www.wolnyswiat.pl

 

 

UWAGA, ORG. RELIGIJNE (ISLAM)!!!

APEL O ROZSĄDEK

 

 

„WPROST” nr 1(1306), 2008 r.

PAUL L. WILLIAMS, PISARZ, EKSPERT W DZIEDZINIE BEZPIECZEŃSTWA:

(...) PEWNE JEST, ŻE OSAMA BIN LADEN NADAL BĘDZIE PRÓBOWAŁ ZAATAKOWAĆ BRONIĄ NUKLEARNĄ TERYTORIUM USA. NA RAZIE NIE MA JEDNAK NATYCHMIASTOWEGO POWODU DO ATAKU. RADYKALNY ISLAM SZERZY SIĘ NIE TYLKO W IRANIE, IRAKU, PAKISTANIE, AFGANISTANIE, W INDONEZJI ORAZ NA PÓŁWYSPIE ARABSKIM, LECZ TAKŻE W ROSJI, W PAŃSTWACH BAŁKAŃSKICH I EUROPIE ZACHODNIEJ. TYLKO W USA LICZBA MECZETÓW, SPONSOROWANYCH I BUDOWANYCH PRZEZ WAHABITÓW, WZROSŁA CZTEROKROTNIE OD 2001 R. TYMCZASEM UGRUPOWANIA judeochrześcijańskie, które otwarcie sprzeciwiają się islamskiej inwazji i erozji wartości w amerykańskim społeczeństwie, są albo okrzyczane jako „ksenofobiczne", albo ciągane po sądach i narażane na wysokie koszta procesów przez takie islamskie organizacje, jak Rada ds. Stosunków Islamsko-Amerykańskich (CAIR). Tym nigdy nie brakuje pieniędzy. Mówiąc krótko: bin Laden wygrywa „wojnę z terrorem". I to walkowerem.

 

 

a)                  CO MOŻNA ZROBIĆ M.IN. W IRAKU, AFGANISTANIE.

PISMO DO OSÓB OKALECZONYCH PSYCHICZNIE, OGŁUPIONYCH, ZASTRASZONYCH PRZEZ ORG. RELIGIJNE – STĄD NIEZDOLNYCH DO  SAMODZIELNEGO, RACJONALNEGO WYCIĄGANIA WNIOSKÓW (to pismo można przetłumaczyć i przekazać m.in. Irakijczykom, Afgańczykom)

                                Jeżeli jakieś bóstwo ma nagradzać za mordowanie - w tym za to, że ktoś staje się mordercą!!! - to ja się pytam co to za bóstwo?!! Dlaczego wyznawcy wszechmogących - w tym wszechwiedzących - sprawiedliwych itp. bóstw wyręczają  je w karaniu. Czyżby lepiej od nich wiedzieli czy, kto i na jaką karę zasłużył!!?...

                                Podobnie wygląda sytuacja z miłowaniem bólu, cierpienia – bo ono w ten sposób okazuje miłość...!! – Na pewno nieraz słyszeliście Państwo ten emocjonalny debilizm od specjalistów-ek od spraw bóstwowych... Skąd te - nie mające absolutnie nic wspólnego z faktami, rzeczywistością - założenie, że bóstwo jest dobre (zakładając jego istnienie)?!

                                Zastanówcie się też ogłupiani, a w efekcie oszukiwani - wykorzystywani - ludzie - ofiary - lokalnej org. nad sensem tego co wam wmawiają, np.: macie obecnie narządy płciowe i kobiety z którymi możecie je wykorzystać, ale wy wolicie robić to po śmierci w niematerialnym świecie...?! Itd., itp.... – Posłużcie się logiką, a cały ten totalny bezsens , utopię zdemaskujecie i staniecie się normalnie, niezależnie myślącymi ludźmi, których ciężko będzie namówić do czegoś złego, absurdalnego, oszukać i wykorzystać. 

                                Dlaczego bóstwa nie chronią swoich wyznawców (w tym m.in. Wojtyłów, Husajnów, tzw. przywódców religijnych) którzy muszą się ukrywać, chorują, są mordowani?!...

                                Jeżeli ktoś podpiera się retoryką religijną tzn., że jest najprawdopodobniej miernotą intelektualną, jego intencje nie są czyste i nic dobrego z tego nie

      wyniknie.

                                Czy z religijnego zamroczenia wynika coś dobrego (oczywiście poza korzyściami dla kapłanów, tzw. przywódców religijnych..., i innych osób wykorzystujących taki stan rzeczy)?!... Przecież religie dały ludziom wszelkie możliwe cierpienia i nieszczęścia!!!, w tym podporządkowanie i wykorzystywanie społeczeństw przez oszukujących je nikczemników! Dlatego w tych krajach, gdzie współrządzą członkowie org. relig., jest tak źle! Jest tam największa przestępczość, bieda itp.!

                                Gdyby terrorystom zależało na opuszczeniu Iraku przez wojska koalicyjne to nie dawaliby powodów do ich pozostawania swoimi działaniami! W interesie wszelkich społeczeństw jest pełny rozwój a nie podporządkowywanie się, utrzymywanie, służenie kaście religijnej. A wy nie służycie społeczeństwu tylko jesteście jego zdrajcami – marionetkami tej kasty, broniąc jej interesów.

Gdyby nie takie działania tych grup nie byłoby również ofiar wśród ludności cywilnej.

                                Modlenie się to nic innego jak wmawianie sobie (kodowanie w umyśle) istnienie danego bóstwa - więc i jego wpływu na wszystko, w tym na swoje życie - przypisywanie zdarzeniom ponadnaturalnych przyczyn i wtedy pomyślne – jako nagroda, a niepomyślne – jako kara zdarzenia są dowodem jego istnienia... Jest to pozbywanie się zdolności do racjonalnego, zdroworozsądkowego myślenia. – Wówczas, naturalną koleją rzeczy, pojawienie się kogoś (np. tzw. kapłana) czy nawet myśli (np. o zbrodni o podłożu religijnym) oznacza, że to bóstwo tak widocznie chce, a bóstwu sprzeciwiać się nie można... I za posłuszność jego woli nagrodzi, a za nieposłuszeństwo ukaże. Więc za wszystko odpowiedzialne staje się bóstwo – wykonawca „jego woli” ma czyste sumienie i jest dumny z tego co zrobił. Stąd zdolność takich ludzi do wszystkiego każdych, w tym dowolnie absurdalnych, aspołecznych działań, byleby tylko kapłanowi (bóstwu) się przypodobać.

 

            WIERZĄCY, A MYŚLĄCY

Jestem osobą myślącą, czyli nie naśladującą bezmyślnie innych, bez względu na ich ilość; niewierzącą w rzeczy irracjonalne – osądy dokonuję nie pod wpływem emocji, w tym strachu, że dane myśli mogą się tzw. kapłanom, bóstwu nie spodobać. Stąd mam zdolność m.in. do krytycznego osądu, dogłębnego analizowania. Dla bóstwa nie byłoby żadnym problemem przekonać mnie o swoim istnieniu. A tak się składa, że tzw. nawracaniem zajmują się osoby ewidentnie głupie, ogłupione, okaleczone, zdegenerowane (w tym pazerne, zachłanne, leniwe, chciwe władzy, bezkarności, wolące pasożytować kosztem innych zamiast postępować konstruktywnie) itp. czyli ostatni ludzie jakim należy ufać. Nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu by nawracaniem zajmowało się bóstwo (sam bym mu pomógł).

 

PRÓBA (do wyboru).

            Specjalistów od bóstw można poddać próbie:

1.                  Niech bóstwo (podobno wszechmocne...) potwierdzi pisemnie, że istnieje (ponieważ bóstwa mają to do siebie, iż są b. nieśmiałe... można kartkę i długopis włożyć do skrzyni) potwierdzając, iż dany prorok, kapłan (czy co tam) ma cokolwiek z nim wspólnego (specjalista... może w tym celu np. wyć, skomleć, lamentować, a nawet zrobić kupę);

2.                  Niech bóstwo pisemnie (...) zaprzeczy, iż kapłani itp. to oszuści, nieroby, i religia nie służy im do życia w dobrobycie, poważaniu, bezkarności i nieróbstwie.

3.                  Niech specjalista/ści (nim więcej tym lepiej...) wsadzi swój łeb do wody i tak się modli przez kwadrans (jest to też skuteczny sposób na pozbycie się b. wielu problemów...).

4.                  Niech specjaliści, bezwzględnie zawierzający bóstwu, wejdą do głębokiego dołu z bombą zegarową (tak ze 10 kg na łeb powinno wystarczyć – nie rozdrabniajmy się) i liczą na interwencję bóstwa (w końcu to jego sługi, wyznawcy), że powstrzyma wybuch (mogą się modlić, obłożyć wszelkimi świętymi pismami, relikwiami, a nawet je zjeść). Jeśli przeżyją tzn. że rzeczywiście powinni podkładać bomby pod innych – na próbę, ale podkreślam: WYŁĄCZNIE W TEJ KOLEJNOŚCI! Chyba nie jesteście małej wiary? (mam nadzieję, że amerykańscy saperzy pomogą sługom bożym dać świadectwo prawdzie...).

PS

MOŻECIE SIĘ MODLIĆ, w tym najwyżsi rangą w danej organizacji, 16 godzin dziennie i 365 dni w roku, jak kto chce i o co chce: o karę dla mnie, moje nawrócenie, jedno i drugie, do wszystkich bóstw na raz, każdego z osobna, czy tylko jednego (tylko proszę się gimnastykować – przynajmniej taki będzie z tego pożytek). Dotyczy to też ofiar wszystkich organizacji religijnych, w tym o to by wasze dzieci też znalazły się w takim stanie jak wy, ale TYLKO MÓDLCIE SIĘ OTO (sami im nic nie róbcie, nawet módlcie tak, by o waszych modłach nie wiedziały – tak będzie najobiektywniej, najetyczniej). No chyba nie jesteście małej wiary; wierzycie w modły, swoje bóstwo, w tym w jego nieograniczone możliwości, nieomylność, wszechwiedzę itp. (już ono/e zajmą się mną, innymi, waszymi dziećmi, więc Wy nie musicie). Więc jeśli jakieś bóstwo uzna że zasłużyłem na karę, to niech ono mnie ukaże, a nie osobnicy broniący swoich interesów, ich poplecznicy, koniunkturaliści, ich ogłupiane, okaleczane ofiary!

 

 

„PRZEGLĄD” nr 3(317), 22.01.2006 r.: Co najmniej 362 pielgrzymów zostało zadeptanych przez tłum podczas rytualnego kamieniowania szatana w miejscowości Mina pod mekką.

[Nazwa rytuału jest chyba nieodpowiednia... – red.]

 

 

TERRORYZMOWI NAJLEPIEJ ZAPOBIEGAĆ.

Można to robić m.in. zapewniając odp. warunki rozwoju – tzn. zmniejszając dysproporcje w poziomie życia między krajami bogatymi a biednymi; chroniąc społeczeństwa przed organizacjami religijnymi (...) 

To org. finansowopolityczne, uchodzące za religijne, generują większość problemów nękających ludzkość. M.in. wypaczając ludzką psychikę (nasza, lokalna m.in. uzależniając swoje ofiary od: gliny, gipsu, papieru, patyków, budowli, modlenia się, płacenia kapłanom... itp. co negatywnie rzutuje na wszystko).

                                Ponieważ znaczącym problemem w krajach rozwijających się jest przeludnienie trzeba - oprócz edukacji w tym temacie - budować tam fabryki produkujące nieszkodliwe śr. antykoncepcyjne, zmniejszającymi też liczbę zarażeń.

                                W krajach opanowanych przez org. religijne (np. w Iraku) trzeba stworzyć „oazy” –  msa, obszary neutralne religijnie, gdzie nikt nikogo nie będzie mógł zmuszać, wywierać presji, do wyznawania jakiejkolwiek religii (w tym również katolickiej. Np.: chcesz zjeść, ubranie no to się ochrzcij, pomódl – a później dawaj forsę za zbawienie i przyprowadź następnych).

                                Trzeba zastąpić szacunek dla wieku, funkcji (np. religijnej) szacunkiem dla pozytywnych cech charakteru, a szczególnie efektów takich działań (jeżeli Amerykanie kłaniają się przed facetami z brodą, tzw. przywódcami religijnymi (podobnie jak nasi politycy...), z nimi negocjują  itp. to tym bardziej tacy osobnicy cieszą się poważaniem, posłuchem wśród wyznawców, ludności i są słuchani. Decyzje, być słuchani, szanowani, powinni podejmować mądrzy, prawi, a nie religijni (...), ludzie).

                                Zamiast tzw. poszanowania religii, tradycji normalna edukacja, takie źródła wiedzy, a nie indoktrynacja religijna (obecnie, w wielu przypadkach, to kapłani, i to co napisali ich poprzednicy, decydują co jest prawdą... i o czym mają myśleć wyznawcy) jest gwarantem m.in. zminimalizowania ekstremalnych, aspołecznych działań.

                                Podobnie ma się sytuacja z poszanowaniem tradycji (z godnie z nią m.in. w niektórych krajach okalecza się narządy płciowe, w tym b. ciężko dziewcząt (oni lepiej wiedzą od bóstwa, natury jak powinny wyglądać!...); morduje się tysiące kobiet rocznie gdy są podejrzewane o tzw. „podejrzane” kontakty z mężczyznami!).

                                Tylko prawi, mądrzy ludzie, mają przekazywać wzorce; odpowiednio przygotowane formy nauczania, przekazu wiedzy, informacji. Czyli KAŻDY musi mieć możliwość bezproblemowego poznania obiektywnej prawdy o org. religijnych, oraz samodzielnego zadecydowania o przebiegu swojego życia (a nie np. rodzice, przywódcy religijni). Bo inaczej dzieci będą robiły to co rodzice, czyli opłacać i słuchać org. religijne!

                                Trzeba trzymać z daleka, od tych krajów, katolickich dyktatorów, którzy tylko czekają na okazję by opanować kolejne społeczeństwo.

                                By skończyć z terrorem i ludobójstwem w Korei Północnej trzeba tych ludzi uświadomić m.in. dostarczając ulotki z opisem i zdjęciami więzień, obozów zagłady w tym kraju. Te informacje w końcu obudzą to społeczeństwo. Przecież odpowiedzialnych za to jest niewielu i nie dadzą rady całemu uświadomionemu społeczeństwu. Trzeba w tych sługusach i oprawcach wzbudzić strach przed odpowiedzialnością i to oni mogą dokonać przewrotu licząc na złagodzenie kary.

                                Trzeba umożliwić tym ludziom odbiór odpowiedniej stacji radiowej, telewizyjnej by mieli orientacje w jakim kraju żyją, jak jest na świecie – jaka jest rzeczywistość.

                                Trzeba wymusić by ten krwawy dyktator wydawał więźniów politycznych np. za pieniądze.

q          

Na skrzyżowaniach i w innych msh o dużym zagrożeniu atakami można ustawiać systemy obezwładniające (m.in. z wykorzystaniem silnych, modulowanych, źródeł dźwięku, światła, miotaczy pyłu pieprzowego, elektroszokerów, podnoszonych zapór uniemożliwiających przejazd), oraz z bronią ostrą sprzężone z kamerami.

q        

Do rozpracowywania, likwidacji org. terrorystycznych najlepiej wykorzystywać ich członków po ich uświadomieniu (odtruciu umysłów np. po religijnej truciźnie). Zysk będzie potrójny gdyż nie będzie danej organizacji, terrorystów a w ich mse zyskamy normalnych ludzi.

 

 

„WPROST” nr 31(1131), 2004 r.

ŚMIERĆ W INTERESIE

PÓŁ KILOGRAMA ZŁOTA OFERUJE DZIŚ BIN LADEN ZA GŁOWĘ AMERYKANINA BĄDŹ POLAKA

(...) Kolejna różnica między tym, czego oczekują Irakijczycy, a tym, co terroryści rzekomo dla nich chcą wywalczyć, to przyszłość państwa. Irakijczyków nie interesuje dyktatura na wzór saudyjskiej ani republika podobna do Iranu. Sondaże - w tym przeprowadzone na zlecenie Gallupa - wskazują, że chcą oni świeckiego państwa, rządzącego się regułami demokratycznymi. Terroryści, sądząc po tym, co wypisują m.in. w portalach internetowych, żadnego planu nie mają. Powtarzają tylko, że chcą "porządków bożych", co nijak się ma do wyobrażeń przeciętnego Irakijczyka o przyszłości.

Terroryści z Al-Kaidy w Iraku - czy z jej odnogi w postaci grupy Zarkawiego, czy grożącej nam Al-Tawhid - w przeciwieństwie do swych poprzedników z Czerwonych Brygad, baskijskiej ETA, irlandzkiej IRA czy Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny nie mają nic wspólnego z walką o niepodległość kraju. Nie mają też poparcia społeczeństwa ani planu politycznego. Terroryzm to ich sposób na zarabianie pieniędzy - bin Laden za głowę każdego cudzoziemca z państw koalicji obiecał płacić pół kilograma złota. Ustępstwa mogą doprowadzić jedynie do przekształcenia Iraku w państwo na wzór talibanu.

Agata Jabłońska

 

 

"PRZEGLĄD" nr 15(329), 16.04.2006 r.

IRAK W OBLICZU WOJNY DOMOWEJ

ŻYCIE W IRAKU STAJE SIĘ CORAZ BARDZIEJ BRUTALNE. MIESZKAŃCY MASOWO SIĘ ZBROJĄ, ABY BRONIĆ SIĘ PRZED BANDYTAMI

Irak pogrąża się w krwawym chaosie. Codziennie na skutek zamachów, bandyckich napadów oraz walk między szyitami a sunnitami ginie kilkudziesięciu ludzi.

Każdego miesiąca 150 irackich policjantów umiera gwałtowną śmiercią. Od 2003 r. zgładzono 110 członków rad miejskich stolicy. Amerykanie dostarczyli ciężarówki chłodnie, gdyż zabrakło miejsca na składowanie zwłok. Ambasador USA, Zalmay Khalilzad, oskarżył milicje szyickie, że mordują więcej ludzi niż "terroryści". Każdego dnia pod mostami, w rowach przydrożnych, w samochodach porzucane są ciała młodych mężczyzn, uprowadzonych, skutych kajdankami, pobitych, zastrzelonych lub uduszonych. Często świeże groby zabitych można znaleźć, gdy krew wypływa spod cienkiej warstwy piasku. Juan Cole, profesor historii z Michigan i znawca problematyki bliskowschodniej, uważa, że spływająca krwią ziemia jest metaforą obecnej sytuacji w Iraku. Ofiary tych mordów to zazwyczaj sunnici, zgładzeni przez szyickie bojówki. Wielu uważa, że niezliczonych zabójstw dopuściły się "szwadrony śmierci" wysłane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, na którego czele stoi szyicki radykał, Bajan Dżabr. Przerażeni mieszkańcy nie wiedzą, z kim mają do czynienia, rebelianci i kryminaliści bowiem ubrani są często w policyjne mundury, natomiast stróże prawa z obawy przed zamachami występują w cywilu lub, jak bandyci, w maskach na twarzach. Komentatorzy zastanawiają się, czy to już wojna domowa, czy dopiero jej zwiastuny. Pewne jest jednak, że ponad trzy lata po amerykańskiej inwazji sytuacja w Iraku jest gorsza niż kiedykolwiek przedtem. Amerykanie i najważniejsi funkcjonariusze rządowi są względnie bezpieczni w strzeżonej Zielonej Strefie w irackiej stolicy. Ale nawet Zielona Strefa przypomina

 

miasto w stanie oblężenia.

 

Wokół ambasady USA stoją betonowe minibunkry, w których można się schronić na wypadek ostrzału z moździerzy. Ostatnio sunniccy rebelianci uknuli przemyślny spisek, wprowadzili swych ludzi jako funkcjonariuszy i żołnierzy rządowych do Zielonej Strefy, gdzie zamierzali uprowadzić zagranicznych dyplomatów. W ostatniej chwili Amerykanie pokrzyżowali te plany, lecz nie można wykluczyć, że następnym razem partyzantom się uda.

Spirala przemocy rozkręciła się z budzącą grozę mocą, kiedy 22 lutego terroryści, prawdopodobnie sunniccy, zniszczyli bombami Złoty Meczet, święte sanktuarium szyitów w mieście Samara. Rozwścieczeni szyici wzięli krwawy odwet, mordowali sunnickich duchownych, palili meczety. Amerykanie okazali się bezradni wobec tej eksplozji nienawiści. Władze w Bagdadzie wprowadziły godzinę policyjną, dzięki temu udało się uniknąć powszechnej pożogi. Ale i tak, według oficjalnych danych armii USA, od 22 lutego do 22 marca zginęło, przeważnie w starciach na tle religijnym, 1313 irackich cywilów, 173 innych zaś straciło życie w zamachach bombowych. Tysiące osób zostało rannych.

2 kwietnia, kiedy sekretarz stanu USA, Condoleezza Rice, składała wizytę w Bagdadzie, na skutek ognia z moździerzy, zamachów bombowych i egzekucji w Iraku zabitych zostało 50 ludzi.

25 tys. Irakijczyków musiało uciekać ze swych domów, aby ratować życie. Szyitów wypędzano z regionów i dzielnic sunnickich, sunnici w prowincjach szyickich nie byli pewni dnia ani godziny. 41-letni Dhafir Sadun, sunnita i właściciel sklepu w szyickiej dzielnicy Bagdadu Miasto Sadra (dawniej Miasto Saddama), także w popłochu opuścił swój dom. "Nie boję się szyickich milicji. Mieszkamy w Mieście Sadra od 20 lat, wszyscy nas znają, wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi szyitów. Ale ludzie z MSW aresztują każdego sunnitę. Najpierw aresztują, potem zabijają", opowiada Sadun. Waszyngton i Londyn mają nadzieję, że sytuacja się uspokoi, kiedy premier Iraku, szyita Ibrahim al-Dżafari, mający opinię fanatyka religijnego, ustąpi ze stanowiska. Ale na razie Al-Dżafari, nieakceptowany przez sunnitów i Kurdów, nie zamierza odejść. Twierdzi, że został szefem rządu w wyniku demokratycznych wyborów.

Nie ma widoków na stabilizację. Straty wśród cywilów w Iraku rosną z miesiąca na miesiąc. Prezydent George W. Bush przyznaje, że w ciągu trzech lat zginęło 30 tys. Irakijczyków, aczkolwiek niezależni obserwatorzy twierdzą, że liczba zabitych sięga 75 tys. Maleją natomiast straty amerykańskie. W marcu nad Tygrysem zginęło "tylko" 31 żołnierzy USA, chociaż wszystko wskazuje na to, że kwiecień będzie bardziej krwawy. Komentatorzy twierdzą, że sunniccy partyzanci unikają konfrontacji z Amerykanami, dysponującymi potężnym uzbrojeniem, i wyszukują "miękkie" cywilne cele. Ponadto do akcji coraz częściej wysyłane są jednostki rządowej armii i policji irackiej, co pozwala oszczędzać amerykańską krew. Ale ta irakizacja sił bezpieczeństwa zwiększa ryzyko wojny domowej na pełną skalę. Oddziały złożone z szyitów gorliwie walczą z partyzantką sunnitów, mających w czasach reżimu Husajna uprzywilejowaną pozycję. Najlepsze bataliony w nowej armii Iraku tworzą Kurdowie, często noszący emblematy swej własnej milicji - peszmerga. Kurdowie na północy Iraku w praktyce rządzą się sami i nie są zainteresowani stworzeniem silnego państwa ani władzy centralnej. Prawdopodobnie to oddział kurdyjski wziął ostatnio szturmem meczet w Bagdadzie, w którym zginęło kilkunastu szyitów. Przywódcy szyiccy w ostrych słowach oskarżyli Amerykanów o urządzenie tej "masakry".

Można przypuszczać, że Stany Zjednoczone, tworząc armię i policję nowego Iraku, uzbroiły przeciwników w wojnie domowej nad Tygrysem. Niektórzy muzułmańscy komentatorzy, np. saudyjskiego dziennika "Arab News", sugerują, że politycy w Waszyngtonie świadomie podsycają napięcia między grupami religijnymi i etnicznymi w Iraku, aby doprowadzić do podziału kraju i łatwiej sprawować nad nim władzę.

Dla Irakijczyków jeszcze groźniejsi od szyickich milicji, rządowych szwadronów śmierci czy rebeliantów są zwykli kryminaliści, którzy

 

grabią i porywają

 

dla okupu, prawie zawsze bezkarnie. Po upadku reżimu Saddama Husajna Irak stał się krajem bezprawia. Dziesiątki tysięcy obywateli zostało uprowadzonych, nie wszyscy wrócili do domów. Co zamożniejsi wynajmują ochroniarzy, inni w ogóle nie opuszczają swych małych dzielnic, w których czują się względnie pewnie, nie posyłają dzieci do szkoły. Kobiety, które w czasach Saddama bez lęku poruszały się po ulicach, najczęściej przebywają zamknięte w czterech ścianach. W metropolii nad Tygrysem grasują brutalne gangi porywaczy-gwałcicieli.

W Bagdadzie nawet wyjazd po zakupy może się skończyć tragicznie. Ośmiu klientów sklepu z artykułami elektrycznymi w zamieszkanym przez klasę średnią stołecznym okręgu Mansur zostało postawionych pod ścianą i rozstrzelanych przez zamaskowanych napastników.

Trwa prawdziwe polowanie na ludzi wykształconych: lekarzy, naukowców, profesorów. Według danych Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, od 2003 r. zamordowano w Iraku 89 profesorów i wykładowców uniwersyteckich, przy czym policji nie udało się ująć sprawców żadnej z tych zbrodni. Iraccy akademicy ułożyli dłuższą listę aż 105 ofiar. Jako ostatni zginął w końcu marca z rąk zabójców Ali Muhawesh, dziekan Wydziału Inżynierii stołecznego Uniwersytetu Mustansirija. W kolegium medycznym w Mosulu zamordowano dziewięciu wykładowców. Zgodnie z oficjalnymi danymi rządowymi, w czasie ostatnich czterech miesięcy w Iraku ofiarą zamachów padło 311 nauczycieli.

Nic dziwnego, że osoby wykształcone lub mające jakieś środki finansowe uciekają z kraju. 700 tys. Irakijczyków osiedliło się w Jordanii, wielu innych uciekło do Syrii lub Egiptu. Zazwyczaj bez zezwolenia na pracę, inżynierowie i lekarze zatrudniają się na czarno za nędzną zapłatę. Ci, którzy musieli zostać w Iraku, nie ufają już Amerykanom, rządowi, policji, lecz zbroją się na własną rękę. Bagdad stał się jednym wielkim targiem handlu bronią. Po ataku na meczet w Samarze cena kałasznikowa wzrosła na stołecznych bazarach ze 112 do 290 dol., jednego naboju zaś - z 24 do 33 centów. Granaty ręczne, choć ich sprzedaż jest niezgodna z prawem, można z łatwością kupić za 95 dol.

 

Nocne kanonady w Bagdadzie

nikogo nie dziwią, a przed wschodem słońca policja nie zapuszcza się do niebezpiecznych regionów miasta.

Nawet najwięksi optymiści nie wierzą w uspokojenie sytuacji. Żołnierzy amerykańskich i sojuszniczych jest za mało, aby ustabilizować wielki i ludny kraj. USA mają w Iraku 140 tys. żołnierzy, zdaniem ekspertów militarnych potrzebnych jest co najmniej 460 tys., i to przez długie lata. Istnieją obawy, że płomienie z Iraku przerzucą się na cały Bliski i Środkowy Wschód. Na szyickim południu Iraku coraz większe wpływy zdobywa szyicki Iran. W obawie przed ekspansją Teheranu Jordania i Arabia Saudyjska mogą udzielić pomocy sunnickim rebeliantom. Czy Turcja oprze się pokusie zgniecenia autonomii irackich Kurdów? Ambasador Zalmay Khalilzad miał rację, gdy mówił, że amerykańska inwazja na Irak otworzyła puszkę Pandory.

Krzysztof Kęciek

 

 

"FAKTY I MITY" nr 10, 7-13.03.2008 r.

WYROK ZA SZMINKĘ

Rezultaty przywracania demokracji w Iraku są ogólnie znane. Kraj w ruinie, wojna domowa, miliony obywateli uciekło i tuła się za granicą.

Przeciętni ludzie, wychodząc do pracy czy na targ, nie wiedzą, czy przed końcem dnia nie zostaną po nich strzępy mięsa. Jest jeszcze jeden, mniej znany aspekt akcji okupantów: wolność poczynań zyskali ekstremiści muzułmańscy, których ofiarami padają kobiety.

Irak był za Husajna jednym z najbardziej świeckich krajów islamskich. Dziś jego obywatelki, terroryzowane, żyją pod butem samców egzekwujących swoją wizję islamskiego zamordyzmu.

Najgorsza sytuacja jest w drugim co do wielkości mieście – Basrze. Po wycofaniu się Brytyjczyków we wrześniu ubiegłego roku kontrolę przejęli konserwatywni szyici o skrajnych poglądach religijnych. Przed wejściem na bazar transparent obwieszcza: „Ostrzegamy kobiety: makijaż i chodzenie bez nakrycia głowy są zakazane. Te, które się nie podporządkują, będą karane. Bóg nam świadkiem, że was ostrzegaliśmy”.

„Kara” to zabójstwo – uduszenie, obcięcie głowy, odrąbywanie kończyn... Matki zabijane są w obecności małych dzieci. Zwłoki noszą zazwyczaj ślady tortur. W minionym roku w ten sposób zamordowano 133 kobiety za brak czadora lub użycie szminki. Czasem można ponieść śmierć za niewłaściwy kolor chusty (zaleca się brązowe, szare i czarne). Policja prawie nigdy nie znajduje sprawców mordów. Czy w ogóle ich szuka...?

Amnesty International bije na alarm: sytuacja pogarsza się. Ale wyzwoliciele nie reagują. Mają dosyć własnych kłopotów.

JF

 

 

„POLITYKA” nr 32 (2566), 12.08.2006; s. 50

MĘŻCZYZNA O KOBIECYCH OCZACH

Rozmowa z Yasminą Khadrą, pisarzem arabskim, długoletnim oficerem armii algierskiej

(...)

Zachód tego nie widzi czy nie rozumie?

Europa i USA nie pojmują, jak bardzo skomplikowany jest świat arabski. Są trzy określenia islamu. Najpierw chodzi o zwyczajnych wiernych, takich samych jak inni, chrześcijanie czy żydzi – wierzą w Boga, żyją sobie spokojnie, tak jak umieją, nie mają żadnej strategii czy makiawelicznych ambicji. To zwykli ludzie. Dalej mamy islamistów, ale nie mających nic wspólnego z fundamentalistami. Islamiści chcą przywrócenia państwa teokratycznego w ich kraju. Islamista egipski chce państwa teokratycznego w Egipcie, a nie w Libanie czy w Syrii. Chce pozostawić tę samą flagę narodową, hymn, instytucje narodowe, lecz by były pod rządami duchownych. Islamiści, którzy angażują się politycznie, szanują różnice etniczne oraz zasady demokracji, chcą zachować islamską tożsamość społeczeństw i jednocześnie układają się z Zachodem na wzór Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu, które pokazały, że potrafią negocjować, handlować, utrzymywać normalne związki ze światem.

 

Natomiast fundamentaliści to utopijny ruch ideologiczny, w dodatku zbrojny, który chce stworzyć utopijne państwo. Oni nawet nie słuchają dzisiejszych państw arabskich, które są dla nich tylko wasalami i które pewnego dnia znikną na rzecz jednego wielkiego narodu, umma. Będzie jeden kalifat pod wspólnym sztandarem. Nawet najwybitniejsi filozofowie i intelektualiści zachodni mylą islamistów z fundamentalistami. Fundamentaliści chcą powrotu do tradycji, szariatu i teokracji, chcą walczyć z Zachodem, ich państwo miałoby utrzymywać pokojowe stosunki tylko z innymi państwami muzułmańskimi. Zatem jeśli Wielka Brytania się nie nawróci, to kalifat będzie z nią toczył wojnę. Według fundamentalistów, Algieria miałaby się stać zaledwie departamentem arabskiego mocarstwa.

 

Kto może opanować fundamentalistów?

Nad fundamentalistami nie ma żadnej kontroli – raz, że jest ich zaledwie kilka tysięcy (na 1,2 mld muzułmanów), a dwa, że nie są uzależnieni od jakiegokolwiek państwa. To właśnie ta garstka trzyma świat w szachu, strasząc, że wysadzi go w powietrze. Ci psychopaci nie znają granicy dobra i zła, prawdy i fałszu. Swą siłę czerpią z absurdalnego straszenia Zachodem. Kiedyś mówiłem, że gdyby Zachód zachował więcej zimnej krwi, spojrzał na sytuację tak, jak się ma w rzeczywistości – to fundamentalizm sam doprowadziłby się do upadku i pewnego dnia zniknął jak kamfora. Teraz to przepadło. Dziś USA i Izrael dowartościowały fundamentalizm, legitymizowały go. Ostatnia szansa na pokój poszła z dymem.

rozmawiał Marek Ostrowski

 

Yasmina Khadra to w rzeczywistości mężczyzna, algierski pisarz Mohammed Moulessehoul. Literacki pseudonim – imiona żony – przyjął, by uniknąć ingerencji wojskowej cenzury w swoje książki. Khadra urodził się w Algierii w 1955 r., ukończył korpus kadetów, potem przez 25 lat był oficerem w algierskiej armii. W 2000 r. opuścił kraj i osiadł na południu Francji. Powieści Khadry, pisane po francusku, wydawane są w 22 krajach, a „Jaskółki z Kabulu” znalazły się w USA i Wielkiej Brytanii na liście 20 najpopularniejszych powieści nieanglojęzycznych. Najnowsza książka pt. „L’attentat” („Zamach”) jest nominowana do prestiżowych nagród literackich: Prix Goncourt, Prix de l’Academie i Prix Femina, ponadto książka weszła na szczyt francuskich list bestsellerów. Trwają przygotowania do ekranizacji. W Polsce wydano jego cztery książki – „Jaskółki z Kabulu”, „Kuzynka K”, „Owieczki Pana” i „O czym marzą wilki”.

 

 

„POLITYKA” nr 30, 28.07.2007 r. 

TROCKIŚCI ISLAMU

Skąd się bierze nienawiść między szyitami i sunnitami, która dziś zagraża nie tylko przyszłości Iraku, lecz całego świata islamu?

(...) I że to najczęściej Irakijczycy gotują ten los Irakijczykom.

Najczęściej, ale nie zawsze. Iracka wojna domowa miała różne etapy. Irakijczyków zabijali także zagraniczni wojownicy świętej wojny z bezbożnym Zachodem. Tych syryjskich, saudyjskich, jordańskich, libańskich, pakistańskich czy afgańskich dżihadystów pogrążony w anarchii kraj mógł przyciągać jak magnes. Konflikt w Iraku uważają za bitwę w długiej wojnie o władzę islamu nad światem. Wrogiem są dla nich nie tylko Amerykanie i w ogóle człowiek Zachodu, lecz także, a czasem nawet jeszcze bardziej, muzułmanie, którym nie odpowiadają polityczne cele i ambicje dżihadystów.

 

Ekstremiści mordują współwyznawców pod pretekstem, że ktoś nie praktykuje islamu dość ortodoksyjnie lub wręcz udaje, że jest wierzącym muzułmaninem, a w istocie hołduje złotym cielcom współczesnego świata. Tak na wznowiony historyczny konflikt szyicko-sunnicki nakłada się konflikt muzułmanie dżihadyści kontra muzułmanie umiarkowani. Od tego, jak ostatecznie potoczy się wojna sunnitów z szyitami i fundamentalistów z tradycjonalistami, może zależeć przyszłość całego świata muzułmańskiego i jego stosunków z resztą globu. (...)

Adam Szostkiewicz

 

 

„WPROST” nr 19, 11.05.2008 r.

TERROR PRZECIW MUZUŁMANOM

Pod znakiem rosnącej fali terroru upłynął na świecie rok 2007. Według badań amerykańskiego Narodowego Centrum do Walki z Terroryzmem, w 2007 r. w zamachach terrorystycznych zginęło 22 685 osób, podczas gdy w 2006 r. z rąk terrorystów śmierć poniosły 20 872 osoby. Największe żniwo terroryści zebrali w Iraku, gdzie w zamachach zginęło ponad 13 tys. osób. Paradoksalnie, większość zabitych w zamachach, przeprowadzonych przez Al-Kaidę, stanowią muzułmanie, najczęściej będący przypadkowymi ofiarami. Za najważniejszego sponsora terroryzmu uznano Iran, który wspiera bojówki libańskiego Hezbollahu, palestyński Hamas i szyickich rebeliantów w Iraku.

(PB)

 

[Trzeba uświadomić, pomóc wyzwolić się od religijnego zatrucia, wpływu ogłupiaczy-trucicieli, i nakłonić do współpracy ludzi z otoczenia tych fanatyków. – red.]

 

 

„NEWSWEEK” 07, 19.02.2006 r., strona 24 WOLNOŚĆ MEDIÓW

ISLAMSKI IMPERIALIZM

CZY ZACHÓD STANIE W OBRONIE SWOICH ZWYCZAJÓW I WARTOŚCI, TAKICH JAK WOLNOŚĆ SŁOWA, CZY MUZUŁMANIE NARZUCĄ MU SWÓJ SPOSÓB ŻYCIA? TO ISTOTA SPORU O KARYKATURY MAHOMETA. OSTATECZNIE NIE MA KOMPROMISU: ALBO ZACHÓD OCALI SWOJĄ CYWILIZACJĘ Z JEJ PRAWEM DO OBRAZY I PROFANACJI, ALBO NIE - PISZE DANIEL PIPES.

A konkretniej, czy Zachód będzie żył według podwójnych standardów, zgodnie z którymi muzułmanie mogą obrażać judaizm, chrześcijaństwo, hinduizm i buddyzm, podczas gdy Mahomet, islam i sami muzułmanie są chronieni przed obrazą? Wszak muzułmanie stale publikują karykatury znacznie bardziej obraźliwe niż te duńskie.

 

Niemiecki dziennik "Die Welt" zwrócił uwagę na ten problem w swoim komentarzu redakcyjnym: "Protesty muzułmanów można by wziąć na poważnie, gdyby mniej było w nich hipokryzji. Gdy syryjska telewizja w czasie najlepszej oglądalności nadała filmy dokumentalne, pokazujące rabinów jako kanibali, imamowie milczeli". Nie protestowali też, kiedy deptano chrześcijański krzyż na duńskiej fladze.

 

Duński redaktor Flemming Rose, który opublikował karykatury, wyjaśniał, że jeśli muzułmanie upierają się, "że ja, jako niemuzułmanin, powinienem przestrzegać ich tabu (...), to proszą, bym się im poddał". O to chodzi. Robert Spencer słusznie wezwał wolny świat, by stanął "bez wahania za Danią". Dziennik "Brussels Journal" podkreśla: "Wszyscy jesteśmy Duńczykami".

 

Niektóre rządy to rozumieją.

Norwegia: "Nie przeprosimy, bo w kraju, który gwarantuje swobodę wypowiedzi, nie możemy przepraszać za to, co drukują gazety" - stwierdził premier Jens Stoltenberg.

Niemcy: "Dlaczego rząd miałby przepraszać? To wyraz wolności prasy" - powiedział minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schauble.

Francja: "Karykatury są z natury przesadne. Wolę karykaturę niż cenzurę"

- uznał minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy.

 

Inne rządy robią błąd i przepraszają.

Polska: "Wykroczono poza granice swobody wyrażania poglądów" - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz.

Wielka Brytania: "Przedruki karykatur były niepotrzebne, nie okazano wrażliwości, nie poszanowano innych, popełniono błąd" - mówił minister spraw zagranicznych Jack Straw.

Nowa Zelandia: "Bezsensownie obraźliwe" - tak opisał karykatury minister ds. negocjacji handlowych Jim Sutton.

Stany Zjednoczone: "Wzniecanie nienawiści religijnej czy etnicznej jest niedopuszczalne" - powiedziała Janelle Hironimus, urzędniczka z biura prasowego Departamentu Stanu.

 

Ciekawe, że stara Europa stoi twardo, zaś mięknie strefa anglosaska. Reakcja amerykańskiego rządu była tak okropna, że została pochwalona przez czołową organizację islamską w USA, Radę ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich. Waszyngton od dawna traktuje islam ulgowo. Już dwa razy wcześniej ugiął się w sprawach obrazy Mahometa.

 

W 1989 r. ajatollah Chomeini wydał fatwę, czyli wyrok śmierci, na Salmana Rushdiego, który w powieści "Szatańskie wersety", utrzymanej w stylu magicznego realizmu, poważył się na satyrę wobec Mahometa. Zamiast bronić pisarza, prezydent George Bush zrównał "Szatańskie wersety" z wyrokiem śmierci i uznał jedno i drugie za "obraźliwe". Potem sekretarz stanu James A. Baker określił fatwę Chomeiniego jako zaledwie "godną pożałowania".

 

W 1997 r., gdy pewna Izraelka rozprowadzała plakat ukazujący Mahometa jako świnię, rząd USA postąpił żenująco, wycofując się z obrony wolności słowa. W imieniu prezydenta Billa Clintona wystąpił rzecznik Departamentu Stanu Nicholas Burns: uznał kobietę za "chorą albo złą" i stwierdził, że "zasługuje ona na proces za ataki na islam". Departament Stanu rozważa proces karny w sprawie o chronioną konstytucyjnie wolność wypowiedzi?

 

Jeszcze dziwniejszy był kontekst tego wybuchu. Gdy przekopałem się wówczas przez zapisy konferencji prasowych Departamentu Stanu z kilku tygodni, nie znalazłem nic, co choćby zbliżało się do tak mocnych określeń w wypowiedziach na temat przerażających wydarzeń w Rwandzie, gdzie życie straciły tysiące ludzi. Wręcz przeciwnie, pan Burns był do bólu ostrożny i dyplomatyczny.

 

Muzułmanów obraża, że Europa chce żyć zgodnie z własnymi wartościami

 

Zachodnie rządy powinny przyswoić sobie zasady islamskiego prawa i historyczny muzułmański imperatyw podporządkowania sobie narodów niemuzułmańskich. Mogą zacząć od lektury książki Efraima Karsha "Historia islamskiego imperializmu", którą wkrótce wyda Uniwersytet Yale. Narody, które chcą zachować wolność, muszą bez wahania bronić Danii.

Daniel Pipes

jest dyrektorem Middle East Forum zajmującego się studiami dotyczącymi Bliskiego Wschodu, komentatorem gazet "New York Post" (USA), "Jerusalem Post" (Izrael) i amerykańskich mediów elektronicznych. Pracował w Departamencie Stanu i Departamencie Obrony, wykładał na Harvardzie. Jest autorem kilkunastu książek o islamie

 

© Daniel Pipes, distr. by The New York Times Syndicate/Syndykat Autorów, 2006

 

 

„FAKTY I MITY” nr 31, 11.08.2005 r. ŻYCIE PO RELIGII:

OBCY WŚRÓD NAS

Seria zamachów w Londynie na nowo wywołała dyskusję nad zagrożeniem dla nowoczesnej cywilizacji – zagrożeniem, które pochodzi ze strony islamskich Europejczyków. Szkoda, że dyskusja ta jest tak powierzchowna i wybiórcza.

Padają pomysły, aby muzułmanów na przykład... usunąć. W wygadywaniu bzdur, często rasistowskich, prym wiedzie wybitna niegdyś włoska dziennikarka Oriana Fallaci, której, z trudnych do pojęcia powodów, nie krepują się drukować czołowe gazety Europy. Każdego dnia straszy się Europejczyków milionami francuskich czy niemieckich „wyznawców islamu”. Ten cudzysłów nie jest przypadkowy – nikt jakoś nie zastanawia się, jaki jest faktyczny status światopoglądowy arabskich lub tureckich przybyszów. Przecież wśród tych milionów są miliony ateistów, miliony bardzo liberalnych muzułmanów, którzy są znacznie bardziej europejscy w

 

swej mentalności niż większość polskich katolików. Przecież wielu z tych ludzi opuściło swoje kraje właśnie dlatego, że nie chciało żyć w „islamskim raju” w swoich ojczyznach. Nie znam wielu Arabów, ale do kilkorga, których znam, należy algierska katoliczka Lilah, która mieszka w Paryżu, a także algierski ateista Ahmed, który uciekł z Oranu ścigany przez islamistów i osiadł na Śląsku. Teraz zmienił nawet imię, bo to poprzednie zanadto kojarzyło mu się z islamską kulturą.

 

Oczywiście – w parafialnych i oficjalnych statystykach ludzie ci widnieją jako muzułmanie, bo w tej religii się urodzili, mają śniadą skórę i ubierają się w przewiewne ciuchy. Ogromna część europejskiej młodzieży arabskiej czy tureckiej nie chce mieć wiele wspólnego z wiarą ojców, a ortodoksyjni muzułmanie stanowią może 20 procent islamskich emigrantów i ich potomków. Wśród nich samobójczy kamikadze to zaledwie garstka, choć – faktycznie – garstka groźna i zabójcza.

 

Ciekawe, że wśród zagrożeń dla cywilizacji euroamerykańskiej, liberalnej obyczajowo i demokratycznej, nie chce się widzieć konserwatywnego chrześcijaństwa. Przecież nie przez przypadek zmarły papież przezwał naszą demokratyczną kulturę cywilizacją śmierci i wzywał do reewangelizacji Europy. On czuł się obco na nowoczesnym, wyzwolonym kontynencie. Jeszcze gorzej czuje się jego następca. To nic, że ortodoksyjni katolicy i im podobni nie mają smagłej skóry i mieszkają

 

tu od pokoleń – ta kultura, „eurosodoma”, jak ją nazywają, jest przez nich znienawidzona. I oni są nie mniejszym problemem niż islamiści. Co prawda na razie wszechpolacy i im podobni nie podkładają bomb, ale w USA już to robią. Przecież zamach sprzed dekady w Oklahoma City, z setkami zabitych, zorganizował biblijny chrześcijanin, który chciał uderzyć tą drogą w Wielki Babilon współczesnego świata.

A zatem dyskutujmy o zagrożeniach naszej cywilizacji, ale nie róbmy tego wybiórczo, wyolbrzymiając jedne zagrożenia, a przemilczając inne...

Marek Krak

 

[Autor, w kolejnym odcinku („FiM” nr 33, 25.08.2005 r.), zaproponował b. skuteczne rozwiązanie jak pozbyć się fanatyzmu religijnego. A mianowicie by opłacać duchownych islamskich by głosili swoim współbraciom to, o co ich poprosimy. Takie rozwiązanie ma też tą zaletę, iż jest bezkrwawe i o rzędy wielkości tańsze od np. militarnego szerzenia demokracji (bez względu na to, co miałoby to znaczyć). A wejście Turcji do Unii Europejskiej widzi jako kolejną szansę na usunięcie fanatyzmu, pod warunkiem pomocy temu krajowi, by inne kraje islamskie (młodzież) mogły się przekonać (m.in. od strony ekonomicznej), iż warto przyjąć europejski model życia. Gratuluję pomysłu autorowi. Z uznaniem i poważaniem – red.]

 

 

„FAKTY I MITY” nr 34, 01.09.2005 r.

FAKTY: WIELKA BRYTANIA

Salman Rushie, światowej sławy pisarz (m.in. „Szatańskie Wersety”) wywodzący się ze środowiska indyjskich muzułmanów, wezwał świat islamu do reformy. Rushie, który ukrywał się przez 9 lat po rzuceniu na niego klątwy przez Homeiniego, stwierdził, że należy odejść od traktowania Koranu jako nieomylnej księgi świętej i traktować ją jako dokument historyczny, zawierający wiele rad dla wierzących. Jego zdaniem, fundamentalizm prowadzi do izolacji muzułmanów i terroru.

Czy na tym świecie trzeba być odszczepieńcem i kalać świętości, aby mówić święte słowa? 

 

 

„FAKTY I MITY” nr 12, 25.03.2004 r.

OSTATNIA INKWIZYCJA NA ŚWIECIE

Terror, mordy, gwałty,

grabieże, stosowanie

tortur – w tym obdzieranie

żywcem ze skóry.

Czy to opis średniowiecznych

praktyk inkwizycji?

Nie... W ten sposób

z innowiercami walczy

OBECNIE Boża Armia

Oporu, przyznająca się do

katolickich korzeni. Świat

udaje, że nic nie wie...

(...) w afrykańskim państwie

pojawił się były katolicki katecheta

Joseph Kony.

Kony, znany z częstych ekstatycznych

wizji i prywatnych rozmów

z Bogiem, obwołał się prorokiem

i posłańcem bożym. W 2002 roku

ogłosił manifest, w którym stwierdził,

że wszelkie nieszczęścia ludu

Ugandy wynikają stąd, że ten przestał

przestrzegać przykazań bożych

i dba tylko o dobra doczesne. By „ratować

Ugandczyków przed losem Sodomy

i Gomory”, założył ugrupowanie

zbrojne – Boża Armia Oporu

(Lord’s Resistance Army, LRA).

Jego boska armia chce wyzwolić

lud z uścisku diabła i stawia sobie

za cel polityczny przekształcenie

Ugandy w katolickie państwo

wyznaniowe, gdzie stosunki

polityczne oparte byłyby wyłącznie

na dekalogu.

Ponieważ część obywateli Ugandy

nie chce być nawrócona, a inni

mają pecha być muzułmanami, katolicka

armia SIŁĄ robi to rzekomo

dla ich własnego dobra. Prowadzony

w klasycznie inkwizycyjny sposób

terror LRA, kosztował już życie około

100 tysięcy ludzi!

Z raportów UNICEF, Amnesty

International i Human Rights

Watch wynika, że działacze tej katolickiej

organizacji uprowadzili

20 tysięcy dzieci, zmuszając je do

walki z oddziałami rządowymi prezydenta

Y. Museveniego oraz na

froncie sudańskim, gdyż LRA

współpracuje z Sudańczykami i pomaga

im pacyfikować walczące

o secesję południa kraju odziały

Sudańskiej Ludowej Armii Wyzwoleńczej

(SPLA). LRA jest ponadto

oskarżana o porywanie dziewcząt,

które są później wykorzystywane

seksualnie przez dowódców

polowych.

W ciągu tylko ostatniego miesiąca

katolicka Armia urządziła

krwawą masakrę mieszkańcom kilkunastu

ugandyjskich wiosek.

W jednym przypadku zaszlachtowano

maczetami 53 osoby. W innym

rebelianci wdarli się do obozu

cywilnych uchodźców na północy

kraju, dokonując rzezi ponad 170

osób. Nieopodal miasta Kitgum, na

centralnym placu wioski zebrano

kilkuset okolicznych mieszkańców.

Wszyscy mieli wyznać swoje grzechy

i poddać się ceremonii chrztu.

Tubylcy, chcąc zachować życie, gremialnie

przeszli na katolicyzm. Za

pomocą maczet i kijów zamordowano

jednak 42 cywilów, gdyż – według

katechety Kony’ego – nie wykazali

wystarczającej skruchy za

swoje złe uczynki. Podejrzane o odprawianie

czarów małe dziewczynki

rozciągano na palach i powoli

zdejmowano z nich skórę.

Dobijano je, gdy w wyniku nieopisanego

bólu zaczynały wyć.

Dopiero wtedy inkwizytorzy uznawali,

że diabeł opuszcza zniewolone ciało.

Dodatkowo do armii wcielono

siłą 50 młodych chłopców, bo w wyniku

nowej ofensywy wojsk rządowych

pastor ma coraz poważniejsze

problemy z masową rekrutacją owieczek.

Chłopcy służą jako tragarze,

żołnierze i... zabawki seksualne.

Na terenach kontrolowanych

przez LRA panuje ściśle katolicki reżim.

Stosunki seksualne, nawet te

podczas gwałtów, są dozwolone tylko

w celu prokreacji. Jeśli małżeństwo

zbyt długo pozostaje bezdzietne,

zazwyczaj się je morduje, uznając

bezdzietność za karę boską. Zakazane

są wszelkie używki, tańce, zabawy.

Nie wolno oglądać TV, słuchać

radia ani czytać gazet. Ci lepiej

wykształceni są zabijani w pierwszej

kolejności, gdyż, według katechety,

umiejętności czytania i pisania

nabywa się przez stosunek z diabłem.

Niewierzących lub muzułmanów kamienuje

się lub za pomocą maczety

publicznie odcina im się głowę. Kobiety

– źródło wszelkiego zła i rozpusty

– nie mają żadnych praw. Każdy

może je zabić, jeśli podejrzewa, że mają

konszachty z diabłem. Zabronione

jest opuszczanie domostw w nocy.

Inkwizytorzy posunęli się w swoim

okrucieństwie już zbyt daleko, by

mieć poparcie katolickiej hierarchii.

Tym bardziej że Armia zaatakowała

niedawno kilka misji katolickich.

Jednak gdy w zeszłym roku strona

rządowa podjęła pertraktacje z „bożą

armią”, negocjatorami byli przedstawiciele

Kościoła katolickiego. Rozmowy

zerwano, gdyż – według strony

rządowej – katoliccy duchowni

usiłowali zmusić rząd do przyjęcia

części programu politycznego LRA.

Na szczęście prezydent uznał, że czego

jak czego, ale katolicyzmu w wydaniu

średniowiecznym jego obywatele

nie potrzebują i wrócił do „akcji

bezpośredniej”. Jednocześnie

oskarżył Kościół katolicki, że ten

– choć formalnie od LRA się odcina

– chce wykorzystać konflikt i ustanowić

w Ugandzie katolickie państwo

wyznaniowe. Szanse na to są

raczej nikłe, bo ofensywa wojsk rządowych

jest wspierana przez kilka

innych państw regionu, a sam prezydent

cieszy się dużym poparciem

wśród swoich obywateli.

Maciej Stańczykowski

 

 

APEL O ROZSĄDEK

ZAMIAST BOMB: WIEDZA – A WIĘC I WOLNOŚĆ SŁOWA. RELIGIA JAK KAŻDE IRRACJONALNE, SZKODLIWE, NAWET POTENCJALNIE NIEBEZPIECZNE, ZACHOWANIE MUSI BYĆ OGRANICZANE, PODLEGAĆ LEGALNEJ, RACJONALNEJ ANALIZIE, OCENIE, A WIĘC I KRYTYCE, BEZ OGRANICZEŃ (PRAWDA ZAWSZE SIĘ OBRONI – JEŚLI NIKT TEGO NIE ZABRONI ANI  NIE OGRANICZY. OCHRONY PRZED PRAWDĄ POTRZEBUJE TYLKO KŁAMSTWO STĄD TYLE KRWAWYCH OFIAR ORG. RELIGIJNYCH I INNYCH DYKTATUR; STĄD POTRZEBNY IM JEST TEŻ STRACH PRZED NIMI).

Celem katolickiej, islamskiej org. religijnej jest zdobycie jak największej ilości profitów, zyskanie jak największego obszaru działania zarówno terytorialnie jak i w wszelkich dziedzinach życia! Te organizacje ani myślą o samoograniczaniu się, bazowaniu na osiągniętych ustępstwach, możliwościach, które jakie by nie były zawsze okażą się za małe – nigdy na nich nie poprzestaną! Zależy im na maksymalnym rozroście, ekspansji, maksymalizacji wpływów, potędze. Im chodzi o: władzę, pieniądze i inne profity. A raz otrzymane przywileje będzie b. trudno cofnąć, bo to już będzie nie obrona przed org. relig. tylko walka z wiarą, bóstwem...

Są to bezwzględni egoiści, pazerne prymitywy; fanatyczne, okaleczone ofiary.

Ich członkowie to w zwykłym, normalnym życiu szaraczkowie, nieudacznicy. Dopiero działalność religijna daje im możliwość bezkarnego zaspokojenia egoistycznych ambicji, potrzeb, pazerności, awansu, prosperity bo tam wystarczy tylko cytować pismo napisane przez ich poprzedników, religijnie zawoływać, robić odpowiednie miny, odp. się ubierać itp. - grać na emocjach, nie wykazywać się intelektem, racjonalizmem – czego po prostu nie posiadają - i już są poważani, słuchani, żyją w dobrobycie itp. jako kapłani, wybrańcy, pośrednicy, czujący powołanie, ludzie poświęcający się, nauczający, głoszący itp. a nie chciwi, leniwi, bezwzględni karierowicze; ogłupieni, uzależnieni - okaleczeni - wykorzystywani i wykorzystujący fanatycy.

Przed takimi org. trzeba społeczeństwa bronić, m.in. obnażając je, ograniczając ich wpływy, możliwości rozrostu, szkodzenia, a nie obdarzać przywilejami, okazywać szacunek, poważanie, uznanie itp.

Wprowadzanie zakazów, rygorów ograniczających, uniemożliwiających, w tym intelektualną obronę, w tej materii, okazywanie szacunku org. relig. to jest zakładanie pętli na szyję naszej cywilizacji: przekazywanie im inicjatywy; usankcjonowanie indoktrynacji religijnej to legalizacja ogłupiania kłamstwami i wymysłami, uzależniania a następnie wykorzystywania. Bezkarność takiego postępowania. jest notorycznie wykorzystywana. Opływanie w dobrobycie (w nieróbstwie), poważaniu, znacznej bezkarności itp. jest b. silną pokusą dla jak najnikczemniejszych, zdegenerowanych osobników – wystarczy iż pokrzyczą o ataku na przenajświętszą wiarę, bóstwo zrobią obłąkańczą, groźną minę i już otoczenie truchleje i często spełnia zachcianki. Później ilość ofiar takich org. jest też argumentem za poszerzaniem ich wpływów (jest nas tak dużo tzn. że mamy rację; działa też wtedy instynkt stadny, w wyniku czego dołączają do niej następni, w tym karierowicze, tacy współpracownicy; nie podskakujcie bo...!). A przecież w normalnej - zdroworozsądkowej - sytuacji takie postępowanie, pogrążanie ludzi, społeczeństw powinno być karane z pełnym racjonalnym uzasadnieniem (a więc i obnażaniem takich osobników i ich ideologii (...)). Ich ofiar ma ubywać a nie przybywać, przywileje wpływy, zawłaszczane obszary powinny maleć a nie rosnąć. Bo inaczej jest to bezmyślność w imię jak najgorzej pojmowanej tolerancji. Dlatego też - jak widać - ofiar takich org. przybywa, zarówno jako wyznawców jak i pozostałych... krwawych! To b. realnie przybliża, zamiast oddalać, prawdopodobieństwo totalnej, krwawej rzezi (kto by uwierzył że pod koniec XX wieku może dojść do krwawego ludobójstwa między ludnością  jednego kraju, a jednak w Rwandzie dwa plemiona z powodu/pod pretekstem? śmierci jednego człowieka, prezydenta, doszło do krwawej rzezi setek tysięcy ludzi, w tym dzieci, kobiet – wszystkich, którzy byli z innego plemienia. I do tej pory odbywają się  jeszcze walki!) a następnie rządów brodaczy...! Jako skutek ustępstw, uważania na słowa by tylko nie zaszkodzić w interesach – przepraszam... nie urazić pośredników od bóstwa. Podobnie było z inną org., przed II wojną światową, też były ustępstwa, uważanie na słowa, przymykanie oczu, milczenie, a nawet okazywanie szacunku i współpraca, a skutkiem była wojenna rzeź, której skutki, reperkusje ponosimy do dziś. Więc w ten sposób można doprowadzić do kolejnej katastrofy!

 

Gdzie instynkt samozachowawczy, perspektywiczne, racjonalne myślenie, rozsądek?! Od kiedy kłamstwa, wymysły, ogłupianie, uzależnianie i wykorzystywanie ludzi, społeczeństw zasługują na szacunek, pomoc ze strony rządów itp.?!

Na braku wolności słowa i wynikłej stąd krytyki, a w efekcie bezkrytycznego podejścia, bazują przecież dyktatury (kor w średniowieczu też dzięki temu tak się rozrosła i dalej ma się nieźle, w tym w niektórych... krajach wręcz b. dobrze). Więc tą drogą doprowadzimy do szerzenia się dyktatury religijnej i po pewnym czasie może okazać się, iż jej ofiar (np. islamskiej) może być więcej niż pozostałych ludzi, więc zgodnie z zasadami demokracji/instynktu stadnego to ONI zaczną decydować o wszystkim, rządzić wszystkimi.

Proszę się też zastanowić: czy organizacje religijne dają jakieś korzyści czy wręcz przeciwnie (nawet te już... pokojowo nastawione, generują zagrożenia, problemy)...; w związku z czym mają być nie tylko uprzywilejowane, ale w ogóle tolerowane?!! Czy potrafią P. przemóc trwactwo - instynkt stadny - i to obiektywnie ocenić, i na tej podstawie rozsądnie postępować?

Oblicze przyszłego kryzysu ogólnoświatowego może przyjąć różny, pod względem zasięgu i natężenia, w tym połączony, kombinowany, obraz. A przeważyć o jego powstaniu/przyczynić się do niego może lekceważony jeden czynnik. A przecież możliwości jest kilka.

 

 

PRAWO KATZA: LUDZIE I NARODY BĘDĄ DZIAŁAĆ RACJONALNIE WTEDY I TYLKO WTEDY, GDY WYCZERPIĄ JUŻ WSZYSTKIE INNE MOŻLIWOŚCI...

 

www.wolnyswiat.pl   WBREW ZŁU!!! 

PISMO NIEZALEŻNE – WOLNE OD WPŁYWÓW JAKICHKOLWIEK ORGANIZACJI RELIGIJNYCH, PARTII, UGRUPOWAŃ I STOWARZYSZEŃ ORAZ WYPŁOCIN REKLAMOWYCH. WSKAZUJE PROBLEMY GOSPODARCZE, POLITYCZNE, PRAWNE, SPOŁECZNE I PROPOZYCJE SPOSOBÓW ICH ROZWIĄZANIA

 

OSOBY ZAINTERESOWANE WSPARCIEM MOJEGO PISMA, MOICH DZIAŁAŃ PROSZĘ O WPŁATY NA KONTO:

Piotr Kołodyński skr. 904, 00-950 W-wa 1

BANK PEKAO SA II O. WARSZAWA

Nr rachunku: 74 1240 1024 1111 0010 0521 0478

Przy wpłatach do 800 PLN należy podać: imię i nazwisko, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna na pismo „Wolny Świat”). Wpłat powyżej 800 PLN można dokonać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą. ILE ZOSTAŁO WPŁACONE BĘDĘ PRZEDSTAWIAŁ CO 3 MIESIĄCE NA PODSTAWIE WYDRUKU BANKOWEGO (na życzenie, przy wpłacie od 100 zł, będę podawał jej wielkość oraz wskazane dane wpłacających).

Stan wpłat do dnia 10.08.2008 r.: 0 zł.