KONSTRUKTYWNA DYKTATURA RACJONALISTÓW?/USTRÓJ RACJONALNY?

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » wt lis 10, 2009 10:12 pm

PROPOZYCJA DLA PORTALI Z INFORMACJAMI (NEWSOWYCH)
Proszę dać korzystającym z P. serwisu opcję:
Chcę/nie chcę widzieć (czytać, oglądać) inf. o:
- homoseksualizmie
- truciznach, jak alkohol, nikotyna, narkotyki; degeneractwie (trujących się, np. zdjęć znanych osób)
- pojazdach spalinowych

I konsekwentnie do tego dać możliwość do rezygnacji z odbioru takich treści.

Przykładowo 2 z dziesiątek progejowskich, intymnych zdjęć na portalu ogólnotematycznym
http://www.sfora.pl/Kolejny-kraj-zezwol ... twa-a13908

http://z1.sfora.pl/sfr186/1a08f4b90029237a4b001b88

Przykłady eksponowania degeneractwa, w postaci trucia się (innych) trucizną nikotynową, narkotykową:
http://z2.sfora.pl/sfr198/fa5aeb75001b578b4af69999

http://z1.sfora.pl/sfr148/b5acf4880019057a4af150ec

http://z2.sfora.pl/sfr117/250b2631002cfb094af04dc5

http://z1.sfora.pl/sfr202/64355fa5001546624b067010

Czy te zdjęcia współgrają z treścią (wzmacniają czy przeczą treści, jej przesłaniu)...; są przestrogą (pokazują ludzi chorych, ich zrakowaciałe narządy)...

Wyjaśnienia dlaczego:

31. „LUDZI DZIELIMY M.IN. NA…”
http://www.wolnyswiat.pl/31h1.html

2. PSYCHOPACI
http://www.wolnyswiat.pl/2h1.html

14. PSYCHIKA
http://www.wolnyswiat.pl/14.html

2. GEJOMANIA
http://www.wolnyswiat.pl/2h5.html

4. TO TYLKO PROKONSUMPCYJNA (POJAZDOWA) EKONOMIA...
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... c&start=45

16. TRUCIZNA NIKOTYNOWA
http://www.wolnyswiat.pl/16h1.html

16a). TRUCIZNA NIKOTYNOWA - materiały do własnego przygotowania do druku
http://www.wolnyswiat.pl/16ah1.html
Ostatnio zmieniony śr lis 25, 2009 11:52 am przez admin, łącznie zmieniany 6 razy.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:
Wolnyswiat.pl
- racjonalny system/rząd/zarządzenia
- PROEKO-energia, transport-BIZNES
- ludzie coraz bardziej wartościowi
- antyludzcy
- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » ndz lis 15, 2009 4:48 pm

http://www.mzv.cz/warsaw
DO AMBASADY REPUBLIKI CZESKIEJ

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [14.11.2009, 21:26] 2 źródła
Czesi będą mieć trzy morza
Połączą się z Bałtykiem. I nie tylko.

Czeski kanał Odra - Dunaj - Łaba będzie miał 500 km długości i 50 m szerokości. Będzie biegł przez Czechy, Polskę, Austrię lub Słowację.
Nasi sąsiedzi zyskają połączenie z Bałtykiem przez Odrę, Morzem Czarnym przez Dunaj i Morzem Północnym przez Łabę - pisze "Gazeta Wyborcza".
W rejonie Gliwic kanał ma się łączyć z Odrą, a w okolicach Wiednia lub Bratysławy - z Dunajem. W Czechach, w okolicach Ołomuńca, druga nitka kanału ma prowadzić do Łaby.
Inwestycja warta jest 8 mld euro.
Przed budową kanału ostrzegają jednak ekolodzy. Uważają, że ewentualne korzyści będą niewspółmierne do strat w przyrodzie.
TM

[W tych rzekach, morzach żyją rożne, w tym w Morzu Czarnym endemiczne, gatunki roślin, zwierząt, w tym ryb. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jakie będą skutki spotkania się tych gatunków, a właściwie wielokrotne doświadczenia w takiej materii wskazują, że skutki będą katastrofalne! - red.]


ZALEDWIE KILKA PRZYKŁADÓW:

„WPROST’ nr 8, 26.02.2006 r.
INWAZJA PŁAZÓW
Ropuchy aga (Bufo marinus) zagrażają Australii. Te olbrzymie płazy - o długości 25 cm, szerokości 15 cm i wadze sięgającej 2 kg - sprowadzono tam 70 lat temu, by zwalczały owady niszczące uprawy trzciny cukrowej, choć ich toksyczne wydzieliny są szkodliwe dla ludzi i zwierząt domowych. Agi zaczęły się szybko rozprzestrzeniać. Kolejne pokolenia mają coraz dłuższe kończyny, co zwiększa szybkość ich migracji. W latach 60. w ciągu roku przemierzały zaledwie 10 km, dziś – 50 km. Te płazy opanowały już większą część kontynentu. (...) | (MF)

„FAKTY I MITY” nr 10, 13.03.2008 r.
JAK NIE OSAMA, TO PYTONY
Inwazja boa dusicieli, na USA. Wkrótce ogromne pytony opanują jedną trzecią terytorium kraju. Brzmi to jak szkic scenariusza trzeciorzędnego horroru, ale naukowcy zapewniają, że taka jest prawda.
Pyton birmański, kiedy osiągnie dojrzałość, ma długość 7 metrów i wagę ponad 100 kg. Wkrótce po narodzinach wcale na to nie wygląda i dlatego Amerykanie chętnie kupowali pytonki jako zwierzątka domowe dla dzieci. Zdając sobie poniewczasie sprawę z realiów, pozbywali się węży, wypuszczając je na wolność.
Pierwsze pytony odkryto w połowie lat 90. we florydzkim parku narodowym Everglades. Do roku 2003 zadomowiły się tam na dobre i zaczęły rozmnażać. Pytony z reguły nie atakują ludzi, żywią się jeleniami, rysiami, kotami, psami, nawet aligatorami; owijają się wokół ofiary i miażdżą ją. Są to stworzenia łatwo adoptujące się do nowych warunków i kolonizujące nowe obszary. Wkrótce pojawią się w teksasie i innych południowych stanach, przemieszczając się aż do San Francisco na zachodzie i Wirginii na wschodzie. Ponieważ są łakome, stanowią duże zagrożenie dla miejscowej fauny. Gdy tę przetrzebią, mogą zainteresować się istotami dwunożnymi... | ST
[Żadnych rozsądnych wniosków ze skutków wypuszczenia na wolność, przez pierwszych przybyszów z poza tego kontynentu, w Australii m.in. psów, świń, królików i kotów – które doprowadzają do zagłady lokalną faunę i florę. Tak więc nie tylko Polacy są przed szkodą i po szkodzie głupi... – red.])

„WPROST” nr 6, 13.02.2005 r.
WYPALILI AUSTRALIĘ?
To ludzie sprawili, że środkowa część kontynentu australijskiego jest pustynią. Badania uczonych z University of Colorado wskazują, że gdy przed 50 tys. lat do Australii dotarli pierwsi osadnicy, szybko wyginęło tam wiele dużych zwierząt (m.in. 19 gatunków torbaczy, siedmiometrowe jaszczurki oraz żółwie wielkości małego samochodu) i roślin. Wykopaliska wskazują, że osadnicy używali ognia do polowań, oczyszczania ścieżek i pól uprawnych czy wysyłania sygnałów. „Systematyczne wypalanie roślinności doprowadziło do zmian klimatycznych na kontynencie” – mówi prowadzący badania prof. Gifford Miller. Dziś w środkowej Australii spada trzy razy mniej deszczu niż na jej wybrzeżach. | (JAS)

"NEWSWEEK" nr 4, 30.01.2005 r.: A co do wpływu człowieka na biosferę - to nie jest kwestia ostatnich dziesięcioleci. W obu Amerykach, w Australii i na wszystkich wyspach Oceanu Światowego pierwszy kontakt człowieka z fauną zakończył się wybiciem ponad 80 proc. gatunków wielkich ssaków i ptaków. To był tzw. overkill, wielkie zabijanie. W Ameryce miało to miejsce 11 tysięcy lat temu. W Australii jeszcze dawniej, 40 tysięcy lat temu (tam jeszcze doszły pożary lasów, które do końca zmieniły kontynent w wielką pustynię). Ostatnie ptaki moa na Nowej Zelandii wybito przed kilkuset laty, podobnie wielkie lemury na Madagaskarze.
Rozmawiał Filip Łobodziński


"ANGORA nr 42, 15.10.2006 r.
"EKOŚWIAT" nr 10. Cena 5 zł
Zaburzenia proporcji między gatunkami mści się nie tylko na zwierzętach i roślinach, zawsze odczuwają to również ludzie
CENNA KUPA HIPOPOTAMA
Przykładem zaburzenia proporcji w Ameryce Północnej są kojoty. Amerykańscy farmerzy uważali je za szkodniki, więc wypowiedzieli im wojnę. Przez całe lata polowano na nie, łapano w sieci lub potrzaski, truto, wykładając przynęty z arszenikiem.
Cel został osiągnięty, liczba kojotów zmalała, i to bardzo.
Wkrótce okazało się, że farmerzy odnieśli pyrrusowe zwycięstwo, bo rezultatem wytępienia kojotów była plaga gryzoni, zwłaszcza myszy i królików, na które polowały kojoty. Plaga była tym większa, że w dużym stopniu wytępiono też jastrzębie i sokoły. Ponieważ straty powodowane przez gryzonie sięgały milionów dolarów, nie było innego wyjścia, jak zaniechać bezwzględnego zwalczania kojotów.
Przykład z Ameryki Środkowej to

mangusty.
Szczur śniady, przywleczony w XVII w. na statkach w ten rejon, tak się rozplenił, że stał się groźnym szkodnikiem na plantacjach trzciny cukrowej. Do walki z plagą szczurów sprowadzono mangusty. I rzeczywiście, niedługo zwierzęta te znacznie przetrzebiły szczury. Ponieważ mangusty nie miały naturalnych wrogów, a pożywienia im nie brakowało, więc ich populacja gwałtownie rosła. Gdy nie starczało im szczurów, zabrały się za miejscowe ptaki i gady. Niektórym gatunkom wręcz groziło wymarcie.
Walka, tym razem z mangustami, trwa.
Przykład z Ameryki Południowej.

Kajmany
są równie groźne, jak ich krewniacy – krokodyle. To było powodem, że tępiono je w nadmiarze, zabijano też dla mięsa, a przede wszystkim dla cennych skór. Gady te żywią się m.in. krwiożerczymi piraniami. Te nieduże ryby gromadnie atakują ofiarę, która nie ma żadnych szans. Są one tak żarłoczne, że w ciągu paru minut potrafią objeść do kości nawet wołu. Człowiekiem też nie gardzą.
Kiedy zaczęło ubywać tępionych kajmanów, przybywało piranii. Namnożyło się ich tak wiele, że rzeki stały się niezwykle groźne, co uniemożliwiało przeprawy w bród nie tylko bydłu, ale i ludziom. Zamiast więc polować na kajmany żyjące na wolności, zaczęto je hodować dla celów gospodarczych.

Hipopotamy
są przykładem z Afryki. Był czas, gdy ich gwałtownie ubywało, a wraz z nimi pewnych gatunków ryb. Odchody hipopotamów użyźniają wodę i powodują bujny rozwój planktonu, a tym samym ryb żywiących się planktonem. Są wśród nich ryby mające duże znaczenie gospodarcze dla miejscowej ludności. Tilapi – jeden
z gatunków tych ryb – żywi się nawet bezpośrednio odchodami hipopotama.
Tak więc radykalny spadek liczby hipopotamów spowodował drastyczne zmniejszenie populacji
ryb.

Dzikie króliki
W Australii nie było dzikich królików. Dopiero w 1959 r. sprowadzono 24 sztuki i jako prezent gwiazdkowy znalazły się w majątku myśliwego Thomasa Austina. Zwierzęta zaaklimatyzowały się, a że żywności miały w bród, mnożyły się na potęgę. Myśliwi nie nadążali z ich odstrzałem, choć tylko sam Austin w pierwszych 5 latach upolował 20 tys. królików. Ponieważ jedna samica rodziła 6 razy w roku, po 5-6 młodych w miocie, Australię zalała fala nowego gatunku.
W tym czasie podstawą gospodarki tego kraju była hodowla owiec, tymczasem pięć królików zjadało tyle paszy, co jedna owca. Szacuje się, że w 1950 r. króliki zjadały paszę, którą można było wykarmić 4 miliony owiec. Stało się jasne: inwazję trzeba zatrzymać. Jednak na nic zdawały się parkany ustawiane setkami kilometrów, nie dawał rezultatu masowy odstrzał, zastawianie sideł i zatruwanie zbiorników wodnych, a nawet użycie gazów trujących. Sytuację opanowano dopiero po stu latach od dnia sprowadzenia pierwszych królików.
Skuteczne okazało się użycie do walki z nimi wirusa myksomatozy.

Agresywne pszczoły
to przykład z Brazylii. W latach 50. ubiegłego wieku przywieziono tam 35 królowych afrykańskich pszczół Apis mellifera adansonii, produkujących dwukrotnie więcej miodu niż pszczoły miejscowe. Wkrótce się okazało, że afrykańskie pszczoły są nie tylko wydajne, ale i bardzo agresywne. Podczas eksperymentów w stacji badawczej 26 matek wydostało się na wolność, co wystarczyło, żeby doszło do krzyżówek z pszczołami miejscowymi. W rezultacie w okolicznych pasiekach pojawiło się pokolenie „wściekłych pszczół”. Doszło nawet do tego, że pszczelarze, chcąc chronić siebie i rodziny, wywozili ule możliwie najdalej od domów. Mimo to raz po raz dochodziło do tragicznych zdarzeń: padały konie i krowy atakowane przez „dzikie pszczoły”, były śmiertelne wypadki wśród
ludzi. Agresywne pszczoły rozprzestrzeniały się coraz bardziej. W ciągu pierwszych 10 lat ich roje pokonały odległość około 2500 km (w linii prostej). Wszędzie, gdzie się pojawiały, ludzie żyli w trwodze, bo owady atakowały przechodniów, rozpędzały procesje i kibiców na stadionach. Radzili sobie z nimi tylko strażacy, używając świec dymnych.
W ciągu pierwszych 20 lat w Brazylii od jadu wściekłych pszczół zginęło 150 osób. „Wściekłe pszczoły” stały się plagą nie tylko tego kraju, dotarły bowiem do Argentyny i Chile, do Meksyku i Stanów Zjednoczonych.
Zwalczanie inwazji trwa do dzisiaj.

Przykład z Polski –
rak amerykański.
W niektórych krajach europejskich raki są przysmakiem, kiedy więc zaczęły wymierać z powodu dżumy, w 1890 r. niemiecki hodowca sprowadził 100 raków z Ameryki i wpuścił je do małego jeziorka w Barnówku opodal Kostrzyna. Stąd raki wodami rzeki Myśli dostały się do Odry. Dalszemu ich rozprzestrzenianiu się pomógł proboszcz z Drzycimia, który – nieświadom skutków – wpuścił je do Jeziora Szpitalnego. Ponieważ nie tylko proboszcz był życzliwy przybyszom, amerykańskie raki pojawiły się w kilku miejscach. Doskonale się aklimatyzując i mnożąc, opanowały 3/4 obecnego obszaru Polski. Przybysz nie spełnił oczekiwań, bo mięsa z niego jest niewiele, okazało się też mniej smaczne. Co gorsza, rak amerykański zaczął wypierać raki krajowe, w wielu miejscach spowodował nawet ich zniknięcie.

Zakłócenia równowagi i tragiczne tego skutki mogą spowodować również
rośliny. Przykład z Australii –
kaktusy.
Oprócz plagi królików Australia przeżyła plagę kaktusów. Związane z nią fakty przytaczam według książki Aliny Leńkowej „Oskalpowana Ziemia”.
Na kaktusach żyją owady, z których wyrabiano bardzo drogi barwnik stosowany w przemyśle kosmetycznym. Licząc na dobry interes, hodowli kaktusów podjął się australijski kapitan Artur Philip. Sprowadził jeden z gatunków opuncji. Wkrótce kaktusy zarosły nie tylko ogród kapitana, ale też sąsiednie tereny, z których wyparły miejscową roślinność. Kaktusów wciąż przybywało. W 1925 r. ich zarośla zajmowały już 24 tys. ha gruntów. Walczono z nimi siekierami i środkami chemicznymi. Bezskutecznie. Ratunkiem stało się dopiero sprowadzenie naturalnego wroga opuncji – małego motyla. Biliony jajeczek tego owada rozsiano na terenach opanowanych przez kaktusy. Po siedmiu latach żarłoczne gąsienice motyli zahamowały inwazję kaktusów.

Źle się dzieje również wówczas, gdy nadmiernie rozmnażają się miejscowe
gatunki. Przykład z Europy –
kozy.
W latach 50. ubiegłego wieku Grecja liczyła 9 milionów ludzi i tyle samo kóz (plus krowy, owce i inne zwierzęta domowe). Władze starały się zmniejszyć pogłowie żarłocznych kóz, ale napotykały na stanowczy sprzeciw ludności. Rzecz w tym, że Grecja była wówczas krajem biednym, a przecież łatwa w hodowli koza to „krowa ubogich”. Skończyło się, jak skończyć się musiało: niewybredne kozy zjadły wszystko, co nadawało się do zjedzenia – zieloną trawę, gałązki krzewów, korę drzew, nawet suche łodygi. Grecja została niemal całkowicie ogołocona z szaty roślinnej.
Podobnie, choć na mniejszą skalę, nadmiar kóz przetrzebił roślinność Bułgarii, Turcji i kilku innych krajów. Znacznie wcześniej, bo w XVIII w., kozy ogołociły Wyspę Świętej Heleny, niszcząc m.in. tamtejsze lasy hebanowe.

Każde z opisanych zdarzeń było skutkiem ingerencji człowieka w stworzoną przez przyrodę równowagę gatunków. Jak się okazuje, zakłócenie tej równowagi szkodzi również człowiekowi.
Jan Więcek
Tytuł oryginalny: „ZNAĆ PROPORCJE,
MOCIUM PANIE”


www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [22.11.2009, 21:10] 1 źródło, 2 wideo
To nie samochody są zagrożeniem dla środowiska
Zobacz, jak trują nas statki.

Szesnaście największych kontenerowców świata wypuszcza do atmosfery tyle samo siarki, co wszystkie auta na Ziemi - twierdzi konsultant naukowy "The New Scientist", Fred Pearce.
Każdy, jak np. pokazana na zdjęciu "Emma" linii Maersk, ma silnik o wadze małego okrętu.
Te statki żłopią ropę niczym elektrownia zasilająca miasto. Jednak okręty napędza się najtańszą i najbardziej toksyczną (zasiarczoną) ropą.
Takim paliwem na stałym lądzie nikt nie może się posługiwać - zauważa "The Daily Mail".
Obliczono, że w najbliższych 10 latach toksyczne wyziewy tylko z tych 16 okrętów przyczynią się do śmierci miliona osób. Na morzach i oceanach pływa obecnie 100 tys. okrętów.
Międzynarodowa Organizacja Morska, morska agenda ONZ, pozwala by statki napędzane były paliwem, w którym jest do 4,5 proc. siarki. To 4,5 tys. razy więcej niż normy dla aut - wylicza gazeta. | JS


„ANGORA” nr 30, 27.07.2003 r.
„CORRIERE DELLA SERA” 05.07.2003 r.
ZAGŁADA OCEANÓW
– Środowisko oceaniczne przechodzi poważny kryzys – alarmuje niezależna organizacja „Pew Oceans Commission” z Waszyngtonu, złożona ze światowej sławy intelektualistów, naukowców i obrońców środowiska. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańską Akademię Nauk, ilość resztek paliw trafiających do wód przez osiem miesięcy jest równa wyciekowi ropy z tankowca Exxon Valdez w 1989 roku.
Ilość azotu wpuszczonego do wód Wybrzeża Atlantyckiego i Zatoki Meksykańskiej w wyniku działalności przemysłowej człowieka wzrosła pięciokrotnie od czasów preindustrialnych, a do roku 2030 może powiększyć się o kolejnych 30%. Dwie trzecie zatok i ujść rzecznych ulega procesowi eutrofizacji. W 2001 roku tylko w USA ponad 13 tys. plaż zamknięto z powodu zanieczyszczenia – 20% więcej w porównaniu z rokiem ubiegłym. Według szacunków EPA (ministerstwa środowiska USA) w ciągu tygodnia 3 tys. pasażerów jednego rejsu produkuje 796 tys. litrów odchodów, 3,5 miliona litrów ścieków oleistych oraz ponad 8 ton śmieci.
Agresorzy, czyli nowe gatunki genetycznie zmodyfikowane przez człowieka i przystosowane do życia w niesprzyjających warunkach, przewyższają liczbę gatunków naturalnych i tym samym stanowią zagrożenie dla gospodarki morskiej. Rywalizując ze „starymi” odmianami, przyczyniają się do ich wyginięcia. W Zatoce San

Francisco co 14 tygodni odkrywany jest nowy gatunek. „Obcy” są trudni do zidentyfikowania i wykorzenienia z ekosystemu, bowiem bardzo szybko się rozwijają i wykorzystują do przemieszczania się wody balastowe, pompowane w czasie załadunku statków. Zazwyczaj woda jest nabierana w zanieczyszczonych portach, a następnie spuszczana na pełnym morzu. Każdego dnia ok. 7 tys. „obcych” gatunków podróżuje w ten sposób.

Groźnym czynnikiem są hodowle ryb, które umożliwiają gatunkom podbój siedlisk ich dzikich „kuzynów”. W grudniu 2000 roku na skutek burzy z hodowli w Maine uciekło 100 tys. łososi, co tysiąckrotnie przewyższa liczbę dorosłych osobników tego gatunku obecnych w wodach stanowych. Ostatnio około tysiąca łososi przedostało się do okolicznych rzek, powodując ogromne straty w lokalnej faunie: osobniki hodowlane atakowały gatunki naturalne oraz roznosiły choroby.

Intensywne połowy prowadzą do wyeliminowania ważnych drapieżników, co z kolei może powodować poważne zmiany w strukturze ekosystemu morskiego. W 1989 roku populacja dorsza i flądry uległa znacznej redukcji. Atlantycka populacja halibuta wyginęła w raz z odmianą rekina ostronosa – ofiarą nadmiernych połowów.
Bycatch, czyli polowanie, zabijanie i sortowanie gatunków w czasie połowów, stanowi jeden z poważniejszych problemów ekologicznych. Eksperci twierdzą, że w latach 1980-90 rybacy wyrzucali rocznie 26% (30 milionów kilogramów) złowionych ryb. (...)
Alessandra Farkas

www.o2.pl | Czwartek [01.01.2009, 22:23] 1 źródło, 1 wideo
W MORZACH NIEBAWEM NIE BĘDZIE ŻYCIA
MORZE UMIERA. A WINNI JESTEŚMY MY.

Chociaż ludzie nie muszą już mieszkać tak blisko zbiorników wodnych, jak dawniej, wciąż ponad połowa ludności świata mieszka w promieniu 100 kilometrów od brzegów mórz i oceanów. Co więcej, aż jedna dziesiąta ma do wody morskiej nie więcej niż 10 kilometrów. Niestety...
Niestety, bo efekty tego są coraz bardziej widoczne. Właśnie przez ludzką obecność brzegi mórz podlegają stałej i stopniowej degradacji. Tyczy się to nie tylko morskiego krajobrazu, który zmienia się przez rozwój turystycznej infrastruktury, lecz także tego, co się dzieje w samym morzu.
Jak pisze "The Economist", według niektórych naukowców wyginęło już ponad 90 procent wielkich drapieżnych ryb, takich jak tuńczyk czy rekin. Ale zagrożone są też inne gatunki.
W przybrzeżnych rewirach morza wyginęło już 85 procent waleni. Także morskie gatunki ptaków, np. mewy czy albatrosy, przy obecnych warunkach mają małe szanse na przetrwanie - ostrzegają naukowcy.

Jak pisze "The Economist", stały wzrost poziomu wody w morzach i oceanach wywołany efektem cieplarnianym prowadzi do paradoksalnej sytuacji: wody przybywa, ale życia w niej jest coraz mniej. | AB




W związku z powyższym proszę o całościowo przemyślane refleksje w tej sprawie. Człowiek i tak ma bardzo dużo na sumieniu...
Ostatnio zmieniony śr lis 25, 2009 3:56 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » sob lis 21, 2009 7:29 pm

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [17.11.2009, 19:50] 1 źródło
INTERNAUCI CHCĄ PŁACIĆ ZA INFORMACJE Z SIECI
Zobacz ile są gotowi wyłożyć.

Gotowość do płacenia za dostęp do treści deklaruje od 48 proc. (w Wielkiej Brytanii) do 66 proc. (w Finlandii) internautów, jednak sumy, jakie byliby skłonni wydać, są małe - zauważa "Rzeczpospolita".
Gdyby miał to być dostęp abonamentowy a opłata naliczana miesięcznie, dostawcy treści mogliby liczyć najwyżej na kilka dolarów od każdego czytelnika.
Włosi są skłonni zapłacić 7 dolarów, Hiszpanie zadeklarowali 6 dolarów, Niemcy i Francuzi - 5, Norwegowie, Finowie i Brytyjczycy - 4, a Amerykanie i Australijczycy - tylko 3 dolary - wylicza gazeta.
Ale abonament internautów nie interesuje. Z 5 tys. osób uczestniczących w badaniu BCG (Polaków nie uwzględniono) aż 60 proc. woli inny system naliczania.
A Polacy? Czy w naszym kraju internauci zgodziliby się płacić za dostęp do artykułów w internetowych serwisach gazet?
Ci polscy internauci, którzy byliby skłonni płacić za informacje, już to robią. Płacą za specjalistyczne newslettery, wiadomości branżowe, oszczędzając w ten sposób czas - przekonuje Dariusz Kołtko z o2.pl. | JS



7. WYPŁOCINOREKLAMOWY ŚWIAT
http://www.wolnyswiat.pl/7h1.html

8. DO OBRONY PRZED SŁUCHANIEM RTV
http://www.wolnyswiat.pl/8h1.html

9. WYPŁOCINY REKLAMOWE – POSTULATY
http://www.wolnyswiat.pl/9h1.html

11. WYPŁOCINY REKLAMOWE
http://www.wolnyswiat.pl/11h1.html
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lis 25, 2009 9:42 am

PROPOZYCJA DLA STACJI TV
Proszę rozpocząć emisję stałego programu pt.: UŻYTECZNE POMYSŁY.
Najważniejszym elementem ma być użyteczność propozycji, więc jej przedstawieniem powinny zajmować się osoby najkompetentniejsze (więc często nie autor).
Chodzi mi oto, by nie pokazywać rzeczy tylko widowiskowych; nie marnować pomysłów, inicjatyw o głębszym sensie, większym pożytku; by nie zniechęcać do takiej twórczości, działalności.
Proszę zamieścić na stronach internetowych państwa stacji link do inf. na temat programu i adresu mailowego, nr telefonu.
Skorzystamy na tym wszyscy, w tym na zmianie mentalności; preferowania widowiskowości na rzecz użyteczności funkcjonalnej.
Ostatnio zmieniony ndz gru 06, 2009 2:25 pm przez admin, łącznie zmieniany 2 razy.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr lis 25, 2009 3:41 pm

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [21.11.2009, 20:53] 4 źródła
NIE BĘDZIE WYBORÓW PREZYDENCKICH?
Jest szansa na mniejszy parlament.

Donald Tusk zaproponował zmiany w konstytucji, które wzmocnią rolę premiera i rządu. Premier uważa, że prezydent powinien być wybierany przez Zgromadzenie Narodowe, a wybory prezydenckie w 2010 roku mają odbyć się już według nowych zasad - donosi money.pl.
Tusk stwierdził, że to właśnie teraz jest najlepszy czas na zmiany w konstytucji, które ograniczą ciągłe konflikty między organami władzy państwa. Premier wierzy, że zmiany umożliwi współpraca różnych sił politycznych.
Szef rządu zaproponował też zmniejszenie liczebności parlamentu oraz wprowadzenie większościowej ordynacji wyborczej do Senatu i mieszanej ordynacji do Sejmu. Premier nie wykluczył zwiększenia roli Trybunału Konstytucyjnego, a także zaproponował zniesienie weta prezydenckiego - dodaje portal.
Donald Tusk nie wykluczył przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w tej sprawie. | AJ


25.11.2009 r.
DO PARLAMENTU, RZĄDU RP
Trzeba na internetowej stronie sejmu zamieścić następujące linki:
- Zgłaszanie swojej kandydatury na członka »Rady Wyborczej«.
Na tej ogólnodostępnej stronie/forum kandydaci przedstawialiby swoje osiągnięcia, wykazywali predyspozycje, zdolności, demonstrowali swoją wiedzę.

- Zgłaszanie swojej kandydatury na urząd prezydenta RP.
Na tej ogólnodostępnej stronie/forum kandydaci przedstawialiby swoje osiągnięcia, wykazywali predyspozycje, zdolności, demonstrowali swoją wiedzę, zamieszczali program. Na tej podstawie Rada Wyborcza dokonywałaby wyboru Prezydenta RP.

- Zgłaszanie swojej kandydatury na posła/członka rządu/doradcę.
Na tej ogólnodostępnej stronie/forum kandydaci przedstawialiby swoje osiągnięcia, wykazywali predyspozycje, zdolności, demonstrowali swoją wiedzę, zamieszczali program. Na tej podstawie Rada Wyborcza dokonywałaby wyboru kandydatów.

Jest to najefektywniejszy sposób dokonania wyboru na tak ważne stanowiska.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » ndz lis 29, 2009 11:32 am

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [23.11.2009, 19:00] 1 źródło
INTEL CHCE WSZCZEPIAĆ CHIPY W LUDZKIE MÓZGI
Zamiast klawiatury, myszki i pilota do telewizora.

Sądzimy, że nasi klienci zgodziliby się na implanty, jeżeli tylko ułatwi im życie - przekonują szefowie firmy.
Ten sam układ scalony wprowadzony do mózgu posłużyłby do obsługi różnych urządzeń, od komputera po telewizor i telefon komórkowy.
Chip tworzony jest w zakładach Intela w Pittsburgu. Łączyłby się z mózgiem za pomocą skanowania FMRI (Funkcjonalne Obrazowanie Rezonansu Magnetycznego) - wyjaśnia physorg.com.
W teorii, mózgi różnych osób myślących na ten sam temat zachowywałyby się tak samo. Przynajmniej z punktu widzenia urządzenia skanującego.
Testy Intela na ludziach są ponoć bardzo obiecujące - przekonuje portal.
Ludzie stojący za projektem wszczepianego w mózg chipa są przekonani, że w przeciągu dekady ludzkość oswoi się z ideą łączenia elektroniki z żywą tkanką na tak zaawansowanym poziomie. | JS

WYBRANE KOMENTARZE DO ARTYKUŁU
Intel Inside - w wielu sformatowanych przez marketing głowach już to jest, w formie, na razie „programu”, od dawna, więc to jest tylko kolejny krok w sprowadzeniu ludzkości do poziomu wielokomórkowych organizmów pierwotnych.

Ale porównaj zasrany pociąg z procesorem w mózgu. Jadąc pociągiem nie da się ciebie kontrolować (tzn. twojego umysłu/ciała), a jeśli mózg jest głównym kontrolerem naszej osobowości, to taki procesor może z łatwością (bo już będą wiedzieli co od czego jest) nasze myśli/uczucia/zachowania/ruchy kontrolować. W takim świetle ja wolę żyć jak w epoce kamiennej niż w poczuciu wolności, bez wiedzy tego, że tak naprawdę jestem niewolnikiem... W sumie dzisiaj też jesteśmy niemal niewolnikami.

Co to za pomysł w ogóle. Zaraz jakiegoś wirusa na to ktoś wymyśli i będzie mógł kontrolować ludzki umysł...

Juz sobie wyobrażam, jak hakerzy przejmą kontrole nad prezydentem USA w trakcie jego zaprzysiężenia.

Chcą z ludzi zrobić roboty zdalnie sterowane.

Ehhh Ludzie!! To będzie nadajnik/odbiornik potem jak będziecie niegrzeczni albo będziecie za dużo myśleć, zrobią wam BZZZT, i już będziecie toczyć ślinę. Mnie się nawet wierzyć nie chce że ludzie dobrowolnie idą na szafot... Jesteście aż tak głupi, żeby zaprzedać ciało i umysł za coś tak trywialnego... Ha, ha, pilot do TV, myszka i klawa. | Mr Chaos

[Czyli ludzie mają przestać się ruszać, a przecież już prawie przestali, myśleć, a przecież już prawie przestali – bo od tego są maszyny, komputery...
Odbywać się będzie selekcja: masz implant, no to masz pracę, nie masz, to jesteś niewydajny, zacofany...
Proszę też wziąć pod uwagę wpływ takich m.in. implantów na fizjologiczne, fizyko-chemiczne, genetyczne funkcjonowanie organizmu. Później nie będzie odwrotu... I w imię czego, po co, jakim kosztem, w jakim celu; do czego zmierzamy?! – red.]
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » ndz gru 06, 2009 6:43 pm

www.o2.pl / www.sfora.pl |Wtorek [17.11.2009, 07:59] 1 źródło
Gminy zarobią krocie na magazynach CO2
Zapłacą im... odbiorcy prądu. Czyli my wszyscy.

Prowadzenie podziemnego składu CO2 będzie koncesjonowane. Gminy, na terenie których znajdą się składy, dostaną za to 220 mln zł rocznie. Instalacje do wychwytywania i składy CO2 podniosą ceny prądu o 60 proc. - donosi forsal.pl.
Projekt stosownych przepisów, których wymaga Unia Europejska, przygotował już resort środowiska. Pierwsze, testowe instalacje wychwytywania i składowania CO2 powstaną w Elektrowni Bełchatów oraz nowej elektrowni Zakładów Azotowych Kędzierzyn-Koźle i spółki Tauron Polska Energia.
Na skalę przemysłową jednak tych technologii się jeszcze nie stosuje. Specjaliści oceniają, że będzie to możliwe dopiero po 2020 roku. Wtedy ceny energii elektrycznej wzrosną o 60 proc. bo dostawcy przerzucą na odbiorców koszty budowy instalacji - zauważa portal. | AJ

[Najkorzystniej, w tym najtaniej jest nie emitować CO2, m.in. dzięki elektrowniom wykorzystującym energię odnawialną, pojazdom napędzanym sprężonym powietrzem, prądem, transportowi zbiorowemu, a jego, bezpłatną, asymilacją najskuteczniej zajmują się rośliny, które wytwarzają z niego - niezbędny - tlen. - red.]


www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [04.12.2009, 14:27] 1 źródło
BĘDĄ SPRZEDAWAĆ PIASEK Z PLAŻY
Świnoujście znalazło sposób na złoty interes.

W Świnoujściu wciąż przybywa plaży. Wyliczono, że rocznie jakieś 40 centymetrów. Dlatego plaża w tym kurorcie jest najszerszą w Polsce. W niektórych miejscach ma ona aż 150 metrów! Taka plaża przyciąga nie tylko turystów, ale także władze innych gmin, które chcą kupić trochę piasku dla siebie - donosi "Głos Szczeciński".
Plaża w Świnoujściu jest jedną z nielicznych na polskim wybrzeżu, którą Bałtyk oszczędza. Większość nadmorskich miejscowości po sztormach musi odbudowywać zabrane przez morze plaże.
Nie oszukujemy się - mamy tu Eldorado. Już zgłaszają się gminy, które chcą kupić nasz piasek. Liczymy na miliony złotych dochodu - mówi Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia.
Co ciekawe - piaskiem z plaży zainteresowane są także samorządy miejscowości położonych nie tylko nad morzem. Zasili on np. kąpielisko w Stępnicy nad Zalewem Szczecińskim oraz sztuczną plażę w Krakowie. | AJ

[A co będzie, gdy tendencja się odwróci...; Poza tym poziom wody w akwenach morskich rośnie... Czy jest to więc postępowanie rozsądne, dalekowzroczne... – red.]




06.12.2009 r.
Do Parlamentu, Rządu RP (pogubiłem się już, który raz w tej sprawie...).

W sprawie energetyki nuklearnej i jej alternatywy


3. O BEZPIECZNEJ, EKOLOGICZNEJ, TANIEJ ENERGETYCE NUKLEARNEJ...

http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... c&start=30

4. ŹRÓDŁA ENERGII
http://www.wolnyswiat.pl/4h2.html

Proszę porównać!...


www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [14.12.2009, 13:02] 2 źródła
Każdy będzie mógł kupić sobie broń. Bez zezwolenia
Posłowie chcą liberalizacji przepisów.

Pistolet gazowy lub pneumatyczny? Proszę bardzo. Możesz go mieć bez pozwolenia - takie m.in zmiany do polskiego prawa chce wprowadzić sejmowa komisja pod przewodnictwem posła Janusza Palikota.
Tylko na broń ostrą potrzebne będzie zezwolenie. Ale i o to pozwolenie będzie dużo łatwiej niż teraz - informuje tygodnik "Polityka".
Wystarczy napisać podanie, przynieść zaświadczenie o niekaralności i o tym, że jesteśmy zdrowi psychicznie. A potem przejść stosowny egzamin z praktyki i teorii. I to wszystko.
Z wyjątkiem rzadkich przypadków, gdy ktoś napisze jakieś bzdurne uzasadnienie, wszyscy powinni otrzymać pozwolenie jeśli oczywiście spełnią najważniejsze wymogi – tłumaczy "Polityce" szef "Przyjaznego Państwa".
I kolejna nowość. Podania nie będziemy składać tak jak do tej pory do komendanta wojewódzkiego policji. Zgodę na posiadanie broni wyda nam... wójt, burmistrz lub prezydent miasta.
Wszystkie osoby, które posiadaja broń palną znajdą się w centralnym rejestrze.
Na nowych przepisach skorzystają kolekcjonerzy, którzy zbieraja broń niezdatną już do użytku. Do tej pory oni także musieli starać się o pozwolenie, teraz z tego obowiązku zostaną zwolnieni.
Przeciwko nowym rozwiązaniom będzie na pewno Lewica.
Komendant wojewódzki policji w przeciwieństwie do wójtów, burmistrzów, czy prezydentów nie jest uwikłany w lokalne układy i grupy interesów – mówi tygodnikowi poseł Marek Wikiński, który w komisji "Przyjazne Państwo" reprezentuje to ugrupowanie.
Pomysł budzi również wątpliwości PSL.
Jestem absolutnie przeciwny, bo daje zbyt szeroki dostęp do broni - tłumaczy "Polityce" poseł Wiesław Woda.
Krytycy liberalizacji przepisów dotyczących posiadania broni boją się, że zwiększy ona przestępczość.
Nie ma na to dowodów. Oczywiście znajdą się pewnie tacy, którzy broni nadużyją. Ale nie sądzę, by było ich wielu. Poza tym ludzie ze względu na cenę nie będą kupowali pistoletów czy karabinów tysiącami, a przestępcy i tak je mają, mimo restrykcyjnych przepisów - broni pomysłu komisji Janusz Palikot. | WB

www.o2.pl / www.sfora.pl |Niedziela [19.07.2009, 15:28] 2 źródła
Polacy nie chcą strzelać
Większość nie chce ułatwień w dostępie do broni.

Aż 83 proc. Polaków sprzeciwia się liberalizacji prawa do posiadania broni palnej. Tylko 12 proc. popiera pomysł polityków z Komisji „Przyjazne Państwo". Sondaż w tej sprawie na zlecenie Telewizji Polskiej przeprowadził TNS OBOP.
Posłowie pracują nad nowelizacją ustawy o dostępie do broni, bo wystąpiła o to Fundacja Rozwoju Strzelectwa w Polsce.
W uzasadnieniu do projektu napisano, że popularyzacja strzelectwa jest konieczna, bo pokój na granicach nie będzie trwał wiecznie, a zawodowa armia nie obroni kraju przed obcą agresją - przypomina portal tvp.info.
Powszechny miałby być dostęp do broni sportowej, na śrut czy pistoletów gazowych. Pozwolenie mógłby otrzymać każdy zdrowy psychicznie i niekarany Polak powyżej 21. roku życia. Zgodnie z projektem łatwiej byłoby również przejść egzamin przed kupnem broni na ostrą amunicję.
Zapowiedź zwiększenia dostępu Polaków do broni palnej wzbudza kontrowersje wśród ekspertów. Wątpliwości ma m.in. cytowany przez portal tvp. info gen. Roman Polko - były dowódca jednostki specjalnej GROM.
Trwa dyskusja, czy Straż Miejska powinna mieć broń, a my chcemy dać ją zwykłemu obywatelowi, który nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności, jaka na nim ciąży. Broń może być w większym stopniu problemem niż sposobem na skuteczną obronę - twierdzi gen. Polko. | AJ

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [04.10.2009, 17:33] 3 źródła
Nosisz broń? W trakcie napadu zginiesz
Co grozi posiadaczom pistoletów.

Noszenie broni ponad 4 razy zwiększa ryzyko śmiertelnego postrzału podczas napadu. Do takiego wniosku doszli naukowcy z University of Pennsylvania - donosi "The Register".
Losowo wybrano 677 osób, które zastrzelono na ulicach Filadelfii podczas napadu rabunkowego. Okazało się, że posiadacze broni są w takiej sytuacji bardziej narażeni na śmierć niż nieuzbrojone ofiary napaści.
Ktoś kto nie ma pistoletu czy rewolweru, oddaje z reguły pieniądze czy biżuterię i wychodzi z tego cało. Uzbrojona osoba sięga po broń i najczęściej ginie. Amerykanie powinni jeszcze raz przemyśleć czy zakup broni to faktycznie dobra decyzja - mówi prof Charles Branas. | AJ

"WPROST" nr 23(1226), 11.06.2006 r.
ZABAWY Z BRONIĄ
W Wielkiej Brytanii, Australii czy Japonii liczba osób zastrzelonych w ciągu roku nie przekracza 70, w USA przekracza 30 tysięcy

(...) Miliony strzelb
Statystyki kryminalne wskazują na to, że z drugiej poprawki do konstytucji robi się w USA bardzo nieszczęśliwy użytek. W 1999 r. w Ameryce zostało zastrzelonych 30 tys. osób. W 2000 r. 75 tys. ludzi zostało postrzelonych w wypadkach i napadach z bronią. 70 proc. tych wypadków zdarzyło się wskutek użycia legalnie nabytej i zarejestrowanej broni. Dla porównania, w krajach, w których obowiązują rygorystyczne prawa dotyczące posiadania broni, jak Wielka Brytania, Australia czy Japonia, liczba osób zastrzelonych w ciągu roku nie przekracza 70. Specjalna grupa ekspertów, wyznaczona przez prezydenta Clintona, obliczyła, że rocznie w USA dostępnych jest 4 mln sztuk broni pochodzącej z przemytu lub nielegalnej produkcji.
Osobnym problemem jest to, że do broni mają dostęp dzieci. W stanie Teksas, który słynie z literalnego traktowania drugiej poprawki, w 1998 r. w szkołach publicznych skonfiskowano ponad 8 tys. sztuk broni. W tym samym okresie szkoły były miejscem ponad 63 tys. incydentów z jej użyciem. W USA liczba dzieci, które co roku giną w wypadkach związanych z bronią palną, jest 12-krotnie wyższa niż w innych 25 krajach rozwiniętych razem wziętych. (...)
Marta Fita-Czuchnowska

www.o2.pl | Piątek [27.02.2009, 00:15] 1 źródło
USA ZBROJOWNIĄ KARTELI Z MEKSYKU
Przygraniczne sklepy w Arizonie zaopatrują narkotykowych dilerów.
Trzeciego marca przed sądem w Phoenix stanie jeden z właścicieli setek sklepów z bronią, którzy zaopatrują narkotykowe gangi w Meksyku.
George Iknadosian sprzedał meksykańskim kartelom setki karabinów, między innymi 550 AK-47 i jednen karabin snajperski kalibru 0,5 cala. Agentom ATF (Bureau of Alcohol, Tobbaco and Firearms) udało się namierzyć kilka kałasznikowów, z których w maju 2008 roku zastrzelono ośmiu meksykańskich policjantów - donosi "International Herald Tribune".
Sprawa sklepu X-Caliber Guns jest jedną z niewielu, jakie udało się doprowadzić do końca. Choć podobnie działających sklepów jest więcej
(ogółem wzdłuż całej granicy amerykańsko-meksykańskiej jest 6600 sklepów z bronią), ciężko złapać kogoś za rękę.
Dilerzy wynajmują osoby nienotowane przez policję, by te kupowały na własne konto po kilka sztuk broni palnej. Zakupów dokonują wiele razy, zmieniając sklepy. Później przemycają broń przez granicę - opisuje "IHT" sposób zbrojenia się meksykańskich gangów.
W zeszłym roku wojna gangów narkotykowych z meksykańską policją kosztowała życie ponad 6 tys. niewinnych osób. | K

www.o2.pl | Piątek [05.06.2009, 18:00] 1 źródło
KARTELE NARKOTYKOWE KUPUJĄ BROŃ OD WOJSKA
Armia Gwatemali handluje z przestępcami z Meksyku.

Amunicję i ładunki wybuchowe pochodzące z wojskowych magazynów gwatemalska policja odkryła w tajnej zbrojowni należącej do meksykańskich karteli - pisze Associated Press.
W skrzyniach znaleziono 3800 naboi i 563 granaty. Widniał na nich emblemat armii gwatemalskiej. Prokuratura bada właśnie, czy broń kupowana jest od wojska przez pośrednika.
Nie wydaje się, by była kradziona - twierdzi prowadzący sprawę prokurator Leonel Ruiz.
W podobnym magazynie, odkrytym jeszcze w kwietniu, znaleziono osiem min przeciwpiechotnych, 11 karabinów maszynowych M-60, kamizelki kuloodporne i dwa opancerzone samochody terenowe, jakimi poruszają się Zetas, płatni zabójcy na usługach kartelu z rejonu Zatoki Meksykańskiej. Jeszcze nie ustalono, czy owa broń także pochodziła ze składów armii.
W Stanach Zjednoczonych kartele kupują maszynową broń wysokokalibrową a w Ameryce Południowej granaty, amunicję czy wyrzutnie rakietowe - tłumaczy Associated Press. | JS
Ostatnio zmieniony śr gru 16, 2009 1:06 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » czw gru 17, 2009 4:15 pm

"Polityka" - nr 50 (2735) z dnia 2009-12-12; s. 30-33 Rozmowa Polityki
WIELORYB TEŻ CZŁOWIEK
Rex Weyler, współzałożyciel ekologicznej organizacji Greenpeace, o świecie przypominającym korporację, green-washingu, iluzji wzrostu i nadreprezentacji socjopatów


Jacek Żakowski: – Jest pan dumny?

Rex Weyner: – Z czego?

Z Greenpeace.

Bardzo! Przez 40 lat zachowaliśmy podstawowe zasady: radykalizm i niestosowanie przemocy w walce o środowisko. Potrząsnęliśmy światem. Otworzyliśmy ludzi na nowe idee.

40 lat temu byliście nie tylko radykalni, ale też ekstremistyczni, czyli marginalni. Teraz jesteście odłamem ekologizującego establishmentu. Wasze ówczesne tezy głoszą nie tylko liderzy lewicy, jak Brown, Gore czy Obama, ale też gwiazdy światowej prawicy: Bush, Sarkozy, Merkel.

Żeby być radykalnym, trzeba się wciąż zmieniać. A my ciągle mówimy mniej więcej to samo. Kiedy zaczynaliśmy, mało kto wiedział, co to jest ekologia. Dziś wszyscy o niej mówią. Prawie każdy rozumie, że trzeba myśleć nie tylko o ludziach, ale też o środowisku. Bo dzięki niemu żyjemy.

I każdy ma przed oczami widok znikających lodowców, umierających raf, wyrąbanych lasów, wyschniętych rzek...

Te obrazy zmieniły miliony ludzi. Od początku wiedzieliśmy, że konieczny jest radykalny zwrot kulturowy i filozoficzny. Kulturę ekspansji i filozofię rozwoju opartego na bezkresnym wzroście trzeba było zastąpić kulturą równowagi i filozofią rozwoju jakościowego. Ale rozumieliśmy, że nie osiągniemy filozoficznego zwrotu za pomocą samej filozofii, że prawdziwą zmianę można spowodować tylko opowieściami, wizjami, obrazami przemawiającymi do ludzkiej wyobraźni. Trzeba było prowadzić kampanie w obronie wielorybów, fok, lasów, żeby uświadomić ludziom, że ich indywidualne zachowania, zakupy, inwestycje, wybory polityczne dotyczą nie tylko ich samych, ale całego świata. Abstrakcyjnie tego się wytłumaczyć nie dało. Trzeba to było opowiedzieć w sposób fabularny.

Skąd to wiedzieliście 40 lat temu?

Od McLuhana. Byliśmy jego wielkimi fanami. A poza tym wielu z nas było dziennikarzami. Ja wciąż jestem dziennikarzem. Bob Hunter był dziennikarzem. Doroty Matcalfe była dziennikarką. Byliśmy młodymi, może trochę naiwnymi reporterami, ale rozumieliśmy, jak działają media.

Czego was nauczył McLuhan?

Na przykład tego, że ludzie w gruncie rzeczy nie czytają gazet – zanurzają się w nich jak w gorącej kąpieli i nasiąkają ich opowieściami. Zdecydowanej większości ludzi nie da się przekonać statystykami ani argumentami. Można ich przekonać tylko opowieściami o losach konkretnych bohaterów. Jeśli chce się zmienić społeczeństwo, trzeba opowiadać historie, które ludzi wciągną. Ludzie ubóstwiają historie o celebrytach – aktorach, sportowcach, muzykach...

Więc waszymi celebrytami stały się wieloryby.

Naszym celebrytą stała się natura. Wieloryb-celebryta, wilk-celebryta, las-celebryta, rzeka-celebrytka. Urządzaliśmy spektakularne wyprawy na spotkanie naszych celebrytów. Byliśmy jak paparazzi polujący na hollywoodzkie gwiazdy. Ale zwykli ludzie lubią też śledzić niezwykłe historie zwykłych ludzi. Więc zawsze mieliśmy dla nich także historie zwykłych ludzi...

...jak Rex Weyler...

...i moi koledzy z Greenpeace, który był tyglem łączącym amerykański ruch pokojowy z kanadyjskim ruchem ekologicznym. Skleiliśmy gwałtowność amerykańskich ruchów obywatelskich z bardziej intelektualną kulturą Kanady. Amerykanie, którzy – jak ja – uciekli do Kanady przed służbą wojskową, zradykalizowali kanadyjskie ruchy ekologiczne. A do tego doszła tradycja aktywnego pacyfizmu kwakrów. Od nich wzięliśmy na przykład pomysł, żeby na wynajętych łodziach płynąć do stref zapowiedzianych wybuchów jądrowych. Kwakrzy robili to wcześniej z pobudek religijnych. Różnica polegała na tym, że ich pacyfizm miał źródła religijne, a nasz – ekologiczne. Poza tym my czytaliśmy nie tylko Pismo Święte, lecz także pisma McLuhana, więc zabraliśmy ze sobą kamery i skrzyknęliśmy media.

Mówiliśmy, że Greenpeace to kwakrzy z kamerami. Połączyliśmy metody i doświadczenia Gandhiego, McLuhana, Martina Luthera Kinga, kwakrów i tradycyjnych ruchów ekologicznych w rodzaju Sierra Club. Pokazywaliśmy siebie w walce o środowisko. A pokazując siebie, przekonywaliśmy, że zwykli ludzie mogą walczyć o wartości, w które wierzą. Naszym własnym przykładem udowadnialiśmy, że także w demokracji trzeba i można walczyć o to, w co się wierzy. Jeżeli demokracja sprowadza się tylko do udziału w wyborach, wartości szybko znikają. A gdy znikają wartości, wcześniej czy później znika też demokracja. Powtarzaliśmy, że gdyby same wybory mogły cokolwiek zmienić, byłyby zakazane.

Jeśli głosowanie nie ma żadnego znaczenia, to co ma znaczenie?

Głosowanie ma jakieś znaczenie, ale nie zmienia świata.

A co zmienia świat?

Obywatele. Sprzeciw. Opór społeczny. Władza zawsze spycha obywateli. Może nas spychać i spychać, aż w pewnym momencie ktoś wstaje i głośno mówi: „Koniec! Dalej się nie cofnę!”.

Czyli świat zmieniają wichrzyciele?

Może się wydawać, że oni ciągną ludzi za sobą. Ale wiele razy przekonaliśmy się, że kiedy ktoś z nas wstaje i głośno mówi: koniec!, zaraz wstają inni. Wielu ludzi podziela te same wartości. Myślą i czują podobnie jak my, ale siedzą cicho, bo wydaje im się, że są w swoich odczuciach samotni. My, radykałowie, nie jesteśmy przecież wyjątkowi. Nasza inność polega tylko na tym, że z jakichś powodów podnosimy się pierwsi. Nigdy w życiu mi się nie zdarzyło, żebym wstał i pozostał jedynym stojącym. A kiedy ludzie wstają, świat się zmienia.

To by znaczyło, że radykałowie niewiele się różnią od ogółu.

Może mają tylko trochę mniej cierpliwości. Kiedy okazujemy nasze zniecierpliwienie, inni też zdobywają się na to, żeby je okazać. Tak zmienia się rzeczywistość. Każdy panu powie, że wierzy w wolność, w ochronę środowiska, w równość. Ale nie walczy o nie. Często ludzie bardzo długo nie walczą. Amerykanie latami znosili politykę Busha. Akceptowali wojnę, ograniczanie swobód, zwalnianie najbogatszych z podatków kosztem ciągłego zwiększania deficytu i przerzucania ciężarów na najsłabszych. Aż radykałowie zaczęli się podnosić. Choćby Michael Moore. A gdy wreszcie wstało wystarczająco wielu, pojawił się Obama i zmiótł republikanów. Ale to trwało lata.

Wam też zajęło to lata.

My mieliśmy trudniej. Ludzie od dawna wiedzą, czym jest ruch przeciw wojnie i niesprawiedliwości. Ale nigdy nie było wielkich społecznych ruchów w obronie rzek albo wielorybów. Gandhi zmobilizował miliony ludzi w sprawie niepodległości Indii. Martin Luther King w sprawie równości rasowej w Ameryce. Wałęsa w sprawie godności i wolności Polaków.

A wy w sprawie drzew i fok.

W sprawie całej natury. Dla wielu było to szokujące. Pamiętam spory z moimi przyjaciółmi z lewicy, którzy nam zarzucali, że marnujemy energię na walkę o prawo wielorybów do życia, kiedy wokół są głodne, umierające z niedożywienia dzieci.

Poważny zarzut i trudna odpowiedź.

Można się jednocześnie troszczyć o ludzi i o wieloryby. Tu nie ma sprzeczności.

Pozornie. Gdy ma się milion dolarów, to można go wydać na jedzenie dla dzieci umierających z głodu w Erytrei albo na statek służący ochronie wielorybów. Wieloryby będą miały szansę przetrwać jako gatunek, ale dzieci umrą. Jak pan sobie tłumaczy taki wybór?

Możemy wszystko przeznaczyć na pomoc tym, którzy dziś jej potrzebują, albo zainwestować w przyszłość. Troska o ekologię to inwestycja w przyszłość. Wszyscy ludzie żyją dzięki naturze. Wszystko, co jemy, czym oddychamy, co produkujemy, tak czy inaczej pochodzi z natury. Industrializm opiera się na założeniu, że naturę można eksploatować bez końca, więc możliwy jest nieograniczony wzrost. A to jest fałszywe założenie. Możliwości natury są ograniczone i wyznaczają granice cywilizacyjnego wzrostu. Nie jest wykluczone, że te granice zostały już osiągnięte. Być może już teraz coraz intensywniej zmieniając i niszcząc środowisko żyjemy na koszt najsłabszych – tych, którzy nie mają głosu. My mówimy za nich.

Czyli za wieloryby?

W naszych demokracjach przyszłe pokolenia też nie mają głosu. Biedni, wykluczeni czy chorzy są upośledzeni, wykorzystywani, krzywdzeni, ale mają głos. Mają szansę w jakiś sposób się bronić. Ci, którzy jeszcze się nie narodzili, bronić się nie mogą. Nie mogą się sprzeciwić, kiedy pozbawiamy ich środowiska koniecznego do życia. Więc sprzeciwiamy się za nich. Nie mówimy za siebie. Mówimy za niemych. Z tego w dużym stopniu bierze się nasza siła.

I z tego, że potraficie zmobilizować nie tylko aktywność, ale też ofiarność.

Bo szybko zrozumieliśmy, że bez pieniędzy nic nie osiągniemy. Przez pierwsze pięć lat pracowaliśmy społecznie. Organizowaliśmy koncerty i dostawaliśmy trochę pieniędzy od kwakrów. Ale wiedzieliśmy, że to nie wystarczy i że musimy się sprofesjonalizować. Jeden z naszych przyjaciół był księgowym wielkich korporacji w Vancouver. Zbudował nam profesjonalne finanse oparte na nowoczesnym systemie zbierania drobnych datków. Wysyłaliśmy prośby do wielkiej liczby ludzi. Niewielka część coś nam przysyłała. Od początku tworzyliśmy bazy danych – tych, którzy odmawiali i tych, którzy coś nam przysyłali. Potem wysyłaliśmy prośby do następnych.

Przez lata profesjonalnie rozszerzaliśmy naszą bazę finansową, aż doszliśmy do trzech milionów ludzi, którzy co miesiąc przekazują nam różne małe kwoty. Rocznie daje to 150–200 mln dol. Nigdy nie wzięliśmy żadnych pieniędzy od żadnego rządu, partii ani od biznesu. I bardzo uważamy na wszystkie większe wpłaty. W Polsce mamy kilka tysięcy osób stale płacących po 15–20 zł miesięcznie. Kiedy dostajemy jakąś większą kwotę, uważnie sprawdzamy, kto ją przysłał. Bo jak ktoś dużo daje, to zwykle ma konkretne oczekiwania. A my i tak mamy coraz większy problem z tymi, którzy głośno deklarują, że są po naszej stronie, a po cichu robią to co zawsze.

Czyli?

Wystarczy się przyjrzeć, jak działa protokół z Kioto. 20 lat minęło. Ile było negocjacji, uśmiechów, uściskanych dłoni. A skutek jest zerowy. Nie uzyskaliśmy nawet spowolnienia przyrostu emisji CO2. Wszyscy się już teoretycznie zgadzają, że trzeba to zmienić. Wszyscy o tym mówią. I wciąż jest, jak było. Bo rzeczywista zmiana musiałaby zmienić podział globalnego bogactwa.

Wydał pan właśnie książkę o Chrystusie. Kiedy ją zobaczyłem, od razu pomyślałem, że cywilizacja zachodnia zrobiła z enwironmentalizmem to samo co z chrześcijaństwem. Werbalnie cały Zachód jest dziś ekologiczny, podobnie jak od wieków jest deklaratywnie chrześcijański. Ale niszczymy środowisko jak zawsze i zabijamy innych ludzi jak zawsze.

Zawsze jest tak samo. Są piękni, odważni, błyskotliwi ludzie, którzy chcą zmienić świat – Jan Chrzciciel, Jezus Chrystus. Inni słuchają ich z podziwem. Bo każdy chce, żeby świat był lepszy. To marzenie narasta. Kiedy z czasem staje się marzeniem powszechnym, stary porządek je wchłania, a potem robi wszystko, żeby jak najmniej zmienić. Przez tysiące lat wszystkie wielkie idee i marzenia musiały przejść tę drogę. Powstaje nowy porządek, który na pierwszy rzut oka może nawet wygląda zupełnie inaczej i bardzo się stara wyglądać inaczej, ale w istocie różni się nieznacznie. To dokładnie dzieje się teraz z ideą ekologiczną. Pod nowymi ekologicznymi łatkami ukrywamy przecież te same postawy.

Czyli?

Niech pan się przyjrzy tak zwanym zielonym samochodom. Podobno oszczędzają energię. To prawda. Ale połowa energii, jaką zużywa statystyczny samochód, zostaje zużyta, zanim ktoś go kupi. Potrzeba jej na produkcję podzespołów, z których się go składa. Także większość strat środowiskowych powstaje, zanim samochód zostanie złożony. Bo wcześniej trzeba wyjąć z ziemi wszystkie rzadkie metale, wyprodukować plastiki, wszystko to wiele razy przewieźć tworząc zanieczyszczenia, odpady i szkodliwe gazy. Samochód ekologiczny jest niewiele mniej szkodliwy niż tradycyjny. Problem polega na tym, że człowiek kupując go i płacąc drożej niż za tradycyjny samochód, uwalnia się od poczucia winy. Nazywamy to green-washing (pranie zieleni). Bo to jest jak brain-washing (pranie mózgu). Oni naprawdę nie chcą być zieloni. Chcą tylko wyglądać na zielonych.

Oni, czyli kto?

Znam kobietę, która pracowała w dziale zrównoważonego rozwoju Shell Oil. Po 10 latach odeszła, bo się zorientowała, że ten dział ma tylko robić wrażenie. Żadne jej pomysły realnie chroniące środowisko nie mogły się przebić. Między mówieniem i robieniem wrażenia a rzeczywistą zmianą postępowania jest zasadnicza różnica. Przez 40 lat naszego działania świat stał się może o pięć procent bardziej ekologiczny, chociaż sto razy więcej mówi o ekologii. Więc osiągnęliśmy dużo i bardzo mało zarazem. Trzeba walczyć dalej.

Dziś to jest nieporównanie trudniejsze. 40 lat temu wsiadaliście do łodzi, wywieszaliście proekologiczny transparent, media to pokazywały i władza musiała się męczyć, jak wam odpowiedzieć. A dziś władza mówi: Słusznie! Mają rację. Barroso powtarza, że zachowanie środowiska dla następnych pokoleń jest naszym najważniejszym zadaniem. Co więcej można w tej sprawie powiedzieć?

Można żądać, by coś wreszcie zrobili. Na razie całe to gadanie bardzo mało zmieniło. Oceany są coraz bardziej kwaśne. W powietrzu przybywa CO2. Co roku ubywa kilkanaście milionów hektarów lasu, a przybywa kilka milionów hektarów pustyń. Ziemi uprawnej też ciągle ubywa, a ludzi wciąż przybywa. Co roku jest nas więcej o 75 mln. Pod względem ekologii świat zachowuje się jak wielkie korporacje, które wciąż planują zyski i wciąż przynoszą straty.

To samo mówią Barroso, Obama, Merkel.

Problem polega na tym, że oni muszą podjąć decyzję, kto ma ponieść koszty nieuniknionej zmiany. Bo praktycznie wszyscy się już z grubsza zgadzają, co musimy zrobić. Ale żaden polityk nie chce stanąć oko w oko ze swymi wyborcami i powiedzieć: to my musimy najwięcej zapłacić za to, by ludzkość przetrwała. Wszyscy się zgadzają, że ludzkość musi zużywać mniej wszelkiego rodzaju zasobów. I możemy to zrobić podnosząc jakość życia. Bo na pewnym poziomie rozwoju jakość życia w większym stopniu zależy od kultury, naszych relacji z innymi, rodziny, przyjaciół niż od nieustannego zwiększania konsumpcji. Ale to wymaga zmiany mentalności.

Na razie zachowujemy się tak, jakbyśmy wierzyli, że 7 mld ludzi żyjących dziś na świecie i 8 mld, które będą żyły za 15 lat, może przyjąć amerykański styl życia. Tylko nikt nie ma pomysłu, skąd na to wziąć energię, wodę, surowce. Jeżeli wszyscy będą chcieli żyć jak Amerykanie, to najpierw zdewastujemy środowisko Ziemi, a potem wymordujemy się w wielkich wojnach o dostęp do zasobów naturalnych. Kult nieustannego wzrostu PKB wprost do tego prowadzi. Musimy zacząć inaczej postrzegać postęp [piszemy o tym na s. 40 – red.]. Ale na razie nie umiemy się rozstać z takim fałszywym sposobem mierzenia szczęścia.

Może to jest śmiertelna pułapka, od której nie ma ucieczki, bo zbyt głęboko tkwi w naturze człowieka. To tak jak z przykazaniem, byśmy nie pożądali żony bliźniego swego ani żadnej rzeczy, która jego jest. Może pożądliwość jest naszą naturą i dlatego ekolodzy muszą podzielić los chrześcijaństwa?

Zgoda. Pożądliwości pewnie nie da się usunąć. Ale może częściowo da się ją przekierować. Bo ludzie nie są ślepi. Co innego posłuchać szlachetnego wezwania, a co innego usłuchać przestrogi przed śmiertelnym zagrożeniem.

Kto nie słucha przykazań, ten się skazuje na wieczne potępienie. To chyba jest gorsze niż cierpienie nieznanych nam następnych pokoleń. Historia uczy, że cywilizacje nie mają instynktu samozachowawczego. Lista tych, które upadły, bo zdewastowały ekologiczne podstawy swojego istnienia, jest długa.

Ale są też takie, które się opamiętały. My wciąż mamy wybór. Wierzę, że jest szansa. Jak pan chodzi po mieście czy podróżuje po świecie, to zwykle spotyka pan sympatycznych, życzliwych, rozsądnie myślących ludzi. Kompulsywnie zachłanni socjopaci to zdecydowana mniejszość. Problem polega na tym, że to oni wciąż walczą o władzę. Na prawicy, lewicy, w centrum, w całym politycznym spektrum socjopaci są nadreprezentowani. I to oni mają najwięcej do powiedzenia. Normalni ludzie, którzy chcą żyć normalnie wśród innych normalnych ludzi, tak o władzę nie walczą. To socjopaci wmówili nam, że jedyną drogą ludzkości jest system oparty na sprzecznej z naturą wierze, że możliwy jest permanentny wzrost. W naturze nie ma żadnego systemu, który by rósł bez końca. Człowiek rośnie, aż osiągnie dojrzałość. U dorosłego dalszy wzrost to otyłość lub rak, czyli tak czy inaczej choroba. Wiara w nieustanny wzrost to iluzja. A drugim filarem tego socjopatycznego systemu jest powszechna zachłanność, którą większość kultur słusznie uważa za zło. Czego się możemy spodziewać po takim systemie?

Teraz już nie domaga się pan zwykłej zmiany polityki. Żąda pan rewizji kultury, z której wyrosła nasza cywilizacja. Nie słyszałem, żeby to się kiedykolwiek na większą skalę udało.

Na własne oczy widziałem już dramatyczne zmiany kulturowe. Nikt na Zachodzie nie kwestionuje dziś tezy, że kobiety i mężczyźni muszą mieć równe prawa. Gdy byłem dzieckiem, nawet w Ameryce taki pogląd był w mniejszości. W teksańskim miasteczku, gdzie spędziłem dzieciństwo, obowiązywała kompletna segregacja. Biali chodzili do jednej szkoły, a czarni do drugiej. Bardzo mało osób widziało w tym coś złego. Dziś bardzo mało jest osób, które by w tym nie widziały nic złego. Gandhi mówił, że jeśli się mur naciska wystarczająco długo, to wreszcie ustąpi. W sprawach kobiet i czarnych ustąpił. Czemu ma nie ustąpić w sprawie środowiska?

Może nawet ustąpi. Ale kiedy? Chrześcijanie naciskają 2 tys. lat, a ludzie kradną, jak kradli i cudzołożą, jak cudzołożyli.

Ale są bardziej budujące przykłady. Czy ktoś w latach 70. wierzył, że w Polsce da się obalić komunizm i zbudować demokrację? A daliście radę. Może teraz też damy radę.

Wierzy pan w to?

Wierzę. Ale nawet gdyby nam się nie udało zmienić ludzkich zwyczajów, cywilizacji, kultury, czy to by znaczyło, że nie należało próbować? Zawsze jest jakaś szansa, że uda się zmienić świat na lepszy. A skoro jest szansa, to szkoda ją marnować. Może chrześcijaństwo nie oczyściło świata ze zła. Ale czy to znaczy, że bez chrześcijaństwa ten świat byłby lepszy? Może my też nie uratujemy świata, ale jednak mamy swój wkład w to, że próby nuklearne zostały zakazane, że wiele rzek wróciło do życia, że ginie mniej wielorybów, że wiele lasów nie zostało wyciętych. Dzięki nam świat jest trochę lepszy. Warto się starać, żeby był jeszcze lepszy. A czy uda się zmienić go na tyle, by przetrwał? Wierzę, że jest szansa.

rozmawiał Jacek Żakowski

Rex Weyler przebywał w Polsce w związku z wydaniem przez wydawnictwo Buk Rower jego książki „Greenpeace. O tym, jak grupa ekologów, dziennikarzy i wizjonerów zmieniła świat”. Dziękujemy Greenpeace Polska za pomoc w przeprowadzeniu rozmowy.

O lepszej stronie istnienia CO2 piszemy na s. 74.

Rex Weyler, ekolog, fotograf i dziennikarz; ur. w 1947 r. w USA; od 1971 r. mieszka w Vancouver. Od 1973 r. w Greenpeace: dyrektor jej fundacji (1974–79), uczestnik pierwszej kampanii w obronie wielorybów (1975 r.), redaktor „Kronik Greenpeace”, pierwszego miesięcznika organizacji, oraz współzałożyciel Greenpeace International (1979 r.). Żonaty, ma trzech synów.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » sob gru 19, 2009 5:32 pm

http://www.eioba.pl/a88330/ciemne_strony_unii_europejskiej
CIEMNE STRONY UNII EUROPEJSKIEJ

Jakie są zalety UE?
Wydaje nam się, że wiemy doskonale, ale sprawdźmy jak to jest w rzeczywistości.
Wymieńmy najpierw główne plusy Unii Europejskiej o jakich jest informowane społeczeństwo:
1. Możemy pracować za granicą bez zbędnych utrudnień,
2. Możemy przemieszczać się między krajami UE nie martwiąc sie o kolejki na granicach,
3. Unia dopłaca nam do budżetu, więcej niż my wpłacamy do UE,
4. Dzięki UE rosną zarobki w Polsce,
5. Gospodarka rozwija się coraz szybciej, dzięki czemu gonimy kraje zachodu,
6. Rozwija się wieś, a dzięki polityce rolnej Unii Europejskiej rolnicy zarabiają więcej niż przed wejściem do UE.

Słyszymy to codziennie w telewizji, czytamy w gazetach i internecie, natomiast niewielu ludzi wie, że wszystkie wymieniane zalety, albo w ogóle nie wynikają z naszego członkostwa, albo są zmanipulowanymi kłamstwami. Pierwsze dwie zalety Unii Europejskiej są wynikiem Traktatu z Schengen i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Czym jest Traktat z Schengen? Traktat ten znosi kontrolę ludności przekraczającej granice państw objętych tym traktatem. W zamian za to wzmacnia współpracę obu państw w zakresie bezpieczeństwa i polityki azylowej. Dotyczy również współpracy przygranicznej. Początki układu sięgają 1984 roku. RFN i Francja podpisały porozumienie w Saarbrücken w celu ułatwienia obywatelom tych państw przekraczanie granicy. Umowa ta dotyczyła jedynie kontroli na przejściach granicznych. Rok później rozszerzono tą umowę poprzez podpisanie Traktatu w Schengen. Podpisały go kraje Beneluxu, RFN i Francji, a cały traktat był zawarty poza całym porządkiem prawnym Wspólnoty Europejskiej. Do traktatu należy obecnie 26 krajów w tym kilka krajów nie zrzeszonych z UE. Co więcej do układu nie należy Wielka Brytania i Irlandia, a są to członkowie UE od wielu lat; nie należą także Bułgaria i Rumunia, ale one planują wejście w 2011 roku.

http://www.eioba.pl/files/user7118/grafika_schengen.gif

Europejski Obszar Gospodarczy obejmuje kraje Unii Europejskiej i Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu i tak jak w poprzednim wypadku również nie jest to twór Unii Europejskiej! Porozumienie to podpisano w Porto w 1992 roku, ale ostatecznie weszła ona w życie w 1 stycznia 1994 z powodu odrzucenia członkostwa przez obywateli Szwajcarii w krajowym referendum. Do EOG należą wszystkie kraje UE, a także Norwegia i Islandia.

http://www.eioba.pl/files/user7118/m3113026.jpg

Powyższa ilustracja pokazuje nam jaką liczbę pracowników polskich przyjęły poszczególne kraje. Jak widać Norwegii nie przeszkadza, pomimo nie należenia do UE, przyjmowanie polskich pracowników, a także Polakom najwyraźniej nie przeszkadza to, że Norwegia do UE nie należy. Mogą tam pracować równie legalnie jak w Polsce, czy w innych krajach członkowskich. Trzeba także zaznaczyć, że zanim Polska przystąpiła do unii Polacy równie chętnie wyjeżdżali za granicę co teraz. Przykładem może być początek lat 90 i emigracja naszych obywateli do Niemiec. Również nie była to przeszkoda, że Polska nie należała do żadnego z wymienionych wcześniej układów.
W przypadku dopłat unijnych sprawa jest już troszkę bardziej skomplikowana. Wszystkie tzw. dopłaty są realizowane z polskiego budżetu(!) i kosztują nas 24 000 000 000 zł rocznie. Łącznie do interesu dopłacamy 20 000 000 000 zł rocznie. Propaganda trąbiła że będziemy więcej dostawać z budżetu Unii niż wpłacać co jest półprawdą (z budżetu dostajemy 4 000 000 000). Żeby realizować cele, które zażyczy sobie Unia wydajemy wyżej wspomniane 24 000 000 000 zł rocznie (więcej: http://www.mf.gov.pl/_files_/budzet_pan ... e_2007.xls ).
W 2006 roku wydawaliśmy nie całe 31,5% budżetu Polski na wydatki o charakterze socjalnym, 31,3% na podstawowe zadania państwa (siły zbrojne, policja itp.) w tym obsługa długu publicznego, 20,9% na naukę i edukację oraz ochronę zdrowia, kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego, 5,6% na infrastrukturę, środowisko, polityka mieszkaniowa i rolnictwo, a 7,6% na zadania związane z członkostwem Polski w UE. Natomiast dochody przedstawiają się następujaco: dochody podatkowe to 89% budżetu, 1% to wpłaty do budżetu z UE, 0,05% dochody zagraniczne, a reszta to dochody niepodatkowe (dywidendy, wpłaty z zysków NBP, cło, dochody jednostek budżetowych i wpłaty samorządów terytorialnych). Jak widzimy członkostwo w UE kosztuje nas 6,6% naszego budżetu.
Jeśli chodzi o unijne półprawdy to jest nią także wzrost zarobków w Polsce. Niemalże codziennie ostatnimi czasy mówiono o szybko rosnących zarobkach. Głośno o podwyżkach rzędu 20-30% wśród sprzedawców, budowlańców itp. W badaniach GUSu z października 2006 roku wynika zupełnie co innego. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło wtedy 2654 zł brutto. Co więcej w zestawieniu z rokiem 2004, 75% ludzi zarabia mniej! Co czwarty pracownik zarabiał wtedy 1469 zł. Powtarzam 1469 zł brutto(!). Z kolei mediana (czyli granica, przy której połowa pracowników zarabia więcej i połowa mniej) wyniosła 2100 zł. Oczywiście brutto. Natomiast wśród grup najlepiej zarabiających średnia podwyżka wyniosła 1800 zł w ciągu dwóch lat! Warto także zaznaczyć, że w tym czasie powodem spadku bezrobocia był wyjazd 400 tyś. obywateli do pracy za granicę. Byli to głównie pracownicy z grup najmniej zarabiających (lub bezrobotni), a 400 tyś. ludzi stanowi prawie 4% ludności zawodowo aktywnej w Polsce, to jest powód spadku bezrobocia. Nie można także ukryć faktu, że zarobki tych osób są wliczane do średniej krajowej, ponieważ odprowadzają oni podatki w Polsce.
W Polsce w roku 2007 aż 60% ludności żyło poniżej minimum socjalnego, a 15% poniżej granicy skrajnego ubóstwa (ciekawostka: w USA poniżej tej granicy żyje aż 17% społeczeństwa). Widzimy teraz jaka jest rzeczywistość w porównaniu do propagandy medialnej najwyraźniej mającej na celu wyniesienie UE na piedestały.
Inflacja jest kolejną półprawdą! W roku 2007 inflacja wynosiła zaledwie 3%, ale gdy przedstawimy dane z badań GUSu rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim największe były wzrosty cen żywności. Wzrost ceny pszenicy wahał się w okolicy 49% do nawet 58%. Inne zboża zdrożały powyżej 20%, ziemniaki o ok. 31%,
rzepak i rzepik o ok. 29%, buraki cukrowe o ok. 5,0% oraz warzywa gruntowe o ok. 13,0%. Jedynie mięsa utrzymały w miarę poziom, bo ceny wzrosły o ok. 5-8 %. Produkty mleczne o ok. 15%. Dodając jeszcze wzrost cen energii i mieszkań sytuacja dla wyżej wymienionych 60% ludności jest wręcz tragiczna, a po za grupami najwięcej zarabiającymi wszyscy zbiednieliśmy. Trzeba także zaznaczyć, że jakość żywności po wstąpieniu do UE zmalała(!) i pamiętać, że są to grupy produktów, które muszą być kupowane, a osoby, które żyją poniżej minimum socjalnego nie stać na kupno taniejących produktów, które de facto wpłynęły na ogólną wysokość inflacji.
Kolejną propagandową medialnoeuropejską półprawdą jest rozwój gospodarczy naszego kraju. W latach dziewięćdziesiątych Polska była nazywana tygrysem Europy ze wzrostem gospodarczym blisko 7%. W czasie przystosowywania gospodarki do gospodarek zachodnich wzrost PKB zmalał do około 1%. Po wstąpieniu do unii gospodarka wystrzeliła do 6,8% i nie była to zasługa UE, ale zakończenia transformacji gospodarczej. W tej chwli zaczyna zwalniać. Wiele krajów UE nie radzi sobie z wymogami im stawianymi i wzrost gospodarczy tych krajów jest znacznie słabszy niż Polski. Lata przebywania w silnie nakazowo-zakazowym systemie spowodował recesję wśród wielu krajów Europy.
Często także słyszymy o pomocy dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz o rozwoju wsi.
Polityka rolna Unii Europejskiej miała na celu wzrost zarobków rolników. W mediach mówiono nam, że zostają wprowadzone ograniczenia w produkcji, bo trzeba podnieść ceny produktów rolnych, gdyż rolnicy za mało zarabiają. Po niedługim czasie unia chce nas wyratować przed przerażającym wzrostem cen żywności i wprowadza przemysłową produkcję rolną, która jest nie zdrowa i ma za zadanie szybko, tanio i dużo produkować. Jaki to ma sens skoro i tak są nam narzucone ograniczenia w produkcji? Dodatkowo wmawia się nam, że dopłaty dla rolników są również po to by obniżyć ceny żywności. Rolnicy posiadający określoną liczbę zwierząt hodowlanych, czy określoną ilość ziemi otrzymuje dopłaty. Przykładowo mamy rolnika posiadającego 90 kur, nie mieści się on w narzuconej odgórnie minimalnej ilości 100 kur, by otrzymać dopłatę. Natomiast rolnik posiadający 105 kur otrzyma dopłatę. Tym sposobem mniejszy przedsiębiorca, który z reguły sprzedaje taniej, aby przetrwać jest wykluczany z rynku. To się nazywa ochrona małych i średnich przedsiębiorstw?

Kto nami rządzi?

Jak oceniacie normę UE ograniczającą maksymalnie dopuszczalny hałas w miejscach pracy do 85 decybeli bez nauszników ochronnych i do 87 decybeli przy wykorzystaniu nauszników?
Jakimi zasadami kierują się elity rządzące Unią Europejską?
Jednym z kluczowych elementów europeizmu, który jest w pełni akceptowany zarówno przez prawą, jak i lewą stronę europejskiej sceny politycznej, jest model tzw. państwa socjalnego (opiekuńczego). Zatem UE to zbiór socjalistycznych krajów połączonych w jedną całość. Czy nie przypomina Wam to czegoś? Rozwinę nazwę - Unia Socjalistycznych Republik Europejskich, drugie ZSRR? W pewnym okresie istnienia ZSRR elity państw socjalistycznych często rozmawiały o stworzeniu nowego socjalistycznego, a co najważniejsze europejskiego imperium. Na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat toczyła się dyskusja między obrońcami liberalnej koncepcji integracji europejskiej, a zwolennikami modelu unifikacyjnego. Pierwsze stanowisko zakładało usuwanie wszystkich niepotrzebnych barier istniejących na granicach między państwami takich jak cła, kontrole paszportowe, etc. Po drugiej stronie stali zwolennicy modelu unifikacyjnego, który opiera się na odgórnej homogenizacji wszystkich przejawów życia społecznego, gospodarczego i politycznego, koordynowanej przez unijne instytucje i prowadzącej do powstania ponadnarodowej wspólnoty, kontrolującej wszystkie obszary aktywności swoich członków za pomocą ponadnarodowych organów.
Pierwszy z wymienionych modeli bazował na założeniu, że likwidacja barier między państwami pobudzi uczciwe współzawodnictwo, a także przyczyni się do stopniowej liberalizacji wewnątrz tych państw.
Drugi z nich ma natomiast na celu coś zupełnie przeciwnego. Zasadniczo nie dąży on do usunięcia jak największej liczby regulacji prawnych rządzących życiem państw, lecz pragnie wprowadzać ich jeszcze więcej (choć są one innego typu, to ich wprowadzanie w najmniejszym stopniu nie przyczyni się do liberalizacji na żadnym polu ludzkiej aktywności).
W początkowym okresie integracji europejskiej, w przybliżeniu do początku ery Jacquesa Delorsa, czyli do połowy lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, dominował pierwszy wyżej opisany model integracji, chociaż już Jean Monet próbował forsować drugi model integracji od samego początku tego procesu. Obecnie, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ten drugi model jest dominujący i w pełni utożsamił się z europeizmem.
Twierdzenie Misesa i von Hayeka, że świat jest wynikiem "ludzkiego działania", a nie "ludzkiego planowania", jest dokładnym przeciwieństwem Unii Europejskiej.
Jean Manuel Barroso w jednym zdaniu ukazał nam jakie aspiracje mają Ci ludzie - "Czasem lubię porównywać organizację Unii Europejskiej do imperium... IMPERIUM". Wygląda na to, że chcą stworzyć socjalistyczne imperium na miarę Związku Radzieckiego. Podobieństw do upadłego systemu jest bardzo wiele, choćby zaczynając od propagandy jaką media czynią, przez nazwę, a nawet sposoby rządzenia. Unia będzie rządzona przez 25 ludzi, a Związek Radziecki był rządzony przez 15 ludzi. W obu przypadkach Ci ludzie przed nikim nie odpowiadają za swoje decyzje. Oba systemy są centralnie planowane, a także są systemami nakazowo-zakazowymi. ZSRR dodatkowo osłabiał suwerenność państw członkowskich, co również i unia czyni poprzez próbę wprowadzenia Traktatu Lizbońskiego. W art. 1 tego traktatu mamy postanowienie - "Unia zastępuję Wspólnotę Europejską i jest jej następcą prawnym", co oznacza, że Unia Europejska staję się państwem, a Polska i inne kraje Europy stają się czymś w rodzaju województw lub stanów w USA. W art.3a czytamy - "Zgodnie z zasadą lojalnej współpracy Unia i Państwa Członkowskie wzajemnie się szanują i udzielają sobie wzajemnego wsparcia w wykonywaniu zadań wynikających z Traktatów. Państwa członkowskie podejmują wszelkie środki ogólne lub szczególne właściwe dla zapewnienia wykonania zobowiązań wynikających z Traktatów lub aktów instytucji Unii. Państwa członkowskie ułatwiają wypełnianie jej zadań i powstrzymują się od wykonywania wszelkich środków, które mogły zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii." - oznacza to, że naszym władzom nie wolno sprzeciwiać się poleceniom Unii. Musimy działać tak jak Unia rozkaże. W rezultacie każde prawo sprzeczne z prawem unijnym przestaje obowiązywać, łącznie z naszą Konstytucją(!).
Podsumowując żadne z wymienianych głównych zalet unii nie są jej zasługą, a większość informacji nam podawanych jest manipulacją lub kłamstwem. Aspiracje polityków, jak i doktryna polityczno-ekonomiczna jest (można powiedzieć) wyciągnięta bezpośrednio z bloku wschodniego z niewielkimi zmianami. Dodając, że UE miała być gospodarczym zjednoczeniem, a tworzona jest wspólna policja i wojsko, o czym wcześniej nie wspomniano w ogóle. Oczywiście my niestety w zdecydowanej większości nie jesteśmy tego świadomi, bo z telewizji nie dowiemy się tego, a co gorsza narastające problemy nie pozwalają nam na szukanie odpowiedzi.
Czy pozwolimy im na to!?

Bibliografia:
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus ... 0_2006.pdf - wynagrodzenia w Polsce w 2006 r.
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus ... j_2007.pdf - poziom inflacji poszczególnych produktów rolnych
http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const ... 5&id=69969 - sprawozdania z wykonania budżetu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_z_Schengen - czym jest Schengen?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski ... ospodarczy - czym jest EOG?
http://www.eioba.pl/a83541/podstawowe_zasady_europeizmu - poglądy polityczne przewodniczących UE

Przygotował: logiczny

Przekopiowano stąd: http://nowy-horyzont.info/blog.php?u=168&b=2
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » śr gru 23, 2009 10:05 pm

PRZYJMĘ:
panel fotowoltaiczny (fotoogniwa) z zestawem (akumulator, elektronika, przetwornica prądu 12V/230V)
turbinę wiatrową ok. 2 kW z zestawem
akumulator (do 30 kg)
ładowarkę do akumulatora
przetwornicę prądu 12V/230V (większej mocy)
generator prądu na gaz 500W-1kW

Forma rewanżu do uzgodnienia.

4. ŹRÓDŁA ENERGII
http://www.wolnyswiat.pl/4h2.html

25. MOJE ZGŁOSZENIA W URZĘDZIE PATENTOWYM
http://www.wolnyswiat.pl/25.html
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » czw gru 31, 2009 6:16 pm

Proszę zamieścić na angielskojęzycznych forach, przekazać zagranicznym redakcjom itp.:

CHANGING UTOPIA INTO RATIONAL SYSTEM
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=192
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » pt sty 01, 2010 3:51 pm

01.01.2010 r.
ODEZWA DO PARLAMENTARZYSTÓW
KONSTRUKTYWNA - RACJONALNIE UZASADNIONA - ZMIANA; RATUNEK DLA NASZEGO ŚWIATA (NA POCZĄTEK POLSKI)
Ponieważ moje kolejne pismo, z dnia 01.12.2009 r., nie zainicjowało konstruktywnych zmian – dalej realizuje się utopie, a więc tworzy a nie rozwiązuje problemy; pogrąża istnienia na Ziemi, dąży do zagłady, w tym samozagłady, proponuję umożliwić mi formalne wprowadzenie, poprowadzenie tych, zaproponowanych przeze mnie, Konstruktywnych Zmian. Zostawmy, przynajmniej na razie obecny porządek prawny, z wyjątkiem procedury wyboru prezydenta RP, a mianowicie niech wybiera go Zgromadzenie Narodowe. I tu właśnie jest pierwsze dla Was zadanie: proszę wybrać mnie na prezydenta, a ja pełniąc tą funkcję będę wychodził z inicjatywami ustawodawczymi. Zwiększenie w tym w względzie uprawnień Prezydenta RP, to Wasze drugie zadanie. Kolejny etap naszej współpracy to popieranie, dopracowywanie, wprowadzanie w porządek prawny moich inicjatyw.
Więcej m.in. w tym temacie znajduje się m.in. tutaj: http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewforum.php?f=2

Piotr Kołodyński
red. - www.wolnyswiat.pl

PS
Proszę o, mailem, kontakt na kogo mogę liczyć?
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » pt lut 26, 2010 1:08 pm

Proszę oceniać efekt działań całościowo.
NIKT NIE CZYNI ŻADNEGO DOBRA, TYLKO MANIPULUJE, WYKORZYSTUJE ŁATWOWIERNOŚĆ, NAIWNOŚĆ, INSTYNKT STADNY W MYŚLENIU I POSTĘPOWANIU, BEZMYŚLNOŚĆ, KRÓTKOWZROCZNOŚĆ
To jest tylko egoizm (pieniądze dla opiekunów (rodziców)), biznes (dla zajmujących się działalnością związaną z chorymi, niepełnosprawnymi, dla nich produkcją, usługami).
A tacy osobnicy uzasadniają to tak, by się podobało, pokazują to, co tego ofiary chcą zobaczyć.
Np. (w uproszczeniu i skrócie):

Jeżeli zachowamy przy życiu jedno chore dziecko, będziemy utrzymywać je na rencie, to inne, zdrowe, z tego powodu umrze (np. z głodu, w wojnie, z powodu skażenia środowiska)!
Jeżeli zaczniemy leczyć jedno dziecko, a tym dzieckiem musi się, bezproduktywnie, zająć utrzymywany z naszych składek, podatków, personel medyczny, farmakologiczny, musimy też opłacić producentów sprzętu medycznego, farmaceutycznego, itd., to z tego powodu zachoruje inne, lecząc tych dwoje spowodujemy chorobę następnych (powstaje efekt lawiny)! Poza tym przyczyni się to do szeregu negatywnych skutków dla środowiska, społeczeństwa, ludzkości, innych istnień na ziemi! Więc głodnych, chorych, wydatków, długów, strat, problemów przybywa! Czy to jest dobre...

Koniec pieniędzy; korzyści = koniec „dobroci”... Okazałoby się wówczas, że jednak nie opłaca się płodzić, rodzić, leczyć chorych, upośledzonych dzieci, eutanazja, usypianie daje wszystkim SAME KORZYŚCI/ŻADNYCH STRAT.

Nie uczy się Państwa myślenia, szacowania całościowego, logiki, dogłębnej etyki, więc tego P. nie przyjmujecie do wiadomości (dochodzi do wyłączania logiki, tłumienia zdrowego rozsądku, w tym instynktu samozachowawczego).


PS
Jeśli chodzi o głos degeneratów, pasożytów, utopistów – nie wnosi się korzyści, tylko pasożytuje, szkodzi, przyczynia do strat, problemów, to nie ma się prawa do głosu!
Jeśli chodzi o demokrację.
Osobniki, które nie myślą, a w efekcie nie rozumieją nawet elementarnych spraw, nie przejmują nikim ani niczym, nie mogą mieć prawa do decydowania!


www.o2.pl / www.sfora.pl | 2 źródła Poniedziałek [22.02.2010, 07:32]
WYŚPIJ SIĘ. UNIKAJ NIEODPOWIEDNIEGO TOWARZYSTWA. TO MOŻE URATOWAĆ CI ŻYCIE
Jakich znajomych warto unikać.

Młodzi, którzy śpią krócej niż 7 godzin na dobę, mają znacznie większe szanse na uzależnienie od narkotyków i alkoholu - twierdzą naukowcy z University of California.
Ich zdaniem portale społecznościowe sprawiły, że bezsenność rozprzestrzenia się "jak zaraza". Osoba, która ma tylko jednego przyjaciela, który śpi mniej niż 7 godzin ma również o 11 proc. większe szanse na bezsenność i 19 proc. większe na zażywanie narkotyków.
Natomiast przyjaciel, który zażywa marihuanę zwiększa nasze szanse na wpadnięcie w nałóg aż o ponad 50 proc.
Zwiększenie liczby godzin snu może uratować młodzież przed groźnymi nałogami - uważają eksperci. | TM

[Podobnie ma się sytuacja z zażywaniem innych trucizn, niezdrowym trybem życia, sposobem zaspokajania seksu, itp. – red.]

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [17.12.2009, 08:05] 2 źródła: Jedna mutacja genów raka płuc przypada na każde wypalone 15 papierosów. Co więcej, zmiany wywołuje już pierwsze zaciągnięcie się nikotyną - czytamy na gazeta.pl. | JS

[Podobnie ma się sytuacja m.in. z narkotykami, w tym z marihuaną, alkoholem, tzw. lekami, wpływem skażonego środowiska, sposobem odżywiania, trybem życia, sposobem uprawiania seksu, zapładniania, przekazywanymi genami (selekcją negatywną/brakiem selekcji, doboru osób mających zająć się prokreacją). – red.]

4. EUTANAZJA; SELEKCJA POZYTYWNA/UTOPIA; SELEKCJA NEGATYWNA (to tylko... psychopaci, debile; kanalie; degeneraci; skutki braku selekcji/selekcji negatywnej)
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... c&start=45

JESTEM WRESZCIE ZDROWY; NORMALNY!!!/KTO RZĄDZI...!!!; KOGO SŁUCHACIE...; CO NAPRAWDĘ CZYNICIE...!!!
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewtopi ... 97&start=0


A skoro mowa o „zysku” to dodam jeszcze ogólniej:

BŁĄD KLUCZOWY W ROZUMOWANIU ODNOŚNIE PKB.
Rzeczy zbędne, szkodliwe, oraz gdy negatywne skutki powstania, używania, pozbycia się produktu przewyższają korzyści z jego wykorzystywania, nie powiększają wartości majątku, wielkości PKB, tylko ją pomniejszają!
W komercyjnym kapitalizmie inwestuje się w rzeczy przynoszące pieniężny zysk, a nie w przynoszące korzyści w całym, rzeczywistym, spektrum dla ogółu! W takim rozwiązaniu prosperują kreatury, a osoby wartościowe są na marginesie społeczeństwa! A efektem są wydatki, długi, bieda, degradacja, rabunek surowców i innych zasobów i wojny o nie, choroby, degeneracja, straty, problemy, zagłada życia!
Niech usługodawcy, producenci rzeczy zbędnych, szkodliwych ponoszą wszystkie, rzeczywiste, koszty związane ze swoją działalnością, a więc wydobywaniem surowców, pozyskiwaniem innych zasobów, ich przetwarzaniem, produkcją, wykorzystywaniem produktów, ich pozbyciem się, lecznictwem, utrzymywaniem na rencie, a przekonamy się, czy rzeczywiście jest to korzystne, będzie im się opłacało...


5. EKONOMIA RACJONALNA
http://www.wolnyswiat.pl/5h2.html

5. EKONOMIA RACJONALNA - RÓŻNE MATERIAŁY
http://www.wolnyswiat.pl/5ah2.html

5. EKONOMIA RACJONALNA - O BANKACH
http://www.wolnyswiat.pl/5bh2.html
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » pn mar 15, 2010 1:46 pm

Okazuje się, że bogaci, zadowoleni, szczęśliwi mamy być, nie gdy będziemy zdrowi, mądrzy, prawi, dobrzy, rozumni, atrakcyjni, bezpieczni, żyć w czystym, zdrowym, bogatym w urozmaiconą przyrodę środowisku, tylko wówczas, gdy wszystko będzie skażone, wszyscy zatruci, chorzy, cierpiący, upośledzeni, niedorozwinięci, debilni, psychopatyczni, brzydcy, bez przyrody, surowców, i czegokolwiek, bo nie będzie z czego ani jak tego wyprodukować...
PS
Właśnie wykazałem skrajnie możliwą absurdalność, szkodliwość osiąganych dotychczas celów...!!!



JAK DZIĘKI DEDUKCJI ZDEMASKOWAĆ DOTYCHCZAS RZĄDZĄCYCH, MEDIA
Proszę ocenić mój potencjał, a następnie porównać z potencjałem dotychczas rządzących, osobników eksponowanych, wspieranych, promowanych przez media, i zastanowić nad przyczyną ignorowania mnie przez polityków, zmilczania przez media, tego skutkami, oraz skutkami realizowania utopii (z kim i jak bezwzględnym, destrukcyjnym mamy do czynienia/jak ich interesuje los pozostałych, a nawet, w perspektywie, własny)...

15. ULOTKI W HTML (obszerniejsze; znaczna część materiałów znajduje się wyłącznie TUTAJ)
http://www.wolnyswiat.pl/15.html

Przyczyny, skutki, lekarstwo: http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewforum.php?f=2

PS
Proszę wreszcie przyjąć do wiadomości fakt, że m.in. dotychczas rządzący, to nie tylko przypadkowi ludzie, ale wręcz wybrani w wyniku selekcji negatywnej, czego - efektami swoich działań - dowodzą na co dzień. A wszystko co mówią, robią, ich wygląd, to wyreżyserowany dla Państwa spektakl.

Czym się różni myślenie racjonalne od emocjonalnego (stadnego) na jednym przykładzie:
Racjonalne: nie obchodzi mnie jaką ktoś zajmuje pozycję, co inni o nim sądzą, co deklaruje, na co się powołuje, tylko co robi, do czego się przyczynia.
Emocjonalne (stadne): nie obchodzi mnie (nie zastanawiam się) co ktoś robi, do czego się przyczynia, tylko jaką zajmuje pozycję, co inni o nim sądzą, co deklaruje, na co się powołuje.
Jakie są konsekwencje myślenia, postępowania, emocjonalnego (stadnego). Otóż wykorzystujący to zjawisko, co też właśnie umożliwia wykorzystywanie, najpierw przygotowują odpowiednią, emocjonalną, argumentację swoich poczynań, tak by się podobała, a następnie robią co chcą (i to jest m.in. demokracja)...
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status

admin
Site Admin
Posty: 3961
Rejestracja: czw sie 30, 2007 11:44 am

Postautor: admin » wt mar 16, 2010 9:27 pm

My absolutnie nie potrzebujemy zbędnych (czy kiedykolwiek odnotowano przypadek, by ktoś zachorował, umarł z braku jakiegoś zbytku, zwanego też luksusem… Za to codziennie z ich powodu notuje się przypadki chorób, śmierci ludzi, zagłady wśród przyrody!!), szkodliwych, w tym trujących rzeczy, "szybkich śmieci", tylko psychopaci, debile; kanalie tak chcą na nas zarabiać, prosperować, więc demoralizują, wypaczają umysły, prokonsumpcyjną ideologią, działalnością, uszkadzają psychikę tzw. reklamami swym ofiarom, opłacają media, przekupują polityków, by zezwalali na takie postępowanie, wspierali ich działalność, w tym rabunek surowców i innych zasobów!!

WSZYSTKIE SUROWCE KOPALNE ZOSTANĄ WYCZERPANE (myślenie w perspektywie co najwyżej kilku pokoleń jest barbarzyńskie, nikczemne, podłe, skrajnie absurdalne; złe!!! Surowców i innych zasobów ma starczyć na zawsze, a więc setki tys. lat!!!)
Cytaty z materiałów z Internetu:

Nie istnieje jednak np. substytut dla srebra potrzebnego w emulsjach fotograficznych. Nie ma również zamiennika platyny – ważnego katalizatora przemysłowego.
Już obecnie za popytem na surowce energetyczne nie nadąża podaż, a świadomość, że kończą się zasoby ropy naftowej (30-40 lat), uranu (ok. 40 lat), gazu (ok. 60 lat), podbija ceny tych surowców do nie notowanych do tej pory poziomów.
I tak w krajach Azji Pd.- Wsch. do 2015 roku wybuduje się aż 500 elektrowni węglowych spalających corocznie ok. 1 mld ton węgla. W samych Chinach wydobycie węgla wzrośnie z około 2,2 mld ton w 2005 roku do 3,2 mld ton w 2020 roku. W krótkim czasie tj. do 2010 roku Chiny wybudują nowe elektrownie węglowe wymagające dodatkowych dostaw rzędu 200 mln ton węgla w skali roku, a Indie wybudują elektrownie węglowe o mocy 35 tys. MW spalające rocznie ponad 70 mln ton węgla. Z kolei w Stanach Zjednoczonych do 2025 roku wybuduje się ponad 135 elektrowni węglowych.
Również nasi sąsiedzi Niemcy podjęli już decyzje o budowie do 2025 roku elektrowni węglowych o mocy 40 tys MW. W Europie podjęto decyzje o budowie nowych elektrowni węglowych także w Holandii i Włoszech, a ostatnio także w Anglii.
Zdaniem Światowego Funduszu na rzecz Przyrody (WWF), jeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań, to już w 2030 roku średni standard życia ludzkości i rozwój gospodarczy zacznie dramatycznie się obniżać. Ziemi zaczną się po prostu wyczerpywać jej naturalne zasoby.


www.o2.pl | Sobota, 12.07.2008 11:24
KONIEC NORWESKIEJ ROPY ("Financila Times")
Brytyjskie stowarzyszenie branżowe Oil&Gas UK ostrzegło w tym tygodniu, że bez poważnych inwestycji i rozwoju nowych złóż, brytyjski sektor Morza Północnego "skończy się ostatecznie do około 2020 roku".
Obecnie na Morzu Północnym Wielka Brytania i Norwegia wydobywają 4 miliony baryłek ropy dziennie, co stanowi 4,7% globalnego popytu. To mniej więcej tyle, ile zapewnia Iran i więcej niż wydobycie w Kuwejcie, Wenezueli czy Nigerii. Do 2013 roku wydobycie w tym rejonie spadnie do 3 milionów baryłek dziennie, czyli do 3,2% popytu, przewiduje MAE.
Robert Kiewlicz
robert.kiewlicz@hotmoney.pl

www.o2.pl | Poniedziałek [03.08.2009, 12:14] 1 źródło
KOŃCZĄ SIĘ ŚWIATOWE ZASOBY ROPY
Ostrzegają specjaliści z sektora energetycznego.

Analitycy mówią już o kolejnym nadchodzącym kryzysie, tym razem związanym z wyczerpywaniem się złóż ropy naftowej.
Zarówno opinia publiczna jak i rządy wielu państw nie zwracają uwagi na fakt, że zasoby ropy, na których opiera się cała nasza cywilizacja, kończą się szybciej niż przewidywano - mówi dr Fatih Birol, dyrektor International Energy Agency.
Według pesymistycznych przewidywań, szczyt wydobycia mieliśmy osiągnąć za 10 lat. Okazało się jednak, że rzeczywistość jest o wiele gorsza. Niedawne badania przeprowadzone na ponad 800 polach naftowych wykazały, że jesteśmy bliżej katastrofy niż sądziliśmy.
W dużej części największych pól naftowych już osiągnęliśmy szczytowy punkt wydobycia, a prędkość jego spadku podwoiła się w stosunku do wyników sprzed dwóch lat - pisze "Independent".
Dr Birol ostrzegł kraje zachodnie przed nieuchronnym kryzysem.
Siła rynkowa kilku krajów wydobywających ropę naftową, głównie na Bliskim Wschodzie, wzrośnie bardzo szybko. Już teraz mają w ręku około 40 proc. światowego rynku naftowego - ostrzega ekonomista. | JP

[Trzeba przynajmniej utrzymać cenę ropy; ropa musi być tania...; trzeba pobudzać sprzedaż pojazdów napędzanych benzyną, ropą...; Trzeba dalej słuchać prokomercyjnych ekonomistów, mnie dalej zmilczać, to wtedy będzie coraz szybciej lepiej... - red.]


„NEWSWEEK” nr 31, 07.08.2005 r.
EUROPEJSKA SAHARA
(...) Z badań prowadzonych w ramach programu "Desert Watch" Europejskiej Agencji Kosmicznej, którego celem jest obserwacja procesu pustynnienia, wynika, że ulega mu europejska część wybrzeża Morza Śródziemnego o powierzchni 300 tysięcy kilometrów kwadratowych (obszar większy niż terytorium Wielkiej Brytanii) zamieszkana przez 16,5 mln ludzi. (...)
Eric Pape; Współpraca: Mike Elkin, Santander; Jacopo Barigazzi, Mediolan

http://www.klimatdlaziemi.pl
* „Do końca wieku połowa Hiszpanii będzie leżeć na Saharze”
* „Wg rządu hiszpańskiego 1/3 kraju może zamienić się w pustynię”
* „ONZ szacuje, że ryzyko zamienienia się w pustynię dotyczy 30-60% terytorium Hiszpanii i 12% terenu Europy” „Straty spowodowane zmianami klimatycznymi we Włoszech szacuje się na 50 mld euro rocznie - oświadczył minister ds. ochrony środowiska Alfonso Pecoraro Skanio”

Opublikowany przez "Independent" raport Centrum Prognoz i Badań Klimatycznych Hadley, działającego przy Biurze Meteorologicznym Wielkiej Brytanii, przewiduje, że pustynie, stanowiące obecnie 3 proc. powierzchni naszej planety, do 2100 zajmą aż 1/3 jej powierzchni.

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [04.02.2010, 14:00]
CZEKA NAS WIELKI GŁÓD. ZA CHLEB ZAPŁACIMY JAK ZA ZŁOTO
Wkrótce nie będzie gdzie uprawiać roślin.

Jeszcze w tym wieku na świecie zabraknie gleb, których jakość gwarantuje plony na poziomie zapewniającym wyżywienie wszystkich ludzi. Naukowcy ostrzegają, że zmiany doprowadzą do drastycznego wzrostu cen jedzenia i globalnego kryzysu żywnościowego - alarmuje "The Daily Telegraph".
Z badań biologów z University of Sydney, zaprezentowanych na międzynarodowej konferencji na temat rolnictwa, wynika, że na wszystkich kontynentach zmniejsza się ilość gleb dobrej jakości.
To efekt przemysłowego rolnictwa, złej polityki rolnej oraz stosowania zbyt wielu środków chemicznych.
Szacuje się, że co roku na świecie ponad 75 mld ton ziemi ulega erozji. Najgorzej jest w Chinach, gdzie gleby niszczone są przez rolnictwo 57 razy szybciej niż są one w stanie się naturalnie regenerować. W Europie 17 razy, a w Ameryce 10 razy szybciej. To oznacza, że za 60 lat nie będziemy mieli gdzie uprawiać roślin - twierdzi prof. John Crawford.
Eksperci twierdzą, że ten proces może zahamować jedynie globalna zmiana myślenia o rolnictwie, tak, aby gleba sama się regenerowała. Chodzi o przywrócenie dawnych zasad, które pozwalały ziemi "odpoczywać" i magazynować cenne mikroelementy. | AJ


CZAS PRZEBUDZENIA, WYZWOLENIA, KONSTRUKTYWNEGO DZIAŁANIA, W TYM WSPÓŁDZIAŁANIA – NORMALNOŚCI!
http://www.wolnyswiat.pl/forum/viewforum.php?f=2




Dla mas, od tego co ktoś robi, ważniejsze jest kto coś robi...
KAŻDY MA SWOJĄ ROLĘ.../MISJĘ – JEDNI SĄ OD ULEGANIA, WYRAŻANIA EMOCJI, INNI SĄ OD RACJONALNEGO OCENIANIA RZECZYWISTOŚCI I KONSTRUKTYWNEGO DZIAŁANIA

Masy ludzkie kierują się emocjami, instynktem stadnym, są egoistyczne, krótkowzroczne; bezmyślne (w tym jako wyborcy, co jest, destrukcyjnie w skutkach, wykorzystywane przez opisanych osobników). Ja kieruję się - poza emocjonalną, niezależną - logiką, kalkulacją – racjonalnymi przesłankami, bazuję na rozumowym podejściu, działam konstruktywnie (co również jest, destrukcyjnie w skutkach, wykorzystywane przez tych osobników, bo - emocjonalnie - krytykowane).


www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [15.03.2010, 16:48]
DLACZEGO LUDZIE U WŁADZY KŁAMIĄ NA POTĘGĘ
I przychodzi im to z wielką łatwością.

Politycy oszukują nas na każdym kroku, a my dajemy się na to ciągle nabierać. Jak to możliwe? Władza daje ludziom lepsze samopoczucie, większe możliwości poznawcze i ułatwia mówienie kłamstw - czytamy na portalu msnbc.msn.com.
Badacze z Columbia Business School zaprosili wolontariuszy do udziału w eksperymencie, który miał wykazać, czy istnieje związek pomiędzy władzą, a łatwością oszukiwania innych.
Grupę podzielono na szefów i zwykłych pracowników. Przełożeni otrzymali duże, przestronne biura. Pracownicy małe klitki.
Uczestnikom badania powiedziano, że mają znaleźć 100-dolarowy banknot, który leży gdzieś blisko nich. Połowa wolontariuszy otrzymała przy tym maila, że mają ukraść ów banknot, druga połowa, że mają go odłożyć na miejsce.
Uczestników badania zapewniono, że osoba, która będzie ich przepytywać, nie będzie miała
pojęcia, czy ukradli, czy też nie, ów banknot. Co więcej, jeśli uda im się ją okłamać, dostaną 100 dolarów nagrody.
Wywiady z uczestnikami zostały nagrane, tak by badacze mogli stwierdzić, czy wolontariusze okazywali jakieś niewerbalne sygnały kłamstwa. Zbadano także ich zdolności poznawcze oraz pobrano próbki śliny, by stwierdzić poziom hormonów.

Co się okazało?
Osoby, które nie miały władzy podczas badania wykazywały wszelkie emocjonalne, poznawcze i fizjologiczne oznaki, świadczące o tym, że skłamały. Tymczasem ci, którzy mieli władzę, nie wykazywali żadnych oznak świadczących o tym, że mówią nieprawdę - stwierdziła kierująca badaniem Dana Carney.
Wolontariusze, którzy pełnili rolę szefów, mieli nawet niższy poziom hormonu stresu
- kortyzolu niż inni oszukujący uczestnicy badania.
Wygląda na to, że władza chroni ludzi przed stresem związanym z mówieniem nieprawdy - twierdzi Carney. | WB
Ostatnio zmieniony pt mar 19, 2010 9:52 pm przez admin, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Kołodyński (Redaktor1966) - autor-red.:

Wolnyswiat.pl

- racjonalny system/rząd/zarządzenia

- PROEKO-energia, transport-BIZNES

- ludzie coraz bardziej wartościowi

- antyludzcy

- jawny status


Wróć do „POLITYKA/PRAWO/GOSPODARKA”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 68 gości