Psychopatami są osoby pozbawione uczucia
empatii. Nie potrafią one odwzorowywać uczuć - twierdzi Monika Marczak z
Uniwersytetu Warszawskiego. Traktują też instrumentalnie innych ludzi i zawsze
wybierają krótszą drogę do osiągnięcia celu, nawet jeśli wiąże się to z
podjęciem kroków moralnie nagannych. Źródło psychopatii tkwi w mózgu, a nie
tylko w osobowości człowieka - twierdzi Monika Marczak. Naukowcy nie są pewni
czy psychopatów należy leczyć. Twierdzą bowiem, że operacja mózgu wiązałaby się
także ze zmianą osobowości. | TM
„NEWSWEEK” nr 18, 07.05.2006 r.
CZY
CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ
Znaczna część naszego
mózgu zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom
lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze emocje.
[Wszystko wpływa m.in.
na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego
analizowania przez umysł.
Za pośrednictwem wyrazu
czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści
przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm,
narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu,
religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie
gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej,
butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji
o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest
tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się,
negatywnie, na innych. – red.]
Empatia, czyli odbieranie i
współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami
paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy
korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi,
który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami
czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)
W ludzkim mózgu też wykryto
neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni,
kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.
Doktor Marco Iacoboni z
uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi,
tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność.
Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co
chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany,
twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo.
Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym
doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji,
odpowiednich symptomów. – red.]
(...) Ale wiadomo już, że
identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma,
obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom lustrzanym,
znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą.
(...) empatia służy nie
tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za
indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą
naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew
Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u
nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać
uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie
współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów
utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z
matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do
kształtowania się psychiki.
[Przebywając z kimś
przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od
wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru,
asertywności, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy
ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, w tym zdrowotne oddziaływania ludzi
upośledzonych psychicznie, o uszkodzonej psychice, chorych, wypaczonych
umysłowo, psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe,
werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji
(ekspresji, afirmacji), emanacją, zachowywaniem się, postępowaniem). A te
efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich
działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym
osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się
odpowiednie osoby. – red.]
(...) Empatia jest jednym z
drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych
ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się
jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach
społecznych. (...)
Chodzi więc o to, by
korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w
życiu.
Jolanta Chyłkiewicz
31. „LUDZI DZIELIMY M.IN.
NA…”
http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html
„NEWSWEEK” nr 17, 30.04.2006 r. strona 66
FATALNE
ZAUROCZENIA
Strzeż
się natrętnych znajomych i szalonych wielbicieli. Tylko krok dzieli obsesyjne
uczucie od przestępstwa.
Czy
otrzymywanie kwiatów od tajemniczego wielbiciela może stać się koszmarem? Może.
Początkowo wydaje się, że to miły gest. Ale jeśli kolejnym bukietom towarzyszą
coraz bardziej natarczywe prośby o spotkanie i miłosne wyznania, rytuał staje
się denerwujący. Adresatka takich przesyłek na pewno nie będzie czuła się
hołubiona, ale osaczona i prześladowana. Tylko co powie policji? Że dostaje
kwiaty?
To
podręcznikowy przypadek stalkingu (z angielskiego - tropienie zwierzyny), czyli
uporczywego nękania ofiary, a to głuchymi telefonami, a to SMS-ami, a to
dokuczliwymi przesyłkami. Na Zachodzie ten temat robi karierę, mimo że samo
zjawisko nie jest nowe. Znamy je chociażby z filmów, takich jak "Fatalne
zauroczenie". Plotkarska prasa od lat donosi o gwiazdach prześladowanych
przez maniaków. John Hinckley, który zakochał się w Jodie Foster, zasypywał
aktorkę wierszami i listami. W 1981 r. w Waszyngtonie strzelał do Ronalda Reagana.
Uważał, że zdobędzie rozgłos i ściągnie na siebie uwagę Jodie. Zamiast w jej
ramiona trafił za kratki.
Według
badań Centrum Ofiar Zbrodni z początku bieżącej dekady średnio co 12.
Amerykanka i co 45. Amerykanin doświadczają w życiu jakiegoś rodzaju
prześladowania. Z badań przeprowadzonych w 2005 r. wynika, że w Wielkiej
Brytanii co roku prawie 2 miliony osób spotyka się z różnymi formami stalkingu
(ok. 86 proc. z nich to kobiety). W 2004 r. liczba zgłaszanych przypadków w
całej Wielkiej Brytanii wzrosła aż o 26 proc. To głównie skutek kampanii na
rzecz pomocy ofiarom stalkingu. Dziś na Zachodzie działają odpowiednie
stowarzyszenia, funkcjonują telefony zaufania. (...)
Dziś
w Wielkiej Brytanii za stalking grozi grzywna do 10 tys. funtów, zakaz zbliżania
się do ofiary, a nawet więzienie.
Podobne
do brytyjskich uregulowania obowiązują już w Holandii, USA, Kanadzie i
Australii. O stalkingu właśnie dyskutują Niemcy - wprowadzenie tego
przestępstwa do kodeksu karnego zapisano w umowie koalicyjnej między CDU a SPD.
- W Polsce prawie nikt na ten temat nie mówi. Nie ma też danych o skali
zjawiska, bo taka kategoria przestępstwa jak stalking nie istnieje w prawie
karnym - mówi Patryk Kuzior, doktorant w Katedrze Prawa Karnego i Kryminologii
Uniwersytetu Śląskiego. (...)
Aliu
wpadł w szał, gdy Marquerite z nim zerwała. Śledził każdy jej krok, dzwonił,
błagał o powrót. Raz był szarmancki i obdarowywał ją kwiatami, innym razem
pieklił się i groził, że kupi broń. Dziewczyna czuła się jak zwierzyna łowna.
By uniknąć awantur, przeprowadziła się i wracała z pracy różnymi drogami.
Zgłosiła się nawet na policję, ale władze nie zdążyły zadziałać. Kilka dni po
wizycie na komisariacie na peronie metra stacji Euston w Londynie Aliu podszedł
do Mar-querite i ugodził ją nożem w serce. (...)
Druga
połowa prześladowców to rzeczywiście chorzy psychicznie, np. cierpiący na
schizofrenię albo erotomanię. Ci ostatni żyją w iluzji, że nękane osoby ich
kochają, nawet jeśli nie widziały ich na oczy. Z badań wynika, że to
najczęściej ludzie samotni, niedojrzali, dla których zmyślona miłość jest
lepsza niż żadna. Ich ofiarą może paść gwiazda Hollywood, ale i sprzedawczyni z
sąsiedztwa. (...)
Joanna Kowalska-Iszkowska,
współpraca Filip Gańczak, Berlin
"WPROST" Numer: 19/2008 (1324)
ŚWIR STRÓŻ
Polscy artyści są
bezbronni wobec agresji prześladujących ich fanów Dwanaście lat temu Agnieszka Kotlarska, Miss Polski z
1991 r., została brutalnie zadźgana przed swoim blokiem na oczach męża i
2,5-letniej córki. Przez typowego świra, który ją wcześniej prześladował. 30
marca 1981 r. zamachowiec postrzelił prezydenta Ronalda Reagana. Kula utkwiła w
płucu
Tylko w ostatnich
miesiącach donoszono o Rosjaninie, który (zupełnie jak filmowy Borat do Pameli
Anderson) pojechał do USA, by „być razem" z aktorką Hilary Duff. A jeśli
nie, to zabić ją i jej bliskich. Sandra Bullock uzyskała „zakaz zbliżania się”
do niej Marcii Valentine, która próbowała zabić jej męża. Przykłady można
mnożyć. W wypadku takich przestępstw jak dręczenie, czyli uporczywe telefony,
śledzenie, fotografowanie czy nachodzenie, amerykańska policja i sądy są szybkie
i bezwzględne. Wydają zakaz zbliżania się na minimalną odległość, którego
złamanie skutkuje natychmiastowym aresztowaniem. W Polsce tak nie jest.
Kultura szaleńców
Z naszych rozmów wynika, że
również u nas każda prawdziwa gwiazda ma swojego świra, a niektóre nawet kilku.
Chcą o tym rozmawiać, ale tylko nieliczne z nich pod nazwiskiem. Ze strachu, bo
są wobec nich zupełnie bezbronne. Nigdy nie wiadomo, co świr może wywinąć. W
garderobach popularnych seriali, musicali i programów telewizyjnych historie o świrach
to od lat temat dyżurny. I nie o takich, którzy regularnie przysyłają kwiaty
czy głupawe SMS-y, ale o takich, u których widać wyraźne objawy szaleństwa. –
Jakieś 10 lat temu zaczęłam dostawać niezwykle długie i starannie napisane
listy – wspomina Małgorzata Kosik, aktorka, tancerka i wokalistka (m.in.
„Metro", „Chicago”, „Na dobre i na złe”, program „Happy Hour”). – Na
początku listu były wyrazy nadzwyczajnej miłości i oddania. A potem stek
najgorszych obelg. Innym razem opisywał szczegółowo, jak siedzi przy ognisku i
piecze na nim moje udo.
Natychmiastowe przeskoki od
skrajnej miłości do nienawiści są bardzo charakterystyczne dla wszystkich
prawdziwych świrów. (...)
Agnieszka Niedek,
Robert Leszczyński
"FAKTY I MITY" nr
39, 04.10.2007 r.
PISOFRENIA PARANOIDALNA
Na
zaburzenia psychiczne cierpi w naszym kraju ok. 2,4 mln osób (1,5 mln dorosłych
oraz 900 tys. dzieci i młodzieży, czyli w sumie dwukrotnie więcej niż w 1990
r.). Ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej korzysta co 27 Polak (3,7 proc.
populacji) (...). | Dominika Nagel
[Dotyczy
tych, którzy się do tego przyczyniają, oraz ich ofiar... – red.]
Oprócz tej kobiety interesuje się mną czterdziestokilkuletnia bezdomna
pijaczka (zbiera puszki z śmietników) o urodzie ropuchy...
OBSERWATOR
(1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 punktowy)...
(...)
A oprócz tego, od kilku lat obserwuje mnie około 40 letni mężczyzna (średni
wzrost i budowa ciała, siwe, częściowo kręcone włosy (chyba że ma je krótko
przystrzyżone))(zajmujący się staniem godzinami, najczęściej przy- (na dole),
czy na schodach do podziemi, gapieniem się na ludzi, i pokątną sprzedażą
zegarków), w tym kilkadziesiąt razy w 3-ch etapach, i ponad sto razy w 2-ch –
tzn., gdy sprzedaję towar pracującym w budce na zewnątrz przy wejściu do hali
dworca, to tam staje, i mnie obserwuje, zadaje mi jakieś głupie pytanie, a
następnie, gdy skończę, to idzie stanąć na-, czy przy schodach na dole, i tam
się na mnie gapi, gdy znoszę skrzynki i wózek na dół, a gdy skończę, to idzie
na koniec korytarza (z
MAM
DLA TROJGA PROPOZYCJE: jeśli ja 1 raz
będę się gapił na P., to P. zrewanżuje mi się 10 razy. Jeśli ja pójdę za P. 1
raz, to P. za mną 10 razy. Umowa stoi?!
PS1 Proszę się spytać przechodniów, czy ktokolwiek
chce by ktokolwiek z państwa się nimi w jakikolwiek sposób zainteresował (niech
panie zaglądną do kalendarza, lustra)... Ja także nie jestem zainteresowany
jakimkolwiek zainteresowaniem z państwa strony...
PS2 Proszę ze sobą zaspokajać swoje anormalne,
chorobotwórcze potrzeby, a innym ludziom, w tym mi, nie szkodzić!
PS3 Proponuję
zakończyć sprawę na pierwszym etapie, tzn. na przeczytaniu, zrozumieniu moich
pism, czyli pozostawieniu mnie w spokoju. W przeciwnym razie przejdziemy do
kolejnych etapów: 2 - pismo do ochroniarzy, 3 - pismo do dyrekcji dworca PKS, w
tym o zakazanie panu pobytu na ternie dworca, 4 - telefon po policję w sprawie
napastowania wzrokiem, śledzenia, nękania, prześladowania, oraz pismo do
pańskiego dzielnicowego, a przez niego skierowanie wniosku o przymusowe badanie
psychiatryczne/leczenie, 5 - pisma do pana rodziny, sąsiadów, 6 - artykuł w
popularnym tygodniku (np. w „Fakcie” czy „Super Expressie”), 7 – sprawa w
sądzie z zasądzeniem zakazu zbliżania się do mnie na mniej niż
-----------------------------------
red.
- www.wolnyswiat.pl
07.2013 r. - aktualizacja:
03.2014 r.
KOLEJNYM CZEKAJĄCYM NA
MNIE NA DW. ZACHODNIM NAPASTOWACZU WZROKIEM jest lekko, ale w tym temacie b.
upośledzony psychicznie, niedorozwinięty umysłowo; anormalny, chory (obłąkany)
około 40 letni osobnik o wyglądzie, w tym fizjonomii i zachowaniu małpy...
Otóż
już od około co najmniej 9 miesięcy przychodzi, od czasu „namierzenia mnie
tam”, do małego punktu gastronomicznego na końcu poczekalni (przy wyjściu) na
Dw. Zachodnim i udając wielkiego przyjaciela pracujących tam na zmianę pań
(które kompletnie nie zdają sobie sprawy z kim, w jakim celu/z sytuacji
sprawy...), godzinami wyczekuje tam na mnie po prawej stronie lokalu, skąd
godzinami obserwuje wejście na hol, a gdy przyjdę, to zaczyna swój małpi
taniec: przekręca się raz w jedną raz w drugą stronę, zgina w pół ze (baraniego
w wydźwięku) śmiechu i wlepia swoje chore spojrzenie w moje oczy jednocześnie
eksponując swoje debilne ucieszenie - wreszcie się doczekał; daje upust swoim
emocjom; obnaża swoje całkowite skupienie na mnie/mną zainteresowanie... A gdy
przejdę, to przechodzi na lewą stronę i eksponuje (nawet niekiedy zasłania
twarz ręką) „brak zainteresowania mną”, „tylko” zerka... Po czym obserwuje,
kiedy będę wracał z prawej strony, by zrobić powtórkę małpiego tańca itd...
Otóż dla niego cała sytuacja, zajmowanie się godzinami, dniami, tygodniami,
miesiącami czekaniem i polowaniem wzrokiem na człowieka, który tego sobie
ABSOLUTNIE i w sposób ABSOLUTNIE DOBITNIE wyraźnie nie życzy; napastowanie go
wzrokiem; narzucanie się; nękanie nie jest dla niego anormalne, koszmarne,
chore, tylko jest zabawne...! Mało tego pokazuje
mnie klientom tego baru i przedstawia im na swój, mój temat swoje patologiczne
wnioski (wówczas, Gdy wracam, to słyszę jego barani śmiech, któremu wtórują
słuchacze...)(często wówczas muszę jeszcze, oprócz unikania jego, unikać także
jego słuchaczy...); uczy ich takiego traktowania; procederu innych ludzi...
Mimo, iż na Dw. Zachodnim
jestem około 4 razy w tygodniu i w kilkugodzinnej rozpiętości czasowej, to i
tak spotykam tego osobnika przynajmniej 2 razy w tygodniu.
Nie przeszkadza mu, że od
początku unikam go, setki razy zamykałem oko od jego strony oko, wiele razy
załatwiałem sprawy z tymi paniami przez boczne drzwi...! – Nie wykazuje
skrępowania, poczucia wstydu, wrażliwości, zdolności do empatii, tylko
zaspokaja swoje chore, anormalne potrzeby, bez względu na tego skutki
konsekwencje...!
Niech idzie do lekarza i jemu
opowie swoje historyjki i co i jak długo robi; jak postrzega innych ludzi,
jakie ma potrzeby, a nie klientom baru!
PS
Już dawno temu i wiele razy
ciężko obiłbym mu tą anormalna, chorą, patologiczną mordę, bo, po pierwsze, na
to zasłużył, a po drugie, bo do tego debilnego łba inne argumenty nie
docierają...
Od
paru miesięcy natykam się tam na jeszcze jednego osobnika, w wieku około 30
lat, który, gdy jestem w pobliżu, przestaje spożywać posiłek, przekręca swój
łeb w moją stronę, i ogląda moje oczy...!
A do tego trzeba dodać jeszcze kilkudziesięciu
innych nauczonych takiego zachowania klientów, oraz innych anormalnych
osobników traktujących mnie jak przedmiot mający służyć do zaspokajania ich
potrzeb wlepiania swoich ślepi w moje oczy...!
06.09.2013
r.
Następny
obserwator, z którym mam do czynienia
od ok. 2003 r. pojawia się, gdy tylko przyjdę na parking samochodowy, gdzie
zostawiam wózek służący mi do transportu owoców i warzyw, którymi handluje. Gdy
przyjeżdżam to najczęściej go nie widać, ale gdy wjadę na parking, i zacznę się
pakować, to skądś przychodzi, staje przy budce stróży, rozmawia z pracującym
i... ogląda mnie jednocześnie czekając jeszcze aż będę wracał twarzą skierowany
w jego stronę, żeby dokładniej mnie sobie pooglądać... Przy czy nic go nie
wzrusza: ani to, że, gdy mnie oglądał, to setki razy specjalnie stawałem tyłem
do niego, że zamykam od jego strony oko, obniżam rondo czapki, tak by nie było
widać moich oczu, itp., itd. Nie tylko zagaduje mnie, by wymusić ze mną kontakt
wzrokowy, ale dalej kontynuuje swoje dzieło, ale jeszcze ma do mnie o coś
pretensje (że wbrew sobie, swojemu interesowi unikam zadawania się, interakcji
z nim, że nie chcę zaspokajać jego anormalnych, aspołecznych, antyludzkich
potrzeb...), obgaduje mnie, itp., itd…
Mam
cię wpisanego albo ty mnie do dowodu osobistego, więc przestań mnie zagadywać, na
mój temat rozmawiać, pokazywać mnie innym ludziom, podchodzić do mnie, napastować
mnie wzrokiem; interesować się mną, tak jak ja nigdy nie interesowałem się
tobą, czyli odpierdol się wreszcie od moich oczu, mojej twarzy; ode mnie raz na
zawsze namolny, chory, anormalny człowieku!!
A
jeszcze wcześniej, przez kilka lat jeden z stróży zajmował się oglądaniem mnie,
w tym jeszcze wychylając głowę z okienka, przy czym jego twarz wyrażała wtedy poczucie
oryginalności, i że to jest śmieszne, zabawne... (od kilku lat już tam nie
pracuje, gdyż dostał zawału serca)
DO
TYCH OSOBNIKÓW!
A
wy byście chcieli, by interesował się wami, narzucał się wam ktoś taki jak wy,
tylko o skalę gorszy, aby oddać odpowiedni punkt odniesienia, choćby jeden
raz... A mi coś takiego przytrafia się codziennie i całe życie, a więc m.in.
tysiące facetów, w tym niektórzy setki razy...!
A W DRODZE
DO PRACY…:
...ciamk, ciamk, ci...!
Trzask! Mlask, mlask, ml...! Bum!! Ci... ...cmok, cmok, cm...! ...niuh, niuh,
ni...! – Czy ja jadę z ciamkającymi, mlaskającymi, pierdzącymi i pociągającymi
ryjem świniami, przeżuwającymi krowami w jakimś bydlęcym wagonie??!! Nie, to
tylko... przeżuwacze i strzelacze gumą do żucia (a gdyby ktoś tak przy tobie
np. „strzelał”/klaskał silno dłońmi…), obcałowywujący się i pociągający nosem
współpasażerowie komunikacji miejskiej! Prawie za każdym razem jadąc środkami
komunikacji miejskiej słyszę jakieś trzaski, telepotanie się! Czyżby były
uszkodzone??!! Nie, to tylko... radio kierowcy/, słuchawki* słuchaczy muzyki i
bełkotu radiowego (proszę samemu ich posłuchać z odległości kilku metrów... A
gdyby ktoś Tobie zaczął świecić w oczy lampą błyskową albo migającą latarką, bo
on tak chce, lubi, jego nie obchodzi że to Cię denerwuje, szkodzi Ci, bo to
jest jego lampa błyskowa, latarka i nie będziesz mu mówił/a co ma z nią
robić... To nie oglądaj skoro Ci to przeszkadza... Przecież samochody, żarówki
w domach, słońce też świecą, więc nie powinno Ci to przeszkadzać...)! ...czyk,
czyk, cz...! Szyyyk, szyyyk, sz... ! Sziiit...! – Czy to jakieś ptaki
zagnieździły się w środkach komunikacji? Nie, to tylko... cedzacze zębów
(sztucznych szczęk), tikowcy! ...telep, telep, te...!; ...brzdęg, brzdęg,
brz...! ...grzechot, grzechot, grz...! – Czyżby zapędziło się tu jakieś
poobwieszane dzwonkami bydło, członkowie kor zaczęli zbierać haracz od
przechodniów?! Nie, to tylko... poobwieszani (w tym na szyi) kluczami
przechodnie i telepacze kluczami, bilonem! ...szur, szur, sz...! – Słychać,
niemal wszędzie gdzie odbywa się ruch pieszy! Czy to ktoś szoruje tam podłoże
papierem ściernym?! Nie, to tylko...
szuracze obuwiem, klapkami! ...pstryk, pstryk, ps...! – Ktoś coś włącza
i wyłącza w sklepie, msu usługi, w pojeździe komunikacji zbiorowej?! Nie, to
tylko... pstrykacze długopisem! A do tego trzeba dodać pikaczy (oni wystukują
coś na klawiaturze; wysyłają, grają to otoczenie też ma w tym uczestniczyć...),
stękaczy, wzdychaczy, zarażających chorobami, dziesiątki tysięcy ludzi rocznie,
kaszlaczy-prychaczy, pluwaczy, stukaczy-ki, tupaczy-ki, nucaczy-ki itp.
(brakuje chyba tylko wypróżniających się, chociaż...). – Po co ludzie mają myśleć
o swoich sprawach, odpoczywać, relaksować się skoro mogą te dźwięki słuchać
(kto... jedzie, idzie, itp.!), absorbować swoją uwagę – się stresować,
przypominać sobie stare i nabywać nowe urazy?!!
Niemal wszędzie wdycham
truciznę nikotynową (z której powodu rocznie w Polsce umiera 60.000 osób!!!)!!!
Czyżby zaatakowali nas talibowie?!! Nie, to tylko... rodacy!!
* Co to za słuchanie
„muzyki”, „relaks”: w hałasie pojazdu, wielkomiejskim…, a to już są zbyt wielkim obciążeniem dla słuchu,
psychiki, więc dokładanie jeszcze jazgotu muzycznego pogarsza sprawę!
Jeżeli jakikolwiek dźwięk z
słuchawek, szczególnie w hałasie miejskim, jest słyszalny w odległości większej
niż
A W MOIM
ŻYCIU, JAK TO W MOIM ŻYCIU…
M.in.
(oprócz m.in. słuchania, od innych, na ogół między nimi, np.: „Bo jak ci
pierdolnę w ryj chuju!”, „Wypierdalaj mendo!”, „Zamknij ryj szmato!”, „Ja to
pierdolę!”, A chuj to mnie obchodzi!”. Itp., itd...):
05.2010 r.
DO/W SPRAWIE BEŁKOTACZA
PRZYMUSZAJĄCEGO DO ODSŁUCHIWANIA OCZYWISTOŚCI, EMOCJONALNEGO BEŁKOTU,
DEBILIZMÓW, POWTARZACTWA, MUCZENIA
My słuchać m.in.: emisji z stacji
radiowych, telewizyjnych, tzw. reklam, powtarzactwa, bełkotu, jazgotu
muzycznego absolutnie nie chcemy! Jeśli ktoś tego słucha, to nie ma prawa do
tego przymuszać innych!
Jeśli
przekaz nie wnosi niczego sensownego (jest on komuś znany, zbędny, szkodliwy),
jest niechciany, tzn. że zaśmieca umysł, ogłupia, irytuje; uwrażliwia na jego
treść, jej składniki, jego źródło, mse przekazu, a więc uszkadza psychikę,
ogranicza, dezorganizuje funkcjonowanie w przestrzeni publicznej, w tym
ogranicza liczbę msc, gdzie można podjąć pracę, zrobić zakupy, skorzystać z
usługi, rozrywki, rekreacji, a więc przyczynia do selekcji negatywnej, bo
dochodzi do dyskryminowania osób o wyższym poziomie świadomości, inteligencji,
wrażliwości, posiadających umysł analityczny, czyli to, co odbierają analizują,
dysharmonizuje życie domowników, życie prywatne wprowadzając tam problemy;
demoralizuje, czego objawem jest m.in. naśladownictwo takiego postępowania,
oraz prowokuje do innych szkodliwych działań, zachowań; a więc obniża
potencjał, szkodzi, czyli przyczynia do problemów, strat!
PS
Czy słuchając takich rzeczy można myśleć pozytywnie,
mieć dobre samopoczucie, być zdrowym, zwiększyć stopień inteligencji, mieć
dobre relacje z osobnikami do tego się przyczyniającymi...; czy przebywając,
żyjąc w środowisku słuchających takich rzeczy skorzystamy...; czy w takich
warunkach może być dobrze...
Jeszcze inaczej: my debilami, psychopatami, głupi,
nierozumni, bezmyślni, chorzy, źli, szkodliwi, w takim społeczeństwie, być, żyć
nie chcemy!
Proszę wskazać choć jednego
kompetentnego psychiatrę, psychologa, który potwierdzi, że powtarzanie się, po
kimś, bełkotanie, mówienie oczywistości, debilizmów jest normalne, objawem
zdrowia psychicznego, inteligencji, nieszkodliwe dla innych...
UWAGA NA DEBILNEGO,
PSYCHOPATYCZNEGO OSOBNIKA, KTÓRY ZAJMUJE SIĘ PRZYMUSZANIEM DO ODSŁUCHIWANIA
JEGO BEŁKOTU, POWTARZACTWA!
I, w ten sposób,
świadomie, uszkadza psychikę, wypacza umysł, demoralizuje, powoduje, mimowolne,
naśladowanie swojego zachowania; zaraża stanem swojej psychiki, umysłu – osoby
wystawione na jego oddziaływanie same zaczynają bełkotać i powtarzać się –
powstaje efekt lawiny...
On uważa, że to On ma prawo
szkodzić – przymuszać do słuchania jego przekazu (bo do tej pory mu na to
pozwalano, inni się nie bronią (bo nie zdają sobie sprawy z skutków jego
oddziaływania; są nieświadomi sytuacji), więc jest precedens...); ponoszenia
konsekwencji stanu jego psychiki, umysłu; do pogrążania, szkodzenia...! Inni
nie mają prawa do niesłuchania rzeczy niepożądanych szkodliwych; do dobrego
samopoczucia, zdrowia, zachowania właściwego sobie ilorazu inteligencji;
walorów; potencjału...
Trzeba zawsze brać pod
uwagę wpływ swojego stanu, w tym psychiki, umysłu, w tym charakteru,
osobowości, w tym formy, treści wypowiedzi, ekspresji, afirmacji, gestykulacji,
mimiki, w tym wyrazu oczu, na innych, przy czym nie w każdym przypadku zależy,
może zależeć to od chęci. Wpływ ten może być pozytywny bądź negatywny.
Proszę nie obarczać
innych konsekwencjami złego, szkodliwego stanu swojej psychiki, umysłu!;
uszanować innych samopoczucie, zdrowie, inteligencję, walory; potencjał (P. nie
ma niczego do eksponowania, przekazywania, za to do ukrywania)!
Proszę się trzymać od
niego z daleka, ostrzegać innych, bronić się, innych, w tym zawiadamiając
odpowiednie organy (domagać jego przymusowego leczenia, izolacji)! To on ma
ponosić skutki swojego stanu, swojego postępowania! To ona ma się bać szkodzić,
a nie otoczenie jego! To on ma się leczyć, a nie jego ofiary!
CELEM UŚWIADAMIAJĄCEGO
WSTĘPU (fragmenty mojego internetowego pisma):
Niewiedza, nierozumienie i
wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód,
strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd, niesprawiedliwości,
cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest edukowanie,
uświadamianie ludzi.
ZASTANÓW SIĘ JAKI JEST
TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; POTENCJAŁ, RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ O
SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.
Dzisiaj Ty nie przejmujesz
się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość,
pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie uparty/a,
bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę, wypaczasz
umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem, uczysz takiego
postępowania, rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia,
intelektu, wspólnego interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób
nieuświadomiony, uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję),
szkodzisz (przyczyniasz do problemów, szkód, strat) » jutro Ktoś nie przejmuje
się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po
pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...
CO JEST NAJPIERW, SKUTEK
CZY PRZYCZYNA…
Nie zajmuję się
obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest obrażaniem,
tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym kłamał). A że
jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę kierować nie w
moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do myślenia
adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma jest
wskazanie, praktycznie, najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie
kolejnym (bezpośrednim, pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji
międzyludzkich, zdrowia, życia).
PS
Więc zanim p. coś zrobią
proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to miało konsekwencje (dla kogoś –
P.)!
Jeżeli racjonalne,
merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są nierozumiane, to
trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu), skutecznych!
„Powiedzieć komuś idiota,
to nie obelga, lecz diagnoza.” Julian Tuwim
Psychopaci przymuszają do
myślenia o nich, agresji, uczenia się agresji, w tym odpowiedniego do tego
zachowania, mimiki, patrzenia, słownictwa, intonacji głosu, postępowania, w tym
do doskonalenia w zadawaniu cierpienia, w szkodzeniu, niszczeniu z tego
skutkami! Szkolą też, jak ogłupiać, kłamać, manipulować, irytować, zadawać
cierpienia, szkodzić, niszczyć, bezpośrednio!
OSOBY UPOŚLEDZONE ETYCZNIE, POZBAWIONE
PROLUDZKICH CECH, WYPACZONE, CHORE,
NIEDOROZWINIĘTE PSYCHICZNIE DOPROWADZAJĄ INNYCH DO SWOJEGO POZIOMU, STANU
Życie ofiar psychopatów ma
się składać z ciągłych relacji z nimi i ponoszenia tego negatywnych skutków, w
tym wynikłych z zaabsorbowania uwagi psychopatami, ich działaniami; zniżania do
narzuconego poziomu, stylu życia – ma być do tego ograniczone; a więc ma
następować degeneracja, degradacja; ofiara ma cierpieć, być zastraszona,
osaczona, bezsilna, okaleczana psychicznie, schorowana; jej życie ma być
koszmarem, i ma być „sama” temu winna.
LUDZI DZIELIMY M.IN. NA:
- OSOBY UPOŚLEDZONE,
NIEDOROZWINIĘTE; UŁOMNE INTELEKTUALNIE, ich aktywną odmianą są DEBILE.
– to oni wspierają, współtworzą absurdalną, chorą rzeczywistość; aktywnie
szkodzą (współpracują z psychopatami).
- TRWACZY*1 – dla
nich każda zastana sytuacja jest prawidłowa, bądź niemożliwa do zmiany. Stąd
nie uczynią niczego, co mogłoby zmienić rzeczywistość.
Tylko kilkanaście
procent ludzi czyta coś wartościowego, z tego tylko 30% procent rozumie to, co
czyta, a z nich tylko kilka procent wyciąga, przynajmniej z części materiałów,
trafne wnioski... 70% czytających, odbiorców programów inf. nie rozumie treści
przekazu, z tego ponad 40% niemal kompletnie...
Osoby te najczęściej są
odbieraczami przekazu z radia, telewizji, przygotowanego przez psychopatów,
debili – tego co serwują, jak leci, i najczęściej przymuszają, m.in. w ten
sposób stresując, okaleczając psychicznie, uwrażliwiając, do tego odbioru inne
osoby; zezwalają na szkodzenie sobie, przymuszają też innych do zaśmiecania,
wypaczania; pustoszenia; degradowania psychiki, intelektu; umysłu (a tych,
którzy się przed tym bronią, często uważają za nienormalnych).
Proszę się zastanowić, czy
warto słuchać nie tylko setki tysięcy razy nazw stacji, ich sloganów
reklamowych odnośnie stacji i jej oferty, nie tylko dziesiątki tysięcy godzin
tzw. reklam, ale nawet sekundy niechcianych, ogłupiających, wypaczających i
zatruwających umysł, życie „informacji”; czy warto, świadomie, nieświadomie,
nabywać urazy, zezwalać na powodowanie braku zdolności do skupienia się,
myślenia, rozumienia...; stawać się debilem/ką…
Nikt rozsądny nie chce,
nie przyczynia się do tego, żyć w społeczeństwie zestresowanym, sfrustrowanym,
znerwicowanym, schorowanym i ogłupionym!
Powyższe grupy nie
rozumieją elementarnych rzeczy, i często nie zdają sobie z tego sprawy.
Porozumiewają się oni za pośrednictwem emocjonalnego bełkotu, oczywistości i
debilizmów; myślą, postępują alogicznie (absurdalnie, na odwrót, w tym nie
rozróżniają co jest przyczyną, a co skutkiem), egoistycznie (nie rozumieją, iż
postępowanie kosztem innych przynosi szkody i im), destrukcyjnie (nie
rozróżniają dobra od zła), w tym część swoim zachowaniem uwrażliwia, uszkadza
psychikę innym (nie rozróżniają tego co można robić, od tego jak należy
postępować).
Są oni biernymi bądź
czynnymi utrwalaczami zastanej sytuacji, rzeczywistości (m.in. dlatego
rozczarowuje nas tak wielu np. tzw. rządzących, przełożonych, współpracowników,
nauczycieli itp. Dlatego tak trudno obalić destrukcyjne reżimy, organizacje
religijne mają się, w tym tak długo, dobrze (często po stosunku do nich można
ustalić kto kim jest); zrobić coś konstruktywnego).
- o wysoce wyrafinowanych
zdolnościach intelektualnych TWÓRCÓW (w tym skupiających się na tym co
odbierają, bo mających umysł analityczny – czyli to, co odbierają...
analizują).
- WRAŻLIWCÓW (często
są nimi twórcy; osoby o wyczulonej, wrażliwej, złożonej psychice).
- bezwzględnych -
nieczułych - świadomych/nieświadomych, cały czas aktywnych/okazjonalnie/, w
stanie uśpienia (ci ostatni są pobudzani, werbalnie, negatywnym przykładem,
instynktem stadnym, do destrukcyjnego działania przez aktywnych psychopatów,
innych zaktywizowanych; psychopatyczne zachowanie jest łatwo zaraźliwe –
udziela się i innym osobom w sprzyjających temu zjawisku okolicznościach.
Dochodzi wówczas do zdeprawowania, antyspołecznego okaleczenia psychiki,
kodowania w umyśle negatywnych wzorców. Co rozprzestrzenia to zjawisko, i
zwiększa prawdopodobieństwo zaistnienia podobnej sytuacji kolejny raz (efekt
lawiny). Okaleczające psychicznie, deprawujące jest już samo uświadomienie, iż
ktoś w swoich działaniach ma na celu (w sposób świadomy, nieświadomy)
szkodzenie!),
zidentyfikowanych/niezidentyfikowanych
PSYCHOPATÓW/KI(-DEBILI/KI)*2/osoby niedorozwinięte, upośledzone
etycznie, pozbawione proludzkich cech, okaleczone, wypaczone umysłowo.
WSZYSTKO MA NA NAS WPŁYW, PROGRAMUJE UMYSŁ, WPŁYWA NA GENY,
KSZTAŁTUJE
Każdy chce,
by to grupa przez niego reprezentowana była najliczniejsza.
Np.:
utopiści |
racjonaliści
debile |
intelektualiści
osoby
religijnie zatrute | ateiści
np.
nikotynowi, alkoholowi, narkotykowi degeneraci | dbający o zdrowie abstynenci
osoby o
uszkodzonej psychice, wypaczonym umyśle, zdemoralizowane | osoby zdrowe,
normalne, etyczne
osobniki
zdemoralizowane, zdegenerowane, szkodliwe | osoby etyczne, wartościowe,
pożyteczne
Pytanie
więc brzmi: kto jest, a
kto powinien być aktywny (jakie grupy się powiększają); jakie grupy powinny
maleć, a jakie rosnąć...; mamy rozwój korzystnych cech i z tego korzyści, czy
następuje regres, a więc ponosimy straty...
To, że coś jest powszechne, nie oznacza że jest także dobre,
mądre, słuszne; warte naśladowania, rozpowszechniania.
Jeśli powołujesz się na czegoś powszechność, tzn. że, nie
zastanawiając się, a więc nie rozumiejąc, nie zdając sobie sprawy z
konsekwencji, tylko naśladujesz.
Zanim
zezwolisz na wypaczanie Cię...
DO
DEGENERATÓW
Proszę się
zastanowić.
Ile osób na początku: truło się alkoholem, nikotyną, narkotykami,
niezdrową żywnością (bo »mieli prawo, ich sprawa, wolność, demokracja«) –
kilku, a obecnie miliardy ludzi jest wolnych od wolności od nałogu, zdrowia,
pieniędzy, setki mln od życia...
Na początku była bezmyślność, głupota kilku ludzi, teraz ma mse
świadome postępowanie, a więc skurwysyństwo, psychopatia, a w wyniku tego
cierpienia, tragedia setek milionów, i to z waszym udziałem, za waszą sprawą, a
dotyczy to nikotynizmu, narkomani, alkoholizmu, lekomani, niezdrowego,
szkodliwego odżywiania się, trybu życia!
KTOŚ TOBIE ZROBIŁ KRZYWDĘ, -SZKODZISZ SOBIE, ROBI TO TEŻ WIELU
INNYCH, WIĘC UWAŻASZ ŻE SZKODZENIE INNYM JEST SŁUSZNYM ELEMENTEM TEGO
PROCEDERU, STĄD TRZEBA DOPROWADZIĆ ICH PSYCHIKĘ, UMYSŁ DO »ODPOWIEDNIEGO« STANU (w tym
chcesz by twoje postępowanie było akceptowane, stąd powszechne (nie chcesz też
okazywać się psychopatą/ką, debilem/ką; kreaturą, a duża grupa aktywnych »działaczy«,
otoczenie składające się z ludzi okaleczonych psychicznie, o wypaczonych
umysłach zapewnia akceptację, a przynajmniej bierność))...; NIE ROZUMIESZ NAWET
ELEMENTARNYCH SPRAW, NIE POTRAFISZ SKUPIĆ SWOJEJ UWAGI, WIĘC CHCESZ BY INNI
TAKŻE NIE BYLI WSTANIE...; JESTEŚ CHORY, WIĘC CHCESZ BY INNI TAKŻE BYLI
CHORZY...; JESTES UZALEŻNIONY, WIĘC CHCESZ BY INNI TAKŻE BYLI UZALEŻNIENI…;
CIERPISZ, WIĘC UWAŻASZ, ŻE CIERPIENIE INNYCH JEST SŁUSZNE (poza tym to ma być
odwet za twoje błędy, szkody wywołane przez innych. Więc co sam/a zaznałeś/aś
przekazujesz dalej)(powstaje efekt lawiny!)…
Szkodzisz sobie,
masz uszkodzoną psychikę, wypaczony, zdemoralizowany umysł, więc uważasz, że
masz rację, postępujesz słusznie (przecież miliony innych jest w podobnym
stanie, też tak postępuje), a więc chcesz by inni także znaleźli się w takim,
słusznym, bo powszechnym, stanie... A poza tym dlaczego mają być w lepszym...
Masz więc i psychopatyczny umysł! Broniących się przed „prawidłowym”
postępowaniem, stanem uważasz za nienormalnych... Jesteś więc i debilem/ką!
Wmawiasz, uważasz, że to broniące się przed skutkami twojego postępowania twoje
ofiary są winne, czyli że jest na odwrót... Jesteś więc też utopistą/ką!
Reasumując – jesteś chory/a fizycznie, psychicznie, masz anormalny umysł,
jesteś kanalią; szkodliwy/a, niebezpieczny/a!!
Ktoś ciebie
truł nikotyną, przekazem z radia, telewizji, religijnymi tekstami, jazgotem muzycznym,
wydawanymi, powodowanym dźwiękami; stresował, ogłupiał; więc masz uszkodzoną
psychikę, wypaczony, zdemoralizowany umysł, obniżony iloraz inteligencji;
potencjał, więc teraz ty trujesz innych (powstaje efekt lawiny!)...
ZANIM COŚ
ZROBISZ, W TYM POWIESZ, NAJPIERW ZASTANÓW SIĘ CZY NIE JEST NA ODWRÓT…
Bo może
zamiast twojego „prawa” do szkodzenia jest prawo chroniące przed przymuszaniem,
szkodzeniem; prawo do nie tracenia czasu, prawo do nie myślenia o rzeczach
niepożądanych, szkodliwych, prawo do wolności od stresu; prawo do dobrego
samopoczucia, prawo do zachowania właściwego sobie poziomu inteligencji, prawo
do zachowania zdrowia psychicznego, fizycznego (a więc m.in. do niesłuchania
rzeczy niepożądanych, szkodliwych, nie wdychania śmierdzącej trucizny); prawo
do nie uszkadzania psychiki, nie wypaczania umysłu, nie demoralizowania; prawo
do, mimowolnego (przecież ty temu uległeś/aś...), nie naśladowania szkodliwego
postępowania; prawo do zachowania swoich walorów; prawo do zachowania swojego
potencjału, prawo do życia, w tym w normalnym, zdrowym, zamożnym, szczęśliwym
społeczeństwie (m.in. nie obarczanym skutkami działań psychopatów, debili;
kanalii, degeneratów)!
Jest też
nieformalne prawo wzajemności, tzn. ja nie szkodzę tobie, to ty odwzajemnij się
tym samym. Ty szkodzisz mi, no to ja mam prawo zaszkodzić, tak się bronić,
tobie (wg zasady: najpierw jest przyczyna...).
Więc może
okazać się, że to nie inni są: „głupi, nienormalni, chorzy, jeb..., pier...,
poj..., powinni się leczyć” itp., itd...
PS
A jeśli ciebie
nie obchodzi, że komuś szkodzisz, to kogoś może nie obchodzić, że ciebie to nie
obchodzi (i kto będzie miał rację)...
JESTEŚ NAŚLADOWCĄ, UCZNIEM, -PRZYKŁADEM, WZORCEM
Zdolność do wykształcenia, wyrobienia, osiągnięcia pozytywnych
cech na postawie własnej dedukcji to rzadka cecha, stąd obowiązkiem każdego
członka społeczeństwa jest, pośrednio, bezpośrednio, dawanie, wskazywanie
pozytywnych wzorców (np. nikotynizm, narkomania, alkoholizm, trucie szkodliwą
żywnością, fanatyzm religijny, chamstwo, krótkowzroczność, egoizm,
nieprzejmowanie nikim ani niczym, są naśladowane, przekazywane kolejnym
pokoleniom (w tym utrwalane w genach)).
Wszystko co robimy, co wdychamy, spożywamy, zażywamy, w tym tzw.
leki, trucizny, np. nikotynę, narkotyki, alkohol, na co wystawiamy swój
organizm, co świadomie, nieświadomie odbieramy, przeżywamy, na czym skupiamy
uwagę o czym myślimy, co analizujemy, jak rozumiemy, z kim się zadajemy, czym
się zajmujemy, jaki tryb życia prowadzimy, w tym czy się intelektualnie, psychicznie,
etycznie rozwijamy czy też degenerujemy, jak, z kim uprawiamy seks, płodzimy
potomstwo, wpływa m.in. na nasze samopoczucie, zdrowie psychiczne, fizyczne (są
choroby psychosomatyczne, czyli fizyczne o podłożu psychicznym), inteligencję,
nasze, naszego potomstwa, innych geny; potencjał; sytuację otoczenia,
społeczeństwa, innych istnień, przyszłych pokoleń. Wpływ ten może być negatywny
bądź pozytywny.
PS
Jeśli np.:
- wystawiamy się, innych na ekspozycję przekazu z radia,
telewizji (- w obecnej postaci...), głośników w sklepach, przekaz
psychopatycznych, debilnych, obłąkanych osobników zajmujących się powtarzaniem,
bełkotaniem, nawoływaniem np. pod pretekstem zajmowania się handlowaniem,
szerzeniem jedynie słusznej religijności, ustrojowej ideologii; tzw. reklam,
bełkotu, powtarzactwa, utopii;
- wystawiamy się, innych na ekspozycję uzależniającej trucizny
nikotynowej, zezwalamy na eksponowanie przy nas, innych nikotynizmu,
alkoholizmu, narkomanii, niezdrowego odżywiania się, w tym obżarstwa, trybu
życia; degeneractwa,
- akceptujemy, zezwalamy, biernie, czynnie wspieramy płodzenie,
rodzenie, utrzymywanie przy życiu chorych, upośledzonych dzieci,
czyli zezwalamy na uszkadzanie psychiki, wypaczanie umysłu,
ogłupianie, trucie, skażanie, w tym podczas produkcji trucizn, takimi
śmieciami; demoralizowanie; degenerowanie; szkodzenie, pogrążanie, to takie
postępowanie, tego skutki będą, w wyniku naśladownictwa, zarażania tym,
demoralizacji, powielane, się rozprzestrzeniać, więc wszyscy będą ponosić tego,
bezpośrednio, pośrednio, negatywne konsekwencje (powstaje efekt lawiny!).
Nie chodzi oto co można
robić, tylko jak powinno się postępować.
Ludziom normalnym, pożytecznym; prawym, mądrym wiedza, informacje
służą zapobieganiu problemom, w tym unikaniu konfliktów, ułatwiają
konstruktywną, w tym pozytywnemu wykorzystywaniu własnego, innych potencjału,
współpracę dla wspólnego, obopólnego dobra. Psychopatom, debilom; kanaliom
wiedza, informacje służą do zaspokajania swoich egoistycznych, patologicznych,
anormalnych potrzeb, w tym wywoływania konfliktów, tworzenia, przyczyniania do
problemów; szkodzenia, niszczenia; destrukcji!
Jeżeli pozwoli się na jedno irytujące
zachowanie, szkodliwe postępowanie, to zadziała demoralizująco na tą osobę i
innych, i w efekcie zaczną sobie pozwalać na kolejne takie działania;
degenerować się i demoralizować następnych.
(Jeszcze inaczej)
Dawanie złego przykładu bezpośrednio własnym postępowaniem,
biernością wobec złego postępowania innych jest świadomym, nieświadomym,
uświadomionym, nieuświadomionym szkodzeniem, w tym przyczynia do tego
rozpowszechniania!
Dawany, rozpowszechniany przykład może być zły bądź dobry.
Twoje zachowywanie się, postępowanie, samopoczucie; stan
psychiki, umysłu udzielają się, bezpośrednio, pośrednio innym; wpływa na ich, a
w efekcie ogólny, potencjał.
Trzeba zawsze
brać pod uwagę wpływ swojego stanu, w tym psychiki, umysłu, w tym charakteru,
osobowości, w tym formy, treści wypowiedzi, ekspresji, afirmacji, gestykulacji,
mimiki, w tym wyrazu oczu, na innych, przy czym nie w każdym przypadku zależy,
może zależeć to od chęci. Wpływ ten może być pozytywny bądź negatywny.
Nad tzw. wolność osobistą trzeba przedkładać interes społeczny,
odpowiedzialność za potomstwo, gatunek, życie innych istnień, przyszłość!
Wszechstronnie korzystnym celem gatunków - z godnie z planem
natury - winno być dążenie do doskonałości (stymulowanie, zachowanie,
przekazanie najcenniejszych cech; genów, inaczej gatunek jest degenerowany,
wymiera).
PS
Czy ludzkość dąży do jakiejkolwiek doskonałości, czy wręcz
przeciwnie – wszechstronnej, bo: intelektualnej, psychicznej, zdrowotnej,
fizycznej, w tym estetycznej, degeneracji... Czy to jest rozsądne,
dalekowzroczne, korzystne, mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...
Jeśli zezwoli się na to by
ludzie robili to, co im się podoba - bez względu na skutki dla otoczenia - to
będzie anarchia, a nie demokracja – szerokie pole do działania dla psychopatów,
debilów, nikczemników, egoistów, zboczeńców, chorych psychicznie, bandytów,
innych kreatur itp.! Każdy powinien mieć prawo do robienia tego, czego pragnie,
ale tak BY INNI NIE PONOSILI TEGO NIECHCIANYCH KONSEKWENCJI! Więc wolność
polega też na ochronie przed nimi – od nich.
Czy P. postępowanie jest
objawem inteligencji, mądrości, zdrowia psychicznego; prawidłowe, zdrowe,
korzystne; dobre, normalne (godne naśladowania)…! Więc do kogo i o co
pretensje!; NO TO WON OD LUDZI z tym zachowaniem, postępowaniem, tego
eksponowaniem, chorą, paranoidalną gadką, dyskusją, kłótnią, psychopaci,
debile; kanalie!!!
KTO DO CZEGO MA PRAWO: ty
do denerwowania, nękania Nas; szkodzenia Nam; pogrążania Nas; działań
szkodliwych, destrukcyjnych, aspołecznych, czy MY do wolności od stresu,
chorób, wydatków z tym związanych; prawo do dobrego samopoczucia, zdrowia,
posiadania właściwego sobie poziomu intelektu!!
Proszę nie denerwować ludzi
(zwierząt...), nie demoralizować; nie wypaczać, nie wprowadzać destrukcji, nie
przyczyniać do regresu; nie szkodzić, nie pogrążać ludzi (i zwierzęta...) swoim
zachowaniem, postępowaniem, postawą...! Proszę dawać DOBRY a nie zły przykład!;
zamiast szkodzić POMAGAĆ; być PRAWIDŁOWYM wzorcem!
W msh publicznych
obowiązuje postępowanie, zachowywanie się neutralne, w tym nie narzucanie się z
czymkolwiek i komukolwiek (cisza, spokój, kultura)!
Jeżeli nie potrafi, nie
chce się P. zachowywać jak normalny, rozumny, inteligentny, kulturalny,
cywilizowany człowiek przynajmniej w msh publicznych, to proszę przebywać w
śród świń w chlewie czy wrócić na drzewo bądź do jaskini!
Proszę komuś podobnemu do
siebie, chętnemu, nie tylko tak wytrwale, z takim zacietrzewieniem, ale nawet
1-den raz "nic nie robić", a mnie i pozostałych ludzi zostawić w
spokoju! A jeśli nie przestanie P. nie tylko w jakikolwiek sposób mi szkodzić,
ale nawet interesować się mną, moimi sprawami (co też szkodzi (...)), to,
odpowiednio, przekażę opis sytuacji wynajmującemu P. lokal, pańskiej firmie,
ewidencji działalności gospodarczej, szkole, sąsiadom, rodzinie, opiszę w
Internecie, zgłoszę pańskiemu dzielnicowemu, podam P. do sądu, wystąpię o
odebranie renty za aspołeczne postępowanie osoby utrzymywanej przez
społeczeństwo, o umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym!
To JA wiem; decyduję co mi
nie odpowiada; szkodzi!
Jeśli czegoś P. nie
rozumie, to proszę poprosić o pomoc odpowiednią osobę.
PS
To P. ma bać się czynić
krzywdę, łamać prawo, powstrzymać od szkodliwych działań/, zdobyć odpowiednią,
do swojego stanu, wiedzę, osiągnąć zrozumienie przynajmniej elementarnych
rzeczy, leczyć się, a nie ponosić, zajmować skutkami P. działań, bać się P.,
cierpieć, pańskie ofiary, otoczenie, w tym wymiar sprawiedliwości!
Dla mas, od tego co ktoś
robi, ważniejsze jest kto coś robi...
KAŻDY MA SWOJĄ
ROLĘ.../MISJĘ – JEDNI SĄ OD ULEGANIA, WYRAŻANIA, BEZ NAMYSŁU, ROZUMIENIA,
ODPOWIEDZIALNOŚCI, SENSU, EMOCJI, INNI SĄ OD RACJONALNEGO OCENIANIA
RZECZYWISTOŚCI I KONSTRUKTYWNEGO DZIAŁANIA
Masy ludzkie kierują się
emocjami, instynktem stadnym, są egoistyczne, krótkowzroczne; bezmyślne (w tym
jako wyborcy, co jest, destrukcyjnie w skutkach, wykorzystywane przez opisanych
osobników). Ja kieruję się - poza emocjonalną, niezależną - logiką, kalkulacją
– racjonalnymi przesłankami, bazuję na rozumowym podejściu, działam
konstruktywnie (co również jest, destrukcyjnie w skutkach, wykorzystywane przez
tych osobników, bo - emocjonalnie - krytykowane).
Psychopatom, debilom;
trwaczom nie chodzi o rozwiązywanie, zapobieganie problemom, tylko o realizację
utopii…
PS1
PRZEKAZ (np. dyskusja)
PSYCHOPATÓW, DEBILI; KANALII MA NA CELU WSZYSTKO INNE, TYLKO NIE OSIĄGNIĘCIE
POZYTYWNYCH EFEKTÓW…
Nigdy nie dojdzie się do
porozumienia, jeśli na racjonalne argumenty (dla psychopatów, debili; kanalii
wymiana argumentów nie ma na celu rozwiązanie problemu, ustalenia kto ma rację,
prawdy; podejście merytoryczne, konstruktywne) będzie się odpowiadać
emocjonalnymi (te ostatnie najczęściej są irracjonalne, krótkowzroczne,
egoistyczne, płytkie; bezmyślne, absurdalne; utopijne).
PS2
Znaczna część ludzi
porozumiewa się z pomocą emocjonalnego bełkotu, oczywistości i debilizmów,
znajdują sobie, „usprawiedliwiające” ich postępowanie, nikczemne, paranoidalne
wyjaśnienia, argumenty (np.: „Ale ja tak chcę/lubię. Ale to mnie nie obchodzi,
że to komuś przeszkadza. I tak będzie, co ma być. I tak niczego nie zmienisz. I
tak ci się nie uda. No ale przecież wtedy (za 100 lat) mnie już nie będzie. To
nie słuchaj, jak ci to przeszkadza.” Jeśli trują się np. nikotyną, to ONA jest
właśnie mniej szkodliwa od narkotyków, alkoholu... Jeśli trują się alkoholem,
to On jest mniej szkodliwy... Poza tym jeśli się trują jednym, czy dwoma, to
nie trzema, czy czterema rzeczami, a więc dbają o zdrowie...). Ślepo,
bezrefleksyjnie, bezmyślnie przyjmuje, akceptuje, rozpowszechnia, broni
zbiorowe (absurdalne) poglądy, normy moralne, zastaną (złą) sytuację.
Krytykowanie kogoś za to że
ma rację, konstruktywną inicjatywę, pozytywne efekty jest wszechstronnie
szkodliwe dla wszystkich, w tym dla psychiki, intelektu (akceptacja,
wspieranie, bronienie utopii jest
objawem normalności, zdrowia psychicznego, mądrości; dobre... A o tym
uświadamianie, domaganie się tego zaprzestania jest dowodem nienormalności,
choroby umysłowej, głupoty; złe...)!
DO OPISANYCH POWYŻEJ
OSOBNIKÓW.
Proszę się zastanowić – czy
osoba zadająca się z wami będzie w tego efekcie: mądrzejsza, zdrowsza, miała
lepsze samopoczucie...; zyska czy straci… Czy postępując zgodnie z »waszymi«
zaleceniami będziemy zyskiwali czy dalej tracili…
Nikt z Tobą (...) nie chce
się nie tylko kłócić, dyskutować, ale nawet rozmawiać! Więc po to przekazuję tą
ulotkę by temu zapobiec, a jednocześnie by Cię uświadomić, bo nie chcę ponosić
jakichkolwiek konsekwencji twojego postępowania, które wynika z niezrozumienia
elementarnych rzeczy (...), więc Ci je wyjaśniam:
NIKT NIE MA PRAWA ZMUSZAĆ
INNYCH DO SŁUCHANIA CZEGOKOLWIEK; STRESOWANIA, POWODOWANIA URAZÓW, WYWOŁYWAĆ
CHOROBY; PRZYCZYNIAĆ SIĘ DO OGŁUPIANIA – bo zamiast, m.in., intelektualnymi
zajmujemy się sprawami, skutkami stresów! Liczbę stresów, i tego konsekwencji,
trzeba zmniejszać (m.in. uświadamiając ludzi)!
Elementarnym prawem
człowieka jest m.in. prawo do zdrowia, w tym psychicznego. A najlepszym
sposobem jego zachowania jest zapobieganie chorobom (usuwając ich przyczyny).
Ludzie uczą się tików,
nawyków, zachowań tak, jak mówienia.
Aspołeczne postępowanie udziela
się innym (w wyniku naśladownictwa (...)), jest demoralizujące (bo m.in. jest
precedens – a on/a może a ja nie mogę?!)
Zwracanie komuś uwagi
(Twoja bierna/czynna postawa udziela się innym) w przypadku jego niewłaściwego
zachowywania się, postępowania jest jak najbardziej nie tylko pożądane, ale i
konieczne, bo ma na celu uczenie, w tym pobudzanie do
głębszego myślenia,
refleksji; uświadamianie; jest obroną konieczną przed stresami, urazami,
konfliktami, chorobami psychicznymi; degeneracją, tego upowszechnianiem
(bezkarność demoralizuje); wydatkami, stratami; problemami!
Źródłem stresu, przyczyną
problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś niepożądanym, szkodliwym.
Jeden stres, uraz zwiększa
podatność na kolejne stresy, urazy – powstaje efekt lawinowy!
Czy ktoś ma prawo szkodzić
innym tylko dlatego, że są tego nieświadomi, bezmyślni, głupi, chorzy
psychicznie, nie mają możliwości, siły się bronić... Czy zezwalanie na to
należy nazywać tolerancją, prawem do stanowienia o sobie, wolnością...
Wszystko co robimy, co
wdychamy, spożywamy, zażywamy, w tym tzw. leki, trucizny, np. nikotynę,
narkotyki, alkohol, na co wystawiamy swój organizm, a nawet co odbieramy, o
czym myślimy, z kim się zadajemy, czym się zajmujemy, jaki tryb życia
prowadzimy, w tym czy się intelektualnie, psychicznie, etycznie rozwijamy czy
też degenerujemy, jak, z kim uprawiamy seks, płodzimy potomstwo, wpływa na
nasze, naszego potomstwa geny, sytuację otoczenia, społeczeństwa, innych
istnień, przyszłych pokoleń. Wpływ ten może być negatywny bądź pozytywny.
Dawanie złego przykładu
bezpośrednio własnym postępowaniem, biernością wobec złego postępowania innych
jest świadomym, nieświadomym, uświadomionym, nieuświadomionym szkodzeniem, w
tym przyczynia do tego rozpowszechniania!
Nawet dzieci wiedzą, że
powtarzanie czegokolwiek w kółko jest niemądre; denerwujące; złośliwe (od
dorosłych należałoby oczekiwać jeszcze większego zrozumienia, wiedzy; poziomu
świadomości; rozsądku, odpowiedzialności).
Normalni, inteligentni
ludzie rozumieją elementarne rzeczy, i wolą pozytywne - konstruktywne - relacje
z otoczeniem (by czerpać z tego, bezpośrednio, pośrednio, korzyści, zyskiwać
przyjaciół, a nie wrogów), by m.in. ludzi zestresowanych, z urazami, chorych
psychicznie, problemów, agresji itp. było jak najmniej; inni ludzie nie służą
im do nikczemnej zabawy, zaspokajania chorych, patologicznych potrzeb, tylko
budują pozytywne relacje, czy też zachowują się neutralnie. Są też niestety
psychopaci, chorzy psychicznie, debile, którzy okaleczają psychicznie innych!
Zadawanie się z osobami
nieodpowiednimi dla siebie to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b.
ciężkiej!
-----------------------------------------------------------------
PROSZĘ PANA (a teraz
konkretnie)
Proszę nie zatruwać, w
tym tego świadomym i nieświadomym, ludziom życia; nie szkodzić, nie pogrążać!
Proszę przestać w kółko to
samo, łącznie, tysiące razy (od 6 lat), bez sensu, irytująco, ogłupiająco,
stresująco, psychicznie okaleczająco, uwrażliwiająco, powodując naśladownictwo,
pierdolić – wydawać emocjonalny bełkot, oczywistości i debilizmy, np.:
Wychodzę któryś tysięczny
raz z autobusu, idę, a pan mówi, powtarza 3-5 razy: „No to idziemy!”. Nic nie
ma, a pan mówi: „Nie ma nic!... Nie ma nic!... Nie ma nic!... Nie ma nic!...
Nie ma nic!” Jak coś przywiozą, to mówi pan ludziom, którzy przyjechali
przebierać, i robili to tysiące razy: „No to przebieramy, wybieramy”... Albo:
„Ładne pomidorki... Ładne pomidorki... Ładne pomidorki... Ładne pomidorki...
„Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry jak sznury! (hyyy),
Ogóry jak sznury! (hyyy), Ogóry...” Itp., itd… Powtarza po kilka razy to, co
usłyszał. Do tego trzeba też dodać ciągłe powtarzanie: „Nooo!”. A gdy ktoś
usiłuje się bronić: „To nie słuchaj jak ci to przeszkadza!”. Jego słownictwo
składa się głównie z kilkunastu słów, a wypowiedzi z kilu zwrotów...
Czekający widzą czy coś
jest, czy nic nie ma. Ludzie wiedzą co mają robić, gdy coś jest. Ludzie widzą
czy coś jest ładne. Nikt pana nie prosił o jakikolwiek komentarz. Ludzie
normalni, zdrowi psychicznie, inteligentni nie mówią oczywistości, debilizmów,
emocjonalnego bełkotu, nie powtarzają się, nie przymuszają innych do słuchania takich rzeczy!
Proszę się też
zastanowić czy normalni, zdrowi, inteligentni, rozsądni, odpowiedzialni,
świadomi ludzie:
- słuchają takich
rzeczy, z tego skutkami dla psychiki, umysłu; samopoczucia, zdrowia,
inteligencji, uwzględniając też tego skutki dla osób, z którymi będą mieli do
czynienia (co będą mieli do przekazania)...;
- zezwalają na takie
postępowanie, w tym nim zarażanie...; nie bronią się, innych...
Równie irytujące są jego,
wymuszone, próby udowodnienia, że jest normalny...
Co do pańskich prób
przekonywania otoczenia, że potrafi normalnie rozmawiać (pańskiego
zagadywania), kłapania dziobem, żeby kłapać dziobem), to proszę to również
realizować z osobami chętnymi, i w innym msu, bo tu nie jest kawiarnia, ławka w
parku, pańskie mieszkanie, gabinet lekarski, nie jest pan w otoczeniu osób
bliskich, tym zainteresowanych itp.!
JESZCZE INACZEJ
Z kim się zadajesz,
takim się stajesz...
To, że pan ma uszkodzona
psychikę, wypaczony umysł, jest zdemoralizowany, chory, debilny, nie oznacza,
że inni też tacy mają być...
Nikt nie ma prawa
narzucać komuś swojego towarzystwa!
Nikt nie ma prawa zmuszać
kogoś do słuchania czegokolwiek!; nikt nie ma prawa przymuszać kogoś do
myślenia, zajmowania się sprawami niepożądanymi, szkodliwymi!; przyczyniać się
do przeżywania traumatycznych wspomnień, przejść!; nikt nie ma prawa
przyczyniać się do tracenia czasu, marnowania, rujnowania życia! Nikt nie ma
prawa przyczynia się do obniżania czyiś walorów, czyjegoś potencjału!
Nikt nie ma prawa, ani
świadomie, ani nieświadomie, robić komuś krzywdę, szkodzić, przyczyniać do
strat, problemów!
Proszę pana, czy słuchając
pana oczywistości, emocjonalnego bełkotu, debilizmów, powtarzactwa, ktoś może
mieć lepsze samopoczucie, być zdrowszy, inteligentniejszy, a przynajmniej
zachować swój dotychczasowy stan umysłu, psychiki... Więc pan szkodzi irytując,
wyprowadzając z równowagi, uszkadzając, wymuszonym tego odbiorcom, psychikę,
wypaczając umysł!
Czy pan odmawia mi (nam)
prawa do dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego, zachowania, właściwego
sobie, ilorazu inteligencji, stanu umysłu?!
Proszę dać prawo wyboru
– ktoś chce pana słuchać, to słucha, nie chce, to niech nie musi słuchać. JA
ABSOLUTNIE NIE CHCĘ NIGDY PANA SŁYSZEĆ (a mimo to musiałem odsłuchiwać pańskich
tekstów, muczenia tysiące razy!)!
Na giełdzie nie ma
niewolników, więc nikt nie ma prawa nikogo przymuszać m.in. do odsłuchiwania
czegokolwiek!
Proszę poznać osoby
zainteresowane tego słuchaniem (np. w Internecie, może zamieścić pan tam też
swoje ogłoszenie), pańskim towarzystwem, i wyłącznie przy nich tak się
zachowywać. Jeszcze inaczej: Proszę wyłącznie komuś podobnemu do siebie,
chętnemu, i w odpowiednim do tego msu „nic nie robić” (może też pan pójść
gdzieś w odludne mse, i tam sobie poużywać do woli), a mnie, nas zostawić w
spokoju! – Nikt z Nas nie przyjechał, by tego słuchać, mieć z panem do
czynienia!
I JESZCZE INACZEJ
Giełda Bronisze, to nie
jest wybieg dla osób chorych psychicznie, debili, psychopatów, bez względu na
to czy są czy nie są tego świadomi! My nie jesteśmy lekarzami (a za, umówioną,
wizytę się płaci), by pana wysłuchiwać! Proszę więc dać nam spokojnie zarobić
na chleb! Ja (my) mamy o czym myśleć, i na pewno nie powinna to być treść
pańskiego, chorego, przekazu, i o tego skutkach!
Jeśli to,
uświadamiająco-obronne, pismo nie przyniesie pozytywnych efektów, to podejmę
dalsze działania obronne, a mianowicie wniosę o pańskie przymusowe leczenie,
izolację, zakaz wstępu na Giełdę!
PS
Już niektórzy ludzie, w tym
ja, zaczynają go naśladować – powtarzać się...! Bo ludzkie zachowania,
postępowanie, jak np. nikotynizm, alkoholizm, narkomania, religijność, tiki,
nawyki, itp., itd., są zaraźliwe.
Człowiek ten
wywołał u mnie ciężki wstręt do msa i uraz do siebie – dostaję tam, w tym
szczególnie na jego widok rozstroju lękowo-nerwowego!
Jest złośliwy, zawzięty
i perfidny (ostatnio unika działania,
gdy inni to słyszą, oraz upiera się, by i tak mnie zirytować, że nic nie
robi...).
Przez całe lata przebywał
na giełdzie około kilkadziesiąt minut dziennie. Jak się dowiedział, że mi
szkodzi, to przebywa kilka godzin dziennie... I teraz zajmuje się
uwrażliwianiem mnie na wszelkie słowa, zwroty, powtarzając to, co ktoś powie
(wszystko ma mi się z nim, sytuacją kojarzyć)... Jest już świadomy tego co
czyni... I oczywiście zaraża następnych swoim postępowaniem (a ci pewnie
kolejnych)...
Proszę pana, na podłości,
szkodzeniu, czyniąc komuś krzywdę, zyskując wroga się traci, nie zyskuje!
"WPROST" Numer: 8/2009 (1363) WIRUSY UMYSŁU
Zachowania ludzi
rozprzestrzeniają się jak wirusy. Kryzys gospodarczy jest tego świetnym
przykładem. Aż 61 proc. Polaków planuje cięcia w codziennych wydatkach, prawie
40 proc. zamierza zrezygnować w tym roku z wakacji, a 65 proc. obawia się
kłopotów finansowych. Dzieje się tak, choć większość z nas nie odczuwa jeszcze
skutków kryzysu. – Łatwo ulegamy nastrojom i opiniom innych, poddajemy się tzw.
procesowi społecznego zakażania – mówi dr Joanna Heidtman, psycholog z
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kryzys stał się tematem
codziennych rozmów. Mówimy o nim, nawet jeśli nas nie dotyczy. To budzi emocje,
a te wywołują działania. Jeśli osoby, z którymi się spotykamy, wyprzedają akcje
lub rezygnują z wyjazdu, bo boją się utraty pracy, my – niewiele myśląc –
robimy to samo. Często niepotrzebnie. Na nasze zachowania wpływają nawet osoby,
których nigdy nie spotkaliśmy. Ich nastroje i poglądy docierają do nas przez
tzw. sieć społeczną. Tak rozprzestrzeniają się depresja, uzależnienia, otyłość.
Analizy Jamesa Fowlera z
University of California w San Diego i Nicholasa Christakisa z Harvard Medical
School w Bostonie wykazały, że jeśli ktoś z naszych przyjaciół staje się otyły,
my stajemy się o 60 proc. bardziej narażeni na tę chorobę niż inni. Otyły
przyjaciel zmienia nasze przekonanie o tym, jaka sylwetka jest powszechnie
akceptowana, i sami zaczynamy przybierać na wadze. Podobnie jest z nałogami.
Jeśli ktoś z naszego towarzystwa zaczyna palić, chętniej sięgamy po papierosa.
Tak samo jest z rozwodami. Otoczenie ma nawet wpływ na samobójstwa, o czym
świadczy przykład wielkopolskiego Wągrowca. Od marca do czerwca 2007 r.
odebrało sobie tam życie 19 osób – dwa razy więcej niż w całym 2006 r. Podobnie
było w Miluzie we Francji – przez pół roku samobójstwo popełniło sześciu
pracowników tamtejszej fabryki Peugeota. Tak samo działają pozytywne przykłady.
Jeśli jedna osoba przestaje palić, łatwiej rzucić palenie innym.
„Zakaźne" są nawet
cechy, które uznawano za przejaw indywidualizmu, takie jak preferencje
wyborcze, gust muzyczny, poczucie szczęścia. Badania Christakisa dowodzą, że
szczęśliwi ludzie trzymają z sobą nie dlatego, że naturalnie kierują się ku
sobie, ale dlatego, że poczucie szczęścia się rozprzestrzenia. Co więcej, nie
zależy ono jedynie od najbliższych przyjaciół, ale także od przyjaciół naszych
przyjaciół, choć nasze szanse na szczęśliwość rosną tym bardziej, im bliżej
jesteśmy związani ze szczęśliwymi ludźmi. Epidemie zachowań nie są wywoływane
przez silne osobowości. Na ogół nie mają liderów. – W mikroskali proces
zakażania społecznego wyraźnie widać wśród kibiców sportowych – ludzie zarażają
się nastrojem i tak samo reagują. Podobnie dzieje się w Polsce w samolotach.
Gdy maszyna dotknie kołami ziemi, biją brawo wszyscy, nawet obcokrajowcy,
którzy wcześniej o takim zwyczaju nie słyszeli. Nikt nie myśli racjonalnie, że
radość jest przedwczesna, bo wiele wypadków zdarza się już po lądowaniu – mówi
doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Spektakularnym przykładem
społecznej infekcji była reakcja na słuchowisko radiowe „Wojna „Wojna
światów", które w 1938 r. przygotował Orson Welles. Słuchacze potraktowali
je jako prawdziwą relację z inwazji Marsjan i wpadli w panikę. Obserwując
sąsiadów, zaczynali się pakować i uciekać, dzwonili na policję. Naśladownictwo
najczęściej się zdarza w sytuacjach, które budzą przerażenie, ale nie tylko.
Psychiatrzy nazywają takie zjawisko obłędem udzielonym. W 1237 r. w Utrechcie
epidemia zbiorowego tańca doprowadziła do zawalenia się mostu: 200 osób
opętanych taneczną psychozą utonęło. Takie ekstazy były powszechne aż do XIV
wieku. Sekty taneczników podróżowały między Holandią a Niemcami, zakażając taneczną
histerią coraz więcej osób. Dziś proces zakażania społecznego przebiega
szybciej niż dawniej, bo sieci społeczne są gęstsze – mamy więcej powiązań z
innymi ludźmi. Dawniej ludzie z różnych warstw społecznych niechętnie się
kontaktowali. Teraz większość z nas ma dostęp do różnych środowisk. Nie
jesteśmy też zdani tylko na kontakty bezpośrednie – mamy do dyspozycji media i
Internet. Dlatego idee rozprzestrzeniają się szybciej i szybciej się
mobilizujemy, czego przykładem jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Lokalna inicjatywa błyskawicznie tworzy efekt globalny. Tak tworzą się trendy i
rozprzestrzeniają ideologie. – Ludzie nie są dziś bardziej zależni od opinii i
działania innych niż dawniej. Chodzi jedynie o to, że nie jesteśmy całkowicie
niezależni. Zachowania i nastroje każdego człowieka są jak fale rozchodzące się
wokół kamienia wrzuconego do wody. Ma to związek z tzw. inteligencją kolektywną
sieci społecznych. Ludzie w takiej sieci zachowują się jak ptaki w stadach.
Decyzja o rzuceniu palenia, gdy robią to osoby w naszym środowisku, nie jest
bardziej samodzielna niż decyzja ptaka, który zmienia kierunek lotu na taki,
jaki wybrała reszta jego stada – twierdzi Nicholas Christakis.
Wpływom społecznym ulegamy
nieświadomie. Jesteśmy istotami społecznymi i nie uda nam się ich uniknąć.
Takie naśladownictwo wykształciła w nas ewolucja, by ułatwić nam przetrwanie –
kiedy nie mamy dobrego rozwiązania problemu,
podpatrujemy innych.
Barbara Wild z uniwersytetu w Tybindze zauważyła, że im wyraźniej malują się emocje
na naszej twarzy, tym silniej doświadczają ich osoby, które nas obserwują.
Niektórzy naukowcy uważają, że wynika to z działania neuronów lustrzanych. Są
to komórki mózgu, które się aktywują, kiedy obserwujemy zachowanie innych. Nie
wiadomo tylko, czy to naśladowanie aktywuje neurony lustrzane, czy też
naśladujemy innych pod wpływem działania tych komórek. Sam mechanizm zakażania
społecznego jest neutralny. Katastrofalne mogą być skutki rozprzestrzeniania
się idei szkodliwych społecznie. A ponieważ zawsze będziemy podatni na wpływ
innych osób, warto się upewnić, czy przebywamy w towarzystwie odpowiednich
ludzi.
To, jak bardzo jesteśmy
podatni na wpływ innych, zależy od naszych relacji z otoczeniem. Jeśli nasz
dobry przyjaciel, który mieszka kilkadziesiąt kilometrów od nas, odczuwa
zadowolenie, szansa, ze my staniemy się szczęśliwsi, wzrasta o ponad 60 proc.
Nastrój sąsiada, który mieszka bliżej, ale nie jesteśmy z nim tak związani, ma
na nas o połowę mniejszy wpływ. Łatwiej zakażamy się kształtem sylwetki od osób
tej samej płci. To wyjaśnia, dlaczego wśród młodych dziewcząt szerzy się
epidemia zaburzeń odżywiania. Najnowsze badania sugerują, ze podatność na
zakażanie społeczne jest w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie – bliźnięta
jednojajowe tworzyły gęstsze sieci społeczne niż bliźnięta dwujajowe.
Autor: Monika Florek-Moskal
„NEWSWEEK” nr 18, 07.05.2006 r.
CZY
CZUJESZ TO, CO JA CZUJĘ
Znaczna część naszego
mózgu zajmuje się tym, co mają w głowach inni ludzie. Dzięki neuronom
lustrzanym odbieramy i odczuwamy cudze emocje.
[Wszystko wpływa m.in.
na wyobraźnię, a więc wywołuje projekcje myślowe, w tym nieświadome tego
analizowania przez umysł.
Za pośrednictwem wyrazu
czyichś oczu, mimiki, tzw. mowy ciała, intonacji głosu, zachowania, treści
przekazu; Tak więc wygląd, postępowanie, zachowywanie się osób (np. nikotynizm,
narkomania, alkoholizm, zboczenia, marginalne sposoby uprawiania seksu,
religijność (obłęd), choroba psychiczna, tiki, nawyki, w tym grymasy (żucie
gumy), wydawanie dźwięków itp. (również np. pety, smród trucizny nikotynowej,
butelki, smród alkoholu, strzykawki, symbole religijne – są źródłem informacji
o czyimś postępowaniu)) stanowiących cząstkę, element, społeczeństwa nie jest
tylko i wyłącznie czyjąś prywatną sprawą – skoro i w ten sposób wpływa się,
negatywnie, na innych. – red.]
Empatia, czyli odbieranie i
współodczuwanie cudzych emocji, nie ma nic wspólnego ze zdolnościami
paranormalnymi. To umiejętność, którą posiedliśmy wszyscy, tylko nie wszyscy
korzystamy z niej w jednakowym stopniu. Za to, że przejmujemy stres kolegi,
który miał scysję z szefem, albo że na widok pająka na ręce innej osoby sami
czujemy obrzydzenie, odpowiadają neurony lustrzane. (...)
W ludzkim mózgu też wykryto
neurony lustrzane, a ściślej całą ich sieć. Naukowcy byli jednak zaskoczeni,
kiedy okazało się, że rozpoznają nie tylko ruch, ale także intencje i emocje.
Doktor Marco Iacoboni z
uniwersytetu w Los Angeles, autor wielu badań nad neuronami lustrzanymi,
tłumaczy: - Jeśli widzisz, że rzucam piłkę, twój mózg symuluje tę czynność.
Jeśli wyciągam rękę, jakbym chciał rzucić piłkę, masz w mózgu kopię tego, co
chcę zrobić, czyli odczujesz moje intencje. I dalej, jeśli jestem zestresowany,
twój mózg symuluje mój stres. Wiesz dokładnie, co czuje, bo ty czujesz to samo.
Empatia włącza się automatycznie. [W tym dzięki własnym, podobnym
doświadczeniom. A w przypadku ich braku dochodzi do symulacji, imitacji,
odpowiednich symptomów. – red.]
(...) Ale wiadomo już, że
identyfikowanie i odbieranie przez nas takich uczuć, jak onieśmielenie, duma,
obrzydzenie, poczucie winy czy odrzucenia, jest możliwe dzięki neuronom
lustrzanym, znajdującym się w części mózgu zwanej wyspą.
(...) empatia służy nie
tylko do kontaktów się z światem, ale także do uczenia się świata. – System neuronów lustrzanych odpowiada za
indywidualny rozwój i działa niemal od chwili narodzin. Dzięki temu dzieci mogą
naśladować swoich opiekunów od pierwszych chwil życia – twierdzi dr Andrew
Meltzoff z uniwersytetu w Waszyngtonie. Około ósmego tygodnia pojawia się u
nich zdolność do takiego przetwarzania obrazu, dzięki któremu może odczytywać
uczucia, pojawiające się na twarzach opiekuna. – We wczesnym dzieciństwie
współodczuwanie emocji opiekunów jest jednym z najważniejszych sposobów
utrzymywania kontaktu ze światem – mówi prof. Trzebińska. – Dzięki empatii z
matką dziecko ma już swoje życie emocjonalne, co jest niezbędne do
kształtowania się psychiki.
[Przebywając z kimś
przejmujemy część składników jego osobowości. Stopień tego wpływu zależy od
wielu czynników, a m.in. od naszego, danej osoby wieku, siły charakteru,
asertywności, sposobu, okoliczności oddziaływania. A, niestety, wszyscy nosimy
ślady, odczuwamy efekty, ponosimy szkody, w tym zdrowotne oddziaływania ludzi
upośledzonych psychicznie, o uszkodzonej psychice, chorych, wypaczonych
umysłowo, psychopatów/ek, debili/ek; kanalii (np. mimiczne, w tym wzrokowe,
werbalne, w tym treścią, intonacją, odnośnie formy, stylu przekazu, komunikacji
(ekspresji, afirmacji), emanacją, zachowywaniem się, postępowaniem). A te
efekty, bezpośrednio, pośrednio, w tym poprzez przekazywanie sobie efektów ich
działania, oddziaływania, rozprzestrzeniamy, czyli przekazujemy kolejnym
osobom. Więc i z tego powodu b. ważne jest, m.in., by dziećmi zajmowały się
odpowiednie osoby. – red.]
(...) Empatia jest jednym z
drogowskazów, pomagających orientować się w życiu, przewidywać działania innych
ludzi, odczytywać ich intencje. Człowiek pozbawiony tej zdolności zachowuje się
jak emocjonalny inwalida i raz po raz napotyka trudności w relacjach
społecznych. (...)
Chodzi więc o to, by
korzystać z empatii tylko wtedy, kiedy może być ona pomocą, a nie przeszkodą w
życiu.
Jolanta Chyłkiewicz
www.o2.pl | Piątek
[05.06.2009, 12:21] 1 źródło CO DZIEJE SIĘ W MÓZGU PSYCHOPATY
To często dobrzy sąsiedzi
i mili ludzie.
Brak empatii,
nieumiejętność odwzorowywania uczuć, słabsze odczuwanie bólu - to podstawowe
cechy charakteryzujące psychopatów.
Jak wynika z ostatnich
badań psychopaci stanowią jeden procent społeczeństwa, 15 do 20 procent
mieszkańców więzień i 15 procent osób uzależnionych.
Psychopatami są osoby
pozbawione uczucia empatii. Nie potrafią one odwzorowywać uczuć - twierdzi Monika
Marczak z Uniwersytetu Warszawskiego.
Traktują też
instrumentalnie innych ludzi i zawsze wybierają krótszą drogę do osiągnięcia
celu, nawet jeśli wiąże się to z podjęciem kroków moralnie nagannych.
Źródło psychopatii tkwi w
mózgu, a nie tylko w osobowości człowieka - twierdzi Monika Marczak.
Naukowcy nie są pewni czy
psychopatów należy leczyć. Twierdzą bowiem, że operacja mózgu wiązałaby się
także ze zmianą osobowości. | TM
Autor:
red. - www.wolnyswiat.pl
PS1
01.07.2010
r.
Chyba
ostatnio jednak osiągnął zrozumienie.
PS2
06.10.2010
r.
Niestety
skutki jego oddziaływania dają znać o sobie, i inni teraz zachowują się jak on,
tzn. bełkoczą, i powtarzają swoje bełkoty, szczególnie osoby o bardzo niskim
ilorazie inteligencji...!
DO/W SPRAWIE BEŁKOTACZA
PRZYMUSZAJĄCEGO DO ODSŁUCHIWANIA OCZYWISTOŚCI, EMOCJONALNEGO BEŁKOTU,
DEBILIZMÓW, POWTARZACTWA (wersja skrócona) 01.2011 r.
CELEM UŚWIADAMIAJĄCEGO
WSTĘPU (fragmenty mojego internetowego pisma):
http://www.koreywo.com/Biblioteka/Main.htm
: Analfabeta nie różni się niczym od tego, któremu nie chce się czytać!
Przeczytaj, zrozum i stań się świadomym, pozytywnym
człowiekiem.
PS Nigdy
nie zwalczy się skutków, bez
rozwiązaniach ich przyczyn, a istotą problemów są ich twórcy... A twórcy dotychczasowej
rzeczywistości... nie tylko nie są zainteresowani jej zmianą, ale są temu przeciwni (jako tzw. rządzący, co najwyżej jedne problemy zastąpią innymi – na pokaz, dla poklasku,
odwrócenia uwagi, zmylenia, a jako tzw.
zwykli członkowie społeczeństw będą zajmowali się osobistym, bezpośrednim
szkodzeniem, w tym uszkadzając psychiki, demoralizując, wypaczając umysły,
rabując, marnując zasoby, skażając, trując; przyczyniając do problemów,
powodując straty; uszkadzając geny; obniżając potencjały; degenerując;
niszcząc; pogrążając!)/nie ma takiej możliwości, by w towarzystwie osobników destrukcyjnych
można było RZECZYWIŚCIE rozwiązać problemy, żyć normalnie, gdyż jest to
sprzeczne z ich - przeciwną normalności - naturą, czego
dobitnym dowodem jest nasza HISTORIA, coraz gorsza RZECZYWISTOŚĆ!
Do
tej pory przedstawiano Ci głównie skutki,
a
utopiści domagają się tego, chcą tak »ratować«, kontynuowania...,
na
łamach mojego portalu poznasz tego przyczyny, oraz co zrobić, by ludzie -
pierwszy raz w dziejach - stali się mądrzy, postępowali dobrze.
Jeśli
się pozwoliło, choć jeden raz na zaniechanie selekcji pozytywnej, selekcję
negatywną, dopuściło do rządzenia osobniki o szkodliwym potencjale, to b.
trudno będzie to odwrócić!
Psychopaci, debile;
kanalie (pdk) się wszechstronnie zabezpieczyli, stworzyli piekło na ziemi, w
którym nie ma odpowiedniego msa dla ludzi mądrych, świadomych, pozytywnych;
wartościowych!!!
Cóż warty jest system, w
którym ludzie o pozytywnym potencjale, mądrzy, dobrzy; konstruktywni są na
marginesie, niszczeni, ich potencjał jest marnowany, geny uszkadzane, rzadziej,
od pozostałych grup, przekazywane, życiorys jest przestrogą (masy nie chcą mieć
z nimi do czynienia, ich, we własnym interesie, wspierać, by odwrócić ten
destrukcyjny trend), za to pdk triumfują (masy im zazdroszczą, ich, tak czy
inaczej, w przepychu, zbytku, utrzymują, a więc destrukcja rośnie)...
Tacy
jak ja, nigdy nie powinni podlegać dotychczasowemu systemowi edukacji, poza
wykształceniem podstawowym, a i to nie w pełnym wymiarze, podobnie nigdy nie
powinniśmy zajmować się pracą zarobkową, jako taką (mieć problemy
egzystencjonalne). Za to powinniśmy zajmować się doskonaleniem się, być
wszechstronnie wspierani, chronieni, a nasze możliwości wszechstronnie -
pozytywnie - wykorzystywane.
Niestety,
w moim przypadku, jak zwykle, wszystko było i jest na odwrót...
Niewiedza, nierozumienie i
wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód,
strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd,
niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest
edukowanie, uświadamianie ludzi.
Ja zajmuję się opisywaniem
rzeczywistości, większość innych przedstawia o niej, wpojone, naśladowane,
aprobowane, aktualne/jedynie słuszne, wyobrażenie, jej interpretację...
CO JEST NAJPIERW – SKUTEK CZY PRZYCZYNA…
Nie
zajmuję się obrażaniem. Racjonalnie uzasadnione stwierdzenie faktu nie jest
obrażaniem, tylko opisywaniem rzeczywistości, uświadamianiem (inaczej bym
kłamał). A że jest ona taka... to nie moja wina (i ewentualne pretensje proszę
kierować nie w moją stronę...). Czasem dosadna, ale adekwatna ocena daje do
myślenia adresatowi z korzyścią dla niego i otoczenia. Czyli celem mojego pisma
jest wskazanie, praktycznie,
najrozsądniejszych rozwiązań problemów; zapobiegnięcie kolejnym (bezpośrednim,
pośrednim, w tym ich skutkom dla psychiki, relacji międzyludzkich, zdrowia,
życia).
PS
Więc zanim Państwo coś zrobią proszę się najpierw zastanowić: jakie będzie to
miało konsekwencje (dla kogoś – P.)!
Jeżeli
racjonalne, merytoryczne, etyczne, argumenty nie przemawiają do kogoś, są nierozumiane,
to trzeba użyć innych... (sprawy należy nazywać po imieniu), skutecznych!
„Powiedzieć komuś idiota, to nie obelga, lecz diagnoza.” Julian Tuwim
Degeneracja gatunku
skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim potencjale,
względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych walorach,
wysokim potencjale... Takie, o tym
podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma psychopactwa,
generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na przekazywane geny! –
Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz selekcji negatywnej –
osób zajmujących się prokreacją...
Wysokie
walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania,
przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem,
ale i wszechstronnie wspierani!
„To
moja sprawa, czym i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in.
zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się,
demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych
(przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«;
społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...
ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST
TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ
O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.
Dzisiaj Ty nie przejmujesz
się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość,
pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie
uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę,
wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz,
degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania,
rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego
interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony,
uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz
(przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje
się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po
pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...
Dzięki temu co robisz,
czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić
bądź zyskiwać.
Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co
skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem umysłów, demoralizowaniem -
jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań,
identyfikowania osobników...
Kolejnym problemem jest
brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili
uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są
nienormalni, głupi, źli...).
W
msh publicznych obowiązuje postępowanie, zachowywanie się neutralne, w tym nie
narzucanie się z czymkolwiek i komukolwiek (cisza, spokój, kultura)!
Jeżeli nie potrafi, nie
chce się P. zachowywać jak normalny, rozumny, inteligentny, kulturalny,
cywilizowany człowiek przynajmniej w msh publicznych, to proszę przebywać w
śród świń w chlewie czy wrócić na drzewo bądź do jaskini!
Zwracanie komuś uwagi
(Twoja bierna/czynna postawa udziela się innym) w przypadku jego niewłaściwego
zachowywania się, postępowania jest jak najbardziej nie tylko pożądane, ale i
konieczne, bo ma na celu uczenie, w tym pobudzanie do głębszego
myślenia, refleksji; uświadamianie; jest obroną konieczną przed stresami,
urazami, konfliktami, chorobami psychicznymi; degeneracją, tego
upowszechnianiem (bezkarność demoralizuje); wydatkami, stratami; problemami!
Źródłem stresu, przyczyną
problemów jest również wywoływanie myślenia o czymś niepożądanym, szkodliwym.
Jeden stres, uraz zwiększa
podatność na kolejne stresy, urazy – powstaje efekt lawinowy!
Czy ktoś ma prawo szkodzić
innym tylko dlatego, że są tego nieświadomi, bezmyślni, głupi, chorzy
psychicznie, nie mają możliwości, siły się bronić... Czy zezwalanie na to
należy nazywać tolerancją, prawem do stanowienia o sobie, wolnością...
Nawet dzieci wiedzą, że powtarzanie czegokolwiek w kółko
jest niemądre; denerwujące; złośliwe (od dorosłych należałoby oczekiwać jeszcze
większego zrozumienia, wiedzy; poziomu świadomości; rozsądku,
odpowiedzialności).
Normalni, inteligentni ludzie rozumieją
elementarne rzeczy, i wolą pozytywne - konstruktywne - relacje z otoczeniem (by
czerpać z tego, bezpośrednio, pośrednio, korzyści, zyskiwać przyjaciół, a nie
wrogów), by m.in. ludzi zestresowanych, z urazami, chorych psychicznie,
problemów, agresji itp. było jak najmniej; inni ludzie nie służą im do nikczemnej
zabawy, zaspokajania chorych, patologicznych potrzeb, tylko budują pozytywne
relacje, czy też zachowują się neutralnie. Są też niestety psychopaci, chorzy
psychicznie, debile, którzy okaleczają psychicznie innych!
Zadawanie się z osobami nieodpowiednimi dla siebie
to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b. ciężkiej!
Pan nie ma co eksponować,
tylko co ukrywać...!
Nieświadome szkodzenie
ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania, nierozumienie
nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego, debilstwa!
Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba powodowania,
wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, muczenie jest objawem choroby
psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; złe, szkodliwe
jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest
postępowaniem nienormalnym, złym, dowodem choroby, czyli na odwrót, jest
objawem obłąkania, czyli choroby umysłowej!
Skutkiem pańskiej działalności
jest mój rozstrój nerwowy już po pańskiej jednorazowej psychopatycznej
złośliwości (w tym np. przechodzenie w pobliżu mnie, gdy z kimś rozmawiam i
muczenie (które musiałem słuchać tysiące razy w ciągu tych 7 lat, z czego od 2
lat robi pan to znając tego skutki, a więc świadomie...!)), mało tego, sam pana
widok powoduje, że czuję się i wyglądam jakbym przechodził najcięższe stadium
grypy...! Cały czas, gdy pan w pobliżu przebywa odczuwam strach przed ponownymi
pana działaniami - wynikłymi z choroby pana psychiki, wypaczenia umysłu,
złośliwości, podłości - ich skutkami Przechodzę też z tego powodu, przez kilka
dni traumę. Czyli uwrażliwił, okaleczył psychicznie mnie pan!
Z
kim się zadajesz, takim się stajesz... To, że pan jest chory, debilny, nie oznacza,
że inni też tacy mają być... Nikt nie ma prawa narzucać komuś swojego
towarzystwa! Nikt nie ma prawa zmuszać kogoś do słuchania czegokolwiek! Nikt
nie ma prawa, ani świadomie, ani nieświadomie, robić komuś krzywdę, szkodzić,
przyczyniać do strat, problemów!
Proszę
pana, czy słuchając pana oczywistości, emocjonalnego bełkotu, debilizmów,
powtarzactwa, muczenia, ktoś może mieć lepsze samopoczucie, być zdrowszy,
inteligentniejszy, a przynajmniej zachować swój dotychczasowy stan umysłu,
psychiki... Więc pan szkodzi irytując, wyprowadzając z równowagi, uszkadzając,
wymuszonym tego odbiorcom, psychikę, wypaczając umysł!
Czy pan odmawia mi (nam)
prawa do dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego, zachowania, właściwego
sobie, ilorazu inteligencji, stanu umysłu?!
Niech wreszcie pan
poniesie skutki swojego postępowania, poprzez zaznanie cierpienia, poczucie się
jak ofiara, uwrażliwienie, osiągnie zrozumienie, zdolność do przewidywania
skutków swojego postępowania, do współodczucia, czyli do empatii; wyższy poziom
świadomości, a jak nie, to przynajmniej strach, przed denerwowaniem,
szkodzeniem!
Ponieważ prośby,
perswazje, przedrzeźnianie, ostre riposty, w pisemnej formie argumenty
racjonalne, prozdrowotne, prointelektualne, prospołeczne, etyczne nie
przyniosły pozytywnych efektów, stąd będę się (innych, w tym nieświadomych
negatywnych skutków pańskiego oddziaływania) bronił w inny sposób, egzekwował
moje (i innych) prawo do dobrego samopoczucia, zdrowia psychicznego,
zachowania, właściwego sobie, poziomu intelektu.
A więc: NIE ŻYCZĘ SOBIE NIGDY
WIĘCEJ PANA SŁUCHAĆ (...)(a znosiłem to 7 lat!)!
Zasada jest prosta:
- przymusza mnie pan do
słuchania pańskiego bełkotu, powtarzactwa, muczenia; denerwuje; uwrażliwia,
okalecza psychicznie, szkodzi, to i ja także odziałam na pana negatywne –
przymuszę do poniesienia tego konsekwencji (z tym, że to także dla mnie będzie
b. nieprzyjemne i szkodliwe, ale wybieram mniejsze zło, a bezkarność nie
pobudza do myślenia, wczuwania się, zastanawiania nad innymi, konsekwencjami
swojego postępowania; do empatii; a więc demoralizuje, rozzuchwala, i jest,
zamiast przestrogą, złym przykładem dla innych)...
- da mi pan spokojnie zarobić
na chleb, no to ja też dam panu spokojnie zarobić na chleb.
Wybór należy do pana.
PS
Podobno ludziom starszym należy okazywać szacunek. Czy, swego czasu, np. Stalinowi, Hitlerowi też?... Na
szacunek trzeba sobie zasłużyć (a wiek nie ma tutaj nic do rzeczy).
PS
Tym gorzej, jeżeli jakieś kanalie żyją tak długo!
*
Wyobraźmy sobie że jest dwóch aspołecznych, nikczemnych osobników, którzy w
takim samym stopniu robią ludziom krzywdę (lub pośrednio krzywdę, bo byli
szkodliwi, niepożyteczni, np. produkując, sprzedając trucizny, „śmieci”,
ogłupiając), z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90. Rozumiem, że temu drugiemu
należy się większy szacunek...
Ten osobnik nie wnosi żadnego
pozytywnego wkładu w społeczeństwo, za to, niestety, negatywny!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Całość
przygotował red. - www.wolnyswiat.pl
Oprócz
niego jestem wystawiony na oddziaływanie 1-go przygłuchego i 2
jąkałów/zająkujących się (b. sympatyczni, jeden b. inteligentny)(dzielą
wypowiedzi, zdania na dwie części: 1-wsza jest wymawiana prawidłowo, natomiast
2-ga to: „yyy”, „ły, ły, ły” itp. 2-gi, mający dużą nadwagę, dodatkowo ciągle
sapie, stęka i gulgocze. Skutkiem czego, przez jakiś czas zbyt głośno mówię i sam
się zaczynam jąkać, a nawet mieć trudności z w ogóle wypowiadaniem, szczególnie
trudniejszych słów, zdań, stękać, itp....!
Na
terenie hurtu „Bronisze” w warszawie upodobał mnie sobie też około 45 letni
babsztyl, o urodzie żaby (sprzedaje
obnośnie cukierki w paczkach tam handlującym), i napastuje mnie wzrokiem,
przystaje, czeka na mnie jak idę, oraz eksponuje swój nikotynizm, bo zauważyła
że unikam tego oglądania...
Następne
osobniki, to dwaj mężczyźni – jeden w
średnim wieku, a drugi starszy: przez około 2 lata, jeden mniej więcej po
drugim, regularnie, bez względu na to, czy przyjechałem o 10-tej, 12-tej czy
13-tej, spotykałem ich na trasie brama wyjazdowa do przystanku (więc musieli w
okolicy na mnie czekać), gdzie już ze stu metrów wlepiali we mnie swoje
odrażające, obnażające chorobę psychiczną i depresję ślepia, a gdy się
zbliżali, to stawali w msu, by jeszcze dłużej na mni spozierać...
02.2012
r.
Kolejną
osobą wlepiającą we mnie swój namolny, przymulony i obleśny wzrok jest starszy
mężczyzna pracujący jako kierowca widlaka – za każdym razem, gdy jedzie, to szuka mnie swoimi ślepiszczami, a gdy
jestem w pobliżu, to jadąc wózkiem wlepia we mnie ślepia, przekręcając głowę w
moją stronę jak kamera, nawet o 90 i więcej stopni, jadąc wózkiem widłowym..., a
jak wyładowuje odpady, to staje tak, by podczas opróżniania kubłów ze śmieciami
także wlepiać we mnie swoje obnażające jego upośledzenie psychiczne,
niedorozwój umysłowy, napastliwość ślepia, mimo, iż doskonale wie, że mi to
absolutnie nie odpowiada, bo się odwracam, zamykam oko od jego strony, czekam
odwrócony do niego tyłem na jego wyjazd, a on z kolei zwalnia, a niekiedy
czeka, bo może się odwrócę, by sprawdzić czy już pojechał... I tak od 2010
roku...
Tego
osobnika w ogóle nie obchodzi - ignoruje, B. WIDOCZNE OBJAWY, SYGNAŁY,
DZIAŁANIA będące objawem mojej absolutnej antypatii, odrazy do niego, mojej
obrony - że ktoś absolutnie, w żadnej formie, w żadnym stopniu nie życzy sobie
mieć z nim do czynienia!; że się bezwzględnie narzuca!; że regularnie pogarsza
samopoczucie, stan umysłu, psychiki, zdrowia swojej ofiary; nie obchodzi go, że
robi komuś krzywdę; ten osobnik nie wykazuje oznak zdolności do empatii,
posiadani wrażliwości, proludzkich, prospołecznych cech, sumienia! Wykazuje
tylko bezwzględność – ma ochotę sobie pospozierać, no to sobie latami, setki
razy na upatrzoną osobę spoziera…!
Wypierdalaj
z swoją mordą, swoimi ślepiami ode mnie czubie!! Zostaw moje oczy, moją twarz,
mnie chory, debilny, upośledzony skurwysynie w spokoju!! Odpierdol się ode mnie
raz na zawsze psycholu!! Takich odrażających
psychicznie, umysłowo, fizycznie, bezwzględnych interesujących się mną ludzkich
gówien jak ty spotkałem i spotykam w sowim życiu tysiące (w tym są i tacy jak
ty, którzy zajmowali, zajmują się tym co ty latami, tysiące razy...!)!
PS
Na
jego widok chce mi się siku, kupę i zwymiotować, ale dla niego to chyba
komplement...
Najchętniej,
ale bez ochoty, wsadziłbym go do pełnego pojemnika na gówno w przewoźnej
toalecie, i powiedział: w to se możesz swoimi ogówniającymi ślepiami patrzeć do
woli, a innych ludzi, w tym mnie, zostaw namolny i obleśny niedorozwinięty
umysłowo pacanie w spokoju, bo tak, jak nikt normalny nie chce oglądać gówna,
tak nikt normalny nie chce oglądać twoich wlepionych w siebie ślepi! A ponieważ
ty to wiesz, a mimo to mnie napastujesz swoim gównianym wzrokiem, to jesteś
jeszcze psychopatycznym gnojem! A od jakiegoś czasu najchętniej bym mu ciężko
obijał mordę, a w szczególności jego skurwysyńskie ślepia, i tak kilka razy w
tygodniu przez kilka lat...!
Do
tego trzeba by dodać wielu, wielu innych... W tym również w autobusach, którzy stawali obok mnie, i wlepiali swoje
chore ślepia w moje oczy, na przystankach, w tym chodzący za mną na około
przystanku, gdy usiłowałem uniknąć wystawiania się na ich oddziaływanie,
podczas sprzedaży towaru na Dworcu Zachodnim, podczas przejazdu przez miasto
wózkiem...
02.2012
r.
Przez
8 lat był na hurcie „Bronisze” absolutny spokój z kaszlem, nawet 1-dnego
incydentu, ale przez jednego skurwysyna zaczyna to się zmieniać...
W
styczniu tego roku ponownie byłem zmuszony szukać dorywczego zarobku. Znalazłem taką możliwość w jednym z boksów, w hurcie
„Bronisze”, a mianowicie sprzątanie w zamian za trochę wybrakowanych owoców,
warzyw, bądź niewielką sumę pieniędzy. 2. pracujących tam od wielu lat młodzieńców
b. szybko odkryło, że nie odpowiada mi słuchanie strzelania gumą, więc zaczęli
cały czas przy mnie strzelać gumą, a jeden, chory na grypę, dodatkowo zauważył,
że gdy kaszle, to zasłaniam nos czapką, i tak oddycham, by się nie zarazić,
więc zaczął cały czas w pobliżu mnie kaszleć. i jeszcze za każdym razem
przypominał mi o chorym psychicznie człowieku, który się mną interesuje (mówi do
mnie anormalne rzeczy, a jak nie chcę tego słuchać, to mnie dodatkowo wyzywa...),
a tam czasami pracuje, że mnie pozdrawia (żebym o nim jak najczęściej myślał)...
Więc zrezygnowałem z zajęcia, i zakomunikowałem, że więcej tam nie przyjdę. Po
miesiącu strzelacz i kaszlacz zawołał mnie, a ponieważ jego postawa wskazywała
na dobre chęci, to poszedłem. Rzeczywiście, już nie strzelał gumą i nie kaszlał,
ale 2. innych, jeszcze młodszych młodzieńców i owszem, najpierw jeden podszedł
w pobliżu mnie i pokaszlał, a następnie drugi to samo i zaczął się b. cieszyć z
swego uczynku... – cóż to za radość dręczyć człowieka, który mu nigdy nie
uczynił żadnej krzywdy, i od pierwszego momentu z obcej osoby czynić sobie
wroga – czysty zysk...
Ale
to nie koniec, tylko prawdopodobnie początek. Negatywnej lawiny! Bo podobne
postępowanie spotyka mnie już i przy innych boksach...!
I tak nie opisałem wszystkich, wszystkiego...
PSYCHOPACI, DEBILE; KANALIE INTERESOWALI SIĘ MNĄ OD
ZAWSZE...
Jest zasadnicza różnica między zasłonięciem a duszeniem;
wywołaniem urazu, przyczynieniem do klaustrofobii...
Gdy miałem około 7 lat, byłem u ciotki w Brzegu. Podczas
pobytu w pokoju, jedna z odwiedzających cioteczną siostrę koleżanek, w wieku
około 16 lat, postanowiła się przebrać. Nikt nie poprosił mnie, nie dał mi
szansy, bym wyszedł z pokoju, tylko jedna z dziewcząt popchnęła mnie na kołdrę,
a drugą jej połową całkowicie i szczelnie zasłoniła moją twarz silnie
przytrzymując. Jak zacząłem wierzgać, by nabrać powietrza, zachować życie, to
dociskała jeszcze bardziej... Pożegnałem się w myślach z życiem (było mi
szkoda, że tak szybko)... Jednak w końcu nadludzką siłą udało mi się odepchną
kołdrę. Po widoku mojej twarzy, oczu, zachłystywaniu się powietrzem, wszyscy od
razu zrozumieli co się działo, a w dodatku zacząłem się krztusić. Pochorowałem
się, i spędziłem w łóżku kilka dni...
Aerozolem w... oko.
W czasie wakacji, w wieku około 13 lat byłem na obozie w
Rowach albo w Pobierowie nad morzem. Mieszkaliśmy w namiotach bez podłogi, więc
dokuczały nam chodzące po ziemi owady. By je tępić, kupiłem jakiś aerozol.
Pewnego dnia, starszy ode mnie o kilka lat chłopak, zaczął mi go wydzierać z
rąk, a ponieważ nie chciałem oddać aerozolu, to prysnął mi jego zawartością w
prawe oko, w wyniku czego przestałem na nie widzieć. Obozowy pielęgniarz
przepłukał mi je, i odzyskałem wzrok.
Lodową śnieżką w... oko.
Któregoś razu wracając ze
szkoły (miałem około 14 lat), ktoś zaczął rzucać we mnie śnieżkami, okazało się,
że to o około 2 lata młodsi chłopcy z mojej szkoły. Odpowiedziałem tym samym. Jednak
co chwilę dawałem do zrozumienia, że czas już to zakończyć. W końcu wydawało
się, że wreszcie mają dość. Wziąłem swój tornister i... nagle coś rąbnęło mnie
w prawe oko, aż odrzuciło mi głowę. Gdy oczyściłem oko z lodu i je otworzyłem
wszystko widziałem w kolorze czerwonym, i jakby ciepła woda mi buzowała w oku.
Myślę sobie – pewnie oko mi wypływa!
Po kilku latach oko zaczęło
mi puchnąć, i utrzymywać zwiększoną objętość (pękła mi nawet od tego dolna
powieka (pozostała mała blizna)), pojawił się jego niedowład, regularnie mnie
pobolewa, najczęściej mam niewielki wpływ na jego wygląd, możliwość
emocjonalnej komunikacji za jego pośrednictwem, w wyniku tego doszło do zaburzenie mimiki, bo ja sobie, a
oko sobie, oraz negatywne sprzężenie zwrotne. Muszę cały dzień świadomie przytrzymywać
oko mięśniami, by jakoś w miarę wyglądało. Jest to źródło ciągłej irytacji, złości,
cierpień, obniżyło to moją atrakcyjność, pogarsza to relacje z otoczeniem
(kolejna przyczyna stresu, złości; problemów)!
Oprócz niego, moim okiem zainteresowały się także inne
osoby: psiknął
mi w nie aerozolem jakiś chłopak na obozie podczas wakacji, jakiś dryblas
uderzył w nie palcem, znajoma uderzyła w nie szpikulcem parasolki...
Cegłą w... głowę.
Po roku czasu ci sami chłopcy, w tym samym msu ponownie
zaczęli znienacka rzucać we mnie śnieżkami. Odpowiedziałem tym samym. Gdy
skończyły im się śnieżki uznałem, że ma dość, schyliłem się po swój tornister,
i nagle coś bardzo silnie rąbnęło mnie w głowę, po chwili zobaczyłem pod nogami
połamaną na pół cegłę, i jakby zaczął padać deszcz, lecz jak się przyjrzałem
kropkom na śniegu, to okazało się, że są w kolorze czerwonym... Do szpitala
zabrała mnie karetka. Miałem ubytek w czaszce.
Nabicie guza na murku śmietnika.
Podczas zabawy w ganianego, gdy biegaliśmy na murku
śmietnika kolega stanął mi na nogawce spodni, a gdy starałem się nogę poderwać,
to tym silniej ją przycisnął, zacząłem się przewracać, nie złapał mnie, i...
tak przeleciałem, 180 stopni, w dół, i rąbnąłem głową w murek, wtedy podniósł
nogę, więc spadłem jeszcze na głowę. Siniak na czole przypominał pół ogórka...
Nie ma to jak dobry żart...
Kiedyś bawiliśmy się na przystani przy rzece Odrze. Nagle
świat zawirował, zrobiło się mokro, wypiłem haust wody..., i ciemno, a nad
głową zobaczyłem spód zbliżającej się do brzegu łodzi(!!)... A, to mój mądry...
kolega Krzysztof Ż. wepchnął mnie znienacka i gwałtownie do rzeki, zacząłem z
całej siły wypływać, by m.in. zdążyć przed zbliżającą się do brzegu,
przycumowana na linie, łodzią, by mi nie zasłoniła powierzchni i nie
zmiażdżyła...
Ułamanie przednich zębów na ślizgawce.
Gdy, w weiku 15 lat, wracałem zimą do domu, po drodze
była mała ślizgawka, gdy zacząłem się nią ześlizgiwać, wówczas znany mi tylko z
widzenia, około o 5 lat starszy ode mnie, silnej budowy ciała, młody mężczyzna,
znienacka, gwałtownie wyrzucił ramię z zaciśniętą pięścią tuż przed moje oczy,
w wyniku czego przestraszyłem się, straciłem orientację, przewróciłem i
uderzyłem przednimi zębami o krawężnik, co spowodowało ich ułamanie. Na co on
podszedł do mnie w pozycji gotowego do walki goryla, dając mi do zrozumienia,
że może jeszcze poprawić, gdybym chciał złożyć reklamację... Jeszcze co jakiś
czas go spotykałem, a wtedy zawsze dawał mi, w tym nie ukrywając zadowolenia z
swojego uczynku, siebie, radości, do zrozumienia, że okres gwarancji jest
jeszcze aktualny; zawsze mogę liczyć na poprawiny... (przyznam się szczerze, że
do tej pory mam ochotę na rewanż, najchętniej prętem zbrojeniowym..., zajebany,
popierdolony debilu, psycholu!).
Z główki w zęby...
Po kilku latach połatałem zęby u dentysty. Lecz za jakiś
czas zainteresowały one kolejnego psychola-debila....
W okresie, gdy mieszkałem w internacie w Opolu, poszedłem
z kolegą do klubu młodzieżowego, gdy wychodziliśmy ktoś poklepał mnie z tylu po
głowie, a gdy się odwróciłem, jakiś drab (był w towarzystwie 2 innych)uderzył
mnie z główki w zęby. Nie wyleciały na szczęście, ale korony zostały naruszone.
Po jakimś czasie spotkałem go na ulicy, w tedy na mój
widok strasznie się ucieszył, nawet zrobił na ulicy poniżająca mnie
inscenizację tamtego zajścia przy moich kolegach, pewnie mając nadzieję na
okazję do poprawki...
Skutki śmiesznego postąpienia... na całe życie.
Mieszkając w Opolu podczas spotkania z Marcinem na
osiedlu Chabry, ten zrobił mi znienacka i błyskawicznie żart, z skutkami na
całe życie, a mianowicie silno natarł policzki dłońmi... W tego efekcie mam
rumień – czerwone policzki podczas mrozu, ciepła, gdy powietrze jest zbyt
suche, wilgotne, podczas przeżywania silnych emocji...
*Bez przedniego zęba i przyjaźni za jednym razem...
Znalazła się jednak okazja do dokończenia sprawy mojego
uzębienia... Bliski kolega (Grzegorz B., pseudonim Majkel)... ciężko mnie
pobił, wybił mi przy tym przedniego zęba, miałem też rozcięte wargi, a były tak
spuchnięte, że wyglądały jak połówki bułki, miałem także wstrząs mózgu.
Dlaczego mi to zrobił (w towarzystwie 3 innych kolegów, w tym naszego wspólnego
o pseudonimie Tofik, nachodząc mnie w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu)? Ano
dlatego, że drugi kolega, rzekomo usłyszał głos jego dziewczyny przez drzwi
mieszkania, które wynajmowałem. Na to ten pierwszy przypisał swoją opinię mi, a
mianowicie, że kolczyki w uchu to noszą pedały, a więc ten drugi kolega,
noszący kolczyk jest pewnie pedałem... Po co coś ustalać, sprawdzać, pytać się,
zastanawiać czy warto, ważne że można zniszczyć przyjaźń, jest okazja do
zrobienia komuś krzywdy... Oczywiście jego dziewczyna nawet nie wiedziała gdzie
mieszkam. Były potem odwiedziny, przeprosiny, oddał za mnie mój dług. No, ale
pewnych rzeczy nie da się odkręcić.
Skutki wybicia przedniego zęba.
Dentyści, do których się zgłosiłem stwierdzili, że nie da
się w moim przypadki założyć korony z mostkiem, tylko trzeba wstawić sztuczny
korzeń, i na niego koronę, albo zastosować protezę. Wybrałem to drugie
rozwiązanie. Lecz po kilku latach inny dentysta, w tej samej firmie, jednak
założył mi korony z mostkiem. Tak czy inaczej, za pierwszym razem doszło do
zmian w podniebieniu, musiałem też usuwać kamień z zębów. A mając mostek prze
pierwsze lata robiły mi się bańki z śliny, kiedy mówiłem (niekiedy robią się i
teraz), oraz „pfykam” – mam niekiedy kłopoty z wymową; jest negatywny wpływ na
mimikę, co negatywnie wpływa na samopoczucie, komunikowanie się!
Szyderstwa,
drwiny, zlewy, „duszenie, krztuszenie” się ze śmiechu – głównie ze strony
obcych ludzi…
Dodać
też trzeba, a miało to mse mnóstwo razy, że w wyniku wlepionych we mnie, non
stop i wszędzie, ślepi, w tym z powodu do tego urazu, wstrętu, że gdy
popełniłem jakąś drobną gafę, to obserwatorzy wybuchali szyderczym i głośnym
śmiechem, który w dodatku, oprócz, że był całkowicie nie współmierny, nawet w
ogóle nie było do niego powodu, trwał nie naturalnie długo, co niekiedy
powodowało popełnienie kolejnej gafy, z wiadomymi skutkami... A przecież ja z
tymi debilami, psycholami nie chciałem mieć, w tym wzrokowo, żadnego, ani przez
sekundę, ani nawet raz w życiu do czynienia!; absolutnie nie interesowałem się
nimi –ani słowem, ani gestem ani czynem nic im nie zrobiłem, ani nie dałem
powodu do interesowania się mną (wręcz przeciwnie – schodzę z widoku, unikam
wykazywania inicjatywy, aktywności)! Mimo to ślepia są zawsze we mnie wlepione,
a mordy gotowe do wydawania obraźliwych, upokarzających dźwięków, to tylko
kwestia wyczekania, wywołania do tego pretekstu (bo to przecież ofiara jest
winna)... Spierdalać pojeby, won gnoje, wypierdalać debile, precz psychole ode
mnie i innych!!
Pobyt
w RFN.
Podczas 2 letniego pobytu w RFN (ucieczki-odpoczynku
od sąsiadek-psychopatek z Szczecina, gdy mieszkałem na ul. B. Krzywoustego
67/12, miałem, wymuszoną okolicznościami, przyjemność poznać Marcina P. podczas
pobytu w Monachium. Bardzo szybko się mną zajął, tzn. nieustannym powtarzactwem
wymyślonego na mnie przezwiska, oraz w kółko imienia i nazwiska: „A co nie mogę mówić jak się nazywasz?! PIOTRRR!
KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁO... (chyyy)! PIOTRRR!
KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁODYYYŃSKI!, PIOTRRR! KOŁO... (chyyy)! PIOTRRR...” Żadne prośby, perswazje,
kłótnie nic nie dawały! A ponieważ od miesięcy nie miałem pracy, a on ją
oferował, więc musiałem ponosić skutki przebywania z nim (uraz do przezwiska,
tej nazwy, mam do tej pory, jak ją usłyszę, to mi się wszystko przypomina,
oczywiście unikam używania tego słowa. Podobnie jest z moim imieniem (...))...
Praca
przy budowie hali magazynowej w Błoniach (woj. mazowieckie)(od września do grudnia
2003 r.)/Gwizdacze i powtarzacze/uwrażliwiacze, okaleczający psychicznie!!
Podczas
pracy w tym msu, zainteresowali się mną kolejni psychopaci. 2 zajmowało się
przez 2 miesiące, po kilkanaście razy codziennie powtarzactwem durnego,
irytującego pytania, w wymienianiem zdrobniałej formy mojego imienia, i jawnym
cieszeniem się z mojego zdenerwowania. A 3 gwizdaniem (gdy poprosiłem Czarka (miał
wtedy około 22 lata, szczupły, wysoki, miał też samochód: srebrny renault, nr
rejestr. zaczynał się od WND, mieszka w Nowym Dworze, lub okolicy) o nie gwizdanie
w mojej obecności, to opowiedział o tym innym, a efekt był taki, że zamiast
jednego gwizdacza, było już 3 głównych (bo pojawili się też dorywczy)) i
zagwizdami na mój widok, 2 szczególnie wytrwale (Jeden, o imieniu Tomasz*, wysoki,
dobrze zbudowany, włosy blond, miał wtedy około 23 lata, samochód: małego fiata
o ne rejestracyjnym: WPL M214, mieszka chyba w miejscowości Drobin lub okolicy
(powiat płocki, woj., mazowieckie), drugi, o imieniu Artur (miał wtedy dwadzieścia
kilka lat, średniego wzrostu, mocnej, krępej budowy, mieszka gdzieś pod Nowym
Dworem), złośliwie, bezwzględnie.
Zarówno
w jednym jak i w drugim wypadku udawania przez pierwszy miesiąc, że to mnie nie
denerwuje, nie szkodzi mi, nic nie dawało, podobnie jak prośby, perswazje,
kłótnie, by przestali, zostawili mnie w spokoju!
Efektem
były problemy neurologiczne, miałem jeszcze przez rok czasu, po zwolnieniu się-ucieczce
z tej pracy, omamy słuchowe (niekiedy jeszcze i teraz je mam), i wystarczyło,
że sobie to, co przeszedłem przypomniałem, czy ktoś gwizdnął, a zaczynała boleć
mnie głowa, i wszystko sobie przypominałem! Mam, też do tej pory ciężki uraz do
wymieniania mojego imienia, gwizdania! By wyrazić co do nich czuję, ujmę to
tak: jeśli prokurator krajowy zwolniłby mnie z odpowiedzialności za czyny
względem tych osobników, to wziąłbym pręt zbrojeniowy, tak ze
Niestety
muszę ograniczyć się do wyrażenia tego, co czuję, swojego bólu, strat w tej
formie: WY ZAJEBANY SKURWYSYNY, KANALIE, BESTIE!!!
Do tego trzeba dodać codzienne oglądanie mnie,
wlepione we mnie, wodzące za mną chore, wyrażające patologię, tępotę,
złośliwość ślepia, nikczemnie cieszące się ryje, wyrażające niedorozwój, brak
prospołecznych cech, degenerację, radość z czynienia krzywdy, tego skutków! Degeneratów
nikotyno- i alkoholowych, złośliwe częstowanie mnie trucizna nikotynową, codzienne
powtarzactwo: niemal za każdym razem, gdy przechodziłem obok nich musiałem
słuchać: „Jak żyjesz PioTRUUUŚŚŚ!!(hyyy)”; codzienne denerwowanie, stresowanie;
nękanie, dręczenie; psychiczne okaleczanie, uwrażliwianie!
Gdy
poprosiłem majstra, by ściszył radio, to zaczął specjalnie poogłaszać głośnik
radia w samochodzie, oraz zostawiał otwarte drzwi, a następnie sobie gdzieś
szedł...
*1
Tomasz. Osobnik ten przez 2 miesiące (aż do ostatniego dnia, a była to wigilia)
naszej wspólnej pracy dręczył mnie psychiczne. Czerpie on nie ukrywaną
przyjemność z takiego postępowania; karmi swój psychopatyczny umysł złymi
uczynkami! Robił to tak długo, aż znerwicowany, z urazami i kłopotami zdrowotnymi
zrezygnowałem z pracy (żebym to zrobił mówił to wielokrotnie)!! W efekcie w środku
zimy, w grudniu, zostałem bez środków do życia!!
Oprócz
gwizdania przy mnie, w tym znienacka na palcach, zajmował się też
uwrażliwianiem mnie na moje imię (żeby proces odbywał się bardziej
wszechstronnie, w raz 2 innymi powtarzaczami-uwrażliwiaczami). Gdy przechodziłem
obok niego, zwracał się do mnie: „CO... PIOTRRR(!!)” (hyyy) Ani brak mojej
reakcji przez pierwsze tygodnie, ani próby obrócenia tego w żart, ani
wyjaśnienia, perswazje, ani scysje („Przecież ja ci nic nie robię... PIOTRRR(!!)(hyyy)!”
Dlaczego, PIOTRRR!!” (hyyy)), ani kłótnie, ani moje ostre riposty NIC NIE
DAWAŁY! Jak dowiedział się, że nie znoszę radia, to zaczął je pogłaśniać, gdy
tylko byłem w pobliżu!
I
tak przez 2 ostatnie miesiące mojej pracy!
Kończąc
naszą dyskusję o religijności.
Ja
dzielę ludzi na dobrych i złych, mądrych i głupich, pożytecznych i szkodliwych.
Organizacje religijne uczą innych podziałów. W życiu zaznałem b. wiele, w tym
bestialstwa, zła, a czyniły mi to osoby manifestujące religijność(no bo
przecież im ksiądz (- niezgodnie z biblią -) odpuści grzechy, wystarczy tylko
zapłacić...). To, że obecnie funkcyjni członkowie katolickiej organizacji
religijnej już nie mordują i nie torturują nieposłusznych im ludzi i nie grabią
podczas wojennych najazdów zwanych ewangelizacją, czy nawracaniem..., to
zasługa ich przeciwników, zwanych bluźniercami, heretykami, itp., a obecnie
ateistami. Aczkolwiek są osobnicy, którzy, jeśli tylko mają okazję, to dalej
się znęcają nad takimi osobami...
PS
Mnie absolutnie nie trzeba jeszcze bardziej
zniechęcać do tej religii, organizacji...!!
Więcej:
http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html
*2
Artur. Potrafił zagwizdywać, nawet gdy zaczynałem sikać!
Ty
hory, znęcający się gnoju, TO TY MASZ SIĘ LECZYĆ, a nie twoja ofiara!!
Jego
ojciec to, oprócz tego że dorywczy... gwizdacz, to jeszcze specjalista od
bezpośredniego psucia atmosfery intrygami, kłamstwami w pracy (to, że ktoś ma
zapał i ciężko pracuje wywołuje u niego zawiść i agresję. „Podpierający się łopatą,
bądź łażący po budowie leń!” – To opinia majstra...).
„IDŹ
W PIZDU!!! WEŹ SIĘ ZA ROBOTĘ! PRZESTAŃ SIĘ OPIERDALAĆ!!” – słuchałem od jego
ojca, największego lenia i łazika na budowie. Wielokrotnie, tym bardziej, gdy
poinformowałem, iż nie życzę sobie takich odzywek do mnie (to dla takiego
osobnika oznacza, iż trzeba tak mówić przy każdej okazji (przy okazji synalek
będzie miał odpowiedni wzorzec...)). To nie ja otrzymałem przydomek „leniwców”,
jak mówił majster. Takich leni, rzeczywiście, jeszcze nigdy nie spotkałem. Ale
nie wtrącałem się (jaką ja zyskałem opinię, proszę się spytać majstra i
kierownika).
Ci
osobnicy tak się odwdzięczają za to, że gdy oni się opierdalają (opierając się
o łopatę, że majster mówił, żeby uważali jak im się złamie (żeby się nie
przewrócili)...), to ktoś inny za nich robi...
Oczywiście
nie byli ani pierwszymi ani ostatnimi (oryginalni) osobnikami, którzy
wykorzystali powtarzactwo m.in. mojego imienia, gwizdanie do dręczenia mnie...
29. ULOTKA
UŚWIADAMIAJĄCO-OBRONNA PRZED-, DLA WYPYTYWACZY, PRZEDSTAWIACZY…
http://www.wolnyswiat.pl/29h1.html
Już
sam fakt, że tacy osobnicy, interesowali się mną był źródłem stresu. Kolejnym
stres, źródło irytacji, to widok ich wykrzywionych grymasem tryumfu,
nikczemności
mord, wlepionych we mnie ich pałających ślepi!
W
efekcie czułem się i wyglądałem jakbym przechodził najsilniejsze stadium grypy!
Oczywiście
unikałem ich, na ile mogłem, starałem jak najdalej od nich, osobno pracować!
PS
MAM DO was RETORYCZNE PYTANIE: Czy komukolwiek
innemu też robiliście coś takiego...
Normalny
człowiek dąży do tego, by mieć wokół życzliwych ludzi, m.in. przyjemną
atmosferę w pracy, zyskiwać sympatię itp.
Co
do powyższego opisu.
Zastanówcie
się, kogo spotkała krzywda, jak długo znęcaliście się nad człowiekiem, który w
niczym wam nie zawinił...!!
To
wy macie się leczyć, a nie wasze ofiary!
Zastanówcie
się, do kogo i o co powinniście mieć ewentualne pretensje, czy was czy mnie
spotkała z waszej strony krzywda, i czego ewentualnie ponosicie konsekwencje...
A czy to, że wasze postępowania opisałem, to wam pomoże czy zaszkodzi zależy, w
dalszej perspektywie, od was. Czy będzie to coś głębszego, refleksja, czy tylko
strach przed czynieniem krzywdy. Może dojdziecie do wniosku, że lepiej zyskiwać
przyjaciół niż wrogów... To, jak się potoczy dalej wasze życie zależy od was.
Jest to szansa wejścia na pozytywną drogę życia. To może być okazja do
zmobilizowania się, pracy nad sobą, by zamiast atakować ludzi, i zyskiwać w ten
sposób wrogów, robiąc im krzywdę, spróbować zyskiwać przyjaciół ludzi
wdzięcznych, życzliwych, by tak więcej nie postępować, a przynajmniej dać
spokojnie innym pracować, żyć.
Wiem,
że wolelibyście, by to nie ujrzało światła dziennego. Na drugi raz róbcie rzeczy,
których nie będziecie się wstydzić, i bać się, że inni się o tym dowiedzą.
Wy
przez 2 miesiące nie darowaliście mi ani jednego dnia, bym miał spokój, mógł
normalnie pracować
Pojeb
i ptak.../Mieszkanie w pustostanie w Warszawie
Oczywiście
byłoby to jakaś anomalia, gdyby w okolicy nie mieszkał aktywny pojeb... Otóż
jakieś debiliszcze regularnie, przy otwartym oknie, imituje dźwięk, jaki
emitują rozregulowane hamulce samochodu, na co jakiś ptak go naśladuje (wówczas
słychać jego wyrażający zadowolenie debilny rechot)... I tak sobie się
zabawiają co jakiś czas (jak debila akurat nie ma w domu, to wyuczony ptak sam
naśladuje samochód, który właśnie przeraźliwie zahamował)...
Do
kompletu, rury w piwnicy, w której śpię, wydają bardzo przenikliwe, o bardzo
niskiej częstotliwości dźwięki (może też i infradźwięki) – nie sposób ich nie
słyszeć, nic nie daje zasłanianie czymkolwiek uszu, i tak dzień i noc
buczenie-świdrowanie (świadome pobudki po kilkanaście razy w nocy, podobnie
przewracanie się na wszystkie strony)!! A gdy zaczyna i kończy się sezon
grzewczy, to dochodzi jeszcze wizg zaworu, słyszalny kilkanaście metrów od
budynku, mimo miejskiego hałasu, w tym pobliskiej ulicy... Nie miałem, nie mam
i nie wiem czy kiedykolwiek będą miał spokój zarówno w nocy jak i w dzień?
Wcześniej
prze kilka lat po kilka miesięcy z rzędu musiałem m.in. i ja słuchać po parę godzin
dziennie jakiś stuków. Pod koniec 2010 roku stuki mają mse nawet do godz.
20-tej wieczorem, w tym niekiedy i w soboty (na początku może niektórzy
mieszkańcy przybijali boazerię, ale teraz stuka szewc albo stolarz, który
zrobił sobie warsztat w piwnicy?!...)!
Od
kilku lat, nieregularnie ktoś niezwykle głośno-przenikliwie wydaje na palcach
zagwizd między godz. 2-4. w nocy. Niestety nie udało mi się ustalić z za której
ściany to ma mse, a są 3 możliwości. Skutkiem tego są b. silne stresy, ciężki i
ciągle pogłębiany uraz, lęki, setki nieprzespanych nocy-oczekiwania, pobudek i
już nie spania.
Od
stycznia 2013 roku ktoś zainstalował jakieś urządzenie przy/na przylegającej
ścianie, które co kilka minut, przez kilka-kilkanaście sekund wydaje dźwięki,
jak mała wiertaka podczas wiercenia dziury w ścianie – i tak 24 godziny na
dobę... Na szczęcie po około miesiącu koszmar się skończył.
04.2013
r.
Od
2-3 lat jestem (i tysiące innych mieszkańców) szczególnie często budzony w nocy
rykiem sygnalizacji jakiegoś/iś pojazdów z sygnalizacją dźwiękową, w dodatku
często ten pojazd/y włącza/ją sygnalizację właśnie na czas przejazdu pod
pustostanem, w którym mieszkam...
04.2013
r.
Przy
ul. Miedzianej jest sklep spożywczy Społem. Robię tam zakupy od 2003 roku.
Gdy
w pierwszym roku poprosiłem pracującą tam starszą ekspedientkę, by nie muczała,
to po latach zaczęły, incydentalnie, muczeć przy mnie i inne ekspedientki. A
gdy unikałem zarażonej i kaszlącej ekspedientki (gdy kaszlała przy mnie to
wdychałem powietrze przez czapkę), to inne zaczęły, incydentalnie, kaszleć przy
mnie... Te zachowania zaczęły naśladować także ekspedientki w drugim sklepie
Społem (przy skrzyżowaniu ul. Żelaznej z ul. Twardą)...
Do
tego od 2003 roku mam z powodu zakażenia bakterią czy/i wirusem, grzybem (a
może taką mieszanką) zatykany nos wydzieliną ropną i psedostrupem, w tym w
nocy, co powoduje pobudki i konieczność jego oczyszczania (zrobiłem badania, i
brałem maść z antybiotykiem, stosowałem także maść przeciwgrzybiczną,
smarowałem miodem, propolisem, przepłukiwałem wodą utlenioną – pozytywne efekty
były tylko na czas stosowania). I jakby tego było mało mam przemieszczoną (po
pobiciu) przegrodę nosa, co zmniejszyło prześwit w jednej komorze o około 80%,
więc i z tego powodu się duszę, cierpię z powodu niedotlenienia.
ITP.,
ITD. …
Pytacie
się, jak to jest, że jeszcze żyję? Otóż od około 23 roku życia nie biorę
udziału w żadnych imprezach (w tym sylwestrowych), nie chodzę na dyskoteki, nie
mam bliższych znajomych/unikam potencjalnych zagrożeń.
PS
Jak
się okazuje bezwzględna psychopatia dotyczy również zwierząt.
BESTIA
Po
wyprowadzce-ucieczce z budowy w Błoniach (po drodze ponownie wylądowałem u
pracodawcy zajmującego się produkcją garmażeryjną, skąd się
wyprowadziłem-uciekłem), zamieszkałem w kontenerze na działkach w Warszawie,
przed Piasecznem. Było to w kwietniu. Na początku maja pierwszy raz usłyszałem
zestaw świergotu ptaka (wielkości nieco większej od szpaka, czarne pióra,
długi, szpiczasty, w żółtym kolorze dziób). Właściwie pierwszy tysiąc, ale nie
ostatni... I zaczęło się: dzień i noc ptasi jazgot (kiedy on jadł, spał??). Noto
zacząłem próbować się bronić. Najpierw kamieniami. Efekt odwrotny od
oczekiwanego: zaczął hałasować bliżej mnie... No to dołączyłem rzucanie połówkami
cegieł: najpierw cegły stromą parabolą w górę, a następnie garściami kamienie
prosto w mse, gdzie przypuszczalnie jest cel. Efekt jeszcze gorszy: zmniejszył
dystans z początkowych
Wyjaśniło
się, kiedy śpi i je, w tedy, kiedy uciekałem z działki na miasto (poza tym
musiałem z czegoś żyć, więc zająłem się ponownie zbieractwem, ale po pewnym
czasie z tego zrezygnowałem i zająłem się handlowaniem owocami i warzywami).
Kiedy przychodziłem, po pracy, z drugiej strony, bo przekonałem się, że przy
typowej trasie mojego powrotu czeka na mnie przy ścieżce, było kilkadziesiąt
minut ciszy, póki mnie nie zobaczył czy nie usłyszał... I tak do początku lipca
(może jednak zdechł z głodu, niewyspania, wycieńczenia albo przepukliny gardła)...
Jeszcze trochę, i by mnie zabił (nie wspominając, co ja bym zrobił z nim, gdyby
udało mi się go dorwać...)!
Proszę
zwrócić uwagę na fakt, że ten ptak wolał zginąć, a mógł na kilka sposobów, niż
zostawić mnie w spokoju, zająć się swoimi sprawami! Podobnie ma się sytuacja z
niektórymi ludźmi...
Refren
doszczekiwał dorywczo pies z sąsiedniej posesji: „A-Hału!!, A-Hału!!, A-Hału!!,
A-Hału!!, A-Hału!!, A-Ha...” (był bardzo zdolny – potrafił jednocześnie
wyszczekiwać: „A” i „H”...)... A w nocy, a właściwie całą noc za chór robiły
psy z dalszych posesji...
Podobnie
złośliwe, jak ten ptak, potrafią być psy, a ich hałasy, łącznie, miliony
odsłuchanych szczęknięć towarzyszyły mi przez większą część życia, w tym i w
pustostanie, w którym obecnie mieszkam (też zdolny pieseczek – wirtuoz:
„Aaałułułuuuuuuuuu!!! Aaałułułuuuuuuuuu!!! Aaału...” – To w wolnym czasie, bo
był regularnie prowokowany do szczekania przez psycholi-gwizdaczy. (Na
początku, przez pierwszy rok mieszkał ze mną w budynku m.in. jeszcze inny
bezdomny, wówczas jacyś... nastoletni chłopcy wchodzili na podwórko i robili
zagwizdy, by go (i przy okazji setki innych ludzi) denerwować, prowokować do
wyjścia, przeganiania ich (bawiło ich wyprowadzanie go z równowagi)... Na
szczęście w 2009 roku mieszkańcy sąsiedniej posesji wyprowadzili się z tymi
psami).
A
skoro mowa o psach. To m.in. widziałem psa, który się wyspecjalizował w
gryzieniu, kąsaniu innych, gdy kopulują, albo mają kaganiec (kiedyś tak się
jednego uczepił zębami, że ten biedak ciągnął go po trawie kilka metrów...)...
CZYJE DOBRO JEST
WAŻNIEJSZE (JAKOŚCIOWO I ILOŚCIOWO), KOGO MAMY CHRONIĆ?!
CZY POWINNIŚMY ZEZWALAĆ
LUDZIOM CHORYM PSYCHICZNIE, PSYCHOPATYCZNYM, SCHOROWANYM, ODRAŻAJĄCYM,
NIEUŻYTECZNYM, STANOWIĄCYM UŁAMEK SPOŁECZEŃSTWA, W DODATKU UTRZYMYWANYCH
KOSZTEM POZOSTAŁYCH, NA OKALECZANIE PSYCHICZNE, UNIESZCZĘŚLIWIANIE, POGRĄŻANIE
TYSIĘCY POZOSTAŁYCH PRZEDSTAWICIELI SPOŁECZEŃSTWA (W TYM WRAŻLIWCÓW), LUDZI
POŻYTECZNYCH (CZY MAMY PRAWO NIE OGLĄDAĆ TEGO, CO NAM NIE ODPOWIADA; DO OCHRONY
SWOICH WALORÓW, SWOJEGO ZDROWIA PSYCHICZNEGO, KOMFORTU ŻYCIA; NIE POGRĄŻAĆ
SIĘ;)?!
Podam „tylko” 2 przykłady
osobistych przeżyć w tym temacie (a trzeba dodać, iż psychopaci, ludzie
odrażający często szukają i atakują, w tym niekiedy wyłącznie, wrażliwców, do
których i ja należę, by ich uwrażliwić, okaleczyć; uszkodzić im psychikę) jeśli
chodzi o osoby odrażające, eksponujące swoją deformację, niedorozwój, chorobę
psychiczną, psychopactwo, dążące też do nawiązania kontaktu wzrokowego. Otóż, jeszcze
za czasów tzw. komuny, często przyjeżdżałem do Wrocławia, i wówczas chodziłem
na zakupy do Domu Towarowego. Otóż któregoś razu wchodząc do środka usłyszałem
nieartykułowalny ryk i w tym momencie jakieś siedzące na posadzce,
niedorozwinięte, chore psychicznie, z strasznie zdeformowaną twarzą, i z jednym
ocalałym okiem, zdeformowanym ciałem, około 40 letnie monstrum chciało mnie
złapać za nogę (tak naprawdę to bardzo realistycznie udawał), a
następnie b. głośno klasnęło, strasznie się z mojego przerażenia i odrazy
ciesząc! Mimo, iż byłem wówczas młodzieńcem, byłem bliski zawału. Najbliższe
kilka dni dochodziłem do siebie. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie w ciągu
kilku lat – zawsze, za każdym razem byłem atakowany przez tego osobnika, co
sprawiało mu ogromną, nieukrywaną przyjemność.
Drugi przykład to około 22
letnie niedorozwinięte, chore psychicznie monstrum (z deformowaną twarzą; nawet
Frankenstein by się go przestraszył) chodzące w towarzystwie, w podobnym wieku,
dziewczyny po Warszawie. Otóż, gdy tylko mnie zobaczy (a prawie zawsze on mnie
pierwszy. Nigdy też nie zauważyłem by zainteresował się kimkolwiek innym)
wydaje nieartykułowalny, przeraźliwy skowyt, co powoduje, iż odruchowo się
oglądam-przyglądam, dochodzi też do kontaktu wzrokowego. I tak mam parę
dzionków z głowy.
Ilu ludziom przez swoje
całe życie te monstra-kreatury zrobiły, robią krzywdę, będąc w dodatku na ich
(na rencie) współutrzymaniu?!
Napiszę szczerze, iż gdyby
nie przewidziane prawem konsekwencje, już dawno zabiłbym obydwóch (a byli
jeszcze i inni kandydaci-, psychopaci)...
Kolejny
przykład to około 40 letni schizofrenik (chudy, zawsze ubrany na czaro), który
chodzi pod prąd, a gdy ktoś znajdzie się na jego drodze, to przyspiesza... (a
jak może się czuć człowiek, na którego pędzi chory psychicznie/, umysłowo –
schizofrenik...)(oczywiście zawsze MNIE zauważa, gapi się na mnie takim
wzrokiem, że serce mi do gardła podchodzi!, najczęściej dąży do kontaktu
wzrokowego (b. przyjemne…) swoim zachowaniem (również b. przyjemne…), bym czuł
lęk, czuł się nękany, zastraszony, miał o kim, o czym myśleć, bym przechodził
traumę, miał odpowiednie projekcje co do następnych podobnych sytuacji, zaczął
lękliwie rozglądać (chyba odwrócę sytuację, i to on zacznie się mnie bać...)...
PS
Mam prośbę, do co silniejszych mężczyzn. Proszę nauczyć tego osobnika jak się
normalnie chodzi (np. z byka go).... A jak pragnie zwracać na siebie negatywną
uwagę, to niech ponosi tego negatywne konsekwencje...
MOJE
MIESZKANIE W GRODKOWIE (woj. opolskie) NA UL. GRUNWALDZKIEJ 2/1 (mieszkałem od (około)
1991 do 1993 r.)/PIEKŁO!!!
Po 2 latach udało mi się zamienić mieszkanie, i w związku
z tym przeprowadziłem się z Brzegu do Grodkowa (zamieniłem mieszkanie w starym
budownictwie, z wspólną toaletą na klatce schodowej, piecem na węgiel, na
komfortowe mieszkanie jednopokojowe: centralne ogrzewanie, wszędzie okna w tym
przedpokoju, łazience, balkon).
Prze pierwsze 3 miesiące było w porządku. Ale zaczęło się
to zmieniać po wizycie około sześćdziesięciokilkuletniej sąsiadki mieszkającej
w mieszkaniu nade mną (podobno przygłuchą; miała aparat słuchowy, ale jak się
okazało do nieco szerszego zastosowania, bądź był to efekt współpracy kolejnej
osoby/osób... No, ale nie uprzedzajmy faktów)(miała ochotę na odwiedziny u
mnie, lecz nie wpuściłem jej, tylko wymieniliśmy kilka, jak to sąsiedzi, zdań).
Pierwszym sygnałem było coraz częstsze kapanie wody na spodek położony na
podłodze u niej w mieszkaniu. Następnie ustawiła zawór wodny i zaczęła otwierać
kran, puszczać wodę tak, by rury buczały i telepotały się, a następnie
dodatkowo gwałtownie wylewała wiadrami wodę do zlewu, by huczała przepływając
przez rurę kanalizacyjną, gdy przebywałem w kuchni. Potem zaczęła jekać, czkać,
ikać, beczeć przy róże kanalizacyjnej (doskonała słyszalność), przystawać na
czymś, co powodowało klapnięcie w podłogę – gdy byłem w swojej kuchni. Doszło
też stukanie w rurę z gazem w przedpokoju, za każdym razem, gdy obok niej
przechodziłem. Zaczęła też, za każdym razem gdy wszedłem do łazienki głośno
spłukiwać wodę w misce ustępowej i gwałtownie wlewać do niej wodę z wiadra.
Zaczęły się koszmary senne, niezwykle realistyczne:
wierzyłem podczas nich, że jakaś stara, straszna kobieta je mi łyżką mózg i
własne ekskrementy, itp. Po jakimś czasie zacząłem się budzić w nocy i...
okazało się, że ta kobieta, sąsiadka z góry wydawała niezwykle realistyczne, upiorne,
przeraźliwe dźwięki przez całą noc przy rurach od centralnego ogrzewania (czekała
aż zasnę, i dopiero wtedy zaczynała wyć, syczeć, zawodzić itp.). Następnie
doszło kaszlenie przy rurach – budzenie tym dźwiękiem po kilkanaście,
kilkadziesiąt razy w ciągu nocy. Potem, gdy mnie ciężko uwrażliwiła na dźwięk
kaszlu, doprowadziła mnie do nerwicy: miałem mimowolne podrzuty klatki
piersiowej podczas nie tylko jej kaszlu, jakbym sam kaszlał, ale również przed
snem, wciągu nocy, podczas koszmarów, zaczęła kaszleć przy rurach także w
dzień.
Zacząłem „spać”... w kuchni, przedpokoju, łazience. Ale
ona również... W kolejnym etapie psychicznego znęcania się nade mną zaczęła
dodatkowo chodzić, równolegle nade mną, za mną w swoim mieszkaniu, bo
próbowałem znaleźć spokojne mse, zacząłem przed nią uciekać, i wszędzie gdzie
byłem, odpowiednio hałasowała. Doszło do tego, że przez całe miesiące nie było
nawet 15 minut spokoju, ani w dzień, ani w nocy!!! Zacząłem więc maksymalnie
unikać przebywania w domu: m.in. jadłem w piwnicy (po jakimś czasie
zorientowała się i zaczęła stukać w rurę od gazu i wtedy. Podobnie gdy
wchodziłem i wychodziłem z budynku (rura jest poprowadzona w środku, przy
wejściu do budynku)), a od wiosny do jesieni często spałem na dworze bądź, w
otwartym całą noc ratuszu na ostatnim piętrze (gdy woźny rano wchodził schodami
z jednej strony, ja schodziłem schodami z drugiej)(brałem śpiwory).
Po jakimś czasie zaczęła czasami na kilka godzin
wychodzić, ale wówczas ktoś u niej w mieszkaniu zostawał i stukał za każdym
razem w rurę z gazem w przedpokoju, gdy obok niej przechodziłem, a gdy dłuższy
czas nie przechodziłem to też ktoś w nią stukał, oraz stosował inne prowokacje.
Pod koniec tego wszystkiego zacząłem się aktywnie, a z
braku efektów coraz intensywniej próbować bronić: stukałem w sufit, by nie spała/li
w dzień, a by zniechęcić do podsłuchiwania przy rurach, czy i gdzie jestem,
umieściłem na nich puszki, a nad nimi kroplówki, by skapywała z nich do puszek
woda. Gdy byłem zmuszony wyjść, to co jakiś czas robiłem jej/im pobudki w ciągu
dnia rzucając kamieniem w ścianę. Wszystko na nic!
Dopiero gdy umieściłem głośniczki podłączone do
telewizora przy rurach, i gdy przebywałem w mieszkaniu to włączałem telewizor,
osiągnąłem częściowe efekty – gdyż było trudniej podsłuchiwać, dręczyć mnie.
Wtedy ten potwór/ktoś w jej imieniu podał mnie... do sądu
w Nysie. Sprawę przegrałem – według sądu to ja byłem agresorem, a ta kreatura/y
ofiarą/ami (na szczęśćcie wkrótce udało mi się znaleźć osoby chętne do zamiany.
Ale koszmar się nie skończył, tylko przemieścił za mną w nowe mse (ale o rząd
wielkości na mniejszą skalę. Ale o tym w następnej części)).
Potem zaczęli do niej dołączać kolejni dręczyciele:
- palacze z kotłowni (w piwnicy, z drugiej strony budynku
była kotłownia) zaczęli „rąbać” drzwiami (mieszkanie mieści się na I piętrze,
nad drzwiami wejściowymi do budynku), jeden zaczął dodatkowo kopać w uszkodzoną
kratownicę do czyszczenia butów – conocne, dodatkowe pobudki, stresy!
- pracownicy pobliskiego zakładu obuwniczego zaczęli kaszleć
pod moimi oknami rano (dodatkowe pobudki), gdy szli do pracy i po południu, gdy
wracali!
- dołączyły też do tej grupy dzieci niektórych sąsiadów, jedna
dziewczynka zajęła się powtarzactwem i trzaskała drzwiami sąsiedniej klatki, by
zirytowany pies (wilczur) ujadał, a chłopak robić w tym celu zagwizd, oraz i
inne rzeczy!!
- do tego zdarzały się nieprzyjemne zachowania na mieście!
Postanowiłem dowiedzieć się, kto zostaje w mieszkaniu
bestii, gdy ona wychodzi.
Dopiero po dłuższym okresie czatowania w pobliskiej
bramie, zobaczyłem matkę sąsiadki z naprzeciwka (Marioli P., wówczas dwudziestoparoletnia
kobieta mieszkająca z mężczyzną i 2. dzieci, chłopców) jak pomaga zejść
kobiecie schodami, w wieku ok. 40 lat, czarne włosy, mocniejszej czy nieco
tęższej budowy ciała (najwyraźniej podsłuchiwanie przy rurach, słuchanie
godzinami, dniami, tygodniami kapania wody do puszek nie służy zdrowiu...).
EFEKT DLA MNIE TEGO WSZYSTKIEGO BYŁ STRASZNY, CZEGO
OBJAWEM BYŁY KŁOPOTY ZE ZDROWIEM, STANEM PSYCHIKI.
Miałem kłopoty z ogniskową oczu (jakbym miał założone
okulary, a ich nie potrzebuję). Bywały dni, że nie potrafiłem ustalić, czy
spotkaną osobę znam czy nie (udawałem że jej nie zauważyłem, i czekałem czy
mnie pozdrowi czy nie, jeśli tak to ją naśladowałem: dzień dobry/cześć).
Doszedł kłopot z nogą, którą zacząłem zahaczać o krawężnik, gdy wchodziłem na
chodnik. Niekiedy nie rozpoznawałem swojej twarzy w lustrze – tak zmieniły ją
przejścia! Kilka razy poczułem jakby mnie trzepnął prąd silniejszy niż z
gniazdka, również kilka razy poczułem napięcie mięśni, jakby były ze stali,
przy kręgach (to chyba wtedy dochodziło do przemieszczania się kręgów w
kręgosłupie. Kręgi mam poprzemieszczane do tej pory!). Były i inne
objawy-problemy.
Po kilku miesiącach tego koszmaru zacząłem zamieszczać
ogłoszenia, że zamienię komfortowe mieszkanie 1-pokojowe na jakiekolwiek w
dużym mieście, w gazetach (byłem pewnie jednym z bardziej znanych klientów m.in.
redakcji gazety „Kontakt” – co tydzień ogłoszenie, i tak przez 1,5 roku), na
słupach w Grodkowie.
Po pewnym czasie otrzymywałem propozycję zamiany mojego
mieszkania na jakąś ruderę w starym budownictwie w Grodkowie
WYJAŚNIENIE DO OSOBNIKÓW ZA TYM STOJĄCYCH (jeśli mieli w
opisanej sytuacji udział; mających chrapkę na moje mieszkanie).
Otóż wyjaśniam: moim celem było WYPROWADZENIE SIĘ Z
GRODKOWA (w tym za waszą sprawą)!!! Zamiana na gorsze lokum zniweczyłoby ten
zamiar. Więc było ABSOLUTNIE WYKLUCZONE (nie było na to ABSOLUTNIE ŻADNEJ
SZANSY)!!!
NIE WIEM KTO ZA TYM STAŁ.
Czy moja psychopatyczna, debilna matka, czy chodziło
tylko o zamianę mieszkania, lub głównie miała takie potrzeby opisana bestia,
bądź była to kombinacja tych powodów.
Co bym zrobił z tym potworem, osobniakami za tym
stojącymi Państwo się domyślacie (obdzieranie ze skóry żywcem byłoby co najwyżej
na deser)...
OCZYWIŚCIE - STANDARDOWO - BYŁEM TEŻ NAPASTOWANY WZROKOWO
(chyba dotarła tam też fama o mnie jako o „zboczeńcu”)
M.in. przez sąsiadkę z naprzeciwka przez wizjer, z okna, w
niektórych sklepach nie mogłem zrobić jak zwykły człowiek zakupów, bo to dziw
nad dziwy, wybryk natury przyszedł, sensacja, cyrkowiec wszedł i zaraz zacznie
sztuczki pokazywać... Syn sprzedawczyni w pobliskim sklepie rybnym potrafił,
jak automatyczna kamera, przez kilkadziesiąt minut wodzić i wlepiać we mnie
swoje wyrażające nierozumienie, napastliwe ślepia. A jak starałem się zejść z
linii jego wzroku, to on również się przesuwał, by dalej mnie napastować,
irytować, uwrażliwiać, i komentował to kolegom, jaki to ja jest jebnięty,
pierdolnięty, pojebany itp…
SZCZECIN
-
MOJE MIESZKANIE NA UL. B. KRZYWOUSTEGO 67/12 (mieszkałem od ok. 1994 do ok.
1998 r.)
Dzień prze moją przeprowadzką z Grodkowa do Szczecina
sąsiedzi z naprzeciwka, młode małżeństwo, pojechało gdzieś (małym fiatem, w
kolorze niebieskim)(a przeczucie mówiło mi, że... do Szczecina).
PRZYWITANIE...
Pierwszy dzień mojego zamieszkiwania w Szczecinie zaczął
się od... kaszlu sąsiadów (mieszkających na wyższych piętrach) pod moimi oknami
(mieszkanie jest na parterze). Potem jeszcze powtórzyło się to raz czy dwa, i
dali mi spokój. Ale nie sąsiadka z naprzeciwka, po przekątnej (Bożena,
dwudziestoparoletnia kobieta mieszkająca z mężczyzną). No i zaczęło się: kaszel
pod moimi drzwiami, rąbnięcie drzwiami od klatki (jej mąż jeszcze uderzał nimi
w „moją” ścianę)(jedno i drugie wymagało sporo siły), kaszel pod oknami po
jednej stronie mojego mieszkania, kaszel pod oknami z drugiej strony mojego mieszkania,
spacer z psem po podwórku, następnie powrót i... kaszel z jednej strony pod
moimi oknami, kaszel z drugiej strony pod moimi oknami, rąbnięcie drzwiami od
klatki, kaszel pod moimi drzwiami. No i oczywiście - standardowo - obserwowanie
mnie przez wizjer, gdy wychodziłem i wtedy jeszcze kaszel w swoje drzwi. Do
tego nocne pobudki kaszlem po otworzeniu drzwi klatki. A gdy założyli nam
domofony to domofonem (uniemożliwiłem jej to instalując wyłącznik w swoim
domofonie, którym wyłączałem go na noc). A jak poszedłem do piwnicy, to
otwierała okno w swoim mieszkaniu nad moją piwnicą i kaszlała również przez
okno.
Czasami dołączała też do niej sąsiadka z naprzeciwka
kaszląc w swoim oknie, gdy wchodziłem lub wychodziłem i czasami sąsiedzi z
budynku naprzeciwko. A przez kilka miesięcy robiła to też sprzątaczka: najpierw
przed godziną 6 rano budziła mnie kaszlem pod moimi oknami, a następnie
wykonywalna 3 razy ruch miotłą i szła się meldować do pracy (Zarząd Budynków
Komunalnych).
A sąsiadka mieszkająca nade mną (miała około 50 lat)
robiła mi powtórkę z Grodkowa, w tym w nocy, ale bez kaszlu i na dużo mniejszą
skalę i z pewnymi innowacjami, np.: przebiegnięcie „konia” przez mieszkanie,
upuszczenie łóżka na podłogę/mój sufit (miałem w małym pokoju przy wszystkich
ścianach popękany od tego tynk na suficie), buczenie, dzięki odpowiedniemu
ustawieniu zaworu i kranu, rurami, stukanie w rury, stuknięcie w podłogę, gdy
wchodziłem do kuchni, itp...
Przez jakiś czas, póki się nie zorientowała, stosowałem
zmyłkę, by mieć spokój w swoim mieszkaniu, a mianowicie wychodziłem z budynku
przez bramę, a następnie wracałem do swojego mieszkania wejściem z drugiej
strony budynku przez piwnicę.
Gdy
wychodziłem w nocy (bo i tak by mi nie dała spać, to albo ruszała firanką w oknie,
albo przy nim stawała z upiornym wyrazem twarzy, wyrażającym też triumf zła,
poczucie bezkarności).
Warto też dodać, że zaraz na początku zamieszkania w
Szczecinie podjąłem, po poprzednim lokatorze (zamiana mieszkań była potrójna, a
mam na myśli lokatora z tego trzeciego mieszkania), pracę jako stróż na budowie
(musiałem z czegoś żyć, a jednoczenie chciałem do siebie, na ile to było
możliwe, dojść). A tam też ktoś wchodził do pobliskiej, przelotowej bramy i
kaszlał bądź gwizdał i znikał...
I tak przez cały okres mojego zamieszkiwania...!!
PYTACIE
SIĘ PAŃSTWO W MYŚLACH: DLACZEGO TEGO I W GRODKOWIE I W SZCZECINIE NIE ZGŁOSIŁEM
NA POLICJĘ?
Proszę
państwa. Trzeba mieć świadków (sąsiedzi nie chcieli, mimo moich próśb, do mnie
przyjść posłuchać co się dzieje, mieszać się, łazić po sądach), poza tym osoby
starsze, mieszkające od lat w zgodzie z sąsiadami, nie robiące im takich rzeczy
są niewinne... Więc ani chybi bym „pomawiał niewinnych ludzi”, dowodziłoby to
moich „urojeń”, itp. (tym bardziej, że miałem już 2 przegrane sprawy sądowe w
tym temacie: z moją matką o eksmisję, i 2-gą w sprawie mieszkania w Grodkowie,
a więc recydywa...; wina przesądzona przed rozpoczęciem rozprawy...)... Dodać
też trzeba, że bestia w Grodkowie i kreatura w Szczecinie podsłuchiwały czy
ktoś u mnie jest, i odpowiednio do tego postępowały... Poza tym po co miałby
ktoś to robić? No właśnie: PO CO TO ROBIŁYŚCIE PSYCHOPATKI, DEBILKI; KANALIE?!!
NATURALNIE...
- JAK ZWYKLE - BYŁEM TEŻ NAPASTOWANY WZROKOWO m.in. przez starsze o kilkadziesiąt lat sąsiadki, stojące,
przesiadujące pod klatką, jedną z okna. Tak więc już sam powrót do mieszkania
wiązał się jeszcze przed dotarciem do niego ze stresem.
Podobnie
było z dojściem do pracy na budowie jako stróż – niemal cała ferajna budowlana
przerywała pracę, bo dostawała, zbiorowo, zajoba zbiorowego na mój widok, więc
zacząłem przechodzić przez płot.
Co
do tej pracy jeszcze, to by mieć mniej stresów często, za darmo, brałem dyżury
za mojego zmiennika. I jeszcze jedno. Spaliśmy przy oknie, i po pewnym czasie
znalazłem u siebie na skórze wczepionego kleszcza.... Zaraził mnie bolierozą!
Był
też palacz papierosów w oknie (chyba na III piętrze) pobliskiego budynku i
jednocześnie... gwizdacz, oczywiście tym bardziej, w tym już i przy „moim” kontenerze,
gdy przekonał się, że mnie to denerwuje...
SZCZECIN
-
MOJE MIESZKANIE NA UL. MAZURSKIEJ 24/8A (poddasze)(mieszkałem od 1998 do
05.2000 r.)
Ponownie
po bardzo wielu, długotrwałych staraniach (tysiące ogłoszeń, setki telefonów,
oglądających) udało mi się uciec/przeprowadzić z kolejnego msa tortur
psychicznych.
Naturalnie była powtórka z „rozrywki”, ale na jeszcze
mniejszą skalę, było prawie normalnie, dobrze; sąsiedzi zostali, oczywiście,
poinformowani...
PRZYWITANIE...
Pierwszego dnia ktoś powalił w bęben w mieszkaniu pode
mną... I na tym walenie w bęben się na szczęście skończyło. Ale było trochę
innych problemów, a mianowicie strzelanie (chyba) linijką w sufit/moją podłogę,
i w niego stuki – zależnie gdzie przebywałem... Ale po jakimś czasie miał mse w
nim remont i się uspokoiło. Tylko jakiś osobnik mieszkający ze 2 pietra niżej
rąbał żelazną bramą od wejścia do naszej klatki, że aż dudniło i gwizdał
znacząco, złośliwie na klatce.
Pierwszej nocy ktoś też, a sądząc po krokach jakiś
mężczyzna, około 12 w nocy walnął, stojąc na dachu masztem anteny w posadzkę/
sufit mojego mieszkania (mieszkanie jest na poddaszu, na piątym piętrze). Na
szczęście więcej się to nie powtórzyło. Ale kaszel - jak zwykle - i owszem. Na
szczęcie na „chorobę okienno-kaszlowo-moją obecnościową” zachorowała tylko
1-dna sąsiadka (starsza, otyła, czasami sprzątająca posesję kobieta), mieszkająca
na parterze w sąsiedniej bramie (po dłuższym okresie czasu młode małżeństwo
wyperswadowało jej to. Dziękuję Państwu i pozdrawiam).
Wojtek S.
Kowalscy
MOJE
MIESZKANIE W MIŃSKU MAZOWIECKIM (woj. mazowieckie) NA UL. SOSNOWEJ 49/46
(mieszkałem od 06.2000 r. do 05.2002 r.)
Po
ponownej zamianie(-ucieczce) mieszkania i jego sprzedaży (miałem
spółdzielczo-własnościowe mieszkanie w Stargardzie Szczecińskim) kupiłem
mieszkanie pod Warszawą w Mińsku Mazowieckim.
Stuki
w ścianę, „stawianie”, walenie nimi, przedmiotów na stół, „mielenie” - możliwie
najgłośniej - naczyń w zlewie przez po kilkadziesiąt minut, kilka-kilkanaście
razy dziennie, łomotanie żeliwną spłuczką, chybotanie miską ustępową,
pierdzenie tresowanej upośledzonej umysłowo córki w wannie, równoległe łażenie
w swoim mieszkaniu za mną i hałasowanie w przyległym pomieszczeniu (w tym
czekanie kiedy wejdę do łazienki, by załomotać spłuczką, zachybotać miską
ustępową), nocne pobudki kaszlem bądź stukaniem w ścianę, a następnie ich
potwierdzanie kaszlem..., kłamstwa, pomówienia, prowokacje, intrygi, itp., itd...
Czyli jak postępuje normalna sąsiadka...
OTO
PISMA (nieco przeredagowane, jednak pozostawiające ich istotę/ich fragmenty),
JAKO PRÓBA UŚWIADOMIENIA-OBRONY, JAKIE PRZEKAZAŁEM SĄSIADCE Z ZA ŚCIANY...:
Zwracam
się z ogromną prośbą o cichsze słuchanie telewizora.
Wiele
osób uczy się, choruje, pracuje, w tym niektórzy na drugą, trzecią zmianę, inni
w domu, chciałoby odpocząć, zająć się, myśleć o swoich sprawach. Niestety
mieszkamy w dużym bloku i o cienkich ścianach – o dużej przenikalności dla
dźwięku. [Słychać było nawet prywatne rozmowy]
Licząc
na zrozumienie, z góry b. dziękuję, sąsiad z pod nu 46
Nie
napisałem co P. ma robić, tylko prośbę by ciszej P. słuchała telewizora, gdyż
to moje uszy, psychika; w moim mieszkaniu muszę słuchać tego, co się dzieje w
P. mieszkaniu... Więc to P. mi narzuca: co mam słuchać; o czym myśleć; co robić
u siebie w mieszkaniu; jakie ponosić tego konsekwencje. A P. wymaga, bym się
przed degradacją intelektualną, psychiczną, fizyczną; zdrowotną jeszcze nie bronił; udawał, że wszystko jest
w porządku...
Elementarnym
prawem człowieka jest, oprócz prawa do życia, prawo do zdrowia. P. te prawo
łamie!
Wolność
nie polega na narzucaniu innym np. czego mają słuchać; jakie mają ponosić tego
konsekwencje, tylko m.in. na prawie do nie ponoszenia niepożądanych, skutków
czyjegoś postępowania. Proszę więc o umożliwienie mi pracowania – zarabiania na
życie, i odpoczynku w moim mieszkaniu! Ja P. nie narzucam np. co i kiedy ma P.
słuchać.
DO
OSOBY… ZAMIESZKAŁEJ W MIESZKANIU POD NR 47
Albo
pani da mi normalnie - spokojnie - jak to w swoim mieszkaniu, przemieszkać te ostatnie
miesiące, póki wreszcie nie sprzedam kawalerki, albo zgłoszę sprawę o złośliwe
zakłócanie ciszy nocnej, obrażanie, pomawianie (wulgaryzmy itp. na mój temat)
itp.; psychiczne znęcanie się nade mną, doprowadzanie do utraty zdrowia!
Pominę
to, co działo się na początku mojego zamieszkiwania – na szczęście się to
zakończyło, z wyjątkiem debat... do 24-1 w nocy i włączonego telewizora
(nareszcie ostatnio nastąpiła znaczna poprawa w tym temacie. Za to drugi
miesiąc (nie ma to nic wspólnego z remontem – normalna rzecz) muszę słuchać
pani: „stawiania” i upuszczania przedmiotów (w tym na podłogę), telepotania
itp., w tym w nocy, jakby za ścianą była stajnia z końmi (aż jakiś mężczyzna
próbował panią kilka razy uspokoić mówiąc: „Przestań!”. Na co pani odpowiadała:
– „No cooo! Pierdol się! Wypierdalaj!”. A przed innymi: „To nie ja, to
jebnięty”... W ciągu ostatnich 2 tygodni, wielokrotnie (niekiedy całą noc)
stukała pani w ścianę, a następnie kaszlała, żebym nie miał wątpliwości: kto,
co i po co...
Chce
mnie pani doprowadzić do rozstroju nerwowego, sprowokować do odwetu... Może w
końcu znerwicowany, wyczerpany psychicznie, czujący uzasadnioną nienawiść, zdesperowany
człowiek popełni jakiś błąd?!...).
Mam
tego wszystkiego absolutnie dość!!! Pani złośliwości, prowokacji, fałszywych
gier przed sąsiadami itp.!!!
Ma
pani okazję przez ten ostatni okres poprawić swój wizerunek, a to, co pani robi
NAPEWNO korzyści pani nie przyniesie.
Jak
to jest, że z drugiej strony [I to był mój błąd, że dałem ten przykład] również
mam sąsiadów i w dodatku mieszka tam więcej osób, a mimo to nigdy nic stamtąd
nie słyszałem (nawet nie wiem, kiedy ktoś jest w mieszkaniu)? Natomiast jeśli
chodzi o panią, to można mieć zamknięte wszystkie drzwi, słuchać muzyki przez
słuchawki, a i tak wiadomo, nie tylko kiedy pani jest, ale nawet gdzie i co
robi...!
Proszę
zakończyć ten nikomu niepotrzebny koszmar i umożliwić kulturalne,
bezkonfliktowe rozstanie.
Sąsiad z pod nu 46
KOLEJNE
PISMO (początek gdzieś zapodziałem)
Jeśliby
porównać pani zachowanie, reakcję, na hałas do mojej, to byłaby to dysproporcja
rzędu tysięcy do jednego...
Ja,
przez cały okres mieszkania tu powiedziałem (w kolejności) 3-4 razy przez
ścianę: „dobranoc” (pierwszy raz po kilku miesiącach słuchania m.in. nocnych
debat), 3 razy cicho zastukałem w ścianę (ok. 22.00) z tego samego powodu. Po
kolejnych kilku miesiącach zacząłem panią naśladować (chodzi o telewizor,
szczególnie między
Podczas
drugiego miesiąca tego słuchania też „postawiłem” (w odstępie około 2 tygodni)
po jednym razie butelkę na stole, tak jak pani to robiła (skoro miało to być
nie denerwujące dla „normalnych” ludzi, to dlaczego pani to tak długo, tyle
razy, tak zawzięcie robiła...). Dostała pani amoku, i przez tydzień było
jeszcze gorzej (aż ktoś próbował panią uspokoić). Co jakiś czas trwa to do tej
pory. Na szczęście coraz rzadziej. Również 3-ci miesiąc muszę słuchać w całym
mieszkaniu telepotania kilka-kilkanaście razy dziennie z... pani łazienki..
Podczas 2-go miesiąca tego wysłuchiwania, sam też kilka razy zatelepotałem –
próbując dać pani do myślenia. Efekt podobny...
Podobnie
pani reaguje na hałasy sąsiada mieszkającego pode mną, w tym na jego głośne
zamykanie drzwi, co bierze pani, mylnie, za moje działania (o czym pisałem).
Podobnie reaguje pani na trzaski mojego stygnącego kaloryfera, który przykręcam
na noc, by mniej płacić za ciepło.
Uważa
pani, iż mam wszelkie powody, po tym co mi pani zrobiła, do odwetu, i wszystko
co usłyszy tak traktuje, i jako doskonały pretekst do dalszych nikczemności?!!
To wszystko, co zrobiłem to nie jest nawet 1 tysięczna tego, co pani niekiedy
robi... Pani może wyprawiać co tylko zechce, ale ja niech tylko spróbuję
naśladować 1 raz...
Co
pani to wszystko dało, pani katoliczko podśpiewująca, nucąca i wzdychająca z
zadowolenia po kolejnej złośliwości...?! Czy to jest powód do radości dla
normalnego człowieka...
Te
teatralne sceny przed sąsiadami. Chce pani wywołać wrażenie, że to jak wszystko
robię; jestem winny; nienormalny... Liczy pani, że coś zacznę wreszcie, po tylu
prowokacjach; dniach, nocach; tak długim czasie, robić?...
Jaki
jest bilans – czy ktokolwiek cokolwiek zyskał, czy wszyscy tylko stracili…
Poza
tym czuje się pani bezkarna – wiek, chora córka, zżycie z sąsiadami...
To
pani wdzięczność dla społeczeństwa, które panią i pani córkę utrzymuje od tylu
lat…; łoży na pani truciznę nikotynową, którą pani truje siebie, córkę,
sąsiadów i swoje zwierzęta..., alkohol... Uważa pani, że skoro pani i wszystko
co jeszcze żyje u pani jest chore, to trzeba innych także doprowadzić do
takiego stanu...
Mieszkanie
tu, to ciągły, nieodłączny stres; ciągłe myślenie o tym, co się u pani dzieje,
czekanie na pani ataki; napięcie, urazy, lęki, strach, czy będę mógł spokojnie
przygotować posiłek, zjeść, skorzystać z łazienki, poczytać, napisać coś,
zasnąć, spać czy znowu nie...
Pani
ostatnia nikczemność, to kaszel przyścienny (prawdopodobnie gdy nie ma u pani
kogoś z sąsiadów), w tym nocny – zaczynający się około pierwszej w nocy:
„ECHU!!!, ECHU!!!, ECHU!!!”…
Bezwzględna
zasada ostatniego półrocza to denerwowanie mnie co najmniej 3 razy dziennie
rano, przez kilkadziesiąt minut, pobudka, bym był zdenerwowany cały dzień,
wieczorem, bym był zdenerwowany przed snem, i w nocy, bym był wykończony
następnego dnia...; bym niczego nie robił bez stresu...; by mnie uwrażliwić…
Perfidia
pani działania polega m.in. na tym, iż najpierw coś pani b. głośno, intensywnie
i często robi, a następnie cicho demonstruje-eksperymentuje przy sąsiadach: „O,
nie mogę nawet normalnie położyć… O, nie mogę nawet...”… Dzięki czemu muszę
jeszcze znosić te eksperymenty... Miała pani wyjść nie tylko na nie winną, ale
nawet prześladowaną... No ale nie wyszło, więc tym bardziej pani atakuje, bo
jeszcze w odwecie za niepowodzenia swoich perfidnych gier...
I
niech tylko u mnie czy u kogoś rozlegnie się jakiś dźwięk, bądź rzeczywiście
zareaguję raz na kilka tygodni na pani prowokację, to słyszę: „O, nie mówiłam!
O, proszę!”... – Jak pani się komuś
skarży… I będzie to opisywane w katastrofalnym tonie miesiącami... – Oczywiście
tego, tych kłamstw; kolejną formę prowokacji również muszę wysłuchiwać,
znosić...; się stresować...
Od
kilku miesięcy ciągle słyszę (nie podsłuchuję, nie mam też wyłącznika słuchu)
pani opowieść o tym, iż kiedyś głośno walnąłem w szafkę w kuchni. Przecież pani
nie takie rzeczy robiła, i to tysiące razy! A co do zdarzenia, to nie walnąłem,
tylko uderzyłem się w nią (bo wisi nad blatem kuchennym, a kuchnia jest bardzo
ciasna, a ja jestem wysoki. Z pani opisu można wywnioskować, iż ledwo to
przeżyła, jak nie mailem jakoś nawet zadrapania... Szkoda, że pani tak nie
reaguje na własne, naprawdę nikczemne działania…
Kontekst
pani perfidnych opisów jest taki, iż pani „tylko normalnie”… Proszę panią, ja
nie spadłem z księżyca, poza tym tak nie było na początku nawet w 1 procencie!
Nigdy nie byłem też w Branicach czy Tworkach, co pani regularnie, bezczelnie insynuuje...!
Tam powinny trafiać m.in. znęcające się nad ludźmi psychopatki, a nie ich
ofiary!! A w życiu mieszkałem z grubo ponad setką ludzi, przez, łącznie
kilkanaście lat, w Polsce i za granicą, w mieszkaniach, internatach, w hotelu,
na obozach, koloniach. I wiem jak wygląd normalne, a jak anormalne, podłe,
złośliwe zachowanie.... To ostatnie w znacznej mierze dzięki pani! Więc proszę
ewidentnie nie łżeć!
Od
ok. połowy stycznia 2002 r., gdy usłyszała pani mój magnetofon i zaczęła
obawiać, iż mogę jej „normalne” zachowanie nagrywać jest prawie spokój (okazuje
się, iż może być), poza sporadycznymi pojedynczymi prowokacjami, czy to tymi
cichszymi (przy sąsiadach) czy pozostałymi. Chodzi głównie o „barowe” stawianie
czegoś na stole w kuchni, pokoju bądź łazience, które słychać w całym moim
mieszkaniu. – B. „normalne”...
Wyprowadzę
się stąd (na razie, mimo wizyty w tej sprawie ok. 50 osób od marca 2001 roku,
nikt się nie zdecydował), bo wiem, iż jest pani choleryczną, perfidną
psychopatką. I cała sytuacja, w tym jej, dające pani satysfakcję, skutki dla
mnie, doskonale panią bawi, czego pani, gdy tylko ja to słyszę, nie ukrywa…
Naturalnie z wyjątkiem skutków ubocznych dla pani w postaci moich pism
uświadamiająco-obronnych. A ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę, czyli że
nie zaznam tutaj spokoju, i rzeczywiście mógłbym skończyć w jakiś Branicach czy
Tworkach… Ku pani wielkiej radości i satysfakcji… Wtedy sąsiedzi zapewne by
kolejny raz usłyszeli: „A nie mówiłam!”...
I
na takie kreatury jest sposób, i wcale nie po pani myśli, tylko zgodnie z
prawem.
NA
ZAKOŃCZENIE MERYTORYCZNE DOWODY
Opisane
perfidne, psychopatyczne znęcanie się zaczęło się po około roku mojego
mieszkania tu (więc jednak może być naprawdę normalnie). Dopiero później z
tygodnia na tydzień narastając (nie reagowałem), aż zaczęło się i w nocy. Ponieważ
moja obrona była dalece niewspółmierna do zaznanej agresji, i pani oczekiwań (w
tedy można by wzywać sąsiadów...), to powodowało jeszcze większą eskalację
działań, z tym samym skutkiem... Ale osoba doświadczona... doskonale wie, iż
jego ofiara tylko udaje, że wszystko jakoś znosi. Więc, gdy się już u kogoś
wywoła urazy, uwrażliwi, nerwicę, to potem wystarczy tylko wszystko ciszej i na
mniejszą skalę, szczególnie przy sąsiadach, przypominać..., a i tak ofiara
będzie cierpieć (będzie się w niej zbierać złość)... – tu stuknąć, tam puknąć,
pochybotać, upuścić, „postawić”, „pomyć” kilkanaście razy dzienne naczynia, w
tym je „niechcący” upuszczając, kaszlnąć (w tym przypominać nocne i poranne
pobudki), pokłamać, itp., tak, żeby zachować ciągłość stresu – dzień i noc...
Czy
to wszystko jest normalne, łatwo sprawdzić – wystarczy przejść się po sąsiadach
sprawdzić czy oni też słyszą takie dźwięki swoich sąsiadów (a ja jeszcze
zamykałem wszystkie drzwi i zasłaniałem je gąbką...)…
Pani
ostatnio zastosowany psychopatyczny wynalazek (styczeń-luty 2002 r.), to
równoległe chodzenie za mną w swoim mieszkaniu i postukiwanie w ścianę w
przyległym pomieszczeniu – bym nigdy i nigdzie niemiał spokoju [Przemieszczałem
się tam, gdzie jest ciszej; przesiadywałem całymi godzinami w łazience,
przedpokoju] i może wreszcie odpowiem – to dopiero byłaby sensacja... Dlatego
pierwszy raz nie włącza pani telewizora, żeby nadsłuchiwać czy i gdzie
jestem...
[Stosowałem
też sztuczkę z udawanym wychodzeniem – otwierałem i zamykałem drzwi,
przekręcałem zamek, wówczas była cisza jak makiem zasiał. Niestety po pewnym
czasie się zorientowała.]
Z
żadnym innym sąsiadem nie mam nawet w najmniejszym stopniu (poza tylko
problemami z nowym lokatorem pode mną: słuchaczem muzyki przez kolumny,
rąbaczem drzwiami) takich problemów. U jednej osoby byłem wielokrotnie, i ani
razu niczego u tej pani nie słyszałem z tego, co się dzieje u jej sąsiadów.
Normalny
człowiek zdaje sobie sprawę, iż pewnych rzeczy nie należy robić, by agresji,
nienawiści, problemów nie przybywało – unika konfliktów, a gdy popełni jakaś
gafę, to wyciąga z tego właściwe wnioski.
Głupi
człowiek nie zwraca uwagi na otoczenie, robi co chce, uważając, że inni powinni
ponosić tego skutki…!
Osoba
psychopatyczna szczególnie robi, to co szkodzi innym – doskonali się w znęcaniu...!!
Perfidni
psychopaci/tki poszerzają gamę szkodliwych działań, by jak najwięcej rzeczy
denerwowało, jak najwszechstronniej niszczyć...!!!
Obłąkani
perfidni psychopaci/tki jeszcze dodatkowo uważają, że to ich ofiary są
wszystkiemu winne, w tym jak się nie bronią, to dlatego, że się nie bronią, a
jak się bronią, to dlatego, że się bronią, oraz niedogodnych reperkusji działań
psychopaty/ki, i uważają, że się „tylko” mszczą, i to siebie uważają za
ofiary...!!!
Na
koniec przykłady cudów...
Pod
wpływem szumu mojego magnetofonu doszło do natychmiastowego uleczenia z kaszlu
przyściennego (obydwu rodzajów)(już miesiąc czasu), i w znacznym stopniu
zaprzestania (ciszej i rzadziej) stukania wtyczką w ścianę...
Doszło
też do uleczenia chodzenia za mną (...)(na razie 1-den dzień. Piszę to
wieczorem).
A
skutecznym lekarstwem na czajenie się na mnie w swojej, przylegającej łazience
(by mnie od rana i w niej zdenerwować – bym miał z wszystkim związane urazy, lęki;
by wszystko kojarzyło mi się z stresem) było natychmiastowe wypowiedzenie
przeze mnie po wejściu do niej: „Obłąkana psychopatka!”. Choroba dała tylko jeszcze
raz znać o sobie, po czym usłyszałem odłożenie jakiegoś przedmiotu, i już cały
dzień mogłem spokojnie korzystać z ubikacji...
Po
jakimś czasie psychopatka robiła mi stereo, tylko na dużo mniejszą skalę – tzn.
chodziła do sąsiada po drugiej stronie mojego mieszkania i tam uskuteczniała
pojedyncze stuki (na które już mnie ciężko uwrażliwiła, m.in. stawianie,
uderzanie nimi, przedmiotów na stole).
Zostałem
doprowadzony PO KILKU MIESIĄCACH do takiego stanu - po kilkanaście pobudek każdej
nocy, stukaniem, kaszleniem (bym nie miał najmniejszych wątpliwości, jeśli już
zasnąłem po poprzedniej pobudce, kto mnie ponownie obudził...) - iż w pracy
m.in. nie potrafiłem domyślić się najprostszych rzeczy (a później była jeszcze,
w takim stanie, przygoda z „argentyną”, oszukańczą firmą, czyli skurwysynami z
Towarzystwa Finansowo Inwestycyjnego...!)!
Na
ostatnie kilka miesięcy mojego zamieszkiwania, jeśli ten proces... można tak
nazwać, do sąsiadki dołączyło kilka innych osób, jeśli chodzi - jak zwykle,
znowu - o kaszel, i zaczęło się – kaszel pod drzwiami i czasem po oknami...
Ta
nikczemna, bezwzględna, psychopatyczna kreatura chciała po prostu mnie
spotwarzyć, skłócić z sąsiadami, oszukać wszystkich, sprowokować mnie do
wybuchu szału, doprowadzić do rozstroju nerwowego, choroby umysłowej;
wykończyć, doprowadzić do samobójstwa!!!
PS
To,
co przeżyłem w swoim mieszkaniu w Mińsku Mazowieckim stanowi jednak i tak najwyżej
1% tego, co przeszedłem w Grodkowie (woj. opolskie)!!!
DO
PANI ZAMIESZKAŁEJ POD NR…, KTÓRA W DNIU 23.03.2002 R. (SOBOTA) ŚWIADCZYŁA
NIEPRAWDĘ, NA RZECZ OSOBY ZAMIESZKAŁEJ POD NR 47 (stosuję pisemną formę - tak,
jak i w innych przypadkach - by uniknąć scysji, konfliktów itp.).
Otóż
wyjaśniam.
Po
pierwsze.
Pani
dziadka nigdy nie zaczepiłem, tylko: „Dzień dobry. Czy można o coś poprosić? – Tak,
słucham? – Czy mógłby Pan - bo widzę, iż często P. do tej osoby chodzi -
poprosić tą sąsiadkę, by wyregulowała zawór wodny tak, by rury się nie
telepotały [Specjalnie ustawiła zawór odcinający tak, oraz ustawiała kran, by
rury maksymalnie, bardzo głośno się telepotały i buczały, oraz nienaturalnie b.
długo...]? – To niech Pan sam powie! – Nie, dzięki. Przepraszam."
–
To proszę P. jest międzysąsiedzka prośba. Zaczepienie, może wyglądać np. tak:
Eee, ty! Chono tu! Daj forsę na piwo!
Po
drugie.
Żaden
z sąsiadów ani na dole, ani gdziekolwiek indziej, nigdy mnie nie przegonił – co
możemy wspólnie ustalić. A jedynie powiedział, iż nie chce się do niczego
mieszać.
Po
trzecie.
Do
innych sąsiadów niczego nie piszę, bo nie mam powodów. A nie, że się boję. A
Pani podniesionym głosem (nie wzywana), przy policji i sąsiadach kłamie –
„robiąc z igły widły”... Jakoś się nie bojąc, bo według swego twierdzenia Pani
się mnie boi, prawa – skutków świadczenia nieprawdy, w dodatku przed
funkcjonariuszami policji (za świadczenie nieprawdy grozi kara).
Co
do drugiej, również świadczącej nieprawdę osoby.
To
również nie bała się najść mnie w domu, i 2-razy zaczepić na klatce. W tym
drugim razem obrzucić potokiem inwektyw, które udało mi się przerwać dopiero po
3-krotnym wypowiedzeniu słowa: „Precz!” (a pretekstem do jej postępowania było
wystawienie przeze mnie rzeczy na samym końcu komórek, z których sąsiedzi
wzięli 1/3 już pierwszego dnia).
PS
Mam
nadzieję, iż nie okaże się później, iż tym pismem chciałem np. obciąć komuś
głowę, albo podpalić mieszkanie...
Zwracam
się publicznie – tak jak Pani na mój temat…
Sąsiad z pod nu. 46
DOPISEK
To,
czy ktoś coś robił, czy nie, wcześniej przez kilkadziesiąt lat nie przesądza o
tym, co zrobił ostatnio, czy zrobi w przyszłości. Tak samo nie przesądza o tym
wiek. Gdyby sądy opierały się na Pani założeniu, to należałoby wypuścić znaczną
część skazanych, bo oni nigdy wcześniej (przez np. kilkadziesiąt lat)(tylko
skąd wiadomo czy aby na pewno?) nie popełnili przestępstwa.../są wiekowi (karać
wyłącznie młodych)... Na szczęście instytucje stojące na straży prawa nie
postępują tak irracjonalnie, a mimo to czasem się mylą. Ale zanim osądzą
wysłuchują wszystkie strony i sprawdzają dowody.
Czy
według P. ludzie m.in. źli, podli, nikczemni, perfidni, sadystyczni itp.
mieszkają gdzieś za górami i lasami...? To co w takim razie robi policja w
naszym mieście... (ofiary tych przestępców też są winne, że się bronią...)
Osoba
będąca przyczyną całej sytuacji wykazała się bezwzględnym, metodycznym,
sadystycznym okrucieństwem!!!
Żaden
człowiek nie może żyć bez snu (nawet osoby starsze, które nierzadko znaczną
część nocy tylko leżą), w ciągłym stresie. Pierwsze zabija! Drugie doprowadza
do chorób psychicznych i psychosomatycznych! Razem jest to kompleksowe
niszczenie człowieka, i nie będzie tu przesadą
traktowanie tego jako próby doprowadzenia mnie właśnie do chorób,
samobójstwa, śmierci!!! Więc proszę się zastanowić: kogo, czego, jak, Pani
broni – nad swoją postawą!!
Wyobraźmy
sobie że jest dwóch aspołecznych, nikczemnych osobników, którzy w takim samym
stopniu robią ludziom krzywdę, z tym że jeden żyje 45 lat, a drugi 90 (lub
pośrednio krzywdę, byli szkodliwi, niepożyteczni, np. produkując, sprzedając
trucizny, „śmieci”, ogłupiając). Rozumiem, że temu drugiemu należy się większy
szacunek...
(Pismo,
jakie przekazałem mojej byłej spółdzielni mieszkaniowej)
DO
PREZESA SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ „KOLEJARZ”
Sz.
P.
(...)
Niestety
już od pierwszych dni b. się rozczarowałem warunkami mieszkaniowymi. A to z
powodu sąsiadki zza ściany mieszkającej po numerem... Otóż w mieszkaniu tym
odbywają się regularnie spotkania sąsiedzkie, często do późnych godzin nocnych
(godziny 24-1 w nocy). Mało tego, pani ta często ustawia głośno telewizor, tak,
że wszystko słyszę (analogicznie do późnych godzin)... Związku z tym m.in. mogę
próbować zasnąć w swoim mieszkaniu dopiero wtedy, gdy ta pani mi to umożliwi...
Krótko pisząc, mimo, iż nie mam telewizora, bardzo rzadko gości (nigdy po 22
godzinie), to muszę słuchać telewizora i „współuczestniczyć” w imprezach...
(sytuację pogarsza cienka ściana).
Wielokrotnie
próbowałem załatwić sytuację polubownie, niestety bezskutecznie. Więc podjąłem
inną formę obrony, a mianowicie sam włączam głośno magnetofon z muzyką, by dać
myślenia tej osobie; wymusić przynajmniej ciszę nocną po 22-giej.
02.2002
r.
DO
PREZESA SP. MIESZKANIOWEJ „KOLEJARZ”
Sz.
P.
W
dniu wczorajszym, gdy przypadkiem się spotkaliśmy, wyraził pan osąd – delikatny
w treści i formie, ale wydany przez nie byle kogo, zarówno w uwagi na
stanowisko, jak i osobą, którą poważam.
Przeszedłem
w swoim mieszkaniu i dalej przechodzę (już w mniejszym stopniu) niewyobrażalny,
dla przeciętnej osoby, koszmar!!! Zniosłem wiele, płacąc za to wysoką cenę, ale
nie pozwolę sobie zabrać ostatniej rzeczy, a mianowicie sprawiedliwej tego oceny,
co przeszedłem, i by tu również zatriumfowało kłamstwo; zło; osoba nikczemna, która
się do tego przyczyniła!
Na
świecie jest tyle zła, nikczemności, niesprawiedliwości, bo górą są właśnie takie
osoby. Gdy dzieje się komuś krzywda: „Nikt nic nie wie”… Nie ma świadków, nie
ma sprawy. Bądź są fałszywi „świadkowie” (kolesie oprawcy).
Nigdy
nie zapomnę m.in.: „płaczących, rozpaczających matek” w TV za „porwanym”
dzieckiem, błagających „porywaczy”, oprawców o oddanie dziecka, niezrobienie mu
krzywdy. A okazujących się dzieciobójczyniami, zleceniodawczyniami porwania,
morderstwa. Jak również programu, w wersji ukrytej kamery, gdzie jeden z
reporterów przebrany za prawnika skutecznie przekupywał za 300 zł przypadkowych
przechodniów do składania fałszach zeznań w sądzie (że ktoś bił, pił, kradł
itp.)...
Przykłady
można by mnożyć, i moje życie jest ich pełne.
Czy
w naszym przypadku zatriumfuje sprawiedliwość – będąc przestrogą dla jednych, a
otuchą dla drugich zależy m.in. od Pana.
Z
poważaniem,
Piotr
Kołodyński
23.03.2002
r.
Piotr
Kołodyński
Ul.
Sosnowa 49/46
05-300
Mińsk Mazowiecki
DO
PROKURATURY REJONOWEJ
W
MIŃSKU MAZOWIECKIM
W
dniu 23.02.2002 r. ok. godz. 11, na ul. Sosnowej 49/47 miała mse interwencja
policji. Zgłoszenia dokonała osoba zamieszkała pod tym adresem. Jej powodem
była następująca sytuacja: ok. 30-minut wcześniej, idąc chodnikiem do swojego
msa zamieszkania (mieszkam w przylegającej kawalerce) spotkałem w połowie ul.
Sosnowej (przy torach) wymienioną osobę, jadącą rowerem w przeciwną stronę, po
drugiej stronie ulicy. Ponieważ osoba ta wzbudza moją głęboką odrazę z powodu
zaznania b. wielu krzywd z jej strony (dołączam pisma kierowane m.in. do tej
osoby, których nie chciała na koniec przyjmować (nawet wkładane w szczelinę jej
drzwi), więc przyklejałem je przy swoich drzwiach, na ścianie) splunąłem
wymownie z odrazą obok siebie, na co usłyszałem od tej osoby: „Ty czubie”.
Ponieważ całe moje doświadczenie sąsiedzkiego mieszkania... (!!!) z wymienioną
osobą wskazuje jednoznacznie, iż
niereagowanie na takie zachowanie, nie bronienie się, zawsze pogarsza moją
sytuację, oraz, że posługuje się ona na co dzień wulgaryzmami, inwektywami,
pomówieniami, w tym na mój temat (co wielokrotnie słyszałem przez naszą
wspólną, cienką ścianę), i kulturalne próby rozwiązywania międzysąsiedzkich
problemów (swego czasu m.in. deklarowałem chęć wykonania bezpłatnie remontu jej
mieszkania, podarowania swojej lodówki, dostarczania owoców z przeceny (które
kupowałem dla siebie, itp.) nie sprawdziły się, postanowiłem, z desperacji,
dostosować się do poziomu tej osoby... i odpowiedziałem: „Ty ścierwo!, psychopatko!”.
W tedy usłyszałem od niej groźbę: „ Ja cię załatwię!”. Pół godziny później była
policja, z której relacji wynikało, iż dokonałem wręcz napaści, to ja
groziłem...
CO
DO INTERWENCJI POLICJI
Jeden
z 2-ch policjantów był stronniczy, i z góry okazywał komu przyznaje rację, po
czyjej jest stronie, miał wyrobiony osąd na sprawę zanim jeszcze zaczął ze mną rozmowę,
czyli że według tego pana, ma ją osoba starsza (tym bardziej powinna zachowywać
się godnie i być pozytywnym przykładem, wzorcem dla innych).
Padło
też pytanie do opisywanej osoby czy nadużywam alkoholu (jestem abstynentem). Natomiast
nikt nie został zapytany, czy ta osoba nadużywa alkohol? A i owszem, zdarza się!
I między innymi z tego powodu pisemnie prosiłem o cichsze zachowywanie się
przynajmniej po godzinie 22-giej, co zdecydowanie się nie spodobało (w tym być
może i sąsiadom-biesiadnikom...)...
Jestem
tu nowym mieszkańcem (mieszkam od 1,5 roku). I nie jestem też zbyt towarzyski,
więc nie robię takich spotkań. Stąd moje relacje z sąsiadami są powierzchowne.
A w takich przypadkach sąsiedzi stają na ogół po stronie osób towarzyskich, z
którymi są zżyci (z którymi się baluje, pije), A nie np. sąsiada, który już po
7 miesiącach chce się wyprowadzić. Więc przemilczą prawdę albo będą świadczyć
nieprawdę (...).
Nie
zgłaszałem więc sprawy na policje, bo ona opiera się na relacjach świadków… –
Dałem 3 kropki, bo kto jak kto, ale policja wie jak to bywa z „świadkami” w
takich przypadkach... Poza tym ciągle ktoś się zgłaszał w sprawie kupna mojego
mieszkania (zamieszczałem mnóstwo ogłoszeń w prasie, na tablicach w miasteczku.
Obniżyłem nawet cenę mieszkania poniżej tej, za jaką sam je nabyłem), więc
miałem nadzieję na szybką wyprowadzkę. I tak żyję, prawie całkowicie spakowany,
z tygodnia na tydzień.
Moje
pisma zaczęły być dosadne, przybierać wulgarną formę, gdy inne sposoby, treści
nie przyniosły pozytywnego efektu ( i sam się takich treści nasłuchałem przez
ścianę).
Podczas
interwencji policji padła m.in. kwestia bania się opisywanej osoby i jej sąsiadek...
Gdyby ta osoba kogokolwiek, czegokolwiek się bała, to nie uczyniłaby mi nawet 1
tysięcznej opisanych (tylko po części) nikczemności, w tym w dniu interwencji
nie obrzuciła inwektywą i groźbą na środku ulicy. Potrafi też bezczelnie,
szczególnie biorąc pod uwagę nasze relacje..., podejść podczas mojej rozmowy z
kolegą i wziąć bez pytania z jego torebki cukierka, odciągnąć go na bok by mu
coś powiedzieć, itp... Gdyby jej znajoma z drugiego końca korytarza się bała,
to nie nachodziła by mnie w moim mieszkaniu, nie zaczepiała na korytarzu, nie
obrzucała inwektywami (które przerwałem 3-krotnym wypowiedzeniem słowa: „PRECZ!”),
nie kłamała m.in. twierdząc, iż nikt mnie nie obrażał...!
Co
do upośledzonego fizycznie i niedorozwiniętego umysłowo dziecka opisywanej
mojej sąsiadki z za ściany.
To
mu niczego nie oszczędzała, gdyż oprócz trucia jej nikotyną (a właśnie prawdopodobniej ta
trucizna i alkohol są przyczyną stanu jej dziecka...!; powodem pobierania na
nie renty...!) trzeba dodać jeszcze nocne debaty, imprezy. A podczas
opisywanych, złośliwych, psychopatycznych hałasów, wielokrotnie słyszałem jej
wrzask do córki: „No i czego płaczesz!!? Bo jak ci...!!”. Dziecko to przechodzi
regularnie skutki huśtawki emocjonalnej swojej matki – od wrzasków do
ckliwości, straszenia do czułości!
Gdyby
to dziecko było zdrowe, mogłoby być źródłem dumy, satysfakcji, radości zamiast
kompleksów, wstydu, mozołu, udręki. I jej matka, jej życie byłoby być może
inne, nie byłoby całej sprawy.
Znamienne
jest, iż nikt (poza opisanymi wyjątkami) z sąsiadów, w tym regularnie
odwiedzających tą osobę nie wyszedł podczas interwencji (była sobota, środek
dnia)(nie opowiedział się po jej stronie). Dziękuję i gratuluję i za to (dało
to, w wielonasób, pozytywny przykład innym – by się odpowiednio zachowywać, a
jak trzeba, to się bronić). Niestety nie powiedzieli też prawdy (a przynajmniej
część znali). A że jest taka, a nie inna, to nie moja wina. Wolałbym tej osobie
robić zakupy, wyrzucać śmieci itp. niż zaznać choćby jedną tysięczną, tego co
przez nią przeszedłem.
Bardzo
obawiam się skutków takiej interwencji, gdyż ta osoba może poczuć się jeszcze
bardziej bezkarna (ma poparcie policji, 2 sąsiadek, a ja nikogo). Już pisząc te
pismo (ten sam dzień, godz. 18.00) usłyszałem z za ściany męskim głosem: „Ty
luju, czy ch...!! Ty skurwysynu!!... A następnie ktoś znów walnął w ścianę. Po
czym słychać było głośny śmiech (a ta osobniczka lubi śmiechem demonstrować
swój triumf…). Nie wiem co było potem, bo po raz kilkusetny wyszedłem na bardzo
długi, wymuszony okolicznościami, spacer (policja często mnie widzi, taki
długowłosy, młody mężczyzna z plecakiem).
Niniejszym
oświadczam, iż poddam się wszelkim badaniom na prawdomówność.
Z
poważaniem,
Piotr
Kołodyński
PS
Jeśli
ja miałbym za każdym razem wzywać policję, gdy jestem obrażany, to musiałaby
ona interweniować kilka razy w miesiącu…
Pod
koniec 2001 roku zaczęło się uspokajać, a od około połowy lutego w dzień jest
spokojnie. Niestety nie nocy. Nawet gdy zacząłem od 21.03.2002 roku spać w
„iglo”... zrobionego z materacy w przedpokoju, to już pierwszej nocy usłyszałem
w przylegającej łazience głośne uderzenie, a po nim kilka cichszych (by mnie
upewnić, gdybym spał, co mnie obudziło...). I tak co noc: STUK!!, a potem
cichsze stuknięcie bądź kaszel…– kilka-kilkanaście razy w ciągu nocy!
Doskonałe
orientowanie się, gdzie się „schowałem” (przedtem nigdy nie stukała w nocy w
ścianę łazienki) przemawia za używaniem przez nią jakiegoś podsłuchowego
gadżetu (który można kupić za kilkadziesiąt zł, np. w firmie wysyłkowej).
Bardzo
wątpię w załatwienie tej sprawy w oparciu o prawdę, gdyż ta osoba jest
wyjątkowo kłamliwa, perfidna, bezwzględna, psychopatyczna (bawi ją ta
sytuacja)...
2002.04.24
Mińsk
Mazowiecki
PROKURATURA
REJONOWA
ul.
Okrzei 14
05-300
Mińsk Mazowiecki
1
Ds. 407/02
W
załączeniu przesyłam materiały sprawy sygn. 1 Ds. 407/02 dotyczące znieważenia
Piotr Kołodyńskiego. Prokuratura rejonowa w Mińsku Maz. wydała postanowienie o
odmowie wszczęcia postępowania w tej sprawie uznając, iż opisywane przez w/wym.
czyny stanowią występki ścigane z oskarżenia prywatnego i brak jest interesu
społecznego w objęciu ich ściganiem z urzędu. Przedmiotowe postanowienie jest
prawomocne.
W
tej sytuacji materiały sprawy zasadnym jest przekazać do Sądu rejonowego
Wydział IV Grodzki w Mińsku Maz., który jest właściwy do rozpatrzenia spraw
tego rodzaju.
Prokurator
Prokuratury rejonowej
Małgorzata
Wojda-Piwowarczyk
Do
wiadomości:
Piotr
Kołodyński
Ul.
Sosnowa 49/46
05-300
Mińsk Mazowiecki
07.06.2002
r.
Mińsk
Mazowiecki
Sygn.
akt IV Ko 7/02
Sąd
Rejonowy w Mińsku Mazowieckim IV Wydział Grodzki zobowiązuje Pana do
wypowiedzenia się w terminie 7 dni, czy pismo z dnia 25 marca 2002 r.,
skierowane do Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim, a następnie
przekazane do tutejszego Sądu, jest aktem oskarżenia przeciwko określonej
osobie o określony czyn - zmierzającym do pociągnięcia tej osoby do
odpowiedzialności karnej - czy też wyłącznie skargą na zachowanie tej osoby.
W
przypadku odpowiedzi twierdzącej, Sąd wzywa Pana do wskazania w zakreślonym
wyżej terminie: imienia, nazwiska i dokładnego adresu oskarżanej osoby, daty i
miejsca jej czynu oraz opisu zarzucanego jej zachowania, jak również wskazania
dowodów na poparcie aktu oskarżenia. Ponadto Sąd uprzedza w/w, iż wniesienie do
Sądu prywatnoskargowego aktu oskarżenia wiąże się z koniecznością uiszczenia
zryczałtowanej równowartości wydatków w kwocie 300 zł.
Jednocześnie
Sąd poucza Pana, iż brak odpowiedzi w zakreślonym terminie przesądzi o nie
uznaniu jego pisma za akt oskarżenia.
Sędzia
Iwona Pawlukowska
[Odpuściłem
sobie, tym bardziej, że już miałem pewnych chętnych na kupno mojej kawalerki, a
więc zbliżał się koniec koszmaru.]
(Nieco
przeredagowane, pozostawiające ich istotę, fragmenty pism, które przekazałem
sąsiadowi mieszkającemu pode mną)
PROSZĘ
PANA
Ośmieliłem
się prosić Pana pisemnie, by uniknąć, niekulturalnej, nieprzyjemnej
konfrontacji, o takie słuchania radia, itp., by innym to nie przeszkadzało; by
nie ponosili tego niechcianych konsekwencji (co za bezczelność z mojej strony:
nie chcieć słuchać czyjegoś radia, jazgotu w swoim mieszkaniu; chcieć myśleć o,
i zajmować swoimi sprawami…).
Nie
życzę sobie także pańskich wizyt u mnie; słuchania pańskich monologów, w tym
emocjonalnego bełkotu, oczywistości i debilizmów! Nie mam także ochoty, nie
jestem od tego, by głowić się nad wyjaśnianiem panu oczywistości: jak należy
się zachowywać; postępować wśród innych ludzi, sąsiadów, którzy pracują, w tym
na nocną zmianę, więc potrzebują snu, część chce się uczyć, inni chorują, chcą odpocząć,
itp., bo od tego są odpowiednie książki, psycholodzy, i inni specjaliści, jeśli
takiej wiedzy nie wyniosło się z domu, czy nie posiadło dzięki własnej
dedukcji.
Pan
uważa, że może robić co chce (np. stawiać włączone radio na parapecie i jeszcze
otwierać okno, stawiać samochód pod oknami, włączać w nim radio, otworzyć w
samochodzie drzwi i słuchać radia w domu), a inni nie mają prawa nawet poprosić, nawet pisemnie, o nie
robienie tego, bronić się, o nie przymuszanie do jego słuchania; nie
stresowania, nie myślenia o całej sytuacji, bo takie pismo, prośba narusza
pańską wolność, jest dla pana stresujące, i pan nie ma ochoty na tego
czytanie...
Stwierdził
pan, iż: „Jak coś nie pasi, to proszę iść do dzielnicowego!”. Dlaczego pan sam
nie poszedł, tylko mi urządził publiczny, nieprzyjemny monolog (żebym miał
stereo z radiem, jazgotem...), czego właśnie chciałem uniknąć dzięki pismu
(dając P. czas, możliwość, na chłodno, przemyślenia swojego postępowania,
zapewniając dyskrecję przed pozostałymi sąsiadami, by to zostało między nami);
analogicznie – proszę mnie nie nachodzić, tylko, jak coś nie pasi iść na
policję!
„Wolność
Tomku w swoim domku!” – to kolejna „pańska” „złota myśl”. Pańska jej
interpretacja jest wynaturzona, bo egoistyczna, szkodliwa dla innych! Ja to
interpretuje tak: W swoim domu jestem wolny od skutków zachowań innych; bezpieczny
fizycznie, psychicznie. Więc nie naruszam takiego prawa innych, i oczekuję tego
samego (dzięki czemu nie zagrażamy sobie fizycznie, psychicznie).
Nie
życzy pan sobie otrzymywania ode mnie pism? A ja nie życzę sobie mieć powodów
ich pisania, oraz nachodzenia mnie (sądzi pan, iż słuchanie powodowanych przez
pana hałasów/ jazgotu muzycznego, pisanie do pana pism, pańskie nachodzenie
mnie sprawia mi przyjemność.../nie mam nic innego do roboty...)!
Czyli
problem stwarza nie osoba hałasująca; przymuszająca innych do tego słuchania,
tylko broniąca się, innych przed stresem...; problemem..., urazem, chorobą...
Zabronił
mi pan przekazywania panu [Wkładałem je w szczelinę między drzwiami a framugą.]
jakichkolwiek pism; więc nawet tak delikatnej formy próby uświadomienia,
obrony. Wolałby pan bym umieścił pismo na klatce schodowej, i zamieścił list
otwarty w gazecie.../Tak, wiem, że wolałby pan bym milcząc, bez obrony, ponosił
skutki pańskiego zachowania (miliony ludzi w Polsce ponosi psychiczne,
fizyczne, uświadomione, nieuświadomione skutki zachowań, postępowania innych,
i... się leczy, jest na rencie!).
O
pańskiej kulturze, egoizmie, bezczelności, złośliwości, zrozumieniu..., rozumowaniu
świadczy też podgłoszenie radia stojącego na parapecie… Do pana należy tylko i
wyłącznie przestrzeń pańskiego mieszkania, a bezpośrednio osobiście – obszar
własnego ciała, reszta otoczenia jest wspólna, bądź należy do innych, więc
proszę to wreszcie zrozumieć; uszanować!
Proszę
się też zastanowić, czy osoba, która tak postępuje jest inteligentna,
kulturalna, żeby nie napisać więcej... A więc czy rozmowa z taką osobą byłaby
na poziomie (żeby nie napisać więcej...)... Więc - co zrozumiałe - wolę pisać!
Ale
w jednym zgadzam się z panem: od tej pory nasze sporne kwestie będzie
rozstrzygać policja, a gdy to nie rozwiąże konfliktu – sąd (może mnie pan podąć
do sądu, że nie chcę w swoim mieszkaniu słuchać pańskiego radia, jazgotu;
pustoszyć psychiki, tracić intelekt; być ogłupiany; pogrążany psychicznie,
fizycznie; kwalifikować do leczenia...)!
I
to by było na tyle panie „Robinson” z „bezludnej wyspy”...
SĄSIEDZI...
Co
można sądzić o sąsiadach, którzy na widok osoby, która tyle wycierpiała(!!)
mówią: „Idzie jebnięty/pierdolnięty/nienormalny”...!!
Co
można sądzić o sąsiadach, którzy uważają, iż ten, kto próbuje bronić swoje
zdrowie, życie jest...!!
Co
można sądzić o sąsiadach, którzy nigdy ze mną nie rozmawiając, nie będąc u mnie
w domu „wiedzą” co ta nikczemna kreatura wyprawia, tzn. „niewyprawia” i mają do
mnie, a nie do autorki tego koszmaru, który tylko opisałem, pretensje...
Co
można sądzić o sąsiadach, którzy przechodząc koło moich drzwi na klatce kaszlą
w nie, podobnie pod moimi oknami, w tym nakłaniających, wypaczając je w ten
sposób, do tego swoje dzieci...; więc zamiast mnie bronić przed psychopatyczną
kreaturą, to jeszcze przyłączają się do jej działań, do niej (dodatkowo ją, i
innych, demoralizując)...
Kim
są ludzie zadający się z taką kreaturą, wspierając w ten sposób działania
nikczemne, podłe, w tym kłamstwo, oprócz sadyzmu (i w ten sposób jej
sprzyjając, demoralizując ją i innych)(a jej ofiarę pomawiają, wyszydzają)...
Kim
są osoby, które znając część prawdy milczą na ten temat, wykazują się biernością,
pozwalając na triumf zła...
Czy
ktoś z P. pozwoliłby, by mu uczyniono tyle zła...; chciałby być tak traktowany
przez sąsiadów...
PS
Oczywiście
dotyczy to tylko niektórych sąsiadów, zdecydowanej mniejszości, bo większość
wspominam neutralnie, a cześć bardzo przyjemnie.
-
WYNAJMOWANIE POKOJU W DOMU W JACHRANCE (woj. mazowieckie)(mieszkałem od 02.2003
do 08.2003 r.)
Po
sprzedaży kawalerki w Miśku Mazowieckim, wynająłem mieszkanie u Grzegorza B.,
P. Od lipca do czerwca 2002 r. był całkowity spokój z sąsiadami, poza
szczekającymi psami i hałasującymi ptakami. Gehenna zaczęła się, gdy umieściłem
właścicielom zwierząt, w drzwiach, a gdy to nie poskutkowało również na
klatkach uświadamiająco-obronne pisma odnoście zachowania tych zwierząt, oraz zamieściłem
ogłoszenia w okolicy i w prasie, iż szukam, m.in. nie religijnych, lokatorek do
drugiego pokoju. A horror po przeprowadzce do domu właściciela tego mieszkania
w lutym. A
wytrzymałem u niego aż pół roku, bo to był przełomowy, najważniejszy, jak mi
się wydawało, okres w moim życiu: składałem wnioski patentowe, przygotowywałem
pismo „WŚ”; nie miałem się gdzie podziać, a potrzebowałem prądu, warunków do
pracy; bałem się stracić materiały, komputer – jako bezdomny) ale o tym poniżej.
(Treść
pisma jakie przekazałem właścicielowi domu, w którym wynajmowałem pokój, a
właściwie miałem tylko wynajmować...)
Warszawa
10.11.2008 r.
(apogeum
opisanych poniżej wydarzeń miało mse od czerwca do sierpnia 2003 roku)
To
pismo przygotowałem m.in. po to, by cię (was) uświadomić: kim jesteś i jaki
jest twój wpływ na otoczenie – byś więcej nie robił krzywdy innym ludziom; by
ostrzec innych przed tobą; a także jako lekarstwo – i dla mnie i dla was...; by
chociaż teraz zachować się odpowiednio do sytuacji...
DO
OSOBNIKA... NAZYWAJĄCEGO
SIĘ GRZEGORZ B. P., KTÓRY MIESZKA W J. (przy Zalewie Zegrzyńskim (woj.
mazowieckie))(i ma mieszkanie w Warszawie na Pradze)(jest trochę błędów,
powtórzeń i chaotyczny zbiór tekstów, bo przygotowywanie tego pisma
(przygotowywałem je, łącznie, kilka razy (w kilku etapach)) zajęło mi 5 lat...
i wiązało się z ogromnym stresem..., więc ograniczyłem się do takiej jego
postaci)
Ty
powiedziałeś i wywrzeszczałeś na co miałeś ochotę, a ja to opisałem i napisałem
co o tym sądzę i jakie poniosłem tego skutki (!!!). Z tym, że ja musiałem tego
słuchać, a ty nie musisz tego czytać. A jeśli, to w wybranym przez siebie
czasie. Różnica polega też na tym, iż moje działanie jest konstruktywne (raczej
już nie podejmiesz się „tresury”, „leczenia” itp. ludzi...), a twoje
destrukcyjne.
„Nie
wstydź się”...
Gdzie z tą chorą,
obłąkaną, psychopatyczną, okaleczającą, zatruwającą, wywołującą urazy, chorobę
psychiczną, mordą (mimiką, wzrokiem), chorym łbem, gestykulacją, patologicznymi
tekstami do ludzi?!!
SKĄD CI PRZYSZŁO DO ŁBA, ŻE MASZ MI COKOLWIEK MÓWIĆ (a co dopiero
krytykować, pouczać, leczyć...)!!!
Kto jest alkoholikiem, ja czy ty...
Kto jest nikotynowcem, ja czy ty...
Kto jest debilem, ja czy ty...
Kto jest psychopatą, ja czy ty...
Kto jest umysłowo chory, ja czy ty...
WSZYSTKO NA ODWRÓT (oto
opis jego sposobu wynajmowania pokoju, pomagania ludziom)...
Totalna krytyka wszystkiego, i wszystko na
odwrót: nie myśleć, nie rozwijać się, nie zajmować moją pasją, JEDYNYM CELEM,
SENSEM MOJEGO ŻYCIA, WIELKIMI, KONSTRUKTYWNYMI SPRAWAMI, bo: „To jest głupie i
chore!”, „Gówno i głupota!”, tylko słuchać debila i psychopaty, poddawać jego
oddziaływaniu, tresurze, bym m.in. wiedział kiedy i jaki mogę dać głos, a kiedy
milczeć, leczeniu z diagnozowanej przez „lekarza” z schizofrenii
paranoidalnej..., której nie powinienem się wstydzić... (patrzeć w jego durne,
chore, szydzące ślepia) – dla mojego dobra oczywiście, bo obrona, unikanie
dręczenia, tresury, debila i psychopaty, „leczenia” jest dowodem głupoty,
choroby, co i która tym bardziej wymaga leczenia...; Pracować z pomocą taczki i
łopaty (bo to „dobrze robi na mięśnie i kręgosłup” i będę miał pieniądze...)(to
ostatnie, przez całe życie zresztą, nie mając wyjścia, robiłem)..., nie
odżywiać się zdrowo, bo zdrowe odżywianie się, w tym unikanie jedzenia brudnymi
rękoma i brudnych, w tym po nim, artykułów: „Jest chore i głupie”, oraz dowodem
schizofrenii paranoidalnej..., nie unikać, tylko wdychać truciznę nikotynową
(uodparniać się, bo jej unikanie jest... i dowodem...)..., nie unikać, nie
chronić swojego intelektu, umysłu, przed reklamową, ogłupiającą, rozstrajającą
trucizną, tylko słuchać reklam (uodparniać się, bo tego unikanie jest... i
dowodem...)...!!, nie bronić się przed psimi hałasami, tego skutkami...! Itp.,
itd...
Okaleczył mnie psychicznie na całe życie!!
Stan do jakiego doprowadził jest nie do opisania! Pozbieranie się w około 50
proc. zajęło mi ok. 2 lata. Po 4 latach osiągnąłem około 70 proc. stanu z przed
„leczenia”. Niestety nigdy nie wyjdę z tego całkowicie!
Gdyby tylko pozwalało na to prawo, i było
to możliwe, to zabiłbym go kilkakrotnie miażdżąc ten niewyobrażalnie
psychopatyczny, toksyczny i ciężko popierdolony łeb!!
Na samym początku
ustaliliśmy - co było warunkiem zamieszkania - iż nie mam pieniędzy i mogę je mieć
dopiero za pół roku, rok a być może nawet dwa. I, że mi gwarantujesz spokój (w
tym ciszę) bym mógł zająć się swoimi sprawami (bym wreszcie pierwszy raz w
życiu mógł zarabiać, w tym konkretne, pieniądze bez, dla mnie, potwornej
psychicznej i fizycznej tortury obcowania np. z taczką i łopatą!; debilami,
psychopatami!!; bez degenerowania, pogrążania się, intelektualnego,
psychicznego, zdrowotnego!!!)(miało cię nawet co najmniej dwa tygodnie w
miesiącu nie być). – Co zostało spełnione z tych warunków?!!
Ja dużo przed umówionym
terminem zacząłem spłacać zaległości. Zajmowałem się też domem i wykonałem
wiele prac wokół niego (a miałem - przypominam - zajmować się swoimi sprawami,
korzystając z umówionych warunków).
To
był JEDYNY POWÓD wynajęcia pokoju.
Gdybym
chciał pracować fizycznie to bym pojechał na zachód pracować za 5-10 €/h, a nie
za 5zł/h. Gdybym chciał się zadawać z chorym psychicznie alkoholikiem,
obłąkanym psychopatą i debilem w jednym to poprosiłbym o pomoc zakłady
psychiatryczne (ciężko byłoby znaleźć kogoś tak wszechstronnego..., ale
najwyżej spotykałbym się z kilkoma pacjentami), podobnie gdybym chciał żeby
mnie ktoś taki… „leczył”.
Jego
relacje z lokatorami są na zasadzie: „mądry i dobry”/despotyczny PAN/LEKARZ i
głupi, uparty/wymagający leczenia pies/pacjent (jakiekolwiek oznaki
„niesubordynacji” są objawem choroby, którą dla dobra „psa/pacjenta”
natychmiast leczy…) – to TYLKO ON decyduje co ma robić a czego nie robić, a
nawet czy, a jeśli, dać i jaki głos, o czym myśleć, a o czym nie myśleć jego
tresowany/leczony lokator…(!!)
Ciężko
chory, atakujący ludzi obłąkany psychopato!!! Porozumiewający się i atakujący swoją ofiarę za pomocą mieszanki
emocjonalnego bełkotu, debilizmów, oczywistości; socjopatycznej gestykulacji i
mimiki!!! Najpierw ustalasz sobie diagnozę, a później doprowadzasz swoją ofiarę
do stanu jej
odpowiadającego,
w tym wmawiając wybraną chorobę. – W miarę pogarszanie się jej zdrowia
upewniasz się o słuszności swojej „diagnozy” i „terapii”, co dla ciebie
oznacza, iż trzeba jeszcze bardziej intensyfikować „leczenie”!!! Ty obłąkany
psychopato!!!
On
uważa się za b. mądrego człowieka (m.in. jest: wynalazcą... budy dla psa;
doradcą ekonomicznym... m.in. z długami u ludzi, za działkę, prąd, czynsz za
mieszkanie – i tam też za prąd, gaz, itp.; Wyszło mu też z „przemyśleń”, iż jak
zabierze mi wszystkie pieniądze – zostawi mnie bez środków na jakiekolwiek
działanie to prędzej zapłacę za pobyt w jego „zakładzie psychiatrycznym”...; na
swoich budach wyszedł jak Zabłocki...; inżynierem... którego wypiepszają za
piepszenie roboty; lekarzem... leczącym ludzi, że m.in. człowiek siwieje (co
jest winą atakowanego, przepraszam: leczonego... człowieka, co jest chyba
oczywiste...) i jest doprowadzony do takiego stanu, iż ma kłopoty z obsługą
nawet np. betoniarki, elementarnym pamiętaniem (np. po co go wysłał
majster)(pracodawcy uwielbiają takich pracowników i b. dobrze im płacą...);
krytykiem wytykającym błędy..., że jak ktoś np. zajmuje się czymś
konstruktywnym zamiast: wdychać truciznę nikotynową, z ogniska, truć się
alkoholem, wynalazkami grillowymi, kłapać dziobem o tematach po piwnych,
słuchając reklam i bełkotu z radia, siedzieć przed TV (– to jego - łącznie -
niemal wyłączne zajęcia...) itp. to, to jest - cytat -: „gówno i głupota!!!
chore!!!”; pouczaczem... i wykładowcą...
On
uważa się też za dobrego człowieka, który innych zostawia w spokoju..., a nawet
im bezinteresownie... pomaga: mi m.in. dwa razy zabierając pieniądze w wyniku
czego zostałem bez środków do życia (za pierwszym razem gdyby nie pomoc
majstra, kierownika i P. Marka straciłbym pracę – bo nie miałem za co dojeżdżać
i co jeść (co jest oczywiście genialne ekonomicznie...); a za drugim razem
zostawił mnie w końcu stycznia bez środków nie tylko na wykonanie jakiejkolwiek
inicjatywy (telefon, kupno gazety, bilety), ale nawet na jedzenie; a gdy
pracowałem chciał bym tylko co najwyżej za zarobione pieniądze jadł, a resztę
oddawał mu (tobie też P. Marek odebrał ostatnie pieniądze nie zostawiając
środków na życie?! Czy wręcz przeciwnie pożyczył ci ty dobry człowieku...); od
którego uciekły dwie żony, oraz rodzina i który mieszka z karykaturą człowieka
- czym się chwali, że tak długo... - którą prawie codziennie miota psychicznie
po ścianach!!); który do pierwszej-drugiej w nocy nie daje spać sąsiadom
hałasami radiowymi bo go to - cytat -: „gówno obchodzi!”…, „wycisza!”... Itp.,
itd.!!!
Zamiast
się samemu leczyć z choroby psychicznej, nikotynizmu, alkoholizmu; debilizmu (w
tym niezdrowego odżywiania), to on leczy innych (...)... Czyli - jak zwykle -
wszystko na odwrót.
PS
Pokarz
chociaż jedną osobę, która po twoim „leczeniu” była w lepszym stanie… ty
debilu!!!
Ty
mi robiłeś pranie mózgu, jak osiągnąć coś, co, po pierwsze – doskonale wiem jak
osiągnąć, po drugie – absolutnie nie chcę osiągać, a przede wszystkim
ABSOLUTNIE NIE WYRAZIŁEM NA TO ZGODY!!
To
tak jak ja bym ci ciągle na siłę tłumaczył tonem nie znoszącym sprzeciwu i
wykładowcy, z wyrazem głupoty, obłędu choroby w oczach, który tłumaczy coś
niesamowitego…, odkrywczego, jak zostać np. bandytą, sprzedawcą narkotyków, czy
złodziejem żebyś był jak inni (m.in. sporo zarabiał)... Po pierwsze – ty
doskonale wiesz jak to
osiągnąć, po drugie – nie chcesz. Więc jaki by to miało sens??!!
Albo
robił ci „terapię uodparniającą...(!!) np. hałasując biegając w chodakach po
schodach i skacząc po podłodze. Za każde takie „uodpornienie” płaci się (odbywa
się to jakimś kosztem – a moim celem nie jest „uodpornianie się” by być jak
inni) zdrowiem – min. zlecając swojemu umysłowi odpowiednie zadanie w tym
tłumienie-ukrywanie skutków(!!) które są!!
Nie
podawaj mi siebie jako wzorca (ja podaje siebie w obronie) – jesteś m.in. chory
psychicznie, aspołeczny, schorowany, uzależniony i masz wyłącznie materialne -
będące udziałem mln ludzi - osiągnięcia, reszta wynika z tekstu.
Jak
ci już mówiłem jestem m.in. inicjatorem ustawy antynikotynowej, ale również
próby unormowania też przez sejm emisji reklam i wypłocin reklamowych – co
wetem odrzucił Kwaśniewski (jego dni są na szczęście policzone)!
Zgodziłbyś
się by ktoś ci tłumaczył jak np. korzystne jest hartowanie się (bo np.
środowisko naturalne i tak jest skażone) zawartością śmietników... Ludzie tak
się odżywiający żyją dziesiątki lat, mogą zjeść coś brudnego (co u innych
wywołałoby zatrucie pokarmowe, a oni nic) i oszczędzają dziesiątki tysięcy
złotych...
Więc
niemów mi chłopie (za każdym razem ostatni raz...) o schizofreniach
maniakalno-depresyjnych, leczeniu się, lekach itp. bym został normalny...!! Bo:
ja m.in. nikogo nie truję (a wręcz przeciwnie walczę z tym i mam pewne
osiągnięcia (...), czego możliwość wykluczałeś – kolejne pranie mózgu!) i nie
namawiam innych na wystawianie się na ekspozycję trucizny!; nie atakuję ludzi
debilizmami, emocjonalnym bełkotem, w dodatku wbrew ich woli!!
To, że mój umysł nie
akceptuje wypłocin reklamowych - debilizmów, kłamstw i bredni- mobilizuje mnie
bym się przed nimi bronił jest zdrowym objawem kondycji umysłu, w przeciwieństwie
do pozostałych, którzy wystawiają swój umysł na ich destrukcyjne oddziaływanie
z skutkami z których powodu lekarze biją na alarm! Tak samo normalni ludzie
bronią się przed np. trucizną
nikotynową, narkotykową i
alkoholową! Za pozostałych robi to organizm m.in. wymiotami – czy to też jest
chore i wymagają leczenia...?!
Irracjonalne
dźwięki, hałasy powodują myślenie,
skupianie na nich, ich przyczynie, uwagi, irytują, wywołują złość, powodują
stres, uwrażliwiają, przyczyniają się do urazów, uszkadzania psychiki, chorób,
powodują m.in. nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca,
stany zmęczenia, wyczerpania psychicznego, fizycznego, depresji; przyczyniają
się do marnowania czasu, ogłupiania, obniżania potencjału, wydatków, problemów,
strat, powodują śmierć (bezpośrednio np. z powodu zawału serca, a pośrednio z
powodu wywołanych, spowodowanych chorób, wypadków spowodowanych wyczerpaniem
psychicznym, fizycznym)! A takie, w dodatku wszechstronne szkodliwe,
postępowanie demoralizuje, wypacza, jest przyczyną naśladownictwa, tego
rozpowszechniania!
Nieświadome
szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania,
nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego,
debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba
powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, jest objawem choroby
psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; złe, szkodliwe
jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest
postępowaniem nienormalnym, złym, jest dowodem choroby, a że to nie osoba
szkodząca, tylko ofiara jest winna, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania,
czyli choroby umysłowej!
Całe życie czekałem, aby
zająć się tym, co jest moim JEDYNYM SENSEM, CELEM MOJEGO ŻYCIA czyli polityką i
wynalazczością!!! A praca fizyczna zawsze była dla mnie, psychicznie i
fizycznie, tak przyjemna jak smaganie batem, a do tego trzeba dodać kolejną
„przyjemność” przebywania z alkoholikami, nikotynowcami, gwizdaczami,
słuchaczami radia; debilami, psychopatami itp... (oddałbym bez wahania 10 lat
życia by nigdy jej nie wykonywać, ale za to zająć się tym co mnie pasjonuje)!!!
A ty mi debilu robiłeś pranie mózgu bym zajął się tym, o czym całe życie
marzyłem, żeby wreszcie nie robić (m.in. sprzedając mieszkanie)... Dla mojego
dobra... dawałeś mi zajęcia przy grillowaniu, z łopatą i z taczką. Debilu,
gdybym tak chciał pracować to są tysiące budów, praca za granicą, z
kilkakrotnie większymi zarobkami!!!
Grillowania i piwa miałem
ABSOLUTNIE dosyć już 20 lat temu! Taka forma spędzania czasu, w tym osoby,
tematy jej towarzyszące, jest dla mnie TORTURĄ!! No ale dla mojego dobra
starałeś się bym zmarnował jak najwięcej drogocennego czasu na takie czynności
(i ci jeszcze za to zapłacił); poza tym w Polsce, na świecie brakuje: kłapaczy
dziobem, alkoholików, grillowców i łopaciarzy...
Tak
się składa, iż jest niewiele rzeczy, które mnie tak frustrują i nudzą (co jest
oczywiście „głupie i chore”...) i z czego dawno temu zrezygnowałem.
Ja
mam na dzień dzisiejszy co robić przez co najmniej 10 lat (5 dni w tygodniu po
8 godzin dziennie przy komputerze, a w pozostałym czasie: czytanie prasy, swoje
sprawy, kurs komputerowy, zadbanie o zdrowie, w tym o kręgosłup, rozrywka
itp.). Jeśli będę musiał pracować, to wątpię czy się wyrobię z swoimi sprawami
- celem, sensem - mojego życia przez kilkanaście lat. Ale panu „psychologowi”,
„ekonomiście” itp. wyszło, że jak mam wolne chwile od taczki to powinien zająć
się moim „leczeniem”, a sam powinienem zająć się grillowaniem (zamiast „gównem
i głupotami”); spłacaniem i zadłużaniem się za pobyt w „zakładzie
psychiatrycznym”.
Nawet
gdyby mi coś takiego odpowiadało, to nie miałem na to czasu, ani nie chciałem
być rozpraszany, wytrącany z rytmu pracy. Bo nie zajmuje się np. lepieniem
garnków (chociaż i tu nie można pominąć pewnych wymogów technologicznych), gdyż
od ponad 20 lat szukałem sposobności do realizacji swoich planów życiowych (już
od szkoły podstawowej). No, ale dla takiego lekarza jak ty, to jest chore i
głupie oczywiście. – Każdy normalny człowiek grilluje (wdycha kilkadziesiąt
razy bardziej toksyczne wyziewy niż pochodzące z trucizny nikotynowej,
je nasączone nimi i poddane oddziaływaniu wysokich temperatur toksyczne
produkty, wdycha wyziewy tn od biesiadników, słucha wypłocin reklamowych.,
kłapie dziobem itp... Gdyby tak wszyscy postępowali to bylibyśmy na b. wysokim
poziomie intelektualnym, technologicznym, kulturowym, zdrowotnym itp...
Żebym
ja nie siedział sam, nie nudził się przy tym komputerze (nie zajmował „gównem i
głupotami”) i zajął się grillowaniem i
piwnymi rozmowami (przecież nawet nie dawałeś mi dojść do słowa – non stop mnie
krytykowałeś, pouczałeś i robiłeś chore małpie gesty (zasłanianie ust, oczu i
uszu) chamie i debilu!).
Ja
nie zamieszkałem w twoim domu dla twojego - i czyjegokolwiek - towarzystwa
tylko by zająć się (do czego się przymierzałem ok. 20 lat) swoimi sprawami.
Robić wreszcie coś, co mi sprawia przyjemność, daje satysfakcję, w tym z sporą
szansą, że finansową. Jak nie, to nie, debilu, ale dalej czekać nie miałem
zamiaru. Po to sprzedałem mieszkanie by podjąć to ryzyko, czego ABSOLUTNIE NIE
ŻAŁUJĘ. WALKA EGZYSTĘNCJONALNA O PIENIĄDZE NA CZYNSZ, PRĄD ITP. TO NIE DLA
MNIE. WOLĘ MIESZKAĆ W DŻUNGLI NIŻ TAK ŻYĆ (montować tylnie koło do samochodu w
fabryce - jak to określił P. Janusz z budowy - czy jeździć taczką...). Nigdy by
mi nie przyszło do głowy by zachęcać kogoś o wysokim potencjale umysłowym do
pracy taczką, grillowania itp. (do takiego przetrawienia życia (zawsze
zachęcałem do rezygnacji z takiego marnotrawienia, wątpliwego sensu, jakości
życia))..., tylko wręcz przeciwnie – wspierałbym go by się rozwijał,
wykorzystywał swój potencjał.
Kolejny
aspekt tej sprawy to, to iż jestem wrażliwcem, intelektualistą, racjonalistą,
mam umysł analityczny; w wszelkich miejscach pracy - fizycznej - natychmiast
spotykam się z prześladowaniem, dręczeniem, okaleczaniem psychicznym, mnie
przez debilów, psychopatów (na przykładzie chociażby budowy na której
pracowaliśmy. Nabawiłem się urazów, i problemów zdrowotnych (2 lata zajęło mi
pozbieranie się jako tako po tych debilach i psychopatycznych skurwysynach!!).
Więc co ty mi ciężki pojebie wmawiałeś, w jakie kolejne bagno wepchnąłeś?!!
Ciężki
debilu, powtarzałem ci wielokrotnie, iż ja wiem jacy są inni (demonstrowałem ci
też że potrafię się zachowywać jak przedstawiciele różnych grup społeczeństwa
„krakać jak wrony”). I że absolutnie nie jestem zainteresowany asymilacją z
takim stanem rzeczy (z takim społeczeństwem). I wiem czym to skutkuje (jak bym
nie potrafił przewidzieć to mam ogromny
balast
- doświadczenie - życiowy w tej materii). Więc pranie mojego mózgu również w
tym kierunku było chybione! Czyli ja w żadnym wypadku nie chcę być jak inni! Ja
chcę obecną rzeczywistość zmieniać, a nie dostosowywać się do niej – bo taki
jest cel - sens - mojego życia (czyli - jak zwykle - dokładnie odwrotnie od
twoich działań). Jedni zdobywają szczyty górskie (wiedząc, iż cześć z nich
podczas tej bezproduktywnej działalności zginie). Inni sprawdzają jak długo
mogą się truć - popełniać samobójstwo -: ile wypiją, nawdychają się tn, zażyją
narkotyków. A tacy jak ja, krok po kroku z większym lub mniejszym skutkiem
zmieniają ten świat, by był chociaż trochę mniej zły i bardziej wygodny (co
jest oczywiście głupie i chore...).
Za dotrzymywanie
towarzystwa, opiekę nad chorym psychicznie się płaci!
Zarzuciłeś mi kiedyś, że o
mało „nie rzuciłem ci się do gardła” bo nie policzyłem 50 zł, które otrzymałem
za pracę. – Po: przejściach u ciebie/was...(!!!); mieszkaniu na budowie z
świrem oglądającym TV i gwiżdżącym do 2 w nocy; wstawaniu o 4.30; pracy po
jedenaście godzin; 4 godzinach dojazdu (tam i
z powrotem) – zapomniałem o 50 zł!... To jak nazwać wasze ataki na mnie,
krzyki, pranie mózgu emocjonalnym bełkotem, debilizmami, oczywistościami i
inwektywami: „Musisz się zarejestrować i podjąć leczenie psychiatryczne”, „Nie
wstydź się – Beata jest chora, ja jestem
chory i ty jesteś chory”, „Jesteś chory na schizofrenię paranoidalną!” –
Kolejne cytaty, ty ciężki debilu!!!
Jakie to normalne i mądre
słuchać wszystkiego co tylko jest emitowane z RTV (bełkotu, debilizmów reklamowych)
i ktoś kto nie chce zaśmiecać tym swojego umysłu (– organizm daje mu odczuć:
unikaj tego) i słucha swojego organizmu jest chory... i… wymaga leczenia m.in.
przez „psychiatrę” Grzegorza B. P. (jego terapia polegała też przez pewien
okres na zachęcaniu mnie bym - skoro mam absolutnie dość wypłocin reklamowych -
do słuchania w związku z tym tego do czego mam już ciężki uraz.... Ach ci
psychiatrzy, jacy oni głupi, że nie słuchają swojego „kolegi” i zamiast
odradzać stresów swoim pacjentom nie zalecają im źródeł stresu...).
Wreszcie nie muszę słuchać
twojego obłąkańczego i wkurw...depresyjnego wzdychanio-lamentu jakby ci właśnie
kogoś zamordowali: „OOOO JJJEEEJJJKUJEEEEEKU!
„RZECZPOSPOLITA”
27-28.04.2002 r.
AGRESJA KOSZTUJE
Na łamach „Tygodnika Powszechnego” zaproponował pan,
żeby telewizor traktować jak żywego człowieka. Jak pan to rozumie?
Krzysztof Krauze: telewizor nie jest tylko źródłem informacji, ale gada z nami, jest
interaktywny, obecny. Pozwalamy mu wychowywać nasze dzieci, stał się trzecim
rodzicem. Musimy zatem stawiać mu normalne wymagania. Powinniśmy być czujnie i
nie odpuszczać. Problem polega na tym, że to, co widzimy w telewizji ujmujemy w
niepotrzebny cudzysłów, nie bierzemy tego wprost. A telewizor ma szalenie
realny wpływ – zwłaszcza na dzieci, które naśladują to, co w nim widzą.
Czy to znaczy, że mamy go częściej wyłączać? Do tego się to sprowadza. Oblicza się, że dziecko
przez cały cykl edukacji jest świadkiem, przez media, kilkunastu tysięcy
zabójstw, ma do czynienia z kilkoma tysiącami gwałtów. To powoduje
zobojętnienie, brak wrażliwości na cierpienie. Zbrodnia staje się oswojona. Czy
pani wie, o ile w Polsce w ciągu 10 lat wzrósł udział młodych chłopców w aktach
przemocy? O blisko 2700 procent! A dziewcząt – o prawie 2500 procent. Ostatnio
Amerykanie opublikowali wyniki szeroko zakrojonych badań o wpływie telewizji na
zachowania agresywne. Stwierdzili, że telewizja działa jak bomba z opóźnionym
zapłonem. Oglądanie telewizji godzinę dziennie – nie przemocy, ale samej
telewizji – powoduje po kilkunastu latach wzrost zachowań agresywnych u chłopców o 4 procent. Ale już 2 godziny
telewizji w ciągu dnia powoduje ten wzrost o 30 procent.
Jednak telewizja sama w sobie chyba nie jest złem? Z Amerykańskich badań wynika, że częściej jest, niż
nie jest. Oczywiście dziś trudno sobie wyobrazić program z paskiem
informującym, że oglądanie szkodzi zdrowiu psychicznemu. Ale nie wiadomo, co
przyniesie przyszłość. W Ameryce były już przecież – wygrane! – procesy przeciw
koncernom tytoniowym, które nie ostrzegały, że palenie jest chorobotwórcze.
Ale przecież telewizję można by wypełnić
szlachetniejszą treścią. Na początek, myślę, że nic by się nie stało,
gdyby zniknęło kilka stacji telewizyjnych. Przeskakując kanały frustrujemy się,
maleje nasza zdolność koncentracji. W ciągu życia jednego pokolenia zdolność
koncentracji zmalała – jak się oblicza – przynajmniej pięciokrotnie. Dlatego
firmy fabularne składają się z coraz większej liczby scen? To nie jest kwestia
zmysłów artystycznych reżysera, ale wymagań rynku. Młodzi ludzie nie są w
stanie skupić się dłużej niż na 45 sekund. Po tym czasie trzeba zmienić
okoliczności, scenerię, żeby skupić uwagę widza. Tak wychowane dzieci nie są w
stanie się uczyć, bo jak można uczyć się robiąc przerwy co minutę? Nawet
książki są dziś inaczej konstruowane niż kiedyś, mają o wiele więcej akapitów.
Z tego co pan mówi, wynika, że telewizja jest
szkodliwa jako rodzaj przekazu i wpływa negatywnie na naszą psychikę. Przedawkowana –
tak. Lepiej zgasić telewizor, wyjść na dwór, pogrzebać w ziemi, posadzić coś.
Dzisiaj już rozumiemy, że po oglądaniu telewizji jesteśmy męczeni, ogłupiali,
zdekoncentrowani. Znikają związki między ludźmi. Kiedy wstajemy od telewizora,
mamy sobie mniej do powiedzenia, niż kiedy zasiadaliśmy przed nim.
Chyba zbyt pan uogólnia. Telewizja jest przecież także
przekazem kultury. Bywa. Nie apelują
o likwidację telewizji, tylko o umiarkowanie apetytów.
Czym należałoby wypełnić telewizję, żeby była mniej
szkodliwa? Chodzi o intencje, z
jakimi jest tworzona, jeśli na podstawie rzeczywistych wartości – takich jak
prawda, praworządność, miłość pojęta jako bezinteresowna służba, pokój, nie
krzywdzenie – może przynieść społeczną korzyść. Jeśli tworzona jest z myślą o
maksymalizacji zysku, to społeczne koszty takiej telewizji będą bardzo wysokie.
Taka telewizja zabawi nas na śmierć. Niemal wszystko, ci pokazują telewizje, a
już zwłaszcza prywatne, służy rozrywce. Olbrzymia popularność „Big Brothera”
spowodowana jest umiejętnościami manipulowaniem widzami. Twórcy tego programu
wiedzą, że siła telewizji jest transmisja, przyzwyczajenie i interaktywna gra.
Pamiętam z TVN z 11 września ubiegłego roku, kiedy tuż po wybuchu zmontowano
czołówkę z muzyką niemal z „Gwiezdnych wojen”, którą dopiero po jakimś czasie zdjęto
i zamieniono na coś stosowniejszego. Ktoś zrozumiał, że wojna w Afganistanie to
nie gra komputerowa w poszukiwanie Bin
Ladena. Trzeba bardzo uważać, by nie zamienić wszystkiego w rozrywkę. Od gier
można się uzależnić. Marek Kotański opowiadał, że zna przypadki narkomanów,
którzy oddawali swoją działkę, żeby zagrać.
Telewizje przynoszą krociowe zyski, a pieniądz wprawia
w ruch świat – zwłaszcza dzisiaj. Nawet jeśli dziś są to pieniądze, za jakiś czas będzie
to strata, najpierw wyrażająca się w kategoriach moralnych, a potem w liczbach.
Agresja, przemoc kosztują. To tylko sprawa czasu. Wiele zmieni nasze wejście do
Unii. Na Zachodzie istnieje znacznie większa świadomość cywilizacyjnych
zagrożeń. Znakowanie programów, które trafiło i do nas, przyszło stamtąd.
Mimo bardziej zaawansowanego rozwoju cywilizacyjnego,
telewizje zachodnie nie rezygnują z pokazywania przemocy. Myślę, że wyniki ostatnich amerykańskich badań, o
których mówiłem, pociągną za sobą regulacje prawne.
Czy chęć wykluczania pewnych programów z telewizji nie
jest rodzajem cenzorskiego myślenia? Telewizja
ma pomóc nam czynić życie wartym przeżycia. Nie może być przeciwko
społeczeństwu. Społeczeństwo ma prawo się bronić. Nieszczęściem polskiego
systemu jest to, że nasza telewizja państwowa nie ma jasno określonych
obowiązków. Tzw. misja miesza się z pieniędzmi. Repertuar telewizji publicznej
przestaje z wolna być alternatywą dla programów telewizji komercyjnej.
Telewizja publiczna powinna być instytucją subkonwencjonalną i abonamentową. Nie
powinna emitować reklam. Natomiast telewizję komercyjne
należałoby w znacznym
stopniu opodatkować i osiągnięte w ten sposób zyski przeznaczyć na kulturę.
Należy stworzyć mechanizm powodujący, że komercyjne stację będą finansowały
coś, co stanowiłoby ich antyofertę.
Co pan chciałby w niej oglądać? Niepokoi mnie zamerykanizowanie telewizji. Chciałbym
dowiedzieć się czegoś więcej o swoich sąsiadach. Nie wiem, jak żyją Niemcy,
Czesi ani sąsiedzi za wschodnią granicą. Telewizja jest zbyt upolityczniona,
wiemy coraz więcej o coraz mniejszej liczbie spraw. Jak po obejrzeniu serialu.
Z
Krzysztofem Krauze rozmawiała Malgorzata
Piwowar
DZIECKO PRZED EKRANEM
Czas, jaki dziecko
poświęca na oglądanie telewizji, ma zasadniczy wpływ na jego skłonność do
agresywnych zachowań, gdy będzie już dorosłe. Takie są opublikowane w marcu w
„Science” wyniki badań uczonych z Nowojorskiego Columbia University. zespół
badawcze Jeffreja Johnsona obserwował 707 dzieci przez ponad 20 lat od
dzieciństwa do dorosłości. U 28,8% dzieci, które oglądały w dzieciństwie
telewizję więcej niż 3 godz. dziennie, zaobserwowano później skłonność do
agresji. Wśród dzieci patrzących w telewizor przez godz. do trzech godzin
dziennie odsetek ten wynosił 22,5 %. Agresywne zachowania przejawiało tylko 5,7%
dzieci oglądających telewizje krócej niż godz. dziennie. Naukowcy amerykańscy
wywnioskowali z badań, że rodzice nie powinni pozwalać potomstwu zbyt długo i
często przesiadywać przed telewizorem. z b. wielu przyczyn.(...)
Ł.K
„RZECZPOSPOLITA”
TELEWIZJA DEKONCENTRUJE
Im częściej dziecko w wieku około 2 lat ogląda telewizję, tym większa
szansa, że gdy pójdzie do szkoły, będzie miało problemy ze skupieniem uwagi –
dowodzą naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Seattle (USA). Artykuł na ten temat
opublikowało czasopismo „Pediatrics”. Naukowcy z Seattle zbadali 1345 dzieci.
Sprawdzili, jak często dzieci te oglądały telewizję w wieku
jednego roku i lat trzech, oraz czy miały problemy z koncentracją, kiedy
miały siedem lat. Okazało się, że każda godzina telewizji dziennie w
najwcześniejszym dzieciństwie o 10 proc. zwiększa szanse późniejszych problemów
z koncentracją. – Jest to kolejny powód, dla którego dzieci nie powinny oglądać
telewizji – powiedział dr Dimitri Christakis, który kierował pracami.
Ł.K.
–
Na 1mln. Polaków przypada 60 zgłoszeń patentowych (czyli ponad 99,99% procent
nie jest w stanie).
–
Podobnie ma się sytuacja z wydawaniem pism (co jeśli ma miejsce, to w zespole)
–
90% ludzi choruje i umiera z powodu nieprawidłowego odżywiania (bym do nich
dołączył robiłeś mi pranie mózgu). Jedna kiełbaska z grilla jest 100 razy
bardziej toksyczna od 20 sztuk papierosów!
–
70% zażywających + około połowa z pozostałej grupy - biernych ofiar - ludzi
choruje i umiera z powodu trucizny nikotynowej
I
mógłbym tak przytaczać i przytaczać artykuły, dane (m.in. o wpływie hałasu na
układ nerwowy). Ale przecież one i to jest chore i głupie prawda?, a normalne
życie polega na grillowaniu, chlaniu „kłapaniu dziobem”, oglądaniu TV i
leczeniu ludzi z pisania i wymyślania głupot, żeby się wzięli za taczkę (ty byś
zaraz zaczął „leczyć” tych naukowców).
(moje) DEFINICJE:
TOLERANCJA – Mamy z nią do czynienia
wówczas, gdy ktoś akceptuje np. czyjś wygląd (np. ubiór, fryzurę),
kolekcjonowanie przedmiotów, wystrój mieszkania itp..
BEZMYŚLNOŚĆ, MASOCHIZM, OKALECZENIE I CHOROBY
PSYCHICZNE (PRZECIWIEŃSTWO NORMALNEGO STANU: OBRONY – INSTYNKTU
SAMOZACHOWAWCZEGO)
– Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy ktoś wystawia, zezwala na negatywne
oddziaływanie na siebie (np. tn, wr,
jazgotem muzycznym, psimi czy innymi hałasami) za co się płaci zdrowiem
psychicznym i fizycznym. Czego często poszkodowani nie zauważają przynajmniej z
początku (wyraźne objawy występują najczęściej po latach), bądź nie wiążą z
rzeczywistą przyczyną. Jest to też b. absorbujące (walka z skutkami) dla
umysłu, co m.in. ogranicza jego możliwości. Takie osoby często się też chwalą
jak to im coś nie przeszkadza (jeśli czyjeś procesy myślowe dotyczą głównie
zaspokajania potrzeb fizjologicznych, są
związane
z odbieraniem bodźców dźwiękowych (np. z RTV) to istotnie niewiele słyszą i
niewiele im przeszkadza)...! Jeżeli ktoś staje się debilem, leczy
psychiatrycznie (2% społeczeństwa, a z pozostałej grupy znaczna część cierpi na
różne dolegliwości o tym podłożu!), ląduje w szpitalu czy kostnicy – to nie z
powodu tolerancji...!!
LUDZI
DZIELIMY M.IN. NA:
GŁUPICH
– to tacy, którzy czynią szkodę tylko sobie;
PSYCHOPATÓW
– czyniących ją innym;
OBŁĄKANYCH
PSYCHOPATÓW – to tacy, którzy uważają, że czynią to dla dobra innych...
WYSTĘPUJĄ
TEŻ KOMBINACJE TYCH CECH
WYKŁAD
(pouczanie)
Ma
wyłącznie miejsce wtedy, gdy ktoś chce tego słuchać. W przeciwnym razie jest to
zmuszanie, znęcanie się, zatruwanie, tortura, atakowanie, pastwienie się,
psychopactwo.
INFORMACJE
– Mamy z nimi do czynienia
wówczas, gdy treść i forma przekazu spełnia warunki zawarte w postulacie 7a).
Więc m.in. znajdują się one w zasadnych msh i są rzeczowe – sensowne.
REKLAMA – mamy z nią do
czynienia wówczas, gdy przekaz spełnia warunki postulatu 7a) z wyjątkiem msa, które
jest nie sensowne.
WYPłOCINY REKLAMOWE – nie
spełniają one warunków postulatu 7a), gdyż ich treść jest pozbawiona sensu,
spotkać je można niemal wszędzie, bardzo często nie mają nic wspólnego z msm, w
którym się znajdują , wymuszonymi odbiorcami i praktycznie z towarem, czy
usługą , której teoretycznie dotyczą.
Więcej:
31.
„LUDZI DZIELIMY M.IN. NA…”
http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html
Psy szczekają przede wszystkim dlatego, że się im na to pozwala.
Podobnie z rozwydrzonymi dziećmi.
Jak
ci tłumaczyłem nikotynizm okalecza również psychicznie: tacy osobnicy po
pokonaniu jednego hamulca łatwiej łamią następne – częściej od innych trują się
jeszcze alkoholem, narkotykami, szkodzą innym (również biernie – stanowiąc
wzorzec,) w tym zachęcając ich do takiego postępowania (czują do nich zawiść,
jest im raźniej gdy takich osób jest więcej). Spada wrażliwość na inne
szkodliwe czynniki: lekceważy się prawidłowe odżywianie, hałasy, dorabia
ideologie i wytłumaczenia do takiego postępowania, którymi jeszcze piorą mózgi
innym osobom. Następuje wypaczone postrzeganie świata, w tym innych ludzi.
Robiłeś
mi pranie mózgu bym zaakceptował trucie mnie trucizną nikotynową, zamiast przed
tym ludzi bronić (jak zwykle na odwrót)(„Ooo widzę, że już się nauczyłeś
wdychać dym z papierosów” – Słyszałem kiedyś od ciebie. Nawet nie będę tego
komentował... Wystarczy przeczytać moje pismo w tej sprawie, ty debilu!!).
Zapewne
bulwersują cię dosadne określenia pod twoim adresem. A czy inne określenia
byłyby adekwatne; jak komuś takiemu jak ty uzmysłowić kim jest, ty chimero
ludzka (chimera, w tym wypadku, według mojego zastosowania tego określenia, to
osoba której mózg pracuje skrajnie patologicznie – na odwrót: destrukcja jest dla
takiej osoby czynieniem dobra, inteligencja – objawem głupoty, objawy zdrowia –
objawami choroby itp. – czyli normalne postępowanie jest nienormalne, a
nienormalne normalne dla takiego osobnika...)!!! Po to włożyłem tyle pracy byś
zrozumiał do kogo... i o co mieć pretensję i co powinieneś zrobić dla swojego i
INNYCH dobra. A przynajmniej nie robić...
Stosowałeś
totalną krytykę wszystkiego co robię, oraz „pouczenia”... i wykłady (co
powinienem robić, a czego nie robić, o czym nie myśleć, o czym myśleć, na czym
się skupić itp., itd.!!!).
Chory
człowieku ja MIAŁEM BYĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE LOKATOREM (z opóźnionym czasem - co
na samym początku wyjaśniliśmy sobie - płacenia), a nie twoim „pacjentem”,
słuchaczem, osobą do towarzystwa, ani ufoludkiem, któremu mógłbyś przekazać
swoją wypaczoną ocenę świata; być tresowany (czy, a jeśli to jaki dać głos, na
co się patrzeć, czym zajmować itp.) i byś ze mnie zrobił debila nadającego się
do grillowania i w najlepszym razie do taczki!!!
„Nikt
ci nie chce zrobić krzywdy” – to kolejny cytat. Ty skończony debilu!!/ – Ale ja
muszę być głupi, że do tej pory tego nie zrozumiałem... Pewnie z powodu
przerwania kuracji...
Mieszkało
u mnie przez ok. 9 lat (ostatnio ze mną w twoim mieszkaniu) łącznie ok.. 80
dziewczyn (cześć bez pieniędzy). Nie przegadałem z nimi wszystkimi
-
łącznie - nawet 10% czasu tego, co zmuszony byłem z tobą w ciągu zaledwie 6
miesięcy.
Nie po to wynajęły pokój (od bliższych kontaktów są związki partnerskie,
przyjaźnie, a nie przypadkowe zamieszkiwanie). Nigdy nie przyszło mi do głowy
wtrącać się w czyjeś sprawy, pouczać, krytykować, robić komuś wykłady itp.
Gdzie
z tym ciężko chorym, popierdolonym łbem wpierdalasz się w czyjeś życie!!!;
zajmij się swoim…!!
Mam
do ciebie kilka retorycznych pytań...:
Czy
ty jesteś lekarzem (od kiedy to chorzy psychicznie leczą ludzi?!)...; czy twój
dom jest zakładem psychiatrycznym...!; czy ja ciebie upoważniłem do „leczenia
mnie”, stawiania „diagnoz” – wyraziłem na to zgodę, taką chęć...!; czy zdrowych
ludzi się leczy...!; czy leczeniem psychiatrycznym powinni zajmować się chorzy
psychicznie, w tym obłąkani psychopaci...!!; CZY JA W OGÓLE CHCIAŁEM Z TOBĄ
ROZMAWIAĆ, PRZEBYWAĆ...! – WIĘC JAKIM PRAWEM TO ROBIŁEŚ TY DEBILU, OBŁĄKANY,
ATAKUJĄCY LUDZI PSYCHOPATO?!!
KTO
CIĘ PYTAŁ O ZDANIE?!! Mów, radź itp. jak
cię ktoś oto poprosi, a przynajmniej zezwoli, a nie wbrew woli i daremnie!
Jak
chcesz robić wykłady to wynajmij salę, pisz artykuły do pism, napisz książkę.
Jak chcesz leczyć ludzi, to otwórz gabinet psychiatryczny.
Czy
chciałbyś by „tylko” interesował się tobą
debil, bądź psychopata, a co dopiero jedno i drugie...!!; mało tego ktoś
taki jeszcze robił ci pranie mózgu i w dodatku „leczył” i jeszcze mało tego
uważał, wmawiał ci, że to dla twojego dobra...!! A próby unikania takiego
osobnika, „leczenia” uważał i wmawiał ci, że to objaw twojej choroby...!! Ty
ciężko hory, obłąkany popierdoleńcu, arcydebilu!! (czyli jak zwykle - jak to u
ciebie - wszystko na odwrót). A już jeden z tych czynników jest wystarczający żeby
doprowadzić człowieka do choroby (szacuje, iż przez ten okres, kiedy
przebywałem u ciebie „na leczeniu” wykończyłbyś przynajmniej kilkanaście
przeciętnych osób!!)!!. Już nawet brakuje określeń na ciebie...
Kiedy
musiałem słuchać rzygowin twojego zasyfiałego, ciężko porąbanego mózgu to
czułem że coś chodzi mi w głowie, a to mój mózg szukał ucieczki...!
Czy
do twojego chorego łba nie dotarła przyczyna ucieczki od ciebie rodziny (jak
zwykle się pocieszasz w tym przypadku, że mieszka u ciebie 2 lata karykatura
człowieka – kim, czym, ty się chwalisz...?! Czym, że jest zdesperowaną kobietą
mającą nikłe szanse na związek z mężczyzną i miotasz nią codziennie psychicznie
po ścianach – bo ci na to pozwala!? Normalna mającą coś do zaoferowania kobieta
zwiałaby natychmiast!!
Nikt
nigdy nie upoważnił cię do ingerowania, wpierdalania się w moje życie, umysł, i
oceny mojego życia!! A wręcz przeciwnie!! Jeśli ktoś tak jednak postępuje, to
jest to atakowanie (znęcanie się, prześladowanie, pastwienie, upokarzanie,
wytrącanie z równowagi psychicznej, naruszanie osobowości, doprowadzanie do
stresów, lęków, kompleksów, urazów, choroby itp.) a nie pomaganie psychopato!!
Oceń siebie... (!!!)
„Jesteś chory na schizofrenię paranoidalną
(hyyy)!” „– Wspomnisz moje słowa”, „Nie wstydź się tego (hyyy)”. „Jeśli chcesz
dalej u mnie mieszkać to musisz podjąć leczenie.” – Powiedział (oczywiście za
każdym razem ostatni raz...) „psychiatra”, „poproszony o diagnozę”.
Udowodniłem
ci dobitnie mnóstwo razy, iż jest dokładnie odwrotnie niż mówisz. Czyli
procesy... zachodzące w twojej głowie są alogiczne - anormalne -, ale tobie to
absolutnie nie przeszkadzało taką mieszanką robić mi - w brew mej woli; dla
mojego dobra oczywiście...- pranie mózgu z wiadomymi skutkami!!!
Stań
sobie chłopie przed lustrem i tam se rób te swoje małpie miny, gesty i wymachy
tymi chorymi łapskami! Jak przyjdzie ci coś do tego chorego łba to otwórz
kibel, strzel kupę i jej zamelduj, a następnie ją utop by się nie męczyła! A
nie do ludzi z tymi debilizmami i chorą choreografią!!! Bo nikt normalny tego
słuchać i oglądać nie chce!!!
Przez
całe swoje poprzednie życie nie usłyszałem nawet 10 procent tej ilości
debilizmów (które musiałem odsłuchać, oczywiście dla mojego dobra...!!, z
najwyższą uwagą, skupieniem – ty ciężki popierdoleńcu!!) co od ciebie!!
To
co mówisz to trucizna dla normalnego umysłu!!!
Masz
chorobotwórczą psychikę i uważasz, że to oni powinni zejść do poziomu
twojej...!!
Zastanów
się jaki jest z ciebie pożytek – potrafisz tylko niszczyć siebie i ludzi!!! – psychofizyczna
toksyno!
Wymień
chociaż jedną normalną rzecz u siebie...!!
–
Wszystko co mówisz, jak mówisz, w tym stosując okaleczającą psychicznie
socjotechnikę manualną (w tym szturchając łokciem w żebra)(i jeszcze to
eksponujesz, szantażem, stosując socjotechnikę, presję, okazję, sytuację,
wmuszasz), wdychasz, jesz, pijesz, robisz, twoje postępowanie, twoja morda,
mimika, wzrok - życie - jest chore, chorobotwórcze, anormalne, aspołeczne!!; i
jeszcze trujesz innych trucizną nikotynową! Jesteś chory psychicznie i
fizycznie. I ty jeszcze stawiasz siebie jako wzór, i totalnie - destrukcyjnie –
krytykujesz,
pouczasz innych, robisz im wykłady, w dodatku osobę postępującą normalnie,
zdrowo, logicznie, konstruktywnie i jeszcze prospołecznie (m.in. bez żadnych nałogów
i unikającą tego skutków ze strony innych, w miarę, względnie, odżywiającą się
zdrowo/jak najmniej niekorzystnie)!!...
Jedną
z dość rozpowszechnionych cech ludzkich jest przypisywanie innym cech
nieakceptowanych u siebie (to taka obrona – to on jest głupi i chory; to on
potrzebuje leczenia). I usprawiedliwianie na swój (w tym przed innymi) użytek:
to dla jego dobra (no, jaki ja jestem dobry człowiek; on jest taki głupi,
uparty i chory, a ja mu jeszcze (leczenie.. gratis), mimo jego sprzeciwu, pomagam...!!
Jak
ci byłem zmuszony kiedyś wyjaśniać, psychika ludzka jest b. złożona i każdego
człowieka inna (inaczej nie trzeba by było tylu dziedzin psychiatrii z uczącymi
i nabywającymi praktyki lekarzami, a i tak często z mizernymi efektami swojej
pracy). Wyjaśniałem ci, iż umysł ludzki broni się ucieczką w nieprawdę, dogodne
wytłumaczenie (zażywający i rozdmuchujący tn, alkoholicy, narkomani, lekomani,
hoży na bulimię itp. – zawsze mają wytłumaczenie swojego postępowania). Lecz ty
jesteś przypadkiem szczególnym, bo dla ciebie to dbający o zdrowie są chorzy, a
je rujnujący postępują prawidłowo. Twój umysł znalazł sobie wytłumaczenie
następujące: „Wszyscy są chorzy i są debilami.” Ja też jestem chory (jaka to
ulga, że inni również)(ale oni są jeszcze debilami) i w dodatku o tym nie
wiedzą. A ty wiesz, więc jesteś w lepszej sytuacji – mądrzejszy od nich. Poza
tym twoja sytuacja jest jeszcze dodatkowo lepsza, bo nie wymagasz w
przeciwieństwie - do nich - leczenia…
Żebyś
ty widział swoją ucieszoną (z efektów) mordę podczas swoich ataków emocjonalnym
bełkotem, debilizmami i oczywistościami. A jak się (pod koniec przebywania w
twoim towarzystwie... (!!!) odwracałem (żeby przynajmniej twojej obłąkanej,
chorej mordy nie oglądać) to mnie szturchałeś łokciem w żebra żebym patrzył na
twoją ucieszoną, bądź wyrażającą groźbę - obłąkaną - fizjonomię...
Twoje
psychopatyczne działanie polega też na tym, iż najpierw stawiasz „diagnozę”, a
później doprowadzasz swoją ofiarę do
takiego stanu by jej odpowiadała. Stąd ta radość - tryumf - na twojej obłąkanej
fizjonomii gdy coś zrobiłem i zanim zrozumiałeś w jakim celu, dopatrywałeś się
efektu choroby... debilu!! Te twoje obserwowanie obłąkanym wzrokiem i
dopatrywanie się choroby to kolejny stres! Jak chcesz zobaczyć jej efekty to spójrz
do lustra!
Ty
chcesz abym słuchał wr, debilizmów, kłamstw i bredni odgrywanych przez aktorów
i był jednocześnie inteligentny, zdolny do względnie obiektywnej oceny świata.
Zastanów się nad takim połączeniem. Tobie takie rzeczy nie szkodzą... – tak...
tylko, że ty jesteś czymś dużo gorszym od wr bo atakujesz i w dodatku jeszcze
gorszymi debilizmami ludzi!!
Ja
żeby być wstanie pisać, przygotowywać zgłoszenia w Urzędzie Patentowym na
obecnym poziomie potrzebowałem aż 2 lat całkowitej izolacji od RTV (w tym nawet
wiadomości...: w Południowej Karolinie słoń uciekł z ZOO i poturbował
przechodniów.... liczba ofiar wczorajszej katastrofy Boeinga wzrosła do... W
Bydgoszczy doszło do wypadku samochodowego... 2 osoby zginęły na miejscu a
jedna... U posła z samoobrony znaleziono czerwone majtki ..... Ojciec Święty...
kolejne zwłoki (większość ludzi nie oglądałaby żadnych gdyby nie TV) no i jaki
to ma wpływ na cenę chleba, czegokolwiek i cokolwiek. Strąciłeś kilkadziesiąt
minut na odbiór papki, mieszanki, której większego fragmentu nie jest wstanie
powtórzyć większość odbiorców już po 2 dniach i gromadzisz takie (odpowiednio
przygotowane) śmieci w swojej psychice, która je analizuje i stara przełożyć na
postępowanie (tak JESTEM ZA TYM by gromadzić ale - W SPOSÓB SELEKTYWNY -
POTRZEBNE INFORMACJE, czyli z gazet, w wybranym przez czytającego czasie, a nie
według programu RTV). Nie po to, to zrobiłem by się teraz cofać w rozwoju.
Śmieci
do domu nie tylko nie przynosisz, ale wręcz przeciwnie wyrzucasz je, lecz z
umysłem postępujesz odwrotnie. Czego skutki doświadczyłem. Pozwalasz na przemoc
wypłocinoreklamową czynioną na twojej psychice, a sam odreagowujesz ją na
innych, zmuszając ich do słuchania twojej mieszanki (...)!!
Cały
czas broniłeś chorej sytuacji tzn. by psy robiły co chcą. Czyli wyły, szczekały
i terroryzowały hałasem okolice. Doprowadzając do frustracji, nerwicy i innych
chorób (w tym ciebie) ludzi. I co ci wtedy z tego, że psiażyca - osoba
bezmyślna, egoistyczna - będzie ci się kłaniać (w dodatku przekonana - ku
utrapieniu kolejnych sąsiadów, gdy wróci do stałego miejsca zamieszkania - że
czyni dobrze) skoro jej pies będzie zatruwał tobie i innym życie. Czy nie
wolałbyś ciszy i wdzięczności innych normalnych sąsiadów zamiast ukłonów takiej
osoby...
Uprawiałeś destrukcyjną - bym
postępował źle - totalną krytykę tego, co robię i mówię. – Bałem się cokolwiek
zrobić, powiedzieć (nawet raz - skurwysynu!! - doprowadziłeś do tego, że
zaniemówiłem – nie byłem w stanie - dosłownie (co wszyscy zauważyli) - się odezwać,
wtedy gdy zaprosiłeś Artura z towarzystwem do grillowania). W przeciwieństwie
do mnie, bo kiedykolwiek była okazja to przyznawałem Ci rację, chwaliłem,
zachęcałem - podbudowywałem - a nie dołowałem. Każdy wie, że mimo największych
starań może zachorować,
umrzeć (takich stwierdzeń i
tematów należy unikać, a nie nimi epatować). Ale dbanie o zdrowie (co dla
ciebie jest chore – co właśnie jest chore!) tego na pewno nie przyspieszy a
wręcz przeciwnie – co potwierdzają badania.
Lub inaczej. Dla ciebie trucie
się jest normalnym zachowaniem, a nietrucie się, a co dopiero unikanie trucizn
jest objawem choroby (np. „schizofrenii paranoidalnej”) - jak zwykle wszystko
na odwrót - ty ciężki pojebie!!
Ileż musiałem się nasłuchać
debilizmów, których sens sprowadzał się do czegoś takiego: Rozglądanie się
przed wejściem na jezdnię nie ma sensu, bo jak ma cię potracić samochód to cię
i tak potrąci; A mój sąsiad rozglądał się (widocznie za mało) i samochód go
potrącił; A Babcia nie rozglądała się i umarła w wieku 75 lat (traf, bo tysiące
nierozważnych pieszych ginie); „Niedługo zaczniesz chodzić w masce gazowej”.
Itd., itp. – Ciągle tylko śmierć i
choroby (w tym mnie, niechybnie, czekające)!
Są
osoby, które wymiotują na sam odrażający widok, a niekiedy tylko zapach – psychika
ostrzega: unikaj tego byś tak nie skończył. Czy też powinni się leczyć?! Czy ja
się ciebie pytałem co o czymś sądzisz?! „Tłumaczysz mi” - czy ja cię oto
prosiłem - „Zejdź na ziemię!!” Ja wykopywałem, woziłem, zakopywałem,
przesypywałem ziemię - wykonywałem prace fizyczne debilu - całe swoje dorosłe
życie - a nie chciałem ani sekundy - i nigdy tą drogą do niczego - poza
wegetacją i utratą zdrowia - nie doszedłem.
To
tak - podaję to jako odniesienie - jakby osrany, orzygany, ćpun i zjadacz
zawartości śmietników mówił i robił ci to, co ty mi (o leczeniu, głupocie
„gównie”, itp. itd.). I że to dla twojego dobra... Że w sumie nie jesteś głupim
człowiekiem... Że ty wydajesz pieniądze
na jedzenie, a powinieneś się skupić na śmietnikach i zająć liczeniem przejeżdżających
samochodów, a nie gównem i głupotami. I żebyś ty zrozumiał i miał na uwadze to,
co
on
mówi. A jakbyś odwracał głowę od jego fizjonomii... to by cię szturchał łokciem
w żebra żebyś się na niego patrzył jak ci tłumaczy dla twojego dobra... Bacznie
przyglądając ci się groźbo-obłąkańczym wzrokiem, czy ty uważnie go słuchasz
itd., itp... I dlaczego ty go unikasz...
O
takich „lekarzach” jak ty są kręcone horrory (i tak rzeczywiście mógłbyś
zarobić niezłą kasę - nie trzeba scenariusza, ani charakteryzacji - ot
wystarczy znaleźć bezdomnego lokatora z opóźnionym terminem płatności)!!
I
jeszcze musiałem słuchać twoich usprawiedliwień przed Beatą (na swoje ataki)
np.: „No bo on jest pierdolnięty (hyyy)!”. A do mnie „Myślenie boli”... (skoro
tak twierdzisz...). Pukasz się w głowę (pomogło...) itp.
A,
że nim dłużej jestem poddany twojemu oddziaływaniu, to tym gorszy jest mój
stan, to oznacza, że muszę jeszcze częściej z tobą przebywać – Tak mu wyszło z
przemyśleń, dla mojego dobra...
Ty
nie jesteś alkoholikiem, jesteś lepszy... bo jesteś piwoszem (oni też nie są –
bo są smakoszami win..., prawdziwymi mężczyznami pijącymi mocne
(wódczane)
trunki, a nie jakieś lury i siki... itp.).
Odczuwasz
też głęboką zawiść i potrzebę niszczenia tych, którzy są od ciebie lepsi. A
wytłumaczenie na swój i innych użytek masz takie: to dla dobra tego człowieka –
on jest chory i ja mu pomagam. Niestety
- dla jego dobra - na siłę bo jest aż tak chory że nawet nie chce mojej
pomocy i nie zdaje sobie sprawy że chcę dla niego jak najlepiej...!!
Ty
ciężki popierdoleńcu! Czy ja ci kiedykolwiek powiedziałem, iż jesteś chory, że
to co robisz jest chore, głupie (to „gówno i głupota!”...)?! Np. jedzenie
niezdrowej żywności (90% chorób jest tym spowodowanych!), trucie się trucizną
nikotynową (60 tys. zgonów rocznie!), ogłupianie się tym co emituje RTV (jak
leci, w tym wypłocinami reklamowymi) itp., ty ciężki idioto! – Nie, to ty za
mną łaziłeś i robiłeś mi pranie mózgu (krytyka, pouczenia i wykłady...!!), a postępowanie
odwrotne do twojego - chorego, chorobotwórczego - jest objawem choroby itp.!!
Ty popierdolony obłąkańcu!!
Sam
wydajesz na zażywanie - trucie siebie i innych - tn i alkohol rocznie
wielokrotnie więcej niż ja wydałem (w
sumie) na zgłoszenia patentowe. I ty mi robisz pranie mózgu bym nie wydawał
pieniędzy na „gówno i głupoty”!!
Panu
„ekonomiście” wyszło z obliczeń..., że ja powinienem dawać pół wypłaty (czyli
ok. 600-650 zł) na spłacenie pobytu w jego „zakładzie psychiatrycznym”. A z
reszty odkładać na wynajęcie pokoju, mieszkanie, komputer, dentystę, ubranie.
Jak również odżywiać się (przy 10-11godzinach ciężkiej pracy zimą na
dworze...), opłacić telefon i wiele innych rzeczy. A sam tylko na tn i alkohol
wydaje 400-500zł miesięcznie, plus prawie drugie tyle na telefon. Na szczęście
udało mi się mu to wyperswadować.
Około
połowa długu, to twój zysk, więc nie obarczaj mnie winą za swoje kłopoty
finansowe.
Cierpiałem
katusze psychiczne i fizyczne na budowie (po 10-11godzin dziennie, 6 dni w
tygodniu) by ci m.in. za to zapłacić, a ty domagasz się jeszcze szybszej
spłaty?!
Czy
ja krytykowałem twoje gówno warte - żeby tylko - bo szkodliwe dla innych
życie?! A OD MOJEGO ŻYCIA PRECZ!!!
Zabroniłeś
mi zapraszać swoich znajomych. Twój dom, twoje prawo, ale sam narzucałeś mi
swoich, alkoholików, nikotynowców i grillowców, dla mojego dobra oczywiście...
A przy braku moich chęci słuchałem jakie to jest głupie i chore unikanie ich.
Zastanowiłeś
się kiedyś, ilu jest w Polsce takich ludzi jak ja? Kilku, kilkunastu, może
kilkudziesięciu. A ilu od łopaty?... I twoim zdaniem powinienem, albo zostać
czubkiem, albo do tych milionów dołączyć, a właściwie jedno i drugie... – ty
ciężki pojebie!!!
Twój
atak i ofensywa odbywały się podobnie jak te ogłupiałe psy ujadające na
wszystko co się rusza (co oczywiście ci nie szkodzi...), a jak się nie rusza to
też szczekają, bo może coś zacznie...
Człowieku
jak chcesz se pokłapać dziobem to są od tego m.in. płatne telefony towarzyskie.
A nie zajęty swoimi sprawami przypadkowy lokator (wymuszony słuchacz), który
nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
Na
budowie pracujący z tobą wcześniej pracownicy (koledzy...) mówili o tobie tylko
jako o debilu, idiocie itp. A ty mi robiłeś pranie mózgu: o czym mam nie
myśleć, na czym się skupić, czego nie mówić itp. Kogo ty paranoiku z tej budowy
wypiepszono, i kto ma tam taką opinię…
Było
ich podleczyć, to by się może na tobie lepiej poznali... Np. kierownik nie
znosi warkotu maszyn. Wytłumacz mu - żeby zrozumiał... - że: na budowach są
warczące maszyny i musi się uodpornić, bo unikanie stresu jest głupie i chore!
A następnie poproś operatorów maszyn i kierowców by podjeżdżali bliżej do
kierownika i robili więcej hałasu (dla dobra kierownika oczywiście...). Bo: ty
nie chcesz dla niego źle i wymaga leczenia.... Podobnie z majstrem. On np.
wolałby - co jest oczywiście chore i głupie... - nie ponosić skutków wdychania trucizny
nikotynowej. Wytłumacz mu - żeby zrozumiał... - że wokół ludzie zażywają
tn itd. A następnie zacznij go uodparniać dmuchając na niego tn... Bo bez
leczenia ani rusz. Tam na pewno jest też wielu innych pacjentów do leczenia,
dla ich dobra...
Niemal
wszystko: co mówisz, ruchy rąk, wyraz oczu, twarzy jest chore i chorobotwórcze
dla innych!!
–
I takie całkowicie zdegenerowane, nałogowe, chore, atakujące ludzi, alogiczne
itp. coś...(!!!) robi mi pranie mózgu: o czym mam myśleć, a o czym nie myśleć;
czego nie mówić; na czym się skupić; czego nie robić; jak się odżywiać; na co
wydawać pieniądze; jak spędzać czas, itp.. Że to ja... mam się leczyć!!!
Zajmuje się krytyką, pouczaniem i wykładami!!! Ty skończony...,...,...!!!
Z
KIM SIĘ ZADAJESZ TAKIM SIĘ STAJESZ. Ja
skutki
przebywania z wami będę ponosił do końca życia (pierwsze 2 lata po wydostaniu
się z waszego ośrodka tresury i zakładu psychiatrycznego... najchętniej
spędziłbym w uśpieniu – o ile niemęczyły by mnie koszmary (całe dnie, tygodnie,
miesiące – zresztą))!!
Może
wreszcie dotarło do waszych - ciebie i psychofiozycznej karykatury z którą
mieszkasz - chorych i tępych łbów, iż przebywanie z wami to była dla mnie
tortura!!! A zmusiła mnie do tego najwyższa, przełomowa, konieczność życiowa!!!
Gdybym wiedział, iż poniosę choćby 1/10 ceny jaka zapłaciłem za wasze
towarzystwo... to absolutnie bym się nie zdecydował na taką sytuację, nawet za
b. wysoką (milon dolarów!) dopłatą!! Nawet psy unikają towarzystwa innych psów
jeśli czują, iż jest ono dla nich nieodpowiednie. Ja starałem się też tak
robić, lecz niestety dla takiego osobnika jak ty... unikanie towarzystwa
chorego, atakującego ludzi człowieka i karykatury jest oczywiście chore... i
głupie... I ty masz „...w d... takiego lokatora!!” – To kolejny cytat.
Ja,
jak mam ochotę porozmawiać, to robię to, po pierwsze, z osobą która chce ze mną
rozmawiać, po drugie, z osobą normalną i inteligentną i po trzecie na tematy
które nam odpowiadają.
No
i jak twoje kolejne teoryjki: że przyjdę znów do ciebie mieszkać? Mają - tak
jak i poprzednie - coś wspólnego z rzeczywistością?! Tak masz nie tylko chory,
ale i b. prymitywny umysł i nietrudno się domyśleć przynajmniej kierunku jego
„rozumowania”.
I
jeszcze za to wszystko - łącznie z zarobkiem dla ciebie - musiałem ci GNOJU
zapłacić!!! Nawet potrafisz zabrać mi w tym celu całą ostatnią zapłatę w środku
zimy, wiedząc że nie mam żadnych śr. utrzymania!!!
Chamie.
Czy słyszałeś kiedyś o np. możliwości zadania następujących pytań:
1.
Czy masz ochotę na moje towarzystwo (rozmowę, poznać moje zdanie)?
2.
Czy chcesz poznać moich znajomych?
3.
Chcesz bym znajdował ci jakieś zajęcia, czy wolisz zająć się swoimi sprawami?
Uzmysłów
sobie wreszcie, że ty NICZEGO NIE ZROBIŁEŚ BEZINTERESOWNIE, tylko DLA ZAROBKU
wynająłeś mi jeden z 2 pustych pokoi. Wykonałeś latem - RÓWNIEŻ NIE
BEZINTERESOWNIE - kilka telefonów (2 razy otrzymałeś za to prowizję ode mnie,
oraz rower, który otrzymałem w prezencie), bym zarobił trochę pieniędzy – Po to
bym odżywiał się na własny koszt i zaczął dawać ci pieniądze. Przypomnij sobie,
iż ja z kolei wykonałem dla ciebie mnóstwo prac.
TERAZ
SIĘ ZASTANOWICIE 10 RAZY, CZY ROBIĆ KOMUŚ NAJAZDY NA UMYSŁ – WP... SIĘ KOMUŚ Z CHORYMI „NOGAMI ” W ŻYCIE!
ZAJMIJCIE SIĘ SOBĄ!...
PS
DOTYCHCZASOWE
ROZLICZENIE FINANSOWE
Do
tej pory otrzymałeś/potrąciłeś/zabrałeś:
–
400zł dałem ci
przed budową;
–
400zł potrąciłeś
z pierwszej wypłaty za wrzesień;
–
250zł otrzymałeś
z mojej wypłaty za październik;
–
250zł otrzymałeś
z mojej wypłaty za listopad;
–
700zł - zabrałeś
mi całą wypłatę za grudzień
= 2000zł
Sporą
sumę odpracowałem przy budowie garażu i innymi pracami.
Około
połowa całkowitej sumy (za wynajmowanie mieszkania w W-wie, w którym zostawiłem
meble; pobyt w twoim „zakładzie psychiatrycznym!”) TO TWÓJ ZYSK. Ponieważ nie
spełniłeś żadnego ustalonego warunku mojego wynajmowania pokoju - mało tego przeżyłem
horror, płacąc za to zdrowiem - nie zapłacę ci reszty! Weź też pod uwagę to, iż
od końcowych dni czerwca do końca sierpnia jadłem zwroty z garmażerki, oraz że
komputer był w tym okresie zepsuty...
I
przestań piepszyć „ekonomisto” (i dobry człowieku...), iż masz przeze mnie
kłopoty finansowe. Długi wszędzie i za wszystko miałeś za nim pierwszy raz mnie
zobaczyłeś na oczy! To ja zapłaciłem część tych zaległości: za prąd, gaz,
czynsz (kwalifikowałeś się „na szczaw... ” – jak powiedzieli z administracji) –
oszczędzając ci dodatkowych wydatków i kłopotów. Ale ty masz dobrą pamięć,
tylko selektywną... Ja nie wziąłem też żywej gotówki (Beata oddała mi tylko część tego, co wcześniej pożyczyła ode
mnie), tylko byłem źródłem opóźnionego zysku (minus: prąd, czerstwy chleb i
czasami coś lepszego co jadłem – cały czas odpracowując to), który liczyłeś
jako straty!
Nie
poruszyłem wszystkich tematów, nie opisałem wszystkiego, nie dałem b. wielu
przykładów, i nie przykładałem się też do formy ani treści tego pisma (i tak
straciłem b. dużo czasu i zdrowia przez ciebie). Ale sądzę, że zrozumiałeś.
NIGDY,
W ŻADEN SPOSÓB NIE KONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ (DOTYCZY TO TEŻ OSOBY (...) Z KTÓRĄ
MIESZKASZ...)!! DOTYCZY TO ABSOLUTNIE WSZELKICH, WIĘC I PRZYPADKOWYCH SYTUACJI.
Nie mam zamiaru podupadać jeszcze bardziej na zdrowiu z tego powodu. Przy
okazji. Woreczki i inne ciężkie prace na budowie też mi nie wyszły na zdrowie (pominę
szczegóły)! Wszelki kontakt z wami b. realnie i długo źle na mnie wpływa. Co do
twoich „życzeń” odnośnie chorób i nieszczęść jakie mnie niechybnie czekają
(m.in. - cytaty -:„ Ja ci życzę żebyś przeżył 10 lat!”, „I
tak
umrzesz/na raka (hyyy).”– Niesamowite, więc ludzie umierają?!...)! Zastanów
się, czy mądrze i zdrowo jest tak mówić?! Z dwóch osób, które mi podobnie
prognozowały (o których akurat wiem) obydwie nie żyją...
Psychika
człowieka to b. delikatna sfera. Dlatego psychiatria (zajmuje się odbudową
psychiki, powiększaniem możliwości umysłu, w przeciwieństwie do
psychopactwa...) - która dzieli się jeszcze na specjalności - wymaga wielu lat
nauki i praktyki. A i tak efekty tej dziedziny leczenia nie są imponujące
(najczęściej zawodzi, i nie wiem czy zdarzają się przypadki całkowitego
wyleczenia). Zepsuć coś w tej materii jest b. łatwo. I to nie oznacza, że ktoś
się na tym zna. Tak samo jak osoba, która powoduje wypadki samochodowe nie może
twierdzić, iż potrafi uczyć innych jazdy. Takiej osobie nie wolno nie tylko
„uczyć” jazdy, ale nawet prowadzić samochodu!
DO
KARYKATURALNEJ, OBŁĄKAŃCZEJ OSOBY O LEKKICH (ale długotrwałych) SKŁONNOŚCIACH DO FAŁSZU I ZŁOŚLIWOŚCI – BEATY
K. ZAMIESZKAŁEJ Z OPISANYM OSOBNIKIEM (przynajmniej w tamtym okresie, a
zameldowanej w Warszawie)...
Ja
nie jestem bydłem, które się zagania na „łąkę” i kontroluje czy się „pasie”
gdzie powinno (to aluzja do obrzydzania mi pracy, wypytywaniem, w tym przez
telefon, czy idę/pracuje/jestem w pracy). Podstawowym czynnikiem efektywnego
działania jest zapał. Doskonale znasz się na zastąpieniu go frustracją,
depresją itp. stanami.
Ty
oceniłaś mnie i porobiłaś mi wykłady. No to teraz
moja
kolej.
Twoją
cechą jest m.in. destrukcyjny upór. –
Dla ciebie ważniejsze jest by było tak, jak ty chcesz niż dobrze.
Masz
kłopoty... m.in. na tle zwierząt, pieniędzy i zakupów.
Kaszel
w plecy i pod drzwiowy...!
Jeśli
w przedpokoju przebywałaś mniej niż jeden procent czasu spędzonego w domu, to
właśnie tam miało miejsce ponad 90% twojego kaszlu. Z tego kilkadziesiąt
procent w moje plecy (z odległości do około
PS
20
lat temu mieszkałem z psychopatycznym potworem – sąsiadką nade mną. [Horror
zaczął się po 3 miesiącach. Nie mam pewności, co było tego przyczyną: nie
chciałem się zadawać z tą, ok. 60 letnią, nachalną sąsiadką nade mną, podobnie
z, z tym, że z młodym, wścibskim babsztylem mieszkającym naprzeciwko,
otrzymywałam też bezczelne - I CAŁKOWICIE NIEDOPUSZCZALNĄ! - propozycje zamiany
komfortowej kawalerki na ruderę w starym budownictwie, mogła też stać za tym
moja debilna i psychopatyczna matka, może kombinacja tych powodów?]
M.in.
cały dzień i noc kaszlała przy rurach CO (chodziła za mną, nade mną, po swoim
mieszkaniu; nie mogłem niczego i nigdzie spokojnie zrobić), stukała w nie,
podłogę, w nocy robiła jeszcze dodatkowo straszenie dźwiękami w rodzaju duch,
potwór...!!! Od wiosny do jesieni spałem w różnych msh na dworze. Nabawiłem się
b. ciężkiej nerwicy, urazów, m.in. do dźwięku kaszlu, i innych kłopotów
zdrowotnych!!
Po
2 latach udało mi się przeprowadzić. Niestety, psychopatyczni sąsiedzi już
dzień przed moim wyjazdem odwiedzili moich przyszłych sąsiadów, odległych o
Z
kolejnego msa psychicznych tortur udało mis się wydostać po siedmiu latach.
Oczywiście
kolejni nowi sąsiedzi zostali o wszystkim poinformowani, więc, na szczęście na
mniejszą, skalę miałem powtórkę...
Po
2 latach udało mi się zamienić mieszkanie na mniejsze własnościowe i je
następnie sprzedać; zatrzeć za sobą ślady.
Wyjechałem
ze Szczecina i kupiłem małą kawalerkę w małej mieścinie pod Warszawą.
Względny
spokój trwał kilka miesięcy.
Sąsiadką
okazał się stary babsztyl na rencie, lubiący do późna w nocy słuchać telewizora
i robić libacje z sąsiadami (za cienką ścianą z pojedynczej warstwy cegieł
(słychać było, praktycznie każdy dźwięk)). Próby obrony skończyły się kolejnym
horrorem: m.in. hałasami w dzień, całonocnymi pobudkami stukaniem w ścianę i...
kaszlem... (ponownie obudziły się b. ciężkie traumatyczne wspomnienia, ciężka
depresja, stany lekowe, zaburzenia koncentracji, kłopoty z rozumowaniem itp. W
takim stanie chciałem dokonać pożyczki od, jak się okazało, oszukańczej firmy
(„argentyna”, jak wiesz), by móc znów się przeprowadzić)
Po
kolejnych 2 latach horroru udało mi się sprzedać kawalerkę. I wynająłem na pół
roku, od 22 lipca 2002 r., 2-pokojowe mieszkanie od opisanego powyżej osobnika
na ul. Radzymińskiej. Ponieważ nie stać mnie było na jego samodzielne
wynajmowanie, dawałem w prasie i rozklejałem ogłoszenia (min. na budynku i w
okolicy, inf. że dla dziewczyn niereligijnych (miałem serdecznie dość „nie
takich” (poszczenia...) katoliczek (to mogło obrazić czyjeś uczucia
religijne...))(otrzymałem sporo telefonów, podawałem adres)(Umieściłem też, w
sąsiadującym bloku, najpierw w drzwiach mieszkań właścicieli zwierząt, a gdy to
nie poskutkowało, to na ich klatkach kartki z tekstem o zaprzestanie nas
stresowania psimi i ptasimi hałasami). W ten czy inny sposób, a dodam jeszcze
iż słyszałem pod oknami rozmowę 3 kobiet, jedną z nich mogła być ostatnia
psychopatka, z mojej miejscowości (strach mnie tak sparaliżował, że tego nie
sprawdziłem; nie chciało mi się sprawdzać, przekonywać, utwierdzać, wierzyć, że
świat może być tak okrutny), po 2 miesiącach zaczął się ponowny horror –
psychopatyczni sąsiedzi z pobliskiego bloku (łącznie kilkanaście osób), i dwoje
z klatki na klatce, zaczęli cały dzień i noc kaszleć pod oknami... (pobudki
itp.; skutki... wiadomo!!)
Jak
wspomniałem o tym opisanemu obłąkanemu debilowi, to aż podskoczył z radości, i
„zdiagnozował” u mnie schizofrenię paranoidalną..., i stwierdził też, że
natychmiast muszę podjąć leczenie...
A
ty mi debilna, psychopatyczna franco jeszcze takie numery odstawiałaś!
Tylko
podczas 2 letniego pobytu w Niemczech i obecnie, od 5 lat, kiedy jestem
bezdomny, mam spokój z kaszlem...
Większą
część życia truły mi życie też psy (miliony odsłuchanych szczeków, setki tys.
godzin, tysiące pobudek), jak i obecnie!...
TWOJE
ZACHOWYWANIE SIĘ...
Chrumkanie, sapanie,
wzdychanie, wywracanie ustami,
mlaskanie, ciamkanie podczas konsumpcji (nim zdążyłem uciec z kuchni)... Jesteś odrażającą, pod tym względem, rekordzistką!
Gorzej niż dziki zwierz! Karykaturalne zachowanie (żresz; wmuszasz słuchanie
oczywistości; wżyciu nie słyszałem, żeby ktoś upychał jedzenie psu w paszczę, jak
również o dokarmianiu szpaków czereśniami, ratowaniu życia kleszczom (18. BORELIOZA - ODKLESZCZOWE
BAKTERYJNE ZAKAŻENIE http://www.wolnyswiat.pl/18h1.html
)... itp.). Mimika (wręcz się nabawiłem
urazów stąd na koniec unikałem jak mogłem oglądania tych twoich grymasów i
słuchania dźwięków (wzdychania i oddychania przez otwarte usta, chrykania).
Podobnie z twoim nienawistnym sowiokurzym wzrokiem, przewracaniem oczami i
ruchami głową podczaspsychicznych najazdów. – Żadnych hamulców! Jak można się
tak zdegenerować?!
„Jest
b. złośliwa” – to wypowiedz jednej z goszczących u psychola osób.
Wiesz
czym się różnisz od terrorysty? Tym, że z terrorystą można negocjować!
Następna
sprawa to słuchanie wrzasku” PIOOOTRRR!!!” w obłąkańczo histerycznej intonacji
głosu. Jakbym przed chwilą zarąbał siekierą bliską ci osobę. A następnie
słuchanie „wykładów” o życiu, w tym o pracy (m.in. jak to
jest
dobrze nie słuchać swojego organizmu, bo on po to sygnalizuje, że mu coś
nie odpowiada by to ignorować...).
Kobiecino
jak ty... możesz komuś robić wykład o zdrowym odżywianiu (m.in., że unikanie
konserwantów nie ma sensu; jak ty... dobrze wyszłaś na piciu
mleka)!
Zastanów
się: twój ojciec truł cię trucizną nikotynową, niszcząc swoje i twoje zdrowie,
wypaczając psychikę (dając m.in. przykład - co przyniosło efekty... - jak
traktować swoje i czyjeś zdrowie...!!!), a ty to nazywasz nauczaniem
tolerancji...! Itp., itd.!
Dzwonisz
do mnie (z czyjegoś telefonu!) - chociaż wyraźnie ci powiedziałem wcześniej, iż
nie chcę z tobą rozmawiać! - w środku lutego bym Ci dał pieniążki bo ty
potrzebujesz, po tym jak osobnik... wyżej opisany miesiąc wcześniej zabrał mi
całą wypłatę! Czy ja chociaż raz choćby napomknąłem o pieniądzach które ty ode
mnie wcześniej pożyczyłaś (w dodatku większą sumę)?! Ty mając pracę
potrzebujesz pieniądze i dzwonisz do człowieka bez pracy i pozbawionego śr. do
życia bezdomnego w sprawie pieniędzy?! Itd., itp.!!!
–
Nie ma w tym tekście złośliwości (czego od ciebie b. długo zaznawałem!). Jeśli
wyciągniesz z niego konstruktywne wnioski, to będzie to z korzyścią dla ciebie
i otoczenia (np. aby komuś robić wykład, to muszą być spełnione trzy warunki:
1) trzeba się na temacie wykładu znać; 2) musi być osoba chętna do jego
wysłuchania; 3) wykład musi informować os. słuchającą o czymś, o czym nie wie).
„TO
JEST CHORE!” – to cytat...
Ktoś,
kto chce - zamiast słuchać psich hałasów, stresować się, popadać w wyczerpanie
nerwowe, chorobę - w nocy spać, a w dzień myśleć i zajmować swoimi sprawami;
być zdrowy psychicznie i fizycznie – jest nienormalny (na początku jest cytat
tekstu jaki usłyszałem ok. 2-giej w nocy, gdy petardą uspokoiłem szczekającego
od kilku godzin psa (a wiele razy szczekał nawet kilkanaście godzin (całą
noc)(jakbyście Państwo jeszcze usłyszeli intonację jej głosu, zobaczyli ruchy
głową, mimikę, w tym wzrok – ta osoba wyglądała jakby niespodziewanie zobaczyła
co najmniej furiata w czasie ataku szału, a nie niewyspanego, wyczerpanego
człowieka), który się broni. W takiej sytuacji należy mieć gdzieś „dobre
stosunki” z psiarzami jeżeli z ich powodu się cierpi i można wylądować w
szpitalu, skończyć na rencie)...
FRAGMENTY
MOJEGO PISMA
Ludzie zdrowi/hoży, abstynenci/uzależnieni,
mądrzy/głupi, o normalnym, niezależnym umyśle/okaleczeni psychicznie,
ogłupieni, dobrzy/źli,– równają do siebie. Komu sprzyjać, a komu maksymalnie
ograniczać możliwość działania...
TO LEPSI SĄ WINNI
(POSIADANIE POZYTYWNYCH CECH JEST WADĄ, KTÓRĄ NALEŻY LECZYĆ)...
Są psychopatyczni
osobnicy, którzy uważają, że skoro oni są ogłupieni, głupi, hoży, okaleczeni
psychicznie, uzależnieni itp., to inni też powinni znaleźć się w takim stanie
jak oni (równanie w dół). A ci, którzy się przed tym bronią, stoją im na
przeszkodzie wzbudzają ich agresję (są winni).
„POLITYKA”
nr 34 (2617), 25.08.2007 r. HOMO KILER (...) Dobry, miłujący pokój
dzikus nigdy nie istniał. Nie dość, że ludzie mordowali się od zarania dziejów,
to na dodatek robili to z jeszcze większą zaciętością niż dzisiaj: krwawe żniwo
zbierało nawet do 20 proc. populacji, z rąk zabójców ginęły kobiety i dzieci.
Zazwyczaj oszczędzano jedynie kobiety w wieku reprodukcyjnym.
Jaki
zysk przynosi morderstwo? Buss wyjaśnia: „Zacznijmy od tego, że nieszczęsna
ofiara zabójstwa traci wszelkie szanse na przekazanie swoich genów potomstwu.
Zamordowany mężczyzna już nigdy nie będzie zabiegał o względy kobiety i z
pewnością żadnej nie uwiedzie. Nigdy więcej nie będzie się kochał ze swoją
żoną”. (...) Edwin Bendyk
I STOPIEŃ ŚWIADOMOŚCI – To trwacze. Dla nich każda zastana sytuacja jest
prawidłowa/niemożliwa do zmiany, a każda próba jej zmiany jest dowodem choroby
psychicznej. Takie osoby mają najczęściej poglądy zgodne z aktualnymi,
lokalnymi trendami (np. co do ustroju, religii, seksu). Ludzie na tym poziomie
postrzegają, rozumieją rzeczywistość podobnie jak zwierzęta (z tym że one są
mądrzejsze – nie prowadzą do zagłady życia – żyją, instynktownie, w równowadze,
chyba że zakłóci ją człowiek) i ograniczają się do zaspakajania elementarnych
potrzeb. Nie sięgają wyobraźnią dalej ponad dalsze, głębsze konsekwencje
swojego bytu, postępowania, więc nie dbają też o swoje i innych zdrowie (to
m.in. producenci i sprzedawcy trucizn, np. narkotyków, nikotyny, alkoholu,
środków na porost mięśni, broni wykorzystywanej do dokonywania przestępstw;
nieświadomie (nie robią sobie badań), świadomie zarażający chorobami innych).
Nie przejmują się biologiczną jakością
kolejnego pokolenia – czy mają do przekazania wartościowy potencjał, materiał,
genetyczny, zdrowotny, potomstwu. Nie rozróżniają co jest przyczyną, a co skutkiem.
Nie przejmują się przyszłością (potrafią wyciąć ostatnie drzewo, zjeść ostatnie
zwierzę itp. (Na przykładzie mieszkańców Wyspy Wielkanocnej, którzy w ciągu
kilkuset lat praktycznie doszczętnie wytrzebili na niej zwierzęta, rośliny, w
tym wycieli wszystkie drzewa, i w efekcie zostali kanibalami, zjadaczami
skorupiaków, itp... Czy też współprzyczyniły się do tego, bądź stało się to za
sprawą przywiezionych beztrosko (trudno
by je na łodziach nie zauważyć, tym bardziej że musiały coś jeść) czy świadomie
bezmyślnie szczurów. Nie potrafiono się też zmobilizować by je wytrzebić.).
Ludziom wybitnie
inteligentnym pełną satysfakcję dają własne procesy, w tym wnioski, myślowe. I
nie tylko nie mają potrzeby wypowiadania, słuchania oczywistości, emocjonalnego
bełkotu i debilizmów (w tym bełkotu z RTV), ale wręcz stanowi on dla nich
źródło stresu, irytacji, frustracji – jest torturą (i może doprowadzić do
choroby psychicznej, tym bardziej jeśli zmuszony do odbioru tego jest
wrażliwcem!)!
Jeżeli
ktoś ma pustostan w umyśle to - oprócz tego, że nie rozumie nawet elementarnych
rzeczy - odczuwa potrzebę go czymś wypełnić, zająć jakaś namiastką
intelektualnej aktywności, więc np. hałasuje (np. gwiżdżąc, nucąc, telepiąc
kluczami, bilonem, pstrykając, stukając itp., nabierając, przy okazji, takie
nawyki, słuchając bełkotu z RTV (bo treść i tak nie ma dla nich większego
znaczenia gdyż i tak jej na ogół nie rozumieją – 70% odbiorców programów inf.
nie rozumie ich treści); nie potrafi przewidzieć tego skutków: że m.in. inni
nie będą chcieli tego słuchać, przykłada się do stresów które nękają
społeczeństwa (w tym z zdrowotnymi, finansowymi tego konsekwencjami). Mało
tego, tacy osobnicy zajmują się jeszcze ocenianiem innych ludzi, narażonych na
skutki ich postępowania, pod względem reakcji na: normalnych... – którzy udają,
że nic się nie dzieje (dla niektórych rzeczywiście...), nie broniących się, i
na nienormalnych... – myślących o rożnych sprawach, wrażliwców – broniących
się.
Znaczącą część społeczeństwa stanowią ludzie
bezmyślni, prymitywni, debilni, egoistyczni, złośliwi, psychopatyczni, hoży
psychicznie! Trzeba więc pozostałą część społeczeństwa przed nimi chronić! Obecnie to tacy osobnicy ustalają reguły gry, „żądzą”.
A ofiary takiej sytuacji ponoszą tego skutki
potrójnie: raz – z powodu
zachowywania się takich osób, dwa – z powodu stresów związanych z kłótniami
podczas prób obrony, trzy – z powodu ataków następnych, wtajemniczonych przez
tych pierwszych, opisanych osobników – i dochodzi do eskalacji tego zjawiska
(no przeca ich jezd wincej, no to łoni majom rację..., a nie ten/ta pier...).
Pozostawienie problemu samemu sobie, osób kulturalnych, wrażliwych,
inteligentnych (którzy chcieliby zająć się zupełnie innymi sprawami) na pastwę
takich osobników demoralizuje: pozostali widząc jakie są skutki obrony, sami ze
strachu nie próbują się bronić, co utwierdza tych osobników w słuszności
swojego postępowania; bezkarności! Takim osobnikom b. to odpowiada, bo to dla
wielu z nich jest pokarm którym się żywią – negatywne emocje ofiar.
Dlaczego tak ważne jest unormowanie zachowań,
stosunków międzyludzkich.
Bo miliony ludzi cierpi,
leczy się z powodu debilów, chorych psychicznie, psychopatów; bo ponoszą tego
skutki, w tym finansowe, i pozostali, bo tracimy potencjał, jaki tkwi w tych
ludziach, którzy muszą zajmować się, myśleć o takich sprawach zamiast
konstruktywnymi, bo absorbuje to policję, sądy.
Wszystko
co myślimy, robimy, przeżywamy – nas motywuje, nami kieruje, kształtuje; nasze
działania, ścieżka życiowa, mogą być pozytywne, bądź negatywne – w tym mimo
negatywnych przeżyć – które mogą nas zmobilizować. Jednak szkoda że tak wiele
czasu, inwencji, środków trzeba przeznaczać na skutki i zapobieganie
destrukcyjnym działaniom innych.
Np. jeden debil czy
psychopata, bądź łącznie, potrafi bezpośrednio zrujnować zdrowie, życie
dziesiątkom ludzi, a gdy ma możliwość, podejmując decyzje mające wpływ na duże
rzesze ludzkie, na dużą skalę, to tysiącom, milionom!!; doprowadzić do zagłady
przyrody, życia!! A ilu ludzi musi zajmować się w wyniku i skutkami ich
poczynać, m.in. policja, sądy, zakłady karne, lekarze, przemysł farmaceutyczny;
takimi osobnikami; jakie to są ogromne nieszczęścia, straty, koszty (w tym
utrzymywania na rencie, ZUS-u)!!
Trzeba wprowadzić
ogólnokrajowy rejestr osób psychopatycznych, debilnych (a stanowią oni co
najmniej kilka procent społeczeństwa!) i wpisywać status danej osoby do jej
dokumentów. Również osoby wybitne zasługują, ale na chlubne wyróżnienie.
Najlepiej więc wprowadzić kilka kategorii, osoba:
wybitna/pożyteczna/przeciętna/szkodliwa/b. szkodliwa – z dopiskiem w jaki
sposób, w jakiej dziedzinie. I odpowiednio, do ich postępowania, traktować
takich ludzi (np. psychopaci, debile dewianci seksualni nie będą mogli
wykonywać zawodów, prac, zajmować stanowisk, mieli wstępu do msc, mieszkać –
gdzie mogliby robić krzywdę ludziom).
Więcej:
http://www.wolnyswiat.pl/15p1.html
ŻEGNAM!!!
Były
lokator (tresowany „pies”, leczony „pacjent” i półniewolnik)...
ODEZWA
DO „RADZYMIŃSKIEGO” PSYCHOPACTWA Z WARSZAWY (...)(Przy czym nie dotyczy to tylko tych
ludzi, z tego msa, gdyż takich miejsc, osobników jest mnóstwo!)
Kilka
retorycznych pytań:
-
kto, w tym zbiorowo, dręczy, uwrażliwia, doprowadza do nerwicy, urazów, choroby
osobę, która w niczym im nie zawiniła (w tym przy okazji sąsiadów) całodziennym
i całonocnym kaszlem pod oknami (niektórzy robili to też, gdy szedłem ulicą. A
nawet, gdy stałem, kilometr dalej, w kolejce po chleb pod Markotem, przy Dw.
Zachodnim...)(już sam brak snu (a do tego trzeba dodać świadomość specjalnego
działania nikczemników; skutki myślenia o tym) powoduje stres, depresję,
niedyspozycję, choroby, a ciągły – śmierć, wy psychopaci!!)(uważa, że to nie
on/a, tylko ich doprowadzone do choroby ofiary mają się leczyć)...
- z
godnie z wpojoną, lokalnie obowiązującą, krwawo i bezwzględnie narzuconą
religią, jej wyuczonym, stosowanym przykazaniem: należy robić drugiemu co jemu
nie niemiłe...
Ja
dzielę ludzi na dobrych i złych, mądrych i głupich, pożytecznych i szkodliwych.
Organizacje religijne uczą innych podziałów. W życiu zaznałem b. wiele, w tym
bestialstwa, zła, a czyniły mi to osoby manifestujące religijność(no bo
przecież im ksiądz (- niezgodnie z biblią -) odpuści grzechy, wystarczy tylko
zapłacić...). To że obecnie już nie mordują i nie torturują nieposłusznych im
ludzi i nie grabią podczas wojennych najazdów zwanych ewangelizacją, czy
nawracaniem..., to zasługa ich przeciwników, zwanych bluźniercami, heretykami,
itp., a obecnie ateistami. Aczkolwiek są osobnicy, którzy, jeśli tylko mają
okazję to dalej się znęcają nad takimi osobami...
PS
Mnie
absolutnie nie trzeba jeszcze bardziej zniechęcać do tej religii...
Więcej:
http://www.wolnyswiat.pl/15p4.html
-
PO WYPROWADZCE OD PRACODAWCY W JACHRANCE (04.2004 r.)
PO
WYPROWADZENIU SIĘ, UCIECZCE, OD PRACODAWCY W JACHRANCE (gdzie zamieszkałem po
wyprowadzce-ucieczce od opisanego powyżej osobnika) okazało się, że ktoś powiadomił jakiś urząd o
nieprawidłowościach w funkcjonowaniu tej firmy, w związku z czym otrzymałem
telefon z pretensjami, pogróżkami od byłego pracodawcy (właściciela tej firmy),
na co odpowiedziałem, poniżej zacytowanym, mailem do jego córki:
16.04.2004
r.
OLIWIO
Jeśli
miałbym coś z tym wspólnego - w wersji zemsty - to:
-
nie zostawiałbym inf. gdzie się przeniosłem;
-
jeśli anonimowo, to co najmniej po miesiącu czasu.
Ponadto,
co by mi to dało (?!!):
-
brak możliwości powrotu nie tylko do Jachranki, ale i Nasielska = brak
możliwości zamieszkania i podjęcia pracy!;
-
posiadanie wrogów w tych okolicach!;
-
zła opinia u Ciebie – b. atrakcyjnej dziewczyny/(+)przyszłej szefowej dużego
biznesu!;
-
zła opinia zarówno w wymienionych miejscach jak i w obecnym = duże szanse na
bezdomność!!!;
-
strata zaufania, na które pracowałem prawie rok!
Poza
tym widzisz w tym jakąkolwiek konsekwentność: nasyłanie kontrolerów prosząc by
się na mnie powołali, a następnie temu KATEGORYCZNE ZAPRZECZANIE! Albo, albo.
Sądzisz, że wybrałbym najgorszy z możliwych scenariuszy?!
Moja
B. ZŁA - NIEPEWNA - sytuacja, pozycja nie pozwala na takie postępowanie –
RYZYKOWANIE ŻYCIA (przetrwanie zimy bez ogrzewania jest mało prawdopodobne)!!!
Ja mam mnóstwo innych problemów! I staram się by ich ubywało, a nie przybywało.
WIDZISZ
WIĘC W TYM JAKIKOLWIEK SENS – KORZYŚCI??!!
Miałoby
to jakiś sens tylko wówczas, gdyby twój ojciec - co mi groziło 3-razy! -
wywalił zimą na ulicę! Bo wówczas mógłbym w obronie życia zaszantażować go by
dał mi przezimować (co zresztą powiedziałem pracownikom, po jednej takiej
scenie pod wpływem wzburzenia – stresu).
Przyczyn zaistniałej sytuacji jest wiele, podobnie jak osób, które mają żale,
pretensje itp. do twojego ojca (nie będę tego roztrząsał).
Ograniczę
się więc do bezpośrednio związanych z moją osobą:
- powiązanie z „zniknięciem” łóżka i łopaty w
Nasielsku (prawdopodobnie ktoś (nie wskazuję kto), dla kilku złotych (bądź była
to pomyłka), stracił opinię - zaufanie - i możliwość dalszej współpracy
(zarabiania pieniędzy),
-
powiązanie z intrygą związaną z córką, której matka sprząta w waszej firmie,
-
powiązanie z osobami...(!!!) u których wynajmowałem pokój w Jachrance (które
nalegały, bym tam wrócił, a do których NIGDY WIĘCEJ NIE PRZYJDĘ MIESZKAĆ!!!);
-
powiązanie z pismem „WOLNY ŚWIAT” (znane wraz z autorem zarówno w Jachrance,
jak i w Nasielsku) – ktoś prywatnie poczuł się urażony, bądź jakiś członek kor zagrożony.
-
zrobił to ktoś z byłych pracowników.
Z pozostałych możliwości wskażę tylko biznesowe:
-
walka o działkę (np. ktoś pociągnął za język kogoś z pracowników),
-
konkurencja (wchodzimy, na dniach, do Unii, więc emocje rosną).
– A ja
stałem się kozłem ofiarnym!
Termin
mógł być specjalnie wybrany - wykorzystany - ale równie dobrze mógł być
przypadkowy.
Nie
posiadam inf. na temat szczegółów, więc moje możliwości spekulacji są
ograniczone. A szkoda!
Zresztą,
O KOGO JA SIĘ MARTWIĘ (?!) o: osobę, która zatruwa Zalew (ludzi)!!; osobę która
sprzedaje produkty spożywcze przygotowywane w niehigienicznych warunkach (– czy
ten człowiek martwi się ludźmi, którzy ponoszą tego skutki?!)( Jeśli robi coś
niezgodnego z przepisami to jego wina!)!!; swojego ciemiężyciela, który mnie
eksploatował!! W 50% (jeśli to rzeczywiście ma związek ze mną) domyślam się kto
to mógł zrobić, i jeśli ta osoba kierowała się tym czym sądzę, to jej nie
ujawnię, bo byłoby to nie moralne. – Wówczas może ta osoba zrobiła coś, na co
mi nie starczyło odwagi, dobrze (nie chce mi się tego rozstrzygać). Oprócz
ponoszenia bezpośrednich skutków tamtej niezdrowej sytuacji, ponoszę i obecnie
jej efekty...
Mimo,
że były półniewolnik, TO JEDNAK NIE DONOSICIEL/informator (...) – POTENCJALNY
SAMOBÓJCA: Piotr Kołodyński
PS
Oliwio
Nie
sądź, iż twoja przyszła praca będzie związana wyłącznie z zarządzaniem
produkcją. Powyżej pewnego progu dochodów dochodzą - oprócz kłopotów z
pracownikami - kłopoty z światem biznesu. A więc konkurencją, nie tylko na
poziomie zdolności, efektywności związanej bezpośrednio z działalnością gosp. Oprócz
tego są spore problemy z dłużnikami. Mogą też zgłosić się zorganizowane grupy
przestępcze, chętni do wzięcia łapówki w zamian za jakieś pozwolenie. Itp.
A
co do życia, ono to dopiero jest zawiłe i skomplikowane. Nawet głęboka intuicja
i doświadczenie mogą zawieść. I można kogoś bezpodstawnie zranić, zrobić mu
krzywdę (na przykładzie twojego ojca/mnie). Niech to będzie dla Ciebie
przestrogą. Życzę Ci jak najmniej takich pomyłek i pozdrawiam.
Właśnie
otrzymałem twojego SMS-a: „Jak moim zdaniem powinien postępować twój ojciec by
pracownicy byli zadowoleni?”:
-
Powinien wypłacać ustalone sumy (targowanie się powoduje automatycznie
zawyżanie honorariów przez wykonawców, co i tak, w najlepszym razie, powoduje
zapłatę oczekiwanej przez nich sumy; albo kombinacje np. kosztem jakości,
oszukiwanie na czasie wykonania, by wyjść na swoje – ojciec może więc tylko na
tym stracić);
-
Powinien dać zarobić też innym (a nie np. wykorzystywać czyjąś złą sytuację) –
oni też mają swoje „biznesy”;
-
Nie powinien zmuszać do pracy, ani eksploatować ludzi (np. rekord Mirka to 36
godzin pracy non stop!) - obrzydzać jej - uwzględniać tzw. różne dni
(nastroje), stan zdrowia pracowników, ich predyspozycje!;
-
Powinien uświadomić sobie, iż wszelcy pracownicy przychodzą po pieniądze, a nie
spędzić czas;
-
Nie powinien drwić z pracowników (własne i innych niemiłe doświadczenia!).
Oprócz
robienia pierogów, kopania dołów, wyładowywania towaru - produkcji i sprzedaży
- pracy fizycznej; zarabiania pieniędzy, są też i inne b. ważne sprawy! Zmuszanie
intelektualistów do takich prac jest pozbawione sensu, pisząc delikatnie...!
NIGDY W ŻYCIU nie chciałem pracować fizycznie!! Nie mam też do tego
predyspozycji (w tym zdrowotnych). Byłem przez twojego ojca wielokrotnie
zmuszany do takiej pracy – najczęściej za 20 zł dziennie (niekiedy jeszcze
mniej. Żeby nie być gołosłownym, chociażby za ostatni tydzień (7-dni, z tego
dwa całe przepracowane) otrzymałem 100 zł (sto zł.)) – 4 godziny
przepracowałem, ale jeżdżenie (Mirek nawet za siedzenie w samochodzie obok
twojego ojca dostaje 6 zł na godz.), dyspozycyjność, że zleciał cały dzień –
gratis. Blisko 100% tego co jadłem to były przeterminowane, do wyrzucenia zwroty!
Ja chciałem tylko „trochę” czasu na załatwienie swoich spraw, na co czekałem
kilkanaście lat! Jeślibym miał pracować fizycznie to wolę za 5€/h np. w
Niemczech. Ile czasu i zdrowia zmarnowałem, straciłem u twojego ojca, dla
którego oprócz pierogów (...) nic nie istnieje!
Piszesz
o zemście. Czyli że twój ojciec zdaje sobie sprawę, iż na nią zasłużył. A jego
pewność, że to ja świadczy o wielkości winy. A to już z kolei nie jest moja
wina...
–
To długi temat, i obiecałem twojemu ojcu, że go opiszę w wolnym czasie (ale
nawet to nie będzie zemstą, a jedynie popartą faktami oceną i wytłumaczeniem).
Wyślę ci kopię (cierpliwości, mam teraz dużo poważniejsze problemy i sprawy do
załatwienia).
Niech
twój tata będzie przezorny (pilnuje też Nasielska (na pewno znajdzie się chętny
do wynajęcia pokoju... – tak tym razem rzeczywiście pozwoliłem sobie na ironię)
– nie wiadomo czy ktoś zakończył, czy dopiero zaczyna robić mu kłopoty
(przecież to nie pierwsza kontrola). Poza tym sam sobie w wielu sprawach jest
winny (chodzi mi tym razem o powody – efekty... kontroli! Najlepiej - dla
wszystkich - by było gdyby nie musiał się ich bać).
(do
byłego, opisanego powyżej pracodawcy…)
Panie
Marku C.
Nie
stać było pana na to, by mnie zostawić w spokoju (dawać zwroty do jedzenia i
chociaż 100-200 zł miesięcznie na przeżycie za pilnowanie obiektu) i musiał pan
zarobić na bezdomnym, bez środków do życia?! I w tym celu straszyć, odrywać od-,
wybijać z rytmu pracy, bo ten zarobek był ważniejszy od tego co (w tym dla
pana) robię?!; bo ten marny zysk był ważniejszy...
OD
KIEDY MIESZKAM W PUSTOSTANIE W WARSZAWIE (mieszkam od 09.2004 r.)
To pismo zamieściłem na
portalu poświęconemu tematyce zwiedzania pustostanów...:
Witam
Mieszkam w pustostanie w
Warszawie od 9 lat. Jestem abstynentem. Utrzymuję się z obwoźnej, z wózka,
sprzedaży owoców i warzyw.
Dlaczego tu piszę? Proszę
„zwiedzaczy” pustostanów, by wzięli pod uwagę fakt, że część tych pustostanów
stanowi bądź może stanowić lokum dla bezdomnych. A rozwalanie drzwi wejściowych,
okien piwnicznych, okien, drzwi od mieszkań, a nawet b. kulturalne, ale
przyuważone wchodzenia, skutkują włażeniem tam także meneli itp., gdzie
rozrabiają, dewastują, w tym wypróżniają się, kradną, co skutkuje zakładaniem
przez administrację krat, zamurowywaniem obiektu, po wcześniejszym wyrzuceniu
lokatorów, jeśli akurat wtedy są w środku, a jak nie, ich rzeczy zostają w
środku... Proszę teraz się wczuć w sytuację takich osób – bez lokum, rzeczy, w
tym ubrań, kołder... A zamieszkali w pustostanie nie przypadkowo, bo mieszkanie
w tzw. noclegowniach, przytułkach to psychofizyczny horror, z powodu pobieranych
szantażem bądź siłą haraczy, pobić, konieczności słuchania włączonych
odbiorników radiowych, telewizyjnych, gwizdaczy, muczących, czykających,
pstrykających, stukających, człapiących, szurających, wzdychaczy, stękaczy,
mlaskaczy, kaszlaczy, w tym
prychających, chrapaczy, mamrotaczy, bełkotaczy, powtarzaczy, wystawiania się
na spozieraczy, napastowaczy wzrokiem, przebywania z niedorozwojami, debilami,
psychopatami, nikotynowcami, alkoholikami, narkomanami, złodziejami, żebrakami,
śmierdzielami, wszarzami, itp., itd...
Więc b. proszę: dajcie nam
spokojnie mieszkać, żyć!
Piotr Kołodyński -
autor/redaktor:
Oto jedno z pism, jakie -
w celu uświadomienia-obrony - przekazałem 2. osobom:
Niewiedza, nierozumienie i
wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód,
strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd,
niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest
edukowanie, uświadamianie ludzi.
Jeśli ktoś w kółko coś
powtarza (m.in. np. przedstawiając, w ten sposób, kogoś innym, przypominając,
utrwalając bolesne przejścia, wspomnienia), i nie chce, nie potrafi, nie może
się przed tym powstrzymać, tego kontrolować, to kto ma, stwarza problemy..., a
kto się tylko przed tym broni?
W-wa,
2006 r.
MAM DO CIEBIE PROŚBĘ (JUŻ NA TEN TEMAT
ROZMAWIALIŚMY...)(A NIE JESTEŚ PIERWSZY I OSTATNI, KTÓRY TO ROBI, A TRWA TO OD
LAT...!):
Nie wymawiaj mojego imienia w
ogóle, oraz nie poruszaj tego tematu. A sprawa jest banalna: nie wymaga to nie
tylko wysiłku, ale nawet jakiejkolwiek fatygi, twoje wypowiedzi będą krótsze. A
są prawdziwe problemy: np. ludzie cierpią na nałogi (nikotynowe, alkoholowe,
narkotykowe), są kleptomanami, psychopatami, nie rozumiejącymi elementarnych
rzeczy debilami, skurwysynami (w tym oszustami, bandytami, mordercami), są
chorzy psychicznie itp. Więc ja nie robię żadnego, natomiast osoby mniej
rozgarnięte, psychopatyczne mogą z wszystkiego, w tym z takiego banału (co mi
właśnie towarzyszy - to zjawisko, z każdego błahego powodu, jak chociażby
ten... - całe życie, ze strony wymienionych rodzajów osób...). Naturalnym,
zdrowym podejściem jest unikanie tego; obrona swojej wrażliwości, zdrowia
psychicznego (m.in. nie pogłębiając urazów).
Co do samej sprawy.
Niema absolutnie takiej
potrzeby, aby wymieniać podczas rozmowy imię rozmówcy, bo to niema żadnego
sensu, jest alogiczne i może być irytujące. A imię służy - powinno - wyłącznie
do odróżnienia kogoś w tłumie – by go wywołać, oraz z identyfikować, gdy się o
danej osobie mówi, ale i tu można sobie i bez jego wymieniania poradzić.
PS
Nigdy ci mojego imienia nie
podawałem (znasz je od Haliny (ps: sarna)(alkohol + nikotyna...), z którą pół
roku i jej wspólnikiem (alkohol + nikotyna...) przerabiałem - jak zwykle (...)
- bezskutecznie temat – po odsłuchaniu setek „PIOTRRRKÓW I PIOTRUSSIÓW
(skończyłem 40 lat...)”...) i zacząłeś je sobie bezpretensjonalnie używać.
Możesz kupić sobie psa, nazwać go ulubionym imieniem i wołać ile chcesz. Moje
imię (i innych ludzi) zostaw w spokoju. Mam nadzieję, iż należysz do
nielicznych wyjątków, i to zrozumiesz.
Na marginesie dodam, iż
nigdy niemiałam problemów z osobami inteligentnymi. Moje nieszczęście
polega na tym, iż sytuacja życiowa zmusza mnie do przebywania z wymienionymi...
ĄŚKA!...
Aśka! K... mać! Aśka!
Jesteście obecnie jedynymi ludźmi na Kuli Ziemskiej, z którymi mam ten problem.
Aśka! – Po jaki ch..., z głupia frant, wymawiasz moje imię?! Aśka! Ile razy
prosiłem Cię o zaprzestanie! Aśka! Weź w ramach psychoterapii/, by dało Ci to
do myślenia, przeczytaj to pismo przynajmniej raz w tygodniu...; przejdź się
np. po halach na giełdzie i posłuchaj rozmowy przebywających tam ludzi i czy
ktokolwiek wymienia imię swojego współrozmówcy... Aśka! To nie jest normalne co
robisz (że to jest dla Ciebie takim problemem), ale o tym poniżej (jak
postępują inni)... Aśka!
Aśka. Przerabiałem z Tobą
temat kilka razy, a Ty jeszcze ekstra „przedstawiasz mnie” komu tylko się da –
jeśli ktoś do nas podejdzie, znajduje się obok, to przynajmniej ze trzy razy
wymawiasz moje imię (absolutnie nikt inny tego nie robi (więc nawet raz
nie słyszałem czyjegokolwiek imienia, a spotykam się z bywalcami giełdy od 3
lat...) – ludzie sobie rozmawiają, zajmują swoimi sprawami, tylko Ty musisz co
chwilę mnie przedstawiać...). Aśka! A ci ludzie to w dodatku sama śmietanka,
elita... znająca sobie podobnych (alkoholicy, nikotynowcy, z resztkami
zniszczonego mózgu – ci to dopiero rozumieją bardziej skomplikowane sprawy...).
Aśka! Codziennie mam do czynienia z około setką ludzi, i ABSOLUTNIE Z
NIKIM WIĘCEJ NIE MAM TAKICH PROBLEMÓW. Aśka! Nie przedstawiaj mnie NIKOMU (bo
większość ludzi jest mało inteligentna, często są też skrajne przypadki –
debilstwa, wielu to psychopaci itp.)(ja tu nie przyjeżdżam dla towarzystwa,
poznawania się) I NIE ROZMAWIAJ NA MÓJ TEMAT! Aśka! Kurwa mać – opamiętaj się
(zapomnij moje imię – odpierdol się od niego raz na zawsze)! Aśka! Ile to już
trwa?! Aśka! Czy za kilka tygodni będę musiał przygotować następne pismo
itd...?! Aśka! Chyba nie jesteś...! Aśka!
PS1
Niema takiej drugiej osoby na
giełdzie (a ja nawet nie znam w Warszawie)…
Dzięki tobie niemal wszystkie
pojeby o mnie wiedzą (lub wkrótce się dowiedzą) – dziękuję...
Jeśli to konieczne
używaj określenia Prezes. (Kurwa mać!! Ile jeszcze lat, ile osób się o tym
dowie, ile razy – z iloma osobami będę ten koszmar jeszcze przechodził??!!)
TO NIE JEST NORMALNE CO
ROBISZ!
Znajdź chociaż jedną osobę,
nie tylko na giełdzie, ale na świecie, której bym cię przedstawił, udzielił
jakichkolwiek inf. na twój temat! Pokaż mi chociaż jedną osobę z znanych nam
bywalców na giełdzie, której, bezpośrednio, bądź pośrednio, mnie nie
przedstawiłaś, nie udzieliłaś inf. na mój temat…!
Jak ty byś zareagowała,
gdybym to np. ja chodził po giełdzie (twoich sąsiadach) i przedstawiał cię (w
tym różnym pojebom, degeneratom): O widzi pan ją, tą na rowerze, to Aśka i lubi
się jebać, ale nie lubi o tym gadać,
więc proszę nikomu nie mówić…; dziwne prawda (?!): przecież wszyscy lubią się
jebać i się jebią... Cześć Aśka! Gdzie jedziesz Aśka?! Bo ja bym tak nie mógł
nie gadać o jebaniu… – Po pierwsze: nie upoważniłaś mnie do przedstawiania Cię
komukolwiek! Po drugie: nie upoważniłaś mnie do udzielania na twój temat
jakichkolwiek, komukolwiek informacji! Po trzecie: chuj mi i komukolwiek do
tego co robisz, w tym co lubisz czy nie lubisz! Zrozumiałaś (czy mam zacząć się
zachowywać tak, jak ty…)?!
Na wszelki wypadek wyjaśnię ci to jeszcze inaczej.
Czy podane na tym przykładzie
moje działanie byłoby dla ciebie, kogokolwiek korzystne…; czy twoje działanie
jest dla mnie, kogokolwiek korzystne… Więc zanim coś zrobisz, zastanów się
najpierw jakie będzie to miało konsekwencje!
PS2
Za twoją sprawą powstał efekt
lawinowy: ktokolwiek nowy z „nurków śmietnikowych” pojawi się na hurcie wie(?),
bez nie tylko mojej zgody, ale i wiedzy jak mam na imię, i np. gdy jadę z nim
autobusem, w tym z nałogami, pojebami, debilami, psychopatami, zwracając się do
mnie, oczywiście jako jedyni, wymawiają moje imię – przedstawiając mnie, w ten
sposób, następnym...!
DEFINICJE: TOLERANCJA
– Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy ktoś akceptuje np. czyjś wygląd (np.
ubiór, fryzurę), kolekcjonowanie przedmiotów, wystrój mieszkania itp..
BEZMYŚLNOŚĆ, MASOCHIZM,
OKALECZENIE I CHOROBY PSYCHICZNE (PRZECIWIEŃSTWO NORMALNEGO STANU: OBRONY –
INSTYNKTU SAMOZACHOWAWCZEGO) – Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy
ktoś wystawia, zezwala na negatywne oddziaływanie na siebie (np. tn, wr, jazgotem muzycznym, psimi czy innymi
hałasami) za co się płaci zdrowiem psychicznym i fizycznym. Czego często
poszkodowani nie zauważają przynajmniej z początku (wyraźne objawy występują najczęściej
po latach), bądź nie wiążą z rzeczywistą przyczyną. Jest to też b. absorbujące
(walka z skutkami) dla umysłu, co m.in. ogranicza jego możliwości. Takie osoby
często się też chwalą jak to im coś nie przeszkadza (jeśli czyjeś procesy
myślowe dotyczą głównie zaspokajania potrzeb fizjologicznych, są związane z
odbieraniem bodźców dźwiękowych (np. z RTV) to istotnie niewiele słyszą i
niewiele im przeszkadza)...! Jeżeli ktoś staje się debilem, leczy
psychiatrycznie (2% społeczeństwa, a z pozostałej grupy znaczna część cierpi na
różne dolegliwości o tym podłożu!), ląduje w szpitalu czy kostnicy – to nie z
powodu tolerancji...!!
Irracjonalne
hałasy, dźwięki, treści przekazu, w tym powtarzactwo, odpowiednio, powodują myślenie, skupianie na nich, ich przyczynie,
sytuacji, uwagi, irytują, wywołują złość, powodują stres, uwrażliwiają,
przyczyniają się do urazów, uszkadzania psychiki, chorób, powodują m.in.
nerwice, zaburzenia snu, pamięci, koncentracji, arytmię serca, stany zmęczenia,
wyczerpania psychicznego, fizycznego, depresji; utrudniają koncentrację,
zmniejszają efektywność działań, pogarszają wydajność pracy, przyczyniają się
do marnowania czasu, ogłupiania, obniżania potencjału, wydatków, problemów,
strat, powodują śmierć (bezpośrednio np. z powodu zawału serca, a pośrednio z
powodu wywołanych, spowodowanych chorób, wypadków spowodowanych wyczerpaniem
psychicznym, fizycznym)! A takie, w dodatku wszechstronne szkodliwe,
postępowanie demoralizuje, wypacza, jest przyczyną naśladownictwa, tego
rozpowszechniania! W takich warunkach b. trudne, a często niemożliwe jest
powstawanie umysłów wybitnych, konstruktywnych inicjatyw (myślenie, życie toczy
się wokół osobników destrukcyjnie aktywnych, problemów przez nich wywoływanych,
prób tego odreagowywania, odpoczynku, leczenia).
To,
jak się zachowujemy wynika z naśladownictwa (jeśli ktoś wychowywałby się wśród
zwierząt, to naśladowałby zwierzęta, jeśli ktoś wychowuje się wśród osobników
anormalnych, aspołecznych, psychopatów, debili, to taki sam się staje...)(przykładowo powtarzactwo wynika z naśladowania
przekazu z mediów (podawanie w kółko nazwy stacji, programu, sloganu, emisja
tzw. reklam, itp.), a te media naśladują jeszcze inne, wcześniej tak
postępujące, a w efekcie powtarzactwem zajmują/zajmowali się pracownicy
hipermarketów w kółko życząc przyjemnych/udanych zakupów, zajmują się tym
pracownicy dworców kolejowych w kółko życząc przyjemnej podróży, w pojazdach
transportu zbiorowego w kółko podaje się przez głośniki nazwy przystanków, przy
przejściach dla pieszych zaczynają być montowane automaty w kółko inf. jakie
światło jest włączone, coraz częściej w kółko podaje się tytuł, temat filmu w
trakcie filmu, i jeszcze w irytującej, proreklamowej, nienormalnie akcentowanej
intonacji, jakby najważniejsze w tym filmie było skupienie swojej uwagi,
zapamiętanie tytułu, tematu filmu (który już się zna, przecież się go wybrało,
jest na opakowaniu, wyświetlany ekranie odtwarzacza, wynika z fabuły), coraz
więcej przebojów muzycznych składa się z powtarzania niewielkiej liczby słów,
coraz powszechniej przymusza się do odbioru przekazu z stacji radiowych,
telewizyjnych, by jak najwięcej osób było poddanych oddziaływaniu m.in.
powtarzactwa, bo... coraz powszechniej przymusza się do odbioru przekazu z
stacji radiowych, telewizyjnych, itp., ITD...).
Nieświadome szkodzenie ludziom, nie zdawanie sobie sprawy z skutków swojego postępowania,
nierozumienie nawet elementarnych spraw jest objawem niedorozwoju umysłowego,
debilstwa! Świadome szkodzenie ludziom jest objawem psychopatii. Potrzeba
powodowania, wydawania dźwięków, w tym powtarzactwo, jest objawem choroby
psychicznej! Uważanie, że postępowanie chore, chorobotwórcze; szkodliwe, złe
jest postępowaniem prawidłowym, normalnym, a przed tym obrona jest
postępowaniem nienormalnym, złym, jest dowodem anormalności, a że to nie osoba
szkodząca, tylko ofiara jest winna, czyli na odwrót, jest objawem obłąkania,
czyli choroby umysłowej!
Ludzki umysł, w tym intelekt, psychika,
to nie szambo, gdzie kto chce, jak
chce, czym chce, ile razy i jak długo chce może się wypróżniać (...)...!
Jak dowodzą badania, osoby z
nieprawidłowo funkcjonującym mózgiem, jego defektem, chodzi o określoną
dysfunkcję (według naukowców są oni także predysponowani do agresji, w tym
mordowania ludzi, z uwagi na brak zdolności do odczuwania wyższych uczuć), nie odczuwają oni stresu, negatywnych emocji m.in. w
wyniku wystawiania się na irytujące (dla osób z prawidłowo pracującym mózgiem)
dźwięki. Pewnie podobnie jest z powtarzactwem. Stąd dla takich ludzi wiele
sytuacji jest niezrozumiałych, i to siebie uważają za normalnych, a osoby,
którym robią m.in. takimi tekstami, dźwiękami krzywdę i się przed nimi bronią,
uważają za ludzi nienormalnych, chorych, winnych, złych (Będą robić co chcą!
Nikt im nie będzie niczego zabraniał! Ale im to nie przeszkadza! Ale ich to nie
obchodzi! To jest innych problem! To niech się leczą! Wolność, wg nich, nie
polega na tym, że jest się wolnym m.in. od szkodliwych działań innych osób,
tego skutków, w tym stresów, urazów, nerwic, lęków, chorób, tylko na prawie do
robienia co się chce, bez względu na tego skutki dla innych...)...
Każdy bodziec,
oddziaływanie, działanie, wydarzenie, przejście wpłynie, zaważy, przesądzi o
naszym, a za naszą sprawą i na innych, życiu. A mogą one być pozytywne/inwestycją albo negatywne/wyrokiem, te
ostatnie za sprawą psychopatów, debili, bo ich nienormalne psychiki, umysły
predysponują ich do szkodzenia, niszczenia ludzi, tego, co jest dla nich
wartościowe, im potrzebne, niezbędne, umożliwia samodzielność, niezależność,
izolację od negatywnego wpływu, oddziaływania, działań, zapobiega problemom, co
sprzyja zdrowiu, rozwojowi, powodzeniu, co jest korzystne, pozytywne.
To odczuwanie i
realizowanie potrzeby szkodzenia jest objawem nienormalności, a nie tego unikanie, przed tym, takimi osobnikami
obrona, która jest obowiązkiem wobec siebie, agresora, innych!
Następną
osobą, która zaczęła w kółko
powtarzać moje imię podczas rozmowy ze mną, przy okazji przedstawiając mnie
następnym powtarzaczom, w tym alkoholowym degeneratom, debilom, psychopatom,
był właściciel budki gastronomicznej przy placu z autobusami miejskimi na Dw.,
Zachodnim w Warszawie. W efekcie czego zaczęli mnie dręczyć stojący tam
taksówkarze, a szczególnie jeden, zajmując się powtarzactwem, i to po kilka razy
za jednym razem, pytania jak mam na imię, mimo iż mu wielokrotnie wyjaśniałem,
że ja nie interesuję się jego imieniem, i nie życzę sonie, by interesował się
moim, że to jest moja prywatna sprawa, żeby zostawił mnie w spokoju, by
odczepił się ode mnie, itd., mimo, że przekazałem mu ulotkę w tej sprawie!
03.2013 r.
Do Wieśka przyjeżdżającego
na giełdę Bronisze
Wstęp dla Ciebie do ulotki
m.in. o powtarzactwie czyjegoś imienia
Tym razem krótko:
Nie jesteś pierwszy, piąty
ani dziesiąty (już na samej giełdzie jest, było kilka osób (a m.in. Halina,
Aśka, Zdzisiek, Iwan) robiących mniej więcej to samo, co ty, i proceder trwał
po 2-3 lata) i nie trwa to rok, pięć czy dziesięć lat, i zawsze dotyczy to
tylko i wyłącznie mnie (zauważ, że nie robisz tego nikomu innemu i nikt nie
czyni to tobie)...
Ponieważ uwrażliwiłeś mnie na
kolejne wymyślone i w kółko, z głupia frant, setki razy powtarzane przez Ciebie
przezwisko, a więc będę miał i do niego uraz do końca życia, takie lęki, w tym
zawsze gdy przyjadę na Bronisze, w tym gdy spotkam Ciebie, to Cię ostrzegam:
jak jeszcze raz nazwiesz mnie Watsonem, wymyślisz mi inne przezwisko, będziesz
z głupia frant powtarzał cokolwiek innego, w tym moje imię, to ja Ciebie zacznę
- zgodnie zresztą z rzeczywistością - nazywać NIENORMALNY! I tak, jak ty, co
kilka zdań będę robił przerywnik, a następnie będę dodawał: NIENORMALNY! Także
przy innych osobach (tak, jak i ty to robisz)...
PS
Jak można tak traktować, w
dodatku b. inteligentnego, pozytywnego, konstruktywnego, dorosłego, kilkudziesięcioletniego,
człowieka, w dodatku osobę o umyśle analitycznym, czyli to, co odbiera
analizuje, i jakby tego było mało, to osobę wrażliwą, czyli taką, która dużo
szybciej, dużo bardziej, i dużo dłużej przeżywa stresy od innych...
Kolejna sprawa, to twoje
jąkanie się (...EY, EY, EY... ...GY, GY, GY... ...Y, Y...)...
Wyluzuj! Nie idzie ci
normalne mówienie, to zrób sobie przerwę – nikt cię nie pogania! Poza tym nim
częściej, dłużej kaleczysz mowę, to tym bardziej to sobie utrwalasz, a
jednocześnie robisz krzywdę innym ludziom...! Utrwalaj prawidłowe mówienie!
M.in. w efekcie twojego takiego oddziaływania (reaguję na to twoje gęganie
m.in. nawet ruchami własnych płuc, jakbym sam się jąkał) sam się jąkam...!
Podkreślam: jak gęgasz, a nie mówisz, to przerwij, a nie torturuj innych, nie
okaleczaj ich psychiki, a przynajmniej mnie, mojej psychiki!
PS
W ten sposób także wydłużasz
2-3 krotnie czas przekazu/szkodliwego oddziaływania, poprzez powtarzanie, i to
niekiedy po kilka razy, fragmenty słów...
Następna sprawa, to twoja
trzęsawka rękoma...
Też wyluzuj! To także jest
zarówno irytujące,, jak i szkodliwe, w tym zaraźliwe! I nie zwiększa, tylko
także zmniejsza efektywność działania!
PS
I zawsze pamiętaj, że moje
działania mają wyłącznie kontekst obronno-konstruktywny (to na to nie
reagowanie jest szkodliwe, złe, a nie odwrotnie)! Nigdy w życiu nie chciałbym
się czymś takim zajmować, gdyby nie było to konieczne!
Kolejny problem, to twoja żona, której przekazałem 2 razy, w odstępie
około 1 roku obronno uświadamiające pismo m.in. o powtarzactwie imienia. Mimo
to dalej zajmuje się powtarzaniem w kółko, rozmawiając ze mną, z głupia frant,
mojego imienia, i twierdzi, że dalej nic nie rozumie, i jak ma się do mnie
zwracać: „TY?!”... Tak, jak normalni, inteligentni ludzie, czyli nie wymieniać,
nie powtarzać imienia osoby, z którą się rozmawia, bo i, m.in., po co!
Ja jakoś ani razu przez te 2
lata nie wymieniłem jej imienia, a mimo to nigdy nie było z tego powodu
najmniejszych problemów.
---------------------
Niech
mi, i tylko mi, dalej stwarzają problemy z każdego możliwego, dowolnie błahego
powodu osobniki ułomne, debilne, psychopatyczne, więc niech ja dalej przez
kolejne lata/tysiące razy zajmuję się wyjaśnianiem oczywistych spraw, żeby
ludzie mi nie szkodzili...
Na
początku stycznia w obliczu, kolejny raz..., śmierci głodowej podjąłem się
pomocy przy nielegalnej sprzedaży za niewielkie sumy pieniędzy.
07.12.2010 r.
DO PSYCHOLA
(powtarzacza-przezywacza, wywoływacza-, przypominacza urazów, dręczyciela,
uwrażliwiacza na dane określenie, osobnika okaleczającego psychicznie,
przyczyniając się w ten sposób do stresów, urazów, ogłupienia; obniżania
potencjału, i w efekcie TYLKO DO SZKÓD, STRAT, w tym dla siebie)(w wielkim
skrócie)
Przeczytaj, zrozum i stań się świadomym, pozytywnym człowiekiem.
Niewiedza, nierozumienie
i wynikłe z tego zachowywanie się, postępowanie przynosi ogromne ilości szkód,
strat, w postaci klęsk, katastrof, plag, przyczynia do krzywd,
niesprawiedliwości, cierpień, nieszczęść, problemów. Itp. Stąd koniecznym jest
edukowanie, uświadamianie ludzi.
Umysły normalne domagają
się normalności, a nienormalne nienormalności... Obecnie normalność jest
traktowana jako nienormalność, a nienormalność jako normalność...
Szkodzisz sobie, jesteś
degeneratem, i chcesz też innych degenerować; masz objawy psychopatii, tacy jak
ja: osoby wrażliwe, o wysokim potencjale są głównym celem działań takich
osobników, bo jest dużo do niszczenia, możliwość przyczynienia do dużych strat
uwagi na zmniejszenie czy wyeliminowanie możliwości wniesienia przez atakowaną
ofiarę konstruktywnego wkładu w społeczeństwo, a wręcz przeciwnie osoba
doprowadzona do rozstroju nerwowego, choroby będzie obciążeniem dla
społeczeństwa.
Nikt nie będzie ci obojętny,
wdzięczny, za zaznane krzywdy, poczynione straty, wywołane szkody.
To inni wiedzą, decydują co
im odpowiada, szkodzi.
Nikt nie ma prawa szkodzić
innym!
Ludzie nie są przedmiotami
(zabawkami), więc normalnym ludziom nie służą do nikczemnej zabawy,
zaspokajania swoich szkodliwych, destrukcyjnych potrzeb! A wręcz przeciwnie:
należy z innymi konstruktywnie koegzystować, współpracować, z bezpośrednimi
czy/i pośrednimi tego korzyściami i dla siebie.
Twoje potrzeby, twój problem
(tak nie traktuje się nawet zwierzęcia, np. kota)(od tego są psycholodzy,
psychiatrzy, możesz też poznać kogoś chętnego do zaspokajania twoich potrzeb
(jak komuś to odpowiada, jest to na jego poziomie, to tak sobie róbcie. Mi
takich przykładów-wzorców nie przedstawiaj nie dawaj (są też zjadacze kału,
zoofilie i wielu innych, co nie znaczy, że należy ich naśladować, ma to coś
wspólnego z innymi, należy wskazywać ich jako przykłady))).
PRAWA WZAJEMNOŚCI:
Czy ja tobie wymyśliłem
przezwisko i cię nim dręczę kilkadziesiąt razy w ciągu kilkudziesięciu minut,
już od tygodnia czasu, czyli od początku naszej współpracy (nikt normalny nie
traktuje tak nawet psa jego nazwą)... A skoro nie, to zrewanżuj mi się tym
samym! – Traktuj mnie tak, jak ja ciebie. (posłuchaj jak inni porozumiewają
się, rozmawiają, zwracają się do siebie: nikt normalny nie tylko nie wymyśla
komuś i nie używa przezwiska, ale nawet nie używa bez potrzeby imienia; nie
zajmuje się powtarzactwem (...))
Chcesz być szanowany, to
szanuj osoby zasługujące na szacunek, postępuj tak, by samemu zasługiwać na
szacunek.
Chcesz być lubiany, to
postępuj tak, by było za co cię lubić.
Chcesz by inni byli w
porządku wobec ciebie, to sam bądź w porządku wobec innych (doceń to, że ktoś
jest w porządku).
Nie zniżaj innych do niższego
poziomu, równaj do lepszych, dasz w ten sposób również dobry, konstruktywny,
przykład innym, więc i sam, w wielonasób, bezpośrednio, pośrednio, na tym
skorzystasz.
Inaczej będziesz
nieszanowany, nielubiany, nienawidzony, unikany, będziesz poznawać podobnych
sobie..., zyskiwać wrogów, a nie ludzi przychylnych, przyjaciół, będziesz
ponosić konsekwencje negatywnych oddziaływań, działań, w tym i dla innych, a
więc, bezpośrednio, pośrednio ponosić szkody, straty.
Nawiązałem z tobą współpracę
celem polepszenia a nie pogorszenia swojej sytuacji (żadne pieniądze nie
wynagrodzą spustoszenia w psychice, umyśle; życiu (lepiej być zdrowym, pogodnym
nędzarzem, niż chorym, cierpiącym, nieszczęśliwym bogaczem)). M.in. z tego
powodu nie pracuję i nie mieszkam u kogoś, by ograniczyć możliwość szkodzenia
mi osobom o negatywnym, szkodliwym potencjale.
To, co dla ciebie jest cały
czas zabawne, dla mnie nie było ani przez sekundę, za to jest stresem, zyskałem
kolejny uraz, wstręt, w tym do ciebie, przechodzę kawalkadę traumatycznych
wspomnień, projekcji wyobrażeń, a więc kolejny raz, kolejny koszmar!
Nie pozwolę sobie więcej
szkodzić! Jeśli tego nie zrozumiesz, to kończymy naszą współpracę i znajomość!
FRAGMENTY MOJEGO PISMA:
Psychopaci, debile; kanalie
starają się jak najskuteczniej, a więc i jak najwszechstronniej szkodzić, niszczyć,
więc jeszcze znajdują na swojego postępowanie „usprawiedliwienie, wytłumaczenie
(czyli osoba psychopatyczna, debilna, obłąkana, niedorozwinięta umysłowo,
okaleczona psychicznie, chora okazuje się być normalna..., jej postępowanie
prawidłowe..., mają do tego prawo...*, a to broniący się przed tym, ma okazywać
się nienormalny, napastnikiem, ma nie mieć żadnych praw, czyli, jak zwykle, na
odwrót…)”, a więc ofiary mają być i tak stresowane, a otoczenie ogłupiane,
manipulowane zniechęcane do obrony. Ofiara, otoczenie ma się podporządkować –
słuchać; myśleć o danym przekazie, osobniku; problemie; stresie; cierpieć;
ponosić tego negatywne konsekwencje...
*A jak wygląda sytuacja z
naszym prawem do nie słuchania irytujących, szkodzących dźwięków, hałasów, do
dobrego samopoczucia, nie myślenia o rzeczach niepożądanych, szkodliwych, do
nie zaśmiecania, nie zatruwania umysłu, do zachowania właściwego sobie poziomu
inteligencji, do nie uszkadzania naszej psychiki, z wolnością od stresów,
ogłupiania chorób; prawem do zachowania swojego potencjału, walorów!
Handlowe powtarzactwo jest
jednocześnie formą nachalnej reklamy, żebractwa!
Wielu ludzi chorych
psychicznie, wypaczonych umysłowo eksponuje swoje irytujące, chore,
chorobotwórcze, anormalne okaleczające psychicznie, wypaczające umysł
zachowanie, postępowanie, chorobę, a gdy zauważą, że komuś szczególnie szkodzą,
to czynią to przy niej jeszcze bardziej zawzięcie, zapamiętują tą osobę do
dalszego, szczególnego szkodzenia…
Nikt nie ma prawa zmuszać innych do
słuchania czegokolwiek; stresowania, powodowania urazów, wywoływać choroby; przyczyniać się do
ogłupiania – bo zamiast, m.in., intelektualnymi zajmujemy się sprawami,
skutkami stresów – liczbę stresów, i tego konsekwencji, trzeba zmniejszać
(m.in. uświadamiając ludzi)!; elementarnym prawem człowieka jest m.in. prawo do
zdrowia psychicznego. A najlepszym sposobem jego zachowania jest zapobieganie
chorobom (usuwając ich przyczyny). Aspołeczne postępowanie udziela się innym (w
wyniku naśladownictwa (...)), jest demoralizujące (bo m.in. jest precedens – a
on/a może a ja nie mogę?!)
Jaki
sens ma powtarzanie czegoś, czego się nie chce słuchać?!; co się wie?!: w kółko
dziesiątki razy, a co dopiero setki tys. razy?!
Powtarzactwo
jest, analogicznie, również szkodliwe dla osób je czyniących!
ULOTKA UŚWIADAMIAJĄCO-OBRONNA PRZED-,
DLA WYPYTYWACZY, PRZEDSTAWIACZY…, POWTARZACZY, PRZEZYWACZY; OSÓB OKALECZAJĄCYCH
PSYCHICZNIE, UWRAŻLIWIAJĄCYCH, PSYCHOPATYCZNYCH, DEBILNYCH, ZŁOŚLIWYCH ITP.
Normalni, inteligentni ludzie rozumieją elementarne
rzeczy, i wolą pozytywne - konstruktywne - relacje z otoczeniem (by czerpać z
tego, bezpośrednio, pośrednio, korzyści, zyskiwać przyjaciół, a nie wrogów), by
m.in. ludzi zestresowanych, z urazami, chorych psychicznie, problemów, agresji
itp. było jak najmniej; inni ludzie nie służą im do nikczemnej zabawy,
zaspokajania chorych, patologicznych potrzeb, tylko budują pozytywne relacje,
czy też zachowują się neutralnie. Są też niestety psychopaci, chorzy
psychicznie, debile, którzy okaleczają psychicznie innych!
Zadawanie się z osobami nieodpowiednimi dla siebie
to jest robienie sobie krzywdy, w tym niekiedy b. ciężkiej!
WYPYTYWACZE, PRZEZYWACZE-DRĘCZYCIELE
(PSYCHOPACI-DEBILE)
SĄ
RÓŻNE FORMY UWRAŻLIWIANIA NA DANY BODZIEC, DRĘCZENIA.
Irracjonalne,
w kółko, w brew czyjejś woli powtarzanie z głupia frant, bez sensu, stosując
złośliwą intonację (sycząc, cedząc, szydząc, drwiąc) imienia, nazwiska,
pseudonimu, przezwiska, nazwy zawodu, funkcji itp. jest przezywaniem,
frustrowaniem, uwrażliwianiem, okaleczaniem, znęcaniem się, wywoływaniem urazu,
wstrętu do tych określeń, uczulaniem (na WŁASNE IMIĘ I NAZWISKO, pseudonim,
przezwisko itp. [czego sam doświadczyłem wielokrotnie; zawsze wzbudzałem
natychmiastowe i intensywne zainteresowanie psychopatów-debilów.]), i z takim
urazem trzeba żyć, w tym bezwiednie przez innych powiększanym, w tym
wywoływaniem kawalkady traumatycznych wspomnień, prób obrony, w tym
wyjaśnieniami, które nierzadko są wykorzystywane przeciw osobie próbującej się
bronić. A wszystko to z powodu skurwysynów, kanali, psychopatów-debilów!!
Podobne
działania i efekty wywołują wypytywacze-przypominacze bolesnych wspomnień,
wywołujący traumatyczne wspomnienia-przejścia, powodujący paniczny strach,
lęki, że ponownie będziemy dręczeni itp.
Osoby
bezwiednie przyczyniające się do problemu poproszone o zaprzestanie, często
zrobią wszystko (w tym rozpowiedzą to, komu się da, dojdzie oczywiście do
przeinaczeń, dowiedzą się o kolejnej okazji do działania kolejni
psychopaci-debile itp.), tylko nie najprostszą, najoczywistszą,
najkorzystniejszą rzecz, a mianowicie: zaprzestanie wymieniania, wypowiadania
tego, co wywołuje problem (i nie rozpowiadanie o tym innym)(!!!)
Mało
tego, w tym wszystkim, można być jeszcze podejrzewanym o jakąś chorobę
psychiczną, że jest się jakimś cwaniaczkiem, a nawet samemu skurwysynem – co to
nie można na niego wołać (w tym np. po imieniu).
Sygnałem
ostrzegawczym jest wypytywanie się: „A skąd ty pochodzisz?!”, „A gdzie ty
mieszkasz?!”, „A jak ty masz na imię/nazwisko/się nazywasz?!” A potwierdzeniem:
„No chyba możesz powiedzieć?!”, „To chyba nie jest jakaś tajemnica?!”, „Co,
wstydzisz się; wstydzisz się imienia (nazwiska) jakie ci ojciec z matką
dali?!”, „Dziwny jesteś?!”, „No to jak, powiesz, czy nie?!”, „Ty chyba jesteś
nienormalny/a, pierdolnięty/a!”...
Ale
ja nie chcę by P. to wiedział/a. A dlaczego nie chcę również NIE. To moja
sprawa: skąd, jak i dlaczego! Proszę się mną nie interesować, tak jak ja P;
traktować tak, jak ja P. Absolutnie nie interesuje mnie co P. o tym sądzi; pańskie
poglądy! Jest P. prymitywny/a, wścibski/a, nachalny/a i bezczelny/a!
A pan by chciał, by jakiś debil (psychopata) się P.
wypytywał o prywatne sprawy; wiedział o panu osobiste rzeczy (i wykorzystał, w
tym z innymi, je przeciw P... Jeśli nie od razu, to przy okazji, pod wpływem
jakiegoś pretekstu)...
PS Wścibskie, irracjonalne pytania, wywołujące
traumatyczne wspomnienia, lęki, itp., w rodzaju: „A jak ty się nazywasz?”, „A
ile ty masz lat?”, „A skąd ty pochodzisz?”, „A gdzie są twoi rodzice?”, „A
gdzie ty mieszkasz?”, „A znasz...”, itp., w tym od obcych, przypadkowo
spotkanych osób, od razu widoczne było, że to nie dla mnie towarzystwo, zadano
mi w moim życiu grubo ponad tysiąc razy. Nigdy na żadne nie odpowiedziałem
zgodnie z prawdą (niekiedy podawałem tylko prawdziwe imię), w tym dlatego, że
nie po to się wielokrotnie przeprowadzałem, zwalniałem z pracy - w ucieczce
przed psychopatami - by podawać się na tacy kolejnym…
Proszę
dać ogłoszenie i poznać osoby zainteresowane wzajemną współpracą w tym temacie i
z nimi sobie używać, a mnie PROSZĘ ZOSTAWIĆ W SPOKOJU – GDYŻ JA ABSOLUTNIE NIE
WYRAŻAM ZGODY, NIE ŻYCZĘ SOBIE BYĆ stresowanym, nabywać urazy, lęki chorobę
psychiczną!
Może też P. iść do zoo i tam
z małpami, papugami się przedrzeźniać (mają prawdopodobnie podobny poziom
intelektu...).
Ustalmy
żelazną zasadę, że jakiekolwiek dane osobowe, adresowe podaje WYŁĄCZNIE ICH
WŁAŚCICIEL, I TYLKO Z WŁASNEJ, W ŻADEN SPOSÓB NIEWYMUSZONEJ, INICJATYWY!
Czy P. postępowanie jest objawem
inteligencji, mądrości, zdrowia psychicznego; prawidłowe, zdrowe, korzystne;
dobre, normalne (godne naśladowania)…! Więc do kogo i o co pretensje!; NO TO WON OD LUDZI z tym zachowaniem, postępowaniem, tego
eksponowaniem, chorą, paranoidalną gadką, dyskusją, kłótnią, psychopaci,
debile; kanalie!!!
KTO DO CZEGO MA PRAWO: ty do denerwowania, nękania
Nas; szkodzenia Nam; pogrążania Nas; działań szkodliwych, destrukcyjnych,
aspołecznych, czy MY do wolności od stresu, chorób, wydatków z tym związanych;
prawo do dobrego samopoczucia, zdrowia!!
Nawet
dzieci wiedzą, że powtarzanie czegokolwiek w kółko jest niemądre; denerwujące;
złośliwe (od dorosłych należałoby oczekiwać jeszcze większego zrozumienia,
wiedzy; poziomu świadomości; rozsądku, odpowiedzialności).
Jeśli
ktoś w kółko coś powtarza (m.in. np. przedstawiając, w ten sposób, kogoś innym, w tym potencjalnym;
psychopatom, debilom; kanaliom; kolejnym wypytywaczom, powtarzaczom;
dręczycielom, przypominając, utrwalając bolesne przejścia, wspomnienia), i nie
chce, nie potrafi, nie może się przed tym powstrzymać, tego kontrolować, to kto
ma, stwarza problemy..., a kto się tylko przed tym broni?
Poza
tym samo powtarzanie czegokolwiek w kółko jest samo w sobie ogłupiające,
irytujące, okaleczające, uwrażliwiające (przecież jest to powszechnie znana oczywistość)!
Kto ma problem, i
dopiero w wyniku tego inni: powtarzacz (proszę policzyć ile, łącznie, tysięcy
razy rocznie ktoś słyszy swoje imię, jeśli styka się z kilkoma powtarzaczami
dziennie, a każdy powtarza jego imię „tylko” kilka-klilkanaście razy dziennie...),
a następnie pomnożyć to przez lata...
PROSZĘ KOMUŚ PODOBNEMU
DO SIEBIE, CHĘTNEMU, "NIC NIE ROBIĆ", A MNIE I POZOSTAŁYCH LUDZI
ZOSTAWIĆ W SPOKOJU!
Jakakolwiek
reakcja, np. udawanie, że nic się nie dzieje (że nie ponosimy żadnych
negatywnych skutków), przeczekiwanie, że może się opamięta, znudzi, da w końcu
spokój, próby obrócenia całej sytuacji w żart, prośby o zaprzestanie, scysje,
kłótnie – NIC NIE ZMIENIAJĄ (jeśli nie ma reakcji, to robią wszystko żeby była,
jak jest, no to o to właśnie chodzi)!
Nie
ma niczego naturalnego, normalnego, prawidłowego w wypytywaniu o osobiste
sprawy, w tym o
imię, nazwisko, mse zamieszkania, nr telefonu, itp., domaganiu się, wymuszaniu:
wzrokowym, werbalnym, wykorzystując swoją pozycję, stwarzając, wykorzystując sytuację,
udzielania na takie pytanie odpowiedzi (w wywlekaniu, przypominaniu zaszłości,
udzielaniu inf. potencjalnym debilom, psychopatom; kanaliom)! Wręcz przeciwnie
– jest wiele powodów by tego nie robić, bo otaczają nas m.in. osoby
nienormalne, patologiczne, chore (są znajomości pożądane i niepożądane)!
Degeneracja gatunku
skutkuje m.in. zawiścią ze strony osobników mniej obdarzonych, o niskim
potencjale, względem inteligentniejszych, urodziwszych, zdrowych, o dużych
walorach, wysokim potencjale... Takie,
o tym podłożu negatywne relacje, działania, a jest to podstawowa forma
psychopactwa, generują mnóstwo problemów, strat, a to ma także wpływ na
przekazywane geny! – Oto kolejne oblicze braku selekcji pozytywnej, czy wręcz
selekcji negatywnej – osób zajmujących się prokreacją...
Wysokie
walory nie są od ich marnotrawienia, niszczenia, tylko odkrywania, rozwijania, wykorzystywania,
przekazywania; tacy ludzie muszą być nie tylko chronieni przed im szkodzeniem,
ale i wszechstronnie wspierani!
„To
moja sprawa, czym i jak się truję!” Czy dla ciebie nie będzie miało, m.in.
zdrowotno-psychiczno-ekonomicznego, znaczenia, że tacy jak ty, trujący się,
demoralizujący, wypaczający, uczący, pośrednio, bezpośrednio, tego następnych
(przecież ciebie do twojego stanu też ktoś właśnie tak doprowadził...), »inni«;
społeczeństwo będzie chore, głupie, nienormalne, pośrednio, bezpośrednio złe...
ZASTANÓW SIĘ, JAKI JEST
TWÓJ WPŁYW, WKŁAD W OTOCZENIE, ŚWIAT; GENY; POTENCJAŁ; RZECZYWISTOŚĆ. PAMIĘTAJ
O SPRZĘŻENIU ZWROTNYM.
Dzisiaj Ty nie przejmujesz
się że czynisz komuś krzywdę (lekceważysz, okazujesz obojętność, nieczułość,
pogardę, kierujesz, krótkowzrocznie, swoim egoizmem, jesteś destrukcyjnie
uparty/a, bezwzględny/a; uszkadzasz, w tym tego nieświadomych osób, psychikę,
wypaczasz umysł, demoralizujesz swoim aspołecznym postępowaniem; degradujesz,
degenerujesz; uszkadzasz geny; obniżasz potencjał, uczysz takiego postępowania,
rozprzestrzeniasz takie traktowanie samopoczucia, zdrowia, intelektu, wspólnego
interesu, dobra; nieświadomie, świadomie, w sposób nieuświadomiony,
uświadomiony programujesz swój, innych umysł na destrukcję), szkodzisz
(przyczyniasz do problemów, szkód, strat); pogrążasz » jutro Ktoś nie przejmuje
się że tobie szkodzi »» pojutrze Nikt nie przejmuje się nikim ani niczym »»» po
pojutrze nie ma kto; nie ma kim, ani czym się przejmować...
Dzięki temu co robisz,
czynisz, świat może być gorszy bądź lepszy (to inwestycja). Możesz więc tracić
bądź zyskiwać.
Jednym z problemów ludzkości - w dotychczasowym, anormalnym świecie, co
skutkuje także uszkadzaniem psychiki, wypaczaniem umysłów, demoralizowaniem -
jest brak trafnego, właściwego, oceniania motywów, efektów działań,
identyfikowania osobników...
Kolejnym problemem jest
brak zdolności do obiektywnej samooceny (np. większość psychopatów, debili
uważa że są normalni, mądrzy, dobrzy, postępują właściwie, a to inni są
nienormalni, głupi, źli...).
Ludziom
normalnym, pożytecznym; prawym, mądrym wiedza, informacje służą zapobieganiu
problemom, w tym unikaniu konfliktów, ułatwiają konstruktywną, w tym
pozytywnemu wykorzystywaniu własnego, innych potencjału, współpracę dla
wspólnego, obopólnego dobra. Psychopatom,
debilom; kanaliom wiedza, informacje służą do zaspokajania swoich
egoistycznych, patologicznych, anormalnych potrzeb, w tym wywoływania
konfliktów, tworzenia, przyczyniania do problemów; szkodzenia, niszczenia;
destrukcji!
Proszę zwrócić uwagę na
to, kto kim i jak się »interesuje«
(czy ludzie normalni nienormalnymi, czy odwrotnie)/jaki jest cel, efekt tych
działań (są one konstruktywne czy destrukcyjne)...; Proszę zauważyć, jacy
osobnicy szczególnie zwracają na siebie uwagę (w tym w szkołach): wzrokowi
spozieracze, nikotynowcy (w tym stając w widocznych msh, smrodem, stresem),
alkoholicy, narkomani, słuchacze przekazu z radia, telewizji, osobnicy
wydający, powodujący dźwięki, hałasy, agresywni, upośledzeni psychicznie,
chorzy umysłowo, bezmyślni; degeneraci, psychopaci, debile; szkodliwi, źli...
Jakie emocje wywołują, czego uczą, czym zarażają, co rozpowszechniają... Jakie
są tego, wszechstronne, skutki, konsekwencje...
Wszechstronnie
korzystnym celem gatunków - z godnie z planem natury - winno być dążenie do
doskonałości (stymulowanie, zachowanie, przekazanie najcenniejszych cech;
genów, inaczej gatunek jest degenerowany, wymiera).
PS
Czy ludzkość dąży do jakiejkolwiek doskonałości, czy wręcz przeciwnie –
wszechstronnej, bo: intelektualnej, psychicznej, zdrowotnej, fizycznej, w tym
estetycznej, degeneracji... Czy to jest rozsądne, dalekowzroczne, korzystne,
mądre; dogłębnie etyczne, dobre, czy bardzo złe...
www.wolnyswiat.pl
14.12.2010
r. zakończyłem z nim znajomość (na pożegnanie w samochodzie przez kilka minut
prawie non stop wymieniał wymyślone dla mnie przezwisko i truł mnie nikotyną… A
jeszcze wcześniej oznajmił, że by mnie chętnie tak ciężko pobił, bym całkowicie
zapomniał o „głupotach”, którymi się zajmuję... A w ciągu ostatnich dni klika
razy dobitnie oznajmił, iż absolutnie na 100% jestem chory psychicznie i nawet
zapłaci za badania, które to na pewno potwierdzą (bo zajmuję się głupotami, nie
chcę słuchać radia, jego powtarzactwa (mojego przezwiska, w kółko o tym
rozmawiać), hałasów, wdychać nikotyny, nie piję alkoholu)...).
»O
czym chcesz zapomnieć?! No to ja ci to przypomnę...!«
RETORYCZNE
PYTANIA DO IMBECYLI-DRĘCZYCIELI
Pytania w rodzaju:
- A gdzie są twoi rodzice?
- A skąd ty pochodzisz?
- A jaką ty szkołę
skończyłeś?
- A ile ty masz lat?
- A ty nie możesz pójść do
zwykłej pracy?
– słyszałem około 1 500- 2 000
razy (to nie pomyłka)! Co do rodziców – to mam b. bolesne, nieprzyjemne i
tragiczne wspomnienia (m.in. ojciec popełnił samobójstwo) i za każdym razem gdy
ktoś je, co ma mse od dziesiątków lat, zadaje powoduje to nieprzyjemne
reperkusje. Analogicznie ma się sprawa z pozostałymi sprawami. Ja wiem czy i co
ja mam, i co z tego może, czy wynika, co mogę (że istnieje np. zwykła praca, i
że teoretycznie mógłbym ja podjąć itp. – takie rady, to są oczywistości, o
których wiedzą małe dzieci). – Po za tym to są wyłącznie moje prywatne sprawy
(a poruszać takie sprawy, jeśli byłoby to komuś do czegoś potrzebne, powinien
sam zainteresowany, a nie wypytywacze...). Ja wiem, że P. chce dobrze, ale
liczą się efekty, a nie intencje (np. wielu lekarzy też chce dobrze, tylko że 36
000 Polaków rocznie umiera z tego powodu!!!...). Więcej wrażliwości, mniej
wścibskości.
Na
zakończenie
ODEZWA-ZAPYTANIE
DO PSYCHOPATÓW/EK; KANALII, OSÓB, KTÓRE UCZYNIŁY MI TAK WIELE KRZYWDY
Pomijając
już co, pytanie brzmi: w jakim celu to robiliście, co wam, komukolwiek to dało...!!
Czy
sami chcielibyście się zadawać, mieć od czynienia z takimi kreaturami,
bestiami, jak wy...; czy chcielibyście, by to wam ktoś uczynił to, co wy mi...;
czy sami chcielibyście się znaleźć na moim msu...!!!
Dlaczego
to robiliście (gdybym dalej tam mieszkał, to do tej pory byście to czynili!) –
mi (i sobie też) tyle zła!!?? Czym się kierowaliście!!?? Komu, czemu to służyło!!??
Kto, co triumfowało!!?? Kim jesteście!!?? Ile zła uczyniliście, do jakiego
cierpienia, ile tysięcy razy, ile lat, przyczyniliście!!?? Jak wielkie szkody
to spowodowało...; jakie są tego skutki!!?? Jak wielkim cierpieniem jest dla
mnie dalsze życie z moją uwrażliwioną, uszkodzoną psychiką (uszkodzonym mózgiem
(uśmiercone neurony, pozrywane połączenia między wieloma pozostałymi))...; wzbudzanymi
byle powodem potwornymi wspomnieniami, kawalkadami traumatycznych wspomnień,
przejść, lęków – tysiące razy, godzin, całe lata...; strachem prze kolejnymi psychopatami;
kanaliami; debilami; przejściami...!! Nie, nie i jeszcze raz nie – NIGDY NIE
BĘDZIECIE WSTANIE, NAWET DALECE TEGO WSPÓŁODCZUĆ (pewnie podobnie jest ze
zrozumieniem...)!!
PS
Dodam
jeszcze, iż jestem od 2009 roku (po 7 latach anonimowości; spokoju)
rozpoznawany w Warszawie - od kiedy wszystko opisałem i umieściłem w
internecie, oraz wziąłem udział w programie w TVN - m.in. przez psychopatów/ki,
którzy/e kaszlą (najczęściej w plecy) na mój widok...!! Więc bez stresu praca,
codzienne czynności, zrelaksowanie się, przemieszczając się w msh publicznych,
są nie realne, wywołuje to kawalkadę traumy, lęków, stresów, problemów, z tego
skutkami...!
Ja,
Redaktor
Gdyby
nie niezwykle fortunny zbieg okoliczności, że mogłem bezpłatnie zamieszkać w
pustostanie, mało tego, to jeszcze z prądem, i bez towarzystwa żuli i innych
degeneratów, to nie powstałaby większość materiałów stanowiących moje portale,
również ilość moich pism-inicjatyw byłaby dużo mniejsza. A zatem składam
podziękowania tym osobom z Administracji Mieszkaniowej, Zakładu Energetycznego,
Policji, Straży Miejskiej, które przymknęły na to oko, że nielegalnie mieszkam
i wykorzystuję prąd, co umożliwia mi prospołeczną działalność!
AUTOANALIZA
CO WPŁYNĘŁO NA OSIĄGNIĘCIE PRZEZE MNIE WYSOKIEGO
POZIOMU ŚWIADOMOŚCI; NA TO, ŻE ZAJMUJĘ SIĘ, ANALIZOWANIEM LUDZKICH PROBLEMÓW, ODSTRASZANIEM
OSÓB DESTRUKCYJNYCH, UŚWIADAMIANIEM, OBRONĄ LUDZI:
- zawsze byłem wrażliwcem,
mam umysł analityczny, postarałem się - z własnych chęci; dzięki intuicji - o
zdrowszą, ciekawszą edukację (na wagarach), a nie z szkolnych podręczników.
Jestem też indywidualistą, pragmatykiem, racjonalistą (że istnieje taka
dziedzina filozofii dowiedziałem się dopiero w wieku ok. 38 lat (sądziłem, że
jestem sam..., i w sumie jestem nieOmal sam...);
- szybko poznałem seks (jako
kilkulatek; najprawdopodobniej dzięki mojej samotnej matce…);
- szybko, już jako
kilkulatek, przekonałem się, na podstawie głupoty mojej matki, iż nie wszyscy
ludzie są mądrzy, więc nie wszyscy mogą być autorytetami;
- dzięki kilkuletnim okresom
nie odzywania się z matką, mój umysł był wolny od indoktrynacji, emocjonalnego
bełkotu i debilizmów – jakimi porozumiewa się większość ludzi; miałem więc czas
na przemyślenia;
- zerwanie więzów rodzinnych
(w wieku kilkunastu lat) wzmocniło moje niezależne myślenie; nie było
indoktrynacji (...), nie byłem podporządkowany rodzinnym układom,
ograniczeniom;
- podobnie korzystnie
wpłynęło na mnie intuicyjne (czułem antypatię do takiego, nudnego,
stresującego, ogłupiającego spędzania czasu) unikanie randek; ostatnią przyjaźń
zakończyłem w wieku 21 lat – więc nie traciłem czasu i na i takie ogłupianie
się. Korzystnie wpłynęły też długie okresy bez pracy - kolejne źródło
ogłupiania, stresów; pogrążania - zarówno ze strony współpracowników, szefostwa,
jak i z samej pracy wymagającej intelektualnego, emocjonalnego zaangażowania;
programowania na to umysłu, skupienia;
- nie byłem indoktrynowany -
okaleczany - religijnie – więc jako ateista mogłem od najmłodszych lat w pełni
myśleć;
- b. szybko poznałem/zaznałem
perfidię, kłamstwa, złośliwości – na przykładzie/dzięki mojej matce (co
zwiększyło moją wrażliwość), a w następnym etapie życia od innych ludzi, w tym
zaznałem bestialstwa, okrucieństwa co pobudziło mnie do analizy takich zachowań
(co jeszcze bardziej mnie uwrażliwiło);
- jestem świadomym
wrażliwcem.
-
Umysły normalne domagają się normalności, a nienormalne nienormalności...
Obecnie normalność jest traktowana jako nienormalność, a nienormalność jako
normalność...
SKUTKI
WIELOKROTNYCH, WIELOLETNICH PRZEJŚĆ ŻYCIOWYCH DLA MNIE:
Moja »pojemność
stresowa« została przekroczona w b. dużym stopniu już
przed 25 rokiem życia, a od tamtej pory, po częściowej regeneracji, ponownie, i
to wielokrotnie, z tego skutkami, konsekwencjami (intuicyjnie czułem, moja
nadświadomość dawała mi sygnały, że już więcej, bez znaczących skutków
ubocznych, stresów przyjąć nie dam rady. No i niestety, te skutki ponoszę
(sądzę, że starczyłoby tego do popełnienia samobójstwa dla kilkunastu ponad
przeciętnie odpornych ludzi. No, ale mnie trzyma przy życiu misja!!! A ich
jedynie trwactwo)).
Oczywiście te, opisane,
w skrócie, przejścia, b. spustoszyły, okaleczyły mój umysł (i fizycznie mój
mózg – przez jakiś okres wręcz fizycznie
czułem jakby intensywne skubanie mojego mózgu, jakby ktoś go skubał pincetą – a
to umierające neurony, zrywane połączenie między nimi dały takie objawy...), co b. obniżyło moje możliwości, w tym inteligencję,
zdolność zapamiętywania, uczenia się, rozumienia, w tym niekiedy
skrajnie.... Jestem więc, tak naprawdę, pod tym
względem, kaleką. Poza tym zająłbym się wynalazczością, polityką, moim pismem,
o wiele lat wcześniej. Podobnie negatywny wpływ ma mse na wygląd oczu,
twarzy, ciała.
ZDARZENIA PARANORMALNE W MOIM ŻYCIU:
-
Kilka razy, gdy intensywnie myślałem o jakiejś osobie, po kilku-kilkunastu
minutach spotykałem ją (w tym niekiedy nie mając z nią kontaktu od lat. Raz
przyjechali członkowie rodziny, jedyny raz w moim życiu, a dodam jeszcze, że
nikogo o tym nie uprzedzili, a ja to czułem przez kilka godzin wcześniej (nawet
skomentowali moją rekcję, że się w ogóle nie zdziwiłem na ich widok(??)).
Będąc
w Wrocławiu odczułem kiedyś silną potrzebę, by pójść na dworzec kolejowy, w
dodatku do konkretnego przejścia pod torami. Czekam i czekam na coś kilkanaście
minut, aż w końcu przyszedł tam kolega kolegi (Krzysztofa R. z Brzegu), bo się
akurat z nim umówił (jakiś czas potem ten człowiek odwiedził mnie w mieszkaniu
w Brzegu z 2 drabami, i butelką benzyny, bo sobie ubzdurał, że mam coś
wspólnego z jego porachunkami między nim, a naszym wspólnym kolegą...).
W
Grodkowie miałem podobny przypadek – odczułem silną potrzebę, by pójść na
dworzec kolejowy, a gdy tam doszedłem spotkałem kolegę tego kolegi (Krzysztofa
R., który był pierwszy raz w życiu w Grodkowie. Przy okazji oddałem mu
kilkanaście zł długu.).
-
Kilka razy, gdy intensywnie myślałem o jakiejś osobie, to właśnie ona
zadzwoniła (w tym niekiedy pierwszy raz w życiu).
-
Kilka razy zdarzyło mi się myśleć o jakiejś piosence, albo zdarzeniu, a ktoś
zaczynał ją, niekiedy od danego momentu, o którym myślałem, nucić/rozmawiać o nim.
-
Gdy mając około 14 lat zachorowałem na grypę, postanowiłem spróbować
niekonwencjonalnie zabić zarazki, a było to w 2-gim bądź 3-cim dniu grypy.
Wprawiłem się w specyficzny stan umysłu i zleciłem nadświadomości usunięcie
zarazków. Wówczas zobaczyłem wewnętrzny błysk białego, o lekko niebieskawym
odcieniu światła, i już po godzinie czasu zacząłem dochodzić do siebie, a na
drugi dzień byłem zdrowy.
-
W odstępie kilku lat usłyszałem w msh publicznych 3-krotne piknięcie,
identyczne, jakie wydawały pierwsze zegarki elektronicznie, jakie pojawiły się
w Polsce. Co więcej, raz był przy tym mój kuzyn i także to usłyszał! – W każdym
z tych przypadków nie miałem przy sobie (ani mój kuzyn, Marcin K. z Brzegu)
zegarka, nie było też nikogo w pobliżu.
-
Będąc w miejscowości Zawady (koło Siedlec) na obozie pracy, odczułem potrzebę
zrobienia z piasku modeli jakiś piramid, itp. budowli, gdy skończyłem, to
jedyna chmura na niebie znalazła się prawie nad nami, wówczas chciałem by
błysnęła błyskawica, wyrzuciłem ramiona w jej stronę, a wówczas grzmotnął z tej
chmury piorun. W tedy mój kolega (z internatu w Opolu, na ul. Mondrzyka, Mirek
albo Robert M. o pseudonimie Robi. Pozdrawiam cię), widzący to wszystko zaczął
przede mną uciekać, goniłem go dla żartu.
-
Zanim przyszedł do mojego wynajmowanego mieszkania w Opolu mój bliski kolega
Grzegorz B., i ciężko mnie pobił, tydzień, dwa wcześniej siedziałem po ciemku w
tym mieszkaniu i nikogo nie wpuszczałem, nie reagowałem, gdy ktoś pukał, bo
czegoś się strasznie bałem (przygotowałem nawet siekierę w przedpokoju). Jednak
z jakiegoś powodu ich wpuściłem (pewnie zmyliło mnie to, że to w końcu mój
„przyjaciel”...).
-
Zanim przyszedł w nocy malarz, gdy mieszkałem w Grodkowie, i walnął drągiem w
sufit pode mną, dokładnie w msu gdzie spałem, kilkanaście minut wcześniej
wiedziałem, że przyjdzie i co zrobi, w tym uderzenie przewidziałem co do
sekundy (to była zemsta za to, że gdy gwizdał podczas malowania na naszej
klatce, nagrałem swoje gwizdanie, i mu, prze swoje drzwi nagranie odtworzyłem z
magnetofonu, a sam na ten czas wyszedłem. Chciałem dać mu do myślenia, jakie to
przyjemne słuchać gwizdania...). (Podczas jego uderzenia doszło do
przemieszczenia, od stresu, kręgów w moim kręgosłupie, które zostało mi do tej
pory!)
-
Próbowałem też parapsychologicznie odepchnąć mentalne/mentalnie odziaływanie
bestii mieszkającej w mieszkaniu na de mną w Grodkowie, wtedy odczułem jej
potworną, ogromną moc! Natychmiast się wycofałem. Wtedy usłyszałem jej
triumfalny rechot.
-
Po powyższym zdarzeniu, skorzystałem z pomocy energoterapeuty. Po jego
oddziaływaniu doznałem nadzwyczajnego uspokojenia, niewiarygodnie zmienił mi
się, na pogodny, wyraz oczu.
-
Podobnie przewidziałem, co zrobi, że stuknie, co do sekundy, masztem w
strop/mój sufit, jakiś facet o godz. 12.00 w nocy na dachu, gdy mieszkałem w
Szczecinie na ul. Mazurskiej.
-
W czasie pobytu w RFN, zostałem ukąszony przez kleszcza. Trochę spuchło mi w
tym msu ucho, ale żadnych innych efektów nie odczułem. Tylko mentalnie, bardzo
silne odczucie, jakbym miał w sobie bagno. Zrobiłem więc badania, okazało się
że zaraził mnie boreliozą!
-
Od zarażenia mnie przez kleszcza w boreliozą w RFN, regularnie puchnie mi ucho.
Ale po kilku latach zaczęła formować mi się w wewnętrznej części ucha kulka z
skóry, i około po 7 miesiącach odpadła, nie pozostawiając śladu (niezłe
cholerstwo musi być ta borelioza!). Od tamtej pory jest dużo lepiej.
–
To większość i najważniejsze takie zdarzenia.
Jestem
RACJONALISTĄ, jednak trudno to wytłumaczyć, tym bardziej w oparciu o akademicką
wiedzę.
PS1
Pewnie
dla wielu jest szokiem, że kto jak kto, ale żebym JA takie rzeczy wypisywał(?!)
Wierzcie albo nie, ale TAK BYŁO (nie sądzicie chyba, że - JA - chciałbym
wystawić się na pośmiewisko)!!!
Wróżek,
aniołów, bóstw ani kosmitów nigdy nie spotkałem.
POTENCJALNE
WYTŁUMACZENIA:
-
Istnieją jakieś siły, których nie zbadaliśmy, nie potrafimy zidentyfikować;
Nie
w pełni poznaliśmy możliwości umysłu, mózgu ludzkiego, naszych zmysłów. Może
mózg ludzki potrafi coś, poza naszą świadomością, odebrać (np. wpływ kogoś na
mijane osoby, stąd otrzymujemy, poza naszą świadomością, inf. o jej obecności.
Podobnie może być np. z zjawiskami atmosferycznymi*), zanalizować, wyrafinowanie
obliczyć, w tym prawdopodobieństwo zdarzeń. Stąd odczucie „przewidzenia”? Może
też ma mse jakieś oddziaływanie między mózgami, np. elektryczne, magnetyczne,
elektromagnetyczne. (– Ale to nie tłumaczy wszystkiego).
*
Miałem ochotę na paranormalną, „mistyczną” przygodę, więc część, nieświadoma
dla „mnie”, umysłu dokonała analizy otoczenia, obliczeń i... »spełniła moje oczekiwania«?
-
Może jednak jesteśmy w jakimś Matriksie?
PS2
Szkoda,
że i te moje zdolności zostały (chyba całkowicie) zniszczone przez kreatury
(nie mogłem też ich rozwijać, ćwiczyć, bo wówczas się uwrażliwiałem, a nie
mogłem sobie na to pozwolić. Muszę być „nieczułym” twardzielem).
--------------------------------------------------------------------
PROPOZYCJA DLA TWÓRCÓW
FILMOWYCH: proponuję z ekranizować, w
formie paradokumentalnej, moje życie.
22.02.2014 r.
ZA JAKIŚ CZAS WYJEŻDŻAM Z TEGO KRAJU...
O zbiorowym (a czynią to osoby obydwu płci i począwszy
od nastolatków, a skończywszy na starszych ludziach), codziennym, w każdym
publicznym msu; metodycznym znęcaniu się nade mną na terenie Warszawy i okolic
(oczywiście gdybym mieszkał gdzie indziej, to proceder odbywałby się
tam...)...!!
A odbywa się to ze strony, łącznie, kilkunastu tys.
ludzi (proszę z grubsza policzyć ile to tysięcy kaszlnięć... (a ich ilość stale
rośnie... (proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby znali mnie wszyscy
luzie...)) - wyniszczaniu konstruktywisty...
I tak, łącznie, z przerwami, przez kilkanaście lat...
Nigdzie w publicznym msu nie
mogę, bez, już wywoływanej nawet jednym kaszlnięciem, kawalkady stresów,
strachu, depresji, wściekłości, nienawiści, chęci odwetu, obrony, ani pracować,
by m.in. zarobić na opłaty, utrzymanie internetowego pisma, stron, zjeść,
załatwiać spraw, odpocząć...
Ale oni „nic nie robią”, oni
„tylko”... Jeśli to jest „nic”, „tylko”, to dlaczego tyle razy, tyle lat, w
tyle osób to robicie... Ale oni nie robią tego głośno, a przynajmniej część z
nich... Ale oni „tylko” mnie testują.. A ja was, kogokolwiek, kiedykolwiek
skurwysyny testowałem... By kogoś testować, to trzeba mieć na to pisemną zgodę
osoby testowanej! Trzeba mieć także do tego uprawnienia, kwalifikacje i musi
być to pozytywnie, a nie negatywnie uzasadnione (a debile, psychopaci, osobniki
antyludzkie, w tym aspołeczne, anormalne, chore takich uprawnień mieć nie mogą,
wy kanalie!)(możecie zamieścić ogłoszenie w tej sprawie – testujcie się sami!)!
Ja daję wybór: jak ktoś chce, to wybiera czas, mse i zakres odbioru mojego
przekazu. A więc nikogo w żaden bezpośredni sposób nie atakuję! Ja również
używam małą czcionkę, więc czy jest to dla was psychopatyczne, debilne
ekskrementy społeczne duża różnica...
Żebyście potrafili
obiektywnie ocenić stan, poziom, rodzaj, typ, odpowiednio, swojej psychiki,
swojego umysłu...
Czy wy, ja,
społeczeństwo/ktokolwiek, w jakimkolwiek stopniu odniósł, odniesie z tego jakiekolwiek
korzyści, czy wszyscy, w tym wy m.in. programując na bycie złośliwym swój
umysł, wypaczając się, innych ludzi ucząc ich takiego traktowania innych osób,
przyczyniając się do tego rozpowszechniania, tracąc korzyści z mojej
działalności, ponoszą z tego powodu wyłącznie straty...!! Więc ko tak
postępuje...
To zajmująca się szkodzeniem;
destrukcją; niszczeniem; pogrążaniem psychopatyczna, debilna, anormalna
większość ma się okazywać normalna, a przez nich atakowana ofiara, nad którą
się znęcają, nienormalna (przynajmniej po «odpowiedniej» terapii...), czyli,
jak zwykle, na odwrót/wybierane/naśladowane jest - będące powszechnym
standardem, wzorcem - zło...
Jeśli uważacie, że
postępujecie prawidłowo, jest to godne naśladowania, to się przedstawcie: podajcie
swoje imię, nazwisko, miejscowość zamieszkania, zamieśćcie swoje zdjęcie np. na
Youtube.pl...
Zostawicie mnie w spokoju,
tak jak ja was!!!
Więc m.in. z tego powodu
rezygnuję z dalszej konstruktywnej działalności i wyjeżdżam z Polskiego
Psychopatowa, Debilowa; Skurwysynowa, Kanalikowa; Piekła...
No cóż, w takim systemie, państwie,
kraju/społeczeństwie nie ma pieniędzy dla mnie, bym mógł konstruktywnie
działać... Za to są, oficjalne i nieoficjalne..., pieniądze dla (tzw.)
rządzących destruktorów, politycznych, religijnych sekciarzy, mafii, na
utrzymywanie ludzi wykonujących zbędną, szkodliwą tzw. pracę, dla degeneratów,
nierobów...
Nie tylko nie otrzymałem
wynagrodzenia za kilkanaście lat mojej konstruktywnej działalności, w tym ze
strony czytelników (łączna ilość wejść na kilkunastu forach, gdzie publikuję
przekroczyła 3 mln), ale nawet nie otrzymałem środków na opłaty (ponad 20 tys.
zł)... Zamiast tego jestem od kilku lat zbiorowo, metodycznie psychicznie
niszczony przez psychopatyczną, debilną i ich naśladowców część lokalnego
społeczeństwa...!!
*Żebym zszedł do ich poziomu:
nienawidzących ludzi psychopatów, osobników upośledzonych psychicznie,
niedorozwiniętych umysłowo, debili, nienormalnych, chorych, nabawił się chorób
somatycznych; bym był pogrążany, niszczony; bym był niezdolny do
konstruktywizmu...!!
A w dodatku mam - dzięki
wieloletniej i b. wytrwałej pracy nad sobą - umysł analityczny, czyli to, co
odbieram analizuję... A więc codziennie analizuję kaszel...; parających się
opisanym procederem osobników...
Mało tego, jestem wrażliwcem,
czyli dużo szybciej, dużo bardziej i dużo dłużej przeżywam stresy... Więc
codziennie na tym tle przechodzę koszmar... I jakby tego było mało, jestem
osobą, która przez wiele lat pozytywnie b. dużo wniosła swoją działalnością, a
więc konstruktywną, wybitną... Ale do tego mam już być niezdolny*...
I jeszcze muszę żyć z
codziennie utrwalaną świadomością, że ci ludzi mają za cel denerwowanie;
uwrażliwianie; niszczenie; pogrążanie mnie...!!
I tak, łącznie, tysiące, dziesiątki,
a za jakiś czas setki tys. razy...!!
Żebyście byli choć w
dzieciatej części tak wytrwali, konsekwentni, zdolni do współpracy w
konstruktywizmie, jak jesteście zawzięci, bezwzględni w psychopatii;
szkodzeniu, wy antyludzkie, w tym aspołeczne odrażające psychicznie ludzkie
gówna!!
PS1
Na nikim coś takiego nigdy
praktycznie nie zrobiło wrażenia, i tak będzie i w moim przypadku. Zawsze
zwyciężali (...) i będą zwyciężać ludzie źli, głupi!..
PS2
Mam nadzieję, że jest to moja
ostatnia ucieczka* (...) przed psychopatami/kami, debilami/kami i ich
naśladowcami/zyniami/ludzkimi psychicznymi, umysłowymi ścierwami!
*Oczywiście nie przed
kolejnymi tzw. fizycznymi pracami [Ostatnio ponownie wysłałem, z tym że tylko
jednej redakcji tygodnika drukowanego i jednego b. dużego portalu
informacyjnego propozycję podjęcia tam pracy. Nie otrzymałem nawet
odpowiedzi...] i związanym z tym towarzystwem, stratami w zdrowiu fizycznym,
psychicznym, w umyśle, w tym intelektualnymi... Poza tym moja zła sytuacja
finansowa, mieszkaniowa, zdrowotna ulegnie pogorszeniu, bo nie mam nic
ciekawego do zaoferowania na europejskim rynku pracy: ani odpowiedniego wieku,
ani znajomości języka, fachu, zdrowia, pieniędzy na działalność gospodarczą,
ani na nią chęci (gdy kilkanaście lat temu byłem w Niemczech, to 3/4 czasu
zajmowało mi znajdywanie pracy). Ale za to żadne ludzkie gówno nie będzie na
mój widok, w tym m.in. w moje plecy, kaszleć.
A na koniec baśń fantasy...
I
NADSZEDŁ ODWIECZNIE OCZEKIWANY POZYTYWNYCH PRZEMIAN CZAS
I
zrozumieli, po co rozum mają. I przejrzeli świat.
I
zrozumieli czyny chimer ich zwodzących, na skraj przepaści prowadzący!
I
większego rozumu zapragnęli.
I
zapytał tedy Pan: Komu ufać będziecie?
I
ponownie zapytał Pan: Kogo słuchać będziecie?
I
jeszcze raz zapytał Pan: CZYM KIEROWAĆ SIĘ BĘDZIECIE?
Gdy
wreszcie pojęli naukę, że „Panem” jest własny, normalnie i w pełni rozwinięty
rozum, i to jest jedyna droga do prawdy, a dzięki niej do racjonalnego, a więc
odpowiedzialnego, czyli całościowo przemyślanego, a więc dogłębnie, czyli,
rzeczywiście, etycznego, więc także dalekowzrocznego postępowania, tedy rzekł
On:
A
zatem drogę rozumu; królestwo normalności i dobrobytu otwarliście, bo do tego
wrota prowadzące w Was zawsze były.
Zamknięte
przez chimery przeklęte.
Więc
nigdy nie pozwólcie na zamknięcie wrót waszych.
I
przykazał On:
Zawsze
własnymi oczyma patrzcie.
Zawsze
tylko plony - nie słowa - oceniajcie.
Póki
rozumowi się nie sprzeciwicie; nauk nie zapomnicie; póki PRAWOM się nie
sprzeniewierzycie, póty wieść żywot normalny i szczęśliwy będziecie.