Pole tekstowe: WOLNY ŚWIAT         

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


NR 2 [Ostatnia aktualizacja: 02.2012 r.]

RÓŻNE PROPOZYCJE, CIEKAWOSTKI TECHNICZNE, ARTYKUŁY

 

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa 20.04.2011, 17:51

POLSKA TECHNOLOGIA? JESTEŚMY ZA RUANDĄ, BURUNDI I GAMBIĄ

Polska innowacyjność technologia eksport ranking państwa

W 2010 roku opatentowaliśmy tylko 199 wynalazków.

Mamy innowacyjną gospodarkę? Biorąc pod uwagę liczbę uzyskanych patentów, czy udział w eksporcie nowoczesnych technologii jesteśmy daleko za resztą świata - informuje forsal.pl.

Z danych Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) wynika, że uzyskaliśmy w ubiegłym roku zaledwie 199 patentów - co stanowi 0,12 proc. wszystkich światowych patentów. Dało nam to 31. miejsce w rankingu państw pod względem liczby zgłoszonych patentów.

Kto znalazł się na jego czele? USA, które uzyskało w ubiegłym roku blisko 45 tys. patentów (23 proc. wszystkich światowych patentów). Na drugim miejscu uplasowała się Japonia - 32 tys. (19,6 proc.), na trzecim miejscu Niemcy - 17,6 tys. (10,7 proc.).

Kolejne miejsca zajęły Chiny, Korea Południowa, Francja, Wielka Brytania i Holandia.

Jeszcze gorzej wypadamy pod względem udziału w eksporcie towarów wysokich technologii. Stanowią one zaledwie 5 proc. polskiego eksportu.

W tej dziedzinie wyprzedza nas nawet Ruanda, Burundi, Niger i Gambia - informuje forsal.pl. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 30.09.2011, 10:09

OECD: POLSKA BĘDZIE KRAJEM MONTOWNI

Nie inwestujemy w badania i nowe technologie.

Nasze przedsiębiorstwa nie inwestują w badania i rozwój. Zajmujemy pod tym względem jedno z ostatnich miejsc wśród blisko 40 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata - alarmuje dziennik.pl.

Eksperci z OECD ostrzegają w swoim raporcie, że jeśli nic się nie zmieni to niebawem nasz kraj będzie wielką montownią produktów zagranicznych koncernów.

Polscy przedsiębiorcy wydają na innowacyjne projekty zaledwie 0,2 proc. PKB, przy średniej unijnej 1,2 proc., a światowej 1,6 proc. Rekordziści - Izrael i Finlandia - przeznaczają na nowe technologie odpowiednio 3,5 i 3 proc. PKB.

Tylko jedna niemiecka firma farmaceutyczna wydaje rocznie na badania więcej, niż wynoszą wszystkie budżetowe polskie wydatki poniesione na ten cel - przyznaje Piotr Rogowiecki, ekspert Pracodawców RP. | AJ

 

 

 

 

 

Pole tekstowe: RÓŻNE RADY, PROPOZYCJE, POMYSŁY, UWAGI
(własne i na podstawie inf. z prasy, książek)
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pole tekstowe: RÓŻNE PROPOZYCJE
 

 

 

 


o        Ponieważ używanie amunicji wiąże się z b. wieloma szkodliwymi skutkami ubocznymi (w tym w związku z jej produkcją, podczas jej używania i po użyciu) trzeba wprowadzić stosowanie ćwiczebnej broni zasilanej sprężonym powietrzem i wykorzystującej wiązkę fal z słabego lasera wraz z odpowiednią, elektroniczną do tego tarczą, jako imitację strzału z broni palnej.

o        

Do zabijania sztucznie wprowadzonych w Australii hodowlanych zwierząt do ekosystemu, gdzie czynią spustoszenie, np.: psów Dingo, świń, kotów, królików można zastosować stacjonarne i samobieżne stanowiska strzeleckie z kamerami, obsługiwanymi na odległość, np. przez Internet.

o        

By zmniejszyć plagę oblegających miasta ptaków (szczególnie gołębi) można dodawać im do karmy środki antykoncepcyjne. Można też wykorzystać lasery (w tym samobieżne, z kamerą z powiększaniem obrazu i celownikiem), o optymalnej mocy, by nie uszkadzać np. drzew, do ich usuwania.

Ich obecność jest uciążliwa i kosztowna, a może być także niebezpieczna dla zdrowia (i w ten sposób dodatkowo kosztowna).

PS

Czy osoby dokarmiające zastanowiły się, jakim kosztem, przyrody, zdrowotnym ludzi, finansowym, powstaje żywność, którą państwo tak beztrosko dokarmiają ptaki, zachęcając je do przebywania w śród siedzib ludzkich, rozmnażania się...

o        

By informacje dla widzów o rodzaju programu (relaksujący, pośredni, drastyczny itp.) były bardziej czytelne proponuję wykorzystać w tym celu symbol twarzy (kółko z kreską i dwoma kropkami): uśmiechniętą – w kolorze niebieskim, pośrednią – w kolorze czarnym, oraz czerwonym z wykrzyknikami od 1 do 3.

o        

Trzeba zrobić program TV »LUDZIE.../MARGINES« gdzie, posługując się ukrytymi kamerami, mikrofonami pokazywano by, demaskowano, psychopatów, ludzi nikczemnych, psiarzy itp.. By pomóc ich ofiarom (w tym sąsiadom, współpracownikom). 

o        

W każdym dużym mieście powinien być tani, nieopodatkowany, hotel z pokojami 1 i 2 osobowymi (z piętrowymi łóżkami) i o minimalnych rozmiarach, np. 1,5 x 2,5 m. Słuchanie RTV itp. byłoby tam możliwe wyłącznie przez słuchawki. Ściany musiałyby być wyciszone. Na msu powinien być aut telef., Internet, prysznice, pralki aut. W ten sposób zwiększy się szanse ludziom ubogim na znalezienie pracy i utrzymanie się.

o        

W każdym dużym mieście powinien być bezpłatny lokal gdzie będzie można przygotować sobie samemu gorący posiłek, umyć się itp..

o         

INTYMNA HIGIENA

Po wydaleniu moczu należy koniec penisa, wargi sromowe przepłukać ciepłą wodą, i wytrzeć papierowym ręcznikiem. Pisuary powinny mieć w tym celu, uruchamiany nogą, kranik.

o        

W razie nie przebywania w ogrzewanym pomieszczeniu grzejniki można okryć izolatorem termicznym (jeśli nie ma innej regulacji).

o        

Trzeba wprowadzić dowody, dokumenty z chipami elektronicznymi – jest to ogromna oszczędność czasu i pieniędzy podczas załatwiania formalności, kontroli oraz zwiększy bezpieczeństwo (by np. korzystać z Internetu można by wymóc posiadanie terminala do odczytu takiego chipu – utrudni to nielegalne działania w sieci. Podobnie można zrobić z możliwością korzystania z telefonu).

o        

Zamiast zużywać kartony, papier, do wysyłania przedmiotów pocztą można zastosować standardowe, w tym przeźroczyste (by zwiększyć bezpieczeństwo, liczbę oszustw), pojemniki.

o        

Trzeba wziąć pod uwagę zużycie energii przez windy (dziennie przewożą one ok. 2 mld ludzi), które stale rośnie (jeśli ich zastosowanie jest racjonalne to powinny być energooszczędne, np. poruszając się w próżni, odzyskujące energię).

o         

 

o        

Sposób na uciążliwe zachowywanie się dzieci, młodzieży, dorosłych. Można nagrywać ich zachowanie na kamerę, a następnie po jakimś czasie pokazywać im nagranie...

 

 

 

 

 

Pole tekstowe: BEZPIECZEŃSTWO 

 

 

 


[Dać pismo jakie przekazałem Komendzie Głównej Policji.]

o        

 

 

o        

Dzieci wożone w wózkach środkami transportu publicznego powinny być zwrócone tyłem do kierunku jazdy. Byłem świadkiem ich wypadnięcia z wózków, bo były odpowiednio, „do tego celu”, ustawione...

o        

ŁODZIE PODWODNE powinny mieć osłonę amortyzującą skutki uderzenia (czynnikiem pochłaniającym zderzenie może być wypływająca przez klapy-zawory woda, która znajduje się w przestrzeni między osłoną a właściwym kadłubem).

o        

GÓRY LODOWE

By zmniejszyć niebezpieczeństwo z nimi związane, można je oznaczać niezatapialnymi, do odzysku, bojami z fotoogniwami nadającymi sygnał radiowy, świetlny i dźwiękowy.

By się szybciej rozpuszczały można je przykrywać czarną folią, która ogrzewana słońcem będzie ciepło przekazywać lodowi. W ten czy inny sposób powstałą wodę z gur lodowych można transportować do obszarów gdzie jej brakuje.

o        

ZASYPANI LAWINĄ

Osoby zagrożone zasypaniem lawiną powinny mieć nadajnik, sygnalizator, kawałek metalu – coś co przyspieszy ich odnalezienie.

o        

ASTEROIDY ITP. CIAŁA ZAGRAŻAJĄCE ZIEMI

Do ich zniszczenia czy zmiany trajektorii lotu można użyć skupionego promieniowania słonecznego z zestawu gigantycznych rozmiarów zwierciadeł, utworzonych z nadmuchanych balonów (podzielonych na segmenty, by zmniejszyć straty gazu w razie przedziurawienia go. Każdy miałby też roboty naprawcze), powleczonych powłoką z aluminium. Ogniskową regulowałoby się ciśnieniem balonu. Można też stworzyć zespół (stale powiększany) zwykłych zwierciadeł. Trzecia możliwość to wykorzystanie mniejszych asteroidów do rozbicia większego. Najlepsze byłyby lodowe, gdyż lud można, z wykorzystaniem promieniowania słonecznego, przerobić na paliwo rakietowe (tlen i wodór).

 

Do zmiany trajektorii zagrażających Ziemi obiektów kosmicznych można używać zamocowując na nich ogromne, sterowane żagle reagujące na tzw. wiatr słoneczny.

 

Można też je wyłapywać i wykorzystywać do budowy baz orbitalnych. Na ich bazie można również budować zestaw do podróży poza układ słoneczny.

 

Kolejny sposób (przedstawiony na rysunku) to rozpuszczanie lodowych ciał promieniowaniem słonecznym (pod okrywą z przeźroczystej foli), a następnie kierowanie powstałych gazów do dyszy i wypuszczanie ich w pożądanym kierunku by uzyskać odrzut – przemieszczanie się obiektu.

W następnym rozwiązaniu można zastosować materac z metalową obręczą w wokół, która będzie się zapadać w podłoże uszczelniając powłokę. Wierzchnia warstwa materaca powinna być z przeźroczystej folii, a dolna z czarnej – absorbującej promieniowanie słoneczne. Zasada jest podobna, z tym że lud zamienia się w parę pod wpływem ogrzania go przez czarną folię, a powstałe gazy są odprowadzane do dyszy jak w poprzednim rozwiązaniu.

 

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Pole tekstowe:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 10.01.2011, 19:05

SEKS W KOSMOSIE JEST BARDZO NIEBEZPIECZNY

Bez grawitacji to nie takie łatwe.

Z tajnych archiwów NASA wynika, że z 20 najpopularniejszych pozycji seksualnych w kosmosie można wykonać tylko cztery. Najnowsze badania mówią także o zmniejszeniu płodności.

Przeprowadzone przez biologów z University of Kansas Medical Center badania udowodniły spadek liczby nasienia u mężczyzn. Brak grawitacji wpływa również negatywnie na produkcję żeńskich komórek jajowych - donosi tvp.info.

Naukowcy są przekonani, że ludzki układ rozrodczy pozostaje ostatnim tabu i granicą, którą trzeba przekroczyć w ramach badań kosmicznych.

Z wyciekających co kilka lat tajnych informacji o rosyjskich czy amerykańskich astronautach wynika, że seks w kosmosie uprawiano już kilkukrotnie i to pod okiem kamer.

Astronauci odbywali stosunki w kosmosie w ramach dwóch niezależnych programów badawczych. Celem obu programów było ustalenie, czy i jak ludzie mogą przeżyć wieloletnie loty kosmiczne - dodaje portal.

Najnowsze badania laboratoryjne z Kansas pokazują, że przed długimi lotami może nas powstrzymać niska wydajność organów rozrodczych przy zerowej grawitacji.

Ze względu na dość delikatny i nadal stanowiący temat tabu charakter tych badań, wyniki praktycznych testów są nadal cenzurowane. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela 02.10.2011, 14:36

NIE PODBIJEMY KOSMOSU. DO CELU DOLECĄ TYLKO MUTANTY

Nie wiemy jak się rozmnażać na statkach kosmicznych.

Rosnący płód byłby narażony na wiele potencjalnych zagrożeń. Nie wiadomo do końca, jak rozwijałoby się jego ciało w stanie nieważkości i jaki miałoby to wpływ na jego system kostny - tvn24.pl cytuje naukowców biorących udział w sympozjum na temat podróży międzygwiezdnych w USA.

Przy obecnie istniejących napędach podróż nawet do najbliższych gwiazd musiałaby trwać dziesiątki, jeśli nie setki lat. Rozmnażanie się byłoby koniecznością. Bez urządzeń sztucznie wytwarzających grawitację seks byłby trudny, a poród koszmarem.

Narodziny w stanie nieważkości byłyby piekłem. Polegasz wtedy tylko na ciężarze dziecka - portal cytuje biolog Athenę Andreadis z University of Massachusetts Medical School.

Nic, co stworzyła ludzka ręka nie dotarło jeszcze nawet do najbliższej nam gwiazdy, odległej o 4,2 lata świetlne Proxima Centauri. Ale naukowcy są pełni nadziei na stworzenie w przyszłości olbrzymich, niezależnych statków. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [11.05.2010, 21:55]

TO KONIEC MARZEŃ. NIGDY NIE PODBIJEMY KOSMOSU

Nasze geny nie lubią stanu nieważkości.

Podbój Marsa może okazać się nierealny - będzie bowiem zbyt niebezpieczny dla człowieka. Z najnowszych badań wynika, że komórki macierzyste w stanie nieważkości produkują białka, które m.in. uszkadzają kości - informuje discoverynews.com.

Australijscy naukowcy, wykorzystując opracowane przez NASA urządzenie symulujące mikrograwitację, badali rozwój embrionalnych komórek macierzystych, z których powstają wszystkie komórki naszego ciała.

Okazało się, że zachowują się one inaczej w stanie nieważkości. Naukowcy odkryli w nich 64 białka, których nie było w próbkach kontrolnych, rozwijających się w normalnej ziemskiej grawitacji.

Wśród owych białek były takie, które decydowały o łamliwości kości i gospodarowaniu wapniem.

Lekarze NASA szacują, że astronauci tracą podczas trwającej miesiąc misji kosmicznej ok. 1 proc. masy kostnej. Mikrograwitacja powoduje też utratę masy mięśniowej i zmiany w układzie sercowo-naczyniowym oraz odpornościowym.

Naukowcy uważają, że w stanie nieważkości zostaje wyłączony lub włączony jakiś gen, który powoduje te objawy.

Wstępne wyniki badań wskazują na potencjalne negatywne skutki nieważkości na zdrowia astronautów, to może zaś mieć szkodliwy wpływ na powodzenie misji - twierdzi prowadząca badania Elizabeth Blaber z Australian Center for Astrobiology.

Jej zdaniem badania należy kontynuować, by znaleźć przyczynę takiego zachowania się komórek macierzystych. Od tego może bowiem zależeć powodzenie wielu kosmicznych wypraw. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [14.02.2011, 12:18]

NIE SKOLONIZUJEMY INNYCH PLANET. TO OZNACZA BEZPŁODNOŚĆ

Wszystko przez silne promieniowanie.

Choć Stephen Hawking ostrzega, że bez ucieczki na inne planety ludzkość nie przetrwa następnych 100 lat, może to okazać się trudne do zrealizowania.

Współczesne materiały służące do budowy statków kosmicznych nie są w stanie uchronić mężczyzn przed utratą płodności, a kobiet przed rodzeniem bezpłodnych dzieci - donosi "The Independent".

Promieniowanie kosmiczne przenikające pokrycie statku niemal na pewno uczyni kosmonautów bezpłodnymi. Gdy dolecą np. na Marsa, nie będą już mogli mieć dzieci.

Gdyby tę drogę pokonywała ciężarna kobieta, także jej dziecko urodziłoby się już wysterylizowane.

O niszczącym efekcie deszczu protonów na DNA przekonuje ekspert NASA, biofizyk Tore Straume z Ames Research Center - dodaje gazeta. | JS

 

 

o        

Do zwiększenia efektywności podróżowania w kosmosie można wykorzystać b. długie, magnetyczne, rurowe wyrzutnie służące jednocześnie do cumowania (podczas startu, zwiększającego prędkość przelotu/rozpędzania pobierałyby energię, a podczas spowalniającego przelotu/wyhamowywania, cumowania oddawałyby energię), czyli uzwojone rury wytwarzające b. silne pole magnetyczne (w bliskich odległościach od słońca zasilanie energią słoneczną), z których starują, przez które przelatują i w których cumują kapsuły podróżne (oczywiście posiadające własny napęd korygująco-wspomagający) - byłyby rozstawione na trasie podróży, a zatem i wielokrotnego użytku.

 

 

o        

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek 02.01.2012, 15:47

BUDZI SIĘ STRASZNY WULKAN W SERCU EUROPY. TUŻ OBOK POLSKI

Przykryje nas wulkaniczny pył?

Niemiecki wulkan-gigant budzi się regularnie co 10-12 tys. lat. Ostatni raz wybuchł właśnie 12 tys. lat temu i są przesłanki by sądzić, że znów doprowadzi do tragedii.

Na powierzchni leżącego nad nim jeziora Laacher pojawiają się bąbelki. To dwutlenek węgla uwalnia się z komory z magmą pod dnem - donosi "The Daily Mail".

W regionie wulkanu w 2011 roku odnotowano kilka drobnych trzęsień ziemi.

Wulkan drzemiący pod niemieckim jeziorem wielkością przypomina Pinatubo. Gdy wybuchł ten w Azji, na całym świecie temperatura spadła o 0,5 st. Celsjusza. Gdy wybuchnie ten koło Bonn, Europę czeka zagłada - donosi "The Daily Mail".

Jeżeli eksploduje, popioły i głazy wyrzucone erupcją wulkanu pokryją wszystko w promieniu ok 1000 km, w tym zachodnią i centralną Polskę. Z Bonn do Warszawy jest 970 km. Konieczna byłaby ewakuacja milionów ludzi, a popioły zasłoniłyby na długo niebo, zmieniając panujący w Europie klimat. | JS

 

[A gdyby zrobić setki odwiertów celem stopniowego wypuszczania gazów (a przy okazji można wykorzystać ich energię do produkcji prądu, ogrzewania*), to mogłoby spowolnić i zmniejszyć energię erupcji? Powinny się na to złożyć wszystkie państwa europejskie.

*Wokół wywierconego otworu trzeba by było nałożyć szeroką rurę (z zaworami wlotowymi/jednokierunkowymi dla wody przy dolnym końcu – ciśnienie wody pokona ciśnienie gazów, jeśli rura będzie odpowiednio duża), wystającą ponad powierzchnię jeziora, a na górnym końcu rury trzeba założyć wyprowadzenie do odbioru pary wodnej zmieszanej z gazami. - red.]

 

GC20KX7 - Laacher See: Mofetten

 http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=EYLfQzP0ka0#!

 

 http://www.google.pl/search?q=niemcy+wulkan+erupcja+jezioro+gaz+dwutlenek+Laacher&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a

 

 

 

 

 

Pole tekstowe: RÓŻNE PROPOZYCJE I POMYSŁY
 

 

 

 

 


o        

Proponuję ustalić dzień szczerości seksualnej, np. 06.06. Można by wtedy po pokazaniu: mężczyźni – środkowego palca do góry (robisz na mnie takie... wrażenie), kobiety – „kółka” z palców (jestem gotowa) zrezygnować z konwenansów, w tym kłapania dziobem... .

o        

W msh publicznych można by ustawiać seks-kabiny, kontenery (z prysznicem; kamerami). Tam zainteresowani mogliby zaspokajać swoje potrzeby w sposób higieniczny i komfortowy (w tym naobcmokiwać się i namacać do woli). Przy czym byłyby dwie opcje: korzystanie za opłatą, oraz bezpłatnie (dla młodzieży do 21. roku życia 15 godzin w miesiącu) – pod warunkiem wyrażenia zgody na filmowanie i podglądanie (za pośrednictwem kamer). 

 

ZESTAW CZTERECH KONTENERÓW DOŁĄCZONYCH DO

PIĄTEGO, CENTRALNEGO-WSPÓLNEGO, Z PRYSZNICEM I TOALETĄ

 

 

 

 
 


                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

                                                                                                                                   

 

                                                                               

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

o         

Warto zorganizować w msh publicznych (nie każdy chce słuchać radia i wdychać tn w kawiarni, i ma na to pieniądze i czas), w wybrane dni, spotkania osób zainteresowanych nawiązaniem znajomości, itp. zależnie od wieku i zainteresowań.

Proponuję na spotkania w celu zaspokojenia potrzeby seksualnej przeznaczyć sobotę. O godz. 15.00 spotykaliby się ci, którzy nie ukończyli 15 lat; o 16.00, w wieku do 30 lat; o 17.00, w wieku do 45 lat; o 18.00 w wieku do 60 lat. W niedzielę - według tych samych zasad – mogliby się spotykać romantycy, zainteresowani konwersacją itp.. W Warszawie takim msm mogłyby być np. ławki przy Pałacu Kultury od strony Al. Jerozolimski, przy fontannach.

 

q        

Warto by było również rozpropagować plakietki np.:

As – jestem osobą aseksualną (w kolorze białym).

St – interesuje mnie wyłącznie seks i typowy (w kolorze czerwonym).

Sn– interesuje mnie wyłącznie seks i nietypowy (w kolorze pomarańczowym)(dla osób z mniejszości seksualnych).

Rs – interesuje mnie przede wszystkim rozmowa i ew. seks. (biało-czerwona).

Sr – interesuje mnie przede wszystkim seks i ew. rozmowa (czerwonobiała).

Ro – jestem osobą romantyczną (jasnoniebieska).

Re – jestem osobą religijną (żółta).

To od Nas wszystkich zależy czy to się upowszechni ( i da szereg korzyści).

 

· 

Przydałyby się gadżety elektroniczne (np. telefony komórkowe), udzielające automatycznie odpowiedzi (w podczerwieni czy drogą radiową) i z innymi treściami np. informujące (umówionymi kodami): szukam partnera/ki, i podstawowe dane o sobie, oraz o oczekiwaniach; bądź: nie jestem zaint. nawiązywaniem znajomości. Sądzę, iż ten sposób b. ułatwi poznawanie się odpowiednich dla siebie osób, m.in. ośmielając potencjalnych kandydatów i z góry wskazując na niepożądanych. Da to też pewien komfort (oszczędzając stresów obydwu stronom), w przypadku braku zainteresowania danymi ofertami, czy w ogóle jakimikolwiek.

·  

DO OPERATORÓW TELEFONII KOMÓRKOWEJ

Proszę wprowadzić opłaty za samo zachowanie nu telefonu, pobierane automatycznie z konta. Obecnie dochodzi do paranoicznej sytuacji, że mam na koncie, w systemie przedpłat (telefon na tzw. kartę), wielokrotnie większą sumę niż potrzeba na doładowanie konta, ale jeżeli znów nie doładuję go kolejną sumą, to stracę numer, a jeszcze wcześniej możliwość wykonywania połączeń wychodzących...

· 

"WPROST" Numer: 32/2006 (1235)

POCIĄG Z SMS-A

Od 2010 r. Brytyjczycy nie będą musieli stać w kolejkach, by kupić bilety kolejowe. Już teraz dwóch przewoźników - Midland Mainline oraz One - wprowadziło bilety elektroniczne sprzedawane przez Internet. Klienci zamiast papierowego biletu otrzymują SMS-em kod dostępu, który wprowadzają przy wejściu na peron.

· 

Nie należy dawać pieniędzy osobom żebrującym bo ok. 99% z nich przeznaczanych jest na alkohol, tn, narkotyki więc jest to wspieranie alkoholizmu, zatruwania się (i innych), narkomani (a więc produkujących i sprzedających narkotyki przestępców!)!

· 

KOMUNIKOWANIE SIĘ

Jeżeli ktoś nie odebrał pierwszego połączenia telef. (mógł np. nie zdążyć, być chwilowo zajęty) warto po kilku minutach spróbować jeszcze raz. Odradzam narażanie innych na stratę pieniędzy i frustracje ustawiając nagrywanie wiadomości zaraz po połączeniu (minimum to po 5 impulsach).

· 

SPÓŹNIENIA

Tam gdzie nie ma to większego znaczenia, proszę  je lekceważyć, dać możliwość odpracowania. Bo ludzie to nie zegarki, które powinny być zawsze punktualne.

· 

Wyburzanie należy przeprowadzać tylko w czasie deszczu.

 

 

 

 

 

 

Pole tekstowe: POMYSŁY, PROPOZYCJE TECHNICZNE 

 

 

 

 

 


DO PRODUCENTÓW

o        

ZAMKI DRZWIOWE

Warto w nich zastosować sygnalizację w postaci migającej czerwonej diody – gdy są otwarte, a zielona, świecąca ciągłym światłem oznaczałaby, że są zamknięte.

Przydałby się alarm z funkcją podłączania prądu z elektroszokera do metalowych drzwi i zamka.

Przydałyby się domofony dla psów i kotów by nie hałasowały pod klatką (np. można by montować w odpowiednim msu dźwignię, która uruchamiałaby sygnalizację w domu właściciela, który wówczas wpuszczałby zwierzę przez specjalną klapę). 

 

o        

Uruchamiane elektromagnesem zasuwki w bramach (zaczepy elektromagnetyczne) i inne mechanizmy (w tym zamków z klamką) powinny być wyciszone (np. podkładką gumową, stosując optymalne sprężyny) tak by, niekiedy, cala okolica (oprócz najbliższych mieszkańców) nie musiała słuchać cały dzień i noc kiedy ktoś uruchamia mechanizm.

DO PRODUCENTÓW ZACZEPÓW ELEKTROMAGNETYCZNYCH

(ELEKTRA PLUS TOMASZ POŁCZYŃSKI ul. Grudzieniec 66, 61-601 Poznań tel. 061 848-41-78; „FANA” ul. Koronkarska 7/11, 61-005 Poznań )

Proszę Państwa.

Zwracam się z propozycją dokonania, niewielkiej technicznie ale istotnej dla użytkowników, modyfikacji P. wyrobu zmierzającej do wyciszenia go podczas używania. Sprawa jest banalna. Otóż kupiłem P. wyrób, rozebrałem go a następnie wymieniłem zastosowaną tam sprężynę o średnicy 1,5 mm na sprężynę o śr. 1 mm i 2 razy rzadszym zwoju, a następnie włożyłem kawałek gumy, by służyła jako odbojnik, w wgłębienie dla sprężyny w obracającym się zaczepie. Zrobiłem też głębsze o 1 mm wyżłobienie dla wsuwającej się blokady z elektromagnesu. Efekt znakomity: wszystko nie tylko działa, ale tego nie słychać i nie trzeba się w ogóle siłować z bramą z powodu zbyt silnej, dotychczas stosowanej sprężyny. W drugim przypadku wykorzystałem oryginalną sprężynę a tylko odwinąłem ją trochę z obydwu stron – efekt równie pozytywny. Mam nadzieję na podjęcie przez P. odp. działań by produkt bardziej spełniał oczekiwania.

Piotr Kołodyński

 

o        

DO PRODUCENTÓW SAMOOBROTOWYCH KUŁ UŻYWANYCH NP. W PLATFORMACH (WÓZKACH). Potrzebna jest opcja unieruchomiania ich w jednej pozycji - z godnie z kierunkiem jazdy (wystarczy do jazdy na wprost) - by się nie obracały, gdy np. się zjeżdża po schodach.

 

o        

Warto w odpowiednich modelach rowerów dodać sprężynowe urządzenie magazynujące energię podczas zjazdu z góry, a następnie umożliwiające jej odzyskanie podczas wjazdu pod górę.

 

 

 

 

 

 

 

Przydałby się elektrorower, czyli pojazd łączący zalety roweru i elektrycznego skutera, ale bardziej dopracowany. A mianowicie z fotoogniwami jako okrywy kuł, oraz możliwością doładowania akumulatora podczas jazdy w duł.

 

By zmniejszyć ilość kradzieży rowerów (ich elementów) można zrobić dla nich zamykane schowki z alarmami i monitoringiem za pośrednictwem kamer.

 

o        

 

 

 

Propozycja budowy SUPER ROWERU

- zamiast łańcucha wał napędowy,

- przerzutki,

- jedna dźwignia hamulca uruchamiająca najpierw hamulec tylni, a przy głębszym naciśnięciu również przedni,

- amortyzacja przednia i tylna (łożyska magnetyczne pełniące jednocześnie rolę amortyzatorów),

- sprężynowy system akumulowania i odzysku energii – gdy chcemy zwolnić, zatrzymać się, zjeżdżamy z górki, to załączamy gromadzenie energii, a gdy chcemy szybko przyspieszyć, podjechać pod górkę, to załączamy odzyskiwanie zgromadzonej energii,

- dynamo + układ stabilizująco-ładujący + akumulator = stałe zasilanie 2-ch reflektorów przednich (jeden oświetlający drogę tuż przed przednim kołem, a drugi w dalszej odległości), oraz świateł tylnych: pozycyjnego i hamowania, bądź zasilanie akumulatorem ładowanym panelem fotowoltaicznym, 

- dołączana naczepa z własnymi kołami, podobne jak w rowerach dziecięcych – z kołami po bokach, z tym, że w tym wypadku tuż przy samym tylnym kole (tak więc nic nie będzie wystawać z tyłu roweru (będzie miał zachowaną pierwotną długość)). Naczepa musi mieć swobodę poruszania się w osi pionowej, a rower możliwość podwieszenia jego tylnej części na sprężynie pod naczepę, co zapewni dodatkową amortyzację roweru,

- wersja trójkołowa,

- na wsporniku kierownicy zamocowany jest uchwyt do zamocowania drugiego, długiego, wspornika dla drugiej kierownicy do jazdy w wersji turystycznej.

- zabezpieczenie przed kradzieżą w postaci blokady przedniego i tylnego koła oraz alarmu reagującego na poruszenie (dźwięk powinien działać przez 1 minutę od ostatniego poruszenia roweru),

- zrobiony z stali nierdzewnej.

 

SUPER ROWER Z NAPĘDEM ELEKTRYCZNYM

- w tym wypadku, dodatkowo, możliwość ładowania akumulatora podczas zjazdu z góry oraz doładowywania z panelu fotowoltaicznego stanowiącego poziome zadaszenie przeciwsłoneczne i przeciwdeszczowe.

Rower z napędem elektrycznym najlepiej sprawdzi się na dużych trasach, czy/i z dużym obciążeniem z zastosowaniem naczepy, przyczepy, w której będzie umieszczony o dużej pojemności akumulator, co zapewni duży zasięg jazdy (spokojnie 200 km)(można w niej przewozić i inne rzeczy).

 

 

o        

DO PRODUCENTÓW WKŁADÓW DO DŁUGOPISÓW.

Dlaczego przyczyniają się P. do zużywania surowców, energii, produkcji śmieci, zatruwania środowiska wytwarzając w większości przypadków piszące tylko kilka godzin wkłady, które następnie ulegają uszkodzeniu…!! Dlatego, by krótkowzrocznie, egoistycznie zarobić!!...

Od czego więc są odpowiednie organizacje, instytucje chroniące środowisko, prawa konsumenta, naszą gospodarkę?!

 

o        

DO PRODUCENTÓW ODTWARZACZY MUZYCZNYCH.

Na przykładzie CREATIVE MuVo V 100, dobrze wykonany (m.in. intuicyjne, b. rozbudowane i po polsku menu), ale za mały ekran i pojemność pamięci (5GB to minimum). Jednak największy problem to ustawienie głośności: na 1-dynce, czyli minimum, odpowiednią głośność, przynamniej przed zaśnięciem, uzyskuję dopiero po prawie całkowitym zsunięciu słuchawek z uszu...! Maksymalne ustawienie głośności nie może się też wiązać z uszkadzaniem słuchu (większość ludzi nie myśli – więc trzeba to robić za nich (muzykę z czyichś słuchawek często słychać z kliku metrów... – To już, często nastoletni, inwalidzi...!))!

 

o        

DO WYTWÓRNI MUZYCZNYCH.

Dlaczego tzw. muzyka stereo nie jest tak naprawdę stereo (najczęściej w obydwu głośnikach słychać to samo)? Czy to tylko lenistwo, czy także oszustwo?!

 

o         

26.06.2011 r.

Do wydawców planów miast, map państw.

PROPOZYCJE USPRAWNIEŃ W PRODUKCJI PLANÓW, MAP

 

Nazwy ulic w planach miast, nazwy miejscowości w mapach powinny być drukowane jako osobne książeczki, gdyż zwiększy to komfort, efektywność podczas szukania potrzebnych inf., a także umożliwi drukowanie planów, map po obydwu stronach – po połowie z każdej strony, dzięki czemu będzie można zwiększyć wielkość, obecnie zbyt małych, liter w nazwach.

 

Z poważaniem,

Piotr Kołodyński - autor/redaktor:

- www.wolnyswiat.pl

- www.racjonalnyrzad.pl

- www.pzepr.pl

 

o        

Swetry są najczęściej za krótkie, w efekcie podczas podnoszenia rąk wysuwają się z spodni odsłaniając brzuch, co, szczególnie zimą, jest nieprzyjemne, a w kółko ich poprawianie uciążliwe.

 

o        

Powinien być powszechny, bezpłatny dostęp do kranów z wodą. Drzwi (w tym ich blokowanie z inf., iż ktoś za nimi jest), krany, spłuczki, podajniki mydła – muszą być uruchamiane łokciem, stopą, bądź automatycznie (bez marnowania wody). 

 

   W msh wydawania tzw. zup (dla bezdomnych – i nie tylko tam)... trzeba nakazać używania lejka zamocowanego poza baniakiem, by podczas napełniania pojemników, nie spłukiwać z nich zupą brudu do baniaka!! 

 

q        

Tanie i proste rozwiązanie do szybkiego wprowadzenia. Otwierane drzwi łokciem lub stopą dzięki odpowiednim występom: Nacisnąć klamkę i zablokować język zamka gwoździem, a w futrynie zamocować magnes lub wyciszony zatrzask kulkowy.

 

q        

Należy też wprowadzić zakaz sprzedaży misek ustępowych bez pułki (dotyczy to też przewoźnych toalet, które muszą mieć automatycznie nawilżaną i nożnie opuszczaną półkę), bo ochlapują podczas korzystania (szczególnie gdy ktoś kuca)! Podobnie ma się sprawa z szczotkami do mycia misek ustępowych z włosiem na około, które rozbryzgują  jej zawartość zgodnie z swoim kształtem... !

o         

Między framugą a drzwiami powinien być luz umożliwiający zastosowanie odpowiedniej (niekiedy grubej) uszczelki, która jednocześnie będzie wyciszać drzwi m.in. podczas ich zamykania. 

o        

Rynny do przesypywania produktów w celu ich przeglądu (np. owoców, orzechów) można wykonać z luster pokrytych miękką, przeźroczystą folią, co znacznie ułatwi pracę.

o         

Producenci skarpetek „uszczęśliwiają” klientów mnóstwem uciskających kostki nóg gumek (trzeba by chyba przekroczyć barierę dźwięku by je zgubić...). Jeśli chodzi o skarpetki frotte, to przydałyby się z szwem z przodu zamiast u góry.

o        

Wkłady w długopisach muszą mieć dostęp powietrza (dobrze by było by same też miały boczny otwór) .

o        

Przydałyby się umywalki, miski ustępowe i brodziki z stali nierdzewnej.

o        

Czy do prania, mycia niemożna by używać wody poddanej odpowiednim drganiom, zamiast używać zatruwające środowisko środki chemiczne?

o        

W sejfach można zastosować atrapy pokręteł.

o        

W samochodach trzeba zastosować zderzaki z amortyzacją i na tej samej wysokości.

o        

STEROWCE

W tzw. sterowcach można by zastosować powłokę fotoogniwną, która dostarczałaby prąd do akumulatorów zasilających silniki elektryczne.

o        

ESA, NASA (AGENCJE KOSMICZNE)

SZ. P.

Ponieważ słabym elementem konstrukcji promów kosmicznych jest pokrycie kadłuba składające się z przyklejanych płytek, proponuję zastosować inny sposób ich mocowania, a mianowicie podobnie jak przytwierdzone są łuski u ryb. Wówczas znacznie zwiększy się ich odporność na kurczenie, rozprężanie się i wibracje kadłuba, oraz efekt ich rozszerzania się i stąd wzajemnego napierania na siebie pod wpływem temperatury.

Do ułatwienia wynoszenia ładunków na orbitę można zastosować elektromagnetyczną wyrzutnię o wysokości kilku kilometrów. Da to sporą oszczędność na paliwie czy też umożliwi wynoszenie większych ładunków.

                                                       Z poważaniem (wynalazca oraz redaktor) Piotr Kołodyński

o        

FOTOTAPETA

...na sufit z chmurami i słońcem.

o        

ALTERNATYWĄ dla lampek nocnych mogą być podświetlane od spodu plakaty.

o        

KLATKI MODUŁOWE DLA ZWIERZĄT

Jeżeli już ktoś musi mieć zwierzęta to warto by było im zapewnić minimum komfortu, chociażby przez trzymanie ich w klatkach, które można łączyć (np. węższymi odcinkami, rurami) – rozbudowując je.

o        

Pałka tonfa proszę o kontakt osoby zainteresowany realizacją ukończeniem projektu:

[Dać rysunek]

 

o        

Ponieważ kąpiel w chłodnych morzach (np. w Bałtyku) nie należy do przyjemności można wodę w msh kąpieli podgrzewać wykorzystując energię słoneczną. Można w tym celu wykorzystać pływające zakotwiczone platformy wykonane z czarnego materiału lub wyłożyć nim dno, robić z niego przybrzeżne baseny – by absorbował energię słoneczną i przekazywał ciepło wodzie.

o        

Zamiast nad akwenami wodnymi budować mosty, można zastosować podwodne tunele, unoszące się dzięki własnej wyporności (oddzielone od otoczenia co najmniej trzema warstwami komór wypełnionymi wodą (wówczas komory zewnętrzne nie będą musiały dodatkowo wytrzymywać różnicy ciśnień)).

o        

W budownictwie warto zastosować łączenie budynków, w kształt krzyża, gwiazdki, by zapewnić większy komfort mieszkańcom (okna nie na wprost siebie) i stosować wspólne klatki schodowe, windy).

o        

 

KANAŁ PRZEPŁYWOWY DLA RYB (z boku tamy)

Leje, wlotowo-wylotowe zmniejszają prędkość wody przez nie przepływającej (z jednego, dzięki powstawaniu podciśnienia, odpływowi wody, jest odsysana, a w drugi, dzięki nadciśnieniu, naporowi wody, wtłaczana, dzięki czemu ryby mogą łatwiej przepłynąć pod prąd, górę, i łagodniej z prądem wody, w dół).

 

             

         

                                          www.wolnyswiat.pl

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


o        

SMOG ŚWIETLNY.

Dość uciążliwym zjawiskiem (szczególnie w miastach) jest wszechobecność światła pochodzącego od lamp ulicznych. By ten problem zmniejszyć trzeba zastosować lampy oświetlające tylko jezdnię i chodniki, a więc z odpowiednim reflektorem i płaskimi, nierozpraszającymi światła, szklanymi osłonami (przy okazji można wprowadzić energooszczędne o wiele trwalsze diody świecące zamiast energochłonnych żarówek; warto też rozważyć zastosowanie - tam gdzie jest b. mały ruch, w tym o odpowiednich godzinach - czujek reagujących na ruch- włączając oświetlenie). Lampy takie muszą też być szczelne – by nie dostawały się do niej owady, które uwięzione giną (miliony rocznie!).

 

o        

NAJTAŃSZYM, NAJEFEKTYWNIEJSZYM ROZWIĄZANIEM W BUDOWNICTWIE JEST ZASTOSOWANIE PRÓŻNI JAKO IZOLATORA TERMICZNEGO I AKUSTYCZNEGO, czyli elementów, ścian z całkowicie pustą przestrzenią w środku. Mogą to być takie elementy stanowiące wypełnienie, odpowiednio przygotowane segmenty do montażu, kostki do montażu.

 

[Dać rysunki.] 

 

ADRESY:

CENTRUM ENERGII ODNAWIALNYCH w Stryszowie.

LIFE – ekologiczny program Unii Europejskiej. W ramach programu rozdysponowywane są pieniądze na proekologiczne przedsięwzięcia. Pośrednikiem jest Departament Integracji Europejskiej w Ministerstwie Środowiska.

Stowarzyszenie „Domy z tej ziemi”. – Propagują, doradzają, pomagają w ekologicznym budownictwie rodzinnym (na bazie gliny, słomy, które w budowie i eksploatacji jest o wiele tańsze od tzw. nowoczesnego. Np. słomę i glinę można mieć za darmo). 

 

o        

SIŁOWNIE

W „rowerach” i innych przyrządach do ćwiczeń można zastosować prądnice, a powstały prąd wykorzystywać np. do oświetlenia (za pośrednictwem akumulatora), ogrzewania pomieszczeń (za pośr. pieca akumulacyjnego). Zmniejszy to koszty eksploatacji takich msc i da też większą satysfakcję - motywację - do ćwiczeń. Bo można opłatę za ćwiczenie zmniejszyć zależnie od ilości wypracowanego prądu przez ćwiczącego.

o        

BEZPOŚREDNIE OGRZEWANIE ENERGIĄ SŁONECZNĄ.

Donów, basenów, cieplarni, bud dla psów itp..

[Dać rysunki.]

 

 

o        

Do regulacji pogody (w tym zapobiegania kataklizmom) można używać tysiące nakierowywanych luster, umieszczonych na orbicie, które kierowałyby światło słoneczne na wybrane rejony Ziemi. W ten sposób można też zapewnić tanie oświetlenie (odladzanie dróg) miast (ten  pomysł ma już dziesiątki, a może i setki lat. – Gdzieś o nim, w jakiejś starej książce, czytałem).

 

 

www.o2.pl / www. sfora.pl | Sobota [13.11.2010, 08:58]

PEKIN CZEKA NA ŚNIEG. BĘDĄ GO ZBIERAĆ I TOPIĆ...

Stolica Chin usycha z pragnienia.

Mieszkańcy stolicy Chin z utęsknieniem czekają na śnieg. Jak informuje chińska prasa będzie on zbierany i topiony. Uzyskana z niego woda ma zapełnić zbiorniki - informuje wp.pl.

Pekin cierpi na chroniczny brak wody. Zapotrzebowanie miasta na nią ciągle wzrasta, tymczasem susza w tym rejonie sprawia, że wody jest coraz mniej. Miasto, liczące ok. 20 mln mieszkańców potrzebuje ok. 3,55 mld metrów sześciennych, dostaje zaledwie 2,18 mld metrów.

To właśnie dlatego dwa specjalne pojazdy, wyposażone w piec zdolny roztopić w godzinę 100 metrów sześciennych śniegu i lodu będą krążyć po mieście i zbierać biały puch.

Czysty śnieg będzie także zrzucany do trzech rzek przepływających przez Pekin.

Władze mają nadzieję, że w ten sposób uda się zgromadzić wystarczająca ilość wody w zbiornikach. | WB

 

 

o      

WODOOSZCZĘDNE DOSTARCZANIE WODY ROŚLINOM, W POSTACI PRZYKRYTEGO KANAŁU (z automatycznym uzupełnianiem wody, która może się przelewać) Z DOSTĘPEM DO WODY DLA KORZENI ROŚLIN

 

 

 

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  WODOOSZCZĘDNE NASĄCZANIE GLEBY WODĄ

  Z ZAMKNIĘTEGO/ZAMYKANEGO ZBIORNIKA ZA

  POŚREDNICTWEM RURY UMIESZCZONEJ W GLEBIE

 

                                                                   www.wolnyswiat.pl

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


o        

By zmniejszyć niedobór wody można budować zbiorniki wody deszczowej (najlepiej dużo powyżej poziomu okolicznego gruntu, by można było wykorzystywać tą wodę do nawadniania kanałami bez używania pomp.

o        

ELEWACJE, DROGI.

...powinny być zrobione (pokryte) tak by zmieniały barwę zależnie od temperatury otoczenia: latem powinny być w jasnym kolorze – by zmniejszyć nagrzewanie się, a  zimą w ciemnym – by się nagrzewały.

o        

BY ZMNIEJSZYĆ KOSZTY PRZEWOZU KOLEJĄ MOŻNA, na bazie obecnej technologii, wykorzystać tzw. poduszkę magnetyczną. W tym celu, można zastosować specjalne szyny i podkłady wykonane z ferromagnetyka. Po takich torach będą się mogły przemieszczać zarówno tradycyjne jak i poruszające się na poduszce magnetycznej pociągi. 

 

o         

o        

 

o        

ODZYSKIWANIE ENERGII HAMOWANIA POCIĄGÓW.

 

[Dać rysunki po zgłoszeniu w U.P.]

 

o          

Dla zwiększenia bezpieczeństwa lądowania, pasy dla samolotów powinny być osłonięte od wiatru wysokimi osłonami przeciwwiatrowymi.

 

o        

Wszystkie samoloty z wysuwanym podwoziem, muszą mieć także zapasowe, na stałe, tylko w części wysunięte koła (niedużo większy opór, nie dużo więcej msa i ciężar, a zabezpieczenie jest zawsze).

 

o        

HAMOWANIE I START SAMOLOTU W KANALE WODNYM.

 

[Dać rysunki po zgł. w U.P.]

 

o        

ROZPĘDZANIE SAMOLOTU DO STARTU POLEM MAGNETYCZNYM I, ANALOGICZNIE, LĄDOWANIE

 

 

o        

HAMOWANIE SAMOLOTU NA PODUSZCE MAGNETYCZNEJ I POLEM MAGNETYCZNYM

 

o        

MANEWR SAMOLOTU PIONOWEGO STARTU PRZED LĄDOWANIEM.

 

[Dać rysunki po zgł. w U.P.]

 

o        

SAMOLOTY, które uległy awarii mogą być zabierane przez większe, dzięki odpowiedniej konstrukcji (zaczepom) lub ewakuację można przeprowadzić do innego samolotu.

 

o         

Każdy samolot musi mieć klapę na spodzie umożliwiającą ewakuację z użyciem spadochronu czy wykorzystując inny samolot, w razie poważnej awarii.

 

o        

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [20.11.2009, 06:19] 2 źródła, 2 wideo

TAK BĘDĄ WYGLĄDAĆ SAMOLOTY PRZYSZŁOŚCI?

Maszyna napędzana energią słoneczną przechodzi ostatnie testy przed swoim pierwszym lotem.

Solar Impulse jest słynny na całym świecie, mimo że jeszcze ani razu nie oderwał się od ziemi.

Napędzany wyłącznie energią słoneczną samolot, o rozpiętości skrzydeł ponad 60 metrów (podobnie jak 700-osobowy Boeing ) waży tyle co duży samochód osobowy.

Pierwszy lot testowy ma odbyć się w lutym 2010 - podaje redorbit.com.

Za dwa tygodnie planowane jest też próbne wzniesienie się w powietrze na kilka metrów i przelot nad pasem startowym lotniska.

Krótki lot będzie przypominał ten, którego dokonali bracia Wright w 1903 r. - pisze Andre Borschberg, członek zespołu, na oficjalnej stronie projektu.

Ostatecznym celem przedsięwzięcia jest przelot dookoła świata bez międzylądowań.

Samolot ma zbierać energię słoneczną z paneli którymi pokryte jest jego ogromne skrzydło i magazynować ją w akumulatorach w trakcie dnia.

W nocy zgromadzona energia pozwoli na utrzymanie go w powietrzu. Cała operacja będzie nadzorowana przez obsługę naziemną kierującą samolot z dala od zachmurzonych i burzowych obszarów.

Pilotem innowacyjnego samolotu jest szwajcarski poszukiwacz przygód, Bertrand Piccard - podaje redorbit.com. | JP

 

o         

Statki powinny być wyposażone w uniwersalne łaty, by w razie powstania dziury w kadłubie można było ją zasłonić od zewnątrz. Łaty powinny mieć na obrzeżach miękkie kołnierze ułatwiające uszczelnienie, by dokładniej przylegały do kadłuba, oraz gwintowane otwory od wewnętrznej strony, by przez dziurę w kadłubie można było od środka łatę przymocować, i ew. jeszcze przyspawać.

 

o        

W razie niedyspozycji pilotów w komputerach pokładowych powinien być program instruktażowy dla laika odnośnie prowadzenia samolotu, w tym lądowania, oprócz możliwości włączenia zdalnego kierowania.

 

o        

By zmniejszyć uciążliwość hałasu startujących i lądujących samolotów można zastosować aktywne jego tłumienie falą dźwiękową o przeciwnej lub odwrotnej fazie.

 

o        

STEROWIEC-WODOLOT

 

[Dać rysunek]

 

o        

PROMIENIOWANIE SŁONECZNE.

Do ochrony przed nim można by wykorzystać, między ziemią a słońcem, b. silne elektromagnesy, które by te promieniowanie osłabiały.

 

o        

 

 

 

o        

NIESZKODLIWY SPOSÓB NA POZBYCIE SIĘ KOMARÓW.

Postawić wiadro z wodą (dodać trochę liści, ziemi) w cieniu, gdzie komary złożą jaja. Gdy wylęgną się larwy wylać wodę do ustępu, bądź w takim msu gdzie zginą (np. na asfalt, czy do dołka, który trzeba zasypać) i ponownie postawić wiadro z wodą.

PROSZĘ NIE KARMIĆ KOMARÓW (m.in. by się nie rozmnażałay).

Proszę stosować siatki ochronne (na okna, otwory wentylacyjne), lepy na owady (można z nich zrobić rurkę i podświetlić ją od środka lampką diodową).

 

„PRZEKRÓJ”

KO(SZ)MAR NOCY LETNIEJ

(...) SPOSÓB NA LARWĘ

Walka z larwami komarów jest szkodliwa dla środowiska i ludzi prowadzi się ją bowiem z pomocą pestycydów. Zespół naukowców z uniwersytetu na Tajwanie zbadał alternatywne środki komarobójcze pochodzenia roślinnego – najskuteczniejszy okazał się olejek cynamonowy. Używany w stężeniu 29 części na milion zabijał połowę larw, podczas gdy popularny syntetyczny środek owadobójczy DEET był równie skuteczny dopiero przy stężeniu 50 części na milion. (...) Larwami żywią się też ryby i płazy. Świetnymi tępicielami komarów są niektóre gatunki nietoperzy. Jeden nietoperz potrafi zjeść 1200 tych owadów na godzinę. Komary nie znoszą zapachu goździków, mięty, eukaliptusa, czeremchy i pelargonii. (...)

Opracowała Olga Woźniak

 

 

„PRZEGLĄD” nr 44, 06.11.2005 r.

BEZPŁODNE KOMARY

GENETYCZNIE ZMIENIONE OWADY MOGĄ SIĘ OKAZAĆ ZABÓJCZĄ BRONIĄ PRZECIWKO MALARII

Brytyjscy naukowcy przygotowali nowy oręż przeciwko malarii - genetycznie zmienione samce komarów z genitaliami świecącymi zielonkawym blaskiem. Owady te są bezpłodne. Samice, które wybiorą sterylnych partnerów, nie złożą jaj. W ten sposób, jak zapewnia Andrea Crisanti, profesor parazytologii molekularnej stojący na czele zespołu badaczy z londyńskiego Imperial College, z rozległych obszarów znikną populacje komarów roznoszących zarodźca malarii. Dzięki temu tysiące istnień ludzkich zostaną uratowane.

Malaria to jedna z najgroźniejszych chorób. Co roku zaraża się nią do 500 mln osób, a 2,7 mln umiera. Ta plaga jest w Afryce

 

największym zabójcą dzieci do lat pięciu

i paraliżuje rozwój gospodarczy Czarnego Lądu. Co roku powoduje na tym kontynencie szkody gospodarcze oceniane na 12 mld dol. Nie istnieje szczepionka przeciwko zarodźcom niszczącym czerwone ciałka krwi, pierwotniakom z gatunku Plasmodium. Pasożyty te uodporniają się coraz bardziej na istniejące lekarstwa, np. chlorochinę. Malaria jest chorobą ubogich, zamieszkujących subtropikalne regiony Afryki, Ameryki Południowej i Azji. Niektórzy uważają, że koncerny farmaceutyczne nie kwapią się do kosztownych badań nad nowymi lekarstwami, ponieważ dobrze wiedzą, że chorzy nie mają pieniędzy, aby je kupić. Według ocen Banku Światowego, społeczność międzynarodowa przeznacza na walkę z malarią najwyżej 200 mln dol. rocznie, podczas gdy widoczne rezultaty mogłyby dać nakłady co najmniej 10 razy większe. Niektóre zdesperowane afrykańskie rządy, np. Republiki Południowej Afryki, powróciły do tępienia malarycznych komarów środkiem owadobójczym DDT, wprawdzie skutecznym i tanim, ale szkodliwym także dla zdrowia i środowiska naturalnego. Afrykanie twierdzą, że zachodnie organizacje i politycy, sprzeciwiający się użyciu DDT, uprawiają "imperializm ekologiczny" i pragną chronić przyrodę kosztem życia konających na malarię czarnych dzieci.

Metoda wyniszczenia populacji roznoszących zarazki owadów poprzez wypuszczanie bezpłodnych osobników nie powoduje negatywnych skutków ubocznych. Stosowano ją z powodzeniem do unicestwienia lub przynajmniej zdziesiątkowania kilkunastu gatunków szkodliwych insektów. W ten właśnie sposób osiągnięto całkowite wyniszczenie muchy śrubowej na wyspie Curaçao, w Puerto Rico, w południowych stanach USA i w północnym Meksyku. Władze Libii wydały na to 100 mln dol., ale cel osiągnęły. Mucha śrubowa jest wyjątkowo obrzydliwym pasożytem, którego larwy żywią się mięsem żywych ssaków, dziesiątkują bydło, zabijają osiem na 10 młodych jelonków. Bezpłodne osobniki przerwały życiowy cykl tego małego potwora. W Kalifornii sterylne owady wyniszczyły populację owocanki południówki, której larwy żywią się brzoskwiniami i innymi owocami i powodują ogromne szkody na plantacjach.

W Europie wypuszczano sterylne samce śmietki cebulanki. Te bezpłodne muchówki rozpylano z samolotu lecącego z szybkością 120 km na godzinę 20 m nad ziemią. Tępienie śmietki cebulanki za pomocą takiej "broni biologicznej"

 

okazało się dwa razy skuteczniejsze i tańsze

niż przy zastosowaniu chemicznych środków owadobójczych. Używanie bezpłodnych owadów do unicestwiania populacji szkodników najlepiej udaje się na obszarach izolowanych, np. w kotlinach górskich, w miastach i na wyspach, do których nie mogą przybyć z innych obszarów owady zdolne do rozrodu.

Badacze chętnie posłużyliby się podobną bronią przeciwko komarom malarycznym z gatunku Anopheles. Niestety, nie umieli odróżnić samców od samic. A wypuszczanie bezpłodnych owadów płci obojga budziło poważne wątpliwości. Tylko samice wysysają krew ssaków i roznoszą malarię, także te sterylne. Wzbogacenie środowiska o chmurę wysterylizowanych, ale głodnych komarzyc oznaczałoby więc przejściowy wzrost zachorowań na malarię. Po kilku latach badań brytyjscy naukowcy opracowali jednak metodę pozwalającą oznakować samce. W jajach komarów umieszczali fragmenty DNA świecących fluorescencyjnym światłem meduz, które żyją w zimnych wodach północnego Pacyfiku. Taki świecący gen przeskakiwał do chromosomów larw, ale kodował tylko proteiny w męskich organach płciowych. W ultrafioletowym świetle gonady samców emitowały zieloną poświatę jak meduzy. Dzięki temu brytyjscy badacze mogli skonstruować maszynę do sortowania komarów, a ściślej mówiąc, ich larw, które puszczano w strumieniu wody. Promień światła z detektora laserowego sprawiał, że samce świeciły. Wtedy strumień powietrza wypychał świecące larwy do osobnego basenu. Automat potrafi w ten sposób przesiać 180 tys. larw w ciągu 10 godzin. Samce są następnie sterylizowane za pomocą chemikaliów lub promieniowania jonizującego. Ich sperma także świeci, toteż naukowcy będą mogli sprawdzić, które samice kopulowały z bezpłodnymi partnerami.

 

Takie samice nie wydadzą potomstwa.

W czasie swego dorosłego życia trwającego dwa tygodnie komarzyce rozmnażają się tylko raz.

Teoretycznie londyńscy badacze przygotowali znakomitą biologiczną wunderwaffe, nieszkodliwą dla człowieka i środowiska. Nie jest jednak pewne, czy samice nie odrzucą sterylnych partnerów. DNA meduzy zostało zaszczepione w komarach Anopheles stephensi, które roznoszą malarię w Azji. Największym zagrożeniem jest natomiast występujący w Afryce komar Anopheles gambiae, odpowiedzialny za większość przypadków malarii. Brytyjscy specjaliści przypuszczają, że także tego owada uda się zmodyfikować genetycznie, tak aby świecił, ale pewności na razie nie ma. Potrzebne są dalsze prace, być może jednak już za kilka lat sterylne komary spowodują zniknięcie swego roznoszącego śmierć gatunku przynajmniej na niektórych obszarach.

Marek Karolkiewicz

 

Potencjalna broń biologiczna?

Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia zamierzali w latach 70. XX w wypuścić w Indiach sterylne samce komarów Aëdes aegypti roznoszących wirus gorączki denga. Poczwarki samców tego gatunku są mniejsze, toteż selekcja przebiegała bez trudności. Dziennikarze w Delhi zwrócili jednak uwagę, że ten sam owad przenosi zarazki żółtej gorączki, czyli żółtej febry. Wirusy wywołujące tę chorobę wpisane były na amerykańską listę potencjalnych broni biologicznych. Prasa indyjska podniosła alarm - oto eksperymenty w rzeczywistości służą testowaniu broni B. Światowa Organizacja Zdrowia nie zdecydowała się na wypuszczenie już gotowych sterylnych komarów. Obecnie wątpliwości zgłaszają ekolodzy. Teoretycznie nie ma żadnych powodów do obaw. Zmodyfikowane komary są bezpłodne i nie będą rozprzestrzeniać swego "obcego" DNA. Sue Mayer z brytyjskiej organizacji Genewatch ma jednak wątpliwości: "Zmiana jednego genu może zmienić także inne właściwości owada. Dlatego świecące komary muszą zostać dokładnie przebadane, zanim znajdą się w środowisku".

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [01.08.2010, 11:00]

TAK LUDZIE ZABIJĄ WSZYSTKIE KOMARY. TOTALNA ZAGŁADA

Oto najskuteczniejsza metoda walki z krwiopijcami.

Udało się stworzyć chemiczny związek zostawiany przez stworzenia pożerające komarze jaja.

Naukowcy z Uniwersytetu Hajfy zidentyfikowali chemiczną postać związku, pozostawianego przez komarzych wrogów żyjących w wodzie - donosi rm24.pl.

Po rozlaniu go w zbiornikach wodnych (jest nieszkodliwy), komary nie będą się tam wylęgać. Ze strachu przed utratą potomstwa, komarzyce nie będą składać jaj. Taka metoda walki z owadami jest tania i przyjazna środowisku - zapewnia portal.

Między innymi pozyskali "zapach" ważki Anax imperator czyli Husarza władcy, największej z żyjących w Polsce.

Połączono go z zapachem wydzielanym przez jeszcze innego wroga. A dalsze eksperymenty w naturalnym komarzym środowisku pokazały, jak doskonałe jest to rozwiązanie.

Oba związki oddzielnie sprawiają, że komary nie składają jaj w ich obecności. Gdy substancje te występują równocześnie w siedlisku komarów, mają zdwojoną siłę działania - tłumaczy rmf24.pl. | JS

 

[Trzeba jednocześnie robić, przy tych zabezpieczonych, sztuczne, małe zbiorniki, gdzie komarzyce będą składać jaja, i regularnie wybijać w nich larwy. - red.]

 

o        

 

 

o        

NIESZKODLIWY SPOSÓB NA POZBYCIE SIĘ MUCH.

Regularnie wykładać w cieniu, na pojemniku mięso, na którym muchy będą składać jaja. Gdy wylęgną się larwy, wyrzucić je w raz z mięsem do ustępu i wyłożyć następną porcję mięsa. Jeśli wszyscy w okolicy będą postępować podobnie, radykalnie zmniejszy się liczba tych owadów bez trucia ich, innych owadów oraz ludzi chemikaliami.  

o        

W związku z rozprzestrzeniającą się plagą odkleszczowych chorób (testy tylko u części zakażonych je wykrywają. Większość chorych na choroby, a jest ich mnóstwo, spowodowane odkleszczowym zakażeniem nie wie, co jest ich przyczyną (często również lekarze)) trzeba uruchomić program mający na celu usunięcie tego problemu, przeznaczając na to m.in. odp. środki. Moją propozycją  jest umieszczanie zabijających (trujących je, czy powodujących bezpłodność) pułapek, wabi w msh występowania kleszczy.

DO PRODUCENTÓW ODZIEŻY.

Proszę przygotować struj przeznaczony do przebywania w msh gdzie są kleszcze. Musi być on całkowicie biały. Skarpetki muszą mieć podwójny rękaw – między który będzie się wkładać nogawki spodni, podobnie zakrywające całą szyję rękawy koszulek, typu golf, oraz w swetrach typu golf, muszą być podwójne – by można było tam włożyć dolną część, rękaw, okrycia głowy (tzw. kominiarki). Do zestawu potrzebny też jest kapelusz z rondem. Można też stosować łączące poszczególne elementy stroju rzepy.

Regułą musi być, iż do lasu nigdy nie idzie się samemu – chodzi oto by się wzajemnie sprawdzać czy po kimś nie chodzi kleszcz.

o        

Może zamiast ręcznego, uciążliwego zbierania owoców, np. takich jak jagody, porzeczki, truskawki, można by zastosować dźwięki od odpowiedniej częstotliwości i natężeniu powodujące odpadanie tylko dojrzałych owoców (do podstawionych, wyłożonych miękką okrywą, rynien)?

o        

Do pozbywania się szkodników można wykorzystywać mrówki (które można wabić), ptaki i innych naturalnych ich wrogów, którym trzeba przygotować w takich msh warunki do zamieszkania. Ptaki można tresować, trzymać je na polach, w sadach na uwięzi.

o        

Tunel do uwalniania zwierząt od owadów. Można je ustawiać zarówno na pastwiskach jak i przy wejściach do obory.

 

TUNEL DO UWALNIANIA OD OWADÓW, PRZECHODZĄCE PRZEZ NIEGO, ZWIERZĘTA. U góry, pod przeźroczystą folią, zwisają lepy na owady (ich dolne końce są nałożone na wygięty pręt, by się nie zlepiały), a na dole, po środku, zwisają odstraszające owady sznurki. Ścianki tunelu zabezpieczone są  przed zwierzętami barierkami ochronnymi.

 

                                                                                                                                       www.wolnyswiat.pl

 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


o        

SPOSÓB NA ZŁAPANIE SZCZURA WCHODZĄCEGO Z KANALIZACJI DO MISKI USTĘPOWEJ. Trzeba w tym celu włożyć do kanału odpływowego miski ustępowej pułapkę w postaci pojemnika z uchylną - tylko do wewnątrz - klapką.

o        

 

 

 

o        

Może promieniowanie o odp. częstotliwości zabijałoby niepożądane bakterie, wirusy?

 

 

 

 

Pole tekstowe: ZDROWIE
 

 

 

 

 


DO LEKARZY USUWAJĄCYCH LASEREM ZMIANY SKÓRNE,

np. brodawki, naczyniówki. Takie zmiany należy usuwać WYŁĄCZNIE ZA JEDNYM RAZEM (czyli laserem o odpowiedniej mocy, a nie tylko nadającym się do usuwania płytkich zmian naczyniowych)!, gdyż inaczej, te zdegenerowane, zbuntowane komórki rozsiewają się po organizmie, z tego skutkami...!

Trzeba to unormować prawnie, by lekarze w pogoni za krótkowzrocznym, egoistycznym zyskiem nie robili pacjentom, społeczeństwu krzywdy.

 

 

"FAKTY I MITY" nr 49, 13.12.2007 r. ZE ŚWIATA

GENIALNY IGNORANT?

Dokonania amatorów majster-klepków są zazwyczaj kwitowane przez profesjonalistów uprzejmymi, lecz niekryjącymi politowania uśmiechami. Co rusz ktoś zbuduje perpetuum mobile, wymyśli silnik na kwaśne mleko lub opracuje projekt rakiety zdolnej dolecieć do gwiazd.

Tak na pierwszy rzut oka wyglądało dokonanie Johna Kanziusa – kiedyś właściciela stacji radiowych w Pensylwanii, obecnie emeryta na Florydzie. Kiedy dowiedział się, że ma białaczkę, nie popadł w rozpacz, ale przystąpił do pracy. Rezultatem jest maszyna stanowiąca – jak twierdzi – alternatywę dla bolesnej i obfitującej w skutki uboczne (ze śmiertelnym zejściem włącznie) chemioterapii. Urządzenie ma zwalczać raka za pomocą fal radiowych.

Tu pora na uśmiech politowania. Ale należy się z nim wstrzymać. Ustrojstwo Kanziusa kompletnie unicestwiło guzy nowotworowe u królików. Od królików do ludzi (a nawet kaczek) droga dość długa – nie wiadomo, czy zadziała tak samo – ale nikt z fachowców nie stuka się w głowę. „To więcej niż wybitne” – twierdzi dr Steven Curley z Anderson Cancer Center uniwersytetu w Houston. Podekscytowany jest również dr Robert Young z Fox Chase Cancer Ceneter w Filadelfii. Inny onkolog w wywiadzie dla TV ABC oświadczył: „Przez 20 lat badań nad rakiem nie wynaleźliśmy czegoś takiego”.

Do pierwszych klinicznych testów na ludziach trzeba jeszcze 5 lat. „Może mniej” – mówi dr Young. TN

 

 

 www.o2.pl | Czwartek [05.03.2009, 21:01] 3 źródła |

TWORZĄC LEKARSTWO NA RAKA WYMYŚLILI BROŃ

Zamiast komórki rakowe, paraliżować można całego człowieka.

Wymyślona wiele lat temu technika rażenia komórek nanoskedundowymi impulsami prądem o wysokim woltażu jest dziś badana jako alternatywa dla paralizatorów.

Na początku traktowano to jako metodę wprowadzania materiału genetycznego lub leków do komórki przez "przedziurawioną" impulsem membranę. Później odkryto, że impulsy elektryczne mogą wywołać samobójstwo komórki (apoptozę) i zaczęto eksperymenty w niszczeniu komórek rakowych. Teraz trzecim zastosowaniem jest broń - donosi "New Scientist".

Wyniki badań i dojście w nich do trzeciego (militarnego) zastosowania jest o tyle zrozumiałe, że większość badań i informacji o technice elektrycznych nanoimpulsów pochodzi od Franka Reidy z Research Centre for Bioelectrics w Old Dominion University w Norfolk, stanie Wirginia.

 

Sponsorem wielu badań w tym centrum naukowym jest Pentagon, a konkretnie Joint Non-Lethal Weapons Directorate (JNLWD) z Quantico (też Wirginia).

 

Nowatorskość odkrycia polega na wydłużeniu efektu paraliżu mięśni przy zachowaniu (ogólnie mierzonej) niskiej szkodliwości. Obecne testy prowadzi się jedynie na tkankach na poziomie komórkowym, lecz wstępne obliczenia sugerują, że nanoimpulsami można powalić zwierzę lub człowieka - informuje "New Scientist". JS

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [14.08.2009, 11:41] 3 źródła

PREZERWATYWA W PŁYNIE URATUJE ŚWIAT PRZED HIV

Kobiety mogą jej używać bez wiedzy partnera.

Naukowcy opracowali prezerwatywę w płynie, która służy jako środek antykoncepcyjny i chroni kobiety przed chorobami przenoszonymi drogą płciową w tym HIV

Żel niszczy nasienie oraz cząstki wirusów HIV, opryszczki i brodawczaka - powiedział Patrick Kiser z University of Utah w Salt Lake City.

Zdaniem naukowców to niezwykle skuteczny i tani środek, który zapewni ochronę przede wszystkim kobietom z Afryki. Umożliwi im zabezpieczenie się przed niechcianą ciąża i HIV bez zgody partnera - dodaje Kiser.

Produkcja środka ma się rozpocząć za trzy lata. | TM

 

 

o         

Do walki z rakiem warto spróbować przywrócić tym komórkom podporządkowanie się poleceniu apoptozy (popełnienia samobójstwa). A skoro nie chcą tego zrobić normalnie trzeba je nafaszerować środkami odurzającymi, dezorientującymi bezpośrednio, selektywnie je do nich dostarczając. Jeśli chodzi o takie zmiany na skórze to miejscowo.

o        

Ponieważ w stanie hipnozy, można m.in. doprowadzić do powstania ran, przypominających oparzeniowe, uszkodzeń skóry - siłą autosugestii - to może warto tą zdolność wykorzystać do walki z chorobami, w tym m.in. usuwania niepożądanych zmian skórnych?

o        

POJEMNIKI SPRAY trzeba wprowadzić wielokrotnego użytku.

o        

W transformatorach, silnikach, elektromagnesach itp. można zastosować kwadratowy, prostokątny drut co zwiększy ich sprawność.

o        

NIEKTÓRE UBRANIA, paski od plecaków zamiast szwów mogą mieć rzepy (w przypadku przeciążenia rzep się tylko odczepi).

o        

PLANY MIAST, MAPY najlepiej robić laminowane (w ten sposób by można je było przetworzyć) i przyjąć jeden standard ich składania. Bo obecnie prawie za każdym razem to łamigłówka.

 

 

„WPROST” nr 9(1212), 2006 r. KNOW-HOW

KWAŚNY WYBIELACZ

Środki dezynfekujące zawierające chlor działają znacznie silniej po dodaniu do nich octu. Naukowcy z Microchem Lab zbadali skuteczność stosowanego w wybielaczach podchloryanu sodu (NaOCl).

Po zakwaszeniu jego skuteczność w zwalczaniu mikrobów rośnie nawet 200-krotnie! "Do czterech litrów wody trzeba dodać szklankę wybielacza, a potem szklankę octu. Taki roztwór w ciągu 10-20 minut zabija nawet przetrwalniki wąglika" - wyjaśnia prowadzący badania dr Norman Miner.

(JAS)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pole tekstowe: RÓŻNE PROPOZYCJE, UWAGI 

 

 

 

 


· 

Trzeba zabronić lakierowania stron pism, gdyż punktowo odbijają światło co jest męczące dla oczu. Ma to też aspekt ekologiczny, gdyż zmniejszy się produkcja takich lakierów, oraz łatwiej będzie można przetworzyć makulaturę.  

·

Stosowanie przyciemnianych szyb w budownictwie musi być zabronione (jak ktoś chce uszkodzić sobie wzrok to niech używa przyciemnianych okularów). Naturalne światło słoneczne jest najkorzystniejsze dla oczu. Do ochrony przed jego nadmiarem mogą służyć zasłony, rolety, żaluzje, markizy.

· 

Irytujące są niedopracowania produktów np.:

– elementy łączące obudowy łatwo pękają  gdyż ich kształty mają ostre kąty – więc naprężenia skupiają się w ich stykach – na małej przestrzeni, są za słabe, za cienkie; 

– zamiast prostszych, tańszych zatrzasków stosuje się śrubki, mało tego nietypowych, a niekiedy jeszcze różnych i w dodatku w dnie głębokich otworów...!;

– gadżety powinny być zabezpieczone przed przypadkowym włączeniem się (np. odtwarzacze muzyki, latarki, elektroszokery), dodatkowym włącznikiem (bezpiecznikiem) umieszczonym w osłonie, bądź na równo czy poniżej krawędzi obudowy;

dobierane źródła zasilania mają zbyt małą  pojemność (co zmusza do noszenia ich w zapasie) oraz nietypowe napięcia (ładowarki zwykle umożliwiają ładowanie 2 lub 4 baterii); należy też przede wszystkim stosować, standardowo, jako źródła zasilania tzw. paluszki itp. nośniki, a nie jakieś nietypowe, utrudniające czy wręcz uniemożliwiające ładowanie,\ które po zużyciu są wyrzucane, co często powoduje skażenie środowiska;

kształt obudów, wytłaczane na nich napisy często mają wgłębienia b. utrudniające, a niekiedy uniemożliwiające ich oczyszczenie więc gromadzi się tam brud!;

– przełączniki różnych opcji świecenia w latarkach powinny mieć sekwencje: opcja-wyłączanie, kolejna opcja i znów wyłączanie – by nie trzeba było wszystkich za każdym razem włączać by w końcu wyłączyć latarkę. Standardem też powinno być - w latarkach z diodami świecącymi - stosowanie przełącznika umożliwiającego, w miarę wyczerpywania się źródła energii/by zmniejszyć jej zużycie, zmniejszanie liczby podłączonych do zasilania diod.

·

Opakowania trutek (np. przeciw gryzoniom) muszą być w formie pojemnika zamykanego okrywą, bądź nakrętką. Dotychczas stosowane woreczki wymagają użycia - skażenia - nożyczek, i gdy się nie wykorzysta całego opakowania niekiedy przez nieostrożność dochodzi do niekontrolowanego wysypania się trutki podczas jej przechowywania! Również samo jej dozowanie z woreczków jest niepraktyczne i niebezpieczne! Natomiast samą trutkę w żadnym razie niewolno wykładać na tackach itp. bo dochodzi do jej rozsypania, smakowania przez inne zwierzęta (dzieci!)! By temu zapobiec należy ją umieszczać w plastikowych pojemnikach (np. 5 litrowych po wodzie) z zrobionym z boku otworem.

· 

ZARZĄD TRANSPORTU MIEJSKIEGO                                                                                                                              15.11.2005 r.

SZ. P. Zwracam się z prośbą o zaprzestanie „uszczęśliwiania” nas jakimikolwiek hałasami poza koniecznymi. W tym przypadku chodzi o odtwarzany komunikat o zamykanych drzwiach (wystarczy lampka ostrzegawcza i ostatecznie, dotychczas stosowany, sygnał dźwiękowy; niewidomi stanowią drobny ułamek pasażerów, poza tym mogą poprosić o pomoc (często są z przewodnikiem))... Podobnie się ma sytuacja z „informowaniem” stałych pasażerów (stanowią przeogromną

 

większość) tysiące razy rocznie o mijanych przystankach – co jest pozbawione sensu i irytujące (poza tym natężenie dźwięku w metrze i tramwajach jest za duże) więc proszę zakończyć ten absurd! Poza tym pasażerowie przede wszystkim rozpoznają mse gdzie są wizualnie. Jestem jak najbardziej za wprowadzaniem, ale WYŁĄCZNIE rozsądnych propozycji. Każdy zastosowany pomysł pociąga za sobą szereg konsekwencji: dobry – korzystne, zły – niekorzystne. Na wskazanym przykładzie unaocznię do czego może doprowadzić ta utopia: następnym krokiem mogą być komunikaty „inf.” o rodzaju danego śr.

komunikacji (tramwaj, autobus), numerze danej linii, odjeździe śr. komunikacji, jego prędkości (zwalnianiu, przyspieszaniu), o zakrętach, wjeździe do tunelu, następnie o dniu tygodnia, dacie, godzinie, pogodzie (Uwaga, słońce jasno świeci z prawej strony...), zatrzymaniu pojazdu (można, rozsądne inf., jak dotychczas, wyświetlać) itp...

 

Pasażerowie wiedzą o rychłym odjeździe (spodziewają się tego, inaczej by nie wsiedli) - ciągłym zatrzymywaniu się i odjeżdżaniu - i tego konsekwencjach. Tak więc takie komunikaty (tysiące rocznie!) są zbędną, irytującą (uprzykrzającą jazdę) oczywistością. Proszę więc nie popadać w absurdy.

 

W kasownikach najlepiej zamiast dźwięku wykorzystać dodatkową diodę świecącą  mocując ją  na górnej części obudowy.

 

Następną, poruszaną  już, sprawą  jest nagminne i powszechne (stąd nie będę podawał poszczególnych przykładów) zmuszanie przez kierowców pasażerów do słuchania tego co oni, czyli najczęściej radia. Chodzi też oto by pasażerowie nie musieli tysiące razy, często nieskutecznie.., upominać się, dodatkowo stresować, o prawo do nie słuchania W OGÓLE reklam, nazw stacji, jakiegokolwiek jazgotu (kierowcy uważają że mają prawo...; słuchają cicho...)!

Trzeba więc robić izolowane od pasażerów kabiny, oraz montować (oprócz gniazd na słuchawki, np. do słuchania muzyki podczas postoju), na wysokości głowy (np. z tyłu), wyciszone od strony pasażerów głośniki (w tym opornikami – by ograniczyć ich głośność).

 

Kolejną sprawą jest (m.in. biorąc przykład z innych krajów) wprowadzenie zakazu używania słuchawek na terenie msc i w środkach transportu. Praktycznie będą dalej używane ale cicho, w innym przypadku taki przepis będzie podstawą do obrony przed dodatkowym irytującym hałasem (jeśli wprowadzi się przepis nakazujący ściszanie to każdy będzie miał na temat natężenia dźwięku swoje zdanie...).

 

Podobnie ma się sytuacja z żuciem gumy, itp. – kulturą.

Obecnie jazda śr. transportu niemal = się ciągłemu słuchaniu: radia, brzęczenia słuchawek, ciamkania, a w razie prób obrony = wyzwiskom, groźbom kłótniom, w dodatku często nieskutecznym! – przecież wiadomo że tak nie zachowują się osoby inteligentne, kulturalne.

 

Trzeba też bronić pasażerów przed nikotynowymi trucicielami (zabójcami!), którzy trują innych na przystankach, przy wejściu do śr. transportu i w środku – wdmuchując ostatnią porcje trucizny po wejściu, a niekiedy nawet kontynuując trucie w środku!

Trzeba zastosować w tym celu (zrozumiałe też dla obcokrajowców) wymowne naklejki, będące podstawą do obrony i ukrócenia dyskusji (bo oni mają prawo... – nigdzie nie pisze że jest zabronione, jest demokracja... (jeżeli ludzie robią co chcą - bez względu na konsekwencje dla otoczenia – to, to jest anarchia a nie demokracja!), oni tak chcą/lubią..., ale ich to nie obchodzi, że to komuś przeszkadza..., to ma się nie słuchać skoro przeszkadza...!, wysiąść, leczyć się...!, jest się pier...!, można dostać w ryj...!, to samemu - broniąc się - stwarza się problem a nie hałasujący...! itp...!). (...)

 

 

 

 

 UŻYWANIE SŁUCHAWEK, ŻUCIE GUMY -

 JAKIEKOLWIEK HAŁASOWANIE – W

 MSH I ŚRODKACH TRANSPORTU

 ZBIOROWEGO JEST ZABRONIONE!

 

 PROSZĘ PRZESTAĆ ZACHOWYWAĆ

 SIĘ BEZMYŚLNIE, EGOISTYCZNIE I

 ZASPOKAJAĆ SWOJE POTRZEBY

 KOSZTEM SAMOPOCZUCIA, ZDROWIA

 INNYCH LUDZI!

 

 

 

 

Element podpierający blokadę i naprowadzający drzwi umieszczony na dolnym, ostatnim schodku, podobnie jak poręcze przy wejściach, w niektórych rozwiązaniach, b. utrudniają wejście, wyjście, wyjazd, np. 2-kułką, wózkiem, czy bagażem (lepiej byłoby zrobić wycięcie w schodku).

                                Wszystkie pojazdy muszą być oznakowane z wszystkich stron.

                                Trasa przejazdu, w tym widoczna na zewnątrz, musi obejmować wszystkie przystanki.

                                Poziom przystanku powinien być równy poziomowi podłogi autobusów, tramwajów niskopodłogowych.

                                Krzywizna podjazdu do przystanku dla autobusów powinna umożliwiać bezproblemowe dojechanie i odjechanie od krawędzi krawężnika (bez nadmiernej koncentracji, w tym zmęczonych, kierowców).                     

W niektórych pojazdach poziome drążki przy wejściach, i nie tylko, służące do przytrzymania się są zamocowane za nisko co powoduje uderzanie w nie głową przez wyższe osoby podczas wchodzenia – w tym msu nie powinno być ich w ogóle!

 

Na przystankach, stacjach metra najważniejszą informacją  , w tym dla obcokrajowców, jest wskazanie w którą stronę jest CENTRUM (dla wielu pasażerów określenia takie jak np.: Młociny, Kabaty są niemal abstrakcją (np. gdy podjeżdża pojazd i nie ma czasu na poznanie planu)).

 

Ponieważ mój uświadamiający tekst o zaprzestaniu nas, pasażerów, nękania, tysiące razy, komunikatami z głośników w pojazdach, nie dał pozytywnego efektu (a nawet gorzej, bo w coraz większej liczbie pojazdów trzeba je słuchać), mam propozycję: proszę przy każdym głośniku umieścić przełącznik – jak ktoś będzie chciał słuchać komunikatów, to go włączy (będzie wybór). Ale najlepiej, proszę nadawać je drogą radiową, czy w podczerwieni, i sprzedawać do ich odbioru odbiorniki z słuchawkami.

Przy okazji przekonamy się ile osób będzie zainteresowanych uszczęśliwianiem ich...

Z powodu powszechnego wandalizmu przystanki powinny być betonowe. Przy przystankach powinny być, również betonowe, bezpłatne toalety publiczne.

 

§ 13 1. W pojazdach lokalnego transportu zbiorowego, na stacjach metra oraz na przystankach pasażerom zabrania się: (…) 7) spożywania napojów i artykułów żywnościowych, jeżeli może to spowodować zabrudzenie pozostałych pasażerów, zanieczyszczenie pojazdu, stacji metra lub przystanku, (…) 10) gry na instrumentach muzycznych, korzystania z urządzeń nagłaśniających lub zakłócania w inny sposób spokoju, (…) 14) wykonywania czynności niedozwolonych w miejscach publicznych lub mogących narazić inne osoby lub mienie na szkody lub obrażenia.

– To powinno odnosić się do wszystkich, więc również i do kierowców (zwłaszcza że nagminnie zmuszają pasażerów do słuchania radia!).

                                                                                                                                                                                Z poważaniem Piotr Kołodyński

 

q        

NAJEKONOMICZNIEJSZY ŚRODEK TRANSPORTU: MAGNETYCZNO-PRÓŻNIOWO-TUNELOWY

Zaletami takiego rozwiązania są: możliwość osiągania b. dużych prędkości, brak hałasu, minimalne wibracje, odzyskiwanie energii hamowania, małe koszty eksploatacji.

 

W przypadku zastosowania w transporcie miejskim.

Pajęczynowa sieć połączeń, składająca się z 2 niezależnych sieci, ma następujące zalety:

brak krzyżujących się, w danej sieci, połączeń – co zapewnia prostotę wykonania, obsługi, duże bezpieczeństwo i oszczędność czasu oraz ułatwia nawet pierwszy raz korzystającym szybkie zorientowania się w połączeniach a więc i dotarcie do celu. Można też zastosować pojedyncze tory do ruchu wahadłowego pojazdów

– tzn. tam i z powrotem (sieć promienista (zielona)) oraz naprzemiennie kolistego – tzn. co drugi tor w przeciwną stronę (sieć kolista (niebieska)). W razie modernizacji, remontu, awarii dowolnego odcinka przejazdu można dotrzeć na mse inną trasą. Takie rozwiązanie sprawdzi się szczególnie na dłuższych trasach, jako uzupełnienie innego transportu.

 

 

                                                                                                                    

 

 

 

· 

Uprzejmi kierowcy... Dość częstym, irytującym, bo zabierającym czas, wymuszającym szybkie, stresujące przechodzenie, zachowaniem kierowców jest irracjonalne zatrzymywanie się przez nich by przepuścić pieszego, w sytuacjach gdy mogliby swobodnie kontynuować jazdę (bez dodatkowego zużywania paliwa i hamulców), a pieszy, nie zwalniając (bądź minimalnie), przechodzić przez jezdnię.

 

· 

Trzeba ustalić normę szerokości przejść na poszczególnych targowiskach i inny msh handlu, by dopasować je do ilości przechodzących nimi osób, uwzględniając też ew. ewakuację.

 

· 

Czy w 21. wieku jest zasadne stosowanie techniki doprowadzania, wody, prądu itp., w dużych aglomeracjach, polegającej na zrobieniu wykopu, położeniu kabli, rur i zasypaniu go. Przecież produkcja np. wielkogabarytowych rur i innych elementów, z których można zrobić kanały, nie nastręcza żadnych problemów. Kanały łatwiej można monitorować, również szybciej i taniej można instalacje w nich umieszczone naprawiać i modernizować, bez konieczności robienia totalnych, uciążliwych wykopów, co często powoduje spore utrudnienia w ruchu i jest kosztowne.

 

· 

Czy zamiast milionów indywidualnych telewizorów, komputerów nie można by zastosować regionalnych, a w domach byłyby tylko monitory, klawiatury itp.?

 

·

 www.o2.pl | Poniedziałek [06.04.2009, 13:59] 1 źródło

NIE ZAPŁACIŁEŚ ABONAMENTU? NIE OBEJRZYSZ TELEWIZJI

W Finlandii telewizor sam zablokuje dostęp do kanałów.

System uniemożliwi oglądanie tylko programów stacji publicznych, twierdzą Finowie. Szczegóły tej wyjątkowej blokady znane będą już w tym miesiącu.

Finowie zdecydowali się na takie rozwiązanie, bo ściągalność abonamentu jest coraz niższa. A skandynawowie nie chcą, aby działalność mediów publicznych była finansowana z budżetu. Ich zdaniem pieniędzy wystarczy, gdy wszyscy widzowie, oglądający telewizję publiczną, zapłacą abonament.

Nowy system uniemożliwi odbieranie tych kanałów bez dokonania płatności - informuje dziennik "Hufvudstadsbladet".

Funkcjonowanie telewizji publicznej w tym kraju opiera się wyłącznie na abonamencie. TM

 

· 

PRACOWNICY takich zawodów jak portier, strażak itp. powinni w wolnym czasie pracować np. na komputerze (oprócz efektywności takiej pracy wzrosły by też w niej zarobki).

 

· 

ABY ZMNIEJSZYĆ SZOK I STRES (co powoduje później urazy psychiczne) NOWORODKÓW

...należy: używać słabego oświetlenia, nie hałasować (mówić szeptem), zapewnić stałą optymalną temperaturę i wilgotność powietrza, b. delikatnie i wolno je przenosić.

 

 

DO PKP

1.      Każdy grzejnik musi mieć regulator temperatury, gdyż b. często dochodzi do kosztownego i uciążliwego przegrzewania wagonów! 

2.      Ceny biletów na pociągi pośpieszne i osobowe powinna być taka sama by ci, którzy jadą na większą odległość nie wlekli się pociągiem os.. Proszę też policzyć ile energii traci się podczas ciągłego hamowania i rozpędzania pociągów osobowych, oraz pozostałe koszty ich obsługi.

3.      Trzeba montować indywidualnie otwieranie drzwi by zaoszczędzić ciepło i zwiększyć ich żywotność.

4.      Na stacjach można zamontować drążki do ćwiczeń by część pasażerów mogła ćwiczyć zamiast bezczynnie stać (obciążać kręgosłup, stopy).

5.      Wszelkie, nagłe (w tym jednorazowe) zmiany rozkładu jazdy muszą być zaznaczone na tablicy z rozkładem jazdy, z dopiskiem w czerwonym koloże > czasowo < a pod spodem rzeczywisty tego dnia/w podanym okresie czas odjazdu. Jednocześnie w widocznych msh muszą być rozstawione stojaki z odpowiednim napisem. Wiele osób ma bilet miesięczny, bądź powrotny (kupiony gdzie indziej) i nie patrzy, nie tylko na komunikaty, ale nawet na tablice z rozkładem jazdy.

6.      Najwyższy czas wprowadzić elektroniczne bilety, a jeszcze lepiej wykorzystać możliwości telefonii 3-generacji pozwalającej obyć się bez kasy i umożliwiającej przekazanie kupującemu inf. np. o zmianach w rozkładzie jazdy.

7.      Trzeba wyciszyć szyny oraz ich podkłady zaczynając od obszarów najgęściej zaludnionych.

PS

Przypominam o moich postulatach (wyznaczeniu wyłącznych wagonów dla: zażywających tn z absolutnym - bezwzględnie egzekwowanym - zakazem trucia w innych wagonach; przeżuwaczy, ciamkaczy, mlaskaczy i strzelających gumą do żucia, czykaczy, muczaczy, używających słuchawki; chorych na choroby zakaźne (np. zarażonych grypą), by nie zarażali współpasażerów).

 

DO DYREKCJI TELEKOMUNIKACJI POLSKIEJ SA

Cieszę się, iż moje pismo (z lipca 2000 r.) przyniosło efekt i obecnie dłużnikowi nie wyłącza się linii telef. (przynajmniej od razu), tylko blokuje tzw. rozmowy wychodzące. Dzięki czemu mogą dalej dawać ogłoszenia (np. w sprawie pracy, wynajęcia pokoju itp.) m.in. zwiększając prawdopodobieństwo oddania długu, a

telekomunikacja może dalej zarabiać na tej lini, która jest wykorzystywana itd. W tamtym piśmie poruszyłem też i inne kwestie m.in. odnośnie natarczywego, uciążliwego i zbędnego sygnalizowania dźwiękiem (pikaniem) przez automat pewnych stanów. Czy przycisk przy podajniku do czegoś służy?! Jaki sens ma słuchanie kawalkady pikania (używanego przez siebie i innych telefonu) gdy ktoś włożył , bądź odebrał kartę telef.?! Podobnie ma się sprawa z komendami: „Włóż kartę”, „Odbierz kartę”, „Wybierz nr” itp., które powinny być uruchamiane na życzenie. Brak też funkcji kasowania poszczególnych cyfr (a nie całego nr), gdy wybrało się je błędnie. Proszę sobie wyobrazić co czuje osoba wykonująca setki telef. (np. zamieszczająca telef. ogłoszenie (kiedy trzeba niekiedy przez kilkadziesiąt minut wydzwaniać by się połączyć z redakcją), czy szukająca pracy) w kawalkadzie pikania (np. tysiące razy miesięcznie), przez siebie i innych, używanego automatu! A do tego dochodzi jeszcze zbędne, nie zamawiane, słuchanie setki (tysiące) razy komend (to tak jak bym ja napisał np.: Jeśli chcesz czytać to czytaj, a jeśli nie chcesz czytać to nie czytaj. Jeśli skończyłeś czytać tą linijkę to przenieś wzrok na następną. Koniec kolumny. Jeśli chcesz czytać dalszy ciąg to przenieś wzrok na następną.  Koniec tego nu pisma. Jeśli chcesz przeczytać następny nr to zacznij czytać następny nr, a jeśli nie chcesz czytać następnego nu, to nie czytaj następnego nu... Itp...).   

                                Brakuje gniazda na słuchawki z mikrofonem by, podczas rozmowy, mieć wolne ręce.

                                Brak haczyka na torbę oraz pułki na położenie jakiegoś przedmiotu i do napisania notatki.

                                Włączanie się aut. sekretarki powinno być dozwolone dopiero po 5 impulsach (to uwaga m.in. do producentów)(osoby bezmyślne nastawiają  ją na połączenie od razu, co powoduje niepotrzebne wydatki i frustrację dzwoniących, w tym spowodowane inf. iż automat nie może przyjąć więcej inf...).

Jest za mały kąt możliwości odczytu z wyświetlacza co zmusza do schylania się osób wyższych. Również podświetlenie wyświetlacza nie funkcjonuje właściwie, i gdy nie ma innego oświetlenia trzeba wybierać nr po ciemku.

 

q        

Trzeba wprowadzić wielokrotnego użytku ładowane karty, a jeszcze lepiej możliwość pobierania opłaty z tel. komórkowego, którego przybliżenie do automatu powinno umożliwić rozmowę przez sieć stacjonarną (gdzieś czytałem o takim pomyśle).

q        

Przydałaby się kolejna usługa, a mianowicie czasowa zmiana nr. telefonu (np. przez dodanie kolejnych cyfr – korzystając z pośrednictwa centrali) na czas zamieszczenia ogłoszenia. Gdy ogł. będzie nieaktualne, dzwoniący, bezpłatnie, otrzymałby o tym inf..

q        

W przypadku gdy nr tel. jest zastrzeżony (nie ukazuje się) to zamiast niego powinien być wyświetlany nr statystyczny abonenta. Umożliwi to m.in. wpisanie sobie jego nazwy do telefonu.

q          

O tym, czy doszło do, w tym wewnętrznego, połączenia, powinien inf. odpowiedni napis, by nie trzeba było ciągle trzymać słuchawki przy uhu i słuchać sygnału czy rzępolenia melodyjek, którymi niektórzy „uszczęśliwiają” dzwoniących, gdy na nie czekamy.

q        

Brakuje opcji, w tym w telefonach komórkowych, programowania kiedy telefon ma się automatycznie wyłączać/włączać, przełączać na bezdźwiękowe - diodą świecącą - sygnalizowanie połączenia. Potrzebna jest też możliwość wyładowania akumulatora do końca gdy jest już prawie wyczerpany. Przydałaby się też opcja głosowego wpisywania treści SMS-a. 

q        

Menu w telef. powinno umożliwiać korzystanie z niego na co najmniej na dwa sposoby (podobnie jak w komputerach), m.in. od razu, dowolną, obróbkę wskazanego nu, oraz opcje: menu podstawowe, menu rozbudowane – z możliwością samodzielnego ustalenia co gdzie ma być. Trzeba też w końcu zdecydować się na jedno, najlepsze rozwiązanie i zastosować je w wszystkich telefonach, by skończył się powszechny koszmar z jego (często tylko częściowym) opanowaniem.

q        

Automatycznie otrzymywane e-maile (by nie trzeba było sprawdzać poczty elektronicznej) byłyby ogromnym ułatwieniem, w tym oszczędnością czasu – o ile nie byłby to spam.

q        

Telefony - w tym komórkowe - nawet gdy są wyłączone muszą mieć możliwość - po włączeniu ich odp. sygnałem z sieci - powiadamiania - w tym dźwiękowego, bez względu na ustawienia własne - o lokalnych niebezpieczeństwach, np. zbliżającym się huraganie, lawinie, powodzi, trzęsieniu ziemi, fali tsunami, skażeniu, ataku terrorystycznym itp.

q        

Kto chce mieć elektroniczny zegarek z wskazówkami zamiast cyfr (komu zegarek pomyli się np. z nm telefonu?)…(jeśli już to opcjonalnie).

q        

Musi być - prawnie usankcjonowana - możliwość rezygnacji z otrzymywania jakichkolwiek wr, reklam i informacji od sieci (poza inf. o zbliżaniu się końca terminu ważności karty, abonamentu).

 

·   

Trzeba ustanowić rozsądne normy temperatur w autobusach, by nie było tak jak obecnie, że najpierw organizm pasażera walczy przez kilkadziesiąt minut z skutkami gorąca, a następnie w ciągu  ułamka sekundy, (gdy wysiądzie) zimna. Różnica temperatur może sięgnąć kilkudziesięciu stopni C!, co powoduje szok dla organizmu, w tym dla płuc, serca i stres, gdyż nie wiadomo co wydarzy się za chwilę!

 

·

Trzeba wyciszyć w autobusach publicznych wylot sprężonego powietrza, gdyż dotychczasowe rozwiązanie stresuje, uszkadza słuch.

 

o        

Jeżeli schody wwożące na górę nie działają, to jeśli obok są zwożące, to powinno przełączyć się je na wwożenie.

o        

Wylewki kranów od wody oligoceńskiej z szeroką - rozbryzgującą wodę - końcówką, to niezły pomysł... na marnotrawstwo wody!

o        

Znaki drogowe można zaprojektować tak, że ich znaczenia nie trzeba się będzie uczyć, gdyż będą od razu zrozumiałe (na wszelki wypadek podpisane).

 [Rysunki]

 

o        

Przy przejściach dla pieszych potrzebne są pułki do podparcia, założonego, plecaka, położenia np. zakupów, oraz, po bokach, osłony chroniące przed ochlapaniem przez samochody.

o        

Nad chodnikami (chociaż na szerokość 1 m, od budynków) i przy przejściach dla pieszych przydałyby się zadaszenia.  

o        

Poczta poste restante powinna być odbierana na nr dowodu os., który jest jeden w przeciwieństwie do tysięcy nazwisk.

o        

W przypadku korzystania z skrytek pocztowych, brakuje opcji powiadamiania o przesyłce do odebrania SMS-em, impulsem telef..

o        

Trzeba zorganizować biuro wszelkich pomysłów, które kierowałoby je w odpowiednie msa. Udane pomysły byłyby nagradzane pieniężnie.

 

 

 

 

Pole tekstowe: CIEKAWE ROZWIĄZANIA TECHNICZNE, NOWOŚCI
(polecam wynalazcom, racjonalizatorom. Proszę też o przysyłanie ciekawych propozycji z podaniem źródła)
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


„FOCUS” nr 6, 06.2005 r.

Co to jest aerożel?

N A J M N I E J  G Ę S T E TWORZYWO STWORZONE PRZEZ CZŁOWIEKA WAŻY NIEWIELE WIĘCEJ NIŻ POWIETRZE

Wynalazł go Bing Fung z uniwersytetu w Oklahomie. Nazywany dmuchaną celulozą, wyglądający jak zamarznięty dym, składa się z powietrza i celulozy.

To bardzo twarde tworzywo, ma świetne właściwości izolacyjne, dlatego z powodzeniem może być używane w budownictwie, inżynierii lotniczej itp. Aerożel można uzyskać również z dwutlenku krzemu. Do jego postaci płynnej lub roztworu jest wprowadzane powietrze pod bardzo dużym ciśnieniem. W rezultacie powstaje zastygłe, przeźroczyste i porowate tworzywo. Dzięki właściwościom termoizolacyjnym, aerożel jest wykorzystywany w technologiach kosmicznych. W 1997 roku NASA użyła go do ochrony przed niskimi temperaturami czułej elektroniki marsjańskiej sondy Pathfinder.

 

 

"NEWSWEEK" nr 34, 26.08.2007 r.

MROŻONY DYM

Przedziwna substancja, aerożel, będzie oczyszczać rzeki, zasilać telefony komórkowe i statki kosmiczne.

Wszystko, co jasne i piękne, jest dziełem Boga - tak przynajmniej mówią słowa anglikańskiego hymnu. Natomiast coś najdziwniejszego na świecie - aerożel - to wytwór człowieka. Ciało stałe, składające się w 99 proc. z gazu, jest sztywne przy lekkim nacisku, miękkie przy mocniejszym, a przy silnym uderzeniu tłucze się jak szkło. Ta jedna z najbardziej zagadkowych substancji na Ziemi może mieć wszechstronne zastosowanie.

 

Aerożel wytrzymuje żar otwartego płomienia, dlatego stosuje się go jako warstwę ochronną na wieżach wiertniczych i jako wyściółkę izolacyjną w butach do wędrówek wysokogórskich lub polarnych. NASA wykorzystuje aerożele do chwytania drobinek pyłu z komet, pędzących z prędkością sześciu kilometrów na sekundę. Ostatnio ta dziwna substancja trafiła na pierwsze strony gazet, bo naukowcy wytworzyli aerożel zdolny do wysysania ze środowiska metali ciężkich, przede wszystkim rtęci, ale także kadmu czy ołowiu. Przypuszczalnie da się go zastosować do oczyszczania skażonej wody. Trwają też prace nad różnymi nowymi wyrobami z tego materiału: katalizatorami do samochodów, akumulatorami do telefonów komórkowych, napędem do rakiet.

 

Aerożele mają eteryczny wygląd, stąd nazwa - mrożony dym. Nie są jednak wcale mrożone i nie mają nic wspólnego z dymem. Nie są nawet jednym z najnowszych wynalazków. Pierwszy materiał o strukturze aerożelu uzyskał w 1931 roku chemik Steven Kistler, który - jak głosi anegdota - założył się z kolegą, że uda mu się zastąpić gazem całą ciecz w materiale o strukturze żelu. Kistler podgrzewał żel, usuwając w ten sposób ciecz, a na jej miejsce wpuszczał metan. Ogłosił wyniki doświadczenia w czasopiśmie "Nature" z tego samego roku, nazywając uzyskany materiał galaretką powietrzną (aerojelly). Naukowcy bawili się jego pomysłem przez następne siedemdziesiąt lat, aż w końcu ustalili, że tego typu materiał najlepiej uzyskiwać z tlenków, na przykład dwutlenku krzemu (krzemionka) lub tlenku glinu jako podstawy oraz dwutlenku węgla jako gazu (zamiast palnego metanu).

 

Z tych składników powstaje substancja przypominająca bardzo porowate szkło - jeden centymetr sześcienny ma powierzchnię boiska piłkarskiego. To ciało stałe o najmniejszym ciężarze właściwym (1,2 miligrama na centymetr sześcienny), niewiele większym niż powietrze. Ale niech ta lekkość nikogo nie zmyli: aerożel jest mocny. Na fotografiach NASA można obejrzeć, jak 2 gramy tej pianki bez trudu podtrzymują 2,5-kilogramową cegłę.

 

Aerożel, który zdobył rozgłos w ubiegłym miesiącu, powstał z innych składników: podstawą jest siarka lub selen, a nie tlenki. Nadal jednak ma piankową strukturę i dlatego jak gąbka wchłania atomy metali ciężkich z zanieczyszczonej wody - tłumaczy szef ekipy badawczej Mercouri Kanatzidis, chemik z Northwestern University w Evanston (stan Illinois). Aerożele tlenkowe nie wiążą się z ciężkimi metalami, natomiast te nowe, na bazie siarki i selenu, jak najbardziej, w dodatku bardzo sprawnie. A ponieważ materiał aerożelo-wy to ogromna powierzchnia upakowana w maleńkiej objętości, nawet niewielka bryłka może oczyścić wiele litrów wody.

 

Nowe aerożele nie nadają się jeszcze do powszechnego zastosowania. Przy ich wytwarzaniu stosuje się kosztowną platynę, dlatego są bardzo drogie. Przypuszczalnie uda się jednak do ich produkcji użyć innych metali, a wtedy będzie można za pomocą bryłek wrzuconych do zanieczyszczonej wody usuwać z niej wszelkie paskudztwa.

 

Naukowcy znaleźli też nowe zastosowania dla tradycyjnych aerożeli tlenkowych.

 

Biolodzy z Kalifornii pracują nad aerożelem, który jest zbudowany podobnie do błony komórkowej. Liczą na to, że pomoże im zrozumieć procesy molekularne zachodzące w żywych organizmach. Trwają też prace nad zastosowaniem aerożeli do odsalania złóż wód podziemnych, które są źródłem wody pitnej dla Las Vegas i Phoenix. W kolejce czekają jeszcze napęd do rakiet (aerożele nadają się do oczyszczania paliwa wodo-

 

rowego, mogą także wychwytywać energię ze światła słonecznego), akumulatory do telefonów komórkowych i katalizatory wykorzystywane w motoryza-cji (mają doskonałe własności elektryczne). Wygląda na to, że rzeczy jasne i piękne to dopiero początek.

Mary Carmichael

 

 

„NEWSWEEK” nr 5, 05.02.2006 r. INNOWACJE

KOSMICZNA PLOMBA

Mechanizm podobny do gojenia się ludzkich ran zostanie wykorzystany w statkach kosmicznych. Powłoka opracowana przez Brytyjczyków z University of Bristol wypełni szczeliny w powłoce kosmicznego pojazdu, tak jak rany na skórze goją się dzięki krzepnięciu krwi. Cała tajemnica technologii tkwi w szklanych nanorurkach wypełnionych specjalną żywicą oraz substancją, która w razie potrzeby utwardza żywicę. Dzięki temu powstaje solidna plomba w miejscu, gdzie zrobiła się dziura. Materiał jest już testowany w sztucznie wytworzonych warunkach kosmicznych.

 

 

"NEWSWEEK" nr 19, 09.05.2004 r.

WĘGLOWY WIEK

Wakacje w kosmosie i usuwanie nowotworów bez skalpela - wszystko to będzie możliwe dzięki manipulacjom atomami zwyczajnego węgla.

Czasem jest przezroczysty i jasny. Kiedy indziej czarny, smolisty. Bywa też żółty i ulotny jak kamfora albo szary i delikatny jak wełna. Ale za każdym razem to węgiel. Jego atomy mogą łączyć się w przeróżne kryształy: twardy diament, miękki grafit, małe piłeczki, zwane fullerenami i cieniutkie miękkie wężyki, zwane nanorurkami.

 

Do tych czterech postaci krystalicznych węgla, fachowo nazywanych "odmianami alotropowymi", dołączył w ostatnich tygodniach piąty rodzaj - nanopianka. Doktor Andrei Rode z Australian National University przedstawił swoje odkrycie na sympozjum Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego 22 marca w Montrealu. Największą sensację wzbudził fakt, że nanopianka zachowuje się jak magnes. Ponieważ węgiel klasyfikowany jest przez chemików jako diamagnetyk, oznacza to, że nie powinien się tak zachowywać. Odkrycie australijskich uczonych zapowiada zatem rewolucję w chemii. Dotychczas dzielono pierwiastki na mające własności magnetyczne i te, które są ich pozbawione. Teraz stary podział nie ma racji bytu. Ale to nie wszystkie sensacje. Magnetyczne własności nanopianki można wykorzystać do niszczenia nowotworów.

 

Nanopiankę odkryto, jak to często w nauce bywa, przez przypadek. Dr Rode do planowanych przez siebie eksperymentów potrzebował dwóch form węgla - fullerenów i nanorurek. Zamiast je kupić, postanowił zająć się ich produkcją. W tym celu strzelał laserem do kawałka grafitu zanurzonego w naczyniu z gazem szlachetnym - argonem. Potężny impuls światła rozgrzewał bryłkę węgla do temperatury ponad 10 tys. stopni Celsjusza, w wyniku czego substancja parowała. Dr Rode zauważył, że na ściankach naczynia, w którym był grafit, powstał osad przypominający sadzę. Gdy uczony obejrzał go pod mikroskopem elektronowym, okazało się, że osad jest nową odmianą węgla, a jego struktura krystaliczna do złudzenia przypomina gąbkę.

 

Zdaniem dr. Rode'a nanopiankę można stosować w leczeniu nowotworów. Wystarczy wstrzyknąć substancję w chore miejsce, a następnie za pomocą silnego pola magnetycznego rozruszać atomy, by się rozgrzały. Wysoka temperatura zniszczy chorą tkankę. A wszystko bez ingerencji skalpela albo szkodliwego promieniowania, którymi dziś usuwa się nowotwory.

 

Inne własności nanopianki pozwolą zastosować ją w dziedzinach bardzo odległych od medycyny. Nowa forma węgla może stać się materiałem budowlanym. Substancja jest bardzo lekka - metr sześcienny waży tylko dwa kilogramy, a to sprawia, że nanopianka jest jednym z najlżejszych ciał stałych. Jednocześnie stanowi znakomitą izolację cieplną, jest bardzo odporna na chemikalia i wysokie temperatury. Materiały stosowane obecnie do ocieplania budynków są albo ciężkie (wełna mineralna), albo mało odporne na chemikalia i temperaturę (styropian). A ponadto węgiel jest absolutnie obojętny dla środowiska, więc odpady z placu budowy nie byłyby szkodliwymi śmieciami, jak ma to miejsce w przypadku pozostałych materiałów.

 

Proponowane zastosowania to oczywiście czyste spekulacje, bo na razie nanopianka wytwarzana jest w bardzo małych ilościach w laboratoriach. Na opracowanie metody produkcji przemysłowej trzeba poczekać. Ale jeśli uda się znaleźć sposób na tanie pozyskiwanie dużych ilości, może stać się równie pożyteczna jak inne, znane od wieków odmiany węgla: grafit czy diament.

 

Czarny i kruchy grafit w niczym nie przypomina przezroczystego i niezwykle twardego diamentu. Dopiero w XVIII wieku chemicy pokazali, że te tak odmienne substancje są dwiema postaciami tego samego pierwiastka. Różnią się jedynie wewnętrznym układem atomów. Diament, najtwardszy znany minerał na ziemi, jest znakomitym materiałem ściernym. Piły powlekane maleńkimi kryształami tną bez trudu beton, kamień i szkło. Zaś kruchy gafit jest świetnym przewodnikiem prądu, dlatego umieszcza się go w bateriach, a także - właśnie ze względu na kruchość - w ołówkach. Z kolei odpowiednio spreparowany pozwala tworzyć bardzo wytrzymałe kompozyty węglowe, służące do budowy wielu przedmiotów: od wędek i rakiet tenisowych po samoloty i statki kosmiczne.

 

Bez tych form węgla człowiek nie wyobraża sobie dziś życia. Inaczej jest z wynalezionymi w ostatnich dwóch dekadach innymi jego postaciami: fullerenami i nanorurkami.

 

Fullereny to maleńkie kulki węgla, składające się z kilkudziesięciu atomów. Najczęściej 60, choć bywają też większe. Można ich użyć do produkcji smarów. Jeśli między dwiema powierzchniami znajdowałaby się warstwa takich kuleczek, to wprowadzałyby idealny poślizg. Po prostu przedmioty toczyłyby się po węglowych piłeczkach. Niestety na razie nikt nie potrafi produkować tak dużych ilości węglowych kuleczek. Znane dziś metody otrzymywania fullerenów starczają ledwie na pokrycie potrzeb laboratoriów badawczych.

 

Fullereny kształtem do złudzenia przypominają piłki futbolowe. Te węglowe cząstki odkryli w 1985 roku amerykańscy uczeni Robert Curl i Richard Smalley. W swoim laboratorium usiłowali odtworzyć warunki panujące w kosmosie i sprawdzić, jak zachowują się wtedy atomy węgla. W tym celu w komorze napełnionej helem o bardzo niskim ciśnieniu i temperaturze minus 270 stopni Celsjusza ostrzeliwali kawałek grafitu światłem lasera imitującym promieniowanie kosmiczne. Kawałki węgla wyrwane z grafitowej kostki tworzyły cząsteczki zawierające 60 atomów tego pierwiastka. Ani mniej, ani więcej. Uczeni spędzili wiele dni, usiłując odgadnąć, jaki kształt mają otrzymane drobiny. Pomógł im w tym dopiero znajomy matematyk, który przypomniał prace Leonarda Eulera. Ten XVIII-wieczny uczony wykazał, że foremna bryła o 60 wierzchołkach musi składać się z 20 sześciokątów i 12 pięciokątów, czyli być tak zbudowana jak... zwykła piłka futbolowa. Jeszcze raz okazało się - jak mawiał włoski pisarz Elias Canetti - że najtrudniej jest odkryć na nowo to, co i tak już wiemy. Część naukowców proponowała zatem nazwać nowy typ węgla futbolenem. Ostatecznie zwyciężyła nazwa fullereny wymyślona na cześć amerykańskiego konstruktora Buckminstera Fullera, który w latach 50. XX wieku zaprojektował wiele domów z wyjątkowo wytrzymałym dachem w kształcie kuli.

 

Inną postacią węgla, która nie znalazła jeszcze przemysłowego zastosowania, są odkryte w 1991 r. przez Japończyków nanorurki. Wyglądają jak cieniutkie wężyki. Z nanorurek uczeni zbudowali już tranzystor, który pozwoli skonstruować szybsze komputery. Z kolei inżynierowie firmy Motorola zmusili cienkie rurki do świecenia i twierdzą, że w przyszłości korporacja wykorzysta ten efekt do budowy lepszych monitorów i telewizorów. Jednak najbardziej obiecującą właściwością węglowych rurek jest ich wytrzymałość na zerwanie - pod tym względem są ponad sto razy mocniejsze od stali, a przy tym czterokrotnie lżejsze. Uczeni wierzą, że gdy nauczą się budować odpowiednio długie nanorurki, takie, które można splatać w nici, uda im się stworzyć superwytrzymałe i lekkie liny. A dzięki nim zbudują windę, która pozwoli bardzo tanio wynosić ładunki i ludzi w przestrzeń kosmiczną. (O tym projekcie pisaliśmy w "Newsweeku" 41/03).

 

Pomysłów na zastosowanie różnych postaci węgla jest mnóstwo. Jednak ostatnie badania naukowe pokazują, że choć węgiel jest chemicznie obojętny dla człowieka, to jednak wprowadzenie niektórych jego form do naszych organizmów może być szkodliwe. Pod koniec marca doktor Eva Oberdörster, toksykolog z Southern Methodist University w Dallas (USA), w biuletynie amerykańskiego towarzystwa chemicznego opublikowała wyniki badań, z których wynika, że fullereny mogą szkodzić kręgowcom. Do akwarium, w którym pływały młode okonie, uczona dodała odrobinę węglowych kuleczek. Następnego dnia zbadała ryby i okazało się, że wszystkie mają zniszczoną wątrobę i tkanki mózgu. I to nie wiadomo dlaczego - teoretycznie nic nie powinno im zaszkodzić. Istnieje więc poważne ryzyko, że fullereny są równie toksyczne dla ludzi.

 

Historia węgla pokazuje, jak ogromne możliwości kryje w sobie ten - wydawałoby się banalny - pierwiastek. Naukowcy potrafią dziś zwinąć kawałek grafitu w nanorurkę i napełnić ją fullerenami. Sami nie bardzo wiedzą, po co im takie zabawy. Ale przykład doktora Rode'a pokazuje, że czasem w trakcie takich manipulacji powstają substancje, które swymi właściwościami zadziwiają fizyków i chemików. I choć dziś brzmi to fantastycznie, może za 20 lat pojedziemy na wakacje windą w kosmos właśnie dzięki dzisiejszym zabawom z nanorurkami.

Marcin Bójko

 

 

"WPROST' Numer: 4/2006 (1207)

WĘGIEL JAK GUMA

Nanorurki potrafią się rozciągnąć aż o ponad 280 proc. bez rozrywania się - wykazali badacze z USA. Do tej pory uważano, że te cienkie rurki zbudowane z jednej warstwy atomów węgla są mało odporne na rozciąganie i szybko pękają, ale w temperaturze 2000ŃC stają się bardzo elastyczne. W przyszłości nanorurki będą dodawane do materiałów ceramicznych, aby zwiększyć ich wytrzymałość. | (JAS)

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl |Wtorek [05.10.2010, 16:17]

NOBEL Z FIZYKI ZA ODKRYCIE SUPERMATERIAŁU

Grafen odmieni świat.

Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki otrzymali urodzeni w Rosji, Holender Andre Geim i Brytyjczyk Konstantin Nowosiełow. Komitet Noblowski wyróżnił ich za odkrycie grafenu, węgla w postaci cienkiej warstwy o grubości zaledwie jednego atomu - donosi RMF FM.

Grafen to najcieńszy i najbardziej wytrzymały materiał znany teraz ludziom. Dodatkowo bardzo dobrze przewodzi prąd i ciepło. Materiał, choć jest przezroczysty to jednocześnie na tyle gęsty, że nie przepuszcza nawet najmniejszych atomów - chociażby helu.

Odkrycie naukowców z uniwersytetu w Manchesterze już teraz uznawane jest za krok milowy w rozwoju nowoczesnych technologii. Zbudowane z grafenu układy elektroniczne i procesory będą bardziej efektywne od tych stosowanych obecnie.

W przyszłości można liczyć na wykorzystanie grafenu do budowy przezroczystych ekranów dotykowych, paneli świetlnych i ogniw fotoelektrycznych - zauważa stacja.

Naukowcy twierdzą, że to grafen będzie podstawowym materiałem do wytwarzania mocnych, lekkich oraz elastycznych przedmiotów i urządzeń. | AJ

 

 http://gadzetomania.pl/2011/04/21/polacy-zdeklasowali-amerykanow-w-produkcji-najtwardszego-materialu | 21 kwietnia 2011, godz. 18:00

POLACY ZDEKLASOWALI AMERYKANÓW W PRODUKCJI NAJTWARDSZEGO MATERIAŁU - GRAFENU!

Polacy pokazali zagranicznej konkurencji, kto tu rządzi, i zdobyli patent na wytwarzanie grafenu – materiału 100 razy twardszego niż stal. Oznacza to, że mamy szansę stać się głównym producentem grafenowych urządzeń, a przy okazji podpisać kontrakty na wielomiliardowe sumy.

Grafen wyróżnia się niesamowitą twardością oraz bardzo dobrym przewodnictwem ciepła i elektryczności – prędkość przepływu elektronów wynosi w tym materiale 1/300 prędkości światła. Jest też przezroczysty, elastyczny i rozciągliwy. To prawdziwy materiał przyszłości, o bardzo dużym potencjale pod względem zastosowań.

Metoda wytwarzania grafenu została stworzona przez dr. inż. Włodzimierza Strupińskiego z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME). To właśnie on i jego zespół uzyskali patent równoznaczny z wyłącznością na zastosowanie wynalazku w przemyśle i biznesie. Oznacza to także, że może spłynąć do nas rzeka funduszy unijnych (łącznie miliard euro przez 10 lat) przyznawanych w ramach programu Flag Ship.

 

Polski grafen znajdzie zastosowanie w przemyśle elektronicznym, w procesie wytwarzania materiałów kompozytowych, przezroczystych elektrod w ogniwach słonecznych, superkondensatorów oraz ogniw wodorowych. Nowa technologia pomoże stworzyć superbaterię dla OLED

 

Polska metoda utarła nosa naukowcom z Georgia Institute of Technology (Atlanta, USA), których konkurencyjna technologia była bezużyteczna dla świata biznesu. Jak mówi autor rodzimej techniki wytwarzania: Na razie jesteśmy jedyni i to może być przełom w zastosowaniu na większą skalę produkcji grafenu. Polska metoda jest dużo bardziej użyteczna, elastyczna i powinna się lepiej sprawdzać w przemyśle

 

Metoda już jest opatentowana, a ochrona – na razie na dwa lata, a potem na dłużej – obejmuje także inne kraje. Polacy mogą dzięki temu legalnie wytwarzać grafen do zastosowań komercyjnych, sprzedawać go i rozwijać samą technologię.

Brawo, Polacy!

Piotr Dopart

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek 18.11.2011,17:21

MATERIAŁ Z METALU 100 RAZY LŻEJSZY OD STYROPIANU

Siatka zbudowana z niklowych nanorurek.

Na zamówienie amerykańskiego wojska naukowcy z Kalifornii stworzyli najlżejszy materiał na świecie, metal o gęstości 100 razy mniejszej, niż styropian - donosi rmf24.pl.

Przy jego pomocy zbudowano siatkę, w której aż 99,99 procent przestrzeni wypełnia powietrze. Gęstość nowego materiału wynosi około 0,9 mg/cm3.

Siatkę tworzą niklowe, puste w środku nanorurki, o grubości ścianek 1000 razy mniejszej, niż średnica ludzkiego włosa - dodaje portal za naukowcami z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, HRL Laboratories i Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego (Caltech).

Siatkę tworzy się pokrywając polimerowy szablon niklem. Później usuwa się szablon wytrawiając go.

Materiał ma niezwykłe właściwości mechaniczne, może powrócić do pierwotnego kształtu po odkształceniu go nawet o 50 procent jego wymiaru, ma też doskonałe zdolności pochłaniania energii - podkreśla rmf24.pl.

Posłużyć ma do budowy elektrod nowoczesnych baterii, warstw izolacyjnych, tłumiących dźwięk, drgania, czy przepływ ciepła. | JS

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota 17.12.2011, 11:24

NOWY WYTRZYMAŁY SUPERMATERIAŁ. LEKKI JAK SKRZYDŁO MOTYLA

Naukowcy nadali mu imię: shrilk.

Przyroda jest źródłem wielu wynalazków. Tym razem jej podpatrywanie zaowocowało wynalezieniem nowego materiału, który może zastąpić plastik, a także znaleźć zastosowanie w medycynie - informuje stooq.com.

Shrilk, bo taką nazwę nadali naukowcy nowemu materiałowi, to syntetycznie otrzymana kutikula - oskórek owadów. Ta substancja ma niezwykłe właściwości: potrafi być sztywna - by chronić organy wewnętrzne owadów lub stanowić budulec skrzydeł, albo giętka - by zapewnić elastyczność stawów. Jej dodatkową zaletą jest niezwykła lekkość.

Kutikula to z punktu widzenia inżyniera kompozyt - naprzemiennie ułożone warstwy chityny i białka. Substancje te, oddziaływując na siebie wzajemnie, powodują albo niezwykłą sztywność albo giętkość tego materiału.

Naukowcom z Wyss Institute for Biologically Inspired Engineering na Uniwersytecie Harvarda, którzy badali kutikulę, udało się odtworzyć tę substancję w laboratorium. Shrilk może być wytrzymały i twardy jak aluminium. Może też być - dzięki zmianie zawartości wody podczas produkcji - bardzo elastyczny. Można go też podgrzewać i formować w dowolne kształty.

Co najważniejsze jest też biodegradowalny i bardzo tani: do jego produkcji używa się chityny - odpadu powstałego przy obróbce krewetek.| WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek 13.09.2011, 12:00

NIEMCY WYPRODUKOWALI PAJĘCZĄ NIĆ. SILNIEJSZA NIŻ STAL

Jest bardziej elastyczna od gumy.

Niemiecka firma Amsilk z Monachium ogłosiła właśnie, że jest wstanie wyprodukować syntetyczną pajęczą nić. Wynalazek ten może być stosowany w medycynie, przemyśle tekstylnym, samochodowym, ale także przy podboju kosmosu - informuje thelocal.de.

Firmie Amsilk udało się prześcignąć wiele światowych koncernów, które od wielu lat pracują nad sposobem pozyskiwania syntetycznej jedwabnej pajęczej nici - niezwykle lekkiej, elastyczniejszej od gumy i wytrzymalszej od stali.

Proces produkcyjny tej nici chroniony jest już przez 70 patentów. Wykorzystano w nim nieszkodliwą bakterię typu E.coli oraz geny pająka odpowiedzialne za produkcję białka, z którego składa się nić.

Niestety, obecnie wyprodukowanie kilograma takiej nici jest bardzo drogie. Amsilk nawiązał więc współpracę z Fraunhofer Technology Research Institute. Jej celem jest takie zmodyfikowanie procesu produkcyjnego, by obniżyć koszty jej wytwarzania do minimum.

Nigdy nie uda nam się uzyskać kosztów takich, jak przy produkcji nylonu - twierdzi Thomas Scheibel, jeden z twórców syntetycznej pajęczej nici. - Jednak wiele procesów produkcyjnych trzeba zmodyfikować, gdyby tak się nie stało kilogram przędzy kosztowałby 100 tys. euro.

Prezes Amsilk Axel Leimer przekonuje, że pierwsze wyroby z syntetycznej pajęczej nici zobaczymy już w przyszłym roku. | WB

 

 

„NEWSWEEK” nr 1, 09.01.2005 r.

SUCHA WODA

Wygląda jak woda. Płynie jak woda, ale nie moczy. Ma magiczną moc – można w niej zamoczyć laptopa, ale po wyjęciu będzie suchy i gotowy do pracy. Substancja nazywa się 3M Novec 1230 Fire Protection Fluid i może okazać się przełomem w gaszeniu pożarów w biurach czy muzeach.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Niedziela [08.11.2009, 09:18] 2 źródła, 2 wideo

NA ORBITĘ WJEDZIEMY... WINDĄ (WIDEO)

Prototyp urządzenia napędzanego laserem już działa.

Robot zasilany wiązką światła lasera wdrapał się po linie na wysokość kilometra. Wydarzyło się to podczas próby zorganizowanej przez NASA - donosi "Rzeczpospolita".

Zespół naukowców LaserMotive, których maszyna pokazała, że literacki mit o "kosmicznej windzie" już mitem wcale nie jest, dostał 900 tys. dolarów na dalsze badania.

Prototyp windy to robot w trójkątnej ramce z prętów obejmujących kwadrat paneli fotoelektrycznych z silnikiem elektrycznym i układem sterowania. Energii elektrycznej silnikowi dostarczyły panele fotoelektryczne. Źródłem energii nie było jednak Słońce, ale promień lasera - tłumaczy gazeta. | JS

 

 

„WPROST” nr 3, 21.01.2007 r. POWIETRZNA ŻEGLUGA

Niedługo po morzach i oceanach mogą pływać ogromne statki napędzane... latawcami.

„Powietrzna żegluga” może znacznie zwiększyć oszczędności i obniżyć emisję spalin. Rosnące ceny ropy i konieczność stosowania ekologicznego paliwa o niskiej zawartości siarki skłania inżynierów do szukania nowych napędów statków.

Latające skrzydło: powierzchnia 160-5000 mkw. Wieloprzegrodowa płaszczyzna i aerodynamiczny kształt zwiększa silę napędową. Siła napędowa największego latawca może wynosić nawet 6800 koni mechanicznych.

Najwyższa moc napędowa: nawet trzykrotnie większa niż w wypadku tradycyjnych silników.

Siła wiatru rośnie wraz z wysokością.

Kierunek żeglugi: latawiec SkySail może być używany nawet przy wychyleniu do 50 stopni pod wiatr.

SkySail pozwala zaoszczędzić od 10 proc. do 35 proc. paliwa.

 

 

"ANGORA" nr 29, 16.07.2006 r.

Francja "THE SUNDAY TIMES" 02.07.2006 r.

Czy to łódź? Czy samolot? To prom przyszłości

PO WODZIE DO BRZEGU

To nie łódź, choć korzysta z portów,

i nie samolot, choć unosi się

w powietrzu. Rewolucyjny francuski

prom może niedługo transportować

pasażerów poprzez kanał

La Manche z szybkością ponad

100 mil na godzinę. Nie dotykając

lustra wody.

Latająca łódź, inaczej Wing-In-Ground-Effect opiera się na tzw.

efekcie przypowierzchniowym, który

pozwala mewom lecieć blisko powierzchni

wody. Rosja używała samolotów

korzystających z tej zasady

podczas zimnej wojny.

Teraz, gdy ceny paliwa wciąż rosną,

nadszedł czas skrzydlatych łodzi.

Rząd francuski nagrodził 300

tys. funtów przedsiębiorstwo Focus

21 z Marsylii, które pracuje nad aeropterem,

jak nazywany jest nowy

środek transportu. Aeropter jest

przedsięwzięciem wysokiej technologii

z szerokim zapleczem przemysłowym.

Korzystając z doświadczenia

Rosjan, Amerykanów i Australijczyków,

Focus 21 zamierza stworzyć

latający prototyp w ciągu najbliższych

trzech lat.

– Taka technologia stanie się

przedmiotem wielkiego zainteresowania.

To nieuchronne przy wzrastających

wciąż kosztach paliwa – zapewnia

Eric Magre, założyciel i szef

Focus 21. Jedną z zalet pojazdu jest

to, że będąc w zasadzie samolotem,

będzie korzystał z portów i podlegał

morskim a nie lotniczym regulacjom,

co czyni go łatwiejszym

w użytkowaniu niż zwykły samolot.

Magre, 40-letni architekt morski

i projektant samolotów, widzi swój

wynalazek jako idealny do pokonywania

kanału. – Chcę przetrzeć szlak

dla nisko latających samolotów statków

z ładunkiem o wadze kilku tysięcy

ton, które będą mogły przemierzać

oceany z kontenerami, pojazdami

i pasażerami – mówi Magre.

Współpracujemy z firmami kurierskimi,

ponieważ transport WIGE zapewni

im redukcję kosztów w porównaniu

z transportem lotniczym.

Podobną karierę wróżono już poduszkowcom

wymyślonym przez

Brytyjczyków w latach 60. Również

wodoloty swego czasu uważane były

za pojazdy przyszłości. W przeciwieństwie

do poduszkowców skrzydlate

łodzie są ciche i nie skaczą

na falach. Poruszają się z dwukrotnie

większą prędkością, zużywając

mniej mocy, unoszą się na wodzie

dzięki krótkim, małym skrzydłom.

(...) (jm)

Charles Bremner

© The Times Newspaper Limited,

2006

Latające łodzie wykorzystują tzw. efekt przypowierzchniowy,

który pozwala lecieć blisko powierzchni wody Fot: aee.odu.edu

 

 

„WPROST” nr 25, 25.06.2006 r. TRANSPORT LOTNICZY

PODNIEBNA CIĘŻARÓWKA

SKYFREIGHTER to skrzyżowanie sterowca i samolotu. Startuje i ląduje pionowo. W dodatku jest szybszy niż statki handlowe i może zabrać na pokład nawet 500 ton towarów, znacznie więcej niż największe samoloty transportowe.

Nie potrzebuje lotnisk ani urządzeń do załadunku i rozładunku. Może startować i lądować zarówno na lądzie jak i na wodzie.

System obrotowych silników i komputerowy układ manewrowania pozwalają na pionowy start i lądowanie, latanie na dużych wysokościach z prędkością 160 km/godz. oraz obrót o 360 stopni wokół własnej osi.

Zasięg około 9000 km bez tankowania

Zbiorniki wypełnione helem lub próżniowe

Długość 372 m

Szerokość 77,5 m

Wysokość 46,5 m

Ładowność 500 t

Źródło: Millennium Airship Inc.

 

[Takie pojazdy powinny przemieszczać się wykorzystując prądy atmosferyczne, lecąc optymalną trasą dla danej pory roku, na odpowiedniej wysokości (na podstawie danych instytutów klimatycznych, meteorologicznych). Wówczas skutki uboczne, oraz koszty przelotu byłyby minimalne. – red.]

 

 

 

 

www.o2.pl | Wtorek [09.06.2009, 06:12] 1 źródło

KONSTRUKCJA Z HELEM MA DOWOZIĆ NA SKRAJ KOSMOSU.

Jest to bezpośrednia konkurencja dla pomysłu wciąganej kablem windy, która ma wynosić statki kosmiczne na orbitę, do tego może powstać szybciej niż tamta konstrukcja. Tak przynajmniej sądzą jej pomysłodawcy z Uniwersytetu York w Toronto - na ich artykuł w piśmie "Acta Astronautica" powołuje się "The New Scientist".

 

Wieża ma mieć 15 km wysokości, choć jej autorzy, Brendan Quine, Raj Seth i George Zhu, przewidują możliwość postawienia jej na szczycie górskim, co dodałoby jej jeszcze około 5 km wysokości. Miałaby ona służyć badaniom atmosferycznym, turystyce, telekomunikacji i jako platforma dla pojazdów kosmicznych.

 

Do jej budowy miałyby posłużyć pneumatyczne moduły na bazie polietylenowo-kewlarowych rur. Dziś używa się ich przy budowie m.in. promów kosmicznych. Usztywniłoby je napełnienie helem. Model stworzony z pomocą firmy Thoth Technology Inc jest 7-metrowym odpowiednikiem wieży w mniejszej skali - informuje czasopismo.

 

By utrzymać się w pionie, pełna konstrukcja powinna zawierać żyroskopy i systemy aktywnie stabilizujące w każdym module. Gotowa wieża składałaby się ze 100 modułów po 150 metrów wysokości i 230 metrów średnicy. Tworzyłyby ją napełnione helem tuby o średnicy dwóch metrów. Po wypełnieniu gazem konstrukcja powinna ważyć około 800 tys. ton, dwa razy tyle co największy supertankowiec. | JS

 

 

 

 

W-wa 22.01.2010 r.

Piotr Kołodyński

Skr. 904, 00-950 W-wa 1

POLSKA

Tel. 0 608 174 362

wolnyswiat@op.pl

wolnyswiat@wolnyswiat.pl

                                                                 

( www.wolnyswiat.pl ) 

 

 

THE EUROPEAN AND AMERICAN SPACE AGENCY

 

He appeared on the Internet last news about another project launching objects into space / making them an initial velocity in this order:

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Monday [18.01.2010, 20:40]

OTO GUN, WHICH LOADS GO OFF INTO ORBIT (VIDEO)

Barrel is to be a mile long.

Thanks to the cost of sending a kilogram of cargo into orbit will drop from 2.3 thousand. dollars to about $ 130 - physorg.com reports.

The originator of the physicist, John Hunter. It is based on our own experience years ago, when the gun was built running the length of 130 meters.

The new version would drive the load on the principle of expansion is heated and compressed hydrogen. Once fired up to turn a small rocket engines - added service.

According to Hunter cargo weighing 450 kg would be able to propel the speed of 6 km / s.

Enormous overload exclude people travel by this method. Fired body skurczyłoby this method twice - explains the researcher.

A journey through the atmosphere would take 100 seconds. | JS

 

 

Here's my proposal:

 

 

 

 

Sincerely,

Piotr Kołodyński

red. - www.wolnyswiat.pl

 

 

 

 

Polskojęzyczna, precyzyjniej sformułowana, wersja:

W-wa 22.01.2010 r.

DO EUROPEJSKIEJ I AMERYKAŃSKIEJ AGENCJI KOSMICZNEJ

 

Pojawił się ostatnio news w Internecie, o kolejnym projekcie wystrzeliwania obiektów w kosmos/nadawania im wstępnej prędkości w tym celu:

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [18.01.2010, 20:40]

OTO DZIAŁO, KTÓRE WYSTRZELI ŁADUNKI NA ORBITĘ (WIDEO)

Lufa ma mieć półtora kilometra długości.

Dzięki temu koszt wysłania kilograma ładunku na orbitę spadnie z 2,3 tys. dolarów do około 130 dolarów - donosi physorg.com.

Pomysłodawcą jest fizyk, John Hunter. Bazuje on na własnych doświadczeniach sprzed lat, gdy zbudowano działające działo długości 130 metrów.

Nowa wersja miałaby napędzać ładunek na zasadzie rozprężania się podgrzanego i skompresowanego wodoru. Po wystrzale włączyć się mają małe silniki rakietowe - dodaje serwis.

Według Huntera ładunek o wadze 450 kg byłby w stanie rozpędzić do prędkości 6 km/s.

Olbrzymie przeciążenie wykluczałoby podróżowanie tą metodą ludzi. Wystrzelone tą metodą ciało skurczyłoby się dwukrotnie - tłumaczy naukowiec.

Podróż przez atmosferę trwałaby 100 sekund. | JS

 

 

A oto moja propozycja (Ekologiczne i efektywne wystrzeliwanie obiektów w kosmos/nadawanie im wstępnej prędkości):

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z poważaniem,

Piotr Kołodyński

red. - www.wolnyswiat.pl , www.pzepr.pl

 

 

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło Wtorek [16.02.2010, 21:28]

NIE POLECIMY Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA. TO ZABÓJCZE!

To koniec podboju kosmosu?

William Edelstein z Johns Hopkins University School of Medicine w Baltimore odebrał nam nadzieję na zwiedzanie kosmosu z prędkością bliską światłu. Jego zdaniem, im szybciej, tym niebezpieczniej. A prędkość bliska światłu po prostu zabije załogę - informuje newscientist.com.

Przestrzeń kosmiczna jest prawie pusta. Ale to "prawie" czyni wielką różnice, również w tym przypadku. W każdym centymetrze sześciennym kosmosu są bowiem średnio mniej niż dwa atomy wodoru. To wystarczy, by zabić załogę statku i co najmniej uszkodzić jego urządzenia.

Zgodnie ze szczególną teorią względności Einsteina przestrzeń i czas ulegają zniekształceniu dla obserwatorów podróży przy różnych prędkościach. To oznacza - zdaniem Edelsteina - że przy prędkości bliskiej prędkości światła, przestrzeń międzygwiezdna jest wysoce skompresowana, a tym samy liczba atomów wodoru zwiększa się. Co gorsze, wzrasta również energia kinetyczna atomów wodoru. Przy prędkości bliskiej światłu będzie ona równa 7 teraelectron voltom, czyli będzie porównywalna do tej jaką osiągną cząsteczki w Large Hadron Collider.

Jak wyliczył Edelstein 10-cm powłoka statku zdołałaby wchłonąć zaledwie 1 proc. tej energii!

A to nie koniec. Jeszcze gorsze skutki wywarłoby promieniowanie jonizujące. Jego śmiertelna dawka dla człowieka wynosi 6 siewertów. Tymczasem przy prędkości bliskiej światłu załoga w ciągu sekundy otrzymałaby ponad 10 tysięcy siwertów!

Edelstein spekuluje, że może to być jeden z powodów dla których kosmici nie złożyli nam jeszcze wizyty.

Nawet gdyby mieli technologie pozwalającą im na osiąganie takiej prędkości, to zapewne znaleźlibyśmy ich w uszkodzonym statku, z zepsutą elektroniką, leżących martwych na pokładzie - twierdzi Edelstein. | WB

 

 

 

 

 

 

 

 

 „PRZEKRÓJ” nr 8, 23.02.2003 r.

NAJCZARNIEJSZA CZERŃ

Odblaski światła wewnątrz instrumentów optycznych zamazują obraz, dlatego ich wnętrze często maluje się czarną farbą. Jednak żadna farba nie była idealnie czarna. Do dziś. Naukowcy z brytyjskiego National Physical Laboratory w Teddington opracowali powłokę niklowo-fosforową, która wielokrotnie przewyższa „jakość czerni” stosowanych dotąd barwników. Zwykle czarna farba odbija 2,5 procenta padającego na nią prostopadle światła, a powłoka nowego typu – siedem razy mniej. Jeszcze większa jest różnica przy świetle padającym pod kątem 45 stopni – aż 25-krotna. Można pokrywać nią metale i ceramikę. Jej główną wadą jest wrażliwość na zadrapanie, za to dobrze znosi warunki kosmiczne. Czarniejsze powłoki mogą poprawić rozdzielczość teleskopu Hubble’a.

 

 

„PRZEKRÓJ” nr 39, 26.09.2004 r.:

Rozdrobniona skrobia, oliwa i woda – po przyłożeniu napięcia mieszanina ta zmienia się z płynu w ciało stałe, a po wyłączeniu prądu znowu jest płynna. Może się to przydać np. w amortyzatorach o zmiennej czułości. [oraz w sekciarstwie... – to oczywiście żart. – red.]

 

 

„WPROST” 27.02.2005 r.

CHODZĄ JAK MY

Uczeni skonstruowali roboty, które poruszają się jak ludzie – kroczą na dwóch nogach, nieznacznie się kołysząc. Wyposażono je nawet w mechaniczne ramiona, którymi machają, aby zachować równowagę. Model opracowany w Massachusetts Institute of  Technology uczy się chodzenia podobnie jak dziecko i jest w stanie dostosować kroki do typu terenu. Z kolei robot z Cornell University jest bardzo oszczędny – zużywa tyle energii, ile idący człowiek. Dotychczasowy rekordzista Honda Asimo potrzebował jej 10 razy więcej. Prace nad maszynami posłużą m.in. do zaprojektowania nowych protez dla niepełnosprawnych. | (JAS)

 

 

www.o2.pl | www.sfora.pl Poniedziałek [05.04.2010, 13:01]

POLACY SKONSTRUOWALI PIERWSZĄ SZTUCZNĄ RYBĘ

Ma srebrny kolor, czarne płetwy, 60 cm długości i waży blisko 3,5 kg - tak wygląda sztuczna ryba: pierwszy polski podwodny robot mobilny, który sposobem poruszania przypomina żywą rybę - donosi TVP Info.

"CyberRybę" skonstruowali studenci Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Robot wyposażony jest w kamerę oraz zestaw czujników.

Ponieważ imituje rybę młodzi naukowcy liczną na zainteresowanie ich konstrukcją ze strony polskiej armii.

Może być wykorzystywana jako wojskowy podwodny robot zwiadowczy. Może poruszać się całkowicie autonomicznie albo być sterowany za pomocą komputera lub telefonu komórkowego - powiedział inż. Marcin Morawski.

Koszt budowy jednego robota to jedynie 2 tys. zł. | AJ

 

Fot. www.cyberryba.eu

 

 

 www.o2.pl | Czwartek [22.01.2009, 20:54] 2 źródła, 2 wideo

ZBUDOWALI ŁÓDŹ, KTÓRA NIE POTRZEBUJE NAPĘDU

W ruch wprowadza ją napięcie powierzchniowe wody.

Naukowcy z Pittsburga, zainspirowani sposobem poruszania się po powierzchni wody różnych gatunków owadów, skonstruowali prototyp miniłodzi.

Jej osobliwością jest to, że nie posiada żadnych ruchomych elementów. Jako napęd wykorzystuje napięcie powierzchniowe wody. Jeśli np. odpowiednio wychyli się do tyłu, napór wody popchnie ją do przodu.

 

Dzięki zamontowanej elektrodzie, która pełni w wynalazku tę samą rolę, co zakończenie odwłoka u owadów, miniłódka może się poruszać w dowolnym kierunku.

 

Opracowana przez nas miniłódka może być docelowo wykorzystywana jako robot, badający jakość wody zarówno w małych, jak i większych zbiornikach wodnych, nawet w oceanach - mówi Sung Kwon Cho, profesor z pittsburskiej Swanson School of Engineering. | AB

 

 

"NEWSWEEK" nr 45, 13.11.2005 r.

CHIRURG WIELKOŚCI SZMINKI

Bezkrwawe operacje nie są  już domeną szamanów. Ich przeprowadzanie stanie się możliwe dzięki miniaturowym robotom wprowadzanym do organizmu i poruszającym się w krwioobiegu. Takiego właśnie robota wielkości szminki opracowali naukowcy z University of  Nebraska. Wyposażony jest on w kamerę i wysuwane narzędzia chirurgiczne, co pozwala lekarzowi przeprowadzać operacje zdalnie sterowane. Ten nowoczesny sprzęt chirurgiczny będzie wykorzystywany na przykład na polu bitwy lub w kosmosie. Pierwszą operację zaplanowano na wiosnę 2006 roku.

 

 

„WPROST” nr 1155, 23.01.2005 r.

POLAR Z PINGWINÓW 

MÓZG SZCZURA ZA STERAMI SAMOLOTU!

Szwajcarski inżynier George de Mestral, zmęczony ciągłym czyszczeniem po spacerach sierści swego ulubionego psa, zbadał pod mikroskopem tkwiące w niej nasiona rzepienia pospolitego (Xanthium strumarium) i wymyślił velcro - uniwersalne zapięcie zwane rzepem. Wkrótce w sklepach pojawi się odzież z materiału lepszego niż polar, który w niskiej temperaturze zapobiega utracie ciepła, a w wyższej umożliwia wentylację ubrania. Prof. Julian Vincent z brytyjskiego University of Bath wykorzystał strukturę upierzenia pingwinów oraz mechanizm znany dzięki sosnowym szyszkom, które otwierają się, gdy spada wilgotność. Stworzony przez niego materiał zawiera warstwę mikroskopijnych wełnianych "kolców", które w wyższych temperaturach podnoszą się, pozwalając na swobodny przepływ powietrza.

- Na razie tylko w wypadku 10 proc. produktów wykorzystano technologie odwołujące się do mechanizmów stosowanych przez żywe organizmy, ale w najbliższych latach pojawi się wiele nowych wyrobów tego rodzaju - powiedział w rozmowie z "Wprost" prof. Vincent, który zajmuje się biomimetyką, czyli podpatrywaniem rozwiązań istniejących w przyrodzie. Przykładem może być futro niedźwiedzia polarnego, które zainspirowało specjalistów firmy Malden Mills pracującej nad lekką i ciepłą tkaniną mogącą zastąpić wełnę. Uczeni wykorzystali cienkie włókna poliestrowe, których sploty przypominają układ włosów na niedźwiedziej skórze. Stworzony w ten sposób polartec został uznany przez tygodnik "Time" za jeden z najważniejszych wynalazków XX wieku.

 

Pajęczyna na prąd

Popularne zapięcia na rzepy mogą się wkrótce doczekać konkurencji - tym razem wzorowanej na nogach pająków, owadów i jaszczurek. Te stworzenia potrafią chodzić po gładkich powierzchniach, takich jak ściana czy szyba. Rekordzistami są gekony, które potrafią zawisnąć na czubku palca przyklejonego do podłoża. Miliony mikroskopijnych włosków pokrywających stopy tych zwierząt przywierają do dowolnego podłoża dzięki oddziaływaniu elektromagnetycznemu między

 

atomami. Ten mechanizm jest odporny na wodę i zabrudzenia, można go stosować nawet w próżni - udowodnili uczeni z Lewis and Clark College. Wyniki ich pracy pozwoliły na wyprodukowanie pierwszego syntetycznego "kleju gekona" na University of California w Berkeley. Okazało się, że najważniejsze są wymiary włosków - im mniejsze, tym lepiej przylegają. "Nie musimy więc dokładnie naśladować natury, co pozwoli na tanią i masową produkcję" - mówi prowadzący badania dr Roland Fearing.

 

Bliscy osiągnięcia tego celu są też uczeni, którzy od dziesięcioleci próbują skopiować strukturę pajęczych nici. Są one lekkie, rozciągliwe nawet do 50 proc. pierwotnej długości, przyjazne dla środowiska, a wytrzymałością dorównują kevlarowi, z którego są produkowane kamizelki kuloodporne. Pająki w odróżnieniu od jedwabników nie nadają się jednak do hodowli - są samotnikami i kanibalami (mają silny instynkt ochrony terytorium). Dlatego uczeni postanowili wyizolować geny odpowiedzialne za produkcję pajęczyny i wszczepić je do komórek innych zwierząt. Firmie Nexia udało się to w wypadku kóz, które pajęcze białka wydzielały wraz z mlekiem.

Wygodniejszą metodę znaleźli izraelscy i niemieccy uczeni. "Wykorzystaliśmy komórki pobrane od gąsienicy sówki, ponieważ jest blisko spokrewniona z pajęczakami, co ułatwia przeniesienie genów" - tłumaczy dr Uri Gat z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Dzięki sztucznym modyfikacjom będzie można wyprodukować włókna pajęczyny o niespotykanych w naturze właściwościach, na przykład przewodzące prąd albo zawierające składniki bakteriobójcze.

 

Stacja kosmiczna z termitów

Biomimetyka wykracza poza tworzenie nowych materiałów. Inspirację z biologii czerpią konstruktorzy nowych samolotów, które będą mogły płynnie zmieniać geometrię skrzydeł w czasie lotu (odpowiednią aerodynamikę zapewni im pokrycie płytkami wzorowanymi na rybich łuskach). Zachowanie chrząszcza strzela bombardiera (Brachinus fumans) ma zastosowanie w pracach nad nowym typem silnika odrzutowego - wzorem jest jego system obrony przed wrogami, których owad spryskuje strumieniem wrzącego płynu.

 

Biomimetyka jest też wykorzystywana w architekturze. Konstrukcja wieży Eiffla była wzorowana na wewnętrznej strukturze najmocniejszego elementu ludzkiego szkieletu - kości udowej. Olbrzymie liście wiktorii amazońskiej utrzymujące się na powierzchni wody były inspiracją dla budowniczych słynnego londyńskiego Pałacu Kryształowego, który spłonął w 1938 r. Zaprojektował go Joseph Paxton - ogrodnik bez kwalifikacji inżyniera czy architekta.

Uczeni podpatrują też termity żyjące na pustyniach Namibii. "Chcemy zbudować nowy typ budynku, który będzie samowystarczalny i odporny na niekorzystne warunki pogodowe. Być może w ten sposób będzie można konstruować nawet stacje kosmiczne na Księżycu czy Marsie" - prognozuje dr Rupert Soar z Loughborough University. Szczególnie interesuje go skomplikowana sieć kanałów wewnątrz termitiery, która działa jak naturalne urządzenie klimatyzacyjne nie wymagające żadnego zasilania.

 

Pełzające roboty w jelitach

Kopalnią pomysłów na nowe rozwiązania techniczne są stawonogi - najliczniejszy i najróżnorodniejszy typ zwierząt. Pustynne chrząszcze Stenocara mają na grzbiecie skraplacz, który pozwala im na uzyskiwanie wody z porannej mgły. Jest on kilka razy wydajniejszy niż najlepsze systemy stosowane przez ludzi - pozwala na zebranie kilkudziesięciu litrów płynu z metra kwadratowego tkaniny umieszczonej na drodze wiatru niosącego mgłę. Z kolei pospolite karaluchy stały się obiektem zainteresowania konstruktorów maszyn. Robot RHex swoją wyjątkową mobilność zawdzięcza budowie nóg wzorowanej na strukturze odnóży owadów.

 

W laboratoriach powstają też inspirowane budową krabów, skorpionów, minogów i węży roboty, których zadaniem jest przedostanie się w niedostępne dla ludzi miejsca, na przykład do ruin budynku. Uczeni ze Scuola Superiore Sant'Anna w Pizie skonstruowali endoskop Bioloch, którego końcówka porusza się jak nereida (Nereis diversicolor), morski robak spokrewniony z pijawkami i dżdżownicami. Dzięki falującym ruchom urządzenie będzie mogło się przemieszczać przez jelito grube, nie wywołując u badanego przykrych doznań towarzyszących standardowej kolonoskopii.

 

Chrząszcze przeciwpożarowe

Dla uczonych niedościgłym wzorem są narządy zmysłów zwierząt. Amerykańska armia intensywnie bada m.in. ciemniki czarne (Melanophila acuminata) - chrząszcze, które potrafią dostrzec pożar nawet z odległości 50 km. Ich narządy, wykrywające promieniowanie podczerwone, są o wiele czulsze niż najlepsze wojskowe noktowizory i kamery szpiegowskie. Najbardziej złożoną, a zarazem najtrudniejszą do skopiowania strukturą w przyrodzie jest jednak mózg. Nawet prosty układ nerwowy doskonale radzi sobie z zadaniami, które przerastają możliwości współczesnych komputerów, takimi jak rozpoznawanie partnerów czy

 

wyszukiwanie pożywienia. Owady i skorupiaki mają narządy zmysłów podobne do ludzkich, ale do wykonania tych samych zadań używają znacznie mniej zasobów. Do tego, do czego my potrzebujemy setek neuronów, im wystarczy kilka.

Kawałek szczurzego mózgu, hodowany w laboratorium, potrafi pilotować myśliwiec - ogłosili uczeni z University of Florida. Udało im się stworzyć coś, co nazywają żywym komputerem - układ złożony z 25 tys. neuronów pobranych z kory mózgowej szczura. Komórki początkowo są rozproszone, ale z biegiem czasu wytwarzają połączenia i są w stanie wykonywać proste zadania. Metodą prób i błędów opanowały posługiwanie się komputerowym symulatorem lotu myśliwca F-22. W przyszłości najsprawniejsze komputery będą połączeniem elektroniki i żywych komórek.

Jan Stradowski 

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [19.08.2009, 16:36] 1 źródło

BEZ PROBLEMU PRZEROBIĄ KAŻDY PLASTIK

Rewolucyjny proces zmieni oblicze recyklingu.

Dotychczas jedyny sposób na wprowadzenie plastiku do powtórnego obiegu był bardzo pracochłonny. Tylko oczyszczone opakowania wykonane z tego samego rodzaju materiału mogły być poddane recyklingowi. Jednak nowa fabryka otwarta w Luton pod Londynem stosując nowoczesną technologię jest w stanie przerabiać każdy rodzaj plastiku na sklejkę - podaje economist.com.

EcoSheet (tak nazywa się nowy materiał) kosztuje tyle samo co normalna sklejka i tak jak ona może zostać użyty do wielu konstrukcji.

Przewaga nowego materiału to m.in brak drzazg, odporność na zgniliznę oraz 100-procentowa podatność na recykling, nawet po pomalowaniu czy wbiciu gwoździ - mówi Turul Taskenet współzałożyciel fabryki.

Sam proces polega na zapiekaniu sproszkowanego plastiku umieszczonego pomiędzy polimerowymi płachtami, by nadać mu kształt i strukturę przy jednoczesnym przedmuchiwaniu sprężonym powietrzem, dla nadania materiałowi wytrzymałość i strukturę.

Początkowo fabryka ma produkować ok. 360 tys. płyt materiału rocznie - podaje economist.com.

Obecnie w Wielkiej Brytanii recyklingowi podlega tylko ok. 20 proc. plastikowych odpadów. | JP

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek 19.01.2012, 10:57 ostatnia aktualizacja: 19.01.2012, 10:58

REWOLUCYJNY WYNALAZEK POLAKÓW. PRZEMYSŁ NIE BĘDZIE TRUŁ WODY

Wszystko dzięki fotokatalizatorom.

Polscy naukowcy z Instytutu Chemii Fizycznej PAN pracują nad rewolucyjną metodą oczyszczania wody ze związków organicznych. Wystarczy fotokatalizator i światło słoneczne - informuje onet.pl.

Moja praca przypomina trochę alchemię. Biorę "magiczny" proszek, wsypuję do brudnej wody, mieszam i wystawiam na słońce. Po paru godzinach mam czystą wodę plus substancje, z których można robić użyteczne rzeczy, na przykład leki - tłumaczy autor badań dr inż. Juan Carlos Colmenares z IChF PAN.

Ale nie tylko. Z jego doświadczeń, przeprowadzonych w Instytucie Chemii Fizycznej PAN w Warszawie wynika, że odseparowane odpady można z powodzeniem przekształcać także w użyteczne związki chemiczne czy paliwo.

Fotokatalizatory, którymi się zajmujemy, są pod wieloma względami odmienne od tradycyjnych katalizatorów. To substancje stałe, których podstawą jest dwutlenek tytanu. Ich aktywacja następuje pod wpływem światła - tłumaczy dr Colmenares.

Kiedy nowa metoda zostanie zastosowana w praktyce? W przyszłym roku zostaną przeprowadzone próby w ogromnych fotoreaktorach biochemicznych Uniwersytetu w Kordobie w Hiszpanii.

Trzeba przeprowadzić jeszcze wiele testów i badań - twierdzi dr Colmenares. | WB

 

 

"NEWSWEEK" nr 31, 06.08.2006 r.

PLASTIK OWOCOWO-WARZYWNY

A gdyby tak tworzywa sztuczne produkować z soku jabłkowego? Wbrew pozorom pomysł nie jest wcale absurdalny, a pierwsze takie przedmioty już powstają.

 

Talerz wykonany z soczystych i dojrzałych owoców? Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, już wkrótce będziemy mogli jeść zupę z talerzy wykonanych właśnie z tego typu tworzywa. Naczynie takie w przeciwieństwie do tradycyjnych plastikowych produktów nie zagrozi naturalnemu środowisku. A będzie miało wszystkie zalety stosowanych dotychczas.

 

Ekologiczne tworzywa z soi i kukurydzy zaczęto wytwarzać już w latach 30. XX wieku. Wtedy jednak technologie produkcji były mało wydajne, kosztowne, a efekt końcowy - niezadowalający. Problemy te udało się rozwiązać dopiero kilka lat temu. A przed kilkoma tygodniami naukowcy z University of Wisconsin w Madison poinformowali na łamach "Science", że opracowali technologię pozwalającą wykonywać plastik z owoców, miodu i innych surowców zawierających fruktozę.

 

Nowa metoda w wielkim skrócie polega na wydobyciu z cukru związku o chemicznej nazwie 5-hydroksymetylofurfural, czyli HMF. Co można z niego zrobić? Jak twierdzi kierujący projektem profesor James Dumesic, lista potencjalnych produktów z owocowego tworzywa jest bardzo długa. Począwszy od butelek i pojemników przez tkaniny aż po środki farmaceutyczne i paliwo do silników Diesla. Ma też nadzieję, że niedługo rozpocznie się ich produkcja.

 

W ten sposób naukowcy wydłużyli listę naturalnych surowców, z których w przyszłości będą powszechnie wytwarzać ekologiczne tworzywa. Na rynku już dzisiaj można znaleźć produkty z plastiku na bazie kukurydzy. Technolodzy z firm Nature Works i Amcor PET Packaging wyprodukowali z niej ulegający biodegradacji polimer polikwasu mlekowego (PLA - polilaktyd). Nowy plastik przeszedł pomyślnie wszelkie kontrole. Dzięki temu od końca ubiegłego roku w sklepach Francji, Finlandii, Japonii czy Stanów Zjednoczonych można znaleźć mleko, oleje, alkohole, napoje i sosy w pojemnikach z ekologicznego polilaktydu. Największym atutem tych opakowań jest to, że rozkładają się w kompostowni w ciągu zaledwie 75-80 dni, podczas gdy zwykła plastikowa butelka może leżeć na wysypisku nawet setki lat.

 

Chemicy eksperymentują także z roślinami oleistymi i włóknodajnymi, tj. soją, rzepakiem, lnem, jutą i konopiami. I tak, z oleju sojowego uzyskują poliole, substancje stosowane w produkcji m.in. elastycznej pianki poliuretanowej, zawartej w meblach i odzieży. Stan badań jest już na tyle zaawansowany, że prawdopodobnie za 10-15 lat poliole z tej rośliny zastąpią tradycyjne tworzywa.

 

Nadzieję na tak prędki sukces mają też technolodzy z firmy Soy Works Corporation z Illinois, którzy zamiast oleju sojowego do produkcji plastiku wykorzystują białko tej rośliny. - Podstawowy proces wytwarzania tworzywa przypomina robienie spaghetti - porównuje Roy Taylor, dyrektor tej firmy. Proszek z białka sojowego mieszany jest m.in. z wodą, a następnie przepuszczany przez maszynę, która tę masę zmienia w przypominające makaron włókna. Taylor jest zdania, że tworzywo z soi znajdzie zastosowanie w wielu dziedzinach życia. Powstaną z niego materiały budowlane i ogrodnicze, różnego rodzaju identyfikatory, dowody tożsamości, opakowania na jedzenie czy zabawki.

 

Do produkcji tworzyw sztucznych używana jest również trzcina cukrowa. W tym przypadku naukowcy korzystają z pomocy bakterii, które żywią się węglem pochodzącym z glukozy zawartej w tych roślinach. W wyniku przemian metabolicznych powstają wtedy w organizmach drobnoustrojów tzw. polihydroksykwasy alkanowe (PHA), związki stanowiące składnik wielu tworzyw. Niektórzy naukowcy wykorzystują szczepy bakterii genetycznie zmodyfikowanych. Dzięki temu otrzymują PHA lepszej jakości, a sam proces ich wytwarzania zajmuje mniej czasu. Ale to im nie wystarcza. Chcą tak zmienić genetycznie rośliny, by same wytwarzały plastik. Nad tym pracują już specjaliści z amerykańskiego giganta biotechnologicznego, firmy Monsanto. Do rzepaku i rzeżuchy dodali geny bakterii produkującej związki, z których mogą powstawać tworzywa sztuczne.

 

Z kolei kalifornijska firma EarthShell wyprodukowała bioplastik ze skrobi ziemniaczanej, wapieni i włókien papieru po wtórnej przeróbce, które na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od tradycyjnych.

 

Na razie ekologiczny plastik nie jest produkowany na szeroką skalę, bo kosztuje więcej niż tradycyjny, wytwarzany z ropy naftowej. Jest dwa razy droższy niż na przykład powszechnie stosowany polietylen. Jest jednak trwalszy, lżejszy odporny na wilgoć, tłuszcz i zniszczenia oraz łatwo ulega całkowitemu rozkładowi. Dlatego, kiedy kolejne wyroby z tradycyjnego plastiku zostaną obłożone dodatkowymi opłatami ekologicznymi - jak to się już np. stało z reklamówkami w Irlandii - triumfalnego pochodu bioplastiku już nic nie zatrzyma.

Julia Linard

 

 

„NEWSWEEK” 16.03.2003 r.

SUWAK Z KUKURYDZY

Zamki błyskawiczne z przetworzonej kukurydzy można kupić w japońskich pasmanteriach. Technologia produkcji suwaków z polikwasu mlekowego została opracowana przez uczonych z Unitika Group – dużej japońskiej firmy produkującej tworzywa sztuczne. Nowe zamki włożone do kompostu rozkładają się w kilka tygodni. Są to więc pierwsze całkowicie ekologiczne suwaki, a w dodatku kosztują tyle co plastikowe.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Czwartek [18.02.2010, 14:48]

REKLAMÓWKA Z CUKRU? TO JUŻ MOŻLIWE

Za pięć lat plastik będzie można kompostować.

Od wielu lat naukowcy zastanawiają się, jak z naturalnych, biodegradowalnych materiałów wyprodukować plastikowe torby i opakowania. Niestety, wszystkie ich dotychczasowe osiągnięcia w tej dziedzinie były zbyt kosztowne, by wyprzeć z rynku plastik produkowany na bazie ropy naftowej.

Brytyjskim naukowcom udało się jednak rozwiązać ten problem - informuje "The Daily Telegraph".

Opracowali oni tanią technologię pozyskiwania polimerów z glukozy zawartej w szybko

rosnących drzewach i trawach - donosi gazeta.

Nasze odkrycie jest bardzo obiecujące, mam nadzieję, że ta technologia zostanie wykorzystana w ciągu dwóch, najdalej pięciu lat - twierdzi Charlotte Williams z Engineering and Physical Sciences Research Council.

Tworzywa sztuczne wykonane z ropy rozkładają się przez setki lat, nowy plastik może być kompostowany w domowym ogródku, rozkłada się w ciągu kilku miesięcy.

To nie jest jedyna "ekologiczna" zaleta nowego plastiku. Do jego produkcji potrzeba również o wiele mniej energii niż do otrzymania tradycyjnych tworzyw sztucznych z ropy.

Ważne jest również to, że możemy pozyskiwać polimery z glukozy drzew i traw, roślin, które nie są wykorzystywane jako żywność i wymagają znacznie mniej areału pod uprawę, by móc pozyskiwać z nich tworzywa sztuczne. To oznacza, że technologia ta jest mniej kontrowersyjna niż np. uprawa roślin jadalnych na potrzeby produkcji biopaliw - twierdzi Williams. | WB

 

 

"NEWSWEEK" nr 3, 22.01.2006 r. EKOLOGIA

KROCHMALONY PAPIER

Skrobia wykorzystywana jest dziś w niewielkim stopniu do produkcji papieru, ale niedługo może stać się głównym składnikiem kartki. Specjaliści z fińskiego centrum technicznego VTT wyodrębnili ze skrobi ziemniaczanej związki mogące zastąpić drogie i szkodliwe dla środowiska materiały, wykorzystywane w produkcji papieru. Uzyskany produkt jest o 30 procent lżejszy od tradycyjnego, co pozwoli zredukować wydatki na transport. Skrobiowy papier można w całości przetworzyć, a podczas tego procesu do atmosfery dostaje się znacznie mniej szkodliwych związków niż obecnie.

 

 

„NEWSWEEK” nr 39, 02.10.2005 r.

KOREPETYCJE U MATKI NATURY

Każdy nasz problem przyroda już dawno rozwiązała. Swoje techniki natura doskonali od 3,8 miliarda lat.Skoro mamy Batmana - człowieka-nietoperza i Spidermana - człowieka-pająka, to może powinniśmy mieć superbohatera człowieka-małża? - zastanawia się biochemik Herbert Waite z University of California w Santa Barbara. Małże nie są najpiękniejszymi z morskich stworzeń, ale jedno potrafią doskonale: wytwarzać wodoodporny klej. Dzięki niemu przywierają do podmorskich skał tak mocno, że nawet uderzenia fal ich nie odrywają. Nie ma na Ziemi drugiej substancji o takich zdolnościach klejących.

 

Przyroda dokonuje rzeczy, o których naszym inżynierom się nie śniło. Dlatego coraz częściej próbujemy naśladować naturę. Wprawdzie rozwiązania występujące w przyrodzie wymagają często daleko idącej adaptacji, aby nadawały się do wykorzystania przez człowieka, ale za to pozwalają na wiele udoskonaleń - od odsalania wody po opracowywanie opływowych kształtów samochodów.

Specjaliści z NASA badają pewne chrząszcze z rodziny bogatkowatych, które składają jaja w świeżo zwęglonym drewnie. Owady te potrafią wykryć pożar z odległości wielu kilometrów. Jeśli poznamy ich tajemnicę, może uda się zaprojektować nowy, tani detektor podczerwieni. Zaś koncern Volvo próbuje rozgryźć, jak to się dzieje, że choć szarańcza lata w gęstych chmarach, to jednak owady nie wpadają na siebie. Owadzie zdolności można by wykorzystać w konstrukcji "antystłuczkowych" zabezpieczeń w samochodach.

 

Dzięki pomysłom zaczerpniętym z przyrody można ulepszać przedmioty codziennego użytku. Choćby ekrany laptopów, na których w jasnym świetle dnia prawie nic nie widać. Być może rozwiązanie tego problemu kryje się w pawich piórach. Ich opalizujące błękity i zielenie nie pochodzą z barwników, lecz z mikroskopijnych struktur. Wzmacniają one dany kolor, odbijając tylko niektóre długości fal świetlnych. Firma Qualcomm, opierając się na tym pomyśle, opracowuje monitor, w którym kolory wytwarzane będą przez mikrostruktury umieszczone pod powierzchnią ekranu. W padającym na ekran świetle kolory zrobią się wyraźniejsze. Taki ekran nie potrzebuje w dzień własnego podświetlenia, więc nie dość, że będzie się nadawał do pracy w pełnym słońcu, to jeszcze zużyje mniej energii.

 

Celem inżynierów jest także kopiowanie z przyrody metod produkcji. Uczeni z Sandia National Laboratories opracowują nową technikę montażu, podpatrzoną u mięczaków morskich. Umieszczone w naczyniu cząsteczki, które mają fragmenty "wodolubne", i takie, które są przez wodę odpychane, układają się w określone sekwencje. Gdy woda wyparuje, cząsteczki same tworzą warstwy, takie jak w muszlach mięczaków. Korzystając z tego samego mechanizmu, ale używając innych związków chemicznych, uczeni tworzą filtry do wody - średnica przepuszczających wodę otworów nie przekracza nanometra. Nie trzeba do tego żadnej wymyślnej aparatury czy nanomanipulatorów. Proces odbywa się w temperaturze pokojowej, bez przemysłowych pieców czy trujących rozpuszczalników.

Jak się okazuje, organizmy naturalne potrafią zrobić wszystko, czego potrzebujemy. I to bez zużywania paliw kopalnych i zanieczyszczania globu.

Anne Underwood

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [08.09.2009, 16:30] 4 źródła, 3 wideo

OTO WYNALAZKI SKRADZIONE NATURZE

Nie powstałyby gdyby nie przyroda.

Od zawsze ludzie podpatrywali zwierzęta i rośliny, czerpiąc od nich pomysły na udogodnienie sobie życia. Jednak teraz wynalazki, które powstały dzięki wzorcom z natury warte są już miliardy dolarów. Oto najciekawsze technologie inspirowane przyrodą.

 

Rekiny w szpitalu.

Szpitale wciąż boją się bakterii i wirusów. Rozprzestrzeniają się one bez względu na to jak często lekarze czy pielęgniarki myją ręce. Co roku - tylko w Stanach Zjednoczonych, z powodu zakażenia w szpitalach umiera 100 tys. pacjentów. Z pomocą przyszły jednak rekiny. Właściwie ich skóra, która od dawna intrygowała biologów, bo nie trzymały się jej glony czy skorupiaki. Okazało się, że jest pokryta dywanem bardzo drobnych „zębów". Wykorzystał to inż. Tony Brennan i stworzył folię, której struktura przypomina właśnie skórę rekina. Na pokrytych folią włącznikach, monitorach czy klamkach żadna bakteria się nie utrzyma. Pierwsze testy już rozpoczęły już amerykańskie szpitale.

 

Nietoperz dla niewidomych.

Te latające ssaki znane są z echolokacji, dzięki której poruszają się doskonale w ciemności. Naukowcy z Uniwersytetu w Leeds postanowili wykorzystać niezwykłe umiejętności nietoperzy i stworzyli laskę Ultracane, która wibruje w rękach niewidomego, gdy ten zbliża się do przeszkody. Urządzenie wysyła kilkadziesiąt tysięcy ultradźwięków na sekundę, które wracają do niego po odbiciu od przedmiotów znajdujących się w pobliżu. Inteligentna laska już pojawiła się w sprzedaży w Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii.

 

Zimorodek w lokomotywie.

Szybkie pociągi przyniosły rewolucję w komunikacji. Jednak początkowo pasażerowie składów w Japonii skarżyli się na ciśnienie i hałas, które powstawały po wyjeździe składu z tunelu. Naukowcy szybko ustalili, że to wina powietrza, które szybki pociąg pcha przed sobą, a na końcu tunelu uwalnia z przykrymi dla ludzi efektami. Inżynier

i ornitolog-amator Eiji Nakatsu odkrył, że pomocny może być ptak nurek - jeden z gatunku zimorodków. Jego dziób natura skonstruowała w taki sposób, że przecina powietrze i taflę wody niczym nóż. Teraz wszystkie superszybkie pociągi w Japonii mają „nosy" podobne do dzioba zimorodka, co pozwala im bez hałasu i różnic ciśnienia wyjeżdżać z tuneli.

 

Energia od humbaka.

Niewykluczone, że pomoc w walce z światowym kryzysem energetycznym przyjdzie z głębi oceanów. Frank Fish - biolog z West Chester University w Pensylwanii zaobserwował, że płetwy humbaków posiadają rząd guzków, które pozwalają temu gatunkowi wielorybów poruszać się w wodzie z minimalnym zużyciem energii. Po badaniach modelu płetw humbaka w tunelu aerodynamicznym okazało się, że tak samo radzą sobie one z powietrzem. To dało podstawę do skonstruowania siłowni wiatrowych, które są o 20 procent bardziej efektywne od tradycyjnych bo nie muszą tak bardzo walczyć z oporem powietrza. To one mają być przyszłością światowej energetyki.

 

Prąd z gąbki morskiej.

Gąbka morska nie ma organów, układu pokarmowego czy krążenia. Całe swoje życie spędza na dnie morskim i filtruje wodę. Dla naukowców jest jednak sprawcą kolejnej rewolucji w energetyce. „Szkielet" gąbki złożony z wapnia i krzemu bardzo przypomina bowiem materiał używany do produkcji paneli słonecznych, mikroprocesorów czy baterii. Żeby jednak go wytworzyć trzeba teraz mnóstwa energia i różnych toksycznych związków chemicznych. Gąbki robią to prościej - przy użyciu specjalnych enzymów wyodrębniają w wody wapń i krzem, które dzięki kolejnym substancjom, tworzą precyzyjne kształty ich ciała. Naukowcom już udało się sztucznie wytworzyć te enzymy i niebawem rozpocznie się produkcja tanich i przyjaznych środowisku materiałów do budowy kolektorów słonecznych czy procesorów.

 

Spacer po wodzie.

Ten gatunek jaszczurki - Bazyliszek często określany jest jako jaszczurka Jezusa Chrystusa bo potrafi biegać po wodzie. Co prawda wiele owadów wykonuje podobne sztuczki, ale Bazyliszek jest od nich dużo większy i robi to w wyjątkowy sposób. Ma szeroko rozstawione palce o łuskowatych obwódkach, które pozwalają mu utrzymywać się na powierzchni wody dzięki napięciu powierzchniowemu. Umiejętności gada podpatrzył prof. Metin Sitti z Uniwersytetu Carnegie Mellon. Razem ze swoimi studentami zabrał się do pracy

i po kilku miesiącach stworzył robota, który także potrafi chodzić po wodzie. W przyszłości urządzenie ma służyć do monitorowania jakości wody w zbiornikach wodnych, a nawet ratować ludzi podczas powodzi.

 

Osy zdobędą Marsa.

Owady z rodziny trzpiennikowatych mają coś co od wielu lat intrygowało entymologów - dwa długie żądła, a właściwie wiertła. Nie służą one jednak do obrony przed napastnikami, ale do drążenia korytarzy w drzewach, gdzie te owady wychowują potomstwo. Osy mogą wiercić otwory pod każdym kątem, przy niewielkim wysiłku i minimalnej masie ciała. Po latach badań odkryto, że te dwie igły pracują razem, nakładając się na siebie - w sposób podobny jak w mechanizmie zamka błyskawicznego. Naukowcy z Uniwersytetu w Bath w Wlk. Brytanii stwierdzili, że to sposób idealny do zastosowania podczas badania powierzchni Marsa. Udało się już stworzyć lekkie, ale bardzo skuteczne urządzenie, które może wiercić w bardzo twardych materiałach, także w warunkach braku grawitacji.

 

Homar prześwietli wszystko.

Fale rentgenowskie w przeciwieństwie do światła nie dają się wyginać. Dlatego nasze walizki i torby na lotniskach są sprawdzane przez ogromne urządzenia, które prześwietlają wszystko bez wyjątku i to tylko w jednej płaszczyźnie. Z pomocą przyszły jednak homary, żyjące w mętnej wodzie, 300 metrów pod powierzchnią oceanów. W odróżnieniu od ludzkiego oka homary „widzą" otoczenie, dzięki promieniom Rentgena, które po odbiciu się od przeszkody pozwalają stworzyć im trójwymiarowy obraz. Naukowcom udało się skopiować te zdolności i tak powstał ręczny aparat rentgenowski wielkości latarki, który prześwietli nawet kontrabandę ukrytą za kilkucentymetrowymi, stalowymi ścianami.

 

Mech przeciw chorobom.

Te gatunki mchów pustynnych nazywane są roślinami zmartwychwstania. W czasie suszy kurczą się i są tak w stanie przetrwać lata. Ale kiedy pada deszcz roślina staje się zielona i rozkwita, choć wcześniej wyglądała na martwą. Okazało się, że te organizmy są w stanie przetrwać w warunkach, które byłyby zabójcze dla człowieka: temperatury od zera bezwzględnego do blisko 150 stopni Celsjusza, 10 lat bez wody oraz promieniowanie silniejsze tysiąc razy niż jest w stanie przeżyć jakikolwiek inny organizm. Ich sekretem jest hibernacja podczas, której woda w organizmie mchu zamienia się w twardy jak szkło cukier. Ludzie nie będą w stanie tego naśladować, ale zdolności tych organizmów już wykorzystuje się do produkcji szczepionek odpornych na upały. To może uratować miliony Afrykańczyków.

 

Tukan w samochodzie.

Dziób tukana jest tak duży i gruby, że na pierwszy rzut oka powinien być dla ptaka problemem i ściągać go w dół. Tak się jednak nie dzieje bo to jeden z cudów natury. Tukan potrafi przebić najtwardsze skorupy owoców i walczyć z innymi ptakami, dziobem o strukturze podobnej do kubka ze styropianu. Tajemnicę jego wytrzymałości

odkrył prof. Marc Meyers z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Okazało się, że dziób tukana składa się ze skomplikowanej siatki drobnych kostek i cienkich błon, których charakterystyczne ułożenie zapewnia niezwykłą wytrzymałość mimo niskiej wagi. Teraz materiały o podobnej strukturze wykorzystuje się już w budowie mocniejszych, lżejszych i bezpieczniejszych części samochodowych. | AJ

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Sobota [07.11.2009, 11:54] 2 źródła

POLSKI NAUKOWIEC WYMYŚLIŁ MONITOR Z... DROŻDŻY

Jego zespół zdobył 3. miejsce na międzynarodowym konkursie biologii syntetycznej.

Nasz projekt to jeden z pierwszych przykładów połączenia elektroniki i biologii. Polega on na stworzeniu ekranu komputerowego z komórek drożdży zmodyfikowanych genetycznie poprzez dodanie do nich świecącego białka - aekworyny - naturalnie znajdowanego w meduzach - tłumaczy w dzienniku.pl autor projektu Jerzy Szabłowsk, który pracuje obecnie na Uniwersytecie w Walencji.

Jak ma działać monitor z drożdży (nagrodę zespół otrzymał za pomysł, projekt jest dopiero we wstępnej fazie badań)? Komórka drożdży jest stymulowana impulsem elektrycznym. Powoduje on napływ wapnia do jej wnętrza i rozbłysk aekworyny.

Metoda ta pozwala na wyświetlenie dowolnego obrazu na powierzchni kultury drożdży w ciągu bardzo małego ułamka sekundy z pomocą dowolnego komputera i elektrod - tłumaczy Szbłowski.

Co ważne, jeśli projekt sie powiedzie, będzie można budować monitory o znacznie większej rozdzielczości - jeden piksel mógłby bowiem mieć wielkość 20 mikrometrów - tak duża jest jedna komórka drożdży. Oznacza to, że - jak czytamy w dzienniku.pl - 14-calowy monitor mógłby mieć rozdzielczość 14400x9000 pikseli.

Szabłowski uważa jednak, że jego pomysł mógłby znaleźć zastosowanie nie tylko przy konstrukcji monitorów, lecz również w medycynie. Uważa, że z drożdży można skonstruować bioelektroniczą pompę insulinową, która sama będzie mierzyła poziom cukru u pacjenta i sama produkowała insulinę.

Podsumowując, takie urządzenie praktycznie zastąpiłoby trzustkę - tłumaczy Szabłowski. | WB

 

 

„NEWSWEEK” nr 17, 30.04.2006 r., strona 84 TECHNOLOGIA

SUPER- PRZYLEPIEC

Jakiej siły trzeba użyć, żeby oderwać od szklanego talerza przyczepioną do niego bakterię Caulobacter crescentus? Naukowcy z Indiana University w USA sprawdzili, że ten wodolubny organizm trzyma się podłoża z siłą 70 newtonów na jeden milimetr kwadratowy, co oznacza, że gdyby użyć go jako kleju na niecałych 3 centymetrach kwadratowych, byłby w stanie utrzymać ciężar 5 ton. Jest to najsilniejszy naturalny przylepiec znany dotąd w przyrodzie. Jeśli inżynierom uda się znaleźć sposób produkowania na masową skalę materiału z wykorzystaniem Caulobacter crescentus, stworzą superklej wykorzystywany w przemyśle morskim i medycynie.

 

 

„WPROST” nr 34(1186), 2005 r.

CYBERSKÓRA

Elastyczną elektroniczną powłokę wrażliwą na dotyk i ciepło opracowali naukowcy z Uniwersytetu w Tokio. Sztuczna skóra zbudowana jest z cienkiego, rozciągliwego tworzywa, w którym umieszczono płaskie elementy elektroniczne wykonane ze związków organicznych. Ma ona znaleźć zastosowanie przy konstruowaniu człekopodobnych robotów, takich jak zaprezentowany niedawno żeński android Repliee Q1. Konstruktorzy zapowiadają też opracowanie cyberskóry następnej generacji z czujnikami wrażliwymi na światło, dźwięk i wilgotność powietrza. | (JAS)

 

 

„ANGORA: DODATEK ANGORKA” nr 44, 30.10.2005 r.

TAJNY NOTATNIK NA PAZNOKCIU

Nowa laserowa technologia gromadzenia i odtwarzania danych, opracowana przez japońskich naukowców, pozwoli zamieścić 5 megabajtów sekretnych informacji na płytce... ludzkiego paznokcia. Metoda polega na wypalaniu mikroskopijnych otworów w rogowej blaszce. To świetny sposób na dyskretne i w pełni bezpieczne zapisanie danych osobistych, takich jak numer PESEL, NIP czy PIN karty kredytowej. – Tak naniesione informacje mogą służyć jako identyfikatory biometryczne, dzięki czemu nie będzie już trzeba pamiętać niezliczonych kodów dostępu. Procedura ich identyfikacji ma się odbywać automatycznie za pośrednictwem specjalnego czytnika – zachwalają swój wynalazek jego twórcy. System ma tylko jedną wadę. Czas przechowywania informacji upływa wraz ze wzrostem paznokcia i wynosi maksymalnie 172 dni.

Oz na podst. „DZIENNIKA ŁÓDZKIEGO”

 

 

 www.o2.pl | Wtorek [23.06.2009, 18:20] 2 źródła

ROZPOZNAJĄ CIĘ PO UKŁADZIE ŻYŁ

Polacy wynaleźli niezawodną metodę identyfikowania człowieka.

Pracownicy Instytutu Maszyn Matematycznych w Warszawie skonstruowali biometryczny terminal, który rozpozna osobę na podstawie układu żył dłoni - pisze „Rzeczpospolita".

Może on służyć jako urządzenie kontroli dostępu lub system rejestracji czasu pracy.

Ta metoda zapewnia większą odporność na fałszerstwa i daje najwięcej punktów charakterystycznych, które można porównać z pierwowzorem - uważa Leon Rozbicki z IMM. - Układ żył jest niezmienny i indywidualny dla każdego człowieka już od czwartego roku życia.

Zdaniem twórców, koszty zainstalowania urządzenia w średniej firmie zwracają się po 3-6 miesiącach.| TM

 

 

„FOCUS” nr 6, 06.2005 r.

 Jak to działa?

DENTYSTYCZNY LASER WODNY

NOWE WIERTŁO DENTYSTYCZNE UŻYWA WODY DO BOROWANIA ZAMIAST DO CHŁODZENIA SZKLIWA

Wykorzystanie w wiertle tzw. energii hydrokinetycznej polega na tym, że przez silnie rozpylony strumień wody jest przepuszczana wiązka światła lasera. Dzięki temu rozpylone cząsteczki wody absorbują energię lasera – są teraz zdolne „przedostać się” przez szkliwo zęba (najtwardszą tkankę ludzkiego organizmu) i precyzyjnie usuwać próchnicę.

W trakcie leczenia takie wiertło nie powoduje wibrowania i nie dopuszcza do rozgrzania szkliwa zęba, a to są  główne przyczyny bólu. Dlatego przy zastosowaniu tego wiertła nie trzeba pacjenta znieczulać. Eliminuje ewentualność powstawania mikropęknięć, występujących wskutek wibracji przy stosowaniu wierteł o końcówkach szybkoobrotowych.

Technologia ta wykorzystywana jest również w przeprowadzaniu zabiegów na kościach szczęki i żuchwy.

 

 

"NEWSWEEK" nr 34, 26.08.2007 r.

EKOPRANIE

Zdawałoby się, że żadne gospodarstwo domowe nie obejdzie się bez proszku do prania. Można go jednak nie używac, a chodzić w czystych ubraniach. Najnowsza pralka firmy Haier o nazwie WasH20 rozbija cząsteczki wody na jony wodorotlenowe o ujemnym ładunku (OH-) oraz jony wodorowe naładowane dodatnio (H+).

Cząsteczki te czyszczą zabrudzenia, a nawet wybawiają plamy. Cena ekologicznej pralki, sprzedawanej na razie tylko we Francji, to w przeliczeniu na złotówki około 3 tys. zł.

 

 

"NEWSWEEK" nr 38, 23.09.2007 r.

PRANIE BIO

Wcale nie trzeba wymieniać pralki na ekologiczną (jak np. ta, o której pisaliśmy w nr. 34/2007 r.), by prać bez użycia proszku. Wystarczy kupić Ekokule. System rozbija cząsteczki wody na nietrwałe jony wodorotlenowe o ładunku ujemnym (OH-) i jony wodorowe naładowane dodatnio (H+). Cząstki te, dążąc do połączenia się z innymi cząstkami i stworzenia bardziej stabilnych wiązań, usuwają wszelkie zabrudzenia. Jak zapewnia producent, tak uprane ubrania są równie świeże i pozbawione plam, jak poddane działaniu proszku. Zestaw trzech kul (w znaleźności od stopnia zabrudzenia tkanin należy wrzucić jedną, dwie lub trzy kule) kosztuje 139 zł i wystarcza na 400 prań.

(DR)

www.ekoboom.pl

 

 

„WPROST” 05.01.2003 r.

ZDROWA LODÓWKA

Czy można powstrzymać rozwój bakterii, mikroorganizmów, grzybów i pleśni na żywności? Chłodziarki Siemens zostały wyposażone w system antybakteryjny AgION. Ich wnętrze pokryto powłoką zawierającą jony srebra. Dzięki nim przechowywane zapasy pozostają świeże, nie tracąc przy tym cennych witamin i mikroelementów. Bakteriobójcze działanie srebra znane było już w starożytnym Egipcie. Wodę przechowywano tam w pokrytych srebrem zbiornikach, co skutecznie chroniło ją przed zepsuciem. W Chinach i średniowiecznej Europie arystokracja używała srebrnych naczyń (zmniejszało to ryzyko przenoszenia chorób).

 

 

„NEWSWEEK” nr 8, 26.02.2006 r.

ŁAZIENKA DLA ZAPRACOWANYCH

Zapomnij o męczącym czyszczeniu toalety i łazienki. Powłoka, którą stworzyli australijscy naukowcy z University Of New South Wales, będzie lśnić bez kiwnięcia palcem. W jej skład wchodzą cząsteczki dwutlenku tytanu, które aktywują się pod wpływem światła ultrafioletowego. Zdaniem uczonych pokrycie tym materiałem najbardziej narażonych na bakterie miejsc w łazience uchroni je przed atakiem drobnoustrojów i grzybów. Ponadto nowa powłoka jest hydroforowa, co oznacza, że woda spłynie po niej wraz z całym brudem. Specjaliści mają nadzieję, że opracowana przez nich materia będzie wykorzystywana np. w szpitalach, gdzie dezynfekcja zajmuje dużo czasu, a jest niezbędna.

 

 

"NEWSWEEK" nr 1, 08.01.2006 r. NAUKA TECHNOLOGIA

INTELIGENCJA GARÓW

Wynalazcy nie wychodzą z kuchni. Pracują nad piekarnikiem ostrzegającym przed przypaleniem i blatem, który pomoże w gotowaniu.

Nad ułatwieniem życia gospodyniom domowym pracuje prężny zespół kilkunastu inżynierów. Jednostka badawcza nosi nazwę Zespołu ds. Inteligencji Przykuchennej (Counter Intelligence Group) i powstała pod koniec lat 90. przy najsłynniejszej amerykańskiej uczelni technicznej Massachusetts Institute of Technology. Naukowcy pragną, by praca w kuchni była prosta i przyjemna. Chcą zapobiegać takim kataklizmom, jak przypalenie ciasta lub przesolenie zupy. Opracowali też plan ratunkowy na wypadek niespodziewanego najazdu gości.

 

Co zrobić, kiedy tłum krewnych zalewa mieszkanie, a gospodyni jest załamana, bo nie ma im co dać na obiad, a co gorsza, nie ma tylu talerzy? Dla naukowców z Massachusetts Institute of Technology to już żaden problem. Stworzyli urządzenie zwane naczyniorobem (DishMaker). Za jednym razem może wykonać on 150 sztuk zastawy. Uformowanie kubka lub talerza zajmie mu półtorej minuty.

 

Urządzenie jest wielkości zmywarki. Produkuje naczynia z cienkich akrylowych kartek. Po wykorzystaniu niszczy je w wysokiej temperaturze, zmieniając ponownie w płaty plastiku, które zajmują bardzo mało miejsca; odpada problem przechowywania sterty naczyń potrzebnych tylko od wielkiego dzwonu. Twórca naczynioroba Leonardo Bonnani reklamuje swój wynalazek jako przyjazny środowisku naturalnemu. Wynalazca obliczył, że jego robot formując i niszcząc zastawę stołową trzy razy dziennie przez cały rok, wykorzystuje tyle samo energii, ile zużywa się do jednorazowego wyprodukowania analogicznej zastawy ceramicznej.

 

Ale to nie wszystkie wynalazki niosące nadzieję gospodyniom domowym. Kolejnym jest mebel nazwany szafką życia. Jego wnętrze wypełnia światło i dwutlenek węgla pochodzący z piekarnika. Takie otoczenie stwarza idealne warunki do podtrzymania życia tlącego się w koperku lub dymce. Bonnani twierdzi, że główka sałaty, którą włożymy do cudownej szafki, zachowa świeżość przez wiele tygodni, a nawet wypuści nowe liście.

 

Wśród wynalazków zespołu jest też inteligentny blat, który pomaga przyrządzać potrawy. Zna on na pamięć książkę kucharską i może wyświetlić dowolny przepis, zaznaczając czynność, którą należy wykonać w danym momencie. Blat współpracuje z szafkami i szufladami

 

- lampki informują gotującego, gdzie może znaleźć składniki potrawy. W skład zestawu wchodzi też naczynie do mieszania składników, które pomaga w ich odmierzaniu. - Jeszcze dwie szklanki mąki - mówi naczynie - jeszcze jedna, jeszcze troszkę... stop!

 

Co jeszcze wymyślili koledzy Bonnaniego? Zlew automatycznie dostosowujący się do wzrostu zmywającego. Lodówkę, na której drzwiach wyświetlona jest aktualna fotografia wnętrza z całą zawartością. W nowej właśnie ulepszanej wersji lodówka będzie na żądanie przesyłać tę fotografię do telefonu komórkowego gospodyni lub gospodarza, którzy właśnie robią zakupy i zastanawiają się, czego im jeszcze brakuje.

 

Co przyniesie przyszłość? Kuchenni wynalazcy zapowiadają, że wkrótce zakończą pracę nad piekarnikiem, który nigdy nie dopuści do spalenia potrawy. A pomoże mu w tym kilka termometrów, które będą monitorować np. pieczone ciasto. Kiedy osiągnie ono niepokojąco wysoką temperaturę, piekarnik zakrzyknie: Zaraz się spali!

 

Naukowcy konstruują też inteligentną łyżkę do próbowania zup, sosów i innych ciekłych pyszności. Łyżka mierzy temperaturę, kwaśność, zasolenie, lepkość. Dzięki niej bez parzenia sobie ust szybko ustalimy, czy woda na makaron nie jest przesolona.

 

Choć część tych genialnych wynalazków budzi uśmiech sceptyków, jeden z pierwszych wynalazków Zespołu ds. Inteligencji Przykuchennej jest już produkowany. Chodzi o kuchenkę mikrofalową, która rozszyfrowuje kody paskowe z opakowań potraw i na tej podstawie decyduje, jaki program odgrzewania wybrać. Sukces mikrofalówki pozwala przypuszczać, że także inne kuchenne cuda mogą trafić do sklepów

 

z artykułami gospodarstwa domowego. A wtedy nawet horda niezapowiedzianych gości stojących w naszych drzwiach nie będzie dla nas postrachem. W końcu obsłuży ich jeden naczyniorób.

Łukasz Kaniewski

 

 

„POLITYKA” nr 40, 08.10.2005 r.

ZAPACH BAKTERII

Brytyjscy naukowcy z University of Warwick oraz Heart of England Hospital zbudowali elektroniczny nos, który potrafi wykrywać bakterie – pisze tygodnik „New Scientist”. Dzięki niemu można stwierdzić, czy u pacjentów doszło do zakażenia gronkowcem złocistym. Co więcej, elektroniczny nos potrafi wykryć bakterie zaledwie w ciągu 15 minut, podczas gdy będącym dopiero w fazie prób szybkim testom DNA zabiera to przynajmniej dwie godziny. Ponadto elektroniczny nos może pochwalić się 96-procentową skutecznością.

 

 

„NEWSWEEK” nr 02/06, strona 75 LABORATORIUM

CZUJNIK WYKRYJE RAKA

Wyprodukowano mały bioczujnik przeznaczony do wykrywania białek wytwarzanych przez komórki rakowe i groźnych bakterii. Wibrujący krążek, opracowany na bazie technologii wykorzystywanej w systemach nawigacyjnych i samochodowych poduszkach powietrznych, pomoże zdiagnozować często występujące nowotwory. Urządzenie naukowców z brytyjskiego University of Newcastle identyfikuje tzw. markery, czyli białka produkowane przez raka. Czujnik umieszczony w próbce śliny rozpoznaje nawet te najmniejsze cząsteczki, dzięki czemu można bardzo wcześnie zdiagnozować nowotwór. Inteligentny dysk będzie także wykorzystywany do wykrywania wielu groźnych bakterii i wirusów.

 

 

 www.o2.pl | Piątek [01.05.2009, 18:16] 1 źródło

CZAPKA NIEWIDKA TO JUŻ NIEMAL FAKT

Silikonowy płaszcz zakrzywia promieniowanie w bliskiej podczerwieni.

Choć to nie pierwszy model koncepcyjny, który potrafi zakrzywić światło, ten stworzony na Cornell University i kalifornijskim uniwersytecie w Berkeley jest pierwszym, który zbudowano bez użycia metalowych elementów.

 

    Zasadniczo zakrzywiamy prostą linię, po której biegnie światło, by opływało nasz maskujący materiał a z zewnątrz nie dochodziło do widocznego zakłócenia obrazu - wyjaśniają naukowcy.

 

Użycie silikonu pozwoliło zmniejszyć straty w obrazie. Metal pochłania bowiem za dużo światła. W niektórych miejscach tworzył zaciemnione plamy.

 

    Nowy projekt jest na razie w stanie maskować obiekty w promieniowaniu świetlnym w bliskiej podczerwieni. Jednak możliwość zmniejszenia pochłanialności pozwoli, zdaniem naukowców, na maskowanie promieniowania dostrzegalnego przez ludzkie oko.

 

Światło prześlizguje się po powierzchni materiału okrywającego przedmiot niczym woda wokół kamienia.

 

    Silikonowa czapka niewidka zmienia lokalną gęstość obiektu który okrywa. Gdy światło przechodzi z powietrza do wody, załamuje się, bo optyczna gęstość (współczynnik załamania) wody jest inny niż powietrza. Manipulując współczynnikiem załamania obiektu można zmienić kierunek poruszania się światła z prostej linii na praktycznie dowolną - tłumaczą BBC naukowcy.

 

Owa czapka niewidka ma dużą liczbę wydrążonych otworów, strategicznie rozmieszczonych tak, by dopasować się do profilu obiektu, który jest maskowany. I zmienić jego współczynnik załamania.

 

    Im więcej dziurek w jednym miejscu, tym więcej w nim powietrza niż silikonu. Przez to zmniejsza się współczynnik załamania. Każdy otwór jest mniejszy niż długość fali światła. Światło nie widzi więc otworu a jedynie mieszankę silikonu i powietrza. Z jego punktu widzenia zmieniliśmy jedynie gęstość obiektu - dodają.

 

Niestety, czapka niewidka, o której tu mowa, jeszcze nie przypomina znanych nakryć głowy. Jest malutka, ma tysięczną część milimetra. Ale to wystarczy, by stosować ją w przemyśle elektronicznym, np. do maskowania błędów przy produkcji procesorów. Pozwoliłoby to na olbrzymie oszczędności. / JS

 

 

"WPROST" Numer: 21/2009 (1376)

SZÓSTYM ZMYSŁEM

Świat komputerowy łączy się z rzeczywistym. Ruch ręki wystarczy, by na wewnętrznej stronie dłoni wyświetliła się klawiatura telefonu, na której wybierzemy numer. Sixth Sense (ang. szósty zmysł) opracowany przez specjalistów z Massachusetts Institute of Technology to tzw. rozszerzona rzeczywistość (AR – Augmented Reality).

Do uzyskania efektu AR jest potrzebna mała kamera, miniaturowy rzutnik i telefon pełniący funkcję komputera. Ale najważniejsze jest oprogramowanie. Sixth Sense analizuje odbierane obrazy i interpretuje gesty rąk właściciela, jednocześnie wyszukując w Internecie właściwe dane. Dzięki rzutnikowi ekranem staje się dowolna powierzchnia. Możliwości są ograniczone jedynie wyobraźnią programistów.

 

Mobile Augmented Reality Applications to z kolei projekt inżynierów z Nokia Research Center. Działa jedynie za pomocą telefonu Nokii wyposażonego w GPS, kompas i mierzący ruch akcelerometr. Na podstawie danych z tych czujników telefon oblicza położenie każdego obiektu w polu widzenia kamery i pobiera z Internetu dane na jego temat. Patrząc na budynek przez wyświetlacz telefonu, zobaczymy znacznie więcej niż gołym okiem, na przykład godziny otwarcia muzeum, koszt biletu, menu restauracji. System jest już niemal gotowy do wprowadzenia na rynek.

 

Nad programem AR Sekai Camera dla iPhone’a pracuje firma TonchiDot. Dla telefonów działających z systemem Google Android firma Mobilizy opracowała program Wikitude AR Travel Guide. Identyfikuje on 350 tys. różnych obiektów widzianych okiem kamery i wyświetla informacje o nich pobierane z internetowych baz, między innymi z Wikipedii. Program jest dostępny w internetowym sklepie Android Market.

 

Rolę komputerów przejmują telefony, a okulary do rozszerzonej rzeczywistości zaczynają wyglądać jak zwykłe okulary przeciwsłoneczne. Wrap 920AV to produkt opracowywany przez firmę Vuzix. Te ważące niecałe 90 gramów okulary prezentują obraz odpowiadający widzianemu z trzech metrów 60-calowemu ekranowi. Fraunhofer-Institut für Angewandte Informationstechnik stworzył system AR działający pod wodą. Wodoszczelny, przenośny komputer i maska z wyświetlaczem pozwalają oglądać w wodzie wytwory wirtualnej rzeczywistości. W prototypie jest to rafa koralowa, rośliny i kolorowe ryby.

 

Amerykańska agencja wojskowa DARPA zamierza skonstruować przezroczyste, miniaturowe wyświetlacze wbudowane w soczewki kontaktowe. Nad podobnym projektem pracują uczeni z University of Washington. Udało im się już stworzyć szkła kontaktowe z elektroniką, diodami LED i anteną, która zasila urządzenie, pobierając energię z fal radiowych.

Autor: Marek Matacz

 

 

„NEWSWEEK” nr 24, 19.06.2005 r. 

TECHNOLOGIA:  TRZY WYMIARY KULI

Skonstruowano pierwszy, naprawdę trójwymiarowy wyświetlacz. Firma Actuality Systems zaprezentowała urządzenie w kształcie kuli. Perspecta, bo tak je nazwano, pokazuje widok generowany przez komputer. Elektronika urządzenia tnie przesyłany obraz na 198 „plasterków”, wyświetlanych na powierzchni kuli. Osoba oglądająca widzi obraz złożony ze 100 mln trójwymiarowych pikseli. Można go oglądać z góry lub z boku, można obejść kulę dookoła, śledząc widok. Urządzenie wymyślono głównie z myślą o chirurgach czy pilotach. Jedynym minusem jest cena – 40 tys. dol. 

 

 

"WPROST" nr 7/2009 (1362)

KSIĄŻKI W KOMÓRCE

Internetowy sklep Amazon oferuje ponad 225 tys. tytułów książek elektronicznych, w tym niemal wszystkie najnowsze bestsellery. Można też kupić elektroniczne gazety i czasopisma. Lawina zamówień spowodowała, że zapasy czytników e-booków Kindle po raz kolejny wyczerpały się tuż przed Bożym Narodzeniem 2008 r.

Nowa usługa Amazon na razie jest dostępna tylko w USA, ale prowadzone są już rozmowy z europejskimi operatorami sieci komórkowych. Ofertę o nazwie The eBook Store wprowadziła fi rma Sony, producent podobnego do Kindle urządzenia Sony Reader. Można je kupić w Wielkiej Brytanii i Francji. We Francji Orange testował usługę Read & Go. Abonenci mogli pobierać przez sieć komórkową na specjalny czytnik elektroniczne wersje największych francuskich gazet. Odpowiedzią Amazon jest nowy model czytnika e-booków Kindle.

 

W Monachium zorganizowano kongres na temat e-książek. Ronald Schild, twórca serwisu Liberka, przekonywał, że nadszedł czas, by za e-bookami opowiedziały się tradycyjne wydawnictwa. Sprzyja temu wynalazienie tzw. elektronicznego papieru, który wykorzystują czytniki e-booków. e-booków. Specjalna powierzchnia zmienia barwę, tworząc obrazy lub litery. Nie jest to tak męczące dla oczu jak świecący ekran. Mikroskopijne kapsułki zawierają ciemne i jasne cząsteczki, których ułożenie jest sterowane napięciem elektrycznym. Aby zobaczyć, co jest na ekranie, potrzebne jest zewnętrzne światło. Wieczorem – tak jak w wypadku zwykłej książki – niezbędna jest przynajmniej nocna lampka.

 

Na razie czytniki e-książek dobrze radzą sobie tylko z wyświetlaniem obrazów w odcieniach szarości. E Ink Corporation pracuje już jednak nad kolorowymi wyświetlaczami. Kindle mieści średnio 200 książek, a dodatkowe karty pamięci praktycznie likwidują limit. Bezprzewodowe połączenie ze sklepem umożliwia ściąganie książek z dowolnego miejsca. Urządzenie odtwarza też pliki dźwiękowe. Oprócz Amazon i Sony na rynku są też inne urządzenia do odczytu e-booków, takie jak iLiad, Cybook i HanHan- lin eReader. Różnią się nieco wielkością, budową i funkcjonalnością. Ekran iLiada działa jak tablet, który pozwala pisać i robić notatki. Firma Plastic Logic w 2010 r. chce rozpocząć sprzedaż bardzo cienkich, giętkich czytników. W Internecie można znaleźć publikacje przeznaczone do czytania na domowych komputerach, najczęściej w postaci plików PDF. Ale PDF to jeszcze nie e-book. Format elektronicznej książki musi bowiem umożliwiać wyświetlanie jej na przenośnych urządzeniach, łatwą nawigację, wyszukiwanie fraz, regulację czcionki. Amazon stworzył format AZW, Sony – BBeB. Większość urządzeń czyta także formaty takie jak ePub lub bardzo popularny Mobipocket. Do czytania książek można wykorzystać niektóre telefony komórkowe. Firma Apple za pośrednictwem App Store oferuje e-booki dla iPhone’a i iPod Toucha. Kanadyjska sieć księgarń Indigo Books & Music przygotowuje dla tych gadżetów system Shortcovers, który pozwoli zamawiać i czytać elektroniczne publikacje z wirtualnej księgarni.

 

E-book (eBook, książka elektroniczna, e-książka) to treść zapisana w formie elektronicznej, przeznaczona do odczytania za pomocą oprogramowania zainstalowanego w urządzeniu komputerowym (komputerze, palmtopie, telefonie komputerowym, czytniku e-booków). E-booki są tańsze niż tradycyjne książki, mają praktycznie nieograniczoną pojemność, łączą różne typy mediów (książki, gazety, czasopisma) w jednym niewielkim pliku.

Autor: Marek Matacz

 

 

 www.interia.pl | Czwartek, 16 lipca (11:02)

LUKSUSOWY PENDRIVE 128 GB

Pamięć przenośna Luxio - 128GB /PCArena.pl

Super Talent dołącza do grona producentów pamięci typu flash, które w swojej ofercie posiadają urządzenie o pojemności 128 GB.

Najnowszy pendrive tej firmy otrzymał nazwę Luxio, i oprócz olbrzymiej ilości miejsca na dane, charakteryzuje się nowoczesnym, eleganckim wyglądem i dostępny będzie w trzech wersjach kolorystycznych - czarnej, srebrnej oraz przypominającej fakturą słoje drewna.

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Nd [06.12.2009, 07:19] 1 źródło

JUŻ WKRÓTCE NIE BĘDZIESZ MUSIAŁ MYĆ OKIEN

Załatwi to za ciebie "las" nanopeptydów.

Naukowcy z uniwersytetu w Tel Awiwie opracowali nowatorski sposób kontrolowania przyrostu mikroskopijnych nanocząsteczek peptydów - informuje serwis sciencedaily.com. Pokrywają one dowolną powierzchnię: szyby lub np. baterii słonecznej i chronią ją przed zabrudzeniem.

Mikroskopijny "las" nanopeptydów odpycha kurz i wodę, dzięki temu pokryta nim powierzchnia jest wiecznie czysta.

To jest wspaniały i zaskakujący rezultat naszych badań - mówi portalowi Lihi Adler-Abramowicz, jeden z biorących w badaniach naukowców. - Poszukiwaliśmy nowego lekarstwa na chorobę Alzheimera. Ku naszemu zaskoczeniu, dokonaliśmy odkrycia, które może wpłynąć na rozwój samochodów o napędzie elektrycznym, elektrowni słonecznych i budownictwa.

Króciutkie rurki nanopetydów mają bowiem także inną właściwość - potrafią magazynować energię. I to w ogromnych ilościach. Dzięki nim będzie można budować bardzo pojemne baterie i akumulatory. | WB

 

 

„PRZEGLĄD” nr 34, 22.08.2004 r.

INTELIGENTNE OKNA

Szkło, które odbija ciepło, ale przepuszcza światło, to wynalazek badaczy z University College London. Dotychczas stosowane pokrycia okien chroniły przed gorącem, ale jednocześnie ograniczały dopływ światła. Nowy materiał przepuszcza widzialne pasmo promieniowania słonecznego, a odbija tylko fale podczerwone. Co więcej, zaczyna się tak zachowywać dopiero w temperaturze powyżej 29 stopni Celsjusza. Dzięki temu w zimie cenne słoneczne ciepło nagrzewa wnętrze, a w lecie upał nie ma wstępu do środka.

Nowy materiał oparty jest na dwutlenku wanadu, który zależnie od temperatury zmienia właściwości. Gdy jest zimno, wiązanie między atomami wanadu zatrzymują elektrony i zapobiegają przewodzeniu – wówczas materiał pochłania ciepło. Po przekroczeniu temperatury granicznej wiązania zostają zerwane i dwutlenek wanadu zaczyna się zachowywać jak metal odbijający podczerwień. Dotychczas problemem było to, że owa zmiana właściwości następowała przy mniej więcej 70 stopniach. Przełomem okazało się dodanie wolframu, który znacznie obniżył temperaturę zmiany właściwości. Metoda może otworzyć nowe drogi przed architektami projektującymi ogromne budynki kryte szkłem.

 

 

„NEWSWEEK” nr 36, 05.09.2004 r.

SUPERCHŁÓD

Koniec z nagrzanymi słońcem pomieszczeniami. Brytyjscy naukowcy z uniwersytetów w Liverpoolu i Londynie opracowali chemiczny filtr blokujący ciepło promieni słonecznych. Składa się on z mieszanki dwutlenku wanadu i niewielkiej ilości metalicznego wolframu. Przy temperaturach niższych niż 29 stopni C filtr działa jak półprzewodnik i przepuszcza światło widzialne i podczerwone. Zaś po osiągnięciu tej temperatury elektrony dwutlenku wanadu przekształcają się w metal, który odbija promienie podczerwone i zapobiega dalszemu nagrzewaniu się wnętrz, masowa produkcja tak udoskonalonych szyb ma się rozpocząć w ciągu najbliższych trzech lat.

 

 

„NEWSWEEK” nr 6, 12.02.2006 r.

OBRAZY NA SZYBACH

Właśnie się spełniło marzenie technologów o stworzeniu szyb wyświetlających obrazy i jednocześnie przepuszczających światło. To zasługa specjalistów z niemieckiego Fraunhofer-Institut für Angewandte Polymerforschung w Poczdamie. Opracowali oni przeźroczysty polimer, który pod wpływem prądu emituje światło. Szyba, do której produkcji użyto owego związku, może w dowolnej chwili zamienić się w wyświetlacz. (...)

 

 

„NEWSWEEK” nr 46, 18.11.2007 r.

TROCHĘ CIEMNIEJ

Koniec z zasłonami. Wkrótce na szybach samochodów będą montowane filtry, które uchronią kierowcę i pasażerów przed nadmiarem światła. Za pomocą dwóch przycisków ustawimy stopień przyciemnienia zależności od tego, jak jasno jest na zewnątrz. Przy okazji szyby zatrzymają do 99 proc. ultrafioletu. Autokar z takimi oknami zaprezentowano w Tokio podczas zakończonych 11 listopada targów samochodowych. | (PG)

www.refr-spd.com , www.sciencedaily.com

 

 

"WPROST" Numer: 18/2009 (1373)

SUPERŚWIATŁO

Wizja ścian i sufitów emitujących naturalne światło wcale nie jest odległa. W dodatku odcień tego światła będzie dowolnie regulowany, zużycie prądu ma być minimalne, a źródło światła ma działać wiele lat. Znane z urządzeń elektronicznych luminescencyjne diody niebawem mogą się stać głównym źródłem światła. A to dopiero początek ich możliwości.

Diody są coraz częściej stosowane w wyświetlaczach ciekłokrystalicznych. Są już wykorzystywane jako podświetlenie do ekranów LCD. Dzięki nim Samsung stworzył telewizor o grubości zaledwie 6,5 mm, przy przekątnej 55 cali. Jeszcze większe możliwości mają diody, w których światło emitują związki organiczne (OLED). Umożliwiają one tworzenie ekranów supercienkich, giętkich, a nawet przezroczystych. W tym wypadku diody nie są jedynie podświetleniem, ale same generują obraz. Dzięki temu matryce wykorzystujące tę technologię wyjątkowo dokładnie odwzorowują barwy, jasność i kontrast. Obraz można oglądać pod każdym kątem. Na targach CES 2009 Samsung zaprezentował stworzony w tej technologii 4,3-calowy przezroczysty wyświetlacz. Wynalazek mógłby znaleźć zastosowanie w samochodowych systemach GPS. Umieszczony na szybie nie rozpraszałby uwagi kierowcy.

 

W 2008 r. Samsung przedstawił 4-calowy wyświetlacz o grubości 0,05 mm. Koncern wyprodukował też wykorzystujący OLED duży, 40-calowy ekran wyświetlający w niezwykle wysokiej rozdzielczości obraz full HD. Na rynku dostępny jest już produkowany przez Sony telewizor z 11-calowym ekranem OLED o grubości 3 mm. Minusem obecnie istniejących organicznych diod jest ich żywotność, która wynosi około 14 tys. godzin. Konstruktorzy opracowują już jednak rozwiązania, które mają wydłużyć ich żywotność.

 

Półprzewodnikowe światło wkracza w świat medycyny. Uczeni z Medical College of Wisconsin w Milwaukee pracują nad wykorzystaniem diod emitujących specjalne światło do leczenia ślepoty. Wcześniej były one wykorzystywane przez NASA do przyspieszania gojenia ran u astronautów. Dzięki temu światłu oślepione wcześniej metanolem szczury odzyskały 95 proc. zdolności widzenia. Uszkodzone komórki siatkówki zostały zregenerowane. Diody okazały się też skuteczne w łagodzeniu bolesnego zapalenia błon śluzowych ust i gardła, które jest skutkiem ubocznym terapii nowotworów. Amerykańska firma Dobi Medical Systems pracuje nad wykorzystującym diody skanerem, który będzie uzupełniać badania mammograficzne. Według konstruktorów, umożliwi to rozróżnianie groźnych zmian nowotworowych od łagodnych.

 

Powstały urządzenia, które za pomocą światła produkowanego przez diody skutecznie leczą trądzik. Niebieskie światło o odpowiedniej długości fali zabija bakterie i wpływa na pH skóry, zapobiegając rozprzestrzenianiu się choroby. Uczeni z University of Ulm w Niemczech odkryli natomiast, że czerwone światło wpływa na oddziaływanie wody z elastyną – białkiem budującym skórę – co wygładza zmarszczki. Przeszkodą w powszechnym stosowaniu diod jest ich cena. Eksperci twierdzą też, że rzeczywisty czas ich działania jest krótszy niż deklarowany. Cała nadzieja w nauce. Uczeni z University of Cambridge opracowali właśnie technologię pozwalającą na niedrogą masową produkcję diod o żywotności 100 tys. godzin.

Autor: Marek Matacz

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [28.12.2009, 14:24] 1 źródło

DZIĘKI POLSKIM NAUKOWCOM TELEWIZOR ZWINIESZ W RULON

Wynalazek pozwala oszczędzać energię.

Czy telewizor może mieć coś wspólnego z ochroną środowiska? Naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego wymyślili rozwiązanie, dzięki któremu będziemy zużywać mniej energii elektrycznej oglądając swoje ulubione programy. Za nowy polimer otrzymali prestiżową nagrodę - donosi "Dziennik Zachodni".

Polscy naukowcy opracowali metodę otrzymywania polimerowych materiałów fotoluminescencyjnych. Materiał emituje światło przy niewielkim zużyciu energii.

Wynalazek został wyróżniony najwyższą nagrodą na Światowej Wystawie Innowacji, Badań Naukowych i Nowoczesnej Techniki Brussels Innova Eureka Contest 2009.

Stworzony przez nas polimer może mieć rozmaite zastosowanie, na przykład przy produkcji wyświetlaczy w telewizorach, żarówek energooszczędnych, diod. Nasz polimer to po prostu wielka płachta, która po wzbudzeniu promieniowaniem UV świeci - wyjaśnia mgr Andrzej Swinarew z Wydziału Informatyki i Nauki o Materiałach w Uniwersytecie Śląskim.

Dodatkowo, urządzenia z takim polimerowym ekranem będzie można zwijać i bez przeszkód przenosić. | AJ

 

 

„PRZEKRÓJ” nr 49, 05.12.04 r.

KOMÓRKA NA GAZ

Generator prądu wielkości jednego centymetra może zasilać telefon komórkowy. Urządzenie zawiera miniaturowy magnes obracający się z szybkością stu tysięcy obrotów na minutę, który wytwarza prąd w maleńkich cewkach. Całość może być napędzana równie małą turbiną gazową i dawać 10 razy więcej prądu niż bateria o tej samej wadze.

System opracowano z myślą o wojsku, ale może on trafić również do cywilów.

 

 

„ANGORA: ANGORKA” nr 30, 24.07.2005 r.

SŁONECZNA KOMÓRKA

Zasilaną energią słoneczną ładowarkę do telefonów komórkowych wymyślili Holendrzy. (...) Urządzenie wytwarzające prąd, czerpiąc moc z promieni Słońca, współpracuje z większością aparatów Motoroli, Nokii, Samsunga, Siemensa i Sony Ericssona. Niewielkie rozmiary (135x80x10 mm) oraz waga (85 g) sprawią, że nie będzie ono zbyt dużym obciążeniem dla podróżnika.

OZ na podst. „POLITYKI”

 

 

„NEWSWEEK” nr 02/06, strona 75

ŻELOWA BATERIA

Niezwykle cienką i elastyczną baterię stworzyła japońska firma NEC. Ogniwo wykonane jest ze specjalnego plastiku w żelu i ma niecały milimetr grubości. Bateria w skrócie nazywana ORB może być wykorzystywana w wielu urządzeniach, m.in. laptopie, inteligentnym papierze czy karcie kredytowej. Jej ogromną zaletą jest szybkość ładowania. Wystarczy jedynie 30 sekund, aby przyjazna środowisku bateria znów działała na pełnych obrotach.

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Wtorek [08.12.2009, 18:40] 3 źródła, 1 wideo Poleć na Facebook

BATERIE Z PAPIERU? SPRZĘT BĘDZIE LŻEJSZY (WIDEO)

Przełom w technologii zasilania.

Naukowcy ze Stanford University opracowali metodę budowania baterii z... papieru.

To baterie o dużej mocy, ale dosłownie wagi papierowej. Powstały z papieru pokrytego „jakby atramentem ze srebrnych i węglowych nanomateriałów" - powiedział inżynier Yi Cui.

Już wcześniej z silikonu badacze zbudowali ogniwo 10 razy mocniejsze od jonowo-litowego zasilającego m.in. laptopy.

Teraz baterie są zwykle najcięższym elementem urządzeń, więc z nowymi sprzęt stanie się lżejszy - twierdzą wynalazcy.

Nowe baterie będą też mogły zasilać pojazdy hybrydowe. Wkrótce ma się rozpocząć ich masowa produkcja. | TM

 

 

www.onet.pl | 2009-12-22 | "Suddeutsche Zeitung "   

NANOKŁOPOTY WYCHODZĄ W PRANIU

Obecnie na rynku pojawiło się wiele produktów zawierających mikroskopijne jony srebra. Tymczasem ekolodzy ostrzegają przed negatywnym wpływem nanosrebra na środowisko naturalne i zdrowie człowieka.

 

Bakteriobójcze właściwości srebra były znane od stuleci. Nie bez przyczyny książęta jadali na srebrnych zastawach, a ich poddani wrzucali srebrne monety do mleka w celu przedłużenia jego trwałości. W czasach współczesnych średniowieczne mądrości znalazły zastosowanie w ostatnio bardzo modnej nanotechnologii. W sprzedaży pojawiło się wiele produktów wzbogaconych nanocząsteczkami srebra, czyli mikroskopijnymi molekułami wielkości milionowej części milimetra.

 

Jony srebra są skutecznym orężem w walce z groźnymi bakteriami, grzybami i wirusami. Jednak z raportu przedstawionego przez niemiecki Związek na Rzecz Ochrony Środowiska i Przyrody (BUND) wynika, że cząsteczki srebra są bronią obosieczną i mogą mieć szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka oraz środowisko naturalne.

 

Nanocząsteczki srebra są coraz częściej obecne w naszym codziennym życiu. Producenci przekonują, że srebro w skali nano jest cudowną bronią: zapobiega brzydkiemu zapachowi stóp, skutecznie niszczy zarazki na obudowach komórek, klawiaturach komputerowych czy powierzchni zabawek pomalowanych nanofarbą. Cząsteczki srebra można znaleźć w osłonkach wędlin, tapetach, ściereczkach do sprzątania, folii spożywczej, kosmetykach, a nawet w płynach do płukania tkanin. Podobno klamki i krany powleczone warstewką srebra zapobiegają rozprzestrzenianiu się groźnych infekcji.

 

Obecnie można kupić na rynku około 800 produktów z domieszką nanosrebra. Według informacji zebranych przez organizację ekologiczną BUND producenci około 30 procent produktów zachęcają do ich kupna powołując się na dobroczynne właściwości jonów srebra. Od 1990 roku wzrosła aż czternastokrotnie liczba wniosków zgłaszanych do Europejskiego Urzędu Patentowego w sprawie zastosowania tego pierwiastka.

 

Istotnie, jony srebra mają niezwykłe właściwości biobójcze. Cząsteczki srebra osiadają na błonie komórkowej mikrobów, blokują enzymy pomocne w namnażaniu drobnoustrojów i w ten sposób niszczą ich materiał genetyczny. W przeciwieństwie do konwencjonalnych antybiotyków nanosrebro jest skuteczną bronią w walce z odpornymi szczepami bakterii, np. z wirusowym zapaleniem wątroby typu B. Najistotniejsza różnica między srebrem konwencjonalnym i srebrem w wersji nano polega na tym, że mikroskopijne cząsteczki srebra mają znacznie większą powierzchnię czynną i tym samym ogromny potencjał biobójczy. Inną szczególną właściwością nanosrebra jest jego uniwersalne zastosowanie i niezwykła aktywność. Jony srebra zawarte w opakowaniach przedłużają świeżość żywności, hamują wzrost i podział komórek, z łatwością rozprzestrzeniają się w środowisku naturalnym i przenikają do łańcucha pokarmowego.

 

Tymczasem wciąż niewiele wiadomo o skutkach ubocznych nanosrebra. Podczas eksperymentów laboratoryjnych okazało się, że jony srebra niszczą zarodki ryb, a pluskwiakom wodnym uniemożliwiają dalszą reprodukcję. Z kolei u szczurów inhalowanych nanosrebrem stwierdzono podwyższoną zawartość tego metalu w wątrobie, nerkach i płucach. Niedawno koreański naukowiec poinformował, że w płucach szczurów rozwijają się chroniczne stany zapalne.

 

Na razie nie wiadomo, jak wyniki eksperymentów na zwierzętach przekładają się na organizm człowieka. – Z powodu braku stosownych badań nie można wydać jednoznacznej oceny o szkodliwości powierzchni nasyconych nanosrebrem, jak choćby klawiatur komputerowych – wyjaśnia Heribert Wefers, ekspert od zagadnień chemicznych w organizacji BUND. – Na pewno odradzałbym kupno antyrespirantów czy środków ochrony roślin w sprayu z domieszką nanosrebra. Wdychane przez człowieka cząsteczki trafiają do płuc i z dużym prawdopodobieństwem zagrażają naszemu zdrowiu.

 

ie można wykluczyć, że nanosrebro ma także inne skutki uboczne. Niemiecka organizacja ekologiczna BUND ostrzega w swoim raporcie, że zbyt częste stosowanie produktów z nanosrebrem może doprowadzić do uodpornienia się groźnych szczepów bakterii. Obecnie jony srebra stanowią efektywną broń w walce z wieloma mikroorganizmami, wobec których antybiotyki okazują się bezradne. Przykładowo nanosrebrem pokrywa się protezy stawu kolanowego i cewniki, a także dodaje do maści i środków opatrunkowych przeznaczonych do leczenia oparzeń. Jednak w szpitalach i kanalizacji naukowcy już natrafili na ślad zarazków odpornych na działanie nanosrebra. – Możemy zafundować sobie poważny problem medyczny dążąc do zaspokojenia całkowicie absurdalnej potrzeby sterylności w życiu codziennym – ostrzega Heribert Wefers.

 

Niemałe wątpliwości budzi efektywność sprzętu gospodarstwa domowego z domieszką nanosrebra. Przed kilku laty Federalny Instytut Oceny Ryzyka (BfR) z siedzibą w Berlinie stwierdził jednoznacznie: lodówki pokryte w środku warstwą jonów srebra nie gwarantują lepszej ochrony przed drobnoustrojami. Okazuje się, że powłoki antybakteryjne są całkowicie zbędne, jeżeli dbamy systematycznie o czystość tradycyjnymi metodami. W przypadku tekstyliów wystarczy jedno pranie, aby wytrącić większość jonów srebra. Jak wykazało badanie przeprowadzone przez Związkowy Instytut Kontroli Jakości i Badań Materiałowych w szwajcarskim St. Gallen już podczas pierwszego prania w wodzie ląduje jedna trzecia jonów tego szlachetnego metalu zawartego w skarpetkach.

 

 

Obecność nanosrebra w ściekach świadczy nie tylko o przegranej walce z przykrym zapachem stóp, lecz stanowi także zagrożenie dla środowiska naturalnego. W październiku 2009 roku Federalna Agencja Ochrony Środowiska (UBA) zażądała przeprowadzenia badań, które miały odpowiedzieć na pytanie, czy jony srebra obecne w oczyszczalniach ścieków nie powodują zaburzeń w pracy mikroorganizmów rozkładających zanieczyszczenia. Z analizy  przeprowadzonej na zlecenie UBA przez Instytut Frauenhofera w Karlsruhe i w Schmallenberg wynika, że tego rodzaju ryzyko jest minimalne. Jednak autorzy ekspertyzy zwracają uwagę na inny problem: jeśli osad z oczyszczalni ścieków trafi na pola, to zawarte w nim cząsteczki nanosrebra mogą zatruć rośliny i organizmy glebowe.

 

Dlatego organizacja ekologiczna BUND uważa, że konieczne są dodatkowe badania, aby poznać faktyczne oddziaływanie nanosrebra na środowisko naturalne i zdrowie człowieka. (...) Organizacja wzywa do wprowadzenia czasowego moratorium w sprawie stosowania nanosrebra – za wyjątkiem medycyny – do czasu, aż nie zostaną wyjaśnione wszystkie wątpliwości. Ponadto konsumenci powinni zostać poinformowani, czy kupują produkty z jonami srebra, czy też nie. Na razie Unia Europejska nie przyjęła żadnych uregulowań prawnych określających oznakowanie nanoproduktów. Jedyny wyjątek zrobiono dla artykułów kosmetycznych. W grudniu Rada Europejska postanowiła, że od 2012 roku nanokosmetyki dopuszczone do sprzedaży muszą mieć odpowiednią ulotkę informacyjną. (…)

Wiebke Rögener, Izabella Jachimska-Paech

 

 

"NEWSWEEK" nr 1, 08.01.2006 r.

INWAZJA LAPTOPÓW

Pomysł, który może doprowadzić do zalania świata tanimi komputerami. Profesor Nicholas Negroponte ze słynnego Massachusetts Institute of Technology zaprezentował w listopadzie prototyp notebooka zasilanego korbką, podobnie jak dziecięce zabawki, który ma kosztować zaledwie 100 dolarów, czyli ok. 320 złotych. Minuta kręcenia zapewnia prąd na około 40 minut pracy. Komputer, choć wygląda na zabawkę, ma obudowę z tworzywa sztucznego odpornego na wilgoć i zanieczyszczenia. Wewnątrz kryje się m.in. procesor 500 MHz, twardy dysk o pojemności 1 gigabajta, moduł łączności bezprzewodowej Wi-Fi oraz bezpłatne oprogramowanie Linux. Może to nie tak wiele w porównaniu z najnowszymi maszynami, ale za taką cenę – rewelacja.

Sprzęt nie jest zresztą pomyślany jako oferta dla wielkomiejskich gadżeciarzy, bo konstruktorzy liczą głównie na zamówienia od międzynarodowych organizacji humanitarnych. Urządzenie ma pomóc w wyrównaniu szans edukacyjnych milionów dzieci z południowoamerykańskich faweli czy afrykańskich slumsów. Twórcy urządzenia oceniają, że do 2007 r. będą sprzedawać 100-150 milionów komputerów rocznie.

 

 

„ANGORA: ANGORKA” nr 36, 03.09.2006 r.

POSTRASZONO NAS

National Geographic przedstawił film informujący, że pod jeziorem Toba na Sumatrze znajduje się ogromny superwulkan – właśnie 75 tys. lat temu zniszczył pół globu. Film BBC w „Dwójce” przypomniał, że pod parkiem Yellowstone (w USA) daje niepokojące znaki aktywności wielkie, o długości prawie 100 km jezioro magmy. Wybuch któregoś z tych superwulkanów byłby globalna katastrofą. National Geographic, TVP 2, 24.08.

Telewidz

 

[Warto rozważyć wykorzystanie energii aktywujących się wulkanów, jezior magmy, tym bardziej, jeśli w pobliżu jest akwen morski. Wówczas można by wykorzystać ciepło magmy, gazy wulkaniczne do zamiany wody w parę, która wprawiałaby w ruch turbiny napędzające generatory wytwarzające prąd. Jednocześnie w ten sposób można by stopniowo wychładzać magmę, zapobiegając ew. katastrofie. – red.]

 

 

 www.o2.pl | Piątek [17.07.2009, 21:59] 1 źródło

BILL GATES CHCE KONTROLOWAĆ POGODĘ

Ma zamiar opatentować technologię powstrzymującą huragany.

Udostępnione opinii publicznej wnioski patentowe (do których prawa ma właśnie założyciel Microsoftu) ujawniają sposób, w jaki chce tego dokonać - informuje "The USA Today".

Propozycja Gatesa? By na wprost huraganu wysyłać olbrzymie barki, które zasysać będą wodę z głębi oceanu i wypluwać ją wprost pod podstawę potężnej wichury. Jeżeli Gates dostanie swój patent, będzie miał prawo osłabiać huragany (przynajmniej próbować) przez 18 lat.

Współautorem wniosku jest klimatolog Ken Caldeira z waszyngtońskiego Carnegie Institution. Uważa on, że zaopatrzone w potężne turbiny barki, zalewając powierzchnię oceanów zimną wodą, będą w stanie powstrzymać huragan - tłumaczy gazeta.

Fundacja Billa i Melindy Gates a także sam Caldeira odmówili mediom komentarza.

Z punktu widzenia nauki i polityki międzynarodowej, pomysł Gatesa jest zachęcający. Jednak jak z każdym planem tej skali, trzeba określić, czy pieniądze wydane na zapobieganie wyrządzaniu strat nie są większe niż same straty - uważa Gene Quinn, ekspert patentowy z IPWatchtog.com. | JS

 

 

 www.onet.pl | 13.10.2008 | PAP, POg /00:16

"Energy & Environmental Science"

CUKIER ZASTĄPI BATERIE DO MP3?

(...) Bioogniwa paliwowe, to urządzenia, które w łagodnych warunkach (temperatura pokojowa oraz normalne ciśnienie) przetwarzają chemiczną energię zmagazynowaną w związkach organicznych, np. w glukozie, w energię elektryczną. Do tego celu wykorzystuje się specjalne enzymy lub całe, żywe mikroorganizmy.

 

Naukowcom z instytutu badawczo-rozwojowego firmy SONY, z grupy badawczej doktora Tsuyonobu Hatazawa, udało się opracować pierwszą w pełni ekologiczną baterię, która zasilać może nowoczesny, przenośny odtwarzacz muzyki.

 

Do przetwarzania energii chemicznej zawartej w cukrze prostym - glukozie - naukowcy wykorzystali naturalne enzymy, które w żywych organizmach wchodzą w skład szlaków metabolicznych, gdzie podczas rozpadu cząsteczki glukozy uwalniania jest, zmagazynowana w niej energia. Enzymy te naukowcy unieruchomili na powierzchni anody, która wykonana została z silnie porowatych włókien węglowych i oddzielona od katody membraną selektywnie przepuszczającą protony. Zastosowanie naftochinonu jako transportera elektronów znacznie zwiększyło wydajność bioogniwa paliwowego.

 

W trakcie procesu enzymatycznego utleniania cukru powstają elektrony i protony. Protony wędrują poprzez membranę bezpośrednio do katody, podczas gdy elektrony przepływają przez zewnętrzny układ elektryczny i również trafiają do katody, gdzie wraz z protonami, łącząc się z tlenem wytwarzają wodę.

 

Tak skonstruowane urządzenie, zestawione w poczwórną baterię, generuje z cukru dość energii elektrycznej (o mocy ponad 100 mW) do zasilania odtwarzacza MP3 wyposażonego w zewnętrzne przenośne głośniki!

 

Bioogniwo jest w pełni ekologicznym urządzeniem. Według naukowców, możliwość praktycznego użycia bioogniw z całą pewnością zmniejszy ilość wyrzucanych na śmietnik tradycyjnych baterii - urządzeń bardzo niebezpiecznych dla środowiska naturalnego.

 

 

ŁADOWARKA SŁONECZNA MANTA

02.09.2008 15:40

MSC-01 Portable Solar Charger to ładowarka słoneczna z wbudowanym akumulatorem. Zamienia promienie słoneczne w energię elektryczną, którą może przechowywać przez około trzy miesiące.

 

Energię zmagazynowaną w akumulatorze można używać bezpośrednio do ładowania dowolnego sprzętu elektronicznego, posiadającego odpowiednie gniazda. Wraz z urządzeniem producent dostarcza różne końcówki które pasują do większości aparatów telefonicznych na rynku.

 

W razie potrzeby istnieje możliwość podładowania akumulatora z gniazdka 230V za pomocą dołączonej do zestawu ładowarki.

 

Dane techniczne:

 

    * ładowarka słoneczna

    * panel słoneczny 5V/100mA

    * wbudowana latarka

    * wbudowany alumulator Li-ion: 3,7V 1300mAh

    * ładowanie poprzez USB: 5V 500mA (DC)

    * napięcie wyjściowe: 5V

    * natężenie wyjściowe: 350-500mA

    * czas ładowania: panel- 10-15 godz., USB- 2-4 godz.

    * ochrona: przepięciowa, przeciwzwarciowa, przeładowania

    * 7 końcówek do aparatów kom.: Nokia, Sony-Ericsson, Motorola, Samsung oraz urządzeń z gniazdem zasilania mini – USB

 

Sugerowana cena wynosi 89 zł.

Na podstawie Manta

Adam Kwiatkowski

 

 

"WPROST" Numer: 42/2006 (1244) WPROST EXTRA

WIZJE UCZONYCH

    * Samochód na wodór, który sam sobie wytwarza paliwo ze zwykłej wody oraz związków boru - to propozycja naukowców z Instytutu Weizmanna w Izraelu. Obie substancje znajdują się w oddzielnych zbiornikach i w razie potrzeby są mieszane. W wyniku reakcji chemicznych powstaje wodór, którym napędzany jest albo zwykły silnik, albo ogniwo paliwowe.

    * Pojazd produkujący wodór z benzyny zatankowanej na stacji - naukowcy z Northwestern University w Chicago zaproponowali zbudowanie prawie perpetuum mobile: ogniwo paliwowe na wodór dostarcza zarówno prąd do napędzania pojazdu, jak i ciepło do podtrzymywania pracy katalizatora produkującego ów wodór. Uczeni twierdzą, na razie tylko na podstawie teoretycznych analiz, że taki system może mieć sprawność nawet 50 proc. (sprawność zwykłego silnika benzynowego wynosi 25-30 proc.)

    * Produkcja paliwa wodorowego z węgla przez dodanie jonów żelaza do zmielonego proszku węglowego - takie paliwo może być wytwarzane w fabrykach w reakcjach chemicznych zachodzących w temperaturze 100°C. Prototypowe urządzenie zbudowane przez Douglasa Weibela z Harvardu ma jednak znikomą sprawność - marnuje się aż 93 proc. energii zmagazynowanej w węglu.

    * Zamiana dwutlenku węgla na paliwo do samochodów - to pomysł chemików z uniwersytetu w Mesynie we Włoszech. Opracowali oni (na papierze) prototyp katalizatora z nanorurek wypełnionych platyną i palladem. Gdyby im się powiodło, mielibyśmy rewolucję w recyklingu zanieczyszczeń gazowych: samochody karmiłyby się brudem, który same wytwarzają.

    * Paliwem może też być sproszkowany metal: żelazo, aluminium albo bor. Miele się go na drobiny o średnicy mierzonej w nanometrach, a następnie spala. Dave Beach z Oak Ridge National Laboratory (USA) twierdzi, że samochód osobowy z silnikiem na metal (i bakiem pełnym metalicznego paliwa) przejechałby trzy razy więcej niż samochód na podobnej ilości benzyny. Takie paliwo byłoby czyste dla środowiska i na dodatek dawałoby się odzyskać.

Andrzej Hołdys

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 13:21] 1 źródło

MIĘSO WYPRODUKUJĄ Z... PROBÓWKI

Naukowcy wykorzystają metodę in-vitro.

Mięso wyhodowane z probówek nie tylko polepszy los żywych zwierząt, ale może być też zdrowsze dla ludzi - twierdzi Jason Metheny z grupy badawczej New Harvest.

Naukowcy twierdzą, że używając metody hodowania mięsa w warunkach laboratoryjnych, będą w stanie kontrolować m.in. ilość tłuszczu w mięsie powstałym w ten sposób.

Jednak najważniejszym powodem dla którego Metheny prowadzi badania nad "mięsem in-vitro", jest wyeliminowanie chorób żywego inwentarza (spowodowanych warunkami hodowli), które powodują wiele groźnych chorób u ludzi.

Mięso z laboratorium pozwoli zmniejszyć ryzyko wystąpienia takich chorób jak świńska czy ptasia grypa, choroba wściekłych krów a nawet salmonella - mówi Metheny.

W dodatku będzie też efektywniejsza niż hodowla zwierząt na ubój.

W tradycyjnym modelu, z jednego zwierzęcia przerabiamy na jedzenie zaledwie 5 do 25 proc. jego wagi. Mięso z laboratorium ma być znacznie bardziej ekonomiczne.

Dla przykładu, "wieprzowina" powstaje poprzez zapłodnienie jajników świni (pozyskanych z rzeźni), powstałe embriony są umieszczane w odżywczym płynie, gdzie rosną i rozwijają się - pisze CNN.

Naukowcy są zdania, że technologia umożliwiająca produkcję mięsa w warunkach laboratoryjnych ma być gotowa w przeciągu 10 lat. | JP

 

 

 www.o2.pl / www.sfora.pl | Poniedziałek [17.08.2009, 13:45] 1 źródło

OTO POKARM PRZYSZŁOŚCI

Zwalcza choroby i redukuje tłuszcz. Pomaga na serce.

Chodzi o chlorellę, jeden z rodzajów morskich alg, obficie rosnących u wybrzeży krajów Dalekiego Wschodu i Australii.

O ile do tej pory jej właściwości doceniali jedynie entuzjaści zdrowego jedzenia, oficjalnie określający chlorellę mianem superjedzenia, to już wkrótce roślina ta może trafić na stoły całego świata. Wszystko przez jej niezwykłe właściwości. Chlorella jest naszpikowana proteinami dwa razy bardziej niż słynny szpinak, 38 razy niż soja i 55 razy niż ryż. Dodatkowo jest pełna witamin, minerałów i aminokwasów.

Zdaniem badaczy z Japonii i USA, można z całą pewnością twierdzić, że chlorella pomaga zwalczać główne choroby cywilizacyjne: otyłość i niewydolności serca. Udało się już udowodnić, że alga ta jest w stanie redukować tłuszcz w organizmie i cukier. Mało tego - chlorella działa jak dopalacz, ładuje organizm energią. Pomaga też osobom cierpiącym na depresję. Roślina wzmacnia również system odpornościowy osób chorych na raka.

Chlorella chroni nas przed toksynami, którymi jesteśmy bombardowani ze wszystkich stron. Ta roślina pomaga wyrzucić je z organizmu. To świetny odkażacz i odświeżacz - mówi Nadia Brydon, terapeutka z brytyjskiego Instytutu Walki z Rakiem Piersi. Jednak nie ona jedna docenia właściwości rośliny. Chlorella pomaga też stabilizować problemy z metabolizmem. To nie złoty lek, jednak wprowadzając ją do diety jesteśmy pewni, że zrobiliśmy dla swojego zdrowia o jedną dobrą rzecz więcej. To jak codzienne ćwiczenia - mówi prof. Randall Merchant z wydziału neurochirurgii i anatomii na Virginia Commonwealth University. | BW

 

 

„NEWSWEEK” 11.01.2004 r.

GADŻETY Z PRZYSZŁOŚCIĄ

KURTKA NO-CONTAKCT potrafi być odpychająca. W momencie zagrożenia wystarczy, żeby kobieta aktywowała włącznik i dreszcz 80 tys. woltów przejdzie po powierzchni ubrania, a każdy napastnik cofnie się o kilka kroków. Oczywiście strój jest w pełni izolowany, więc sam użytkownik jest całkowicie bezpieczny. (...)

 

 

„WIEDZA I ŻYCIE” luty, 2005 r.

POSŁUSZNA SPLUWA

Jest superbezpieczna. Jeśli wpadnie w niepowołane ręce, pożytek będzie z niej marny. Inteligentna broń XXI wieku może być użyta wyłącznie przez prawowitego właściciela.

INŻYNIEROWIE z Instytutu Technologicznego (NJIT) z New Jersey dokonali tego, o czym ich koledzy marzyli od dawna. Jako pierwszym na świecie udało im się stworzyć prototyp broni przyszłości. Broni, która paradoksalnie będzie najbezpieczniejszą z dotychczasowych. skonstruowany przez nich pistolet identyfikuje użytkownika na podstawie siły uścisku oraz linii papilarnych dłoni. Szesnaście specjalnych czujników biometrycznych, oprócz odcisków palców i siły chwytu, kontroluje również odruchy bezwarunkowe, czyli w jaki sposób użytkownik reaguje na konkretne sytuacje. Jeśli wszystkie te cechy zgadzają się z pierwowzorem, spust broni zostaje odblokowany. (...) Inteligentna broń nie pojawiła się jeszcze na rynku, a stan New Jersey już przygotowuje się do zmiany przepisów. Od przyszłego roku każda broń, poza biometryczną, będzie tam rekwirowana. | (JK)

 

 

"NEWSWEEK" nr 19, 11.05.2008 r.

PAPIERKOWA ROBOTA

Origami przeżywa renesans. Sztuka składania papieru staje się inspiracją dla twórców najnowocześniejszych technologii XXI wieku.

Starojapońska sztuka składania papieru origami, która powstała około 1300 lat temu, wciąż ma wielu entuzjastów. Ostatnio coraz częściej są wśród nich naukowcy, jak choćby specjaliści z japońskiej agencji kosmicznej JAXA, którzy stworzyli niewielki papierowy samolocik origami. Zrobili go jednak nie dla zabawy. Chcą swój minipojazd wypuścić na Ziemię z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i obserwować jego lot. Samolocik, który w tunelu aerodynamicznym na Ziemi wytrzymuje prędkość 7 machów (czyli siedmiokrotnie większą od prędkości dźwięku) i jest zabezpieczony przed spaleniem w atmosferze, pomoże im w przyszłości konstruować wahadłowce oraz sondy kosmiczne.

 

Podobnych pomysłów na wykorzystanie origami w nowoczesnej technice jest więcej. Sztuka składania papieru już ułatwiła naukowcom opracowanie optymalnego systemu pakowania poduszek powietrznych w samochodach i konstrukcji szybko rozkładających się anten satelitów. Uczeni myślą o jej wykorzystaniu w tworzeniu urządzeń elektronicznych, a nawet mikroaparatów diagnostycznych. To, co było dotąd tylko rozrywką czy formą sztuki, staje się kopalnią pomysłów na nowe technologie.

 

Najbardziej ambitną próbą wykorzystania origami w badaniach naukowych jest system składania soczewki Eyeglass, największego orbitalnego teleskopu na świecie, który powstaje w Lawrence Livermore National Laboratory w Kalifornii. Urządzenie to ma aż 40-krotnie przewyższyć możliwości najdoskonalszego dotąd teleskopu Hubble'a, krążącego po orbicie okołoziemskiej. Jego twórcy chcą, by składało się z dwóch gigantycznych soczewek - każda miałaby po 100 metrów średnicy. Już wiadomo, że przetransportowanie całej tej aparatury na orbitę będzie nie lada problemem, bo średnica ładowni transporterów kosmicznych wynoszonych przez rakiety ma zaledwie cztery metry. Wielkie soczewki trzeba więc będzie jakoś złożyć. I tu właśnie doskonale sprawdza się metoda origami.

 

Roderick Hyde, szef projektu Eyeglass, początkowo próbował złożyć soczewki na wzór papierowej struktury Miura-ori, stworzonej jeszcze w latach 80. XX w. przez japońskiego uczonego Koryo Miurę. Była ona inspiracją dla twórców anteny japońskiej sondy HALCA, wystrzelonej w kosmos w 1997 r. Dzięki metodzie składania przypominającej origami panele można było łatwo rozłożyć po wejściu na orbitę. Struktura Miura-ori okazała się jednak nieprzydatna do złożenia soczewek Eyeglass. Dlatego Robert Lang, artysta tworzący figurki z papieru, a jednocześnie fizyk z California Institute of Technology, zaproponował wykorzystanie innej formy, zwanej parasolką. Opracował oprogramowanie, które konkretne zagięcia płaszczyzny - kartki lub soczewki - oblicza na podstawie skomplikowanych algorytmów matematycznych. Dzięki temu soczewki teleskopu giganta będą się składać i rozkładać niczym parasol. Na razie powstał ich zmniejszony prototyp.

 

W przyszłości jednak składanie soczewek przed wysłaniem ich na orbitę może w ogóle okazać się zbędne, bo oprogramowanie do origami pozwala także projektować skomplikowane systemy zwierciadeł załamujących promień świetlny. Dzięki nim już powstają soczewki o znacznie mniejszych rozmiarach niż tradycyjne, a nawet mniejsze niż Eyeglass.

 

Ślady origami możemy za to już znaleźć w ziemskich technologiach, na przykład w mapach, które dają się rozkładać i składać jednym ruchem ręki. Wykorzystaniem japońskiej techniki interesują się także producenci urządzeń elektronicznych. Sony opatentowało technologię produkcji składanych urządzeń elektronicznych, takich jak komputery przenośne i konsole do gier. Będzie je można złożyć niczym kartkę papieru, a po rozłożeniu usztywnić dzięki warstwie polimeru twardniejącego pod wpływem prądu. Izraelska firma Inventables stworzyła odtwarzacz DVD z ekranem z tzw. e-papieru, a kilka innych firm opracowało prototypy telefonów komórkowych z elastycznym rozkładanym ekranem. Dzięki temu w małym urządzeniu można zmieścić całkiem duży ekran.

 

Sztuka zaginania papieru inspiruje także producentów opakowań. Przed kilkoma laty browar Kirin wypuścił na rynek napój alkoholowy o nazwie Hyoketsu (co po japońsku oznacza zmrożony) w puszce z charakterystycznymi dla origami zagięciami na powierzchni. Podobne znajdują się na japońskich butelkach. Dzięki temu po opróżnieniu można je łatwo złożyć, a to ułatwia proces recyklingu.

 

Japońskie koncerny samochodowe pracują z kolei nad wykorzystaniem origami do projektowania aut. Zagięcia blachy jak na papierze mogą bowiem sprawić, że podczas zderzenia karoseria będzie się odkształcać w przewidywalny sposób, nie zagrażając bezpieczeństwu pasażerów. Podobnie rzecz się ma z poduszkami powietrznymi. Konstruktorzy z niemieckiej firmy EASi Engineering GmbH wykorzystują algorytm pozwalający złożyć je tak, by otwierały się szybko, a jednocześnie nie zrobiły krzywdy pasażerom auta, wypełniając się zbyt gwałtownie powietrzem. Poduszki składane jak origami są montowane w mercedesach, ale ponieważ gwarantują znacznie większe bezpieczeństwo niż dotychczasowe, zapewne wkrótce będą wszechobecne.

 

Origami znajdziemy niedługo także wewnątrz naszych organizmów. Uczeni z University of New Mexico testują już urządzenie służące do badań ultrasonograficznych o rozmiarach ziarenka ryżu. Dzięki specjalnej konstrukcji czujnika składanego niczym kartka papieru pozwoli ono uzyskać po wprowadzeniu do naczyń krwionośnych czy kanalików układu oddechowego panoramiczny obraz tkanek. Osiem części czujnika, z których każda jest w stanie emitować i odbierać ultradźwięki, zostanie umieszczonych na jednej płaszczyźnie, którą się zgina. I tak powstaje ośmiościenna bryła.

 

W przyszłości takim miniaturowym urządzeniom diagnostycznym będzie można nadać dowolne kształty, co ułatwi dostęp do różnych typów tkanek. Technikę składania milimetrowych powierzchni w różne bryły opracowali m.in. naukowcy z Ecole Supérieure de Physique et de Chimie w Paryżu. Dodają oni kropelkę wody do plastikowych powierzchni wielkości zaledwie kilku milimetrów, a kiedy woda wyparowuje, powierzchnie o specjalnie dobranym składzie chemicznym wyginają się i miniaturowe origami układa się samo, tworząc sześciany czy sfery.

 

Wszystko wskazuje więc na to, że wynalazków inspirowanych origami, będzie coraz więcej. Inżynierowie zmagający się z problemem konstrukcyjnym powinni uważniej przyjrzeć się tej sztuce. Zamiast wertować książki i robić mozolne obliczenia, może czasem lepiej po prostu wygodnie usiąść, wziąć do ręki kartkę papieru i trochę ją powyginać.

Paweł Górecki

 

 

"NEWSWEEK" nr 18, 04.05.2008 r.

LEWAREK JAK BALON

Nie trzeba męczyć się z lewarkiem, gdy musimy zmienić koło. Wyręczy nas Titan Exhaust Air Jack.

Ten niezwykły podnośnik jest w istocie balonem w kształcie walca wypełnianym spalinami z samochodu. Wystarczy, że umieścimy go pod autem, a końcówkę połączonego z nim węża założymy na rurze wydechowej.

 

Kilkudziesięciosekundowa praca silnika pozwoli wypełnić balon spalinami i delikatnie unieść auto. Specjalny zawór odcina dopływ spalin, gdy nadmuchiwany gazem lewarek jest już pełny. Urządzenie kosztuje około 260 złotych.

www.streamlineimport.com

 

 

„NEWSWEEK” nr 17, 03.05.2005 r.

CZUŁA POBUDKA

Notorycznie niewyspani studenci z Brown University w Rhode Island skonstruowali nowy typ budzika. Urządzenie wykorzystuje fakt, że sen ma cykliczne fazy, następujące jedna po drugiej, a wyrwanie śpiącego z głębokiego snu wpływa fatalnie na jego samopoczucie w ciągu całego dnia. SleepSmart składa się z nakładanej na głowę opaski, elektrod i mikroprocesora. Analizuje fale mózgowe i dzwoni podczas najpłytszej fazy snu.

 

 

 

 

"NEWSWEEK" nr 16, 22.04.2007 r.

INSTRUKCJA NAPRAWY KLIMATU

Uwalnianie dwutlenku węgla do atmosfery idzie nam świetnie. Samo ograniczenie jego emisji już nie wystarczy. Dlatego wizjonerzy myślą, jak go usunąć.

By powstrzymać katastrofę klimatyczną, Klaus Lackner, profesor geofizyki z Uniwersytetu Columbia, zaczął kombinować z drzewami. Ale nie z tymi o zielonych listkach i z korzeniami. Lackner bierze udział w projektowaniu - jak to sam nazywa - sztucznego drzewa. Największy jego model wyrośnie na mniej więcej 300 metrów w górę, by dosięgnąć gnanych z wiatrem chmur zanieczyszczeń. Jego podstawa ma być większa niż boisko piłkarskie. Bardziej niż drzewo, co prawda, będzie przypominać słup z ogromnymi listwami, które wypełni wodorotlenek sodu (lepiej znany jako ług sodowy). Związek ten oprócz tego, że stosowany jest do udrażniania rur kanalizacyjnych, ma właściwość, na którą będzie wielkie zapotrzebowanie, gdy ludzkości nie uda się (a wszystko na to wskazuje) ustabilizować zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze. Otóż wodorotlenek sodu wysysa z powietrza dwutlenek węgla.

 

Gaz ten jest jednym z głównych winowajców zmian klimatycznych w ostatnich dekadach. A za nadmierną jego emisję odpowiada człowiek. Przed rewolucją przemysłową zawartość CO2 w atmosferze wynosiła bowiem 280 ppm (części na milion). Dzisiaj jego stężenie sięga 380 ppm i nadal rośnie. Jak twierdzi Gregg Marland z Oak Ridge National Laboratory, od lat 90. ubiegłego wieku światowa emisja CO2 przyspieszyła - z 6 mld ton w 1992 roku do 7,3 mld w 2003 r. i 8 mld (według szacunków) w roku ubiegłym.

 

Cząsteczki dwutlenku węgla pozostają w atmosferze do 200 lat. A to oznacza, że te wyrzucone z rur wydechowych pierwszych aut wciąż jeszcze krążą w powietrzu. W efekcie - zdaniem klimatologa Wallace'a Broeckera z Lamont-Doherty Earth Observatory z Uniwersytetu Kolumbia - bez radykalnych zmian nie uda się zmniejszyć zawartości CO2 w atmosferze, a tylko spowolnić tempo jej wzrostu. Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC) przewiduje, że jeśli tak dalej pójdzie, przed końcem tego stulecia dojdziemy do poziomu 450, 550, a być może nawet 750 ppm.

 

Zmiany klimatyczne, jakie zachodzą przy obecnym stężeniu CO2, są już bardzo niekorzystne. Ziemię trapią upały, wichury i cyklony, topnieją lodowce i obumierają rafy koralowe. Podnosi się poziom mórz. Zanika lód morski wokół bieguna północnego; według analizy ogłoszonej w "Science" w ubiegłym miesiącu do 2040 r. Arktyka będzie całkowicie wolna od lodu. To wszystko przy poziomie CO2 "zaledwie" 380 ppm.

 

Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy jego stężenie osiągnie 450 ppm, a to zapewne nastąpi w ciągu najbliższych 40 lat. Możemy się nie przejmować losem niedźwiedzi polarnych, które z braku pól lodowych nie będą miały gdzie polować na foki, trudno jednak nie przejąć się tym, że zniknięcie lodu zmieni cyrkulację oceanu i atmosfery. Przyniesie to gwałtowne sztormy w średnich szerokościach geograficznych, spowoduje zwiększenie opadów zimą w zachodniej i południowej Europie, a zmniejszy opady na zachodzie Ameryki. Warto przypomnieć, że już w 1998 roku rejon ten nawiedziła niespotykana w historii susza. Wyniki badań, prowadzonych przez Richarda Seagera z obserwatorium klimatologicznego im. Lamonta i Doherty'ego, które ukażą się w "Science", brzmią jednoznacznie: na Wielkich Równinach susze podobne do tych, jakie miały miejsce w latach 30. XX wieku, staną się normą.

 

Dlatego światowi przywódcy zaczęli poważnie traktować sprawę wychwytywania dwutlenku węgla z atmosfery i jego magazynowania. Myśli się o jego usuwaniu z powietrza lub - co jest technicznie łatwiejsze - bezpośrednio ze spalin elektrowni, gdzie jest wytwarzany, i przechowywaniu go w głębinach oceanicznych lub w wyeksploatowanych pokładach ropy naftowej czy gazu ziemnego. Amerykańskie ministerstwo energetyki przeznaczyło w tym roku 100 mln dolarów na prace badawczo-rozwojowe poświęcone zagospodarowaniu CO2. Sprawą zainteresowali się też bogaci Amerykanie. Gary

 

Comer, właściciel sieci odzieżowej Lands' End, tuż przed śmiercią w 2006 r. założył w Tucson w Arizonie firmę o nazwie Global Research Technologies, by ta zajmowała się opracowaniem metod usuwania dwutlenku węgla z powietrza atmosferycznego. W lutym prezes koncernu Virgin sir Richard Branson wraz z Alem Gore'em ufundowali nagrodę w wysokości 25 mln dolarów dla autora - jak ujął to Branson - "metody usuwania śmiercionośnych ilości CO2 z atmosfery ziemskiej".

 

Najwyższy więc czas na sztuczne drzewo Lacknera, które będzie mogło wysysać dwutlenek węgla. To na razie tylko pomysł, ale z obliczeń wynika, że najmniejszy model drzewa - do domowego użytku - ze zbiornikiem wodorotlenku sodu o powierzchni nie większej niż ekran telewizyjny (i to nie 103-calowy plazmowy gigant, ale zwykły telewizor o przekątnej 20 cali, jaki kiedyś człowiekowi zupełnie wystarczał) wchłonie tyle dwutlenku węgla, ile Stany Zjednoczone produkują w przeliczeniu na jednego Amerykanina. Albo - używając innego porównania - jedno drzewo wchłonie mniej więcej tyle, ile emituje 15 tys. samochodów.

 

By jednak system działał, trzeba usuwać wodorotlenek sodu z rozpuszczonym dwutlenkiem węgla, a na to potrzeba energii. Lackner rozwiązał i ten problem. Obliczył, że jeśli sztuczne drzewo połączyć z jedną elektrownią wiatrową o mocy 3 megawatów, to cała operacja byłaby energetycznie samowystarczalna. Koszty takiego przedsięwzięcia nie zostały jeszcze oszacowane, ale według wstępnych obliczeń za związanie tony dwutlenku węgla trzeba by zapłacić 80-100 dolarów. - Na dodatek sprawność wychwytywania CO2 jest wyższa niż w przypadku żywego drzewa. System ten umożliwiłby usunięcie z atmosfery istotnej części tego gazu - mówi Lackner.

 

Jeszcze tańsze niż usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery jest wychwytywanie go w elektrowniach, zanim zostanie wyrzucony w niebo. Spółka GreenFuel Technologies z Cambridge w stanie Massachusetts opracowała proces przetwarzania spalin z elektrowni, usuwający z nich znaczną część CO2. Podstawą jest rozwiązanie techniczne liczące 3,5 miliarda lat, czyli to samo, które zastosowały pierwsze fotosyntetyzujące organizmy. Pomysł sprowadza się do postawienia szklarni z korytem wypełnionym glonami. Prototyp budowany jest właśnie w 1000-megawatowej elektrowni opalanej gazem ziemnym koło Phoenix. Gdy osiągnie ona pełną wydajność, w ciągu dnia glony będą pochłaniać 80 proc. emitowanego CO2. Cary Bullock, dyrektor GreenFuel, zwraca uwagę, że efektem ubocznym procesów spalania w takiej glonowej oczyszczalni mogą być alkohol etylowy lub biopaliwo dieslowskie, co sprawi, iż stanie się opłacalna.

Sharon Begley

 

 

„WPROST” nr 41(1294), 14.10.2007 r.

POMPOWANIE OCEANU

Globalne ocieplenie można zahamować, pompując wodę z głębin na powierzchnię oceanu - twierdzi ekolog prof. James Lovelock. Należy stworzyć sieć rur, które będą wynosiły na powierzchnię żyzne wody z głębokości 200 m, gdzie z powodu braku światła plankton słabo się rozwija. Bogactwo dostarczonych składników pokarmowych pobudzi rozwój i rozmnażanie żyjących przy powierzchni glonów, które w procesie fotosyntezy wychwycą dwutlenek węgla z atmosfery. Obumarłe komórki planktonu opadną na dno i utworzą wielki magazyn dwutlenku węgla. | (EN)

 

 www.o2.pl | Piątek [27.02.2009, 12:16] 3 źródła

NAUKOWCY WIEDZĄ, JAK WYGRAĆ Z GLOBALNYM OCIEPLENIEM

Wystarczy wystrzelić w kosmos trylion lusterek.

Lusterka mają odwrócić promienie słoneczne i tworzyć cień o powierzchni 260 tysięcy kilometrów kwadratowych.

Muszą zostać wystrzelone przy użyciu ogromnych armat o kalibrze prawie kilometra - twierdzi dr Roger Angel z University of Arizona. - Ich siła rażenia musi być 100 razy mocniejsza od broni konwencjonalnej.

 

Realizacja projektu kosztować ma 350 bilionów dolarów. Efektów należy się spodziewać za 20 - 30 lat. Teraz powstaje pilotażowa wersja "pistoletu". Jego długość wynosi 4 metry. Wystrzeliwuje pociski z siłą 100 razy większą od tradycyjnej broni. Pobiera taką samą ilość prądu co 44 tysięcy elektrycznych czajników.

 

Ten projekt zatrzyma globalne ocieplenie - dodaje dr Angel. | K

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [07.08.2009, 18:47] 3 źródła

TYSIĄCE STATKÓW URATUJĄ KLIMAT NA ZIEMI

Naukowcy już wiedzą jak walczyć z globalnym ociepleniem.

Po wodach całego świata pływać będzie armada złożona z 1,9 tys. statków. Tak uratuje świat przed katastrofą i skutkami globalnego ocieplenia, donosi Bloomberg.

Okręty będą produkować z wody morskiej chmury, które odbiją niszczące promienie słoneczne. Dzięki temu średnia temperatura na Ziemi obniży się o kilka stopni.

Tak z globalnym ociepleniem chce walczyć grupa brytyjskich i amerykańskich naukowców. Koszt przedsięwzięcia oszacowany został na około 9 mld dolarów (ok. 26 mld zł).

Wbrew pozorom to szybki i tani sposób. Każdy dolar zainwestowany w to przedsięwzięcie przyniesie około 2 tys. dolarów oszczędności na skutkach globalnego ocieplenia - twierdzi Bjørn Lomborg z Copenhagen Business School.

Niektórzy specjaliści twierdzą jednak, że takie manipulowanie klimatem jest niebezpieczne i może przynieść nieprzewidziane konsekwencje. | TM

 

www.o2.pl / www. sfora.pl | Wtorek [21.09.2010, 16:33]

TAK ZATRZYMAMY WSZYSTKIE TAJFUNY. TO PRZEŁOM

Japończycy wiedzą już jak zatrzymać huragan.

Tajfuny co roku pochłaniają wiele ofiar. Nic więc dziwnego, że od lat ludzie zastanawiają się jak zmienić ich kierunek lub powstrzymać niszczycielski żywioł przed dotarciem na ląd.

Japońscy wynalazcy postanowili tego dokonać przy użyciu flotylli... łodzi podwodnych - informuje "The Daily Telegraph".

Patent jest prosty. By tajfun mógł nabierać sił potrzebuje sprzyjających warunków - między innymi ciepłej powierzchni morza - powinno ono mieć temperaturę od 25 do 26 stopni Celsjusza. Japończycy postanowili więc ochłodzić temperaturę wody o kilka stopni. Są przekonani, że dzięki temu tajfun zaniknie.

Łódź będzie wyposażona w serię dwudziestometrowych pomp po obu stronach burty, które będą zasysać wodę z głębin i wyrzucać ją powierzchnię - tłumaczy jeden z twórców łodzi Tomotsu Omori.

Szef firmy Ise Kogyo Co., Koichi Kitamura twierdzi, że pompy są w stanie w ciągu jednej minuty przepompować na powierzchnię 480 ton wody. Flotylla 20 takich okrętów, jak oblicza Kitamura, w ciągu jednej godziny byłaby w stanie obniżyć temperaturę o 3 stopnie na powierzchni 57 tys. m kwadratowych morza. | WB

 

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Piątek [22.10.2010, 06:55]

SZTUCZNE WULKANY ZNISZCZĄ ZIEMIĘ

Człowiek nie powinien ingerować w klimat.

Zdaniem ekologów ONZ powinno ogłosić moratorium na wszelkie programy geoinżynieryjne, których celem jest zmiana klimatu, np. na tzw. sztuczne wulkany. Nie wiadomo bowiem jakie będą skutki uboczne tej działalności człowieka - informuje foxnews.com.

 

Eksperci z 200 krajów radzą w Japonii nad tym, jak zachować dla przyszłych pokoleń nasz świat. Jak zapobiec niszczeniu środowiska i wymieraniu gatunków zwierząt i roślin. Ekolodzy uważają, że naszym podstawowym zadaniem jest ochrona środowiska naturalnego, a nie ingerencja w jego funkcjonowanie.

 

Wiele krajów próbuje już wpływać na klimat m.in. rozsypując w oceanie drobinki żelaza, które sprzyjają rozwojowi fitoplanktonu pochłaniającego dwutlenek węgla. Niestety, sprzyja to zakwitowi glonów - w ten sposób wymiera wiele gatunków ryb i innych zwierząt morskich.

 

Naukowcy proponują także rozpylanie wody morskiej w atmosferze. Chcą w ten sposób zwiększyć rozmiar chmur i sprawić, by odbijały więcej promieni słonecznych.

 

Kolejny pomysł to umieszczenie w przestrzeni kosmicznej bilionów maleńkich zwierciadeł, które będa odbijały promienie słoneczne, tak, by nie docierały na Ziemię.

 

By zmniejszyć ilość promieni słonecznych docierających na Ziemię naukowcy chcą też wykorzystać... sztuczne wulkany. Mają zamiar wypuścić do atmosfery drobniutkie cząsteczki siarczanów i innych substancji, które zazwyczaj znajdują się w pyle wulkanicznym i "przysłonić" nam światło naszej gwiazdy.

 

Wiele rządów stara się też wychwytywać emitowany dwutlenek węgla i wtłaczać go głęboko pod ziemię.

 

Jesteśmy za tym, by prowadzić badania nad geinżynieryjnymi metodami rozwiązania problemu globalnego ocieplenia, ale zanim je wprowadzimy w życie musimy mieć pewność, że nie przyniosą nam one szkody. To absolutnie niedopuszczalne, by jakieś państwo samo podejmowało takie eksperymenty bez zgody innych krajów - stwierdził Francois Simard z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN). | WB

 

 

 

 

„POLITYKA” nr 1, 08.01.2005 r.

DOŚĆ ŚMIECENIA

Zmorą cywilizowanego świata są dziś wszechobecne plastikowe torby zaśmiecające krajobraz. W samej Francji sklepy rozdają ich 18 mld sztuk rocznie! Z tego znaczny odsetek trafia na wysypiska, gdzie przeleżą prawdopodobnie setki lat, zanim natura z nimi się upora. Nie mają tej wady nowe torby francuskiej firmy Bagherra wykonane z tzw. bioplastiku Mater-Bi, wytwarzanego z kukurydzianej skrobi. Równie użyteczne jak plastikowe, rozkładają się zupełnie po trzech tygodniach, a te najgrubsze najpóźniej po dwóch miesiącach. Można je kompostować i palić bez ryzyka zatrucia środowiska. Mają jedną wadę – są droższe od tradycyjnych, ale przy wsparciu państwa, które w ciągu trzech lat chce zmniejszyć nawet o 25 proc. ilość śmieci, mogą się szybko we Francji upowszechnić.

 

 

"NEWSWEEK" nr 46, 18.11.2007 r.

NATURALNE TWORZYWA SZTUCZNE

Talerz zrobiony z resztek obiadu? Czemu nie. Zamiast drogiej ropy do produkcji plastiku będziemy używać kukurydzy lub soi.

Ropa naftowa to nie tylko surowiec do produkcji paliwa. Jest niemal we wszystkich artykułach codziennego użytku: opakowaniach plastikowych, podzespołach elektronicznych w komputerach, kosmetykach, syntetycznych tkaninach. Teraz jednak, w dobie deficytu ropy, uczeni szukają sposobów na jej zastąpienie. W efekcie powstaje coraz więcej biomateriałów produkowanych z kukurydzy, soi, a nawet odpadów organicznych. Są wytrzymałe, trwałe i - co bardzo ważne - po wyrzuceniu nie stanowią zagrożenia dla środowiska. Wkrótce zastąpią ropę w przedmiotach, którymi posługujemy się na co dzień. Zmiany już się rozpoczęły.

 

Pod koniec września do sklepów w Stanach Zjednoczonych trafiły pierwsze na świecie całkowicie naturalne dezodoranty. W przeciwieństwie do tradycyjnych nie zawierają pochodnych ropy. Firma Terra Naturals we współpracy z koncernem Dupont produkuje je w kilku owocowych zapachach. Jak zapewniają przedstawiciele firmy, właściwości ekologicznych kosmetyków w usuwaniu nieprzyjemnych woni dorównują tradycyjnym dezodorantom. Powstały na bazie biopropanediolu, który jest wytwarzany z cukrów pochodzących z kukurydzy (tradycyjny propanediol jest pochodną ropy naftowej). Biopropanediol posłużył także do stworzenia tkaniny o nazwie sorona, którą trudno zaplamić. Szyje się z niej koszule, garnitury, dywany. Teraz naukowcy pracują nad tym, by z biopropanediolu produkować detergenty i środki zapobiegające zamarzaniu szyb samochodowych oraz ruchomych elementów skrzydeł w samolotach.

 

Biomateriały zastępują też plastikowe tworzywa - efekt przetworzenia ropy naftowej - służące do wykończenia wnętrz samochodów. Pierwszym przykładem takiej zamiany są materiały zastosowane w autach marki Mitsubishi, już sprzedawanych na rynku japońskim. Do produkcji kokpitów i innych plastikowych elementów tych samochodów wykorzystano żywice roślinne oraz włókna trzciny bambusowej.

 

Produkty ropopochodne zaczynają być na cenzurowanym także w branży elektronicznej. Firma Fujitsu zastępuje bioplastikami obudowy swoich urządzeń. W laptopie o symbolu FMV-BIBLO NB80K obudowę wykonano z kwasu polimlekowego wytwarzanego z kukurydzy lub trzciny cukrowej. W kolejnych ekologicznych modelach (FMV-BIBLO MG75X/V i FMV-BIBLO MG75X) do produkcji obudów wykorzystano nowy biopolimer z oleju rycynowego wytwarzanego z rącznika pospolitego.

 

Już niedługo bioplastiki pojawią się także wewnątrz urządzeń elektronicznych. Naukowcy z University of Delaware razem z największym na świecie producentem procesorów, firmą Intel, pracują nad stworzeniem bioplastiku z soi. Ma on zastąpić materiały ropopochodne wykorzystywane do produkcji płyt głównych w komputerach.

 

Prawdziwa biorewolucja dokona się jednak w wytwarzanych z ropopochodnego polietylenu plastikowych opakowaniach, które nie ulegają biodegradacji. Plastikowe torebki rozkładają się nawet 400 lat. Większość po jednorazowym zużyciu zalega na wysypiskach śmieci. Rozwiązaniem problemu mogą okazać się właśnie bioplastiki, na przykład mirel, który w przyszłym roku ma trafić na rynek. Nowe tworzywo rozkłada się w ciągu zaledwie kilku dni dzięki mikroorganizmom żyjącym w odpadach organicznych. Mirel został zrobiony z polihydrokwasu, substancji produkowanej przez genetycznie modyfikowane bakterie, żywione skrobią kukurydzianą. Nie zawiera produktów ropopochodnych. Można z niego zrobić zarówno folię do produkcji toreb, jak i twardy plastik, z którego powstaną pudełka czy butelki.

 

Trwają też prace nad stworzeniem bioplastików z odpadów organicznych. Jian Yu z University of Hawaii wykorzystał do tego celu odpadki z restauracji. Resztki jedzenia umieścił w podgrzewanym i hermetycznie zamykanym pojemniku, zmieszał je z wodą i odstawił. Po kilku tygodniach w naczyniu rozwinęły się szczepy bakterii beztlenowych. Mikroorganizmy zaczęły rozkładać związki organiczne z resztek jedzenia, w wyniku czego wytrąciły się kwasy, głównie mlekowy i masłowy. Uczony odessał je za pomocą pompy i wykorzystał do produkcji biopolimerów. Jak następnie wyliczył, z każdych 100 kilogramów rozwodnionych odpadów powstaje od 22 do 25 kilogramów polimerów, z których można zrobić plastikowe opakowania czy obudowy, wolne od pochodnych ropy naftowej.

 

Z kolei naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory, ośrodka naukowego mieszczącego się w Richland w stanie Waszyngton, zamierzają wytwarzać bioplastiki z krowich odchodów. - Zwierzęta gospodarskie, zwłaszcza krowy, nie trawią pokarmu dokładnie. Dlatego ich odchody są bogate m.in. w węglowodany. Związki te mogą być wykorzystane do produkcji glikoli i dioli, substancji służących na przykład do produkcji plastikowych opakowań - twierdzi Don Stevens z PNNL.

 

Czy jednak nie poczujemy się nieswojo, gdy przyjdzie nam jeść z talerza zrobionego z krowich placków? Bez obaw - uspokajają naukowcy - wszystkie bioprodukty będą znacznie bezpieczniejsze dla naszego zdrowia niż tradycyjne wyroby przemysłu chemicznego.

 

A jeśli nie zaczniemy ich używać, obrzydzenie będziemy odczuwać raczej do zaśmieconego środowiska, w którym przyjdzie nam żyć.

Wojciech Cejrowski

 

 

„WPROST” nr 34, 28.08.2005 r.

EKOLOGICZNY PLASTIK

97 proc. ptaków i zwierząt żerujących nad Morzem Północnym ma w żołądkach fragmenty opakowań foliowych – alarmuje organizacja Save the North Sea. To kolejny argument ekologów w walce z tworzywami sztucznymi, które w ziemi rozkładają się nawet 500 lat. Nadzieją na redukcję śmieci aż o 30 proc. jest produkcja toreb i folii z samorozkładających się tworzyw. Takie produkty – na przykład firmy Ecoplastic – rozkładają się na związki proste całkowicie w ciągu trzech miesięcy.

 

 

„POLITYKA” nr 2, 15.01.2005 r.

LEPIANKI KLASY LUX

(...) Ściany w naturalnym domu projektant porównuje do połączenia polaru z goreteksem. Wewnętrzna warstwa (deski i wełna celulozowa) jest przepuszczalna dla pary wodnej, ale chroni dom przed utratą ciepła (polar). Przez metr kwadratowy takiej ściany w ciągu godziny może przeniknąć para wodna w ilości równoważnej

 

szklance wody. To jest dużo więcej niż potrzeba. Natomiast warstwa zewnętrzna (deski i wełna mineralna) jest szczelna, chroni przed wiatrem, deszczem i śniegiem (jak goretex). Pomiędzy warstwami jest pustka powietrzna, do której przenika para wodna i wędruje do pochłaniacza energii umieszczonego w szczycie budynku. Tam się skrapla, uwalniając do pochłaniacza energię cieplną.

 

Nie mogę położyć na ścianach tapet ani boazerii, tylko specjalną farbę przepuszczającą parę – opowiada inwestorka, która wraz z mężem zdecydowała się na projekt architekta z Gliwic. Ale otrzymała coś w zamian – będzie mogła rzadziej sprzątać. Efektem ubocznym zastosowanej w jej domu wentylacji, która nie wymaga intensywnej wymiany powietrza, jest dużo mniejszy napływ kurzu do wnętrza. To oznacza, że tak zbudowany dom można rzadziej sprzątać. Panująca w nim wilgotność na poziomie 45 proc. Nie sprzyja rozwojowi roztoczy, co jest ważne dla alergików.

 

(...) Dzięki zastosowaniu aktywnych ścian i odzysku energii dom naturalny ma zużywać dziesięć razy mniej energii niż typowy dom murowany. Koszt ciepła i ogrzewania wody nie powinien przekroczyć kwoty 500 zł za cały rok. Gdyby taki dom ogrzewało się gazem, trzeba by wydać 3,5 tys. zł, a energią elektryczną – ok. 9 tys. zł. W ciepło zaopatruje go potrójny system grzewczy. Pochłaniacz na szczycie domu nie tylko odzyskuje energię z pary wodnej, ale także absorbuje energię słoneczną. (...)

Ryszarda Socha

 

 

„POLITYKA” nr 38, 18.09.2004 r.

KSIĘŻYCOWA ARKA NOEGO

Na wypadek globalnej katastrofy, jaką może być zderzenie Ziemi z planetoidą albo totalna wojna jądrowa, powinniśmy stworzyć współczesną  arkę Noego i umieścić ją na... Księżycu – twierdzi dr. Bernard Foing z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). (...)

[Proponuję też zainstalować, samonaprawiający się, nadajnik wysyłający odpowiedni komunikat (np. gdy nadejdzie odpowiedni moment, automatycznie: My już nie żyjemy! A wy...) – red.] 

 

 

„POLITYKA” nr 28, 13.07.02 r.

Szwecja: Nowy, ekologiczny obrządek grzebania ciał

I W KWIAT SIĘ OBRÓCISZ

W PRZYSZŁOŚCI CMENTARZE MOGĄ WYGLĄDAĆ ZUPEŁNIE INACZEJ NIŻ DZIŚ. MOŻE BĘDĄ TO WIŚNIOWE SADY ALBO PO PROSTU SKUPISKA KWITNĄCYCH KRZEWÓW.

Na cmentarzu św. Zygfryda w Boraas, przemysłowym mieście w pobliżu Goteborga, istnieje od roku eksperymentalny grób nowego obrządku: kwitnący biało rododendron. W jego korzeniach, zaledwie 20 cm pod powierzchnią, umieszczono, wykonaną z kukurydzianej skrobi, trumnę ze zwłokami, które po śmierci poddano procesowi liofilizacji, czyli odwodnieniu w ciekłym azocie, przez co straciły dwie trzecie swej pierwotnej wagi, a następnie przy użyciu ultradźwięków zmieniono je w proch.

Biolog Susanne Wiigh-Masak wynalazła metodę szybkiego przekształcania ludzkich zwłok w zasobny w składniki pokarmowe dla roślin humus. Brzmi to makabrycznie? A grzebanie ciała na głębokości 3 m., gdzie przy niedostatku bakterii tlenowych ulega ono powolnemu i brzydkiemu (oczy tego na szczęście nie widzą) rozkładowi? Substancje gnilne przenikają do wód gruntowych. Nawet kremacja w oczyszczającym ogniu nie jest tak sterylna, jak się wydaje. Wiele związków - w tym trująca rtęć z plomb zębowych - przedostaje się do powietrza, którym oddychamy. Nowa metoda to pełna ekologiczna recyrkulacja w krótkim czasie. (...) Zwłoki najwybitniejszych nawet ludzi (niedawno Astrid Lindgren) czekają całymi tygodniami na pochówek. Trzeba je balsamować, żeby mogły dotrwać do ceremonii pogrzebowej, po czym natychmiast się je spala. Środki chemiczne stosowane do konserwacji (rakotwórcza formalina) zatruwają z kominów krematoriów środowisko. Spalanie jest kosztowne i wymaga sporo energii. W mieście Kalmar na południowym wybrzeżu Szwecji piece krematorium, w którym spalano zmarłych, grzały wprawdzie także kotły komunalnej elektrociepłowni, ale spotkało się to z protestami.

Tomasz Walat z Sztokholmu

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | 1 źródło, 1 wideo Poniedziałek [29.03.2010, 21:31]

PO ŚMIERCI CIĘ ZAMROŻĄ I... POKRUSZĄ (WIDEO)

Rusza pierwsze promatorium. Powstanie w Polsce?

Jeszcze w tym roku ruszyć ma w Szwecji pierwsze na świecie promatorium - urządzenie, które zamraża, a potem kruszy zwłoki. Dyrektor Zakładu Cmentarzy Komunalnych w Olsztynie Edmund Rauba jest zachwycony tym pomysłem. Chciałby, by takie urządzenie trafiło również do Polski - informuje "Rzeczpospolita".

Zarządzający olsztyńskimi cmentarzami, dyrektor Rauba, zamierza już wkrótce porozmawiać o promatorium z prezydentem miasta.

Nową metodę pochówku opracowała szwedzka biolog Susanne WiighMäsak. Nazwała ją promesją - obietnicą lepszego jutra dla przyrody. Zwłoki schładzane są najpierw w temperaturze minus 18 stopni Celsjusza, a potem zanurzane w ciekłym azocie. To sprawia, że stają się kruche.

Potem poddawane są wibracjom i rozpadają się na granulki, z których odparowuje się wodę. Usuwa się z nich również metale. Ostatecznie umieszcza się powstałe w ten sposób ludzkie prochy w urnach ze skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej.

Pochowane w ziemi urny wraz z prochami, według założeń, rozkładają się w ciągu roku użyźniając glebę.

Kościół nie ma nic przeciwko takiej formie pochówku.

Technika obracania ciała w proch nie powinna być według mnie traktowana jako gorsza czy lepsza - mówi "Rzeczpospolitej" ks. dr Mateusz Matuszewski, konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski. - Kanon 1176, paragraf 3 kodeksu prawa kanonicznego głosi, że Kościół nie zabrania kremacji, jeśli nie została wybrana z pobudek przeciwnych wierze chrześcijańskiej. Podobnie można by potraktować promesję. | WB

 

www.o2.pl / www.sfora.pl | Środa [09.06.2010, 18:24]

LUDZKIE SZCZĄTKI BĘDĄ ROZRZUCANE JAKO NAWÓZ

Koniec z cmentarzami i kremacją.

Przy pomocy ciekłego azotu ciało jest zamrażane do minus 195 stopni Celsjusza. Wtedy rozpada się w proszek. Dzięki temu można z niego usunąć każdą trującą substancję. Nowy sposób jest mniej szkodliwy dla środowiska.

W całym procesie do atmosfery dostanie się tylko 50 kilogramów dwutlenku węgla. Standardowe spalanie zwłok daje aż trzy razy więcej tego szkodliwego związku- pisze newscientist.com.

Proszek z ludzkiego ciała zostanie wysuszony i wysterylizowany. Następnie może być bezpiecznie rozrzucony na polu jako nawóz.

Wynalazek brytyjskiej firmy Croymation to odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie kremacji ciał. Miejsc na tradycyjny pochówek jest coraz mniej.Trzeba będzie je spalać, a to oznacza olbrzymią liczba groźnych zanieczyszczeń.

Do atmosfery podczas kremacji wydostaje się 150 kilogramów dwutlenku węgla. Jedna trzecia to wynik używanego paliwa, pozostała część pochodzi ze zwłok. Metr sześcienny gazu zawiera aż 200 mikrogramów rtęci. Pochodzą one z plomb dentystycznych - czytamy na portalu. | MK

 

 

 

 

"FAKTY I MITY" nr 6, 8-14, 2008 r.

GÓWNIANA ROBOTA

Coll Bell z Nowej Zelandii zaprezentował swój rewolucyjny projekt publicznej toalety.

Nowatorstwo polegało na zastąpieniu chemikaliów robakami rozkładającymi odchody. Skutecznie rozprawiały się one z kałem, a pozostała ciecz po przefiltrowaniu wsiąkała w grunt.

Weto postawili ekolodzy. Przecież zrzucanie odchodów na głowę biednym robaczkom może spowodować u nich stres. To nieludzkie! – zaprotestowali. „Musi pan znaleźć kogoś z odpowiednimi kwalifikacjami, kto stwierdzi, że robaki nie doznają żadnych cierpień psychologicznych” – brzmiała treść zastrzeżeń. W końcu konsultant z dziedziny psychologii robaków autorytatywnie orzekł, że te po spałaszowaniu ludzkich fekaliów rozmnażają się szczęśliwie i tryskają zdrowiem, co oznacza zielone światło dla patentu Bella. | ST

 

 

„NEWSWEEK” nr 27, 10.07.2005 r.

NANOZIEMIA OBIECANA

Za murami zniszczonych fabryk, bez kapitału, pracują nad wynalazkami, o które bije się cały świat.

Jego wynalazek chcą kupić tuzy przemysłu, m.in. Nokia i Bosch. Andrzej Mościcki, doktor Politechniki Łódzkiej, trzy lata temu podzielił cząsteczki srebra na kawałki wielkości kilku atomów. Nanosrebro pozwoli zbudować tysiąckrotnie cieńszy od ludzkiego włosa przewodnik prądu, który jeszcze bardziej zminiaturyzuje elektronikę.

Inwestorów nie zraża zatęchła kamienica, w której mieści się laboratorium. Przed oczami mają zysk. Sproszkowane srebro trafi na rynek za kilka tygodni. Na 40 kilogramach, które Mościcki sprzeda w pierwszym miesiącu, zarobi 400 tys. euro. A to dopiero początek. Jeśli produkcja ruszy na dużą skalę, przychody jego firmy Amepox urosną do milionów.

Oprócz czasu i energii poświęconych na żmudne badania Mościcki zainwestował ok. 50 tys. zł. Na Zachodzie podobne badania kosztowałyby pół miliona dolarów. Światowe koncerny coraz śmielej wykorzystują naukowców z naszej części Europy. - Są pomysłowi, dobrze wykształceni i o wiele tańsi - mówi Ewa Kochańska, prezes firmy Pro-Akademia, pomagającej łódzkim naukowcom wchodzić na zagraniczne rynki.

 

W 2004 roku wydatki na badania i rozwój w Polsce sięgnęły zaledwie równowartości 0,34 proc. PKB. Szwecja przeznacza na ten cel 4,27 proc. PKB, Finlandia 3,49 proc., Niemcy 2,5 proc. A PKB Niemiec jest 11 razy wyższy niż Polski.

Co prawda Ministerstwo Gospodarki szacuje, że w minionym roku polskie firmy zainwestowały w badania naukowe ponad 2 mld złotych - najwięcej w ostatniej dekadzie - ale to i tak wciąż mało. Sama Nokia wydaje na poszukiwanie nowych rozwiązań 3,7 mld euro rocznie, a Siemens - ponad 5 mld euro.

 

- Postanowiliśmy uszczknąć choć kilkadziesiąt tysięcy z tych miliardów - mówi Przemysław Pilaszek, współwłaściciel innej łódzkiej firmy TriMen Chemicals. Z Jackiem Olczakiem i Witoldem Mozgą - na zlecenie światowych potentatów prowadzą badania nad nowymi cząsteczkami wykorzystywanymi do produkcji leków. Trzy firmy farmaceutyczne (jakie, to tajemnica strzeżona umową), dla których właśnie pracują, podpisały z nimi roczne kontrakty na sumę 480 tys. dol. W Ameryce tyle kosztuje praca dwóch naukowców, w Łodzi za tę kwotę pracuje dwudziestu.

 

To, że obie firmy są z Łodzi, nie jest przypadkiem. Miasto zostało zmuszone do eksplozji innowacyjności. Pierwsze prywatne laboratoria powstały tam jeszcze w latach 80. Ale strumień zamienił się w rzekę w latach 90., kiedy jeden po drugim zaczęły padać zakłady włókiennicze i chemiczne. Ściśle z nimi współpracujące uczelnie i instytuty zostały bez zleceń i pieniędzy. Na wsparcie państwa nie było co liczyć. Chemicy, mikrobiolodzy, informatycy i farmaceuci mogli klepać biedę albo założyć biznes. A że wielu z nich nie chciało handlować majtkami, w zapomnianych kamienicach i niszczejących fabrykach zaczęli bez wielkich pieniędzy konstruować lasery do leczenia nowotworów, prowadzili badania dla korporacji farmaceutycznych albo wnikali w nanotechnologie.

 

Wiele z tych firm ma już dziś za sobą pierwsze biznesowe sukcesy. Wektor In sprzedaje środek biobójczy do zwalczania m.in. sinic i cholery. CAS oferuje oprogramowanie do nawigacji lotów, a Cryptigo współczesną enigmę do szyfrowania poczty elektronicznej, którą zainteresowała się marynarka wojenna USA i Lockheed Martin, producent samolotów F-16. Właściciele kilkudziesięciu innych firm finalizują kontrakty i liczą, że w ciągu kilku tygodni będą mogli wejść ze swoimi pomysłami na najbardziej wymagające rynki świata. A przykład sukcesu, jaki właśnie odniósł Andrzej Mościcki, tylko ich mobilizuje.

Bo on też zaczynał od niczego. Gdy pod koniec lat 80. opuścił mury Politechniki Łódzkiej, miał 2 tys. zł oszczędności. Wystarczyło na wynajęcie opustoszałego dwupokojowego lokum, bez ogrzewania, za to z pleśnią na suficie i wąskim korytarzem do malutkiej toalety. To było jego pierwsze własne laboratorium, które powoli wyposażał w sprzęt, składany za pomocą młotka i spawarki. Zaczął od produkcji m.in. lakierów przewodzących prąd. Kupowali je peerelowscy krezusi: Telpot, Diora, Kasprzak. Dzięki ich zleceniom Mościcki mógł przenieść laboratorium do przestronnej fabryki na południu miasta, a lokum w kamienicy przekształcić w biuro.

 

Ale właśnie wtedy, kiedy miał zacząć zarabiać, odbiorcy jego obwodów jeden po drugim padali. Chemik nie dał za wygraną. Wdrożył swój kolejny wynalazek - antystatyczne płytki z syntetycznej żywicy, służące do wykładania podłóg w halach, w których montuje się urządzenia elektroniczne.

Pierwszym dużym odbiorcą stał się koncern ABB, który właśnie kupił podupadającą Eltrę. Firma znów zaczęła się rozwijać. Mościcki zatrudniał pracowników, a zarobione pieniądze inwestował w prace nad nowymi wynalazkami. Wówczas nie przypuszczał jeszcze, że współpraca z ABB, która rozpoczęła się dość przypadkowo, zaważy na przyszłych losach jego firm. - Trafiłem do ekskluzywnego grona dostawców międzynarodowych koncernów. A mimo rozwoju technologii wśród inżynierów wciąż najlepszym środkiem komunikacji jest poczta pantoflowa - żartuje dziś Mościcki.

I to właśnie dzięki niej w styczniu 2001 roku w jego biurze zadzwonił telefon. Mościcki został zaproszony przez holenderski instytut TNO do konsorcjum, które miało opracować nowy rodzaj mikroprzewodników. - Doznałem szoku - opowiada Mościcki. W grupie znaleźli się sami potentaci, m.in. Bosch czy globalny producent klejów Loctite. Mościckiemu powierzono zadanie opracowania technologii wytwarzania nanosrebra. Pozostałe firmy miały głowić się nad jego zastosowaniem.

 

Równie skromnie jak Mościcki zaczynali TriMen Chemicals. W 1998 r. trzej doktoranci Politechniki Łódzkiej, z paroma groszami na wyposażenie laboratorium, zaczęli bombardować firmy farmaceutyczne ofertami współpracy. Na 600 wysłanych e-maili przyszła jedna odpowiedź, ale to wystarczyło, by uruchomić lawinę.

Amerykańska firma ArQule zdziwiona niską ceną oferty postanowiła sprawdzić, kim są tajemniczy chemicy z dalekiej Łodzi. Ich wysłanniczka, ubrana w elegancką garsonkę młoda Amerykanka, była zszokowana. Spodziewała się reprezentacyjnej siedziby. Tymczasem, drepcząc na szpilkach, musiała przedrzeć się przez labirynt błotnistych dróżek, wśród budynków upadłych zakładów Anilany. Łodzianie patrzyli na jej minę i czekali, kiedy ucieknie. Dla niej jednak liczył się ich zapał do pracy. Konkurencyjna cena ostatecznie przekonała Amerykanów. - Od tamtej pory ani razu nie pukaliśmy do drzwi klientów, to oni do nas przychodzą - mówi Pilaszek, trzymając na dowód tabelę z wynikami firmy. W 1998 r. przychód firmy wyniósł 8 tys. zł, trzy lata później 600 tys., a w 2004 ponad 1,5 mln zł.

 

Gdyby firma była w stanie zrealizować wszystkie przychodzące zlecenia, przychody mogłyby wzrosnąć kilkakrotnie. To jednak wymagałoby rozbudowania laboratorium, dokupienia nowego sprzętu i zatrudnienia dziesiątków chemików. - Inwestycja pochłonęłaby pół miliona dolarów. Nikt nie chce nam pożyczyć tyle pieniędzy - mówi Olczak. Z brakiem pieniędzy borykają się wszystkie firmy inwestujące w innowacje. Wprowadzenie na rynek nowego rozwiązania informatycznego kosztuje zwykle kilkaset tysięcy dolarów, w nanotechnologii nawet kilkadziesiąt milionów. Żaden bank nie zainwestuje tyle w ryzykowny projekt, który w najlepszym razie zwróci się po upływie wielu lat. Zwłaszcza że bankowi urzędnicy nie mają pojęcia, jak wycenić możliwe zyski z takiego przedsięwzięcia i oszacować ryzyko.

 

Ale na świecie - w Wielkiej Brytanii, USA czy Izraelu - działają tysiące funduszy venture capital specjalizujących się w finansowaniu wynalazczości. Ryzyko jest co prawda ogromne, ale sukces niesie za sobą równie wielkie zyski. Fundusze dodatkowo wspierane są przez państwa, które rekompensują im część poniesionych strat.

W Polsce ten system jest dopiero w powijakach. W marcu Sejm uchwalił ustawę o krajowym funduszu kapitałowym, dzięki czemu przez najbliższe cztery lata fundusze venture, które zainwestują w firmy technologiczne, będą mogły liczyć na gwarancje w wysokości 455 mln zł (ponad 80 proc. tej kwoty dostaniemy z Unii Europejskiej). Sytuację powinny poprawić także unijne fundusze pomocowe - w latach 2004-2006 na zakup nowoczesnych technologii przez polskie firmy przeznaczono dofinansowanie w wysokości 1,7 mld zł.

To pewnie kropla w morzu potrzeb. Ale Mościcki i jego naśladowcy są żywymi dowodami, że na grunt innowacyjności warto takich kropli sączyć jak najwięcej.

Dominik Wierusz-Walknowski

 

 

"FAKTY I MITY" nr 51/52, 03.01.2008 r.

CUDZE CHWALICIE...

W LABORATORIACH POLSKICH NAUKOWCÓW – MIMO BRAKU ŚRODKÓW – POWSTAJĄ PRAWDZIWE CUDA. WIELE Z NICH TO RYNKOWE PRZEBOJE.

Na całym świecie – zaczynając od USA, a kończąc na Dalekim Wschodzie i Australii – w milionach domów stoją dekodery telewizji satelitarnej pochodzące z Polski. Tak, proszę państwa, w Polsce projektuje się te niewielkie skrzyneczki, wraz z oprogramowaniem. Nasi naukowcy zaprojektowali także procesory, dzięki którym one funkcjonują. To nie koniec. Nie ma też na świecie operatora telewizji kablowej, u którego nie znajdziemy produkowanego u nas sprzętu (modemy kablowe).

A gdzie takie cudeńka powstają? Otóż w Zielonej Górze, w centrum badawczym Advanced Digital Broadcast. Wszystko zaczęło się od spotkania pracowników naukowych Politechniki Zielonogórskiej z Polakami pracującymi w centrach projektowych tajwańskich korporacji telekomunikacyjnych. Pierwsze zamówienia dotyczyły oprogramowania, które miało być jeszcze tańsze niż azjatyckie. Jedyną możliwością była oszczędność pamięci i układów scalonych. Efekt – kody, które w wydaniu azjatyckim zajmowały trzydzieści kilobajtów pamięci, zielonogórscy naukowcy potrafili zmieścić w dwóch. Za tym szły rozwiązania dotyczące nowych modeli układów scalonych. Gdy inni oferowali sprzęt, który musiał mieć zainstalowane aż cztery tak zwane kości (układy scalone), kosztujące kilkadziesiąt dolarów – ADB oferowała układ Billi I, którego cena nie przekraczała 5 dolarów (i to już w roku 2002!).

To dzięki pomysłom pracowników zielonogórskiej firmy możemy już przeglądać strony internetowe na ekranie telewizora, nie posiadając komputera, odbierać i wysyłać e-maile, robić zakupy. Kino na żądanie, czyli wypożyczalnia filmów bez potrzeby wychodzenia z domu, to także ich dzieło. Co ciekawe, wiele z tych rozwiązań powstało w laboratoriach, zanim zapotrzebowanie na takie usługi zgłosiły telewizje kablowe czy satelitarne. Tak było także z dekoderami z opcją magnetowidu. Przez kilka lat żaden właściciel płatnej telewizji nie wyobrażał sobie sytuacji, aby jego abonenci mogli w domu bezkarnie rejestrować programy TV, i to bez żadnego zabezpieczenia przed dalszym kopiowaniem. Dzisiaj opcja cyfrowego magnetowidu jest powszechna.

Sprzęt ADB to nie tylko domowa elektronika, lecz także w pełni profesjonalne urządzenia dla stacji telewizyjnych i instytucji finansowych. Tajwańskie banki dostały z Zielonej Góry sprzęt i oprogramowanie, które uniemożliwia przechwycenie przez złodzieja numeru karty kredytowej. Po prostu autoryzacja operacji dokonuje się bez konieczności przesyłania jej numeru.

 

Lekki samolocik

Cudeńkiem, dzięki któremu może wzrosnąć nasze bezpieczeństwo, jest opracowany w laboratorium firmy „Margański & Mysłowski Zakłady Lotnicze” z Bielska-Białej samolot EM-11R Orka. Na początku, w 1986 roku, firma zajmowała się przeglądami i naprawami szybowców drewnianych, potem jeszcze motoszybowców, a także kosztowną odbudową (jedyną w Europie) zabytkowych samolotów. Ich dziełem są rekonstruowane eksponaty w Muzeum Lotnictwa w Krakowie (PO-2, RWD-13). Już po czterech latach doświadczeń firma była w stanie przygotować pierwszą własną konstrukcję. Dla szwajcarskiej korporacji opracowano i wdrożono produkcję ultralekkiego szybowca akrobacyjnego „SWIFT”. Kolejny etap rozwoju lotniczego biznesu to samolot dyspozycyjny EM-11 Orka. Wcześniej Margański & Mysłowski zaoferowali armii samolot przeznaczony do szkolenia pilotów, wyposażony w elektroniczne symulatory systemów obserwacji, celowania i użycia uzbrojenia. Model „Bielik” powstał w cztery lata, bez rządowych dotacji. Podobny sprzęt amerykansko-izraelskie konsorcjum budowało siedem lat, otrzymując na prace badawcze kilkadziesiąt milionów dolarów.

W 2008 r. do seryjnej produkcji trafi ultralekki samolot dyspozycyjny EM 11C Orka. Na świecie może z nim konkurować jedynie dzieło amerykańskiej firmy Diamond.

O samolociku Orka marzą nie tylko firmy transportowe, ale także policjanci. Jest to idealny sprzęt do patrolowania ruchu drogowego z powietrza – zamiast drogich, ciężkich i głośnych śmigłowców. Od roku 2008 będzie on na stanie policji. Specjalną ofertę (jedyną w Europie) bielscy inżynierowie skierowali także do firm energetycznych, paliwowych. Zamiast kosztownego naocznego

odnajdywania miejsc awarii (zerwanych sieci, włamań do ropociągów, uszkodzeń ciepłociągów), które wiążą się z rozkopywaniem ulic, wystarczy jeden lot z radarem.

Ci sami inżynierowie w 2003 r. przedstawili unikalny na świecie system kładek dla pieszych i podjazdów dla niepełnosprawnych wykonanych z tworzyw sztucznych, wzmacnianych włóknem szklanym. Funkcjonują one w takich miastach jak Ryga, Tallin czy Madryt.

 

Lasery

Nie ma dziedziny, w której ta technologia nie miałaby zastosowania. Ot, choćby w czasie wizyt w gabinecie lekarskim. Wykorzystujemy lasery, kiedy nagrywamy film na płytę DVD i gdy robimy codzienne zakupy (czytnik kodów paskowych). Dzięki laserowi powstają książki i czasopisma; służy też do precyzyjnego cięcia metali; nawet tak powszechne wykorzystywane etykiety powstają dzięki technice laserowej. Wykorzystuje je także armia i policja, np. do rozpoznawania samolotów i pojazdów. Od dziesięciu lat trwa na świecie rywalizacja, kto szybciej na skalę przemysłową wykorzysta nowy typ lasera – tak zwanego niebieskiego. Nowość polega na tym, że wytwarzane przez niego światło ma bardzo dużo energii. Pozwala to na wytworzenie urządzeń o wielkiej mocy (i o niewielkich rozmiarach), a do jej osiągnięcia wykorzystuje się kryształy tlenku galu. Pierwszą placówką na świecie, która już na początku lat 80. ubiegłego stulecia rozpoczęła badania nad tym syntetycznym związkiem, było Centrum Badań Wysokociśnieniowych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Dopiero w 1992 roku badania nad jego gospodarczym wykorzystaniem rozpoczął japoński inżynier Shuij Nakamura. Do dnia dzisiejszego jego zespołowi nie udało się wyprodukować kryształów tlenku galu o czystości oferowanej przez polskie laboratorium. Tylko dzięki niej niebieski laser nadaje się do gospodarczego zastosowania. To urządzenie wkrótce pozwoli na rewolucję w przetwarzaniu informacji, bo dzięki niemu na płytach DVD zmieścimy znacznie więcej i precyzyjniej zapisanych danych. Będziemy także w stanie znacznie szybciej zdiagnozować próchnicę zębów u dzieci. Umożliwi także walkę z rakiem, zanim ten zaatakuje organizm. Niebieski laser to także rewolucja w systemach ostrzegania przed ogniem, promieniowaniem UV (ultrafioletowe). Pozwoli na znacznie szybsze wykrywanie szkodliwych gazów (na przykład azotków). Dzięki niemu obniżą się znacznie koszty dostarczania wody pitnej – spadną bowiem wydatki na systemy monitoringu jej jakości. Jak wynika z szacunków naukowców, w ciągu najbliższych 15 lat biznesowe wykorzystanie tego wynalazku przebije obroty i zyski światowego przemysłu samochodowego!!!

I pomyśleć, co jeszcze mogliby wynaleźć Polacy, gdyby – jak wynalazcy z innych krajów – mieli do dyspozycji miliony dolarów i gdyby nie straszono ich (jak do niedawna) lustracją i zwolnieniami...

MiC, współpraca DP

 

 

„FAKTY I MITY” nr 27, 14.07.2005 r. KOMENTARZ NACZELNEGO

NAUKA BEZ WIARY

Polska to nie tylko brud, smród, ubóstwo i głupota oraz narodowe pielgrzymki, które do tej nędzy duchowej i materialnej prowadzą. (...)

Ale chyba najbardziej cierpi polska nauka. Na badania naukowe wydajemy rocznie 0,3 proc. PKB, najmniej w całej Europie! A jednocześnie to właśnie skandalicznie nisko opłacani naukowcy budzą naszą największą nadzieję. Co tydzień specjalistyczny ośrodek informacji naukowo-technicznej dostarcza informacje o kolejnych sukcesach polskiej nauki. Oto ostatnie z nich.

 

Już we wrześniu tego roku taksówki we Frankfurcie nad Menem będą posługiwały się systemem TaxiCityWest. Opracowali go polscy informatycy z mysłowickiej firmy Logotec. Niezwykłość polskiej aplikacji polega na tym, że taksówkarze będą mogli otrzymywać informacje o zgłoszeniach bez połączenia głosowego, a wyświetlacz automatycznie wskaże im najkrótszą drogę pod wskazany adres. Polską firmę zaangażowała politechnika w Darmstadt, gdyż sama nie była w stanie

 

przygotować tak skomplikowanego oprogramowania. Firma Logotec jest na liście 25 najlepszych firm programistycznych świata – partnerów Microsoftu. Firma oferuje kilkanaście aplikacji używanych przez firmy telekomunikacyjne i transportowe. Posiada oddziały w Niemczech, Belgii, Włoszech i USA. Tworzenie oprogramowania odbywa się wyłącznie w Polsce.

 

Kolejna dobra wiadomość dotarła z Gdańska. Tamtejsza politechnika opracowała unikatowe urządzenie do diagnostyki powłok przeciwkorozyjnych. Metoda ta jest tańsza i o 40 proc. dokładniejsza od obecnie stosowanych.

 

Polska wydaje miliony złotych i euro na oczyszczanie ścieków, zwłaszcza na wsi. Jednak koszty tradycyjnych rozwiązań są b. wysokie, miejskie instalacje nie sprawdzają się np. w górach. Ale można skorzystać z oferty Instytutu Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa (IBMER) w Warszawie – Górskiego

Centrum Badań i Wdrożeń w Tyliczu k. Krynicy Zdroju. Tamtejsi naukowcy opracowali metodę pozwalającą – przy minimalnych nakładach finansowych – w ciągu kilku lat oczyścić całą polską prowincję. „Technologia ta jest korzystna zwłaszcza w przypadku pojedynczych domów, grup kilku budynków, gospodarstw

 

rolniczych lub budynków wolnostojących w zabudowie rozproszonej, czyli tam, gdzie nieuzasadniona jest budowa oczyszczali typu miejskiego. Świetnie sprawdza się w warunkach górskich” – mówi dr Andrzej Jucherski, jeden z twórców projektu. Oczyszczalnia opracowana w Tyliczu wykorzystuje naturalne sposoby filtracji ścieków. Dodatkowo oczyszczalnie można dopasować do indywidualnych potrzeb klientów. Polską technologię – tanią i wydajną – masowo kupują Niemcy.

 

Natomiast producenci samochodów oraz koncerny lotnicze ustawiły się w kolejce do naukowców ze wspomnianej już Politechniki Gdańskiej. Wykorzystali oni laser do utwardzania metali. Dzięki tej metodzie elementy silników samochodowych lub lotniczych będą teraz 10-krotnie bardziej odporne na korozję i 30-, a nawet 50-krotnie – na ścieranie. Patent ten wykorzystuje się również przy produkcji endoprotez ze stopu tytanu.

 

Na całym świecie strażacy szukają nowych skutecznych i tanich metod gaszenia pożarów. Jedną ze stosowanych powszechnie jest tak zwana metoda mgławicowa. Wymaga ona jednak, aby krople miały bardzo małe rozmiary (poniżej 50 mikronów) i poruszały się z dużą prędkością. Jeśli krople są większe, woda opada na ziemię, natomiast jeśli ich prędkość jest zbyt niska, znoszą je prądy konwekcyjne unoszące się ponad płomieniami. I pożar nie zostaje ugaszony. Centrum

Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej w Józefowie oraz firma Telsesto przygotowały system dysz mgłowych pozwalających skutecznie i bez strat gasić pożary. Zastosowane urządzenia dopasowują wielkość kropel mgły do obiektu gaszenia. Dodatkowo strumień mgły kierowany jest wyłącznie w stronę źródła ognia, co minimalizuje straty.

 

Kolejna wiadomość o pomysłowości Polaków dotarła z Łodzi. Doktor Marcin Kaczmarski z Politechniki Łódzkiej przedstawił prototyp sztucznej ludzkiej ręki. Dłoń została wykonana z rurek miedzianych i aluminiowych, a uzupełniają ją specjalne pneumatyczne mięśnie. Dzisiaj prototyp jest w stanie utrzymać kubek oraz całkowicie zacisnąć palce (wynalazek to ruchome końcówki palców).

 

Lista polskich sukcesów naukowych, pomysłów racjonalizatorskich oraz patentów jest zdumiewająco długa. Niewykluczone, że zajmujemy pod tym względem jedno z pierwszych miejsc na świecie, i to przy najmniejszych w Europie nakładach finansowych! W tym kontekście wręcz zbrodnią jest brak jakiejkolwiek raklamy polskiej wynalazczości. Jej promocją, poza branżowym serwisem, nie zajmuje się Minister Nauki i Informatyzacji. Profesor Michał Kleiber (SLD) z

 

wielkim zaangażowaniem organizował za to debaty pod hasłem „Nauka i wiara w czasach Jana Pawła II”. Jak tłumaczył pseudolewicowy minister, „przez całe swoje życie szukałem odpowiedzi, jak pogodzić rozum i wiarę” (sic!). „W końcu – jak oświadczył – każdy naukowiec dojdzie do wniosku, że jakaś istota wyższa rządziła i rządzi procesami zachodzącymi w przyrodzie”. Na koniec pan minister pouczył swoich kolegów naukowców, że wiara uczy naukę pokory i że Bóg naprawdę istnieje. Na sali nie było żadnego z twórców wynalazków, o których wyżej, za to roiło się od duchownych (przedstawianych jako naukowcy...).

 

Dziennikarze „FiM” uśmiali się jak norki, gdy słuchali bredni o tym, że JP II był wybitnym uczonym, a nauka bez wiary (i teologii) nie może istnieć. Ministrowi Kleiberowi nie chciało się jednak zachęcić posłów do szybkiego uchwalenia ustawy o wsparciu przez państwo inwestycji w projekty innowacyjne. Od 18 maja 2005 r. Sejm nie chce zająć się sprawozdaniem komisji na ten temat.

 

Na całym świecie, oprócz Polski, każdy rząd zachęca biznesy do inwestowania w projekty naukowe. Są one jednak obarczone poważnym ryzykiem. Jak wynika z analiz OECD – z 10 wynalazków tylko 4 przynoszą zysk. Państwo (ale nie polskie), aby zminimalizować ryzyko, pozwala koszty prac naukowych (bez względu na ich wynik) wrzucać w całości w koszty biznesu, co zmniejsza podatek dochodowy tym przedsiębiorcom, którzy prowadzą prace badawcze; rządy tworzą także specjalne fundusze poręczeniowe.

W Polsce też można odpisać od podatku – 100 proc. darowizny na Kościół. No, czyż to nie jest genialny wynalazek Ministerstwa Finansów na bankructwo państwa?!

Jonasz

 

 

„WPROST” nr 25(1278), 24.06.2007 r.

KONIEC ŚWIATA BELLA

TECHNOLOGICZNE ZAPÓŹNIENIE MOŻE BYĆ NASZYM ATUTEM

Kończy się era jednego z najważniejszych wynalazków XIX i XX wieku - telefonu na drucie. Wynalazł go Alexander Graham Bell. Kończy się więc era tego, co ledwo kilka lat temu tak naprawdę trafiło pod polskie strzechy. Czy to źle, czy dobrze? Czy, gdy chcemy jak najszybciej dogonić naszych lepiej technologicznie rozwiniętych sąsiadów, musimy się piąć mozolnie szczebel po szczeblu? Kolejno wprowadzać do masowego użytku te same wynalazki i technologie, które oni zdążyli już wprowadzić, a potem zastąpić nowszymi? Cała teoria ekonomii mówi, że jest to marnowanie szans przyspieszonego rozwoju. Zamiast podążać ścieżką wydeptaną przez innych, trzeba szukać dróg na skróty.

 

ODCIĘCIE OD DRUTU

Od czasu gdy ponad 130 lat temu Bell wywołał po raz pierwszy swojego siedzącego w piwnicy asystenta Watsona za pomocą prymitywnego telefonu, telekomunikacja stała się symbolem nowoczesności i postępu. Kiedy w krajach Zachodu na 1000 mieszkańców przypadało około 500 abonentów telefonicznych, w Polsce pod koniec lat 80. wskaźnik ten wynosił zaledwie 80. Kolejka osób czekających na podłączenie kabla wynosiła kilka milionów i wydawać się mogło, że nie zniknie nigdy. A do tego dochodził fatalny stan archaicznych centrali telefonicznych, przez co łączenie się z numerem zamiejscowym mogło trwać godzinami.

Pierwsze lata gospodarki rynkowej w Polsce wiązały się z szybką poprawą stanu telekomunikacji. Choć warunki gry nadal dyktował państwowy monopolista, sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze. Po pięciu latach liczba abonentów telefonicznych wzrosła dwukrotnie, a kolejki zaczęły znikać; pod koniec ostatniej dekady XX wieku nadal przyrastała w tempie prawie miliona podłączeń rocznie, co pozwalało przypuszczać, że w latach 2007-2008 sięgnie poziomu nieźle rozwiniętej Hiszpanii, czyli około 18 mln łączy telefonicznych.

Ale jednocześnie zaczęło się dziać coś dziwnego, nieporównywalnego ze zjawiskami obserwowanymi poprzednio w krajach zachodniej Europy. Od roku 1993 telefonom stacjonarnym przybył konkurent - nie istniejące poprzednio telefony komórkowe. W roku 1995 ich liczba była jeszcze nieznaczna - 75 tys. wobec 6 mln telefonów stacjonarnych. Już w roku 2001 obie liczby zbliżyły się jednak do siebie (po 10-11 mln abonentów). W kolejnych latach liczba komórek nadal gwałtownie rosła - przyrosty po 6 mln abonentów rocznie - i dzisiaj jest zbliżona do liczby ludności kraju. Natomiast popyt na nowe telefony stacjonarne gwałtownie osłabł - od roku 2005 liczba abonentów telefonii stacjonarnej zaczęła spadać.

 

WALKA TECHNOLOGII

W XIX wieku miarą postępu cywilizacyjnego była rozbudowa sieci kolei - jednak pojawienie się najpierw samochodu, a potem samolotu spowodowało, że liczba użytkowanych linii kolejowych zaczęła spadać, zamiast wzrastać. Kolej oczywiście nie zniknęła z transportowej mapy świata, ale jej rola została znacznie ograniczona. Podobny los czekał potężne naziemne instalacje telekomunikacyjne, w momencie gdy ich rolę taniej i skuteczniej przejęły satelity telekomunikacyjne.

Zahamowanie rozwoju telefonii stacjonarnej nie musiało być w Polsce tak gwałtowne, jak widzieliśmy. W krajach wysoko rozwiniętych, gdzie usługi telekomunikacyjne zostały wcześniej niż u nas sprywatyzowane, zliberalizowane i poddane walce konkurencyjnej, mogły one znacznie skuteczniej stawić czoła komórkowemu rywalowi, w wielu dziedzinach zachowując nad nim kosztową i użytkową przewagę (na przykład w zakresie bezpieczeństwa korzystania z sieci).

 

POSTĘP PRZEZ ZACOFANIE

Czy to dobrze, że w Polsce rozwój telefonii stacjonarnej stanął w miejscu i już prawdopodobnie nigdy nie dogoni poziomu rozwoju w krajach zachodniej Europy? Oczywiście, że tak. Jeśli istnieje nowa, lepsza technologia, należy sięgać bezpośrednio po nią, nie starając się na siłę powtarzać wszystkiego tego, przez co przeszły uprzednio kraje bardziej zaawansowane w rozwoju. Pozwala to zarówno na szybszy pościg (a więc wyższe tempo wzrostu PKB), jak i na uniknięcie nieuchronnych pułapek wejścia w ślepą uliczkę rozwoju technologicznego.

Możliwość drogi na skróty, wyboru najnowszych dostępnych technologii, to właśnie największy atut krajów "ścigających" technologiczną czołówkę świata. W ten sposób Niemcy przegoniły pod koniec XIX wieku górujących nad nimi początkowo Brytyjczyków, w ten sposób Japonia w ciągu kilkudziesięciu lat awansowała do grona najlepiej rozwiniętych gospodarek globu. Pogoń za nowymi technologiami i entuzjastyczną gotowość do ich używania w życiu codziennym wyraźnie widać i w USA, i w najszybciej rozwijających się krajach Dalekiego Wschodu. Niestety, trudno ją jednak zauważyć w większości krajów europejskich - w tym również w Polsce.

Pomocą może być presja tworzona przez rynek. W dziedzinie bankowości udało nam się skutecznie przeskoczyć jeden szczebel rozwoju - zamiast wprowadzać drogi i dziś już przestarzały system czeków, przeszliśmy od razu do etapu pieniądza plastikowego, którego masowe wprowadzenie w krajach rozwiniętych zajęło dziesięciolecia. Niewykluczone więc, że również w dziedzinie Internetu możemy dokonać szybkiego skoku, zwłaszcza jeśli rozwojowi nowych technologii będzie towarzyszyła silna presja tworzona przez "niewidzialną rękę" konkurencyjnego rynku.

 

WIELKIE PRZYSPIESZENIE

Technologia rozwija się wprawdzie w sposób ciągły, ale w ostatnim stuleciu tempo jej rozwoju gwałtownie przyspieszyło.

Jak wylicza brytyjski ekonomista John Kay, w ciągu 4000 lat rozwoju technologicznego, do końca XIX wieku, ludzkości udało się zwiększyć efektywność źródeł oświetlenia około pięćdziesięciokrotnie, natomiast w ciągu XX wieku - aż 8 tys. razy. Gdzie się podziały gigantyczne centralne komputery (mainframe), do których - jak ćwierć wieku temu sądzono - mają być podłączone miliony domowych terminali? Gdzie są "inteligentne systemy" poszukiwania człowieka po całym świecie za pomocą normalnych telefonów stacjonarnych? Zamiast tego we współczesnym świecie królują laptopy, Internet i telefony komórkowe.

Kraj zapóźniony może sięgać po to, co najlepsze. Dzięki temu, że niemal całe oświetlenie polskich ulic jest energochłonne i przestarzałe, tylko wymiana lamp na nowoczesne może prowadzić do znaczących oszczędności. Ale można pójść jeszcze dalej i wprowadzić tzw. inteligentne systemy oświetlenia (które same dostosowują intensywność światła do warunków pogodowych, pory dnia i natężenia ruchu). Dzięki skokowi jakościowemu taka inwestycja zwraca się już w ciągu czterech lat. Równie opłacalne staje się inwestowanie w inne energooszczędne technologie. Dzięki rozwojowi technik transportu skroplonego gazu (LNG) zamiast kosztownych gazociągów bardziej opłacalna staje się budowa terminali do odbioru LNG z tankowców. Z kolei dzięki rozwojowi handlu internetowego wiele firm nie będzie musiało rozwijać kosztownej tradycyjnej sieci sprzedaży.

Czy w dziedzinie reform administracji publicznej nie powinniśmy pójść drogą najnowszych rozwiązań, z intensywnym wykorzystaniem Internetu? Dlaczego nie mamy tą drogą rozliczać wszystkich podatków, załatwiać wszystkich spraw urzędowych, uzyskiwać zaświadczeń? Jeśli w niektórych liniach lotniczych możemy już sami, przed wyjściem z domu dokonać check-in i wydrukować własną kartę pokładową, dlaczego nie można nadal w podobny sposób oddać głosu w wyborach?

Wszystko to można. Ale trzeba nie bać się nowego i walczyć o liberalne zasady funkcjonowania gospodarki, bo nic innego nie wymusza w równie skuteczny sposób postępu, jak ostra konkurencja rynkowa.

Witold M. Orłowski